PDA

Zobacz pełną wersję : Autostop



Peter P
11-08-2004, 19:49
Witam

Jadę około 20 sierpnia... Po pięciu latach nieobecności!
Jest nas troje - ja, moja pani i nasz psiak (na smyczy rzecz jasna :D )
Mam pytanko. Jak dziś ludziska z samochodami reagują na taką trójkę. Ktoś miał jakieś doświadczenia - ostatnio. Może nie ma to znaczenia ale chodzi o stopa z Zagórza do Cisnej albo Wetliny a może U.G. Jeszcze nie wiem i pewnie dowiem się dopiero w Zagórzu :D .

Pozdrawiam Piotr

Goska
12-08-2004, 10:15
Z moich mizernych doświadczeń podróżowanie na stopa nie wygląda najlepiej. W tym roku w maju (ale nie długi weekend), po całym dniu łażenia po górach musieliśmy (3 osoby) przejść ok. 6 km asfaltem, a nogi już nam w d... właziły. Niestety zdrowaśki nie pomogły, nikt nie chciał się zatrzymać. Dopiero na ostatnim km ktoś nas zabrał, za co został obsypany gradem uśmiechów i podziękowań.
Niestety tradycja w narodzie zamiera, i nie tylko ta.
Ale zdarzają się też zaskakujące sytuacje. Oczywiście po całym dniu łażenia po górach, odcinek kilkunastu km asfaltu do samochodu, który gdzieś tam został (a właściwie został przez nas zaparkowany w zupełnie innym miejscu niż powinien, ja oglądałam mapę :oops: ). Nikt się nie chciał zatrzymać, oprócz ... uśmiechniętego kolesia na czerwonym quadzie. Wszyscy się nie zabraliśmy, ale przynajmniej jedna osoba, która podjechała po samochód. Już nie wspomnę o tym, jakich wrażeń jazda quadem mu dostarczyła. Nam zresztą też jak w radosnym osłupieniu patrzyliśmy za odjeżdżającym kolegą przycupniętym jednym półdupkiem na zderzaku quada, walczącym o życie. Naszym wybawcą był ponoć znany bieszczadzki fotograf, tamże mieszkający. Jak czyta forum, jeszcze raz wielkie dzięki - za uratowanie nóg i wrażenia :D .

Piotr
12-08-2004, 10:25
Mam pytanko. Jak dziś ludziska z samochodami reagują na taką trójkę.
Różnie z tym bywa - takie czasy niestety i trzeba kierowców tez zrozumieć, a nie da się ukryć, że coraz mniej chętnie zabierają autostopowiczów. Jako kierowca powiem Ci że duzo zalezy od wyglądu - niestety - liczy sie pierwsze wrażenie. Jeżeli na stopie stoi jakiś umorusany "dredol" to szanse ma marne (bez urazy dla właścicieli dredów).
Byc moze w Bieszczadach szanse są większe, jak i w innych regionach tuystycznych - osobiście jak tam jestem to zawsze zabieram autostopowiczów jak mam miejsce. I tylko tam. Kierowca zawsze chętniej weźmie pare niż 2-3 facetów, ze względów bezpieczestwa. Wasz piesek niestety na pewno mocno ograniczy ilość zatrzymujących się samochódów. Wyaje mi się też, że dobrze jest aby kierowca widział co ma zabrać - bagaże, pies, itp - powinny stac na widocznym miejscu. Nie ma nic bardziej irytującego, jak np. jedna osoba zatrzymuje stopa, auto sie zatrzyma, a wtedy z krzaków wylatuje jeszcze 2-3 osoby z plecakami 80L każdy :)
W każdym razie jak na mnie traficie, to możecie liczyć na miejsce :) Podaj jeszcze jaki to piesek Będe w Bieszczadach od soboty do końca sierpnia - a nóż/widelec? ;)

Goska
12-08-2004, 10:52
Ale ja nie mam dredów (niestety), wiek też nie cielęcy, a było nas 2 baby + facet. No może byliśmy troche umorusani błotem, ale na Bieszczady to nie nowina.
Co ciekawsze, kierowcy tzw. gorszych samochodów usprawiedliwiali się gestami, że maja fulla lub kończą w danej miejscowości. Te lepsiejsze bryki śmigały bez zdejmowania buta z gazu.

