PDA

Zobacz pełną wersję : Coś dla Miłośników Bieszczadzkich Chatek



Lupino
11-03-2005, 09:51
Witajcie!
To co tutaj zamieszczam jest może trochę przydługie ale myślę że nie wszyscy wiedzą o planach jakie dotyczyły zagospodarowania Bieszczad w latach 70-tych.
Jak myślicie z perspektywy 30 lat, czy taki pomysł przyniósłby więcej korzyści czy strat dla przyrody i mieszkańców Bieszczad?

"(...) w 1973 roku, pracownicy Politechniki Warszawskiej, po konsultacja z szerokim gronem przewodników z SKPB i naukowców, zaproponowali utworzenie Rezerwatu Turystycznego w Bieszczadach. Możliwość zgłoszenia takiej propozycji dała Uchwała Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie, powołująca Wschodniobeskidzki Obszar Chronionego Krajobrazu, na którym obowiązywały pewne rygory inwestycyjne i eksploatacyjne.
Autorzy koncepcji Rezerwatu wyszli z założenia, że do programu zagospodarowania jednego z nielicznych w Europie nie zamieszkanych terenów należy p.odejść w sposób nieszablonowy, ze zrozumieniem, że obszar pozbawiony niektórych elementów cywilizacji może stać się wielka atrakcją na naszym, coraz bardziej zurbanizowanym kontynencie. W przypadku Bieszczadów decydować o tym powinny:
 stan środowiska przyrodniczego,
 wysoki poziom wykształcenia i poziomu życia mieszkańców,
 program badań naukowych,
 rozwój twórczości artystycznej,
 model wypoczynku, zapewniający regenerację sił ludzi przygotowanych do rekreacji w bezpośrednim kontakcie z przyrodą,
 właściwie sterowany ruch turystyczny.
Takie założenia wymagają nowego spojrzenia na zagadnienia związane z finansowaniem inwestycji. Nieliczenie złotówek od butelek sprzedanego piwa i wynajętych domków kempingowych, ale stworzenie warunków dogodnych do tego, aby prawdziwym gospodarzem skrawka gór była przyroda. Sposób potraktowania regionu bieszczadzkiego powinien być przykładem kultury polskiej, liczącym się w skali międzynarodowej. Wobec faktu, że jest to obszar w dużej mierze surowy, rysowała się niepowtarzalna możliwość zaprogramowania jego funkcji tak, aby zaspokajały one potrzeby określonych grup użytkowników.
W pierwszym rzędzie Rezerwat miał służyć indywidualnej turystyce górskiej, dla której może niedługo zabraknąć w Polsce miejsca. W myśl zgłoszonej propozycji na południe od linii Terka-Jabłonki-Komańcza-Czarna miałby obowiązywać turystów zakaz wjeżdżania samochodami, motocyklami i autokarami, a ponadto nie stawiano by stałych ośrodków wypoczynkowych (hoteli, domów wypoczynkowych, pensjonatów), którymi zastałoby obficie zabudowane północne obrzeże Bieszczadów.
Proponowany Rezerwat miał opanować pasma górskie o wysokości 1000-1300 m npm, położone między nimi doliny, dwie nieduże miejscowości, liczące po kilkuset mieszkańców oraz kilkanaście małych (niektóre przeznaczone do likwidacji) osad. Przez teren Rezerwatu przechodziłaby słynna ekspres-ciuchcia, a także fragment obwodnicy na odcinku Jabłonki-Stuposiany oraz drogi lokalne: Terka-Majdan, Smolnik-Zatwarnica, Dwernik-Berehy Górne. był to bez wątpienia najsłabiej zaludniony obszar w Polsce.
Zaproponowano ograniczenie turystycznego ruchu motorowego na terenie Rezerwatu, zapewniając jednocześnie możliwość wjazdu kolejką wąskotorową (ze stacji w Rzepedzi i Łupkowie) oraz środkami państwowej komunikacji, wahadłowo kursującymi na odcinku Jabłonki-Stuposiany.
Każdy stały mieszkaniec terenu objętego Rezerwatem powinien posiadać oczywiście prawo poruszania się własnym środkiem lokomocji, a specjalne warunki kredytowe miały umożliwić mu nabycie samochodu i tym samym zaspokajanie potrzeb cywilizacyjnych poza miejscem stałego zamieszkania. Ograniczenia poruszania się nie dotyczyły pojazdów specjalnych – straży pożarnej, pogotowia, GOPR-u, wojska i transportu leśnego. Turysta natomiast, oprócz ciuchci i autobusu wahadłowego, miałby do dyspozycji jedynie własne nogi, rower i ewentualnie konia. Biwakowanie dopuszczone byłoby wszędzie, poza terenem rezerwatów ścisłych, ale pod warunkiem przestrzegania zasad właściwego współżycia z przyrodą i odpowiedniego regulaminu. Nocować możny by ponadto w schronach niezagospodarowanych, w bazach prowadzonych przez studentów i harcerzy oraz w schroniskach turystycznych. Zaproponowano skasowanie szlaków turystycznych.
