PDA

Zobacz pełną wersję : Schroniska widma:)



damian
30-05-2004, 02:32
mam pytanko w sprawie schroniska Latarnia Wagabundy w Woili Michowej? Co to jest?
Czy szczerbanówka jeszcze istnieje?
Na mapie kompasu w Duszatynie jest znaczek schroniska! Pomyłka?!
A co z dawnym schroniskiem studenckim w Komańczy?
Dzięki za odzew?

irek
30-05-2004, 08:17
Co do Woli Michowej masz link
http://www.latarnia.pl/
Szczerbanowka juz nie istnieje, w Duszatynie chyba nie ma schroniska a w Komańczy jest, tyle ze nie nazywa się juz Podkowiata

Piotr
30-05-2004, 10:41
A co z dawnym schroniskiem studenckim w Komańczy?
Dzięki za odzew?
Stoi sobie i właściwie to sam nie wiem - zalezy jak sie trafi: raz jest otwarte, raz nie jest. Jeżeli jest to oczywiście tylko w sezonie. W ub. roku było otwarte,w sierpniu widzialem tam sporo ludzi,bo akurat przechodzilem. Czy jeszcze jest ogólnodostępne - tego nie wiem, bo mial to ktoś kupić w celach niewiadomych. Z tego co jednak obilo mi sie o uszy (a mogłem sie cholera zapytać na miejscu ;)) można tam przenocować. Natomiast Podkowiata (na drugim końcu Komańczy) jest po remoncie i zmianie "dzierzawcy" i wróciła do dawnej nazwy Podkowiata (wczesniej przez jakis czas nazywało sie Kuźnia) - tanio to tam nie jest, ale warunki znacznie sie poprawiły, a co najażniejsze obsługa też.
Pozostałe: tak jak napisał Irek.

damian
30-05-2004, 12:25
Dzięki Panowie!!!!
Jakbyście mieli jakie "świerze" informacje to będę dźwięczny... Frapuje mnie ten duszatyn, zeby tak bezmyślnie wprowadzać turystów w błąd.... Może coś jest na rzeczy?
pozdrowionka

Marcin
30-05-2004, 12:50
http://egt.pl/komancza.htm

link do info o schronisku ekologicznym... Jak interesują was klimaty "hipisowskie" :lol:
to w tym schronisku poczujecie się "dobrze", a w Duszatynie jak ktoś ładnie umie prosić to miejsce zawsze się znajdzie... Prawdę mówiąc to schroniska są w każdej miejscowości (i nie tylko)... Jednak PiTeR przesadził z tym znaczkiem schronisko w Duszatynie...

długi
30-05-2004, 18:12
W Duszatynie schroniska nie ma. Nie ma sklepu i nie ma pola namiotowego. Jest bar na terenie dawnej stacji kolejki. Kiedys przy "hotelu" był sklep i ajent chciał urządzić też schronisko. Na początek były dwa pokoje i pewnie stąd info na mapie. W następnym roku nie doszło dodzierżawy sklepu, hotelu i pola. Zabrakło pieniędzy na remont ogrodzenia i pole zlikwidowano. W zeszłym roku było kilka namiotów, nikt ich nie przeganiał, nie pobierał opłat, nie sprzątał, nie wywoził śmieci. W sierpniu dwa dni zajęło mi uporządkowanie biwaku do stanu znośnej używalności. Nadleśnictwo w Komańczy ma to w d... Oni są od gospodarki leśnej, a nie od turystyki.
Info o schronisku w Komańczy, obok klasztoru == www.schronisko.hg.pl
Długi

irek
30-05-2004, 19:07
A taki fajny sklep byl w Duszatynie na slupie napis - Ostatni sklep na szlaqu, a na sklepie - Sklep czynny od otwarcia do zamkniecia :)

długi
30-05-2004, 19:51
Nie czynny. To właśnie ajent sklepu chciał otworzyć w baraku schronisko. Jak może przyjezdny sprzedawać piwo gdy obok miejscowy też sprzedaje piwo. Sprzeczność interesów.
Długi

