Zobacz pełną wersję : Co się dzieje z drzewem??
młode pokolenie pawlików
04-01-2005, 20:50
więc wchodzę sobie na drzewo wiadomości na stronie otrytu i chcę się dowiedzieć co się dzieje a tu dupa pokazuje się tylko:
Warning: mysql_connect(): Can't connect to local MySQL server through socket '/tmp/mysql.sock' (2) in /home/otryt/html/includes/baza.inc on line 7
Unable to connect to SQL server
byłbym wdzięczy jakby mi ktoś powiedział o co chodzi
Piekne wspaniale macie emotikonki w avatarze o "mlode pokolenie pawlikow" tylko pozazdroscic. Naprawde wspaniale.
Gratuluje.
A co do drzewa to cos sie sypie z serwerem otryckim i juz. Ale już jest OK :wink:
No to Mlody dales, tylko staraj sie nie uzywac slow powszechnie uwazanych za obrazliwe. A drzewo rzeczywiscie juz chodzi normalnie.
Pozdro,
andy
Drzewo szumi na wietrze
Choć sie czasem ugina
Pod naporem wichur
- To nie jego wina
Chwyta chmury w ramiona
Gości ptaki przelotem
Co rok starsze i większe
Napojone potokiem
Ale czasem sie zdarzy
Że mgła jest zbyt gęsta
Albo konar się złamie
Albo inna klęska
I nie wejdziesz na drzewo
Choćbyś śpiewał morowo
Musisz czekać do czasu
Aż urośnie na nowo
Pzdr
młode pokolenie pawlików
05-01-2005, 18:21
no już jest ok i myślę że można zamknąć temat
dzięki za pomoc
Igor, napisałeś, czy znalazłeś?
A jak sądzisz? :twisted:
Jeśli myślisz że tylko
Gwoździe wbijać potrafię
Czasem szepnąć na uszko
Czasem zaś tupnąć nóżką
Lub kodować bez przerwy
Przez szesnastą godzinę
To się mylisz mój bracie
I już widze Twą minę
I usłyszeć chcę znowu
Jak nam czytasz Leśmiana
Gdy ognisko się wita
Z początkami świtania
I zaśpiewać chcę jeszcze
Głośną improwizację
A gdy zmęczę się pracą
To zaznaczę swe racje
Tak jak Drzewo Otryckie
czasem pada i wstaje
Tak ja lubie się czasem
Spotkać znów z leśnym gajem...
Pzdr
no to czemu, do cholery, jeszcze nie napisałeś nic do BO?
Do roboty!!!
Julo, zajrzyj sobie do pierwszych BO, od numeru 27 wzwyz. Gośka mi nie pozwoliła, bo powiedziała, że nie megę doprowadzić do sytuacji gdy Biuletyn bedzie zapelniony tylko moimi tekstami :) A przeciez chodzi o to żeby autorzy byli różni nie? Tak więc mam szlaban i już. :-)
No to pod pseudonimem, Igorku. Niejeden wielki poeta tak zaczynal.
Ależ nieważny przecież jest podpis
Nie ważny pozór pluralistyczny
Nie ważne w BO wrażenie dobre
Ważny jest wszakże ten stan faktyczny
Cóż z tego że wielka horda autorów
Na łamach i kartach się nagle pojawi
Jak jeden człowiek miałby stać za tym
To krótko potrafi bawić
Żeby coś trwało, żeby się działo
Siła w narodzie, siła w ilości
I pospolite zaangażowanie
I nawet jeśli kosztem jakości
Tak ja ci rzeknę, co mi się wydaje
Ale sza, cisza, i nie mów nikomu
Ja wolę czytać i smiać się tu razem
Niż w samotności pisać cos w domu...
Pzdr.
No ja nie moge jest super gosciem ten nasz Igor, chyle czloa coraz wyzszego.
Nie najgorzej IGORZE(j)
poczynasz sobie lirycznie.
Lecz myśl, że tylko Tyś w tym dobry
zgubi Cię błyskawicznie.
