PDA

Zobacz pełną wersję : Stowarzyszenie Miłośników Bieszczadzkiego Parku Narodowego



zbyszekj
30-10-2004, 15:05
W związku z tym że Stały Bywalec się nie odzywa pozwoliłem sobie wrzucić na forum nowy temat o stowarzyszeniu przyjacioł czy też milośnikow BPN. Zaznaczam że jest to pomysł Stałego Bywalca. Co myslicie o tym pomysle i ile osób by ten temat zainteresował. Trzeba sprawdzić czy coś takiego czasem juz istnieje, no i jakieś pomysly.

Stały Bywalec
30-10-2004, 23:30
Czy takie stowarzyszenie istnieje, czy nie, powinien wiedzieć Stachu, chyba dość blisko współpracujący z BdPN.

Dlatego "BdPN", a nie "BPN", gdyż skróty też są nieraz traktowane jak nazwy własne. A skrót "BPN" został zarezerwowany dla już wcześniej utworzonego Białowieskiego Parku Narodowego.

Może ktoś z członków naszego Forum by się zajął zorganizowaniem takiego stowarzyszenia (oczywiście w ścisłej współpracy z Dyrekcją BdPN) ? Jest to raczej zadanie dla "autochtonów", a nie takich urlopowych bieszczadników, jak np. ja.
Ale do owego stowarzyszenia zapisałbym się z przyjemnością ...
Na marginesie: składka członkowska w istniejącym kampinoskim stowarzyszeniu wynosi 50 zł rocznie.

Piotr
30-10-2004, 23:42
A skrót "BPN" został zarezerwowany dla już wcześniej utworzonego Białowieskiego Parku Narodowego.[/i]
O Babiogorskim nie wspominając :)

Ale do owego stowarzyszenia zapisałbym się z przyjemnością.
Tez bym sie zapisal. Tylko moze nie zaczynając o tyłu? Stowarzyszenie musi miec przede wszystkim cel - moze przybliż wszystkim jaki jest cel takiego stowarzyszenia. Bo zakladam, że nie tylko rozmowy w sprawie udostepniania nowych szlaków, zresztą tak gwoli ścislości, to by wtedy było stowarzyszenie antymilosnikow ;) Znaczy: co oprocz wyciągania łapy po Parkowe "datki"? Sorry - za okreslenie.

Żebro
30-10-2004, 23:59
Ja myślę że po to jest temat że trzeba go przedyskutować a widzę że co niektórzy jak np. Piotr jak zwykle czepia się słówek , madrzy się zamiast zaproponować coś ciekawego, krytykować innych to kazdy potrafi a wymyslic coś to juz trudniej, według mnie i myslę że zbyszekj się zgodzi celem towarzystwa to przedewszystkim ochrona przyrody BdPN. Jak kazde stowarzyszenie musi ono miec statut a oprocz tego trzeba je zarejestrować w sądzie. Myslę że powinna powstać grupa inicjatywna ktora przygotuje i posprawdza parę rzeczy potrzebnych do zalożenia stowarzyszenia. Sama idea jest dobra. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Co do skrutów to chyba jesteśmy na forum bieszczadzkim a nie bialowieskim cz babiogórskim i dyskutuje sie o bieszczadach więc wszyscy wiedzą że chodzi o Bieszczadzki Park Narodowy a nie o inny,
pozdrowienia

Stały Bywalec
31-10-2004, 00:10
Gdzieś zawieruszył mi się statut Towarzystwa Przyjaciół Kampinoskiego Parku Narodowego. Ale jak będzie trzeba, to go na pewno zdobędę (chociażby jako wzór).
Z tego, co pamiętam, to celem stowarzyszenia jest głównie działalność w zakresie poznawania i ochrony KPN, współpraca (dość ścisła) z Dyrekcją Parku.

No i przypominam (co pisałem w innym wątku), że do organizacji i działania TP KPN mają zastosowanie przepisy Prawa o stowarzyszeniach.

Piotr
31-10-2004, 00:31
Gdzieś zawieruszył mi się statut Towarzystwa Przyjaciół Kampinoskiego Parku Narodowego. Ale jak będzie trzeba, to go na pewno zdobędę (chociażby jako wzór).
Ok, dzięki - o to mi własnie chodziło - bo przyznaje, że nie bardzo wiem,więc chętnie poczytam.

Piotr
31-10-2004, 00:32
madrzy się zamiast zaproponować coś ciekawego, krytykować innych to kazdy potrafi a wymyslic coś to juz trudniej
Masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Poćwicz - to nie jest trudne.

Żebro
31-10-2004, 08:37
I znów zamiast zaproponować coś ciekawego wyrywasz slowa z kontekstu, to nie jest dyskusja ten powiedział czy napisał to jest dyskusja na temat stowarzyszenia jezeli do Ciebie to nie dociera to po prostu pomin ten post, a napisz jak bedziesz miał jakaś ciekawą propozycję np. logo czy propozycje do statutu.
pozdrawiam

naive
31-10-2004, 08:50
Od strony formalnej sprawa utworzenia stowarzyszenia jest stosunkowo prosta. Obecnie istnieją dwa rodzaje takich organizacji - stowarzyszenia i stowarzyszenia zwykłe. By utworzyć stowarzyszenia potrzeba 15 osób o pełnej zdolności do czynności prawnych / inaczej w pełnoletnich/ które zbierają się, uchwalają statut, wybierają władze i składają wniosek do sądu o rejestrację. Rejestracja jest wolna od opłat. Takie stowarzyszenie może juz prowadzić np. działalność gospodarczą, przyjmować darowizny, korzystać z dotacji itp. Rejestracja trwa nie dłużej niż 3 miesiace. Dla naszych potrzeb wystarczające byłoby stowarzyszenie zwykłe, utrzymujace sie ze składek członków. By utworzyć stowarzyszenie zwykłe potrzeba 3 osób, zamiast statutu uchwala się regulamin. Rejestracja polega na złożeniu stosownego zgłoszenia do starosty właściwego ze względu na siedzibę. To wszystko dość jasno jest opisane w ustawie z dnia 7 kwietnia 1989 r. o stowarzyszeniach - tekst jednolity Dz.U. Nr 79 z 2001 r. poz. 855 z póżniejszymi zmianami / gdyby ktoœ lubił tego rodzaju "literaturę"/.