Piotr
30-05-2004, 21:31
Nie czynny. To właśnie ajent sklepu chciał otworzyć w baraku schronisko.
Jak tak popatrzeć z drugiej strony - to na sermater tam komu schronisko (oprócz tego co by je zakladał). W Komańczy noclegów pelno, w Prełukach tez jest, w Duszatynie sie przespisz, pójdziesz prosto - bez problemu przespisz sie w Mikowie czy Smolniku, przejdziesz na druga strone Chryszczatej - masz baze Rabe, a ruchu tam znowuz takiego nie ma. Sklepu rzeczywiście szkoda.

długi
30-05-2004, 21:42
Dusztyn to piękne miejsce. Mam do niego sentyment osobisty i szczególne umiłowanie.
Brak sklepu i wszelkich znamion cywilizacji mi nie przeszkadza, raczej raduje. choć obsada sklepu była wyjątkowo sympatyczna. Teraz wszyscy zmotoryzowani wycieczkowicze parkują przy barze, idą lub nie na jeziorka, a na polu cisza i spokój.
z literackim pozdrowieniem
Długi

damian
01-06-2004, 15:30
Dusztyn to piękne miejsce. Mam do niego sentyment osobisty i szczególne umiłowanie.
Święte słowa!!!!
Ja swoją biesczadzką przygodę rozpocząłem właśnie w duszatynie!!! Pierwsza noc w bieszczadach to było coś niesamowitego, miałem wtedy 16 lat!!!! Pole namiotowe było dość "gęsto zaludnione" a rankiem konie wtarabaniły i pozjadały ludziom różne wiktuały. Nie byłem tam już ładnych parę lat...Czas wrócić...
Pozdrawiam
Damian

aka
01-06-2004, 21:44
23 lata temu brałem udział w budowie schroniska w komańczy. słupy znosiliśmy na linach w góry, cegłę na kominy i piece nosiliśmy na plecach od mostu z Komańczy, błoto było do kolan. Po robocie, przez Karnaflowy Łaz do kąpieli "na Łokieć" do Duszatyna. A jak jeszcze starczało sił to do restauracji kat. II "Pod Kominkie" w Komańczy na małe co nieco.

Piotr
01-06-2004, 22:06
23 lata temu brałem udział w budowie schroniska w komańczy. słupy znosiliśmy na linach w góry, cegłę na kominy i piece nosiliśmy na plecach od mostu z Komańczy, błoto było do kolan.
Pamietam budowe tego schroniska - niestety 23 lata temu mialem inne problemy ;-) Ale czesto tamtędy przechodziłem lub przejezdzałem rowerem (wykapać sie,albo na ryby na Prełuki). Tylko mnie meczy jedno: po kiego wyście te cegły wynosili i jeszcze w błocie - przecież tam od mostu już wtedy była droga? Chyba żeby mnie pamięc tak bardzo zawodziła, co nie ukrywam moglo sie zdarzyc :)

aka
02-06-2004, 00:19
asfalt położono trochę później, a drogą, która była rowerem można było przejechać po dłuższej suszy. Mieliśmy do dyspozycji tylko samochód ZUK. Dojeżdżał tylko do mostu, dalej nie dało się. A w ogóle to zastanawiam się czy most nie był wtedy budowany?
Którąś z następnych zim spędziłem w tym schronisku w spartańskich warunkach. Ach ...

