Zobacz pełną wersję : Ziemia, działki - post chyba do mieszkańców Bieszczad
Witam serdecznie po raz pierwszy na forum :)
Mam 29 lat i wstyd się przyznać ale dopiero dwa miesiące temu po raz pierwszy byłem w Bieszczadach. :oops: Niestety byłem tylko 2 dni ale i tak chyba się zakochałem... :)
Do rzeczy: mieszkam w Warszawie. Ma to swoje plusy, ale zaczynam widzieć (i odczuwać) coraz więcej minusów życia w wielkim mieście - pogoń za kasą, brak czasu na wiele rzeczy, ogromne zmęczenie... Dlatego od jakiegoś czasu myślimy z żoną o wyprowadzeniu się z Warszawy na wieś. Dodam że nie interesuje nas wieś podwarszawska. Chcemy uciec daleko. Najpoważniejszą kandydaturą stały się Bieszczady :D
W związku z tym mam pytanie do osób mieszkających w Bieszczadach (choć jeśli ktoś spoza tego rejonu może pomóc to bardzo proszę :)): gdzie i jak szukać ziemi do kupienia? Dodam że interesuje mnie zdecydowanie południowa część Bieszczad, a więc (w dużym przybliżeniu) pas Lutowiska - Ustrzyki Grn - Wetlina - Cisna. W internecie nie ma w zasadzie żadnych ofert z tego regionu.
Dodam tylko że mamy zamiar wybrać się w Bieszczady pod koniec września lub na początku października na rekonesans. Ale przydadzą nam się wszelkie informacje, pomysły - nawet te niesprawdzone... :)
Baldhead
01-09-2004, 18:15
Gorąco apeluję o nieosiedlanie się w pięknych i jeszcze dzikich Bieszczadach. Wszelkiemu osadnictwu stop! Ludzie, jeśli każdy zakochany będzie budował chatkę w Biesach, to wkrótce będą przypominać Tatry w pełni sezonu. Tego chcemy? Niech będzie dziko, cicho i pięknie.
Gorąco apeluję o nieosiedlanie się w pięknych i jeszcze dzikich Bieszczadach. Wszelkiemu osadnictwu stop! Ludzie, jeśli każdy zakochany będzie budował chatkę w Biesach, to wkrótce będą przypominać Tatry w pełni sezonu. Tego chcemy? Niech będzie dziko, cicho i pięknie.
Dużo ni powiem ale też tak uważam.
pozdrawiam
http://www.gah.szczawne.pl/baza.php
Ale czy na pewno zdajecie sobie sprawę z trudów życia na wsi i to w terenie górskim?
Zerknijcie na post o Chatce, jak dzień w dzień tyra Lutek. A jest on jednym z nielicznych, którzy wytrzymali tak długo prowadząc schronisko. Ile razy zmieniła się obsada schroniska na Przysłupie Caryńskim, w Jaworzcu?
Znam takich, co jak chcieli się najeść, to kijem i krzykiem odganiali wilki od jelenia. Może to romantyczne, ale jak się opowiada, a nie jak się chce jeść. Dzieci z Mikowa są dowożone do szkoły przez samochód leśnictwa. Jak jest droga przejezdna, jak napada to nie dowożą. Droga do Zatwarnicy prawie zawsze jest odśnieżona, bo w Sękowcu mieszka właściciel pługa. Ale jak dobrze powiało to w Czarnej były takie zaspy, że autobusy przez 4 dni nie kursowały, nic nie przejechało. Wielu romantyków przyjeżdżało w Biesy, wielu zostało, spora grupa wracała do miasta. Bo ciepła woda, bo szkoła na poziomie, bo liceum z językami, lekarz po drugiej stronie ulicy. Śmigłowiec nie o każdej porze i pogodzie lata itd itd. Wiem, ludzie tam żyją i są szczęśliwi. Inni siedzą i piją, bo nie mają dokąd wrócić. Z czasem rośnie legenda Jędrka "Połoniny". A kto pamięta, że pił? Zamieszakajcie na długi urlop na kwaterze u Tosi w Krywem, w Sękowcu, w Wetlinie, tylko nie latem ale w listopadzie, lutym, marcu tak na 4 tygodnie. Spróbujcie, jak się żyje na wsi, w górach.
Długi
Są działki do sprzedania np. w Wetline (aglomeracja) z widokiem na Hnatowe. Ceny dokładnej nie znam ale nie będzie niska.
Są też w Jabłonkach i Baligrodzie (2000PLN/ar) - prąd i droga.
W Lutowiskach jest działka 60ar za 60.000-90.000pln (stary dom, dobre uzbrojenie)
jak również stare kino i pół schroniska :-)
W Strzebowiskach w ubiegłym roku był na sprzedaż dom "full wypas" + 40ar za 250.000PLN (to była okazja).
Mam jeszcze kilka informacji (sam szukam) - kluczowa jest jednak kwestia ile chcecie wydać i jaka oferta (działka/dom) Was interesuje.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
na gah.szczawne nie liczcie-pojechałem na przetarg:Panie,tych dziełek juz nie ma!Jak nie ma?Tak nie ma i już koniec kwestii...czyli przyjechał warsawiak (bez obrazy), dał w łape i kupił po cenie wywoławczej (info z pewnego źródła)....Do kupienia było w Krzywym 60a za 70-80 tyś. do uzgodnienia-nie wiem ale juz chyba poszło...tak samo w Woli Michowej...
Co do warunków: zgadzam sie z przedmówcami: szkoła podstawowa w Cisnej, Wetlinie, gimnazjum w Komańczy,Baligrodzie. Reszta w Lesku,Sanoku, Ustrzykach D. Poziom nie wiem jaki. Lekarz w Cisnej i Komańczy, i dopiero w U.D., Sanoku,Lesku. Sklepy wiemy jakie. Jak wichura to zrywa druty i fazy niet-trza zasilać na generatorze. Drogi wiemy jakie, odsnieżają fakt OK, ale jak posypie w nocy pół metra to zanim dojada wszędzie to jak ze mną: znajomego gospodarza ciągnąłłem z Przysłupia do Dołżycy bo jeżdze dużym 4x4 a on CC a miał na 7 do roboty...
jak sie przenosić to ze świadomościa na co sie decydujesz - widoki piekne ale na nie nie bedziesz miał czasu spojrzeć (chyba że masz super wypchany trzos...) bo bedziesz zap.... żeby normalnie żyć i funkcjonować...
Sam czasem mam takie chwile żeby zabrać żone i uciec z betonowej dzungli i tam wylądować, ale jak pomysle o dzieciach....Chyba że by sie nas zebrało z 3 znajome rodziny do kupy i razem sie tam zalogować i ratujmy sie nawzajem...ale kto zaryzykuje?
Póki co to myśle o małej działeczce żeby postawić wyjazdową chatke na kurzej stopce by mieć sie gdzie schowac z namiotu jak bedzie zdrowo lało a w zimie zawieje...
pozdr
PYTON
Aha, jeszcze jedno: jak chcesz szukać to:
Wesja 1. Zarezerwować sobie 2 tygodnie, pojechać w Biesy i jeździc z mieściny do mieściny i pytać: pogadać z panem Kaziem przy piwku pod sklepem (najpewniejsze info i najświeższe), popytac i pooglądać. Nie nachalnie bo wypędzą!!!!! I raczej nie mów żeś z Warszawy. Dlaczego? Domyśl sie albo sprawdz...
Wersja 2. kupuj Anonse odkarpackie i patrz na ogłoszenia.
Wersja 3: daj ogłoszenie do Anonsów
Wersja 4: sam sobie tą wersję opracuj :D
pozdr i owocnych rozmyślan i poszukiwań
PP
Kiedy wróciłam z Bieszczadów byłam w takim samym stanie ducha jak BastekM. Twierdziłam wkoło, że znalazłam swoje miejsce na Ziemi, że tylko TAM mogłabym żyć. Dalej tak twierdzę, ale proza życia niweczy te marzenia. Przede wszystkim praca - z czegoś trzeba żyć, nawet najkromniej. Zmagania z dniem codziennym, tak jak pisze Pyton, szkoła, lekarz, łączność ze śwaitem, to są niebagatelne sprawy i naprawdę trzeba być silnym psychicznie i fizycznie, żeby wytrwać. Heroizm, romantyzm - cudnie cudnie, umiłowanie natury, jeszcze piękniej, ale rozsądek musi wziąć górę. Fantastycznie jest pojechać na tydzień, dwa, trzy, znosić nawewt największe niewygody, zmagać się z kapryśną naturą, pokonywać własne słabości , tylko jaką trzeba mieć siłę, aby tam żyć? Dziś, mimo, że dalej marzy mi się zamieszkać w Bieszczadach, wiem, że chyba nie dałabym rady i to nie przez słabośc ducha, czy sił fizycznych, ale właśnie przez konieczność zmagania się z tak trudną codziennością, A poza tym dobrze by było, żeby jednak ten przecudny kawałek kraju zostawić naprawdę dzikim i nieskażonym dla takich zapaleńców, jakich spotykamy tu na Forum.
Pozdrawiam
Ewa
Witajciez.
Poranek zamglony, ale nowy wstaje dzień słoneczny. Trochę te Bieszczady znam. Może mniej niż inni...raptem od 1962 roku. Nasiczne, gdzie prąd z lampy naftowej czerpano. To były czasy dla twardzieli prawdziwych ( nie mówię o sobie, bom jeszcze maminej spódnicy się trzymał ). Do Czarnej zimą jeździło się saniami. Autobusem ( nieco później ) dojeżdżało się na krzyżówkę ( nie tę w Dwerniku ) i piechotką do domu w Nasicznym. Dziś ta leśniczówka jakaś taka mała, a rerszta chałup w stanie rozkładu.
Tu nie ma wczasów dla miejscowych, życie wszystkich jednakowo traktuje. Lepiej pojechać na dwa tygodnie z rodziną i wracać do miasta, jeśli w mieście urodzeni.
Pozdrawiam
Pozwolę sobie jeszcze na żart. Czyż nie jest bowiem w większości przypadków tak jak powiedział drzewniej znany fraszkopisarz:
"Wsi spokojna, wsi wesoła (czytaj:Bieszczady), głoszę twoja chwałę
i do miasta sobie jadę mieszkać w nim na stałe."
Pozdrawiam
Ewa
Dziekuje za wszystkie rady... i proszę o jeszcze... :)
Zdaję sobie sprawę że przeprowadzka na wieś to nie będą permanentne wakacje. Że to może oznaczać że wakacje będziemy mieli niezmiernie rzadko. Że do lekarza będzie daleko, że dobre szkoły też nie blisko... Oczywiście że się tego boję.
Ale liczę na to że jeśli nam się uda tam wyprowadzić to nie będę żałował, i że za 30 lat będę zadowolony z tego że tam mieszkam.
To jest tak jak powiedział ebik: życzę powodzenia (żyje się raz a czas płynie szybko)
Jeśli nie zdecyduję się dlatego że mam obawę że będzie ciężko to pewnie do końca życia będę sobie pluł w brodę i zastanawiał się czy dobrze zrobiłem, czy nie warto było zaryzykować...
BastekM, podoba mi się Twoje stanowisko. Wiara czyni cuda, a faktycznie jeśli chęci tak silne i śwaidomośc trudów nie przeraża, to do dzieła i powodzenia. Nie ma nic gorszego jak stwierdzenie, że coś w życiu umknęło, że czegoś się nie dokonało bo zabrakło wiary w powodzenie.
Pozdrawiam
Ewa
BastekM - mam troche więcej lat niż Ty, ale te same marzenia. Może dlatego, niektóre posty mnie zdziwiły lub "ruszyły".
