PDA

Zobacz pełną wersję : Spotkania z niedźwiedziami w tym roku i rady w tym zakresie



Piotr Wojciechowski
08-08-2005, 17:15
Moi Drodzy !
Od wielu lat jeżdżę w Bieszczady i Beskid Niski. Uwielbiamy z żoną chodzić bez szlaku, biwakować i nocować na dziko w namiocie nad potokami i strumykami w najbardziej niedostępnych zakątkach daleko od ludzi. (Oczywiście poza granicami Parku Narodowego) Jest to dla mnie istotą chodzenia po górach. Przez tyle lat nigdy nie spotkałem niedźwiedzia. Ostatnio zaniepokoiłem się czytając informację o zaatakowaniu przez niedźwiedzia grupy myśliwych we wrześniu zeszłego roku
http://tinyurl.com/cwwpd
Obawiam się również, że Misie w Bieszczadach mogą coraz bardziej oswajać się z obecnością człowieka. W związku z tym chce być jak najlepiej przygotowany na ewentualne spotkanie.
Znam podstawowe zasady zachowania, ale tylko teoretycznie:
http://tinyurl.com/8bqlg
Wybieram się w Bieszczady i Beskid Niski w we wrześniu b.r. Ewentualne noclegi w rejonach:
Dawnej wsi Zubeńsko, Gońcowa dolina k. Łupkowa, rejon między Dołżycą a Radoszycami, Strumienie położone na NE od Czystogarbu, rzeka Zwór na E od Wisłoka, Potok Moszczaniec, Polany Surowicze, rejon między Lipowcem a Czeremchą.
Czekam na podzielnie się ze mną Waszą wiedzą i doświadczeniem. Dziękuję za ewentualne informacje o spotkaniach z niedźwiedziami w tym roku w wymienionych przeze mnie rejonach.
Piotr Wojciechowski.

[moderator]
Proszę w przyszłości skracać podawane adresy np. za pomocą http://tinyurl.com

Za Horyzontem
08-08-2005, 17:19
Opowieści myśliwych traktowałbym z pewnym marginesem błędu ;)
Od 2 lat robią kombinacje żeby do wilka strzelać, a jak się podpuści którego w rozmowie, to się okazuje, że "no przecież nie ma już do czego strzelać". Pewnie któryś ma ochotę na miśka i będą zaraz przekonywać że to smutny obowiązek.. Kto jak kto, ale myśłiwi chyba powinni wiedzieć jak się zachować w lesie i wobec zwierząt przeróżnych. A jak nie wiedzą, to niech się dowiedzą, a potem dopiero idą do lasu. :)

długi
08-08-2005, 19:28
Wg wszelkich danych bieszczadzkie niedźwiedzie są mało oswojone z obecnością człowieka i schodzą mu z drogi. Jest tu wątek o misiach i wynika jasno, że spotkanie z nim jest czymś wyjątkowym.
Widziałem wiele razy tropy, ślady bytności ale nie widziałem.
Długi

Elfir
10-08-2005, 05:27
wyposaz sie w gwizdek i chodzac co jakis czas gwizdz.

simon
10-08-2005, 10:48
a jak gwizdanie co jakiś czas nie będzie do zakceptowania proponuję przed wyjazdem przetrenować umiejętnośc błyskawicznego zrzucania plecaka, obrotu przez dowolne ramię w tył i skierowania się najlepiej w dół stoku - tak szybko jak to możliwe. Nie oglądać się, pierwszy przystanek po conajmniej 200 metrach....może bydle odpuści i zajmie się plecakiem - jeśli jest tam żarełko :)

Bison
11-08-2005, 02:55
Zazwyczaj mam w kieszeni petardy i gwizdek na wypadek nieproszonwgo spotkania z niemilym misiem:D

sprzysiezony
11-08-2005, 05:03
Zazwyczaj mam w kieszeni petardy i gwizdek na wypadek nieproszonwgo spotkania z niemilym misiem:D

