PDA

Zobacz pełną wersję : Humor ze szlaku :)



Strony : [1] 2

Piotr
25-09-2003, 16:17
Zapożyczone z pl.rec.gory :

Jakas panna zdawala egzamin ustny na wyzsza uczelnie. Egzamin byl tak
ustawiony, ze miala go zdac. Egzaminator zadal jej pierwsze pytanie
- prosze opisac sytuacje budzetu narodowego po dymisji ministra finansow,
pana Kolodki
- niestety, nic nie wiem na ten temat - odpowiada dziewczyna
- a co pani wie o aferze Rywina?
- niestety nic...... nie wiem nawet kto to jest Rywin
- no, a wie pani, kto pelni obecnie funkcje premiera rzadu polskiego?
- niestety nie
- a czy słyszała pani o Leszku Millerze
- nie, nigdy nie słyszałam
- Boze, skad pani sie tu wziela
- z Bieszczad.......
Nastala cisza. Egzaminujacy profesor podszedl do okna i pomyslal:
- hmmm, a moze by tak to wszystko pierdo...ć i wyniesc sie w Bieszczady...

:)

babciarózia
25-09-2003, 19:52
Anglik, Francuz i Polak wybrali się w Bieszczady,idą na Sine Wiry z Bukowca.
Zgłodnieli troche,siedli za kapliczką w Polankach na buku pochyłym nad przepaścią nad Solinką i patrzą co tez to za kanapki zony im narychtowły.
Anglik gada:-( Jak mam kanapkę z bekonem to skaczę! Tak było jak myślał i skoczył.
Francuz gada:-( Jak mam kanapkę z serem skaczę ! Tak było jak myślał i skoczył
Polak krzyczy za lecącym w dół Francuzem:-0 Jak mam ze smalcem tyz skacze za wami! Tak tyz było i skoczył.
Na pogrzebie spotkały się zony i lamentują.
Anglika zona lamentuje,zeby mi coś kiedy powiedział to bym zrobiło z czym tylko by chciał,a Francuzowa to samo gada.
A zona Polaka do nich tak gada.Nie dziwie sie waszym chłopom,ale mój sam se te kanapki robił.....

Jabol
31-03-2005, 22:19
...mam pomysła. Mam nadzieje że wywoła on lawine postów i wszyscy bedziemy sie dobrze bawić :lol: Chodzi mi o to, aby każdy z nas podzielił sie zabawnymi historiami i tekstami z wędrówek po Biesach...Mozna kwasić, a co tam :lol: Ja zaczynam: Długa wędrówka z gosćmi o ksywkach Bugi i Miś. Sierpień...Praży słonko...Mamy już dośc ale chcemy dojśc do Kołonic...Miś pyta Bugiego: -która godzina? Bugi długo patrzy na zegarek, trzymajac nas w napięciu...poczym opuszcza rękę zrezygnowany.-nie jestem pewien... :lol:

Jabol
31-03-2005, 22:52
i jeszcze jeden tekscik...Zimowa ponowa. Pierwszy snieg na leśnych drogach. Idziemy z Misiem i Bugim. Droga równiutko posypana świeżym puchem, tylko ktoś przed nami przejechał tędy rowerem pozostawiajac równy prosty slad...Mis pochylił sie nad śladem..-Patrz Bugi: :lol: Wąż tędy szedł... Bugi na to: -nooo... a jaki musiał być długi... :lol:

wild-silver
01-04-2005, 15:44
Przypomniala mi sie historia jeszcze z czasow licealnych... moze malo smieszna ale wtedy rozbawila nas do lez...

Letnia pora wybralismy sie w kilka osob na Tarnice, oczywiscie zmeczeni droga jak i nocnym biesiadowaniem dotarlismy na szczyt gdzie oddawalismy sie blogiemu chwilowemu wypoczynkowi...
Tak sobie lezymy spokojnie na trawce.... gdy nagle nasz kolega zrywa sie na rowne nogi, panika w oczach, jakies dziwne ruchy wykazujace chec ucieczki...
Pytamy sie o co chodzi??? co sie stalo???

- A nic, wydawalo mi sie ze pociag jedzie.....


Chyba sloneczko przygrzalo :))

Malenki_Aniolek
01-04-2005, 15:54
Wczodząc na Połonicę Caryńską większość z naszej drużyny już wymiękała więc Tarzan (nasza druhna) wymyśliła cos takiego jak Radio Górka wymyślała totalne głupoty tylko po to żebyśmy zapomnieli że nas wszystko boli, dzieki temu wyszło na jaw że mamy w drużynie pary homoseksualne :P:P:P

Bison
01-04-2005, 19:05
To sie chwali Drogi Bracie że założyłes ten temat...:) Więc i ja nie bede bierny..:
Lato, jakis moj wypad z Królikiem. Spaliśmy jak to zawsze pod pałatka. Rankiem rozpalilismy płomyk. Królik powiedział ze dziś jest szefem kuchni i zrobi śniadanko...Nie protestowałem :D Tylko oddaliłem sie aby załatwic sprawy fizjologiczne.Po jakis trzech chwilach słysze:
-Bizonku...Śniadanko
-Już Idę...
Gdy przyszedłem do ogniska Mym oczom ukazał sie widok menażki z barszczem czerwonym na płatkach owsianych i usmiechnietego Królika.
-Smacznego- rzekł i zaczelismy szamać
-Smakuje? -zapytał
-Mhmy.. -odpowiedziałem. A po chwili Krolik patrzac z obrzydzeniem:
-Wyrzucamy?
-Mhmy...-odpowiedziałem :D

Jabol
01-04-2005, 19:51
większość z naszej drużyny już wymiękała :lol: u nas jak ktoś marudził czy "daleko jeszcze", niezmiennie mówiło się że "cztery z hakiem..." :lol: a jak po postoju ruszało sie dalej to zawsze szedł taki dialog między prowadzącym a prowadzonymi (zasłyszany na dworcu w Bratysławie) -Chadim!!! -Huwno Chadim!!! Ja sem od techo!!! :lol:- tak powiedział dyżurny ruchu kiedy kolega krzyknął z pociągu "chadim"(odjazd!)

Malenki_Aniolek
01-04-2005, 20:04
u nas jak ktoś marudził czy "daleko jeszcze", niezmiennie mówiło się że "cztery z hakiem..."
zaznaczam ze to były nasze pierwsze Bieszczady bez których teraz żyć nie możemy ale jak ktoś się pytał czy daleko jeszcze to się mówiło dwa chleby i trzy bułki :P

Xiro
02-04-2005, 00:39
Popatrz.... a my zawsze mówili "dwa z hakiem....." (czasem godzinka z hakiem)....
:mrgreen:
..... i mieliśmy cichą nadzieję, że wszyscy uwierzą, że to już bisko, i nikt nie zapyta "co to i ile ten hak???!!" :mrgreen:

wild-silver
03-04-2005, 21:53
Jak wszyscy to ja tez :)

U nas bylo w zwyczaju denerwowac najwytrwalszych ciaglymi pytaniami "daaallekooo jeszczeee tatoooo" ew mamo. To bylo do kolegow i kolezanek ktorzy szli na poczatku. Denerwowalo ich to bardzo bo bylo mowione srednio co minute i poparte ciagnieciem za nogawke spodni lub rekaw (tak jak zachowuja sie czasem upierdliwe male dzieci)

Odpowiedz przewaznie brzmiala: "juz bliko kilka razy do gory i w dol"

wild-silver
03-04-2005, 21:55
sorki ale zle sobie kliknelam... dzis taki dzien ze czuje sie w rozypce.... :(

Derty
04-04-2005, 14:28
Hej :)
Lato, Halicz, mgiełki podfruwają na szczyt, zasłaniają go, odsłaniają, słonko sobie świeci, leżę na piku, dumam o niczym, a tu zasiada nieopodal mama, tato + 2 synków. Nadlatuje parka kruków, kraknęły, pokrążyły, poleciały - jak to kruki. Tatuś do synków: ' to były chronione orły, których tutaj jest więcej'.
Lato, od strony Smereka na Smerek drapie się rodzinka, tato blisko szczytu pewnym głosem oznajmia: 'No, to jeszcze parę kroków i mamy schronisko'.
Lato, zbliża się zachód słońca, po Bukowym Berdzie wije się wąż kolonistów letnich, dochodzi do piku, pan wychowawca obraca się ku słońcu, przysłania ręką oczy, wpatruje się w dal i ogłasza:' Gdyby nie niskie słońce, to byśmy Lwów zobaczyli'.
Lato, gorąco, schodzą ludzie z Caryńskiej na Wyżniańską i pytają jakiegoś gościa przy parkingu, którędy do Ustrzyk Górnych. Gość spogląda na Rawki i już bez wahania wskazuje w stronę Wetlińskiej: 'Tędy będzie bliżej'.

Bison
04-04-2005, 17:04
Jesień. Ktos tam miał slub w Wetlinie ( nieprawdaż Brat :lol: )... A potem miał pomysł żeby w garniturze wejść na Wetlinską. I tak idąc do Chatki Puchatka mijając jakąś pielgrzymkę turystów usłyszałem rozmowę:
- Ty widziałeś! On w garniturze! A my tacy nie ubrani :lol:

Jabol
05-04-2005, 10:13
A potem miał pomysł żeby w garniturze wejść na Wetlinską. to nie był pomysł, tylko koniecznośc :lol: Miałem do wyboru wejśc w garniturze lub bez niego, opcja "nie wejśc wcale" nie była brana pod uwagę. Na podejściu do chatki, gdy mijalismy kolejną lekko zdziwioną grupkę turystów którys ze szwagrów zatrzymał mnie, zatoczył reką wokół i rzekł -Panie prezesie! Jak okiem sięgnąć teraz wszystko nasze... :lol:

Marcowy
05-04-2005, 13:20
Ten garnitur na Wetlińskiej mnie natchnął...
Niestety nie działo się to w Biesach, ale ładnych parę lat temu w Tatrach. Firmową rocznicę postanowiliśmy uczcić na Rysach. Spakowaliśmy do plecaków garnitury, owoce, szampana i w drogę.
Ponieważ do Morskiego Oka jechaliśmy całą noc (pięciu rosłych gości w polonezie), rano wszystkich męczyły skurcze i zapał do wyczynu znaaaacznie przygasł. Po drodze na szczyt o mało nie zszedł kolega-fotoreporter, który w pewnym momencie dostał takiej zadyszki, że usiadł na skałkach, zapalił papierosa :shock: i kategorycznie odmówił dalszej wspinaczki. I zonk, bo bez dokumentacji fotograficznej nikt by nam w ten happening nie uwierzył. Ostatnie 500 metrów targaliśmy kolegę na plecach.
Na półce pod samym pikiem się przebraliśmy. Były to czasy, gdy do wejścia na Rysy nie stało się w kolejce, więc nasze nagie torsy i gatki nikogo nie przestraszyły. Każdego wchodzącego na szczyt witaliśmy zestawem "banan + plastikowy kubek z szampanem". Ludzie w szoku, przeważnie zadyszani, z obłędem w oczach. Ale reagowali sympatycznie.
Wieść rozeszła się lotem błyskawicy, bo gdy przebrani "w cywilki" schodziliśmy do Morskiego, podsłuchaliśmy rozmowę młodej pary wspinającej się mozolnie pod górę.
Ona: - Ty, podobno na Rysach częstują za darmo szampanem.
On: - Taaa... częstują. Schronisko chce dorobić. Pewnie ceny mają takie, że szok...
:D

Jabol
06-04-2005, 08:37
Któregoś wczesnowiosennego dnia (a może jeszcze późnozimowego) z racji odrabiania stażu w pewnym nadlesnictwie w Bieskach, dostałem polecenie wzięcia udziału w polowaniu dewizowym jako Samobieżny Generator Hałasu (czyli naganiacz)... :lol: Wśród naganiaczy spotkała sie młodzież odrabiająca staże i starzy wyjadacze z okolicznych wsi. Praktycznie pełna rozpietosc wiekowa. Na zakończenie polowania było oczywiscie ognisko, a nawet dwa...Jedno dla "klientów" Nadlesnictwa, a drugie dla obsługi polowania. Oczywiście była grochówa i kiełbaski, a co bardziej zapobiegliwi zadbali o rozgrzewacze chemiczne :wink: W pewnym momencie podszedł do nas jeden z niemieckich mysliwych. Starszy gość, ale ponad wiek dziarski i postawny. Powiedział tylko "Jagd Vodka :lol: " i polał wszystkim po kielichu...Podziękowalismy, a kiedy oddalał sie do swoich towarzyszy, jeden ze starszych chłopów mruknął pod nosem:"Taa...Teraz wódeczka...A w czterdziestym czwartym pewnie sk*..l do mnie strzelał... :twisted: " w tym momencie niemiec odwrócił się całkiem zgrabną polszczyzną odparował "Ja bardzo Pana przepraszam, ale w czterdziestym czwartym służyłem we Francji, i nie mogłem wtedy do pana strzelać.."

Jabol
06-04-2005, 09:34
Popatrz.... a my zawsze mówili "dwa z hakiem....."
hmm...Może mieliscie krótsze trasy :wink: Pozdrawiam!

Ezechiel
13-04-2005, 23:15
Studia. Przed egzaminem.

Ja: Jak mnie stąd wyrzucą to pojadę w Bieszczady .
Koleżanka:Ech Pochodzić...
Ja: Nie, zarabiać na życie, napadając turystów.

Studia.

kumpel: W ile osób chodzisz po górach.
Ja : Sam
2 kumpel : I już wiadomo czemu studiujesz fizykę.

Biechy.
Idę z kijami.

Turysta : I co kije pomagają?
Ja : Trochę tak, ale zawsze jest o czym gadać.

Oficjalny komunikat :
ZHR z Gdyni mówi zawsze w odpowiedzi na pytanie ile jeszcze: CZTERY wyjątkiem są wędrownicy

Ile jeszcze?
Widzisz to drzewo ? (nawet w środku moża)
Noo
Od niego hektar , a potem już z górki

Ukraina, Gorgany

Ja.:Gdy zuchy mają problem to przychodzą harcerze
Gdy harcerze mają problem przychodzą wędrownicy.

Kuba. Więc kto do cholery ratuje wędrowników (nas)?


Wreszcie ostatnia historia. Tym razem tragikomiczna

Śpimy w namiocie, pod Wetlińską (ale jeszcze przed BdPN :-) ). Jest dość zimno, więc sen jest raczej półjawą. Widzę wilka, który wchodzi do namiotu (rozpiął zamek) i chce mnie zjeść. Biorę czołówkę i odpalam. A tam kumpel z czołówką zapaloną. On widział niedźwiedzia.

PiotrekF
15-04-2005, 22:33
Zdarzyło się ………….
Idąc sobie na wycieczkę w kierunku Jawornika spotkałem również wycieczkowiczów - ojca i synka . Siedzieli sobie na pniu ściętego drzewa i pałaszowali jakieś kanapki . Tato jakby nieobecny z kanapką w ręce zapatrzony był gdzieś w dal . Przechodząc mimo , mimowolni usłyszałem ich rozmowę :
„Tato ale ta nasza babcia jest niedobra”
„Tak tak synku” – roztargniony tato jakby go nie słyszał – „odpocznij troszkę i zacznij jeść znowu” :wink:

Pozdrawiam
PF

Jabol
20-04-2005, 11:34
Zima 1993. W drodze w Bieszczady wlazłem na Misiową ambicję i zapytałem czy potrafi wziąc paczke papierosow,zgnieść i wyrzucić do kosza.Wahał sie chwilke ale wyrzucił zeby pokazać ze fajki nim nie rządzą. Kiedy bylismy juz w Bieskach i wiele ogromnych zasp dzieliło nas od najbliższego kiosku, siła woli go opuścila...strasznie by cos zapalił...Przedzieralismy sie przez kolejne zaspy, wiatr chlastał nas tumanami sniegu.-Ale niezła zadymka, nie Michu?
-taa...wszystko za dymka...-odp zamyslony Mis... :lol:

jeden z Pulpitów
20-04-2005, 20:57
Wszyscy Bieszczadnicy (i nie tylko) znają Lutka Pińczuka, największą legendę, Króla Bieszczadów.

Krótkie przypomnienie dla nieznających jego bieszczadzkiej drogi:

W Bieszczadzie chyba od początku lat sześćdziesiątych, imał się różnych zajęć w okolicach Wetliny.
Zaczął w końcu gospodarzyć w zdewastowanym schronisku na Połoninie Wetlińskiej (wtedy nazywanej "Tawerną"), podremontował je, później słynny ślub z Ulką (opiewany reportażowo w prasie centralnej) i dalej chyba 2-letni wyjazd do Cieszyna.

Jednak coś go ciągnęło do połonin, ponieważ znowu się pojawił (1971 ?), z kolorowo pomalowanym wozem zaprzężonym w dwa koniki, z teoretycznym zamiarem "bicia" byznesu na przewozie turystów i wynajmie koni pod wierzch.
Jako człowiek znany z niekonwencjonalnych pomysłów przymierzył się również do budowy domku kempingowego w kotle pomiędzy Tarnicą i Krzemieniem (trochę poniżej sezonowej dyżurki GOPR), oczywiście bez zawracania sobie głowy jakimikolwiek pozwoleniami, wytargał nawet na górę elementy rozbiórkowe takiego domku.
Sława górska zaprocentowała i Lutek załapał się na dzierżawę nowo zbudowanego
kempingu w Ustrzykach G.
Działał tam wesoło sporo lat, kemping stał się punktem zbornym wszelkiej maści bieszczadników, a słynne imieniny Lutka (25 sierpnia) trwały minimum 5 dni i gromadziły rotacyjnie do 300 gości (bywała nawet orkiestra).

Gdzieś na początku lat osiemdziesiątych (1982-83 ?) popsuły się stosunki z PTTK i dzierżawa kempingu miała się skończyć.
Lutek chodził trochę smutny i przemyśliwał co by tu dalej robić.
Wspomnę, że letnią tradycją Ustrzyk G. było wpadanie na kemping w celu pobrania ciepłej kąpieli. Przychodziło się przynajmniej z półlitrowym "szamponem", a i gospodarz miał zawsze sporą rezerwę w małej piwniczce pod podłogą.
W trakcie jednej z "kąpieli" w tym ostatnim sezonie toczyliśmy z nim pełną refleksji dyskusję o bieszczadzkim życiu. Rozmowa trochę szła ponuro, mimo iż w trzecim "szamponie" zaczęło prześwitywać dno.
"A wiesz" - powiedział w pewnym momencie Lutek - "na tej przełączce za Żołobkiem, po lewej stronie, jest taka fajna chałupka, mam zamiar ją kupić i tam zamieszkać".
Wizja, że Bieszczady geograficzne stracą króla poważnie mnie przeraziła. Próbowałem więc ratować sytuację - "ale to jest przecież kompletna rudera".
"Co ty" - rozsierdził się Lutek - "obejrzałem sobie, podremontuję, a poza tym jest tam niedaleko fajna polanka na północnym stoku, da się zaprowadzić mały wyciąg zaczepowy".
Widząc jego zapał i jednocześnie uświadamiając sobie obraz kompletnej smętnicy w bieszczadzkim życiu towarzyskim bez niego, wywaliłem najpoważniejszy i ostateczny argument - "Lutek, ale to jest daleko od gór !".
"A na ch .. mi góry !!!" - z pełnym przekonaniem odpalił Lutek.