1. Apel o nieosiedlanie się w Bieszczadach. Bardzo romantyczne, ale sorry, strasznie naiwne. Jak nie BastekM, to ktos inny. Inaczej trzeba by było wprowadzić limity i zakazy, no i oczywiście selekcję, czy ktoś może dostąpić tego zaszczytu... A tak najlepiej, to jak już dostaną pozwolenie na osiedlenie się, to będą mogli mieszkać tylko w kurnych chatach i latać w pasiakach (tu wykazuję się absolutnym brakiem znajomości ubioru regionalnego), doić kozy, poganiać woły, a na polu konie i pługi. No bo ma być pięknie, nie ucywilizowane. :shock: :roll: Chyba mnie poniosło, ale czasem mi sie nóż w kieszeni otwiera... :twisted:
2. Trudy życia. Niektóre opisy przypominają mi albo cytaty z książek (o starych dziejach), albo sentymentalną podróż w przeszłość. Nie znam tak naprawdę codziennego życia w Bieszczadach. Ale naprawdę spotkałam tam kilka osób, które wyglądaja na szczęśliwe. Raczej głodem nie przymierają, jeźdźą samochodami, prowadzą normalne życie. A że kilka dni w roku śnieg zasypie drogi i nie można przejechać ... w Warszawie jak mróz zaskoczy drogowców, to też przejechać nie można, co najwyżej wpakować się na inny ślizgający sie samochów. Oczywiście - tam trwa to dłużej, lekarz, sklepy, etc. Ale to nie jest Syberia, z setkami km do cywilizacji. I jak rozmawiałam z ludźmi tam mieszkającymi, to naprawę mieli uśmiechy na ustach, jak operowałam schematami mieszczuchów. :oops:
3. Trzeba z czegoś żyć. W każdym innym miejscu trzeba z czegoś żyć, jak się nie jest rentierem! Że nie będzie czasu na wąchanie kwiatków i podziwianie pięknych widoków? A pracując w Warszawie lub innym mieście macie na to czas? Bo ja nie. Jak trzeba, to zap... po 10-12 godzin dziennie. Z tą drobną różnicą, że jak już mam ten czas, to podziwiam widok ... sąsiedniego bloku, albo muszę spakować samochód i pojechać (głównie w korkach) na "zielone".
BastekM - trzymam kciuki, jak naprawdę wierzycie - tylko do przodu. Nie podejmując ryzyka, nawet sami nie wiemy ile tracimy.
Nie chciałabym nikogo urazić, ale te mocno sceptyczne posty przypominaja mi ... nie zrealizowane marzenia, frustrację, usprawiedliwianie tak naprawdę siebie, bo ... A może się mylę?
Dlaczego ja się tak denerwuję?? :shock:
G
PS. BastekM - chyba nie odpowiedziałam na Twoje zasadnicze pytanie, ale szukanie ziemi jeszcze przede mną :)
BastekM - mam troche więcej lat niż Ty, ale te same marzenia. Może dlatego, niektóre posty mnie zdziwiły lub "ruszyły".
1. Apel o nieosiedlanie się w Bieszczadach. Bardzo romantyczne, ale sorry, strasznie naiwne. Jak nie BastekM, to ktos inny. Inaczej trzeba by było wprowadzić limity i zakazy, no i oczywiście selekcję, czy ktoś może dostąpić tego zaszczytu... A tak najlepiej, to jak już dostaną pozwolenie na osiedlenie się, to będą mogli mieszkać tylko w kurnych chatach i latać w pasiakach (tu wykazuję się absolutnym brakiem znajomości ubioru regionalnego), doić kozy, poganiać woły, a na polu konie i pługi. No bo ma być pięknie, nie ucywilizowane. :shock: :roll: Chyba mnie poniosło, ale czasem mi sie nóż w kieszeni otwiera... :twisted:
2. Trudy życia. Niektóre opisy przypominają mi albo cytaty z książek (o starych dziejach), albo sentymentalną podróż w przeszłość. Nie znam tak naprawdę codziennego życia w Bieszczadach. Ale naprawdę spotkałam tam kilka osób, które wyglądaja na szczęśliwe. Raczej głodem nie przymierają, jeźdźą samochodami, prowadzą normalne życie. A że kilka dni w roku śnieg zasypie drogi i nie można przejechać ... w Warszawie jak mróz zaskoczy drogowców, to też przejechać nie można, co najwyżej wpakować się na inny ślizgający sie samochów. Oczywiście - tam trwa to dłużej, lekarz, sklepy, etc. Ale to nie jest Syberia, z setkami km do cywilizacji. I jak rozmawiałam z ludźmi tam mieszkającymi, to naprawę mieli uśmiechy na ustach, jak operowałam schematami mieszczuchów. :oops:
3. Trzeba z czegoś żyć. W każdym innym miejscu trzeba z czegoś żyć, jak się nie jest rentierem! Że nie będzie czasu na wąchanie kwiatków i podziwianie pięknych widoków? A pracując w Warszawie lub innym mieście macie na to czas? Bo ja nie. Jak trzeba, to zap... po 10-12 godzin dziennie. Z tą drobną różnicą, że jak już mam ten czas, to podziwiam widok ... sąsiedniego bloku, albo muszę spakować samochód i pojechać (głównie w korkach) na "zielone".
BastekM - trzymam kciuki, jak naprawdę wierzycie - tylko do przodu. Nie podejmując ryzyka, nawet sami nie wiemy ile tracimy.
Nie chciałabym nikogo urazić, ale te mocno sceptyczne posty przypominaja mi ... nie zrealizowane marzenia, frustrację, usprawiedliwianie tak naprawdę siebie, bo ... A może się mylę?
Dlaczego ja się tak denerwuję?? :shock:
G
PS. BastekM - chyba nie odpowiedziałam na Twoje zasadnicze pytanie, ale szukanie ziemi jeszcze przede mną :)
Calkowicie sie z toba zgadzam :) nie straszcie ludzi Bieszczady to juz nie dzicz jak kiedys. Jezeli ktos ma pomysl na zycie i na zrodlo dochodow to latwiej w Bieszczadach cos osiagnie niz nawet w podwarszawskiej wsi. No chyba ze chce sie osiedlic w Krywem czy jakims innym przytulnym zakatku. Bywam w Bieszczadach bardzo czesto i od wielu lat o kazdej porze roku i np. zima drogi sa lepiej odsniezane niz w bardziej cywilizowanych miejscach, wiadomo po jakiejs zamieci to wszedzie moze byc droga zawiana przez kilka godz. czy nawet dzien.
Jak ktos kto nie byl nigdy w Bieszczadach i poczyta te posty to za zadne skarby nie wibierze sie zima w Bieszczady choc gestorzy na nich beda oczekiwac, drogi beda przejezdne itp. do tego jeszcze kilka wiadomosci w mediach i nie dziwota ze ceny w biesach rosna bo trzeba przez lato zarobic na caly rok. A naprawde warto tam nawet pojechac w listopadzie ;)
Lepiej niech sie ludzie osiedlaja cos robia dla regionu niz maja budowac piekne domki letniskowe by poczuc sie bieszczadnikiem przez miesiac w roku ;)
...No i wyszło że rozsiewam frustrację...wcale nie, przedstawiałem tylko pare faktów z moich spotkań z Biesami, mój bład że nie przedstawiłem stanowiska mieszkańca Bieszczad-przyjaciela-gospodarza: Fragment rozmowy: Chcesz sie tu osiedlić?Piękny zakątek. Prztyjechałem tu z Jasła na poczatku lat 70, była dzika głusza,miałem robote super (budowa stokówek) a za I wypłate kupiłem nowy garnitur,2pary spodni, gacie,skarpety i takie tam. Żona zajęła się domem-dostalismy z przydziału. Wokoło byli ludzie, którzy twierdzili że są tu za pokute,za kare itd....Ja pokochałem to miejsce. mimo że wielkokrotnie nie miałem czasu żeby popatrzeć na połoniny,zamartwiałem sie ze córki jeźdzą rowerem do Cisnej stokówkami do szkoły, w zimie przez tydzień nie było chleba...ale to było moje miejsce...Teraz jest inaczej:samochody, w sklepach wszystko, komóry, internet, telefony i inne duperele...ale i ludzie sie zmienili: byle blisko do sklepu, szkoły, lekarza, do kościoła nie pójdą dalej niż 5 km-my w sniegu dygalismy nascie km na Pasterke do Cisnej, a kościół był pełny ludzi...Praca?pewnie byś coś znalazł , twoja żona też. Dzieciaki dowiózłby gimbus do szkoły, lekarz w rodzinie, samochód jest, technologie budowlane super więc sie nie ma co martwić...A dasz rade wyrwać się z miasta gdzie wszystko masz w zasięgu ręki i nie musisz nigdzie dojeżdzac? to jakby cofnięcie się w rozwoju...Zaryzykujesz, przestawisz się na tutejszy sposób zycia - nie bedziesz żałował. Ale jak nie dasz rady (było wielu takich)? Do odwaznych swiat należy... I nastepnego dnia powierzył mi gospodarowanie w jego domu na dwa dni bo musiał wyjechac do żony do szpitala do Wrocławia...było pięknie, razem z moją żona poczuliśmy sie bieszczadnikami: 5 rano pobudka, nakarmić kury, napalić w piecu, pojechac po zaopatrzenie, nagotowac dla gości, potem remont dachu nad szopą, odebrać rachunek za drewno w nadleśnictwie, obsłużyć gości...siedliśmy z żoną wieczorem i popatrzyliśmy na połoniny przez pół godziny-potem zrobiło się ciemno... ale zarazem dla nas były to trudne 2 dni, a gdyby doszły jeszcze dzieci i np. zima? Myslę, że jeśli ktoś całe zycie mieszkał w bloku to najpierw powinien pomieszkac troche w "cywilizowanym" miejscu zarządzając wolnostojącym domem. Jak przyzwyczai się i nabierze wprawy w gospodarowaniu chałupa to można ryzykować ucieczkę w dzicz- blokowcom na "pełną wodę" będzie ciężko.... Ale latka leca...Warto marzyć i realizowac swoje marzenia bo ich spełnienie jest piękne. Sam tego doznałem (zona,dziecko "w drodze", samochód jakie lubie, wiele innych), ale do marzeń warto dochodzić spokojnie i systematycznie, z planem. Wtedy się zrealizują w takim stopniu i charakterze jak sobie wymarzyliśmy :D
Przepraszam za troche przydługi wywód ale mnie samego gryzie zeby się TAM wynieść....ale sie chyba na razie troche boje... :?:
pozdrawiam i owocnych rozmyślań i przede wszystkim działań
Ezechiel
03-09-2004, 22:34
Może mi się ta fizyka do czegoś przyda. Nauczycieli chyba wszędzie potrzebują. A w chacie żyć umiem i lubię. Przecież jestem z "rybackiej wioski". Szkoda tylko, że jeszcze tak długa trza czekać.
BastekM - mam troche więcej lat niż Ty, ale te same marzenia. Może dlatego, niektóre posty mnie zdziwiły lub "ruszyły".
[...]
3. Trzeba z czegoś żyć. W każdym innym miejscu trzeba z czegoś żyć, jak się nie jest rentierem! Że nie będzie czasu na wąchanie kwiatków i podziwianie pięknych widoków? A pracując w Warszawie lub innym mieście macie na to czas? Bo ja nie. Jak trzeba, to zap... po 10-12 godzin dziennie. Z tą drobną różnicą, że jak już mam ten czas, to podziwiam widok ... sąsiedniego bloku, albo muszę spakować samochód i pojechać (głównie w korkach) na "zielone".
BastekM - trzymam kciuki, jak naprawdę wierzycie - tylko do przodu. Nie podejmując ryzyka, nawet sami nie wiemy ile tracimy.
Brawo Goska!
Pozdrawiam wszystkich Marzycieli!
