PDA

Zobacz pełną wersję : Ballada o pilnym studencie



Ezechiel
08-08-2004, 02:24
Raz student nieboga,
z daleka mu droga.
Do książek siadając,
o Prawdę nie dbając.
Zadumał się srodze
O górskiej swej drodze.

Tutaj cyfry litery,
mądre same papiery.
Tam w gąszczu maliny
Jagody, jeżyny
Ścieżki i szlaki
Potoki i maki .

Tutaj ważne twierdzenie
Tam wszelkie przestrzenie
Tutaj równania i siły
Tam Łemków mogiły.
Wybrzmiałe echa
Zetlona strzecha
Tu fale i światło,
jak w drogę mu łatwo...

I kiedy wiosna już przeszła
Sesja sroga nadeszła
Student wielce się srożył
sił wszystkich dołożył
Wresień mężnie ocalił
Bo w Bieszczady się palił.

Teraz, gdy lato przekwita.
On z górami się wita.

Ogłaszam również mini-konkurs pt. co poeta miał na myśli bo ww. sam nie wie?
Mini konkurs nr 2 - co ww. poeta studiuje?
Po tym mądrym wstepie chciałbym zadać pytanie odnoścnie studentów na forum. Ilu jest was tutaj drodzy żacy? A stare dzwony kiedy zaczęły? Czy kiedyś w legendarnych (dla mnie) czasach, studentów na szlakch było więcej. Bo z moich obserwacji wynika, że przyszła tzw elyta narodu w Biechy jeździ z rzadka i z przymusu. (optymistycznie zakładam niereprezentatywność próbki).

Jaro
08-08-2004, 19:33
a jest nas sporo w tym szacownym gronie :), ale nie bede wymienial zeby kogos nie pominac, niech sie sami zglaszaja :)

Ewa_natta
08-08-2004, 20:12
hmm.. ja jeszcze chyba jestem..no .. tak do 31 września :-)))
pozdrawiam Ewa

HODOR
08-08-2004, 20:23
hmm.. ja jeszcze chyba jestem..no .. tak do 31 września :-)))
pozdrawiam Ewa

haaaaaaaa mam Cie wrzesien ma tylko 30 dni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ewa_natta
09-08-2004, 17:52
Ups..hehe..bezsprzecznie masz racje.. ciekawe jak ja sie z tego wytłumacze..? ;-)
pozdrawiam Ewa

Jaro
09-08-2004, 22:02
ja jeszcze Klopsika zglosze, ostatnio tu nie zaglada, bo ciagle gdzies po gorach sie szlaja :)

KAHA
10-08-2004, 09:17
ja jeszcze Klopsika zglosze, ostatnio tu nie zaglada, bo ciagle gdzies po gorach sie szlaja :)

taki to ma dobrze... mi nie dane jest tyle urlopu... ale moze we wrzesniu sobie odbije...???

K.

Ewa_natta
10-08-2004, 10:41
KaHa
taki to ma dobrze... mi nie dane jest tyle urlopu... ale moze we wrzesniu sobie odbije...???

.. Klopsik to łaczy chyba przyjemne z pożytecznym..:-)
Kaha.. nie martw się wrzesien zapowiada się piękny i złocisty.. jak to tylko Polska jesień być potrafi :-)
pozdrawiam Ewa

KAHA
10-08-2004, 12:01
Mam tylko nadzieje ze uda sie wyrwac z tego paskudnego miasta i troszke sie odrelaksowac :)

Ps. Pozdrawiam wszystkich ktorzy tez musza sie tak meczyc oraz tych ktorzy wypoczywaja

Jaro
10-08-2004, 13:42
Klopsik to łaczy chyba przyjemne z pożytecznym..:-)

zgadza sie, robi to co lubi i jeszcze kase zarabia :)

Lech Rybienik
10-08-2004, 22:47
Jam jest student :))) Z długoletnim stażem :)))
Vivat budownictwo solidnie i dogłębnie!
Vivat academia!

