PDA

Zobacz pełną wersję : Bieszczadzka gnoza



Marcin
11-03-2004, 21:17
Kiedy czyta się niektóre posty dotyczące wrażeń wywołanych „ostatnią podróżą w Bieszczady” dochodzi się do wniosku że pobyt w tych górach ma pewien mistyczny charakter tzn. powrót z urlopu w Bieszczadach =
- naładowanie „energią pozytywną” (optymistyczne nastawienie do życia)
- pewne oczyszczenie z negatywnych emocji (zapomnienie rzeczy które chcemy zapomnieć)
- wypełnienie wrażeniami estetycznymi (panoramki i w ogóle)
- lekka melancholia po powrocie z Bieszczadów z nieodparta chęcią powrotu
Wszystkie te objawy są znane forumowiczą doskonale. Pytanie: W którym miejscu zaczyna się hobby, a w którym religia?

Wszystkim nam znana jest „Księga legend i opowieści bieszczadzkich” A. Potockiego. Są to tylko legendy jednak jakiś procent tych bajek zawiera mityczne wyobrażenie świata autochtonów bieszczadzkich. Wszystkie słowiańskie podania o stworzeniu świata mają jedną, ważną cechę wspólną: Ziemia powstała w rezultacie działania dwóch antagonistycznych, równoważących się sił: Boga i diabła. W przypadku Bieszczadów rolę ta przejmują Biesy i Czady. Zapewne słyszeliście o czymś takim jak gnoza (bardzo modny ostatnimi czasy wyraz w niektórych kręgach) Niewątpliwie gnostycyzm jako jedną z cech ma podobny dualizm w swojej filozofii... Co myślicie o tej bieszczadzkiej gnozie? Czy jest to coś groźnego? I czy nie zauważacie że powrót do ludowych wierzeń jest jakimś elementem układanki New Age ?
Dawno nie było jakiejś poważnej dyskusji na tym forum więc proszę nie skwitujcie mnie jednym zdaniem typu: „Następny zwolennik spiskowej teorii dziejów”

Wilku
11-03-2004, 23:15
Ukladanka New Age? hmmm ...nasuwające się wolne skojażenia : New Age -> Hipisi -> powrót do natury -> dzika przyroda -> Bieszczady ...pasuje ..choć skojażenia są tendencyjne ..z drugiej strony Hipisi -> powrót do dawych tradycji (wierzeń) ...czym byłyby Bieszczady bez tego ..nie bez powodu Bieszczadnicy to ludzi mający w sercu wolność a we włosach wiatr ..Bieszczady są nie tylko po prostu kolejnym miejscem na ziemi ale skrawkiem lądu który swą dzikością wyrywa nam kawałek serca ...czy to religia ?? nie ..raczej nie ...po prostu duch Boga jest we wszystkim co piękne ..tyle ode mnie bo zaczynam pleść nieco bez sensu \/

Marcin
12-03-2004, 09:55
...po prostu duch Boga jest we wszystkim co piękne

panteizm to również pewna część składowa New Age. To że Bieszczady podobają się wszystkim osobą umieszczającym tu swoje opinie, to już wiem. Zastanawiam sie tylko jaki jest wasz stosunek do takiego postrzegania Bieszczadów. New Age to prawa ręka globalizacji (która jest w gruncie rzeczy zaprzeczeniem "wolności w sercu, a we włosach wiatru")... Czyżby Bieszczady dosięgła era wodnika, era miłości? :?

Kriss40
12-03-2004, 10:35
Marcin, według mnie może być to era Wodnika (piekny znak - bo mój..hehe), może być era Miłosci - tez dobrze. Na pewno jest tam poczucie wolności... Wszystko to, co pozwala poczuc sie wolnym...Tylko jedna - bardzo osobista ( za co przepraszam) uwaga - nie utozsamiajmy wolności z wiatrem, którego po prostu nie nawidzę...
PS - Powinienem te słowa chyba napisac na oftopicku. Przepraszam
Pozdrawiam
Kriss40

Wilku
12-03-2004, 15:47
New Age to prawa ręka globalizacji
Nie zgadzam sie ..to jest troche inaczej ..pod New Age powinno się rozumieć nastanie "nowej ery" - ery miłości i pokoju ..właśnie ery wodnika ..to piękny ideał hipisowki lecz jak to zwykle bywa komercja wszędzie się wciśnie i gdy mnął wielki boom ruchu musiał zostać zkomercjalizowany siłą rzeczy ..powstał powiedzmy "neo New Age" i to jest to o czym mówisz ...a w Bieszczady wraca chyba ten prawdziwy New Age ..mam przynajmniej taką nadzieję ..to jest po prostu ziemia która jeszcze żyje ...potoki szepcą własną mową i stare buki gadają ..a każdy z kamieni na twej drodze ma swoja historię do opowiedzenia ..era wodnika to tak naprawde nic fizycznego tylko pewien stan duszy właściwy tylko ludziom mający kwiaty we włosach (...pomijając juz słowo wiatr :)) :lol: :D

marekm
12-03-2004, 17:07
witam!