Piotr
31-10-2004, 09:10
I znów zamiast zaproponować coś ciekawego
Nie wyrywam - to Ty sie mnie czepiłeś. Piszesz ze sie mądrze, bo zapytałem jak to powinno wygladać? Nie mam nic do zaproponowania - chcialem wiedzieć jaki jest cel i jaki byłby statut. Mogę chcieć wiedzieć? Skoro to jest dyskusja na temat stowarzyszenia to wytłumacz mi na czym ono ma polegać - proste? A skoro nie chcesz tego zrobić, to się łaskawie odczep ode mnie personalnie i zajmij sie tematem przewodnim, jednocześnie nie mówiąc mi co mam zrobić.

to nie jest dyskusja ten powiedział czy napisał to jest dyskusja na temat stowarzyszenia

Ja myślę że po to jest temat że trzeba go przedyskutować a widzę że co niektórzy jak np. Piotr jak zwykle czepia się słówek , madrzy się zamiast zaproponować coś ciekawego, krytykować innych to kazdy potrafi a wymyslic coś to juz trudniej

zbyszekj
31-10-2004, 09:42
Widzę że już są głosy które w miarę przedstawiaja sprawę stowarzyszenia, naive podał że są dwa rodzaje stowarzyszen: stowarzyszenie zwykle o którym napisał naive ma parę ograniczeń ale jest łatwiejsze do rejestracji. Ograniczenia stowarzyszenia zwyklego:
Stowarzyszenie zwykle nie może:
1) powoływać terenowych jednostek organizacyjnych
2)łączyć się w związki stowarzyszeń
3)Zrzeszać osób prawnych
4)prowadzic działalnosci gospodarczej
5)przyjmować darowizn, spadków i zapisow oraz otrzymywać dotacji, a także korzystać z ofiarności publicznej

Stowarzyszenie zwykle uzyskuje środki na swoja działalność ze skladek czlonkowskich.
I wydaje mi się że ta forma była by dobra dla Stowarzyszenia Milosników BdPN

naive
31-10-2004, 09:48
Ponieważ na tym forum liczą się szczegóły dodam , że jeśli stowarzyszenie chce prowadzić działalność gospodarczą to jednak musi ponieść opłaty zwiazane z dodatkową rejestracją tej działalności w KRS. Oczywiście najlepiej i najszybciej utworzyć stowarzyszenie zwykłe, ja osobiście jestem za. Najlepiej by było włączyć do jego tworzenia kogoś związanego np. z OIE BdPN w Lutowiskach, bo jego cel pokrywałby sie w znacznym stopniu z ich celem działania. No i gdyby się dogadał z dyrektorem, np. formalna siedziba stowarzyszenia mogłaby być tam/ w sensie fizycznym wystarczyłaby jednak półka w jakiejś szafie/. Cele stowarzyszenia powinny być ściśle powiązane z celami BdPN a nadto to co ma każde stowarzyszenie czyli "towarzystwo wzajemnej adoracji". Tak na wstępie chciałbym uzmysłowić przyszłym członkom, że w takim czymś biorą udział i ci co lubia uogólnienia i ci od szczegółów. Więc taka postawa jaka prezentuje nam tutaj np. Żebro w przyszłym stowarzyszeniu najlepiej nie wróży.

zbyszekj
31-10-2004, 10:09
Prosba do Stałego Bywalca- postaraj się dowiedzieć jaką formę ma stowarzyszenie Miłosników KampinowskiegoPN czy jest to stowarzyszenie czy stowarzyszenie zwykłe
no i przydał by się statut na wzór. Regulamin powinien zawierać;
-nazwę stowarzyszenia, odrózniającą je od innych stowarzyszeń, organizacjii instytucji
-teren i środki działania
-siedzibe
-przedstawiciela reprezentujacego stowarzyszenie
-cele działania stowarzyszenia

Viki
31-10-2004, 11:50
Idea stworzenia stowarzyszenia jest bardzo dobra. Należy tylko odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania z tym związane. A mianowicie:
1. Jaka ma byc forma prawna organizacji?
2. Co chcemy robić należąc do niej?
3. Kto może do niej należeć?
4. Skąd będą pochodziły środki na jej działalność

Jeżeli sobie na nie odpowiemy będziemy mieć ogólne założenia do opracowania statutu.
Osobiście proponuje jako formę prawną stowarzyszenie oparte o ustawę o pożytku publicznym. Dziś jest to najczęsciej spotykana forma prawna stowarzyszeń ktora w znaczący sposób ułatwia pozyskiwanie środków na działalność statutową.

Więcej o tej formie http://prawo.ngo.pl/labeo/app/cms/x/1161
http://prawo.ngo.pl/labeo/app/cms/x/1157 a tu wszyscy zainteresowani tematem znajdą niezebędne informacje potrzebne przy zakładaniu stowarzyszenia, fundacji itp.
Uważam również że w tym temacie niezbędna jest konsultacja z przedstawicielami BdPN i myslę że Stach jako osoba blisko związana z parkiem może to zrobić jak najlepiej.
Sam chętnie (w miarę możliwości oczywiście) wlącze sie do pomocy w założeniu i działaności takiego stowarzyszenia.

pozdrawiam

Stały Bywalec
31-10-2004, 12:15
Towarzystwo Przyjaciół KPN nie jest stowarzyszeniem zwykłym.
W ogóle uważam stowarzyszenia zwykłe za bardzo ułomne jednostki organizacyjne. Nie posiadają np. osobowości prawnej i w zasadzie nie są liczącymi się partnerami dla nikogo. Jest to, moim zdaniem, forma organizacyjna dobra tylko dla np. absolwentów jakiejś szkoły, weteranów jakiejś bitwy, emerytów jakiegoś zakładu pracy, itp. itd.

Stowarzyszenia posiadające osobowość prawną mogą natomiast zrzeszać członków wspierających - osoby prawne (jeśli dopuszcza to statut). Wpływy od nich najczęściej przewyższają przychody ze składek członkowskich. Stowarzyszenia takie mogą też zatrudniać pracowników, w tym również swoich członków. Z orzecznictwa SN wynika bowiem jednoznacznie, że tylko dochód z działalności nie może być rozdzielany pomiędzy członków stowarzyszenia, natomiast wynagrodzenie za pracę jest jednym z kosztów działalności statutowej.
Czy wiecie, że np. PZPN funkcjonuje też na podstawie Prawa o stowarzyszeniach ?

Odnalazłem statut TP KPN. Nie mam jednak skanera, a nie chce mi się przepisywać 26 jego paragrafów (niekiedy doś obszernych). Może w przyszłą sobotę "wytarguję" wersję w zapisie elektronicznym. Może ..., bo to nie zależy tylko ode mnie.
Zresztą wcale nie uważam ww. statutu za dobry. Ma on parę mankamentów.

Gdyby ktoś z Was "kuł żelazo, póki gorące" i zechciał otrzymać ów statut wcześniej, to niech mi poda (w prywatnej korespondencji, jest taka opcja na tym forum) swój adres pocztowy, a wtedy we wtorek prześlę mu kserokopię (grzecznościowo, bez obciążania za koszt xero i znaczka pocztowego).

naive
31-10-2004, 13:00
Towarzystwo Przyjaciół KPN nie jest stowarzyszeniem zwykłym.
W ogóle uważam stowarzyszenia zwykłe za bardzo ułomne jednostki organizacyjne. Nie posiadają np. osobowości prawnej i w zasadzie nie są liczącymi się partnerami dla nikogo. Jest to, moim zdaniem, forma organizacyjna dobra tylko dla np. absolwentów jakiejś szkoły, weteranów jakiejś bitwy, emerytów jakiegoś zakładu pracy, itp. itd.

