PDA

Zobacz pełną wersję : NIENAWIDZĘ CHIŃSKICH ZUPEK!!! Czyli co pitrasić w Bieskach..



Jabol
10-06-2005, 17:05
Witam! Podczas mojego ostatniego łazęgowania posilałem sie standardową paszą turysty, czyli ryz, makarony, pasztety i..."Zemsta Vietcongu" :evil: Pewnego cudnego ranka zjadłem dwie kromeczki i skontrowałem to "chińczykiem"...Część tej substancji powedrowała w krzaki prosto z menażki...Mruknęłem wtedy do siebie sakramentalne zdanie, ktore często wielu wypowiada po imprezkach alkoholowych:"JUŻ NIGDY WIĘCEJ!!!" :twisted: Nie wiem czy dobrze zrobiłem wylewajac to dziadostwo bez wcześniejszej utylizacji w specjalistycznym zakładzie i czy lesne zwierzątka potem nie puszczały pawików...W każdym razie w akcie desperacji chciałbym poruszyć temat, zapoczątkowany w formie dygresji w wątku Henka http://forum.bieszczady.info.pl/bieszczady2084-0-asc-12.html . Zasada podobna: ma być lekkie, naturalne, pożywne i mało wrażliwe na upały. Proszę o przepisy na ciekawe posiłki biwakowe, najlepiej takie "palce lizać" :lol: :lol: :lol: Zamieniam się we wzrok...

P.S. To "NIGDY WIĘCEJ!" wypowiadałem też ostatnio dwukrotnie korzystając z "drogi" Terka - Dołżyca...

Zosia samosia
10-06-2005, 18:17
Oj, jakiś Ty delikatny :D :D :D
"snickers wygra z twoim głodem", czy jakis inny mars :D
A droga wcale nie jest aż taka dziurawa, nie przesadzaj Jabol. Przynajmniej na pięciu kilometrach. Bo dalej trochę wyboista. Ale nie aż tak :wink:

ziomalka
10-06-2005, 19:02
heh, zupki chińskie rewelacyjne nie są, ale z tych knora można już zmontować coś ciekawszego.Np. do grochowej wkroić pętko kielbasy i kartofelka, czy do jarzynowej marcheweczkę i kartofelka i już smakuje inaczej :)
hmm...uwielbiam ryż ze śmietaną i jagódkami bieszczadzkimi!
Ponadto kupujemy sosik grzybowy, w lesie zbieramy grzybki, łączymy i do tego ziemniaczki - pychotka!
Pożywna jest też kostka sojowa w polączeniu z jakimś sosem a może być i bez sosu, z kaszą gryczaną.
Mi osobiście za kuchnię służy kratka od grila zamontowana nad ogniskiem np na kamieniach.Wygodne, bo mieści się jednocześnie kilka koherów!
sMacZneGo :wink:

Zosia samosia
10-06-2005, 19:22
A czy można dodać taki grzybek jak łysiczka lancetowata???
http://grzybypolskie.republika.pl/Psilocybe_semilanceata.html
I czy godzi się go podawać z sosem grzybowym marki "amino" lub "Winiary" i z kartoflem????
I czy jadł ktos w tym roku sos z tych grzybków???

bertrand236
10-06-2005, 20:53
P.S. To "NIGDY WIĘCEJ!" wypowiadałem też ostatnio dwukrotnie korzystając z "drogi" Terka - Dołżyca...

Ostatnio te Twoje westchnienia słyszałem pod koniec maja parę metrów za sobą :lol: :lol: :lol:
Najlepsza do spożycia jest "Zupka wakacyjna o smaku ogólnoturystycznym z wkładką chlebową"
Pozdrawiam

marekm
10-06-2005, 20:58
I czy godzi się go podawać z sosem grzybowym marki "amino" lub "Winiary" i z kartoflem????


OJ :!: Zosia :!: , Zosia, tego to niestety nie wiem, czy sie godzi?
Ale można spróbować z jajecznicą :D . Będzie taka taneczna, zwiewna i ulotna, :roll: a potem Szlak Graniczny to już tylko sam odlot, niczym pikujący sokół podczas polowania :lol: :lol: :lol: :lol:

franek
11-06-2005, 09:14
Ziemniaki pieczone w ognisku, jadłem to ostatnio i bardzo mi tam smakowały. Gorąco polecam.

długi
11-06-2005, 09:40
a potem Szlak Graniczny to już tylko sam odlot, niczym pikujący sokół podczas polowania
- z Rabiej Skały :shock:

Moje żarełko bywa uproszczone - jednogarnkowe. Gotuję makaron, ryż, kaszę* niepotrzebne skreślić. Po odcedzeniu wrzucam pokrojoną puszkę mięsnopodobną i jak jest niedziela dodaję puszkę kukurydzy. Odcedzenie nigdy nie jest dokładne, więc powstaje coś w rodzaju sosu. Posypuję to papryką lub przyprawą grilową na ostro. Czasem dodam sosu z torebki, jak chce mi się brudzić drugi garnek.
Idąc w nowe technologie - można nabyć sam "chiński" makaron. Wtedy wystarczy torebka sosu winiary i kawał kiełbasy. Ugotowanym sosem zalewasz makaron i po paru minutach gotowe.
Często dodaję miejscowych ziół - lebiodki (oregano), wiosną może być czosnek niedźwiedzi, a na sałatkę ostrożeń warzywny.
Grzybki na deser.
Oczywiście najsmacznejsza jest naturalnie wędzona poranna kawa biwakowa
Smacznego
Długi

ziomalka
11-06-2005, 12:01
hehe, łysiczka może być, i to nie jedna :wink:
ale nie z amino...osobiście nie przepadam...

Jabol
11-06-2005, 13:12
Oj, jakiś Ty delikatny Tak...Jestem delikatny :lol: Lubię dobrze wysmażone żabie udka, żmije i ślimaki :lol: Pewni kamraci moga potwierdzić :lol:
Wiesz Zosiu, dopadło mnie "przesilenie"... chyba zjadłem już dopuszczalną życiową dawkę "chińczykow". :lol: Gdy pojawiły sie na rynku, byłem zachwycony odmiennościa smaków w porównaniu do zupek w proszku znanych polskich firm :twisted: Chodziło mi o taka forumową burzę mózgów z której kazdy wybierze coś ciekawego do swego menu...Jako lasowy człowiek doskonale wiem jakimi roślinkami mogę zmienić sobie świadomość, ale nie polecam.

hmm...uwielbiam ryż ze śmietaną i jagódkami bieszczadzkimi!
:lol:


A droga wcale nie jest aż taka dziurawa, nie przesadzaj Jabol. Przynajmniej na pięciu kilometrach. Bo dalej trochę wyboista. Ale nie aż tak
Jest wyboista dla Łajt Lajtninga i tej wersji będę sie trzymał :lol:

marekm
11-06-2005, 15:43
z Rabiej Skały

toż to już extrema sportów biesowych, a i bez paszportów teraz można na Słowacką stronę. :lol:

sowa
12-06-2005, 12:01
...a jedliście ..mimry z mamrami na mumrach z memrami...???...polecam..CUDOOO!!!:)))) :roll:

kobieta_bieszczadzka
12-06-2005, 23:11
Witam......
ja jestem pochłaniaczką zapiekanek, podpłomyków i wszelkich różnosci , które mogę przypiec, podpiec i co tam jeszcze mi się uda w spartańskich warunkach .... 8) Polecam ze świeżymi pokrzywami i czosnkiem... :) pyszne .... oczywiście najlepiej mieć serek, który pieknie się rozpuści..... polecam ..... :D

kobita...

diablica
13-06-2005, 17:40
Ja bardzo miło wspominam kisiel z kawałkami czekolady (co do tego składnika to byłam przeciwna, ale cóż... demokracja w grupie... :| ) ugotowany na piecu z kamieni z rzeki. Był wieczór, noc mieliśmy spędzić w schronie w Balnicy. Ledwo zdążyliśmy pichcenie przed burzą. Muszę się pochwalić, że piecyk zbudowałam JA. I chociaż nie mam zdolności architektonicznych, to budowla utrzymala menażkę w stałej pozycji (znaczy się nie chybotała!) :D

Ezechiel
13-06-2005, 22:20
Jak już wkrótce przeczytacie w relacji jestem miłośnikiem brei

Cebula z mięchem podsmażyć (dusić raczej)

10 min

Potem groszek, kukurydza, fasola, sałatki

10 min dalej dusić

Czosnek, przyprawy.

Podawać z ryżem, makaronem, kuskusem.

Lubię kisielki z jagodami i malinami.

Rano lubię wciągnąć kaszkę z jabłakami

bertrand236
13-06-2005, 23:07
(Jeśli pytasz o ten trzeci znaczy, że jesteś tym pierwszym)
skąd to wyjasnienie/ Przed tem tego nie było i bardziej mi sie podobało :lol: :lol: :lol:
Pozdrawiam

Derty
14-06-2005, 12:39
Hej :)
Przepis podpatrzony w Tatrach w czasach kartek na wszystko:

-masełko
-płatki owsiane
-cuker
-kakałoo
-woda
-Zupka chińska

Płatki podgotowujemy do częściowego rozmoczenia (1 minutka, na szklankę płatków ćwierć szklanki wody) Wodę lekko osolic. Następnie wrzucamy kakałooo, cuker, masło i energicznie bełtając zasmażamy aż zrobi się gorące i zacznie nam być niedobrze z głodu.
Wtedy garek zdejmujemy z ognia i otwieramy zupkę chińską, wąchamy, natychmiast ją wyrzucamy ( i tak byśmy wyrzucili więc najlepiej zrobić to w tym momencie ) i zaczynamy spożywać smakołyk. Niektórzy dosypują wanilii i/lub spryskują z wierzchu śmietanką w dezodorancie. Zalety: kaloryczność/niska cena/tempo przyrządzania/mała masa składników :)
Smacznego :)

Goska
14-06-2005, 13:34
Przepis podpatrzony w Tatrach w czasach kartek na wszystko:

No i najlepsze lody na świecie, dostępne tylko w sezonie zimowym. Do kubka napakować odpowiedniej ilości śniegu, dołożyć ulubiony dżem, ucierać przez chwilę. Lepszych nigdy nie jadłam.

Jabol
14-06-2005, 15:56
...cos sie mi tu ...

Derty
14-06-2005, 16:01
...Do kubka napakować odpowiedniej ilości śniegu, dołożyć ulubiony dżem, ucierać przez chwilę...