Dobra propozycja! Po ile cenia tą ziemie?
Dobra propozycja! Po ile cenia tą ziemie?
Ceny działek "widokowych" w tej okolicy mieszczą się chyba w przedziale 1500-2500PLN za ar (zależnie od uzbrojenia i dojazdu).
Cena wyjściowa do negocjacji tej konkretnej działki to zdaje się 2500PLN.
BTW: Może ktoś zna ceny działek w innych rejonach np.
- okolice Parku Krajobrazowego Doliny Sanu (interesuje mnie zwłaszcza Zatwarnica).
- na odcinku Komańcza-Cisna,
- okolice Parku Krajobrazowego Gór Słonych (Ropienka, Olszanica etc.)
Będę wdzięczny za informacje.
Wielkie dzięki wszystkim, którzy dołączyli się w "optymistycznym" tonie.
Bo już myślałam, że może jestem ta ostatnia naiwna, ślepa na codzienność/realia.
Strzebowiska - super miejsce, tylko ta cena :cry: Za darmo nie chcę, ale....
No i jest to chyba argument za tym, że trzeba się spieszyć ... za parę lat będzie jeszcze gorzej (jak nas uczy historia działek na Mazurach, nad morzem, etc.).
Choć do kościoła zaglądam rzadko i to raczej w celach turystyczno/poznawczych, niż religijnych - chyba polecę i zmówię zdrowaśkę za przypływ odwagi.
Ebik - no to pewnie nie raz stoimy ramię w ramię w tarchomińskich korkach. A osadę "nowych" mam nadzieję założymy, znajdziemy się tam. :D
Witam serdecznie po raz pierwszy na forum :)
Mam 29 lat i wstyd się przyznać ale dopiero dwa miesiące temu po raz pierwszy byłem w Bieszczadach. :oops: Niestety byłem tylko 2 dni ale i tak chyba się zakochałem... :)
Do rzeczy: mieszkam w Warszawie. Ma to swoje plusy, ale zaczynam widzieć (i odczuwać) coraz więcej minusów życia w wielkim mieście - pogoń za kasą, brak czasu na wiele rzeczy, ogromne zmęczenie... Dlatego od jakiegoś czasu myślimy z żoną o wyprowadzeniu się z Warszawy na wieś. Dodam że nie interesuje nas wieś podwarszawska. Chcemy uciec daleko. Najpoważniejszą kandydaturą stały się Bieszczady :D
Witaj.
Tak się składa, że, rok temu, miałem sposobność pomieszkania przez kilka miesięcy w tamtym rejonie (choc trochę niżej) I poznałem kilka ciekawych osób. Zarówno miejscowych, jak i takich, które napłynęły w tamte strony z innych rejonów Polski.
Zawsze mieszkałem ( obecnie również) w Warszawie, więc myślę, że rozumiem Twoje rozterki i chęć poszukania tego jednego jedynego miejsca na ziemi. Będę w okolicach Dwernika w drugiej połowie września. Z przyjemnością podzielę się z Tobą swoimi przemyśleniami. Jeżeli zaś nie udałoby nam się tam spotkać - pozostaje prywatna korespondencja. Są bowiem w moich przemyśleniach i takie, które z pewnością nie nadają się na publiczne forum...
Pozdrawiam
>>>BTW: Może ktoś zna ceny działek w innych rejonach np.
- na odcinku Komańcza-Cisna, <<<<
Wola Michowa: 12000 zł za 25 arów
Smolnik:14000 za 0,5ha (prąd na działce - słup)
ogłoszenia ze stycznia 2004r.
Jeżeli zaś nie udałoby nam się tam spotkać - pozostaje prywatna korespondencja. Są bowiem w moich przemyśleniach i takie, które z pewnością nie nadają się na publiczne forum...
A ze mną się podzielisz? Jak najbardziej jestem zainteresowana tematem.
Przy piwku w Piekiełku... :wink:
Pozdrawiam
Będę w okolicach Dwernika w drugiej połowie września. Z przyjemnością podzielę się z Tobą swoimi przemyśleniami. Jeżeli zaś nie udałoby nam się tam spotkać - pozostaje prywatna korespondencja. Są bowiem w moich przemyśleniach i takie, które z pewnością nie nadają się na publiczne forum...
Chętnie poznam Twoje przemyślenia... Niestety wybieram sie w Bieszczady dopiero kolo połowy października - wcześniej z różnych powodów nie dam rady... Tak więc pisz na priva :)
...Są bowiem w moich przemyśleniach i takie, które z pewnością nie nadają się na publiczne forum...
Kriss - napisz na forum to co możesz ... a resztę na priva...
BTW: Czemu cześć się nie nadaje na forum ?
Nie da się tego powiedzeć bez "ostrych słów" czy może dotyczy to
8) Grupy Trzymającej Władzę :?:
Hej Bastek,
pamietaj tylko ze Bieszczady przy całym swym cudzie są miejscem jak kazde ze swoimi problemami... i jak w kazdym trzeba miec tam pomysł na życie..
pisze to bo znam historie ludzi którzy kiedys tak sobie uciekli na wies .. no i skończyło sie to troszke inaczej niz sobie wyobrażali..
w każdym razie powodzenia - i przede wszystkim doskonałego pomysłu...(!!)
pisze to bo znam historie ludzi którzy kiedys tak sobie uciekli na wies .. no i skończyło sie to troszke inaczej niz sobie wyobrażali..
w każdym razie powodzenia - i przede wszystkim doskonałego pomysłu...(!!)
A możesz napisać w czym był problem lub gdzie przyszło rozczarowanie?
Poznanie wszystkich potencjalnych ryzyk, zmniejsza je. Może być to cenna lektura.
Mam nadzieję, że mieści się to ciągle w ramach tego forum. Jeśli nie, dajcie znać (to do adminów, oczywiście :) ) - wyniosę się na Oftopik. Choć wolałabym zostać tutaj, mam wrażenie (może mylące), że więcj ludzi tu zagląda.
Kriss - napisz na forum to co możesz ... a resztę na priva...
BTW: Czemu cześć się nie nadaje na forum ?
Nie da się tego powiedzeć bez "ostrych słów" czy może dotyczy to
8) Grupy Trzymającej Władzę :?:
Ani jedno ani drugie...
Pozdrawiam
Drogi Ebiku
Prawdę powiedziawszy, nie bardzo wiem, kogo masz na myśli, mówiąc o osobach trzymających władzę.
Bowiem nie ma tu, na Forum, ani władających ani - tym bardziej - poddanych.
Nie chodzi też o ostre słowa. Wierz mi, w piękny i gładki sposób można zranić kogoś posługując się językiem, jakiego nawet Proust by się nie powstydził...
Na publiczne forum nie nadaje się to, co w niewielkim choćby i sporadycznie występującym stopniu dotyczyć by mogło negatywnego postrzegania ludzi - gospodarzy danego regionu.
Bo to jest i było ich miejsce na ziemi. Ja byłem zaś gościem. Taka zasada obowiązuje zawsze. Nie chodzi przecież tylko o Bieszczady.
Pozdrawiam
Poznanie wszystkich potencjalnych ryzyk, zmniejsza je. Może być to cenna lektura..
Czas zmienił Bieszczady, zmienił również problemy przed którymi niektórzy uciekali. Dawniej jednym z wiekszych był mało ucywilizowany region oraz cięzka praca. Przed rokiem 1989 wiele osób na wsi było w stanie utrzymać się wyłacznie z pracy rąk. Były mniejsze lub wieksze gospodarstwa i można było wypiąć się na sklep GS w którym zreszta i tak nic nie było oprócz octu i piernika kasztelańskiego, lub było dla "swoich" - dopiero po takim podziale to co zostało trafialo na półki.
Miałem okazję pomieszkać w Bieszczadach w róznych okresach czasu, głównie dawniej i nazbierałbym z tego łacznie kilka lat. Owszem trzeba było wstawać z kurami i zajęć przy zwierzetach, polu i innych sprawach nie brakowało do samego wieczora, ale szło się przyzwyczaić. Ci ktorzy wtedy nie wytrzymali, zrobili to głównie z powodu zbyt cięzkiej pracy i warunków zycia na codzień.
Potem wiele się zmieniło, nie ma juz dzikich Bieszczadów, nie ma już takich problemów jak były wtedy - są oczywiście inne. Takim podstawowym jest brak pracy - tam trzeba sobie samemu stworzyć stanowisko pracy (pomijach tych ktorzy np. walneli "6" w totka i jada tam odpoczywać do emerytury). Przed rokiem 89 była gwarancja pracy, teraz jej nie ma.
Oczywiście pomijam takie miejsca jak Krywe, Teleśnica Oszwarowa, itp - gdzie nadal są bardzo trudne warunki i wiele się w tym względzie nie zmieniło, ale to są wyjątki - nowo przybyli rzadko się osiedlają w takich miejscach.
Jak juz wyzej powiedziano: zimą drogi sa zazwyczaj przejezdne, w sklepach jest wszystko co gdzie indziej, drogi są i co tam jeszcze kto chce to zazwyczaj jest. Kiedyś człowiek rano słyszał pianie koguta to wstawał. Często za budzik robiło tez klepanie kosy (o ile samemu sie akurat nie kosiło) bo po rosie lepiej sie kosi. A teraz jak pojade to rano budzi mnie warkot cholernej kosiarki do trawników i to nieraz z 3 stron jednocześnie. Świat sie kończy ;)
Sam widzisz Piotrze, coś tam w sercu łka, więc może jednak założyć, jak sugeruje Gośka, osadę dla takich romantyków, którym marzy się kogucia pobudka, a i kosa nie straszna. Wspólnymi siłami stworzyć miejsce na Ziemi, gdzie już lepiej (mimo, że może czasami gorzej - pojęcie względne) być nie może. Ja piekę niezły sernik, a i w ogódku lubię pogrzebać, więc pożytek jakiś ze mnie chyba by był.
Pozdrawiam wszystkich
Ewa
Prawdę powiedziawszy, nie bardzo wiem, kogo masz na myśli, mówiąc o osobach trzymających władzę.
<ciach>
Bowiem nie ma tu, na Forum, ani władających ani - tym bardziej - poddanych.
Na publiczne forum nie nadaje się to, co w niewielkim choćby i sporadycznie występującym stopniu dotyczyć by mogło negatywnego postrzegania ludzi - gospodarzy danego regionu.
Kriss,
niecałkiem rozumiem twoje uzasadnienie.
"Koń jaki jest - każdy widzi" - skoro byłeś, mieszkałeś, widziałeś - opisz konia! Może oszczędzisz komuś rozczarowań. Cóż takiego negatywnego możesz mieć do powiedzenia?
Co do Grupy Trzymającej Władze miałem na myśli "ewentualny" układ rządzący w regionie i jego nastawienie do potencjalnych inwestorów w turystykę (osobiście wydaje mi się, że jest pozytywne).Z pewnością nie chodziło mi o adminów tego forum :D :D
Pozdrawiam i namawiam do podzielenia się doświadczeniami.
ebik
W tym wątku to juz mój ostatni post, Ebiku.
No tak, nie zrozumielismy się i to podwójnie. To, że miejscowi bronią swoich interesów, wydaje mi się czymś normalnym... Nie znam szczegółów i nie będę się dalej rozwodził.
A o negatywnych spostrzeżeniach (wcale nie tak częstych) odnośnie ludzi tam mieszkających na pewno na forum pisał nie będę. Jestem co najwyżej wdzięczny im za goscinę.
Mnie się coś mogło nie podobać. Ale to zawsze jest sugestywne odczucie. Problem nie leży w krytyce i ocenie ale raczej w pewnego rodzaju "inności" (bez, naprawdę bez pejoratywnego sensu tego słowa). A ludzie bardzo rzadko potrafią różnić się pięknie...
