PDA

Zobacz pełną wersję : Jak mieszkańcy nizin nie wyobrażają sobie życia w Biesach



bertrand236
10-02-2005, 11:16
Histotia całkowicie wymyślona.........
12 sierpnia
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu. Boże jak tu pięknie!!! Drzewa wokół wyglądają tak majestatyczne. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.

14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na Ziemi!!! Wszystkie liście zmieniły kolory – tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniałe. Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na Ziemi. Tutaj jest jak w Raju. Boże jak mi się tu podoba.

2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak z pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdową. Zrobiliśmy sobie świetną bitwę śnieżną (wygrałem), a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdową. Kocham Bieszczady.

12 grudnia
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdową. Po prostu kocham to miejsce.

19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną drogę dojazdową nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.

22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Całe dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, że pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!!!

25 grudnia
Wesołych Pierdolonych Świąt! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego... przysięgam – zabiję. Nie rozumiem, dlaczego nie posypią drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.

27 grudnia
Znowu o białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić ile to oznacza łopat pełnych śniegu?

28 grudnia
Meteorolog się pomylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtaje nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie, a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, że sześć już połamałem, kiedy odgarniałem to gówno z mojej dogi dojazdowej, a potem ostatnia rozwaliłem o jego zakuty łeb.

4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu pojechałem do sklepu kupić coś dojedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Że też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie.

3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej solo, którą posypują drogi.

18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach.
Pozdrawiam
Bez żadnych przerw mieszkam w Pyrlandii

naive
12-02-2005, 12:24
Jak mawiają "starzy górale" zimy nawet w Bieszczadach już nie takie jak kiedyś. Z dzieciństwa pamietam - pochodzę z Pogórza Dynowskiego - iż gdy śnieg spadł w listopadzie to PKS Rzeszów zawieszał kursy autobusów do maja , bo wtedy mniej więcej droga była przejezdna. I jakos dało się żyć, nikt nie uważał iż jest to coś nadzwyczajnego. Czyli inaczej mówiąc jeśli tam sie trochę pomieszka , nie ma wyjścia - dachu nie da się wybudować, trzeba się dostosować do tego co się ma. Teraz mieszkam na nizinach, blisko głównej drogi Podkarpacia, też sie przyzwyczaiłem do tego że w każdej chwili mogę jechac gdzie mam ochotę. Czyli jak się mawia - przyzwyczajenie to druga natura czlowieka.

długi
12-02-2005, 14:04
Wszędzie już zimy nie te. Ja pamiętam jak z Sopotu można było na Hel pójść po lodzie.
Ale to przywilej wszystkich "starych pierdoł", że kiedyś było inaczej i oczywiście lepiej. Moja babcia mówiła: popatrz jakie wielkie drzewo. Przedwojenne. Teraz takie nie rosną.
Długi