PDA

Zobacz pełną wersję : Sposób na niedźwiedzicę z Otrytu



Stały Bywalec
22-02-2004, 14:47
Jak już uważni czytelnicy postów na Naszym Forum zauważyli, T.B. uknuł przeciwko mnie spisek (nie cierpi mnie, jako że zwalczam Jego „herbową” stonkę) i napuścił na mnie starą niedźwiedzicę z Otrytu - wyspecjalizowaną w ... robieniu „loda”. Zagraża ona zatem nie tylko mnie, ale także innym kolegom - kwalifikowanym turystom bieszczadzkim, np. uczestnikom zbliżającego się III KIMB.
Podjąłem więc działania obronne, z których pierwsze to zidentyfikowanie niebezpieczeństwa. Żmudne śledztwo dało rewelacyjny wynik, odsłaniając kulisy machinacji T.B. i jednocześnie odkrywając prosty sposób na szybkie i bezbolesne przerwanie kontaktu z niedźwiedzicą, gdy już do takowego dojdzie.
A oto goła prawda.
Owa niedźwiedzica pochodzi z poznańskiego cyrku. Kilka miesięcy temu najzwyczajniej w świecie ... znikła. Detektywi znanej agencji (dla dobra śledztwa nie podaję jej nazwy) zlokalizowali niedźwiedzicę na Otrycie. O jej przerzut tam został podejrzany T.B.
Jednocześnie detektywi rozwiali nieco moje obawy, opisując stały, popisowy numer niedźwiedzicy w cyrku poznańskim oraz związane z tym pewne zabawne nieporozumienie.

Treser niedźwiedzicy, uzbrojony tylko w pałkę, pukał zwierzę tą pałką w głowę, co powodowało, że niedźwiedzica otwierała paszczę. Następnie treser wkładał do niedźwiedziej paszczy (hm...) całe swoje przyrodzenie, po czym zwierzę bardzo delikatnie paszczę zamykało. Na energiczne puknięcie pałką w głowę niedźwiedzica paszczę znowuż rozwierała, a treser demonstrował publiczności, że jest nietknięty, cały i zdrowy, nic mu się nie stało. Tajemnica tkwiła w szczerbatym pysku (niedźwiedzica jest już stara), czego jednakże spoza areny nie było widać. Zachwycona publiczność biła brawo, a ów cyrkowy numer trzeba było po kilka razy powtarzać. Dobrze wytresowana niedźwiedzica reagowała na każde puknięcie pałką w głowę, otwierała paszczę i uwalniała (hmmm) tresera, nie czyniąc mu krzywdy.
Którejś niedzieli, przy 100 % frekwencji widzów, napięcie sięgnęło zenitu. Publiczność zgotowała treserowi (i niedźwiedzicy oczywiście) owacje na stojąco. Wtedy na arenę wyszedł sam dyrektor cyrku i zaczął namawiać panów z widowni, aby - za nagrodą 500 zł - zdecydowali się na ten „numer” z niedźwiedzicą, zapewniając im pełną nietykalność cielesną. Gwarancją tego miało być doskonałe wytresowanie zwierzaka, no i czujna obecność tresera z pałką. Odważnych jednak nie było. Dyrektor podwoił więc nagrodę - do 1000 zł. To w końcu bardzo dużo, jak za chwilę tylko teoretycznego niebezpieczeństwa. Na widowni wszczął się tumult, dbające o budżety domowe panie zaczęły wypychać swoich mężów. Niewiele by brakowało i nawet T.B. uległby energicznym perswazjom małżonki. Nie zdążył jednak.
Wtedy bowiem stało się coś dziwnego. Na końcu widowni siedziała sobie z wnuczkami babcia - starowinka, która długo nie mogła się zorientować, o co chodzi. Usłyszawszy o bardzo wysokiej (jak na jej kieszeń) nagrodzie, zerwała się z miejsca i zaczęła się przeciskać ku arenie, w kierunku dyrektora i tresera, cały czas krzycząc:
- Ja, ja się zgłaszam! Byłam pierwsza! Tylko proszę mnie tą pałką nie pukać zbyt mocno w głowę!

