PDA

Zobacz pełną wersję : Jak Jabol po wodzie wędrował...



Jabol
10-09-2005, 20:40
Poniedzialek
. Pogoda piekna..."Moze dzisiaj?" -mysle sobie.Nie, dzisiaj nie...Jest jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia.Pewno jutro...
Wtorek.
Dalej śmigam w terenie...Jak sie uwinę, to może dziś?...Ciekawe jak dlugo utrzyma sie tak piekna pogoda. Na składzie drewna nad Rajskiem robie sobie obiadek. Jest godz 16...Jutro sroda...Pyszny żurek... :D Po posiłku mysli jaśniejsze :) DZISIAJ...
Wracam w dolinę do Łajt Lajtninga. Robie zakupy w Bukowcu, troszke jedzonka, dwa piwka...Chwile potem jestem już na parkingu nad przystania "TRAMPA". Biore graty.Kurde...Troszku ich dużo...Pośpieszna redukcja ekwipunku pozostaje wiec to co najpotrzebniejsze:Śpiwór,alumata, namiot, kociołek, mala qchenka na gaz, JEDZONKO, aparat "ZENEK"+konwerter,"długie oczy",ciepły ciuch na noc, lampa naftówka...Zerknąłem na błekitne niebo i...namiot wrócił spowrotem do bagażnika :lol: Zabrałem za to mała zielona plandekę. Jakos to wszystko upakowałem i upewniwszy się czy autko na pewno zamkniete, zlazłem ku przystani...

Jabol
10-09-2005, 21:10
..."Tramp" akurat podchodził do kei. Poczekałem więc aż zacumuje i jego kolorowy ładunek sam się wyładuje na ląd. Oczywiście jak to już wielokrotnie widziałem, zawsze którys z pasażerów lub pasażerek musiało uścisnąć prawicę kapitana i podziękować za umożliwienie ujrzenia Bieszczadów z perspektywy Zalewu :lol: Odczekałem chwilke, by trafić na dogodną chwilę pomiedzy załadunkiem i wyładunkiem. Uścisnęlem prawicę uśmiechnietego kapitana przeszedłem do sedna. Rozmowa była zwięzła.
-Miałby pan dla mnie jakis kajaczek do piatku?
-Nie ma sprawy, wybierz sobie :lol:
Rozmowa zakończona :lol: :lol: :lol:
wzięłem jeszcze nr kom i powiedziałem ze bedę dla własnego bezpieczenstwa meldował wieczorem eskiem gdzie jestem.
Kolega z wypozyczalni ( :oops: mam ten sam problem co Bertrand z zapamietywaniem imion :oops: ) dał mi wiosło i kapok i polecił mi kajak.Taki jak chciałem, drewniany, ze stępką, który sam trzyma kierunek i nie wodzi dziobem po horyzoncie jak te plastikowe...
-O której chcesz wracać?
-myslę że w piatek popołudnu :lol:
-O! Zaj...e masz! :lol:
-Wiem, mnie tez to kręci :lol:
- No to powodzenia!
- Na razie :lol: Dzieki!
chwilę mi zajęlo rozmieszczenie klamotów, potem rozmieszczenie siebie i wykonałem pierwsze, z chyba setek tysiecy ruchów wiosłem w tej wędrówce...CDN

Anyczka20
10-09-2005, 21:28
Jak Jabol po wodzie wędrował...[
Hehe...tytuł niemal biblijny, dobrze że nie masz długich włosów :wink: :wink: No no ..ciekawie się zapowiada..czekamy na ciąg dalszy :mrgreen:

marekm
10-09-2005, 23:41
...i ty Jabol tak chodzisz po tych bieszczadach? I co robisz? tak sobie patrzysz?
i jeszcze pływasz :lol: , ciekawe co z tego wyniknie :?: czekam na CD .......

Jabol
11-09-2005, 00:29
Hmmm... Mały dylemat...Dokad popłynąć żeby do piatku powrócić? Jest popołudnie, dośc późne niestety. Narazie wzdłuż skał ku zaporze. Światło cudne. Powiosłowałem sobie wokół Polańczyka do Fiordu Nelsona. Rozruch mi szedł kiepsko :? doplynąwszy do końca Fiordu zawróciłem i lekko wymiekłem. Minerałka-kilka łyków i dalej...Jedna keja po prawej druga trzecia...WOPR...przerwa na notatki...O! nawet pojawił sie kuter WOPRowski :lol: wypłynął zza cypelka i skreca w moja strone...Czyżby sie mną zainteresowali? Nie mają kim?Hmm...Kapok pod tyłkiem.Moze chca mi zwrócic uwage? Chyba nie...Przecież gdybym chciał sie utopić to zrobiłbym to i bez kajaka...Kuter coraz blizej...Ciężko mi wyczuc intencje, przejdzie z lewej czy z prawej burty? Naparłem na wiosło. Ruch jest chyba prawostronny? Kuter koryguje kursi dalej celuje dziobem we mnie. Kurde, zwatpiłem :) Już wiem :lol: Chyba chcą mi pomóc sie utopić :lol: :lol: :lol: Przestałem wiosłować i skierowałem sie prostopadle do zblizających sie odkosów...Woprowcy z wycieczką na pokładzie przeszli mi przed dziobem łypiac na mnie z ukosa :lol: Chwile potem cumowali przy kei a ja bujałem sie na ich fali :lol: :lol: :lol: No dzieki :lol: Spływam stąd...

Jabol
11-09-2005, 00:51
Za plecami słonko schowalo się z Horbkiem.Po lewej zapora oswietlona w polowie złotym swiatłem, przed dziobem Jawor ze swoja wieżą w pełnej krasie. Płyne pod Jawor- tam sobie poszukam jakiegos spokojnego miejsca...Po chwili wioslowania wypłynąłem z cienia i słońce za moimi plecami WZESZŁO NA ZACHODZIE :lol: Czyli osiagnąłem ten sam efekt co Mały Książe na swojej planecie tylko poprzez odwrotne działanie- on przesuwał swe krzesełko do przodu by znów ujrzeć swój ukochany zachód słońca...CDN

bertrand236
11-09-2005, 15:24
czekamy na ciąg dalszy

Się pod tym podpisuję.