Kto mnie pobije?
2x na drugim roku i 3 x na trzecim???

Lech

Jaro
10-08-2004, 23:11
Kto mnie pobije?
2x na drugim roku i 3 x na trzecim???


wieczny student :)

KAHA
11-08-2004, 09:25
wieczny student :)

chyba WIETRZNY :)

Pozdrawiam
KaHa

Goska
11-08-2004, 16:29
2x na drugim roku i 3 x na trzecim???

Ciekawa prawidłowość. Jak utrzymasz trend, to masz przed sobą jeszcze:4 x 4 rok i 5 x 5 rok -> 9 lat studiowania. :roll:

Ewa_natta
11-08-2004, 19:28
15 lat na jednym kierunku :!: ...heheh mozna zwariowac :wink:
pozdrawiam Ewa

długi
11-08-2004, 22:55
Lechu!
Życzę sukcesów w dalszych studiach, życie jest zbyt piękne, by je marnować na naukę żeczy nikomu niepotrzebnych. ( np. ortografii ).
Powtarzanie drugiego roku - to się należy, trzeciego - rozpusta, mnie wyleli z piątego, po absolutorium, za warunki z czwartego więc dalsze możliwości przed Tobą rysują się ciekawie. Dla mnie wzorem był mój starszy brat - 2 lata budowy maszyn , w tym 2 rok 2x, 3 lata szkoły morskiej, rok wojska, 3 lata budowy maszyn wieczorowo, kończyliśmy razem, czyli brat studiował 3 lata dłużej.
Pozdrawiam
Długi

Lech Rybienik
12-08-2004, 00:12
Hehehehe

/samouwielbienie mode on/

System nie lubie wielkich umysłów.....
system je niszczy

/samouwielbienie mode off/

I tak się nie dam :)))

lech

Kriss40
12-08-2004, 12:35
Lechu!
Życzę sukcesów w dalszych studiach, życie jest zbyt piękne, by je marnować na naukę żeczy nikomu niepotrzebnych. ( np. ortografii ).
Powtarzanie drugiego roku - to się należy, trzeciego - rozpusta, mnie wyleli z piątego, po absolutorium, za warunki z czwartego więc dalsze możliwości przed Tobą rysują się ciekawie. Dla mnie wzorem był mój starszy brat - 2 lata budowy maszyn , w tym 2 rok 2x, 3 lata szkoły morskiej, rok wojska, 3 lata budowy maszyn wieczorowo, kończyliśmy razem, czyli brat studiował 3 lata dłużej.
Pozdrawiam
Długi

Drogi Długi.
Może i niepotrzebnie pakuję się w ten studencki wątek (bo juz od dawna - niestety - studenten nie jestem), ale poruszacie tu ciekawe zagadnienia, więc nie mogę sobie odmówic przyjemności zabrania głosu.
Co do czasu studiowania i krotności powtarzania roku, to cała sprawa wyglada nie tak prosto... Trzeba się na coś zdecydować: albo faktycznie szkoda czasu - i wtedy nie ma sensu całej tej zabawy przeciągać w nieskończoność, albo wyznajemy zasadę - że ćwiczenie czyni mistrza... Pytanie tylko: ile w tym naszej życiowej filozofii, a ile dorobionej na siłę teorii? :lol:
A co do ortografii... no cóż, mam zupełnie odmienne niż Ty, Długi, zdanie. Nie masz racji, ale czuję, że dyskusja na ten temat ani niczego nie zmieni, ani nie da nikomu z nas najmniejszej satysfakcji. Nie pisz tylko, że znajomość ortografii nikomu nie jest potrzebna, bo w sposób bardzo łatwy udownię Ci, że jesteś w błędzie - mnie jest potrzebna. I wierz mi, nawet na naszym Forum, jest bardzo wiele osób, które są przekonane, że dbałość o czystość ojczystego języka to coś więcej niż "śmieszna i niemodna maniera"...Jezyk jest tym, co określa i cementuje narody; język - i czesto tak w historii narodów bywało - pozwolił im przetrwać okropieństwa wojen, zaborów, najazdów. I jeden jest język polski. Jeden jego kanon. Dlatego trzeba się tego języka po prostu nauczyć.
Widzisz, ja nie umiem tańczyć, ale też i nie pcham się do baletu... :lol:
Kończę, bo temat, jak na okres wakacyjny, mało atrakcyjny i wręcz nudny może się niektórym wydać.
Pozdrawiam
Pozdrawiam