Ideałem byłoby stworzenie po drugiej stronie granicy podobnych rezerwatów turystycznych, stanowiących razem z polskim jedną całość, po których można by było poruszać się swobodnie, jedynie na podstawie karty wstępu, podobnej do obowiązującej ongiś w Tatrach. Stawiano też postulat, by nie zwiększać rozmiarów eksploatacji lasów i osadnictwa.
Planowano prowadzić badania naukowe nad stanem przyrody i ruchem turystycznym. Nietypowość i oryginalność, w skali europejskiej, takiego właśnie potraktowania obszaru Rezerwatu Turystycznego oraz wynikające z nich skutki powinny spowodować poważny wzrost zainteresowania Bieszczadami również poza Polską. Fakt istnienia tak interesującej przyrody oraz nietypowych zjawisk natury socjologicznej powinien spowodować powstanie silnego prądu intelektualnego, związanego z problemami regionu. Byłyby to wartości nieprzemijające, podobnie jak liczący 100 lat ruch umysłowy inspirowany przyrodą i folklorem Tatr.
Uznano za rzecz do dyskusji, czy należałoby wprowadzić indywidualne opłaty za wstęp do rezerwatu, czy też przeciwnie – dotować to przedsięwzięcie centralnie. W obu przypadkach region bieszczadzki zyskałby dodatkowe fundusze z powodu samego faktu utworzenia Rezerwatu.
Ponadto:
 Rezerwat powstałby przeważnie na terenach nie zamieszkanych,
 maleńkie osady bieszczadzkie prawdopodobnie uległyby w przyszłości likwidacji, a całe miejscowe życie skupiłoby się w większych jednostkach, wyposażonych w podstawową infrastrukturę i sieć usług.,
 po stworzeniu Rezerwatu ruch turystyczny nie zmalałby, a wzrósł (byłaby przecież dodatkowa atrakcja) i poprawiłaby się jakość tego ruchu,
 trzeba byłoby rozwinąć dochodowy przemysł pamiątkarski, w którym znalazłoby zatrudnienie wielu mieszkańców,
 zaistniałaby konieczność stworzenia na obrzeżu Rezerwatu gigantycznej sieci usług, o skali nie mającej dotąd porównania,
 tworząc atrakcyjny turystycznie obszar pozbawiony szlaków turystycznych, konieczne stałoby się wyszkolenie armii przewodników, rekrutujących się głównie z ludzi miejscowych.(...)
(...) Proponowano rozwinięcie na obrzeżu Rezerwatu szerokiej sieci usług o unikalnym profilu i na nie
spotykaną w Polsce skalę. Mowa była o punktach zaopatrzenia, w których można nabyć wszystko, co jest potrzebne podczas kilkunastodniowej wędrówki po leśnych pustaciach.
Do dyspozycji byłyby również wypożyczalnie sprzętu, dysponujące praktycznie wszystkim co może być potrzebne turyście, z możliwością oddania wypożyczonego sprzętu w innym punkcie tego typu.
Uwzględniono także przechowalnie tych przedmiotów, które nie są potrzebne podczas wędrówki, a więc parkingi, garaże i sejfy. Marzył się taki poziom usług, że pozostawione np. w Komańczy auto można byłoby odebrać po tygodniu w Stuposianach. Zorganizowanie sieci usług wymagałoby licznego, kwalifikowanego personelu.
Źródłem dochodów ludności stałby się również przemysł pamiątkarski, oferujący filmy, przezrocza, widokówki, mapy i przewodniki, a ponadto wyroby regionalne. Być może właśnie w Bieszczadach należałoby podjąć trud modelowego rozwiązania w tej dziedzinie. Niebagatelnym źródłem dochodów dla miejscowej ludności stałoby się przewodnictwo, szczególnie na usługach turystów zagranicznych, a także łowiectwo, rybołówstwo i jeździectwo. (...)
(...) Szkoły, ośrodki kulturalne i rozrywkowe, usługi, szpitale można by było budować poza Rezerwatem, a stworzenie korzystnych warunków do kupna samochodów spowodowałoby, ze mieszkańcy Wetliny czy Cisnej nie musieliby jechać do kina czy domu towarowego dłużej, niż obywatel Warszawy Mieszkający na peryferiach stolicy.
Stworzenie w bliskim sąsiedztwie (w układzie pasmowym) dwóch kontrastowych stref – pełni wczasowego komfortu i usług na przyzwoitym poziomie światowym oraz terenu o świadomie utrzymanym, pierwotnym charakterze miało podkreślać walory obydwu i zwiększać atrakcyjność Rezerwatu. Doświadczenia zdobyte przy bieszczadzkim eksperymencie – niestandardowym zagospodarowaniu terenów rekreacyjnych można by było wykorzystać do opracowania modelu przyszłościowego zagospodarowaniu Karpat i Sudetów.
Rezerwat Turystyczny utworzony na jednej dziesiątej powierzchni województwa krośnieńskiego, na południe od linii Sanu i linii Terka-Jabłonki-Komańcza miał powstać etapami. Jego jądrem byłby Park Narodowy. Jedyną komunikację zapewniłby relikt przeszłości – zabytkowa ciuchcia i własne nogi. Jeźdźcy i rowerzyści też byliby mile widziani."