:D :D :D pozdrawiam

Jabol
11-09-2005, 19:05
Słonko szybko znów sie schowalo za pofałdowanym bieszczadzkim horyzontem. A ja zacząłem śpiesznie napedzać kajak żeby nie szukać miejsca do lądowania po ciemku :? Przez chwile kusiła mnie Wyspa Zajęcza ale przez lornetke wypatrzyłem tam już dwa cumujące jachty. Nie mam ochoty na towarzystwo. Jawor juz blisko. Dwie zatoczki przedemną. Wpływam do pierwszej. Ponura błotnisto-skalista :? Nie podoba mi się...Płyne do nastepnej...Jakis pontonik-kejka przy brzegu i żywej (ludzkiej) duszy. Nie ma już czasu na marudzenie. Wyciagam kajak na brzeg i włażę w las poszukać miejsca na biwak...Schodki drewniane, scieżka...Więc idę zobaczyć, gdzie mnie zaprowadzi.Dochodzę do polanki. Na niej trzy drewniane domki i wieża obserwacyjna. Tabliczka na domku informuje, że dotarłem do bazy WOPRu "Jawor2". Fajne miejsce, ale troche daleko od brzegu i kajaka. Wracam i znajduję w miarę płaskie miejsce bliżej wody. Jak zwykle w pierwszej kolejności śmigam po lesie i zbieram zapas drewna na ogień. Potem juz po ciemku przeniosłem plecak i wioslo. po 10 minutach w kociołku nad maleńkim ogniem grzała sie woda na herbatke...Specjalnie zaznaczyłem: "maleńkim", gdyz zawsze drażnia mnie ślady po gigantycznych prawie pożarach, rozpalanych przez turystów w róznych miejscach :twisted: Jest taki stare powiedzenie, ktore gdzieś dawno temu wyczytałem: "Blada Twarz-szalona, palić wielki ogień-siedzieć daleko :wink: Czerwony wojownik-mądry,palić mały ogień-siedzieć blisko..." :D Wciąż aktualne...Choć nie jestem czerwonym wojownikiem :wink:

bertrand236
11-09-2005, 20:57
Wrzucisz jakieś fotki :?: :?:

KAHA
12-09-2005, 09:22
a gdzie ciag dalszy....???

lucyna
12-09-2005, 10:05
Proszę o ciąg dalszy. Błagam do piątku. Teraz wiem już czego Ci zazdrościłam . Ja też tak chcę.

barszczu
12-09-2005, 16:01
Teraz wiem już czego Ci zazdrościłam . Ja też tak chcę.

Niestety nie mam więcej takich etatów :lol:

barszczu
12-09-2005, 16:15
Proszę o ciąg dalszy

jabol jest w pracy - a tam nie ma netu :lol:

bertrand236
12-09-2005, 19:11
jabol jest w pracy - a tam nie ma netu

Mam z Nim pewien układ i wierz mi, że przy odrobinie dobrej woli jest to możliwe :lol: :lol: :lol:

pozdrawiam

Barnaba
13-09-2005, 00:14
umiejętnie wykorzystując POWSZECHNIE dostępną technikę [mobilno cyfrową], możliwym jest zarówno aktualizowanie forum, jak i pisanie na gg, i co tylko dusza zapragnie i jednocześnie być tam, gdzie Jabol jest a nas nie ma:) I to nawet bez układów. Choć z drugiej strony zawsze to jakiś pretekst do piwka : )

KAHA
13-09-2005, 10:00
jak to mowia... dla chcacego nic trudnego :) :lol:

robines
13-09-2005, 18:44
umiejętnie wykorzystując POWSZECHNIE dostępną technikę [mobilno cyfrową], możliwym jest zarówno aktualizowanie forum, jak i pisanie na gg, i co tylko dusza zapragnie
Wystarczy jakiś marny laptop(no ale ile w tym kajaczku może się zmieścic?)i karta np.z plusa za 30zł na surfowanie po sieci.Solina zaś jest tak wspaniale obsadzona nadajnikami gsm że nie powinno by problemu z zasięgiem :!:
No i co robimy zrzutkę na sprzęt dla Jabola :lol:

Barnaba
13-09-2005, 19:16
nie sądzę żeby to był idealny pomysł.... byłby biedak non stop pod kontrolą, a że już nie spomne o pretekście do piwa

irek
13-09-2005, 19:17
15 minut temu spotkalem Jabola pod sklepem w Bukowcu ma sie dobrze ;)

bertrand236
13-09-2005, 19:48
Wystarczy jakiś marny laptop(no ale ile w tym kajaczku może się zmieścic?)i karta np.z plusa za 30zł na surfowanie po sieci.Solina zaś jest tak wspaniale obsadzona nadajnikami gsm że nie powinno by problemu z zasięgiem
No i co robimy zrzutkę na sprzęt dla Jabola

Wysłąłem mu SMS z tym pomysłem. Oto Odpwiedź:

"Popieram gorąco ;) bedę zamieszczał reklamy i zarabiał na piwo i chleb :)"

Marcowy
13-09-2005, 21:30
No i co robimy zrzutkę na sprzęt dla Jabola



No nie wiem...
Dla mnie to zbyt zwyrodniały "hi-tech"... Zdecydowanie bardziej wolę klimat opowieści Wojtka z Czarnohory. Był, spisał w kajeciku, wrócił, zamienił na piksele. Mam uraz od czasu, gdy mój szef, zwisając w uprzęży pod ośmiotysięcznikiem, dyktował mi, jak zarządzać firmą...

A zatem zrzutka na sprzęt dla Jabola nie musi być żartem :lol:

lucyna
14-09-2005, 09:55
.

Niestety nie mam więcej takich etatów
Barszczu ja słoneczko nie chcę u Ciebie pracować. Poprostu okazało się, ze jestem wredną zazdrośnicą. Tak naprawdę skręca mnie zawiść, że Jabol ciągle przeżywa przygody. Ja też tak chce. A tak bez żartów to podziwiam jego pasję i znajomość Bieszczadów.

barszczu
14-09-2005, 10:01
Barszczu ja słoneczko nie chcę u Ciebie pracować. Poprostu okazało się, ze jestem wredną zazdrośnicą.