bardzo podoba mi się o tej " erze wodnika" bom też wodnik, hihihi

A tak powaznie to cosik musi być w tym, skoro chyba już tysiące ludków jedzie Tam i ciągle pragnie Tam wrócić. A zaryzykuję twierdzenie, że około 50% z tych co Tam jeżdżą to jeszcze myśli o osiedleniu się Tam, z czego gdzieś ok 1 promola dokona tego.
Ale to nie jest istotne. Marzenia, jawa, New Age, bieszczadomania, czy jak to sobie nazwiemy, to też nie jest ważne. Ważne natomiast jest, iż jest to miejsce, tu zacytuję Piotra_S z jego strony www: " dla wszystkich którym Bieszczady w duszy grają "
i " czują tego blusa", który magią swojej historii i całą swoją "psyche" i " fizis" przyciąga mnie i innych biesczadoludów w każdą wolną chwilę.
pozdroowka

klopsikx
12-03-2004, 18:01
Widze ze temat jest iscie filozoficzny ........nie bede sie rozowdzil nad ty co wiadomo. Na temat mistyki gor napisano fure ksiazek, osobiscie polecam Orłowicza. New Age hy hy hy h hy hy hy hy hy zalozenia sa tak stare jak wierzenia plemienne i na tym poziomie pozostaje ta religia.

Marcin
12-03-2004, 18:35
powstał powiedzmy "neo New Age" i to jest to o czym mówisz

nie mógł powstać bo era wodnika to coś co się już zaczęło i trwa. Jak czas pokazał - każda utopia ma swoje złe strony. Idea jest piękna, ale tylko w teorii. W praktyce jest tak że zawsze znajdzie się taki ktoś kto popsuje tą idyllę. Na ludzi nie wpłynie nikt i nic nawet odpowiednie ułożenie gwiazd.


a w Bieszczady wraca chyba ten prawdziwy New Age

nie żebym był jakis nietolerancyjny, ale po co ma wracać? Chyba że się da na tym zarobić, wtedy to możemy założyć sekte (mogę być guru? :) ). Jeżeli chodzi o "Tęcze" w Tworylnym to być może też było to cos pieknego, ale szybko się skończyło co świadczy o niepowodzeniu takiego eksperymentu...

Być może macie racje nie warto tego stanu bieszczadzkiej ekstazy opisywać, nazywać. Jednak naszła mnie ostatnio taka myśl jak to za 100 lat w sześdziesiątym wydaniu przewodnika po Biesczadach Rewasza, będą opisywać lub periodyzować ten nasz okres czasu... W rozdziale pt. Bieszczady w latach 1990 - 2050, będzie jedno zdanie: "Nic się nie stało"

Kriss40
12-03-2004, 19:34
New Age to prawa ręka globalizacji
Nie zgadzam sie ..to jest troche inaczej ..pod New Age powinno się rozumieć nastanie "nowej ery" - ery miłości i pokoju ..właśnie ery wodnika ..to piękny ideał hipisowki lecz jak to zwykle bywa komercja wszędzie się wciśnie i gdy mnął wielki boom ruchu musiał zostać zkomercjalizowany siłą rzeczy ..powstał powiedzmy "neo New Age" i to jest to o czym mówisz ...a w Bieszczady wraca chyba ten prawdziwy New Age ..mam przynajmniej taką nadzieję ..to jest po prostu ziemia która jeszcze żyje ...potoki szepcą własną mową i stare buki gadają ..a każdy z kamieni na twej drodze ma swoja historię do opowiedzenia ..era wodnika to tak naprawde nic fizycznego tylko pewien stan duszy właściwy tylko ludziom mający kwiaty we włosach (...pomijając juz słowo wiatr :)) :lol: :D
Wilku, Ty nawet nie wiesz, jak Cię lubię. Naprawdę i bardzo. I to z dwóch ważnych, bardzo dla mnie ważnych powodów - 1) pięknie to napisałeś, 2) niw spomniałeś o wietrze... Może kiedyś się spotkamy - wtedy opowiem Ci, ile nieszczęścia może przywiać wiatr... Niestety, Biesy też nie są od wiatru wolne. Tam też wiatr poczynił mnóstwo zła. W kazdym razie ja o tym nie potrafię zapomnieć...

Szaszka
13-03-2004, 01:51
Wiatr... może roznosić pożar, walić drzewa w lesie, ale może także przynosić ukojenie spoconej twarzy, lub nieść zapach skoszonego siana i kwitnących kwiatów.
Może targać wlosy, szeleścić suchą trawą na poloninie, wydymać rękawy kurtki... Wiatr, kiedy stoję na Bukowym Berdzie, i nie tylko moja dusza szybuje w przestworzach, ale cialo także prawie unosi się w powietrze.... Chyba dlatego wlaśnie wiatr we wlosach daje poczucie wolności.
Wiatr jest tak samo "dobry" lub "zly" jak góry. Jak sama natura. Jest jej nieodlączną częścią.

A wracając do tematu... Aby definicja religii byla pelna, potrzeba nie tylko doktryny, zespolu wierzen i obrzędów, ale także kaplanów lub innego rodzaju "duchowych przewodników". Jakieś propozycje?