„Hajże na Bieszczady”Witold St. Michałowski
Wydanie I
Michalin-Lutowiska 1993
str. 95-102

Piotr
11-03-2005, 10:48
Jak myślicie z perspektywy 30 lat, czy taki pomysł przyniósłby więcej korzyści czy strat dla przyrody i mieszkańców Bieszczad?
Dla przyrody pewnie korzyści, dla mieszkańców raczej zdecydowanie strat - chyba że już wtedy ktoś wpadłby na pomysł wydania zakazu osiedlania się w Bieszczadach :)
Krótki komentarz do tej koncepcji oraz pozostałe "świetne pomysły" na stronie:
www.twojebieszczady.pl/kzg.php

Jabol
11-03-2005, 13:17
extrema...Prawdopodobnie chcieli mieć dla siebie skansen do wypadów turystycznych...Typowe dla...Hmmm...Lepiej wytłumić moje uprzedzenia :lol: bo mogę urazić nieliczne wyjatki z tej "miejscowosci" :twisted:

jeden z Pulpitów
11-03-2005, 16:47
extrema...Prawdopodobnie chcieli mieć dla siebie skansen do wypadów turystycznych...
Dla zainteresowanych tematem podaję, że wcześniej był "SPÓR o Bieszczady" Witolda Michałowskiego i Janusza Rygielskiego.

Wbrew pozorom wobec głównych tez obu książęk nie można zastosować tak jednoznacznych ocen. Sprawy były bardziej skomplikowane.
Najogólniej mówiąc prezentowane w książkach koncepcje są pokłosiem szerokiej dyskusji prowadzonej wśród prawdziwych pasjonatów Bieszczadów z warszawskiego SKPB i kół z nim związanych.