I dobrze, bo ja jestem wrednym pracodawcą - każę Jabolowi od switu do zmroku zapie.... po krzaczorach, a potem go dobijam jakimiś wycieczkami kajakiem po zamulonym jeziorze, ale takie ciężkie czasy :lol:

Słoneczko Barszczu

lucyna
14-09-2005, 10:08
Ostatni raz jak Go widziałam w Polańczyku wyglądał na zmęczonego aczkolwiek bardzo szczęśliwego.

bertrand236
21-09-2005, 21:44
Jabolowi wirusy pożerają wnętrze komputera :roll: :( i dlatego tak długo Go tu nie ma.
Pozdrawiam

Barnaba
21-09-2005, 21:54
taaa a to jezioro to nie jezioro tylko zalew, i nie jest taki znowu zamulony

Jabol
22-09-2005, 11:12
wybaczcie długa przerwę :) zeby sie z niej wytłumaczyc musiałbym otworzyc osobny wątek. Widzę że na forum jak w zyciu: opowiadajacy milknie, zaczyna sie gwar :D Nie da sie ukryć że przyjemnie mieć tylu słuchaczy :) Dobra! A teraz psssyt! Cichutko! Dosiadźcie się do ognia...Posłuchajcie jak trzaska iskrami...Czasem w wodzie z pluskiem rzuci sie ryba...Co jakiś czas pojedynczy suchy liść opadnie przez gałęzie z szelestem który w tym spokoju brzmi jak hałas...Zrobiłem sobie jakieś tam kromeczki i kubek herbaty i wieczerzałem sobie grzejąc stopy przy ogniu...Światło, ciepło, trzask iskier i zapach dymu...Relax dla wszystkich zmysłów...Świat wokoł mnie skurczył się do małego kregu swiatła...Poza tym kręgiem, gdzieś z zaświatow dochodziły do mnie odległe głosy jakiejś biby na drugim brzegu...Niektórzy muszę najwyraźniej drzeć mordę zeby dobrze wypocząć :twisted: Na szczęście wypoczywali daleko...Plusk rybki potrafił ich zagłuszyć :)
Całkiem nie daleko ze zboczy Jawora dobiegło mnie niezadowolone parsknięcie-fuknięcie i przyblizający sie trzask gałęzi...Dreszczyk po pleckach...:twisted: Zaświeciłem czołówkę . Pierwsza myśl "miś, no ładnie, gdzie by tu..." i latarka po drzewkach wokół :) "mizerne..." Na szczęście już bliżej usłyszałem znajomy głos :D Hehe! To byk jelenia. Wlazłem na jego teren. Rzuciłem w ciemność może nieco niegrzeczne jak na gościa: "Spier... !!!" Niespecjalnie się przestraszył...Rykowisko niebawem, a mi raczej brakuje mocy w głosie by dorownać ryknięciem :lol: łaziło więc byczysko w ciemnosciach i pofukiwało niezadowolone...Kazdy kto czytał "Nie taki straszny wilki" Farleya Mowata, wie co się robi w przypadku konfliktów granicznych :lol: Kociłek, woda, kawka, herbatka, kawka :) mały spacerek w ciemnosciach z kilkoma przystankami...I po jakimś czasie nastał spokoj...Ziwerzęta w nocy kieruja się ównie węchem i słuchem...Granica została uznana :lol: Rykowisko na drugim brzegu tez ucichło...No dobra, posiedziało się, teraz czas poleżeć...Alumata, śpiworek, zapasik drewna na podorędziu...Zasnęłem patrząc na gwiazdy migające nademną między gałęziami...

barszczu
22-09-2005, 11:45
dalej dalej....

Jabol
22-09-2005, 12:22
W nocy obudziłem sie tylko raz. Po to zeby wleźć do śpiwora...Spanie pod gołym niebem mozna nazwać Bieszczadami Full Contact :lol: Otwieram oczy i od razu jestem w Bieszczadach :) Nie muszę wychodzić z żadnego domku,namiotu, przyczepy...Szarzało...Poszedłem obejrzeć tropy...Byk jak byk :lol: Potem udałem sie na brzeg. Wylazłem na pomost, kłeby mgieł jak duchy wedrowały po wodzie...Dorzuciłem kilka kłębow dymu tytoniowego :lol: Widocznośc prawie żadna. Mimo pełnej mobilizacji z mojej strony, by wypłynąć jak najwcześnie,j rozsądek podpowiada zeby poczekać jeszcze chwilkę na poprawę. Wróciłem do swego legowiska, spakowałem klamoty, zakopałem i zakryłem liśćmi miejsce po ogniu. Nie ma po mnie śladu, utleniło sie troche patyków i tyle :D Zepchnąłem kajak na wodę, przywiazałem do gałęzi i załadowałem nań swój dobytek...

Jabol
22-09-2005, 13:12
Wsiadłem do kajaka nie będąc pewien dokąd dam rade dziś dopłynąć. żeby chociaż do Wyspy Skalistej...Wyplynąlem z cichej zatoczki i powitał mnie wiatr ze wschodu :? Kajak kłapał dziobem na fali..."No to zaj..." pomyślałem i jęłem przesuwać wioslami jezioro wzdłuż kajaka...Gdzie dopłyne tam dopłynę. Po co sie martwic na zapas...

Jabol
22-09-2005, 13:37
Na wodzie pusto. Nikt jeszcze nie wyplynal. Mgła powoli sie przerzedzała. Przed soba ujrzałem wrota mariny wojskowego osrodka Jawor. wewnątrz maly "zagajnik" masztów... Tuz obok przycupnął nad wodą wędkarz. Ukłoniłem sie kapeluszem, odkłonił się :) Kusiło mnie trochę, żeby sciąć zatokę w poprzek, ale celem mojej wycieczki była aktualizacja linii brzegowej zalewu. Trzymałem sie wiec jakieś sto metrów od brzegu od czasu do czasu lornetując okolicę i robiąc notatki. Opłynąłęm kamienistą mieliznę półwyspu Jawor ( zwany jeszcze przed zalaniem Zadziałem :) ) i ucieszył mnie widok pierwszych promyków słońca gdy mijałem keję ośr Jawor... wiatr tez zelżał...Robiło sie miło...

Jabol
22-09-2005, 13:59
...Za keją zmiana kursu ku północy. po lewej skaliste brzegi pówyspu, jakis na wpoł zatopiony stalowy ponton...Na wprost przedemną jakiś wysoki pomost, cos jakby punkt czerpania wody? Jedna zatoczka, druga...Fajne zjawisko: mgła w formie wysokich słupów... niczym trąby powietrzne :lol: Przez lornetkę wypatrzyłem wstązkę dymu na brzegu...Pewnie nastepny wedkarz.W drugiej zatoczce biała boja do cumowania. Na brzegu wita mnie napis Na desce: "Port Jawornik" i jakies zabudowania biwakowe. Wysiadłem na brzeg zeby pozwiedzać...Wiata...Ławeczki...Tylko, kurka, skad biwakujacy biorą tu wodę? Jest jakis potoczek na końcu zatoczki...Ale nigdy nie korzystam z wody jeśli gdzies tam w gorze mogą byc jakieś domy. A przecież są gdzieś tam za grzbietem, i to całkiem niemałe. Przez głowe przeszła mi mysl żeby puścic eska na przystań Trampa. Stateczek pływa tu co godzinę, mogliby podać jakies małe zaqpy...Eee...Poradzę sobie bez zawracania innym głowy.I popłynęłem dalej...

bertrand236
22-09-2005, 14:20
Takie wirusy mają swoje plusy. :D Jabol sie rozpisał.
Pozdrawiam

lucyna
22-09-2005, 15:29
Wirusy maja duże plusy. Czekam na cd.