Piotr
02-06-2004, 21:50
A w ogóle to zastanawiam się czy most nie był wtedy budowany?
Zgadza się. Most powstal nieznacznie wcześniej. Do tego czasu była tam zwykła kładka. Do budowy mostu, Komańczę zmobilizowała kolejna powódź,a te na tym terenie mają to do siebie, że zbierają po drodze na pierwszy ogoeń kładki :)
Taka intensywana powódź była końcem lat 70-tych. Bardzo podobna do tej z 2000 - piękna pogoda, nagłe oberwanie chmury, fala z małego potoczku ktora zmyła wszystko co stalo na drodze, kilka godzin i juz po powodzi. Zmyło wtedy wszystkie kladki w Komańczy, oprócz tej vis a vis wiaduktu nad droga do klasztoru (ale duzo nie brakowało - zaklinowały się tam kłody zabrane z tartaku). Rzeka niosla wtedy wszystko, od kłód, gałęzi, podkładów po klatki z królikami i wychodki ;) Wtedy to zbudowano ten most, oraz mostek przy "dawnej" drodze do Prełuk (jeden most niżej, wtedy wszyscy dopiero przestawiali się na tę nową drogę - do Prełuk chodzilo się tamtędy - było stromiej ale bliżej), a także zdaje się ten mostek za knajpą (byłą) "Pod kominkiem". Podejrzewam, że w tych czasach kiedy pracowałeś przy budowie schroniska musiało być jeszcze pole namiotowe przy knajpie, a droga wczesniej wchodzila tylko kawałek za obecne schronisko i skręcała w prawo, gdzie przez tzw. "Łysak" szło sie na Łokieć,albo do Duszatyna.

mikolaj
31-05-2007, 10:56
23 lata temu brałem udział w budowie schroniska w komańczy. słupy znosiliśmy na linach w góry, cegłę na kominy i piece nosiliśmy na plecach od mostu z Komańczy, błoto było do kolan. Po robocie, przez Karnaflowy Łaz do kąpieli "na Łokieć" do Duszatyna. A jak jeszcze starczało sił to do restauracji kat. II "Pod Kominkie" w Komańczy na małe co nieco.


Witam

Przypadkowo trafilem na to forum i - tez przypadkowo - tak sie sklada, ze rowniez bralem udzial w budowie schroniska w czerwcu (lipcu 1981). Budowa byla czescia planu "Bieszczady" ktory obok obiektu w Komanczy obejmowal rowniez nowe schronisko Szczerbanowka (z tego co widze jest teraz w stanie ruiny) i Lupkow. W budowie uczestniczyli studenci (po) II roku Wydzialu Inzynierii Ladowej (tzw praktyki zawodowe) i nowo przyjeci na studia (praktyki robotnicze). Caly projeky objety byl tzw "patronatem" wydzialowej organizacji mlodziezowej. Oczywiscie nikt sie tym za bardzo nie przejmowal, to byla prawdziwa bieszczadzka przygoda (dla niektorych pierwsze z Bieszczadami zetkniecie). Teraz - piekne wspomnienie z czasow - nie tak odleglej - mlodosci. To byli czasy!
Kilka spraw w kwestii zasadniczej :-o:

- cyrkulacja "zalog" odbywala sie w cyklu miesiecznym. Mialem przyjemnosc byc w pionierskiej (w zasadzie bylismy juz druga zmiana wiec to byl chyba jednak lipiec 81) grupie ktora trasowala wykopy pod szkielet (slupy), wlasnorecznie te rowy kopala, doslownie wlasnymi rekami sciagala slupy z wyrebu nieopodal, te slupy instalowala (detailed setting out). Zeby sciagac slupy a pozniej wnoscic (?) cegly od mostu trzeba bylo tam na miejscu byc przez pare "turnusow" albo byc "organizacyjnym" administratorem/poganiaczem (no offence, takie byly czasy). Adam, Maniek czy Janek?:?:

- samochodu Zuk nie pamietam. Ale droga od kosciola przez most praktycznie do "placu budowy" byla doskonale przejezdna - na pewno dla ciagnikow - (w miejscu schroniska ta droga (albo juz szlak?) skrecala w lewo (do Duszatyna ?) nasz oboz byl po prawej stronie (drewniany pomost z namiotami po obydwu jego stronach, wiata/kuchnia przy poczatku pomostu). Pogoda byla rozna, ale nawet kiedy lalo nie bylo "blota po kolana". Pamietam jak jeden z kolegow zainstalowal przy tej drodze drogowskaz "do schroniska NZS" i pamietam z jaka wsciekloscia na twarzy nasz kolega "gospodarz" (bez nazwisk) ten drogowskaz (bardzo) spontanicznie i wsciekle zniszczyl. Takie byly czasy