Z ust mi ten przepis wyjęłaś. Styczniowe biesiady lodowe w 'Piątce' składały się z:
- potrawy j.w. (zalecam dżem malinowy) lub zamiennie z mrożonego kisielku (kisiel może być cieplejszy niż +0.5 st. C )
- litworówki na spirytusie i krynicznej wodzie z Przedniego Stawu (listki arcydzięgla zawsze ktoś 'przypadkiem' znalazł w przepaści swego wora)

Ktoś spyta dlaczego kisiel mrożony? Ano, w tamtym czasie w 'Piątce' w styczniu było wszystko mrożone :D Zwłaszcza w kocherni :P
Tu jeszcze podam przepis na dojrzewanie kisielku 'Po jurajsku'. Gotujemy na mikroogniseczku 2,5 litrowy gar wody, a gdy wydaje się, że woda zaczyna lekko syczeć, wlewamy doń rozrobiony proszek kiślowy przeznaczony tylko na 1 litr cieczy i mieszamy aż do zupełnego znużenia. Ognisko oczywiście zagasa, gar odstawiamy w krzaki, uciekamy przed świeżym opadem śniegu do namiotu, a rano otrzymujemyw prezencie 2,5 litra cudownie pachnącego żelu, który pożeramy nie bacząc na jego temperaturę i małe lodowisko w łyżce, której używamy do jedzenia :) Nie sypać cukru!! Chrzęści w zębach niczym piach!!

Jabol
14-06-2005, 16:13
No i najlepsze lody na świecie,
Wiem :lol: Od lat takie robie, tyle ze dodaje jeszcze mleka w proszku...Pycha :lol:

otwieramy zupkę chińską, wąchamy, natychmiast ją wyrzucamy
hehehe :lol: :lol: :lol:

ugotowany na piecu z kamieni z rzeki. Kurcze!!! :twisted: Nawet nie masz pojęcia jak ryzykowaliscie :twisted: Kiedyś wyciagnęlem z potoku taki duzy płaski kamień i rozpaliłem na nim małe ognisko. Zagotowałem sobie zupke i zestawiłem kociołek celem konsumpcji... I wtedy jak coś nie pierdutnie!!! Ogniseczko rozpyliło sie po gwieździstym niebie i opadło deszczem iskier... Przez chwile myślałem że rozpalilem ogień na jakims niewypale z czasów wojny. Ale po blizszych ogledzinach okazalo sie że ten wielki kamień był nasiakniety wodą. Pod wpływem żaru para wodna rozsadziła go w poprzek jak kanapkę. Jedna część została na dole a druga usiłowała odlecieć...Dopiero potem wyczytałem w ksiażkach że na dzikim zachodzie indianie zakradali sie w nocy do obozowisk białych, zamieniali kanienie wokoł ognisk na takie z potoku, ich wybuch i zamieszanie jakie czynil był sygnalem do ataku...Mnie na szczęscie nikt nie zaatakował... :lol: :lol: :lol: Pomyślałem sobie że na całe szczęście nie chodzę po bieskach z kałaszem(AK-47) jestem pewien, że z miejsca położyłbym zaporę ogniową na okoliczne zarośla, usiłując rozpaczliwie jednocześnie sie okopac...

Marcowy
16-06-2005, 11:17
Zamiast chińskich zupek polecam bulion wegetariański (chyba) z Winiar w słoiku. Wystarczy zalać wrzątkiem, jest super aromatyczny, nie ma metalicznego posmaku, jak "chińczyki", można doń dodawać praktycznie wszystko, co się wygrzebie z plecaka albo upoluje :D Ostatnio wrzuciłem połamaną kromkę chleba, wyschniętego na wiór. Takie prawie grzanki mi wyszły...
A z innych wykwintnych dań dla Jabola :D polecam fondue z zeschniętego sera (o ile za życia należał do tzw. miękkich). Wystarczy blaszany kubek, trochę tłuszczu i źródło ciepła. Warunek - potrzebny jest albo zapasowy kubek, albo święta cierpliwość do zmywania :lol:

Bison
16-06-2005, 21:00
Nigdy nie byłem wybredny co do jedzenia na wyprawach i jeszcze mi sie zupczany typu "wesoły chemik" nie przejadły. Osobiscie wolę potrawy jedno garnkowe. Do nich uzywam wszelkich kaszek a polecam kaszkę kuskus. Kilka przypraw i przecier pomidorowy i jest miodzio. Z innych ciekawostek mam "wafelki dopalacze" to jest: Zwykłe wafle przekłada sie masa złożona z zmielonych suszonych orzechów włoskich, bananów, jabłek, daktyli i czego dusza jeszcze zapragnie, wszystko to mieszamy z zagotowanym zagęszczonym mlekiem w puszce i dodajemy kakao. Strasznie słodkie ale daje porzadny zastrzyk mocy używałem tego w czasie wypraw rowerowych jako przekąske...

Pozdrawiam

Astra:)
16-06-2005, 22:15
Niech zyje "mielonka rzeszowska" i... vifon'a zupka chinska!.. To bylo kiedys... Jak sie harcerzobiesiadouzyszkodnikowalo... i w Wetlinie na przystanku przy -23°C grzalo wode czekajac na autobus, ktory nie dojechal... ziuut- smakowalo mi wtedy wszystko, jak nigdy ;))) Mielonka, chleb i finka- to mam zawsze (tak na wszelki wypadek ) :oops: :)
Jabol :D "andruta" z masa czekoladowa" w Biesy :oops:

kobieta_bieszczadzka
17-06-2005, 09:39
ło..... zapomniałam o wafelkach ....... fakt :P:P .... mam tajny przepis na pyszne wafelki :) .... Bardzo słodkie, ale jaka cudowna ta słodycz w ustach........ Mogą potwierdzić uczestnicy wyprawy na HK.... :twisted: :mrgreen: .......... przepis ściśle tajny..... a wógóle to najlepsze wychodza podczas pełni.........:P;)

Jagna
17-06-2005, 16:41
Ja chyba doskonale znam ten przepis na wafelki :P w końcu Baba Jaga ze mnie... hehehe...
A kto ma ochotę na naleśniczki Jagienki? mogę je robić wszędzie i aż się dziwię, dlaczego nie zabrałam swojej ukochanej patelni w Bieski.?

Astra:)
17-06-2005, 20:52
Ja chce nalesnika! Ales mi przypomnila... ;))) Jutro sobie zrobie, widzisz.... Juz teraz wiem.... Cos za mna chodzilo a ja sie glowilam...- teraz wiem :D :oops: :idea: Ale, zeby w Biesy z patelnia.... :roll: :shock: :roll:

Astra:)
17-06-2005, 21:02
haha.... A co jeszcze pamietam... to pichcenie na zaglowkach ;) Przed "prawdziwymi Bieszczadami", wczesniej, zatrzymywalismy sie na pare dni w Polanczyku, zeby na "Wodnik"u" poplywac. Mielismy oczywiscie swoje ulubione zakamarki przycumowe- coby nas malo kto znalazl :D to wtedy pichcilismy dobre zarelko. Specjalem, sluchajcie, to podgrzewana konserwa- krojona w plasterki i grochowka z puszki... Ktos jak dorzucil ryz(jak mu sie chcialo ugotowac)... hiehie... a potem jak jeszcze tego ryzu zostalo to sie robilo deser- kisiel z ryzem :D To bylo nadrabianie sil i pelne fizyczne przygotowanie na potem :D

Jagna
20-06-2005, 08:45
Naleśniki da się zrobić wszędzie. Prawie, że zrobiłam je kiedyś w pociągu... więc czemu nie w Biesach? chyba też sobie zrobię, bo mnie naszło. A co wy na to, żeby spróbować wersji turystycznej gołąbków? Konserwa z ryżem i liście winogrona albo i inne jadalne???:) Chyba trzeba spróbować...

Zosia samosia
20-06-2005, 21:44
:) :) :) :)

Cała ta pisanina, jest pisaniem "sobie a muzom", ponieważ moim bardzo skromniutkim zdaniem w polskich Bieszczadach nie ma potrzeby samemu niczego pichcić, no chyba, że ktos kucharzenie w plenerze traktuje jak hobby i sprawia mu to przyjemność.
Przecież wystarczy zjeść śniadanie, w plecak zapakować ze dwie kanapki i jeden baton, wodę i przed siebie. Chyba wszyscy dobrze wiedzą, że nie ma tras nie do pokonania w ciągu jednego dnia!!!! (mozliwosci biwakowania w górach tez raczej ograniczone :( )
A potem wpadamy do jakiegos baru "Ryś" np. lub inny "Smak" i po sprawie.

Wiec po kiego grzyba zawracać sobie głowę "książką kucharską"? :D :D (no chyba, ze tym grzybem bedzie łysiczka lancetowata :wink: )
A o gotowaniu w górach (całkiem zresztą blisko), o różnych kombinacjach kulinarnych, i o tym co z czym sie najlepiej łączy, mógłby na bardzo świezo opowiedzieć Zbyszek :lol: :lol:
(Zbyszek - do tablicy!) :D.
Też co nieco wiem o tym :wink:

Derty
21-06-2005, 13:25
Witencja :)



[...] Cała ta pisanina, jest pisaniem "sobie a muzom",[...]

A więc jestem muzą (Muzą?), bo czytam te przepisy i ZAMIERZAM STOSOWAĆ W TERENIE!! :D A nie tylko placek po 'bieszczadzku' i nieśmiertelne pierogi kupować. Nawiasem mówiąc widziałem kiedyś na polu namiotowym w Berehach Grn panią, która przed namiotem walcowała na stolnicy zrobionej z kawałka sklejki ciacho, chyba właśnie na pierogi, a może na makaron.
Takich patentów na jadełko, gdy MUSI być inaczej niż na codzień, albo gdy od 5 dni leje, albo gdy braknie kasy, takich patentów potrzeba jak najwięcej :) A więc MUZY! Do garów!! :D I do piór!!

misiekjakub
21-06-2005, 14:15
A więc MUZY! Do garów!!


Derty, okropny jesteś :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Ale na poważnie - ja też sobie złożę z tego wątku niezłą książkę kucharska. I też przetestuję w praktyce. No, może nie wszystko - Jabolowe lody tro raczej nie dla mnie (jako szanujący się niedźwiedź nie szlajam się w zimie po górach. To ynacyz, ostatnio si sylajam, ale nie po Biesach :( )...