Opuszczam ten wątek. :)
Pozdrawiam
A możesz napisać w czym był problem lub gdzie przyszło rozczarowanie?
Poznanie wszystkich potencjalnych ryzyk, zmniejsza je. Może być to cenna lektura.
oczywiscie... to zadna tajemnica,
wspomniani ludzie wyniesli się gdzies na południe Polski własnie na jakas wies..
problem polegał na tym ze ani swoja mentalnoscia ani wyznawanymi pogladami nie potrafili sie wpasowac w miejsce w którym sie znaleźli... nie pamietam juz jakich byli zawodów /historia jest prawdziwa ale to znajomi mojej bliskiej kolezanki/
w kazdym razie choc poczatkowo znaleźli tam miejsca pracy to z czasem trudno im było się dogadac z otoczeniem...
na koniec ucielki po kilku latach z tej wsi.. zostawiajac tam chate w którą włozyli kupe kasy...
nie chodzi mi o to ze ktos tu na forum jest podobnym przypadkiem... tylko moze zanim sie decydujemy na tak powazny krok to warto rozwazyc to co przy okazji mozemy strzcic i co mozemy zyskac..
a tak na marginesie to wydaje mi sie iz w tej chwili szczególnie Wetlina jest dobrym miejscem na prowadzenie nowej inwestycji z serii infrastuktura turystyczna..
i jesli tylko ktos ma kase..
jak wyjeżdżałam z Bieszczad pare dni temu to ponoc wszyscy ludzie tam mieli porobione rezerwacje do 10 wrzesnia /info nie sprawdzone zasłyszane od miejscowej osoby/
Danka
Zbyszek13
08-09-2004, 09:10
Swietny temat !
Czytam z wypiekami i czekam na wiecej.
Fajnie bylo byc prawdziwym bieszczadnikiem, ale z pozycji turysty.
Tubylec nie jest bieszczadnikiem - on tam po prostu zyje.
Wiele swietnych komentarzy, rozne a kazdy maja swoja racje.
Ja po paru latach roznych przygod bieszczadzkich
( w tym nocne, samotne wedrowki zima :^)
wybralem 5-cio milionowe miasto gdzies w strefie podzwrotnikowej !!!
Ale Chata na Otrycie i samotne spacery po calkowicie pustych Bieszczadach snia sie czasem po nocy !
... Takim podstawowym jest brak pracy - tam trzeba sobie samemu stworzyć stanowisko pracy (pomijach tych ktorzy np. walneli "6" w totka i jada tam odpoczywać do emerytury). Przed rokiem 89 była gwarancja pracy, teraz jej nie ma...
Dzięki Piotrze za info. Niestety 6 w Totka nie walnęłam, więc własnymi ręcami... Ale to własnymi ręcami jest jednym z warunków, dlaczego mam fantazje nt. przeniesienia się w Bieszczady. Siłą najemną jestem od kilkunastu lat, znam tego plusy i minusy. I czasem myślę, że coś własnego nie byłoby na pewno lżejsze, tylko może miałoby więcej sensu. A z drugiej strony nie wyobrażam sobie rozpoczęcia czegoś w warszawskich warunkach. Nie mam na to pomysłu, a poza tym nic innego nie zmieniam ... dalej blok za oknem. No może jak się powiedzie, to chata na obrzeżach, ale ... nie szkoda TAKIEJ kasy?!
Nie ukrywam, że bardzo mnie intrygowało/intryguje, dlaczego Ty i inni bieszczadzcy, starzy ( nie o wiek metrykalny chodzi :D) zapaleńcy nie zdecydowaliście się na ten krok. Bo pewnie nie raz o tym marzyłeś, i jak piszesz, próbowałeś tego.
... problem polegał na tym ze ani swoja mentalnoscia ani wyznawanymi pogladami nie potrafili sie wpasowac w miejsce w którym sie znaleźli... Danka
A może to była nasza "tradycyjna" wieś, którą znam z czasów dzieciństwa i młodości jak spędzałam wakacje u moich dziadków? Ksiądź z ambony wywoływał grzeszników po nazwisku, sąsiadka wiedziała co piszczy w garach i łóżku, lepiej od samych domowników, etc. W takim otoczeniu też nie wiem, czy bym się odnalazła. Ale w Bieszczadach jest pewna odmienność. Tam historię i ludzi "ucięto" brutalnie w pewnym momencie. Ci którzy tam teraz są, w dużej mierze napłynęli z innych zakątków Polski, dlatego że tego chcieli, to był ich świadomy wybór. I nie wyrośli w tej nazwijmy to, "tradycyjno-wiejskiej" (tylko nie bijcie, jakoś musze to nazwać :D ) mentalności, o której ja piszę, a Ty chyba masz na myśli. Nie twierdzę, że moja mentalność jest lepsza, od tej którą opisałam (mój dziadek był super człowiekiem, choć zrodzony z tej mentalności). Nam po prostu może będzie łatwiej się w niej odnaleźć. I nie gloryfikuję "napływowych" tubylców, sami "święci" (nie mam na myśli dziesięciu przykazań :) ) tam nie mieszkają...
... więc może jednak założyć, jak sugeruje Gośka, osadę dla takich romantyków, którym marzy się kogucia pobudka, a i kosa nie straszna...
Gwoli sprostowania - nie ja pisałam o takiej osadzie (Ebik plus sugestia Pytona). Co do romantyków - oni już tam są. No może tylko z kogutem i kosą pewien problem :D
Siłą najemną jestem od kilkunastu lat, znam tego plusy i minusy. I czasem myślę, że coś własnego nie byłoby na pewno lżejsze, tylko może miałoby więcej sensu. A z drugiej strony nie wyobrażam sobie rozpoczęcia czegoś w warszawskich warunkach. Nie mam na to pomysłu, a poza tym nic innego nie zmieniam ... dalej blok za oknem. No może jak się powiedzie, to chata na obrzeżach, ale ... nie szkoda TAKIEJ kasy?!
Dokładnie tak... Większość ludzi godzi się byc najemnikami i mają wrażenie że Pana Boga za nogi złapali. I pewnie że należy się z tego cieszyć bo lepsze to niż nic. Ale życie w Warszawie (i pewnie innych dużych miastach też) polega głównie na najemnej pracy od świtu do zmierzchu. Można oczywiście założyć własny biznes ale nic się w zasadzie nie zmienia jeśli chodzi o jakość życia - no może poza większą kasą (jak masz szczęście i udał Ci się biznes) i większym stresem że możesz więcej stracić. Poza tym to samo - praca od świtu do zmierzchu, blokowisko za oknem (albo mała działka z domkiem na obrzeżach miasta pośród setek innych małych działek z domkami) i brak czasu na cokolwiek...
W Bieszczadach przynajmniej jest świeże powietrze. I jak w ciągu dnia zatrzymam się na chwilę i podniosę głowę to zobaczę piękne góry i lasy... :)
Za miesiąc jadę w Bieszczady szukać kawałka świata dla siebie... :D
A tak przy okazji - jednym z naszych źródeł utrzymania tam w górach planujemy zrobić wynajem pokoi. Czy ktoś z Was orinetuje się jakie są przepisy w tej kwestii? Tzn. czy wystarczy sama działalność gospodarcza, czy np. działka musi mieć przeznaczenie na usługi turystyczne (jeśli coś takiego jest)?
Czy ktoś z Was orinetuje się jakie są przepisy w tej kwestii? Tzn. czy wystarczy sama działalność gospodarcza, czy np. działka musi mieć przeznaczenie na usługi turystyczne (jeśli coś takiego jest)?
Skorzystać ze zwolnień:
"Jeśli działalność agroturystyczna (a pod agroturystyke możesz podciągnać IMHO wszystko - większość gospodarstw agro w Bieszczadach nie spełnia nawet minimalnych wymagań aby móc nazywać się gosp.agrotur.) prowadzona przez osobę fizyczną polega na wynajmowaniu pokoi gościnnych i jednocześnie spełnia określone warunki (wymienione niżej) to przysługuje jej z tego tytułu zwolnienie z podatku dochodowego [art.21, ust.1, pkt.43 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych]. Oczywiście dzieje się tak pod wspomnianymi warunkami:
pokoje gościnne wynajmowane są osobom przebywającym na wypoczynku,
budynki mieszkalne położone są na obszarach wiejskich,
wynajmujący prowadzi gospodarstwo rolne i budynki - gdzie następuje wynajem - należą do tego gospodarstwa, (brak sprecyzowanego pojęcia co znaczy w ustawie gospodarstwo rolne - można uznać więc, że też takie do 1 ha - npdst. KC)
wynajmowane pokoje znajdują się w mieszkalnych budynkach,
liczba pokoi pod wynajem nie przekracza pięciu - bez znaczenia ile jest w nich sypialnych łóżek.
To zwolnienie obejmuje także dochody czerpane ze sprzedaży posiłków osobom wypoczywającym w wynajmowanych pokojach.
Podatnicy zwolnieni z podatku nie mają obowiązku prowadzenia na potrzeby podatku dochodowego żadnej dokumentacji. Obowiązani są jedynie do ewidencjonowania uzykiwanych przez siebie obrotów na potrzeby VAT (również podatnicy korzystający ze zwolniena od tegoż podatku).
UWAGA !: zwolnienie to nie obejmuje wynajmu miejsca pod ustawienie przyczep i namiotów.
VAT W AGROTURYSTYCEWszyscy podatnicy prowadzący działalność hotelarską ( w tym agroturystyczną), bez względu na to czy korzystają ze zwolnienia od podatku dochodowego od os. fizycznych, czy też ze zwolnienia podmiotowego od VAT zobowiązani sa do prowadzenia ewidencji sprzedaży. Jej brak grozi oszacowaniem i ustaleniem podaku przy zastosowaniu 22-procentowej stawki VAT.
Usługi hotelowe i agroturystyczne (także na terenach wiejskich PKWiU 55.23.13-00) objęte są stawką 7-procentową VAT. Z usług tych zostały jednak wyłączone:
-sprzedaż w stanie nie przetworzonym innych towarów opodatkowanych 22-proc. VAT,
-sprzedaż kawy, herbaty, napojów bezalkoholowych gazowanych i wód mineralnych,
napojów alkoholowych.
Polecam lekture ustawy. Zapytaj również (np. telefonicznie) w konkretnym Urzędzie Gminy.
A do tego o ile pamietam agroturystyke można prowadzić w gospodarstwie rolnym, które jest czynne: czyli musisz cos uprawiac lub hodować - w praktyce to wygląda tak, ze masz 10 kur, kilka królików, i np krowe i juz masz czynne gospodarstwo rolne; albo zakładasz pieczarkarnie 100mkw i juz: masz KRUS, agroturystyke i spokój... :D
Przepisy unijne regulują że gospodarstwo z agroturystyką musi posiadac minimum 5ha gruntów, nie wiem czy u nas to tez obowiązuje...
Przepisy unijne regulują że gospodarstwo z agroturystyką musi posiadac minimum 5ha gruntów, nie wiem czy u nas to tez obowiązuje...
Nie, u nas było w ustawie w ogóle nie sprecyzowane, mozna było ponoc nawet poniżej 1ha na podstawie KC. Nowa ustawa mówi:
"Za gospodarstwo rolne uważa się grunty rolne wraz z gruntami leśnymi, budynkami lub ich częściami, urządzeniami i inwentarzem, jeżeli stanowią lub mogą stanowić zorganizowaną całość gospodarczą oraz prawami i obowiązkami związanymi z prowadzeniem gospodarstwa rolnego, jeżeli jego obszar jest nie mniejszy niż 1 ha (art. 2 pkt. 2 ustawy w zw. z art. 553 Kodeksu Cywilnego)."
W takim wypadku do 5 pokoi na wynajem (bez okreslenia liczby łóżek w pokoju) jest zwolnionych z podatku doch.