Od ponad dwudziestu lat Lutek znowu trwa jak opoka na Połoninie. Kiedy Go odwiedzam (niestety coraz rzadziej) zawsze mi się przypomina ta historia.
Pozdrowienia dla wszystkich zauroczonych magią Bieszczadów

Jabol
28-04-2005, 11:22
To był piękny wrześniowy poranek w Bieszczadach. Poprzez aksamitną mgłę przebłyskiwało nieśmiało słońce unoszące się jeszcze nisko nad połoninami. Krople rosy spływały leniwie po zwieszonych listkach...gdzieś w oddali zaspiewał drozd. Z pobliskiego młodnika wyszedł jeleń...i zaryczał donośnie...Wszystko budziło się do życia...
Przechodzący opodal wędrowiec szepnął pod nosem:


ale kicz!
:lol:

tomekpu
29-04-2005, 07:11
Nie w Bieszczadach, ale w moich ukochanych G. Świętokrzyskich, b. dawno temu:
Przez wieś idzie grupa turystów, przystają, wyciągają mapę. Widzący to mały bajdel (tubylec) drze się: "Mamo, mamo turyści wyciągają mapę, będą się o drogę pytać"

WueM
02-05-2005, 01:22
Tak, tak, wiele lat temu miałem zaszczyt nocować u Pana Lutka na kampingu i na Wetlinie, ale jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to tak znamienita postać. Teraz planuję wyprawę w Bieszczady z moim dorastającym dzieckiem.

WueM
02-05-2005, 01:30
A mnie się przypomniała opowieść mojej mamy, jak w latach 60-tych ubiegłego, dwudziestego wieku pojechała wycieczka zakładowa w góry (to były Tatry).
Po przyjeździe jeden z wycieczkowiczów zapytany jak mu się podobają góry odparł: Eeee, taka kupa kamieni.

Marcowy
06-05-2005, 10:38
Wypad w Karkonosze i Góry Izerskie po I roku studiów. Koleżanka dzielnie przemaszerowała całą trasę w czółenkach na obcasie. Szła w zaparte, że to idealne obuwie na taką wyprawę, bo "nie ma to jak powiew wiatru na kostkach", a ponieważ jest niewysoka, to "dzięki obcasom lepiej widzi".

Jabol
08-05-2005, 16:30
Pewnego upalnego sierpniowego dnia człapalismy sobie Z Kaszańcem niebieskim szlakiem z Polany na Otryt...Od czasu do czasu wpuszczałem fotony do wnętrza mojego Zenita, coby utrwalić na kliszy bieszczadzką niepojętość zieloności :lol: W którymś momencie chciałem przewinąć film, a tu nic :shock: Koniec filmu? Niemożliwe, licznik pokazuje dopiero kilka zdjęć... Więc film się zaciął, trzeba otworzyć aparat i usunąć usterkę...Łatwo powiedzieć - wszędobylskie sierpniowe słonko chlasta nas swymi promieniami po pyskach aż te poczerwieniały...A do takiej naprawy potrzebna jest absolutna ciemnośc. Tak więc zrzuciliśmy plecaki na środku szlaku. Wywaliłem wszystko ze swojego plecaczka, wsadziłem do niego ręce wraz z aparatem, klęknąłem i kazałem się jeszcze dla pewności przykryć naszymi kocami i pałatkami...Tak zabezpieczony jęłem usuwać usterkę mamrocząc różne niecenzuralne wyrazy, gdyz przykrywanie się dwoma kocami przy 30-stopniowym upale stwarza pewien dyskomfort :wink: Spod koca słyszę zbliżające się kroki. Jakaś większa grupa wędrowców. Zatrzymali się przy nas. - A temu co się stało?-ktoś zapytał zapewne wskazując na mnie. -Aaa...Koledze sie film urwał...-wyjaśnił Kaszaniec.Oddalili się ze zrozumieniem...

długi
08-05-2005, 22:12
Upalny dzień. Pociąg relacji Zagórz - Łupków. W przedziale ja z żoną, dziećmi, psem i jakiś pan z synkiem ok 4 lat. Pies sznaucer - duże czarne bydlę.
Pan do synka: wiesz ten pies na pewno nazywa się Cygan. Zapytaj tej pani no zapytaj.
Dziecko speszone milczy, my udajemy, że nas to nie dotyczy.
Po chwili pan znów: taki czarny pies na pewno nazywa się Cygan, no zapytaj, pani ci odpowie.
Po poru minutach znowu sytuacja się powtarza. My nic. Po chwili mój młodszy melduje chęć wyjścia do toalety. Biorę małego za rękę i wyprowadzam z przedziału. Pan zbiera się na odwagę i zwraca się wprost do mojej żony: ten pies nazywa się Cygan, prawda?
A żona z kamienną twarzą odpowiada: Nie, mój mąż jest Cyganem, a pies nazywa się Szejtan. Facet zamlkł i na najbliższej stacji przesiadł się do sąsiedniego wagonu.
Pozdrawiam
Długi

misiekjakub
09-05-2005, 13:51
Wywaliłem wszystko ze swojego plecaczka, wsadziłem do niego ręce wraz z aparatem, klęknąłem i kazałem się jeszcze dla pewności przykryć naszymi kocami i pałatkami...Tak zabezpieczony jęłem usuwać usterkę mamrocząc różne niecenzuralne wyrazy, gdyz przykrywanie się dwoma kocami przy 30-stopniowym upale stwarza pewien dyskomfort Wink
Skąd ja to znam? Z własnych doświadczeń z przełęczy Orłowicza ocyzwiście... :D :mrgreen:

Jabol
10-05-2005, 12:29
Iwnwentaryzacja zwierzyny n-ctwie Baligód.Wywiezono nas autami na Kamionki k Kalnicy. Rozprowadzający podał kierunek i punkt zborny dla całej grupy i na koniec jeszcze dodał:
- Acha , i proszę o ostrożność, zapomniałem uprzedzić że możecie spotkać tutaj misia.
- Wolałbym spotkać bobra...-mruknął pod nosem któryś ze starszych podleśniczych
- Czemu akurat bobra?! :shock:
- bo jest mniejszy... :lol:

joorg
15-05-2005, 15:45
Jabol super temat zadales: Powiem historie teraz moze smieszna ,ale wtedy nie tak za bardzo.
Druga polowa lat 60 -tych wejscie na Rawki z przeleczy Wyzynianskiej- mala rawka, wielka rawka i kremenaros ,zbieg trzech granic - przychodzimy patrzymy a tam zbutwialy pochylony stol, a na nim wyryty napis"drobne datki na piwo dla zolnierzy radzieckich" i zostawialo sie 20 ,10 gr (wartosc zl wtedy byla porownywalna do dzisiejszej, ale dolar byl strasznie drogi )Stojac i patrzac na wschod z wielkiej rawki przed zachodem slonca widzialo sie tylko blyski lornetek po tamtej stronie , a my im wtedy "paluszek" pokazywalismy,ale jak cie zlapali (to juz wiem z opowiadan)to sie siedzialo 24 h "do wyjasnienia"na ich straznicy zamknietym w komorce na drewno, a do jedzenia dawali 3 razy dziennie slonego sledzia i nic do picie --wtedy mozna bylo sie przyznac nawet do wspolpracy z CIA --To smieszne dzis ale trzeba to przypominac , to tez jest historia , i dobrze ze sie juz zmienila .Nastepnym razem powiem jak to bylo z osmolonym z ogniska kociolkiem przytroczonym do plecaka ....... bardzo przydatna rzecz nie tylko do gotowania strawy.....

admin
15-05-2005, 23:35
To ja dodam anegdotę niezupełnie górską, ale bieszczadzką.

Przyjechał raz do mnie siostrzeniec od wczesnego dziecięctwa zamieszkały w Kanadzie.

W kilka dni po jego przybyciu postanowiłem wybrać się na rybki nad zalew do Chrewtu (tam najczęściej moczyłem kija) - Młody (16-17 lat wtedy) oczywiście nie przepuścił okazji aby przypiąć się do mnie.
Miał ogólnie problemy z aklimatyzacją do naszego czasu ale jakoś na 3:30 się zerwał (może wogóle nie spał).
Coś koło 5:00 już czatowałem na pierwszą zdobycz.
Piękny poranek, cisza jak makiem zasiał, dźwięk niesie się po wodzie.
W mojej ulubionej zatoczce oprócz nas na drugim jej końcu siedzi starszy Pan, który to miejsce również sobie upodobał.

Ani się obejżałem jak Młody pomaszerował dziarsko do starszego Pana.
- Dzień dobry. Jak się Pan miewa dzisiaj? - zapytał donośnie Młody
Pomyślałem - zaraz facet go zdzieli kijem - po jaką cholerę on tam polazł?!
- Eeeeeeee nic nie bierze - pada odpowiedź.
Młody coś tam znowu zagaił, na co starszy Pan spokojnie odpowiadał. Słysząc jednak dziwny akcent zapytał:
- Skąd jesteś?
- Z Czarnej proszę Pana - z moim wujkiem na ryby przyjechaliśmy.
- Na ryby?
- Tak
- A złapaliście już coś?
- Nie, jeszcze nic.
- A na co łapiecie?
- Na co? (tu zapadła chwila ciszy - Młody szukał słowa) - na haczyk

Od tego momentu starszy Pan nie był już rozmowny :)

bertrand236
29-05-2005, 20:46
19 maj Idę z żoną z Lutowisk w stronę Otrytu. Wiem, że może tu sie kręcić Jabol. W błocie widzę duży odcisk łapy/ może wyjdzioe zdjęcie to je dodam/. Według mnie misiek sobie szedł. Mówię do żony: A może przed nami idzie Jabol? I słyszę pytanie: Nie opowiedaj że Jabol ma takie duże stopy.

Jest to autentyk


Pozdrawiam

Jabol
31-05-2005, 10:55
Dawnymi czasy byłem częstym gościem na stanicy ZHP w Bukowcu. Wpadałem tam na hotelik na "odnowę biologiczną" i bytowałem dzień lub dwa. Nabrawszy sił wędrowalem dalej...Podczas ktorejś tam wizyty rozmawiałem sobie z koleżanką kiedy od strony Solinki utykając nadeszła ok 10-letnia przerażona podopieczna i oznajmiła z przejęciem:
-Druhno!!! Druhno!!! Skaleczyłam się w stopę! W samo podniebienie...

Jabol
31-05-2005, 11:20
I jeszcze krotki text w temacie stóp: wakacje. Autostop z Misiakiem w Bieski. Upał. Idziemy w Zagorzu na dogodne miejsce do łapania okazji...Miś coś za często zostaje w tyle
-Co jest Michu?
-moją nogę boli stopa... :lol:

Jabol
20-06-2005, 09:41
Nie wiedziec czemu, wielu przyjeżdzajacym w Bieski, te tereny kojarzą sie z dzikim zachodem :lol: To ja w tym klimacie... Razu jednego wedrowaliśmy z Michem i pewnym Wielkim Miłośnikiem Indian :lol: Pewnego wieczoru, przy piwku, wywiazała sie ostra dyskusja miedzy Michem-prowokatorem :twisted: a w/w Miłosnikiem Indian:
M.- Nie powinno sie tak idealizować indian, to byli zwykli ludzie, a nie same szlachetne duszyczki...
W.P.I.-Na pewno byli lepsi od białych ktorzy ich najechali i zabierali im ziemie...
M.- Ale nie powiesz mi że Indianie nie palili osad, nie mordowali kobiet i dzieci, nie skalpowali?
W.P.I (rozjuszony, co bylo intencja Misia :twisted: ) - ALE TO WY PIERWSI ZACZELIŚCIE!!!

damian
20-06-2005, 11:46
Brawo jabol za temat... Też dorzucę coś, ale nie wiem czy śmieszne czy tragiczne...
Zeszly rok, lipiec, pociąg "Bieszczady", siedzimy w wagonie jadącym gdzieś dalej(przemyśl chyba), taki wagon bezprzedzialowy... Plecaki przy nogach bo w stróżach ewakuacja do wagonów na zagórz... na siedzeniach obok rodzinka, sądząc po akcencie spod przemyśla, Mama wyjmuje jakiś napój pomarańczowy a Tata rozgląda się nerwowo wokól... Zobaczyl plecaki i pyta czy nie porzyczymy kubka... No to kolega nurkuje w swój worek i dlugo grzebiąc wyjmuje w końcu kubek, myślimy że pewnie dzieci spragnione dlugą podróżą chcą się napić. Zobaczywszy kubek tata rozchmurzyl się nieco, po czym sięgnąl do torby wyjąl... pól litra i nalal se do kubka.... nawet nas nie poczęstowal...

bertrand236
20-06-2005, 11:56
nawet nas nie poczęstowal

Pytanie ilu was było? :lol: :lol: :lol: może sie nie opłacało rozlewać jednego półlitra.... :wink:
pozdrowienia

KAHA
20-06-2005, 12:17
większość z naszej drużyny już wymiękała :lol: u nas jak ktoś marudził czy "daleko jeszcze", niezmiennie mówiło się że "cztery z hakiem..." :lol: a jak po postoju ruszało sie dalej to zawsze szedł taki dialog między prowadzącym a prowadzonymi (zasłyszany na dworcu w Bratysławie) -Chadim!!! -Huwno Chadim!!! Ja sem od techo!!! :lol:- tak powiedział dyżurny ruchu kiedy kolega krzyknął z pociągu "chadim"(odjazd!)

u nas na takie pytanko pada zawsze odpowiedz: widzisz tą góre (dom, drzewo tudziez to co jeszcze widac) a nastepna?? (i gdy rozmowca odpowie ze nie) to my z zadowoleniem odpowiadamy- to jeszcze dalej :)

Pozdrawiam
K.[/b]

Jabol
20-06-2005, 15:21
Też dorzucę coś, ale nie wiem czy śmieszne czy tragiczne dla mnie smieszne a dla was zapewne tragiczne, zwazywszy wasze rozwiane nadzieje... :lol:

damian
20-06-2005, 22:13
Bylo nas trzech.... no muszę przyznać że postawa Taty nas nieco rozczarowala... :evil:

Marcowy
21-06-2005, 11:58
Camping w Ustrzykach G. Do naszego ogniska dosiada się trzech kolesi. Gadka szmatka, piwo wódka... W pewnym momencie - ni z tego, ni z owego - kolesie przechodzą na angielski. Jak się okazało - studenci anglistyki. Głupio trochę, ale co tam... Mój koleś o ksywie Albert, który akurat nie włada, kręci się nerwowo. Chce zaproponować, żeby nowi porozumiewali się po bożemu, więc wtrąca:
- Sory, aj em propozyszn...

bertrand236
21-06-2005, 12:38
postawa Taty nas nieco rozczarowala...

Teraz wszystko jasne. Rozumiem Was dobrze ale w pociągach jest zabronione spożywanie i może Tata chciał Was uchronić przed mandatem. :wink: Nie chciał was narazić na koszty. a może tak jak ja był z Poznania :D
Pozdrawiam

damian
21-06-2005, 14:56
a może tak jak ja był z Poznania

chyba nie... akcent wyraźnie wschodni... ale rzeczywiście zachowal się jak poznaniak :)

bertrand236
21-06-2005, 15:11
ale rzeczywiście zachowal się jak poznaniak

No, może nie każdy.....
:oops:

damian
21-06-2005, 15:14
No to jeszcze jedna historia, tym razem sprzed kilkunastu lat...
to bylo po 3 chyba klasie liceum, sierpień 1988... pierwsze Bieszczady, już nie tak dzikie jak wcześniej ale jeszcze nie tak zabudowane jak dziś, choć na szlakach wiary bylo o wiele więcej, wiary tzw "plecakowo-jucznej"...
to byl już któryś dzień wędrówki, szliśmy z cisnej prze jaslo do Smereka, w smereku weszliśmy na tory wąskotorówki, a te zaprowadzily nas do studenckiej bazy gdzieś w okolicach starego siola, nad rzeką. Tam rozbilismy się po bożemu i bierzemy się za gotowanie jakiejś strawy. W breżniewce skończyla się benzyna, ale mieliśmy jeszcze taki gadżet na denaturat... niestety ten też byl na wyczerpaniu, więc rozejrzeliśmy się po sąsiadach. obok bawila się dobrze grupka "harleyowcow" (glównie CZ i MZ), więc podchodzimy i pytamy grzecznie czy nie mają denaturatu pożyczyć. 'Owszem' odpowiada jeden z nich, po czym wola do kolegi "Gienek, przynieś denaturat bo chopaki chcą się napić!"

Nadmieniam, że denaturat spożytkowaliśmy w celach "kulinarnych", a z tej nocy zapamiętalem jeszcze piosenkę śpiewaną przez "harleyowców", której refren lecial tak: "Uła, uła, Uła, uła, pedalują pedzie" :)

Jabol
28-06-2005, 12:22
Miniona sobota...Idziemy sobie Bukowym Berdem. Za którąś ze skałek napotykamy ekipę raczącą sie za przeproszeniem "jabolem". Krótka pogawedka...Oczywiście pada pytanie
-skad jesteście?
Odpowiedzieliśmy.
-A wy?- zapytałem.
-Byłes kiedys na zabawie w Kielnarowej?
... i wszystko jasne... :lol:

długi
28-06-2005, 14:58
No to dalsza ankoholowa historja.
Duszatyn w czasach oblężenia. Wczesne popołudnie. Po polu snuje się miejscowy pomocnik pilarza i zaczepia ludzi o denaturat. Trafił na pana o wyglądzie "nauczyciel na wczasach" z młodocianym synem okularnikiem.
- Panie, pożycz pan trochę denaturatu.
- nie mogę bo dopiero wyruszamy na wędrówkę, a mam niedużo. Lepiej kup pan wino.
- Panie, ale ja od wczoraj nic ciepłego w ustach nie miałem, do zagotowania herbaty...
- No dobra, w co panu nalać?
- o tu do kubka
- Panie, pan to będziesz pił!!!???
- ależ skąd, to do gotowania!
Błękitny płyn napełnił do połowy podstawiony metalowy kubek
- Serdeczne dzięki, pana zdrowie.... i zawartość zniknęła w gardzieli ...
Długi

barszczu
28-06-2005, 15:16
Noc z soboty na niedzielę (minioną). Siedzimy sobie w chatce pod K.Wierchem, pijemy różnosci. Kolega Edi opowiada o jakimś księdzu:

- Bo wiecie, to był ksiądz z jajem!
- Z jednym? - zapytał ktoś
- Nie!!!! Bo wiecie, on miał tylko taki stosunek! - odpowiedział szybko Edi

Edi
28-06-2005, 16:45
Siedzimy sobie w chatce pod K.Wierchem, pijemy różnosci.
Ja to\piłem te różności w ilościach odpowiednich do gabarytów :wink: i zrobiłły one swoje :D . Cieszy mnie to że słowa dotrzymałeś. Pozdrawiam Edi

barszczu
28-06-2005, 16:52
Cieszy mnie to że słowa dotrzymałeś

a co obiecałem?