Podzrućcie jeszcze coś smakowitego :D

misiekjakub
21-06-2005, 14:17
To ynacyz, ostatnio si sylajam

Czyż to nie piękne? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Tak to wygląda, gdy XPek głupieje (mój sam przełącza sobie język na klawiaturze)

Astra:)
21-06-2005, 20:20
[quote="Zosia samosia"]Wiec po kiego grzyba zawracac? sobie g?owe?a? kucharska?/quote]
:mrgreen: haha zosiu po takiego, zeby sobie smaka narobic :roll:
Pichcenie to frajda, takze w gorach :D a jak sie nie chce, albo nie ma czasu- to te batony i kanapki- o ktorych wspomnialas bez potrzeby- sa zawsze w plecaku ;p

:shock: Bar "Rys" albo "Smak"... leeee... nie ten klimat, nie ta smiechawa :lol: i nie ta sama przyjemnosc 8)

Pozdrawiam

Zosia samosia
21-06-2005, 21:44
a ja tam jem po to żeby żyć a nie żyje po to żeby jeść!!!!
Jedni wolą to - inni co innego.
A gotowanie ma faktycznie klimacior, jest smieszne i wesołe, he he he.
Możesz latać po Biesach z patelnią i wałkiem do ciasta, jednak mnie do tego nie przekona chyba żaden argument. A co zrobić z wody, konserwy, makaronu, ryżu itp. wiem i bez książki kucharskiej. (także wirtualnej)
Pozdrawiam również

Astra:)
22-06-2005, 22:36
Hahaha! A kto Ci powiedzial, ze z patelnia i walkiem po gorach "latam"??? Hehe... Masz wyobraznie... Takie koloryzowanie faktow na swoja strategiczna korzysc argumentalnà psychologia jakos nazywa ;ppp :lol:
A skoro wiesz... To co robisz z woda, konserwa, makaronem i ryzem? :roll: :mrgreen:

Jedni wolą to - inni co innego.

Dobze, ze to dodalas. Jakiez mamy szczescie byc odmiennymi :lol:
Bez urazy

Pozdrawiam
Astra

Astra:)
22-06-2005, 22:38
Dobze, ze to dodalas. Jakiez mamy szczescie byc odmiennymi
Bez urazy
Tam ma byc "Dobrze"_ fatalnie zgubilam literke :oops: :shock: :D

Bison
23-06-2005, 11:04
A gotowanie ma faktycznie klimacior, jest smieszne i wesołe, he he he.
Możesz latać po Biesach z patelnią i wałkiem do ciasta, jednak mnie do tego nie przekona chyba żaden argument. A co zrobić z wody, konserwy, makaronu, ryżu itp. wiem i bez książki kucharskiej. (także wirtualnej)

Troche nie w te strone idziesz. Gdy człowiek chodzi po biszczadie tydzien lub dwa to te cudowne mielonki i vifony przejadaja sie i po jakims czasie nie mozesz na nie patrzec. Gotowanie w bieszczadzie nigdy nie było dla mnie zabawa. A gdybym nie musiał jesc to bym nie jadł zaoszczedziłbym kupe czasu ktory jest "zmarnowany" na pichcenie:):) A nie wszedzie sa bary i nie wszystkich stac na jedzenie w barach, i wola wydac te pieniadze na dalszy pobyt w bieskach.
Pozdrowienia

Zosia samosia
23-06-2005, 21:41
Jejku, jejku!!!
Jaki agresywny pościk!
To ja tu trącam feministyczne nutki a dostaję pstryczka w nos od przedstawicielki tej samej płci! :D no no!!!
Przede wszystkim, nikogo nawet nie cytowałam, ani nie koloryzuje faktów bo i po co?
Strategiczna korzyść???? nie mam zamiaru osiągac żadnych strategicznych korzyści Astro no bo i po co?
:wink:
Co do "latam" cudzysłów tam sie słusznie należał - przyznaję, ale na tym forum nie takie rzeczy juz widywałam (a mam taki paskudny wzrok, że każdy najmniejszy błąd widzę, a ominiecie znaczka każdemu sie zdarza - patrz wyżej), tak wiec myślę, iż zostanie mi wybaczona ta niedokładność :( :( :(

No a teraz, zeby sie zrehabilitować musze wrzucić jednak jakis przepisik, więc oto i on:

Sałatka zakarpacka - przepis przywieziony prościutko z Ukrainy zielonej

3 ogórki świeże
sól i pieprz do smaku (jeżeli jest pieprz)
zamiennie może być przyprawa typu Vegeta, kucharek, itp.
1 duża łyżka keczupu

Ogórki umyć, obrać (niekoniecznie), pokroic na plasterki. Dodac sól i pieprz lub inną przyprawę. Wymieszać. Na końcu dodac keczup. podawac natychmiast po wymieszaniu
:wink:
Świetnie smakuje z kurczakiem na ostro i frytkami. Równie doskonała jest ze stekiem cielęcym i ryżem po bieszczadzku lub zakarpacku. Można równiez podawać z pieczywem białym bądź ciemnym. Ale tak samo dobra jest z chlebem, który ma 3 dni :D :D :D

Dobra, wiecej sie tu nie odzywam :lol:
Bedzie mi bardzo miło i przyjemnie, gdy ktos skorzysta z mojego przepisu :wink:

Bez urazy :wink:
i jeszcze na koniec cytat ze Szwejka: "bawimy sie wesoło, bo najważniejsze jest się wesoło bawić" :lol: :lol: :lol:

irek
24-06-2005, 00:03
Kilka watkow kulinarnych zaczne od Ukrainy

LIBUCHORA - kolacja przy ognisku no moze katering tubylcow - podplonek zagryzany cebula (gryzina jak jablko) przepijany bimbrem z wlasnej winnicy co by z geby cebula nie jechalo.

TURKA - WYSZKA - Solanka w Turce potem zakupiona w Wysocku kielbasa o dziwnym wygladzie, nawet po upieczeniu nad ogniem nie byla zjadliwa, ale wszystkiego trzeba sprobowac. Dobra mina do zlej gry, dla wszystkich dobra wymowka byl pies ktory pojawil sie na horyzoncie i nie wygladal na najedzonego - nasza kielbasa jednak pogardzil. Przez trzy godziny dziwny posmak w gebie zakonczony pieknym ptakiem.

POD PIKUJEM - pulpa Szaszki wygladala jak paw pewnej kolezanki w Sekowcu ale glod i to ze niechcialem jej sprawic przykrosci spowodowal ze to zjadlem. Juz wiem jak w Matrixie smakowaly posilki na statku. Pocieszylem sie jednym bo byla ze mna zona, magiczne slowo i robi zupke z torebki. Zaczynam jesc i znowu szok smakuje podobnie jak pulpa, no moze nie mam dzis smaka zastanawiam sie, ale slysze Irek zapomnialam ci wsypac tego co bylo w tej malej torebeczce.

RUNINA SLOWACJA sniadanie rum, obiad rum, kolacja rum - przez nastepne 2 dni nie musialem jesc zreszta sie nie oplacalo, po co marnowac jedzenie.

BIESZCZADY POLSKA - rano kefir z bulka pod sklepem, przez caly dzien ramka fajek, wieczorem kielbaska z gilla lub konserwa do tego ze 3 pifka.

i to sie nazywa zdrowy styl zycia ;)

Astra:)
24-06-2005, 00:56
to sie nazywa zdrowy styl zycia

Looosie :shock: :shock: :shock: :mrgreen: y opusc sobie te Biesy n jesien bo nie wyzipiesz ;) :mrgreen:

Astra:)
24-06-2005, 01:08
Jejku, jejku!!!
Jaki agresywny pościk!
To ja tu trącam feministyczne nutki a dostaję pstryczka w nos od przedstawicielki tej samej płci! no no!!!

Eeee tam, Zosiu :roll:
Poza tym... Lubie pichcic, ale lubie tez, kiedy ktos pichci dle mnie_ szczegolnie, jesli to mezczyzna jest na polu popisow ;) Jestem za Wyzwoleniem a nie Zatraceniem feminizmu, co nie znaczy,ze gotowanie nie jest domenà mezczyzn_ oj, rzeklabym: PRZECIWNIE ;)
:D
Pozdrawim i bez urazy 8)

irek
24-06-2005, 01:18
Lubie pichcic, ale lubie tez, kiedy ktos pichci dle mnie

i tu sie z toba zgodze ale ja preferuje kobiety, a tak na marginesie co ty spac nie mozesz ;)

Jabol
24-06-2005, 08:50
i to sie nazywa zdrowy styl zycia mamy podobne doswiadczenia kulinarne :lol: Rozbawiłes mnie z ranka...Ja kiedyś na stażu wróciłem po ciezkim dniu do leśniczówki potwornie glodny. Zaczęłem z miejsca pichcić jakaś pulpe a'la pemmikan. Gotowałem jeszcze ryż, i nie mogłem sie doczekać. Nie potrafie do dzis wytłumaczyć swego zachowania...Zwierzęcy głód i niecierpliwość kazały mi zjeśc łyżkę masła :lol: :lol: :lol: Chwile potem wykonałem rekordowy sprint do mojego Wychodka Z Cudnym Widokiem Na Świat. :lol: :lol: :lol: A mówia że "Nie mozna się zesr....ć z głodu" :twisted:

misiekjakub
24-06-2005, 10:25
Patrzcie Państwo, ile to jest mocy w łyżce masła...

W życiu bym nie pomyśłał że to aż tak wysokoenergetyczne paliwo :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anyczka20
24-06-2005, 10:35
Zwierzęcy głód i niecierpliwość kazały mi zjeśc łyżkę masła Chwile potem wykonałem rekordowy sprint do mojego Wychodka Z Cudnym Widokiem Na Świat. A mówia że "Nie mozna się zesr....ć z głodu"

Po co komu środki przeczyszczające, starczy łyżka masła.....aleś mnie rozbawił :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Derty
24-06-2005, 10:40
Hej :)
Opowieść Jabola o masełku przypomniala mi jeszcze jeden 'ciekawy' przepis dla łazęgów. Snuliśmy się onegdaj z kumplem między Beskidem Sądeckim a Niskim na zakończenie bardzo nieudanego, deszczowego sezonu w Tatrach. Brakło już żarełka, a rozkład jadłodajni w tamtych czasach w tamtym rejonie też nie pozwalał dać upustu naszej żarłoczności. Jednego wieczoru zgłodniali przetrzepaliśmy nasze wory dokładnie i znaleźliśmy: MASŁO!!, RYŻ!!, topserek nadgnieciony typu Ementaler i zabrudzony dżemem słoik. Zero soli, przypraw, wkładki mięsnej...dramat. Zagotowaliśmy na ognichu menachę wody, w niej ryż, z którego po wsypaniu do wody, wypłynęły robaczki (dobra nasza - wkłada mięsna się znalazła), a żeby dosmaczyć, wrzuciliśmy masła przygarść i popłukaliśmy słoik po dżemie. Topserek zostawiliśmy do poprawienia smaku po daniu głównym :P Odlaliśmy wodę i zaczęliśmy wiosłować szumowinami wgłębnymi, z każdą kolejną łykniętą porcją mając więcej łez w oczach. W pewnym momencie kumpel zaryczał dramatycznie 'k...m...ć!! Jerzyny!!' I obaj zaraz rzuciliśmy się na krzaki jerzyn nieopodal. Mżawka w trakcie zakładania obozu jakoś zniechęciła nas do dokładnej lustracji okolicy i okazało się, że jeżyn było tak dużo, że po dodaniu do ryżu powstało danie bogów :D Ubocznym efektem było to, co spotkało Jabola po łyżce masła :) Polecam na obozy odchudzające :D