W takim wypadku do 5 pokoi na wynajem (bez okreslenia liczby łóżek w pokoju) jest zwolnionych z podatku doch.
Całkowite zwolnienie z podatku dochodowego :?: Nie sądziłem że to w Polsce jest możliwe. Czyli teoretycznie mogę zarobić 100 kPLN rocznie i nie zapłacę za to ani grosza podatku :?:
Inna sprawa: gdybym miał więcej pokoi niż 5 to już nie może się nazywać gosp. agroturystyczne tylko jak? Hotel? Pensjonat? (jest jakaś różnica między nimi?) Rozumiem, że wtedy płacę normalny podatek. Ale czy potrzebne są wtedy jakieś specjalne pozwolenia na prowadzenie takiej działalności?
Całkowite zwolnienie z podatku dochodowego :?: Nie sądziłem że to w Polsce jest możliwe. Czyli teoretycznie mogę zarobić 100 kPLN rocznie i nie zapłacę za to ani grosza podatku :?
Nie, niezupełnie. Po pierwsze zwolnienie z podatku przysługuje dlatego, że ten wynajem jest w tym wypadku działalnością dodatkową. Ty, jako rolnik, utrzymujesz sie wtedy z rolnictwa i to jest Twoje pierwsze źródło dochodu ;)
Po drugie jest ograniczenie co do kwoty dochodu, o ile dobrze pamietam musisz podpisać deklarację że nie przekroczy on 10tys euro rocznie. Ponadto płacisz vat - z tego nie przysługuje zwolnienie.
Nie interesowalem się tym aż tak dogłębnie i nie chciałbym wprowadzić Cie w błąd (np. ta kwota 10tysEuro) - musisz to sprawdzić. Odsyłam do lektury ustawy o ustroju rolnym, bo afair w niej jest opisane co i jak w agroturystyce, włacznie z podatkami. Warto tez pogooglac za komentarzami do tej ustawy, bo nie wszystko na pierwszy rzut okaz moze być jasne - u nas co prawnik to inna interpretacja.
Inna sprawa: gdybym miał więcej pokoi niż 5 to już nie może się nazywać gosp. agroturystyczne tylko jak? Hotel? Pensjonat? (jest jakaś różnica między nimi?)
Przeczytaj ustawę o usługach turystycznych - tam masz wszystko opisane. Rozdział 5 - Usługi hotelarskie., art.36.
A to dodatkowe ogłoszenie: 1000 m2, 25zł/m2, Smerek, 400m od basenu i stadniny, tel:0692349252. Dzisiaj znalazłem w anonsach...
ja tez znalazlem, nawet ze zdjeciem :)
Noooo wreszcie jakis śmiech na formu, bo po tych powaznych postach to mnie juz głowa rozbolała....a tak niezła fura śmiechu... :D
Mam sporo przyjaciół mieszkających w Biesach. W miejscach pięknych. Wielu z nich lubi swoją pracę, paru się rozpiło na amen, prawie nikt nie chodzi po górach.
Tak jak ja, mieszkam nad morzem i na plaży byłem parę lat temu, choć morze widzę z okna. Pozdrawiam romantyków i zapaleńców
Długi
W załączeniu ogłoszenie z dzisiejszej gazety o przetargu w Cisnej (działka w Kalnicy).
Pozdrawiam,
Ebik
cobrusia
16-09-2004, 23:12
Jeśli ktos poważnie mysli o zakupie działki to prosze na priva. Działki między wetlina a smerekiem. Różnie dzielone i różne ceny.
Pozdrawiam
to ja jeszcze raz na wesolo (nie wiem czy to text, za slowa zawarte w nim nieopdowiadam :)), Pamietnik:
12 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pęknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
12 grudnia.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Pierdolonych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
27 grudnia
Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach.
to jest piękny tekst, bajka!!!!
Szkoda tylko, że taki prawdziwy, z życia wzięty.
Ale i tak się może kiedyś tam wyprowadzę, tylko jeszcze nie wiem kiedy?
cobrusia
17-09-2004, 19:30
Dobre dobre . Oj dawno się tak nie uśmiałem :P
Pozdrawiam
W tym roku jak pług przejechał to wyglądało to tak :)
A na dodatek pług też zasypało :)
pozdrawiam
J Lupino
Kiedyś jechałem z jednym gościem z Wawy na stopa. Było to w Bieszczadach, gdzieś w okolicach Ustrzyk. Gość napieprzał ciągle przez komórę, a gdy się w końcu spytał co "tu można zobaczyć", to zacząłem mu opowiadać o szlakach, o pięknych kościołach, cerkwiach, itd - słowem, sam miód. Gość mi na to odparował - "ja tu nie przyjechałem łazić, tylko smażoną rybę zjeść!". To ja dziękuję za element warszawski w Bieszczadach. Stanowczo radzę kupic sobie jednak domek pod Wawą i nie zatruwać krwi Bieszczadnikom. Z całym szacunkiem, ale ta "prowincja" was nie potrzebuje.
Michał_P
21-09-2004, 19:42
Gość mi na to odparował - "ja tu nie przyjechałem łazić, tylko smażoną rybę zjeść!". To ja dziękuję za element warszawski w Bieszczadach. Stanowczo radzę kupic sobie jednak domek pod Wawą i nie zatruwać krwi Bieszczadnikom. Z całym szacunkiem, ale ta "prowincja" was nie potrzebuje.
Wiesz, spotkałeś pana nowobogackiego. NIekoniecznie człek tak musi być z W-wy. Ja podczas ostatniego urlopu miałem nieprzyjemność spotkać państwa nowobogackich z okolic Bielska-Białej (tak przynajmniej pokazywała rejestracja). Pan nowobogacki wszędzie latał z kamerą jak jakiś japończyk, powiedzenie dzień dobry wchodząc do wspólnej sali śniadaniowej było dla niego mega wysiłkiem, a wieczorem urządzał głosne z kompanem rozmowy przy kominku. Oczywiście miał na to siły bo jak udało mi się podsłyszeć rozmowę, to "Ja po jakimś piachu nie bedę lazł do góry". Na szczęście miałem okazję obserwować "to" z wielkimi przerwami tylko przez 24 godziny.
Tak więc "prowincja" to nie tylko Warszawa. Po za tym drogi wyjazdowe z Warszawy w piątkowy wieczór są zawsze zakorkowane, bo "warszawiacy" jadą na weekend do domu :(
Gość mi na to odparował - "ja tu nie przyjechałem łazić, tylko smażoną rybę zjeść!". To ja dziękuję za element warszawski w Bieszczadach. Stanowczo radzę kupic sobie jednak domek pod Wawą i nie zatruwać krwi Bieszczadnikom. Z całym szacunkiem, ale ta "prowincja" was nie potrzebuje.
Wiesz, spotkałeś pana nowobogackiego. NIekoniecznie człek tak musi być z W-wy. Ja podczas ostatniego urlopu miałem nieprzyjemność spotkać państwa nowobogackich z okolic Bielska-Białej (tak przynajmniej pokazywała rejestracja). Pan nowobogacki wszędzie latał z kamerą jak jakiś japończyk, powiedzenie dzień dobry wchodząc do wspólnej sali śniadaniowej było dla niego mega wysiłkiem, a wieczorem urządzał głosne z kompanem rozmowy przy kominku. Oczywiście miał na to siły bo jak udało mi się podsłyszeć rozmowę, to "Ja po jakimś piachu nie bedę lazł do góry". Na szczęście miałem okazję obserwować "to" z wielkimi przerwami tylko przez 24 godziny.
Tak więc "prowincja" to nie tylko Warszawa. Po za tym drogi wyjazdowe z Warszawy w piątkowy wieczór są zawsze zakorkowane, bo "warszawiacy" jadą na weekend do domu :(
Tutaj masz rację - ale niestety ludzie okazują się bardzo często nadętymi bufonami, którzy przyjeżdżają w Bieszczady (albo w inne względnie spokojne miejsce w Polsce), tęsknąc za swoim "kawałkiem świata" nie zdając sobie sprawy z tego w czyj świat z butami wchodzą. Szastają kasą na lewo i prawo, zapieprzją na serpentynach 4x4 wozami, nie zauważając że ludzi którzy tam mieszkają na sam ich widok szlag trafia. Nie z zawiści bynajmniej ale właśnie z powodu tego, że kiedyś tutaj był spokój a teraz, jak to jeden z ludzi na forum stwierdził, zewsząd budzi cię dźwięk kosiarki na równiuśkich trawniczkach, wypieszczonych przez jakichś lalusiowatych siuśmajtków z wielkich miast. Którz zresztą często przy pierwszym większym śniegu biora nogi za pas i przyjeżdżają tylko w sezonie, mieniąc się wielkimi Biesczadnikami. Śmieszne.
Do fotek od LUPINO: cudo!!!! własnie takie są Biesy!!!! szkoda że nie mam fotek z Wyzniańskiej sprzed 2 lat jak to przyjechało towarzystwo nowe 2 BMW, Meganka i Volviak - supernowoczesne kurtki Alpinusa, firmowe czapki, jedna pani nawet w futerku :D . Poszli do schorniska, mysmy przyjechali 2 godziny po nich, wskoczylismy na nalesnika i z pół godziny po nich wyszlismy. Po dojściu do parkingu z daleka słyszelismy wyklinanie i wiązanki mięsne że parkingowa (!!!) nie odsnieżała a przez 4 godziny napadało z 40cm sniegu...w ruch poszły łopaty i dygali z 50 metrów odśniezania bo oczywiscie ustawili się najdalej od wjzdu bo najbliżej żeby iść...Nie skorzystali z oferowanej pomocy w odholowaniu do drogi, a ostateczny finał był taki: (słowa bez cenzury): więcej w te pieprzone Bieszczady nie będziemy sie wpier....bo tu g... a nie odśniezają drogi a pier... drogowcy to sobie chyba w h... lecą. Bo takie są Bieszczady i chwała Bogu za nie!!!!
Kiedyś jechałem z jednym gościem z Wawy na stopa. Było to w Bieszczadach, gdzieś w okolicach Ustrzyk. Gość napieprzał ciągle przez komórę, a gdy się w końcu spytał co "tu można zobaczyć", to zacząłem mu opowiadać o szlakach, o pięknych kościołach, cerkwiach, itd - słowem, sam miód. Gość mi na to odparował - "ja tu nie przyjechałem łazić, tylko smażoną rybę zjeść!". To ja dziękuję za element warszawski w Bieszczadach.
Ośmielę się zauważyć, że opowiadasz o JEDNYM gościu. Więc nie generalizuj. Bo w ten sposób krzywdzisz innych, którzy są normalni i przyjeżdżają w Bieszczady dla ich cudnej przyrody, malutkich cerkiewek, spokoju... Tak jak Ty... Ale chyba nie powiniem się dziwić, bo mam wrażenie, że w Polsce ludzie (widzę że jesteś jedną z tych osób) bardzo lubią stereotypy i uogólnianie - np. że warszawiak w Bieszczadach to burak który nie wie po co tam pojechał, że kierowca BMW czy VW Golfa to tzw. dres któremu tylko palenie gumy w głowie, itd...
Szkoda mi takich ludzi, którzy tak myślą...
Stanowczo radzę kupic sobie jednak domek pod Wawą i nie zatruwać krwi Bieszczadnikom.
A ja stanowczo radzę przeczytać to co napisałem ja oraz kilka innych osób w początkowych postach tego wątku i zastanowić się chwilę...
Z całym szacunkiem, ale ta "prowincja" was nie potrzebuje.
Z całym szacunkiem, ale ta "prowicja" w dużej części żyje z tego że ludzie z Warszawy, Krakowa, Stalowej Woli (!) i innych zakątków Polski przyjeżdżają na wypoczynek...