Marcin
13-03-2004, 10:52
Aby definicja religii byla pelna, potrzeba nie tylko doktryny, zespolu wierzen i obrzędów, ale także kaplanów lub innego rodzaju "duchowych przewodników". Jakieś propozycje?

Więc tak... Na tegorocznym KIMB-ie zróbcie pierwszy sobór, na którym określicie dogmaty, credo i liturgie "mszy natury"... Jako credo proponuje słowa piosenki pt. "Komunia" E. Stachury. Świątynie mogą być budowane na wzór bacówek Bieszczadzkich. Cała reszta wyjdzie w praniu.

A przewodnika wybierzecie na soborze. Musi to być osoba haryzmatyczna :).

długi
13-03-2004, 21:43
W rozdziale pt. Bieszczady w latach 1990 - 2050, będzie jedno zdanie: "Nic się nie stało"

I całe szczęście w tym, że nic się nie stało.
A w górach jest wszystko ci kocham...
Długi

Tarnina
14-03-2004, 14:20
Bieszczady...nadal spełniają sny o ciszy...Po długim i męczącym dniu wedrówki po szlakach możemy odpocząć przy ognisku i powdychać jeden z cudowniejszych zapachów przyrody- dym z jałowca. Wsłuchać się w mowę drzew i potoków....Na tym to własnie polega cały klimat bieszczadzkich wędrówek. Bieszczady to magia i poezja, atmosfera. Wracając do domu człowiek czuje się, jakby miał życie zacząć na nowo.Znów na jakiś czas ma naładowane akumulatory. Bo...tylko rodzinę kocham bardziej od gór.Pozdrawiam . Tarnina

Kriss40
14-03-2004, 19:36
Bieszczady...nadal spełniają sny o ciszy...Po długim i męczącym dniu wedrówki po szlakach możemy odpocząć przy ognisku i powdychać jeden z cudowniejszych zapachów przyrody- dym z jałowca. Wsłuchać się w mowę drzew i potoków....Na tym to własnie polega cały klimat bieszczadzkich wędrówek. Bieszczady to magia i poezja, atmosfera. Wracając do domu człowiek czuje się, jakby miał życie zacząć na nowo.Znów na jakiś czas ma naładowane akumulatory. Bo...tylko rodzinę kocham bardziej od gór.Pozdrawiam . Tarnina
Pięknie to napisałaœ Tarninko...Pamietaj, ze dla mnie też jest w tych Biesach miejsce... razem z Tobš oczywiœcie.
Pozdrawiam
Kriss40

Aleksandra
15-03-2004, 17:24
A ja był zostawiła gnozę w spokoju, choć kusi pięknem poznania intuicyjnego (myślę nie obcemu większości tzw. Wodników), to jednak jej dualizm ma wydźwięk negatywny. Jeżeli pójdziemy śladami gnozy i uznamy duszę, ducha, wewnętrzne doznania za wyraz dobra, to złem staję się każdy przejaw materii. A w tej chorobie zwanej Bieszczadami, dualizm nie jest nie -do- przebycia. Dotyczy to zarówno legendy o Biesach i Czadach, jak też wewnętrznych przeżyć bieszczadoludów. W legendzie podział powstaje dla zachowania odwiecznej harmonii, ale bez jakiegokolwiek śmiertelnego ścierania się, zaś w drugiej sytuacji piękne przeżycia dostarczają nam różne formy materii. Góra, trawa na połoninie, strumyk, gorąca herbata z cytryną :wink: , kolor jesiennych liści, zmęczenie odczuwane po udanej wyprawie itd. Czysta materia! No może z materią wiatru „jest” gorzej, ale dlatego jedni go uwielbiają inni nie. Zatem ja gnozę odrzucam. Panteizm też mi jest obcy, jakoś nigdy do mnie nie przemawiał. Cóż dla mnie świat jest stworzony, a piękno i wielkość natury jest przejawem Istoty, która to sprawiła.

A jednak jak bym mogła, to powtarzałabym ciągle: „… i weź mnie , wznieś na górski grzbiet, gdyż zginę pośród równin!”
Odwołam się do stwierdzenia G.L. Mallory’ego „człowiek m u s i chodzić po górach, ponieważ one s ą.” Są zwykłe i niezwykłe jednocześnie. W naszym przypadku dotyczy to Bieszczad, dla innych będą to rumuńskie Karpaty, Tatry czy Góry Skaliste. Bo góry s ą zawsze jakoś nie do końca poznawalne, jeszcze nieujarzmione, często są poza granicą ludzkich wpływów, stanowią wyzwanie i tajemnicę. Dla mnie to stanowi o (cytując Marcina) „pewnym mistycznym charakterze” Bieszczad. A nawet nie o „pewnym”, ale o „mistycznym” wymiarze doznań czy spotkań. Nie bałabym się słowa „mistyka”. Choć jednym być może będzie się on kojarzył za bardzo z chrześcijaństwem, innym z New Age, dla mnie jest to dobre słowo. Taka mistyka Bieszczad jako szczególny wymiar mistyki codzienności. Bowiem codzienne życie także może miewać niezwykłe chwilę, przeżycia itp. I nie jest to właściwe tylko jakiejś wybranej grupie ludzi, ale wszystkim. Inna sprawa co inni z tym robią, a właściwie nie robią. Większość ludzkich właściwości można zagłuszyć, jak się ma na to ochotę (a przez to utracić).
Do zastanowienia jest jeszcze inna myśl, a mianowicie określenie człowieka jako „homo viator” – człowiek wędrujący, człowiek w drodze. „Wędrowanie kształtuje człowieka z duszą i ciałem. Wszystkie zmysły zostają poruszone. Zaangażowany jest cały człowiek; w drodze doświadcza siebie jako istoty żywej, zdolnej do kolejnej przemiany. Doświadcza siebie jako całości i jako całość zmienia się.” (A.Grun) Droga jako metafora ludzkiego życia.

