PDA

Zobacz pełną wersję : W sprawie "kawy na Caryńskiej" i nie tylko



Aleksandra
26-02-2004, 17:25
Witam serdecznie Wszystkich!!!

Ostatnio przyszła do mnie kumpela z zapytanie (pełnym zadziwienia), czy wiem coś na temat picia gorących napojów w górach. Popatrzyłam na nią przez chwile, niepewna o co jej chodzi. A tu okazało się, że na zimowym wyjeździe wspólnych znajomych -pewien wytrwały harcerz i jak się sam określał znawca gór, zabraniał im pić cieplych napojów pod czas całodziennego chodzenia. Gdy ktoś próbował, wsypywał mu śnieg do kubka.
Argumentował calkiem logicznie, jak mi sie zdaje, iż ciepłe napoje wywołują duży szok dla organizmu, co nie jest wskazane, wrecz szkodliwe.
Tylko na Boga - nigdy nie spotkałam się z radami, aby nie pic ciepłego plynu w czasie zimowych wędrówek. Wrecz zalecano zabieranie termosów z czymś gorącym.
Zadzwoniłam do znajomego goprowca, młody on co prawda - ale jakieś doświadczenie ma. A on na to, że nie slyszał, aby ciepła herbata komuś zaszkodziła...
Ciekawa jestem, czy spotkaliście się z radą, aby nie używać ciepłych napojów na wyprawach zimowych?

Aleksandra

Marcin
26-02-2004, 19:32
... to tak jak z tym ostatnim doniesieniem że picie mleka jest szkodliwe dla zdrowia... Wyobraźcie sobie sytuacje: turysta - amator podczas zimowego wyjścia przeczytał na tabliczce informacyjnej że ze Starego Sioła na Przeł. Orłowicza jest 2 godziny z hakiem... I zaplanował sobie że w trzy godziny zrealizuje swój plan... Powiedzmy wyszedł o 12. Po 4 godzinach marszu zorientował się że nie dojdzie dzisiaj na Orłowicza... Jest przemoczony, zmarznięty i zmęczony... Czy w tej sytuacji lepiej by było mieć przy sobie celestynkę czy termos ciepłej herbaty...? Albo inaczej. Co wolisz szok czy powolne dogorywanie...? W chwili kiedy temperatura ciała spada, całe ciepło z człowieka koncentruje się w klatce piersiowej... Kiedy napijesz się herbaty, ten ciepły płyn przepływa przez okolice klatki piersiowej, której temperatura nie różni się jeszcze tak bardzo od temperatury herbaty. Organizm bardzo dobrze radzi sobie z rozprowadzeniem tego nadmiaru ciepła więc nie ma obawy że dojdzie do szoku termicznego. Zresztą Herbata wylana z termosu do kubka bardzo szybko traci swoją temperaturę i zbliża się do temperatury ciała... Fanatyczne podchodzenie do pewnych nowinek przez harcerzy (ich pomysłowość nie zna granic) jest czasami poprostu śmieszne (bez urazy)... Możnaby było stworzyć oddzielny post poświęcony temu tematowi.

Piotr
26-02-2004, 21:16
Ciekawa jestem, czy spotkaliście się z radą, aby nie używać ciepłych napojów na wyprawach zimowych?
Nigdy. W zasadzie Marcin już wszystko napisał. Mozna tylko dodać, że gość argumentował niezbyt logicznie, a raczej na "chłopski rozum". Inny przykład: idziesz zimą szlakiem, jest zimno, masz jeszcze niezły kawał a warunki są sprzyjające aby rozpalić ognisko, ogrzać się z pół godzinki i iś dalej. I co? Nie zapalisz bo organizm dozna szoku jak sie na chwile zagrzeje przy ognisku? :) Zasadne jest natomiast własciwe gospodarowanie ilością spozywanych płynów na szlaku, ale to już inna bajka.