Kolega twierdził,że wystarczy mu zdjęcie teściowej,też działa :D

Bison
11-08-2005, 23:55
Kolega twierdził,że wystarczy mu zdjęcie teściowej,też działa
EEE to nie humanitarne:D... Ja nie posiadam takowej i musz zadowolic sie tym marnym gwizdkiem..

waszka
12-08-2005, 08:47
a ja myślę i nawet jestem pewna, ze aby uniknąć misia to przede wszystkim trzeba sie nie pchać tam, gdzie natura nas nie potrzebuje. Nie szperajmy więc samopas po oddalonych zakamarkach lasu i nie właźmy we wszystkie wykroty. Niedźwiedź to zwierzę i będzie się bronić zaniepokojony, a takimiś w swoim terytorium jest Panem. Miejsc takich jest niewiele już niestety i z pewnością są one oddalone od ludzi ( tu może nie zawsze, bo misie wędrują i często niszczą pasieki po drodze, a czasem mogą przyzwyczaić się faktucznie do ludzi jeżeli są oni stale lecz na pewno unikają epizodycznych spotkań z człowiekiem) i nie lubią szlaków.
Weźmy pod uwagę możliwośc wyjątku. Ja taki poznałam w odległości 20 metrów ( stanęłam jak wryta) - niedźwiedzica z małym przechodziła na druga stronę starej drogi do Stebnika - do rzeki. Nie zauważyła mnie i poszła dalej, albo uznała mnie za obiekt niegodny zainteresowania - też dobrze. W tamtym rejonie zawsze był misio, od lat widywało się skutki jego/ich obecności: w pasiekach, na korze drzew i tropy.
To było kilka lat temu, ale uwierzcie wrażenie jest intensywne do tej pory. Faktycznie dla bezpieczeństwa mozna po prosty coś od czasu do czasu głośno powiedziec lub podśpiewać pod nosem - wystarczy żeby powiadomić las o swojej wizycie.

Jabol
13-08-2005, 18:53
Nie szperajmy więc samopas po oddalonych zakamarkach lasu i nie właźmy we wszystkie wykroty. hehe :lol: To niby jak mam pracować? Zgadzam sie z tym zeby nie przesadzać z cichym chodzeniem na misiowych terenach. Lepiej zeby nas usłyszal wczesniej, i wtedy go nie ujrzymy :shock: Słyszalem też ze mozna nosić przy sobie male dzwoneczki i gaz pieprzowy jako broń ostatniej szansy.Należy też zwracać na tropy i ślady misiów ostrzegajace o ich obecnosci. Na przykład odchody niedzw. brunatnego łatwo poznać po tym ze zawierają oprócz resztek pokarmu roslinnego również male dzwoneczki i intensywnie pachna pieprzem :lol: :lol: :lol:

lucyna
19-08-2005, 19:41
Mam szczęście kilka razy spotkałam niedzwiedzia. Wrażenia murowane. Zgadzam się, niedzwiedzie są u siebie, my jesteśmy intruzami. Są to zwierzęta bardzo inteligentne, znakomicie kryjące się. Mozemy przejść obok i nie zauważyć misia. Mi się zdarzyło w paśmie Chryszczatej być śledzoną przez niedzwiedzia. Sądzę, że sprawdzał kto porusza się po jego terytorium. W pobliżu Olszanicy sa niedzwiedzie. Raz jednocześnie z misiem poszliśmy na grzyby. On wszedł w tunel utworzony przez pochyłe brzozy z jednej strony, ja z drugiej. W połowie spotkaliśmy się. Niedzwiedz spojrzał na mnie, ja na niego i oboje zaczęliśmy się cichutko wycofywac. Większe wrażenie na mnie zrobiły slady na sośnie, zaznaczył pazurami swoje terytorium.

