Zobacz pełną wersję : Świdowca płajami z inwalidami
Wyjaśnienie tytułu.
Po płajach Świdowca niedawno na tym forum "jeździl" dwaj nasi koledzy na motorze i z pewnością nas trochę zmotywowali żeby po płajach Świdowca się poturlać na piechotę. I tu podziękowania dla Wojtka i Bartka (to nie jest plagiat -inne płaje !!!! :-|)
Dlaczego z inwalidami.
Bo:
I. jeden z kolegów z wycieczki - mądry i inteligenty- w 2018 roku schodził z Pliszki na bosaka z 30 kilogramowym plecakiem na grzbiecie
i się potknął i pozrywał sobie wszystkie wiązadła w lewej nodze.
O właśnie tej lewej nodze:
46616
jak ktoś ma ochotę poczytać - to pełna relacja z tej wycieczki na forum pod linkiem: http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/9832-Tragedia-na-stokach-Pliszki-!
II. Drugi z kolegów z wycieczki - mądry i inteligentny- w 2018 roku sprawdził jak łańcuch elektrycznej piły łańcuchowej zachowuje się przy kontakcie z łydką lewej nogi.
O mniej więcej tak się zachowuje:
46617
III Trzeci z kolegów z wycieczki - mądry i inteligenty - w 2018 roku z pełnym zaangażowaniem ciągnął i podnosił 400 kilogramową drewnianą krypę po kamulach rzeki Stryj i "zapoznał się" z przepukliiną.
O po takich kamulach ciągnął i podnosił taką drewnianą "łódeczkę":
46618
I tak wszyscy w 2018 roku zostaliśmy inwalidami.
I po długiej nieobecności na Wschodnim Łuku Karpat postanowiliśmy pojechać w gronie inwalidów na "rehabilitację" :razz:
O właśnie tak postanowiliśmy się rehabilitować na płajach Świdowca .....
46619
foto: Ontusiowy
Bardzo ładna rehabilitacja. Od razu można się lepiej poczuć.
Bardzo ładna rehabilitacja. Od razu można się lepiej poczuć.
Były też inne formy rehabilitacji - bardziej stacjonarne - np. bardzo wymagająca rehabilitacja wieczorna w stajach pasterskich.
don Enrico
31-10-2019, 10:49
A wózki inwalidzkie gdzie ?
A wózki inwalidzkie gdzie ?
don Enrico:
Mówisz i Masz ..... :grin:
46622
Czyżby trzech muszkieteròw. A może i ten czwarty z nimi był. Tak by wychodziło z początku tej opowieści.
Czekam więc na ciąg dalszy opowieści. ..
Czyżby trzech muszkieteròw. A może i ten czwarty z nimi był. Tak by wychodziło z początku tej opowieści.
Czekam więc na ciąg dalszy opowieści. ..
Było tylko trzech muszkieterów - inwalidów. D'artagnan nie mógł pojechać - bo miał mieć wesele.
Pisząc w tytule "z inwalidami" miałem na myśli również siebie - inwalidę .
Turnus rehabilitacyjny rozpoczął się prawie jak zwykle.
Do Medyki samochodem we dwóch inwalidów,
przez granicę na piechotę - bez żadnej kolejki.
Z Szegini marszrutką do Sambora.
46623
W Samborze krótko: żarełko, zakupy.
46624
Potem dalej do Turki marszrutką.
W Turce odwiedziny naszego dobrego znajomego Bacy Tureckiego Bojkowskiego - Romka
W trakcie supry u Romka dołączył do nas trzeci zagraniczny inwalida.
Potem, wesoło w dół na dworzec PKP w Turce
46625
i przyjechał naszj ulubiony nocny orientexpressss zakarpacki relacji Lwów-Sołotwino.
Bileciki (bez zaświadczeń o stanie zdrowia :grin:) do Tiaczewa mieliśmy już kupione przez internet za jedyne jakieś 12,5 zeta.
I przez Sianki, Użgorod, Mukaczewo, śpiąc wygodnie turlamy się całą noc przez kawał obłastii zakarpackiej ...
