PDA

Zobacz pełną wersję : Ochrona środowiska



Michał
08-12-2004, 19:10
Darku i pozostali admini

Bardzo fajnie, że forum nareszcie zmienia się z TWA na TWP. Jest albo będzie fajnie na rowerkowym temacie (powodzenia), ale od początku nie daje mi spokoju jedno - kurka wszyscy piejemy jak to piknie w Biesach (fuj - co za nazwa), czasami ktoś zabałaka o śmieciach i t p pierdołach.

Bijcie się o czystość!! krzyczmy kiedy w imię mamony powala się ponad 100-letnie lasy bukowe, rzucajmy kurkami i i ch.., gdy "strażnicy" przyrody gwałcą ją w świetle prawa...
i tym podobne pierdoły

Zabukujcie admini jakiś podobny moim insynuacjom temat

P.s.

Wypalanie śmieci nie jest zabronione - a że to teren parku narodowego (napewno narodowego?).

Pozdrawiam

i wymeldowuję się - muszę nazbierać mniodku dla małych misiaczków

kobieta_bieszczadzka
08-12-2004, 23:06
czyli jednak przyznajesz sie do ojcostwa:>? :mrgreen:

Michał
17-12-2004, 14:40
Zabukujcie admini jakiś podobny moim insynuacjom temat

No i co? i ch... wielki i dwa bombelki. Zadałem sobie trudu i przeglądnąłem tematy. Forum miłośników Bieszczadów!!! Widzą, ale poza jednym bodajże przypadkiem nie sugerują postawy forumowiczów.
A ja tak sobie siedzę właśnie w tej zapyziałej W-wie (sorki Bywalcu), przemyśliwuję różne nfo i co? Strzyka mnie w ch... !!!!
Pogadałem sobie dzisiaj na temat "zrównoważonego rozwoju..." (vide aktualny szef BPN, mlemlający o czymś podobnym) i puszczam bańki nosem.

Durnowatość naszych decydentów bije rekordy - jest takie powiedzenie "gdyby głupota umiała fruwać, toby wzniosła się pod niebiosa" - to już kosmos!!!!!
Jak można pierd... o zrównoważeniu, kiedy nie ma sie zielonego pojecia o tym, co mamy równoważyć, jakimi sposobami, w jaki sposób, itd...

No ale mnie stryka w ....

No bawta się ludziska w Bieszczadach, bawta. Róbta sporo fotek, piszta pamiętniki.
Zbierajta śmieci na szlakach itd.

Ale nie wiem qrwa dlaczego jakoś tak tta pisania na forum rzuca mną coraz częściej o glebę. Podejmę rękawicę - spoko małolaty!

Pozdrawiam wszystkich z zapyziałej...

P.s.
Co do małych misiaczków - to ja. Ale już mam wyrzuty sumienia

kobieta_bieszczadzka
17-12-2004, 15:15
No coż, przykro mi, iż Twój post , pozostał bez odzewu..... Admini nie popisali się zbytnio w tej kwestii przyznaję... NIe ma nic złego w tym,że zachwycamy się pięknem Bieszczad, robimy fotki, piszemy relacje itd. Jednocześnie mamy świadomość co się z nimi dzieje ... jak bardzo zmieniły się w przeciągu oststnich kilkunastu lat... Michał bic się możemy... a co to da? Odpowiedź mi jasno, jakie mamy szanse w walce o 100 - letnie buki ??? ŻADNE!!!! Mamona jest bardzo bardzo potężną siłą, której nie pokona garstka ludzi ...niestety...Prawie każda wypowiedź ludzi, którzy mają wpływ na to, to takie ble ble ble..bełkot.... Fakt nei nalezy stać z boku i założyć rąk... Ale skoro wiesz co robić ....napisz...pociągnij to dalej...

Każdy pomaga jak potrafii, pokazanie ludziom piękna tych gór...może uzmysłowi komuś, iż budując kolejny domek letniskowy itp. przyczynia się do zabijania dzikości i duszy ...

Może bredze, ale tak soebi wykombinowałam... :P

PS. czemu masz wyrzuty?

Michał
17-12-2004, 16:45
NIe ma nic złego w tym,że zachwycamy się pięknem Bieszczad, robimy fotki, piszemy relacje itd. Jednocześnie mamy świadomość co się z nimi dzieje .

Witaj
Oczywiście, że nie ma w tym nic złego - nawet nie miałbym śmiałości coś takiego sugerować. Ale, czy naprawdę mamy świadomość?

Zdaję sobie sprawę, że z pryzmatu ponad 25 lat pobywania w Bieszczadach , z pryzmatu 10 lat pracy w "ochronie srodowiska" mogę mieć (i zapewne mam) spaczony pogląd (ogląd) na to, co się tam dzieje. Ale właśnie między innymi chciałem, aby takie podforum powstało. I aby szczególnie ludzie z tamtego rejonu, i pobliskiego "pilnowali" tego wszystkiego.
Kto chce mieszkać w chlewie, zawsze może to uczynić.

Pozdrawiam i dzięki za poparcie

Do zobaczenia w Bieszczadach

Piotr
17-12-2004, 18:20
no i co ch... wielki i dwa bombelki.
Cóż, tak sie składa że rozmawialismy ostatnio o innym podziale tematów na forum i zobaczymy co z tego wyjdzie, Darek pewnie sie wypowie jako głos decydujący. Jestem zwolennikiem innego podziału, ale niekoniecznie w ta stronę - imho trzeba wykazać minimum zaangazowania, pokazać, że ma to sens. Obecnie IMO nie ma.
Zadałem Ci Michale proste pytanie: z kim będziesz tam dyskutował? Nie doczekałem sie na odpowiedź, trudno. Podzielić to na wątki o ekologii, samochodach, wierszykach, d.. Maryni jest łatwo - forum bedzie miało 3 metry długości. Tylko po co? A może jednak jest po co - to pokaż, że tak jest. Mam świętą zasadę: jak sie mówi A, trzeba powiedzieć B. Niestety tutaj sie to nie uda i dobrze wiesz czemu. Forum o ekologii, na którym ktoś zarzuci wątek i wątek zdechnie, jak pełno innych ciekawych wątków na tym forum - z przyczyn oczywistych, zreszta sam wielokrotnie to sugerowałeś. Kto kompetentny wypowie się na jakimś tam forum w internecie? Miejscowi lesnicy? LOL. BdPN? LOL. Urząd Gminy? LOL. WIOS Rzeszów? LOL, Forumowicze którzy na tym się znają? 2*LOL, miejscowi którzy przyjmują turystów? LOL (i bardzo słusznie - bo to tzw. tutaj "stonka" zostawia kase za noclegi, chodzi do restauracji, kupuje w sklepach, tankuje na stacjach benzynowych, itp - "prawdziwy bieszczadnik" [co za określenie - ohyda] który nocuje po kolibach, schroniskach i wszystko nosi ze sobą - to komu tam jest do szczęścia potrzebny?)itp, itd.
Rzuć wątek, jeden, drugi na forum ogólnym - zobaczymy czy jest zainteresowanie, ale weź udział w dyskusji - rzucić hasło i w nogi kazdy potrafi. Można w ten sposób bardzo prosto wysondować czy ma to sens czy nie. Jesli sie okaże, że ma - to super. Na pewno wtedy nie pozostanie to bez dalszego ciągu. Nie ukrywam, że oczekuje odpowiedzi na chociaz część pytań.