Astra:)
24-06-2005, 20:40
ja preferuje kobiety
Hahaha! No ja mysle, iras :lol:

Chwile potem wykonałem rekordowy sprint do mojego Wychodka Z Cudnym Widokiem Na Świat.
hiehie, taki serduszkowy widoczek na swiat? Apropos wychodkow... Przypomniales mi Jabol pewna "harcerska" zabawé. Mielismy zastép twardzieli, chlopy juz studia i te sprawy... haha... Gralismy zazwyczaj w porze obiadu lub kolacji... Gra nazywala sié "Pytong"... Oooo ziuuuut! Mysmy grali w wersje LIGHT... Po trzeciej rundzie, ja odpadalam :x :o :roll: chlopcy zostawali na runde HARD....
Gra polega na tym, ze je sie z jednej menazki_ menazka wedruje po uczestnikach gry wg wskazowek zegara... Bierzesz lyzké tego co jest w srodku a potem dorzucasz cos od siebie (nie pytaj co mysmy dorzucli i jak to odstraszajaco wplywalo na gapiow). Po tym jak dorzucisz, mozesz powiedziec STOP, ale jesli tego nie zrobisz, bedziesz musial zjesc kolejna lyzke mixtury(po kolejce ludzi ktorzy z pewnosci cos od siebie dodali :mrgreen: )... Akcje byly straszne, widoki straszne...Smiechawa byla na poczatku, potem nie widzialam :mrgreen: Bo mnie bralo na... hahaha... Gre przywiozl znajomy od harcerzy ze Slaska... Tam to juz nie wiem, co od siebie dodaja, hahaha, ale historie krazyly kosmiczne ;)))
A znacie gré "GRANAT"?_ tez mi sie z wychodkiem kojarzy, ale nie opowiem bo by mnie znajomy usmiercil :lol:
...

irek
24-06-2005, 21:09
SZCZYT LENISTWA W PIECZENIU KILBASY ONLINE

siedzimy wlasnie w osirodku BARR w zatwarnicy ja barszczu i bartko chcemy zrobic ognisko i kielbaski, barszczu i bartko (chyba byli bardzo glodni bo do wyrywnych nie naleza) zaoferowali ze rozpala ognisko bo ja siedze przy kompie. Jednak po chwili wracaja zamienic sandaly na buty gorskie bo po drzewo trzeba isc do lasu, troche mi glupio mowie za chwile wam pomoge. I jak to trzech facetow, znalezli lepsze rozwiazanie pojechali samochodem do osirodka w sekowcu po porabane drzewo.

I to sie nazywa "poradzic sobie w gorach" ;)

Astra:)
24-06-2005, 22:22
Aleeee... Macie ognisko??? Oooo.... :( Oooo... Ale wam fajnie... Pozdrawiam ekipe. SMACZNEGO ;)))
A ja jakies "pépites croustillante" zajadam, siedzac przed kopmem... Eeee... Ale klimat zrobicie... Wracam :)

joorg
26-06-2005, 18:58
Przecież wystarczy zjeść śniadanie, w plecak zapakować ze dwie kanapki i jeden baton, wodę i przed siebie. Chyba wszyscy dobrze wiedzą, że nie ma tras nie do pokonania w ciągu jednego dnia!!!! Cos mi to wyglda Zosiu na niedzielne "szlakowanie" (bez obrazy)co najmniej tydzien bez zchodzenia do barów to jest to... co tam menaszki ,kocherki itp --kociolek o pojemnisci 15 l na trojnogu to jest to --co sie tam nie gotowalo????? a potem osmolony do plecaczka sie przytroczalo i wejscie do najbardziej zatloczonych miejsc bylo zagwarantowane ..... a co do chinszczyzny o ktorej Jabolek pisze-- kolega polecial na Tajwan (sluzbowo) i po tygodniu dzwoni -- " juz tu dluzej nie wytrzymam , nie bede jadl wiecej dzdzownic, chrbaszczy i szaranczy jem tylko w macdonald -- a ja mu na --to dobra a wiesz ze miesko w ich MC-D jest z kotow i psow .. wrocil po 2 tygodniach 7 kg lzejszy -- a przekladajac to na Bieszczady -- to chodzi o to,zeby wracac lzejszym z Biesow --nie tylko fizycznie ale i psychicznie --a co Wy na zupe piwa z ryzem ,choc tu troche chinszczyzny tez jest ...

joorg
26-06-2005, 19:03
Aleeee... Macie ognisko??? Oooo.... a rozpal ognisko nad Loara , niech sie francuziki ucza - najwyzej wczesniej wrocisz do kraju - bo Cie deportuja

Zosia samosia
26-06-2005, 22:41
Cos mi to wyglda Zosiu na niedzielne "szlakowanie" (bez obrazy).

słucham????????????
czy my sie znamy choc wirtualnie?????
sam chyba jestes "niedzielny". Niedziela bez rosołu to nie niedziela :D :D - tak? :D

bez urazy - następny

joorg
26-06-2005, 23:15
czy my sie znamy choc wirtualnie?????
i nie chce cie nawet wirtualnie poznac - twoja mniemanie o sobie i agresja(tak wynika z twoich postow ) chyba juz cie przerosla

słucham???????????? bez urazy ale ....

wojtekbieszczad
27-06-2005, 00:17
..o co tu chodzi? gubię wątek:))0

KAHA
27-06-2005, 08:37
..o co tu chodzi? gubię wątek:))0

w sumie to o jedzeinie w bieskach (zreszta nie tylko w bieskach ale we wszystkich gorkach :) )

kobieta_bieszczadzka
28-06-2005, 12:11
Zasadniczo to nie tylko we wszystkich górkach, ale chyba na każdym odludziu.... założe się, że równie wspaniale smakuje w dziczy Roztocza, w lasach MRU i innych dziwnych miejscach jak i w Bieskach ..... najważniejsze, że sobie poradzimy :).... kazdy jak lubi lub jak potrafi.... :) :wink: :mrgreen: .....

pozdrawiam i fantazji życze ...... na szlakach ......

kobita

KAHA
28-06-2005, 13:58
w sumie to w kazdym miejscu mozna tak pitrasic :)

Pozdrawiam
K.

Bison
28-06-2005, 17:49
wiecie jade za chlebem do anglii...ale obowiazkowo zabieram ze soba sztuk kilka zupek chinskich:)

Anyczka20
28-06-2005, 18:38
wiecie jade za chlebem do anglii

Bądź dzielny i powodzenia tam na dalekiej pn :wink:



ale obowiazkowo zabieram ze soba sztuk kilka zupek chinskich:)

I tak je wywalisz w krzaczory :mrgreen:

Szaszka
28-06-2005, 18:44
Nie wywali.
Wszak ich zapach przypomni mu Bieszczady... ;)
Będzie sobie zaparzal po troszku, jak go ogarnie melancholia. :D

olka_olka
29-06-2005, 00:17
..o co tu chodzi? gubię wątek:))

Nie martw się nie ty jeden :)

A tak wogóle to ja lubię chińskie zupki, jeszcze mi nigdy nie zaszkodziły. A gdy jadę na wakacje po roku pracy (i gotowania obiadów w domu) to ani mi się śni gotować jeszcze w górach i wcale nie uważam się z tego powodu za pseudoturystkę (piszę tak na wypadek gdybym została o to posądzona).

Z pozdrowieniami dla smakoszy :)

barszczu
29-06-2005, 09:25
słucham????????????
czy my sie znamy choc wirtualnie?????
sam chyba jestes "niedzielny". Niedziela bez rosołu to nie niedziela - tak?

tak napisała Zosia do Joorga! A czy ktoś ją w ogóle zna realnie? Proszę o informacje na priva, bo dochodzą mnie słuchy, że Zosia to taki dryblas o wzroście 190 cm i wadze 140 kg - zakapior bieszczadzki, który tylko dla żartu się podszywa pod niewinną istotkę o wdzięcznym imieniu Zosia. Kiedyś jeszcze Zosia występowała pod nickiem Martyna - udając, że to dwie różne osoby (tak wynikało z wypowiedzi - w tym samym wątku obie się wypowiadały).

długi
29-06-2005, 10:17
Jeju, ale masz przechlapane :twisted: :twisted: :twisted:
Długi

barszczu
29-06-2005, 10:23
Jeju, ale masz przechlapane

wiem! i już się strasznie boje, ale moze ktos mnie obroni

KAHA
29-06-2005, 10:27
jak krzykniesz znane haslo (troche przerobione): OBRONICIE??

to my odpowiemy: OBRONIMY!!!

hihihi

barszczu
29-06-2005, 10:30
OBRONICIE???

KAHA
29-06-2005, 10:31
OBRONICIE???

OBRONIMY!!!

Tylko przed kim...???

barszczu
29-06-2005, 10:36
Tylko przed kim...???

Własnie nie wiem - przed Długim albo Zosią (190 cm, 140 kg [około bo moze nawet 150 kg])

KAHA
29-06-2005, 10:38
Własnie nie wiem - przed Długim albo Zosią (190 cm, 140 kg [około bo moze nawet 150 kg])

a jesli beda razem.... bedzie pewnieze 3,5 m wzrostu i pewnie ze 200 kilo zywej wagi....

to ja nie wiem czy ja dam rade.... :shock: :roll:

kobieta_bieszczadzka
29-06-2005, 11:08
to ja nie wiem czy ja dam rade....

No co ty Kasiek........ ty rady nie dasz :P :mrgreen: ??? ja moge Cię ubezpieczać.... ewentualnie będziesz miała miękki upadek.... :lol: zważywszy na fakt, iż 3,5 metrowa Długa Zosieńka ... może byc lekko rozdrażniona :P.....

