Rybenika
27-05-2004, 20:16
Powstało już kilka relacji ze spotkania w Sękowcu i możliwe, że to powinno już wystarczyć ale i ja chciałabym dorzucić coś od siebie. Nie wszystko zostało uwiecznione w kadrze a każdy uczestnik zlotu zarejestrował niby ten sam KIMB ale inaczej. Postaram się w skrócie przekazać co szczególnie utkwiło mi w pamięci.
Wspominane już było, że uczestnicy kongresu pojawiali się (i znikali :wink: )w różnym czasie i w różnych miejscach. Było nas sporawo (jest gdzieś spisana oficjalna lista wszystkich uczestników ? ) więc czas , który razem spędziliśmy nie mógł wystarczyć by wszyscy wzajemnie się poznali. Nie mniej jednak wiele nowych znajomości zawarto, stare pogłębiono a może zaiskrzyły też przyjaźnie? Różnice wiekowe zatarły się zupełnie. Nie było mowy o konflikcie pokoleń chociaż rozpiętość wieku była znaczna ( od najmłodszych , którzy dopiero rozpoczęli swoją pierwszą dyszkę, kończąc na kilku-dyszkowych). To była zgrana grupa, panowało poczucie wzajemnej odpowiedzialności za pozostałych , troska o późno powracających ze szlaku i opiekuńczość w stosunku do najmłodszych.
Chociaż każdy z nas wydał w Biesach parę groszy to jednak wrócił bogatszy w nowe doświadczenia. Zgodzę się, że motywem przewodnim była zabawa, jednak wiele się nauczyliśmy, chociażby dzielenia się wrażeniami. Poznawaliśmy własne zachowania w nowych i niecodziennych sytuacjach.
Godne uwagi było to, że pomimo warunków dalekich od salonowych byłam świadkiem dobrych manier (np. wychodzenie na dymka z pomieszczenia gdzie przebywają niepalący, nie wrzucanie petów lub innych śmieci do ogniska nad którym piecze się kiełbaskę itd. itp.)
Na pytanie co nas jednoczyło - odpowiadam sobie, że umiłowanie przyrody i to nie tylko bieszczadzkiej, zapał do traperskiego życia i wspólne śpiewanie wiecznie-zielonych piosenek. Gitarzyści i Soliści BRAWO !!!, kto był ten przyzna mi rację kto nie słyszał niech żałuje.
Na koniec pozwolę sobie na bardziej osobiste słowa. Dziękuję mojej Rodzince, że przekonali mnie do wyjazdu na spotkanie z przygodą , górami i KIMBowiczami. Doświadczyłam tam wiele radości , najwięcej jednak dało mi to, że byliśmy tam razem. Tyle samo bowiem szczęścia , a może nawet więcej , daje odgrzewanie wspomnień co samo przeżywanie pięknych chwil.
Dziękuję Wam Gabi i WW.
Rybenika.
Wspominane już było, że uczestnicy kongresu pojawiali się (i znikali :wink: )w różnym czasie i w różnych miejscach. Było nas sporawo (jest gdzieś spisana oficjalna lista wszystkich uczestników ? ) więc czas , który razem spędziliśmy nie mógł wystarczyć by wszyscy wzajemnie się poznali. Nie mniej jednak wiele nowych znajomości zawarto, stare pogłębiono a może zaiskrzyły też przyjaźnie? Różnice wiekowe zatarły się zupełnie. Nie było mowy o konflikcie pokoleń chociaż rozpiętość wieku była znaczna ( od najmłodszych , którzy dopiero rozpoczęli swoją pierwszą dyszkę, kończąc na kilku-dyszkowych). To była zgrana grupa, panowało poczucie wzajemnej odpowiedzialności za pozostałych , troska o późno powracających ze szlaku i opiekuńczość w stosunku do najmłodszych.
Chociaż każdy z nas wydał w Biesach parę groszy to jednak wrócił bogatszy w nowe doświadczenia. Zgodzę się, że motywem przewodnim była zabawa, jednak wiele się nauczyliśmy, chociażby dzielenia się wrażeniami. Poznawaliśmy własne zachowania w nowych i niecodziennych sytuacjach.
Godne uwagi było to, że pomimo warunków dalekich od salonowych byłam świadkiem dobrych manier (np. wychodzenie na dymka z pomieszczenia gdzie przebywają niepalący, nie wrzucanie petów lub innych śmieci do ogniska nad którym piecze się kiełbaskę itd. itp.)
Na pytanie co nas jednoczyło - odpowiadam sobie, że umiłowanie przyrody i to nie tylko bieszczadzkiej, zapał do traperskiego życia i wspólne śpiewanie wiecznie-zielonych piosenek. Gitarzyści i Soliści BRAWO !!!, kto był ten przyzna mi rację kto nie słyszał niech żałuje.
Na koniec pozwolę sobie na bardziej osobiste słowa. Dziękuję mojej Rodzince, że przekonali mnie do wyjazdu na spotkanie z przygodą , górami i KIMBowiczami. Doświadczyłam tam wiele radości , najwięcej jednak dało mi to, że byliśmy tam razem. Tyle samo bowiem szczęścia , a może nawet więcej , daje odgrzewanie wspomnień co samo przeżywanie pięknych chwil.
Dziękuję Wam Gabi i WW.
Rybenika.