PDA

Zobacz pełną wersję : Pseudoturyści



AngelaB
04-05-2004, 12:44
Cześć! Mam na imię Andżela. Od dawna czytam Wasze Forum ale dopiero teraz się zdecydowałam napisać bo długo nie mogłam się nauczyć wpisywać wiadomości i dopiero razem z moim chłopakiem nam się to udało. Piszemy ponieważ zbulwersowało nas pewne wydarzenie które miało miejsce 2 maja. Wybrałam się z moim chłopakiem na wycieczkę z Cisnej czerwonym szlakiem w kierunku granicy a potem okazało się że można zejść inną ścieżką do miejscowości Przysłup. Mieliśmy mapę i wiedzieliśmy że góra na którą idziemy nazywa się Jasło. Z Jasła zaczęliśmy schodzić ścieżką prowadzącą do wsi Przyslup, aż tu nagle spotkaliśmy grupę turystów którzy zapytali nas czy dobrze idą na Tarnicę. Zaskoczyło nas to ogromnie bo przecież Tarnica to najwyższa góra w Bieszczadach i leży gdzie indziej. Wytłumaczyliśmy im że są w błędzie ale Oni twierdzili że w jakiejś smażalni powiedzieli im że jak pójdą prosto w górę to dojdą na Tarnicę. Wyobraźcie sobie że zapytali nas czy na Jaśle można kupić piwo i coś do jedzenia a przecież najbliższy sklep jest w Cisnej! Na dodatek nie mieli ze sobą nawet mapy!!! Pokazaliśmy naszą ale chyba się na iej nie znali. Podziękowali i poszli zmartwieni dalej. My jednak wróciliśmy z powrotem na Jasło bo zapomniałam zabrać parasolkę i wyobraźcie sobie co zobaczyliśmy. Ci sami ludzie rozsiedli się w śród krzaczków i pili wódkę prosto z butelki a było w śród nich kilka dziewczyn! Jeden to nawet zasnął z butelką w ręceI co Wy na to czy stonka a której tyle pisaliście naprawdę nie istnieje? Czy ludzie mogą się tak lekkomyślnie zachowywać? To skandal żeby tacy ludzie chodzili po górach. Odpiszcie mi co sądzicie o takich turystach. Bo są i inni, chodzili z wielkimi workami i zbierali śmieci na Jaśle. To jest bardzo dobry przykład do naśladowania!

pozdrawiam wszystkich Andżela

Jaro
04-05-2004, 12:57
no coz, sa ludzie i parapety, niektorzy sa niereformowalni i tak zostanie, takim sie wciska kit i bajeruje, ze dobrze ida, oby juz wiecej tam nie wrocili, szkoda ze nie wyslaliscie ich na slowacka strone jakby ich SG zatrzymala to nie byloby im do smiechu

T.B.
04-05-2004, 13:08
AngelaB!

Doprecyzuj - proszę - co nazywasz lekkomyślnością:
a) chodzenie bez mapy,
b) picie z butelki,
c) wprowadzanie ludzi w górach w błąd.
:?:

No i dlaczego chodzisz po górach z parasolką? :roll: :mrgreen:

P.S.
Na bardzo wielu górach, np. na Kasprowym Wierchu, można kupić piwo i coś do jedzenia.

AngelaB
04-05-2004, 13:39
Drogi TB!
Parasolke zabrałam ponieważ zanosiło się na deszcz i świeciło ostre słońce.
Picie alkoholu w górach to wielka nierozwaga jak również chodzenie bez mapy w terenie którego się nie zna. Tyle sie mówi o zabłądzeniach a należy się równiez liczyć z dzikimi zwierzętami. Wprowadzanie kogoś w błąd jest nieeleganckie i nie należy tego robić.
pozdrawiam Andżela

admin
04-05-2004, 14:03
Witam!

Ja wczoraj wyprawiłem się na takie kółeczko: Wołosate, Rozsypaniec, Halicz, Tarnicę do Wołosatego - i powiem Wam jedno! Chyba podam rękę wszystkim tym którzy krzyczą aby zamykać, chronić za wszelką cenę i wyłanczać jak nawiększe obszary do ścisłej ochrony!

Syf, kiła i mogiła - tak bym to określił - puszki po piwie, zużyte podpaski pod krzakami, (zwiedzałem krzaki - bo padał deszcz na przemian z gradem, więc szukałem tych bardziej gęstych celem schronienia się :)) papiery, rozwalone wiatrochrony.
Coś mi się wydaje że jak tak dalej pójdzie to będzie bardzo źle!
Stonka nas zaśmieci na śmierć!

T.B.
04-05-2004, 14:32
Parasolke zabrałam ponieważ zanosiło się na deszcz i świeciło ostre słońce.

Droga Andżelo!

Ciekawi mnie: to była parasolka przeciwdeszczowa, czy plażowa - przeciwsłoneczna?
Tak, czy siak, chodzenie z parasolką po górach jest wielce nieroztropne. Niekontrolowane otwarcie się parasolki na wietrze grozi porwaniem turysty w przepaść. Poślizgnięcie się turysty grozi nadzianiem tegoż na parasolkę. Jeśli jest to parasolka o klasycznej konstrukcji, wbijanie jej ostrego końca w środowisko czyni w tym środowisku niepowetowane straty. Każdy rodzaj parasolki w stanie rozłożonym czyni spustoszenie w psychice miejscowych zwierząt. W skrajnym przypadku może doprowadzić zwierzę do wściekłości, a jeśli jest to - dajmy na to - niedźwiedź, może widok parasolki doprowadzić wzmiankowanego niedźwiedzia do zjedzenia turysty (jedzenie na tle nerwowym - rodzaj bulimii).
Na koniec rzecz najbardziej istotna:
kto nosi parasolkę ten nie jest TWA JSB, kto nie jest TWA JSB ten jest stonką, ergo - kto nosi parasolkę ten jest stonką.

Pozdrawiam
T.B.

P.S.
Picie alkoholu w górach może nawet uratować życie. W zasadzie jedynym słusznym sposobem picia czegokolwiek w górach jest picie wprost z pojemnika, w którym dany napój jest transportowany (butelka, piersiówka, manierka , bukłak, termos itp.). Wszelkie dodatkowe naczynia albo zwiekszają zagrożenie dla środowiska naturalnego (np. plastikowe kubki), albo są niebezpieczne dla turysty (szklane kieliszki, szklanki). Dopuszczalnym odstępstwem - w przypadku wódki - jest zestaw metalowych kieliszków, tak zwany myśliwski.
Co do chodzenia bez mapy w terenie, którego się nie zna, odpowiedz sobie sama na pytanie: co było pierwsze - mapa, czy turysta? Jeśli znasz prawidłową odpowiedź, to dalsze rozważanie tego tematu jest zbędne.
Wprowadzanie kogoś w błąd - w rozważanym przypadku - jest nieeleganckie, powiadasz. A ja twierdzę, że tak może postąpić tylko kompletny dureń, absolutnie nie zdający sobie sprawy ze skutków jakichkolwiek swoich poczynań.

T.B.
04-05-2004, 14:46
Drogi Adminie!

Czy te tereny, kóre mają być wyłączone do ścisłej ochrony, mają być niedostępne dla nikogo, czy Ty masz być wyjątkiem? :?

A jak już wyłączysz do tej ochrony wszystko co się da, to zastanów się, co robić na pozostałych terenach. To będzie o wiele bardziej konstruktywne. Przyjmij przy tym za pewnik, że zawsze ktoś gdzieś naśmieci. Pogodzenie się z tą prostą prawdą znacznie ułatwi Ci odpowiedź na pytanie "что д'елать".

Pozdrawiam
T.B.

Indy
04-05-2004, 14:48
Syf, kiła i mogiła - tak bym to określił - puszki po piwie, zużyte podpaski pod krzakami, (papiery, rozwalone wiatrochrony.
Coś mi się wydaje że jak tak dalej pójdzie to będzie bardzo źle!
Stonka nas zaśmieci na śmierć!

Witam!
Wpełni zgadzam sie z adminem :!:
Ja równiez byłem wczoraj w biesach - Tyle ze poszedłem z Wołosatego na Tarnice i z tamtąd na Bukowe Berdo i do Mucznego. Wygląło to tak samo. :evil:
Ale najbardziej wkuzają mnie pety, które palacze wywalają gdzie popadnie, a szczególnie na szczytach. I niesposób tego potem posprzatac jak ma to miejsce w przypadku wiekszych smieci.Ja po sobie zabieram zawsze wszystkie smieci na dół. I mysle ze wszyscy czytający to forum tak samo postepują.
Co do stonki - mysle ze w wielu wypadkach jej zachowanie wynika z braku podstawowej wiedzy jak zachwac sie w parku narodowym i wogule na "łonie" przyrody.
Pozostaje tylko nie ustanne zwracanie uwagi i edukowanie - i w wielu przypadkach to napewno by wystarczyło. Grozba wysokiego mandatu napewno zmiękczyła by nawet "najtwadszych"- niereformowalnych smieciazy.

Pozdrawiam

Stały Bywalec
04-05-2004, 15:03
"Picie alkoholu w górach może nawet uratować życie. W zasadzie jedynym słusznym sposobem picia czegokolwiek w górach jest picie wprost z pojemnika, w którym dany napój jest transportowany (butelka, piersiówka, manierka , bukłak, termos itp.). Wszelkie dodatkowe naczynia albo zwiekszają zagrożenie dla środowiska naturalnego (np. plastikowe kubki), albo są niebezpieczne dla turysty (szklane kieliszki, szklanki). Dopuszczalnym odstępstwem - w przypadku wódki - jest zestaw metalowych kieliszków, tak zwany myśliwski."

Tylko w tym zakresie, ale za to w pełni, zgadzam się z TB-JSD.
Poza tym podpisuję się pod poglądami wyrażonymi przez Admina I Jaro.
Ps. JSD znaczy: Jedynie Słuszny Dyskutant
(to taki rewanż za JSB)

T.B.
04-05-2004, 15:13
Poza tym podpisuję się pod poglądami wyrażonymi przez Admina I Jaro.