Echem poety niestety
jawić się będziesz, po tym
jak rym Macia- zuchwalca
okaże się ostrzem złotym
Ostrzem, które przecina
coś, czego dotknąć się nie da
Przecinam błękitne żyły
purpurowego nieba
nieba, na którym błyszczą
pomysły błyskotliwe
pomysły, których pożąda
Przeciwnik mój gorliwie
Oczy krwią mu zachodzą
Wzrok pożądaniem płonie
Słowa szybkie i straszne
jak jeźdzców Apokalipsy konie
Wyciąga po pomysł rękę
Chce chociaż trącić go palcem
...Lecz wtedy pojawia się ostrze-
Nie wygra nikt z Maciem- zuchwalcem
Twój zarzut tak nietrafiony
Że konfrontacji tu szukam
Rozbawił mnie daję słowo:
Śmieję się od ucha do ucha!
Aczkolwiek przyznać wypada
Mistrzowsko rytm utrzymałeś
Pomimo jazd karkołomnych
Muzycznie plamy nie dałeś!
I chociaż jazzowe nuty
Oraz synkopy są pierwsza klasa
Merytorycznie się bardziej postaraj
Bo fikcja w Twych wersach popasa!
Pzdr .
W Twej poezji Igorze
Ferment zasiać chciałem
byś mniej pewnie się poczuł
W świeci Twym- doskonałym
Do skrzydeł Twojej swobody
W rytmu i rymu krainie
Chciałem ciężarki dodać
niewielkie- po jednej tonie.
Lecz sprawnie się wymykasz
Z tych sideł zastawianych
Tak skrzętnie przezemnie, w pobliżu
Myśli twych rozbieganych
Robiłem to setki razy
i zawsze skutkwało
Wydobywałem z sideł
myśli tych martwe ciało
Chowałem je wtedy głęboko
i ubijałem walcem
Tak się kończą potyczki
...z groźnym Maciem- zuchwalcem
Sidła niedoskonałości
Idea to ciekawa
Bylebyś nie skończył
Źle na tych zabawach...
Jakimiż to ciężary
Mnie chciałeś ściągnąć na ziemię?
Strzelając koło płotu
Zarzutem bitym w ciemię?
Doskonałości ja mam wszelakie
W muzeum wyobraźni
Doskonałości zawsze obce
Mej biednej chorej jaźni
I zapamiętaj to dobrze
Co wszem zazwyczaj działało
Na prosty kicz moich rymów
To chyba trochę za mało
Także uważaj z synkopowaniem
Byś się nie skręcił za bardzo
Bo jeszcze się może okazać
Że trafisz do wrzątku zbyt hardo
Jak jajo mądrzejsze od kury
We własnych sidłach te harce
Zakończysz przed wejściem na szczyty
Z "groźnym" Maciem - zuchwalcem.
Pzdr.
Nareszcie!
Połknąłeś przynętę!
Na haku tłustą dżdżownicę!
Biorąc do ust pierścienicę-
podniosłeś rękawicę.
Połknąłeś eliksir magiczny
co mieć na Ciebie wpływ będzie
nad Twoją głową się zbiera
złych demonów orędzie.
Nietoperz w Twej jaźni zamieszkał
- jak sam powiedziałeś: "chorej"
Kołacze w Twej głowie teraz
i miesza w niej czarny olej
Gdyż takie będą Twe myśli:
gęste, ciemne, toksyczne
sączyć je będziesz przez innych
-złe substancje magiczne.
Twe wersy odbieram jak gdybyś
w krąg ciskał lirycznym smalcem
Coś stworzył- zburzę ruchem powieki
- Zadarłeś z Maciem- zuchwalcem.
