PDA

Zobacz pełną wersję : Jak nie siarka, to gospodarka. Artykuł.



Piotr
14-12-2004, 09:40
Do porannej kawki, o lesnikach co się czasem o nich na forum przewija:

[...]Niestety tak to jest w dzisiejszych czasach, że bardzo często słowa nie służą już przekazywaniu informacji, lecz są narzędziem robienia czegoś innego, co trudno jest jakoś nazwać. I tak prezydent wydaje ulotki mówiące o tym, że po wejściu do Unii Europejskiej nie będzie żadnych podwyżek cen, po czym ceny jednak rosną. Ktoś inny rozpętuje wojnę w Iraku, gdyż jak twierdzi jest tam broń masowego rażenia – po czym nikt żadnej tego typu broni tam nie znajduje. Dyrektor parku narodowego wypowiada się o negatywnym wpływie masowej turystyki na przyrodę tegoż parku, jednocześnie zwiększając przepustowość funkcjonującej na tym terenie kolejki linowej. I tak dalej, i tak dalej.

Wszystko to jest czymś na kształt hipokryzji, kłamstwa i mydlenia oczu. Jednocześnie wszystkie te niekiedy szokujące wydarzenia szybko rozwiewa wiatr i słuch o nich ginie. Ludzie zasypywani dziesiątkami informacji zapominają, bo tempo życia jest szybkie, a hamburgery stygną, dlatego trzeba przeć do przodu i nie warto się nad niczym dłużej zastanawiać. Tak oto nienormalne staje się normalne. Nikogo więc nie dziwi, że lider światowego mocarstwa i zarazem sługus koncernu naftowego, potrafi kłamać w żywe oczy. Okłamywać nie tylko swoich rodaków, ale i ludzi z innych krajów, poświęcać życie tysięcy osób – w imię swoich interesów. Nic nowego? Racja, przecież to normalne.

Sądzę, że każdy wyżej sytuowany urzędnik musiał na swej drodze do tzw. sukcesu odwracać głowę, by nie widzieć czegoś, na co musiałby zareagować, gdyby był uczciwy. Jeśli natomiast był uczciwy i – co gorsza dla niego – przejawiał chęć podjęcia jakichś pozytywnych działań, wówczas musiał żegnać się ze swą funkcją. Wskutek tej specyficznej, można by rzec „normalnej” selekcji, stanowiska urzędnicze piastują ludzie o mentalności klakiera, tchórza, sprzedawczyka, kłamcy czy złodzieja.

Wszystko wskazuje na to, że także pracownicy Lasów Państwowych odpowiadają powyższemu schematowi. Wydźwięk tego jest tym bardziej negatywny, że nierzadko za opisanymi wyżej cechami osobowości idzie brak wiedzy umożliwiającej prawidłowe wykonywanie zawodu. Co z kolei owocuje wręcz fatalnymi dla Przyrody skutkami. Wzorcowym przykładem niekompetencji leśników jest teren bieszczadzkiego Nadleśnictwa Wetlina, gdzie na górze Pereszliba, w bezpośrednim sąsiedztwie rezerwatu „Sine Wiry”, tuż nad drogą będącą granicą tegoż rezerwatu, pracownicy Lasów Państwowych wykonali zrąb zupełny na około dwuhektarowej powierzchni, zajmowanej przez zespół jaworzyny górskiej z języcznikiem zwyczajnym Phyllitido-Aceretum Moor 1952. Języcznik zwyczajny Phyllitis scolopendrium (L.) Newm., jest rzadką w naszym kraju paprocią, objętą całkowitą ochroną gatunkową. Wycięcie drzewostanu osłaniającego języcznika jest jednoznaczne ze zniszczeniem stanowiska samej paproci. Jest to bowiem gatunek cieniowytrzymały – wzrastający w ocienieniu i zarazem nieznoszący warunków, jakie stwarza bezpośrednie promieniowanie słoneczne. Usunięcie tego drzewostanu pogłębiło jeszcze i tak już istniejące (o czym świadczy znajdująca się przy drodze tablica informacyjna) zagrożenie ze strony osuwających się głazów. Należy jednocześnie przypomnieć, że działanie polegające na niszczeniu roślin objętych ochroną gatunkową jest sprzeczne z prawem i podlega karze aresztu lub grzywny. Czy ktoś za to odpowie?

Kolejnym absurdem i dowodem niewiedzy „gospodarujących” tam leśników jest to, że powierzchnia po wycięciu jaworzyny została obsadzona świerkiem. Wspomniana jaworzyna górska z języcznikiem występuje tylko w miejscach osypisk skalnych, bowiem tylko takie warunki toleruje języcznik. Rumosz skalny cały czas osuwa się pod wpływem siły grawitacji, więc jest to podłoże bardzo niestabilne, na którym mogą wzrastać nieliczne gatunki drzewiaste, jak jawor, lipa czy grab, ewentualnie buk i jodła, ale nie posadzony tam świerk. Świerk bowiem ukorzenia się płytko i jest tym samym podatny na wywracanie się. Należy się zatem spodziewać, że podjęte tam działania gospodarcze spełzną na niczym i zasadzone drzewa zginą przed osiągnięciem wieku rębności.

