PDA

Zobacz pełną wersję : Niesolidni (baza noclegowa w bieszczadach)



kotu
08-11-2004, 20:25
Witajcie!
Mój pierwszy temat na tym forum i już jakiś taki... ponury. Cóż, tak właśnie się czuję. Zostałem wystawiony do wiatru przez niesolidną osobę, ogłaszającą się w portalu bieszczady.pl , i chciałem Was, potencjalnych klientów, przed nią ostrzec. A cała sprawa wyglądała tak: w tą sobotę zadzwoniliśmy z moją druga połową do tej osoby, wyrażając chęć wynajęcia od niej oferowanego domu na okres sylwestrowy. Wstępnie zarezerwowaliśmy dom do poniedziałku, bo musieliśmy jeszcze zwołać ekipę i powiadomić ich o warunkach (cena itp). Dom miał być "trzymany" dla nas do poniedziałku, czyli do dziś... A dziś dzwonimy i co? Wynajęty!!!
Załatwianie spraw związanych z tym wyjazdem kosztowało nas oboje wiele wysiłku, czasu i pieniędzy (telefony, smsy..) i jesteśmy po prostu wściekli. I, nie ukrywam, niejako z zemsty podaję teraz link do ogłoszenia w portalu --> http://www.bieszczady.pl/portal/html/oferty.php?strona=chocen
Zastanówcie się dobrze, zanim będziecie umawiać się z tą miłą Panią - jest szansa, że wystawi was do wiatru tak jak nas. A pewnie, tak jak my, nie macie nieograniczonych zasobów czasowych (i pieniężnych) które taka niepoważna osoba mogłaby marnować.

Apel do Was wszystkich - opisujcie w tym topicu takich różnych niesolidnych... może jak tu o sobie przeczytają to się poprawią;P

pozdrawiam
Kotu

knovak
08-11-2004, 21:50
Ech, a wpłaciliście jakiś zadatek? Więc spójrz na to z ich strony - lepszy wróbel w garści (czyli klient z gotówką) niż gołąb na dachu (kasa telefonicznie obiecana). Może ich ktoś przez telefon wystawił już kiedyś do wiatru? Też zdarzyło mi się tak odbić, gdzieś w Gorcach (właśnie z powyższego powodu, ktoś sezon wcześniej zablokował chatę i poważny klient przeszedł gospodarzowi koło nosa) - i teraz jak załatwiam tego typu chatę to momentalnie puszczam zaliczkę, choćby niewielką. I działa. W dobie łączności elektronicznej i m-banków to nie problem...

Piotr
08-11-2004, 21:58
Ech, a wpłaciliście jakiś zadatek? Więc spójrz na to z ich strony.
Czekaj, jak mieli puścić zadatek jak dzwonili w sobote - nawet przez e-konta nie przejdzie na poniedzialek, bo chyba w weekendy banki nie puszczają przelewów - mozesz złozyć w sobote , ale bedzie zrealizowane dopiero w poniedzialek. Przynajmniej w mbanku o ile dobrze pamietam to tak jest. Imho - w takiej sytuacji gospodarze powinni sie zastrzec: ok, ale jeśli w międzyczasie sie ktos trafi to wynajmiemy. Albo odmówić. Byłoby bardziej w porządku.

kotu
08-11-2004, 22:33
No właśnie... nie bardzo mieliśmy szansę cokolwiek wpłacić. A poza tym: mieli nasz mail, telefon... Już mi trochę przeszło, ale psiakrew zagotowałem się...
A najweselsze to, że byliśmy zdecydowani wynająć na dłużej, niż ci, którzy nas ubiegli, i tym samym za większą kasę. Nie kumam.
pozdro

Doczu
09-11-2004, 08:45
Piotrze - gdyby wpłacali równiez do mBanku, to pieniądze są na koncie doceloweym z chwilą naciśnięcia przycisku "Zatwierdź" Na inne konta rzeczywiście kasa realizowana jest dopiero w poniedziałek.
Kotu (cześć :-) - załatwianie sylwestra w tym okresie kończy się własnie takimi nerwówkami. Postaraj się, Ich zrozumieć - lepiej miec pewniaka z gotówką niż obiecanki. A może z rozmowy zrozumieli, że nie jesteście zdecydowani na 100% - nie wiem nie mnie to oceniać, bo nie było mnie przy rozmowie. Staram się jednak zrozumiec właścicieli, choć oczywiście nie pochwalam takich zgrywek.
A co do tego, czy z Was mieliby większą kasę - nie bądź taki pewien. Może byliśbyscie dłużej, ale niekoniecznie za większa kasę, bo sko0ro ktoś Was przebił musiał dać więcej, lub przyjechał z gotówką w kieszeni.
Tak czy inaczej - nie zazdroszczę.