Anyczka20
28-06-2005, 18:33
Miniony piątek, popołudnie. Oczekiwanie w domku na spóźnionego już dobrych parę godzin Jabola :wink: W końcu zaniepokojony tata pyta:
- A Jabol to jakim samochodem przyjedzie?
Jako że na samochodach znam się tyle co nic, odpowiedziałam:
- Nie wiem tata, takim bez klamek :lol:

Jeżeli chodzi o system otwierania drzwi lub bagażnika w Jabolowej cytrynce to można by napisać dłuuugi post z instrukcją obsługi :mrgreen: :mrgreen:

bertrand236
28-06-2005, 19:27
Jeżeli chodzi o system otwierania drzwi lub bagażnika w Jabolowej cytrynce to można by napisać dłuuugi post z instrukcją obsługi
Zaraz tam dlugi post. Wcale sie za to nie brałem i Jabol sobie jakoś z tym radził. Szło to mu całkiem sprawnie. Nie rozumiem....

Jabol
28-06-2005, 19:54
Szło to mu całkiem sprawnie. Nie rozumiem....
Bo ja bystrzacha jestem :lol: :lol: :lol: pozdrowienia z Rymanowa w drodze w Bieski:)

bertrand236
29-06-2005, 14:16
A Jabol to jakim samochodem przyjedzie?

Samochód Jabola ma wiele zalet. Może być na przykład miernikiem równości bieszczadzkich dróg. Jak na drogach są dziury to nie odtwarza płyt. Po prostu lubi równo i dostojnie.

KAHA
30-06-2005, 07:47
Samochód Jabola ma wiele zalet. Może być na przykład miernikiem równości bieszczadzkich dróg. Jak na drogach są dziury to nie odtwarza płyt. Po prostu lubi równo i dostojnie.

hnmmm chyba kazdy samochod lubi tam gdzie jest rowno.... tylko czy sa takie drogi w Polsce...??? no ale fakt niektore wtedy tez odtwarzaja plyty :D hihihihi

olka_olka
30-06-2005, 10:24
.. tylko czy sa takie drogi w Polsce...???
Są, są sprawdzam to na rewerze..........jak mi łańcuch nie spada to znaczy, że równo :mrgreen:

Astra:)
30-06-2005, 13:58
Bo ja bystrzacha jestem pozdrowienia z Rymanowa w drodze w Bieski:)

wow :D
Pozdrow Biesy, prosze ;))) Mnie jakas nostalgia ogarnia ;)))

Jabol
16-07-2005, 13:28
U Irasa i Bartka na kwaterze. Wpadłem na chwile pogadac.
- Napijesz sie soku?- bartko podaje mi kartonik...
-Dzieki :lol: chetnie...Mmmm... pycha! Skąd wziełeś taki zimny?
Iras z bartkiem: salwa smiechu :lol: :lol: :lol:
- Bo widzisz Jabol, tu jest lodówka :lol:
No tak :lol: proces dziczenia u mnie postępuje...

bertrand236
17-07-2005, 16:59
Dzień: 10 lipiec 2005
Miejsce: kościól w Wetlinie
Czas: około 11:00 Po Mszy Św.

po Mszy Św. za Władka Nadoptę młody ksiądz odprawiający nabożeństwo wspomina Władka: Jak się dowiedziałem, że Majster Bieda nie żyje to nie mogłem w to uwierzyć. Wydawało mi się, że on juz dawno nie żyje...

sprzysiezony
25-07-2005, 19:08
Była późna jesień.Po "wywczasach" z końmi "Bieszczadzkiej konnej" "młodzież stadninowa" wracała na Zimę na Serednie,do stadniny.
W chłodny,październikowy poranek pojechaliśmy " silną grupą pod Stachowym wezwaniem" na Wołosate po konie.Trasa przepędu zapowiadała się widokowo,bo wiodła szosą do przełęczy pod Berehami,przez Wetlińską,Suche Rzeki i Otryt.
Gdy prowadziliśmy konie drogą do Ustrzyk Grn.,po drodze mijali nas pierwsi,poranni turyści.W pewnym momencie jakaś zaciekawiona turystka pokazując nasze Hucuły pyta:
-Przepraszam,czy to konie Przewalskiego?
-Nie,Myślińskiego-odpowiedział zmachany "Baranek",a turystka zdębiała....
Dalszych pytań nie było....

marekm
28-07-2005, 23:52
Napis przy drodze " Kozie mleko, owcze sery ".
Zatrzymują sie turyści i chcą cosik kupić. Gospodarz pokazuje swoje produkty oferowane do sprzedaży.
Jedna z pań :
- Gospodarzu a to kozie mleko jakieś rzadkie, i w smaku takie inne.
Na co ten odpowiada :
- Ni, Paniusiu, kozie mliko dobre, wszystkie panny we wsi Stasiu do mnie mówią.

Jabol
31-07-2005, 18:20
Wielki napis na pewnym sklepie w bieskach: "ALKOHOL CHEMIA" :lol: :lol: :lol: czyli prawie Holandia :lol: kolejek nie zaobserwowalem...

Jabłonka
04-08-2005, 12:54
A co do pytania " Jak daleko jeszcze ?" Za moich czasów , a było to nie tak dawno całkiem, to odpowiadało się " Trzy dni prosto a we wtorek na lewo ".

Jabol
07-08-2005, 15:55
Kilka dni temu prowadziłem swego dobrego kamrata Tasmana i tłumaczyłem jak dojśc w pewne miejsce...
Ja- Zapamietaj ten układ polanek nad drogą. To oznacza że zaraz musisz skrecić w lewo...
W miedzyczasie gadamy o róznych rzeczach czyli o tzw d... Maryni. Po chwili odzywam się:
- Widzisz te złamaną wierzbę iwę przy drodze?
-no widze...
-to znaczy ze sie zagadalismy i musimy zawrócić :lol:

Za Horyzontem
08-08-2005, 16:12
Zasłyszane wieczorkiem, nie wiem kto to mówił:

"Ja to nie wiem, po co dziewczyny to piwo piją, jak potem muszą kucać do sikania..."

Barnaba
25-08-2005, 00:53
Zeszłoroczna wędrówa z moją niewiastą.

Po już dość wyczerpującej wędrówce, moje małe Maleństwo (mowa o niewiaście), objuczona wieeelkim plecakem stanęła i mówi:
"Barnaba!!! Twój Ślimaczek już nie ma siły nieść domku!!!"

Faktycznie wyglądała jak slimak targający chatę na plecach.....

Jaro
25-08-2005, 21:24
Wracajac z Tarnicy na Siodlo idzemy przez chwilke za matka z mniej wiecej 5-letnim dzieckiem i zdolalismy uslyszec.

1. Dziecko: -Dlaczego tu nie ma sklepu?
Matka: -Jeszcze nie zdazyli wybudowac :D

2. Matka do dziecka -Wiesz, ze na tej gorze byl papiez?
Dz: -Ktory papiez?
M: -Ten, ktory umarl.
Dz. -A on byl tu jeszcze przed umieraniem?

Luca i Marcin
27-08-2005, 17:50
W zeszłym roku, Połonina Caryńska.
Idziemy połoninami od strony Ustrzyk, w pewnym momencie doganiamy rodziców z pięcioletnim na oko synkiem i słyszymy mamusię:
- No, o co miałeś państwa spytać?
Dzieciak wali prosto z mostu:
- Widzieliście Krzysia i Tygryska?
Przerażeni patrzymy na mamusię, a ta kiwa głową i bezgłośnie powtarza: "TAK!"
- Tak, tak, widzieliśmy! - zarzekamy się. Na to mamuśka szubciutko:
- A mieli chusteczki na głowach?!
- Mieli, jasne, że mieli! - mówimy z przekonaniem, a mamusia oddycha z ulgą i do synka:
- A widzisz? Ty też musisz założyć chusteczkę!
Pozdrawiamy wszystkich:)

Jabol
28-08-2005, 13:30
W pewnym miłym i cichym zakatku w Rajskiem gdzie czasem zaglądam żeby sie "odchamić" zgadałem sie z gospodarzem że słuchamy podobnej muzyki.Robert Plant, Ozzy i tym podobne...Przy okazji powspominalismy polska rzepną muzyke lat osiemdziesiatych :lol: Tak dla kontrastu :lol: Przy okazji opowiedział jak do Rajskiego przyjechala czterech facecików na wypoczynek.W pewnym momencie którys z nich z nieskrywana dumą mówi:
- Bo wie pan, my jestesmy Papa Dance 8)
a mój znajomy rock'androllowiec bez chwili namyslu
-no to co? :lol: :lol: :lol:

LeszekM
30-08-2005, 09:22
POłowa lat 80. Schronisko na Przysłupie Caryńskim, czyli Koliba. ówczesny gospodarz Tomek N wychodzi o zmierzchu na taras i liczy pogłowie nocujących turystów. Mine ma wyraźnie zafrasowaną.
- Co się stało ? - pytam grzecznie, bo może pomóc trzeba...
- Eee, nic, tylko prawie komplet. Co zrobię, jak jakaś duża grupa teraz z Caryńskiej zejdzie? - mówi Tomek, dalej zafrasowany.
- Wycieczka harcerzy - podrzucam, znając "sympatię" Tomka do osobników w mundurkach.
- Nie, na nich to ja mam psy - odpowiada Tomek natychmiast.

długi
30-08-2005, 14:28
Nie wiesz może co się dzieje z Tomkiem?, Gdzie go losy rzuciły?
Długi

LeszekM
30-08-2005, 14:32
Słyszałem, że wraz z żoną i córeczką Dominiką wyjechał do Stanów. Ale to było bardzo dawno - grubo ponad 10 lat temu chyba. Od tej pory nie wiem nic - a szkoda, bo to była wspaniała postać bieszczadzka...

bertrand236
04-09-2005, 11:53
Ostatni urlop w Bieszczadzie spędzałem jako kuracjusz w sanatorium w Polanczyku. Nie przeszkadzało mi to często i gęsto chaszczować. Pewnego dnia wracam do sanatorium ślicznie ubłocony, tak mniej więcej po kolana. Zdejmuję byty przed sanatorium coby mnie sprzataczki nie zabiły i nagle słyszę pytanie:
- Gdzie się Pan tak ubłocił okropnie? pyta mnie kobieta około czterdziestki
- W krzaczorach odpowiadam
- A gdzie w Bieszczadach ma Pan krzaczory? słyszę następne pytanie

KAHA
05-09-2005, 08:41
a moze ta pani nie zrozumiala pojecia... ???

joorg
05-09-2005, 20:38
- W krzaczorach odpowiadam
no ładnie , ładnie Bert .. a żona wie jak Ty sie "leczyłeś " w tym sanatorium ???
jak bys pani powiedział ze byłeś u Krzaczory to by zrozumiała , a tak sobie pomyslała
"że facet z butami wlazł ..." zabłoconymi ?? do sanatorium... nie sądziła ze w sanatorium miłosnika wędrówek mają

bertrand236
05-09-2005, 21:22
no ładnie , ładnie Bert .. a żona wie jak Ty sie "leczyłeś " w tym sanatorium ???
I tu Cię zaskoczę. Mam świadków, aktywnych bywalców tego Forum, że byłem tam z żoną. Zresztą zamierzam w osobnym poście skrobnąć krótką relację. Już nawet zacząłem.

Pozdrawiam

joorg
05-09-2005, 22:03
Mam świadków, aktywnych bywalców tego Forum, że byłem tam z żoną
dobra ja Ci wierze ,że tak było --ale pani jednak miała wątpliwości -twierdząc że w bieszczadach nie ma krzaczorów

bertrand236
05-09-2005, 22:30
pani jednak miała wątpliwości -twierdząc że w bieszczadach nie ma krzaczorów
Myślę, że ona nie wiedziała co to jest.

Pozdrawiam

tomekpu
06-09-2005, 07:56
W stanie wojennym wypisując wniosek urlopowy w swojej fimie musiałem wypełnić rubrykę miejsce pobytu na urlopie. Po krótkim namyśle napisałem: Krzaki w Bieszczadach. Mój kierownik wezwał mnie na dywanik i kazał określić dokładnie miejsce, np najbliższą stacje kolejową. Dopisałem Prełuki. Następnego dnia zameldowałem się z mapą żeby udowodnić że jest takowa. Do dzisiaj mi to pamięta, na moje szczęście nie jest już moim kierownikiem.

bertrand236
24-10-2005, 14:11
Chciałem trochę odświeżyc ten wątek.
Rysiek Denisiuk opowiadał mi kiedyś taką anegdotę: Na przystanku PKS w Sanoku do autobusu podchodzi kobiecina i pyta kierowcę autobusu jadącego do Jasła:
- W Zimnej Wodzie staje a?
- Chyba kaczorowi - odparł kierowca.

KAHA
24-10-2005, 15:31
ależ na czasie...

bertrand236
24-10-2005, 15:54
to tylko tak wyszło...

Marcowy
26-10-2005, 22:08
W mojej macierzystej firmie trza na dymka wychodzić na zewnątrz. I dobrze. Ale jedyną - prócz mnie - palącą w firmie osobą jest tleniona blondi z działu sprzedaży. Ma kolczyk w nosie, goły brzuch i "mercedesa" ze stringów. Jest z innej bajki, nie przepadamy za sobą, ale za sprawą nałogu często wyciągamy się wzajemnie na dwór. Dziś przy peciku panna serwuje mi tekst:
- Wiesz, jutro jadę w Bieszczady.
- Eeee... - reaguję jak zwykle błyskotliwie. Po chwili zdobywam się jedynie na równie absurdalne pytanie:
- A po co?
Dziewczę nie zwleka z odpowiedzią.
- To ma być taka romantyczna podróż. Chyba mój narzeczony mi się oświadczy...
W sumie fajnie. Łapię oddech.
- A dokąd jedziecie?
- Hmmm... - marszczy się panna. - Jakaś taka wiocha... Coś od krowy...
Teraz ja się marszczę. Rzucam parę nazw, ale pudło. Na co ona:
- Poczekaj, zadzwonię do lubego.
Odchodzi "w drzwi prawe". Wybiera numer. Rozmawia przez chwilę. Wraca z triumfalnym uśmiechem.
- Już wiem - Muczne!

Polej
27-10-2005, 10:11
Coś od krowy...
Buhahaha :lol: Ale skojarzenie ! Ciekawe jak skojarzyłaby nazwy innych miejscowości ? Np Lutowiska , lub Chmiel ? :wink:

Marcowy
27-10-2005, 21:58
Ciekawe jak skojarzyłaby nazwy innych miejscowości ? Np Lutowiska , lub Chmiel ?

To chyba oczywiste - "coś od lania po pyskach" i "coś od browara" :lol:

Jabol
29-10-2005, 17:42
Ciekawe jak skojarzyłaby nazwy innych miejscowości ? kiedyś grupa turystów debatowała nad rozłozona mapa , gdzie by tu sie udać nastepnego dnia...Jeden z nich rzucił taką uwagę:
"Kalnica, Szczawne, Nasiczne,Zatwarnica...Tutejsi mieszkańcy mieli jakieś dziwne upodobania..." :lol: :lol: :lol:

żubr
25-11-2005, 21:59
Hmmmmmmmmmmmmmm.......? A może tak: rok 2002, lato krzyżówka szlaków żółtego ( na schronisko Wagabunda) czerwonego ( przeł. Żebrak - Cisna) i czarnago ( Jaworne - Kołonice) zlękniona turystka i samotny żubr (ten prawdziwy: Bison bonasus) oraz dosyć pokaźny buk który swoje gałęzie ma dosyć wysoko nad ziemią ( w okolicach 2-2,5 m - kto był na Jawornym to wie), chwila która przeciąga sie w wieczność: żubr który dostrzega człowieka (nadmienić trzeba że zwierz ten przeżywa swoje pierwse chwile wolności - 1,5 miesiąca - po wypuszczeniu go z zagrody aklimatyzacyjnej; a wcześniej po 1,5 roku od urodzenia w zoo w Szwecji) no i tak: żubr który dostrzega człowieka.....dla tego żubra taki czlowiek jest naturalnym zjawiskiem i jak go widzi to po prostu najzwyczajniej drepta w jego kierunku z nadzieją otrzymania jakiegoś przysmaku a tu napotkał dziewcze które, zlęknione śmiertelnie(nie wiem czy z plecakiem czy bez ale...) wdrapało sie na te dorodne buki.......co zaowocowalo telefonami i paniką w schronicku w Cisne,j że na szlaku grasują żubry, że teren ten powinien być zamknięty dla ruchu turystycznego bądź też nie powinno sie dopuścić do kontaktu żubra z człowiekiem (człowieka z żubrem)......spanikowane i zablokowane dziewcze na drzewie (bo tu trzeba nadmienić że owa niewiasta się najzwyczjniej zaklinowała i nie mogła zejść z tego buka - a tak na marginesie to ten kto był na Jawornem na szlaku to raczej zadaje sobie pytanie jak ona tam weszła?) dzwoni wpierw do schroniska pod Honem, tam dostaje namiary na nadleśnictwa: Baligród i Komańcza gdzie dzwoni po pomoc bo na szlaku grasuje żubr i ona jest na drzewie i się zaklinowala. No i tutaj muszę opisać postawę żubra: który po zobaczeniu człowieka podzedł kilknaście czy tam kilkadziesiąt metrów (nie wiem z jakiej odległości sie wzajemnie obserwowali)w jego strnę (w tym przypadku jej) i najzwyczajniej na świecie położył się pod jakimś drzewem i odpoczywając (jako że wcześniej poraz pierwewzy w swoim życie przeszedł spory odcinek drogi razem z zupełnie dzikim stadem żubró) zaczął przerzówać. Strach owego dziewczęcia tak sie przełożył na ruch turystuczny, że po spotkaniu ok. godziny później 2 niewiast na szlaku, ostrzegaly mnie one przed grasującymi w okolicy żubrami bo właśnie dzwonili do nich znajomi co nocują Pod Honem i by one idąc do Cisnej uważały na trasie.......

żubr
25-11-2005, 22:01
I tak jeszcze jedna ciekawa historyjka...otóż kiedyś zajeżdżając na Woli Michowej na krzyrzówke pod przystankiem dostałem pytanie od 2 autostopowiczów czy na cisną to w lewo czy w prawo?.....

bertrand236
25-11-2005, 22:17
Kiedys byłem z Barnabą w tamtych okolicach. Szliśmy pieszo z Komańczy przez Duszatyńskie, Chryszczatą na Żebrak i dalej do Woli. Chcieliśmy załapać się na ciuchcię do Majdanu. Już na Żebraku wiedzieliśmy, że nie zdążymy. Barnaba stwierdził: Tato! Trzeba mieć pecha. Pociąg kursuje raz na tydzień, a my sie spóźniamy!

Pozdrawiam

Barnaba
07-01-2006, 01:08
W sylwestra poszliśmy ekipą na miejsce po niedawnym kuligu..... Rozsiadujemy się z chłopakami i dziewczętami na ławkach, i nagle ktoś stwierdził coś w stylu :
- ten rzemieślnik co robił te ławki musi sie znać!! Taaakie wygodne!!!

