Zobacz pełną wersję : Bieszczadzkie cmentarze
Fajnie byłoby żyć wiecznie i nieprzerwanie wędrować po bieszczadzkich szlakach...
Niestety przyjdzie czas, gdy trzeba będzie przenieść się na inne połoniny, innych zaznać szlaków, innych spotkać wędrowców...Tu na ziemi musimy zostawić cielesną powłokę i w innej formie udać sie tam... Oby duch nasz trafił!
Dowodami na taki stan rzeczy są bieszczadzkie cmentarze. Te, które służą współczesnym i te zapomniane, zagubione wśród wysokich traw, krzewów i drzew...
Każdy z nas wędrując spotkał te otulone tajemniczością miejsca, a niejeden zapalił świeczkę i chwilę zadumał się...
Tych miejsc w Bieszczadach jest dużo, zwłaszcza zapuszczonych, ukrytych, zapomnianych... W zasadzie w każdej górskiej wiosce takowy cmentarz sie znajduje. Niektóre wymagają odszukania, niektóre zaś wyglądają na zadbane i dobrze utrzymane.
Jednym z takich miejsc jest Dźwiniacz Górny, gdzie znajdują sie dwa jakże różne cmentarze. Jeden zadbany (wykoszone dojście, uporządkowane groby, podcięte konary drzew, solidne ogrodzenie... Drugi, nieopodal, zagubiony wśród wysokich traw, chwastów i krzaków; zapomniany choć tak bliski "sąsiadowi"... Oba natomiast urokliwe z piękną panoramą na Bieszczady Wysokie z jednej i na Dolinę Górnego Sanu i Ukrainę z drugiej...
Idąc drogą z betonowych płyt wzdłuż Sanu z jego biegiem można podziwiać wspaniałe widoki, spotkać różne bieszczadzkie zwierzęta, pooddychać w lecie wonią nieprzebranej ilości ziół...
Czy ktoś z Was myślał, by tam właśnie złożyć swoją doczesność? Ja już wybrałem to miejsce!
Narazie jednak cieszę się z każdego pobytu w moich górach, ale nadzieją napawa mnie myśl, że tu kiedyś pozostanę na wieczność...
Pozdrowaśki z zadumą
Wojtek
wedrowniczka33
08-03-2005, 09:35
Witam! Opiasne przez Ciebie miejsce chyba działa na ludzi wrażliwych, gdyż podobne reakcje występuję u mnie jak tylko odwiedzam Dzwiniacz Górny.Wyobrażam sobie jak te miejsca wyglądały w przeszłości (opodal był dwór) . Widoki są przepiękne i chciałoby się nie opuszczać takich miejsc.Pozdrawiam
Jest też Caryńskie- co prawda tylko resztki nagrobków, ale za to cała dolina jest czymś w rodzaju cmentarza byłej wsi. To moje ulubione miejsce- mogę tam łazić godzinami, uparcie wracają wtedy myśli, jak musiało być tam dawniej. Jest pusto, ostatnio byłem w sierpniu i spotkałem jednego człowieka na trasie z Dwernika do Koliby (poza ludźmi od wypału węgla drzewnego oczywiście).
Cześć MF,
Doprawdy jest to urokliwe miejsce...A gdy jeszcze się zejdzie w dół, przejdzie Caryński i zatopi w wysokie trawy i zioła... Wrażenie niesamowite.
Nie wiem czy się zgodzisz ze mną, ale inaczej odczuwa się pobyt w nieistniejących wioskach Bieszczadów a inaczej w wioskach Beskidu Niskiego. Wędrując po Beskidzie Niskim miałem cały czas wrażenie, że obok mnie przechodzą duchy ludzi, którzy kiedyś tam żyli, że słyszę skrzypienie jadących wozów, szczekanie psów i porykiwanie wołów. W Bieszczadach natomiast czuję ducha tych gór, lasów i połonin. Bieszczdy są dla mnie bardziej mistyczne.
Beskid Niski to dla mnie jak kościół katolicki ze swoim nauczaniem, personalizmem i namacalnością a Bieszczady to jak prawosławie: rozmodlone, mistyczne, tajemnicze, uduchowione... Przepraszam za takie porównanie, ale tak jakoś mi się samo nasunęło.