W wielkim skrócie - był to chyba czas jeszcze "przedparkowy" (prasowe komunikaty o powołaniu BdPN pojawiały się chyba przez cztery lata, zanim park fizycznie powstał), w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, kiedy:
- cała studencka brać turystyczna masowo łaziła po Bieszczadach (studenckie bazy namiotowe, wielkie rajdy, dziesiątki obozów wędrownych w ramach centralnej akcji letniej Almaturu, dziesiątki obozów uczelnianych, obozy szkolne i nawet "oazowe");
- ci ludzie w większości byli zakochani w Bieszczadach, tak jak i większa część dzisiejszych forumowiczów;
- był to czas boomu inwestycyjnego w Polsce - środkowy Gierek - oczywiście z kredytów zagranicznych, a o długach z tego tytułu Polacy dowiedzieli się trochę później;
- lokalnym władzom (co prawda nie miały nic do gadania) marzyły się w szerokich Bieszczadach; wysokie hotele, "drugie Zakopane" w Berehach Górnych, zakłady przemysłowe itp.;
- rozpoczęła się budowa wielkiej fermy bydła w Tarnawie Niżnej, później w Wołosatym i na Górnej Wetlince, kto widział pozostałości i ma pojęcie może sobie wyobrazić konsekwencje tych zagrożeń ekologicznych;
- nadzorca i główny realizator rządowej koncepcji (tajnej, jako coś w rodzaju gospodarstwa pomocniczgo MSW) budowy wielkoobszarowych ferm hodowlanych w Bieszczadach - płk. K. Doskoczyński, "budowniczy" Arłamowa, jednocześnie szef BOR-u - zaczynał wyłączać z ruchu turystycznego cały worek razem z Mucznem (od dołu praktycznie zawsze można było chodzić), Wołosate, były już początki przejmowania doliny Caryńskiego, mówiło sie o przejęciu Ustrzyk Górnych ze skasowaniem czerwonego szlaku od UG, zamknięciu obwodnicy od Berehów do Procisnego itp.
To nie były fantazje lecz twarde FAKTY!!! Czym to groziło dla Bieszczadów i ruchu turystycznego jest oczywiste.

Jest również zrozumiałe, że studenckie środowisko turystyczne wobec tych faktów zawrzało i namiętnie dyskutowało o przyszłości Bieszczadów. Jak to w szerokiej dyskusji propozycje rozwiązań cząstkowych i systemowych były przeróżne. W każdym razie intencje były jak najlepsze. A że wyartykułowano w formie książki najbardziej radykalną koncepcję "enklawy przyrodniczo-turystycznej" - to naturalne, odpowiedź na bzdurną ekonomicznie i przyrodniczo koncepcję Doskoczyńskiego musiała być również jak najbardziej radykalna.

Jednak czy w tych koncepcjach Michałowskiego - po odrzuceniu bzdur w rodzaju szlabanów w Jabłonkach i chyba w Lutowiskach oraz fantasmagorii ekonomiczno-społecznych - nie było wizji przyrodniczo-krajoznawczej Bieszczadów jakie chcielibyśmy żeby zostały ???

A co do Witka "Michała" Michałowskiego, to jako Jego niegdysiejszy przeciwnik (w kameralnych dyskusjach), co do najbardziej radykalnych rozwiązań, tak Go widzę:
- przewodnik SKPB i PTTK;
- były goprowiec grupy bieszczadzkiej;
- wychowawca kilkunastu roczników przewodnickich warszawskiego SKPB;
- kiedyś pasjonat wyrypiarskich przejść nocnych z obozami po Bieszczadch i Beskidzie, zwłaszcza nocnych;
- podróżnik i literat, znający się i na Osendowskim i rurociągach naftowo-gazowych;
- w każdym temacie, którego się dotknie, radykał i ekstremista, z wybitnym talentem do przesady;
- cierpi, kiedy ktoś w dyskusji się z nim zgadza;
- generalnie "wariat", w sumie w dobrym znaczeniu tego słowa, a poza tym ciekawy i uroczy człowiek;
POZDRAWIAM zainteresowanych tematem