Na to Rafał (z Wrocławia) odpowiedział
- eee tam się znał! Pod własną dupe je robił :)

natasha
09-01-2006, 10:31
Pod własną dupe je robił
Na to wygląda,że miał całkiem przecietną dupę :D

I żeby jeszcze coś dorzucic do tematu...Bedzie nie tyle śmiesznie,co realistycznie :wink:
Otóż razu pewnego siedzimy sobie z ekipą przy ognisku pod Małą Rawką.Humory mamy przednie,pijemy (herbatę :wink: ) i śpiewamy.Naraz przychodzi spora grupa turystów ze swoimi pociechami w wieku szkolnym i grzecznie sie dosiada.Nie wiedzieć kiedy któreś z brzdąców ślimaczymi oczami prosi mnie o zagranie "Ukrainy".Cóż-myślę-to chyba dobrze,że młode pokolenie nie wyśpiewuje przy ogniskach Liroya czy Abradaba.No więc gram-wszystko sie zgadza do momentu refrenu,przy którym slodkie,małe stworzonka podkręcają głośność i dzierżąc w ręku Kubusie drą się wniebogłosy mniej więcej tak:"Hej,hej,hej sokoły omijajcie teren naszej szkoły,dzwoń,dzwoń po karetkę bo dyrektor wypił setkę". Zdębieliśmy :mrgreen:

KAHA
19-01-2006, 08:24
Czytajac czyjegsos posta o tym dlaczego jezdzimy w bieski przypomniala mi sie jedna historyjka z zeszlego roku....
Sieprien, idziemy do Chatki Puchatka z Przeleczy Orlowicza inagle slysze.... Rozmawe kobietk przez telefon (w sumie to tylko ja slychac): "No wiesz, tu jest swietnie, szkoda ze ciebie nie ma, tyle ludzi... jest z kim pogadac"

Myslalam ze padne ze smiechu... no coz jednak kazdy ma inny powod wyjazdu w gorki...

Pozdrawiam
KaHa

natasha
19-01-2006, 11:02
... no coz jednak kazdy ma inny powod wyjazdu w gorki...
No ja jeżdżę tam po to,żeby się trochę poopalać latem,zjeść giganta pod Małą Rawką,pajdę chleba ze smalcem w Kremenarosie,napić się wina z kufla w Siekierce,piwa z butelki w Rancho,odwiedzić paru znajomków, no a przede wszystkim poderwać jakiś przystojnych "kolesi" na szlaku,którzy poczestują czekoladą bądź papierosem (pozdrawiam,Bison :) ).Tak,to jest to,co kocham w górach.Uuuppppsss.Wygadałam się :mrgreen:
A Ty,po co jeździsz w Bieszczady?..Chyba nie po to,żeby sobie połazić :shock: :mrgreen:

KAHA
19-01-2006, 13:18
A Ty,po co jeździsz w Bieszczady?..Chyba nie po to,żeby sobie połazić

nieee ... ja to tak jak ta pani... chce spotkac duza ilosc ludzi... zeby nie czuc ze wyjechalo sie z miasta...im wiecej brudza i halasuja tym lepiej :D

heheheheh :mrgreen: :mrgreen:

Barnaba
19-01-2006, 13:19
Hehe, szykuje sie nowy wątek....
Jestem ciekaw ile osób śmiga w Bieszzczady na podryw.....

Bison
19-01-2006, 16:47
no a przede wszystkim poderwać jakiś przystojnych "kolesi" na szlaku,którzy poczestują czekoladą bądź papierosem (pozdrawiam,Bison ).

:oops: ... Chyba sie zaczerwieniłem...

długi
19-01-2006, 16:48
Wszyscy :!:
przecie nikt dla przyjemności nie łazi pod górkę. Człek nie jest stworzony do łażenia z plecakiem i pod górkę .. najlepszy dowód, że go to męczy :lol:
Długi

Barnaba
19-01-2006, 17:03
hmmm No ładnie. Jest w tym dużo racji. Pewnie każdy facet jeśli mija na szlaku jakąś miłą niewiastę, liczy na to że ją jeszcze spotka. Podobnie jest pewnie z dziewczynami... No ale są też tacy, co nie męczą się żeby łazić szlakami, tylko czekają na dole, aż dziewczyny (lub jeśli kto chłopców woli) wpadną im w ręce. Tacy ewidentni podrywacze... Pewnie nikt się nie przyzna, ciekawi mnie jednak ile osób tak spędza czas wolny w Bieszczadach...

natasha
19-01-2006, 17:19
... Chyba sie zaczerwieniłem...
Dlaczego,Bisonek?..przecież my tylko jedliśmy czekoladę.. :mrgreen:

Człek nie jest stworzony do łażenia z plecakiem i pod górkę .. najlepszy dowód, że go to męczy
A podrywanie nie męczy?.. :mrgreen: Poza tym jeśli kogo meczy łażenie pod górke,niech łazi jak Barnaba-po płaskim :mrgreen:

Pewnie każdy facet jeśli mija na szlaku jakąś miłą niewiastę, liczy na to że ją jeszcze spotka. Podobnie jest pewnie z dziewczynami...
Nie.Mnie przynajmniej dziewczyny nie interesują :mrgreen:

tylko czekają na dole, aż dziewczyny (lub jeśli kto chłopców woli) wpadną im w ręce
Takie spocone i umordowane?...To naprawde musza byc ewenementy!Myslałam,że podrywacze czają się np na dyskotekach,no ale skoro znawca tematu twierdzi inaczej... :mrgreen:

długi
19-01-2006, 17:26
A podrywanie nie męczy?..

Każdy prawdziwy chłop powinien poderwać wszystkie dziewczyny świata. :!:
Że nie możliwe?
No trzeba się starać :twisted:
Długi

irek
19-01-2006, 17:28
A ja laze i laze po tych Bieszczadach i nic :( ;)

natasha
19-01-2006, 17:32
A ja laze i laze po tych Bieszczadach i nic
Bo wiesz,nie wystarczy łazić.Trzeba też patrzeć :wink:

Barnaba
19-01-2006, 17:56
niech łazi jak Barnaba-po płaskim

No nie! Od razu po płaskim, ja nie wiem... Znaczy sie że gdzie ja niby chodzę? Jak do celu jest po płaskim, to sie idzie po płaskim, przeważnie mam pod górkę :)

Myslałam,że podrywacze czają się np na dyskotekach,no ale skoro znawca tematu twierdzi inaczej...
To uważaj! Podrywacze czają się wszędzie, nie przekonałaś się o tym?
A dyskoteki??? "Powinni tego zabronić" :) Trzeba ruszać rękami, i w ogóle wtedy to chyba podrywanie jest już całkiem wyczerpujące?
Ale jaja, i od kiedy ja jestem znawcą tematu? ROTFL buhahaha Dzięki za wyrazy uznania hihihi

iza
19-01-2006, 19:10
irek napisał
A ja laze i laze po tych Bieszczadach i nic


hahaha irasek sobie zartuje , a ja nie wierze

natasha
19-01-2006, 19:52
No nie! Od razu po płaskim, ja nie wiem... Znaczy sie że gdzie ja niby chodzę? Jak do celu jest po płaskim, to sie idzie po płaskim, przeważnie mam pod górkę
Ależ ja nie ma zielonego pojecia gdzie Ty chodzisz i po czym Ty chodzisz i czy to jest do góry czy do dołu czy paranormalnie :D Nieśmialo tylko looknęłam na Twoje "zdjęcie" w profilu.I jesli mnie oczy nie mylą,to...idziesz po płaskim.No jak w pysk strzelił :!: :mrgreen:

Podrywacze czają się wszędzie, nie przekonałaś się o tym?
Hmm...Może tak:powiedz mi gdzie ich nie ma,to ja tam bezzwlocznie się udam :wink:

A dyskoteki??? "Powinni tego zabronić" Trzeba ruszać rękami, i w ogóle wtedy to chyba podrywanie jest już całkiem wyczerpujące?
Mnie się pytasz?...ja nie chodze na dyskoteki i nie macham rękami :lol: za to pewnie Ty jesteś niekwestionowanym królem dyskotek :mrgreen:

Barnaba
19-01-2006, 20:02
Na tym zdjęciu to ja dopiero idę w Bieszczady: ) A gdzie są podrywacze? No gdzie się nie pojawię z koleżankami, tam zawsze mi się wydaje że są podrywane.....
Dyskoteki? eeee to nie dla mnie. Raz do roku z konieczności : (

Anyczka20
19-01-2006, 20:13
A ja myślałam, że tu sami prawdziwi Bieszczadnicy na tym forum... :roll: :cry: eee...ależ ja naiwna... :cry: :cry: No i znowu sie zawiodłam.... :mrgreen: :twisted:

Bison
19-01-2006, 20:34
Dlaczego,Bisonek?..przecież my tylko jedliśmy czekoladę..

Dlaczego ?? Napisałaś "przystojnych" i to wystarczyło... :mrgreen:

Bison
19-01-2006, 20:38
A ja myślałam, że tu sami prawdziwi Bieszczadnicy na tym forum... eee...ależ ja naiwna... No i znowu sie zawiodłam....

Ależ dlaczego Anyczko... W końcu kazdy porządny chłop wie że najlepsze Polskie kobiety są na południu... :mrgreen: A szwędanie sie po bieszczadach i przy okazji szukanie swej drugiej połówki się nie wyklucza... Nie jeden znalazł juz swą miłosć w Bieszczadach... :mrgreen: W sumie znam takiego jednego :P

joorg
19-01-2006, 20:49
Nie jeden znalazł juz swą miłosć w Bieszczadach... W sumie znam takiego jednego
Rzeszów to nie Bieszczady :D - no może nie daleko :wink: --wiedział co robi i b dobrze zrobił -- i tu pozdrawiam serdecznie...


że najlepsze Polskie kobiety są na południu...
o takkkkkkkkkkkkk ale i w całej Polsce też ... i nigdzie więcej

Jabol
19-01-2006, 20:58
A szwędanie sie po bieszczadach i przy okazji szukanie swej drugiej połówki się nie wyklucza... Nie jeden znalazł juz swą miłosć w Bieszczadach ja przy okazji geocaschingu znalazłem jedna ćwiartkę Wyborowej i ćwiartkę Ginu lubuskiego (na spółkę 8) ) czyli w sumie jedną połówke już znalazłem...Wciąż szukam więc drugiej połówki...i trzecią w dobrym towarzystwie też nie wzgardzę :lol: a o czym wy rozmawiacie?

Bison
19-01-2006, 21:07
a o czym wy rozmawiacie?

No poniekad nasze posty sie pokrywają :mrgreen: A na trzecia połówke< która zapewne bedzie> i na wysmienite towarzystwo jakim są chłopaki z Goleniowa to bedziesz musiał poczekać do polowy lutego... :mrgreen:

natasha
19-01-2006, 21:10
A ja myślałam, że tu sami prawdziwi Bieszczadnicy na tym forum... eee...ależ ja naiwna... No i znowu sie zawiodłam....
No tak.."prawdziwi Bieszczadnicy" gadają tylko o górach...i tylko sensownie.W takim razie chyba jestem Pseudobieszczadnikiem :mrgreen:

Dlaczego ?? Napisałaś "przystojnych" i to wystarczyło...
Niektorym malo potrzeba do szczęścia :lol:

...i trzecią w dobrym towarzystwie też nie wzgardzę
Może być beherovka?..własnie wybieram się do Pragi :) pytanie tylko,czy kwalifikuję się pod "dobre towarzystwo" :mrgreen:

a o czym wy rozmawiacie?
A tak sobie pleciemy trzy po trzy o zyciu... :)

Bison
19-01-2006, 21:13
Niektorym malo potrzeba do szczęścia

:mrgreen: W takim razie jestem mało wymagajacym egzemplarzem człowieka...

bertrand236
19-01-2006, 21:17
Rzeszów to nie Bieszczady

Wydaje mi się, że Bisonowi chodziło o miejsce szukania :D , a nie miejsce pochodzenia :D . Ale co mnie to w końcu...

pozdrawiam wszystkich zainteresowanych i przywołuję do porządku. Tu się wpisuje dowcipy i różne śmieszne takie

Barnaba
20-01-2006, 00:03
a nie mówiłem :)
Bisonowi mogło chodzić o jeszcze inne wymagania... ale to już chyba na PW sie bardziej nadaje.

Hehe, szykuje sie nowy wątek....

KAHA
20-01-2006, 08:44
A ja laze i laze po tych Bieszczadach i nic
to moze zle lazisz...


A ja myślałam, że tu sami prawdziwi Bieszczadnicy na tym forum...
bo to prawda tylko, ze wyszla z nas prawdziwa natura :D



ja przy okazji geocaschingu znalazłem jedna ćwiartkę Wyborowej i ćwiartkę Ginu lubuskiego (na spółkę Cool ) czyli w sumie jedną połówke już znalazłem...Wciąż szukam więc drugiej połówki...i trzecią w dobrym towarzystwie też nie wzgardzę a o czym wy rozmawiacie?
no tak ty zawsze o jednym, to kiedy mamy przyjechac na tą połówke??
a rozmawiamy o górach :)


Tu się wpisuje dowcipy i różne śmieszne takie
a czy ta rozmowa nie jes smieszna??

Jabol
28-01-2006, 18:35
Właśnie dostałem na skrzynkę dowcipa od Bertranda :lol: Uśmiałem się i puszczam gp tutaj z tej racji że mogłoby to się zdarzyć w Bieszczadach...

Poszedł facet przed Świętami wyciąć choinkę do lasu. Tak szukał i szukał, że w końcu zabłądził.
Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy a tu stoi wielki niedźwiedź, piana z pyska mu leci i mówi :
- Co tu robisz?
- Zgubiłem się - odpowiada facet
- Ale czego się k...a tak drzesz? - pyta znowu wściekły niedźwiedź?
- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże. - mówi gość
- No to k...a ja usłyszałem. Pomogło ci?

:lol: :lol: :lol:

zillo
12-03-2006, 16:48
Pole namiotowe na szlaku Czarnej Hańczy. Na skraju pola "drogowskaz" -

WC 100 m
biegiem - 50

Serafin
12-03-2006, 19:55
Na granice polska przyjezdza David Coperfield, celnik pyta czym sie pan
zajmuje?
- jestem iluzjonista.
- a co to takiego?
- a pokaze,
przykrył swojego Mercedesa plachta, zamachal rekami, zdjal plachte a tu
BMW.
Celnik na to
- leee tam... widzisz tego tira ze spirytusem?
- no widze.
Celnik przystawiając pieczątkę na dokumentach:
- a teraz to juz jest tir z groszkiem :wink:

specjalized
21-03-2006, 00:20
jeśli ktoś sie nudzi i nie ma co robić to niech sobie zajży na www.sap.end.pl ,sciagnie nasze produkcje i oceni je na forum... :) życzę miłego oglądania i pozdrawiam wszystkich miłośników Bieszczad a szczególnie Dwernika :)

Anyczka20
03-04-2006, 20:04
Oto przykład jak nalezy się ubierać w górach w czasie deszczu i niepogody, albo gdy chce się zwrócić na siebie uwagę :wink: Miałyśmy wczoraj niezły ubaw, szczególnie gdy kolega podsumował, że Lucynka wygląda jak jedna wielka prezerwatywa o smaku truskawkowym :wink: :lol:

joorg
03-04-2006, 23:32
Miałyśmy wczoraj niezły ubaw
a ja przed chwilą :) --pani Anyckowa to je dobre ,to je nawet modre -- nie dość ,że opowiedziane to i pokazane i nawet zapachy dodane - truskawkowe

Stały Bywalec
04-04-2006, 13:00
Motto Starego Jajcarza:

"Nadmiar powagi zabija. Powoli, ale nieuchronnie".

Barnaba
04-04-2006, 19:55
hihihi dobre to zdjecie..... można by ją wytłumaczyć słowami "masz milion powodów" hihi dobre, szczerze to nie wiem co bym zrobił jak bym spotkał kogoś wyglądającego jak truskawkowa przezerwatywa na szlaku ..... chyba bym pękł ze śmiechu bomba zdjęcie!

Barnaba
07-05-2006, 12:15
Rankiem przy pakowaniu.....
- a czemu masz siekierę na wierzchu?
- a tak jak by mnie naszła NAGŁA POTRZEBA RĄBANIA DREWNA

Aby uniknąć jakiś komentarzy zaznaczam że rąbanie drewna to nie to samo co ścinanie drzewa:)

natasha
09-05-2006, 16:50
Można też wyglądać jak prezerwatywa jagodowa (vel smerfowa) :D

Barnaba
09-05-2006, 19:17
To TY?

natasha
09-05-2006, 19:24
Ano :)

malo
09-05-2006, 19:25
A ja wolę bez prezerwatywy.
Bo jak wieje silny wiatr to ją zazwyczaj mi rozrywa. :D

natasha
09-05-2006, 19:29
A ja wolę bez prezerwatywy.
Ja też :D
W tym wypadku ważny był jednak plecak i to co w nim.

Barnaba
09-05-2006, 21:54
A ja wolę bez prezerwatywy


W tym wypadku ważny był jednak plecak
Mimo wszystko wole bez :)

Browar
09-05-2006, 22:18
No tak,o czym by tu nie pisać i tak się skończy na seksie :twisted:

malo
09-05-2006, 22:34
Uwaga! Browar idzie!
A tak właściwie Browar, mowa była o prezerwatywie a nie o sexie. Jest jednak różnica.
A Ty jak wolisz: "z" czy "bez"?

Barnaba
09-05-2006, 22:55
A Ty jak wolisz: "z" czy "bez"?

Odpowiedź na to pytanie jest oczywista, tak mi się wydaje.

Browar
09-05-2006, 23:00
Nigdzie na razie nie idę :D Stanowczo bez,nawet goretexa nie mam nie mówiąc o prezerwatywie :) A różnica hmmm...subtelna.

joorg
09-05-2006, 23:06
A Ty jak wolisz: "z" czy "bez"?
malo mówi się (pyta się ) "bez , czy z bzem??" --ładne kwiatki ten bez .....:wink: :) zwłaszcza że teraz w maju zaczynają "pękać " ..??? :wink: pęki tego bzu :D :wink:

Barnaba
10-05-2006, 01:04
najpierw konwalie a potem bez :) ROTFL

natasha
10-05-2006, 01:43
Ależ Was, chłopcy, na kwiatki wzięło...no,no. :wink: Swoją drogą zauważam spore zainteresowanie tematem....jak to było?...każdy facet raz na 6 minut myśli o ...bzie?....8)

Barnaba
10-05-2006, 08:04
Ależ Was, chłopcy, na kwiatki wzięłoi
A która kobieta nie lubi kwiatków Gosiu? Sama w avatarze masz jakieś coś we włosach.


każdy facet raz na 6 minut myśli
Jeśli chodzi o np moje myśli.... to czasem sam się sobie dziwię:) Taki ze mnie Bies!