Jabol
22-09-2005, 21:24
Mgły zniknęły...Słonko przybralo na mocy...Kuffa! Jarzy mi prosto w oczęta :twisted: I to tak, jakby dwa słońca mi świeciły, bo odbicie w wodzie pozwalało obejśc promieniom przeszkodę w postaci ronda od kapelusza...Nawet do głowy mi nie przyszło zabrać ze soba okulary p-słoń...Teraz oczka sobie pieką i łzawią. Da sie jednak z tym żyć...W miejscu gdzie wcześniej wypatrzyłem dym, w małej zatoczce cumował jacht. Na jachcie samotny człek sycił oczy pieknem poranka. Był sprytniejszy odemnie: zasłonił się przed słońcem wielka górą Jawor :lol: Pozdrowilismy sie, choć nigdy wcześniej sie nie widzielismy. Tez goscia przyniosła tu potrzeba świetego spokoju :) Lubie pozdrawianie sie na szlaku, ale własnie takie ze zrozumieniem, a nie machinalne i bezmyslne jak na połoninach. Tam jestem chamem i nie chce mi sie odpowiadać :? I oto przedemną w całej swej okazałości pojawiła sie Wyspa Skalista (od tej strony piaszczystej :lol: ) ale wcześniej moja uwagę przykułą pewna urokliwa zatoczka. Dopłynęłem do niej...Była godzina 9:30...CDN

Jabol
25-09-2005, 18:39
9:30...Zbyt surowo oceniłem swoje mozliwości. Wyspa Skalista-planowany dzisiejszy cel wędrówki w zasięgu wzroku :) Piękny, słoneczny dzionek, sił jeszcze wiele wiec popłyne tam gdzie dopłynę, a słońce bedzie mi czas odmierzać. Dam sobie spokój z planowaniem :D
Zatoczka, jak wspomniałem: nieszpetna :wink: Łagodna plażyczka (nic to, ze gliniasta) potem rozswietlony las...Kajak na brzegu. Polazłem sobie na mały rekonesans. Kilkadziesiat metrów dalej widzę miedzy drzewami dach kryty gontem. Duża wiata z paleniskiem posrodku. 30 stopni w lewo niczym ogromne budki dla ptaków, stoja trzy "sławojki"....Slowem: pełen komfort :D Ktos tu sie miło urządził...Pozazdrościć. Pozwiedzałem sobie wiatke...Co chwalebne, nie znalazłem w pobliżu zadnego śmietniska, co jest regułą w takich miejscach. Znalazłem kilka okopanych miejsc po namiotach, niektore nad samą skarpą. Dla ludzi z dobrą nocna orientacją :lol: W dole, w przejrzystej wodzie leniwie pływały obiekty pożądania wędkarzy...grzech stąd tak szybko odchodzić...Posiedzę, popatrzę, pecika zapalę...

Jabol
25-09-2005, 18:57
Mam coś takiego we łbie że nie pozwala mi zadługo siedzieć w jednym miejscu. To "coś" spowodowało ze chwilę potem znów mieszałem wioslami wodę... :lol: Upłyneło mi kilka łez z oczu płynąc pod słońce, gdy zmieniłem kurs na północ. w końcu zaczęłem łapać wytrwały rytm w wiosłowaniu, coś jak trans w bieganiu na dłuższe dystanse: nie czujesz zmeczenia i delektujesz sie ruchem... O! nareszcie jakis zagiel...

marekm
25-09-2005, 22:06
" Jabol " proszę, zlituj się , nie rób z tego brazylijskiego serialu :wink:,
pisz tj stukaj w te klawiaturę, proszę :lol: :lol: :lol: :lol:

Fotki z poranną mgiełką , to sama poezja pisana światłem, ehh

Jabol
25-09-2005, 22:30
" Jabol " proszę, zlituj się , nie rób z tego brazylijskiego serialu ,
Chciałbym napisać wszystko od razu ale zjeżdżam do domku tylko na weekendy...Jutro skoro ranek znów w Bieszczady...A jak jestem w domu to tez piszę tylko z doskoku jak znajde wolną chwilkę. Lubie pisać relacje, bo w swej imaginacji przeżywam wszystko na nowo... Mam pomysła :lol: Wykaż sie cierpliwością i niech ktoś Cie powiadomi ze Jabol skończył relację i wtedy to przeczytaj jednym ciegiem :wink: Żartuję...

natasha
25-09-2005, 22:49
Obawiam się,że na następne odcinki "brazylijskiego serialu" przyjdzie nam poczekać do następnego tygodnia..ale to nic.Ja tam Jabola nie popędzam.Tymbardziej nie dołożę się do żadnego cudu techniki,który burzyłby spokój W/W na jego wodnistej planecie B-612 :)

Jak nieszczęśliwie brodziłby też swoim kajaczkiem w "zamulonym jeziorze" i jak bardzo zmęczona wydawałaby się jego twarz-ja wiem,że jest szczęśliwy :) (Jabol,zastanów się pięć razy zanim podważysz moje zeznania !! :) )

Barszczu (krwiopijco a nie tam żadne Słoneczko :)-wstydź się !! :)

A Tobie Jabolku-mój ulubiony Bieszczadzki Włoczykiju-życzę dużo słoneczka (nie Barszcza :) )w nadchodzącym tygodniu :)

Ps.Czy ołówek nie lubi solińskiej wilgoci ? :mrgreen:

barszczu
26-09-2005, 10:51
Barszczu (krwiopijco a nie tam żadne Słoneczko -wstydź się !!

no wstydzę, się wstydzę :oops: - nie widać?

to ja chyba w związku z tym atakiem natychmiast odwołam Jabola z okolic Soliny i bedzie koniec relacji

bertrand236
26-09-2005, 11:01
natychmiast odwołam Jabola
Tylko kogo Kolego znajdziesz na jego miejsce? Kto tą robotę lepiej odwali niż on. Może jednak lepiej niech mówią, to co mówią. :lol: Mi tam wystarczy, że się wstydzisz :D

pozdrawiam

barszczu
26-09-2005, 11:07
Mi tam wystarczy, że się wstydzisz

hmm - tylko czego ja się wstydzę? że mu dałem tę robotę> hmm niech pomyślę...
hmm, a może, że Jabol nie dostał sortu mundurowego? hmm...

haha

POzdrawiam serdecznie

PS. Byłem wczoraj po raz pierwszy od lat kilku (chyba od 2000 r.) w chatce w H.