KAHA
29-06-2005, 11:20
ja moge Cię ubezpieczać.... .

no jak kobita pomaga to na pewno obronimy :D

olka_olka
29-06-2005, 13:31
A może Zosia pisze tak dla podtrzymania tematu. A Jorguś wcale nie lubi rosołu :mrgreen: woli placki ziemniaczane i pierogi :lol:


wiem! i już się strasznie boje, ale moze ktos mnie obroni

Ty jesteś odważny chłopak sam sobie poradzisz :mrgreen:

Viki
29-06-2005, 15:45
A czy ktoś ją w ogóle zna realnie? Proszę o informacje na priva, bo dochodzą mnie słuchy, że Zosia to taki dryblas o wzroście 190 cm i wadze 140 kg - zakapior bieszczadzki, który tylko dla żartu się podszywa pod niewinną istotkę o wdzięcznym imieniu Zosia. Kiedyś jeszcze Zosia występowała pod nickiem Martyna - udając, że to dwie różne osoby (tak wynikało z wypowiedzi - w tym samym wątku obie się wypowiadały).
Tak sie składa, że znam obie. I Zosię I Martynę. I mogę zaręczyć że to naprawde dwie bardzo skromniutkie istotki, które posiadaja przeogromną wiedzę na temat Bieszczadów i z wielkim wdziękiem oraz talentem dzielą sie nią tutaj z nami na forum i zresztą nie tylko tutaj. A jeśli już mowa o menu bieszczadzkim. Gorąco polecam sucharki swojskie z trzyletnim miodem odebranym niedzwiedziowi z Krywego.
pozdrawiam

długi
29-06-2005, 16:19
trzyletnim miodem odebranym niedzwiedziowi z Krywego.
Krzywdaaaa!!!!
A gdzie ochrona przyrody?, Chcecie, żeby przyroda poszła do Staszka na piwo?, żeby Tosi jabłka ze spiżarki wyjadła?
A tak na marginesie, moja płeć nie budzi wątpliwości - 2 synów, więc połączenie Długa Zośka jest chybione. Zresztą przy moich skromnych 185 i 75kg, aby wyszło 190cm i 140 kg to Zosia musiała by mieć 5 cm i 65 kg !!!!
Ja tam Zosi nie zaczepiałem, to spać mogę spokojnie, ale Barszczyku szykuje się jakaś straszna wojna. Tyle pięknych kobitek za Tobą stanęło, że strach się bać co będzie w razie czego. :|
Broń się sam, a nie dojdzie do katastrofy :mrgreen:
Długi

zbyszekj
29-06-2005, 17:47
Jak się narozrabiało to trzeba uważać, a swoją drogą "barszczu "mimo że Zosia to osoba o filigranowych kształtach to radzę Ci miej się na baczności to temperamentu u niej nie brak. A poza tym nie wstyd Ci szukać osoby do obrony swojej osoby. A jeszcze jedno pisanie o kobiecie w ten sposób to trochę nie fer. Jak by ktoś o Tobie napisał że jesteś ułomny, kulawy i garbaty jak byś się czuł. Czasami trzeba się zastanowić co się pisze żeby komuś drugiemu nie wyrządzić krzywdy. Tak więc uważaj nawet w Krośnie bo przyjaciele Zosi też tam mają swoje układy. Zosiu nie przejmuj sie tym co pisze "barszczu" Ci co Cię znają wiedza jak wyglądasz i co sobą reprezentujesz.

barszczu
29-06-2005, 18:25
Tak sie składa, że znam obie. I Zosię I Martynę. I mogę zaręczyć że to naprawde dwie bardzo skromniutkie istotki

czyżbys miał rozdwojenie jaźni?


ale Barszczyku szykuje się jakaś straszna wojna.

paintbolowa? czy na słowa?


nie wstyd Ci szukać osoby do obrony swojej osoby

no jakoś mi nie wstyd - co poradzę - powinienem mieć wyrzuty sumienia? :shock:


Jak by ktoś o Tobie napisał że jesteś ułomny, kulawy i garbaty jak byś się czuł.

przecież ja nikomu nie ubliżałem i nie napisałem że Zosia jest ułomna, poza tym 190 cm wzrostu i 140 kg wagi toż to prawie atrybuty odwagi i wielkości - sam bym tak chciał :D , nie wspomnę już o mianie zakapiora bieszczadzkiego - na takie na pewno nie zasługuję, chociaż kiedyś Iras mnie do zakapiorów zaliczył (chyba przez pomyłkę) :D nawet Lucyna pisała, że chętnie by zakapiorem została - miała tylko jakieś małe "ale" - już nie pamiętam co jej nie pasowało. Zosia natomiast (i Martyna jeśli ktoś ma rozdwojenie jaźni) jako osoby mające przeogromną wiedzę na temat Bieszczadów na takie miano z pewnością zasługują, jednakże nie będę proponował żeby przyznać jej (im) tytuł honorowego zakapiora bo jeszcze mi się oberwie za dobre chęci :)


Czasami trzeba się zastanowić co się pisze żeby komuś drugiemu nie wyrządzić krzywdy

czasami też trzeba uruchomić przycisk pt. "poczucie humoru" - nie wszyscy go jednak mają - i na to też nic nie poradzę :)



Tak więc uważaj nawet w Krośnie bo przyjaciele Zosi też tam mają swoje układy

po tych słowach donpedrozbyszkajot powiało grozą, jutro zapewne zastanę w łóżku głowę ryby lub coś z tych klimatów. Już się trzesę ze strachu, bo jak mówi przysłowie "na układy nie ma rady". A może do firmy przyjdzie mi 3 dryblasów (koniecznie w dresach z paskami i przyjadą czarnym BMW) i trzymając za piętę wystawią mnie za okno i będą trzymać dopóki na całe Krosno nie wykrzyczę, że Zosia Samosia jednak nie jest zakapiorem i nie ma 190 cm wzrostu etc.

ups, ale się spisałem, idę bo zupa stygnie :D

joorg
29-06-2005, 18:39
O...zesz..ku.. !!!!- ale narozrabialem, ale ja naprawde nigdy sie nie gniewam i nie obrazam na nikogo --co najwyzej chwilowo wku... ,a piszac o niedzielnym "szlakowaniu"mialem na mysli schodzenie ze szlaku do baru na jedzonko , co niejednokrotnie czynie jak jestem w niedziele w Bieszczadach. Wcale to" niedzielne " nie tyczylo sie Zosi(zle odczytala moje intencje , a moze ja tak zagmatwalem ?) To co pisze nie jest wcale, a wcale moim "biciem sie w piersi" --a rosolu nie jadam --chyba ze chinski z dzdzownicami zamias makaronu >>>>>>>>

A ze "narozrabielem" to OBRONIMY --Barszczu , Obronimy , chyba w Krosnie nam nic nie grozi , nie mam mocnych --ale gdzie kolwiek to i tak Obronimy
no i przepis
ale jaki ?? ---do baru drodzy rodacy do baru -- to zart bardzo lubie pichcic

barszczu
29-06-2005, 18:41
ale jaki ?? ---do baru drodzy rodacy do baru -- to zart bardzo lubie pichcic

wiec do baru - lub bar wziety jak kto woli - widzę Joorg, że ty masz prawidlowo uzywany przycisk "poczucie humoru", w przeciwieństwie do niektórych "mafiozów" :lol:

joorg
29-06-2005, 21:06
(koniecznie w dresach z paskami i przyjadą czarnym BMW) i
Barszczu zapomniales o przyciemnianych szybach -- no to mamy przewalone obydwaj

bertrand236
29-06-2005, 22:42
wiec do baru -
No właśnie. Będę niebawem jechał w Bieszczad. :D Spotkam sie z Jabolem. :D :D :D Albo w te, albo wtewte /ładne słowo :!: / pojadę przez Krosno. Dajcie chłopaki jakiś namiar na bar. :D
Pozdrawiam

joorg
29-06-2005, 23:14
pojadę przez Krosno. Dajcie chłopaki jakiś namiar na bar
dzien , godzina .. i czekamy na Ciebie ... malopolska tak ugosci wielkopolske , ze po barze z trzy dni pojedziesz w Bieszczady (jakies 80 km ) czekamy ..

olka_olka
29-06-2005, 23:28
Przepraszam bardzo, ale chyba się wam coś wymsnęło spod kontroli. Miało być o żarciu a jest zażarta dyskusja na temat Zosi, czy przypadkiem nie pomyliliście wątków. No proponuję nowy temat "Kto lubi Zosię i czy jest ona ładna?" Rzeczywiście niektórym kompletnie brak poczucia humoru, a może brak czegoś innego :mrgreen:
Nadal uważam, że zupki chinskie są dobre :mrgreen: Nawet dzisiaj zjadłam, bo tak zawzięcie śledziłam dyskusję, że nie miałam czasu gotować :lol:

zbyszekj
29-06-2005, 23:32
Drogi "barszczu" Twoje poczucie humoru trąci złośliwością, jak piszesz znasz Martynę i Zosię Samosię więc opisywanie jej jako kogoś o tak dużej wdze to po prostu złośliwość , ciekawe czym Ci się naraziła, zresztą to nie jest waż.ne, widzę jednak że Twoje poczucie humoru też gdzieś znikło. Więc nadal wyobrazaj sobie "mafiozów". Natomiast troszkę uprzejmości do osob które znasz nie zaszkodzi. A co do wystawiania przez okno to szkoda sobie brudzić rączki. A co do zakapiorów bieszczadzkich to duża część margines społeczy. Chociaż zdarzają się wyjątki.

KAHA
30-06-2005, 07:59
barszczu napisał:
(koniecznie w dresach z paskami i przyjadą czarnym BMW) i

Barszczu zapomniales o przyciemnianych szybach -- no to mamy przewalone obydwaj

ale szyby musza byc uchylone-zwlaszcza ta od kierowcy... zeby łokietek pokazac... to jest b. modne ;)

Przepraszam bardzo, ale chyba się wam coś wymsnęło spod kontroli. Miało być o żarciu a jest zażarta dyskusja na temat Zosi
żarcie czy zażarta dyskusja to podobne trochy :)



a może brak czegoś innego

tez mi sie tak wydaje... ale jeszcze nie wiem komu i czego :D :lol: :lol:


Drogi "barszczu" Twoje poczucie humoru trąci złośliwością,
hmm dziwne wiekszosc odpowiadajacych przyjela to z humorem... ale nie wszyscy... a szkoda.


piszesz znasz Martynę i Zosię
Ale on pisal tylko o Zosi tylko kots inny zaczął o Martynie... wiec MArtyny w to nie wciagaj :D

Pozdrawiam SMUTASOW :) i usmiechnijcie sie od czasu do czasu mamy lato tyle slonka wokol
Ps. Swoaj droga to zastanawialismy sie jak ludzie to przyjma i widze ze jednak wiele osob w Panstwie Dunskim.. (a nie to nie ta bajka) ... ma slabe poczucie humoru :)

bertrand236
30-06-2005, 08:31
po barze z trzy dni pojedziesz w Bieszczady (jakies 80 km )

Teraz będzie szybko, więc czekam na namiar. Nie moge podac dokładnego terminu, bo to nie zależy tylko ode mnie. Za to w sierpniu będę w Bieszczadzie całe 3 tygodnie. Może wtedy...