Działanie leśników dziwi tym bardziej, że bardzo często drzewa tworzące jaworzynę górską cechują się szablastością pnia, tzn. są krzywe, co sprawia, że można z nich uzyskać sortymenty o podrzędnej jakości. Prawdopodobnie w przyszłości szablaste będą także i posadzone tam świerki. Tak więc straty dla przyrody są duże, zaś zysk dla Lasów Państwowych będzie mały. Należy także wspomnieć, iż niezrozumiałym jest sam fakt sadzenia świerka na tych terenach, gdyż Bieszczady to w osiemdziesięciu procentach siedlisko żyznej buczyny karpackiej, a pozostałych dwadzieścia to m.in. olszyny górskie, jaworzyny czy kwaśne buczyny górskie, ale nie zbiorowiska, w skład których wchodzi świerk. Kolejny błąd, kolejny nonsens.

Trudno w świetle tego wszystkiego traktować poważnie informacje o ekologizacji leśnictwa, która rzekomo ma miejsce. Prawda jest taka, że Lasy Państwowe najczęściej zatrudniają ludzi widzących w lesie jedynie drewno. Dewastacja, którą tu opisałem bynajmniej nie jest jakimś odosobnionym przypadkiem, a same Bieszczady są miejscem, gdzie jeśli chodzi o gospodarkę leśną bardzo łatwo dopatrzyć się wielu uchybień.

Zrywka w okresie wiosennym, niszcząca rozwijające się runo leśne, albo zrywka potokami – nie są w bieszczadzkich lasach niczym wyjątkowym. Szczególnie zdemolowane zostało w ostatnich latach pasmo Otrytu. Znam również w Bieszczadach teren, gdzie wiosną 2002 r. na kilku hektarach wykonano zrąb zupełny, po czym do dnia dzisiejszego nie wykonano tam żadnych prac odnowieniowych. Tymczasem zgodnie z treścią ustawy o lasach (rozdział 2, Art. 13) roślinność leśną należy wprowadzić ponownie na dany teren „w okresie do 2 lat od usunięcia drzewostanu”.

Niewiedza leśników bywa doprawdy żenująca. Myślę, że brak wiedzy o chronionych gatunkach roślin zielnych nie jest w tym środowisku niczym szczególnym. Znam nawet takiego „leśnika”, który nie potrafił odróżnić kwiatostanów brzozy od jej owocostanów. No cóż, do odpalania pilarki i ścinania drzew wiedza taka z pewnością nie jest potrzebna...

Rażące i aroganckie są również metody, jakimi Lasy Państwowe starają się promować w społeczeństwie swój dobry wizerunek. Przeciętny obywatel nie wie, że korniki są jednym z elementów ekosystemu leśnego i ich masowe pojawy, zwane gradacjami, są czymś naturalnym (być może nie wiedzą tego też leśnicy). Leśnicy wykorzystują to do uprawiania propagandy, przedstawiając tego owada na swych tablicach informacyjnych jako „poszukiwanego za zabicie tysięcy świerków”. Jest to przejaw żerowania na czyjejś niewiedzy. Oczywiście cała ta agitacja po to, aby za przyzwoleniem ludu „walczyć” z kornikiem przy pomocy pilarki.

A teraz wejdźmy na stronę internetową Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie i przeczytajmy: „Ochrona przyrody i koncepcja ekorozwoju uwzględniająca zachowanie wszystkich istotnych wartości i funkcji lasów to podstawy prowadzonej przez leśników gospodarki leśnej” . Śmiać się czy płakać?

Proponuję, żeby pracownicy Lasów Państwowych przestali określać się mianem „leśników”, a przyjęli nazwę „plantatorów”. „Plantacja” to bowiem zdecydowanie bardziej trafne określenie tego, co zostaje w wyniku tzw. „gospodarki leśnej”, której „podstawą” jest „ochrona przyrody i koncepcja ekorozwoju”.

Tak więc leśnicy „chronią przyrodę”, myśliwi „pomagają zwierzętom”, a ktoś w Korei Północnej przekonuje, że trawa jest pożywna dla ludzi.[..]

Maciej Narczyński; Dzikie Życie

Viki
14-12-2004, 11:23
Tak więc leśnicy „chronią przyrodę”, myśliwi „pomagają zwierzętom”, a ktoś w Korei Północnej przekonuje, że trawa jest pożywna dla ludzi.[..]

Najbardziej palącym współczesnym problemem w dziedzinie ochrony przyrody jest obrona naszego gatunku przed nim samym.

admin
14-12-2004, 12:37
Ogólnie LP to dość ciekawa instytucja :)
(wspominałem kiedyś że mój brat jest leśniczym więc trochę z obserwacji wiem)

Generalnie zwłaszcza w ostatnim czasie jest "parcie" na wyniki finansowe:
- ściąganie długów [to akurat nie w kontekście że nie powinno się tego robić]
- podnoszenie rentowności, cięcie kosztów
- szereg innych działań o charakterze czysto ekonomicznym

Czyli ktoś chce mieć wynik finansowy - może np. pod prywatyzację?!

