PDA

Zobacz pełną wersję : Moje wrazenia z wakacji w Bieszczadach



jestynka
20-07-2004, 02:27
Zaczne od tego, ze pogoda jednak dopisala, na poczatku troche popadalo, ale potem bylo juz super. Mieszkalismy w bobrce, w calkiem niezlych warunkach (az bylam zaskoczona ze moze byc tak przytulnie i milo). Gospodarz prowadzi zajecia bibulkarstwa i powiem wam, ze to swietna sprawa. Kwiatki z bibulki robil moj maz i syn :)) Wiecie jak to fajnie wygladalo, siedza przy wielkim stole ludzie i pochyleni dlubia cos w bibulkach - pierwsze wrazenie: spotkanie AA ;)

Bylismy w chatce puchatka, niestety szlismy ta trudniejsza trasa, bo nie wiedzielismy o innej. Ale nie bylo tak zle. Pierwszy raz odbardzo dawna tak sie zmeczylam, a moj maz ktory wlasnie rzucil palenie w koncu nabral powietrza w pluca.
Bylismy tez na sinych wirach, wielka atrakcja, bo dalo sie wozkiem dojechac - super spacer ;) i na koncu atrakcja dla dzieci - kamyczki wrzucane do wody, normalnie sila trzeba bylo stamtad zabrac dzieci :)
Oprocz tego weszlismy na nieczynne kamieniolomy w bobrce (ladne widoki na zapore i oklolice), probowalismy tez dosjc do chaty socjologa, ale nie dalo sie - straszne bloto bylo. Czytalam tu troche na forum o tej chacie i chcialam zobaczyc co tez tam sie dzieje, ale niestety, moze za rok :). Na carynska sie wybieralismy, ale pogoda byla niepewna i pojechalismy az do lancuta, zobaczyc palac.
Acha, i oczywiscie w skansenie tez bylismy, robi wrazenie. Nie wzielismy przewodnika, dopiero teraz czytam ze bylo warto. Brakowalo tam tylko ludzi z tamtej epoki, wtedy latwiej byloby wczuc sie w klimat ;)

Co do jedzenia:
Stolowalismy sie tam gdize mieszkalismy, ale oczywiscie jedlismy tez gdzie indziej. Pstrag najsmaczniejszy w cisnej w zaciszu. Siekierezada nie zrobilam na mnie wrazenia - przereklamowana, z szafy grajacej wyly 3 niemieckie piosenki, a "domowe jedzenie" czyli barszcz z uszkami to goracy kubek + uszka zlepione po kilka sztuk i twrade jak landrynki, chociaz nie zimne. A to miala byc zupka dla dziecka, fuj.
Najgorsze przezycie po drugiej stronie zapory w barze rekin, szokujacy rachunek. Dopiero na pytanie "za co?" pan nabil wszystko na kase i dal paragon i co sie okazalo - skasowal za wszystko: za tacki, za sztucce, cytrynke do pstraga, chrzanik do pstraga ( a pstarg po 5zl za 100gr - jedna z najwyzszych cen) itp, paragon byl bardzo dlugi... Nie wiem, chyba jakbym nie kupila tacki to pstraga jadlabym w rekach.
Swietne jedzenie w lutowiskach "kawiarnia galeria biesy i czady" czy jakos tak. Placek po bieszczadzku smakuje wysmienicie, pieorgi z jagodami super, obsluga przemila i z poczuciem humoru - takze polecam.
Kupilimy tez miod lesny w chmielu - pyszny jest.

Niestety aparat nam nawalil, myslam ze to baterie juz slabe i przed samym wyjazdem kupilam nowe, na miejscu okazalo sie ze .... tez sa slabe, wiec to aparat znowu, ale kilkanascie zdjec dziennie udawalo sie zrobic, niektore mozna obejrzec tutaj:

http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=24536&q=jestynka&k=2

I kto to wszystko przeczyta? :) koncze juz. Pobyt zaliczam do bardzo udanych, bieszczady to piekna kraina i na pewno tam wroce. A poza tym tak sie zlozylo (jak nigdy wczesniej), ze poznalismy wspanailych ludzi i nie mowie tu o tubylcach :) tylko o innych turystach, przyjechalismy z trzech stron polski w to samo miejsce, w tym samych czasie, wszyscy z dwuletnimi dziewczynkami i szybko sie zaprzyjaznilismy, mowie wam bylo super!!! :) :) :)

Viki
20-07-2004, 09:46
Gratuliję Wam udanych wakacji a przedewszystkim wspaniałej córki. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w Bieszczady ponownie. Przepraszam za wszystkich tych którzy bieszczady traktują jak narzędzie do szybkiego wzbogacania się ale to nie oni decydują o prawdziwym obliczu tych najpieknięjszych i jedynych w swoim rodzaju gór w które "przyjedża się tylko raz a potem tylko wraca" :D

Kriss40
20-07-2004, 12:43
Droga Jestynko
Bardzo ciekawa relacja, no i świetne zdjecia. Szkoda, że tak mało.
Eeeh... siedzę w murach, w zasmrodzonym mieście i po prostu zazdrość mnie zżera.
Pozdrawiam

długi
20-07-2004, 21:58
I z jez. Szmaragdowego już pewnie nic nie zostało. Tyle kamieni dzieciska nawrzucały!
Dzień bez Biesów to dzień stracony.
I następnym razem weź przewodnika w skansenie.
Cieszę się, że wakacje Ci się udały.
Długi

Stały Bywalec
21-07-2004, 07:50
Bardzo mi się podobało.
Tak bardzo, że aż zrobiłem sobie, jak w wojsku, "falę".
I odmierzam czas pozostały do 15 września. Trochę późny termin, ale za to ... zamierzam być w Bieszczadach aż do 6 października.
Odpukać, aby nic nie zapeszyło ...