długi
12-08-2004, 20:51
Krzysztofie! daj luz. :wink:
Cały mój post był w tonie żartu i przekomarzania sie z Lechem.
Wyleli mnie bo byłem głupi, naiwny i leniwy ( bez dorabiania teorii )
Było to ** lat temu, studia skończyłem i chyba troche zmądrzałem. Albo nie.
Na dzisiejsze czasy to jestem dysgraf, dyslektyk itd, ale się staram. Sięgnij wstecz, znajdziesz zaledwie kilka, no może kilkanaście błędów w moich postach bo bardzo się pilnuję, a potrafię naprawdę ich nasadzić. Niektórzy tak mają i nie jest to dorabianie ideologii, że ortografia i interpunkcja sprawia im kłopoty, bynajmniej nie z lenistwa, braku pilności i tumiwisizmu.
Oczywiście powinno być: "jestem dysgrafem", ( jak na prostwgi inżyniera nieźle?)
Tak wynika z tego, że w sprawie ortografii mam zdanie dokładnie, powtórzę, dokładnie takie samo jak Ty, tylko ja jestem w tej dziedzinie sprawny inaczej, mimo wielu ćwiczeń.
Nie nawołuję do lenistwa, nie nawołuję do lekceważenia zasad naszego jakże trudnego języka. Tylko proszę o wyrozumiałość, jak mi się wypsnie... choć nie wypada.
Z wyrazami szacunku i sympatii dla poezji
Długi
zagadka:
Kto kończył listy zwrotem; "całuję Cię w talent ..." ???

Kriss40
12-08-2004, 21:19
Drogi Długi ( z którym niejednokrotnie miałem bardzo podobne zdanie)
Naprawdę jestem wyluzowany i ostatni mój post w żadnym wypadku nie dotyczył Ciebie. Pomijam dysgrafię, dysleksję i inne uciążliwe dolegliwości. I potrafię to zrozumieć. Tak samo potrafię zrozumieć, że błędy każdemu mogą się zdarzyć.
Chciałem natomiast powiedzieć tylko i wyłącznie jedno ( i to też drogi Długi nie jest do Ciebie) : nie wolno z założenia "olać" zasad poprawnej pisowni. Bo to naprawdę ważna rzecz. Jest jakiś tam wzorzec, jeden jedyny i należy do niego dążyć. Starać sie przynajmniej.
Może to i drobiazg, ale życie składa się z takich drobiazgów też. I jak się nie ma tego i owego, i jeszcze tam czegoś... to może sie okazać, że ma się bardzo mało... hehe...
Poza tym naprawdę nie czuję sie nawet na siłach, żeby pełnić rolę jakiegoś strażnika poprawności językowej. Są na naszym Forum na pewno jednostki bardziej do tego merytorycznie przygotowane. Tylko czasami, faktycznie, cos napisane jest tak, że...no, nie umiem zmilczeć... Postaram sie poprawić. Upieram się tylko, że znajomość ortografii nie zaszkodzi.
Jeżeli kogos nie przekonałem, to niech Go przekona zagadka ortograficzno-geograficzna.
Co to jest... Żeszuf ???
Prawda, że ślicznie to wygląda?
Bardzo, naprawdę bardzo wyluzowany sedecznie wszystkich pozdrawiam

długi
13-08-2004, 09:48
Podobnie wygląda Qń.
Ale to z innej bajki.