Kiedyś jechałem z jednym gościem z Wawy na stopa. Było to w Bieszczadach, gdzieś w okolicach Ustrzyk. Gość napieprzał ciągle przez komórę, a gdy się w końcu spytał co "tu można zobaczyć", to zacząłem mu opowiadać o szlakach, o pięknych kościołach, cerkwiach, itd - słowem, sam miód. Gość mi na to odparował - "ja tu nie przyjechałem łazić, tylko smażoną rybę zjeść!". To ja dziękuję za element warszawski w Bieszczadach. Stanowczo radzę kupic sobie jednak domek pod Wawą i nie zatruwać krwi Bieszczadnikom. Z całym szacunkiem, ale ta "prowincja" was nie potrzebuje.
No ładnie... Więc element warszawski powie tylko tak: do psychologa!!!
A "prowincja" już od pewnego czasu to nie miejsce na mapie, tylko stan umysłu...
Pozdrawiam
Jak czytam takie bzduru jak napisał MiM to aż mi sie cukier podniósł. Ja pytam jakim prawem ktoś kto właściwie oddaje pierwszy głos na forum może wyjeżdżać z tekstem typu "Ty jesteś z Warszawki to tu nie przyjeżdżaj". Człowieku stuknij się mocno głową o ścianę. Może to Ty nie powinieneś tu przyjeżdżać bo jesteś za mało tolerancyjny. Bo jak do tej pory to Bieszczady są dla wszystkich i szybko się to nie zmieni. A jak Ci się to nie podoba to po prostu tu nie jedź i nie wygłaszaj bzdurnych filozofii bo najważniejsze jest to żeby "człowieka nie oceniać" (S. Laska) bo nie masz do tego najmniejszego prawa.
pozdrawiam
J. Lupino
Bo jak do tej pory to Bieszczady są dla wszystkich i szybko się to nie zmieni.
Anioły są wiecznie ulotne
zwłaszcza te w Bieszczadach
nas też czasami nosi
po ich anielskich śladach
One nam przyzwalają
i skrzydłem wskazują drogę
i wtedy w nas się zapala
wieczny bieszczadzki ogień
Bieszczadzkie anioły
anioły bieszczadzkie
gdy skrzydłem cię musną
już jesteś ich bratem
Przyjechać w biesy może każdy ale zbratać się z aniołami?
To już trzeba... No właśnie... Może ktoś podpowie co?
pozdrawiam
Przyjechać w biesy może każdy ale zbratać się z aniołami?
To już trzeba... No właśnie... Może ktoś podpowie co?
"miej serce i patrzaj w serce"
a Bieszczadzkie Anioły same Cię znajdą gdzieś na szlaku.
I to One wybierają z kim się zbratać, a nie My.
[/quote]I to One wybierają z kim się zbratać, a nie My.[/quote]
I to jest całe sedno sprawy.
Ciesze się Marku że są ludzie którzy to rozumieją. Szkoda tylko, że nieliczni chcą o tym pamiętać.
pozdrawiam
Byłem. Oglądałem działki. Rozmawiałem w urzędzie gminy. Trochę informacji mam, jak ktoś będzie zainteresowany to chętnie się podzielę... :)
Jak najbardziej poproszę ...
No to i dla mnie na priva poproszę
PYTON
Bastek,
napisz na jakim jesteś etapie i jakie miejscowości bierzesz pod uwagę.
Może będziemy sąsiadami (ja już wybrałem).
Pozdrawiam wszystkich Biesolubnych,
Ebik.
P.S. Wróciłem do Warszawy zarabiać na chelbuś ... i krew mnie na nowo zalewa od tych korków (Most Grota + Wisłostrada). Codziennie 2-2,5 godziny za kierownicą... brrrr
napisz na jakim jesteś etapie i jakie miejscowości bierzesz pod uwagę.
Może będziemy sąsiadami (ja już wybrałem).
Jestem na etapie szukania. Niełatwo jest znaleźć coś co się podoba, ma odpowiednią wielkość, rozsądną cenę i spełnia jeszcze kilka innych warunków... :)
Z przyczyn "urzędowych" pod uwagę biorę miejscowości Cisna, Wetlina. A to dlatego że dla tych miejscowości za kilka miesięcy do roku ma być zatwierdzony plan zagospodarowania przestrzennego. Jeszcze Przysłup będzie miał ale tu jakoś mi się nie bardzo podoba... :wink: Choć jestem otwarty na propozycje...
A gdzie wybrałeś? Napisz coś więcej - może być na priv...
P.S. Wróciłem do Warszawy zarabiać na chelbuś ... i krew mnie na nowo zalewa od tych korków (Most Grota + Wisłostrada). Codziennie 2-2,5 godziny za kierownicą... brrrr
Miałem dokładnie te same odczucia... Po 5 dniach w Bieszczadach pierwsze dni w W-wie były straszne. Najgorsze oczywiście korki... To niesamowite ile cennego czasu traci się codzinnnie na dojazdy do zdomu do pracy, z pracy do domu, z domu sklepu itd... :evil:
Ponad 20 lat temu probowalam osiasc w Bieszczadach - nie udalo sie , nie przetrzymalam...Trzymam kciuki, zeby Tobie sie udalo:-)
zbyszekj
26-10-2004, 09:28
mieszkałem ponad 20 lat w bieszczadach i troszke wiem na ten temat , człowiek osiedlajacy sie w bieszczadach musi sie liczyć z trudami zamieszkania, oczywiscie nie wszedzie ale ty szukasz miejsc gdzie rzeczywiscie bedzie to trudne, ale nie poddawaj się jeżeli ci starczy sił to musisz spróbować zawsze mozna wyjechać. Ja pamietam zimę w 1975 roku kiedy do Czarnej trzeba bylo chodzić po chleb kilka dobrych kilometrów na nartach, cz przystanek w lutowiskach kolo koscioła był zasypany po dach, ale jak ci napisalem zawsze można spróbować życze powodzenia ale przemyśl wszystkie za i przeciw.
Ponad 20 lat temu probowalam osiasc w Bieszczadach - nie udalo sie , nie przetrzymalam...
Ja pamietam zimę w 1975 roku kiedy do Czarnej trzeba bylo chodzić po chleb kilka dobrych kilometrów na nartach, cz przystanek w lutowiskach kolo koscioła był zasypany po dach
Ja jednak liczę (może naiwnie) że dziś wygląda to nieco inaczej niż 20-30 lat temu... Zmienił się ustrój, więcej ludzi mieszka w Bieszczadach, więcej ludzi przyjeżdża w Bieszczady na wypoczynek, łatwiej jest magazynować żywność żeby nie dać się zaskoczyć nagłym opadom śniegu itd...
człowiek osiedlajacy sie w bieszczadach musi sie liczyć z trudami zamieszkania, oczywiscie nie wszedzie ale ty szukasz miejsc gdzie rzeczywiscie bedzie to trudne
Dlaczego mieszkanie w Cisnej czy Wetlinie ma być jakoś szczególnie trudne? Wydawałoby się że raczej malutkie wsie jak np. Krzywe powinny być w gorszej sytuacji... :roll:
Dlaczego mieszkanie w Cisnej czy Wetlinie ma być jakoś szczególnie trudne? Wydawałoby się że raczej malutkie wsie jak np. Krzywe powinny być w gorszej sytuacji... :roll:
Też tego nie rozumiem. i wg mnie nie jest to możliwe. W Cisnej jest szkoła, gdzie dowożone są dzieci GimBusem z okolic ( w Wetlinie zresztą też). Więc co jak co, ale tam dojazdówki muszą być odśnieżane. Odśnieżane, ale nie sypane sola, czy innym świństwem. No i może się zdażyć ubity śnieg, ale nie zaspy po pas. Z tego co wiem (rozmowy z tubylcami, właśnie z pasa Cisna - Wetlina), to w Krzywem (Krzywym?) też jest droga gminna, czyli odśnieżana.
Osiedlając się w Bieszczadach musicie wziąć pod uwagę kilka rzeczy
- pierwsze to cięzkie życie z dala od kin teatrów, i innych intelektualnych spraw
- brak rynku pracy chyba że ktoś wygrał w totka i ma środki do życia albo ma jeden z wolnych zawodów z ktorego się utrzyma
-nierówne szanse dzieci w dostepie do dobrych szkół, szkoły średnie oddalone o ponad 20 km, tak samo poziom nauczania nie jest niestety za wysoki, co do dojazdu do szkół to jak zasypie Bieszczady to może byc droga krajowa i nic to nie pomoże, czsem to trwa dwa lub trzy dni zanim się ją odśniezy, szczególnie miejscowości od Cisnej na wschód
-w miejscowościach typowo letniskowych zycie prawie zamiera poza sezonem
to są te negatywne strony chociaż nie wszystkie
Ale sa tez strony pozytywne, cisza ,spokój ,czyste powietrze ,przepiękne widoki , zycie płynie o wiele wolniej niż w duzych aglomeracjach.
Życze powodzenia, i jeżeli masz mocny , twardy charakter to sobie poradzisz.
Jeżeli w Bieszczady przyjedzie więcej ludzi z inicjatywą i zaczną zmieniać mentalność części mieszkańców tych popegerowskich którzy jeszcze teraz uważaja że im się należy to bardzo dobrze. Jeszcze raz zyczę powodzenia .Myślę że jak postawisz swój dom to pochwalisz sie.
pozdrawiam
Stały Bywalec
31-10-2004, 15:53
Wszystko to prawda, co Żebro napisał.
Od siebie jeszcze dodam, że należy też wziąć poprawkę na mentalność mieszkańców Bieszczad, wśród których przyjdzie mieszkać. To nie miasto, gdzie ludzie żyją anonomowo obok siebie na osiedlu.
A owi stali mieszkańcy Bieszczad mają inne oblicze dla gości - turystów (nawet jeśli sami na nich nie zarabiają), a inne dla siebie nawzajem.
Zalecam ostrożność i rezerwę w życiu sąsiedzkim (co nie oznacza wyobcowania) oraz maksimum niezależności finansowej.
I np. budując się, broń Boże, nie zatrudnij przy budowie nikogo z tej samej miejscowości (ani nawet z pobliskiej) !
I np. budując się, broń Boże, nie zatrudnij przy budowie nikogo z tej samej miejscowości (ani nawet z pobliskiej) !
A to dlaczego? :shock: Zawsze wydawało mi się że zatrudnienie ludzi ze "swojej" wsi i w ten sposób danie im zarobku (o który przecież niełatwo) chyba powinno mi zaskarbić sobie ich sympatię... :?
stały bywalcze może przeprosiszmieszkańców bieszczadów za ewidentne oszczerstwo dawniej "bywalec" cokolwiek znaczyło
Stały Bywalec
13-11-2004, 17:33
Żadnego oszczerstwa nie ma w tym, co napisałem. Wyraziłem tylko swój subiektywny pogląd.
Nie jest to zresztą tylko moja opinia. Np. w przewodniku Rewaszu wyd. X (najnowsze, z 2004 r.) można przeczytać na str. 34 (dolna połowa strony):
" (...) Jeszcze w tej chwili obserwujemy tu zaburzoną strukturę wieku - wyjątkowo niski odsetek ludzi starych, co jest oznaką braku rodzin wielopokoleniowych. (...) Dominujący po wojnie typ osadnictwa prowadził także do znacznej nadwyżki liczby mężczyzn nad kobietami. Na całym omawianym obszarze na 100 mężczyzn przypada zaledwie 96 kobiet, ale w gminie Cisna jest tylko 78, a w gminie Lutowiska 69 kobiet na 100 mężczyzn. Taka struktura wieku i płci niesie ze sobą negatywne konsekwencje społeczne, m.in. alkoholizm. Dzisiejsze Bieszczady nie są uważane za atrakcyjne miejsce zamieszkania." (pogrubienie tekstu moje).
