PDA

Zobacz pełną wersję : Bieszczady z piesem



maru_xx
01-02-2005, 22:02
Witajcie. Latem mam zamiar przejsc glowny szlak beskidzki z psem, no i moze z kumplem. Chce to zrobic w 20 dni. psa nie da sie niezauwazyc bo jest olbrzymi. wszystko by bylo super gdybym mogl z nim isc po parku. no ale nie moge, a z przejscia tego nie mam zamiaru zrezygnowac, ani z psa rowniez. powiedzcie mi jakie istnieje prawdopodobienstwo ze mnie zatrzymaja jacys straznicy. pies ma 80cm w klebie i wazy sobie z 70, wiec pod kurtke to go nie schowam. irytacja we mnie wzmaga bo piesek to sarny ni innej zwierzyny by w zyciu nie dogonil, a z pogryzieniem kogos...hmmmm jego mozna w dupe kopac i bedzie machal ogonem. jeszcze jedno. ile by taki mandat/kolegium kosztowalo - moze po prostu trza to w koszta wliczyc (mowie o prowadzaniu psa na smyczy)

pozdrowienia dla wszystkich ktorzy sa przeciwni prowadzania piechow w gory

kobieta_bieszczadzka
01-02-2005, 22:26
Witam, coprawda w kwestii pytań nie udzielę odpowiedzi, ale chciałabym przytoczyć scenkę z listopada... :) Podchodziłyśmy z tutką na Przł. Orłowicza... hm.z góry spadł na nas "grad" psów z ludzikami ..... tzn. jakieś 30 psów ... z przypiętymi do nich i powiewającymi z tyłu własnicielami jak mniemam.... :mrgreen: widok cudny, bo co drugi to husky lub mieszaniec... 8) ale w takim razie ja nie wiem gdzie wolno z psami a gdzie nie.... takiej grupki raczej nie da sie przeoczyć, tym bardzije ze robili za huragan ...........

ja jestem za jesli , pies będzie prowadzony na smyczy :D i nie zmiencie mnie z drogi ...pozdraviam

kobita

bies1
02-02-2005, 07:51
Cześć maru!
Od paru lat chodzę po Bieszczadach i na szlakach często można spotkać ludzi z psami.
Nie widziałem jednak jak do tej pory aby pies mały cz duży komukolwiek przeszkadzał . Turyści odnosza się życzliwie do czworonogów co wynika z faktu iż z reguły pies jest o wiele bardziej wycieńczony od wlaściciela i nie ma ochoty na nic a tym bardziej na agresywne zachowanie. Nie zapomnij więc o zabraniu dodatkowej wody dla swojego pupila.
Osobiście jestem przeciwny prowadzeniu psa na smyczy: na zatłoczonym szlaku, szczególnie przy podejściach większe zagrożenie spowoduje plątająca się pod nogami długa smycz niż pies "luzem". Nie spotkałem sytuacji aby kogoś ukarano za prowadzenie psa nie znam więc kwoty ew. mandatu-zależy na kogo trafisz-strażnicy
parku mają czasem dziwne pomysły...Miłego urlopu i słonecznej pogody. :)

MF
02-02-2005, 08:37
Nie wiem, jak gdzie indziej, ale w Bieszczadach możesz spokojnie chodzić z psem na smyczy. Braku kagańca raczej nikt się nie czepia, w razie czego mów, że masz w plecaku (rada strażnika parku :D ). Osobiście jestem przeciwko puszczaniu psa luzem, chyba, że na pustym szlaku. Ja wiem, że mój pies jest spokojny, ale reszta ludzi tego nie wie i może się bać. A mają prawo do chodzenia po górach w spokoju i bez strachu. Sam mam dużego psa, ale wk... mnie widok właściicieli rottweilerów wielkości małego cielaka wypuszczających je bez smyczy i kagańca na ulicę pełną dzieciaków o połowę mniejszych od tych psów.

Marcin
02-02-2005, 10:28
temat chyba wyczerpany:
http://forum.bieszczady.info.pl/bieszczady1304.html&highlight=psem

maru_xx
02-02-2005, 12:41
Łał. Dosc szybko mi odpowiedzielisciei. Moj pies to Leonberger. Rotweilerow amstaffow i innych gadow po prostu nie lubie. choc rasa o niczym nie swiadczy, bo spotka sie i staffika co jest bardziej spokojny niz nie jeden nowofunland czy inny ze spokojniejszych psow. psa prowadzam szlakiem na smyczy tyko w zatloczonych miejscach, bo ludzie sie go po prostu boja, ze wzgledu na jego gabaryt. jest to bardzo meczace chodzic z takim kolosem... POCIESZYLISCIE MNIE BARDZO. bo kiedy wczoraj trafilem na post i wyczytalem ze nie wolno psa po parku prowadzac (jakos wczesniej to do mnie nie doszlo, bo widywalem ludzi z psami na poloninach) zalamalem sie...

Klementynka
21-07-2006, 18:30
poczytałam dzielnie całe tematy poświęcone wędrówkom z pse
m i mam tylko jedno małe pytanie, czy od czasu ostatnich postów (początek 2005 roku) coś się w praktycznym podejściu do sprawy zmieniło? wybieram się z psem i chociaż troszkę chcę podeptać, mało bo pies niewyrabia zdrowotnie :-( ale tak ciut, ciut.

naive
22-07-2006, 09:54
Witajcie. Latem mam zamiar przejsc glowny szlak beskidzki z psem, no i moze z kumplem. Chce to zrobic w 20 dni. psa nie da sie niezauwazyc bo jest olbrzymi. wszystko by bylo super gdybym mogl z nim isc po parku. no ale nie moge, a z przejscia tego nie mam zamiaru zrezygnowac, ani z psa rowniez. powiedzcie mi jakie istnieje prawdopodobienstwo ze mnie zatrzymaja jacys straznicy. pies ma 80cm w klebie i wazy sobie z 70, wiec pod kurtke to go nie schowam. irytacja we mnie wzmaga bo piesek to sarny ni innej zwierzyny by w zyciu nie dogonil, a z pogryzieniem kogos...hmmmm jego mozna w dupe kopac i bedzie machal ogonem. jeszcze jedno. ile by taki mandat/kolegium kosztowalo - moze po prostu trza to w koszta wliczyc (mowie o prowadzaniu psa na smyczy)

pozdrowienia dla wszystkich ktorzy sa przeciwni prowadzania piechow w gory

Za wprowadzanie psa na teren parku narodowego, poza miejscami wyznaczonymi , grozi grzywna do 5000 zł. Taka sama kara grozi za puszczanie psa bez smyczy w każdym lesie. Ja osobiście nie mam nic przeciwko zwierzętom, ale proponowałbym zwrócić uwagę na fakt iż zdecydowana większość turystów psa nie prowadzi. Warto więc ich zapytać co oni na to. Za nich niejako odpowiedział ustawodawca. Nie stosowanie się więc do elementarnych zasad w tej dziedzinie niewątpliwie nie najlepiej swiadczy o właścicielu zwierzęcia / bo samo zwierzę nic nie winne że ma pana troche nie tego .../ . Na tym forum temat psów wraca co roku. Nie bardzo to rozumię, czy świadomośc iż czegoś nie wolno nie wystarczy ? Po cos okreslone reguły są ustanawiane. Jeszcze raz podkreślam - nie jestem przeciwny wprowadzania psów wszędzie tam gdzie jest do dozwolone, podobnie jak nie jestem wrogiem jeżdzenia lewą stroną w Anglii / bo w POlsce oczywiście jestem zcdecydowanie przeciwny/.

damian
22-07-2006, 13:25
Moim zdaniem włóczenie się z swoim czworonożnym przyjacielem to wspaniała sprawa... ale olbrzymia odpowiedzialność!!!!! i wielkie ryzyko. Do PN, jak naive wspomniał, psów wprowadzać nie wolno... fakt jest więc taki, że musimy liczyś się z grzywną nawet jeśli nasz pies to wystający z kieszeni pekińczyk :-) osobiście nie slyszalem o mandatach za to, ale nigdy nic nie wiadomo.

Przy okazji to pamiętajmy, że jeśli lesniczy czy myśliwy zdyba naszego pupila samopas w lesie to może go bez wahania ZASTRZELIĆ!!!! i ma do tego pełne prawo!!!
Pozdrawiam

damian
22-07-2006, 13:30
jest olbrzymi. pies ma 80cm w klebie i wazy sobie z 70, wiec pod kurtke to go nie schowam.


piękna bestia :grin: Chłopie, jak go chcesz wykarmić!!!!???? Wiem ile to zjada:lol: Chyba w plecaku masz ze 100kilo samej karmy dla misia!!!:mrgreen:

Pozdrawiam gorąco, ale Park Narodowy odradzam... a pieska zazdroszczę :roll:

buba
24-07-2006, 10:34
kumpela od jakis 10 lat chodzi ze swoim psiakiem(wilczur) po wiekszosci polskich gor, szlakiem nie szlakiem i jak na razie jeszcze nikt jej mandatu nie wlepil- psa zawsze ma na smyczy i w kagancu. Zaleta jej psa jest to ze wogole nie szczeka, wiec nie slychac z daleka ze z nim idzie :) wydaje mi sie ze nie powinno byc problemu, oni przynajmniej 2 razy w roku sa w bieszczadach

za to jak slysze o takich co wielkie bydlecia puszczaja luzem to mnie szlag trafia i ciesze sie ze niektorzy mysliwi odstrzeliwuja te dzikie bestie :D bez sensu zeby turysci musieli sie bac ze zaraz ich cos uzre... ja i tak zawsze nosze ze soba gaz i np. w tym roku pod koliba bardzo sie przydal- wychodzac w nocy z namiotu opadaly czlowieka przynajmniej 3 psy a z tarasu slychac bylo ciche "misia, nie wolno" a "misia" juz prawie u nogawki wisiala...