Anyczka20
26-09-2005, 13:43
Ludziska nie bazgrolić mi tu po relacji :wink: Myślała ja, że skoro 8 stron już spisanych to że Jabol dodał coś nowego.... a to tylko Wasze rozważania :wink: :twisted: Cicho mi tu być i czekać aż autor cuś napisze :twisted: :twisted:

natasha
26-09-2005, 14:39
Cicho mi tu być

A ja myślałam,że od tego jest forum,żeby trochę "podyskutować"...no ale skoro nie można,to już się wiecej nie wcinam :oops:

Swoją drogą Jabolek kiedyś napisał

Nie da sie ukryć że przyjemnie mieć tylu słuchaczy
...więc tym tropem podążając..itd.

Barszczu,"Słoneczko",ja Cię wcale nie atakuję :) Na dobrą sprawę nie mam nawet ćwierci powodu :)W końcu to nie mi zalazłeś za skórę :mrgreen:

Pozdrawiam

barszczu
26-09-2005, 16:34
W końcu to nie mi zalazłeś za skórę

Natasza, Słoneczko - a wiesz moze komu zalazłem?

natasha
26-09-2005, 21:59
No i masz.Miałam się nie odzywać,ale skoro forumowskie Słoneczko pyta...

Odpowiedź sama cśnie się pod palce,ale by nie być gołosłowną,zanurkowałam w archiwalne posty i oto co znalazłam:

jestem wrednym pracodawcą - każę Jabolowi od switu do zmroku zapie.... po krzaczorach, a potem go dobijam jakimiś wycieczkami kajakiem po zamulonym jeziorze

cóż...nie wiem jak innym,ale mnie się wydaje,że to Ty sam przyznałeś się na Forum do sadystycznych zachowań względem Jabola :twisted: ja prowokuję tylko Twój rachunek sumienia :)

marekm
26-09-2005, 23:13
Wykaż sie cierpliwością i niech ktoś Cie powiadomi ze Jabol skończył relację i wtedy to przeczytaj jednym ciegiem

zastygam w pozycji "czuwaj " i czekam cierpliwie z ręką na "myszce " :lol:

barszczu
27-09-2005, 09:14
cóż...nie wiem jak innym,ale mnie się wydaje,że to Ty sam przyznałeś się na Forum do sadystycznych zachowań względem Jabola ja prowokuję tylko Twój rachunek sumienia

no tak ale jak chciałbym go odwołać to sami byście zaprotestowali :lol:

chyba sam ruszę tyłek i pojadę w Bieszczad soliński popracować

natasha
27-09-2005, 11:08
ale jak chciałbym go odwołać to sami byście zaprotestowali
no ba! :D

Zosia samosia
27-09-2005, 21:34
asdfghjk

barszczu
28-09-2005, 11:18
asdfghjk

blkdfgrtyu ? nrtarukewasdryuj! gd gd gd !!!!!

Zosia samosia
28-09-2005, 11:43
blkdfgrtyu ? nrtarukewasdryuj! gd gd gd !!!!!

to była propozycja dla Jabola, zeby tak onaczał bardzo atrakcyjne kawałki w swojej relacji :lol: :lol: :lol:
No bo mu zaśmiecają mu i robi się nieczytelnie :lol:
Ale tyle to chyba za dużo :D :D :D

natasha
29-09-2005, 10:52
No bo mu zaśmiecają
Nie wiem czy zauważyłaś,ale sama dałaś się wciągnąć w ten bezczelny proceder :lol:

Marcowy
30-09-2005, 10:06
Nie wiem czy zauważyłaś,ale sama dałaś się wciągnąć w ten bezczelny proceder

I ja też! I ja też! :lol: :lol: :lol:

natasha
30-09-2005, 15:51
I ja też! I ja też!
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
..jakos dziwnie przyszło mi na myśl jedno z praw Murphy'ego "[b]Wszystko co dobre jest nielegalne, niemoralne, albo powoduje tycie". :)

Marcowy
01-10-2005, 15:51
..jakos dziwnie przyszło mi na myśl jedno z praw Murphy'ego "[b]Wszystko co dobre jest nielegalne, niemoralne, albo powoduje tycie".

Nie podkładaj się moderatorowi! Jak się zbudzi, będzie zły :lol: :lol: :lol:

natasha
01-10-2005, 18:31
Nie podkładaj się moderatorowi! Jak się zbudzi, będzie zły
Nie boję się ryzyka. " Rocky zaryzykował i patrz, jaką zrobił karierę". (Forest Gump) :mrgreen:

Jabol
07-10-2005, 14:27
Widzę że mały czat sie wytworzył w tej relacji :lol: Na czym to ja zakończyłem? Juz wiem :lol:
Z ulga skierowałem sie na północ, nareszcie to cholernie cudne słonko przestanie mi zywcem wypalac gałki oczne :lol: wpłynałem do zatoki Teleśnickiej. Nie mam zdjec z tamtych okolic bo byłem zajety notatkami. Na lewym brzegu zatoki domek przy domku i keja przy kei...Ciekawe czy to sa te nielegalne domki budowane na dziko o których było tak glosno ostanio...Jakoś nikt sie tam nie krzatał przy rozbiórce, wiec naniosłem lokalizacje na mapkę. :D Po prawej stronie w małej zatoczce domek w nieco innym, niz letniskowy stylu. Domysliłem sie po rock&rollowym luzie i nieładzie, że to pewno cicha przystań perkusisty "Dżemu"...Zatoczka, jak to solińska zatoczka: zwężała sie coraz bardziej, aż dopłynęłem do przystani nad którymi ujrzałem bar i wielkie parasole z reklamą piwka :lol: Reklama była w moim przypadku zbędna. Nikt nie musiał mnie namawiać, dzionek zrobił sie gorący. :lol: Wydarłem kajak na błotnisty brzeg i spytałem sie wedkarzy czy moge przy nich przechowac napęd - znaczy wiosła. Akurat z górki schodził kolejny wedkarz z reklamówką zupki chmielowej...
-Do ktorej tutaj czynny jest bar? -zapytałem celem zdobycia praktycznej wiedzy
-Leć szybko bo otwarty jest tylko na chwilkę. Po sezonie otwiera sie na żądanie...
Pognałem rzecz jasna :lol:
Chwile potem siedziałem pod owymi parasolami w Barze "U Bolka" dzierżąc w ręku zroszoną szklanicę zimnego piwa...uuu... tak mi dobrze...Trwaj chwilo :lol: Pogadałem sobie chwilkę z włascicielem, dopilem piwko, zrobiłem małe "niezbedne zakupy" i kilka minut póżniej goscinna zatoczka została za moimi plecami...Pełen nowych sił wiosłowałem ku szerszym wodom rozcinajac dzobem gładkie wody teleśnickie...Teraz kurs na Wyspe Skalistą.