KAHA
10-05-2006, 12:34
i znow wyszlo szydlo z worka... ze tu same zboki..... bieszczadzkie ;)

zillo
10-05-2006, 19:29
każdy facet raz na 6 minut myśli o ...bzie?....
będziecie mieć prostatę, to faktycznie będziecie o bzie tylko myśleć :lol:

natasha
10-05-2006, 21:45
Sama w avatarze masz jakieś coś we włosach
To gwoździk :wink:

Jeśli chodzi o np moje myśli.... to czasem sam się sobie dziwię Taki ze mnie Bies!
Więc konwalie to tylko przykrywka?.. :twisted:

i znow wyszlo szydlo z worka... ze tu same zboki.....
Ja pragnę tylko nadmienić,że znalazłam się tu zupełnie przypadkowo i jestem nieświadomą pokus tego świata floromanką 8)

będziecie mieć prostatę, to faktycznie będziecie o bzie tylko myśleć
a od czego są małe, niebieskie,zaczarowane tabletki? :mrgreen: a swoją drogą zapach bzu jest faktycznie dobry na wszystkie psie smutki i o każdej porze życia.

Barnaba
10-05-2006, 22:34
Więc konwalie to tylko przykrywka?
Konwalie bez, i w ogóle taki ze mnie Bies:)



zapach bzu jest faktycznie dobry na wszystkie psie smutki i o każdej porze życia.
Nie próbowałem.... i jak było po wąchaniu bzu? Serio lepiej?

zillo
10-05-2006, 22:45
Barnaba ! Jak się będziemy mieli spotkac w realu, to jako znak rozpoznawczy nie wybieraj czasem gałązki bzu :oops:

Barnaba
10-05-2006, 23:29
ROTFL nawet średnio mam pojęcie skąd bym miał to skombinować, w Bieszczadach przynajmniej. A ja.... ja ..... ja to chyba mam na czole "Barnaba" napisane, broda, brzuch, kapelusz, i w ogóle- od razu poznasz że ja to ja.

KAHA
11-05-2006, 07:52
KAHA napisał:
i znow wyszlo szydlo z worka... ze tu same zboki.....

Ja pragnę tylko nadmienić,że znalazłam się tu zupełnie przypadkowo i jestem nieświadomą pokus tego świata floromanką


jak zwal tak zwal na jedno wychodzi ;)

malo
11-05-2006, 08:49
i znow wyszlo szydlo z worka... ze tu same zboki..... bieszczadzkie

jak zwal tak zwal na jedno wychodzi
Taaa, taaa....
Ale jakby nie było jedyne zdjęcie z języczkiem na forum to Twoje, Kaśka (i do tego jeszcze w łóżkowej scenerii). :wink:
Inni w dyskusji są dopiero są na etapie kwiatków tudzież innych akcesoriów zabezpieczających (.....plecaki oczywiście). 8)

KAHA
11-05-2006, 10:16
Ale jakby nie było jedyne zdjęcie z języczkiem na forum to Twoje, Kaśka


zawsze lubilam byc inna niz wszyscy :D.. hmmm a moze by tak zmienic na jakies inne... musze sprawdzic czy mam jakies dziwne zdjecie :D

natasha
11-05-2006, 23:45
jak zwal tak zwal na jedno wychodzi
Nie wytrzymam!Permanentna inwigilacja!No nie wytrzymam! :mrgreen:

Nie próbowałem.... i jak było po wąchaniu bzu? Serio lepiej?
trochę mdło,ale...udziela Ci się potem nastrój z cyklu "różowe okulary" :wink: Polecam, nawet panom,choć to takie mało męskie ponoć...to wąchanie... 8)

zillo
12-05-2006, 22:31
Polecam, nawet panom,choć to takie mało męskie ponoć...to wąchanie...
A propos wąchania:

Co mówi kobieta po wyjściu z łazienki?
- Ładnie wyglądam?
A co mówi męzczyzna?
- Narazie tam nie wchodźcie.

Derty
15-05-2006, 09:17
Hej :D
Zillo, przpomniałeś mi starą anegdotkę :D Zdziwiony komentarz jednej przemiłej turystki, nie znającej towarzystwa szlajającego się w mojej ulubionej 'Piątce', nt pewnego schroniskowego rezydenta mającego zwyczaj zapijać robaka każdym płynem zawierającym alkohol: "...Ogólnie ten xxxx to strasznie cuchnie, ale z ust zalatuje mu fiołkami. Czego on cholerka używa?" :D

malo
02-07-2006, 22:04
Szczyt patologii ideologicznej: Członek z ramienia wysunięty na czoło.

Doczu
02-07-2006, 23:15
Aby pozostac w klimacie zapijania. Mój ulubiony dowcip (jeśli był to wybaczcie):
W schronisku siedzi sobie dwóch baców, piją herbatę z prundem, a w zasadzie ekstrahują sam prund, i tak przyglądają się odwiedzającym schronisko turystom. W pewnym momencie wchodza "plecakowcy" i proszą w okienku o wodę mineralną. Baca spogląda na swojego kompana i z politowaniem w oczach wskazuje na turystów i rzecze: "Patrzaj Jędruś - jak zwierzęta... wodę piją"

malo
10-07-2006, 14:14
IV RP mi się znudziła, zróbmy V RP.

Marcowy
12-07-2006, 12:48
IV RP mi się znudziła, zróbmy V RP.

Przecież już mamy. Nazywa się Rzeczpospolita Bieszczadzka ;)

Barnaba
13-07-2006, 02:57
a już były takie pomysły.... Wolna Republika Bieszczad (WRB)- pomysł nieco rozdmuchany przez KSU

malo
17-08-2006, 22:57
Pesymista widzi ciemny tunel. Optymista widzi światełko w tunelu. Realista widzi światło pociągu. A maszynista widzi trzech debili na torach.

Barnaba
23-08-2006, 23:15
Siedzę sobie z Ryśkiem i Krzychem w Atamanii Bieszczadu..... Rysiek wykręca się od flaszki, Krzychu strasznie goni kolejki.... Nagle podjechało auto z napisem "skóry z kozy". Krzychu wychyla się przez okno, woła jegomościa.
- A skóry z kota ma pan też?
Facet zgłupiał, ale Krzychu ma spory brzuch, wyczuł bystrzacha interes i..
- Się postaram to będzie i z kota.
- No to poproszę z 30 kotów.

Myślałem że z Ryśkiem spadniemy z siedzisk. No to mamy sezon na kota!

Barnaba
10-11-2006, 15:21
Apel na obozie harcerskim..... Wszyscy, może brudni i niewyspani, ale prężą się na komendę "baczność!", a jeden taki "Majkel" stoi i rozgląda się na boki, słucha ptaszków, a apel jako taki ma w nosie. Na to zbulwersowany kumpel mój- "zastępowy"
- Majkel! Baczność było!
Na to Majkel, z rękoma w kieszeni wzdryguje ramionami....
- No przecież się baczę.....

WUKA
10-11-2006, 17:04
Mijają nas u schyłku dnia dwie kobietki w klapkach i bluzeczkach na cienkich ramiączkach gdy schodzimy z Widełek do Pszczelin
-daleko do M U C Z A T E G O?-pytają

DUCHPRZESZŁOŚCI
10-11-2006, 20:07
Leży podchmielony gostek na asfalcie patży w niebo i ogląda gwiazdozbiory: Mały wóz, Duży wóz - nagle coś słyszy podnosi głowę o k...wa! radiowóz?

WUKA
14-11-2006, 10:06
Odwiedziliśmy pustelnika,JULKA SPOD DĘBU,w Horodku.Licznie nawiedzili go tego dnia turyści,którzy przypłynęli jakąś łajbą.Po serii pytań z ich strony,pada i takie:
-A nie brakuje panu tutaj p r ą d u?
Julek na to z poważną miną:
-Jasne,że brakuje,gdybym miał prąd to założyłbym sobie i n t e r n e t!

lucyna
14-11-2006, 10:48
Mnie ta wypowiedź nie zaskoczyła. Julek jest pustelnikiem XXI w. Ma własną stronkę(nie wiem czy już jest dokończona) i jest w trakcie kampanii reklamowej. Dostałam piękne materiały promocyjne i reklamowe Króla Włóczęgów Juliusza I: wizytówki, piękny folder i Oznajmienia Woli Jego Królewskiej Mości Juliusza I. Bardzo ciekawy człowiek z własnym kręgosłupem moralnym. To nie humor ale oddaje jego styl życia. Polowanie, wypasiony pod względem sprzętowym myśliwy strzela do jelenia. Robi to nieudolnie, rani zwierze. Z jelenia tryska krew, przerażone zwierzę skacze do wody. Woda zabarwia się krwią. Trwa to dość długą chwilę. Julek prosi aby s... dobili jelenia. Ci w śmiech. Bezradny chwycił taki swój kostur berło i walnoł z całej siły kilkakrotnie w plecy myśliwego. Wybuchła awantura, jeleń zatonoł.

Barnaba
14-11-2006, 11:26
Lucyno, masz może adres tejże www? Google na moje oko nie wynalazły tego - spodziewam się że miałby swoją własną domenę

WUKA
14-11-2006, 11:48
Nie było moją intencją,aby Julka między żarty i humory "włożyć".Po prostu,opowiedziałam historię,w której Gospodarz Horodka,zabłysnął swoim ironicznym poczuciem humoru.U Julka spędziłam jedne z piękniejszych moich urodzin,których nigdy nie zapomnę.Denerwuje mnie,że ludzie podchodzą do jego życiowego wyboru powierzchownie i bez dania racji traktują jak dziwowisko.Julek zasługuje na ogromny szacunek.Ot,co!Warto też Go uważnie posłuchać i...wyciągnąć wnioski!

lucyna
14-11-2006, 11:53
Właśnie, że nie znam. Te informacje i materiały dostałam od Jaśka Joniaka. Może Jano będzie coś o tym wiedział. Materiały wydała drukarnia papirus z Jarosławia. Rozmowa była luźna i dotyczyła sfinansowania tej kampanii. Tak nam się to spodobało, że chcieliśmy dać pieniądze. Od tej pory cisza.

lucyna
14-11-2006, 11:54
Ale Wuka Julek byłby szczęśliwy, że o nim rozmawiamy. Podzielam Twoje zdanie.

WUKA
14-11-2006, 12:04
Lucynko,jeśli będziesz u Niego szybciej ode mnie(a pewnie tak!)przekaż mu najlepsze życzenia i mnóstwo dobrej energii.Będzie wiedział od kogo...

lucyna
14-11-2006, 14:12
Nie omieszkam o ile będę pierwsza. Tamtędy chodze tylko i wyłącznie prywatnie.
Historia autentyczna. Wiosną prowadzę grupę obcokrajowców z unii. Tłumaczka Polka ale wychowała się w Szkocji. Jesteśmy w worku. Spotykamy chłopaków ze straży. Wywiązuje się dyskusja. Pada pytanie, czy tu jest bezpiecznie. Chłopak z poważną miną odpowiada: tak, prawie zawsze. Tylko wiecie jak Ukraińcy będą strzelać to się ewakuujcie. Tłumaczka wiernie tłumaczy. Po jakiejś półgodzinie słychać strzały po drugiej stronie. Cała grupa zrobiła padnij. Całkiem zgłupiałam. Organizator wydał mi dyspozycję wycofania się ze szlaku.

DUCHPRZESZŁOŚCI
14-11-2006, 20:13
We wrześniu tego roku nocowałem w Hoteliku Białym w UG, tam poznałem pewnego gościa z Lublina i on powiedzial mi taką anegdotkę o Julku. "Jestem u kolegi który prowadzi bar. W lokalu siedzi jeden klijent i zajada schaboszczaka. Po konsumpcji kolega proponuje abym gościa poznał, to jest nasz pustelnik JULEK SPOD DĘBU. Wtedy se przypomniałem że go widziałem w TV więc mu mówię jesteś wegetarjaninem i pałaszujesz mięso a on - owszem jestem ale propozycji Piotrka nie mogłem odmówić".

buba
15-11-2006, 23:17
ja tez jestem ogromnie zainteresowana stronka julka.!!! i podoba mi sie jego podejscie do mysliwych.. szkoda ze tylko nie konczy sie tak "walniety berlem mysliwy rowniez zatonal" ;)

lucyna
22-11-2006, 12:20
Kolega mi mówił, że już niedługo powstanie film o Julku Spod Dębu. Przyjeżdża ekipa w tym tygodniu.

WUKA
22-11-2006, 12:27
Oby tylko nie zmontowali tego filmu "pod coś" i nie zrobili z Julka dziwowiska!

bertrand236
12-12-2006, 19:30
Żeby odświerzyć wątek.. Może nie ze szlaku ale na czasie.
Jak się nazywa żona Św. Mikołaja?


Mary Christmas!

Barnaba
19-01-2007, 13:32
może nie ze szaku ale Biesów...

Paru macha na stopa.....
- a dokąd?
- ......
- No to wsiadajcie.... a skąd jedziecie?
- z bieszczadzkich aniołów
- to wysiadać

chris
24-01-2007, 21:34
Coś o szlaku, wędrowaniu, może z brodą, ale i z morałem 8-):

Dwa wielbłądy, tata i syn, prowadzą dyskurs...
"Tato, powiedz, po co nam takie szerokie racice?"
"Po to synu, abyśmy nie zapadali się w piasku pustyni" - brzmi odpowiedź ojca...
"Tato, a po co nam takie szerokie nozdrza?"
"Po to, synu, abyśmy w czas zwietrzyli wilgoć oazy"...
"Tato, a po co nam takie garby na grzbietach?"
"Po to, synku, byśmy przetrwali jakiś czas bez wody"
"Tato, a po co nam to wszystko, skoro jesteśmy w ZOO?"
;-)

KKKrzychoo
25-01-2007, 00:33
No i czytałem wątek 2 godziny z przerwami na sikanie.... że tez wczesniej go nie trafiłem:-D

KKKrzychoo
25-01-2007, 00:43
To teraz ja coś dorzucę.

było to około 2001 roku. Pojechałem w Biesy jak zwykla sam bo jak zwykle kumplom "coś wypadło" . O 16 zebrałem się z pracy złamałem wszelkie możliwe przepisy ustawy o ruchu drogowym i na 20.30 byłem w Wetlinie. Oczywiście nie miałem noclegu. Głód jednak na pierwszym miejscu. Zalogowałem się na werandzie rancza nad Wetlinką i cos tam jem zapijając piwkiem. Dosiadł się do mnie autochton i pyta:
A: Pijesz pan? (nie wypadało odmówić)
Ja: No pije?
A; (do barmanki) a daj no nam dwa kieliszki.
Kiedy podała....
A: kieliszki prosiłem a nie wódkę w kieliszkach (po czym wyjął 0,7 czystej)
Wypadało postawić zapojkę i coś na ząb więc zmówiłem 4 piwa (potem jeszcze 2) i tak sobi się częstujemy. Skończyło się 0,7 wyjąłem z bagażnika drugie 0,7 a on skoleji zamówił zapijkę (znaczy piwo). Pod koniec drugiej flaszki przyszły szwagry zabrać swojego.
Sz: Co znowu próbował miastowego oswoić.... U.... tym razem nie wyszło.
Zabrali mi towarzysza pod ręce i odciągnęli w stronę kościoła. Ja musiałe dobrze się w sobie zebrać..... Wsiadłem do samochodu. Przestawiłem go po parkingu trochę dalej od knajpy (jak mi się udało nie zjechać do rzeki do dziś nie wiem)
I zasnąłem snem sprawiedliwego. Obudził mnie niesprawiedliwy kac i okrutne zimno (był październik). Nie mniej o 8.30 byłem już zakwatreowany i przepakowany na szlak.:wink:

chris
25-01-2007, 18:51
Taaa, podoba mi się ta "zapijka". Wspominam, gdym nieco nadużył w Biesach, zapytałem o jakąś zagrychę, bo tak całkiem "na golasa" nie lubię, i usłyszałem :"nu dubraaaaa, piwko weźniem". :roll:

chris
25-01-2007, 19:02
Teraz coś z netu. Przed "wiliją" ostatnią któryś z portali, nazwy nie podam, opublikował wyniki sondy na temat "Czy Polacy wierzą, że zwierzaki gadają ową porą ludzkim głosem..." Okazało się, że 60% tychże Polaków jak najbardziej w to wierzy. :-). Napisał KTOŚ na ichnie forum, że w związku z tym 60% Polaków to idioci. I "netety" ten głos resztek rozsądku został ocenzurowany (ban).... Zatem wynik samej sondy jest całkiem cacy.. .8)

długi
26-01-2007, 17:06
Cóż, wiara czyni psikusy.
Wg innej sondy ok 60 % nie wierzy w diabła, czyli ok 60% Polaków-Katolików to heretycy
Długi

Stały Bywalec
27-01-2007, 11:58
Są takie kawały o "mieszanych uczuciach", np. o śmierci teściowej, która zginęła rozbijając nowy samochód zięcia, itd., itp.

Ostatnio wpadł mi w ucho nowy dowcip z tej serii, tym razem polityczny, ale taki już archaiczny (mimo to mnie bardzo rozśmieszył, gdyż interesuję się tą epoką).

W ZSRR w latach 30-tych XX w. przebywało dużo Polaków, w tym sporo etatowych działaczy KPP, pracowników Kominternu, żołnierzy, funkcjonariuszy NKWD, czyli polskich komunistów. W znakomitej większości zostali oni rozstrzelani lub pomarli w łagrach w okresie represji stalinowskich. A pomimo to wierzyli w słuszność władzy radzieckiej oraz w nieomylność organów NKWD.
Wśród nich było małzeństwo polskich komunistów oraz ich przyjaciel, również KPP-owiec (wszystkie 3 nazwiska historyczne).

Najpierw został aresztowany ów przyjaciel. Małżonkowie ciężko to przeżyli, ale stwierdzili, że coś w tym musiało być, gdyż organy NKWD działają nieomylnie.
- Popatrz, jak się przed nami chytrze maskował, szpieg i trockista jeden - mawiali sobie wzajemnie.
Później NKWD przyszło (jak zwykle, nad ranem) po męża. Żona wpadła w rozpacz. Ale nie dlatego, że właśnie aresztowano jej męża, lecz dlatego, że mąż okazał się zdrajcą słusznej sprawy. Mieszkała, żyła i spała z kryptotrockistą, a może nawet i z nacjonalistą. Nie zachowała czujności rewolucyjnej ! I to ona, taka 100% komunistka czystej wody, znająca na pamięć cały "Krótki kurs historii WKP(b)" autorstwa samego Stalina.
Jak się nietrudno domyśleć, wkrótce i ją również aresztowano.