Pozdrawiam

barszczu
30-06-2005, 09:00
ale szyby musza byc uchylone-zwlaszcza ta od kierowcy... zeby łokietek pokazac... to jest b. modne

widzę KAHA, że masz mgliste pojęcie o nowoczesnej motoryzacji :lol: najnowsze modele BMW mają całe drzwi od kierowcy przeszklone! Dlaczego? Oczywiście dlatego żeby pasek od dresów było widać :lol:


Ale on pisal tylko o Zosi tylko kots inny zaczął o Martynie... wiec MArtyny w to nie wciagaj

no właśnie - Viki zaczął pisać, że je zna obie i zamilkł. Może rozdwojenie jaźni mu "puściło", a może rożróżnia dwie osobowości - Martyny i Zosi w jednej osobie? jak się nazywa jak ktoś ma dwie osobowości? :lol:

No i nie pisałem, że znam Martynę i Zosię - znam tylko jedną z nich - teraz już nie wiem którą - ale i to znajomość wirtualna. :lol:



widzę jednak że Twoje poczucie humoru też gdzieś znikło

znikło? przyczaiło się tylko, natomiast Ty go chyba jednak nie posiadasz :lol:


Za to w sierpniu będę w Bieszczadzie całe 3 tygodnie. Może wtedy...

koniecznie przez Krosno, koniecznie!!! bary tu mamy baaardzo przednie, śmiem twierdzic, że dużo lepsze niż w takim rzekomo najpiękniejszym na świecie Sanoku (i znowu się komuś narażę :lol: )

bertrand236
30-06-2005, 09:12
koniecznie przez Krosno, koniecznie!!! bary tu mamy baaardzo przednie
O.K.. Nadal czekam na namiar. Może coś polecisz godnego spożycia. Mam na myśli zakąskę, a nie danie główne. Bedę przeciez Karawanem.

Pozdrawiam

Piotr
30-06-2005, 09:24
Z pewną taką niesmiałością :oops: proponuję na tym zakończyć. Naprawdę jest spory problem dla osób przegladających archiwum, kiedy to w danym wątku musza przekopywac się przez dziesiątki postów nie na temat. Proponuje załozyć jakis wątek typu "Pogaduchy" na OffTopic i pisać tam nawet 1000 postów dziennie. Na forum Opinie turystów odpowiedzi powinny byc wyłacznie na temat - z uzwględnieniem, że oczywiście czasem lekko dysk. może od niego odbiec w inna strone, ale nadal trzymac się choć trochę wątku. Forum zbliża się do 20 000 postów i wkrótce cięzko bedzie juz cokolwiek znaleźć. Zatem: Opinie turystów - na temat. Posty nie na temat, będą traktowane zgodnie z regulaminem forum.
p.s - wiem, że jestem wredny :lol:
p.s - Ani Zosia ani Martyna po prostu nie istnieją. Daliście się nabrać - to boty wykorzystujące zmyslny algorytm kontekstowy, dzieki któremu sprytnie dopasowują generowane odpowiedzi do treści wątku (choć czasem sie mylą, bo jeszcze nie do końca nauczyły sie czytać). Osobom którym się wydaje, że je (ją) znają podstawiono naprędce wynajęte licealistki, ktore dorabiają sobie na wakacje. Za tym wszystkim ma sie rozumieć, stoją oczywiście forumowi mafiozi, którzy wyznają zasadę 3xD :destrukcja, destabilizacja, deinformacja ;)

barszczu
30-06-2005, 09:30
p.s - Ani Zosia ani Martyna po prostu nie istnieją. Daliście się nabrać - to boty wykorzystujące zmyslny algorytm kontekstowy, dzieki któremu sprytnie dopasowują generowane odpowiedzi do treści wątku (choć czasem sie mylą, bo jeszcze nie do końca nauczyły sie czytać). Osobom którym się wydaje, że je (ją) znają podstawiono naprędce wynajęte licealistki, ktore dorabiają sobie na wakacje. Za tym wszystkim ma sie rozumieć, stoją oczywiście forumowi mafiozi, którzy wyznaj zasadę 3xD :destrukcja, destabilizacja, deinformacja
brawo brawo brawo - znalazł się wreszcie odważny, który powiedziałjak jest naprawdę! tym samym temat Zosi - zakapiora mamy rozpracowany!
A wracając do tematu:


Może coś polecisz godnego spożycia. Mam na myśli zakąskę, a nie danie główne. Bedę przeciez Karawanem.
oczywiście, że polecę: CHIŃSKĄ ZUPKĘ!!! a jako że Joorg lubi pitrasić jak sam wspomniał to obowiązek jej upichcenia przelewam na niego! :lol:

KAHA
30-06-2005, 09:32
Za to w sierpniu będę w Bieszczadzie całe 3 tygodnie. Może wtedy...


my tez bedziemy w sierpniu :D i konczymy wedrowke w okolicahc Krosna... :D (mam nadzieje)

bertrand236
30-06-2005, 09:32
Czuję się zaproszony. Lubię pikantne potrawy
Pozdrawiam

Kereip
30-06-2005, 09:43
Nasz klient nasz Pan !
zupka chińska spod Radomia :)

zbyszekj
30-06-2005, 16:04
Tak dla porządku to kilka uwag otóż:
po pierwsze Zosia Samosia ma 164cm wzrostu i 47 kg i istnieje nie tylko wirtualnie ale takze fizycznie
po drugie "Barszczu" wykorzystał to co napisał Piotr zeby się z twarzą wycofać z całej sprawy
po trzecie "Barszu" zna Zosię wirtualnie więc niewiem czemu zaprzecza i wypisuje takie rzeczy
po czwarte może 'Barszczu" nam powie co spowodowało jego atak na Zosięto w sprawie Zosi a wsprawie gotowania w górach to super rzecz tylko niestety zabiera dużo cennego czasu. Ale na Ukrainie jest to wskazane gdy nocuje się gdzieś na połoninie. Ja prefruję w górach szczególnie przy długich wędrówkach makarony pod różną postacią. Np. makaron z puszką turystyczną i,papryką i pomidorami wychodzi naprawdę super. Natomiast na Ukrainie podstawą była zupka na gęsto. Makaron dlugi, dostępny w kazdym sklepie, przyprawa warzywko, i dwie torebki gorących kubków. Można robić albo pomidorową, rosół, pieczarkową czy też inną według posiadanych zupek.

barszczu
30-06-2005, 18:49
po piąte "zbyszekj" nie ma za grosz poczucia humoru...

i to by było na tyle w temacie "zbyszkajot"

Piotr! czy czujesz sie wykorzystany przez to, że wykorzystałem to co napisałeś, żeby

żeby się z twarzą wycofać z całej sprawy


po trzecie "Barszu" zna Zosię wirtualnie więc niewiem czemu zaprzecza i wypisuje takie rzeczy
nie potwierzdam i nie zaprzeczam :lol: a wirtualnie znam kogoś - nie wiem kto to jest, bo ukrywa się pod różnymi nickami może Zosia, może Martyna, może Marta, a może zakapior - wrażenie mam tylko, że to ktoś o wielu osobowościach :lol:


może 'Barszczu" nam powie co spowodowało jego atak na Zosię

atak? jaki atak? chłopie wiesz co się dzieje jak barszczu atakuje? :lol:
nie wiesz? to zapytaj klony :lol:
ok - odpowiem Ci - jak barszczu atakuje to jest aż czerwono...
od rozlanego barszczu, że nie wspomnę o walającym się mięsie (z uszek oczywiście) :lol:

to tyle w sprawie Zosi.

A w sprawie gotowania w górach:


Ja prefruję w górach szczególnie przy długich wędrówkach makarony pod różną postacią.

no i wyszło szydło z worka, bo kto żywi się głównie makaronami jak nie makaroniarze czyli... Sycylia, ojciec chrzestny, układy, układziki... , ktoś tu niedawno groził mi układami - czuję, ze to poważna sprawa, zaczynam uczyć się włoskiego.
hmm a ja myślałem, że prawdziwi mafiozi teraz zajmują sie narkotykami i domami uciechy...
:lol:

rozbawiony do bólu jadę do domku
do jutra rana

Astra:)
30-06-2005, 20:18
atak? jaki atak? ch?opie wiesz co sie?je jak barszczu atakuje?

:oops: :lol: Barszczu, nie dawaj takich zagadek prosze bo mi wyobraznia nawali z natézenia pracy :lol: :lol: :lol:

Pozdrawiam
8)

Zosia samosia
30-06-2005, 22:24
Jesteście żałośni !
To bardzo łatwe i proste śmiac się z kogoś. Najwiekszą sztuką jest umieć śmiać się z samego siebie! Jest kto chętny? (zwłaszcza publicznie - bo o forum można chyba tak powiedziec!)
Dla mnie prawie kazdy tu jest wirtualny i jakoś mnie to wcale nie śmieszy!
(przeciez forum jest wirtualne.)
Bardzo taniej i łatwej rozrywki dostarczył Wam Barszczu.
Jeżeli dalej pragniecie podobnej poproście go - on Wam to zafunduje, dobrze wie jak to moze zrobić (oczywiscie moim kosztem).
Rafał, proszę, nie żałuj sobie i innym, i tak nic nie tracisz, niech się pobawią.
W takich wątkach kazdy może sie wypowiedzieć a i Ty wykazesz się przy okazji elokwencją, wiedzą, poczuciem humoru itd. A co bedziesz sobie i innym żałował!
Przycisk "poczucie humoru" działał u mnie zawsze, teraz troszeczke jakby się zaciął.
I przepraszam, że pomimo iz obiecywałam ze juz tu sie nie odezwę osmieliłam się jeszcze cos napisać, i ze znów tu smierdzi. To raczej ostatni raz.
I bardzo Ci dziekuję, ze skutecznie wyleczyłeś mnie z miłości do wirtualnych Bieszczadów! (bo oczywiscie nie Bieszczad)