Rano, szybciutko z dworca PKP w Tiaczewie idziemy do dworca PKS w Tiaczewie. Tam już czeka na nas marszrutka do Rachowa.
A z Rachowa takim busikiem
46626
jedziemy do tej tablicy informacyjnej
46627
Zaczynamy rehabilitację nóg i idziemy dzielnie doliną potoku Świdowiec do góry.
46666
Ale podjechał taki busik i wywiózł nas na Połoninę Dragobrat.
Nie protestowaliśmy - nawet z radością zapłaciliśmy po 100 UAH od twarzy.
46667
Na Dragobradzie puściutko - tak sobie z radością pomyślałem co teraz
tej pięknej jesieni dzieje się teraz na schodach pod Tarnicą albo na Połoninie Wetlińskiej.
A my sami z naszymi "problemami"
No i teraz już nie było wyjścia trzeba było zacząć rehabilitację na poważnie i piąć się do góry.
Pod przełęczą na Połoninie Dragobrat Świdowiecki
46668
Z Żandarmów
46669 46670
I już na Bliźnicy
46671 46675
46673
46672 46674
Jeszcze rzut oka ze szczytu Bliźnicy na wrak jeepa.
Podobno jakiś "mądry i inteligentny" Pan z Kijowa chciał pokazać synowi,
że wyjedzie swoją super maszyną na Bliźnicę od strony jeziorek.
No i jak widać na poniższej fotce nie udało się ...
46677
Dalej lecimy sobie płajem do Małej Bliźnicy i trawersujemy ją
46678 46679 46680
46681 46682
Jak już gdzieś wcześniej wspomniałem nasza grupa rekonwalescentów była międzynarodowa.
Nasz zagraniczny (a wlaściwie to miejscowy) kolega zapomniał namiotu, więc postanowiliśmy że solidarnie prześpimy się razem we trzech
w stai, zwłaszcza że zostaliśmy zapewnieni przez naszego zagranicznego kolegę że zaraz pojawi się luksusowa paterska staja prawie jak sanatorium.
Zeszliśmy na przełączkę
46683
I naszym oczom ukazało się to ....
46684
Znaczy się że nasze sanatorium chyba zbankrutowało.
A tu noc, zimno, cimno itd....
No i tak ze dwie godzinki "na latarkach" i bez latarki dajemy dalej płajem
w poszukiwaniu śladów baranów, krów i owiec ....
W końcu jest - nasze nowe luksusowe sanatorium w którym zaczynamy serię
wieczornych stacjonarnych zajęć rehabilitacyjnych.
46685
Wycieńczeni serią wymagających ćwiczeń idziemy spaty.......
46686
komisaRz von Ryba
02-11-2019, 20:41
no pięknie, czekam jak się dalej turnus potoczył :-)
don Enrico
02-11-2019, 21:19
no pięknie, czekam jak się dalej turnus potoczył :-)
Jak to . nie wiesz jak ?
Dzwoni mi telefon w kieszeni i kolega Jojo pyta czy to połączenie z Ukrainy jest bezpłatne dla mnie ?
i gdzie oni w ogóle są , bo gdzieś wyszli na Świdowiec , ale gdzie to jest ?
Tu tylko pomodliłem się o ich szczęśliwy powrót w doliny
Czy udało się ? ..... poczekamy, zobaczymy ?
Dzwoni mi telefon w kieszeni i kolega Jojo pyta czy to połączenie z Ukrainy jest bezpłatne dla mnie ?
i gdzie oni w ogóle są , bo gdzieś wyszli na Świdowiec , ale gdzie to jest ?
To myśmy gdzieś dzwonili z sanatorium w trakcie ćwiczeń? I do Ojczyzny ? I do Don Enrico ?
Z tego sanatorium był w ogóle jakiś zasięg ?