Z całej owej trójki przeżyła tylko ona. Po wielu, wielu latach (gdy już można się było nie bać) zapytano ją, co czuła, gdy którejś nocy latem 1937 r. przyszli po nią enkawudziści.
Odpowiedziała, że miała mieszane uczucia. Bo chociaż przerażała ją myśl o najbliższej przyszłości, to jednocześnie ucieszyła się. Bo była niewinna. A więc jej mąż i przyjaciel też zostali bezpodstawnie aresztowani, też byli niewinni. Czyli nie zdradzili świętej idei komunizmu.:mrgreen:

Może to i nie jest "humor ze szlaku", ale osoby lubiące (i znające) historię mogą sobie o tym wieczorem pogwarzyć przy piwku, po całodziennej bieszczadzkiej łazędze.

chris
27-01-2007, 13:28
Hej, myślę, że podobnie MIESZANE UCZUCIA miały ofiary kościelnych trybunałów, sądów etc. Oraz podobny stopień ideowości. :mrgreen:

katarzynowosc
30-01-2007, 12:22
Najświeższy - dialog ze szlaku :mrgreen:

Podgranicznie; ciemny wieczór. Śnieg i zadymka.
Katarzynowość doczołgiwa się wreszcie do drzwi Balnicy, powalona uprzednio przez rozkochanego w niej wilkopsa. Wychodzi na ganek Krzyś-rezydent:
-O, kurde! To Ty!
-Ja, ale ledwo żywa.
-Masz jakiś alkohol?
-Nie... A Wy?
-O, k......
8-)

Barnaba
30-01-2007, 19:40
10 punktów na 10 możliwych :)

katarzynowosc
30-01-2007, 22:00
Służy humorem :mrgreen:

Szaszka
01-02-2007, 11:27
Agajotkowe podsumowanie podrózy poślubnej z plecakiem w Czarnohore, podczas której romantycznie planowali "zrobić sobie" dzidziusia ale nic z tego nie wyszlo: "Bo wiesz... Najpierw bylismy zbyt zmęczeni, potem bylo za zimno, a na koniec to juz bylismy zbyt brudni". :-P

kobieta_bieszczadzka
01-02-2007, 13:50
skądś to znam :-P........

długi
01-02-2007, 14:20
Bo dzieci są złośliwe:mrgreen:
Długi

bertrand236
02-02-2007, 18:48
Oj tak... nawet bardzo!

Gar
02-02-2007, 21:34
"Chatka Puchatka" pewnego października. 2 pary z Warszawy (bez złośliwości).
Facet nr 1 do faceta nr 2: skąd masz śpiwór.
F2: z domu.
F1: czemu nie powiedziałeś, że też mamy zabrać ?

Pokój zamarł we śnie około 21.
Poranek, wszyscy w pokoju wychodzą na wschód słońca. Budzimy warszawiaków.
F2 Czemu nas budzicie?
Ja Będzie piękny wschód słońca, chodźcie zobaczyć.
F2 Po co ?

Stały Bywalec
02-02-2007, 22:20
Autentyczne.
Warszawiak chwali się w sklepie "Pod Lipą" (Sękowiec) znajomemu autochtonowi, że przebył pieszo trasę do Lutowisk, przez Otryt.
W odpowiedzi słyszy:
- A po co lazłeś tam przez góry ? Poza tym, masz przecież samochód, nie mogłeś do Lutowisk pojechać ?

Kriss40
02-02-2007, 22:25
Myślę, że nie tylko autentyczne, ale nawet z autopsji :P Fajnie, że żyjesz, zacny SB. Pozdrawiam serdecznie. Krzysztof

Stały Bywalec
02-02-2007, 22:31
Ale co to za życie, Kriss !:twisted:
Dziś nastąpił początek tego, co już od kilku tygodni zapowiadało ogłoszenie na drzwiach do budynku, w którym mieszkam.
Wymiana rur zimnej i ciepłej wody oraz kaloryferów, w całym mieszkaniu.
A zresztą, jak może mieszkaniem być coś, co wygląda teraz jak obóz tatarski ?:mrgreen:

Kriss40
02-02-2007, 22:35
No to niezłą porę sobie Administracja na wymianę kaloryferów wybrała... Aby do wiosny :)

Stały Bywalec
02-02-2007, 22:52
No to niezłą porę sobie Administracja na wymianę kaloryferów wybrała... Aby do wiosny :)
Ale to im bardzo szybko idzie. Jednego dnia wykonują prace w całym pionie klatki schodowej. Wykonawcą nie jest brygada remontowo - budowlana z mojej spółdzielni mieszkaniowej (na szczęście, bo ci to by dopiero celebrowali robotę), lecz jakaś "zewnętrzna" spółka. Faceci w średnim wieku, trzeźwi:roll: , uprzejmi. Najpierw przychodzi jedna grupa do przygotowania frontu robót, potem "właściwi" spece od instalacji, a następnie znów ci pierwsi, ale tym razem do zacementowania i pomalowania, a nawet, wyobraź sobie, do posprzątania.
No, ale mimo wszystko jest to koczowanie, a nie mieszkanie. Nawet moja kotka jest wk...na (z powodu przestawienia kuwety w inne miejsce).

Kriss40
02-02-2007, 23:06
Moja kotka (piękna i ruda) też się często wku.wia, ale na mnie :P Kiedyś zaprosiłem Cię na piwo, ale postawiłeś warunek zupełnie nie do spełnienia. Jeżeli coś się zmieniło, to proszę o maila. Na tydzień zmieniam kontynent, ale po 10-tym lutego znów jestem w Wawce. :P

Kolorowych snów

Stały Bywalec
02-02-2007, 23:17
Kriss, bardzo chętnie, ale dopiero pod koniec miesiąca, gdy już się ten "syf" mieszkaniowy wreszcie skończy.
A teraz, masz rację, już czas iść spać. A jutro - ciężki dzień: pieszo jakieś dwadzieścia parę km po Puszczy Kampinoskiej:grin: . Start z Łubca.
Cześć !

Bison
03-02-2007, 11:20
Nie e szlaku ale...:)

Rozmowa kwalifikacyjna na kierunek: nauki polityczne. Profesor
rozmawia z kandydatką.
- Co pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski,
realizowanego przez minister Gilowską?
Dziewczyna milczy.
- No to co pani wie o polityce społecznej rzadu Jaroslawa Kaczyńskiego?
Dziewczyna milczy.
- A wie pani chociaż, kto to jest Kaczyński?Słyszała pani, że ma brata
bliźniaka?
Dziewczyna milczy....
- A skąd pani pochodzi?
- Z Bieszczad, panie profesorze.
Profesor podszed ł do okna, wygląda na ulice, chwilę się zastanawia
i mówi do siebie:
- a może by tak wszystko pier***nąć i wyjechać w Bieszczady...

Stały Bywalec
04-02-2007, 22:05
(...) - a może by tak wszystko pier***nąć i wyjechać w Bieszczady...
Jest to marzenie moje i mojej kotki.:-D
Gdyby nie rodzina, to pewnie bym tak uczynił. :smile:

DUCHPRZESZŁOŚCI
04-02-2007, 23:44
Jest to marzenie moje i mojej kotki.:-D
Gdyby nie rodzina, to pewnie bym tak uczynił. :smile:


Nie tylko TY ja też.

Jarek L
16-02-2007, 18:23
Lucyno, masz może adres tejże www? Google na moje oko nie wynalazły tego - spodziewam się że miałby swoją własną domenę

Nie wiem, czy o ta strone chodzi, ale Google jak zwykle nie zawiodl:

http://rodman.most.org.pl/Juliusz/Akademia_Pokoju.htm

pzdr

Jarek

Stały Bywalec
14-03-2007, 18:17
Jeszcze trochę i ten wątek zszedłby z 1-szej strony. Trzeba więc coś napisać.

W browarze (Browar, to nie o Tobie) doszło do śmiertelnego wypadku. Pracownik utopił się w olbrzymiej kadzi świeżego, dopiero co wyprodukowanego piwa.

Prokuratura, policja, przepisy BHP, prasa, itp., itd.

Ale także przyszła do browaru zapłakana żona denata. Rozmawia z kierownikiem zmiany, bezpośrednim przełożonym śp. męża.
- Czy nie cierpiał ? Czy chociaż miał lekką i szybką śmierć ?:cry:
- Szybką ? Ależ skąd !!! Z pięć razy z tej kadzi wyłaził, żeby się odlać.

kra.13gawronów
21-03-2007, 12:44
Może to nie ze szlaku,ale warto wiedzieć,co kobitki czasami piszą w necie:)
Kilka cytatów z babskiego forum...
Na początku było miło i kulturalnie... a teraz jestśmy prawie dwa
lata pośœlubie i po czterech latach znajomości i mój
mąż potrafi:
Pierdnšć bez żenady - niby niechcšcy ale wczeœniej mu
to się nie zdarzało a teraz bardzo często.
- Dłubie cały czas w nosie - to już bez krępacji -
muszę się drzeć na niego żeby przestał i to na chwilę pomaga, a jak tylko
się nie patrzę dłubie znowu.
- Miesza sobie w jajkach i drapie się po tyłku długo i
namiętnie). -
Rano wšcha skarpetki czy się jeszcze nadajš do
włożenia.
- Nie myje zębów wieczorem tylko rano.
- Rzadko się kšpie (ostatnio 2-3 razy w tygodniu ale
bywało że tylko raz na tydzień). Nie wiem czy mój facet jest jakimœ
wyjštkiem
czy wszyscy tak z czasem majš że przestajš dbać o siebie i
o to czy sš przyjemni dla otoczenia...
*****
Mój mšż:
1. Pierdzi cały czas, najbardziej wieczorem i w nocy
pod kołdrš, fuuuuujjjj i ja musze spać w
tym smrodzie.
2. W nosie dłubie też i potem te gile wyrzuca za łóżko
(jak mu o tym mówię to się wypiera, aż raz mnie tak wkurwił że mu pokazałam jego
suszki i kazałam je zamiatać, mimo, ze zaraz i tak
miałam zamiar odkurzać).
3. Brudne skarpetki zostawia gdzie
popadnie. I w ogóle
mnie wkurwia od dłuższego czasu
*****
Udaje, że wyciera o mnie palec, którym wczeœniej
wydłubał sobie œpiochy z oczu, a poza tym pierdzi non stop, no chyba,
że wali œmierdzšce to wtedy wychodzi z pokoju. Jak się
irytuję
i krzyczę na niego, że jest œmierdzielem to jeszcze bardziej go
cieszy moja reakcja i wachluje np. poduszkš tak żeby do mnie doleciało
*****
Ja też mieszkałam ze œmierdzielem przed œlubem ale wtedy tak nie grzał pod kołdrš.
****
Mój facet jest zabawnym luzakiem. Kiedy jesteœmy na zakupach
w dużym supermarkecie zdarza mu się takie zachowanie:
Nagle zrywa się z wózkiem i szepce do mnie:
- Zwiewamy stšd, pierdnšłem.
*****
Kolega mojego faceta ma manię puszczania bšków zawsze i wszędzie.
Ostatnio wybraliœmy się do klubu z nim i jego dziewczynš, ale nie wpuœcili nas,
bo impreza była zamknięta, to na odchodnym ów kolega odwrócił się i puœcił ochroniarzowi na pożegnanie bška,
którego chyba słyszeli i poczuli wszyscy ludzie w promieniu 10
metrów.
*****
A moje Kochanie ostatnio pierdnęło w ubikacji jak robiło siusiu.
Że zrobił to bardzo głoœno to się uœmiałam, a on na to:
-Prawdziwy facet jak sika to pierdzi.
*****
Mój mšż to już w ogóle niezły
talent.
- Œlini się w nocy strasznie, wymieniałam już mu 3 poduszki.
- Zostawia pod poduszka zaschnięte kozy, fuuuuj!
- Œpi w koszulce, w której chodził cały dzień (ršbał
drzewo, grzebał przy aucie itp) Rano go zrypałam o to, że się nie
wykšpał i na dodatek
poszedł spać w tej koszulce. Często mu się to zdarza.
- Jak œcišga skarpetki to wygrzebuje nimi bród między paluchami.
- Drapie się po głowie strzepujšc łupież z głowy.
- Zapomina do czego służy szczoteczka i pasta do zębów,
często ma resztki jedzenia na zębach ten biały
nalot.
- Na tyłku ma dziury na slipkach, doœć często muszę kupować nowe, chociaż on woli te z dziurami.
- Jak już idzie się wykapać to zostawia po sobie dużo
włosów i tych i tamtych.
Jak sobie jeszcze coœ przypomnę to napiszę.
*****
Mój miał zwyczaj chować skarpetki pod fotel. Jak przychodzili znajomi,
zawsze cosik im waniało. Nie dawał się zreformować,
w końcu ułożyłam jego brudne skarpetki na klawiszach pianina i zamknęłam klapę.
Właœnie przyszli goœcie i poprosili o muzykę. Szybciej zamknšł piano,
niż
je otwierał. Od tej pory miałam spokój - wrzucał skarpetki za lóżko.
*****
Ja jestem mężatka od roku ale jeszcze przed œlubem mój mšż zaczšł sobie bekać.
Na jego brudne skarpetki porozrzucane po domu (na szczęœcie ich nie wšcha) znalazłam fajny sposób:
Wrzucam mu je do aktówki i potem się musi wstydzić; zaczęło działać bo coraz rzadziej je zostawia.
Przyznam wam się, że mi też się czasem zdarza pierdnšć,
tak jak jemu, ale tylko sporadycznie i zawsze obracamy to w żart.
A jak on nie umyje zębów to wtedy pozwalam mojemu psu wejœć do lóżka i do niego się
przytulam.
Jak on tego nie lubi!!!
Zawsze wtedy wstaje i idzie umyć zęby, no a ja muszę wyrzucać psa z łóżka.
*****
E tam. Przesadzacie szanowne Panie. Ja pierdzę, żona pierdzi.
A od niedawna mamy psa Labradora - samca i tez wali
zdrowo.
I nikt nie narzeka ani ja, ani żona ani pies. Więc dajcie spokój.
Swojski smrodek nie zaszkodzi. A nie bšdŸcie zbyt wymagajšce,
bo Enriqe Iglesias by nawet na was nie spojrzał.
Więc cieszcie się waszymi pierdziszami i módlcie się, żeby nie zamienili was na młodsze
egzemplarze, bo zabiorš ze sobš kasę i będzie płacz i zgrzytanie zębów.
*****
Ja przed każdym pierdem wsuwam sobie palec w okrężnice i sprawdzam czy jest pusto,
ostatnio chciałem puœcić pierdka a puœciłem kupacza.
*****
Mój niedoszły narzeczony
poczęstował mnie herbatš w słoiku po dżemie który właœnie się skończył (!!!)
Mamusia wyjechała i wszystkie naczynia były brudne w zlewie.
To mnie zmusiło do myœlenia. A zaproponowałam że może fajniej by było jakby jš wlał
do jednej z puszek po piwie stojšcych licznie na stoliku . Nic nie załapał.
Po chwili
zastanowienia powiedział ze do puszki się kiepsko nalewa...
*****
Mój mšż chodzi po domu w bokserkach i kiedy siada,
przynajmniej połowa klejnotów wypada mu z nogawki (bokserki sš odpowiednio rozcišgnięte).
Wieczorem ma rewolucję w żołšdku i odgłosy z jego trzewi nie pozwalajš mi
zasnšć.
Godzinami zajmuje WCet, musi czytać siedzšc na tronie, jak zabiorę z kibelka wszystkie gazety,
to czyta naklejki na œrodkach czystoœci.

WUKA
21-03-2007, 13:14
No,humoru mi to nie poprawiło,zemdliło raczej.Ale może ktoś po przeczytaniu "weźmie do głowy".a może by tak tym obrzydliwcom robić coś podobnego?Chyba,ze mają grubszą skórę!

Barnaba
21-03-2007, 15:10
w kwestii pierdzenia to doszedłem do wniosku że zdrowy bączek rozładowuje skutecznie każde napięcie między ludźmi. Wyobraźcie sobie jakąś dziewoję która ma wiele negatywnych słów do powiedzenia wobec swojego niewinnego chłopca, a ten, ze spojrzeniem pełnym skruchy puszcza bąka.....

U mnie to działa. W co trudniejszych sytuacjach jeszcze wypowiadam zdanie magiczne:
"Gdybym wiedział że Ciebie to rozsierdzi, nigdy bym tego nie zrobił".
Działa niezawodnie od 4 lat już.

Co do smrodu. W internacie (w którym mieszkałem) stwierdziliśmy radośnie, że palone bąki nie śmierdzą. Co więcej! Te co się nie palą, też nie śmierdzą.

kra.13gawronów
21-03-2007, 15:22
Fragment wywiadu z Holoubkiem-można w pory narobić:
"Przytoczę taki obrazek obyczajowy, który moim zdaniem dobrze ilustruje
to, co się teraz dzieje w polskiej polityce. W jednym z teatrów na próbie

Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów.
Zbliżył się strażak i powiedział:
"Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić".
A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła:
"Odpierdol się strażaku".
I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas.

Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko
Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z
wściekłości, i krzyknął do Rylskiej:
"Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara!".

Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był
reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją
zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do

strażaka i powiedział:
"A pan jest chuj!".

Przy czym strażak na posterunku też był już inny... Więc tak wygląda życie
polityczne w naszym kraju."

DUCHPRZESZŁOŚCI
21-03-2007, 16:20
...
"Odpierdol się strażaku".
...
"Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara!".
....
"A pan jest chuj!".
...

Uśmiałem się nieźle. Ale, jeśli tak wygląda konwersacja ludzi wykształconych to zaczyna jednak być żałosne. Dysputy niczym się nie rużnią od dyskusji prowadzonych u mnie w fabryce, miedzy pracownikami produkcyjnymi. Z tym że owych pracowników bardziej cenię. Niż cytowanych wyżej.

Derty
21-03-2007, 16:26
Proponuję wietrzenie wątku:D

Derty

WUKA
21-03-2007, 20:33
Popieram-wiosenne wietrzenie wszędzie się przyda!

Stały Bywalec
21-03-2007, 20:40
Jedzie autokar ze studencką wycieczką.
Jest już wieczór, towarzystwo zmęczone całodniową podróżą (i nie tylko).
Zakochane pary pochowały się na tylnych siedzeniach, w końcu autobusu. Zrobiło się tam nawet dość ciasno, ale to nikomu nie przeszkadza. Jest już ciemno.

Jedna para prowadzi półgłosem taki oto dialog.
- Kochasz mnie ? Bo ja ciebie, to bardzo, bardzo - wyznaje dziewczyna.
- A ja ciebie to wcale, ani trochę. Poza tym, gniewam się na ciebie - słyszy w odpowiedzi od chłopaka.
- Jak to ?! Nie kochasz mnie już ?! Buuu !!! A ja się tak starałam. Przed chwilą zrobiłam ci laseczkę ...
- Mi ???!!! Mi zrobiłaś ?

buba
21-03-2007, 21:26
niezle z ta laseczka!! ale sie usmialam :D

a co do "waniajacego forum kobiecego" to jednego nie rozumiem- jesli babka ma faceta a on puszcza baki ktore smierdza to trzeba mu zapodac cos na zoladek, bo ma jakies problemy z trawieniem. Zadna z tych panienek nie pomyslala o swoim facecie jak o czlowieku ktoremu trzeba pomoc??? bo baki puszczane dla jaj zwykle nie smierdza.. ( mam kumpla ktory potrafi nawet "wypierdziec " melodie ;) przeagent jest!! ;)

kra.13gawronów
22-03-2007, 08:45
>>> Dom wariatów, lekarz siedzi na dyżurce, wokół sajgon, szaleńcy wchodzą
>>> sobie na głowę, wydzierają się, bija się, kompletny odjazd, skaczą po
>>> łóżkach, jedzą karaluchy, rzucają sie poduszkami. Nagle do lekarza
>>> podchodzi taki najbrudniejszy. Koszula - ścierwo, pazury czarne,
>>> tłuste włosy, na nogach podarte kapcie, nieogolony, sińce pod oczami.
>>> Lekarz na niego patrzy i mówi:
>>> - a co to takie piękne do mnie przyszło? małpka?
>>> facet nic
>>> - a może napoleon albo książe?
>>> facet nic
>>> - a może to taki piękny przybysz z obcej planety nas odwiedził? a
>>> facet na to
>>> - panie, kurwa, ogarnij Pan ten sajgon, bo mi tu kazali internet założyć!
>>>

kra.13gawronów
22-03-2007, 08:47
Co będzie jak się skrzyżuje blondynkę z psem husky? ...
Ano... są dwie możliwości:
albo wyjdzie nam blondynka zajebiście odporna na mróz, albo husky, który będzie najlepiej ciągnął w całym zaprzęgu ...
he he

WUKA
22-03-2007, 09:17
No to może "turystyczny":
Przychodzi facet do kasy kolejowej i mówi:
-Poproszę bilet do Rabce
-Nie do Rabce,tyko do Rabki
-A był pan kiedyś w Rabki?
-Nie,byłem w Rabce..
-To poproszę bilet do Rabce!