Na całe szczęście idąc w góry, kwestie gnozy, New Age, mistycyzmu zostawia się „na nizinach”, a tam po prostu jest się szczęśliwym, że gwiazdy są zajebi…, że gdzieś na szlaku czeka bieszczadzki anioł, a czarcie żarcie kusi nazwą i zapachem.


Trochę się rozpisałam, tak mnie coś ruszyło :wink:
Pozdrawiam
Aleksandra

marekm
15-03-2004, 17:36
Aleksandra napisała:

>>Do zastanowienia jest jeszcze inna myśl, a mianowicie określenie człowieka jako „homo viator” – człowiek wędrujący, człowiek w drodze. „Wędrowanie kształtuje człowieka z duszą i ciałem. Wszystkie zmysły zostają poruszone. Zaangażowany jest cały człowiek; w drodze doświadcza siebie jako istoty żywej, zdolnej do kolejnej przemiany. Doświadcza siebie jako całości i jako całość zmienia się.” (A.Grun) Droga jako metafora ludzkiego życia. <<

Olu to co napisałaś, jak do tej pory ze wszystkich postów, trafiło do mnie najbardziej.

pozdroowka

Aleksandra
15-03-2004, 17:53
Nie ma to jak sobie wodnik z wodnikiem "pogada", szczególnie o Bieszczadach.
Dziękuję Marku.

Marcin
17-03-2004, 10:41
Zatem ja gnozę odrzucam. Panteizm też mi jest obcy, jakoś nigdy do mnie nie przemawiał. Cóż dla mnie świat jest stworzony, a piękno i wielkość natury jest przejawem Istoty, która to sprawiła

I tu masz racje Olu... Trudno dostrzec zło w materii górskiej kiedy pobyt w Bieszczadach traktuje się jako urlop lub jako swoiste katharsis (ja też traktuje w taki sposób Bieszczady)... W wieżeniach ludowych (mi. na bojkowszczyźnie, huculszczyźnie) uważano niegdyś że im dalej od środka wsi tym więcej demonów kryje się w drzewach, łęgach, a tymbardziej w górach... To nie wiatr chuczy w górach, to diabeł - mawiano. Wszystko co złe wynikało z tej niedostępnej dla człowieka przyrody... No ale to było kiedyś. Jak to teraz wygląda?
A no tak że demony postanowiły przeprowadzić się bliżej środka wsi (być może dlatego że ludzie nie malują już pisanek i nie znają zaklęć na czarownice) i tam hulaja bezkarnie. Cytat jednego z tubylców bieszczadzkich: "Ludzie teraz są takie huje...". autor tej sentencji miał nie tylko na myśli "niektórych" turystów, ale również i tubylców. Tak więc sentencja "człowiek człowiekowi wilkiem" ma ciagle żywe znaczenie. Tak Olu coraz częściej "Biesy" przyjedżają z nizin i są to tzw. "Biesy Dostojewskiego". Jakby to powiedział konserwatywny starzec: "Pani! Wszystko się wymieszało."

Henek
17-03-2004, 19:38
Ale fajnie se gadacie
HeYa

ann
18-03-2004, 10:51
A jak się ma narzekanie na stonkę na bieszczadzkich szlakach do zachwytów nad (jak pisał Wilku) powrotem do natury, dzikiej przyrody?
(To nie prowokacja :wink: )
Czy nie idealizujemy w chwilach uniesienia tych naszych starych, dobrych Bieszczadów?

Pozdrowionka.
Ann

asiczka
18-03-2004, 11:03
Czy nie idealizujemy w chwilach uniesienia tych naszych starych, dobrych Bieszczadów?

Święte słowa!

Michał
18-03-2004, 14:01
A jak się ma narzekanie na stonkę na bieszczadzkich szlakach do zachwytów nad (jak pisał Wilku) powrotem do natury, dzikiej przyrody?
(To nie prowokacja :wink: )
Czy nie idealizujemy w chwilach uniesienia tych naszych starych, dobrych Bieszczadów?

Pozdrowionka.
Ann

Po primo - ani starych ani dobrych
Po secundo - to już nie gnoza ale schizofrenia

No i Marcinie - skoro zrobiłeś wrzutkę to bierz odpowiedzialność za to.
Jeszcze parę postów i okaże się, że gnoza to sranie po krzakach w klimacie bieszczadzkim, z latarką pod pachą!!!!