Don Enrico opowiedz nam coś więcej :oops:
O świcie ... (tak koło 11 czasu ukraińskiego)
46700 46701
Nasze sanatorium było dość duże
46704 46702
A my dostaliśmy do dyspozycji excluzywne lokum przeznaczone wyłącznie dla ViP-ów
46703
Do mnie też jojo dzwonił śpiewając piłkarskie przyśpiewki. Gdzie zatem inwalidzi byli, co jedli, co pili, co kurzyli, co wąchali, czym się smarowali? Może się dalej okaże.
Do mnie też jojo dzwonił śpiewając piłkarskie przyśpiewki. Gdzie zatem inwalidzi byli, co jedli, co pili, co kurzyli, co wąchali, czym się smarowali? Może się dalej okaże.
No właśnie ... wszystko wypili i rano troszkę suszili .....
A nasze sanatorium padło też ofiarą Globalnego Ocieplenia
i kuracjusze musieli zabrać kubeczki i zasuwać kilkaset metrów
do wyschniętego (jak większość tej jesieni w Karpatach) wodopoju
46724
do wodopoju z widokami na Małą Bliźnicę
Wielka :razz: Bliźnica jeszcze w chmurach.
46725
woda o poranku !!!!!! woda !!!!!!
46726
potem kuracjusze pyszne zupki zdrowotne z chińskiej kuchni sobie ugotowali
i kanapki z miejscowym chlebkiem posmarowali czymś tam ....
46727
don Enrico
04-11-2019, 19:51
Typowy turnus kuracjuszy
.... trzeci dzień opowieści mija , a GÓRA mówi - ja wciąż niczyja ..:twisted:
Wojtek Pysz
04-11-2019, 21:20
Typowy turnus kuracjuszy ...
Zyjemy w wolnym kraju a ten sąsiedni, do którego pojechali kuracjusze, też jest w pewnych obszarach wolny. No to co się czepiasz:-)
Jojo słynie z wypraw, które polegają na długich i złożonych dojazdach oraz na nietuzinkowym przebiegu wędrówek pieszych.
Ja się tylko dziwię, że jeden z uczestników aż sobie nogę pochlastał piłą łańcuchową, by zostać zakwalifikowanym.
Przy okazji: łańcuchowa piła motorowa jest chyba bardziej bezpieczna od elektrycznej, bo głośno huczy, przez co wzbudza respekt i wymusza ostrożność.
komisaRz von Ryba
04-11-2019, 22:37
...Dzwoni mi telefon w kieszeni i kolega Jojo pyta czy to połączenie z Ukrainy jest bezpłatne dla mnie ?
i gdzie oni w ogóle są , bo gdzieś wyszli na Świdowiec , ale gdzie to jest ?
Tu tylko pomodliłem się o ich szczęśliwy powrót w doliny....
Do mnie też jojo dzwonił śpiewając piłkarskie przyśpiewki. Gdzie zatem inwalidzi byli, co jedli, co pili, co kurzyli, co wąchali, czym się smarowali? Może się dalej okaże.
znaczy ja też odebrałem telefon z nieznanego numeru, dzwoniący nie brali pod uwagę różnicy czasu i pod koniec pytali czy płacę za rozmowę :-P
legenda mówi że po pijaku dzwoni się do swoich byłych :shock: może dzwonili w czasie zabiegów?
czekam jakie dalsze przygody na turnusie
no i czy się kuracjuszom polepszyło?
Przy okazji: łańcuchowa piła motorowa jest chyba bardziej bezpieczna od elektrycznej, bo głośno huczy, przez co wzbudza respekt i wymusza ostrożność.
OOOO .... o tym nie pomyślałem i jeszcze nie ćwiczyłem - muszę sprawdzić tej jesieni bo sezon grzewczo - kominkowy się zbliża.
- - - Updated - - -
Typowy turnus kuracjuszy
.... trzeci dzień opowieści mija , a GÓRA mówi - ja wciąż niczyja ..:twisted:
Don Henrico - przecież w poprzednim dniu opowiadanka myśmy GÓRE już zdobyli - czyli nie NICZYJA tylko NASZA :razz:
Dowód:
46734
Radość Zdobywców
46735
A potem jeszcze prawie zdobyliśmy drugą - Małą Bliźnicę - prawie -bo strawersowaliśmy - bo szczyt wyglądał na bardzo wymagający,
a my mieliśmy zaplanowane wieczorne ćwiczenia rehabilitacyjne i się spieszyliśmy
46736
Szczyt Małej Bliźnicy.