Peter P - jak zmienisz plany na 2 połowę września, to machaj, ile wlezie. Na pewno się zatrzymamy.

pyton
12-08-2004, 10:55
Miałem wesoła sytuację: wracaliśmy z żona z wołosatego do Cisnej, zatrzymała nas grupka 8 łazików róznej płci żeby do U.G., jako że mam duzy wóz (choć zarejestrowany na 4 osoby :( ) mówie: jak sie zmieśicie wszyscy to wsiadać. Zapakowali sie wszyscy, dobrze że bez duzych pleckaów byli :shock: W UG na krzyżówce zatrzymała nas straż graniczna do kontroli. Sowlim zwyczajem zagadałem o ich Land Rovery więc nawet nie spojrzał w dokumenty ale zajżał do samochodu. Ile was tak sie zmiesciło? 8 (w sumie było nas 10). Nie wierze. Zarzadziłem wysiadke: 5 z tylnej kanapy, 3 z tylnych drzwi...aż reszta strazników wyszła z samochodu i sie pokładali ze smiechu jak sie oni wygruzali jak sardynki....jeszcze pare minut pogawędki ze strażnikami i pojechałem dalej. Jak sie potem okazało nasi pasażerowie zostawlili nam kartke(pocztówke) z podziękowaniami. Było wesoło...Ogólnie ludzie mało biora na stopa, busiarze za to chetnie bo to dla nich kasa...Szlismy z Górnej Wetlinki do Przysłupa, nikt sie nie zatrzymał, wreszcie za Smerkiem zatrzymał sie bus i zgarnał za 5 km jazdy po 4zł :evil: niestety...

geograffus
12-08-2004, 11:33
http://forum.bieszczady.info.pl/viewtopic.php?t=1442

Peter P
12-08-2004, 19:10
Wasz piesek niestety na pewno mocno ograniczy ilość zatrzymujących się samochódów.

Pewnie tak :( . Choć ludziom bardzo często się ten psiak podoba. To suczka Siberian Husky. Często się ludziska oglądają i pytają o nią - mały plus :P

Wyaje mi się też, że dobrze jest aby kierowca widział co ma zabrać - bagaże, pies, itp - powinny stac na widocznym miejscu. Nie ma nic bardziej irytującego, jak np. jedna osoba zatrzymuje stopa, auto sie zatrzyma, a wtedy z krzaków wylatuje jeszcze 2-3 osoby z plecakami 80L każdy :)

WIEM!!! :shock:

W każdym razie jak na mnie traficie, to możecie liczyć na miejsce :) Podaj jeszcze jaki to piesek Będe w Bieszczadach od soboty do końca sierpnia - a nóż/widelec? ;)[/quote]


My będziemy się szwędać w okolicaxh - Cisna, Wetlina, U.G. od 21 sierp. do końca tego miesiąca. Nietrudno będzie nas przeoczyć. Jesteśmy OBOJE dość wysocy - 185 cm. :P - No i Husky - załączam zdjęcie psiaka :D

Może się spotkamy
pozdrawiam Piotr

Peter P
12-08-2004, 19:15
http://forum.bieszczady.info.pl/viewtopic.php?t=1442


Dzięki

Wczoraj po wysłaniu mojego posta, przeszukiwałem grupę i też znalazłem. :)

A wie ktoś może jak się kierowcy PKS w Bieszczadach zapatrują na dość duże psy w swoich ogórkowatych bolidach :lol:

pozdrawiam Piotr

Peter P
12-08-2004, 19:17
Peter P - jak zmienisz plany na 2 połowę września, to machaj, ile wlezie. Na pewno się zatrzymamy.