marekm
26-02-2004, 21:28
Aleksandra napisała
>>>Tylko na Boga - nigdy nie spotkałam się z radami, aby nie pic ciepłego plynu w czasie zimowych wędrówek. Wrecz zalecano zabieranie termosów
z czymś gorącym. <<<<
Ja też pierwsze szłyszę o czymś tak niedorzecznym. I dziwić się później nie należy jak usłyszymy lub przeczytamy komunikat: gruoa harcerzy z doświadczonym opiekunem itd...
Przyznam się szczerze, iż nawet w pozostałych porach roku, gdy planuję wielogodzinną wedrówkę po górach, również zabieram termos z gorącą herbatą. Jak do tej pory nigdy tego nie żałowałem.
pozdroowka

irek
26-02-2004, 21:30
Wiem ze alkohol w gorach nie jest wskazany ale piersioweczka na piersi gorzkiej zoladkowej tez niezle rozgrzewa klatke piersiowa, harcerze o tym nie wiedza bo przeciez nie pija ;)

klopsikx
27-02-2004, 00:45
-pewien wytrwały harcerz i jak się sam określał znawca gór,

pewnie z ZHRu :-)

Derty
27-02-2004, 15:25
Cześć Aleksandro :)
Cześć wszystkim :)
Nie wierz podstępnym podszeptom wroga :P Gorący kubek herby nie raz pozwolił mi przetrwać w górach. Raz nawet dosłownie gorące płyny z termosa uratowały mi życie. Gdybyśmy w zmarznięte swe ciałka wlewali te wrząchy 365 dni w roku, to może by nam to zaszkodziło, a zwłaszcza, gdyby okazało się, że zapominamy za każdym razem o dodawaniu niezmiernie ważnej ingrediencji, a mianowicie prądu:) Wraże knowania, mające na celu zepsucie nam radości bycia w górach z towarzyszem - termosem należy zdecydowanie potępić, a sprawcę lub sprawców zaprosić na wycieczkę na Tarnicę w styczniu i tam poczęstować mrożoną icetii wprost z termosa :P Na zdrowie!!! :D
Mówmy zdecydowane NIE przeciwnikom wonnej herbatki z cytrynką i odrobiną cukierasu!!!
GÓRY DLA GORĄCEJ HERBATY!!!!!!!
Pozdrawiam Zbieszczadziałych Biesolubów :)
derty
PS: I nie zapominajmy: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :D

Aleksandra
27-02-2004, 17:46
Dzięki,
już się obawiałam, że może przegapiłam jakąś ważną informacje, wszyscy o niej wiedzą - a ja nie!!!
Nie musze sobie wyobrażać sytuacji podchodzenia w zimie na Orłowicza czy na Tarnice, znam te sytuacje dobrze. I rozpaliłabym ognisko, aby sie ogrzać (zawsze zapałki mam z sobą w górach). Jednak przyznacie - nowinka szokująca. Chciałam sprawdzić co Wy na to...

pozdrawiam
Aleksandra

ps. Ireczku uważaj w zimę z prądem, jeszcze za bardzo Ci się naczynka krwionośne rozszerzą :wink:

Stały Bywalec
27-02-2004, 22:52
Przeczytałem wszystkie Wasze posty b. uważnie. Najbliższy jest mi pogląd Irka. Proponuję zatem consensus: mrożoną wódkę. Nie spowoduje szoku termicznego, a na pewno rozgrzeje całe ciało. :lol:

Xiro
28-02-2004, 01:09
Święte słowa, SB.... toż to takie "dwa w jednym" - płyn niezamarzający, bo przeca mróz dookoła, i jednoczesnie "antyszokowe" :D

klopsikx - możesz miec rację....