Solidarność grupowa TWA JSB.
Ale ja się pytam: czyli pod jakimi?
Bo one są prawie że wręcz przeciwne.
(Wspólnego jest tyle, co ich łażenia po śmieciach.)
:?

Kriss40
04-05-2004, 15:14
No więc ja to widzę dość prosto - chamstwu nie, dewastacji środowiska nie,a jezeli chodzi o gorzałeczkę....kazdemu według potrzeb... hihi.
Co do parasolki w górach... eeee... to chyba jakiś sen....
Pozdrawiam Kriss40 - Kriss czterdzieści, któremu się parasolka w plecak nie mieści...

długi
04-05-2004, 16:16
kiedyś ( parę lat temu ) zginął turysta na Połoninie. Zaczeło padać, otworzył parasol i pierdut, piorun go zabił. Na śmierć.
Podobno czystość na szlaku jest wprost proporcjonalna do ilości sprzątających szlak. Ludzie idą srać w krzaki bo do kibelka na polu nie da się wejść bez maski i zestawu przeciwchemicznego. W sezonie większość pojemników, kontenerów na polach jest notorycznie przepełniona i śmierdząca. Nie lubię policji, straży leśnej i parkowej, bo się czepiają głupot, ale nie słyszałem by wlepili mandat za syf na polu. Mandat dla leśnictwa, parku, gminy za brak wywozu śmieci, za brak czystości w kibelku itd.
W końcu na co biorą pieniądze za nocleg na polu.
W Duszatynie zlikwidowano pole, bo ogrodzenie rozpadło się ze starości, śmieci wywożone były do starych piwnic pozostałych po domostwach. Wejście w krzaki to nie tylko wpadka na "minę" zostawioną przez turystę, to piwnica 3x4m wypełniona z górą gnijącymi śmieciami. Można oczywiście wszystko zamknąć, turystów i miejscowych przegonić i zrobić rezerwat najściślejszy. Można wszystko uładzić, wytyczyć, zagospodarować i wybetonować. Będzie jak w Alpach. Jak ma być w Bieszczadach????

Długi

irek
04-05-2004, 17:15
Pewnego majowego dnia część TWA, TWA bis i kilka osób bezpartyjnych postanowiło iść w góry. Wybór padł na 2go maja, zajechaliśmy do Strzebowisk na słynną już działkę Lu.
Pogoda była piękna, więc wybór padł na Jasło, tym bardziej że Lupino zapewniał, że w majowy weekend nie ma tam „stonki” :). Niestety było nas aż 9 osób i żeby nie wyglądać jak małe żyjątko rozdzieliliśmy się. Jedni poszli stokówką w kierunku Smreka by przez Ferecztą wejść na Jasło, drudzy ścieżką z Przygłupia. By się spotkać na Jaśle musieliśmy spowalniać nasz marsz, więc na drogę zabraliśmy flaszkę Gorzkiej Żołądkowej na 6 osób.
Było pięknie, spokojnie i cicho, polanka, po kielonku i dalej. Ale powoli nasze szczęście prysnęło, z Jasła co chwilę ktoś schodził choć to nie był szlak. Ja jako stary zgrywus postanowiłem trochę pożartować i zagadnąłem schodzącą parkę czy dobrze idziemy na Tarnicę (przebieg rozmowy opisała już Angela ;) )Wiem nie powinienem robić sobie głupich żartów z ludzi ale myślałem, że pytanie jest tak bezsensowne, że pytający nie potraktują go aż tak poważnie ;)
Doszliśmy na Jasło ale z tej flaszki to już ledwo po pół kieliszka zostało, poszliśmy w te krzaki i leżeliśmy czekając na grupę idącą od Fereczatej. Butla była pusta więc Lupino przyniósł w niej wodę ze swojego tajnego źródełka ;)
Angelo czy widziałaś kiedyś białą gorzką żołądkową ;) i czy leżenie z nią jest aż tak straszne? I do cholery co było złego w tym że leżało z nami kilka dziewczyn :).
Zachwalasz ludzi z workami zbierających śmieci i mówisz że to dobry przykład ale zachwalaniem nie posprzątamy gór.
W końcu dotarła druga część naszej ekipy i już jak stonka całą zgrają ruszyliśmy w dół do Przygłupia, rzecz jasna na pstrąga. Schodziliśmy tą samą ścieżką którą podchodziliśmy i którą schodziłaś Angelo, na końcu za nami dreptał Lupino z reklamówka i zbierał wszystkie śmieci których ty niestety nie dostrzegłaś lub miałaś ręce zajęte parasolką ;).

Do posta dołączam kilka zdjęć, to skandal żeby tacy ludzie chodzili po górach ;)

Adminie jestem w szoku, nie spodziewałem się że tyle osób czyta forum :) jaki ten świat mały :)

Przepraszam też Angele i jej chłopaka za może głupi żart na szlaku i pozdrawiam od nieodpowiedzialnych turystów ;)

irek
04-05-2004, 17:16
Do TB zmieściliśmy się w normie kielonek był jeden i myśliwski :)

Michał
04-05-2004, 17:21
Heh fujj

Widzę, że co niektórzy mają coraz mniej Bieszczadów a coraz więcej głupty i zadufania w plecakach.
Iras - lecz się.
Reszta z wieczora (T.B. - pilnie śledzę Twoje pojękiwania - zobaczymy co pyry mają do powiedzenia!)

Do wieczora

GERONIMO
04-05-2004, 17:59
do michała (h...)
Czy honor coś dla ciebie znaczy?
Geronimo

Henek
04-05-2004, 18:14
Długi napisał

W sezonie większość pojemników, kontenerów na polach jest notorycznie przepełniona i śmierdząca

Już tydzień temu w poscie zamieszczonym na forum radziłem wszystkim udającym sie w góry aby nauczyli się zjadać własne śmieci, bo przy zejściu ze szlaków nie ma koszy czy kontenerów a te co są - są przepełnione.
Są przepełnione teraz , a co dopiero w sezonie.

P.S. dzisiaj rozmawiałem ze znajomym który spędził dlugi weekend w Czarnohorze.

Opowiadał że na kempingu nie było żadnych koszy czy kontenerów a wszystkie śmiecie trafiały do rzeki.
Odpowiedziałem, że w naszych Bieszczadach są kontenery tylko nikt nie wywozi śmieci
ale ponoć istnieją na świecie takie kraje gdzie nie tylko się stawia kosze ale się je również opróżnia

Michał
04-05-2004, 18:37
do michała (h...)
Czy honor coś dla ciebie znaczy?
Geronimo

Szanowny Indiańcu!

Tam, gdzie ważą się losy honoru innych - Twój honor mało znaczy.
Ale aby to zrozumieć, nie wystarczy poczytać książek.

Howk!

Kriss40
04-05-2004, 18:37
Mam świetny pomysł na naprawdę dobry interes - stragan z parasolkami na Wetlińskiej.... :D
Pozdrawiam
Kriss40

Kriss40
04-05-2004, 18:52
A najlepiej do parasolek dorzucić jeszcze pióropusze.... hihi...

Indy
04-05-2004, 20:01
Wystarczyła by jedna buza by weliminowac stonke :wink: :D :wink:

Wizmo
04-05-2004, 21:01
A wszystko przez to że wszędzie teraz promują tzw."zdrowy tryb życia".
Psiakrew! Dawniej było fajnie bo "niedzielni turyści" siedzieli w domach przed telewizorami zapatrzeni w kolejny odcinek "W kamiennym kręgu" i dzięki temu szlaki w górach były w miarę puste i czyste. Teraz ta cała hołota w pogoni za modnym "aktywnym wypoczynkiem" zatruwa nam atmosferę w górach. A juz zupełnie szlag mnie trafia gdy po całym dniu zasuwania z plecakiem okazuje się, że miejsca w schronisku nie ma bo całe schronisko na kilka dni zajęła jakaś "zorganizowana wycieczka". :evil:

T.B.
04-05-2004, 21:24
dobre!
więcej powiem - bardzo dobre!
świetne!
ha...!!!
aaalle numer !!!
a nie mówiłem ?
broniłem stonki ! (?)
nieee... przecież broniłem TWA JSB!
a czym to się właściwie różni?
przecież mówiłem:
NICZYM

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

GERONIMO
04-05-2004, 21:42
Do Michała!
Zniknij zły człowieku.
Geronimo.

Jaro
04-05-2004, 21:46
Zniknij zły człowieku.

a nie ma jakiegos tanca indianskiego na przepedzanie zlych duchow ??

marekm
04-05-2004, 22:42
hej :D
ale jaja :shock: mamy tu prawie wszystko : stonke, wszelkie odmniany TWA, śmieci,
humor - czyli żart, i to wszystko w Biessach, w ciągu jednego nia. Nieźle.
A propos Alp - to kiedyś czytałem relację z wyprawy na najwyższ szczyt tych gór.
Wszystko było dobrze do momentu, jak gość zaczął opisywać nocleg w blaszanym schronie umiejscowionym gdzieś pod szczytem. To dopiero był horror - wyszło na to, że nasze sławojki w sezonie letnim są OK :!:
pozdroowka

Kriss40
05-05-2004, 07:47
Jaro, Przyjacielu, zlituj się!!!
Jeżeli na połoninach zaczną tańczyc Indianie, to ja już do takiego rezerwatu nie pojadę...
Pozdrawiam wszystkich białoskórych Biesołazów.
Kriss40

Szaszka
05-05-2004, 08:30
Pozdrawiam wszystkich białoskórych Biesołazów.
Kriss40

Rasista

Kriss40
05-05-2004, 08:33
Jednak przykre jest to, że niektórzy czytają i nie rozumieją... To nie rasizm, kobito, tylko niechęć do wpuszczania w Biesy obcego folkloru...
A myślałem, że jod dobrze na rozumek robi...
Pozdrawiam
Kriss40

Szaszka
05-05-2004, 08:37
Proponuje po prostu zejsc z Geronimo, bo go nie znacie i ta dyskusja jest zupelnie bez sensu.