Ezechiel
18-12-2004, 00:48
Cholera głupio mi. No kurka żeś mi chłopie nawrzucał. Choć bluzg był idealnie w deseń Michała to jakoś doszło w sedno.

Ja tu jakieś "duszczypiatelnie" uprawiam, a tu o biechy idzie gra. Ja tu jakąś fikcję opisuję "wzdychy i pierdy"/

Jak będę widział przykład głupoty to go udokumentuję. Choćby aparatem. Może komuś się przyda. Jak zobaczę jakiegoś "aekologa" to go owalę. Co ja mogę więcej? Bomby zacząć budować?

Cholera niemoc.

Niesetety do Biechów mam za daleko by na bieżąco pomagać, monitorować. A o ekologii pojęcie mam zbyt nikłe by się kłócić. Pozostaje mi wesprzeć was myślą.

Jak dobrze pójdzie to za 3/4 lata na Solinie będzie nowym inżynier. Miejmy nadzieję, że jeszcze myślący.

Michał
18-12-2004, 10:00
Witaj Piotrze


Nie ukrywam, że oczekuje odpowiedzi na chociaz część pytań.

To taka prowokacja?
Chętnie odpowiem, ale po powrocie do Opola.

Pozdrawiam

długi
18-12-2004, 10:39
Tylko zacznijcie od wyjaśnienia ogółowi podtawowych pojęć.
Powszechnie mylone są: ekologia, ochrona środowiska, rzadziej używane sozologia itd.
Długi

Ezechiel
19-12-2004, 00:27
Bez takich proszę :lol: . Nawet ja, skromny kandydat na docenta wszechnauk, wiem czym się te pojęcia różnią.

Michał pisał ochrona środowiska, ja zaś z przekąsem "aekologa". Mówienie "sozolog" jest niezręczne. Zwłaszcza, że większość fanatyków nie zna prawdziwego znaczeniz słów sozologia i ekologia.

Coby prośbie stało się zadość :

Ekologia - dziedzina biologii (gdzieś czytałem, że biogeografii) zajmująca się zależnościami pomiędzy organizmami a środowiskiem.

Sozologia. Dział ekologii zajmujący się ochroną środowiska naturalnego.

Ochrona Srodowiska. Praktyczna reprezentacja sozologii.

Mam nadzieję, że nic nie pochrzaniłem. Specjalistów przepraszam za zbyt lakoniczne definicje.

naive
19-12-2004, 12:23
Nie wydaje mi się by problem tkwił we właściwym rozumieniu określeń "ekologia" itp. Problem w praktycznym postepowaniu. W pobliżu jest temat dot. bieszczadzkich chatek a w nim użalanie się nad niszczeniem ich przez "nieodpowiedzialnych" turystów. Przeciez szlakami gdzie te chatki są chodzą w wiekszości tzw. wytrawni wędrowcy, skąd więc problem ? Na forum toczyły sie tez dyskusje o chodzeniu na Opołonek, w tym jakiego sposobu użyć by uzyskać zgodę BdPN. A może ochrone przyrody zacząłby każdy od siebie ? Niezbędnym minimum byłoby np. stosowanie się do przepisów o zachowaniu na terenie BdPN, w lesie czy ogólnie w miejscach publicznych. Oczywiście warto się zastanawiać nad sprawami o charakterze bardziej ogólnym, w tym sposobach gospodarczego wykorzystywania przyrody, warto jednak pamiętać że tam żyja ludzie dla których gospodarka leśna to jedyne możliwe żródło utrzymania.. Ja nie zakładam że ci co tam niejako zawodowo wpływają na stan środowiska nie znają się na tym co robią, co nie znaczy że nie popełniają błędów.

Piotr
19-12-2004, 22:13
To taka prowokacja?
Chętnie odpowiem, ale po powrocie do Opola.
Czy ja wyglądam na prowokatora? :)
Czekam zatem z niecierpliwością.

T.B.
20-12-2004, 21:38
Sozologia - nauka o ochronie środowiska, termin ten wprowadził polski zoolog, W Goetel 1965.
http://www.zgapa.pl/slownik/view.php?id=201&vid=1

I chyba kiepsko się ten termin przyjął. Testowałem to na mojej żonie: ukończone (z wyróżnieniem) studia na wydziale ochrony środowiska (biologiczna ochrona wód), w czasie studiów udział w pracach koła naukowego i obozach naukowych, sporo lat pracy w zawodzie wyuczonym (teraz już nie).
Nie znała tego słowa. :?

Poza tym - "ekologiczne to ...", "ekologiczne tamto ..." - tych terminów nie wprowadziła ulica, tylko mądre głowy. Tymczasem nagle dowiaduję się, że o połowie z tych rzeczy powinno się mówić "sozologiczne". :roll:

Ja bardzo proszę, nie mieszac mi na starość w głowie jakimiś lokalnymi wymysłami z epoki realnego socjalizmu. :mrgreen:

długi
21-12-2004, 10:02
Poza tym - "ekologiczne to ...", "ekologiczne tamto ..." - tych terminów nie wprowadziła ulica, tylko mądre głowy

Te określenia wprowadziła "ulica" - nadreprezentowana w środowisku dziennikarskim.
Więc lepiej mówmy o ochronie środowiska, ochronie przyrody, ochronie gatunkowej poszczególnych zwierząt, roślin, ochronie krajobrazu, ale zostawmy ekologię w spokoju.
Długi

T.B.
21-12-2004, 16:03
Zgadzam się. Najlepiej mówić o ochronie środowiska, jeśli mówimy o działalności. Ale jak nazwać krótko gospodarstwo rolne, kotłownię, oczyszczalnię ścieków spełniające wymogi ochrony środowiska? Ekologiczne/ekologiczna jest niedobrze?
Ja myślę, że jest dobrze skoro przyjęło się powszechnie i wszyscy wiedzą o co chodzi.