T.B.
22-02-2004, 19:12
Niedźwiedzica - wykorzystując chwilowe zamieszanie - czmychnęła z cyrku wybierając wolność. Widziano ją na Otrycie (nie mylić z Bieszczadami!) - i to jest rzeczywiście ostatnia potwierdzona wiadomość.
No i jeszcze ta, że ktoś rąbnął kasę.
Reszta ginie w mroku sprzecznych zeznań świadków:
czy to był kowal czy cygan, czy to była babcia czy babka, czy była z wnukami czy z wujkami, i czy partnerować jej w występie rzucił się TeBe czy eSBe?
:roll:

kryspin
23-02-2004, 17:56
Do czego to doszło! Dawniej jak ktoś wybierał wolność to musiał czmychnąć co najnmniej do Bundesrepubliki (a po drodze było NRD) , a teraz wystarczy na Otryt.
Ale ja już 30 lat temu mówiłem że Otryt to jest to.

kryspin

Stały Bywalec
25-02-2004, 12:51
Pyton w niebezpieczeństwie. Informacja z ostatniej chwili:

Moi detektywi cały czas podejmują wszechstronne działania w celu znalezienia i zbadania wszystkich możliwych odgałęzień spisku T.B. Są to prawdziwi fachowcy w wykrywaniu wszelkich spisków - wiedzę teoretyczną w tym zakresie zdobyli studiując prace luminarza radzieckiej nauki prawa stosowanego, Mikołaja Jeżowa.

Szczegółów śledztwa na razie nie mogę ujawnić, podam tylko, że T.B. zostaną przedstawione dwa poważne zarzuty:
1) doprowadzenia do likwidacji Sękowca jako jednostki administracyjnej (odrębnej wsi),
2) narażenia Pytona na kompromitację porzez prowokację.

Odnośnie pkt. 2 sprawa przedstawia się następująco.
W następstwie opisanej powyżej afery „cyrkowej” rodzina wyrzekła się babci, jak Lucjan Mostowiak córki. Także społeczność grodu nad Wartą, mająca już dość skandali moralnych (biskup, dyrygent) skazała babcię na banicję. Z pomocą przyszedł jej tylko T.B., występując pod płaszczykiem obrońcy uciśnionych, a faktycznie z żelazną konsekwencją realizując swoje dalekosiężne cele (stopniowo teraz odkrywane przez detektywów). Wysłał babcię w ślad za niedźwiedzicą na Otryt, zaopatrując ją jedynie w worek suszonej stonki i przeterminowaną puszkę „Lecha” (ach ta poznańska rozrzutność !). Przede wszystkim jednak wprowadził staruszkę w błąd - tłumacząc jej, że zaopiekują się nią kierowcy samochodów terenowych z napędem na 4 koła, a niejaki Pyton to specjalnie przywiezie dla niej owe 1000 zł, których babcia nie zdążyła zarobić w cyrku. Poza tym uspokoił ją, że Pyton nie odważy się jej puknąć za mocno w głowę.
Następnie T.B. wyposażył babcię w zdjęcie i rysopis Pytona oraz nakazał jej patrolowanie terenów pod Otrytem, zatrzymywanie i nagabywanie kierowców wszystkich samochodów terenowych na odcinkach Chmiel - podejście pod Otryt, Chmiel - Dwerniczek i Dwernik - Nasiczne.

W ten oto zdemaskowany sposób T.B. zamierza całkowicie odstręczyć kierowców samochodów terenowych od korzystania z dróg bieszczadzkich, a na Pytonie ponadto wziąć srogi rewanż za to, że ośmielił się z nim polemizować na Forum.
:lol: :D :lol: :D :lol: :D :lol: :D :lol: :D :lol: :D :lol: :D

Michał
26-02-2004, 00:02
Uff!

Znaczy się, co wszystkie bieszczadzkie niedźwiedzi(e)(owe) uciekły od ludzisków? Z miastów?
Oooo!
Ta(ten) w rejonie Chryszczatej, drugi(a) Łopiennika i to trzecie jest z pewnością naturalnie nie związane z ludziskami. Ręczę za to resztką swojego futra.
A Pytonów jakowyś u nas nimo - wsie zakluczone w zooparkach. Onegdaj zaprzeszłego roku taki jeden eskulapus podkablował mi, co one wsie przeflancowują się teraz na biedulki zaskorońce.
Posrało nawet te bydlątka!
Aha, a mój sąsiad śmierdzące i prychające kocisko samozwańczo się nazywane ryś! (tfu) gada mi tu, że od tych turystów złapał tylko parcha na dupie. A ja mu na to, żeby nie walił ściemy co on kotek milutki kiedy rozdziawia tego ryja kłowatego. Ogon pod dupę i do lasu - na morwy (dieta!).

Stały Bywalec
07-03-2004, 15:23
Babcia jest już na rondzie w Lesku.
T.B. przykazał jej zatrzymywać wszystkie te pojazdy, które objadą rondo więcej niż jeden raz.

T.B.
12-03-2004, 19:29
Babcia dobrze się trzyma.
Jest w lodówce.
:twisted:

Stały Bywalec
16-03-2004, 13:13
Babcia dobrze się trzyma.
Jest w lodówce.
:twisted:

Czyżbyś zapisał babcię na III KIMB ?