MF
24-07-2006, 13:47
Do PN, jak naive wspomniał, psów wprowadzać nie wolno...

Nie jest tak, że wcale nie wolno. W BdPN zabronione jest, o ile się nie mylę, wprowadzanie psów na obszary objęte ochroną ścisłą. Na pozostałe tereny wchodzić z psem wolno, na smyczy i w kagańcu.
Jeśli się coś zmieniło, bardzo proszę o info.

Piotr
24-07-2006, 14:31
W BdPN zabronione jest, o ile się nie mylę, wprowadzanie psów na obszary objęte ochroną ścisłą.
Niezupełnie:
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2773&highlight=psem
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1243&highlight=psem
Wątek zamykam, bo jest po raz n-ty o tym samym i to samo.

Piotr
03-08-2006, 11:36
Jeśli się coś zmieniło, bardzo proszę o info.
No i muszę "odemknąć" wątek.
Zmieniło. Te punkty w których było wyliczone gdzie można iść z psem - do kosza. Obowiązuje aktualny regulamin (pkt.7) i Ustawa o Ochronie Przyrody z 2004 na podstawie której powstał. Nie dywaguje, bo akurat rozmawialem z BdPN.

Klementynka
03-08-2006, 13:40
czyli żegnajcie połoniny :( szkoda, bo właśnie znalazłam sobie nocleg...
ale dziękuję za informację, głupio byłoby wleźć i narazić się na kłopoty. teraz trzeba poszukać urokliwych miejsc poza terenem BdPN.

MF
03-08-2006, 15:11
No i muszę "odemknąć" wątek.
Zmieniło. Te punkty w których było wyliczone gdzie można iść z psem - do kosza. Obowiązuje aktualny regulamin (pkt.7) i Ustawa o Ochronie Przyrody z 2004 na podstawie której powstał. Nie dywaguje, bo akurat rozmawialem z BdPN.

No tak - teraz już jednoznacznie nie wolno nigdzie. Gruba przesada moim zdaniem. Co komu szkodził pies na smyczy?

lucyna
04-08-2006, 13:36
Piotr ma rację zmiana przepisów.Praktyka jest zaś inna. Psy można spotkać na szlaku. Ja zaproponowałabym wyjście kompromisowe. Bieszczady są piękne także poza parkiem. Proponuję Dwernik-Kamień jedno z moich ulubionych miejsc, Jasło, część pasma granicznego.

Rolling Stoncs
05-08-2006, 22:56
Możasz śmiało iść, nikt czepiać się nie będzie. Najlepiej prowadź go jednak na smyczy, zwłaszcza, że to duży pies...

Malenki_Aniolek
06-08-2006, 12:54
No ja widziałam jak na Tarnicy ktoś dostawał piękny opr za prowadzenie psa... Wydaje mi się że bez mandatu się nie obyło... Z resztą po co prowadzać psy po tak dość stromych szlakach? Nie wydaje mi się żeby to była przyjemność dla zwierzaka. Na spacer zawsze można iść z nim do lasku miejskiego czy na łąki gdzie zwierze się wybiega.

Rolling Stoncs
06-08-2006, 16:30
Może zwyczajnie ludzie chcą pojechać w Bieszczady, a nie mają co zrobić z psem...

Malenki_Aniolek
06-08-2006, 16:42
Ale to nie jest powód do łamania regulaminu Parku... Tak jak napisano wcześniej, jak bardzo chce się iść w góry z psem to można iść poza Park

Rolling Stoncs
06-08-2006, 20:56
Nawet pracownicy parku nie respektują tego "życiowego" przepisu, tzn. nie zawracają ze szlaku ludzi z psami na smyczy... Pozdrawiam

mareczek
06-08-2006, 22:18
Bardzo dużo ludzi zrezygnuje z pobytu w Bieszczadach bez swojego ulubieńca.Dlaczego ludzie mają być karani za prowadzenie psa na smyczy,nie lepiej byłoby wprowadzić bilety,jak dla nas ludzi.Psiak też chce pooddychać bieszczadzkim powietrzem.POZDRAWIAM TYCH OD PRZEPISÓW....

MF
07-08-2006, 08:34
Ciekaw jestem, czy istnieje jakikolwiek racjonalny powód dla wprowadzania takiego zakazu. Czy to tak na zasadzie "nie, bo nie".
Nie przekonują mnie argumenty typu "Bieszczady poza parkiem też są piękne". Miałem zamiar wybrać się z psem w parę miejsc w parku właśnie i niestety muszę zweryfikować plany. Bieszczady (przynajmniej polskie) sobie póki co odpuszczę. Może pojadę w Beskid Niski.
Co taki pies komu przeszkadza, to nie mogę pojąć. Na smyczy nie stanowi ani dla ludzi ani dla zwierzyny zagrożenia. A dla przyrody w parku stanowi, śmiem twierdzić, po stokroć mniejsze zagrożenie niż znaczna część "turystów" zostawiających w parku góry śmieci, rzucających pety gdzie popadnie lub (sam widziałem) wydzierających po pijaku mordę na Tarnicy.
I może tymi problemami mogłyby się łaskawie władze BdPN zająć zamiast wprowadzaniem genialnych zakazów.

done73
07-08-2006, 09:46
A z kotem można :mrgreen: ? Właśnie stamtąd wróciłem... Wszędzie łaziłem z psem - Sianki, Bukowe-Halicz, Połoniny... Żółte plakaty - wprowadzanie psów na ściezki i szlaki BdPN zabronione, punkt 7 Regulaminu. I co z tego wynika? Parkingowy - bileciarz w Bukowcu przed Siankami poinformował nas uprzejmie, ze zakaz został (w tej wersji) wprowadzony tydzień wcześniej, ale można wejść, cytuję: "nikt się tu nie przypie...". On rozumie, ze jak ktoś jedzie całą Polskę (ja - 700km), płaci za wszystko (wejścia, parkingi, noclegi) - z tego podobno tubylcy żyją i cały region się utrzymuje, to taki zakaz na miejscu może wyprowadzić z równowagi. Njalepsze jest jjeszcze to, że Pani w Mucznem, gdzie spaliśmy, zgadza się na psy, pod warunkiem, że ... nie będą zostawiane na czas wyjśc w domu (co zrozumiałe), ale ani słowem nie informuję o tym, że są jakieś zakazy BdPN. To co, z tego wynika, że najlepiej pzryjechać, zapłacić, a potem .. zonk? Nigdzie się z taką bzurą nie spotakałem, dlatego świadomie łamałem ten durnowaty zakaz. Za psa i szkody, które komuś lub czemuś może zrobić odpowiada własciciel i koniec kropka. Ale dlaczego od razu prewencyjnie zamordyzm?? Jak by było (czasowe) zagrożenie wścieklizną lub inną epidemią, to rozumiem i popieram, bo sam bym wolał psa nie narażać. Pies szczepiony, ma paszport, chipa, aktualne badania, był zagranicą, wszędzie go zabieramy - bo jak słusznie stwierdził ktoś już na tym forum - co zrobić gdy nie ma psa z kim zostawić? Lepiej wypuścić do lasu, albo pzrywiązać do drzewa na czas wakacji (Bieszczady się tak w ogóle do tego idealnie nadają - daleko, więc pies nie wróci do domku i zdziczeje lub sobie zdechnie, a może jakiś strażnik przyrody go przygarnie???). Super polityka, ochrona zwierząt i przyrody, ale pies to widać wytwór chorej cywilizacji, na równi z samochodem terenowym, puszkami po piwie i innymi śmieciami. Ja też bym wolał bez niego, pewnie. Do większości bieszczadzkich knajp można bez problemu z nim wejśc, ale na szlak już nie. Jestem jak najbardziej za wejściówką dla psa - przecież to byłoby normalne rozwiązanie, ale do chole... nie róbcie takich akcji, jak teraz! A tak swoją drogą, jak się wjeżdża koniem (są takie ścieżki 'specjalistyczne'), to czy za konia się płaci? Czy koń to nie zwierzę? A gdybym miał tresowaną łasicę lub kota to mogę wejść? Koń też stwarza zagrożenie - czasami szlaki się pzrecinają, wyobrażam sobie jak stado koniarzy wpada na 'stonkę' dzieci np. na podejściu na Przeł. Orłowicza, tam są takie miejsca, gzdie szlaki się pzrecinają.
Jak nie macie wyjścia to wchodźcie śmiało do BdPN ze swoimi pupilami - i niech Wam który podskoczy! Zaraz się wtedy okaże, że w Bieszczady to tylko się jeździ 2 razy - pierwszy i osatatni, chociaż widziałem hasła i słyszałem opinie, ze w Bieszczady to tylko się wraca... ach jakie to romantyczne i dzika przyroda i w ogóle super czady! Beskid Sądecki i Żywiecki tylko czekają !!! A jak w Bieszczady to już wtedy Ukraina!!!
Pozdrawiam Wszsytkich turystów, miłośników psów!

naive
07-08-2006, 10:59
Gdy się czyta niektóre posty to widać że niektórzy mieniącymi sie milośnikami przyrody o jej ochronie nie mają elementarnego pojęcia. Zapominaja że na terenach objetych ochroną scisłą / czyli np. większości obszaru BdPN/ już nawet człowiek jest w jakims stopniu intruzem. Zakaz wprowadzania psów na szlaki w parkach narodowych obowiazuje od dłuższego czasu, w BdPN do niedawna psy były dopuszczane do dolnej granicy lasu i na szlakach dojściowych do schronisk. Teraz słusznie zakazano tego całkowicie. Oczywiście są tacy którzy nie tylko ten zakaz łamią, nie będzie żadnej szkody gdy w Bieszczadach będą z tego powodu dwa razy - pierwszy i ostatni. Czy to tak trudno zrozumieć że żyjemy w świecie pełnym różnych ograniczeń ? Czy tak trudno zrozumieć że te ograniczenia czemuś służą ? Okazuje sie że jednak trudno, widać to nie tylko przy okazji tematu psów.