Pozdrowaśki
WojtekR
Niestety w Beskidzie Niskim nie bywam (czasu brak), a żałuję, bo słyszałem wiele dobrego o tych zakątkach - przede wszystkim spokój i cisza, czyli to, czego w górach szukam najbardziej. Niestety w niewielu miejscach można je znaleźć - z tego powodu kompletnie przestałem jeździć np. w Tatry (na większości szlaków tłum jak na procesji).
WojtekR, czy masz jakieś namiary na w miarę przyzwoite noclegi w Beskidzie Niskim? Jeśli mógłbys coś podesłać na e-mail, to z góry wielkie dzięki.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091028/BIESZCZADY/634590541
W Bieszczadach zapłoną znicze także na bojkowskich cmentarzach
Krzysztof Potaczała
Leśnicy i mieszkańcy bieszczadzkich wsi porządkują przed dniem Wszystkich Świętych bojkowskie cmentarze. Niektóre z nich to jedyne świadectwa po spalonych i wysiedlonych po wojnie miejscowościach.
Nagrobek na cmentarzu grekokatolickim w Stuposianach.
Takich cmentarzy jest w Bieszczadach wiele. Na niektórych zachowało się sporo nagrobków, na innych – zaledwie kilka. Tam, gdzie wieś po wojnie została na nowo zasiedlona, dawnymi przycerkiewnymi cmentarzami opiekują się najczęściej mieszkańcy. W wioskach istniejących dziś tylko na mapie miejsca pochówku Rusinów porządkowane są głównie przez leśników.
W Stuposianach jeszcze w latach 80. cmentarza nie było widać. Zarósł chaszczami, pokrzywami. Później zajęli się nim właśnie leśnicy. Odsłonili nieliczne zachowane nagrobki, zrobili ogrodzenie, postawili tablicę informacyjną. Na groby coraz częściej przyjeżdżają potomkowie dawnych mieszkańców.
– Odwiedzają ten cmentarz kilka razy w roku – opowiada miejscowa kobieta. – Ostatnio widziałam ich we wrześniu. Zapalili znicze, a na krzyżu wkopanym w miejscu dawnej cerkwi zawiesili wieniec z niebiesko-żółtą szarfą, czyli w barwach ukraińskiej flagi narodowej.
W Wołosatem bojkowskim cmentarzem od dawna opiekują się mieszkańcy wsi. Wielu z nich to pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Palą lampki (nie tylko od święta), przynoszą kwiaty, naprawiają sypiące się nagrobki.
– Jest ich kilkanaście, trzeba zrobić wszystko, by się nie zawaliły – mówi Leopold Bekier.
Rokrocznie stare cmentarze porządkowane są również przez uczniów okolicznych szkół, m.in. z Lutowisk. Dzisiaj lub w piątek wespół z nauczycielami oczyszczą z zarośli cmentarz w Caryńskiem. Natomiast park narodowy uporządkował cmentarze w Beniowej i Dźwiniaczu Górnym. Żadna z trzech wymienionych wsi nie jest zamieszkana.
Tworylne i Krywe to jedne z bardziej urokliwych miejsc w Bieszczadach. Latem wędrują tędy turyści, niektórzy zatrzymują się przy nielicznych nagrobkach, czasami zmówią modlitwę. Ale teraz, jesienią, najczęściej zaglądają tu leśnicy. Jak co roku zadbają o to, by w dniu Wszystkich Świętych było na grobach światło. Bo jeśli oni nie zapalą świeczki, to kto?
Znicze zapłoną także na tych cmentarzykach, przy których zachowały się cerkwie. Dzisiaj to kościoły, ale pozostały przy nich mogiły grekokatolików. Na przykład w Smolniku i w Chmielu koło Lutowisk. – Tu ludzie są na co dzień, na pewno żaden grób nie zostanie pominięty – zapewniają parafianie.
Jak zawsze w listopadzie turyści i leśnicy pójdą do grobu Klary i Franciszka Stroińskich w Siankach, dawnych właścicieli wsi. Wreszcie znajdą się tacy, którzy zapalą znicz przy zrównanym z ziemią i przeciętym bieszczadzką obwodnicą cmentarzu w Bereżkach oraz na rozsianych po lasach bezimiennych mogiłach ofiar obydwu wojen. Zaś w Berehach Górnych, nad grobami pochowanych tu Rusinów, stanie na pewno rodzina Kapesów – jedynych mieszkańców wioski.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.