Bawcie się dalej.
Zosia samosia - Martyna (wiekszośc chyba i tak wie, ze to nie rozdwojenie jaźni i dlaczego tak jest) - choć to i tak są nicki, ale przeciez tutaj kazdy uzywa nicka a nie imienia i nazwiska

joorg
30-06-2005, 23:14
ze to poważna sprawa, zaczynam uczyć się włoskiego.
Buonasera Signore Padre vel.Barszczu -- OBRONIMY OBRONIMY a jak trzeba to i ZAATAKUJEMY --"kupa" bo w kupie sila --obrzucimy chinskimi zupkami, ten sam efekt co "kupa"

olka_olka
30-06-2005, 23:31
Łeeee................przestałam lubić chińskie zupki :twisted:

joorg
01-07-2005, 00:26
Kiedyś wyciagnęlem z potoku taki duzy płaski kamień i rozpaliłem na nim małe ognisko. Zagotowałem sobie zupke i zestawiłem kociołek celem konsumpcji... I wtedy jak coś nie pierdutnie!!! Ogniseczko rozpyliło sie po gwieździstym
a ja wracam do chinskich zupek i zalczam zdjcie (zrobione w czasie jazdy z samochodu gdzies w Polsce ) wytworni tych ze zupek --a co bedzie jak Jabol rozpali w poblizu ognisko z kamykami - mokrymi --gwiezdne wojny -- ale dobrze zupek juz niet , a jestem przekonany ze doskonale wie gdzie ta fabryczka jest

barszczu
01-07-2005, 08:46
Barszczu, nie dawaj takich zagadek prosze bo mi wyobraznia nawali z natézenia pracy

zagadek? hmm, prześledź cały wątek :o

KAHA
01-07-2005, 10:33
To bardzo łatwe i proste śmiac się z kogoś. Najwiekszą sztuką jest umieć śmiać się z samego siebie! Jest kto chętny? (zwłaszcza publicznie - bo o forum można chyba tak powiedziec!)
JA

Szaszka
01-07-2005, 11:02
Dobra, ad rem:

Jak wspomnial Iras kilka postów temu, kiedy to jeszcze caly ten wątek byl na temat, przyrządzilam kiedyś kus kus na poloninie Pikuja... Ohydne to bylo i mdle, ale moje dążenie do samodoskonalenia sprawilo, że uparcie probowalam przyrządzać kuskus na następnej wyprawie w Czarnohorze, dodając do niego tym razem kostę rosolową knorra. I to bylo to! Tego wlasnie brakowalo owej tekturze podszywającej się pod kaszę! Mdle już nie bylo, ale dalej nieco suche. :lol:
I wlaśnie znalazlam w odmętach internetu radę na to: domieszać kuskus do zupy, a najlepiej grochowej! Tak sobie myślę, ze po dodaniu tam kawalka kielbaski powstanie danie pożywne i smaczne. Spróbuję. :)
Swoją drogą, ciekawa sprawa, że na wyprawie czlowie zjada takie rzeczy, na które w domu nawet by nie spojrzal.. Jak to mówią, "Lepszy na wolności kąsek byle jaki, niźli w niewoli przysmaki!".
pozdrawiam,
Szaszka

KAHA
01-07-2005, 11:18
ale dalej nieco suche

może za mało wody?? - moja kaszka kuskus nigdy nie jest az taka sucha ;)

Pozdrawiam

joorg
01-07-2005, 13:10
Najwiekszą sztuką jest umieć śmiać się z samego siebie! Jest kto chętny? (zwłaszcza publicznie - bo o forum można chyba tak powiedziec!)
Zosia naprawde tu nie ma zadnej zlosliwosci -- ja jestem chetny --mozecie teraz ze mnie drzec "koty" -- kto nastepny ? KAHA byla pierwsza ja drugi .. ale zeby bylo na temat to przepis
gotujemy grzyby (znalezione , kupione) odcedzamy nie wylewajac wywaru po gotowaniu grzybow , w tym wywarze gotujemy kasze , a grzyby poddusic z cebulka , kasze gotowac az wywar wyparuje --nastepnie polaczyc grzyby z kasza,smazyc razem ,doprawic ,--sposob na " oszukanie " jak z malej ilosci grzybow miec duzo zarla o smaku grzybow

bertrand236
01-07-2005, 13:21
Może nie na szlaku ale przepis przedni:

Kurczaka, starannie umytego układamy na dnie naczynia, najlepiej szklanego.
Dodajemy goździki, cynamon, a następnie skrapiamy cytryną.
Tak przygotowanego kurczaka zalewamy jedną szklanką wina białego i jedną szklanką wina czerwonego. Dodajemy 100 ml ginu, 100 ml koniaku, 200 ml
Smirnoffa i 50 ml białego rumu. Potrawy nie musimy poddawać obróbce
cieplnej, a kurczaka możliwie szybko wyrzucamy - bo jest do dupy, ...
natomiast sos ... sos? Soooss! Paluszki lizać!!
Aha, kurczaka najpierw należy zabić bo bydlak wychleje co tylko się da

Pozdrawiam

KAHA
01-07-2005, 14:04
Dodajemy 100 ml ginu, 100 ml koniaku, 200 ml
Smirnoffa i 50 ml białego rumu.

kurcze musze jechac po zaopatrzenie na slowacje ;)


Soooss! Paluszki lizać!!

no ja mysle ;) :lol: :lol:

a ciekawe ile sie potem pamieta...??

długi
01-07-2005, 15:24
Kurak ...
Kuraka nacieramy solą, przyprawami, dodajemy warzyw jakie są po rowach i zawijamy w grubą folię. Całość wtykamy w żar ogniska. Po godzince ...pycha. Aromatyczne (zioła), soczyste żarełko.
Kurczaka przed trzeba oskubać i wypatroszyć. Kurczak nie powinien pochodzić z kradzieży. Choć taki jest mniej tuczący.
Długi

joorg
01-07-2005, 21:07
Kurczaka przed trzeba oskubać i wypatroszyć. Kurczak nie powinien pochodzić z kradzieży
wypatroszyc tak a oskubac niekoniecznie i nie z kradziezy a z lapanki
"Zlapac" wypatroszyc ,wymyc , doprawic od srodka , zaladowac czosnek papryke i kto co jeszcze ma pod reka-- oblepic glina i do zaru po ognisku -- rano sniadanko jak znalazl ( w ognisku) a piorka z glina odejda

Bison
04-07-2005, 01:44
Jestem juz w anglii...i nie wyrzuciaem tych zupek wcinam je sna sniadanie rzed wyjsciem do pracy pozdrawiam ciepo....

KAHA
04-07-2005, 08:22
Jestem juz w anglii...i nie wyrzuciaem tych zupek wcinam je sna sniadanie rzed wyjsciem do pracy pozdrawiam ciepo....


nie mow ze tam nie ma nic do jedzenia i musisz jesc to paskudztwo??? :shock: :shock: :shock: :shock:

Astra:)
04-07-2005, 23:07
Wczoraj uczylam sie sztuki robienia Couscouss od marokanskiej pani. Ona go robila, ja pisalam, pisalam, pisalam... Potem stwierdzilam, ze to trudne jest ale cholera umiec musze...
Do 1 w nocy siedzielismy wczoraj przy tym Couscous i nie moglismy odejsc od stolu...
Hiperextremalna sprawa, zeby go dobrze zrobic, ale jak sie uda, to bedziecie o tym wiedziec ;)))

Pozdrawiam :oops: :D

Astra:)
04-07-2005, 23:16
mniam ;)

KAHA
05-07-2005, 08:41
chyba sie udało skoro wszystkie usmiechniete :)

irek
05-07-2005, 14:57
Astra ty z roku na rok coraz piekniejsza ;)

Astra:)
05-07-2005, 23:29
chyba sie uda?o skoro wszystkie usmiechniete

Kasiu, usmiechniete, bo mysmy go jadly ;) a tylko pomagaly w przygotowaniu
:oops: :D Zeby sie nauczyc- zreszta sama chcialam no to mama znajomej przyjechala, zeby pokazac té sztuke...
Yyy...
Teeeeraz bedzie sie dzialo :lol: :twisted: Jak to my zaczniemy Couscouss robic :twisted: 8) haha

Pozdrawiam ;) :shock: :lol:

KAHA
06-07-2005, 08:23
hmmm no to teraz czekamy na zaproszenie na ten kuskus :D

Astra:)
06-07-2005, 20:16
;) Jak sie uda za pierwszym razem- musze sprobowac, zeby obciachu potem nie bylo- to zaprosze ;)))

Pozdr :D

Piotr
16-07-2005, 07:33
Zbierajacie rozjechane jeże, żaby i weże:
Niezbędnik turysty, czyli jak przeżyć, kiedy skończą się prowiant i pieniądze.

* W przydrożnych rowach zbieramy pałki wodne i gotujemy z nich zupę. Białe części młodych pędów obieramy i kroimy na plasterki jak pory. Można dodać posiekane liście pokrzywy. Gotujemy pół godziny w małej ilości wody. Jeśli trafi nam się świeżo rozjechana żaba, możemy wrzucić udko dla lepszego smaku.
* Szukamy łopianu, czyli pospolitego "rzepu". Wykopujemy, korzenie zawijamy w świeże liście i folię aluminiową. Wkładamy do popiołu z ogniska na 40-45 min.
* Jeśli znajdziemy na drodze rozjechanego przez samochód węża, zabieramy go, pod warunkiem, że krew jeszcze nie zastygła. Pieczemy na ognisku. Małe węże do pół metra ze skórą, większe bez.
* Nad ranem możemy natknąć się na martwego jeża. Trzeba go oczyścić z wnętrzności i z kolców. Gotujemy rosół na nóżkach.
* Można jeść dżdżownice, choć nie mają wyjątkowego smaku, wcześniej trzeba oczyścić ich układ pokarmowy z ziemi, żeby nie zgrzytała w zębach. Najlepiej moczyć cały dzień w wodzie z cytryną. Potem upiec.
Cały artykuł GC Nowiny: http://tinyurl.com/86jp2
Smacznego :)

joorg
16-07-2005, 14:27
Można jeść dżdżownice, choć nie mają wyjątkowego smaku
dobre to jedzonko Piotr ,bo Polskie --niech sie ucza jak przezyc jak sie chce bardzo jesc to i .....

długi
17-07-2005, 12:13
Do tej pory myślałem, że dżdżownice służą do wiązania butów :?
Długi