MF
07-08-2006, 11:21
Gdy się czyta niektóre posty to widać że niektórzy mieniącymi sie milośnikami przyrody o jej ochronie nie mają elementarnego pojęcia. Zapominaja że na terenach objetych ochroną scisłą / czyli np. większości obszaru BdPN/ już nawet człowiek jest w jakims stopniu intruzem.

No tak. Jasne. Idąc tym tropem należałoby wnioskować o zakaz wstępu ludzi do BdPN - w związku z większym stopniem ucywilizowania człowiek jest intruzem w znacznie większym stopniu niż pies.

Malenki_Aniolek
07-08-2006, 12:47
i dlatego po Parku Narodowym można się poruszać tylko po wyznaczonych szlakach i dlatego część Parku jest zamknięta dla ludzi.

długi
07-08-2006, 12:48
Temat jak fala powraca. Tak z psami jak i z biwakami, szlakami.
Wierzę, że grupa jajogłowych profesorów zgromadzonych w radzie naukowej parku to nie banda oszołomów, tylko mądrzy ludzie, którzy widzą potrzebę ochrony przyrody i jednocześnie potrzebę ludzi, by w tę przyrodę wejść. Wybrali jakieś rozwiązanie pośrednie. Można wejść, ale tylko szlakiem. Można rozbić namiot, ale tylko w miejscu wyznaczonym. Wyszło im też, że psów lepiej nie wprowadzać do parku. Czym się kierowali? Nie wiem. Ale nie będę na mojej niewiedzy budował piętrowych teorii na temat głupoty innych, nie znanych mi ludzi. Nie będę też na swojej niewiedzy budował własnego postępowania i nie respektował przepisów regulaminu parku.
Więcej pokory wobec własnej wiedzy.
Właściciel licznej menażerii
Długi

MF
07-08-2006, 14:00
i dlatego po Parku Narodowym można się poruszać tylko po wyznaczonych szlakach i dlatego część Parku jest zamknięta dla ludzi.
Toteż nikt z psem nie chce poza szlakami chodzić. Ani po ścisłych rezerwatach z zakazem wstępu.

Długi, jestem świadom swojej niewielkiej wiedzy w temacie. Dlatego napisałem, że jestem ciekaw, czy za decyzją stoją jakieś racjonalne argumenty. Ponieważ mój stan wiedzy nie pozwala mi ich dostrzec, uprzejmie proszę, jeśli ktoś zna takowe, o ich podanie. Nie przekonuje mnie argument, że iluś tam na pewno mądrzejszych od nas ludzi ten zakaz ustanowiło - zbyt wiele w tym kraju bzdurnych decyzji jest podejmowanych przez teoretycznie bardzo mądre i szacowne instytucje. Dlatego też nie przyjmuję ich bezkrytycznie. Nie jestem człowiekiem uparcie trwającym przy swoich poglądach, ale do ich zmiany potrzebuję logicznego uzasadnienia.
Żeby było jasne: nie zamierzam łamać zakazu, co również napisałem - niestety z tego powodu odpuszczę w tym roku Bieszczady.

done73
07-08-2006, 14:04
(...) niektórzy mieniącymi sie milośnikami przyrody o jej ochronie nie mają elementarnego pojęcia. (...) Zakaz wprowadzania psów na szlaki w parkach narodowych obowiazuje od dłuższego czasu, w BdPN do niedawna psy były dopuszczane do dolnej granicy lasu i na szlakach dojściowych do schronisk. Teraz słusznie zakazano tego całkowicie. (...). Oczywiście są tacy którzy nie tylko ten zakaz łamią, nie będzie żadnej szkody gdy w Bieszczadach będą z tego powodu dwa razy - pierwszy i ostatni. (...)

Z tego co zdążyłem się dowiedzieć przed wyjazdem, ograniczenia dotyczyły wprowadzania psów na teren objęty ochroną ścisłą. Nie neguję samej zasady, całe życie składa się z pewnych ograniczeń, ale dlaczego zmian dokonuje się w trakcie sezonu ??? Z tym czy zakaz słuszny czy nie, można zawsze polemizować. Bieszczady to nie Tatry, nie ten przerób masy i nie ten cahrakter gór. Psy zawsze były w górach, np. pilnowały stad owiec (10 lat temu w Bieszczadach byłem właśnie świadkiem zdarzenia jak mój znajomy został przez takiego owczarka - przewodnika stada zdrowo capnięty). Poza tym jak ktoś się mieni miłośnikiem przyrody, to czym w takim razie dla niego jest pies? A czemu kot, o którym ani słowa w tej historii ma niby być lepszy? Mniejszy jest, mniejsze kupki robi? A ludzie to co robią? Tojtojów nie uświadczysz koło źródła Sanu... Hipokryzja i tyle. Powinien być wypracowany jakiś kompromis, uważam, że opłaty wejściowe - nawet spore, są najlepszym pomysłem. W tym kraju jest 10 mln psów, właściciele niektórych chcą chodzić z nimi po górach. Proste. A jak zakaz, to powinno być to ogłoszone PRZED sezonem (małe uzasadnienie też by się przydało, bo ja np. tylko się mogę domyślać motywów, z którymi czy się zgadzam czy nie to inna sprawa), a nie, że na kwatrze spoko, luz, piesek może być, byle nie zostawał w czasie wyjść. To po co ja mam jechać w Bieszczady? Pojeździć ciuchcią? Poprzednio 3 razy je odwiedziłem - ostatnio 8 lat temu, wszystko obszedłem od Komańczy po Sianki, z namiotem, po schroniskach, było fajnie. Teraz zapragnąłem znów zobaczyć Połoniny ale z powodu jednego psa odmawia mi się na nie wstępu. Tak się akutrat złożyło, że nie miałem go z kim zostawić, a informacje na temat zmiany warunków wprowadzania psów pojawiły się z tygodnia na tydzień. Temat ze swej strony uważam za zamknięty, aczkolwiek (trudne słowo) z pewnością nie zakończony. W załączeniu moja Pepsi - zdjęcie wykonane kilka dni temu nieopodal cerkiewki w Bystrem koło Czarnej.
Pozdrawiam

Martita
07-08-2006, 15:46
Ja byłam ze swoim psiakiem w Bieszczadach dwa lata temu. I nawet zdobyła ze mną Rozsypaniec :) Prowadziłam ją na smyczy i nikt się nie czepiał oprócz dwóch starszych pań, którym... było mojej Nuki żal ("prowadzić psa po takich kamieniach!" :P). Gdy już schodziłam z trasy spotkałyśmy rodzinkę z psem, też suką, ( i to w ciąży) tylko jej nikt na smyczy nie prowadził, i o mały włos zaczęłyby się gryźć. Więc dołączam się do opini innych, że pieska trzeba prowadzić na smyczy. I tak będzie miał radochę :)

lucyna
08-08-2006, 13:45
Także jestem zwolenniczką wprowadzania psów na szlaki. Nie rozumiem zakazu. Ciągle przechodzę obok zwierzaków, nie robią nikomu szkody. Są zdyscyplinowane, nie brudzą ,nie śmiecą, nie szczekają. Mój poprzedni pies Buran złaził całe Bieszczady, wędrował też szlakami. Moim zdaniem bardziej grożne dla środowiska są te biedne porzucone przez człowieka psy które z głodu muszą polować w parku. Serce się kraje w smereku. Psiak czarny podpalany zopstał porzucony. Potwornie cierpi szukając obłokańczo swoich. Nie chce wsiąść do autokaru. Tylko troszeczkę zje i dalej biega w poszukiwaniu właścicieli. Może ktoś go przygarnie?

długi
08-08-2006, 17:06
Nie rozumiem zakazu.
Ten argument stale jest podnoszony i stanowi usprawiedliwienie dla wejścia z pupilem tam, gdzie nie wolno.
Nie rozumiem takiej postawy.
Nie jestem ekologiem, znawcą zachowań zwierząt. Ot trochę poczytałem, coś zasłyszałem. W jednej książce przeczytałem, o facecie, który aby poznać obyczaje wilków rozbił namiot w pobliżu wilczego gniazda. Szybko zorientował się, że rozbił obozowisko na wilczej ścieżce. Osikał więc teren wokół swojej siedziby i wilki zmieniły trasę wędrówki. Odpowiedzcie mi proszę : jak zachowa się wilk, lis, ryś, tchórz, gdy zwęszy skropiony ślad waszego pupila?. Czego bardziej nie lubi zębiełek, zapachu dezodorantu czy zapachu psa? Czy wadera lubi na swoim terenie zapach oswojonej koleżanki? Do zapachu człowieka przywykła. Ma się oswoić z zapachem naszych czworonogów i zobojętnieć na zapachowe sygnały otoczenia? Ja nie znam odpowiedzi na te pytania. Wy pewnie znacie i dlatego nie rozumiecie o co chodzi w tym zakazie. Podzielcie się ze mną, nieświadomym rzeczy.
Długi

lucyna
08-08-2006, 17:57
Ups to nas zagwoxdziłeś. Opowiem Ci taka historyjkę. Mój poprzedni pies Buran ciągle wędrował z nami. Znał okoliczne lasy jak własne posłanie. Pewnego razu jako młodzieniec kokło 1,5 roczny zauważył kłusujące psy. Trzy w tym jeden wilczur. Kłusowały na rozkaz człowieka myśliwego. Przerażone sarny uciekały w mokją stronę szukając opieki. Buran zdenerwował się i zaatakował psy i wygrał walkę. Sarny zostały ocalone. znał wszystkie zwierzęta w naszym lesie. nie bały się go. Wiedziałam gdzie jest gniazdo rysicy, nora borsuka, którędy chadzają wilki i niedżwiedź. Nie lubił tylko dzików. Brał w zęby moją rękę i wyprowadzał z lasu. Brzmi jak bajka ale to prawda.
Nie wiem jak czują się dzikie zwierzęta. Ja w ich obecności lubię przybywać. Nie boję się ich a one na mój widok usuwają się z drogi lub mnie obserwują.

mareczek
08-08-2006, 21:33
Przeczytałem wszystkie posty związane z Bieszczadami i zakazem wprowadzania psów[tylko]na szlaki.Moja Sunia przemierzyła Bieszczady wzdłuż i wszerz,nigdy na trasie nie powiedziała "wyszczekała" żadnemu zwierzakwi złego słowa,chociaż była agresywna[dobermanka].Teraz mam drugą,tamta niestety odeszła,i nie wyobrażam sobie ,że miałbym zostawić psa,iść na trasę na 8 godzin a ona czekałaby gdzieś w kojcu.Wole jechać w inne miejsce,gdzie psy są mile widzianym dodatkiem do turysty,który ostatecznie zostawia kase i to czesto niemałą.Profesorowie zastanówcie się nad tym przepisemi prosze zweryfikujcie go.Park straci naprawde wielu wielbicieli Bieszczad.Pozdrawiam....