Na tym zakręcie troszkę żeśmy się łamali, ale perspektywa wieczornej rehabilitacji była silniejsza i poszliśmy w prawo ....
znaczy ja też odebrałem telefon z nieznanego numeru, dzwoniący nie brali pod uwagę różnicy czasu i pod koniec pytali czy płacę za rozmowę :-P
legenda mówi że po pijaku dzwoni się do swoich byłych :shock: może dzwonili w czasie zabiegów?
czekam jakie dalsze przygody na turnusie
no i czy się kuracjuszom polepszyło?
O kurcze to już nie są żarty !!.
Jak przyjdą rachunki do Kolegów to się do mnie przez rok odzywać nie będą.
A Pani z sieci KIIVSTAR jak mi sprzedawała, mówiła że za te 120 Hrywien
mogę dzwonić za darmo do Kolegów w Polsce nawet 2 godziny
(i w trakcie ćwiczeń sobie to przypomnialem i chciałem się podzielić naszą radością z ćwiczeń i z gór)
No ja mogłem za darmo - ale koledzy ???
Proszę o informacje czy coś tam dopisali do rachunków ..... (to i tak nie zapłacę:razz:)
Ale na razie koledzy widzę czytają i się nie awanturują - to chyba Pani nie kłamała ......
Tak około godziny 14 postanowiliśmy, że idziemy poćwiczyć narządy ruchu i że czas zmienić sanatorium na jeszcze bardziej luksusowe.
Jak czyta te słowa nasz kolega z forum Wojtek, który znany jest z bardzo niekonwencjonalnych godzin wyjść w góry :-|
to chciałem potwierdzić: TAK WOJTKU - MOŻNA W GÓRACH WYJŚĆ NA TRASĘ PO GODZINIE 14 :razz: (nawet jesienią)
46760
Wojtek Pysz
05-11-2019, 21:54
.... TAK WOJTKU - MOŻNA W GÓRACH WYJŚĆ NA TRASĘ PO GODZINIE 14 :razz:
O żesz ty - po 14-tej???
Wtedy to ja już zaczynam myśleć, gdzie by się tu spać położyć;-)
Szliśmy sobie powolutku (ale tak żeby nas noc nie zastała w drodze) podziwiając październikowe góry
46761 46765 46766
ptaszki na niebie
46762
kolejne sanatoria
46763 46764 46767
Aż w końcu, pod wieczór oczom naszym ukazało się sanatorium, które już od bardzo wielu lat chciałem odwiedzić
o nazwie PERELISOK :-P
46768 46769
Podążając do Perelisoka mija się charakterystyczne drzewo
46782
I już jesteśmy
46783 46784
Co oferuje SANATORIUM / PRITUŁOK PERELISOK :
1. Piwo za 50 UAH od butelki (taniochy nie ma)
46788
2. Zabawy ze zwierzątkami za darmo
46785
3. Międzynarodowe biesiady przy piwie za 50 UAH od butelki (rezewacja stolika gratis)
46786
4. Noclegi Gruppen za jedyne 120 UAH od uczestnika (na nasze - aktualnie jakieś ok. 18 zeta)
46787
5. I inne formy rehabiliatcji w zależności od wskazań lekarza ......
Już mieliśmy się instalować, ale okazało się że Santorium Perelisok nie ma podpisanej umowy z NFZ refundującej nasz pobyt.
A my wydaliśmy już pieniążki na wcześniejsze ćwiczenia rehabilitacyjne i nie stać nas już było na turnus za prywatne pieniążki.
I poszliśmy dalej szukać czegoś tańszego, albo w tej sytuacji najlepiej jakiejś darmochy .....