Doczu
29-02-2004, 08:21
Jakiś czas temu na pl.rec.gory toczyła się dyskusja na ten temat, i pewnie harcerzyna za bardzo sobie to wziął do serca.
Nie wiem skąd ludzie biora takie pomysły ???
Pewnie ma to jakieś medyczne uzasadnienie, no ale jakbyśmy się opierali tylko na medycznych przesłankach i zaleceniach, to żylibyśmy z 200 lat, i brakłoby miejsca w górach ;-)
Zdrówko.

kryspin
29-02-2004, 12:46
Pogląd Irka poparty przez SB bardzo przypadł mi do gustu jednak wydaje mi się, że nie do końca rozwiązuje to problem. Bo jak ktoś lubi nawet mrożoną wódkę czymś popić to co? jaka ma byc przepitka ciepła czy zimna? :) I tak powróciliśmy do punktu wyjścia w naszej dyskusji. :lol: A swoją drogą nie wydaje mi się żeby spożycie ciepłej herbatki mogło wywołać szok termiczny. No chyba że ma temperaturę w przedziale 98 - 100 stopni C. Ale aby w ten sposób załatwić sobie szok nie trzeba być w górach.

kryspin

T.B.
29-02-2004, 17:35
Słyszał dzwon, ale nie wie, gdzie on?

Harcerzowi zapewne pomyliło się coś z twierdzeniem - prawdziwym skądinąd - że dla wrażliwego gardła lody bezpieczniejsze są zimą, niż latem. Ale żeby sypać komuś śnieg do kubka? I nie oberwał od nikogo? Bo tak poza tym, to nie ma nic lepszego dla przemarzniętego turysty, niż gorąca herbata, a jeszcze lepiej - talerz gorącej zupy.

Natomiast co do rozgrzewającego działania alkoholu, to jest ono złudne. Mamy wrażenie ciepła z powodu rozszerzonych naczyń krwionośnych. Z tego samego powodu tracimy to ciepło prędzej i gdy alkohol przestanie działać jest jeszcze gorzej niż było. No chyba, że pijemy dalej. Wtedy przeniesiemy się na łono Abrahama bezboleśnie.

Nie zmienia to faktu, że jako pierwsza pomoc dla przemarzniętego, łyk alkoholu może być zbawienny. Patrz - psy z przełęczy Św. Bernarda niosące na ratunek baryłkę z gorzałką (no i ciepło własnego ciała), zamiast apteczki. Wszystko zeleży od tego, jaki bedzie ciąg dalszy i kiedy on nastąpi.

Dzisiaj z żoną, podczas oglądania zawodów jeździeckich w skokach przez przeszkody, prowadziliśmy na sobie doświadczenia z gorącym grzańcem. Stwierdzam, co następuje:
- po pierwszym kubku górze organizmu było bardzo przyjemnie, ale dołem raczej chłodno; przydałoby sie popić czymś bardziej wchodzącym w nogi, na przykład piwem z miodem;
- gdy pierwszy kubek przestał działać, nastąpiła ochota na drugi;
- po drugim kubku było już całkiem dobrze; żona przestała zwracać uwagę nawet na moje "kłótnie" z synem.
Wniosek: od kubka grzańca lepsze są tylko dwa kubki grzańca.
:mrgreen:

Xiro
29-02-2004, 23:58
.............albo trzy albo jeden duuuuuży...... :D
(a tak ogólnie to wino BEEEEE) :D

Aleksandra
02-03-2004, 17:30
Proszę,
jak się temat ładnie potoczył...
kolężance przekazałam, aby następnym razem zostawili go na noc na zewnątrz i nie dali termosu z gorącą herbatą :wink:

pozdrawiam
Aleksandra

biesu
29-03-2004, 09:44
Dla mnie to normalny absurd. Sam działałem w harcerstwie przez całą swoją młodość i wiem, że niektórzy ludzie z tego kręgu mają skłonności do mitologizowania każdej nawet najmniej istotnej sprawy. Pewnie gościu miał alergię na gorące napoje i dorobił do tego całą ideologię.
A tak według mnie to na rozgrzewkę nie ma to jak herbatka z prądem. Próbowałem różnych rodzajów prądu i najbardziej przypadł mi do gustu słowacki rum, a na zimno i bez popitki to tylko swojaczek.