Ależ się wykazujesz
Nieznajomością mej drogi
Gdybyś coś w necie poszperał
Byś wiedział jak stan teraz błogi
Ogarnął mnie i wszelakie
Złe myśli i czarne toksyny
Odeszły ode mnie na zawsze
Odeszły hen gdzieś za Chiny
A w Twoich podskokach szalonych
W Twych próbach zadania rany
Najmniejszej, chociaż malutkiej
Dostrzegam jakieś omamy
Wielkości Twej urojonej
Chciałbyś Dawidem być ja tak to widzę
Jednak jest mała przeszkoda
Goliatem ja się brzydzę.
Kolejny malutki kłopot
To skutki i przyczyny:
To Ty ze mną zacząłeś
Ja jestem tu bez winy
I jeszcze jeden problem:
Ja nic tu nie buduję
Więc co chcesz tutaj burzyć?
Udajesz? Nie rozumiesz?
Więc powtórzę przestrogę:
Zysk, stratę połóż na szalce
Zanim będziesz tak skakał
Z tym "groźnym" Maciem - zuchwalcem...
Pzdr... :twisted:
Poza tym jeszcze jedną tu zgłoszę uwagę
Która w dyskusji tej nie daje spokoju
To miał być liryczny ten pojedynek
A zaczynamy taplać się w gnoju
Miast konfrontacji lirykę zapodaj
Szturchajmy się pięknem nie czernią oleju
Niech po tych wersach zostanie
Błogość miast grozy mój przyjacielu
Czy takie wyzwanie podejmiesz tutaj?
Ja przyznam, że siły oceniam swe słabo
I jeśli coś będę tu wymyślać musiał
To wspomóc się chyba powinienem kawą...
Ale wątpliwość w mej głowie się zjawia:
Czy się nie stało to czym groziłeś?
Czy nie poległeś we własnych sidłach?
Czy aż tak szybko się wypaliłeś?
Pzdr. 8)
Przyznam się teraz szczerze
przedostatnie Twe rymy
zraniły mnie dotkliwie
co dalej? Zobaczymy
A jak wy uważacie?
Potykać się dalej z niebogą?
Wszak co dla niego sufitem
Dla mnie się jawi podłogą
Sam przyznaję, że czasem
niskie me słowne loty
Lecz jak mawiał dyrektor schroniska:
"Pierwsze koty za płoty"
Ja się nie wypaliłem
Bo Macio się nie wypala
Ja komuś mogę wypalić
A wena mi na to pozwala
Dwa ciosy z rzędu zadałeś
I jak się teraz z tym czujesz?
Leżącego skopałeś
I fuzję mi proponujesz?!
Nie czernią oleju chcesz "szturchać"
Lecz harmonią i pięknem
- ja mogę przystać na to
Zawiesić rymy posępne.
Choć urzekają mnie one
I znacznie ostrzą mi język
Wstrzymam je na czas jakiś
Na jad swój nałożę więzy.
Zuchwalec w cień się usunie
w cień legendy swej własnej
Lecz wyjdzie z niego odrodzon
I słońce wtedy zgaśnie!
Świat się przed nim pokłoni
i padnie na kolana
Niebo się zniży by lepiej
usłyszeć słowa pana!!!
... i ja przemówię do niego
słowami tymi pięknemi:
Wina, kobiet i śpiewu
Jesteśmy z Ajgorem spragnieni.
Czytam i wierzyć nie mogę,
że dwóch tak miłych facetów
z niewielką pomocą Drzewka
nagle się zmienia w poetów.
Choć nie, źle powiedziałam.
Pewnie tacy już byli.
To zawsze w człowieku gdzieś siedzi,
wypływa z impulsem chwili.
Tylko nam trochę głupio,
że zbyt byliśmy zajęci
by w zgiełku dnia codziennego
zobaczyć co sie święci.
Tak sobie patrzę i widzę
i cieszy mnie to straszliwie,
że wielka potęgą slowa
wladacie tak żartobliwie.
Lecz pojedynek - rzecz męska,
przeto nie rzucam wyzwania,
a zamiast tego się zajmę
codzienną sztuką czytania.
Bo nie chcę męczyć bez sensu
wrażliwych gustów otryckich
z pomocą nieskładnych rymów,
metafor cokolwiek laickich.