lucyna
23-08-2005, 18:01
Ostatnio pod Chatką Puchatka usłyszałam fantastyczną historię którą opowiadał znajomy przewodnik swojej grupie. Byli nią zafascynowani. : :o :o :o : Otóż pewnego razu pod ową chatką pewna pani opalała się. Dzień był piękny, słońce prażyło. Kobieta obawiająć się nadmiernej opalenizny poprosiła Lutka o olejek. Ten, niestety go nie miał takiego. Dał jej za to olej słonecznikowy, którym się wysmarowała. Kobieta wróciła do opalania się. Leżała na brzuchu. Wtem poczuła, że ktoś ją liże. Gdy się chciała ponieść jakaś niewidzialna siła powalała ją na koc. Słyszała tylko śmiech ludzi. To niedzwiedź zwabiony zapachem oleju wyszedł z lasu i począł go zlizywać z turystki. Ilekroć się chciała podnieść przytrzymywał jej kark łapą. Ludzie na początku zareagowali śmiechem. Po dłuższej chwili zorientowali się, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Niedźwiedź był coraz bardziej agresywnie nastawiony do turystki. zaczęli wrzescczeć i przepędzili misia. Kobietę w szoku zabrał helikopter ściągnięty przez goprowców, którzy obserwowali cała sytuację. :wink: :shock: :lol:

barszczu
24-08-2005, 09:30
Kobietę w szoku zabrał helikopter

w szoku z podniecenia?

:lol:

KAHA
24-08-2005, 13:07
mysmy tez w tym roku slyszeli kilka opowiesci z misiami w roli glownej....

1. Para, pod namiotem, spią. W pewnym momencie dziewczyna czuje jak ktos ja smyra po nodze... wiec mowi do niego -"Przestan, teraz spimy". Bardzo sie zdwila gdy spojrzala na lubego a ten spal jak zaity... W tym momencie zerknela na smyrajaca "reke" ktora to byla strasznie owlosiona i jakas duza... Dziewczyna sie wystraszyla i zaczela krzyczec, niedzwiedz zwial (bo tez sie wystarszyl tego krzyku)
2. Ktos sobie lazil gdzies po Bieskach (o ile mnie pamiec nie myli to byl to Szeroki Wierch) i na nieszczescie nie zdazyl uciec przed Misiem-skonczylo sie na ok. 70 szwach na plecach :(


Pozdrawiam
KaHa

Ps. takie historyje opowiadaja busiarze.... czy sa prawdziwe-nie mi dane osadzac ;)

lucyna
24-08-2005, 14:15
Tego niestety Barszczu nie wiem. Nie mam tak bujnej wyobrażni aby ją spłętować. Usiłowałam sprzedać historyjkę kolegom. Usłyszałam zamiast zachwytu jedno: zwariowałaś. To nie w bieszczadach tylko w Tatrach się wydarzyło.

jeden z Pulpitów
24-08-2005, 20:45
Kobieta obawiająć się nadmiernej opalenizny poprosiła Lutka o olejek. Ten, niestety go nie miał takiego. Dał jej za to olej słonecznikowy, którym się wysmarowała.

To niedzwiedź zwabiony zapachem oleju wyszedł z lasu i począł go zlizywać z turystki.

Chciałbym stanowczo ZAPROTESTOWAĆ ! Znam Lutka dostatecznie długo, żeby autorytatywnie stwierdzić, że Lutek zawsze i w każdej sytuacji użycza damom najlepszych francuskich olejków z górnej półki !!!

Poza tym historia jest jak najbardziej prawdziwa, bo wiadomo, że przewodnicy autokarówek nigdy nie serwują wycieczkom przebarwionych historyjek.

Dodam tylko, że Lutek miał z tym niedźwiedziem spółę (dopóki niedźwiedź nie zdechł od nadmiaru francuskiego olejku) a korzyść była obopólna - Lutek namaszczał, co jak wiadomo lubił i lubi dalej, a niedźwiedź się pożywiał rzeczonym olejkiem.
Opowiadany przypadek był wyjątkowo smaczny, Lutek mówił, że tak jak zwyczajowo niedźwiedź przynosił w podzięce półlitra tak tym razem postawił litrę.
Wypijmy za pamięć o niedźwiedziu i za fantazję przewodników. Za wierzących słuchaczy też nie zaszkodzi.
Pozdrawiam w imieniu Lutka mające zamiar się opalać turystki