Kriss40
05-05-2004, 08:44
[quote="Szaszka"]Proponuje po prostu zejsc z Geronimo, bo go nie znacie i ta dyskusja jest zupelnie bez sensu.[/quote
Ale ja tu złego słowa na Geronimo nie powiedziałem. Fakt, Jego nick nie kojarzy mi się najlepiej, ale to z powodów zupełnie innych niz rasizm... ale nawet na temat nicku nic złego nie powiedziałem. I mam taką propzycję - bardziej ogólną - choć Ciebie też dotyczy: zanim zacznie sie stukać kolejne posty i odpowiadać na posty innych, warto chyba te posty najpierw zrozumieć..Bez urazy
Pozdrawiam Kriss40
PS Mój nick też nie jest najmądrzejszy.

Jaro
05-05-2004, 08:57
Jeżeli na połoninach zaczną tańczyc Indianie, to ja już do takiego rezerwatu nie pojadę...

ale ja tylko pytam czy jest taki taniec, nie nakazuje tanczyc na poloninkach, koniec tematu, nie bede sie narazal :)

admin
05-05-2004, 08:59
Witam!

A propos parasolek :)

Któryś z kolegów wspomniał że szedł w tym samym dniu z Wołosatego przez Bukowe Berdo, a ja właśnie wtedy spotkałem na przełęczy 3 lub 4 panów w wieku 20 - 25 lat właśnie z parasolką :) (zaczęło akurat padać - a jeden z nich snuł wywód na temat chmur burzowych) i co ciekawsze poszli na Bukowe :)))

Kriss40
05-05-2004, 09:43
Sam widzisz Adminie, że mój pomysł, co do straganu z parasolkami, nie był pozbawiony sensu...Może inaczej - sensu to w tym nie ma, ale zarobek byłby gwarantowany.
A tych kilka pióropuszy też nie zaszkodzi... na pewno znajdą się i na to chętni... Biedne tylko te Biesy...
Pozdrawiam Cię, Adminie, i przypominam o zmianie czasu...hihi
Kriss40

Stały Bywalec
05-05-2004, 10:50
No to ja proponuję oryginalny, bynajmniej nie mój, pomysł na ograniczenie populacji stonki w Bieszczadach.
Czyńmy to, co czynią co pewien czas władze KPN-u, chyba mniej zdeptanego w miniony majowy weekend, niż Bieszczady (sądząc z Waszych relacji). 1-go i 3-go maja urządziliśmy sobie dwie całodniowe wycieczki po Puszczy Kampinoskiej i żadnych tłumów nie napotkaliśmy (ledwie parę osób, pomijając parking w Granicy).

Otóż co pewien czas, z reguły na wiosnę lub latem, w wiadomościach regionalnych TVP pojawia się (stale ten sam) pan w zielonym mundurze strażnika KPN-u i opowiada o kleszczach, komarach i żmijach. Bynajmniej nie zniechęca (werbalnie). Wręcz przeciwnie - opisuje piękno leśnych wędrówek, jednocześnie jednak ostrzegając przed tym paskudztwem i doradzając (szczegółowo), co należy robić w razie ukąszenia.
Efekt jest taki, że stonka albo sobie w ogóle "odpuszcza" sobotnio - niedzielne wyjazdy do PK, albo po przyjeździe siedzi na parkingach w Roztoce lub Granicy, opala się tam, pije różne trunki, gra w piłkę, badmintona, etc., słucha sobie wrzaskliwej muzyki. W rezultacie śmiecie pozostają tylko na polu biwakowym.

My czasami też parkujemy tam samochód. Szykując się do całodziennej wędrówki (zmiana butów, itp.) spotykamy się ze zdziwieniem:
- Nie boją się państwo komarów ? Bo tu, to palimy ognisko (i papierosy), zresztą na parkingu jest ich mniej.
- A jak zacznie padać ? Albo, nie daj Boże, żmija ugryzie ?
- A szczepili się Państwo "na kleszcze" ?
Itd., itp.

Zatem warto by trochę postraszyć też i stonkę bieszczadzką.

Irek, zamiast wygłupiać się z tą Tarnicą na Jaśle, trzeba było drzeć się, że Ci właśnie przed chwilą niedźwiedzica (ta od T.B. - JSD) zrobiła loda. I że jeszcze tam buszuje w zaroślach (niedźwiedzica, nie T.B.).
A plecak to Ci ryś albo wilk porwał.
A wczoraj to były dwa ukąszenia żmij. Ofiary zostały zabrane śmigłowcem GOPR.
A w czasie burzy w Bieszczadach często zdarzają się pioruny kuliste. Latają w koło i porażają turystów nawet w schroniskach.
A nad granicą to albo kontrole SG, albo napady Ukraińców.
I wszędzie pełno biesów i czadów. Żadne egzorcyzmy na nich nie skutkują.

Derty
05-05-2004, 11:29
Witajcie,
Parasolki w górach to temat-rzeka. Ja poznałem w Tatrach wspaniałych LUDZI GÓR, goprowców i wspinaczy, którzy używali w górach parasolek, bo tak im PASOWAŁO.
I poznałem wspaniałych LUDZI GÓR, którzy wyciągali na piku flachę litworówki, by sobie grzdylnąć jednego. Ja zazwyczaj odmawiałem...wolę piwo :)
Jaro, gdybym miał decydować, czy jesteś CZŁOWIEKIEM GÓR, to musiałbym zupełnie zapomnieć, że: „..no cóż, sa ludzie i parapety, niektorzy sa niereformowalni i tak zostanie, takim sie wciska kit i bajeruje, ze dobrze ida, oby juz wiecej tam nie wrocili, szkoda ze nie wyslaliscie ich na slowacka strone jakby ich SG zatrzymala to nie byloby im do smiechu..”.
Angelo, gdybym miał Ciebie rekomendować do GOPR-u, to zrobiłbym to bez wahania :).
Nosisz parasolkę, starasz się pomóc ludziom w górach, no i jesteś kobietą, a tych nigdy w górach dość :)
Kriss40 – nie krzycz mi tu na Szaszkę – lepiej szykuj się na KIMB... :D

Podsumowanie: Iras przyznał się do grzechów :P Znam wielu, którzy mają podobne na swym koncie i nigdy nie wyrzekłbym się znajomości z tymi ludźmi :)

Ten facet na zdjęciu na Jaśle, w drugim rzędzie, w koszulce szarej, tyłem do kamery, to ja :) (cryptoreklama :P )

Parasolki w górach są przydatne, bowiem możemy czasem wrócić dzięki nim na ulubiony szczyt :)

Coda: ostatni problem z postu Długiego polecam głębszej refleksji. Jest rzeczywiście ważny.

Pozdrawiam Biesolubnych Biesołazów,
Derty
PS: SB - gdy wróciłem po przerowadzce Offfcy do swojego domku, przywitał mnie pierwszy tegorczny rój komarzyc. Nie do wiary, jak się za mną stęskniły...Moje malutkie slicznotki.

admin
05-05-2004, 11:45
Sam widzisz Adminie, że mój pomysł, co do straganu z parasolkami, nie był pozbawiony sensu...Może inaczej - sensu to w tym nie ma, ale zarobek byłby gwarantowany.

Szczerze powiem że gdy pędziłem to pobliskiego krzaka który to znajduje się w pewnej odległości od "skrzyżowania" szlaków o którym pisałem, uderzany w głowę grudkami lodu zazdrościłem chłopakom dużej wyobraźni i daru przewidywania.

A gdyby tam był sklep z parasolkami to chyba byłbym skłonny wydać sporą sumkę na zakup :) jednej z nich.



Pozdrawiam Cię, Adminie, i przypominam o zmianie czasu...hihi

Serdecznie dziękuję za pozdrowienia - pozdrawiam również i Ciebie, a co do wskazań zegara to od długiego czasu miałem się zabrać do zainstalowania małej poprawki w forum (czas serwera był jak najbardziej prawidłowy) i dziś proszę :) Motywacja to klucz sukcesu :)

Piotr
05-05-2004, 11:50
Jeden to nawet zasnął z butelką w ręceI co Wy na to czy stonka a której tyle pisaliście naprawdę nie istnieje? Czy ludzie mogą się tak lekkomyślnie zachowywać? To skandal żeby tacy ludzie chodzili po górach.
Niech zgadne kto kimnął z butelką w ręce - na pewno był to... ;-)
Powiem tak: uśmiałem sie do łez. Co tam usmiałem - po przeczytaniu postu Irka lałem dwie godziny, taki rotfl z przebieraniem nogami. A co :)
Mam nadzieję że powyższy wątek nie zniechęci Cie do udziału w forum i sie jeszcze odezwiesz. Morał z tej historii jest wyświchtany i stary jak świat: pozory mylą.
W górach poczucie humoru (jak wszedzie) jest wskazane, bo czemu by nie. Żart był niegroźny, więc tym bardziej pośmiać się można. Gdyby wysłali np. Was, tam gdzie sugerował jeden z przedmówców, byliby smarkaczami - ale tego nie zrobili, bo znają dobrze zarówno te góry jak i granice przyzwoitości. Tez mam podobne "psikusy" na koncie, przynajmniej weselej jest. Życzę, abyś tylko takich żartownisiów w górach spotykała - wtedy nie zginiesz nawet bez mapy ;-)
p.s - w temacie sprzedaży piwa na Jaśle polecam "Biznes po bieszczadzku" - jedno z opowiadań R.Szocińskiego ze zbiorku "Bieszczadzkie przypadki". Też można sie nieźle usmiać :)

T.B.
05-05-2004, 11:54
Morał z tej historii jest wyświechtany i stary jak świat:
stonka stonce stonką.
:mrgreen:

