PDA

Zobacz pełną wersję : przez przypadek...



hans
14-07-2001, 19:23
Przede wszystkim to witam serdecznie po kilku(nasto) dniowej przerwie!!!!
Dzięki za "zastępstwo" => Kasandrra :-))) - musimy troszkę przywołać co niektórych do porządku, chociaż i tak nie jest od jakiegoś czasu źle - za sprawą kilku(nastu) osób, które mają coś do powiedzenia na temat Bieszczadów - DZIĘKI !

Mam takie nietypowe pytanko: co grozi osobie, która "przez przypadek" zejdzie w BPN ze szlaku, powędruje np wzdłuż granicy i "spotka" swoich "wybawców" w osobach np strażników parku? (chodzi mi głównie o konsekwencje finansowe).
A może ktoś kiedyś "przez przypadek" zabłądził i został "wybawiony"? :-)

Krzysztof
15-07-2001, 09:13
Zejście ze szlaku na terenie Parku jest zabronione. Wysokość grzywny nakładanej przez Straż Parku zależy od stopnia zagrożenia dla przyrody spowodowanego przez sprawcę. Szczególnie tępione jest obozowanie na dziko. Również gorąco odradzam wędrówkę z Rozsypańca na Kińczyk i do źródeł Sanu. Wiele osób wracało przez Lwów a w zeszłym roku były cztery przypadki rabunków.

kasandrra
16-07-2001, 17:07
do usług Hans...
K.

Piotr
18-07-2001, 11:35
Witam,
Szlak z Wołosatego, przez Kińczyk ..... do Sianek i źródeł Sanu jest ( jak zapewne wszyscy wiedzą) bardzo ciekawy. Może warto by sie zastanowić czy nie pociagnąć szlaku granicznego właśnie tamtędy. Co do rabunków - łażenie samemu ( Grzsiek urwał by mi teraz głowę ) nie jest specjalnie mądre. Wiekszość "turystów" chodzi po górach w okresie wiosenno-letnim, lub bardzo wczesno jesiennym. Później jest spokojniej - po prostu trzeba chodzić w kilka osób. Na pewno jest to jakieś zabezpieczenie. Nie ma patentu na to.
Zresztą problem jest o tyle akademicki, że nie każdemu jest dane przejść tą częścią Bieszczadów. A kto już się zapuści w tamte rejony ( bez pozwolenia ) musi o tym dokładnie pamiętać - idzie na wlasne ryzyko i na własną odpowiedzialność. "Przypadkowe zejście" kiedy wszystko jest O'K - niech bedzie. Ale co wtedy gdy "bracia" pomoga się nam rozstać z naszy sprzętem?
Pozdrawiam
Piotr "Broda"

hans
18-07-2001, 13:41
Przejść najbardziej z dziewiczych dziewicze tereny Bieszczadów i potem jeszcze "zwiedzić" piękny Lwów - brzmi bardzo ciekawie :-)

Krzysztof: napisałeś jak polityk: "wysokość opłat (...) zależy od stopnia..." - czyli wszystko wiemy i nic nie wiemy. Proszę o konkrety!

Piotr: rabunek? - a co jak "polscy bracia" oczyszczają twój namiot ze "zbędnych" rzeczy (czyt: ze wszystkiego)? Zresztą żeby się narazić na rabunek wcale nie trzeba jechać w Bieszczady i "przez przypadek" zawędrować np do żródeł Sanu. To chyba normalne, że jak ktoś dobrowolnie chce dotknąć ognia to się może sparzyć - i z tym się trzeba liczyć wybierając się w tamte rejony. SZLAK GRANICZNY - SUPER POMYSŁ!!! (tylko czy wykonalne?)

Kasandrra: oczywiście cały czas mowa o usługach... wirtualnych??! :-)))

kasandrra
18-07-2001, 14:34
Tak to jest z tymi co ida w Bieszczady i myślą tylko o sobie a nie o biednych służbach co potem sie człeka naszukaja po lasach bieszczadzkich.
A niedzwiedzie potem sie tylko rozbestwią bo takie wypocone ciało po bieszczadach to musi byc jedrne w paszczy niedzwiedziej...