A z drugiej strony jest to instytucja o charakterze mundurowym - z takim też zarządem.
Czyli w instytucji zarządzanej z uwzględnieniem realów czysto ekonomicznych mamy jeszcze rodzaj zarządzania znany np. z wojska.

Co z tego wychodzi? Widać choćby i w tym artykule. Moim zdaniem trochę mimo wszystko nieobiektywnym.

Myślę, że mamy tu szerszy problem - zadania statutowe [między innymi ochrona przyrody] a brutalna ekonomia z drugiej.
W tej ekonomii plany, założenia, realizacje założeń itp, itd.

asia
14-12-2004, 12:46
Nie zgadzam się z uogólnianiem i posumowaniem leśników (ich wiedzy czy niewiedzy) zawartej w poście Piotra. Dobrze jest obserwować z Opola zmagania ludzi tam żyjących z przyrodą, ich pracę (przecież gazetę Piotr czyta papierową a papier jest z papierówki, a papierówka to sortyment dtrewna pozyskiwany także w Bieszczadach.
Nie przesadzajmy , ten incydent oczywiście ma znaczenie lecz jest mnóstwo leśników z dużą wiedzą (nie plantatorów). Proponuję spróbować swoich sił jako leśnik- jeśli się nie uda to można spróbować jako zakad usług leśnych i np. prowadzić zrywkę drewna powietrzną (nie niszcząc dróg i potoków) - powodzenia.

Piotr
14-12-2004, 12:59
Nie zgadzam się z uogólnianiem i posumowaniem leśników (ich wiedzy czy niewiedzy) zawartej w poście Piotra. Dobrze jest obserwować z Opola zmagania ludzi tam żyjących z przyrodą, ich pracę (przecież gazetę Piotr czyta papierową a papier jest z papierówki, a papierówka to sortyment dtrewna pozyskiwany także w Bieszczadach.
Asiu, zapędziłaś się troszeczkę - spokojnie :) To jest artykuł z gazety (podpisany na dole) który wrzucilem tu jako ciekawostkę, czyjs punkt widzenia - w ogóle się na ten temat nie wypowiadałem, ani go nie komentuje.


Nie przesadzajmy , ten incydent oczywiście ma znaczenie lecz jest mnóstwo leśników z dużą wiedzą (nie plantatorów).
Oczywiście


Proponuję spróbować swoich sił jako leśnik- jeśli się nie uda to można spróbować jako zakad usług leśnych i np. prowadzić zrywkę drewna powietrzną (nie niszcząc dróg i potoków) - powodzenia.
Hehe, dzięki nie skorzystam :) Ale wierz mi, że te zagadnienia są mi znane. Nie z Opola, w najbliższej rodzinie mam dwóch technologów drewna, którzy pracowali w Bieszczadach, a jeden do dziś pracuje, znajomych zrywkarzy, lesników - tak że mam jakis tam ogląd (tez jestem drzewiarzem),co by nie było że rzucam co bez zrozumienia. Niemniej jednak, nie wypowiadziałem sie na ten temat,dlatego nie przypisuj mi słów zawartych w artukule - choć swoje zdanie oczywiście mam.

Michał
14-12-2004, 13:00
Myślę, że mamy tu szerszy problem - zadania statutowe [między innymi ochrona przyrody] a brutalna ekonomia z drugiej.
W tej ekonomii plany, założenia, realizacje założeń itp, itd.

He, he - dawno się tak nie ubawiłem.
Co ma piernik do wiatraka?
Ano jak widać ma - mąkę!

Pozdrawiam

admin
14-12-2004, 13:02
Co ma piernik do wiatraka?

A no właśnie! Trzebaby zapytać dyrektora LP.

A z drugiej strony czy LP nie chronią lasów, nie dbają o przyrodę?
Można postawić taką tezę?

Michał
14-12-2004, 13:03
Dobrze jest obserwować z Opola...

A i owszem - bo klarowniej widać. A jak komu brakuje na dioptriach to niech się kopnie do byle którego nadleśnictwa/leśnictwa w Bieszczadach.

Pozdrawiam

Michał
14-12-2004, 13:07
A z drugiej strony czy LP nie chronią lasów, nie dbają o przyrodę?
Można postawić taką tezę?

Niestety Darku - można. I chociaż zdaję sobie sprawę, że mam pewne skrzywienie zawodowe, to jednak utwierdzają mnie w moim przekonaniu paruletnie obserwacje na terenie nadleśnictwa Baligród i paru innych.

Ale również daleki jestem od potępiania tego wszystkiego w czambuł.

Pozdrawiam

Marcin
14-12-2004, 14:31
Niezła laurka dla Lasów Państwowych z okazji 80-lecia... Żeby stronniczo nie podchodzic do tego tematu polecam 2 artykuły E. Marszałka z ostatniej Gazety Biszczadzkiej. W podanym linku są tylko zajawki (zachęta do prenumeraty :)) :
http://www.gb.media.pl/gazeta/nowa.htm
artykuł pt. "Decyduje przyroda"