Co do sozologii, to zrobiłem prosty sprawdzian światowej popularności tego słowa, wpisując w Google sozology. Mniej niż mizernie (można porównać z ecology). No i głównie w powiązaniu z nazwiskiem W. Goetla, który okazuje się być raczej geologiem, a nie jak podaje moje poprzednie źródło - zoologiem.

długi
21-12-2004, 16:22
Myślę, że lepiej dla zrozumienia wypowiedzi nie tworzyć zbitek pojęciowych w nadziei, że łatwiej będziemy zrozumiali.
Przykład: futro ekologiczne
1. futro wykonane w całości z tworzyw sztucznych, po wyjściu z mody ląduje na wysypisku i odkopane po 3000 lat i wyprane jest praktycznie w takim samym stanie.
2. futro z hodowanych lisów, podszewka naturalny jedwab, guziki drewniane, nici naturalne, nic sztucznego, po 3 latach składowania na wysypisku wraca do natury.
I co ma do tego ekologia?
Co do sozologii, to masz rację. Gdyby nie to, że w czasach studenckich współorganizowałem Rajd Sozologa, to też bym nie znał tego dość dętego określenia.
Długi

Michał
22-12-2004, 17:09
Czy ja wyglądam na prowokatora?

Noooo!!! Z tego awatara to na 200 %!!!

Zaprawdy, nie chciałbym przyznać Ci racji - lecz poczekajmy jeszcze chwilę.
Święta i takie tam pierdoły - może ludzie jednak się zreflektują?
Wiem - rozmawialiśmy i o tym - ale chyba jednak za mało Piotrze?

Pozdrawiam

Piotr
23-12-2004, 11:10
Zaprawdy, nie chciałbym przyznać Ci racji - lecz poczekajmy jeszcze chwilę.
Nawet nie chciałbym mieć racji - bo tu chodzi o coś wręcz odwrotnego. Zatem poczekajmy. Jeśli znajda się ludzie którzy nie tylko będą to czytać, ale zachcą ten temat pociągnąć (znajdą się?) to tylko się cieszyć. Może nie "Ekologia", ale ogólnie "Ochrona środowiska" z konkretnym opisem. Może eksperymentalnie - w końcu jak sie nie uda, to zawsze mozna wyrzucić, sądzę, że nigdzie nie jest powiedziane że jak powstanie nowy temat, to juz musi zostac na zawsze.

Derty
29-12-2004, 12:15
Hej :)
No dobrze Panie i Panowie dyskutanci. ale jakiś punkt zaczepienia potrzebny, wstępniak. Bo tak siedzieć i czekać to nudno i straszno :) A liczba wyświetleń w tym wątku wskazuje na to, że zainteresowanie większe jest od średniej na tym Forum. I to ze dwa razy :)
Czyli: co na dzień dobry? :) Dla mnie dość zaczepnie (jak zwykle) brzmi sformułowanie, które znalazłem w jednym z postów, że ktoś tam gdzieś 100-letnie buki wycina. Czyli, w domyśle, to jest zgroza i nieposzanowanie Mateczki Natury.
Ciekawym, jeśli można prosić autora tego zarzutu o wyjaśnienie bliższe publiczności i mnie, co złego się dzieje, gdy 100-letni buk się wycina? I dlaczego to akurat 100 lat to magiczny wiek, od którego buki należy zostawiać w spokoju? :)

naive
30-12-2004, 08:51
Dla mnie dość zaczepnie (jak zwykle) brzmi sformułowanie, które znalazłem w jednym z postów, że ktoś tam gdzieś 100-letnie buki wycina. Czyli, w domyśle, to jest zgroza i nieposzanowanie Mateczki Natury.

Myślę że akurat nie w tym jest problem. Poza BdPN jest i powinna być prowadzona gospodarka leśna, być może trochę inaczej, ale ja na tym akurat się nie znam, pewnie są różne poglądy w tej materii. Pewnie istotne są takie zdarzenia jak to ostatnie z Wetliny - uruchomienie oczyszczalni. A z punktu widzenia nas , wpadających tam czasem turystów, istotne jest jak my dbamy o to co tam zastajemy. I najlepiej by każdy zaczął od siebie - nim się cokolwiek zrobi, warto pomyśleć czy tego samego nie pietnujemy w zachowaniu innych.

Michał
30-12-2004, 16:25
Ciekawym, jeśli można prosić autora tego zarzutu o wyjaśnienie bliższe publiczności i mnie, co złego się dzieje, gdy 100-letni buk się wycina?

Chcesz mnie wkurwić czy tylko li się przedrzeźniasz?
Chyba myslenia nikt (poza małżonką, jeżeli ona Cie posiada) Ci nie odebrał!!!

Jak tak sobie chcesz to hasaj (chasaj?) sobie po młodnikach, itd itp.

Pozdrawiam

Michał
30-12-2004, 19:07
Może nie "Ekologia", ale ogólnie "Ochrona środowiska" z konkretnym opisem
Witaj Piotrze

No i dupa z tyłu - czyli klipa-pipa.. Nie chciałeś ale masz.
Celowo właśnie temat "ochrona" a nie teoretyczne pindylenie starej baby (chłopa).
Trudno - jak ktoś woli na gówno stworzyć pojęcie "mało oczekiwany fant" i dalej wzychać - jego sprawa.

Coś mi tu przemknęło o oczyszczalni? w Wetlinie. Jeżeli to fakt - to 20 lat za późno. Teraz to raczej utylizacja a nie oczyszczanie.

Zdechło, zdycha i będzie zdychać - jak ryba piła.

Pozdrawiam

Wszystkim życzę Szczęśliwego Nowego Roku. Powodzenia i zadowolenia nieskrywanego i nieudawanego.
Moc z Wami

P.s.