zagadka:
Kto kończył listy zwrotem; "całuję Cię w talent ..." ???
podpowiedź: poeta do poety
Długi

Stały Bywalec
13-08-2004, 12:24
Włączając się do dyskusji o naszej ortografii, opowiem autentyczną historię, chyba mało znaną poza wąskim gronem specjalistów, tym razem humanistycznych. Ja o tym dowiedziałem się w zasadzie przypadkowo, dyskutując o ortografii (dawno temu, jeszcze w liceum, ale nie "na", lecz "po" lekcji jęz. polskiego).

W okresie międzywojennym, na przelomie lat 20. i 30. XX w., istniały w ZSRR dwa polskie obwody autonomiczne: Dzierżyńszczyzna w Białoruskiej SRR i Marchlewszczyzna w Ukraińskiej SRR. Na ich terenach przeważała ludność polska, więc Stalin postanowił utworzyć tam zalążek przyszłej Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. Obwody te stały się zatem kuźnią kadr przyszłej komunistycznej Polski, posiadały polski samorząd, polską prasę, językiem urzędowym i nauczania w szkołach (również wyższych !) był też język polski.

No i owa polska (etnicznie) elita ruszyła głową i wymyśliła, że skomplikowana polska ortografia to narzędzie służące (specjalnie !) do utrzymywania w ciemnocie robotniczych i chłopskich polskich mas pracujących, więc władza radziecka musi to zmienić. Najpierw w polskich obwodach autonomicznych w ZSRR, a po zwycięstwie rewolucji w Polsce - także w przyszłej Polskiej SRR.
I władza radziecka to zmieniła. Wprowadzono formalnie i oficjalnie nowe zasady polskiej pisowni ! M.in. zlikwidowano "ch", "rz", "ó". Przykładowo: zamiast "tchórz" pisano "thuż".

Eksperyment ten jednak został wkrótce zdmuchnięty przez wiatr historii. Z podmuchu samego Stalina. Polskie obwody autonomiczne przetrwały tylko ok. 10 lat, w latach 30-tych je zlikwidowano. A polskie elity komunistyczne też zostały zlikwidowane, i to w sensie dosłownym - rękami ludzi Jagody i Jeżowa. Natomiast skład etniczny tych terenów "poprawiono" w ten sposób, że Polaków wywieziono, głównie do Kazachstanu. To z nich właśnie wywodzi się obecna Polonia w Kazachstanie, starająca się o prawo przyjazdu do Polski. Ich sytuacja pod względem prawnym jest jednak o tyle skomplikowana, że ani oni, ani ich rodzice i dziadkowie, nigdy nie byli polskimi obywatelami. Mieszkali bowiem na tych ziemiach odjętych Rzeczypospolitej w czasie II rozbioru (1793), które przed wojną nie powróciły do Polski, a Polska to zaakceptowała mocą traktatu ryskiego z 1921 r.

Ezechiel
04-09-2004, 17:39
Ze wspomnień mojego Taty wynika, że kiedyś Biechy były krainą studentów. Nie mówię tutaj o rajdach partyjnych, wycieczkach zakładowych, ani nawet obozach wędrownych. Niestety dziś spora częśc "elity intelektualnej " woli inne , niekoniecznie bardziej kształcące rzeczy. Raczej słoneczko, minimum wysiłku, leżaczek, byle spokojnie. Każda forma poświęcenia (czy to fizycznego, czy to moralnego) spotyka się z mieszanką podziwu, zazdrości i niedowierzania. Efektem jest łagodny ostracyzm otaczający górołazów. Pewnie gdzieś jest inaczej, pewnie kiedyś było tak samo i Tatka nostalgia zżera, gdy patrzy na plecak. Rzecz jasna jestem rozżalony, rzecz jasna wychowałem się na mitach, ale cholera te mity są tak piękne, że nie warto ich na drobne rozmieniać.