Derty
18-07-2005, 13:06
Hej :)
Wreszcie coś dla prawdziwego bieszczadnika :D Brawo, brawo!! Piotrze - dzięki za ten link. Od teraz mogę mieć lekki plecak :) Zakładamy do tego przepaskę biodrową, a plecak to tylko po to, żeby nikt nie pomyślał, żeśmy jakcyś początkujący, ciamajdowaci turyści i wreszcie w góry :P
Z nowoczesnych diet zaleciłbym też stosowanie diety wegan. Sprawdza się w sytuacjach wyczerpania zapasów żarcia i kasylub/i gremialnej ucieczki wszelkich bezkręgowców z okolicy. Siadamy otóż w rowie, rozkładamy ręce - nie, nie w geście bezradności - i ssiemy energię prosto z głębin Ziemi czy tam Kosmosu. Sprawdzałem metodę na sobie - vide awatarek :D Nie wymaga posiadania nawet plastikowej miseczki nie mówiąc o oleju, patelni do świerszczyków i szumowinie wgłębnej. Potrzebną wodę żłopiemy zanurzając usta swe namiętne w potoku. Dopuszczalnym odstępstwem jest picie z własnej (!) garści :D Zassane przypadkiem z akwenu pijawki, wielo- i skąposzczety, stułbie i trąbiki cedzimy na zębach i koniecznie wypluwamy darując im tym samym życie. Nie wiem jak radzić sobie z jednokomórkowym planktonem :( Pewnie sumienie mi nie da później spokoju, gdy przypomnę sobie cierpienie piewotniakowych braci mniejszych wpadających w czeluść mojego żołądka.
Aha. Świerszczyki dopuszczone w tej diecie są z papieru ;)
Pozdrawiam głodomory bieszczadzkie :)

PS: W artykule zabrakło sposobu odżywiania 'na kozę'. Tego Wam nie zdradzę :P

ziomalka
18-07-2005, 21:26
hech, Duszatyn...do Komańczy kawałek, w Mikowie w sklepie nic nie ma... mamy kiełbasę.Śpimy i przychodzi KOT... Noc jest... mamla ją podgryza i Bóg wieco z nią robi... rano leży plajda kiełbasiana pod namiotem...no i tak:
1 sprawdzamy czy z kiełbasy coś zostało
2 jak zostało idziemy do potoka
3 myjemy z kociej śliny
4 idziemy do namiotu po myjkę bo przesadnie wyciapana...
5 nie używamy myjki bo kiełbasa zbyt rozdrobniona
6 wrzucamy do sosu i gotujemy
7 gotujemy 3 minuty bo jesteśmy głodni;-)

i tak kot dostaje kocher do wylizania ;-)

długi
18-07-2005, 21:38
hech, Duszatyn

Taki czarny?
Ten zarobaczony, zapchlony kocór starego Wasylki?
Kiedyś łachudra wyżarł nam wiśnie z tortu. Takie nasączone wiśniówką. Krem zostawił, stary opój.
:lol:
Długi

barszczu
19-07-2005, 08:26
Taki czarny?
Ten zarobaczony, zapchlony kocór starego Wasylki?

nie, to nie ten, tego zjadłem w zeszłym roku :lol:

KAHA
19-07-2005, 09:29
nie, to nie ten, tego zjadłem w zeszłym roku


i co dobry był??

barszczu
19-07-2005, 09:30
i co dobry był??

z braku laku.... :lol:

człowiek nie świnia, wszystko zje! :lol:

KAHA
19-07-2005, 09:48
człowiek nie świnia, wszystko zje!

wszystko??? :shock: :shock: :shock: :shock:

barszczu
19-07-2005, 10:02
Ponieważ dostałem sporo zapytań o to czy kot smakował podaje przepis na koktajl z kota, który smakuje wysmienicie:
1. wykopujemy dołek,
2 .zakopujemy kota w ziemi głową do dołu, tak, żeby wystawał ogon,
3. oddalamy się na ok 2 tygodnie,
4. wracamy i wyciągamy ogon, który wychodzi gładko,
5. do tak powstałego otworu wkładamy rurkę i wysysamy

Mniam, mniam

Smacznego!

KAHA
19-07-2005, 12:57
nie przy jedzeniu jak boga kocham....

joorg
19-07-2005, 14:04
5. do tak powstałego otworu wkładamy rurkę i wysysamy
to nie koktajl ale biały kawior-- no i troche "chinszczyzny" w tym jest.
Barszczu ale rurka musi byc o przekroju co najmniej 5 mm

barszczu
20-07-2005, 08:52
no i troche "chinszczyzny" w tym jest.
Barszczu ale rurka musi byc o przekroju co najmniej 5 mm

no oczywiscie ze jest!
a rurka rzeczywiscie musi miec z 5 mm przekroju - polecam rurki aluminiowe od namiotu - doskonale się nadają

olka_olka
20-07-2005, 11:44
A teraz coś innego niż kot - żabie udka ze szlaku na rawki - być może po ostatniej burzy zostały usmażone, więc polecam :lol:

Xiro
20-07-2005, 22:25
Dobre (byc moze....) danie... i dostepne nie tylko pod rawkami... rowniez na szlaku na jeziorka duszatynskie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

olka_olka
20-07-2005, 23:10
Xiro, ale twoje wygladają jak lekko nieświeże, inaczej mówiąc zepsute, te dziwne znaki na udkach...........coś z tą żabka nie tak, ale jak ktoś głodny :mrgreen: Jednak dalej obstaję przy tej świeżej.

KAHA
21-07-2005, 08:28
ale twoje wygladają jak lekko nieświeże, inaczej mówiąc zepsute

a moze ona jest juz troszke zasuszona.. i pozniej zjedzona jako sucharki :lol: :lol:

Polej
21-07-2005, 13:58
To może coś na deser.
Do menażki wsypać kilogram płatów owsianych- górskich, dosypać ok. 150 g cukru i podgrzewać nad małym ogniem ciągle mieszając. Po zarumienieniu się płatków i roztopieniu cukru - zdejmujemy z ognia.
Wspaniale zastępuje chipsy, chrupki i inne takie tam, doskonale nadaje się jako dodatek do piwka przy ognisku.
Smacznego! :roll:

barszczu
22-07-2005, 09:30
To może coś na deser

e jakis mało pachnący chińszczyzną ten deser! a nie trzeba tam dolać koktajlu z kota? a może jakiegoś węża?
:lol:

ziomalka
22-07-2005, 19:17
Taki czarny?
Ten zarobaczony, zapchlony kocór starego Wasylki?

eee,był czarno białym kotem, właściciel mi bliżej nie znany :?

Szaszka
29-07-2005, 23:43
Znalazlam stronę, gdzie przeczytać mozna kilka ciekawych przepisow:

http://www.klubzdobywcow.pl/jsp/showarticle.action?article=51

Dodatkowo proponuję zajrzeć do zakladki o kondycji i poczytać conieco o kolanach - szczegolnie polecam ten artykul osobom sceptycznym wobec kijkow trekkingowych...

pozdrawiam,
Szaszka

PS. Jutro zdradzam Bieszczady i jadę plywać kajakiem po Rospudzie (Mazury). :wink:

dziabka1
02-04-2010, 13:06
Przypadkiem się nadziałam na wątek i dodam coś od siebie, żelazne danie turystyczne.

Makaron z fetą:

porządny makaron typu rurki, świderki
feta - po pół pudełka na głowę
boczek (może być kiełbaska)
pomidory
oliwki
bazylia i kostka rosołowa
gotujemy makaron al dente w wodzie z dodatkiem kostki, w międzyczasie boczek na skwareczki, pomidorki w kostkę, tak samo oliwki, kruszymy fetę i dodajemy wszystko do makaronu. Na moment na ogień, wymieszać aż się feta dobrze rozmaśli. Bazylia do smaku. Uwaga - bardzo szybko stygnie.
Oczywiśćie najprostszą wesją dla minimalistów jest sam makaron z fetą :)
Bardzo dobre, pożywne i szybkie danie.

I jeszcze przepis na sałatkę:
głowa białej kapusty
pomidory
czerwona papryka
kukurydza
kapuchę skroić, posypać solą (nie za dużo) i zmacerować - po posypaniu solą ugnieść ręką, aż zmięknie, pozostały sosik odlać. Do kapuchy wrzucić pokrojone warzywa i kukurydze. Doprawić ziołami.

smacznego :)

Krysia
02-04-2010, 17:22
wow, trzeba będzie w wolnym czasie przeczytać te herezje :mrgreen:
Jak można nienawidzić chińskich zupek?
Gdyby nie one 342 dni w roku nie miałabym obiadu!!!

diabel-1410
02-04-2010, 18:58
polecam żarcie liofilizowane jest co prawda dość drogie ale ok.trzeba pamiętać tylko o wyjęciu torebki z pochłaniaczem tlenu o czym niektórzy zapominają.w razi co potrzebującym mogę nazwę wysłać na priv

Mitsu
02-04-2010, 23:06
A ja polecam zupkę chińską, tylko trochę zmiksowaną.Ja robię to tak.Biorę gulaszową najlepiej z knorra bo z amino kluski są jak z papieru.Dodaje jakieś mięsko co kolwiek mogą być nawet parówki w ostateczności, poł kostki rosołowej dużo chili w proszku i na koniec smietany.Zawsze to coś ciepłego a przygotowanie zajmuje tylko ile zagotowanie wody potrzebnej do zalania.Pozdrawiam

komisaRz von Ryba
03-04-2010, 16:19
..."snickers wygra z twoim głodem", czy jakis inny mars :D...
a propo czytaliści kiedyś wyraz Mars od końca :twisted:

piotrrz
03-04-2010, 17:31
Ja często zajadam się kaszą kus-kus zalaną "gorącym kubkiem". Jest ich kilka smaków , więc jest w czym wybierać

WUKA
03-04-2010, 17:53
Oooo! To mi się podoba!

trzykropkiinicwiecej
03-04-2010, 21:19
dwa pomidory, cytryna i czosnek, przyprawy (przecież Niedźwiedzi pod ochroną, to nie mówię żeby go rwać, nic a nic.. w ogóle)
Młode liście lipy (później można zbierać te co w odrostach przy konarze się świeże pojawiają) , trochę czosnku, ostrożeń (młode liście posiekane) , kapkę oliwy(do smaku) i pomidory... sałatka pychota, stopnień wchłanialności boski, zawartość minerałów i witamin o około 800% większa niż w sałacie sklepowej... (ja dodaję jeszcze młode pędy tataraku, odpowiednio obkrojone, jak chce się w błocie podreptać)

agniecha
04-04-2010, 17:38
Co prawda zalew soliński to jeszcze nie Bieszczady, ale 100 lat temu pałętałam się tam niezaglądając do cywilizacji kilka dni z rzędu. Pysznością nad pysznościami był dla mnie "kociołek": rzeczony kociołek wykładało się po ściankach jakąś tłustą, boczusiową konserwą, później szły ziemniaczki (mogły być wstępnie podpieczone w ogniu i rozplasterkowane), rarytas w postaci kalafiora, sól, pieprz, na wierzch konserwa znów i co tam jeszcze się znalazło (grzybki na przykład, ziółka jakieś). Kociołek zawieszony nad ogniskiem i jakaś godzinka czekania przy dźwiękach maszerujących kiszek.... Mniamuśne samo wspomnienie po tym, że o smaku nie wspomnę ;)