Stowarzyszenia posiadające osobowość prawną mogą natomiast zrzeszać członków wspierających - osoby prawne (jeśli dopuszcza to statut). Wpływy od nich najczęściej przewyższają przychody ze składek członkowskich. Stowarzyszenia takie mogą też zatrudniać pracowników, w tym również swoich członków. Z orzecznictwa SN wynika bowiem jednoznacznie, że tylko dochód z działalności nie może być rozdzielany pomiędzy członków stowarzyszenia, natomiast wynagrodzenie za pracę jest jednym z kosztów działalności statutowej. .
Chodzenie po górach można zacząć od Himalajów ale można też od Beskidu Niskiego. W Himalajach można od razu się zabić, natomiast w Beskidzie Niskim co najwyżej spocić. Podobnie jest z zakładaniem stowarzyszenia. Przecież jeśli okaże sie iz chęć tworzenia takiego tworu nie była tzw. słomianym ogniem, to bez trudu stowarzyszenie zwykłe mozna przekształcić w stowarzyszenie tzw. rejestrowane. A do utworzenia zwykłego potrzeba 3 osoby. Stowarzyszenie ma sens gdy opierać się będzie na społecznej pasji tych których los Bieszczadów nie jest obojętny. Może więc warto zacząć od czegoś niewielkiego a potem zobaczymy. Z tego typu przedsięwzięciami jest zazwyczaj tak iż na początku wszyscy są istnymi wulkanami pomysłów, pełni zapału do działania. A potem okazuje się że zarząd jest a jakby go nie było, czlonkowie chcieliby mieć wyłącznie uprawnienia itp. Jeśli się nie myle takim mocno skomercjalizowanym stowarzyszeniem jest przecież PTTK, czy jest potrzebne coś podobnego ? Co do mnie chętnie do takiego stowarzyszenia wstąpię, z tym że na razie nie mam za dużo czasu by w nim aktywnie uczestniczyć/ to sie zmieni chyba za pół roku/. Takich jak ja jest pewnie wiecej.

zbyszekj
31-10-2004, 13:48
A więc jest problem jakie stowarzyszenie wybrać stowarzyszenie zwykle jest ograniczone mnóstwem spraw ale jest łatwiejsze do założenia natomiast stoważyszenie to organizacja ktora może prowadzić działalnośc gospodarczą, może pozyskiwać np. srodki dla parku jako organizacja pozarządowa, dlatego Ci którzy chcą się zająć działalnością muszą sobie odpowiedzieć na pytanie ile czasu mogą poświęcić na tę działalność. A sprawa najważniejsza co na to dyrekcja parku, jak ona by widziała ten twór i jaka była by płaszczyzna współpracy z parkiem. Jeżeli Stachu ma tam dojścia to byłoby super żeby zorientował się w czym rzecz i przedstawił nam to na forum. A poza tym chetni musieli by się zdeklarować co do działalności w stowarzyszeniu. Myślę że jak napisał naive na początek powinno byc to stowarzyszenie zwykle a jak to się sprawdzi to mozna zawsze zmienić formę stowarzyszenia. Jak będziemy mieli wiecej wiadomości z parku to w miesiącach zimowych Ci którzy są zainteresowani działalnością mogli by sie spotkać i podjąc decyzję o założeniu stowarzyszenia.

Doczu
31-10-2004, 14:02
Ja bardziej skłonny byłbym zgodzić się z "naive" - zróbmy najpierw drobny kroczek, żeby przekonać się czy nie bedzie to kroczek w pustkę. Jeśli po jakimś czasie okaże się że takie stowarzyszenie bedzie miało aktywnych członków - nic nie stoi na przeszkodzie, aby utworzyć stowarzyszenie (nazwę je "pełne")

Stały Bywalec
31-10-2004, 15:36
Kol. Naive podał przykład Himalajów i Beskidu Niskiego.
To moim zdaniem zły przykład.
Propozycja utworzenia stowarzyszenia zwykłego (a potem zobaczymy) to tak, jakby zamiast komputera kupić maszynę do pisania (chociażby i z pamięcią).

Stowarzyszenie posiadające osobowość prawną powinno zostać założone przez min. 15 członków. To niedużo.

A oto atuty takiego stowarzyszenia.

1. Stowarzyszenie może przyjmować pomoc finansową od różnych podmiotów, w tym wpłaty od członków wspierających. Mają oni z tego tytułu ulgi w podatku CIT, więc nie tak trudno do nich dotrzeć.

2. Stowarzyszenie może prowadzić działalność gospodarczą, np. wydawać książki, mapy, czasopisma, etc. (także organizować szkolenia, prelekcje). Miałoby wtedy też dostęp do funduszy UE.

3. Stowarzyszenie, jako osoba prawna, może posiadać mienie ruchome i nieruchome.

4 Stowarzyszenie może być pracodawcą, na podstawie umowy o pracę i umów cywilnoprawnych (zlecenia, o dzieło).
Z orzecznictwa:
"Artykuł 2 ust. 3 prawa o stowarzyszeniach, stanowiąc, że stowarzyszenie opiera swą działalność na pracy społecznej członków, dopuszcza zarazem możliwość zatrudniania przez stowarzyszenie pracowników do prowadzenia swych spraw. Jest to zrozumiałe, zważywszy, że działalność stowarzyszenia wymaga stałych czynności techniczno-biurowych i koordynujących, których powierzenie nie wykracza poza ramy działania o charakterze czysto społecznym. Z drugiej zaś strony zasada swobody zrzeszania się i brak szczególnego zakazu w prawie o stowarzyszeniach nie pozwala wyłączyć możliwości członkostwa w stowarzyszeniu pracownika stowarzyszenia. Zwężenie możliwości pozostania członkiem stowarzyszenia jedynie do nie pracowników nie znajduje żadnego uzasadnienia ani w przepisie ustawy, ani w zasadach współżycia społecznego; przeciwnie, względy celowości, jak słusznie podnosi rewizja, pozwalają mniemać, że efekty pracy członków stowarzyszenia będą z reguły lepsze, zważywszy na dodatkowe powiązanie takich pracowników z pracodawcą.
Oparcie działalności stowarzyszenia na pracy społecznej członków nie wyłącza też możliwości poddania pewnej sfery działania regułom odpłatności. Możliwość łączenia członkostwa stowarzyszenia z pracą na rzecz stowarzyszenia może dotyczyć w ograniczonym zakresie także członków zarządu. Zakres ograniczenia powinien wynikać ze ścisłej konieczności poświęcenia przez członka zarządu stowarzyszenia takiej ilości czasu na sprawy związane z zarządzaniem, która odpowiada całodziennemu zatrudnieniu i uniemożliwia podjęcie zatrudnienia u innego pracodawcy."

5. W kontekście powyższego stowarzyszenie może także "dać zarobić", co chyba nie jest bez znaczenia. A organy statutowe (walne zgromadzenie, zarząd, komisja rewizyjna) są od tego, aby nie było przy tym szwindli.

Są też i uciążliwości.