MF
09-08-2006, 09:05
Nie rozumiem zakazu.
Czy wadera lubi na swoim terenie zapach oswojonej koleżanki? Do zapachu człowieka przywykła. Ma się oswoić z zapachem naszych czworonogów i zobojętnieć na zapachowe sygnały otoczenia? .
Długi

Zastanawiałem się nad powodami wprowadzenia zakazu i m.in. to osikiwanie przez psy przyszło mi do głowy. Doszedłem jednak do wniosku, że po latach chodzenia ludzi z psami po bieszczadzkich szlakach wilki przyzwyczaiły sie do zapachów jednych i drugich. Ludzie wszak też osikują to i owo :wink: .
Ale jako nie-fachowiec mogę się mylić, jeśli tak to niech mnie ktoś bardziej zorientowany wyprowadzi z błędu.

W jednym się zgadzamy - choć nie rozumiem zakazu i uważam go za delikatnie mówiąc głęboko niesłuszny, nie uważam, żeby to był powód do jego łamania. Jeśli jakikolwiek przepis jest naszym zdaniem głupi, to należy dążyć do jego zmiany, a nie łamać wedle własnego uznania.
A mareczek ma w 100% rację, że Bieszczady (czy też może raczej ich mieszkańcy) stracą na wprowadzeniu zakazu.

banana
09-08-2006, 10:54
Czytam te wszystkie posty i tak się zastanawiam, czemu to budzi tyle emocji? Też mam pieska, którego bardzo kocham, ale nie wiem czy chciałabym zabrać go ze sobą na szlak. Myślę, że mój pupil też byłby zaniepokojony wielką ilością nowych zapachów. Podczas swoich wędrówek, też często spotykałam na swej drodze dzikie zwierzęta. I podobnie jak Lucyna, nigdy nie miałam z nimi żadnych kłopotów. Jeśli zachowujesz się spokojnie, nie robisz żadnych gwałtownych ruchów,które mogłyby wystraszyć zwierzę, to ono mine Cię z daleka i nic Ci nie zrobi. Nawet wąż zejdzie Ci z drogi, no chyba że go nadepniesz. A teraz powiedzcie mi, jak zachowa się wychowany w mieście pies (nawet ten na smyczy), który nie jest przyzwyczajony do widoku dzikich zwierząt, a co dopiero do ich zapachu? Czy jesteście pewni, że Wasz pupil będzie bezpieczny?

banana
09-08-2006, 11:01
Lucynko! Twoja opowieść jaest naprawdę fajna, fajny psiak, ale myślę, że zdajesz sobie sprawę, że to wyjątek. Twój piesek wychował się w Biesach i był (jest?) ich częścią podobnie jak Ty. Wydaje mi się jednak, że większość piesków, które przyjeżdżają ze swoimi właścicielami w góry na codzień mieszka w miastach (i tam się doskonale czują, bo tam się wychowały), albo w swoich zagrodach w pobliżu miasta. Być może się mylę?!

done73
09-08-2006, 12:12
(...) Wydaje mi się jednak, że większość piesków, które przyjeżdżają ze swoimi właścicielami w góry na codzień mieszka w miastach (i tam się doskonale czują, bo tam się wychowały), albo w swoich zagrodach w pobliżu miasta. Być może się mylę?!
Ale to samo można przecież powiedzieć o ludziach, czyż nie? Ja też się nie wychowałem w Bieszczadach :lol:, i jako typowy ceper siedzę codziennie za biurkiem a zazwyczaj na drugi - trzeci dzień zdycham na szlaku. Mój piesek wszędzie z nami chodził po górach, nie tylko po Bieszczadach. Oczywiście kwestia zmęczenia zwierza zawsze jest brana pod uwagę (co chyba wie każdy odpowiedzialny właściciel). Kynologiem nie jestem, ale twierdzę, że akurat mój pies potrafi chodzić po górach - idzie za nogą, nie odbiega, nie węszy itp., a jak odpoczywamy, to piesek też. Jak na razie (przez 8 lat) żadnego dzikiego zwierza nie wytropił, nie upolował, nikogo nie ugrzył, jedynie nie lubi innych psów na trasie. Może to jest główny powód zakazu - walki miastowych psów na szlakach :lol: ?
Pozdrowienia

MF
09-08-2006, 13:09
Złaziłem z psem kawał gór, nie tylko w Bieszczadach. Nawet jak sam miałem kompletnie dość, to bydlę nie dawało oznak zmęczenia, pomimo dojrzałego wieku. Trzeba tylko nosić dla niego masę wody, bo nie wszędzie są strumienie.
Jak ktoś z naprzeciwka idzie z innym dużym psem (małe mój psiak ignoruje), to zabieram mojego na bok, bo też bywa bojowy ;-) . NIGDY NIKT na szlaku nie mógł się na niego uskarżać. Może poza mną, bo czasem ciągnie za smycz jakby chciał rękę wyrwać (na podejściach to zaleta :grin: ).
A że pies nagle odkrywa masę nowych zapachów itp. to jak po moim widzę, tylko radość i atrakcja. Nie boję się o zagrożenia dla niego ze strony zwierzyny, której zdecydowana większość na widok czy zapach człowieka ucieka zanim zdążymy ją zauważyć.

Zresztą - odbiegam od tematu, przy wprowadzaniu zakazu nikt się dobrem psów nie kierował.

Wiktoria
09-08-2006, 14:17
Wędrówki z psem są bardzo przyjemne. Ja ze swoimi zwierzakami często spaceruje, owszem na smyczy, żeby nie wypłoszyć zwierzyny i ludzi. Psy mają niesamowitą radoche z takich wycieczek :-)

długi
09-08-2006, 14:17
Zresztą - odbiegam od tematu, przy wprowadzaniu zakazu nikt się dobrem psów nie kierował.
SIC!
Długi

Wiktoria
09-08-2006, 15:10
Prawo nie słuzy psom, ale co tu dużo mówić, prawo zwykle nie służy normalnym, uczciwym ludzim. Wszędzie luki z których korzystaja "krętacze" i po cichu smieją się z tych lojalnych. Nie znam polityka który tworzył by prawo bacząc na dobro zwierzaków (chyba że na wiecach wyyborczych)

Piotr
09-08-2006, 23:07
Tak się akutrat złożyło, że nie miałem go z kim zostawić, a informacje na temat zmiany warunków wprowadzania psów pojawiły się z tygodnia na tydzień.
Tak dla podsumowania tematu, bo sie rozmył nieco:
1. To co powyżej jest absolutnie niezgodne z rzeczywistościa. Zakaz wprowadzania psów na połoniny i inne góry w parku obowiązuje od ponad 2 lat (01.05.2004 gdy weszła ust.z dn. 16.04.2004). Jedynym wyjątkiem był szlak żółty na Wetlińską, ale traktowany jako dojściowy do schroniska i również nie oznaczało to że mozna było z psem ganiać po całej Wetlińskiej. W ostatnich dniach "agrument" o rzekomej zmianie przepisów w tej materii z dnia na dzień jest dość często uzywany (wygodny) - niestety chybiony. Zmieniło się jedynie w części poniżej granicy lasu, np. Bukowiec - Sianki też ta ścieżka była wśród miejsc dopuszczonych do wprowadzania psów a teraz nie jest - ale po lekturze wątku widać że chodzi głównie o góry.
2. Odwoływanie się do BdPN w temacie słuszności wprowadzenia zakazu równiez jest chybione. To nie Park wprowadził zakaz, tylko Ustawa o Ochronie Przyrody, BdPN jest wykonawcą. Ustawa jest nadrzędna - Park nie może sobie zmieniać jej zapisów wg własnego widzimisie, skoro w ustawie pisze: "psy won".