natasha
08-10-2005, 22:33
cicha przystań perkusisty "Dżemu"...
..teraz pewnie już nie będzie taka cicha......... Jabol,to Ty nie wiesz,jak wielu napaleńców chce podążać Twoimi śladami?? :lol:

Astra:)
10-10-2005, 10:39
Jabol, jak chcesz zdjęcia Tratwy to Ci podrzucę, bo na forum nie wiem czy mogę :) Żeby nie było, że "napaleńców Jabola" ściągam :)... Na... Jabola i na perkusistę Dżemu (nie daj Boże) :D ;D :D heh Pozdrawiam i czekam na CD

lucyna
10-10-2005, 12:55
Oj Natasha masz rację. Ja chcę, ja chcę!!!

Astra:)
10-10-2005, 15:33
yhm, toś Ty jedna z tych "napaleńców" na Jabola czy perkusistę? :D :P :) :D

lucyna
11-10-2005, 13:04
Niestety, jestem grzeczną dziewczyną i moje cele są zbożne. Ja chce kajakiem opłynąć jezioro. Mam jednak problem. Kumpel który ze mną pływa ostatnio stwiedził, że z wariatuniem więcej nie wsiądzie do kajaka. Nie rozumiem dlaczego się wściekał kiedy przy trójeczce stawiałam kajak burta do fali.

Anyczka20
11-10-2005, 13:17
lucynka...ja chętna :lol: :lol: ..a co mi tam...i tak całe życie z wariatami :mrgreen:

lucyna
11-10-2005, 13:23
To jest nas dwie. Cieszę się Bratnia Duszko.

Astra:)
11-10-2005, 14:11
Jest conajmniej 3 Duszyczki... To może jakąś Ligę założymy? Poszukam zaraz zdjęć Tratwy

natasha
12-10-2005, 11:27
toś Ty jedna z tych "napaleńców" na Jabola czy perkusistę?
..i ten i ten niczego sobie...(gdybym miała odpowiadać za Lucynkę :mrgreen:)


Niestety, jestem grzeczną dziewczyną i moje cele są zbożne.
Niestety?Kobieto!Ciesz się,żeś jeszcze nie uległa wpływom tego zepsutego świata :D

Co do dziewiczej podróży w tak zacnym gronie-i ja bym się pisała..gdyby tylko było odrobinę cieplej :?
Ciepłe buziaki dla wszytskich Psiapsiułek :mrgreen:

barszczu
12-10-2005, 11:30
Co do dziewiczej podróży w tak zacnym gronie-i ja bym się pisała..gdyby tylko było odrobinę cieplej

to dajcie znac kiedy bedziecie wypływać - grono męskie urządzi uroczysty start

natasha
12-10-2005, 11:41
to dajcie znac kiedy bedziecie wypływać - grono męskie urządzi uroczysty start
...namacha parę fotek i wykorzysta jako materiał szkoleniowy z cyklu "ku przestrodze" :mrgreen: Albo jeszcze lepiej-zrobi fotomontaż i wrzuci do jakiejś satyrycznej galerii pod hasłem "O tym jak kobitom zachciało się żeglować...":)

Tak Barszczu.Na pewno damy Wam znać :lol:

barszczu
12-10-2005, 11:44
Tak Barszczu.Na pewno damy Wam znać

wyczuwam ironię :P

natasha
12-10-2005, 11:46
wyczuwam ironię
Ależ skąd :lol:

Astra:)
12-10-2005, 12:29
hahaha. Dobre :D

Astra:)
12-10-2005, 12:58
Apropos Tratwy... Z dedykacją dla Lucyny i Natashy :)

barszczu
12-10-2005, 12:59
I tym bedziecie płynąć? Michał wam pozyczy?

Astra:)
12-10-2005, 13:05
Zagadamy dobrze tylko te laski trzeba wykurzyć :):D

Astra:)
12-10-2005, 13:15
I jeszcze jedno z... Zgrabny :) :lol: :o :shock:

Jabol
12-10-2005, 15:12
Hehehe :lol: Przepraszam ze wtrącam sie do tego czatu :D Dzieki Astra za fotki cudnej urody tratwy z zatoki Telesnickiej. Być moze juz jej nie ma, bo w miedzyczasie była akcja Sprzatanie Świata i jakaś zapalczywa ekipa mogła posprzatac teren :twisted:
...A ja podczas waszej rozmowy zdążyłem dopłynąć do wyspy...Od strony Jawora jest raczej piaszczysta niz skalista. Idealne miejsce do lądowania. W okolicy wyspy pływa kilka rowerków wodnych( chyba z ośrodka Jawor), z podobnymi zamiarami, ale gdy ujrzeli jak wysiadam uznali wyspe za zamieszkałą i popłyneli w stronę Brosa...Kajak na brzeg, wiosło w krzaczory, A wreszcie moge zaspokoić swą ciekawość odnosnie pewnej chatki :lol: Wbrew moim oczekiwaniom, wyspa wcale nie była pokryta gaszczem zarośli...Raczej blizsze jej były klimaty parkowe...Tu i ówdzie widziałem podsadzenia jodłowe...A pozatym...wszedzie walały sie masy drewnianych pudełeczek. Cos jakby pułapki na myszy...Ide dalej...Oto "sławojka" pochylona na bok niczym krzywa wieża w Pizie :lol: A w mysl zasady "wszystkie drogi prowadza do sławojki" zaraz zanlazłem ścieżke prosto do domku :lol:

natasha
12-10-2005, 23:24
Z dedykacją dla Lucyny i Natashy
no pikne to cudeńko :) Na laski sposób znajdziemy-nie takie rzeczy się w życiu robiło:)