46791 46792
w poszukiwaniu taniego ośrodka
46819
szliśmy dalej przez Połoninę DOVŻYNA
46820
przy zejściu ukazał nam się olbrzymi ośrodek rehabilitacyjny
46821
wybraliśmy lokal z tarasem widokowym
46822
z widokiem na zasypiającą Czarnohorę
46823
Nasz aktualny pensjonat był o wile lepiej wyposażony niż ten z poprzedniej nocy.
Piankowe materace (i nawet chyba nic nie żerowało)
46825
obrazy na ścianach
46826 46827
porządny stół na którym z resztek wody ugotowaliśmy sobie kuskus z miejscową konserwą ze świniaczka
(czosnek też był na wyposażeniu pensjonatu, więc doprawiliśmy potrawę). Pychota .....:razz:
46828
A potem tak około 20, ponieważ poprzedniego wieczora wypiliśmy wszystko, a na naszej połoninie wyschły tej jesieni wszystkie źródła, poszliśmy grzecznie spać ..... (no bo co było robić:sad:)
Wstaliśmy o świcie, popatrzyłem przez okno
46829
potem przywitaliśmy dzień przed Naszą Chatą
46830
i po śniadanku poturlaliśmy się w dół
46831 46832 46833
- - - Updated - - -
O żesz ty - po 14-tej???
Wtedy to ja już zaczynam myśleć, gdzie by się tu spać położyć;-)
Tak Wojtku - My też czasami potrafimy wyruszyć w góry prawie o świcie ......:grin:
Wojtek Pysz
12-11-2019, 07:24
Tak Wojtku - My też czasami potrafimy wyruszyć w góry prawie o świcie ......:grin:
O świcie??? A nie zastanawiałeś się, czy to nie jest jakaś choroba i czy nie trzeba się leczyć:-)
O świcie??? A nie zastanawiałeś się, czy to nie jest jakaś choroba i czy nie trzeba się leczyć:-)
Wojtku, oczywiście że się zastanawiałem nad tą chorobą, nawet chcieliśmy leczyć, ale niestety wszystkie lekarstwa wypiliśmy wieczorem na poprzednim noclegu ;);)
Zgodnie z zaleceniami naszych lekarzy bardzo powolutku, kuśtykając schodzimy do wioski Bilin
46844 46845
Cerkiew w Bilinie
46846
Po drodze nasza nowa koleżanka
46847
Zaraz na początku wioski oczywiście magazin.
I jak w większości magazinów na Zakarpaciu pyszna kawa i zimne piwko
46848
Powoli żegnamy się z Bilinem
46849
I Czarną Cisą,
która za kilka kilometrów połączy się z Białą Cisą
46850
I "po torach" idziemy jeszcze do malutkiej stacyjki Bilin
46851
Czekamy na elektriczkę do Kołomyi,
trochę smutni, że nasz turnus rehabilitacyjny się kończy ......:cry:
46852
bartolomeo
12-11-2019, 20:10
My też jesteśmy smutni, że kończy się relacja :sad:
A na Świdowiec znów pojadę! :mrgreen:
My też jesteśmy smutni, że kończy się relacja :sad:
A na Świdowiec znów pojadę! :mrgreen:
Bartolomeo,
w tym smutku spotkało nas jeszcze trochę radości,:grin:
Na początek w elektriczce - wsiadły w Jasinii dwie Panie z trzema pieskami,
które nasz smutek trochę przygasiły :grin:
46863
A ja też na Świdowiec znów pojadę , albo przynajmniej w Czarnohorę !:mrgreen:
Potem jeszcze dużo radości przyniosła nam
wizyta u Słavika pod Kołomyją, który zaopiekował się inwalidami - i była zdrowotna nalewka i sauna.
46870
I spacer do dworca po pięknym mieście jakim jest Kołomyja
46871
I powrót marszrutkami, autobusami i trolejbusami
marszrutka: Kołomyja- Ivano-Frankiwsk
autobus miejski: na Awtosatncję Nr 2
marszrutka : Iwano Frakiwsk - Lwów (DA Stryjski)
trolejbus na dworzec Lwów DA Zachodni
marszrutka: Lwów DA Zachodni - Szegini
I do Ojczyzny na piechotę ......