Prawda powszechnie to znana,
poeci już o tym pisali,
że słowa wprawnie dobrane
rażą jak ostrza ze stali.
A stuknąć jak młotkiem można
wersem nieprzemyślanym,
lub niesmak jak kac pozostawić
wierszem w pośpiechu pisanym.
Lecz Wasze szturchańce słowne
krytyce pola nie dają.
Co więcej, z siłą fotonów
w pamieć nam się wciskają.
Kiedy już głowa w szwach pęka
od durnych obrad komisji,
lustracji, łapówek i innych
głupot, co są w telewizji
istnieje jedno lekarstwo
ból mija jak pstryknąć palcem
-Igora Wyważonego
potyczki z Maciem Zuchwalcem!
No widzę, że się uniosłeś!
Młodości dodała ci skrzydła?
Przez celność Twoich uwag
Przyznaję: jestem na widłach…
Nie powinienem faktycznie
Dwóch ciosów na raz zadawać
Lecz nie myślałem, że leżysz
To przecież tylko zabawa...
Choć fakt ten, żeś jest zraniony
Wersami moimi niestety
Potwierdza jedynie tezę
Żeś nadzian na własne bagnety
Lecz z tego co widzę to chyba
Na zdrowie wyszły te rany
Bo wznosisz się na wyżyny
I piękne zaczynasz peany
Lecz ciągle mi czegoś brakuje
W tych Twoich chmurnych przechwałkach
Bo ciągle mi piszesz, co zaczniesz
I jak mnie zostawisz w kawałkach
Że niebo się zniży i słońce
Zagaśnie przy Twoim blasku
Lecz kiedy ja się doczekam
Konkretów, zamiast tych mlasków?
Jak widać publiczność dołącza
Do naszych tych przekomarzań
Tym bardziej trzeba pomyśleć
O tym co ciągle powtarzam:
Że zamiast obrzucać się błotem
I dalej tak dalej i ciągle...
A może to sposób Twój sprytny:
W pustkę powtórzeń mnie ciągniesz?
I nie o to mi chodzi tutaj
Aby rym albo rytm likwidować
Ale żeby KONSTRUKCJĘ dowolną
Z rymów tych pobudować.
Żeby destrukcję zostawić
Tym, którzy wojny na górze
Uskuteczniają tak podle…
Nie bierzmy udziału w tym dłużej!
No dobrze, nie o to też tutaj chodzi
By się we wszystkim zgadzać
Chciałbym jedynie byś zamiast
Gróźb, że coś będziesz rozsadzać
Rozsadziłbyś wreszcie cokolwiek
Przekroczył jakieś granice
Ale tak, by konstrukcja
Twa rumieniła lice
Tak, bym się wreszcie już schował
Bym nie wyściubił nosa
Tak by na ustach otwartych
Dzień przywitała rosa
I rękę uścisnę Twą chętnie
Gdy stanie się, o czym powiadasz:
Że Niebo i Świat oraz Słońce
Wraz padną na kolana...
Pzdr.
p.s.
^KAsia^, do Ciebie zaś słowo
Mam jedno i prośbę jedną:
Nie milcz i nie bój się wcale
Niech rymy nasze zbledną
Przy Twoich komentarzach
Które niemało znaczą
A może by zrobić triadę:
^KAsia^ i Ajgor i Macio?
W dziecięctwie mi się zdarzało
Rymy składać nieśmiałe
Potem to zarzuciłem
Na lat ze trzydzieści całe
Ale mnie Wasz pojedynek
Czy rzec by trzeba parada
Na powrót dziś rozochocił
I jakaż tu na to rada?
Coś nagle we mnie zaczęło
Samo jakby rymować
A ręce choć juz niesprawne
Tez sobie chcą pofolgować
Przyrzekam nie pisać długo
Bo gdzież tu me rymowanki
Z Ajgorem, Maciem i Kasią
Miałyby stawać w szranki
Lecz jedno Wam chce powiedzieć:
Gdy siedzę w biurze znużony
Wstrętną codzienna robota
(Boze - jak można tak siedzieć?)