Do ewentualnego zobaczenia w Bieszczadach

Derty
31-12-2004, 12:52
Witam :)
Szanowny Panie Michale. To miała być rozmowa o problemach, a nie osobiste wycieczki czyli żarcie po polsku :)Moje pytanie brzmi w tym miejscu (nieodmiennie w takich dyskusjach) - to czemu Pan korzystasz z wyrobów drewnianych? Zacznij stosować plastik fantastik zamiast bukowych pięknie giętych mebelków, a może okleinowanych tylko bukiem, dębem, olszą itd. A może dorzucasz do gryla bieszczadzki węgiel drzewny? To zamień go powiedzmy na łajno krowie - sprawdzony patent czarnohorski :) Może to zrobią również inni, którym nie w smak wycinanie tych buków? Ale to trochę nie fair z mojej strony, że tak zaczynam. Przyznaję.
Jeżeli zaś wrócimy do owych 100-letnich buków w lesie stojących, to powinniśmy sobie teraz zadać pytanie: ile jeszcze postoją i co Natura będzie z tego miała? :) To kluczowe pytanie i ciekaw jestem ile wiadomo na ten temat ludziom nie będącym zawodowcami?
W krytyce działań gospodarczych leśników często przewija się argument: wycinając stare drzewa niszczą przyrodę. Tu pragnę zacząć. Z punktu widzenia interesu gospodarczego istnieje pewien przedział wieku drzew, kiedy jest najlepiej je wycinać. Chodzi o balans pomiędzy czasem użytkowania gruntu leśnego i poniesionymi na to nakładami a ilością i jakością drewna możliwego do uzyskania z tego gruntu. Zapatrzenie się leśników (a przede wszystkim właścicieli lasów) w tę stronę doprowadziło na przestrzeni wieków do znacznej degradacji naturalnych lasów, które po prostu próbowano zastępować uprawami drzew o największym tempie wzrostu (największej produkcyjności). Do tego nie wiedziano właściwie nic o tym jak takie olbrzymie monokultury drzewiaste uprawiać. Skutkiem takich działań jest m.in. zupłny niemal brak lasów liściastych w Sudetach oraz Beskidzie Wysokim, a także ogromne powierzchnie lasów sosnowych na Pomorzu czy w centralnej Polsce oraz niebywała ich słabowitość. Utrwalono w mentalności leśnej braci stereotyp, że las można hodować w tzw cyklu produkcyjnym, którego długość ustalono w oparciu o wyżej wspomnianą zasadę równowagi pomiędzy kosztami a spodziewanym dochodem ze sprzedaży drewna. Wprowadzono tzw wiek rębności dla poszczególnych gatunków drzew.
Oscyluje on dla większości gatunków w okolicy 100 lat zazwyczaj nieco przekraczając ową magiczną setkę. Opóźnienie wyrębu prowadzi do postępującego z czasem uszkadzania surowca drzewnego przez grzyby, owady itd. A więc ilość dostarczanego na rynek drewna dzięki temu zjawisku będzie mniejsza, a zatem jego cena wyższa. Starzejące się drzewa są ostoją mnogich gatunków roślin i zwierząt. Nawet po śmierci, naturalnym zamarciu na skutek choćby osiągnięcia wieku biologicznego, stojący truposz nadal dobrze służy wszelakim żyjątkom i można nawet mówić o swoistej ewolucji tej części biocenozy, która jest związana właśnie z trupami drzew. Im dłużej takie trupy stoją tym więcej organizmów może w lesie znaleźć odpowiednie warunki do rozwoju. Istnieje swoista sukcesja w czasie w obrębie takich drzew. Wycinając drzewo w owym sztucznie wyznaczonym wieku rębności przerywamy brutalnie proces sukcesji. Między innymi tzw. owady saproksyliczne (przechodzące cykl rozwojowy w rozkładającym się drewnie) stanowią jedną z najbardziej zubożonych grup zwierzęcych w Europie w skutek panującego przekonania, że trupy drzew z lasu należy wywozić, bo są źródłem wszelkich chorób drzew żyjących.
Czyli - stare drzewa w lesie są potrzebne. Ale, jak wykazują badania w P. Białowieskiej czy w seminaturalnych lasach Fennoskandii, drzewa martwe to około 100-120 m3 na hektar lasu podczas gdy w lesie gospodarczym jest to jedynie pod 10 kubików. W to wlicza się wszelkie martwe drewno, nie tylko stojące zamarłe drzewa ale i kłody drzew leżących, obumarłe gałęzie na drzewach żywych i leżące na ziemi. Przeszło 10 razy mniej jest martwego drewna w lasach zagospodarowanych niż w seminaturalnych!! I w dodatku struktura wiekowa i grubościowa martwego drewna jest też odmienna w obu typach lasów. Brak w lasach zagospodarowanych drzew zamierających i martwych o dużych średnicach!!
Czyli że leśnicy do odstrzału? :) Otóż w nieco bardziej uświadomionych ekologicznie społeczeństwach, jak szwedzkie czy fińskie, takich postaw się nie spotyka. Tam nikt nie podniesie ręki na prywatnych właścicieli lasów, którzy posiadają więcej niż połowę wszelkich lasów gospodarczych tych państw. Za to lepiej niż u nas funkcjonują gremia naukowe, które nie skupiają się na zażartej krytyce leśnictwa jako takiego, a próbują znaleźć wyjście z sytuacji. Zaproponowano pozostawianie starych i martwych drzew starając się określić, jaka ich ilość zapewni warunki do rozwoju wszelkich możliwych organizmów zwierzęcych i roślinnych. Problemem jest ustalenie odpowiedniej ilości tych drzew oraz sposobu, w jaki mają być pozostawione. Jest to ruch do przodu w sytuacji, gdy o pełnym pozostawieniu lasów samym sobie nie może być mowy? Również w polskich lasach państwowych wprowadzono szereg istotnych zmian mających na celu zwiększenie udziału martwych i zamierających drzew w strukturze drzewostanów. Ponadto LP zostały przymuszone do wyznaczenia obszarów Natury 2000, a z własnej inicjatywy rozpoczęły tworzenie tzw komplesów promocyjnych, które w zamierzeniu swym mają m.in. badanie nowych i bardziej ekologicznych metod hodowli lasu (tfu - nie lubię tego słowa!). To jest początek i wiele tu jeszcze widać starego myślenia. Ale nie mów Pan, Drogi Michale, że zagraża nam obecnie łażenie po młodnikach. To po prostu świadczy o tym, że zamykasz oczy na to, co naprawdę się dzieje w gospodarce leśnej. I są jeszcze PN-y. Tu niestety wyłazi na wierzch nieudolność i niewydolność państwa, które zupełnie przestało wspierać tę sferę ochrony przyrody, co prowadzi do m.in. negatywnej selekcji w szergach pracowników PN-ów (nie wszędzie na szczęście). Jest też spora sieć rezerwatów, których ilość w porównaniu z innymi państwami Europy jest znacząca. Jest początek drogi, na której stoimy i my, Bieszczadnicy. Niektórzy z nas staną w szergu tych, którym obce są idee ekologii, a raczej wybiorą urbanizację Bieszczad, eksploatację lasów na budulec czy opał, a gdy leśni nic nie zrobią, żeby ratować zamierające w skutek czegokolwiek drzewa, będą na nich wykrzykiwac inwektywy zapominając o tym, co tutaj napisałem :)
Zresztą i 'ekologiczni' też akurat leśnych opier...tego za nieratowanie 100-letnich drzew, które Natura wyznaczyła do usunięcia. I będą ludziska buczeć, że las pełen trupów drzew. Chyba że coś się im uświadomi, czegoś nauczy...

To na razie tyle. O roli starych drzew napisano całe tomy. Trudno je streścić w wypowiedzi na Forum. Ale chciałbym, żeby moja pisanina rozpoczęła jakąś większą dyskusję o jednym z ważniejszych aspektów ochrony przyrody.

Derty
31-12-2004, 13:11
...Celowo właśnie temat "ochrona" a nie teoretyczne pindylenie starej baby (chłopa).


