Kriss40
06-06-2004, 13:47
Drodzy Bieszczadnicy
Nawet szum Bałtyku nie pozwala mi o Was zapomnieć, wręcz odwrotnie - to chyba morska bryza przyniosła pomysł nowej zagadki.
Proszę podać imię i nazwisko Autorki oraz tytuł książki, z której pochodzą dwa przytoczone poniżej fragmenty.
Fragment pierwszy, tykający Biesów, cytuję po to, żeby pozostać w klimacie naszego Forum; fragment drugi - by pozostać w klimacie - bardzo osobistym dla samej Autorki - całego utworu.
"...Postanowiliśmy oderwać się trochę od naszego warszawskiego kołowrotu i w sierpniu wyjechaliśmy w Bieszczady. To był dobry pomysł. Łaziliśmy po pięknych lasach, piliśmy żentycę i jedliśmy oszczypki, a ja z Julką zbierałyśmy grzyby. Zamieszkaliśmy w bazie namiotowej. Prowadził ją Franek, znajomy Leszka jeszcze ze studiów....."
"... - Myślę - powiedziałam po chwili zastanowienia - że u nas chodzi po prostu o to, że mężczyzna nie jest w stanie utrzymać rodziny i stąd jego autorytet jest żaden. Kiedy sobie przypomnę nasze życie z ojcem Julki, to widzę, że tak naprawdę nie łączyło nas nic poza seksem. Gdy seks się skończył, została tylko zimna walka: kto kogo zdominuje.
- To smutne, co mówisz. Ale na Zachodzie, gdzie mężczyzna może przecież utrzymać rodzinę, te relacje też się pokomplikowały. Mnie się wydaje, że to głównie sprawa religii. Kiedy ludzie uwierzyli, że wszystko się kończy razem ze śmiercią, najważniejsza stała się samorealizacja. Ale cóż to jest ta samorealizacja? Dla większości okzała się po prostu hedonizmem. A wtedy już nie ma wspólnego życia na dobre i złe. Wtedy, gdy zaczyna być ciężko od razu wszystko się rozpada.
Pokiwałam głową.
-Chyba masz rację, niestety.
I pomyślałam: A ja i M....? Jak nam się ułoży?
Ale nie powiedziałam tego głośno....."
Dla ułatwienia pragnę dodać, że Autorka tych słów, którą miałem przyjemność poznać, nosi bardzo piękne, kobiece imię i oprócz tego, że pisze, to - przede wszystkim - wspaniale maluje i rzeźbi.
I jeszcze jedno - w tytule jest pewien owad.
Pozdrawiam
Kriss40
Nawet szum Bałtyku nie pozwala mi o Was zapomnieć, wręcz odwrotnie - to chyba morska bryza przyniosła pomysł nowej zagadki.
Proszę podać imię i nazwisko Autorki oraz tytuł książki, z której pochodzą dwa przytoczone poniżej fragmenty.
Fragment pierwszy, tykający Biesów, cytuję po to, żeby pozostać w klimacie naszego Forum; fragment drugi - by pozostać w klimacie - bardzo osobistym dla samej Autorki - całego utworu.
"...Postanowiliśmy oderwać się trochę od naszego warszawskiego kołowrotu i w sierpniu wyjechaliśmy w Bieszczady. To był dobry pomysł. Łaziliśmy po pięknych lasach, piliśmy żentycę i jedliśmy oszczypki, a ja z Julką zbierałyśmy grzyby. Zamieszkaliśmy w bazie namiotowej. Prowadził ją Franek, znajomy Leszka jeszcze ze studiów....."
"... - Myślę - powiedziałam po chwili zastanowienia - że u nas chodzi po prostu o to, że mężczyzna nie jest w stanie utrzymać rodziny i stąd jego autorytet jest żaden. Kiedy sobie przypomnę nasze życie z ojcem Julki, to widzę, że tak naprawdę nie łączyło nas nic poza seksem. Gdy seks się skończył, została tylko zimna walka: kto kogo zdominuje.
- To smutne, co mówisz. Ale na Zachodzie, gdzie mężczyzna może przecież utrzymać rodzinę, te relacje też się pokomplikowały. Mnie się wydaje, że to głównie sprawa religii. Kiedy ludzie uwierzyli, że wszystko się kończy razem ze śmiercią, najważniejsza stała się samorealizacja. Ale cóż to jest ta samorealizacja? Dla większości okzała się po prostu hedonizmem. A wtedy już nie ma wspólnego życia na dobre i złe. Wtedy, gdy zaczyna być ciężko od razu wszystko się rozpada.
Pokiwałam głową.
-Chyba masz rację, niestety.
I pomyślałam: A ja i M....? Jak nam się ułoży?
Ale nie powiedziałam tego głośno....."
Dla ułatwienia pragnę dodać, że Autorka tych słów, którą miałem przyjemność poznać, nosi bardzo piękne, kobiece imię i oprócz tego, że pisze, to - przede wszystkim - wspaniale maluje i rzeźbi.
I jeszcze jedno - w tytule jest pewien owad.
Pozdrawiam
Kriss40