Wskoczę wiec czasem na stronę
Naszą Otrycka, nie inną
By zamiast cyferek i słupków
Słowa przeczytać natchnione
I nagle – co za odmiana
Jakbym juz w innym był świecie
Zamiast budżetów i planów
Otrycka poezja w necie
Tu Ajgor - wytrawny, spokojny
Powoli smakuje swe słowa
Tam Macio zaś – nasz Zuchwalec
I jego bezczelna mowa
I jeszcze Kasia się włącza
Nieśmiało, po dziewczęcemu
Pomiędzy tych dwóch desperados
Czy może dokopie któremu?
I radość mnie wielka ogarnia
Gdy czytam to sobie leniwie
Dziękuję Wam za to Kochani
I piszcie, piszcie gorliwie!
Pozdro,
andy
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Mowe mi odebralo z wrazenia, genialne, piekne, wspaniale. Niech te slowa beda eh... niewazne :wink:
Igorze!
Macio- Zuchwalec to postać
nie jakaś tam- byle jaka.
Zuchwalec to rodzaj swoistego
do rymów przecinaka.
Gdy czyjeś rymy za sprawą
fantazji fantastycznej
wzniosą się zbyt wysoko
doznają zmiany drastycznej.
Bo wtedy Zuchwalec się zjawia
zmierzy je wzrokiem goźnym
i król co na tronie poezji
w pałacu swym stanie się woźnym
A na tronie zasiądzie Zuchwalec
koronę na głowę włoży
sygnet wsunie na palec
Jestestwem swym wszystkich strworzy.
To jest właśnie Zuchwalec!!!
zarazem piękny i groźny
gdy sygnet z "Z" wsunie na palec
przestraszy się ex-król- woźny.
...och nawet się nie spostrzegłem
gdy Zuchwalec znów do mnie przyszedł
"Cichajże teraz Zuchwalcze-
usłysz pod miotłą myszę"
...i przycichł wtedy Zuchwalec-
nadstawia uszu ciekawie
a znim przycichły owady
nie podskakują w trawie
A z owadami ptacy-
Zastygli wszyscy na drzewach
Orły nie kreślą kręgów
na tle błękitnego nieba
Kukułka zakukać chciała
lecz nie mogła zakukać
Las echo jej nagle odebrał
...ponieważ sam chciał posłuchać.
Ziemia się kręcić przestała,
kalendarz zamarł na maju
Świat cichutko przycupnął
na samej nicości skraju
...Bóg bezszelestnie sprawił,
że zegary już nie tykają
.........................pod miotłą małej myszki
oddechów wszyscy słuchają.
Katarzyno najdroższa!
Więcej Twych rymów na forum
chcę zobaczyć niebawem
...Igor, może zbierze się kworum?
Trafnaś w swoich uwagach
i sprawnie słowem władasz
o rzeczewistości naszej
pięknie opowiadasz
Igor, Kasia i Macio
Każde z innego miasta
Razem możemy ugniatać
poezji kawał ciasta
i myślę, żę nie stworzymy
byle jakiego zakalca
...jeśli czasem przyjmiecie
słodkiego Macia- Zuchwalca
Przyznaje się całkiem szczerze
Sytuacja zrobiła się taka
Że nie rozumiem intencji
Zuchwalca przecinaka
Bo jakiż cel mu przyświeca?
I co osiągnąć chce tutaj?
Słuchać myszy pod miotłą?
Czy żebym umarł w butach?
Na samym początku przecie
Tak ostro mnie atakował
Ja zaś apelowałem
By stworzyć coś popróbował
I w końcu mu się udało
Zatrzymał ziemię, zegary...
Czy teraz już przyjdzie pora
Położyć swary na mary?
Czy będzie potrafił dalej
Ciągnąć opowieść taką
Królując swoją poezją
Myszom, owadom i ptakom?