No niestety nie mogę :(

Może za rok???

pozdr. Piotr

Efka
12-08-2004, 20:37
W ubiegłym roku wędrowałam po Bieszczadach z dogiem niemieckim. Nie miałam żadnych problemów ani w pociągach, ani w autobusach w Bieszczadach, również busiarze zabierali nas bez gadania. Zresztą w lokalach miejscowych patrzono na nas przychylnie (fakt, że w większości można było usiąść na dworze) a hitem był pobyt mojego psa na odczycie w Muzeum w Ustrzykach Dolnych oraz na koncertach i Bojkowianie. Przespała wszystko. Tak więc bez obaw, jestem przekonana, że nie będziecie mieli kłopotów. Jedynie martwi nowy Regulamin BPN, ale jak jest w praktyce opowiecie po powrocie.
Pozdrawiam
Ewa

Peter P
13-08-2004, 00:13
Jedynie martwi nowy Regulamin BPN, ale jak jest w praktyce opowiecie po powrocie.
Pozdrawiam
Ewa


Jeśli chodzi o psy a regulamin BPN był temat na grupie:

- Wysłany: 14:33, 28.05.2004 Temat postu: z psem w Bieszczady.
Dość dłógi wątek. Warto poczytać. Na końcu jest też pewien link ode mnie. Warto zobaczyć również :D

Pozdrawiam Piotr

Peter P
13-08-2004, 00:14
, ale jak jest w praktyce opowiecie po powrocie.

Ewa


A no tak - oczywiście zdamy Relację

Piotr

Goska
13-08-2004, 13:16
[quote=Goska]Może za rok???

No ja tam na pewno będę! Jak zobaczę taka śliczną mordę (psa mam na myśli, psa) to na pewno się zatrzymamy.

Barszczyk
13-08-2004, 13:27
A ja mam rewelacyjne autostopowe wspomnienia!
Zdarzyło się oczywiście drałować kilka kilometrów z plecakiem po asfalcie na konikec dnia, ale... życie, tak to już bywa. Najmilsze wspomnienia:
1. upał, godz. 13 gdzieś, z Berehów do Nasicznego leźliśmy z kumplem, plecory pokaźne, a tu się maluch zatrzymuje, zpani z dzieckiem niezbyt wielkim, dziewczynka lat ok. 8. Pogadaliśmy milutko, a był to jedyny samohcód jaki na drodze tej spotkaliśmy!
2. To był hit. Byłem wtedy w Starym Siole z ekipą ewidentnie trunkową, znajomi ze studiów. Chodzenie sobie przewidziałem na później, jak wyjadą, w wcześniej 2 tygodnie, że wypad tylko na Rabią i Przełęcz Orłowicza :-) Nie chcieli dać się przekonać że warto łazić... Więc piliśmy. I dnia pewnego brakło gorzały ok. 23. Deszcz jak jasna cholera. Więc z kumplem na fantazji, bo jego kobieta urodziny miała, na Ranczo ruszyliśmy po parę flakonów. I w drodze powrotnej, ok północy, w tej ulewie, zatrzymuje się fiat uno bodaj, 3-drzwiowy, wypada dwóch misiów po 100 kilo i krzyczą moknąc w ulewie:: wskkiwać - krzyczą. No to my wskkujemy, a oni pytają: daleko? Do Smereka? My, że do Starego SIoła... A misie w śmiech - to już tylko kilometr, dajdzie spokój, spadamy... Poczęstowaliśmy jeszcze pasażera łykiem goirzałki i odjechali. A my jeszcze kilometr w deszczu...
3. Najlepsze... Z Otrytu szliśmy, przez Nasiczne, do Berehów. Chcieliśmy nocować w Cisnej, koniecznie. Bo Pod Honem jest cudownie.... A że październik było, to w Berehach nic! Zero! Deszcz, a po półtorej godziny pierwszy samochód. Polonez, w drugą stronę... Stanął! Poprosiliśmy w trójkę, że gdyby busa spotkał, to płacimy i jedziemy....
Szarówka już była, gdy pierwszy samochód w stronę Cisnej. Ja akurat łapałem, więc padłem na asfalcie na kolana i ręce błagalnie wyciągnąłem... Stanął!!! Upchnęlismy się i kolo, jakis przedstawiciel handlowy, że do Wetliny jedzie. Pasowała i tak... Ale tak zagadliśmy, że pod samego Hona nas zawiózł, tam nocleg na glebie z nami zarządził, piwa wypił i dziękował że znów młodo się poczuł...
Albo jak we wrześniu kiedyś z Wetliny do Berehów też chcieliśmy i podeszliśmy we trzech do gościa z cinquecento, co ze sklepu wyszedł... Ten się zaśmiał, powiedział, że tylko po chleb go żona wysłała - bo to gdzieś 7 rano była - i on 150 metrów dalej ma kwatere... Ale chwilę pomyślał, kazał wsiadać! Zawiózł do Berehów!
Uśmiech na twarz, radość i... stopów w Biesach się nie bójta!