Pozdrawiam

Szaszka
18-03-2004, 14:54
No co ty, Michal, teraz w coraz popularniejszym uzyciu są latarki czolowe - mozna sobie tylek obiem rękami opędzać od komarow. :D

Aleksandra
18-03-2004, 18:01
Chyba Marcinie się nie zrozumieliśmy
1:

Trudno dostrzec zło w materii górskiej kiedy pobyt w Bieszczadach traktuje się jako urlop lub jako swoiste katharsis (ja też traktuje w taki sposób Bieszczady)...

- o takie przeżycia pytałeś w swym pierwszym tekście, i moja odpowiedź tego dotyczyła.

2:

Cytat jednego z tubylców bieszczadzkich: "Ludzie teraz są takie huje...". autor tej sentencji miał nie tylko na myśli "niektórych" turystów, ale również i tubylców. Tak więc sentencja "człowiek człowiekowi wilkiem" ma ciagle żywe znaczenie. Tak Olu coraz częściej "Biesy" przyjedżają z nizin i są to tzw. "Biesy Dostojewskiego". Jakby to powiedział konserwatywny starzec: "Pani! Wszystko się wymieszało."[/quote]

- myślę, że niewiele jest wśród nas osób, które nie znają (choćby z opowieści :( ) realiów szarego życia w województwie podkarpackim, żeby nie było tylko o Bieszczadach. Ale to nie jest tylko specyficzne dla tego rejonu! Ludzie i tam i w tu gdzie jestem są dobrzy i źli, wybierają dobre rzeczy, a czasem niekoniecznie. Patrzenie na świat tylko przez pryzmat czarnych kolorów, też niewiele ma wspólnego z gnozą. Pytałeś o regeneracje sił, o fenomen zauroczenia i to się mieści w materii urlopowych wyjazdów. A co powiesz, na tych, którzy osiedlili się w Bieszczadach i nadal przeżywają niekończący się zachwyt nad tym miejscem na ziemi (np. Pękalski) Oni chyba najlepiej wyrażaja "to coś", o którym dyskutujemy.
A co do wymieszania się, kiedyś przecież też tak było: kraina rabusiów itp. Chyba nie w tym jest rzecz. W W-wie jeszcze bardziej się "wymieszało!!!!" i co nikt nie piszę takich pochwalnych pień na jej temat. A i tu, pomimo tego wymieszania - zdarzają się zaczarowane miejsca czy tzw. codzienna mistyka pięknego życia.

pozdrawiam
Aleksandra

Marcin
18-03-2004, 18:42
A jak się ma narzekanie na stonkę na bieszczadzkich szlakach do zachwytów nad (jak pisał Wilku) powrotem do natury, dzikiej przyrody?

... jak na razie to tylko Ty wspomniałaś o stonce, ale skoro tak to właśnie to "gnostyczne zło" miałem między innymi na myśli pisząc "Biesy Dostojewskiego"... Zostawmy więc przyrode w spokoju bo całe zło (z niej) zostało wypędzone przez idealizujące Bieszczady, Towarzystwo Forumowej Samopomocy (wszelkie egzorcyzmy zostały odprawione przez ludzi, którzy mają na szkłach kontaktowych wymalowane anioły), weźmy sie natomiast za "tropienie" tego zła w Bieszczadach... Przecież gdzieś musiało się schować, a jeżeli się nie schowało...? I w ogóle go nie ma (ma nas w dup..e) to w takim razie Bieszczady są tym rajem utraconym, a więc po co ten cały Sąd Ostateczny (ateiści wybaczcie że nie mam dla was wersji tego pytania)? Pamiętajcie jednak: "Unikając djalogu z diabłem, skazujemy się na jego monolog" (jakiś bałkański pisarz).
Nie powiem nic odkrywczego kiedy stwierdze że przyroda jest brutalna i nieludzka, a mgła i wiatr na połoninach mogą nam zasrać cały urlop w Bieszczadach, jednak przy dzisiejszych możliwościach technicznych (goratexy, wibramy, łindstopery) jesteśmy w stanie to "pierwotne" zło przezwyciężyć i olać stwierdzając że wrócimy tu za miesiąc. Jednak czy nie zamieniamy tu "bestii" w "piękną"?
Natura musi być piękna bo tylko to jej zostało (i tutaj aplauz ze strony partii zielonych). Nie zamieniajmy jednak tego piękna w kicz, w którym wszystko podporządkowane jest wartością estetycznym tzn. nie krzyczcie hura kiedy wdepniecie w gówno żubra.


No i Marcinie - skoro zrobiłeś wrzutkę to bierz odpowiedzialność za to.
Jeszcze parę postów i okaże się, że gnoza to sranie po krzakach w klimacie bieszczadzkim, z latarką pod pachą!!!!

No cóż widze że doszły tu pewne wątki związane z buddyjską iluminacją, które również wiążą się w sposób bezpośredni z gnozą :)
Michale czynnik ludzki jest ode mnie niezależny, a gnoza jest utorsamiana z tyloma wątkami że nawet glizda ludzka może stać się przedmiotem nbaszych dociekań (metempsychoza:))

T.B.
18-03-2004, 19:02
Po primo - ani starych ...