Czy nie przestanie wojować
Zachłannie zgarniając połacie
Zagonów kolejnych, by nigdy
Nie móc powiedzieć „bracie”?
Czy w imię poezji wojennej
Krzyczeć będzie zuchwale
I jak Achilles pod Troją
Zapędzi się w swej chwale
W pogoni za kolejna ofiarą
Rozdepcze myszkę pod miotłą?
Czy też się zadowoli
Poezją radosną spokojną?
Królować nam będziesz mądrze
Mi pozwalając posprzątać?
Czy jak klasyczny tyran
Skończysz chowając się w kątach?
Pzdr. :?:
Kochani Desperados Mios!
Forum grozi zagłada!
Z pary zrobiło się trio,
komputer w szwach się rozpada
bo z tria nagle jest kwartet.
Zaczynam gubić rachube.
Liczydło zakupić by warto
a potem czekać na zgubę.
Tak Słowa Wielka Potęga
werbuje zastępy poetów
jak wielopalczasta ręka
zagarnia tu wierszokletów.
I dobrze! Piszcie Kochani!
I Wy, Nieśmiali, też piszcie!
Tworczości spokojnej przystani
niech nie brakuje w For-liście!
Ukradkiem tak sobie myślę,
że każdy, kto był na tym forum
myśli; "Też kiedyś coś wyślę!"
a potem nie mówiąc nikomu
spokojnie leżąc w łóżeczku
rymy cichaczem układa.
Zapisać chce ku pamięci
lecz w sen głęboki zapada.
Gdy rano budzika ćwierkanie
na nowo go wraca do życia
ochotę ma znów na pisanie,
lecz wiersz nie wychodzi z ukrycia...
I w ten oto sposób, Kochani,
jak Polska długa, szeroka
poeci są nie-odkrywani.
Łza kręci się na dnie oka.
Lecz nie chcę tu próżnych lamentów;
nie dzieje się nic bez przyczyny.
Już płyną wśród nocnych odmentów
sen z wierszem - dwa synonimy.
Pzdr
Ps. :idea:
Mam zagadkę:Na mym łóżku
leży stosik karteluszków.
Gdyby każdy koło łóżka
upchnął mini karteluszka
Potem w nocy przed zaśnięciem
nabazgrolił coś z zawzięciem
Co by rano znalazł w łóżku?
-Prezent na tym karteluszku!
:lol:
Ciągle wypytujesz
Zuchwalca Macia intecji
Zuchwalec jest zuchwały
Zuchwałej jest proweniencji
Rzuca się, ciska, szaleje,
bo taka jego natura
złymi włada mocami
Zuchwalec to liryczna wichura
Wichura, co sieje zniszczenie
i nie kojarzy się miło
Lecz to właśnie destrukcja Ajgorze!
Największą odznacza się siłą.
Zauchwalec potrafi stworzyć
czas potrafi zatrzymać
Lecz destrukcję ...ukochał
w zniszczeniu wiedzie on prymat.
Być może słuszne Twe słowa,
że jawi się tyranem.
Lecz tyran, choć okropny
bywa też świata panem
znów gniewem i rządzą płonie
Zły rym znów przeważa szalę
Piękny i straszny za razem-
Tyran Macio Zuchwalec.
Lecz gdy się wyszaleje
Gdy władzę swą poczuje
Słomkowy kapelusz założy
w ogrógku popracuje...
Ziemię tłustą przekopie
Pot zetrze ręką z czoła
Cieszy go nowe życie
chociażby mała pszczoła.
Liryczny bimber pędzi
wierszem grządki uprawia
gdy czsem popije to puści
rymowanego pawia
I tak sobie żyje i pije
Pije, pracuje i czuje
że taki żywot ma urok,
że z absolutem obcuje.
Mimo naszych tych swarów
Walecznych Zuchwalca pobudek
Odwiedźcie mnie Kasiu, Ajgorze...
pouprawiamy ogórdek...
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.