1. Prowadzenie (lub powierzenie biuru rachunkowemu) księgowości oraz sprawozdawczości.

2. Zarejestrowanie i prowadzenie działalności gospodarczej zgodnie z przepisami w tym zakresie.

3. Stała dbałość o zabezpieczenie płynności finansowej.

4. Konieczność posiadania własnego, chociażby najmniejszego lokalu.

Reasumując:
1. Stowarzyszenie zwykłe byłoby tylko wiecznym petentem u pańskiej (BdPN) klamki, żebrzącym o ... właściwie wszystko. Chyba, że ustaliłoby wysokie składki członkowskie :D
2. Stowarzyszenie posiadające osobowość prawną jest partnerem. Może coś obiecać (w zakresie wydawnictw, reklam, etc.). Wpłaty na jego rzecz podlegają ulgom podatkowym.
3. Przy ww. stowarzyszeniu można też sobie dorobić, a nawet zarobić (w pozytywnym tych słów znaczeniu).

Na zakończenie: to, co powyżej napisałem, to nie tylko teoria. To zaobserwowana przeze mnie (bezpośrednio !) praktyka.

Doczu
31-10-2004, 16:40
SB - trudno bedzie obalić Twoje argumenty, i widzę, że jesteś zwolennikiem "rzucania od razu na głęboką wodę". To dobrze. Jednak w dalszym ciągu nie jestem pewien, czy taki plan się powiedzie, bo o ile na początku chetnych bedzie zapewne sporo, to tyle już po roku działalności może się okazać, że to wszystko to niewypał, i ludzie będą zalegac ze składkami, nowych członków nie bedzie przybywać. Wówczas takie stowarzyszenie "umrze śmiercią naturalną".
Przyznam że mam mętlik teraz w głowie, bo z jednej strony "jak kraść, to miliony" (porównanie może nie najtrafniejsze, ale myślę że oddaje sens radykalnych posunięć), a z drugiej strony mam obawy czy to "wypali" jeśli posuniemy się do stworzenia stowarzyszenia posiadającego osobowość prawną.
Cóż - jakby nie było chetnie przystąpię do takiego stowarzyszenia, choć sam jeszcze nie wiem jakbym mógł pomóc. Myślę jednak, że mnie to nie dyskwalifikuje - co ?

naive
31-10-2004, 17:24
SB odpowiem że nie wydaje mi się by tworzeniu stowarzyszenia popadać w hurraoptymizm. Szukałem w internecie danych o Towarzystwie Przyjaciół KPN, niestety na oficjalnej stronie tego Parku niczego nie znalazłem , czyżby to była przyjażń bez wzajemności ?
A wracając w Bieszczady - najlepiej by ewentualne stowarzyszenie zrzeszało miłośników Bieszczadów. Najprościej przepisać z ustawy do statutu to co tylko wolno stowarzszeniu, ale przecież to dalej tylko projekt. Tutaj na forum mamy takie swoiste kółko dyskusyjne. Stowarzyszenie byłoby jego instytucjonalizacją. Nie wydaje mi sie bym znał gorzej niż SB życie, jego propozycje są nierealne, przecież BdPN może tez przyjmować darowizny, dotacje, korzystać z funduszy unijnych, nie słyszałem by w Ustrzykach Górnych ustawiała sie kolejka z chętnymi do pozbycia sie pieniędzy. Ja przecież nie jestem przeciwny by było to ewentualnie stowarzyszenie rejestrowane, nie wydaje mi sie jednak by tak musiało byc od początku. Napewno jednak takie przyszłe stowarzyszenie nie powinno zajmować się działalnościa gospodarczą, bo trzeba by było wymyslić jakąś inną nazwę - bez słowa "miłośników".

Piotr
31-10-2004, 17:44
Zgadzam się w wiekszości z SB, przynajmniej w kwestii formalno-prawnej. Chyba na podobnej zasadzie działa "Stowarzyszenie Klub Otrycki" (statut na stronie KO)
Tego typu stowarzyszenie to nie zabawa. Trzeba byc absolutnie przekonanym do chęci i celu uczestnictwa w takim przedsięwzięciu. Nie sprowadza się to do "radochy" z chodzenia z plakietką milośnika BdPN. Aby w ogóle rozmawiać na temat takiego tworu, należy odpowiedzieć na pytania, ktore zarysowal Viki. Statut i cele - to musi byc określone najpierw i to nie przepisane z innego statutu,tylko opracowane od podstaw.
Stowarzyszenie w formie proponowanej przez SB, będzie mialo sens w przypadku gdy znaczny udzial "towarzyszy" będą stanowić ludzie stamtąd. Tym nie da się dobrze kierować i działać na odległosć. Ludzie którzy bywają w B raz w roku,wiele nie zrobią - oprócz wplaty skladki. W żadnym jednak wypadku w zarządzie (czy jak tam to zwał) nie powinno byc miejsca dla nikogo z BdPN. BdPN mialby byc partnerem i na ewentulane spotkanie może swojego przedstawiciela oddelegować i to wystarczy. I tu jest pytanie: dlaczego TM BdPN? Moi zdaniem większy sens ma stowarzyszenie miłośnikow Bieszczadów. Trzeba sobie ulatwiać życie i zostawiać furtki. TM BdPN bedzie tworem całkowicie podległym parkowi i będzie fajnie do pierwszego zgrzytu, kiedy to silnijeszy powie: no jak wam sie nie podoba, to my nie chcemy mieć z wami nic wspólnego. Nie wydaje mi się, aby wszyscy tak slepo przyjmowali zdanie parku, a nie przejawiali wlasnej inicjatywy i nie mieli pomysłów, ktore niekoniecznie muszą się podobać parkowi - a być moze i w tą stronę czasem warto zawalczyć. Stowarzyszenie okreslone szerzej, zostawia furtkę, a nie przeszkadza,aby skupić sie na wspólpracy z BdPN.

Stały Bywalec
31-10-2004, 19:37
Aż sięgnąłem po kolejne piwo. :)

1. Nie jest prawdą, że identyczne sponsorowanie BdPN może następować bezpośrednio. Może dotyczyć tylko wpłat "na ochronę przyrody", ale bez żadnych wzajemnych "uprzejmości" ze strony Parku pod adresem darczyńców (np. w zakresie współpracy, reklamy, etc.).
Park Narodowy jest jednostką administracji rządowej (sam nie ma osobowości prawnej, czyli reprezentuje Skarb Państwa, analogicznie jak np. jednostka Sił Zbrojnych czy Policji). Gdyby do stowarzyszenia wkręcił się np. płk Ałganow, zawsze można by go stamtąd usunąć na mocy uchwały zarządu. Gdyby zaś zaczął współpracować z kierownictwem Parku, to już byłby powód powołania nowej sejmowej komisji śledczej.

2. Właśnie sugerowana przeze mnie forma prawna może okazać się antidotum na tzw. słomiany zapał. Ktoś, kto by się wziął profesjonalnie za organizację i działalność stowarzyszenia, powinien tak przedstawić sprawę innym członkom - założycielom:
- oczekuję wynagrodzenia w kwocie ... zł miesięcznie, ale z funduszów, które postaram się dla stowarzyszenia pozyskać (składki członkowskie będą tu tylko kroplą w morzu),
- niezbędny będzie jakiś pokoik, komputer, telefon, fax, stały dostęp do internetu.
I interes zacznie się rozkręcać. Zostanie weń zaangażowana co najmniej jedna osoba, dla której praca w stowarzyszeniu może stanowić główne (albo ważne) źródło utrzymania. Ta osoba po prostu nie bedzie mogła tej pracy zaprzestać !
Ów człowiek powinien posiadać dobrą prezencję, łatwość nawiązywania kontaktów, niekonfliktowy charakter, energię życiową oraz wiedzę i juz pewne doświadczenie w bezpośrednim załatwianiu spraw formalno - administracyjnych.