Derty
05-05-2004, 15:05
Po wielu dniach i nocach namysłu popieram T.B. :D
Derty

Piotr
05-05-2004, 15:28
Morał z tej historii jest wyświechtany i stary jak świat:
stonka stonce stonką. :mrgreen:
Może byc, tyz piknie :)

długi
05-05-2004, 19:21
Derty, bractwo coś się z wiosną rozdokazywało, więc głębszej refleksji chyba nie będzie.
Reklama wszelkiej jadowitej gadziny, a żyjącej w Biesach rzeczywiście może przestraszyć "strasznych turystów". Pamiętam red. Zielonackiego i "kolorowy zawrót głowy", czyli stacja klimatyczna w Wetlinie, wyciągi (min 5 szt ) na Smerek, trasy zjazdowe, baseny, dyskoteki itd itd. Wrzawa w mediach trwała kilka miesięcy, a latem na polu namiotowym ludzie wbijali śledzie sobie nawzajem w plandeki, tak było ciasno. Po 3 sezonach ucichło i wróciło do normy. Fakt, że po każdym nagłośnionym przez media wypadku w Bieszczadach, np piorun zabił, niedźwiedź poturbował, żubr połamał dziewczynie nogi i przebił rogiem, wszyscy moi znajomi nie wędrujący po górach pytają mnie, czy się nie boję : zwierząt dzikich, drwali pijanych, ukraińców z nożami itd itd. To są możliwe środki do celu : wypłoszyć, zniechęcić mieszczuchów. Ale problem jest taki:Jak ma być, żeby były kosze i kontenery opróżniane, kible czyste jak w bazie w Łopience, miejscowi zarobili na chleb i coś do chleba, a ja nie musiał wysłuchwać pijackich ryków na polu w Bereżkach.
Długi

AngelaB
06-05-2004, 08:58
Cześć! Dziękuję za odpowiedzi i podtrzymanie na duchu Admina, Dertego i Piotra. Widzę że moja wypowiedź doprowadziła do waśni na forum chociaż temat był prosty i nie wymagał filozoficznych dyskusji. Chciałam pokazać, że nieroztropne zachowania ludzi mogą doprowadzić w pewnych momentach nawet do tragedii. Nie chciałam już poruszać kwestii wchodzenia na szlaki i do lasu z wielkimi psami bez smyczy i kagańca ale to jest też problem który wydaje nam się dość poważny szczególnie w przypadku małych dzieci i kobiet. Temat śmieci był jest i będzie mi szczególnie drogi i będę z nim walczyła choćbym miała sama dźwigać worki śmieci tak jak Ci biedni ludzie na Jaśle. Z Waszych wypowiedzi wnioskuję ze jest kilka grup ludzi którzy się wzajemnie nie darzą sympatią. A przecież wszyscy jeżdżą w Bieszczady - góry naszych marzeń, może niespełnionych, ale wszystko przed nami. Większość z Was była tam kilkadziesiąt razy a my biliśmy kilka i to wystarczyło aby nas tam ciągnęła siłą która wzmaga się za każdym wyjazdem z Bieszczad i do tej pory nie żałuję że musiałam wrócić się po parasolkę ponieważ widok z Jasła jest tak cudowny że zakochałam się w tej górze od pierwszego wejścia. Bardzo ciekawy opis wejścia na Jasło jest na stronie Piotra, który miał przyjemność tamtędy wędrować i utrwalił je na fotografiach. My jeszcze nie mamy aparatu i dlatego „pożeramy” wzrokiem wasze relacje i fotografie na stronach www.
Mam pytanie do T.B. co to znaczy „TWA JSB”?
Macie mi za złe że wzięłam ze sobą parasolkę. Ja myślę że to nic złego gdyż widziałam już kilku „wyrafinowanych” turystów z parasolkami, gdy inni „twardziele” mieli mokro w plecaku a wiem że jeszcze nikt nie wymyślił nieprzemakalnego materiału. Parasol może również uchronić przed nadmiernymi promieniami słońca, co szczególnie w górach może być niebezpieczne.
Alkohol ratuje życie w krytycznych sytuacjach, ale nie w słoneczny dzień szczególnie gdy się po nim zasypia i to w górach. Irku dziękuję za przyznanie się do żartu. Faktycznie świat jest mały i szkoda że wcześniej Ciebie nie znałam.
Wiem że macie zamiar spotkać się w maju na tzw KIMBie. Może on będzie miejscem gdzie wszyscy zasiądą przy jednym ognisku i po indiańsku wypalą fajkę pokoju?
Będę z Wami duchem.....
Pozdrawiam
Andżela

ps
kto to jest Ryszard Szociński?

Piotr
06-05-2004, 09:03
kto to jest Ryszard Szociński?
www.twojebieszczady.pl/wydawn/wiatremz.php

Derty
06-05-2004, 09:31
Z Waszych wypowiedzi wnioskuję ze jest kilka grup ludzi którzy się wzajemnie nie darzą sympatią.

Hej:)

Angelo, to nie tak, to tylko dyskusja na Forum sie rozgrzała, ale jak zobaczą krzynkę piwa na jednym i tym samym stole, to będą do siebie przepijać, że hoho :)

Szkoda, że nie zjawisz się na KIMB-ie, bo mogłabyś nam zagrać swój bieszczadzki hejnał - każdy gra go trochę inaczej :D

Pozdrawiam
Derty

PS: Widok z Jasła jest niezapomniany, ja tam zawsze dostaję gęsiej skórki, bynajmniej nie z zimna.

T.B.
06-05-2004, 11:19
Ja myślę, że tu nie ma żadnych grup trzymajacych parasol :mrgreen: ... znaczy się, chciałem powiedzieć - żadnych grup nie darzących się sympatią. Są tylko dyskusje. Gdyby nie było dyskusji, czasem zaciętych, to forum by umarło. Waśnie i spory, to jest to, czym karmi się każde forum dyskusyjne. Natomiast inną sprawą są pewne granice, których kulturalni ludzie nie przekraczają. I na tym forum nie przekraczają. A jak ktoś przekracza, to krótki jego żywot. Trzeba też mieć minimum poczucia humoru i dystansu do samego siebie.

TWA JSB = Towarzystwo Wzajemnej Adoracji Jedynych Słusznych Bieszczadników
Zgadnij, kto jest prezesem? :wink:

Tarnina
06-05-2004, 20:08
Nie przesadzajmyz tym alkoholem, są inne napoje do picia w górach. Ja np. polecam zarówno latem jak też zimą gorącą herbatę.A mocniejszych trunków można napić się gdzie indziej.SZANUJMY GÓRY, pRZECIĘŻ JE WSZYSCY KOCHAMY.

Szaszka
06-05-2004, 22:11
Nie przesadzajmyz tym alkoholem, są inne napoje do picia w górach. Ja np. polecam zarówno latem jak też zimą gorącą herbatę.A mocniejszych trunków można napić się gdzie indziej.SZANUJMY GÓRY, pRZECIĘŻ JE WSZYSCY KOCHAMY.

Nie przesadzajmyz tą gorącą herbatą, są inne napoje do picia w górach. Ja np. polecam piwo, latem w zroszonej szklance lub puszce, a zimą grzane. A gorącej herbatki można napić się gdzie indziej.SZANUJMY GÓRY, PRZECIEŻ JE WSZYSCY KOCHAMY.

:twisted:

ww
06-05-2004, 22:37
Kochajmy wszystkich, którzy szanują góry.

Kriss40
07-05-2004, 08:50
Oburącz podpisuję się pod opinią ww - szanujmy tych, którzy szanują Bieszczady, góry, w ogóle naturę.
A Biesom nie przeszkadza ani piwko, ani herbatka...
Ważne jest tylko ile się pije i - przede wszystkim - z kim się pije!!!
Pozdrawiam
Kriss40

Derty
07-05-2004, 11:03
Nie przesadzajmyz tym alkoholem, są inne napoje do picia w górach. Ja np. polecam zarówno latem jak też zimą gorącą herbatę.A mocniejszych trunków można napić się gdzie indziej.SZANUJMY GÓRY, pRZECIĘŻ JE WSZYSCY KOCHAMY.

Cześć,

Tarnino, kobieto o pięknym nicku :) Mam dla Ciebie i wielu innych, którzy popijanie na pikach traktują jako zjawisko szkaradne, przypowieść. O dziwo niezwykle podobną do historii opisanej przez Angelę. Rzecz zdarzyła się dawno, dawno temu, za siedmioma górami itd, gdy snułem sie głównie po Tatrach...(Przepraszam Adminie, że to nie o Biesach, ale na wytłumaczenie mam to, że czasem widać Tatry z Wetlińskiej). Zmęczony 1,5 miesięcznym obijaniem się po Tatrach trafiłem z kumplami na pik Świnicy, gdzie dogorywaliśmy dosłownie od nadmiaru słońca, wspinania i zużytej na odkwaszanie mięśni litworówki. We flachach po litworówce taszczyliśmy już tylko źródlaną wodę. Na pik trafiła w pewnym momencie grupa ludzi, a któremuś z naszych odbiło i zaczął rozmowę w stylu: jeśli zejdziemy tam, do tego budynku widocznego na pobliskim szczycie, to stamtąd już tylko chwilka do Morskiego Oka. Drugi z nas zaraz spytał, czy to widoczne schronicho to Pięć Stawów, trzeci rzucił, że nie wie, ja go poparłem, a przybyłym na pik turystom gały wylazły z orbit, bo to o czym mówiliśmy, to przecież był Kasprowy Wierch i jak można było pomylić TAKĄ górę?!?! Po chwili otrzymaliśmy od jednego z przybyszów przepiękną lekcję topografii Tatr z elementami obejmującymi nawet drogi wspinaczkowe :D Leżeliśmy na głazach zasłuchani w wykład, leniwie sącząc wodę z flachy i patrząc na niemal chciwe spojrzenia przybyłych, gdy przytykaliśmy gwincik do spieczonych warg i z udawanym skrzywieniem łykaliśmy perlisty napój. Brakowało nam tylko kilku butelek piwa, które zwyczajowo sprzedawane było wówczas we wszystkich górach świata leżących blisko cywilizacji, tylko nie w Tatrach.
Zakończenie historii było takie - zaproponowałem im, że jeśli mają jakieś odpowiednie naczynko, to naleję im życiodajnego płynu. Wyciągnęli kieliszeczek turystyczny (sic!) i łapczywie podstawili do napełnienia, a w tym momencie mój kumpel wywlókł z worka pęto liny asekuracyjnej i jakieś szpeje do wspinania i podał im metalową parzymordę informując, że z tego się lepiej napiją. Gdy skosztowali 'litworówki', szybko pożegnali się i zeszli na dół. A myśmy nadal leżeli skąpani w słońcu, sycąc oczy widokiem, a uszy niepowtarzalną ciszą. Pomyślałem wtedy też, że trzebaby wyciągnąć z worka składany parasol, bo od zachodu nadciągała jakaś czarna i wredna chmura, a mój anorak był już lekko sterany. Aha, przed zejściem w dół jak zwykle pozbieraliśmy wszystkie pozostawione przez wytrawnych turystów śmieci, żeby nie było, że nie dbamy o nasze kochane górki.