Witam :)
Tylko, że pindylenie to jest nieco potrzebne, żeby uświadomić czytelnikom tego Forum, dlaczego takie, a nie inne formy ochrony są przyjmowane. Nie każdy pamięta kurs ekologii, a oczywiste dla Ciebie związki tejże z ochroną przyrody dla innych już takie być nie muszą.
Czyli nie pindylenie, a wałkowanie kawałek po kawałku owej ochrony z przypominaniem 'bazy naukowej'. Inaczej nic nie osiągniesz, a nawet zniechęcisz. W poprzednim poście ruszyłem nieco wierzchołek góry lodowej jaką jest temat 'leśnictwo a sprawa starych drzew'. W tym temacie kryje się zasadnicza część przeogromnej wiedzy o funkcjonowaniu ekosystemów lądowych, a w tle właściwie już filozoficzny problem naszego funkcjonowania na Ziemi. Zagadnienie sensu, celów, stosunku do otoczenia itd. To już przekracza zakres ekologii. Czy to Ciebie intersuje bardziej? Ale i w takiej dyskusji dojdziemy do podstaw - do pindylenia teoretycznego. Każda dyskusja ma służyć ustaleniu czegoś. Np paradygmatu ochrony przyrody? Może być? Czy tylko ma służyć do wulkanicznych wybuchów potoków słów, które niczym lawa spłukują wszystko i wszystkich, a za sobą zostawiają siarczany smród... Jeżeli to nadal by miało tak wyglądać, to przepisuję się natychmiast do grona obserwatorów z dala popatrujących na dymiący wulkan. Niech sobie dymi, a my tu mamy ważniejsze sprawy.

Piotr
31-12-2004, 13:37
Czyli nie pindylenie, a wałkowanie kawałek po kawałku owej ochrony z przypominaniem 'bazy naukowej'. Inaczej nic nie osiągniesz, a nawet zniechęcisz.
Tu się z Dertym zgadzam, jak i z wiekszością jego wypowiedzi. Powinno to zostać maksymalnie uproszczone i zrozumiałe dla wszystkich, a swoją drogą tego typu podstawowe informacje powinny byc na stronach każdej RDLP.
Mit starych drzew funkcjonuje nie tylko w lesie, na pewno zetknął sie z nim każdy w swoim miescie/miejscowości przy okazji jakiejś tam konieczności wycinki lub odwrotnie. Zaraz robi sie raban: jak można wycinać takie piękne drzewa. Patrzy sie tylko na wygląd zewnętrzny. U nas niedawno w związku z budową umocnień przeciwpowodziowych na wyspie Bolko i Pasieka wycięto sporoą ilość starych drzew (głównie dęby) o co był niezły raban w lokalnej prasie. Zaraz po ścince poszedłem z ciekawości zobaczyć jak to wygląda i nie rozczarowałem się: nie było tam ani jednej zdrowej sztuki, wszystko było od środka zgnite od odziomka do połowy długości, czasem "huba" zżarła niemal całość. Dopiero jak takie drzewo zleci komuś na łeb przy nieco silniejszym wietrze (których u nas przybywa) albo uszkodzi samochód, to sie ludziska rzucają: czemu tego nie wycieli, itd. Nie ma: drzewo nie jest wieczne, podobnie jak nic w przyrodzie.
Warto też przypomnieć, że RDLP Krosno ma najwiekszy udział grubizny buka w Polsce i największy przeciętny wiek drzewostanu ogółem, na chwile obecną ok. 80 lat, albo ciut więcej - zapomniałem.
Natomiast zapytałbym się, rozszerzając ten temat, kto wpadł na durnowaty (imho) pomysł (w Bieszczadach, częściowo oczywiście) stopniowego zmniejszania udziału lasu bukowo-jodłowego poprzez zastepowanie go drzewostanem jodłowo-świerkowym (albo odwrotnie) - czyli dokladnie wbrew wspomnianej wyżej Matce Naturze, która posadziła w Bieszczadach to co posadziła,a tego typu próby są jej sztuczną zmianą i chyba nie kończyły sie powodzeniam, bo ile dobrze pamietam już takie były. Czy nie jest to nastawienie wyłacznie na produkcyjność lasu? Gdyby drzewostan w Bieszczadach był np. w stosunku 80% świerka i 20% jodły to przecież znacznie łatwiej byłoby to sprzedać, niż 80% buka, który jest drewnem trudnym w obróbce, sezonowym i w sumie (kwestia gustu) drewnem bez wyrazu i nie gatunkiem który mozna zbyć w każdej ilości. Nie widzę innego uzasadnienia. Nie mogę sobie natomiast przypomnieć, jakie jest źródło tej informacji (na pewno LP), tzn. gdzie znajduje się artykuł na ten temat - wypowiedź kogoś z RDLP.

Derty
05-01-2005, 17:34
Witam :)
Post Piotra uzmysłowił mi jedno. Że do leśników trzeba mieć więcej zaufania, bo czasy się zmieniły i ludzie w lasach też inni już są niż przed laty:) Uporczywa indoktrynacja ludzi przez ekologów doprowadziła do stworzenia powszechnego wizerunku leśniczego-deski. W dzisiejszych czasach postępowanie hodowlane w drzewostanach jest mocno ograniczone przez nakazy zawarte w tzw Zasadach Hodowli Lasu. Krępują one leśnika na tyle, że nie może sobie ustalać dowolnie składu gatunkowego drzewostanu. Jeżeli mamy taką sytuację, że gdzieś jest usuwany buk, a sadzony świerk z jodła, to raczej można przypuszczać, że nie jest to miejsce 'bukowe'. Zapewne buki będą miały tam gorszą wartość hodowlaną niż świerki. Bo każdy gatunek ma pewien przedział warunków, które toleruje i pewien jeszcze węższy przedział warunków, które są dlań optymalne. To jest po prostu zasada biorąca się wprost z ekologii. Natura też by ten problem wyregulowała i okazałoby się, ze niewiele różnią się efekty działań jej i ludzi. Wcześniej też tak było z tymi Zasadami lecz nieco szwankowała znajomość siedlisk w lasach. Obecnie każde nadleśnictwo wykonuje nową mapę siedliskową z lepiej ustalonymi zasadami określania siedlisk, a więc wyznaczane są dokładniej strefy występowania poszczególnych gatunków lasotwórczych w obrębie kompleksów leśnych. Pewnie - to jest schemat. Ale w postępowaniu hodowlanym istnieją możliwości wykorzystania znajomości terenu przez leśniczych do korygowania składów gatunkowych na powierzchniach odnawianych, co czyni ten schemat bardziej elastycznym. Taka sytuacja, którą opisałeś, być może jest wynikiem uściślenia w nowym operacie urządzeniowym jakości siedlisk. Wówczas mogła powstać potrzeba przebudowy drzewostanu w kierunku, który my odbieramy jako zły. Bo np nieco kaleczy on nasze poczucie piękna. Nie chcę dyskutować tego przypadku szczegółowo lecz wydaje mi się, że akurat tu właśnie nieco wiary w poczynania leśników jest wskazane :) Świerk posadzony na zbyt żyznych siedliskach nie będzie taki super piękny, żeby go można bez kłopotów utrzymać do wieku rębności (bleeee - okropne określenie, ale przyzwyczajajcie się :) ) - vide klęska świerczyn sudeckich, gdzie swobodnym ruchem przed wiekami zamieniono buczynę sudecką na mroczny bór świerkowy. I odwrotnie - buczyny w strefie reglowej albo na uboższych siedliskach też nie są warte wiele. Leśnicy już wiedzą, że tak nie wolno!! I chyba trzeba by jakiegoś szaleńca, który by chciał zaryzykować powtórkę tego błedu :) Zresztą nie wiem jak się ma ta sprawa do ochrony przyrody - to są zwykłe lasy gospodarcze i tam przyroda ma zwykle 2 miejsce....