Peter P
13-08-2004, 19:01
Uśmiech na twarz, radość i... stopów w Biesach się nie bójta!

Nie - nie to że się boję, czy coś takiego. Pytałem ponieważ ostatnio w Bieszczadach byłem w 4 klasie liceum - a to było jakieś 6-7 lat temu. (nie chce mi się liczyć :lol: ). Czasy się zmieniają, ten świat to już sam chyba nie wie dokąd pędzi, ale napewno się w tym swoim pędzie już dawno pogóbił. Ludzie się zmieniają (odgórnie patrząc oczywiście). Stają się nieufni, wystraszeni, zapętleni i zapędzeni. Te kilka lat temu łapałem stopa dość szybko. Czy to były Bieszczady, czy Bory Tucholskie. Nie wiem jak to jest dziś w Biesach. W moich okolicach po prostu coraz gorzej.

A moja ostatnia przygoda ze stopem w Bieszczadach:

Wrzesień 6-7 lat temu - Po całej nocy w zatłoczonym pociągu z dwoma przesiadkami i oczekiwaniu na PKS Z U.D. do U.G. kolejne pół dnia, doczłapałem się w końcu gróbo po południu do U.G. Stamtęd miełem zamiar dotrzeć do Bacówki pod Małą Rawką - a to jakieś 7 km. asfaltem. Plecak 80L Namiot karimata zmęczenie PKP'owskie itd... Siedziałem na wylocie z U.G. chyba z pół godziny i zatrzymał się jakiś niemiec. Jechał sam. Ja w ząb po niemiecku on ni cholery po polsku ani po angielsku. Staliśmy tak dobre pięć minut a ja próbowałem wytłumaczyć mu na wszelkie sposoby że wsiądę i prosto i jak powiem danke to mnie wysadzi. :roll: Na nic. On próbował zrozumieć równie szczerze. W końcu wpadłem na genialny w swej prostocie pomysł (tylko czemu tak późno :wink: ) - Wyciągnąłem mapę...

Pozdrawiam Piotr

Doczu
13-08-2004, 20:44
Ja w sumie tez nie mogę narzekac :-)
Po zejściu z Wetlińskiej do Wetliny na stopa czekaliśmy ok 4 minuty.
Zatrzymał się , jak się później okazało Strażnik Graniczny z Włodawy, który wynajmowal pokoje gościnne w Strażnicy w UG. A jako ze kiedyś miałemk okazję być we Włodawie, trochę porozmawialiśmy na tematy inne niż pogoda. Podrzucili nas pod sam Kremenaros (jako że strażnica jest naprzeciw)
Następnego dnia mieliśmy okazję zrewanżować się im (był z Żoną) browarkiem w Kremenarosie, i tak spędziliśmy miło wieczór jeszcze z kolkoma innymi pogranicznikami. Całkiem sympatyczni to ludzie :-)
Co do pobytu tegorocznego - jadę tam (z kumplem) w niedzielę wieczorkiem i tez przyznam, że liczę na stopa :-)
Poruszac się będziemy na odcinku Komańcza, Cisna, Wetlina, UG..
Jakby co to do zobaczenia :-)

Macieq
10-08-2005, 20:36
A ja mam ogłoszenie:

Pierwszy w historii zlot autostopowiczów odbędzie się już niebawem! Szczegóły na stronie
http://klub-autostopowiczow.xt.pl/

Wszyscy autostopowicze świata łączcie się!