U mnie na roku jest jako , tako. Na uczelni działa SKPT (od października razem ze mną), ktoś gdzieś chodzi, ale raczej szuka widoków do picia, niż do przemyśleń. U znajomych humanistów wygląda to jeszcze gorzej. Czyżby góry były zbyt banalne dla współczesnych postmodernistów?

Kukuczka kiedyś powiedział, że wspinaczka górska to sport dla intelektualistów. Ilu jest takich pośród studentów?

Pozdrawiam wrześniowo- jesiennie- studencko.

długi
06-09-2004, 20:04
Z moich obserwacji wynika, że po górach chodzą coraz młodsi. Widocznie dzisiejsze pokolenie "starych" jest bardziej luzackie.
No i zdecydowana przewaga płci nadobnej na szlaku.
Dlatego lubię góry
Długi

tomekpu
07-09-2004, 08:31
Z moich obserwacji wynika, że po górach chodzą coraz młodsi. Widocznie dzisiejsze pokolenie "starych" jest bardziej luzackie.

Po górach zawsze najwięcej chodzili ci młodsi. W góry zacząłem jeździć od liceum, kilka rajdów w maju i kodycja była, póżniej była tzw aklimatyzacja - krótkie spacerki a następnie jakieś dłuższe przechadzki. A teraz? Cały rok praca, marzenia o wyjeździe i max kilkudniowy pobyt w górach, kompletny brak kondycji, ewent. wyjścia na szlak to apteczka w plecaku (co gorsze kiedyś była w użyciu). Najśmieszniejsze to to że jak miałem dużo czasu to problemem był brak kasy na wyjazd, teraz kasa nie jest problemem ale brak czasu.
Pozdrawiam, w szczególności tych młodszych - bardzo wam zazdroszczę.

Jaro
07-09-2004, 11:02
Najśmieszniejsze to to że jak miałem dużo czasu to problemem był brak kasy na wyjazd, teraz kasa nie jest problemem ale brak czasu.

skad ja to znam :(

długi
07-09-2004, 16:13
Jaro, uśmiechnij się :D
Zawsze może być brak czasu i brak kasy
A jak jest kasa, to i o czas jakoś łatwiej, choć parę dni wyrwać.
Długi

Derty
09-09-2004, 13:11
Cześć :)



Kukuczka kiedyś powiedział, że wspinaczka górska to sport dla intelektualistów.


To jest ciekawy wątek - ilu studentów, ilu mędrców kształconych na szlakach bywało, a ilu obecnie bywa? Otóż, gdy się zagłębić w literaturę wspomnieniową z polskich przedwojennych gór, to łatwo można wykryć taką zasadę - w owych czasach w górach bawiła elita społeczeństwa. Do rzadkości należeli w gronie np tatrzańskich wspinaczy ludzie z tzw nizin społecznych. Bo i status materialny tej grupy był b. kiepski. Okres powojenny pokazał, że wrażliwość na piękno gór oraz potrzeba 'adrenalinkowych' przeżyć tkwi w ludziach bez względu na pochodzenie i poziom wykształcenia. W moim instytucie pracowników naukowych odwiedzających góry choćby raz do roku jest może 5%. Wśród zawodowych goprowców tzw inteligentów jest może podobna ilość. Na kursie wspinaczkowym w KW Warszawa niestudentów w moim roczniku było około 1/4. Gdy po raz pierwszy wparowałem w Bieski w latach 70-tych, to raczej odniosłem wrażenie, że to kraina harcerzyków :) Akcja 'Bieszczady' trwała wówczas w najlepsze, a studentów tam było jak na lekarstwo. Później drgnęło, harcerze zniknęli i nastąpił wysyp studentów. Pamiętam, że sporo wtedy się rozmawiało, dlaczego w Biesy, a nie w inne góry. Ot, większość dyskutantów była oczarowana pustaciami, ciszą, możliwością wielodniowych tur z worem bez szansy spotkania kogokolwiek na szlaku. To chyba wtedy powstał mit gór baśniowych zaludnionych legendarnymi bieszczadnikami uosabiającymi wolność, której tak bardzo brakowało gdzie indziej. Gdy kilka lat temu po dłuższej niebytności wreszcie znów odwiedziłem Bieski (wrzesień), na szlakach zastałem niemal wyłącznie studentów, co uspokoiło mnie nieco, bo mit żył. Za rok, w lipcu, mit zdechł. :D
Wniosek końcowy - jeździć w góry i chłonąć je wszystkimi zmysłami, aż do pełnego nasycenia :) A na tłumy jest sposób, bowiem najwięcej czerni gromadzi się w kupy w najciekawszych miejscach gór między 10 a 16 w dni słoneczne. Polecam lato, godzinę 18, na Bukowym Berdzie lub nawet na Caryńskiej. Cisza, złocistość nadchodzącego zachodu zaczyna nadawać górom niepowtarzalną urodę, tłumy gdzieś w dolinach biorą prysznice po ciężkiej dniówce. Nie muszę myśleć o tym, czy to dobrze, czy źle, że są studenci lub nie w Bieszczadach. Czy są tłumy, czy nie. Ani nie muszę zastanawiać się nad popadającą w gnuśność elitą. Czekam na chłód wieczoru, wyjmuję czołówkę i schodzę za innymi wziąć kąpiel :)
Pozdrawiam Biesolubnych Biesołazów :D
Derty