A rzeczywsice zgadza sie to co napsialiście chłopcy, z teorią mojej przyjaciólki ze ludzie jezdza w góry zeby je zdobyc z nie zebyc tam byc . Po prostu. Myslałąmze z Bieszczadami jest troszkę inaczej.
K.

Piotr
18-07-2001, 17:04
Hm... tu mnie zadumałeś nie licho. Wiem że nasze kochane Bieszczady przyciagają różnym "magików", wiem też od Krzyśka ( policjant z okolic Cisnej ) że takiego tatałajstwa też nie brakuje. Nie. Nie spotkałem się na te moje naście lat biegania po bieszczadach ( w tym roku stuknęło coś koło 16 lat ?) z takim patentem. Nie wiem jak bym się zachował. Może dlatego że mam sprawdzone miejsca i tam staram sie bywać ( czytaj:nocować, zostawiać graty). Te z kolei miejsca które się popsuły nie są prze ze mnie, lub moich znajomych odwiedzane. Proste - czasami utrudniające życie, ale jakoś sobie radzę.
Krótko zatem - tępie wszelkie przejawy złodziejstwa ( jeśli mogę ), pomagam tym , którzy tego potrzebują ( a to z koleii normalne - przynajmniej u mnie ). Staram się po prostu być człowiekiem ( ".....choć człowiek, to brzmi dumnie ....").

Krzysztof
19-07-2001, 08:15
Przypominam też tym co chcą wędrować wzdłuż Granicy Państwa, że w tym terenie próbują przechodzić uciekinierzy z Afganistanu, Sri Lanki i innych obszarów objętych wojną lub ubogich. Napotkanie w górach takiej grupy, a sam widziałem ekipy po 20 osób prowadzone przez cywilów z kałachami, może się skończyć w najlepszym razie zabraniem dokumentów, a polski paszport jest przepustką na świat. W najgorszym razie mogą się zabezpieczyć aby przypadkowy swiadek nikomu nic nie powiedział. Mandat nałożony przez Straż Parku lub Straż Graniczną jest w tej sytuacji drobnostką.

Grzesiek
19-07-2001, 12:25
To, co piszecie jest i ciekawe, i dziwne. Oczywiście, jak każdy tego typu problem, nie ma on łatwego rozwiazania, bo jak wiadomo kompromis pomiędzy ochroną przyrody i turystyką łatwy nie jest, a jak doliczymy do tego tzw. szczelnośc granicy, to dopiero się robi. Ja należę do tych, którzy na własne ryzyko, ostrzegany przez wszystkich i z dusząna ramieniu, choć po spełnieniu wymogów i Parku, i SG wspomniany odcinek przeszedłem. I było to ryzyko i drobne szaleństwo (nie urwę Ci, Piotruś, głowy, bo masz sporo racji). Ale szlak byłby ciekawy bo jest piękny, a jeszcze (już?) nieznany, tylko: ściśle zorganizowany pochód w małych grupachz przewodnikiem-strażnikiem Parku, bez samowolki (płatny?). Druga sprawa to granica-z wypowiedzi Krzyśka wnoszę, że jest ona bardziej dziurawa niż wiadro bez dna-i to jest dziwne i kuriozalnie niebezpieczne-dziurawa granica NATO! Myślę, że sparwę należałoby rozpatrywać od tej właśnie strony: gdyby granica istniała i była +/- szczelna problem byłby znacznie mniejszy i rozwiązywalny. Kwestia "sparzenia" byłaby marginalna i rzeczywiście tylko na własne życzenie.
Na Ra