Derty
22-03-2007, 10:37
Hej:)
To w takim razie przygoda z Rabki skoro dowcip z Rabki. Wlokę się raz z kumplem przez rabczański park zdrojowy ku Maciejowej. Wory gną nas ku ziemi, spiekota wysysa resztki sił, a tu podbiega paniusia i woła: 'Poproszę tu tragarza, szybciutko, bo zaraz mam autobus! Tam walizka stoi!'. Kumpel zaklął pod nosem 'Ja ci, ..., dam tragarza' i głośno dodał widząc idących w dół 'worowych': 'O! Oni Pani poniosą walizkę, bo idą w dobrym kierunku. A my mamy zlecenie pod górę'. Paniusia zadowolona zaczepia innych turystów 'Panowie, tę walizkę proszę na przystanek autobusów!'. I co zrobili turyści?:D Jeden chyba się zorientował w sytuacji, szarpnął walizkę, stęknął i orzekł:' Za taki nadbagaż kochana pani to będzie trzeba 3 razy stawkę dać! 200 złotych jak od pani'. Pani w tym momencie wyszarpnęła mu walizkę z rąk i pobiegła w dół sama:D Wtedy za 200 złotych mogłem odbyć podróż Wawka-Zakopane- Łysa Polana i z powrotem:P
Do dziś nie wiem, skąd ta paniusia wymyśliła tragarzy. Może tam dzieciaki górali trudniły się taką działalnością?

Pozdrawiam,
Derty

kra.13gawronów
22-03-2007, 15:43
Facet żył na bezludnej wyspie. Miał tam wszystko. Jedzenie, picie, dach nad
głową, brakowało mu jednak kobiety. 50 metrów od jego wyspy była druga
wyspa, pełna pięknych, wyuzdanych kobiet. Codzień wieczorem obserwował je
gdy wyczyniały harce rodem z Lesbos. A one przywoływały go, a on nie mógł
płynąć, gdyż akurat w tym miejscu zawsze roiło się od rekinów... A życie
było mu milsze niż sex... Pewnego dnia, gdy siedział sobie na brzegu,
obserwując kobiety z drugiej wyspy, podeszła do niego złota żabka.
- Cześć, mówi. Jestem złota żabka. Moge spełnic Twe jedno życzenie. Jedno
i> tylko jedno. Zastanów sie dobrze, bo szansę masz jedyną i ostatnią.
Gość sie popatrzył i mówi:
- Jebnij mi tu proszę mostek!
Na to żabka stając na tylnich łapkach, wyginając się do tyłu:
- Toś qrrwwwa wydumał...

Stały Bywalec
22-03-2007, 17:22
Umarł Bill Gates. Oczywiście tylko w tym dowcipie, bo tak naprawdę, to oby żył 100 lat.
Zgłasza się do Świętego Piotra i z pewną siebie miną prosi o przepustkę do Nieba.
Święty Piotr ma jednak jakieś wątpliwości.
- Pobożny to ty byłeś raczej mało, a chyba nawet wcale ...
- Jak to "wcale" ? A ileż ja czeków na różne Kościoły chrześcijańskie przekazałem ?! Szło to w miliony, w setki milionów dolarów !
- Tak, tak, wiem, wiem. Ale osobistą pobożnością to się raczej nie odznaczałeś ...
- Bo czasu na to nie miałem, tak dużo pracowałem ! A zresztą, nie chcę nic za darmo. Przygotowałem wersję Windows specjalnie dla potrzeb Zaświatów !

Swięty Piotr tylko z najwyższym trudem pohamował ciekawość.
- Pokaż ! Zaprezentuj !
Bill Gates prezentuje Windows, najnowszą wersję "Heaven or Hell".
Św. Piotrowi to się bardzo podoba, ale coś sobie nie może poradzić z niektórymi funkcjami tego systemu operacyjnego. Patrzy pytająco na Gatesa:
- Wytłumacz bardziej dokładnie ...
- Najpierw mnie wpuść do Nieba. To jest tylko wersja "demo".

kra.13gawronów
22-03-2007, 19:28
Szpital, odprawa oddziału, atmosfera gorąca, starzy, młodzi, lekarze,
lekarki... Nagle jedna z młodych lekarek zrywa się:
- "Panie ordynatorze, ale ja zapomniałam pieczątki!".
- "Koleżanko! Przychodzi pani do pracy bez najważniejszego
narzędzia pracy lekarza?".
- "Myślałam, że najważniejszym narzędziem pracy doktora jest
głowa..."burknęła urażona. ...
Palec ordynatora spoczął na karcie choroby:
- "Koleżanko...... niech pani podejdzie i pierdolnie tu
głową...."
_________________

AdiMK
23-03-2007, 01:15
Przeczytane ( i pewnie już znane):

Grupa turystów chce się zabrać na Wołosate goprowskim landrowerem, w którym jest już dość ciasno. Kierowca mówi, że może dwie osoby zabrać.
- A reszta? - pada pytanie.
- Reszta może biec za samochodem.
- ???
- Samochód jest tak skonstruowany, że może za nim biegać dowolna ilość ludzi.:-D

Stały Bywalec
23-03-2007, 13:15
Jeszcze coś z zakresu informatyki.

- Czym się różni informatyczka w spodniach od informatyczki w spódnicy ?
- ???
- Czasem dostępu.

kra.13gawronów
23-03-2007, 19:46
PRAWDZIWA ROZMOWA NAGRANA NA MORSKIEJ CZĘSTOTLIWOŚCI ALARMOWEJ CANAL 106,
NA WYBRZEŻU FINISTERRA (GALICJA) POMIĘDZY HISZPANAMI A AMERYKANAMI 16
PAŹDZIERNIKA 1997 ROKU*

Hiszpanie (w tle słychać** trzaski):* Tu mówi A-853, prosimy, zmieńcie kurs o 15 stopni na południe, by uniknąć kolizji... Płyniecie wprost na nas, odległość 25 mil morskich.*

Amerykanie (trzaski w tle):* Sugerujemy wam zmianę kursu o 15 stopni na północ, by uniknąć kolizji.*

Hiszpanie:* Odmowa. Powtarzamy: zmieńcie swój kurs o 15 stopni na południe, by uniknąć kolizji...*

Amerykanie (inny głos)*: Tu mówi kapitan jednostki pływającej Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nalegamy, byście zmienili swój kurs o 15 stopni na północ, by uniknąć kolizji.*

Hiszpanie:* Nie uważamy tego ani za słuszne, ani za możliwe do wykonania. Sugerujemy wam zmianę kursu o 15 stopni na południe, by uniknąć zderzenia z nami.*

Amerykanie (ton głosu** świadczący o wsciekłości)*: Tu mówi kapitan Richard James Howard, dowodzący lotniskowcem USS Lincoln marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych; drugim co do wielkości okrętem floty amerykańskiej. Eskortują nas dwa okręty pancerne, sześć niszczycieli, pięć krążowników, cztery okręty podwodne oraz liczne jednostki wspomagające. Udajemy sie w kierunku Zatoki Perskiej w celu przeprowadzenia manewrów wojennych w obliczu możliwej ofensywy ze strony wojsk irackich. Nie sugeruje... ROZKAZUJE WAM ZMIENIĆ KURS O 15 STOPNI NA PÓŁNOC! W przeciwnym razie będziemy zmuszeni podjąć działania konieczne by zapewnić bezpieczeństwo temu okrętowi, jak również siłom koalicji. Należycie do państwa sprzymierzonego, jesteście członkiem NATO i rzeczonej koalicji. Żądam natychmiastowego posłuszeństwa i usunięcia sie z drogi! *

Hiszpanie:* Tu mówi Juan Manuel Salas Alcántara. Jest nas dwóch. Eskortuje nas nasz pies, jest też z nami nasze jedzenie, dwa piwa i kanarek, który teraz śpi. Mamy poparcie lokalnego radia La Coruna i morskiego kanału alarmowego 106. Nie udajemy się w żadnym kierunku i mówimy do was ze stałego lądu, z latarni morskiej A-853 Finisterra, z wybrzeża Galicji. Nie mamy gównianego pojęcia, które miejsce zajmujemy w rankingu hiszpańskich latarni morskich. Możecie podjąć wszelkie słuszne działania, na jakie tylko przyjdzie wam ochota, by zapewnić bezpieczeństwo waszemu zasranemu okrętowi, który za chwile rozbije się o skały; dlatego ponownie nalegamy, sugerujemy
wam, iż działaniem najlepszym, najbardziej słusznym i najbardziej godnym polecenia będzie zmiana kursu o 15 stopni na południe by uniknąć zderzenia z nami.*

Amerykanie*: OK. Przyjąłem, dziękuję.

kra.13gawronów
23-03-2007, 20:43
Egzaminy wstępne na kierunek nauk politycznych.
Profesor rozmawia z kandydatką:
Co Pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski
realizowanego przez ministra Hausnera?
Dziewczyna milczy.
- No to co Pani wie o polityce społecznej Leszka Millera?
Dziewczyna milczy.
- A wie Pani kto to jest Leszek Miller? A nazwisko Kwaśniewski z jaką
funkcją w Państwie kojarzy się Pani?
Dziewczyna milczy. Profesor myśli ze jest niemową.
- A skąd Pani pochodzi?
- Z Bieszczad Panie profesorze.
Profesor podszedł do okna, wygląda na ulice, chwile się zastanawia i
mówi
do siebie:
- Kurwa, może by tak wszystko pierdolnąć i wyjechać w Bieszczady?!

kra.13gawronów
23-03-2007, 20:45
Ogłoszenia parafialne

Cała wspólnota dziękuje chórowi mlodziezowemu który na okres wakacji
zaprzestał swojej działalności

Za tydzień Wielkanoc. Bardzo proszę wszystkie panie składać jajka w
przedsionku

W każdą środę spotykają się młode mamy. Na te panie, które pragną do nich
dołączyć, czekamy w zakrystii w czwartki wieczorem

Pan Kowalski został wybrany na urząd kustosza naszego kościola i
zaakceptował ten wybór. Nie mogliśmy znależć nikogo lepszego

W niedzielę ksiądz rektor przewodniczył swej pożegnalnej mszy. Chór
odśpiewał hymn "klaskajmy wszyscy w dłonie"

Na wspólnej wieczerzy było jak w niebie - brakowało wielu z tych, których
się spodziewaliśmy

Z tablicy ogłoszeń: "Dzisiejszy temat: Czy wiesz jak jest w piekle ? Przyjdź
i posłuchaj naszego organisty"

Po południu w północnym i południowym końcu kościoła odbędą się chrzty.
Dzieci beda chrzczone z obu stron

W czwartek o 16.00 wspólne lody. Panie dające mleko prosimy przyjść
wcześniej

W środę spotkanie żeńskiego kręgu literackiego. Pani Johnson zaśpiewa "Połóż
mnie do łóżeczka" razem z pastorem

W podziemiu panie zrzuciły wszelkiego rodzaju ubrania. Można je oglądać w
każdy piątek po południu

buba
23-03-2007, 23:00
zona do meza: "czemu chodzisz nago po mieszkaniu?"
- i tak przeciez nikt dzis nie przyjdzie..- na to maz
-a czemu masz kapelusz na glowie???
- a nuz ktos jednak wpadnie..

Pastor
24-03-2007, 00:18
Idzie myśliwy przez Otryt i śpiewa:
- Na polowanko,na polowanko!
Z tyłu wychodzi Miśka,klepie go po ramieniu i pyta:
- co, na polowanko?
- Nie!!! Jak Boga kocham, na grzyby!!!

kra.13gawronów
25-03-2007, 17:24
Jest to odpowiedź na prośbę firmy o udzielenie bliższych informacji, dotyczących okoliczności wypadku przy pracy.

Szanowni Państwo!
W raporcie z wypadku jako przyczynę zdarzenia podałem "próbę samodzielnego wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, że powinienem podać pełniejsze wyjaśnienie. Sądzę, że poniższe szczegóły będą wystarczające.
Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem, że mam ponad 150 kilogramów cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich pojedynczo, lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do ściany na trzecim pietrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole, wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowaną cegłami. Potem zszedłem na dół i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno, zacząłem powoli opuszczać 150-kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, że ważę 80 kg. Możecie sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry, straciłem orientację, nie puściłem jednak liny. Nie muszę dodawać, że ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie drugiego piętra, spotkałem się z opadającą beczką - to tłumaczy pękniętą szczękę i złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal mocno trzymać linę pomimo bólu i ran (inaczej bym spadł z trzeciego pietra). W tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła w ziemię. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona cegieł beczka ważyła tylko 25 kg. Przypominam, że ja ważę 80 kg, więc w tej sytuacji zacząłem gwałtownie opadać i w połowie drugiego piętra ponownie spotkałem się z beczką, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, że odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko trzy żebra. Z przykrością musze stwierdzić, że gdy leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca mniej niż lina, spadła na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieję, że udzieliłem Państwu wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieja, w jakich okolicznościach wydarzył sie mój wypadek.

marekm
25-03-2007, 20:43
Jest to odpowiedź na prośbę firmy o udzielenie bliższych informacji, dotyczących okoliczności wypadku przy pracy. [FONT=Verda ........ Teraz już Państwo zapewne rozumieja, w jakich okolicznościach wydarzył sie mój wypadek.[/FONT]

czytam, płaczę, czytam raz jeszcze, bo nic nie widzę, ponieważ w dalszym ciągu płaczę -:)

AdiMK
26-03-2007, 00:17
Ja to już gdzieś czytałem, ale nadal się śmieję :lol: :lol:

Krysia
26-03-2007, 08:21
Miałem szczęście! Ostatnio Jechałem do Lublina, a że
się spieszyłem, to dałem ognia w moim Volvo. Jadę ok. 160 i
patrzę, a z naprzeciwka, zza ciężarówki wyłania się debil
w maluszku i próbuje ją wyprzedzić. Kretyn cholerny. Zjechałem
na pobocze przy szybkości 160 km/h. Zahaczyłem troche o rów i
wpadlem w poślizg. Gdyby nie Track Control i ABS, to
wpierniczyłbym się przy tej prędkości w drzewo albo
w maluszka, a wtedy nie wiem czy bym uszedł z życiem. Zdarzają
mi się niebezpieczne sytuacje, ale coś takiego mi się jeszcze
nie przydarzyło. Zdążyłem jeszcze kątem oka zauwazyć przerażoną
minę bezmózgowca w tym cholernym maluchu. Może podzielicie się
podobnymi przygodami z trasy? Zachęcam.
Pozdrawiam.
Cudem uratowany

Jade sobie moim kaszlem, tak z 90 km/h. Jedzie jakaś
cięzarówka. No to ja patrzę na lewy pas - jest OK, jakieś 500m
wolnego od nadjeżdżającego Volvo, więc wyprzedzam. Idzie mi
całkiem nieźle (mam już ok. 100 km/h), ale widzę, że chyba źle
oceniłem predkość tego debila w Volvo, bo on, idiota, zapieprza
na pewno 160 km/h. Skąd się mialem spodziewać, że na zwykłej
drodze szerokości 7,5 m, bez utwardzonych poboczy i z drzewami
za rowem, przy normalnym ruchu, jakiś bezmózgowiec będzie
urządzał sobie popisy jak na torze Formuly 1? Oczywiście na
cokolwiek było już za późno - przytulilem się do trucka, a ten
idiota w Volvo jechał tak szybko, że nawet nie zmieścil
się czarnym i zwiedził pobocze. Naprawdę załuję, że się tym
razem nie zabił, bo kiedy indziej to może też zabić niewinnych
swiadków.
Pozdro. Kapelusz

Jadę sobie moją ciężarówką, z przodu wiedzę kawał pustej drogi.
Z tyłu facet w kucki mnie wyprzedza, myślę sobie - dam mu fory,
bo pozycją jest strudzony. A tu jak nie wyskoczył jakiś palant z
przeciwka...

Stoję za krzakiem głogu z radarem w ręku, a tu wjeżdża
roztelepana ciężarówka. Maluch zaczyna ją wyprzedzać na
ciągłej, a z drugiej strony wyskakuje Volvo z prędkością
światła. Niestety, zanim znalazłem odpowiedni paragraf, który
pojazd należy zatrzymać w pierwszej kolejności, wszystkie 3
zniknęły z pola widzenia - przez co Skarb Państwa stracił
kilkaset złotych...
Posterunkowy Kania

Lecę sobie samolotem nad trasą Warszawa - Lublin, patrzę w dół,
a tam policjant za krzakami szarpie się z radarem, kierowca
ciężarówki próbuje puścić maluszka, a z przeciwka mknie, dużo
przekraczając predkość, Volvo.
Bartek

Jadę swoim motorkiem 280 km/h, z przodu człapie jakiś gostek w
Volvo, z przeciwka ciężarówka - chyba stoi. No to daję w ogień,
nagle wyłania się maluch, mówię sobie - koniec ze mna...
puszczam kierownicę... a tu nagle gostek w Volvo - równy gość -
ustępuje mi z drogi i zjeżdża na pobocze, na trawkę... Więc ja
w manetkę, całe szczęście miałem ASR! Uratował mi życie, z
drugiej strony jednak - dlaczego jeździcie tak wolno? Przez
takich wolnojazdów pózniej są wypadki! A ja i tak wam nie dam
swojej nerki!
Edek

Łykam sobie po pracy winko w rowie, patrzę, a tu z jednej strony
jakaś ciężarówka, która próbuje wyprzedzić jakiś kaszel, z
drugiej strony jakiś gostek w Volvo podlatuje bliżej, a że się
nie zmieścił na drodze, więc wjeżdża na rów... (NA MÓJ RÓW) i po
girach mi przejeżdża, p.... jeden, jak go k... dorwę, to nogi z
dupy powyrywam - niech no tylko poczeka, aż z gipsu wylezę!
Rolnik Stasiu

Lecę sobie UFO na podświetlnej, patrzę w dół, a tam jeden gostek
na prehistorycznym sprzęcie bez UFO-esu daje 160 km/h. Wpadłby
do rowu, ale pomogłem mu swoim polem magnetycznym i jakoś
wyciągnąłem go z opresji. Później ten drugi, co go mykał, ledwo
przeszedł, a chłopu w rowie też się udało... Ludzie! Nie
możemy wszystkim ciągle pomagac! Czy Wy wiecie, ile takich
zacofanych planet mamy pod opieką?