done73
10-08-2006, 09:20
No to teraz wszystko jasne, też doszukałem się tego, że to w związku z wejściem do Unii. Ale ustawa ustawą, ale w Regulaminie Parku stało jeszce kilka tygodni temu: "zabronione wprowadzanie psów na teren objęty ochroną ścisłą i czynną". Z tego co się orientuję, statystyczny turysta myśli że chodzi po prostu o rezerwaty, a nie - jak z tego jednak wynika - o cały Park. Te same problemy z psami (i z interpretacją przepisów) widać również w innych parkach - np. w babiogórskim, gdzie przyjezdni żalą się, że jechali 400km a na miejscu okazuje się, ze jednak nie można wejśc z psem. Nawet jesli zakaz wynika z ustawy (jest to wprost opisane np. w Tatrzańskim PN), to powinno być JEDNOZNACZNIE zinterpretowane i informacja, ze zakaz dotyczy wejścia na teren CAŁEGO Parku powinna być przejrzysta. A tak, to widać dziwne podejście - lepiej niech turysta pzryjedzie z tym psem, jak nie wie co z nim zrobić, a na miejsu jakoś to będzie, pzrecież jednak tyle (!) moze zobaczyć bez psa... Taka polityka, że to nie my, że to Ustawa i w ogóle budzi tylko potem zrozumiałą irytację i bunt, tak jak zresztą w moim pzrypadku. Chodzi po prostu o infotrmację. No bo jak interpretować potem tłumaczenia pracwnika Parku, że zakaz obowiązuje od tygodnia i nikt tutaj niczego się nie będzie (jeszcze) czepiał? Dlaczego spzredaje się wejściówki a na widok psa nikt z obsługi nic nie mówi? Przykład konkretny - zeszliśmy z Wetlińskiej (z psem!) i dalej dajemy na Caryńską. Mamy karnety na 4 wejścia. Gdy schodzimy z drogi na szlak, Pani z budki woła (odległość 30m) - "tzreba kupić wejściówkę!" Odkrzykujemy, ża mamy karnet. Mimo, że psa prowadzimy na smyczy i jest jasne, że łamiemy w oczywisty sposób zakaz, o psie ani słowa. Jak to rozumieć - tablice sobie wiszą, ale nikt się nie pzrejmuje. Podobna sytuacja zrestzą wczesniej też miała miejsce. Zaczynamy podejrzewać, że to jedna wielka ściema. I daletego twierdzę, że nawet jeśli to nie BdPN tworzy przepisy, to ma obowiązek wprowadzać je w życie, w końcu jest gospodarzem. W innym pzrypadku wynikaoby z tego, że załamanie ustawy o ochronie przyrody powinna

done73
10-08-2006, 09:26
jakies problemy z kompem. Za ściganie łamania ustawy powinna być odpowiedzialna policja a nie epracownicy parku - skoro Park umywa ręce. A i tak bez sensu to wszystko, bo nikt pewnie z BdPN nie czyta tego.
Pozdrawiam
P.S. Do Piotra - czy ten piesek z Tobą na zdjęciu zwiedził Bieszczady??

MF
10-08-2006, 09:42
No bo jak interpretować potem tłumaczenia pracwnika Parku, że zakaz obowiązuje od tygodnia i nikt tutaj niczego się nie będzie (jeszcze) czepiał? Dlaczego spzredaje się wejściówki a na widok psa nikt z obsługi nic nie mówi? Przykład konkretny - zeszliśmy z Wetlińskiej (z psem!) i dalej dajemy na Caryńską. Mamy karnety na 4 wejścia. Gdy schodzimy z drogi na szlak, Pani z budki woła (odległość 30m) - "tzreba kupić wejściówkę!" Odkrzykujemy, ża mamy karnet. Mimo, że psa prowadzimy na smyczy i jest jasne, że łamiemy w oczywisty sposób zakaz, o psie ani słowa. Jak to rozumieć - tablice sobie wiszą, ale nikt się nie pzrejmuje.

Ja to rozumiem tak, że pracownicy parku wykazują więcej rozsądku niż twórcy ustaw czy regulaminów. Niewiele mi to zmienia, bo nie mam ochoty chodzić po górach i zastanawiać się widząc strażnika parku, czy ten akurat będzie ludzki, czy nie. Dziękuję za taki relaks.
Tak naprawdę - możemy się tutaj żalić, pytać o merytoryczne argumenty za wprowadzeniem zakazu (wg tego, co pisze Piotr,należałoby pytać twórców ustawy) ale nic tym nie zmienimy. Po prostu trzeba się chyba pogodzić z faktem, że powstał kolejny "mądry inaczej" przepis, z którym musimy żyć.
I to by było na tyle.

Derty
10-08-2006, 11:37
Hej :D

Tak to sobie czytam i zaczynam się zastanawiać - kiedy ludzie w tym kraju po prostu spróbują się podporządkowywać prawu, a nie węszyć, kędy w nim jakie dziury i nieścisłości, żeby prawo ominąć? Ale myślę, że musi być spełniony co najmniej jeden warunek - należy informować o prawie i wyjaśniać jego skutki. Błędem administracji PN-ów jest niejasna informacja o zakazie wprowadzania psów. Brak jest wyraźnej informacji o powodach wprowadzenia przepisów antypsich. Może wystarczy wydać broszurę o 'głębokiej ekologii i antropogenicznych zagrożeniach'? Tak jest na całym świecie - informuje się społeczeństwo o przyczynach wprowadzania prawa, jak i o przewidywanych skutkach. Może ten brak poszanowania dla prawa, który wielu tak wkurza, jest po części powodowany działaniem urzędasów, wywalających zza swych biurek tony dziwacznych paragrafów, których przyczyn nikt nie zna i w związku z tym nawet się nie stara akceptować?
I tak zapewne w tym mocno przez komunizm zdemoralizowanym społeczeństwie pozostanie spora grupa takich, którzy żadnego prawa nigdy nie poszanują. Ale są i tacy, którzy chcieliby, ale nie pojmują czemu to prawo służy...
Panowie z BdPN i innych PN-ów...jeśli czytacie to Forum, to weźcie pióra swe i wytłumaczcie, czemu te biedne psy na smyczach są takie straszliwie groźne dla przyrody? Ja, mimo pewnej przechyły w kierunku oszołomstwa ekologicznego, jakoś nie dopatrzyłem się w pieskach na smyczy większych zagrożeń niż stwarzane przez pracowników wielu parków działaniami typu 'przebudowa drzewostanów' ;>

banana
10-08-2006, 12:04
Hejka done73! Właqściwie nie miałam na myśli złej kondycji fizycznej piesków. One przeważnie mają więcej pary niż ich właściciele. Mój piesek też jeszcze nigdy nikogo nie ugryzł, ale niestety wszystkie koty, jeże, króliki, zające, a nawet sarny, koziołki i jelenie, które w zimie podchodziły pod nasz dom gonił i obszczekiwał. Taka jego psia natura i niestety nie umiem go od tego odzwyczaić. Jest posłuszny i owszem, jak wołam - wraca do mnie, ale niestety ma tę przewagę, że zwietrzy drugie zwierzę, nim ja je zauważę i zdążę zareagować. A co do ludzi (i wcale nie chodzi tu o tych co kondycję mają, lub nie), to dużej części z pewnością nie wpuściłabym do żadnego lasu, a co dopiero do parku krajobrazowego.

Piotr
10-08-2006, 19:10
P.S. Do Piotra - czy ten piesek z Tobą na zdjęciu zwiedził Bieszczady??
Tak, zazwyczaj jeździ ze mną, wkrótce zapewne znowu pojedzie. Ale ja mam problem z głowy - od dość dawna omijam BdPN szerokim łukiem (bez psa też), natomiast jesli już musze/chce isć do parku to go po prostu zostawiam w domku. Jaki to problem zostawić na pare godzin psa? Byłbym hipokrytą twierdząc ze nigdy nie złamałem żadnego zakazu - jak zapewne większosc - czasem świadomie, czasem nie, licząc się przy okazji z tym że w razie czego trzeba będzie poniesć konsekwencje (zamiast mówić że zakaz jest bez sensu). Ale nie przyszłoby mi do głowy żeby się tym publicznie chwalić lub - co gorsze - zachęcać innych do łamania przepisów typu "możesz śmiało iść, itd" (chyba ze jeden z przedpiśców ma błogoslawieństwo parku na wydawanie zezwoleń na forum bieszczadzkim w co szczerze wątpię) lub w sposób w jaki sie to odbywa na forum rowerowym.
Wszystkie te zakazy - psy, rowery, motory, 4x4, etc i w parku i poza nim sprowadzają się do wspólnego mianownika:
Zakazy, ktore są nam na rękę lub nas nie dotyczą są dobre. Zakazy, które nam nie odpowiadają są bez sensu.
Dopóki BdPN nie będzie egzekwował przepisów (a nie robi tego w skali w jakiej powinien) nic się nie zmieni. Dopóki 2/3 dzierżawców punktów informacyjno-kasowych nie wyleci na zbity pysk za zachęcanie do łamania przepisów parku, też nic się nie zmieni.

done73
11-08-2006, 09:45
Zakazy, ktore są nam na rękę lub nas nie dotyczą są dobre. Zakazy, które nam nie odpowiadają są bez sensu.

Tak, w konkretnym czasie i konkretnym miejscu.... :mrgreen:
Pozdrawiam

mareczek
11-08-2006, 22:26
I co ,do jakiego wniosku dochodzimy?Jeśli przepisy są nam na ręke,to wszyscy przklaskujemy,jeśli nie to ganimy.I tak też jest w tym przypadku,ale ja postąpie tak jak napisałem w poprzednim poście,po prostu zrezygnuje z wczasów i wycieczek w Bieszczady,przynajmniej dopóki będę miał psiaka.Pojadę tam gdzie nie wydają zakazów zostawiania pieniędzy,tylko dlatego,że mam ze sobą psa,a gdybym miał małpe...... Pozdrawiam