3. Piotr ma rację, gdy zauważył, że równie dobrze może to być stowarzyszenie miłośników Bieszczad, niekoniecznie tylko Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Ale tkwi tu pewien szkopuł. Natura ludzka jest ułomna, każdy na coś tam (nawet na niewiele) liczy. Gdyby straż Parku przyłapała turystę nie na szlaku turystycznym, ale za to z legitymacją stowarzyszenia miłośników Parku, ten mógłby się wytłumaczyć, że np. "statutowo" coś tam monitoruje. Ponadto straż Parku otrzymałaby wówczas na pewno ciche zalecenia dyrekcji, aby nie czepiać się (poza drastycznymi przypadkami, naturalnie) członków stowarzyszenia. Natomiast legitymacja "jakiegoś tam" stowarzyszenia bieszczadzkiego może nie robić żadnego wrażenia na strażnikach Parku.
W tym kontekście wyrażam pogląd, że zainteresowanie członkostwem w ew. stowarzyszeniiu wspomagającym BdPN (a nie Bieszczady ogólnie) byłoby większe.

4. Stowarzyszenie miłośników BdPN, aby działało skutecznie, powinno być apolityczne i absolutnie (pomimo zachęt !) nie może wdawać się w żadne rozgrywki admnistracyjne, żadne intrygi. Zmieni się kiedyś dyrektor Parku, to "umarł król, niech żyje król !". I robić swoje, obojętne czy szefem Parku będzie ktoś z Samoobrony, czy LPR.

5. Jasna sprawa, że w kierownictwie stowarzyszenia (grupie inicjatywnej, a później w zarządzie) powinny znaleźć się tylko osoby mieszkające w regionie bieszczadzkim. Jest to robota "na miejscu", a w żadnym wypadku dla sezonowych bieszczadników. Ci ostatni powinni zadowolić się "szarym członkostwem", ale też mieć jakiś symboliczny profit z przynależności i faktu posiadania legitymacji (patrz np. pkt. 3). Osoby zamiejscowe świetnie nadają się też do składu komisji rewizyjnej, gdyż nie są uwikłane w "bieszczadzkie" układy i układziki.

6. Na zakończenie, gwoli wyjaśnienia: ja tylko służę radą, do żadnej funkcji nie aspiruję i aspirować nie będę. Bieszczady kocham, ale spędzam tam tylko urlopy i co pewien czas któryś z tzw. długich weekendów.
A sprawy "stowarzyszeniowe" znam dobrze dlatego, że jestem już 3-cią kadencję członkiem zarządu jednego z warszawskich, "branżowych" stowarzyszeń (bynajmniej nie TP KPN). Liczy ono ok. 250 osób.

I piwo już mi się skończyło. :cry:

naive
31-10-2004, 20:53
Niestety taka wizja jaka roztacza przed nami SB to dokładnie to co mi kompletnie nie odpowiada. Tak naprawdę takie podejście do sprawy stowarzyszenia jest na granicy prawa. Mnie nie jest potrzebne stowarzyszenie by mnie "bronić " gdy podpadnę, bo nie zamierzam podpadać. Ale życzę powodzenia.

Piotr
31-10-2004, 21:07
Natomiast legitymacja "jakiegoś tam" stowarzyszenia bieszczadzkiego może nie robić żadnego wrażenia na strażnikach Parku.
Niech nie robi. Nie po to (o naiwności moja?) wstepuje sie do takiego stow. aby postepować w ten sposób. Jak by to ode mnie zależało, to ktoś z plakietką stow. zatrzymany na łamaniu przepisów, zaplacilby podwójnie. Naprawdę to co piszesz brzmi "groźnie" - gdyby ktoś chcial korzystac z takiej mozliwości (przy aprobacie bdpn) to podejrzewam, że grono "stow. byłoby calkiem liczne. Znalazlo by sie wielu chętnych do zapłacenia skladki rocznej, jako biletu wstepu na tereny poza szlakiem. Oczywiście przerysowuję, ale znając pomyslowość człowieka, trudno to wykluczyc. Ja to widze odwrotnie - nie wyobrazam sobie np. zeby ktos ze stow. poszedł do parku z psem (poza wyzn.miejsc) czy łaził poza szlakiem i liczyl na swoisty "immunitet" w postaci czlonkowstwa w twa bdpn. Już nawet nasz Sejm pomału rozumie, że takie zagrywki taktyczne są do kitu. "Towarzysz" twa bdpn powinien świecić przykladem, a nie szukać dziury dla wlasnych korzysci. Howgh.

Viki
31-10-2004, 22:30
Gdyby straż Parku przyłapała turystę nie na szlaku turystycznym, ale za to z legitymacją stowarzyszenia miłośników Parku, ten mógłby się wytłumaczyć, że np. "statutowo" coś tam monitoruje. Ponadto straż Parku otrzymałaby wówczas na pewno ciche zalecenia dyrekcji, aby nie czepiać się (poza drastycznymi przypadkami, naturalnie) członków stowarzyszenia.

SB. Mam nadzieje że to taki żart tylko.

pozdrawiam

knovak
01-11-2004, 09:47
Piękne idee i świetne pomysły, tyle że jeszcze brak chyba jednej rzeczy - ludzi. Nie zwykłych członków stowarzyszenia (tu chętni się znajdą z pewnością), tylko ludzi do roboty. Do tego żeby wypełniać papierki dla urzędów (nawet nie zdajecie sobie sprawy ile tego jest, sprawozdawczość w Polsce kwitnie o niebo lepiej niż w czasach Piszczyka, przetrenowałem to ostatnio), do animowania działalności statutowej, do wydawnictw i czego tam jeszcze...
Grupa inicjatywna musi być na tyle liczna i trwała, by mogła być jednocześnie zapleczem przyszłych zarządów - czyli ekip które dalej będą to sensownie ciągnąć. Inaczej skończy się na kolejnym towarzystwie wzajmenje adoracji, bycie wirtualnym, służacym tylko załatwianiu przysłowiowych "profitów" i ładnych odznak.
Cały czas mowa oczywiście o stowarzyszeniu działającym społecznie, w którym jego członkowie sami finansują swoją w nim działalność, pokrywają koszty swoich delegacji itd. I tu jest już pierwsza bariera...
Z drugiej strony silna ekipa jest w stanie udźwignąć taki temat, wystarczy trochę determinacji i cierpliwości.