T.B.
09-11-2004, 15:00
Jeśli właściciele domu umówili się, że będą czekali do poniedziałku, to mieli czekać do poniedziałku. Dopiero we wtorek mogli wynająć komuś innemu. W międyczasie powinni wszystkim mówić "proszę zadzwonić we wtorek".
Usprawiedliwianie ich, to usprawiedliwianie akurat tego rodzaju dziadostwa, które w tej branży jest niedopuszczalne. Rezerwacja - w branży hotelowej, gastronomicznej itp., to rzecz święta.

Goska
09-11-2004, 16:25
Zgadzam się z T.B. Zgodzili się na poniedziałek, to ich obowiązek słowa dotrzymać. A z tym wróblem w garści ... krótko i delikatnie rzecz ujmując się nie zgadzam.

Przy okazji przypomniał mi się mój pierwszy wyjazd w Bieszczady :lol: .
Zdecydowaliśmy się na wyjazd na długi weekend majowy. Szukaliśmy miejsca przez internet, nie powiem, marudząć nieco. No bo miały być pokoje z łazienką, miło urządzone (późny gierek oczywiście odpada), w cichym odludnym miejscu, domek miły i sympatyczny, najlepiej drewniany, a nie murowany klocek, etc. Poszukiwania rozpoczeliśmy koniec marca, początek kwietnia, no bo to przecie Bieszczady, koniec świata i niedźwiedzie na wyciągnięcie ręki, pusto, głucho i do domu daleko.
No i oczywiście wszystkie ciekawe miejsca były porezerwowane.
Panika, nie znajdziemy. W końcu koleżanka podała nam nr telefonu, gdzie co prawda nie nocowała, ale była i wydawało jej się, że ok.
Dzwonimy, jest miejsce, zarezerwowaliśmy szczęśliwi.
Dopiero jadąc uświadomiłam sobie, że nie pytałam o łazienkę, a na uboczu to nie jest tylko przy głównej drodze Cisna - Wetlina. A do tego czas podróży nam się wydłużał, wychodziło nam na to, że dotrzemy ok. 21.00. Czarne chmury zaczęły kłębić się nad naszymi głowami.
No i zachowałam się jak sławetna warszawka, do tego skażona służbowymi podróżami i przygodami z hotelami, gdzie zwykłe rezerwacje trzymane są do 18.00, a klienci traktowni dosyć przedmiotowo. Zadzwoniłam z info, że się spóźnimy i że bardzo proszę o potraktowanie naszej rezerwacji jako rezerwacji gwarantowanej i umożliwienie nam zjedzienia czegokolwiek po przyjeździe :oops:
Oczywiście właściciele i obsługa okazali się osobami, które przyzwyczajone są do różnych dziwactw turystów i super ludźmi. W efekcie końcowym, jeźdżę tylko tam i mamy niezły ubaw wspominając to moje pierwsze "wejście". :lol:

A Tobie Kotu życzę, żebyś spotkał w Biesach tylko takich ludzi, oni tam naprawdę są.

kotu
10-11-2004, 01:51
>>> Gośka - wiem, że są... w Bieszczadach byłem już nie raz, i potykałem właściwie tylko takich... tym bardziej wkurzyło mnie, że zostaliśmy tak potraktowani, no i z tego ten cały topic. Cóż, zemsta jest słodka:)

>>> Doczu - witam... no no jaki ten świat mały:)

pozdroofka

Derty
10-11-2004, 11:26
Hej:)
Mnie też się kiedys zdarzyła podobna przygoda i od tego czasu stosuje metodę dzwonienia co jakiś czas (tak z 3-4 razy trzeba dzwonić) i upewniania się, że rezerwacja jest pewna. Ta metoda, choć upierdliwa, jest skuteczna :) Właściciel widząc tyle zaangażowania i bez zaliczki wierzy w prawdziwość moich zapewnień :)
A co do płacenia przez e-banki. Nie wszyscy wynajmujący mają konto w banku :)
Bardzo to dobry pomysł, żeby przedstawiać publicznie niesolidnych właścicieli kwater. W końcu chodzi nie tylko o takie sytuacje, jak opisana w tym wątku, ale i o zwyczajne naciąganie. Nadal zdarza się że, przez telefon kwatera jest opisywana jako niemalże pałac i nawet zastęp hurys w niej czeka, a na miejscu okazuje się, że domek to buda dla psa nieco powiększona, bez hurys, bez wody ciepłej i z śmierdzacą zimną :) O takich miejscach winniśmy się nawzajem informować.