A jakich?
:roll:
(Chodzi o Bieszczady.)

Marcin
18-03-2004, 19:44
o takie przeżycia pytałeś w swym pierwszym tekście, i moja odpowiedź tego dotyczyła.

oto pytania z pierwszego postu:

W którym miejscu zaczyna się hobby, a w którym religia? Co myślicie o tej bieszczadzkiej gnozie? Czy jest to coś groźnego? I czy nie zauważacie że powrót do ludowych wierzeń jest jakimś elementem układanki New Age ?

Niestety nie ma tu nic takiego, jednak to jest nieważne gdyż w następnych postach przychyliłem się do twojej odpowiedzi i zanegowałem istnienie gnozy, pozostawiając jednak powyższe pytania bez odpowiedzi.

"Patrzenie na świat tylko przez pryzmat czarnych kolorów, też niewiele ma wspólnego z gnozą"

To że ten post ma ponure znaczenie nie znaczy że przez takie okulary obecnie patrze (przecież niedawno stanąłem na tym forum w obronie stonki :) ). Biesy i czady to dobro i zło równoważące więc jest w tych okularach tyle czerni co różu. I jeszcze jedno: nie jestem propagatorem gnozy w Bieszczadach i nie należe do żadnej sekty (nawet do sekty Boga Haliny z Wrocławia) jednak takie poglądy istnieją i udawanie że ich nie ma niczego nie zmieni.

"A co powiesz, na tych, którzy osiedlili się w Bieszczadach i nadal przeżywają niekończący się zachwyt nad tym miejscem na ziemi (np. Pękalski) Oni chyba najlepiej wyrażaja "to coś", o którym dyskutujemy."

Moim zdaniem to Pękalski jest jednym z głównych prowodyrów tej całej dyskusji (te diabły na skrzyżowaniu w Hoczwi mają coś w sobie)... Ja bym tu wolał wstawić kilka innych bardziej odpowiednich przykładów np. Wiktorini, Lutek i Dorka, Bogdan (ten włóczęga z długą brodą i koszulką Bekstritbojs)... To nie tylko zachwyt to surowe życie, reguły analogiczne do praw przyrody.

"A co do wymieszania się, kiedyś przecież też tak było: kraina rabusiów itp. "

jasne bo Janosik rozdawał biednym ludziom... :) Przecież chciałem tylko trywialnie podkreślić swoją teze.[/quote]

Aleksandra
20-03-2004, 21:26
[quote="Marcin"]Kiedy czyta się niektóre posty dotyczące wrażeń wywołanych „ostatnią podróżą w Bieszczady” dochodzi się do wniosku że pobyt w tych górach ma pewien mistyczny charakter tzn. powrót z urlopu w Bieszczadach =
- naładowanie „energią pozytywną” (optymistyczne nastawienie do życia)
- pewne oczyszczenie z negatywnych emocji (zapomnienie rzeczy które chcemy zapomnieć)
- wypełnienie wrażeniami estetycznymi (panoramki i w ogóle)
- lekka melancholia po powrocie z Bieszczadów z nieodparta chęcią powrotu
Wszystkie te objawy są znane forumowiczą doskonale. Pytanie: W którym miejscu zaczyna się hobby, a w którym religia?

- Niestety nie ma tu nic takiego
Marcinie - czym jest hobby? może ma jakieś wspólne elementy z religia?

1Co myślicie o tej bieszczadzkiej gnozie? 2Czy jest to coś groźnego? 3 I czy nie zauważacie że powrót do ludowych wierzeń jest jakimś elementem układanki New Age ?
Ad1
czepiając się pojęć z gorliwością akademickiego filozofa: odrzucam termin bieszczadzka gnoza. To co charakteryzuję obecnie zjawisko "bieszczadzkiego zafascynowania", trudno podciągnąć pod akademicką definicje gnozy, choć elementy występujące w tym zjawisku, mogą poczęści odpowiadać ogólnemu, szerokiemu pojęciu "gnoza"

Ad2
groźne jedynie dla przyrody i przyszłych pokolenie, ze względu na możliwość zadeptania gór
dla nas obecnie raczej zastanawiające

Ad3
nie
to zbyt proste tłumaczenie, tak jak nie dokońca jest prawdziwe założenie, że mitologizacja świata jest formą prymitywną w ewolucji do poznania naukowego

) jednak takie poglądy istnieją i udawanie że ich nie ma niczego nie zmieni.
nie udaje, że czegoś takiego nie ma
zapewne znają się tacy ludzie
ale to nie masowe zjawisko
ilu turystów na 100 zna więcej niż jedną legendę o bieszczadach? (wyłączając długotrwałych forumowiczów)
poza tym legenda o Biesach i Czadach, moim zdaniem, stała się towarem reklamowym

Moim zdaniem to Pękalski jest jednym z głównych prowodyrów tej całej dyskusji (te diabły na skrzyżowaniu w Hoczwi mają coś w sobie)...

a może na tym przykładzie znajdziemy odpowiedź
- diabły to zainteresowanie
- anioły to sacrum oprócz zaintereresowania,
a wszystko razem wyrażone w rzeźbie czyli hobby, które na emeryturze zamieniło się w prace dającą zadowolenie i satysfakcje, ale wyraża się w stawaniu o świcie, w szorstkich spracowanych rękach.