Przepraszam ze wtrącam sie do tego czatu
wspaniałomyślnie wybaczamy :wink:

wszedzie walały sie masy drewnianych pudełeczek. Cos jakby pułapki na myszy...
no niestety...kręci się teraz kupę narwańców-co to siebie wielkimi badawczami nazywają- i łapią biedne zwijerzątka(zwłaszcza gryzonie) do tego typu pułapek zabijających (bo tak to się fachowo nazywa) pod kątem przyszłych badań:/grzebią im w brzuszkach,wyrywają łapki i opisują reakcje w pracach magazynierskich.
Ech..jak to dobrze nie posiadać tego typu zapędów sadystycznych..
Jabolku,jakie piękne te Twoje foty!Wrzuć coś jeszcze,proszę :)

długi
12-10-2005, 23:40
łapią biedne zwijerzątka(zwłaszcza gryzonie) do tego typu pułapek zabijających (bo tak to się fachowo nazywa)

takie pudełeczka drewniane to łapki niezabijające - żywołapki. Jedyne dręczenie to pobranie krwi do badań DNA.
Pozdrawiam
Długi

natasha
12-10-2005, 23:52
takie pudełeczka drewniane to łapki niezabijające - żywołapki.
Na pewno masz rację...tyle tylko,że na własne oczy widziałam,jak studenci ochrony środowiska wywlekają z żywołapek nieżywe myszki.No ale trudno się dziwić,skoro zaglądają do nich na tyle rzadko,że biedne zwijerzaczki padają z odwodnienia.Stąd moje jednoznaczne skojarzenie tych "pudełeczek" z zadawaniem śmierci :|

Jabol
13-10-2005, 08:54
Hmm...Chyba nie byłbym sobą, gdybym nie zajrzał do kilku z tych "żywołapek", ale niestety natrafiałem na same "trupołapki" :evil: Wynika to chyba z braku systematycznosci w zagladaniu do nich, a prace naukową bez systematycznosci mozna o d... rozbić... :?
Na ścianie domku zobaczyłem napis że jestem na terenie badań Uniwersytetu Jagiellońskiego i ze mam wzbronony wstęp :D Przezornie rozejrzałem sie za jakimis większymi "żywołapkami"...Tylko domek...I tak zajrzę...Eeee... szyby powybijane, brak pieca czy kominka. Do tego juz zasiedlona przez dwie osoby, sadzac po ekwipunku.Rzeczywiscie, jak wspomniał Długi, była tam cała masa strzykawek. Jak mniemam, do pobierania DNA. Jakoś tak głupio kręcic się koło zasiedlonej chatki, jeszcze cos im sie zagubi i mnie posądzą. Poszedłem zwiedzać dalej. Wyspa sama w sobie bardzo mi sie podobała. Zwłaszcza ta część skalista, z prześwitujacą przez liście szafirowa wodą w dole. Rozglądałem sie dyskretnie za badaczami. Przeszedłem wyspe w ten sposób, że upewniłem co do tego, na którym końcu wyspy byli, i równiez upewniłem sie, ze schowali sie raczej specjalnie :D Nie podchodziłem bliżej bo musieliby skakać do wody...Nie mam w obyczaju sie zanadto narzucać...Pospacerowałem sobie do kajaczka. Po drodze przemknęla mi przez głowe mysl, ze sławojka tez mogła być "żywołapką" :lol:
na brzegu siadłem sobie przy kajaczku i ćmiąc pecika lornetowałem okolicę. Własnie zbliżał się Tramp, drugi kurs dzisiaj. Pierwszy widziałem jak byłem jeszcze w zatoce.Czyli mineła godzinka, bo tak w sezonie pływają.

długi
13-10-2005, 08:58
Z opisu wynika, że jest to skandal nad skandalami i kwalifikuje się na donos do komisji etyki UJ. Bywa, że w ramach badań trzeba zadać ból lub zabić stworzenie, ale nie wolno dręczyć, zadawać bólu i usmiercać bez wyraźnej konieczności.
Długi

lucyna
13-10-2005, 11:34
Z opisu wynika, że jest to skandal nad skandalami i kwalifikuje się na donos do komisji e
W pełni sie zgadzam. Z miła checią zamknęłabym tych pseudonaukowców do pułape.


no pikne to cudeńko Na laski sposób znajdziemy-nie takie rzeczy się w życiu robiło
Nic dodac nic ująć tylko wprowadzic w życie

natasha
13-10-2005, 15:37
niestety natrafiałem na same "trupołapki" Wynika to chyba z braku systematycznosci w zagladaniu do nich
No więc właśnie o tym mówiłam..Nic nie mam do studentów ochrony środowiska,ale czasem mam wrażenie,że część z nich znalazła się tam przez przypadek lub dla dobrej zabawy :| Razu pewnego byłam świadkiem rozmowy, w której kilku z nich z niebywałem spokojem opowiadało o tym,jak to uganiali się po lesie za myszką,która na tyle niefortunnie wpadła w sidła,że była w stanie jeszcze uciekać,powłócząc za sobą łapką i brocząc krwią.No i to było takie przecież zabawne..Już nie mówiąc o ich barbarzyńskiej radości z faktu,że do łapki złapała się brzuchata mycha zapewniając im tym samym kapitalną atrakcję pokrojenia płodu.Ja rozumiem-badania,doświadczenia..ale sposób,w jaki emocjonalnie podchodzi się do tematu każe mi stwierdzić,że nie nadaję się do tego świata :|
Jabolek,czekamy na cd :)

Astra:)
13-10-2005, 18:07
:( z diabła zrodzeni cz jak...?

długi
14-10-2005, 09:27
Mam 2 synów biologów. Jak oni rozmawiają, to czasem włos się jeży. To taka poza.
Ale to oni znosili i znoszą do domu zwierzaki na leczenie i odchowanie. Mieliśmy czaplę, kunę, mewę, nietoperza, psów i kotów nie liczę. Obecnie jest kotka Tripoda przywieziona z Bieszczadów i tchórz.
Ale jak gęby swe niewyparzone rozpuszczą, to strach słuchać - istne potwory i zwyrodnialcy.

Nie zmienia to jednak mojej oceny działalności UJ nad Soliną
Długi

Jabol
14-10-2005, 10:04
Gwoli sprawiedliwości zauważmy, że ten bezduszny zwyrodnialec Jabol siedział sobie na brzegu i ćmił pecika, miast ganiać i uwalniac gryzonie, lub pacyfikowac naukowców... :)
Potem wsiadł do kajaka i odpłynął...
Popłynęłem wokół północnego cypelka, omijajac głazy czajace sie tuz pod wodą. Potem popłynełem obejrzec sobie od wody przyczyne nazwy wyspy, czyli nieszpetny skalisty klif :) I nie pytajcie mnie czemu nie zrobiłem fotki, bo sam sie zastanawiam :? Światlo było idealne...Nastepnie kurs w kier pólwyspu Brosa. Nie miałem zamiaru go odwiedzać. Jęśli ktoś zadał sobie tyle trudu żeby zamieszkać na odludziu, to pasuje to uszanować...Bros właśnie przyjmował desant turystów z rowerków wodnych. Ukłoniłem sie mu kapeluszem i powiosłowałem dalej...Ku konikom które pasły się malowniczo na brzegu...Były bardzo spokojne i niepłochliwe. Cierpliwie czekały aż przygotuje aparat, ustawię wciąż dryfujący kajak we wł pozycji...Poczym spokojnie odwracały się i przechodziły w inne miejsce :twisted: Po kilku podejściach zirytowany rozejrzałem sie za jakimś kamieniem, żeby choc zrobic "konie w galopujace w strone stajni Brosa"ale wokoł woda falowała uspokajająco... :wink: Strzeliłem fotke jak leci, ruszyłem dalej pod wiatr. Gdy odpływałem, zdawało mi sie że słyszę za plecami ciche szydercze rżenie...