Piotr
07-01-2005, 12:55
uzmysłowił mi jedno. Że do leśników trzeba mieć więcej zaufania
No mi post poprzednika, też uzmysłowił jedno - a dokładniej utwierdził w przekonaniu, że teoretyczne założenia nie zawsze pokrywają się z praktyką. Tak, jest to prawda, że wiele się w LP zmieniło, wymieniono także sporo lesniczych o których wspominasz - (Nadleśniczymi i wyżej sobie głowy nie zawracam, bo to jest zalezne od opcji będącej akuratnie przy korycie, zatem wkrótce kolejne przetasowania w LP) jednak na pewno jeszcze nie wszędzie, gdzie było to konieczne.
Byłbym jednak ostrożny w ocenie wszechpanującego w RDLP przekonania, wśród kadry wyższej oraz pracowników naukowych, że wszystko co oni sobie zakładają jest realizowane w praktyce niżej i jest realizowane w sposób jaki oni sobie wyobrażają lub chcieliby sobie wyobrażać + pozostałe działania, których kadra często nie dostrzega, a te są bardzo w tym temacie istotne, jako przyczyna antyochrony środowiska. Dzieje się tak głównie w regionach (naprawdę są takie), gdzie nadal funkcja lesniczego działa na zasadzie monarchii - czyli przechodzi z ojca na syna i jest sprawowana dożywotnio. Niestety w tym miejscu trzeba zakończyć, gdyż aby iść dalej, należałoby posługiwać się przykładami konkretnych leśnictw i ich działań, co w przypadku forum dyskusyjnego uważam za niedopuszczalne.
Zatem wracamy (wracacie, bo ja wysiadam) do punktu wyjścia: pozostaje pindylenie, pindylenie i jeszcze raz pindylenie. A Ziemia kręci się dalej.

Derty
07-01-2005, 13:19
Hej :)
Właściwie to Piotr ma rację. I Michał też - pindylenie było, jest lecz być nie musi... :P Wyłączam megafon :D Jeśliby jednak komuś coś z zakresu ochrony przyrody nie pasowało w jakimś konkretnym przypadku, to niech pisze tu...myślę, że warto, aby jednak ten wątek żył. Ja też jakoś nie mam ochoty na wykładanie moich koncepcji ochrony przyrody, gdy nikt mnie o nie pyta. Choćby pyta ł tylko po to, żeby akademicko się ze mną pospierać :) Jednak ze swej strony mogę obiecać, że w temacie zawsze zabiorę głos, jeżeli uznam, że o czymś się nie mówi, coś się wg mnie przekłamuje itd, itp :)
Czystych Biesów i naturalnie wakacji wśród połonin...

Michał
16-02-2005, 23:27
Witam wszystkich

Jednak pozwolę sobie przywrócić ten zdechły wątek - z dwóch powodów.
1 - Jeżeli instytucje ściśle związane ze środowiskiem mają je gdzieś (choćby poprzez fakt popierania wierutnych bzdur) - to co wtedy ma sens?
2 - Jeżeli istnieją serwisy związane z Bieszczadami i puszczają takie nfo (jak to zacytowane poniżej) bez komentarza albo przedstawienia innego poglądu - to co wtedy ma sens?

Punkt 2 wiążę z dyskusją na temat portalu bieszczadzkiego.

Cytat z witryny (nie podaję adresu, ale osoby związane z tą witryną są obecne na forum):

!!!!!!!!!! Naukowcy z Instytutu Badawczego Leśnictwa uznali, że retorty nie szkodzą lasom. Ekolodzy nie mają najmniejszych wątpliwości, że smolarze niszczą przyrodę.
Wydobywające się z retort związki fenolopodobne są toksyczne i rakotwórcze -twierdzą ekolodzy. -W miejscach wypału giną drzewa, zwłaszcza jodły, wyprowadziły się ptaki, jak np. bocian czarny z Doliny Sanu. Zatruwane jest powietrze i woda, a tereny wokół prowadzonych wypałów zamieniane są w istne pogorzeliska.
Z zarzutami nie zgadzają się naukowcy z warszawskiej SGGW oraz Instytutu Badawczego Leśnictwa, którzy badali wpływ wypalania drewna w Bieszczadach na środowisko. Stwierdzili, że badania emisji gazów, takich jak tlenek i dwutlenek węgla oraz zapylenia pyłem węglowym, nie wykazały obecności tych substancji w bliższym i dalszym sąsiedztwie retort. Inne szkodliwe substancje nie są emitowane lub poziom tych emisji jest znacznie niższy od dozwolonego dla obszarów chronionych. Środowisku nie zagraża także podwyższona temperatura wokół retorty.
Zaskakujący wynik dał test biologiczny przeprowadzony przez naukowców z SGGW. Okazało się, że wypalanie drewna w retortach nie tylko nie szkodzi środowisku, lecz wręcz przeciwnie, wpływa nań korzystnie. Test polegał na umieszczeniu retorty pod koroną sosny w ten sposób, że dolne żywe gałęzie znajdowały się ok.1,5 m nad wylotem kominków. Eksperyment trwał 2 lata. Drzewo znajdujące się bezpośrednio w strefie oddziaływania retorty odznaczało się większymi przyrostami na wysokość niż pozostałe drzewa, a jego igły były grubsze i ciemniejsze.
Analiza ekonomiczna wypalania drewna w Bieszczadach wykazała, że działalność ta jest opłacalna. Liczy się możliwość utylizacji niemal 90 tyś. m3 liściastego drewna średniowymiarowego, którego wykorzystanie w warunkach bieszczadzkich byłoby bardzo trudne. Ponad 50 proc. wypalanego drewna stanowią gatunki nie znajdujące praktycznego zastosowania np. olcha i osika. Przy wypale zatrudnionych jest ponad 100 osób, co przy bieszczadzkim bezrobociu jest bardzo ważne. !!!!!!!!!!!!!!

Dużo zdrowia i retorty w każdym ogródku

długi
17-02-2005, 11:10
Zresztą nie wiem jak się ma ta sprawa do ochrony przyrody - to są zwykłe lasy gospodarcze i tam przyroda ma zwykle 2 miejsce....