Ja bym tu wolał wstawić kilka innych bardziej odpowiednich przykładów np. Wiktorini, Lutek i Dorka, Bogdan (ten włóczęga z długą brodą i koszulką Bekstritbojs)... To nie tylko zachwyt to surowe życie, reguły analogiczne do praw przyrody.

zabrzmiało tak, jakby długoletni nauczyciel miał słodkie życie, a już napewno kolcy na swej drodze nie spotykał

Zostawmy więc przyrode w spokoju bo całe zło (z niej) zostało wypędzone przez idealizujące Bieszczady
Nie powiem nic odkrywczego kiedy stwierdze że przyroda jest brutalna i nieludzka, a mgła i wiatr na połoninach mogą nam zasrać cały urlop w Bieszczadach, jednak przy dzisiejszych możliwościach technicznych (goratexy, wibramy, łindstopery) jesteśmy w stanie to "pierwotne" zło przezwyciężyć i olać stwierdzając że wrócimy tu za miesiąc. Jednak czy nie zamieniamy tu "bestii" w "piękną"?

A od kiedy zło jest w wietrze,śniegu, lawinie, niskiej temperaturze...
może zdefiniujemy zło?

przyroda jest nieludzka, bo jakby była ludzka była by człowiekiem a nie przyrodą
coś nie może być czymś jednocześnie innym
przyroda jest przyrodą
ludzie są ludzmi, należą do świata przyrody, ale różnią się rozumem i możliwością podejmowania decyzji
Zło pojawia się tam gdzie jest możliwość podejmowania decyzji, wyboru

schodząca lawina nie podejmuje decyzji, że spadnie akurat teraz bo chce wyrządzić szkodę takiemu lub innemu człowiekowi
to człowiek podemuje decyzje o wyjściu w góry w daną pogodę, sam też wybiera termin urlopu (czasami nie :wink: )

Pozdrawiam
Aleksandra

Marcin
20-03-2004, 23:34
Kiedy czyta się niektóre posty dotyczące wrażeń wywołanych „ostatnią podróżą w Bieszczady” dochodzi się do wniosku że pobyt w tych górach ma pewien mistyczny charakter tzn. powrót z urlopu w Bieszczadach =
- naładowanie „energią pozytywną” (optymistyczne nastawienie do życia)
- pewne oczyszczenie z negatywnych emocji (zapomnienie rzeczy które chcemy zapomnieć)
- wypełnienie wrażeniami estetycznymi (panoramki i w ogóle)
- lekka melancholia po powrocie z Bieszczadów z nieodparta chęcią powrotu

Ten tekścik nie zawiera żadnych znaków zapytania... Te tezy nie poddawałem żadnej dyskusji dopiero następne zdania zawierały taki znaczek "?". Należało to traktować jako pewną uwerture do pytania... Ale że potraktowałaś to jako pytanie.... nieszkodzi.

.Marcinie - czym jest hobby? może ma jakieś wspólne elementy z religia?

wiesz ostatnio fascynuje się religioznawstwem, a jak się fascynuje to robie to bez reszty tzn. stwarzam różne dziwne tezy, poddaje je publicznej krytyce i w taki oto sposób moje poglądy weryfikuje życie... Jednak nie mówie że wszystko co do tej pory napisałem jest wierutną bujdą wymyśloną przez domorosłego religioznawce... To co napisałem wynika z pytań jakie sobie zadałem po przeczytaniu takich książek jak:
- "Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka" Joanny i Ryszarda Tomickich
- "Kult św. Mikołaja na Rusi" Borysa Uspieńskiego
Jednak prawda jest taka że książki te opisują przeszłość stąd cała dyskusja jak jest teraz.

nie udaje, że czegoś takiego nie ma
zapewne znają się tacy ludzie
ale to nie masowe zjawisko
ilu turystów na 100 zna więcej niż jedną legendę o bieszczadach? (wyłączając długotrwałych forumowiczów)

cytat z encyklopedii "Wiem": "Gnoza - (...) wiedza wyższego stopnia, dostępna jedynie wtajemniczonym, przeciwstawiana wierze ludzi prostych..." :lol:

a może na tym przykładzie znajdziemy odpowiedź
- diabły to zainteresowanie
- anioły to sacrum oprócz zaintereresowania,

Skąd ta pewność... Z religią jest jak z miłością - o pewnych sprawach się nie mówi. No właśnie przyjżyjmy się bliżej twórczości... Ikona z stajennych drzwi... Nic w przyrodzie nie ginie... Ciekawe co na to M. Eliade.

zabrzmiało tak, jakby długoletni nauczyciel miał słodkie życie, a już napewno kolcy na swej drodze nie spotykał

No tak życie napewno Mu dopiekło... Na przeciwko Jego domu wybudowali w końcu dyskotekę - największą na naszej prowincji.