Myślę, że kwestię łykania C2H5OH możnaby zamknąć stwierdzeniem: pijesz, Twoja sprawa, dopóki nie stajesz się przez to przykrym dla innych. I nic to nie ma do KOCHANIA GÓR, nic, a nic...

Derty

Tarnina
08-05-2004, 17:20
Derty,.przeczytałam i masz tu trochę racji...a post zacząłeś tak mile, że tym bardziej przyjemnie mi się go czytało. Pozdrowionka. Tarnina

WueM
08-05-2004, 18:04
Czytam sobie od przypadku do przypadku to forum... Od jakiegoś czasu po jego lekturze zaczęło dręczyć mnie jedno pytanie. Co to takiego ta "stonka", o której tak krzyczycie, czy jest jakaś definicja, albo może jakiś opis? Bo czy mozna nazwać "stonką" faceta w sandałkach z trójką dzieci, którzy wybrali się na górską wycieczkę po obiedzie, a kiedy dziecko rzuca papierek od cukierka, to facet zaraz każe papierek schować do kieszeni z braku kosza na smieci? Czy może "stonka" to taki gość w ubraniu jak ze szkoły surviwal'u, zostawiający ślady swojej bytności wszędzie, gdzie był w postaci puszek po piwie, papierków po czekoladzie, wyrwanych krzaczków jagód albo innych podobnych? To co to właściwie jest ta "stonka"?

Stały Bywalec
09-05-2004, 10:19
Stonka jest owadem szkodliwym przez to, że
żeruje niszcząc środowisko, oraz
żeruje w masie.

A zatem:

1. Tłum niedzielnych turystów, ubranych kościółkowo i w sposób sprzeczny z zasadami turystyki górskiej, z gromadą dzieci, etc., stonką ... nie będzie, jeśli nic na swej drodze nie zdemoluje, nie zdewastuje i nie zaśmieci.
2. Indywidualny, samotny turysta, w stroju jak z westernu (lub jak wolisz ubrany wg mody survivalu), który pozostawi po sobie śmieci i zniszczenie przyrody lub urządzeń turystycznych, stonką też ... nie będzie. Będzie za to zwykłym chamem (a to jeszcze gorsza kategoria).

Ad. 1. Zjawisko występujące (niestety) niezwykle rzadko. Traktowane jako wyjątek (pozytywny) od reguły.
Ad. 2. Także (na szczęście) zdarza się rzadko. Wyjątek negatywny od reguły.

Hern
09-05-2004, 11:24
Czytam was od dawna i znam wielu osobiscie i dzis ubawiłem sie do syta czytajac o stonce, wódzie i złym zachowaniu ich. Przecież wielu z was robi to samo!!! nie bede wymieniał po imieniu ale dobrze wiecie ktorzy tez z was chodzą z alkocholem na szlak
używajać głośnej podwórkowej łaciny i nie bacząc na zakazy wchodzą w miejsca niedozwolone dewastując to co ktoś pilnuje i dba o to.Myśle że zamiast wysmiewać i ganić stonke powinnyście sami sobie przypomnąc swoje wybryki i dopiero coś pisać.


pozdrowienia

WueM
10-05-2004, 07:55
Bo ja to jestem sfrustrowany. Ostatnio, jak obrodziły mi dzieci, to po górach musiałem przestać biegać. Ot, jakiś mały wypad w czasie wczasów, a i tak rodzinka czuje się... no powiedzmy zmęczona. Góry, jak to góry - kupa kamieni jeden na drugim - nie każdemu się podoba takie zwałowisko (i chwała Bogu), ale to ja właśnie chodzę w sandałach z drużyną dzieciaków. A po co mi inne obuwie na spacer. Nie zawsze trzeba wyglądać jak wytrawny turysta. Jak nosiłem 30 kg na plecach, to wódę też miałem w plecaku, a raczej jej ekstrakt 98%. Taka mała ćwiarteczka. Tyle, że to było w celach leczniczych i jak jednego roku butelki nie otworzyłem, to miałem na następny (głupie nie - alkohol się ulatnia). Myślę, że picie mocniejszych napojów na szlaku w naszym, polskim wydaniu jest nie wskazane (choć nikt nikomu nie broni - poza ustawą mówiącą, że w miejscach publicznych nie wolno...). Co do robienia sobie głupich żartów z turystów, to uważam to za chwyt poniżej pasa. Nie wiadomo, na kogo się trafi. Następnym razem taki "zażartowany" człowiek może w ogóle się nie odezwać w nomencie, kiedy to będzie potrzebne. Będzie się bał, że znowu padnie ofiarą jakiegoś trefnisia. No cóż, nie mogę skończyć. Muszę wyprawić moją gromadkę do szkoły. Zaczyna się dzień. Trzymajcie się ciepło.

pyton
10-05-2004, 13:11
<<<Myśle że zamiast wysmiewać i ganić stonke powinnyście sami sobie przypomnąc swoje wybryki i dopiero coś pisać>>>
Zlazłem ze szlaku na maksymalnie 10 metrów żeby zrobić lepsze zdjęcie. Mea culpa :oops:
Nosiłem herbate zaprawioną (ostro) rumem z Jamajki i ją piłem na szlaku, szczególnie często na Tarnicy, Rawkach, Haliczu. Mea culpa. :oops:
Wziąłem kamień z jaszczurką żeby pokazać żonie z bliska tego gada. Mea culpa. :oops:
Wprowadziłem w bład 2 turystów co do czasu wejścia na Wetlińską mówiąc im czas o 20 minut krótszy a była 15.00. Mea culpa. :oops:
Wyszedłem na szlak w koszuli z kołnierzykiem (takiej niedzielnej). Mea culpa. :oops:
Nie zareagowałem jak jakiś smarkacz rzucił papierek na droge bo byłem zajęty swoja kanapką. Mea culpa. :oops:
Umknąłem na punkcie kontrolnym od płacenia biletów za wstęp do Parku 1 raz bo Pani poszła do wychodka. Mea culpa. :oops:
Więcej grzechów nie pamiętam a żałuję też za te których nie pamiętam...Mea culpa.
No to jestem skreślony... :cry:
Chyba że miłośierni bedziecie :?
Pozdrawiam

Derty
10-05-2004, 16:31
Pyton!! Ty STONKO!! :P Jesteś lepszy ode mnie, bo ja żonie wziąłem kamień bez jaszczurki:)
A zamiast rumu wlewałem do arbaty spiryt... :D Co prawda w błąd wprowadzałem ludzi z tysiąc razy, ale skąd mogłem wiedzieć, że chodzą szybciej niż oceniłem ich możliwości?:P
Wielu Wspaniałych Wypraw w Góry
Derty

WueM
10-05-2004, 18:17
Panie Pyton, Ty masz rację.

Stały Bywalec
10-05-2004, 18:24
Pyton, te Twoje "grzechy" to nic w porównaniu z moimi.
Ja w zeszłym roku w Bieszczadach, będąc na silnym kacu, to zwymiotowałem pod krzaczkiem. Mea maxima culpa ! :roll:

Stały Bywalec
11-05-2004, 10:42
I jeszcze coś strasznego sobie przypomniałem. W zeszłym roku poczyniłem małe spustoszenie w faunie bieszczadzkiej: zabiłem szerszenia, który latał po moim pokoju.

Ale w tym wypadku nie tylko ja jestem winien. Ów mój nikczemny uczynek widział Bartko i nie doniósł !!! To skandal. Teraz niniejszym ja, tu - na Naszym Forum, donoszę na Bartka: On nie doniósł !!!

Zosia samosia
11-05-2004, 11:02
Stały Bywalec

I jeszcze coś strasznego sobie przypomniałem. W zeszłym roku poczyniłem małe spustoszenie w faunie bieszczadzkiej: zabiłem szerszenia, który latał po moim pokoju


Synu, a czy to napewno są juz wszystkie Twe niecne uczynki przeciw florze i faunie bieszczadzkiej??? Jestes pewien???
No jakby tak dobrze pogrzebac w pamięci, to napewno coś by się jeszcze znalazło.
Uczyn to więc niezwłocznie, by sumienie Twe dokładnie się oczyścić mogło :D:D:D

Szaszka
11-05-2004, 11:38
Eeee, nie jest źle, SB zubożyl faune o szerszenia, ale wzbogacil o pawia, bilans wychodzi więc na zero. :D

A ja z lubością przypominam sobie te hektolitry piwa wyżlopane na szczytach i w dolinach, herbatę zaprawianą rumem tuziemskim na DK, jabola "Bieszczady" obalonego z gwinta w drodze na Wetlińską, tequilę od Ciekawskiej i whisky z piersióweczki Zbyszka i Wioli wypite na zeszlorocznym kimbie, gorzką żolądkową w Lesku, wytrawne chilijskie wino w Jaworzcu, kadarke, beherowkę i inne trunki, ktorych tu nie pomnę...
Nie,nie, to nie jest rachunek sumienia.
Bo za grzechy, moi drodzy, to trzeba by wtedy żalować. :P

tomekpu
20-05-2004, 14:05
Do WueM: przeglądając ten temat doszedłem do wniosku, że chyba zostaniesz zaliczony do stonki, bo ja to na 100%. W góry zaglądam sporadycznie (notoryczny brak czasu), ale jak jestem to potrafię terenowym autem marki 126p wjechać gdzie się da a raczej nie da (pod J. Dusztyńskie- 1987r), wykupić całą dostawę piwa do sklepu (tylko 2 skrzynki- coś koło 197...), w białej koszuli i pantoflach pałętać się po Wetlińskiej i najgorsze na koniec: plątać się po Bieszczadach z karawanem (lodówka, telewizor itp.).
Na pociechę: pamiętajcie, tylko krowa poglądów nie zmienia, kiedyś miałem podobne poglądy jak większość tu obecna (bez obrazy).
Pozdrawiam wszystkich.