długi
12-08-2006, 14:15
I tak też jest w tym przypadku,ale ja postąpie tak jak napisałem w poprzednim poście,po prostu zrezygnuje z wczasów i wycieczek w Bieszczady,przynajmniej dopóki będę miał psiaka.
Zerknij na mapę, przeczytaj jeszcze raz tekst Piotra i dyskusję o rowerach w Parku. Masz do dyspozycji na wczasy i wędrówki prawie całe Bieszczady. Możesz oczywiście jechać w inne miejsca. Tylko zakaz wejścia z psem do PN jest wszędzie. To nie jest wymysł Bieszczadzkiego Parku. Podobnie z rowerami. Nie czytasz gazet? nie wiesz co się dzieje z wjazdem rowerem do lasków podwarszawskich?
Regulaminy bywają czasem niewygodne. I często zainteresowani łamią je bo; kaganiec? Mój pies nie gryzie. Smycz? Mój pies nie goni zwierząt, zajączka poliże w nosek. Ktoś potrącił kogoś rowerem na szlaku? Ja jeżdżę ostrożnie i jak jest większa grupa pieszych, to zsiadam z roweru i ustępuję ze ścieżki na bok. Nie wolno zbierać w Parku runa? Te parę jagódek, o co tyle krzyku, przecież rośnie tu całe pole, aż granatowo. Nie wolno łowić przy jazie? ale tu tylko biorą. Nie wymiarowa, ale smaczna. Zszedłem ze szlaku? Przecież jedna osoba nie zadepcze tej trawy. Poczytaj na forum o Połoninie Bukowskiej. Te same argumenty. Taka piękna, a ja tam nie byłem. A WOP tam jeździ nawet motorem, to ja na piechotę mniej zaszkodzę.
Tak jest wszędzie i dlatego się burzę na takie stawianie sprawy - głupi przepis - mnie nie dotyczy.
Twój pies jest posłuszny, łagodny i na smyczy. Idziesz szlakiem. Spotykasz ludzi, cześć, cześć. Każdy idzie w swoją stronę. Ten przypadkowo spotkany też ma psa, tylko zostawił go w domu. Następnym razem go zabierze, bo wolno, sam widział. Ale jego burek nie jest posłuszny, i chodzi bez smyczy - niech se pobiega i nie szarpie ręki przy każdym krzaczku.
Regulamin jest jeden i dla Ciebie i dla tego chama z pitbulem.
Wiem, nie Twoja wina, że są na świecie chamy, ale są i dlatego jest takie, czasem ułomne, czasem ułomnie stosowane prawo.
Zapraszam do Duszatyna
Długi

lucyna
14-08-2006, 11:26
W całości podpisuję się pod postem Długiego. Z żalem, bo z żalem ale nie wezmę mojego szczeniaka przygłupa do parku.

sauronet
18-08-2006, 13:17
Przedwczoraj zwróciłem uwagę kretynowi z luzem puszczonym buldogiem pod Wetlińską. Ale nie to mnie tak wnerwiło. Są tabliczki, ale po co?? Żeby leniwcom uspokoić sumienie?? W chatce puchatka siedział gopr i ktos z BPN bodaj. Browar w obiegu i chłopcy mieli to głęboko w poważaniu. a moze po prostu ruszyć żyć i pochodzić po szlaku??

Doczu
18-08-2006, 14:37
Piotr >>> czy zdjęcie z Twojago avatara nie jest przypadkiem wykonane na moście w drodze z Wołosatego na Przełęcz Bukowską ?

Piotr
18-08-2006, 14:45
czy zdjęcie z Twojago avatara nie jest przypadkiem wykonane na moście w drodze z Wołosatego na Przełęcz Bukowską ?
Nie - to jest na tarasie widokowym k.Tarnawy Niżnej, tym z widokiem na Bukowe, Kope i Krzemień.

Doczu
18-08-2006, 15:19
Nie - to jest na tarasie widokowym k.Tarnawy Niżnej, tym z widokiem na Bukowe, Kope i Krzemień.
Aaa rozumiem. Swoją drogą ładny tarasik.

lucyna
18-08-2006, 15:51
Jednak zakaz działa. Coraz mniej psów w Parku. Jestem od tygodnia wgórach na różnych szlakach i psy widziałam w masywie Połoniny Wetlńskiej. Tak codziennie z 10-15 sztuk. Nie spotkałam się z jakąś agresją z ich strony. Wprost przeciwnie wygladały na szczęśliwe zwierzaki. Muszę przyznać, że psy zachowują się w górach znacznie lepiej niż ludzie.

Doczu
18-08-2006, 16:33
Muszę przyznać, że psy zachowują się w górach znacznie lepiej niż ludzie.
Ja bym to odwrócił,i powiedział, że to jednak ludzie zachowują się gorzej od zwierząt.

Klementynka
22-08-2006, 09:33
Ja to rozumiem tak, że pracownicy parku wykazują więcej rozsądku niż twórcy ustaw czy regulaminów. Niewiele mi to zmienia, bo nie mam ochoty chodzić po górach i zastanawiać się widząc strażnika parku, czy ten akurat będzie ludzki, czy nie. Dziękuję za taki relaks.

i podpisuję się pod tym dwoma ręcami i czterema łapami!

otóż, wczoraj późnym wieczorkiem wróciliśmy z Bieszczad, ja i pies - ogromny groźny i krwiożerczy. było cudownie, połaziliśmy sobie po szlakach dozwolonych, gdzie jest też pięknie i puściej! ale... nie ukrywam, że pozostał niedosyt... już Smerek stał się dla nas niedostępny :( o połoninach nie wspomnę. tym smutniej mi było kiedy w schronisku ludziska opowiadali, że właśnie wróclili z wetlińskiej i tam kilkanaście psów łaziło i było ok... i właściwie to czym ja się przejmuję? no właśnie tym, o czym napisał MF! pewnie gdybym wyjechała dwa dni wcześniej to o tej zmianie przepisów nie miałabym pojęcia i beztrosko wędrowałabym wszędzie ale niestety (hmmm) jako istota dociekliwa wiedziałam :( szkoda, bardzo szkoda...

Klementynka
22-08-2006, 09:39
dla tego chama z pitbulem.

sorki stary ale chyba Cię poniosło???

sauronet
22-08-2006, 13:50
sorki stary ale chyba Cię poniosło???
a ja stanę w obronie długiego: a dlaczego go poniosło?
Ja spotkałem chama z buldogiem. Jak zwykle ,,on nie gryzie". Tylko skąd do k...wy nedzy ja mam to wiedzieć. Poza tym jeden taki co miał nie gryźc rozcharatał mi kiedys nogę. I jak mi takie cos lata wokół nóg to sie boję po prostu.I zero przyjemnosci z wchodzenia:evil::evil::evil:

malo
22-08-2006, 15:25
Cztery myśli mi się nasuwają co do używanych tu argumentów:
1. "Przecież mój pies jest grzeczny na smyczy, nic nikomu nie szkodzi."
I tak sobie myślę że 99,9999% z nas nie zamierza nikogo okraść ani zabić. Ale jadnak prawo wprowadza zakaz kradzieży lub zabójstwa.
A niestety wśród właścicieli psów dość znaczny jest odsetek osób, którzy po prostu robią wielce obruszonych na jakiekolwiek problematyczne sytuacje wiążące się z psami. Przeraża mnie u niektórych wpatrzenie w ich pupilka jak w święty (grzeczny) obrazek i nieumiejętność rozstania się z nim. Widać to także tu w niektórych postach.
2. "Czy są jakieś logiczne uzsadnienia tego zakazu?"
Równie dobrze mógłbym spytać:
"Czy są jakieś logiczne uzasadnienia zakazu wjazdu samochodem do lasu poza udostępnionymi do tego drogami?"
Bo lubię jeździć samochodem w plenerze, lubię las i chętnie bym sobie tam pojeździł.
Ale niestety - posiadanie czegoś zwłaszcza nieobowiązkowego (samochód, pies) wiąże się później z róznymi konsekwencjami i zakazami, których nie zawsze muszę rozumieć i nie zawsze musi być mi w smak. Dlatego szwędać po lesie wybieram się na piechotę, a do Parku Narodowego bez psa.
Oczywiscie możemy postulować za zmianami wg naszego upodobania, ale jeśli będziemy wrażliwi jedynie na własne argumenty to będzie jedynie pieniactwo.
3. "Bieszczady dużo na tym stracą jeśli ludzie nie będą mogli przyjeżdżac tu z psami."
Równie dobrze "tracą" na tym że nie można tu pojeździć terenówkami po połoninach lub na nartach gdzie im się żyw nie podoba.
A jednak ludzie ciągną w Bieszczady niezmiennie.
4. "Pies to też element przyrody".
W Parku Narodowym wszelka działałność jest podporządkowana ochronie przyrody. Ale chyba jest jasne że chodzi o tutejszą przyrodę, a nie tę przywożoną skądinąd. Inaczej doszlibyśmy do wniosku że człowiek to wszak też jako część przyrody i to co on wyrabia powinno podlegać ochronie.

Można się zżymać na zakazy, poruszać na granicy przepisów (co czasem i mi zdarza się czynić). Ale jednak ludzi przyciągają te miejsca najbardziej obwarowane zakazami.
Park Narodowy - to forma ochrony, czyli forma zakazów. A nie forma promocji turystyki (choć może współuczestniczyć w organizowaniu ruchu turystycznego - ale na zasadzie kontrolnej lub dokładania walorów edukacyjnych).
Śmiem twierdzić że siłą przyciągania są nie tyle same Bieszczady, co własnie Bieszczadzki Park Narodowy (notabene właśnie ten zbitek zakazów, który gwarantuje odwiedzającym spotkanie z jak najmniej zmienioną przyrodą).

Konkludując:
Proponuję najpierw zrozumieć istotę Parku Narodowego -tego miejsca do którego chcemy przyjechać.

lucyna
22-08-2006, 17:05
Niby święta racja ale mi żal piesków.

MF
22-08-2006, 23:02
Cztery myśli mi się nasuwają co do używanych tu argumentów:
1. "Przecież mój pies jest grzeczny na smyczy, nic nikomu nie szkodzi."
I tak sobie myślę że 99,9999% z nas nie zamierza nikogo okraść ani zabić. Ale jadnak prawo wprowadza zakaz kradzieży lub zabójstwa.
Wybacz, nieco niestosowne porównanie. 99,99% z nas jeździ na trzeźwo. Reszta po pijaku - to co, zabronić jeździć wszystkim? - trochę nielogiczny tok rozumowania.


A niestety wśród właścicieli psów dość znaczny jest odsetek osób, którzy po prostu robią wielce obruszonych na jakiekolwiek problematyczne sytuacje wiążące się z psami. Przeraża mnie u niektórych wpatrzenie w ich pupilka jak w święty (grzeczny) obrazek i nieumiejętność rozstania się z nim. Widać to także tu w niektórych postach.
To już nie jest wymiana argumentów za i przeciw, tylko Twój niezbyt obiektywny pogląd na postawy właścicieli psów.