Jak czytam publikacje leśników to mam takie skojarzenia: oto rolnik zasiał żytko, popryskał na robale, ustawił płot i stracha na szkódną zwierzynę, a jak urosło to skosił i sprzedał. Po sezonie światły rolnik - leśnik zastanawia się, co lepiej się opłaca przen-żyto czy owies, jodła czy buk, olchz to chwast, łęgi osuszyć i obsadzić świerkiem. Sarna niszczy uprawy a dzik jest dobry na eksportowy odstrzał, ale jeleń lepszy.
Jeżeli leśnik nie sadzi już na stanowisku bukowym świerka, to zachowuje się jak wykształcony rolnik, który na glebie 1 i 2 klasy nie sieje owsa, Ale jak owies, buk, świerk dorośnie do ścięcia, to się go rżnie. I ekologia, ochrona przyrody nic tu nie ma. Czysty interes. Dlatego instytucje i ludzie z zewnątrz, w tym forumowicze, mają patrzeć uważnie na ręce "gospodarzom" lasów, by nie broili nad miarę w imię swoich interesów.
Myślę, że rolą forum może być:
- zgłaszanie dostrzeżonych "samowolek" leśników i nie tylko, bo nie samymi leśnikami biesy stoją
- propagowanie wiedzy o szeroko pojętej ochronie środowiska (kamyczek do ogródka Michała), bez ekofaszyzmu i oszołomstwa.
Długi

leszczu
20-02-2005, 13:25
Ja się wypowiem do tego tekstu z retortami nie wyobrażam sobie jak u nas miało by zabraknoć takich retortów.
Michał pisze że przy retortach pracuje 100 osób zgodze się ale gdyby nie te 100 osób przy retortach co zrobili by zrywkarze pilarze leśnicy i inni wszystko jest powiązane i jedno bez drugiego nie mogło by dalej egzystować.
Nie wim jak to sie ma do tego:
Test polegał na umieszczeniu retorty pod koroną sosny w ten sposób, że dolne żywe gałęzie znajdowały się ok.1,5 m nad wylotem kominków. Eksperyment trwał 2 lata. Drzewo znajdujące się bezpośrednio w strefie oddziaływania retorty odznaczało się większymi przyrostami na wysokość niż pozostałe drzewa, a jego igły były grubsze i ciemniejsze.
może wtedy bardziej układ obrony włancza się i dlatego tak to następuje, ja nie wiem jak to jest i napewno jedno takie badanie nie rozwiązuje sprawy.
Inną sprawą jest tez to za jakie pieniądze jest ta praca nie wiem czy sobie zdajecie z tego sprawę ale za ta pracę pieniądze jakie ci ludzie biorą sa smieszne przy tym jak wiele tracą przy tym zdrowia.
Dobra wiem że za to co pisze może mi się oberwać na forum ale takie jet moje zdanie.
A co do tego na jakiej stronie znajduje się ten tekst to prosił bym cię piotrze jak byś mógł mi przesłać link do tej strony z góry dziękuje i pozdrawiam wsystkich.
:D

Piotr
20-02-2005, 15:59
Michał pisze że przy retortach pracuje 100 osób[...]
[..]znajduje się ten tekst to prosił bym cię piotrze jak byś mógł mi przesłać link do tej strony.
Ech, młodzi - zawsze po "łebkach" ;)
Przeczytaj post Michała jeszcze raz.

leszczu
21-02-2005, 13:19
No wiem że to nie michał napisał tylko wzioł ze strony a autorem tego tekstu jest ktoś inny ale kto czy chodzi o strone info tutaj to było :?:
Ja nie wiem dlatego się pytam
Pozdrawiam wiedziałem że zaraz mi się oberwie :D [/quote]

vm2301
19-08-2012, 11:05
http://www.gb.media.pl/

"Zgodnie z tą ustawą gminy muszą zapewnić odbieranie i zagospodarowanie odpadów powstających w gospodarstwach domowych. "

I zgodnie z tą ustawą w niektórych częściach niektórych gmin, gdzie stoi circa 30 domów w środku sezonu wakacyjnego śmieci odbiera się 2 razy w miesiącu.

... jaki odsetek ludzi uzna, że smród śmieci gromadzonych w piwnicy jest mniejszym złem niż wyrzucanie na drogę na 12 dni przed odbiorem, czy nie daj Boże do lasu?

Michał
19-08-2012, 14:09
Witaj Wojtku


..."Zgodnie z tą ustawą gminy muszą zapewnić odbieranie i zagospodarowanie odpadów powstających w gospodarstwach domowych. "

I zgodnie z tą ustawą w niektórych częściach niektórych gmin, gdzie stoi circa 30 domów w środku sezonu wakacyjnego śmieci odbiera się 2 razy w miesiącu.

... jaki odsetek ludzi uzna, że smród śmieci gromadzonych w piwnicy jest mniejszym złem niż wyrzucanie na drogę na 12 dni przed odbiorem, czy nie daj Boże do lasu?

Nie wiedziałem, że Jesteś archeologiem :-)
Wykopywanie "trupa" nic nie da (wątek).
Gminy, które nie mają swoich służb komunalnych i tak musiały ogłaszać przetargi. Trudniej będzie tym, które nimi dysponują.
Ale mają "furtkę". Gminy wszystkie teraz jednak będą musiały mocno zadbać o to, aby żaden cwaniak nie wywinął się z ewidencji.
Koszty będą przeniesione na producenta śmieci.
I nie ma, że to domek letniskowy, albo agro...
Ale to zbyt szeroki temat. I powiązany z segregacją śmieci.
Gminy beda decydować.
A na edukację społeczeństwa nie liczyłbym za bardzo.
Raczej mandaty. I to spore.

Pozdrawiam

vm2301
19-08-2012, 15:18
Nie wiedziałem, że Jesteś archeologiem
Wykopywanie "trupa" nic nie da (wątek)

To nie kwestia zamierzchłej przeszłości Michale. To całkiem nowy problem.

Mnie nie chodzi o to, że płacić należy, a że trzeba śmieci magazynować, bo gmina przysyła samochód dwa razy w miesiącu, bo kontenery polikwidowali i teraz jeżdżą wzdłuż drogi zbierając worki.
Ale Ty chyba też masz z tym problem, prawda?

vm2301
19-08-2012, 15:28
Cóś się pogmerało ;)

Michał
19-08-2012, 16:40
Witaj Wojtku

To nie kwestia zamierzchłej przeszłości Michale. To całkiem nowy problem.

Mnie nie chodzi o to, że płacić należy, a że trzeba śmieci magazynować, bo gmina przysyła samochód dwa razy w miesiącu, bo kontenery polikwidowali i teraz jeżdżą wzdłuż drogi zbierając worki.
Ale Ty chyba też masz z tym problem, prawda?

Nie Wojtku. Mam problem, bo gmina podpisując umowę w moim imieniu musi uwzględnić teraz nie tylko
sam fakt wywiezienia śmieci.
Wielokrotnie się wściekam, że kontenery do segregowanych odpadów są przepełnione.
Gdzie mamy je składac? Skoro raz w miesiącu podjedzie furka i opróżni.
To osiedle (no jestem mieszczuchem) - i mam nadzieję, że gmina Opole obudzi się.
I wszystkie inne. Jak nie to czekają nas spore kary z UE. No nas oczywiście.
Firma, która stanie do przetargu
MUSI zająć się wszystkim od A do Z zgodnie z ustawą. I odbierać odpady z częstotliwością z reala, a nie papierologii.
Gminy mają tylko kontrolować.
Problemem dla gmin będzie zapewne ustalenie opłat, ale może warto wprowadzić podatek od śmieci?
No i zapewne gminy będą musiały zwiększyć zatrudnienie.