Piotr
19-07-2001, 13:41
Moja głowa ocalona. Dzięki Grześ. Wspomnię może tylko o pewnej myśli, która mi się suła po głowie podczas mojej ostatniej wędrówki. Pojechałe sobie odwiedzić Sianki, Beniową, Bukowieć itd. N acałej długości ścieszki dydaktycznej - od Bukoeca aż do punktu widokowego na przeł. Użok ( lub jak kto woli Użockiej ) ludzi ile dusza zapragnie. Bez mała deptak ja na Wetlińskiej. Średni jak sobie wyliczyłem - co 15-20 minut mijał mnie ktoś idący do, lub od Sianek. Zarówno w jadną stronę ( ok.8.00 byłem w Bukowcu ) jaki w drugą stronę ( wracałem ok 17.00), po dwie, czasmi trzy i więcej ( nawet grupa ok 15 osób ) mijała mnie. Długo patrzyłem sobie na "pozostałości" po Siankach po Ukraińskiej stronie. Nie widać było specjalnego zainteresowania ruchami w worku po Polskiej stronie. Myślę, że gdyby BPN zgodził się puścić szlak graniczny ( raczej go odtworzyć - ponoć kiedyś tamtędy szedł szlak ) sprawa by się poniekąd samoistnie rozwiazała. Jeśli w okresie turystycznym w samych Siankach grasuje spora liczba turystó, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się pchał na widok i słuch takiej ciżby ludzi. Podobnie będzie jak granicą zaczną pomykać zwarte grupki ludków. Na początku na pewnio nie będzie tak łatwo - ale czas robi swoje. Ci, którzy żyją z przeżucania ludzi przez granicę dla własnego, bądź co bądź, sokoju , posazukają innego punktu przżutu. WOP jak znam życie też będzie musiał wysyłać w te miejsca większą liczbę patroli. Sami, bez niczyjej pomocy i w dość prosty sposób "możemy" to uczynić. Piszę "możemy", bo przecież Ja ani Grzegorz czy któreś ze szlachetnego grona bieszczadników, samo zrobić tego nie zdoła. Pytanie tylko czy będą zainteresowne władze BPN aby taki krok uczynić. Turystyka na pewno by zyskała - właśnie ta nie skalana. Przyroda ucierpi - nie sądzę. I tak wzdłużcałego pasma granicznego jest w dalszym ciągu radziecka "sistiema". Fakt dziurawa jak sito, ale jest. Nie wszyscy wiedza co to było, a zobaczyć warto.
Tyle spostrzeżeń. Trochę za długo, ale pomysł wart zastanowienia
Pozdrawiam
Piotr "Broda"

hans
19-07-2001, 17:42
Kasandrra - czyżbyś uważała że jeżdżę w Bieszczady po to "w góry zeby je zdobyc a nie zebyc tam byc" ? Chyba trochę się mylisz. Wprawdzie zawsze powtarzam że mam duszę "odkrywcy" (pewnie dlatego chciałbym być tam gdzie "nikt" nie był wcześniej) i męczy mnie samo bycie w jakimś miejscu (twoje "być" rozumiem jako wylegiwanie się w słonku w uroczym górskim zakątku, z dala od cywilizacji - to też jest OK ale nie do przesady)

Ja też nie dawno (koniec maja) byłem na przełęczy Użockiej i nie dałem się skusić żeby powędrować dalej (czyli do źródeł Sanu). Tłumów o których pisze Piotr nie widziałem (po drodze spotkaliśmy 2+3 osoby idące na gób hrabiny, nie licząc chłopaków ładujących TIRa drewnem). A że w sezonie jest dużo ludzi to chyba normalne - i tak jest prawie wszędzie (nawet w "nieodkrytych" Siankach). Myślę, że szlak graniczny byłby dobrym uszczelniaczem granicy - nowe tereny będzie odwiedzać dużo ludzi i "goście" będą musieli znaleźć inne drogi (nie uważasz Krzysztof?- aha- i dalej nie wiem jakie są te kary :-))) ). A apropo sistiemy to niedawno ukraincy zaczęli ją rozbierać (na razie w okolicach Korczowej) a ich plany przewidują pozbycie się jej w całości - tak więc "kto żyw" niech biegnie oglądać to dziwo! (oczywiście po szlakach!!!)