A na marginesie:

I znów zamiast zaproponować coś ciekawego wyrywasz slowa z kontekstu, to nie jest dyskusja ten powiedział czy napisał to jest dyskusja na temat stowarzyszenia jezeli do Ciebie to nie dociera to po prostu pomin ten post, a napisz jak bedziesz miał jakaś ciekawą propozycję np. logo czy propozycje do statutu.
pozdrawiam

Kolega jak na razie miast proponować tylko poucza, 60% postów Żebra to pretensje o wyrywanie słów z kontekstu. Niezły jest...
Brawo!!!!!
:mrgreen:

Żebro
01-11-2004, 11:11
Dla konovaka otóż zanim się zarejestrowałem to skrupulatnie przeczytalem wiekszość postów, i dlatego stwierdziłem że oprócz dyskusji trzeba napiętnować osoby które zamiast dyskutować po prostu czepiają się słówek, zamiast zająć się tematem to wyszukują w tekście fragmenty i się ich czepiają i dlatego pilnie obserwuję posty i reaguję na te które zamiast poruszać sprawę tematu to służą do czepiania się innych.
Myślałem że forum to miejsce gdzie wymienia sie poglądy, swoje przeżycia z Bieszczad, czy też szuka się informacji o Bieszczadach, a co niektórzy uprawiają dziwną politykę piętnowania wypowiedzi innych. Dlatego w miarę wolnego czasu będę śledził posty i te które bedą nie trzymały się tematu będę wyróżniał swoją obecnościa.
A tak na marginesie czy przyjąłeś się na stanowisko adwokata.
pozdrowienia

Stały Bywalec
01-11-2004, 19:15
No to wymieniliśmy się poglądami. Dwóch się przy tym lekko posprzeczało. Bywa.

Ja na razie "w tym temacie" zamilknę, chyba już wszystko, co miałem do powiedzenia, to powiedziałem.
Jeszcze tylko zakończenie - gwoli polemiki i wyjaśnienia.
Niniejszy wątek tematyczny powstał po mojej wzmiance o TP KPN, gdy zapytałem, czy istnieje analogiczne stowarzyszenie przy BdPN. Do tej pory Stachu milczy w tej kwestii.
Ww. dwóch parków narodowych nie można porównywać, mimo że formalnie stanowią tę samą formę ochrony przyrody. I mimo że mają wiele podobieństw - np. wędrując przez obydwa parki przechodzi się przez tereny nieistniejących już wsi.
BdPN jest "skazany" na turystykę. Może już za kilkanaście lat będzie przypominał Tatrzański Park Narodowy. I to jest normalne. Po to są połoniny, aby przyciągały turystów. Po to są szczyty Tarnicy i Halicza, aby je zdobywać. A rolą stowarzyszenia (jeśli powstanie) będzie m.in. pomoc w tym procesie (niestety !), oraz rozwijanie jakiejś kultury tej turystyki bieszczadzkiej, zwalczanie zachowań dewastacji i śmiecenia przede wszystkim. Czyli zwalczanie stonki. Zaraz T.B. zareaguje.
KPN natomiast stanowi "płuca" dla Warszawy, a może i większego obszaru. Turystyka na jego terenie jest i będzie tzw. złem koniecznym (no bo jej zabronić nie można). Stąd pewnie i stowarzyszenie kampinoskie jest tylko tzw. kwiatkiem do kożucha.

Viki miał nadzieję, że żartowałem. A ja tylko celowo przejaskrawiłem swoją wypowiedź.
Viki, zauważ, że na terenach parków narodowych są dość liczne dróżki i ścieżki (zaznaczone również na mapach !), którymi nie przebiegają szlaki turystyczne. Czyli ruch turystyczny nie jest po nich dozwolony. Ale tylko ruch ... turystyczny. Inny, np. ze wsi do wsi ruch lokalny, jest dopuszczalny.Także pracownicy parków rozjeżdżają się po nich samochodami i motocyklami. Teraz zastanów się, czy jak na taką ścieżkę wejdzie sobie pieszo członek stowarzyszenia miłośników owego parku narodowego, to czy to będzie też turystyka, czy może już praca społeczna. Ja np. szedłem sobie raz nieoznakowaną ścieżką po terenie KPN i zauważyłem, że jakaś hołota porozrzucała pocięte i ułożone w sągi kawałki drzew, część z nich wrzucając do kanału Łasica. Zaraz po powrocie do domu wysłałem e-mail do dyrekcji KPN z informacją o tym, wskazując dokładnie miejsce owej szkody. W odpowiedzi dostałem piękne podziękowanie, a nikt się nie spytał, co ja tam robiłem. A przecież nie zrobiłbym tego, gdybym nie był członkiem stowarzyszenia. Podobnie jak nie powiadamiam dyrekcji komunikacji miejskiej o zauważonej dewastacji przystanków. Viki, zachowujesz się inaczej ?

A Piotr to chyba myli stowarzyszenie z fundacją. Członkowie stowarzyszenia realizują jakieś swoje interesy - jak nie zobaczą także swoich korzyści, to się nie zrzeszą. Albo po chwilowym słomianym zapale zaprzestaną płacenia składek i ich członkostwo umrze śmiercią naturalną.

Piotr
01-11-2004, 20:06
A Piotr to chyba myli stowarzyszenie z fundacją.
Nie myli. Widocznie przyklad który podaleś był zbyt przejaskrawiony w stosunku do tego co miałeś na mysli. Oczywiście, że członkowie stow. powinni miec również korzysci z członkowstwa, poza korzysciami moralnymi - ale w nie w takiej, pozbawionej kontroli i zdrowego rozsadku formie, zachęcającej do nadużyć.
p.s - nie wydaje mi się, żeby takie stowarzyszenie juz przy BdPN było, raczej bysmy o tym wiedzieli, chyba że działa w konspiracji. Podzielam tez pogląd, który ktoś juz wyżej wyraził, że o szeregowych uczestników, czyli takich jak my, trudno raczej by nie było - ale, że tam znajdzie się grupa inicjatywna, ktora to utworzy i pociągnie jakoś ciężko mi chwilowo uwierzyć. Pozyjemy - zobaczymy, w każdym razie będę kibicował utworzeniu tego TWA, więcej i tak nie mogę zrobić.

knovak
01-11-2004, 20:44
Dla konovaka

Naprawdę masz problemy z czytaniem czy tylko złośliwie przekręcasz mój nick?
I wolę fuchę adwokata od prokuratora w którego się tu usiłujesz zabawiać. Mało śmieszne. Niespełniony Savonarola?

Postronnych najmocniej przepraszam za ten OT :wink:

Viki
02-11-2004, 11:22
Viki miał nadzieję, że żartowałem. A ja tylko celowo przejaskrawiłem swoją wypowiedź

Drogi SB. Uwierz mi że nie różnimy się co do intencji jakie nam przyświecają. Jako leśnik z zawodu rozumiem je i szanuje. Ale jako dziennikarz mam troszkę inne zdanie co do kwestii poruszania się członków projektowanego stowarzyszenia po terenie BdPN. Legitymacja członkowska nie może być tylko dokumetnem na którego widok pracownicy parku beda przymykać oczy. Uważam że legitymacja członkowska stowarzynia powinna przypominać (członkom, pracownikom BdPN i innym) o prawach i obowiązkach wynikających z tytułu jej posiadania. A te prawa i obowiązki powinny być określone nie tylko w statucie ale i zagwarantowane np. w umowie o współpracy BdPN i stowarzyszenia, w której w sposób jasny i konkretny miedzy innymi, powinny być zawarte zasady porusznia się po parku, celowości przebywania na terenie parku itd. Oczywiście cały czas mówie o miejscach poza ogólnodostepnymi.
A te inne to chociażby współpraca w zakresie organizowania obozów dla młodzieży przez stowarzyszenie i BdPN .
Mam liczną grupe młodzieży pochodzącej z rodzin ubogich często z wiosek po PGRowskich która za możliwość spedzenia klilu dni w Biesach posprzątała by część BdPN lub wykonała inne prace na jego rzecz. Mają już w tym doświadczenie.