A od kiedy zło jest w wietrze,śniegu, lawinie, niskiej temperaturze...
może zdefiniujemy zło?

wybacz ale ostatnimi czasy przestawiłem się na "ludową wizje świata" i widze zło pod dębem, w stawie i pod kamieniem.

przyroda jest nieludzka, bo jakby była ludzka była by człowiekiem a nie przyrodą
coś nie może być czymś jednocześnie innym
przyroda jest przyrodą

no więc w gnozie to wygląda tak że jesteś wszystkim, jesteś elementem całości...

Kriss40
21-03-2004, 12:39
Odnoszę wrażenie, ze cała dyskusja staje się cokolwiek przeintelektualizowana...
Ile gnozy jest w Biesach, czy jest tam w ogóle, i jak się zabrać do jej pojmowania - tego nie wiem. Ale sadzę, że mozna mówić o bieszczadzkiej Tajemnicy. Tajemnicy tych Gór, ich klimatu i - oczywiście - Tajemnicy ludzkich losów powiązanych z Biesami. I są to bardzo często tak osobiste doświadczenia i przemyślenia, że nie wierzę, aby na tym Forum mogły być do końca szczere.
Wydaje mi się, że każdy z uczestników naszego Forum ma też jakąs zwiazaną z tym szczególnym miejscem Tajemnicę...Albo - przynajmniej - dręczyła go myśl o takiej Tajemnicy poznaniu. Są w Biesach miejsca, do których musimy wracać, ale sa i miejsca, do których boimy sie wracać - choćby tylko pamięcią. Tajemnice tych pierwszych są cudowne, Tajemnice tych drugich - bolą i niosą cierpienie.
Na naszym Forum są - przynajmniej z założenia - ludzie kochający Bieszczady. I teraz pytanie - czy Bieszczady nas kochają? Całe Bieszczady, i te, w których było cudownie, i te, gdzie zadano nam cierpienie...Myśle, że Biesy pokochaja nas wówczas, gdy nauczymy się i odważymy powrócic tam, gdzie dusza płakała (a rozum chorował)...
Wtedy poczujemy sie lepsi i bardziej wolni; tylko bardziej, bo absolutnej wolności nie ma..
Przynajmniej tutaj.
Pozdrawiam.
Kriss40

sgr
21-03-2004, 17:07
Choć może to zakrawać na szaleństwo - szczególnie na tej stronie, to jednak uważam, że mówienie o mistyce miejsca, jakim bez wątpienia są Bieszczady to przesada. Wszelkie takie odczucia, mam wrażenie pochodzą bardziej od nas - ludzi i to przez nas, także już nie istniejących, przeszłych można mówić o tajemnicy, przepraszam - Tajemnicy tych gór. One same z siebie duchów żadnych nie mają - tak myślę.
A dziś, może paradoksalnie,z powodu wyludnienia, gdy spaceruje się pustą doliną to brak ludzi tworzy mistykę. Oczywiście jeśli tylko tego chcemy, bo nie na każdego i nie zawsze to działa.

Stały Bywalec
21-03-2004, 21:54
(...)A dziś, może paradoksalnie,z powodu wyludnienia, gdy spaceruje się pustą doliną to brak ludzi tworzy mistykę. Oczywiście jeśli tylko tego chcemy, bo nie na każdego i nie zawsze to działa.

Przeczytaj zakończenie "Historii Bieszczadów" - link na stronie głównej wortalu www.bieszczady.info.pl

sgr
21-03-2004, 22:08
Dokładnie o to mi chodzi - byli, a ich już nie ma. Czasem marzy mi się, żeby obok przejechała Nysa z rozkrzyczanym żydowskim sklepikarzem, bojkowska młodzież pędziła na dyskotekę na motorowerze, a jakiś Ormianin sprzedawał jabłka. Niestety to tylko wspomnienia i biorąc pod uwagę sympatię narodowe Polaków nigdy się nic podobnego nie zdarzy. A szkoda. Chociaż z innej strony, gdyby wciąż wioski podchodziły pod połoniny - czy to by były te same Bieszczady?

Marcin
22-03-2004, 21:14
To chyba nie jest miejsce na poruszanie takich tematów... Przepraszam to się więcej nie powtórzy.

Aleksandra
24-03-2004, 17:58
Sgr możemy trudne zjawisko nazywać różnie, tajemnica mieści się w pojęciu mistyka, a nawet stanowi jej ważną część.

Przeintelektualizowane, zapewne w normalnym życiu nie rozmawia się takim językiem i nie myśli w takich kategoriach - gorzej jeśli trafi na filozofa :D Zapewniam, starał się nie używać fachowych terminów :D


Marcinie - Eliade na to tak: "głód ontologiczny" (sorry za słownictwo :wink: )

a pewność... całkiem nie dawno o czymś takim mniej więcej z nim rozmawiałam, mam nadzieję, że zrozumiałam dobrze
choć może to wszystko mieści sie w religii, o gnozie z jego ust nie słyszałam

więcej kiedy indziej, mam całkiem przeładowany tydzień
pozdrawiam
Aleksandra