KONIEC TURNUSU REHABILITACYJNEGO ;):razz:
P.S. Ja miałem na ten wyjazd przykiszone z poprzedniego wyjazdu jakieś 1300 Hriwien (tak ok. nasze dwie stówy)
i zapłaciłem jakieś 13 zeta za bilecik na sypilany Turka - Tiaczew.
Żeby było jeszcze taniej chcieliśmy poprosić NFZ o refundację kosztów rehabilitacji, ale niestety NFZ nie ma podpisanych jeszcze umów z sanatoriami i usługodawcami z tego pięknego i kolorowego kraju. ;):-P
don Enrico
13-11-2019, 20:24
(...)
P.S. Ja miałem na ten wyjazd przykiszone z poprzedniego wyjazdu jakieś 1300 Hriwien (tak ok. nasze dwie stówy)
i zapłaciłem jakieś 13 zeta za bilecik na sypilany Turka - Tiaczew.
Żeby było jeszcze taniej chcieliśmy poprosić NFZ o refundację kosztów rehabilitacji, ale niestety NFZ nie ma podpisanych jeszcze umów z sanatoriami i usługodawcami z tego pięknego i kolorowego kraju. ;):-P
Jako PREZES poważnego BANKU dałeś wzorcowy przykład jak należy oszczędzać !
(niestety ja tak nie umiem :-?)
ale mistrzostwa w komunikacji wschodniej nikt Ci nie odbierze
I powrót marszrutkami, autobusami i trolejbusami
marszrutka: Kołomyja- Ivano-Frankiwsk
autobus miejski: na Awtosatncję Nr 2
marszrutka : Iwano Frakiwsk - Lwów (DA Stryjski)
trolejbus na dworzec Lwów DA Zachodni
marszrutka: Lwów DA Zachodni - Szegini
I do Ojczyzny na piechotę ......
kulczyk1
13-11-2019, 21:13
Podobało mi się a dlaczego?
1. Luzackie podejście uczestników ja jakoś nie mogę się tego nauczyć (wyjść o 14-nastej !!! chyba po piwo na wieczór).:-P
2.Mistrzostwo komunikacyjne i oszczędności w finansach (po tegorocznych wyjazdach na Ukrainę zostało mi 250 hrywien pewnie do Lwowa bym nie dotarł a jojo objechałby całe zakarpacie)
3.Nigdy nie byłem na Swidowcu - w przyszłym roku mam nadzieję to zmienić.
P.S. Jojo gdyby brakowało Ci kiedys quorum do wyjazdu jestem sobie w stanie coś uciąć tylko tak rozumiesz bez przesady.:razz::razz:
Don Enrico, kulczyk 1
Koledzy nie wiem jak wam dziękować - lejcie miód na moje serce- bo myślałem że już nikt nie czyta tych moich wypocin.
P.S. Jojo gdyby brakowało Ci kiedys quorum do wyjazdu jestem sobie w stanie coś uciąć tylko tak rozumiesz bez przesady.:razz::razz:
kulczyk 1, proszę prześlij na priva jakiś kontakt- emalkę albo smartfona - to jak będziemy się jeszcze kiedyś rehabilitować - to się może spykniemy. Chodzi nam teraz po głowie jakaś KRIOTERAPIA. Ale nie gwarantuję, że nie będziemy wychodzić po 14 (w grudniu też :razz: )
P.S.
A tak na prawdę to ktoś mógł czytając pomyśleć że my tak jak w normalnie sanatorich żeśmy się "leczyli" a myśmy na cały wyjazd
mieli tylko trzy lekarstwa na trzech. No i prawdziwy Dancing był tylko jeden .........;):-P:-P:-P:-P:-P
Wojtek Pysz
14-11-2019, 08:56
.... bo myślałem że już nikt nie czyta tych moich wypocin.
Czytaja, czytają. Nie zawsze ze zrozumieniem :-)
.... mieli tylko trzy lekarstwa na trzech ....
Drugim razem trza gdzieś do apteki wstąpić ;-)
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.