Anonymous
20-07-2001, 23:35
a czy można chodzić po szlaku z psem? - owczarkiem niemieckim?

Anonymous
21-07-2001, 22:50
witam
podpisuję sie pod nowym szlakiem granicznym Kińczyk - Sianki. Z tamtej strony byłem już kilka razy.Za kazdym razem sasiedzi nie odpowiadali na nasze pozdrowienia (pogranicznicy i mysliwi, broń mysliwską rozpoaznać można było gołym okiem, rzut kamieniem przez sanik), ognisko i kiełbaski moze dziczyzna. Po dojściu do Sianek ogromny kontrast, u nas cisza, tam mecz piłki nożnej, wrzaski kibiców docierały do nas, ginac w niedalekiej przełęczy, przez którą od czasu do czasu przejechał moskwicz.To "Dwa światy - jedna granica" jak pisał Grzegorz (b dziekuje za odpowiedź i podpowiedź jak przejść Kinczyk - Sianki), mam kilku starych zapaleńców którzy czekaja na ten szlak. Już sam widok Kińczyka prowokuje do wyruszenia.Pozdrawiam Wiktor

Anonymous
24-07-2001, 12:42
worek bieszczadzki jest super a wyprawa do źródeł Sanu jest punktem kulminacyjnym zwiedzania tej części Bieszczad, Ja też pragnę tam dotrzeć w tym roku - wrzesień ale brakuje osób chętnych do tej wyprawy i to jest jedyny problem.

Piotr
24-07-2001, 12:59
To nie problem. Rzuć pytanie a napewno znajdzie się dość liczna grupa zapaleńców, która w tym ( bądź podobnym ) terminie będzie się zaudawać w tamte właśnie okolice. Kwestia dogadania się co do terminu itd. itd.
Co do źródeł Sanu - w tym roku nie powinno brakować wody i San w dorzeczu powinien wyglądać ciekawie. Chaszcze, oczerety, pozostałości po zabudowie ( zapomniane i praktycznie niewidoczne ), to kolejny punkt na trasie wycieczki w dolinę Sanu. Poszukaj w materiałach na temat tych terenów z okresu dudzietsolecia międzywojennego. Tam znajdziesz sporo ciekwaostek - równie ciekwych jak sam potężny ( choć nie w tym miejscu ) San.
Pozdrawiam
Piotr Broda

kasandrra
26-07-2001, 14:47
Hansie i drodzy pozaszlakowicze!

ja tylko pytałam, czy to uczciwe wyłazic poza szlak bedac mądrym doswiadczonym Bieszczadnikiem- w koncu po co wytyczyli szlaki?
Kasandrra

P.S. wiem ze ciągnie,mnie tez ciągnelo
można np. otworzyc spadochron poza wyznaczoną wysokościa- ale można tez sie spiąc i tego nie zrobić, choc ciągnie żeby sie sprwdzic.

Anonymous
23-08-2001, 16:07
dzięki za informacje, okres międzywojenny w historii Polski to mój ukochany konik właśnie czytam opracowanie dotyczące kwestii ukraińskiej po I wojnie światowej w Europie. Zawsze interesowały mnie historie w których ukryte są dramaty pokolenia w tym przypadku ludności zamieszkującej obszary Bieszczad( Łemkowie i Bojkowie). Muszą się również rozejrzeć za mapą z okresu międzywojennego na której są nieistniejące już miejscowości. Zaopatrzyłam się już w przewodniki oraz najnowszą mape wydaną w 2001 - super.
Brakuje tylko zapaleńców chcących tam jechać.
Pozadrawiam Marzena
gercia@hoga.pl
późno odpisuje, powodem był mój pobyt w Hanendzie - Zakopane