2. "Czy są jakieś logiczne uzsadnienia tego zakazu?"
Równie dobrze mógłbym spytać:
"Czy są jakieś logiczne uzasadnienia zakazu wjazdu samochodem do lasu poza udostępnionymi do tego drogami?"
Owszem - są: np. zanieczyszczenie lasu spalinami, olejami, ponadto płoszenie zwierzyny, niszczenie dróg leśnych itp.
A z merytorycznymi argumentami za wprowadzeniem zakazu dla psów jakoś się dotąd nie spotkałem.


Oczywiscie możemy postulować za zmianami wg naszego upodobania, ale jeśli będziemy wrażliwi jedynie na własne argumenty to będzie jedynie pieniactwo.
Otóż to. Forum, jak rozumiem, służy między innymi wymianie opinii i argumentów OBU stron. Miałem sobie odpuscić ten wątek, bo i tak nie widzę szans na zmianę przepisów, ale w nie zgadzam się ze sposobem rozumowania przedstawionym w cytowanym poście typu: "wprowadzili zakaz i dobrze, a wszyscy ci, co mają wobec niego wątpliwości to dziwacy i pieniacze".

malo
23-08-2006, 01:48
Wybacz, nieco niestosowne porównanie. 99,99% z nas jeździ na trzeźwo. Reszta po pijaku - to co, zabronić jeździć wszystkim? - trochę nielogiczny tok rozumowania.
To nie było porównanie, tylko schemat stosowania i rozumienia prawa. Jak chcesz możesz podstawić inne przykłady czynów zakazanych. Jeśli uraziłem zastosowanym przykładem - to przepraszam.

To już nie jest wymiana argumentów za i przeciw, tylko Twój niezbyt obiektywny pogląd na postawy właścicieli psów.
Oczywiście że subiektywny.
Tak samo jak subiektywne nie chciałbym wdepnąć w psia kupę, ale problemu mi nie sprawi wdepnięcie w końskie łajno.
Tak samo jak subiektywnie nie mam ochoty słuchać obszczekujących kogoś psów, a mam ochotę posłuchać gdakających kur.
Tłumaczenia "Mój Azor jest naprawde grzeczny" - wkładam między bajki. Pies z natury nie jest zwierzęciem pokojowym, choćby przy samym gospodarzu był grzeczny jak trusia. Nie po to udomowiono to zwierzę.

Owszem - są: np. zanieczyszczenie lasu spalinami, olejami, ponadto płoszenie zwierzyny, niszczenie dróg leśnych itp.
A z merytorycznymi argumentami za wprowadzeniem zakazu dla psów jakoś się dotąd nie spotkałem.
Chodziło o umiejętność podporządkowania zakazom - nie każdy zakaz muszę rozumieć, aby go przestrzegać, nawet jeśli mi on niewygodny.

A z merytorycznymi argumentami za wprowadzeniem zakazu dla psów jakoś się dotąd nie spotkałem.
Jesli nie zauwazyłeś merytorycznych argumentów w tym wątku, to znaczy że ich nie chcesz widzieć. Ja przeczytałem i widziałem tu obiektywne argumenty (praktycznie niezależne od człowieka). Twoje niedostrzeganie tego co tu napisano potwierdzałoby moją opinię o zapatrzeniu niektórych włascicieli psów jak w obrazek i niesłuchaniu argumentów przeciwnych.

wszyscy ci, co mają wobec niego wątpliwości to dziwacy i pieniacze".
Pieniacze - nie dlatego że masz zdanie przeciwne i wątpliwości. Ale że nie dostrzegasz argumentów przeciwnych które w wątku są, a Ty twierdzisz że ich nie spotkałeś. Poza tym nie przekręcaj moich wypowiedzi, nie nadawaj im tonu w jakim ich nie wyraziłem (za stawianie wątpliwości nie nazywam kogoś pieniaczem). To nieeleganckie.

MF
23-08-2006, 09:40
malo, piszesz:

Tak samo jak subiektywne nie chciałbym wdepnąć w psia kupę, ale problemu mi nie sprawi wdepnięcie w końskie łajno.
Tak samo jak subiektywnie nie mam ochoty słuchać obszczekujących kogoś psów, a mam ochotę posłuchać gdakających kur.
Tłumaczenia "Mój Azor jest naprawde grzeczny" - wkładam między bajki. Pies z natury nie jest zwierzęciem pokojowym, choćby przy samym gospodarzu był grzeczny jak trusia. Nie po to udomowiono to zwierzę.\

Ale Twoje osobiste preferencje nie mają nic do rzeczy, jeśli chodzi o dyskusję nad zasadnością zakazu.

Chodziło o umiejętność podporządkowania zakazom - nie każdy zakaz muszę rozumieć, aby go przestrzegać, nawet jeśli mi on niewygodny.

Jeśli czytałeś uważnie moje posty to wiesz, że zamierzam przestrzegać zakazu, mimo, że się z nim nie zgadzam.Ale to nie jest tak, że każde prawo i przepis jest cacy i nie należy z nim dyskutować. Idąc tym tropem należałoby się pokornie pogodzić np. z rozwaleniem Doliny Rospudy - wszak Ministerstwo Środowiska wydało zgodę.

Twoje niedostrzeganie tego co tu napisano potwierdzałoby moją opinię o zapatrzeniu niektórych włascicieli psów jak w obrazek i niesłuchaniu argumentów przeciwnych.

To jest właśnie przykład złego sposobu dyskusji - zero merytorycznych argumentów, zamiast tego złośliwość. Tym tonem mógłbym pisać o tym, jak to niektórzy ekologowie są oszołomami na tym punkcie itp., ale tego nie robię. Nie o to chodzi.

Pieniacze - nie dlatego że masz zdanie przeciwne i wątpliwości. Ale że nie dostrzegasz argumentów przeciwnych które w wątku są, a Ty twierdzisz że ich nie spotkałeś.

Ponownie pokornie proszę - podpowiedz mi, gdzie są te merytoryczne argumenty. Gdzie jest wyraźnie napisane (nie chodzi o domysły, tylko fakty), jakie konkretnie przyrodzie parku szkody wyrządza pies na smyczy. Zapewniam, zmienię zdanie, jeśli tylko znajdę ku temu uzasadnienie.

Poza tym nie przekręcaj moich wypowiedzi, nie nadawaj im tonu w jakim ich nie wyraziłem (za stawianie wątpliwości nie nazywam kogoś pieniaczem). To nieeleganckie.

Taka moim zdaniem jest ogólna wymowa Twojego poprzedniego postu. Wybacz, jeśli źle ją odczytałem.

Klementynka
23-08-2006, 17:12
a ja stanę w obronie długiego: a dlaczego go poniosło?


a dlatego go poniosło, że niepotrzebnie powiela fatalny stereotyp o "chamie z pittbullem" nie mając prawdopodobnie bladego pojęcia o rasie (gdyby miał wybrałby np. hmmm ... ) nie ma znaczenia czy jest to pitt, czy dobek czy york, liczy się ten człowiek na końcu smyczy a ocena czy jest chamem czy nie na podstawie posiadanego psa jest delikatnie nie na miejscu, ok?


Ja spotkałem chama z buldogiem. Jak zwykle ,,on nie gryzie". Tylko skąd do k...wy nedzy ja mam to wiedzieć.

cóż dobrze, że nie spotkałes mnie, do kolekcji wniósłbyś chama z dobermanem


Poza tym jeden taki co miał nie gryźc rozcharatał mi kiedys nogę. I jak mi takie cos lata wokół nóg to sie boję po prostu.I zero przyjemnosci z wchodzenia

a tu się z Tobą zgadzam, ja psów się nie boję, pracuję z nimi na codzień od kilku lat a mimo to nie lubię kiedy obcy pies śmiga bez kontroli dookoła mnie.

przepraszam admina za odejście nieco od tematu ale jestem na tym punkcie nieco drażliwa.



A niestety wśród właścicieli psów dość znaczny jest odsetek osób, którzy po prostu robią wielce obruszonych na jakiekolwiek problematyczne sytuacje wiążące się z psami. Przeraża mnie u niektórych wpatrzenie w ich pupilka jak w święty (grzeczny) obrazek i nieumiejętność rozstania się z nim. Widać to także tu w niektórych postach.

to prawda, tak samo dotyczy to niezauważania wybryków swoich dwunożnych pociech czy też drugich połówek po paru kielonkach.

najgorsze jest to, że ja zgadzam się z faktem iż wielu właścicieli psów postępuje debilnie (nie tylko w górach) i rozumiem, że w obronie przed nimi różne zakazy i ograniczenia są i będą wprowadzane, tylko boli mnie to że jestem wrzucona z nimi do jednego wora :neutral:

banana
24-08-2006, 13:36
Klemenktynko, przesadzasz. Nikt nie wrzucił Cię do wora. Przepis jest przepis.
I tak powinno być. Dla wszystkich inaczej to wiesz: "wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze..."

MF
24-08-2006, 16:02
Natknąłem się na coś, co skłania mnie do zmiany zdania:

Cytat z http://www.npm.pl/artykul.php?art=1001

Psy powodują trojakie niebezpieczeństwo - mówi Andrzej Raj, dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego. - Po pierwsze, zwłaszcza w czasie zimy polują na zwierzynę, która osłabiona schodzi niżej z gór. Polują nawet stadami. Po drugie, powodują niepokój i poddenerwowanie zwierząt. Po trzecie, psy wchodząc na tereny chronione wnoszą ze sobą pasożyty i bakterie chorobotwórcze, które są wydalane wraz z odchodami. Zwierzyna przez kontakt z psimi odchodami może się więc zarazić.