PS W czerwcu będę okazyjnie w Bieszczadach i na pewno będę miał w bagażniku garnitur, namiot, kalimatę, śpiwór, laptoka, komórkę, maszynkę do golenia (elektryczną) i wszelkie inne zło, które mnie dyskryminuje w oczach prawdziwych turystów.
I jeszcze jedno: "Piwo pite z umiarem nie szkodzi w żadnych ilościach"
:oops:

Piotr
20-05-2004, 14:29
W czerwcu będę okazyjnie w Bieszczadach i na pewno będę miał w bagażniku garnitur, namiot, kalimatę, śpiwór, laptoka, komórkę, maszynkę do golenia (elektryczną) i wszelkie:
A mógłbyś powiedzieć gdzie będziesz parkował? ;-)))
A tak poważnie: też wożę podobne rzeczy i nie widzę w tym nic złego. Dawniej bywało róznie: mogę sie przyznać bo prawdziwi bieszczadnicy pojechali na KIMB i nie czytają,hehe: pod koniec 198. wiozłem na rowerze... koldrę i prześcieradło, a kuzyn poduszkę. Były niezłe jaja na polu namiotowym w UG i na Chrewcie, bo 2 godziny myśleliśmy i kombinowaliśmy jak to przeniesć do namiotu żeby nikt nie zauważył, hyhy - jeszcze kołdra byla taka ordynarna - w kwiatki ;-) jakoś sie udalo, ale byłby niezły ubaw jakby nas ludziska wyczaili z tym majdanem. Teraz jeszcze jak sobie przypomne to śmiać mi sie chce. I tak dobrze że nie wziąłem wtedy nieśmiertelnej pierzyny. W sumie tylko dlatego, że nie zmiesciła mi sie na bagaznik od roweru. :)

Anka
21-05-2004, 21:49
>>hehe: pod koniec 198. wiozłem na rowerze... koldrę i prześcieradło, a kuzyn poduszkę.
Piotrze to aż taki wiekowy z Ciebie facet?
No i jeśli pod koniec, to znaczy była zima, trzeba było jednak pierzynę zawsze to cieplej.
:wink: :roll:

Piotr
21-05-2004, 22:01
Piotrze to aż taki wiekowy z Ciebie facet?
Wczesnie zaczynałem ;)

No i jeśli pod koniec, to znaczy była zima, trzeba było jednak pierzynę zawsze to cieplej.
Środek lata był. Koniec 198. - mialo być lat 80-tych, zapomnialem jaki to rok był. Wiekowy to i skleroza mnie coraz czesciej dopada. Pierzyna tak. Jest the best. Niestety wyszły mi juz wszystkie. Buuu. ;)

stefankmiot
22-05-2004, 17:27
Moze to tylko taka prowokacja, ale moze i sie myle.
z parasolem w gorach jest tak jak juz ktos tutaj napisal - przyciaga piotuny.
picie alkoholu w gorach nie jest niczym zly, jezeli smieci zabieramy ze soba. bez mapy mozna bez problemu chodzic, jednak do tego trzeba miec chocby zielone pojecie jak dojsc do celu w ktorym zmierzamy. kazdy cieszy sie gorami na swoj sposob. jedni - tak jak pewnie Ty - lubia spokojnie chodzic po gorach z chlopakiem, a inni wola wypic winko w ciszy i spokoju podziwiajac gory. :)

pozdrawiam
stefankmiot

Marcin
01-04-2005, 23:17
Trafił mi się ostatnio ciekawy tekst dotyczący określenia (bardzo wnikliwego) co to takiego jest "turysta"... Zygmunt Bauman w swojej książce pt."Dwa szkice o moralności ponowoczesnej" wyodrębnił 4 ponowoczesne (współczesne) wzory osobowości: spacerowicza, włóczęgi, turysty i gracza... chciałbym przytoczyć tu rozdział pt."Turysta":

Podróżowano - grupą, w towarzystwie czy w pojedynkę, jak długo ist-nieje ludzkość. Zapuszczali się w nieznane tereny żołnierze, by podbijać lub plądrować. Wędrowali kupcy, by nabić kiesy. Podążali do miejsc świętych pielgrzymi, by zarobić na zbawienie duszy. Szukali po świecie zarobku nędzarze, dla których zabrakło żywności w domu. Przemierzali setki mil żądni wiedzy studenci, by usiąść u stóp Mistrza. Wędrowali cze-ladnicy - zanim, opanowawszy arkana rzemiosła, sami stawali się majstra-mi, do których ściągali na naukę uczniowie. Ale nikt z nich nie był turystą. Turysta jest postacią nowoczesną.
Turysta opuszcza dom w poszukiwaniu wrażeń. Wrażenia, i opowie-ści o wrażeniach - oto jedyny łup, z jakim wraca, i jedyny na jakim mu zależy. Od włóczęgi, którego pod wieloma względami przypomina, tym się różni, że podróżować nie musi. Nic go z domu nie wypędza, poza nieukojonym pragnieniem przygody. Co turysta czyni, czyni z własnej woli. Nie ma więc w turyście tej uległości wobec tubylczego świata, tej po-kory wobec kapryśnych i niezgłębionych jego reguł, tej rezygnacji wobec pełnego zaskoczeń losu, jakie cechują, z konieczności a nie z wyboru, włóczęgę. Wybrawszy wędrówkę, może się turysta zdobyć na wyniosłość wobec świata, jaki zwiedza: jego to wola uczyniła ten świat światem, jaki się zwiedza, światem wartym zwiedzania i świat ten musi spełnić ocze-kiwania turysty, musi się wysilić, aby godnym odwiedzin pozostać. Turysta płaci, turysta wymaga. Stawia warunki. Może w każdej chwili odwrócić się plecami, jeśli uzna, że warunki nie zostały spełnione, lub że spełnia się je opieszale czy niedbale. Włóczęga kłania się tuziemcom; turysta oczekuje tubylczych pokłonów.
Jako że to jego nieprzymuszona inicjatywa jest przyczyną sprawczą tego, że znalazł się w tej, a nie innej okolicy (i że w ogóle opuścił dom, w jakim mógł przecież równie dobrze pozostać) - turysta postrzega świat jako tworzywo posłuszne jego dłoniom i, co najważniejsze, woli. Turysta nie wystawia swych sztuk w teatrze wyobraźni, jak to czyni spacerowicz: chce, by aktorzy grali naprawdę, dobierając scenariusze odpowiednio do jego upodobań. Aktorzy mają być świadomi jego wyma-gań, a wymagania te kierować mają ich postępowaniem. Turysta jest artystą; turystka jest twórczością. Świat przez turystę odwiedzany jest surową bryłą marmuru, której turysta nada kształt swoich przeżyć.
Jeśli włóczęga opuszcza miejsce chwilowego postoju, by odmienić nie-znośny los, turysta wybiera się w obce strony, by wzbogacić skarbiec swych wrażeń. Szuka nowych „doświadczeń"; a nowych doświad- • czeń dostarczyć może tylko inność - coś, czego jeszcze nie wi-dział, a w każdym razie coś, co odbija od codzienności. Inny wygląd ludzi, inny wystrój ulic, inne obyczaje. Widoki, odgłosy, zapachy stają się wrażeniami - pamiętnymi wrażeniami, wrażeniami, jakie warto utrwalić na błonie fotograficznej, o których warto w domu opo-wiedzieć - o tyle tylko, o ile inne są od domowych. W odróżnieniu od włóczęgi, turysta nie jest bezdomny. Zabiera więc turysta w podróż dom: jako punkt odniesienia, standard dla mierzenia doznań, punkt, od którego pragnie się oddalić, ale tylko po to, by do niego po-wrócić z łupami egzotycznych doznań. Nie trzeba więc oddalać się zbyt daleko. Co najważniejsze, nie wolno tam, dokąd się oddaliło, urządzać się „jak w domu", zapuszczać korzeni.
Włóczęga nie należy do „miejscowych", wśród których popasa, ale nie uważa tego za przywilej, i najchętniej, gdyby się dało, fakt ten by zataił. Turysta ciska swą eksterytorialność tubylcom jak wyzwanie: nie ponoszę odpowiedzialności za to, co się u was dzieje, wyście to piwo nawarzyli, więc wy je pijcie; mnie wolno robić co mi się podoba! Turysta chce być ekranem wśród ekranów, ale różne prawa różnym ekranom przyznaje. Od niego nikomu nie wolno żądać zdjęcia przyłbicy, odsłonięcia tego, czego odsłonić nie ma chęci. Od innych zaś turysta domaga się, by uchylili po-włokę ekranu i zaprosili do udziału w tym, co się za nim kryje, a na nim tylko odbija. Turysta jest dziewiętnastowiecznym antropologiem wśród tu-bylców: przygląda się obyczajom, które czasem oburzają go, czasem bawią, ale zawsze dziwią, dorabia w wyobraźni „ręce i nogi" dziwactwom, o których „wie", że bez protetycznych zabiegów nie miały na czym by się wesprzeć, opatruje je etykietkami, klasyfikuje, szufladkuje w sejfie pamię-ci - sam skrzętnie przez czas cały kryjąc mędrca oko za przyciemnionym szkiełkiem. Turysta pożera świat, nie będąc przez świat pożeranym; przy-swaja, nie będąc przyswajanym; „oswaja" obcość innych, samemu dumnie obnosząc się z własną obcością. A wszystko to (tak sądzi), nie przynosząc pożeranemu światu szwanku, nie nadwyrężając jego dziewictwa, pozosta-wiając go w stanie, w jakim przebywał przed początkiem eskapady. Przy-najmniej tak się turyście zdaje... Ale o to wszak idzie, by się mogło zdawać.
Inaczej niż włóczęga, turysta czuje się w obcych stronach bezpiecznie. Ma dokąd wracać; ale przede wszystkim, ma pieniądze, a gdzie są pienią-dze, tam ściągają tłumnie tropiciele zysków. Turystyka obrasta potężnym przemysłem wytwarzającym ponowoczesne kamienie filozoficzne - takie, co to przekształcają kruche marzenia w twardą rzeczywistość. Wędruje więc turysta po szlakach turystycznych, z których usunięto pieczołowicie wszelkie niespodzianki, wypełniając je w zamian egzotyką, która na każdym kroku obiecuje przygodę. A nade wszystko ustawiono gęsto na trasie malowniczych tubylców, wytresowanych w zadziwianiu i demonstrowaniu gotowości do „oswojenia" (Dean MacCannell, autor głośnych Tourist Papers, pisze o Masajach w Afryce, że mogą oni zarobić na życie grając M a s a j ó w w nieskończoność).
W naszych ponowoczesnych czasach wszyscy jesteśmy po trosze turystami. I wcale nie tylko na wakacjach. Świat ma nam służyć do kolekcjo-nowania wrażeń; i tyle on wart, ile wrażeń dostarcza. Wszędzie, gdzie jesteśmy, jesteśmy przejazdem; kolejne przystanki życiowe są hotelami, których główny walor polaga na tym, że są położone blisko miejsc „cie-kawych": frapujących, pobudzających wyobraźnię, przyjemnych, a nade wszystko niecodziennych. Hotele mają być wygodne, ale także i zniechę-cać do rozgoszczenia się na dobre. Wynajmuje się je na okres z góry określony - czas dzieli się tu na „doby hotelowe". Chwilowość jest waż-na: nagradza nas ona anonimowością, prawem do wyboru profilu, jakim chcemy się tłumowi w westybulu ukazać, zwalnia od obowiązku ujawnie-nia tej „prawdy" osobie, jaką dzielić się z innymi tutaj i teraz, nie chce-my. Zdarza się nam przyjrzeć innym gościom hotelowym jak i my w
przejeździe przybyłym wczoraj z miejsc nam nieznanych i wybywających jutro w równie nieznanym nam kierunku. Zdarza się nam z niektórymi z nich nawiązać kontakt, sporzyć wspólnie posiłek^ czasem pójść do łóżka. Są to wszystko naskórkowe kontakty i hotelowe romanse, których urok na tym się właśnie zasadza, że jutro nadawać się już będą tylko do pu-chnącej z dnia na dzień teczki wspomnień. Wszystko, co się dzieje, dzieje się mimochodem, na marginesie „prawdziwego życia", w przerwach co-dzienności, z dala od „domu"...
Właśnie: co tu jest życiem prawdziwym, a co na niby? Co jest dniem powszednim, a co wakacjami? I gdzie jest dom? Tak wiele miejsc przy-pomina do złudzenia hotele, tak wiele dni upływa na podobieństwo ho-telowej doby, tak wiele romansów upodabnia się do hotelowych miłostek, że coraz mniej jest jasne, gdzie się znajduje ów „dom prawdziwy" i co miałoby go od reszty świata odróżniać. Gdzieś musi być dom, by wszędzie indziej można było czuć się jak „poza domem". Potrzebujemy domu z jego dniem codziennym, by bez skrupułów zanurzyć się w życiu „na niby": przecież wolno nam bez żenady rozkoszować się tym, co hotel ofe-ruje dlatego właśnie, że wiemy, iż jest to „tylko hotel". Kolekcjonowanie przygód jest wolne od frasunku o tyle, o ile gdzieś tam czeka na nas stryszek czy antresola, skrzętnie od na co dzień uczęszczanych pokojów oddzielone, do jakich je prędzej czy później odłożymy. Potrzebny jest nam dom jako postulat; dom - indulgencja; dom - wykręt. W zdaniach, w jakich powiadamy o domu, czasowniki występują w czasie przyszłym.
... tekst o tyle ważny że w opisie tym z pewnością każdy z nas znajdzie tu jakis jeden swój grzeszek turysty... Myślę że rozdział ten przyczyni się też do łatwiejszego zdefiniowania tzw stonki... Polecam oczywiście całą lekturę tej książki.