Jest to po prostu spostrzeżenie socjologiczne. I Ty, Feliks, o tym dobrze wiesz (skoro jesteś dziennikarzem). A czepiasz się, bo pałasz żądzą rewanżu.
Zalecam ostrożność i rezerwę w życiu sąsiedzkim (co nie oznacza wyobcowania) oraz maksimum niezależności finansowej.
I np. budując się, broń Boże, nie zatrudnij przy budowie nikogo z tej samej miejscowości (ani nawet z pobliskiej) !
A ja powtórzę swoje pytanie: dlaczego wg Ciebie nie powinienem zatrudniać do budowy domu osób z tej samej miejscowości?
Bo zakładam że to iż na 100 meżczyzn przypada 78 kobiet i że jest duży alkoholizm nie było odpowiedzią na moje pytanie... :)
Stały Bywalec
16-11-2004, 09:56
Ktoś, kto buduje dom na wsi (samemu nie pochodząc z tego środowiska, ani nie mając z nim więzi rodzinnych) powinien być szczególnie ostrożny. Jego zamożność będzie przez jakiś czas (dopóki środowisko się do niego nie przyzwyczai) kłuła w oczy. Ludność miejscowa może za jego plecami wygadywać różne bzdury, np. że przybysz jest złodziejem, malwersantem czy innym Ałganowem.
A spory odsetek tej miejscowej ludności mogą stanowić osoby, których długie bezrobocie już od pracy odzwyczaiło. Jeśli nawet się jej podejmą, to nie zawsze obędzie to z pożytkiem dla pracodawcy (chyba że będzie stał nad nimi cały dzień, jak niegdyś dworski ekonom).
BastekM, zadałeś pytanie problemowe !!! Musiałbym tu całą analizę społeczno - ekonomiczną napisać. Mogę - jeśli otrzymam od Ciebie takie zlecenie. Myślę, że mam ku temu stosowne kwalifikacje (i dlatego nie jestem tani, co też weź pod uwagę).
Ale teraz pozwolisz, że Cię tylko odeślę do tygodnika "Polityka". Na wiosnę (a może latem ?) znalazłem tam bardzo ciekawy artykuł ściśle dotyczący Twojego zapytania. Tzw. ludzie sukcesu pragnęli stworzyć sobie na prowincji drugie domy, a nawet drugie miejsca pracy. Założyli, że aktywizując gospodarczo daną wieś, dając zatrudnienie jej chronicznie bezrobotnym mieszkańcom, spotkają się z ich wdzięcznością i zapałem do pracy. Tymczasem wdzięczność była fałszywa, a zapał (do roboty) udawany. Za to zawiść, kradzieże i dewastacje jak najbardziej rzeczywiste. Autor artykułu podaje kilka takich przykładów z różnych stron Polski. Posuwa się nawet do uogólnienia mówiącego, że długi okres bezrobocia demoralizuje człowieka, z czasem czyni go wręcz niezdolnym do normalnej i uczciwej pracy. I moim zdaniem są to wnioski słuszne. A jeśli zdarzą się wyjątki od tej reguły ... Cóż, jak sam wiesz - wyjątek tylko potwierdza regułę.
Oby tych wyjątków w Bieszczadach było jak najwięcej !
Stały Bywalec
16-11-2004, 10:28
Ten artykuł, o którym wspomniałem powyżej, jest autorstwa p. Joanny Podgórskiej i nosi tytuł "Nie robim, bo się narobim". Znajdziesz go w tegorocznym n-rze 19 "Polityki", albo wprost tu:
http://polityka.onet.pl/162,1161603,1,0,2451-2004-19,artykul.html
Jako przykład tego o czym napisał SB mogę opisać krótko historię budowy domu magnata finansowego - byłego bodajże wiceministra - na której to budowie jako chłopię będące w szkole średniej dorabiałem sobie podczas wakacji.
Otóż całkiem spora inwestycja realizowana była przez firmę budowlaną.
Tempo budowy było szaleńcze a skala inwestycji wielka.
Budowa trwała np. w niedziele co wzbudzało w miejscowych - pomijając kontrowersje o których szczegółowiej pisze SB wokół osoby właściciela - stanowczy sprzeciw.
Jako że cierpliwość i wytrzymałość psychiczna pracowników firmy budowlanej po około 3 miesiącach pracy na duzych obrotach się wyczerpała postanowili oni ogłosić coś w rodzaju straku - najpiew gremialnie spożywając znaczącą ilość napojów alkoholowych :) a potem ogłaszając masowy wyjazd do "domu" (pracownicy byli z centralnej polski)
Kierownik budowy komunikując inwestorowi ten fakt nie spodziewał się jego reakcji. Decyzją inwestora "rozpędzono" do domów pracowników (dyscyplinarnie ich zwalniając) a na ich miejsce przyjęto obserwujących dotychczas bieg spraw z boku miejscowych fachowców (którzy chętnie przyjęli posady ponieważ stawki były jak na warunki bieszczadzkie przyzwoite)
No i zaczęło się :) - najpierw zaczęło brakować gwoździ, potem cementu (który jeden z przyłapanych wynosił z budowy we własnych spodniach!!! - zawiązywał nogawki u dołu sznurkiem i do nogawek (mając spodnie cały czas na sobie) wsypywał cement!!), a potem narzędzi itp.
Efekt był taki że budowa zamarła na spory okres czasu.
Jaki był finał nie wiem bo przestałem tam dorabiać ale wnioskując z opowieści firma z centralnej polski wróciła :)
Nie wyciągajcie z tego przykładu żądnych wniosków (zwłaszcza zbyt daleko idących) a potraktujcie go jako swego rodzaju naukę :) - z której ewntualnie można zaczerpnąć podczas prowadzenia własnych inwestycji.
sprzysiezony
16-11-2004, 11:03
"Dusza moja kamienna i serce z kamienia
I oczy zmrozone granitami szczytów
Zimne echo ulicy odbija kroki
i kolana chłodzi posadzka kości0oła
I cóż mi powiesz Panienko Przeczysta-jarzębino
Ikono leśna-przydrożna leszczyno
Czegóż mnie nauczysz pod drewnianym dachem
płomykiem lampki drżącym bukowym zapachem
Dłonie moje stalowe i nerwy ze stali
Zimna porcelana,błyszczący widelec
Nawet krzyż na ścianie wykrojony z blachy
i żelaznym gwoździem przybity do muru
Nigdy nie zrozumiem Waszych ciepłych dłoni
i drewnianych łyżek nasiąkniętych zupą
Twarz przyciskam do belek a ukłon do progu
i wracam do siebie żelazną koleją...."
....wszystkim ,pragnącym osiedlić się w Bieszczadach.....bez zbędnych komentarzy....
Pozdrawiam
A ja powtórzę swoje pytanie: dlaczego wg Ciebie nie powinienem zatrudniać do budowy domu osób z tej samej miejscowości?
Po przeczytaniu tych wszystkich postów nasunęła mi się taka refleksja. Jak jest z budową, każdy albo słyszał, albo przerabiał na własnej skórze. Tak czy inaczej, łatwo nie jest, nerwy co jakiś czas puszczają.
No i weź opierd... potencjalnego sąsiada lub co gorsza wywal go z roboty? Przy takim układzie to nawet w bloku już masz przegwizdane, bo będzie sie na Ciebie krzywo patrzył, a jak znajdzie w sąsiedzie chętnego słuchacza, to się później można zdziwić, słuchając opinii o sobie. A co dopiero w małej wsi.
Ok, można sobie z tym poradzić autorytetem, szacunkiem, etc. Ale jak jesteś na etapie budowy, to oznacza, że dopiero się tam osiedlasz. I nie zdążyłeś sobie wyrobić autorytetu, szacunku, etc. No i falstart "społeczno-towarzyski" bardzo prawodopodobny. Bo później wśród tej społeczności musisz żyć.
Temat miał być o działkach, domach itp. do kupienia w Bieszczadach , teraz już nie jest. Pisanie ,że w Bieszczadach zamieszkuje jakiś szczególny gatunek ludzi ,jest bezsensowne. Kiepscy robotnicy budowlani są wszędzie, wszędzie też są świetni robotnicy. Nie wiem co to akurat ma wspólnego z Bieszczadami. Czy złych robotników jest więcej w bieszczadzkich wsiach, czy we wsiach mazowieckich nikt nie badał, a nawet gdyby badał do wynik byłby mocno orientacyjnego, bo tego nie zmierzy. Swoją drogą trzeba mieć wysokie mniemanie o sobie by od tak oceniać ludzi , których się nie zna. Parę dni temu było o gminie Czarna, teraz to już o całych Bieszczadach.
Temat miał być o działkach, domach itp. do kupienia w Bieszczadach , teraz już nie jest.
Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Jeśli prześledzisz wątek od początku, to było o działkach, domach, etc., ale tak naprawdę w kontekście przeniesienia się w Bieszczady, rozpoczęcia życia na nowo, w warunkach nie do końca znanych. I biorąc to pod uwagę, to już nie jest tak nie na temat. Przynajmniej dla mnie.
Pisanie ,że w Bieszczadach zamieszkuje jakiś szczególny gatunek ludzi ,jest bezsensowne. Kiepscy robotnicy budowlani są wszędzie, wszędzie też są świetni robotnicy. Nie wiem co to akurat ma wspólnego z Bieszczadami.
Chyba uogólniasz. Tylko w cytacie z postu Stałego Bywalca można wyczytać słowo: Bieszczady. Wg mnie wszystkie posty (włączając oczywiście Stałego Bywalca) odnoszą się raczej do zjawiska społecznego, warunków na wsi. I tyle.
Czy złych robotników jest więcej w bieszczadzkich wsiach, czy we wsiach mazowieckich nikt nie badał, a nawet gdyby badał do wynik byłby mocno orientacyjnego, bo tego nie zmierzy. Swoją drogą trzeba mieć wysokie mniemanie o sobie by od tak oceniać ludzi , których się nie zna.
Ups. To chyba do mnie, sądząc po "wsiach mazowieckich". :shock: Niech to będzie dowodem na to, jak czasami trudno jest się dogadać, rozmwiając teoretycznie tym samym językiem.
Odpowiadając Gosi - nikogo nie miałem na myśli, odniosłem się do ostatnich postów. Zamieszkanie w nowym miejscu to z jednej strony jakies ryzyko a z drugiej szansa. Ryzyko trafienia na nie odpowiadających nam ludzi, szansa na spotkanie ludzi wartościowych z naszego punktu widzenia. Generalnie alkoholika czy złodzieja częściej spotkamy w Warszawie niż w Bieszczadach.
By nie być posadzonym o jakieś fobie dodam, że nie mam nic do Warszawy, jako miasto mi się podoba ale mieszkać tam nie chcę , bo wole Podkarpacie.
Stały Bywalec
18-11-2004, 14:07
(...) Generalnie alkoholika czy złodzieja częściej spotkamy w Warszawie niż w Bieszczadach.
Na pewno jest ich więcej (a nawet najwięcej) w Warszawie, z tym się zgodzę. Warszawa i aglomeracja śląska pod tym względem "przodują" w kraju. Mam jednak na myśli liczebność, tj. liczbę bezwzględną.
Ale czy częściej ich tu spotkasz ? Może tylko w pewnych upodobanych przez te "populacje" miejscach, np. na dworcach PKP, bazarach, itp. Brrr i tfu, tfu ! :evil:
Bo tak ogólnie to odsetek owych dewiantów społecznych jest jednak w Warszawie najniższy. Mieszka tu bowiem proporcjonalnie b. dużo osób z wyższym i średnim wykształceniem, ogromna liczba studentów, a bezrobocie jest najniższe w Polsce.