Ezechiel
18-09-2004, 16:41
Zgodzę się z tezą, że zmierzch na Caryńskiej ucina dyskusje. Jednak boli mnie ostracyzm otoczenia, jaki towarzyszy moim wędrówkom po górach. (na zajęciach pytanie - dokąd jedziesz na sylwka. W Bieszczady. Po co? W góry)

Recepta jest znakomita, ostatnio tak się zauroczyłem Caryńską, że pod Kolibą czekał na mnie goprowiec.

PS Czy student -harcerz to taka odmiana żaby?

knovak
19-09-2004, 10:26
15 lat na jednym kierunku :!: ...heheh mozna zwariowac :wink:
pozdrawiam Ewa
O qrcze, a myślałem że to ja przegiąłem... Ja "tylko" 11 lat na jednym kierunku, jesteś lepsza! Ale zamierzam wrócić :mrgreen:

Lech Rybienik
08-10-2004, 12:26
A ja ciagle szukam chętnych młodych studentów, którzy chcą się bawić w turystykę...

Poważnie poważnie, temat był 1000 razy wałkowany.
\Lech

Konar
08-10-2004, 12:48
A ja ciagle szukam chętnych młodych studentów, którzy chcą się bawić w turystykę...

Poważnie poważnie, temat był 1000 razy wałkowany.
\Lech
:?: :?: :?:
Tzn? Do czego Ci studenci ? :oops:

Derty
08-10-2004, 13:04
Hej :)
Powinieneś napisać: bawić sie turystką. Bardziej chwytliwe :P
Pzdr,
Derty

Ewa_natta
08-10-2004, 19:27
Niewiem czy cieszyć się, czy płakać ze już nie jestem studentką..... :twisted:
Zaczynam podejrzewać,że przy was Bieszczadzkie Misie to Anioły :wink:
pozdrawiam wszystkich Bieszczadzkich Zboków :D

Xiro
09-10-2004, 00:45
Taaaaaaaaaa........... "turystką" brzmi zdecydowanie bardziej chwytliwie...... :lol:

Konar
11-10-2004, 22:52
A ja ciagle szukam chętnych młodych studentów, którzy chcą się bawić w turystykę...

Poważnie poważnie, temat był 1000 razy wałkowany.
\Lech
Hmm chyba się nie dowiiem po co Ci studenci :cry:

Ezechiel
12-10-2004, 20:19
Być może, jednak nie za mojego krótkiego żywota.