lucyna
04-04-2005, 12:18
Dziękuję, dawno się tak nie ubawiłam. Jesteście wspaniali. W dowód sympatii i kierując się moda kupuję parasolkę. Irek przygotowałes fotoreportaż? Chetnie oglądnęłabym

Szaszka
04-04-2005, 16:02
Dzieki za odgrzebanie tego wątka. Chcialam go nawet sama wyszukać i dolączyć do cyklu "Humor na szlaku", ale nie moglam go znaleźć.
W każdym razie "Dzień dobry, którędy na Tarnicę?" to już w TWA kultowy tekst...
Pozdrawiam,
Szaszka

długi
04-04-2005, 18:19
W każdym razie "Dzień dobry, którędy na Tarnicę?"
Spotkało mnie to! Jako żywo w Mikowie pod sklepem, gościu wzioł mnie za miejscowego
(mnie często biorą za miejscowego :?: :?: :?: :?: )
I pyta : Panie, ee aa na tego , nooo na tego Chryszczatego, to daleko?
Długi

naive
05-04-2005, 08:52
Chcialam go nawet sama wyszukać i dolączyć do cyklu "Humor na szlaku", ale nie moglam go znaleźć.
Tylko gdy się przeczyta cały ten wątek od początku, to taki znowu smieszny nie jest. Bo co śmiesznego w pytaniu o drogę na Tarnicę czy Chryszczatą ? Gdy się schodzi z Tarnicy do Wołosatego to przynajmniej z 5 razy trzeba informować idących w drugą stronę nowicjuszy jak daleko. Czytając posty na tym forum daje sie zauważyć grupę "wyjadaczy" patrzących często na tych co np. pierwszy raz z góry, czyżby oni nie byli kiedyś pierwszy raz w Bieszczadach ? Opowieści niektórych dyskutantów jako żywo przypominają "przewagi" Onufrego Zagłoby.

Szaszka
05-04-2005, 10:01
Don't be so naive... ;)
Wydaje mi się, że po prostu nie polapaleś się kto jest kim w tej historyjce.
Caly humor sytuacji polega na tym, ze to NIE NAS pytano, ale MY pytalismy, calkiem świadomie i dobrowolnie robiąc z siebie idiotów w oczach przypadkowych turystów. Śmialiśmy się z siebie, nie z innych.

Generalnie - to, że ktos wchodząc pierwszy raz na szczyt pyta schodzacych jak daleko, albo upewnia się, ze nie zgubil szlaku - to norma. Nie ma w tym nic dziwnego, ani śmiesznego. Ale jeśli ktoś wchodząc na Jaslo jest przekonany że wchodzi na Tarnicę - to idiota. I my wlaśnie masochistycznie za kogoś takiego sie podawaliśmy. Zaiste, dziwny to przejaw wywyższania się....


pozdrawiam,
Szaszka - jedna z tych zlych ludzi z Jasla popijająca źrodlaną wodę z butelki po gorzkiej żolądkowej....

długi
05-04-2005, 10:17
Szaszka - jedna z tych zlych ludzi z Jasla popijająca źrodlaną wodę z butelki po gorzkiej żolądkowej....

Nic Ci nie wierzę :twisted:
nie wierzę że:
- jesteś złym ludziem
- piłaś
- wodę z butelki
- po żołądkowej
Na Jaśle pewnie byłaś
Długi

naive
05-04-2005, 10:53
Caly humor sytuacji polega na tym, ze to NIE NAS pytano, ale MY pytalismy, calkiem świadomie i dobrowolnie robiąc z siebie idiotów w oczach przypadkowych turystów. Śmialiśmy się z siebie, nie z innych
Dokładnie przeczytałem cały wątek i wiem kto kogo pytał. Czy aby napewno smieliście się z siebie ? Bo ja mam pewne wątpliwości. Najlepiej oceniłaby to pytana Andżela tylko , że już tutaj nie pisuje.

Michał
05-04-2005, 11:21
Wydaje mi się, że po prostu nie polapaleś się kto jest kim w tej historyjce

A Ty połapałaś się kim jesteś?

W którym miejscu Babo mówisz, że to o Ciebie chodzi?
Jakże to qur.. zabawne wiedząc gdzie się idzie (pod warunkiem, że byłaś w pełni świadoma) pytać innych w sposób, który sugeruje im z góry, że są idiotami?!!!

No qur.. idę się odlać ze śmiechu - ubaw po pachy.


Zdrowia (psychicznego) życzę

Szaszka
05-04-2005, 12:41
Ech, nie będę Cię przekonywać, naive, bo wydaje mi się że mamy kompletnie odmienne poczucie humoru. I w dodatku krzywdzisz nas, przypisując nam zle intencje - intencje wyśmiewania "nowicjuszy". W którym miejscu, Twoim zdaniem, wyśmiewamy się z Andżeli?

Owszem zgodze się, że odgrywając naszą parodię wyśmiewaliśy pewien archetyp turysty_który_ma_góry_w_dupie_ale_modnie_jest_je _zaliczyć_więc_idzie. Świadomie weszliśmy w rolę pseudotyrystów, w sposób mocno przejaskrawiony, po to, żeby się ponabijać. Z tego stereotypu wlaśnie. Bo aż takich idiotów chodzących po górach to chyba nie ma??? A jeśli rzeczywiście są - to tak, przyznaję, gardzę nimi.

Druga wersja jest taka, że mieliśmy po prostu ochotę się powyglupiać. Zrobic kogoś w balona, zażartować. A że trafiliśmy akurat na ludzi, którzy się nie zorientowali że padli ofiarą dowcipu Irasa? Tym śmieszniej. Ale pogarda?? Gdzie??