- w budowie schroniska uczestniczyli dorywczo rozni mijajacy je na bieszczadzkich szlakach turysci, pamietam studenta fizyki UW i pewna turystke z Francji. Jaedzenie w "Pod Kominkiem" bylo nieciekawe (ale wtedy smakowalo jak nigdy) a browar - cieply. W trakcie jednej z biesiad lokalni Lemkowie zaczeli okazywac "wrogie" :-o zamiary wobec naszej grupy ("obcych") ("budem rezat") i tylko szybki wycof zapobiegl dalszej komplikacji wydarzen


- w "deszczowe" dni mielismy programy edukacyjno-poznawcze. Skansen w Sanoku (Biala Gora?) - super browar w starej karczmie, klasztor w Komanczy, "zwiedzanie" Sanoka. Po "wizycie" w sanockim skansenie (j/w :-o)
do Leska juz nie dojechalismy. No i stacja w Zagorzu, glowny wezel komunikacyjny naszych bieszczedzkich podrozy. I szybka "setka" spirytusu na peronie tejze stacji z przypadkowo spotkanym doktorem z Instytutu Mechaniki Budowli IL PW (w drodze do Szczerbanowki). Aha, jeszcze cerkiew w Komanczy (czy bedzie odbudowana?)


- przejazd bieszczadzka kolejka (tzn relacji Zagorz - Lupkow), za Zagorzem gdzies po lewej stronie jakies ruiny, tartak w Rzepedzi. Teraz podobno juz cicho, czy kolejka jeszcze funkcjonuje?

- powrot do Wwy pociagiem przez teren (dawnego ZSRR, teraz Ukrainy) to byla pelna "konspiracyjna" przygoda. Soldaci w pociagu, prawie ze rozkaz zamkniecia okien za ktorymi majaczyly jakies plakaty "socjalistycznego etosu pracy". Jeden z kumpli twierdzil ze ktos kiedys rozrzucil ulotki Solidarnosci i pociag na kilka godzin zatrzymano.

Tygodnik Solidarnosc trzeba bylo "wystac" w kiosku Ruchu nieopodal stacji Komancza (dla rownowagi i zeby podtrzymac duchowo naszych masters obozowych kupowalismy - dla zartu - Rzeczywistosc (towarzysza Stefana Olszowskiego, teraz New Jersey, jak sie czasy zmieniaja).

Ale z powrotem do watku. Tak bylo dawniej , czasy sie zmieniaja.
Troche chaotyczne wspomnienie z przeszlosci, z perspektywy czasowej i odleglosciowej (w Bieszczady nigdy pozniej nie wyjezdzalem, mieszkam zreszta za granica).

Mialbym prosbe do bieszczadzkich turystow i mieszkancow tych okolic: czy ktos moglby zrobic pare zdjec schroniska (od rozwidlenia drogi do Duszatyna i moze pare innych ujec) i zamiescil je na forum.

Z gory dziekuje

Pozdro
mikolaj

włóczykij
09-06-2007, 23:03
Dusztyn to piękne miejsce. Mam do niego sentyment osobisty i szczególne umiłowanie.
Długi
eeeeeehhhhh to nie tylko Ty :)
Pierwszy raz w Bieszczadach. Druga noc własnie tu. Deszcze przygwoździły nas na tydzień. Nazłaziło się powoli różnych ludzi z plecakami. Całymi dniami siedzieliśmy przy ognisku pod deszczochronem. Skończył się chleb, a w sklepie kartka "sklep nieczyny z powodu wyjazdu na wesele, wracam za tydzień" ;)
To miejsce ma coś w sobie. Jeśli jestem w Bieszczadach, a tu nie zajdę, to źlę się czuję. Tak jakby mój pobyt w górach był w jakiś sposób "niepełny":wink: .