Zosia samosia
25-08-2005, 18:22
....ach być na miejscu tej turystki........
fhancuskie pehfumy, śliczny, mięciutki, kudłaty miś i do tego wszystkiego żywa legenda zakapiorsko-bieszczadzka, która to najbardziej mnie podnieca!
I widoki i słońce i miejsce i opalenizna......
A miś naprawdę zdechł od nadmiaru perfum?

ech rozmarzyłam się :D

jeden z Pulpitów
25-08-2005, 20:50
fhancuskie pehfumy, śliczny, mięciutki, kudłaty miś i do tego wszystkiego żywa legenda zakapiorsko-bieszczadzka, która to najbardziej mnie podnieca!
Zosiu, nie masz szans !
A to dlatego, że jesteś "samosia", co sugeruje, że wolałabyś sama się wysmarować. Natomiast Lutek takich nie uznaje !!!
Chętnie udostępnia olejki ale pod warunkiem, że tylko on będzie nimi namaszczał. Zaznaczam, że robi to z wielką wprawą i upodobaniem, co mogą poświadczyć liczne zastępy turystek nie tylko z Połoniny ale i wcześniej z kempingu w UG, który lata prowadził.

Co do misia, to podobno już długo przed zejściem żalił się Lutkowi, że tego "fhancuskiego świństwa" to on już ma po kokardki i błagał go o wydawanie zwykłego oleju, nawet rzepakowego. Jednak szarmancja Lutka i szacunek do delikatności kobiecego ciała nie pozwalała mu na zmianę opcji.

Jeżeli chodzi o Twoje marzenia - nie trać nadziei. Lutek lubi uparte - oczywiście na tak.
Pozdrawiam

lucyna
26-08-2005, 13:55
Jesteście wspaniali. Popłakałam sie ze śmiechu. Czy rościsz sobie prawa autorskie do opowieści? Chciałabym Ci ja ukraść.

jeden z Pulpitów
26-08-2005, 15:19
Czy rościsz sobie prawa autorskie do opowieści?

Lucynko
Jeżeli również mnie się pytałaś to publicznie pozwalam Ci (Lutek sądzę również) na wszelkie wykorzystywanie i przetwarzanie historii - w słowie mówionym i pisanym, we wszystkich językach świata, oczywiście oprócz suahili.
A Tobie naprawdę dziękuję za dostarczenie przypadkiem tematu do fajnej zabawy.
Pozdrawiam

długi
26-08-2005, 15:33
Temat należałoby zakończyć lodami z niedźwiedzicą z Otrytu.
SB, jest ona tam?
Długi

Zosia samosia
26-08-2005, 21:59
E tam lodami.
Teraz są o wiele lepsze metody. Lody mogą być mało skuteczne, ponieważ jest to metoda z lekka podstarzała a i pogoda tego lata zupełnie nie jest "lodowa".
Teraz o wiele lepsza jest metoda "olej". Bo "na olej" można nie tylko misia załatwić.
:lol:
Zamiast przewodników i innych takich tam , wszystkie panie na Połoninę Wetlińską biorą butelkę oleju. Jeden z Pulpitów może mi podpowie jaki ma być i czy Lutek już zmienił opcję?

lucyna
29-08-2005, 12:15
Jestescie kochani. Mam straszny dzień, problemy mnie przerastają. Siadam do komputera i ta uczta. Lody chmmm tylko w Przemyslu. Są tam wspaniałe. Zabieramy niedzwiedzicę ze sobą. Z tego co pamietam to w herbie tego zacnego grodu jest miś. Moze przy okazji poznamy ich ze sobą. Mam myśl może także poznam wreszcie Admina. Niedzwiedzica (srtaciłam orientację to chłopiec czy dziewczyna) oczywiście dostanie olej.Problem. Czy Luteksię zgodzi?