Pamiętam , że kiedys jako WOP ista spotykałem na biesowych szlakach tzw Społecznych Strażników Ochrony Przyrody. Może by stowarzyszenie wróciło do tej pożytecznej inicjatywy.

z biesowym pozdrowieniem

Stachu
02-11-2004, 13:08
zapytałem, czy istnieje analogiczne stowarzyszenie przy BdPN. Do tej pory Stachu milczy w tej kwestii.

Hej

Milczal, bo nikt sie mnie wprost nie spytal, tylko stwierdzil, ze chyba jestem zorientowany. Watkow jest sporo i jakos mi umknelo, ze takie pytanie w formie stwierdzenia padlo. Viki - dzieki za relay ;-)

Istnieje tylko Klub Milosnikow Bieszczadow przy Muzuem Przyrodniczym w Ustrzykach Dln, ale nie ma on statusu NGO etc.

Stały Bywalec
02-11-2004, 16:24
Viki, a zatem chyba doszliśmy do consensusu.
Oczywiście, że członkostwo w projektowanym stowarzyszeniu to nie tylko prawa, lecz i obowiązki.
Może dyrekcja parku narodowego udzielać indywidualnych zgód różnym osobom i grupom osób na chodzenie nie po szlakach (oczywiście nie na przełaj, lecz jakimiś ścieżkami) ? Może.
To może również zawrzeć z "sojuszniczym" stowarzyszeniem analogiczne porozumienie. W porozumieniu tym członkowie stowarzyszenia zostaną np. m.in. zobowiązani do monitorowania stanu środowiska i bezzwłocznego informowania władz parku o jakichś zauważonych nieprawidłowościach, zagrożeniach czy już powstałych szkodach.
Dla ważności takiego porozumienia niezbędna jeszcze będzie kontrasygnata Miśki z Otrytu. :lol:

Stachu się pewnie trochę ubawił czytając te czysto teoretyczne rozważania osób spoza Bieszczad. Tak czy inaczej, realna inicjatywa założenia stowarzyszenia leży po stronie mieszkańców regionu.

Stachu
02-11-2004, 16:37
Stachu się pewnie trochę ubawił czytając te czysto teoretyczne rozważania osób spoza Bieszczad. Tak czy inaczej, realna inicjatywa założenia stowarzyszenia leży po stronie mieszkańców regionu.

W zadnym wypadku! Ja od dawna siedze w roznych fundacyjno-ngo-osowych sprawach i uwazam, ze tego typu dazenia sa w wiekszosci przypadkow sluszne.
Tym bardziej, ze jak sam napisales - inicjatywa lezy po stronie mieszkancow Bieszczad a tego typu dzialania wzmacniaja lokalne spolecznosci.
Malo tego ja sam zastanawiam sie, czy nie bede zakladal jakiegos NGOsa wiec temat nie jest mi obcy.

Natomiast ja nadal nie wiem do konca czemu mialoby sluzyc Stowarzyszenie Milosnikow BdPN. Na wszelki wypadek raz jeszcze przeczytam caly watek od poczatku. Moze mi cos umknelo...
Ale IMHO to, czy jego czlonkowie beda mieli wstep poza szlaki czy tez nie, powinno byc najmniej wazna sprawa w takiej inicjatywie...

Aleksandra
19-11-2004, 00:00
Stachu napisał:

Natomiast ja nadal nie wiem do konca czemu mialoby sluzyc Stowarzyszenie Milosnikow BdPN. Na wszelki wypadek raz jeszcze przeczytam caly watek od poczatku. Moze mi cos umknelo... .

a może tak jakaś konkretna inicjatywa ratowania cerkwi w Baligrodzie

1. konkretny cel
2. słuszny
3. to nie park narodowy, ale szeroko rozumiana kultura bieszczadzka
4. same lokalne stowarzyszenie nie da rady
5. potrzeba dużych pieniędzy, akcji zorganizowanej (choć spontaniczność, jak przy odbudowie Chaty Socjologa, też bedzie potrzebna - jednak to zupełnie inny skala problemu)
6. rzecz wydawałoby się niemożliwa do osiągnięcia dla takiej grupy, ale... ja zawsze twierdze, że poprzeczke trzeba stawiać wysoko..bardzo wysoko i probować (cóż nie ma rzeczy nie możliwych, wszystko się da osiągnąć :D )

Rzucam pomysł, a reszta ... ???

Aleksanddra

Piotr
19-11-2004, 00:21
a może tak jakaś konkretna inicjatywa ratowania cerkwi w Baligrodzie
Wszystko co piszesz to prawda, tylko jest jedno ale. Takich miejsc jest w Bieszczadach sporo (którym przydałaby sie pomoc) jednak Baligród to całkiem osobna bajka. Brak funduszy to tylko jedna strona medalu. Może czas najwyższy aby lokalne media nie podawały jako przyczyny wyłacznie braku pieniędzy, tylko napisały prawdę. Całą prawdę, a ta jest dosyć smutna niestety i zapewne niewygodna. Natomiast władze gminy mają dobrą wymówkę, gdyż i tak nie przeskoczą presji na niej wywieranej. A komu w Baligrodzie ta cerkiew przeszkadza, to chyba jasne i jednocześnie dziwne, bo w innych bieszczadzkich miejscowościach takiego problemu nie ma, a przynajmniej nie widać go gołym okiem.

Stachu
19-11-2004, 00:28
dokladnie, takich prob ratowania cerkwi juz bylo sporo, wlacznie z jedna, w ktora chciala sie wlaczyc jakas amerykanska fundacja i oczywiscie jak grochem o sciane...

Jaro
19-11-2004, 13:03
wczoraj podczas rady gminy postanowiono przekazac cerkiew w ramach darowizny stowarzyszeniu na rzecz ratowania cerkwi. druga opcja bylo taka aby przekazac ja kurii greckokatolickiej mimo sprzeciwu jej zwierzchnika. miejmy nadzieje, ze cos sie ruszy w tej sprawie, chociaz zebrac takie fundusze (ok 3mln zl) bedzie bardzo trudno.