buba
11-06-2007, 19:23
w komanczy hipisowskiego schroniska juz nie ma.. choc babka w nim mieszkajaca ponoc czasem wpuszcza ludzi (nam w listopadzie 2005 sie nie udalo tam zanocowac) ludzi dawniej z nim zwiazanych mozna spotkac w chatce w grabowce pod sanokiem, mozna tam nocowac tylko nie nazywac obiektu schroniskiem bo gospodarze sie wnerwiaja ;)

a szczerbanowka przeciez istnieje :) w troche innej formie jak dawniej ale jest :)

deszcz1
30-06-2007, 17:18
mam pytanko w sprawie schroniska Latarnia Wagabundy w Woili Michowej? Co to jest?

Miałem okazję nocować w tym przybytku, w czasie ostatniego pobytu; na początku czerwca.Właściwie to obok: w przyczepie kempingowej, a to z racji obecności licznej grupy młodzieży. Zchodziliśmy z Chryszczatej i " wstąpiliśmy
do piekieł; po drodze nam było". Jakoś bym zcierpiał rozentuzjazmowaną młódź i muzykę, którą raczono okolicę; zwłaszcza, że zdrożeni byliśmy srodze i wdzięczny byłem ( naprawdę ) za dach nad głową i wyro. Nic to, że nie było prądu ( w przyczepie ), nic to - brak pościeli, choć moja towarzyszka wybrała się bez śpiwora, to i z tym sobie poradziliśmy. Ale gdy rano jakiś młody człowiek, najwyraźniej zawiadujący interesem skasował nas na 44 złote, odebrało mi mowę. Zapłaciłem, a jakże ale pozostał pewien niesmak.
Sama Latarnia - nie prezentuje się najgorzej, choć jak sądzę; musi być tam raczej tłoczno w sezonie.Można i zjeść i napić się na miejscu tylko ta absurdalna taksa. Zero elastyczności, a może młodzian po prostu zawiódł. Ufam, że się poprawi.
Dodam tylko, że za nocleg w Jaworzcu na materacach ale z pościelą, zapłaciłem połowę w.w. sumy, a widoki i towarzystwo ( mam na myśli gospodarzy), choć i tu była wycieczka i to dość skandalicznie prowadzona i głośna, nieporównywalne.

deszcz1
30-06-2007, 18:20
Nie wiem, co z tzw. (na mapie ) schroniskiem ekologicznym.Mijałem je i wiem, że stoi, ot wszystko.
Za to, o tym PTTKowskim i jego gospodarzach powiem tylko, że to absolutna rewelacja. Gdzieś już tu wspominałem, że mają dostęp do internetu, są i pokoje 2 - osobowe z łazienką, za cenę , która w Latarni winna wystarczyć za cały obiekt , bez przyczep. Gospodarze, jako się rzekło; i mili, i uczynni, i radośni ( spontniczne tańce były nawet).Niniejszym pozdrawiam serdecznie Janusza i Małżonkę. Acha; łyżka dziegciu; te nieustające, obowiązkowe pochody do klasztoru i nieszczęse latarnie, tudzież "licheńskie" kapliczki. O ileż wymowniejsze są te z kawałków kory wycięte.

Piotr
03-07-2007, 19:33
mam pytanko w sprawie schroniska Latarnia Wagabundy w Woili Michowej? Co to jest?
To jest ośrodek, ustawiony głównie na imprezy zorganizowane i grupy. Kiedyś w budynku było więzienie, filia Łupkowa chyba. Potem wyremontowany przez Kija, obecnie już dość wysłużony - przy obozach, koloniach, zielonych szkołach, itp, itd to normalka że wszystko sie szybko zużywa, zatem w środku: warunki schroniskowe. Dla bardziej wybrednych ma być w przyszłości osobna część a'la Waldorf-Astoria Hotel ;-)
Cena za przyczepę którą podajesz jest faktycznie taka (20zł/os). Dziwne ze się nie spytałeś przed noclegiem - a kartka z cennikiem wisi tez na słupie czy drzewie (zapomniałem) jak się wchodzi na pole namiotowe tam gdzie stoją przyczepy. Nie byłbyś zaskoczony. To prawda że cena za takie coś jest kosmos.
BTW: nie wydaje mi się sądząc po Twoim profilu, aby Kiju był dla Ciebie "młodzianem", chyba że to jego koń chodził i kasował za nocleg :-D ;-)