joorg
16-09-2005, 19:07
Wybieram się w Bieszczady i Beskid Niski w we wrześniu b.r. Ewentualne noclegi w rejonach: ...Potok Moszczaniec
Nie wiem czy już nie za pózno na tą wiadomość ,może już tam jesteś ..ale dwa dni temu dostałem informacje że w tej okolicy --Jasiel , Rezerwat Żródliska Jasiołki (niebieski szlak )--przebywa niedżwiedzica z młodym -- w okresie tym niedżwiedzica jest naprawde niebezpieczna i atakuje bez specjalnej przyczyny ,wystarczy być gdzieś niedaleko i nawet nie widzieć jej. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji (jak widać jeszcze pisze tu),ale jak miejscowi ludzie sami nie chodzą do lasu i przestrzegają innych - to znaczy ze wiedzą czym to grozi
to nie straszenie ale dobrze jest czasem wiedzieć...............kto za twoimi plecami "stoi"

długi
17-09-2005, 12:49
niedżwiedzica z młodym -- w okresie tym niedżwiedzica jest naprawde niebezpieczna i atakuje bez specjalnej przyczyny ,wystarczy być gdzieś niedaleko i nawet nie widzieć jej.

W rejonach turystycznych (w Polsce) mieszka ok 120 niedźwiedzi, z tego połowa jest płci żeńskiej.
Jak to w naturze bywa, co roku mają one młode. Aż dziw, że od ponad 100 lat nie stwierdzono wypadku śmiertelnego z niedźwiedziem. Dla ścisłości: niedźwiedź bywał zabity przez człowieka, człowiek uszedł z życiem.


jak miejscowi ludzie sami nie chodzą do lasu i przestrzegają innych - to znaczy ze wiedzą czym to grozi
Miejscowy opowiadał mi, że go żmija goniła przez potok, ledwo uszedł z życiem.
Strach się bać :mrgreen:
Pozrdawiam
Długi

joorg
17-09-2005, 13:22
Miejscowy opowiadał mi, że go żmija goniła przez potok, ledwo uszedł z życiem.
To jest dobre :lol: Musiała być nie zła żmija z tej niedżwiedzicy


W rejonach turystycznych (w Polsce) mieszka ok 120 niedźwiedzi,
masz racje ale .. różnie to jest .. z tym "strach sie bać" -- a co do liczby to moze być wieksza, bo na Słowacji polują na niedżwiedzie , na szczęście u nas nie wolno strzelać do nich , a ze jesteśmy w UE to niedżwiedzie przechodzą na naszą strone przez granice bez "paszportu" :lol: i dobrze

PiotrekF
17-09-2005, 21:24
Jeżeli można dodać ...... Jasiu K - leśniczy opowiadal o.... o niedzwiedziach też . Córka z wypiekami na twarzy sluchala . "Ja bym się tu......bala " skomentowala Jasia opowiadania . Odpowiedż Jasia - "dziecko pamiętaj -tutaj w lesie nawet w nocy jesteś bardziej bezpieczna niż u siebie na osiedlu " ( jakże prorocze byly to slowa ) . Potwierdzam . Tam nawet w nocy.... można czuć się bardziej bezpiecznym . I tak naprawde to niedżwiedż "schodzi" czlowiekowi z drogi ( o czym możemy nawet nie wiedzeć ) .

Pozdrawiam
PF
ps Wszystkie "niedobre" przygody jakie tam spotkaly mych znajomych ( mnie jakoś nie ) byly dzielem "bliżnich" .

jeden z Pulpitów
10-01-2006, 20:35
Podwożona przeze mnie dzisiaj pod wieczór Pani Jadzia z Wetliny opowiedziała mi o wizycie niedźwiedzi w Wetlinie (nie było czasu opowieści zweryfikować, zarzekała się na wszystkie świętości, że prawda).

W tę niedzielę, około 14.00-15.00, na terenie domków kempingowych - po prawej stronie szosy w kerunku Górnych, naprzeciwko strażnicy Straży Granicznej - czyli jakieś 30-50 m od szosy, a dokładnie obok "ubikacji", wygrzewała się na słoneczku niedźwiedzica z dwoma młodymi.

Zdarzenie trwało jakieś 1,5 godziny, na szosę wyległa cała załoga strażnicy plus okoliczni mieszkańcy, szosą jeździły samochody, a niedźwiedzie nic !