Aleksandra
19-11-2004, 23:18
Piotr
nie używam przeważnie takich zwrotów, ale może tak "olać" politykę lokalną, a zrobić ile się da... zebrać konkretne pieniądze, nie oglądać się na nikogo, zacząć, później jakoś zawsze znajdują się odpowiednie osoby, gdy lwia część jest zrobiona.
Dlaczego ta , a nie inna... bo tak, sam wiesz, że jeszcze niedawno tak z nią źle nie było, a patrzeć na jej "upadek" serce się kraje..., wszystkich miejsc na raz się nie da wesprzeć, od czegoś trzeba zacząć..., a zresztą ze względu na jej położenie może się znajdzie jakiś stategiczny sponsor...którz to wie...

eh,
Aleksandra

Piotr
21-11-2004, 16:57
Dlaczego ta , a nie inna... bo tak, sam wiesz, że jeszcze niedawno tak z nią źle nie było, a patrzeć na jej "upadek" serce się kraje..., wszystkich miejsc na raz się nie da wesprzeć, od czegoś trzeba zacząć..., a zresztą ze względu na jej położenie może się znajdzie jakiś stategiczny sponsor...którz to wie...
Najlepiej poczekać, nie uszczęśliwiać nikogo na siłę - skoro jest stowarzyszenie na rzecz ratowania cerkwi, to do niego nalezy inicjatywa. Inna sprawa, że przegladam prawie codziennie lokalne media, a o stowarzyszeniu dowiedzialem sie wczoraj (no, moze cos tak kiedys sie obilo o uszy). To dziwne, bo skoro ma sie nadzieje na "ściepę" to raczej rozgłos byłby wskazany, strona internetowa, informacje w mediach (remont tej cerkwi "trwa" juz prawie 15 lat...). Tymczasem nawet na stronie Gminy Baligród nie ma o tym ani slowa. Zreszta tam nie ma prawie ani slowa również o samej cerkwi - choc jest chyba najcenniejszym zabytkiem Baligrodu, a moze i całej gminy, bo ja tam nic innego ciekawszego nie widzę.
Tak, jak lwia czesc zostanie zrobiona, to wtedy na pewno znajdą sie chętni do "pomocy" - zapewne w pierwszej kolejności przylecą ci mieszkańcy Baligrodu, ktorzy najchętniej widzieliby ją w postaci kupki gruzu i bedą zachwalać jakie to wspaniałe zabytki mają w Baligrodzie. No tak - znowu desperuje. Nic na to nie poradze. Myslę sobie tak: zdjać w cholere te wszystkie stemple i niech sie zawali. Będą w Baligrodzie ruiny cerkwi i już (formalnie, bo ruiny to juz są), będzie też wilk syty i owca cała. Troche więcej dostanie wilk, ale takie to juz prawa natury...

Stachu
21-11-2004, 19:37
a propos - 4 grudnia w Lesku odbedzie sie aukcja charytatywna na rzecz odbudowy cerkwi w Baligrodzie - szczegoly w newsach na www.bieszczady.pl

naive
21-02-2005, 11:39
Dyskusja w sprawie tworzenia stowarzyszenia "umarła" , ale mam nadzieję nie na zawsze. Warto wspomnieć o jeszcze jednej formie wpierania finansowo tego rodzaju działalności . Jest to możliwość odpisu 1 % podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz organizacji pożytku publicznego. Takie odpisy mogą mieć m.in. miejsce na rzecz organizacji zajmującej się krajoznawstwem. ochroną dziedzictwa przyrodniczego. Także m.in. oświaty - wspominam w kontekście poruszanego w innym wątku problemu ze szkołą w Polanie. W najbliższym czasie sam będę składał zeznania podatkowe i pilnie poszukuję tego kto wziąłby ten 1 %. W powiecie bieszczadzkim jest dwie organizacje pożytku publicznego - fundacja przy szpitalu i szkolny klub narciarski Laworta. Natomiast w powiecie leskim nie ma takich organizacji.
W tej chwili oczywiście nic się nie da zrobić, ale od następnego roku podatkowego pewnie tak. Tego rodzaju stowarzyszenia muszą w jakimś stopniu obrosnąć papierami a co za tym idzie i etatami. Można tego uniknąć gdyby np. obsługę papierkową przejął UG itp. Przypuszczam że tak jest np. z fundacją przy szpitalu w Ustrzykach Dolnych.
W województwie podkarpackim jest jedna organizacja pożytku publicznego z "bieszczadzką" nazwą, problem w tym iż jest w miejscowości, która z Bieszczadami nie ma nic wspólnego - w Przysietnicy koło Brzozowa.
Z moich informacji wynika, że Stowarzyszenie Przyjaciół Kampinoskiego Parku Narodowego funkcjonuje, władze dyżurują w dyrekcji Parku, są skłonne służyć radą. Może warto iść tym tropem ?

długi
21-02-2005, 14:02
Do czasu powstania stowarzyszenia radzę Ci wpłacić ten 1% na poczet miejscowego Hufca ZHP. Ja już swoje wpłaciłem
Długi

eldoopa
19-01-2007, 13:48
Pewno mnie zjecie ale srać na Park Narodowy, jak coś ma w nazwie narodowy/e to z góry jest do D. Choc w sumie dobrze że jest bo nie wykupia dziady z kasą tych terenów, a z drugiej strony już mam dość omijania wszelkiej straży jak chce sobie strumyczkiem gdzieś poczłapać, człapali ludzie, wypasali owce i jakoś wszystko działało, a teraz wam te połoniny zarosną i heja!

długi
19-01-2007, 16:18
Pewno mnie zjecie ale srać na Park Narodowy

Nie zjemy, zasrane nie smakują
Długi

MF
19-01-2007, 17:46
człapali ludzie, wypasali owce i jakoś wszystko działało, a teraz wam te połoniny zarosną i heja!

Człapali, wypasali, tylko człapało ich po Bieszczadach parędziesiąt razy mniej. Pozwolisz teraz człapać wszystkim to niedługo nie będzie gdzie człapać w ogóle i doopa zbita.


mam dość omijania wszelkiej straży jak chce sobie strumyczkiem gdzieś poczłapać

A ja mam trochę dość mentalności typu: "jak mi się przepisy nie podobają, to mogę je mieć w doopie". Między innymi dzięki takiemu podejściu ten kraj wygląda tak, jak wygląda.

eldoopa
21-01-2007, 21:03
ale Park Narodowy to nie tylko połoniny, jest sporo miejsc które mozna by udostępnić, troszke 'innym' turystom, komu chciało by się podchodzić pod Hnatowe? a jak czasem ktoś podejdzie to go przecież nie wdepcze w ziemie. Jakimś jarem czy strumykiem też z połonin na dziko nie będzie się chciało ceprastym zchodzić bo do tego trzeba trochę zacięcia a nie tylko ekwipunku za parę stów. Wolałbym własnie żeby Park pilnował tych co biegają po połoninach poza szlakiem niż kogos kto chce jakimś potokiem z granicznego zejść do Wetliny. Wieżę w to mocno że nie znajdzie się tylu turystów żeby zadeptać te wszystkie tereny, bo ilu grzybiarzy chodzi przecież na dziko w jednym określonym miejscu i jakoś te tereny funkcjonują całkiem nieźle, chyba lepiej nawet niz połoniny, które i tak zarosną...taka mała zemsta. W tatry już sprowadzano owieczki żeby zjadały chwasty :D