olka_olka
11-08-2005, 01:03
W tamtym roku szlliśmy z Brzegów Górnych do Ustrzyk, dość późno, gdyż z powodów ciągłych opadów było błootnisto i ślisko. Szliśmy z synem, niestety nikt nam się nie zatrzymał, a lało jak z cebra, no i doszliśmy, w końcu to nie aż tak daleko.
W tym roku wracaliśmy z Wetliny też do Ustrzyk i mieliśmy nadzieję na busy, niestety wszystkie jechały do Cisnej na koncert, a ja musiałam wrócić, gdyż na kwaterze został mój syn, bo nie chciał iść z nami na Smerek, chodziliśmy już 5 dni i chyba się zmęczył. Jak to w górach bywa, znowu lało, po wielkich prośbach zabrał nas jeden bus za 30zł i tak byłam mu wdzięczna, bo z Wetliny do Ustrzyk toby mi troche zajęło. Dlatego liczę raczej na swoje nogi :lol:

Bison
11-08-2005, 01:27
Co do autostopu ogolnie to jeszcze nie jest zle..Co tydzien podrozuje tym srodkiem transportu w okolicach Gorzowa wlkp... A nawet udalo mi sie w te wakacje dojechac na stopa do angli..Happy days:D

A co do autostopu w bieskach to jak dla mnie nie jest za ciekawie.. Co roku Koncze bieski autostopem ze wzgledu na to ze po dwoch tygodniach nie mam juz pieniedzy na inny srodek transportu:D I tak dajmy na to Dwa lata temu Autostop z Ustrzyk Gornych do Rzeszowa jakies 13 godzin...Rok temu Cisna-Rzeszow jakies 8,5godziny..:D Tak wiec nie wiem czy to jakis niefart czy to moja brodata geba odstrasza kierowcow ale autostop w bieskach mi nie idze...
Ps. Zazwyczaj podrozuje z plecarem i kolega z plecarem:)
Pozdrawiam Bison

krysp
12-08-2005, 15:39
Szedlem z Woli Michowej w kierunku Cisnej (bylem na szlaku od Komanczy, ale ze wzgledu na burze, zszedlem drogą do Woli) - padalo, mialem nadzieje na stopa - nic z tego, prozne bylo machanie. Przede mna szedl jakis zakonnik, myslalem ze go dogonie i sie dolacze (i ze razem cos zlapiemy), gdy nagle minal mnie samochod i zatrzymal sie 50 metrow przede mna, zabierajac zakonnika. Dupek (zakonnik) widzial jak machalem i nic nie zrobil :/ Trudno, przeszedlem te 15 km, a nastepnego dnia ledwie sie podnioslem, takie zakwasy mnie dopadly :(
Kilka dni pozniej, mialem szczescie w Drodze z Roztok do Cisnej - miejscowy facet sie zatrzymal i mnie zabral - opowiedzial tez historie o tym jak to ludzie niechetnie biora autostopowiczow, ponoc jego kolega zabral raz dziewczyne z chlopakiem i nie wiedziec kiedy dostal czyms w glowe. Samochod znaleziono pod Lublinem. Szkoda ze nie widzieliscie miny mojego kierowcy, kiedy odpowiedzialem ze tez jestem z Lublina :)
no, to by bylo tyle na temat stopow z mojej strony.
Raczej nie licz ze pojezdzisz. Zwlaszcza z kobieta i z pieskiem ;)
pozdrawiam!

długi
12-08-2005, 16:07
Horror autostopowy to ulubiona wymówka tych, co nie biorą.
Ja biorę. Poznaję nieraz ciekawych ludzi. Tak poznałem Hermesa i Magdę. Ten kto zna Hermesa z Rzepedzi wie, że raczej się nie zatrzymują na Jego machanie. Tak poznałem również Rysia Szocińskiego i paru innych miejscowych i przyjezdnych.
Często biorę, jak ktoś macha, bo sam też tak podróżowałem, a garbatych biorę zawsze.
Trasa z Woli do Komańczy też dla mnie była pechowa. Dopiero ok 23.40 zabrał nas gazik wopistów. I tak wylądowałem w Komańczy o północy, było to w stanie wojennym, zawieszonym.
Pozdrawiam wędrujących
Długi

scamander
22-08-2005, 17:06
Wrocilem dwa dni temu z biesow i z takich czy innych wzgledow (utrata wlasnego srodka transportu- wypadek :evil: ) musialem korzystac ze stopa:) powiem tylko tyle ze najdluzszy czas oczekiwania na zyczliwego kierowce to ok 5 min:) a jeden pan nadlozyl nawet 15 km drogi zeby podrzucic mnie do Berehow za co jestem mu bardzo wdzieczny:) pozdrawiam wszystkich!!