Kotki puszyste, tak wydziwiacie na tę "Warszawkę", a przecież bez mała pół Polski tu pracuje ! I ciągle nowi pchają się tu do pracy! Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, lecz niektórzy warszawiacy narzekają na wynikający z tego dumping płacowy. Moja znajoma usłyszała niedawno od swojej szefowej:
"Nie dostanie pani podwyżki. A jak się pani to nie podoba, to może się pani zwolnić. Mam tu cały segregator ofert pracy na pani stanowisku. Z całej Polski !"
... Ryzyko trafienia na nie odpowiadających nam ludzi, szansa na spotkanie ludzi wartościowych z naszego punktu widzenia...
O tym było we wcześniejszych postach 8).
Jeszcze raz podkreślam że nie ma jakiejś tutejszej mentalności, odmiennej od warszawskiej. A jeśli już to nie jestem pewien która jest lepsza - bieszczadzka czy warszawska. Nie znam "warszwskiej", natomiast "bieszczadzka" mi odpowiada. Feliks ma rację, że opinie SB są obrażliwe dla mieszkańców / tak samo jak rzekome "cytaty" Feliksa w innym temacie/. Czy już naprawdę nie ma o czym pisać ? Dla jasności dodam , że jestem przeciwny takim sądom bo tak naprawdę mają niewiele albo nic wspólnego z rzeczywistością.
Stały Bywalec
18-11-2004, 20:31
(...) Feliks ma rację, że opinie SB są obrażliwe dla mieszkańców / tak samo jak rzekome "cytaty" Feliksa w innym temacie/ (...).
Moje opinie odnoszą się tylko do meneli i nierobów. A że jest ich w Bieszczadach proporcjonalnie więcej niż w rozwiniętych gospodarczo częściach kraju - na to nic nie poradzę, taka jest widać prawidłowość socjologiczno - ekonomiczna. Czy te opinie są obraźliwe ? Jeśli nazwać lenia - leniem, pijaka - pijakiem, to może i tak.
A zresztą na tym m.in. polega urok Bieszczad ! Bez tego byłyby inne.
Swego czasu "czarem" Dzikiego Zachodu w USA byli ... kowboje. Do dziś lubię oglądać dobre westerny (pozostało mi to z dzieciństwa), a przecież potafię sobie wyobrazić realia takiego życia i nie chciałbym w nim uczestniczyć. :)
Z zainteresowaniem przeczytałem w tym roku książkę Andrzeja Potockiego o "zakapiorach bieszczadzkich". Oni i im podobni (jeszcze nie opisani) stanowią m.in. społeczny koloryt Bieszczad. Takiemu "zakapiorowi" chętnie postawiłbyś na pewno tanie wino w "Piekiełku", z autentycznym zainteresowaniem wysłuchałbyś jego opowieści bieszczadzkich, postawiłbyś mu następnie drugie i trzecie wino, itd. Ale przypuszczam, że nie chciałbyś, aby kręcił Ci się w obejściu, pracował przy budowie Twojego domu, czy nawet był Twoim stałym sąsiadem. Mylę się ?
Zauważ, że ja nie odstręczałem BastkaM od osiedlenia się w Bieszczadach, lecz tylko zalecałem Mu daleko idącą ostrożność w kontaktach "budowlanych" z sąsiadami (podobne poglądy wyrazili Admin i Gośka) i całkowitą niezależność finansową.
Bieszczady są bowiem piękne. :D Sam bym się tam przeniósł - nie na stałe oczywiście, lecz na jakieś 3 - 4 m-ce w roku. I pewnie kiedyś to uczynię.
A do "cytatów Feliksa" to już nie chciałbym powracać.
Tu można znaleźć ciekawe działki:
http://www.oleniacz.pl/
Tu można znaleźć ciekawe działki:
http://www.oleniacz.pl/
Dzięki. :)
Dwa dni temu staliśmy się właścicielami działki w Wetlinie... Teraz tylko trzeba zebrać kasę na budowę...
witam!
jestem nowy a trafiłem tu szukajac działki w Bieszczadach ...........BastekM jeśli możesz napisz jak znalazleś swoją działkę - może masz jakieś namiary, info na coi?/kogo? uważać, co jest ważne - jednym słowem co zrobić żeby kupić działkę w Bieszczadach
z góry dzięki za info
pzdr\
A
witam!
jestem nowy a trafiłem tu szukajac działki w Bieszczadach ...........BastekM jeśli możesz napisz jak znalazleś swoją działkę - może masz jakieś namiary, info na coi?/kogo? uważać, co jest ważne - jednym słowem co zrobić żeby kupić działkę w Bieszczadach
Trudno to tak napisać "jednym słowem" :D
Ja działki szukałem trzema kanałami:
- serwisy internetowe typu www.trader.pl, www.gratka.pl
- to forum dyskusyjne (a konkretnie wątek w którym właśnie jesteśmy :) )
- wyjazdy w Bieszczady, a tam szukanie tablic informujących o sprzedaży działki, pytanie ludzi...
Namiary na działki znajdziesz w tym wątku - przewinęło ich się trochę. Zaraz zresztą przejrzęcały wątek jeszcze raz i jeśli mam namiary których tu nie ma to dopiszę.
Niestety nie wiem na kogo uważać przy kupowaniu działki. Nie słyszałem o naciągaczach ale zawsze ktoś taki może się trafić.
A na co uważać podczas kupna? Chyba na to samo co w przypadku kupna działki w innym rejonie Polski.
Przede wszystkim musisz określić czego szukasz: działki pod budowe domu, pensjonatu, domku letniskowego, działki którą chcesz traktować jako inwestycję kapitału, a może działki rolnej odpowiednio dużej na której da się postawić siedlisko?
Jak już to ustalisz to chyba najważniesze rzeczy do sprawdzenia: w gminie czy da się postawić na tej działce to o czym myślisz oraz w sądzie w Lesku czy działka nie jest obciążona...
To tak na szybko przychodzi mi do głowy... :)
Przejrzałem wątek i okazuje się że nie ma tu zbyt dużo kontaktów...
To co udało mi się zebrać (nie wiem na ile aktualne):
- 1000 m2, 25zł/m2, Smerek, 400m od basenu i stadniny, tel:0692349252
- pośrednik: Pan Stefaniak w Stefkowej (za Leskiem) 13/ 461 75 05 (podobno ma sporo ofert - niestety niewiele w Wysokich Bieszczadach).
- właściciele Oberży "Biesiska" z Przysłupia sprzedają w Przysłupiu działkę 3,7ha. Działka jest ponoć widokowa, dojazd obecnie trudny, prąd u sąsiada, położenie obok trasy przyszłego wyciągu narciarskiego (Przysłup-Jasło). Kontakt na stronie: http://www.bieszczady.pl/biesisko/
- działki w Dwerniku, 15 km od Lutowisk. Informacje pod numerem telefonu: (22) 7729097
- Baza Nowa (+48 ) 601-172-150; tel/fax: (+48 22) 626-97-12, 848-53-80
- osoba sprzedajaca dzialki w Krzywym: 0503483401
Witam!
dzięki BasteM za info. ...........podzwonię,
...........................ja jak do tej pory trafiłem na jednš interesujšcš ofertę - ok. 2,5 ha nad Sanem pod Otrytem, podobno warto ..........jak zrobię wypad w Bieszczady i obejrzę to napiszę
pzdr
Jest do wzięcia w Kiełczawie k/Baligrodu hektar na pół ze mną :-) bo na cały mnie nie stać...prąd i telefon na działce. Działka prawie na samej przełęczy więc widoki super. Może kto zainteresowany?
Mogę dorzucić jeszcze jeden namiar - Janusz Grzech 506873869, 501708464. Handluje ziemią w Wysokich Bieszczadach. Poznałam, go - bardzo sympatyczny i interesujący człowiek. Prowadzą również z żoną noclegi w domu "Pod Berdem" w Wetlinie.
Stały Bywalec
17-02-2005, 17:43
Dam Wam jedną praktyczną radę, którą potraktujcie poważnie.
Korzystacie z usług zawodowych pośredników w obrocie nieruchomościami, być może też rzeczoznawców majątkowych. Sprawdźcie, czy taka osoba jest faktycznie tym, za kogo się podaje, tzn. czy nie jakimś oszustem.
A sprawdzić możecie bez wstawania od biurka, tu:
http://rejestr.mi.gov.pl/index.html
Do wykonywania ww. zawodów niezbędne jest posiadanie licencji (otrzymywanej po przejściu postępowania kwalifikacyjnego). "Kłusownictwo" zagrożone jest nawet karą aresztu - vide art. 198 ustawy o gospodarce nieruchomościami (j.t. Dz.U. z 2004 r. Nr 261, poz. 2603).
Ps. Osoba wymieniona przez Gośkę nie figuruje w rejestrze pośredników w obrocie nieruchomościami. Może więc legalnie handlować co najwyżej własną ziemią, np. skupować ją i później sprzedawać. Nie wątpię, że tak właśnie jest.
Nie wątpię, że tak właśnie jest.
Tak właśnie jest.
I cieszy się opinią rzetelnego i wiarygodnego partnera.
Może niefortunnie się wyraziłam co do handlowania. Ma własną ziemię na sprzedaż i świetnie się orientuje, co się dzieje w temacie ziemi/działek w Wysokich Bieszczadach (i nie tylko Wysokich, chyba).
G
Niestety musze sprzedać :((
potrzebna kasa
Sprzedam działkę
w Lutowiskach 16 arów
http://www.lutowiska.com/forum/viewtopic.php?t=77
Czekam na propozycję
Pozdrawiam
Pani Zosia Zubek (Sołtys Strzebowisk), prosiła o umieszczenie w internecie informacji o jej działce w Strzebowiskach, przeznaczonej na sprzedaż.
Działka 2,175 ha jest objęta planem zagospodarowania przestrzennego, który wchodzi w życie w połowie sierpnia 2006. Nie jest jeszcze dostępny wypis i wyrys z planu ale część jest ponoć pod zabudowę (nawet pensjonatową).
Szczegóły ze zdjęciami:
http://strzebowiska.gecco.com.pl
Kontakt z Panią Zosią:
507-108-773
Cena chyba troche przesadzona....
Ponad 2 hektary za 500 000 zł to przesada?? Wychodzi na to, że ar nie kosztuje nawet 2 500 zł. Jeśli porownać tą cenę z innymi w tym rejonie to wydaje mi się że ta oferta jest bardzo atrakcyjna i cena z pewnością nie przesadzona.
Bardzo atrakcyjna. Zastanawiam się, czy Strzebowiska nie są czasami najszybniej rozwijającą się miejscowością w Polsce. Dwa lata temu coś z 13 rodzin teraz coś z 70.
Bardzo atrakcyjna. Zastanawiam się, czy Strzebowiska nie są czasami najszybniej rozwijającą się miejscowością w Polsce. Dwa lata temu coś z 13 rodzin teraz coś z 70.
no tak - coś w tym jest ... trochę się pobudowało samych pensjonatów/agroturystyki... nie mówiąc o rekreacji.
Jeśli ktoś jest zainteresowany to proszę kontaktować się z Panią Zosią Zubek (ja nie jestem stroną) - prosiła o podanie komórki więc podaję: 507-108-773.
Uaktualniłem http://strzebowiska.gecco.com.pl - jest zaświadczenie z gminy o przeznaczeniu działki w planie zagospodarowania przestrzennego.
Pozdr,
ebik
Niestety musze sprzedać :((
potrzebna kasa
Sprzedam działkę
w Lutowiskach 16 arów
http://www.lutowiska.com/forum/viewtopic.php?t=77
Czekam na propozycję
Pozdrawiam
Cena za działke spada na kwote 16 tyś. za 16 arów
Czekam na propozycję
Pozdrawiam
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.