Zresztą, ludzi, którzy sie nie zorientowali, że padli ofiarą dowcipu Irasa, są setki. I powiem szczerze, że nawet bym sie zbytnio nie zdziwila, jesli by się okazalo że nasza forumowa Andżela ma na drugie Ireneusz. :lol:

PS. Widzisz, Dlugi, wg niektorych osób z forum jestem okropnie zlym czlowiekiem. :twisted: I naprawdę pilam tylko zwyklą wodę z tej butelki, bo szlam przez Fereczatą i Okrąglik, i kiedy dotarliśmy na Jaslo flaszka byla już opróżniona przez grupę która szla prosto ze Strzebowisk... :(

lucyna
05-04-2005, 13:55
Pozdrowienia dla Andżeliny.

AngelaB
05-04-2005, 14:33
Witajcie drodzy forumowicze!

Cały czas obserwuję forum bieszczadzkie i czytam go dość dokładnie. Nie piszę bo dawno nie byłam w Bieszczadach i nie mam się czym z Wami podzielić.
Przykro mi że temat, który kiedyś wywołałam tak Was poróżnił i doprowadził do takich uszczypliwości.
Mogę teraz powiedzieć że rozumiem żart Szaszki i jej przyjaciół - nie gniewam się, ale uważam, że nie powinno się tak robić. Ten zbieg okoliczności czyli opisanie tego przypadku na forum udowodnił nam, że "szydło z worka zawsze wyjdzie".
Było minęło, może się jeszcze kiedyś spotkamy na szlaku. W każdym razie zawsze będę służyła pomocą nawet w takich sytuacjach.
Dziwi mnie za to uszczypliwość Lucyny która po wypowiedziach wydawała się dojrzałą osobą. Natomiast Michał tak naprawdę zachowuje się jak mały Michałek z mlekiem pod nosem i to mnie martwi że nawet w takich smutnych dniach nie potrafi zachować milczenia tylko daje upust swojej niewychowanej osobowości. Ale może dotrze to do niego dopiero po jakimś czasie.
Łączę sie z Wami w tych smutnych chwilach

AngelaB

Anyczka20
05-04-2005, 14:43
Ludzie o czym Wy w ogóle mówicie??? :| :| :| Turyści, pseudoturyści...to tylko nic nie znaczące słowa, regułka przypisana jakiejś grupie ludzi, tylko jakiej???

Michał
05-04-2005, 15:05
Natomiast Michał tak naprawdę zachowuje się jak mały Michałek z mlekiem pod nosem i to mnie martwi że nawet w takich smutnych dniach nie potrafi zachować milczenia tylko daje upust swojej niewychowanej osobowości. Ale może dotrze to do niego dopiero po jakimś czasie.
Łączę sie z Wami w tych smutnych chwilach


tere fere kuku
Nie ma to jak manifa. Mało Ci jeszcze tego show medialnego? Jeszcze tu na forum?
Nie wystarczy, że Admin zaznaczył, że forum (gdzie tu logika) jest tyż za?
Może jeszcze powinniśmy wszyscy złożyć deklaracje jak nam to ciężko i w ogólne .. no tego?
Lubisz takie powtórki z historii?

Nie łączę się z Tobą ani innymi w smutku - jak umierał mój ojciec - prawdziwy, namacalny i jedyny - byłem sam. Świat pędził dalej jak express i zmiatał wszystko po drodze - tak jak teraz.
Pilnuj raczej swojej swobody myśli, a głębokie uczucia smutku pozostaw dla najbliższych (obyś nigdy nie musiała tego doznawać)

Pozdrawiam

naive
05-04-2005, 15:10
Świadomie weszliśmy w rolę pseudotyrystów, w sposób mocno przejaskrawiony, po to, żeby się ponabijać. Z tego stereotypu wlaśnie. Bo aż takich idiotów chodzących po górach to chyba nie ma??? A jeśli rzeczywiście są - to tak, przyznaję, gardzę nimi.
I cóż tu komentować, a ja myślałem że tam w Bieszczadach obowiązują inne standarty - życzliwość dla każdego kogo się spotka na szlaku, nawet dla tych Twoich "idiotów".Okazuje się że nie wszystkich.

Szaszka
05-04-2005, 15:52
No tak mi przykro, ze nie jestem milosierna i nie mam sympatii dla takich idiotów których odgrywaliśmy, którzy w dodatku mają_góry_w_dupie_ale_modnie_jest_je_zaliczyć_w ięc_idą.

Ponieważ jednak ich istnienie jest czysto hipotetyczne, więc chyba możesz darować sobie tą krucjatę, drogi naive....

Szaszka

PS. Pozdrowienia dla Andżeli - nieuszczypliwe. :)

lucyna
05-04-2005, 16:16
Andzela przepraszam. Nie chciałam być uszczypliwa. To nie chęc zrobienia komuś przykrości. Takie sa Bieszczady i nasz bieszczadzki humor. Takie dowcipy u nas sa na porzadku dziennym. To urok Biesów. Nie takie kawały się robiło. Jeżeli chodzi o życzliwośc to ja zawsze w Biesach spotkacie. Naprawde Cie pozdrawiam. Mam nadzieję, ze spotkamy sie na szlaku.

MF
05-04-2005, 16:16
Świat pędził dalej jak express i zmiatał wszystko po drodze - tak jak teraz.
Zgadzam się w 100%. Wesoło nikomu nie jest, ale "show must go on". Niech każdy przeżywa to sam na swój sposób i nie próbujmy się licytować, kto jest bardziej święty. Myślę, że On też by tego nie chciał.

olka_olka
06-04-2005, 00:20
Zgadzam się w 100%. Wesoło nikomu nie jest, ale "show must go on". Niech każdy przeżywa to sam na swój sposób i nie próbujmy się licytować, kto jest bardziej święty. Myślę, że On też by tego nie chciał.

Dobrze, że są jeszcze ludzie trzeźwo myślący, bo myślałam juz, że cała Polska wpadła w jakiś obłęd. Myślę, ze rozmawianie o górach "w tych dniach" nie jest przestępstwem. A przeżywać mozna w różny sposób. Andżela nie oceniaj nikogo po krótkich wypowiedziach, bo to nie jest w porządku. Może właśnie to jest przeżywanie, skąd możesz wiedzieć, co komu leży na sercy i gra w duszy.
Życzę wszystkim turystom, jacy by oni nie byli, żeby widok gór napawał ich czymś wyjątkowym.

AngelaB
06-04-2005, 10:13
Moi Drodzy!
Bardzo przepraszam jeśli kogoś uraziłam. Nie staram się nigdy oceniać ludzi zbyt pochopnie. Lucyno - jeśli to był tylko żart to moja wina że się na żartach nie połapałam.
Wydaje mi się że "ludzie trzeźwo myślący" albo nie chcą się tak naprawdę pogodzić z tak wielką stratą, albo są bez duszy, ale to chyba nie jest możliwe wśród kochających Bieszczady i piszących na tym forum. To chyba dobrze że cały świat wpadł w "jakiś obłęd" bo to jest czasami potrzebne aby zatrzymać trochę ten zwariowany świat. Ale nie jest to miejsce na filozoficzne wywody. Michał napisał że Admin dał już do zrozumienia że ten portal "jest za". Michale - absolutnie nie chciałam urazić twoich uczuć religijnych, mam tylko prośbę do Ciebie, abyś był bardziej pogodny i spojrzał na świat inaczej a nie tylko oczami wiecznego pesymisty. Przecierz nie możesz być aż tak nieczuły na piękno dookoła nas, na wspaniałych ludzi nas otaczjących. Przecież nie wszędzie jest aż tak źle! Uszy do góry! :)

pozdrawiam Was serdecznie

AndżelaB

Michał
06-04-2005, 11:05
Witaj Angela


Michale - absolutnie nie chciałam urazić twoich uczuć religijnych,
To raczej niemożliwe, bo ich nie posiadam. Dla mnie najważniejszy jest człowiek i przyroda szeroko rozumiana. Niektórzy nazywają to humanizmem.


abyś był bardziej pogodny i spojrzał na świat inaczej a nie tylko oczami wiecznego pesymisty

To nie jest pesymizm - Ci, którzy mieli okazję mnie poznać wiedzą, że na forum przyjmuję pewną postawę i to w konkretnym celu. Już dawno temu nauczyłem się, że życie kieruje się swoimi prawami. My nie mamy na to żadnego wpływu - albo postaramy się to zrozumieć i przejść ten etap spokojnie, albo nie i wtedy stajemy się oszołomami i zimnymi kamieniami.



Przecierz nie możesz być aż tak nieczuły na piękno dookoła nas, na wspaniałych ludzi nas otaczjących. Przecież nie wszędzie jest aż tak źle!

Oczywiście, że nie - dostrzegam je, lecz martwi mnie, że tak łatwo można sprzedać siebie za judaszowe pieniążki.

Masz rację - nie ten wątek i nie forum powinno zostać wymianą takich poglądów.
Postarajmy się zrozumieć siebie nawzajem, uszanować odmienność, a będzie nam wszystkim lepiej - przyjemniej.

Pozdrawiam wszystkich

MF
06-04-2005, 11:17
Wydaje mi się że "ludzie trzeźwo myślący" albo nie chcą się tak naprawdę pogodzić z tak wielką stratą, albo są bez duszy, ale to chyba nie jest możliwe wśród kochających Bieszczady i piszących na tym forum.
Chyba ktoś nie do końca rozumie, o co chodziło "trzeźwo myślącym"... Ale rzeczywiście - nie jest to najlepsze miejsce na tą duskusję.

olka_olka
06-04-2005, 23:56
Wydaje mi się że "ludzie trzeźwo myślący" albo nie chcą się tak naprawdę pogodzić z tak wielką stratą, albo są bez duszy

Znowu oceniasz.


Chyba ktoś nie do końca rozumie, o co chodziło "trzeźwo myślącym"... Ale rzeczywiście - nie jest to najlepsze miejsce na tą duskusję.

Dziękuję za zrozumienie.

misiekjakub
07-04-2005, 14:10
Michał


Nie łączę się z Tobą ani innymi w smutku - jak umierał mój ojciec - prawdziwy, namacalny i jedyny - byłem sam. Świat pędził dalej jak express i zmiatał wszystko po drodze - tak jak teraz.

A nie wydaje Ci się, że świat trochę jednak teraz zwolnił?