Problem Wojtku nie jest nowy, ale może wreszcie pod naciskiem UE przestaną
straszyć śmietniska w lasach, śmierdzące łąki odpadami komunalnymi itp itd.
W tych Naszych Bieszczadach i siedliskach.

Pozdrawiam

vm2301
19-08-2012, 19:25
Trudno mi Michale każdy szczegół sytuacji gminy rozpatrywać.
Wiem jedno. Kontenery zniknęły.
Śmieci są odbieranie z drogi w workach.
Śmieciara przyjeżdża dwa razy w miesiącu.

Za wywóz śmieci płacimy przez 12 miesięcy.
Z domów korzysta się prze 1/3 roku, a szczyt "zaludnienia" to oczywiście "sezon".

W tym problem, by ktoś w gminie puknął się pusty łeb i zbierał ten syf choćby raz w tygodniu.
Przynajmniej w sezonie, by było to "z reala" jak sugerujesz.
Bo teraz to jest z kosmosu.
jestem za ekologią, chętnie segreguję śmieci i specjalnie jadę do kontenerów, by szkło i plastik oddzielnie wywalić, ale pozostaje kwestia "zwykłych śmieci".
Dwa razy w miesiącu pozbywać się sterty z domu to paranoja.
mam ten syf trzymać? Śmierdzi, muchy, w nocy gryzonie.

Nie może być tak, że pracownik gminy rozkłada ręce i sugeruje, bym śmieci zostawił sąsiadowi na przechowanie i poprosił o wyrzucenie w odpowiednim dniu, no bo przecież nie mogę życia sobie planować wg grafika śmieciarki, gdy wracam do domu, to wracam.
Nie może być tak, że w siedzibie gminy nawet, która tym zarządza nie ma miejsca, gdzie taki człowiek wracający do domu z wakacji mógłby te śmieci pozostawić.

Oczywiście sugerując, że Ty tez masz ten problem, miałem na myśli Jabłonki, nie Opole.

Pozdrawiam:)

marcins
19-08-2012, 20:28
Wojtku zrzędzisz jak nie wiem. Gmina odbiera śmieci co tydzień z drogi. Ty masz do niej kilka kroków, ja trochę dalej i dowożę. Plus jest taki, że worki są przez jeden dzień widoczne, a kontener capił przez cały rok. Zawsze możesz produkować mniej śmieci jak Ci śmierdzą w piwnicy. Proste.

Michał
19-08-2012, 21:11
Witaj Wojtku


...Oczywiście sugerując, że Ty tez masz ten problem, miałem na myśli Jabłonki, nie Opole.


Nie wiem jak tam jest teraz. W zeszłym roku mnie tam nie było.
Wcześniej stał kontener przy drodze.
Być może uda mi się w tym roku tam zawitać to i przy okazji
pooglądam co i jak w temacie.
No nie ma lekko z tymi śmieciami :-)
Trzeba toto jeszcze donosić/dowozić.
Ale może doczekamy, że komuś będzie sie opłacało odbierać śmieci bezpośrednio.
W końcu tyyyyle firm biło się o wprowadzenie zapisu o przetargach.

Pozdrawiam

vm2301
20-08-2012, 12:23
Wcześniej stał kontener. Można było w 5 minut pozbyć się śmieci.
Teraz trzeba je magazynować i dwa razy w miesiącu zbierają, w Jabłonkach ponoć też.
Baligród dostąpił łaski i zbierają co tydzień.

Rozumiem, że kasę oszczędzają. Rozumiem, że na pierwszym miejscu zaspokaja się potrzeby stałych mieszkańców, ale z wiadomych względów w okresie nasilonego "ruchu turystycznego" lepiej wydać trochę kasy i zapewnić, choćby czasowo częstszy serwis. ;)
Ci "normalni" się powkurzają, napocą, by wymyślić i zrealizować pomysł, co ze śmieciami zrobić ... ale kto wie, może niebawem gmina będzie musiała wydać dodatkowe pieniądze na sprzątanie ... tego, co zostało wywalone byle gdzie ;)

Pozdrawiam:)

Michał
20-08-2012, 18:37
Witaj Wojtku


Wcześniej stał kontener. Można było w 5 minut pozbyć się śmieci.
Teraz trzeba je magazynować i dwa razy w miesiącu zbierają, w Jabłonkach ponoć też.
Baligród dostąpił łaski i zbierają co tydzień.

Rozumiem, że kasę oszczędzają. Rozumiem, że na pierwszym miejscu zaspokaja się potrzeby stałych mieszkańców, ale z wiadomych względów w okresie nasilonego "ruchu turystycznego" lepiej wydać trochę kasy i zapewnić, choćby czasowo częstszy serwis. ;)
Ci "normalni" się powkurzają, napocą, by wymyślić i zrealizować pomysł, co ze śmieciami zrobić ... ale kto wie, może niebawem gmina będzie musiała wydać dodatkowe pieniądze na sprzątanie ... tego, co zostało wywalone byle gdzie ;)

Pozdrawiam:)

Trochę rozumiem Twoje obawy i złość, że nie masz możliwości pozbywania się śmieci tak jakbyś tego chciał.
Jednak do tej pory miałeś możliwość podpisania umowy z dowolną firmą. No np, że mają być raz w tygodniu za tyle i tyle.
Teraz ten obowiązek zostaje przerzucony na gminy.
I to ona będzie wystepowała w Twoim imieniu.
Istotne, aby w przetargach uwzględniły właśnie te wszystkie potrzeby i konsekwentnie je egzekwowały od firmy,
która wygrała przetarg na śmieci. Gminy dostają dodatkowe narzędzia, że tak brzydko napiszę, do kontroli.
Pewnie będą miały duży problem, bo czasu mało, a muszą opracować nowe stawki opłat.
I te będą w ich gestii do realizacji tych zadań.
A teraz śmieci nie trafią od razu na wysypisko. Najpierw do sortowni, a dopiero później na wysypisko.

Wojtku
Możnaby dużo pisać. Ustawa jest do poczytania. Gminy mają obowiązek dbać o swoich mieszkańców.
Ale to zapisy papierowe. Życie będzie wyglądało inaczej.
Wy tam i My tu musimy pilnować, aby gminy zadbały o Nas w jak najmniejszym stopniu Naszym kosztem.
Do śmieci mocno wkroczył biznes, a to juz inna bajka.
Zapłacimy MY.

Zdrówka i spokoju Wojtku :-)
Ja zaraz wysączę za to browarka

Pozdrawiam

i znikam z wątku :-)

vm2301
20-08-2012, 19:57
Pozdrawiam też i też coś wychylę w tej intencji, a i za Twoje zdrowie również:)