dibbler
29-08-2005, 23:14
A ja w tym roku miałem 100% skuteczności :)
Jeden raz z żoną próbowałem zatrzymać (na trasie UG-Pszczeliny) coś na stopa i od razu sukces!
Jeszcze kierowca przez nas miał problemy, bo straż graniczna nas kontrolowała i mieli obiekcje co do niezapięcia pasów z tyłu :(
Ale się upiekło :)

Karlik
30-08-2005, 11:24
Zgadzam się z Piotrem.
Ale jako że sam chodze po górach to biorę stopa , z zastrzeżeiami o których mówił Piotr czyli parke.....dziewczyny, rodzic z dzieckiem..........
Samych facetów, raczej nie biorę........

Doczu
30-08-2005, 18:16
hmm...
Ja nigdy nie miałem w Bieszczadach problemu ze stopem. Raz czekało się dłużej, raz krócej, ale zawsze ktoś zabrał człowieka. Jak nie autostop to trafił się jakiś bus.
Generalnie Bieszczady jako miejsce na autostop oceniam baaardzo pozytywnie.
Razu jednego z takiego autostopowania wynikła mi bardzo ciekawa przygoda, no ale to już opowieść na inny wątek

trzykropkiinicwiecej
14-10-2011, 19:32
Trafiłem na fajny artykuł pt. "Autostop zamiast szkoły, czyli edukowanie przez podróżowanie"


Anna ze swoim synem Przemkiem przejechali wspólnie wiele kilometrów. Skąd mieli na to czas? Wykorzystali świat jako szkołę! Anna wprowadziła w życie Przemka Edukację Domową – zamiast posłać syna do szkoły, uczyła go „w drodze” lub po prostu w domu. Sama przy tym nauczyła się wielu rzeczy, których nie dowiedziała się w szkole. Anna i Przemek są przykładem na to, że można żyć inaczej, ciekawiej, a przy okazji nauczyć się rzeczy przydatnych w dorosłym życiu. Na dodatek doświadczyć wszystkiego w praktyce! Przemek niedawno zdał maturę jako jeden z pierwszych uczniów w Polsce, który nie uczęszczał do szkoły, jak większość z nas.

O tym, że można podróżować autostopem razem z mamą i uczyć się każdego dnia nowych rzeczy, języków, poznawać ludzi i ich zwyczaje, opowiadają Przemek razem z Anną.

Skąd wziął się nasz pomysł na przejście do edukacji domowej i “edukowanie przez podróżowanie”?

Anna: Nuda, nuda, nuda – wszechobecna szkolna NUDA i zacofanie technologiczne. System szkolny jako coś zdecydowanie mało przyjaznego uczniowi. Bez wspierania jego pasji, zainteresowań i kreatywności. Nastawiony na odtwórcze prezentowanie wkutej wiedzy. Czasochłonny. Skoncentrowany na wiedzy faktograficznej, a nie na działaniu. Uczenie się dla ocen, a nie dla siebie. Brak możliwości sterowania własną ścieżką edukacyjną. Przemek:Dla mnie było to zbyt dużo czasu straconego na samo siedzenie w ławce. Wolałem uczyć się z samodzielnie wybieranych materiałów edukacyjnych. W dzisiejszych czasach dostęp do wiedzy jest bardzo łatwy: programy edukacyjne, e-learning, filmy dokumentalne, ciekawe pomoce dydaktyczne.

Poza tym już wtedy spędzaliśmy dużo czasu na wyprawach autostopowych ucząc się podczas nich znacznie więcej i ciekawiej niż w szkole, np. podróżując dookoła Włoch, Grecji, Turcji i na Kaukaz śladami starożytnych kultur. tytułem wstępu.... Reszta TUTAJ:
http://www.peron4.pl/autostop-zamiast-szkoly-czyli-edukowanie-przez-podrozowanie/