Podobno ktoś fotografował - postaramy się jutro zdobyć dokładniejsze informacje i być może zdjęcia, jeżeli były robione cyfrówką.

Pozdrawiam

Ezechiel
11-01-2006, 19:56
Pomimo kilkukrotnych prób nie udało mi się spotkać miśka. Jeżeli ktoś obawia sie kontaktu z takowym to polecam umieszczenie żywności w pewnym oddaleniu od namiotu, w workach zwisających z drzewa. Miśki jeśli już, to zainteresują się raczej jedzeniem martwym, a nie żywym.

Odnośnie ucieczki przed miśkami, to znajomi leśnicy są raczej pesymistami. Jakbym osobiście spotkał młode, to bym nie biegł, ale spokojnie się wycofał (oczywiście gdyby to bvły młode misie, a nie młode studentki :-) )

Polecam wyjazdy zimą. W takich okolicznościach problem misiaty jest w uśpieniu.

jeden z Pulpitów
11-01-2006, 21:11
Polecam wyjazdy zimą. W takich okolicznościach problem misiaty jest w uśpieniu.

Podany przeze mnie przykład z Wetliny dowodzi, że nie za bardzo tej zimy.
Miałem za mało czasu - a jutro wyjeżdżam - żeby znależć naocznego i rzeczowego świadka wizyty niedźwiedzi, ale cała wieś o tym mówi.

Podobno w dzisiejszych "Nowinach" o tym pisali.
Gdyby ktoś znający się na wyszukiwaniu w gazetach mógł to sprawdzić i ewentualnie zamieścić link.

Aha ... jeszcze Grzech twierdzi, że kilka dni temu szedł ze 2 kilometry w rejonie Paportnej po w miarę świeżym śladzie niedżwiedzia.
Dla niedowiarków podaję, że Grzech jak idzie w góry fotografować to się niczego nie boi. Ci co go znają - uwierzą.
Pozdrawiam

długi
12-01-2006, 10:57
Dla niedowiarków podaję, że Grzech jak idzie w góry fotografować to się niczego nie boi. Ci co go znają - uwierzą.
Wielu ludzi jak mówi, że widziało, to znaczy, że mówią.
Grzesiu jak mówi, że widział, to znaczy, że tak było.
Długi

irekr
12-01-2006, 23:47
Ostatni raz w Bieszczadach będąc w maju 2005 roku niemal rozjechałem misia przełażącego przez drogę Sekowiec - Rajskie, na wysokości Rezerwatu HULSKIE, jakies 30 metrów do brzegu Sanu gdzie droga dochodzi do samej rzeki. Prawdę mówiąc zdębiałem, zanim stanałem samochodem i złapałem za aparat fotograficzny to misio juz zniknąl w krzakach. Najwyraźniej jest to miejsce gdzie zwierzyna dochodzi do rzeki, bo pół godziny późnej wracając tą sama drogą dokładnie w tym samym miejscu natknelismy się na stado jeleni.

robines
13-01-2006, 18:51
Prawdę mówiąc zdębiałem, zanim stanałem samochodem i złapałem za aparat fotograficzny to misio juz zniknąl w krzakach.

Dokładnie "przeżyłem" to samo w Łopience,we wrześniu ubiegłego roku,jakieś 300 metrów od kościółka.Misio był malutkim młodzikiem ale w moich oczach był potężnym potworem :lol:...Uciekł nim zdążyłem...wyciągnąc mojego eos-a :D

PiotrekF
13-01-2006, 23:43
Misie lubią również przechodzić przez San w miejscu zwanym "żwirowisko" tj z Sękowca "starą drogą" (dochodzi do Hulskiego) wzdluż Sanu do miejsca gdzie jest "zjazd" z plyt betonowych potem przez bród a po drugiej stronie zarośnięta już dróżka przez krzaki na ląki (ok 200 m od ośr. Sękowiec w kier. Rajskiego po lewej str). Kilkakrotnie widywalem tam tylko ślady (w różnych "cieplych" porach roku)

Pozdrawiam PF