Moim zdaniem w przypadku psów na smyczy istotny jest argument nr 3. Nie jestem fachowcem od weterynarii i nie wiem, jakie choroby mogą się przenosić się z psów na inne gatunki. Ale w przypadku np. wilków taka możliwość wydaje mi się wysoce prawdopodobna. Wizja zmniejszenia populacji wilków poprzez psie choroby również. Nie wiem, jak innych, ale mnie to przekonuje i zmusza do zmiany opinii na temat zakazu.

natasha
24-08-2006, 19:41
Teoretycznie każdy właściciel piesa powinien posiadać magiczne woreczki (torebki) na odchody pupilków.Nie wiem,czy gdzieś to zapisano,czy to tylko umowny prikaz.Ale mądry.Sprawdził się na Zachodzie.U nas...u nas jak zwykle wszystko jest ciut inaczej :) Ale gdyby tak odpalić taki pomysł w Bieszczadzie..Wilk byłby syty i owca cała :)

malo
24-08-2006, 21:10
MF, pytałeś o konkretne argumenty przemawiające za zakazem wprowadzania psów, co krótko ja wspomniałem że nawet są w tym wątku.
Taki argument pojawia się w poście Długiego z dn: 08-08-2006, 17:06 post nr 34. Zresztą widzę, że sam się tam wypowiedziałeś.
I powiem że dla mnie jest ten argument jest poważnym problemem, bo wprowadza nienaturalne zmiany w środowisku. Powiedziałeś tam: "Ludzie wszak też osikują to i owo". -Tylko że:
1. Człowiek postara się "to" zrobić przed i po trasie. Bo zwłaszcza na uczęszczanym szlaku raczej będziesz się wstrzymywał. Pies tego nie potrafi.
2. Jednak Park Narodowy służy też wartościom edukacyjnym - czyli człowiek powinien tu jakoś zostać wpuszczony, ale w sposób podporzadkowany przyrodzie, czyli limitowany (np. ograniczony do szlaków turystycznych, i inne zakazy).
Zaś wśród psów wartości edukacyjnych nie rozpowszechniamy. A jeśli mowa w ustawie (Dz.U. z 2004 r. Nr 92, poz. 880, art.12) o innych wartościach, np: naukowych, edukacyjnych, kulturowych, turystycznych, rekreacyjnych i sportowych - to chyba też raczej realizowanych w odniesieniu do człowieka, a nie zwierząt.
A jeśli nawet wpuszczenie człowieka dla natury okaże się zbyt trudne wg mądrych głów - to w tym miejscu utworzy się rezerwat ścisły (o jednym takim ostatnio było burzliwie na forum w czyjejś relacji przy penetrowniu takowego).

Niestety tego zauważonego przez Długiego problemu nie rozwiązałby nawet pomysł podany przez Gosię.

Zresztą ten zakaz i tak nie jest jakiś horrendlany. To nie jest to co np. łażenie w czystym zamiennym białym obuwiu w szczególnie chronionych jaskiniach. Czy tam też byś walczył o wzięcie psa, bo niby na pierwszy rzut oka jego obecność niewiele naszkodzi? (przy pobieżnej logice wszak odchody niewiele różnią się od guano, a reszta to spłynie po namulisku).

MF
24-08-2006, 22:17
malo, co do "osikiwania" przez psy - akurat ten argument nie do końca mnie przekonał. W czasie całodziennej wycieczki chyba i człowiek nie da rady, żeby nie wyskoczyć w bok :wink:. Choć jak to połączyć z przenoszeniem pasożytów i bakterii przez psy, to "osikiwanie" zaczynam widzieć nieco inaczej, choć nie wiem, czy tą drogą też jest to możliwe.

Co zresztą jest bez znaczenia - wcześniej wspomniane zagrożenia nazwijmy to "epidemiologiczne" stanowią wystarczające uzasadnienie dla wprowadzenia zakazu, więc nie będę z tym polemizował. Nie znałem przyczyn (może nie znam wielu innych), myliłem się i tyle. Jak dla mnie sprawa jest jasna i zakończona.

natasha, pomysł z woreczkami w Bieszczadach jest super, ale rzeczywiście nie w tym kraju. Ludzie pozwalają tu psom "skręcić batona" na trawie 5 metrów od własnej klatki schodowej - tym bardziej pozwolą w parku narodowym czy rezerwacie.

malo
24-08-2006, 22:40
natasha, pomysł z woreczkami w Bieszczadach jest super, ale rzeczywiście nie w tym kraju. Ludzie pozwalają tu psom "skręcić batona" na trawie 5 metrów od własnej klatki schodowej - tym bardziej pozwolą w parku narodowym czy rezerwacie.
Co prawda napisałem że podpowiedź Natashy nie rozwiazałaby owego problemu, jednak nie uważam że należy odpuszczać tej właściwej praktyki.
Wspominam teraz niedawno zasłyszaną uwagę: "A obok za granicą na Słowacji to rolnik zaraz po sobie zamiata błoto, które nawiózł traktorem na asfalt."
I myślę że to tylko kwestia zmiany podejścia tych, co powinni to egzekwować. To nie aż tak wiele. Ale kilka łepetyn musi się poruszyć, albo polecieć. Powinny skończyć się tzw. "pouczenia".

Oskar
25-08-2006, 00:55
Jak tak sobie czytam to co tu napisaliście to dochodzę do wniosku, że problemem nie są psy tylko ludzie. Psy towarzyszą mi w całym życiu (pierwszym był szkolomy owczarek, po drodze ratlerek, prowadziłem hodowle doga) i zawsze uważałem, że pies (tak jak komputer) jest taki jak człowiek, który jest jego przewodnikiem.

banana
25-08-2006, 11:08
Masz rację Oskar. Właśnie ludzie, którzy uważają, że są na tyle wyjątkowi, iż wszystko im wolno. A jak nie wolno, to i tak wolno, bo ich ten zakaz nie dotyczy. Co do woreczków, nie wyobrażam sobie naszych obywateli obnszących po całej trasie w parku zapakowanych (aczkolwiek estetycznie) psich odchodów, po to aby je utylizować gdzieś poza terenem chronionym. Przecież nasi ukochani turyści nie potrafią zabrać ze sobą często, gęsto papierków po zjedzonych batonikach, tudzież efektownych plastikowych buteleczek po napojach..... To zresztą widać także w miastach...

Klementynka
25-08-2006, 16:12
Klemenktynko, przesadzasz. Nikt nie wrzucił Cię do wora. Przepis jest przepis.
I tak powinno być. Dla wszystkich inaczej to wiesz: "wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze..."

nie, nie przesadzam, napisałam tylko o swoich odczuciach. tym bardziej, że nie chodziło w mojej wypowiedzi o zakaz wstępu na teren parku (który w miarę rozumiem i w całości respektuję) a o posługiwanie się stereotypem.
a na marginesie - te zwierzęta "równiejsze" połaziły sobie po połoninach z psami a ja podjechałam na przełęcz i oblizałm się smakiem :roll: . trudno, Biesy i tak są jedyne w swoim rodzaju i niezastąpione :grin:

Malenki_Aniolek
30-08-2006, 10:20
Mam psa. Byłam w Bieszczadach bez niego. Wytrzymał 10 dni u mojej babci bez reszty rodziny. I co? I nic się nie stało. Jest jamnikiem, ja osobiście nie wyobrażam sobie jak wchodzi na Rawki, a noszenie go nie byłoby jakąs większą przyjemnością, tak samo z noszeniem wody i jedzenia dla niego dodatkowo obciążającego nas. Poza tym dzięki temu, że został w Pabianicach uniknęłam walk psów na szlaku, gdyż jest psem dość "bojowym". Nie zaprzeczam że bardzo za nim tęskniłam ale wiem, że zostawiając go w domu oszczedziłam problemów sobie i mogłam beztrosko spędzić czas w Bieszczadach, ale również uchroniłam mojego pupila przed stresem jakim jest podróż, a także nowe miejsce w którym miałby mieszkać.

Pamiętajcie, że pies też czuje i nie jest plastikową lalką, która się nie zmęczy i nie będzie czuła niepokoju w nowym miejscu i sytuacji. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem kiedy wyjeżdżamy w góry jest pozostawienie psa u najbliższej rodziny, w miejscu gdzie lubi i często przebywa.

Pozdrawiam

długi
30-08-2006, 17:22
Wszystkich miłych właścicieli pitbuli, którzy mogli się poczuć urażeni, przepraszam. Ale miejcie pretensje do tych, którzy sobie umiłowali tę i podobne im rasy i są niemili. Mogę się podśmiewać z paniusi z jorkiem z kokardką, ale jej na szlaku nie spotkam. Najdalej w Polańczyku. Właścicile ras takich jak pitbul i pokrewne budzą moją obawę, szczególnie, gdy cierpią na brak szyi i poczucia humoru. Na szczęście też nie są częstymi gośćmi na szlaku. Na polu namiotowym bywają, niestety.
Po moim ostatnim pobycie w Bieszczadach zakazałbym wstępu ludziom. Pola namiotowe obsrane dookoła, papier wala się wszędzie. Podobnie szlaki. Odejście ze ścieżki na kilka metrów i zamaskowanie swojej bytności to zbyt duży wysiłek dla bardzo wielu - ohyda. Klopik w Duszatynie wyszorowany jak w domu, a na samym środku drogi ......
O "zwykłych" śmieciach nie wspomnę.
Jestem rozżalony, bo moje ukochane miejsce, Jeziorka Duszatyńskie, wygląda jak śmietnisko. Jeszcze ktoś przy drodze złożył kupę złomu betonowego, jakieś słupy połamane.

Długi

banana
31-08-2006, 12:57
I to jest właśnie to. Też postawiłabym chętnie w niektórych miejscach tabliczki: LUDZIOM WSTĘP WZBRONIONY. Właśnie dlatego, że my ludzie jesteśmy brudasami..... Nawet mój pies (wcale go tego specjalnie nie uczyłam) załatwia swoje potrzeby w jednym miejscu na końcu działki i łatwo jest mi po nim posprzątać.... a ludzie?????????? Ostatnio jak szłam do pracy było takie coś na samym środku drogi, w środku miasta. Tego z pewnością nie zostawił pies... No chyba, że był wielkości konia.