Pastor
26-03-2007, 23:22
Baca wlecze do lasu ścierwo psa. Sąsiad zagaduje:
- A co to się stało kumie?
- Aaaa....musiołek go zastrzelić!
- To pewnie był wściekły,co?
- Noo, zachwycony to nie był!!!

BIMBER
01-04-2007, 01:01
Taras widokow na Twora (czyt. Tworylne) przy konsumpcji i degustacij nagle zjawia się ich troje (panna & dwóch wygibusów z twarzy podobni zupełnie do nikogo). Zdezorientowani (przestrzenią chyba) pytają o drogę gdzieś tam. Zagadnięci skąd są zgodnie odpowiadają.:
-Z Cisnej !
Zabłądzili !?!?!
-Nie skąd przyszliście (tak na kowboja bez mandżurów i mapy nawet!)
tylko przyjechali ?
Coś tam kręcą.
-Jak powiedzieć nie chcecie to pewnie z W-wy.
Panna na to z szybkoścą finalisty teleturnieju .:
-JA NIE!:oops:

kra.13gawronów
07-04-2007, 12:06
Żeby nie było,że moje...to wylapane w sieci:
10 najbardziej irytujących rzeczy w teledyskach hip-hopowców

Ja wiem – nie czas, nie miejsce, ale już nie mogę wytrzymać... Oto to, co mnie doprowadza do łez podczas oglądanie hip-hopowych wykonawców.


Miejsce 10 – Mówienie tajemniczym kodem z planety C12M57H. Czyli koleś rapuje - „pozdrawiamy ekipę, to oni są, jot-dwa-trzy-piętnaście-ce-sidem-wu-o”. O co chodzi? To powtórka z chemii? Ja rozumiem, że to fajnie, że ty kumasz, a oni nie, tylko pomyśl – na kiego czorta takie łamagi? Parafrazując Tomka Lisa: „jak ci biedni ludzie mają to k***a zrozumieć?”

Miejsce 9 – Nadmierna gestykulacja. Rozumiem, że rap ma swoje prawa – tak samo, jak metaluchy machają łbem i owłosieniem, tak samo madafaka ma prawo podyndać łapami. Ale są osobniki, które dosłownie robią z siebie wiatrak! Dajcie spokój – ani głuchoniemi, ani najbieglejsi w mowie znaków indianie nie wyłowią treści – jesteście za szybcy!

Miejsce 8 – Wisior na szyi. Czy rzeczywiście jeśli ktoś ma wisior drogi, sięgający do pępka i jak najbardziej błyszczący, to już jest zajekurwafakbisty? Kolo z G-unit już bije rekordy, tak samo, jak nasz rodzimy TeDe. Wielkie kółeczko, jeszcze coś tam w środku się kręci, w dodatku pokazują na każdym teledysku w zbliżeniu niemal ginekologicznym – ludzie! To nie te czasy, kiedy błyskotki były w cenie i można było za nie kupić żonę, albo żywność.

Miejsce 7 – Pończoszka na głowie. Nie wiem, kto zaczął tą idiotyczną modę, ale dla mnie rajstopka na łbie, przezroczysta i koniecznie ze szwem przez środek sprawia, że wyglądasz jakbyś właśnie wsadził starej raszpli łeb w gacie. Pewnie jeszcze takie gówno kosztuje z ładnych parę dolków. U nas pewnie z braku laku już kilka milionów matek zachodzi w łeb, gdzie podziały się znowu najnowsze pończochy (bo paru idiotów noszących wszystko to, co pokażą na MTV, już widziałem).

Miejsce 6 – Karki na drugim planie. Nie wiem, czemu zwłaszcza polscy hip-hopowcy upodobali sobie pokazywanie na teledyskach strasznie groźnej, ponurej, wytatuowanej ekipy gotowej każdemu wp*****ć, ewentualnie co najmniej buchnąć radyjko z samochodu. Ja raczej takich gości unikam, bo dla mnie większość to tylko kawałki mięsa, złodzieje i beznadziejni agresorzy, którzy największą frajdę mają z obicia komuś ryjka. To ma być ta „ekipa”, o której śpiewacie? To mają być godni pochwały „ludzie ulicy”? Złodziej, bandzior, dwójarz, nieuk i papierośnik to ktoś godny pochwały? Sory – ale tego to chyba nawet w gimnazjum nie kupią...

Miejsce 5 – Ponure wizje i plenery. Osobiście mnie nosi, jak widzę 1487 video, gdzie kolo mówi, że na jego dzielni nie było fajnie, w getcie jest do dupy, a on z tego bagna w końcu się wyrwał. Błagam... Czy każdy z tych gości urodził się w ceglastej ruderze oszczanej klatce lub w sierocińcu był gwałcony w odbyt? Polska to nie USA - jak grzecznie pójdziesz do szkoły i nie będziesz brał narkotyków, kradł i rozrabiał, to masz naprawdę duże szanse na to, żeby zmienić miejsce zamieszkania, ile razy ci się zechce. No, chyba że chcesz mieć mercedesa na 12-te urodziny. To już rzeczywiście trzeba się dobrze urodzić. Ale proszę nie pieprz, że nie masz szans i musisz walczyć, bo na ulicy się ginie – chyba bardzo ktoś by chciał, żeby tak było... A nie jest...

Miejsce 4 – Srebrne/złote zęby. Powiem krótko – palant, który to wymyślił, powinien wiedzieć, że nawet w Polsce ludzie kiedyś już to robili – nawet zdrowe wybijali, żeby złotem błysnąć w towarzystwie. Tylko wyszło to z mody mniej więcej w okolicach śmierci Piłsudskiego. Później jeszcze wróciło na krótko za Gomółki, ale już wtedy na wisach się z takich śmiali i mówili, że barany...

Miejsce 3 – Fury. Rozumiem – samochód przedłużeniem penisa. Ale czy rzeczywiście każdy z raperów występujących na teledyskach ma takie gabloty w garażu? Czy może pożycza je za forsę z wytwórni na czas kręcenia teledysku, i później zwraca do wypożyczalni ostrożnie, żeby tylko nie zarysować? Nie wiem, ale podejrzewam, że 50 centa stać na takie bryczki, większości naszych, rodzimych madafakierów - raczej nie. No i pytanie zasadnicze – czy jeśli za tobą stoi droga fura, to automatycznie ty jesteś lepszy...? Czy żałośniejszy..? No i te klimaty – znowu my, czyli ekipa, w świetle reflektorów zamieniających noc w dzień, a na pierwszym planie ON – mega-zajebisty-super-samiec... Uj...

Miejsce 2 – Dupy. Wszędzie i zawsze. Non stop. Rozebrane i pomalowane jak najgorsze kurwiny. Owszem – niczego sobie – można popatrzeć. Ale do czasu – później robi sie to już co najmniej denerwujące. Założę się, że książka „jak nakręcić teledysk hip-hopowy” zacznie się od słów „weź kilka dup”. Tańczą, skaczą, pływają, są prowadzane na smyczy, nurzane w basenach, faszerowane silikonem i oczywiście nie mają innych marzeń, niż obciąganie gwieździe teledysku. Jak w video włoży sie spory szmal – jeszcze jakoś to wygląda. Gorzej, jeśli kasy ni ma – laski są dwie, lub jedna, wątpliwej urody i ubrane niczym Krysia z Kaczewa. No i te układziki – co w tym takiego fajnego? Już lepiej zamiast ćwiczyć godzinami dziwne skłony, lepiej puścić dziwki na rurki – niech pokażą, co potrafiąhttp://biegajznami.pl/forum/images/smiles/icon_razz.gif. No i Panowie – myślicie, że uwierzę, że rzeczywiście tacy z was rozpłodowcy? Że rzeczywiście macie 100 dupeczek w domu i tylko pokazujecie paluszkiem - „ta”? Czy raczej w domku czeka jedna, niekoniecznie śliczna i powabna pani, przejechana przez stado kolegów z „dzielni”, w dodatku rozkapryszona i wiecznie narzekająca? A po senne marzenia biegacie tam, gdzie wszyscy – do burdelu za ciężki szmal?

Miejsce 1 – Dominacja. Oj, to mnie wkurza najbardziej. Nie znoszę pończoszek, łańcuchów, fur i tej całej popeliny, ale w sumie nic mi do tego – jak ktoś lubi, niech robi z siebie choinkę. Ale jedna rzecz, której to wszystko służy, jest dla mnie nie do przyjęcia. A jest to konieczność bycia lepszym od bliźniego. To wszystko, o czym pisałem sprowadza się do jednego – pokaż, że jesteś zajebisty – inni to frajerzy, ty jesteś gość, i masz zrobić wszystko, by mieć więcej fur, dup i łańcuchów od reszty. Kto nie ma, niech ginie. Zatłuką go deską? Spoko – frajerowi się należało! Wszystko jest dozwolone, żeby mieć więcej – można kraść, zabijać, sprzedawać prochy dzieciom, oferować dziwki, rabować staruszki – byle mieć, byle błyszczeć, byle wywyższyć własną dupę ponad wszystkich dookoła. W dodatku te wojny – ci się nienawidzą, ci pieprzą o honorze, West Coast vs East Coast, Poznań kontra Trójmiasto – rzygać się chce. I co? Czy dzięki temu twoje gówno już nie śmierdzi? Czy jak masz furę, to lepiej wychowasz swoje dziecko? Przykro mi – nigdy nikt mnie nie przekona, że tak jest. Ale ja raczej się będę śmiał, niż denerwował, czego i innym życzę...

Swoją drogą – brawa dla tych muzyków hip-hopowych, którzy całkiem odrzucają ten blichtr i rapują o rzeczach ważnych i życiowych. Gdy muzyka jest pasją, a nie produktem, wygrywa to, co prawdziwe. I tacy pozostaną na dłużej, niż kolejna, feciarska gwiazda na pół roku. Howgh!

Jabol
07-04-2007, 12:40
A ja sie czepię: temat wątku HUMOR ZE SZLAKU... przynajmniej turystyczne sytuacje z gór bym prosił... Joemonster.org jest dostepne dla każdego kto ma net... A tu chodzi o górski smaczek humorystyczny bo to takie forum górskie pono jest 8-)
Mi sie przypomniał tekst mojego kamrata Misiaka podczas wędrówki z Bieszczad w strone Tatr: Wsiadaliśmy do jakiegoś pksa bedąc juz bliżej tatr i przed nami wsiadały rozszczebiotane nastoletnie "tubylki". Michu ze znawstwem i nieskrywana przyjemnością delektował się urodą owych "tubylek" do momentu kiedy usłyszał fragment ich rozmowy w lokalnej gwarze...
- Ty, Jabol zobacz: takie ładne, młode dziołchy a gadają jak moja babcia... ;-)

Stały Bywalec
07-04-2007, 14:39
Lata 70-te ub. wieku.
Baca złożył deklarację kandydacką do PZPR.
Deklaracja została oczywiście przyjęta, ale egzekutywa POP miała jednak jakieś wątpliwości i postanowiła bacę wybadać.
- Baco, wicie, rozumicie. Tu, na Podhalu, działały po wojnie różne takie tam bandy. Nie należeliście przypadkiem ?
- Ależ skąd, panoczku, przepraszam - towarzyszu. Dopiro tero pirszy raz się do bandy zapisuję !

kra.13gawronów
07-04-2007, 15:51
A ja sie czepię: temat wątku HUMOR ZE SZLAKU... przynajmniej turystyczne sytuacje z gór bym prosił... Joemonster.org jest dostepne dla każdego kto ma net... A tu chodzi o górski smaczek humorystyczny bo to takie forum górskie pono jest 8-)
Mi sie przypomniał tekst mojego kamrata Misiaka podczas wędrówki z Bieszczad w strone Tatr: Wsiadaliśmy do jakiegoś pksa bedąc juz bliżej tatr i przed nami wsiadały rozszczebiotane nastoletnie "tubylki". Michu ze znawstwem i nieskrywana przyjemnością delektował się urodą owych "tubylek" do momentu kiedy usłyszał fragment ich rozmowy w lokalnej gwarze...
- Ty, Jabol zobacz: takie ładne, młode dziołchy a gadają jak moja babcia... ;-)
Jabol? A tak wystarczy?:
10 najbardziej irytujących mieszkańca Leska rzeczy w teledyskach hip-hopowców z Ustrzyk Dolnych
:)

joorg
07-04-2007, 16:31
..... najbardziej irytujących...

Tak czytam Twoje "popisy" tu i na czacie i jestem już pewien ,że najbardziej irytującym facetem na forum ("erotomanem opowiadaczem" :smile: ) jesteś Ty "kra"

kra.13gawronów
07-04-2007, 16:50
Tak czytam Twoje "popisy" tu i na czacie i jestem już pewien ,że najbardziej irytującym facetem na forum ("erotomanem opowiadaczem" :smile: ) jesteś Ty "kra"
Bingo!:)

WUKA
11-04-2007, 13:24
W dzień po Nowym Roku,będąc w Bieszczadzie,postanowiliśmy pojechać przez Krościenko do Turki.Przekraczaliśmy granice po raz pierwszy i troche wypełnianie niekończącej się "ankiety" nas irytowało.Spytaliśmy ukraińskiego pogranicznika,gdzie wpisać cel podróży.
-A dokąd?-on na to
-Do Turki-odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą
Ryknął gromkim śmiechem,zupełnie nas tym zaskakując.
-Piszy "Chirow sklep"
Nijak mu sie chyba w głowie nie mieściło,że moze być inaczej.

Stały Bywalec
18-04-2007, 19:15
Tych, co nie lubią Warszawy (a raczej warszawiaków) zapewniam, że warszawiacy mają w Polsce największe poczucie humoru.

Dowód ? Proszę bardzo.

W I turze ubiegłorocznych wyborów samorządowych na Prezydenta W-wy "Major" Fydrych (tak, ten od Pomarańczowej Alternatywy:oops: ) uzyskał więcej głosów od Wojciecha Wierzejskiego z LPR-u. Obaj dostali po jakimś ułamku procenta oddanych głosów, ale ten ułamek "Majora" był ok. dwa razy większy.

No i w jakim innym mieście potrafią zagłosować z takim fasonem ?

Henek
19-04-2007, 21:59
WUKA napisala historyjke ktora warto pamietac

-Do Turki-odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą
Ryknął gromkim śmiechem,zupełnie nas tym zaskakując.
-Piszy "Chirow sklep"
Przed samą Turką jest na drodze kontrol z szlabanem. Ja mialem wpisamy cel podrozy : Drohobycz i w zaden sposob nie mozna bylo wytlumaczyć ze jedziemy do Turki.
Przeciez nie jest to droga na Drohobycz ! - uslyszelismy w odpowiedzi.
.
Dowcipy z mundurowymi po wschodniej stronie mają zupelnie inny wymiar.

Trauma
21-04-2007, 01:03
Dylemat zomowca w ubikacji:
- Lać, walić, czy puszczać gazy?

Swoją drogą kupiłam ostatnio książkę o absurdach PRLu była w jakiejśtam promocji i przypomniało mi się parę rzeczy które były "śmieszne"(aeromasło-turystyczne masło w aerozolu, nie trzeba smarować i nie topi się) choć mam prawa ich nie pamiętać ale książke ogólnie polecam - dla potomnych i dla siebie.

chris
03-06-2007, 14:48
Pewna rezolutna 14-latka, w kawiarence w Sanoku, chyba mocno już znudzona pobytem (szkolna wycieczka) w Bieszczadach, powiedziała kilka zdań:

"Przychodzi baba do psychiatry, a on się jej pyta, co jej jest? Panie doktorze, ja nieustannie myślę, w pracy, w domu, o "Star Wars" - ostatnio nawet mi się śnią.
Psychiatra pyta jej - a JAK to się zaczęło??? Baba na to : dawno dawno temu, w odległej galaktyce ..."

... ze szczególnym pozdro dla Jabola, już on wie, dlaczego ... 8)

sir Bazyl
28-06-2007, 22:31
Solina. Święta Wielkanocne 2007. Deptak od strony przystani. Knajpka w kształcie mającym przypominać żaglowiec. Ja, małżonka i nasza córunia.
Przejrzawszy menu, zwracam się do młodziutkiego kelnera:
- Przepraszam, ten "placek po bieszczadzku" to taki z gulaszem, czy z jakimś sosem grzybowym?
- Nie, proszę Pana, to taki placek ziemniaczany.
- Aha, ale on kosztuje 18 zł! To co to za placek!
- No wie Pan, taki opiekany z dwóch stron.
Zbaraniałem, bo po pierwsze nie wiedziałem, że całe życie jadłem placki po bieszczadzku, a po drugie, że nad Soliną mają tak pierońsko drogie ziemniaki.
Ochłonąwszy nieco, wysłałem kelnera by zasięgnął języka w kuchni. Po chwili wrócił uradowany wołając:
Miał Pan rację, to taki z gulaszem.

yasiolek
01-07-2007, 21:30
Dziś w Wiadomosciach na Polsacie o 18:50 był reportaż o turystach w Tatrach. w pewnym momencie wypowiadał sie ktoś ze straży parku odnośnie "turystów i ich fascynacją Giewontem" :
- Wczoraj (tj w sobote) podjechała rodzinka autem pod bramki wejściowe do parku, otworzyli drzwi i z auta zapytali sie: "Przepraszam jak dojechać na Giewont??", na to ja mu odpowiedziałem: "Proszę pana tam nie można dojechać, trzeba przejść około 2 godzin w górę na nogach". Na to Pan kierowca z wściekłą miną trzasną drzwiami i odjechał w przeciwną stronę. ...

kilka chwil potem wypowiadała sie dziewczyna w kwiecie wieku : "Chodzenie po górach jest bardzo męczące. Niekiedy trzeba przejść kilka kilometrów, iść kilka godzin, aby wejść na szczyt"....

i dziwić sie, że ludzi giną w górach

Derty
03-07-2007, 21:08
"Chodzenie po górach jest bardzo męczące. Niekiedy trzeba przejść kilka kilometrów, iść kilka godzin, aby wejść na szczyt"....


Hej:)

Sama prawda...:D Dziewczyna nie kłamała. :grin:

Ja kiedyś słyszałem taki dialog w straszliwych Karkonoszach:
ON - Po jaką cholerę tam leziemy?!
ONA - Bo jeszcze tam nie byliśmy, misiaczku.
ON - Buty sobie zedrę!! Tyle forsy dałem, żeby porządnie wyglądać w ośrodku!! (chodziło o ośrodek FWP pewnikiem)

Na nogach ów pan miał obiekt westchnień całych zastępów horolezców- Himalajki:D Nie Salamandry:P

Pozdrawiam,
Derty

Trauma
03-07-2007, 21:34
"W Teleexpresie właśnie o Perci mówili. Zaczepili jakieś dwie kobiety i pytają jak są przygotowane do wyjścia w góry. Jedna mówi, że dobrze, na co reporter pyta, dlaczego ma klapki na nogach. Ona na to, że gorąco. Pyta drugiej jak jest przygotowana, a ona, że Bóg jej pomoże."

http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=3712&start=80