deszcz1
03-07-2007, 19:45
To jest ośrodek, ustawiony głównie na imprezy zorganizowane i grupy. Kiedyś w budynku było więzienie, filia Łupkowa chyba. Potem wyremontowany przez Kija, obecnie już dość wysłużony - przy obozach, koloniach, zielonych szkołach, itp, itd to normalka że wszystko sie szybko zużywa, zatem w środku: warunki schroniskowe. Dla bardziej wybrednych ma być w przyszłości osobna część a'la Waldorf-Astoria Hotel ;-)
Cena za przyczepę którą podajesz jest faktycznie taka (20zł/os). Dziwne ze się nie spytałeś przed noclegiem - a kartka z cennikiem wisi tez na słupie czy drzewie (zapomniałem) jak się wchodzi na pole namiotowe tam gdzie stoją przyczepy. Nie byłbyś zaskoczony. To prawda że cena za takie coś jest kosmos.
BTW: nie wydaje mi się sądząc po Twoim profilu, aby Kiju był dla Ciebie "młodzianem", chyba że to jego koń chodził i kasował za nocleg :-D ;-)


Zdaje się,że pytałem o cenę. I jak napisałem; zaakceptowałem ją. Głownie dlatego, że miałem ograniczony wybór, a towarzyszka leciała z nóg , a i ze mną było nie lepiej. Cóż, kiedy mi się nie spodobała. Co do " młodziana "; będę się upierał. Cennika przy wejściu na pole namiotowe nie widziałem ( jak wynika z powyższego - to i tak bez znaczenia) , zresztą, zanim nie znalazłem się w środku wogóle niewiele widziałem.8). Rano istotnie taki ujrzałem przy werandzie.

deszcz1
03-07-2007, 20:28
Nie tylko spytałem ale i zapłaciłem z góry. Co nie zmienia faktu, że cena mi się nie spodobała. Sytuacja w typie: "płacz i płać".
Co do "młodziana", będę się upierał, co nie znaczy,że siebie uważam za starca. Konia bym raczej rozpoznał, a jak wynika z mojej kwietniowej relacji wręcz bym przed nim uciekał.
I żeby było jasne, nie mam specjalnych pretensji. cieszyłem się, że mamy wyrko, pozostało tylko wrażenie, że "nieco" przepłaciłem.A cennik istotnie wisi, przynajmniej przy werandzie ale wieczorem go nie widziałem ( co i tak jest bez znaczenia, bo cenę usłyszałem bezpośrednio), zresztą wieczorem wogóle niewiele widziałem; i ja, i towarzyszka - lecieliśmy z nóg8)
W sumie: chciałbym mieć tylko takie problemy i tylko w Biesach.

Piotr
03-07-2007, 21:06
Nie tylko spytałem ale i zapłaciłem z góry.
Hmm:

Ale gdy rano jakiś młody człowiek, najwyraźniej zawiadujący interesem skasował nas na 44 złote, odebrało mi mowę. Zapłaciłem, a jakże ale pozostał pewien niesmak.


I żeby było jasne, nie mam specjalnych pretensji.
A możesz mieć - po to są usługodawcy żeby ich krytykować ;-)


W sumie: chciałbym mieć tylko takie problemy i tylko w Biesach.
Dokładnie.

deszcz1
03-07-2007, 21:14
Słusznie.Popitoliłem.Po prostu napisałem nie zdobywając się na szczególną retrospekcję.Za nocleg od razu. Rano zaś za jajeczniczkę i wtedy też w. w, cennik spostrzegłem. Dziękuję za subtelne zasygnalizowanie przekłamania.