natasha
14-10-2005, 11:01
I nie pytajcie mnie czemu nie zrobiłem fotki
Czemu nie zrobiłeś fotki :?:

Gdy odpływałem, zdawało mi sie że słyszę za plecami ciche szydercze rżenie...
Krótko mówiąc- w konia CIę zrobiły! :mrgreen:

MF
14-10-2005, 12:22
Kurczę, pierwszy raz czytam i... cholera mnie bierze, że ja tak nie mogę. Też tak kiedyś, po pierwszym roku studiów (matko, jak to dawno było;) ) 2 tyg. pływałem po zalewie, pod żaglami, super było. Każdego dnia nocleg na łódce gdzie indziej, pełen luz, zero kłopotów, chłodzenie "wina" na szotach w wodzie;). I komórkowych smyczy jeszcze nie było :D Super relacja, sam nie mam kiedy pływać to sobie chociaż poczytam :)

lucyna
18-10-2005, 13:54
Kurczę, pierwszy raz czytam i... cholera mnie bierze, że ja tak nie mogę.
Kurczę nie tylko Ciebie.

Jabol
20-10-2005, 11:46
Cytat:

Kurczę, pierwszy raz czytam i... cholera mnie bierze, że ja tak nie mogę.

Kurczę nie tylko Ciebie. zalecam zażyć coś rozkurczowego :wink:
i wracam do tematu...

Często słyszałem od ludzi związanych w jakiś sposob z Zalewem Solińskim, że akwen ten słynie ze zmiennych nieprzewidywalnych wiatrów. Rzeczywiście. Tego dnia zaznałem wiatrów ze wszystkich chyba możliwych kierunków :twisted: Żeglarzom też czasem to dokucza. W tym samym kierunku co ja halsował pod wiatr jacht z młodą załogą płci obojga. Ja płynałem prosto wzdłuż lewego brzegu, a oni spotykali sie ze mną co drugi zwrot.Niby predkośc w założonym kierunku ta sama ale w ich przypadku wydatek energetyczny w porównaniu z moim był znikomy :)
Jednak w pewnym momencie zaprzestałem tego nierownego wyścigu...gdy katem oka ujrzałem na terenie Brosowej posiadłości coś, co nie bardzo pasowało do otoczenia. Dwie przeciwlegle ukośne sztachety z żółtymi końcówkami...Ki czort? Związana z jednym z moich wielu fiołów intuicja dawała mi jednoznaczną odpowiedź. Jednak jakoś nie mogłem dać temu wiary...Trza sprawdzić...
Ku zdziwieniu żeglarzy ustawiłem się dziobem do lewego brzegu, i dałem 'całą wstecz", by ujrzeć, co też może sie chować za brosowym pagórkiem :shock:
będąc na środku jeziora ujrzałem taki widoczek:

Jabol
20-10-2005, 12:10
Intuicja miłosnika lotnictwa mnie nie zawiodła :D Sztachety okazały sie czterołopatowym smigłem, a do tego smigła doczepiony był zielony dwupłatowiec AN-2 - jeszcze jeden dowód na genialną wszedobylskosc konstrukcji Antonowa :lol: Jak sie później dowiedziałem, tym samolotem chłopaki z Mielca za drobną opłata (ok 40pln) wykonuja w sezonie loty widokowe...Hmmm...Kuszące... :) tylko dotarcie tam ladem jest dośc czasochłonne, ale kto wie, może w przyszłym roku?...

Jabol
20-10-2005, 12:29
Zaspokowiszy ciekawość wróciłem na własciwy kurs, uprzednio zbliżywszy sie do brzegu, coby nie draznić wilków morskich na żaglówkach :) Nie upłyneło wiele czasu gdy poczułem że organizm domaga sie paliwka...Zalew Soliński ma tą cudną zaletę, że gdy tylko pomysli się że "przydałaby sie jakaś ustronna zatoczka", taka zatoczka zawsze jest w pobliżu :lol: przybiwszy do brzegu w przeciągu 5 min przyrzadziłem "obiad" w postaci kilku kromek z pasztetem"drobiowym" i kubka herbaty. Delektując sie tą smaczna potrawą usłyszałem zbliżajace sie głosy klucza zurawi..."No tak...-pomyslałem- Jesien idzie, nie ma na to rady..." :?

bertrand236
20-10-2005, 12:29
wykonuja w sezonie loty widokowe...Hmmm...Kuszące...

Ci przypominam, że przymierzaliśmy się do lotu z Weremienia ino nam nie wyszło :D sam nie wiem dlaczego :(
pozdrawiam

Jabol
20-10-2005, 12:58
Ci przypominam, że przymierzaliśmy się do lotu z Weremienia ino nam nie wyszło tym bardziej kuszące, że nie było jakos dane polatać nad Bieszczadami :wink:
Słonko mimo to grzało wciąż na sposób letni, co sprowokowało mnie do zrzucenia szat swych lichych i zażycia ożywczej kapieli w zadziwiajaco mało dogrzanej wodzie :? Potem zaległem jak jakiś gad lub foka na plazy i pobrałem od słońca utraconą porcje ciepła 8)
w miedzyczasie dopadły mnie obawy odnosnie tego "pasztetu", przypomniałem sobie że znalazłem go pod siedzeniem w autku gdy sie pakowałem. Musiał wcześniej zwiedzić ze mną kawał Bieszczadów :? Głupia sprawa zatruć się w takim malo ludnym miejscu :? Chwyciłem reklamówke na smieci i przeczytałem na puszce uspokajajace wieści że termin ważnosci dotrzymany, ze przechowywać w temp do 15 stopni i że skład zawartosc mięsa jest w nim marginalna :lol: Uspokojony wrzuciłem swe klamoty do kajaka i udałem się scieżką na mały rekonesans, daleko nie zaszedłem :evil: Zaraz w krzakach znajdowao się na wpół spalone wysypisko smieci :evil: :evil: :evil: a kawałek dalej był rozległy obszar, gdzie rodzinka BRUDASÓW załatwiała swe potrzeby...Ech złapać jakiegoś drąga i bic po grzbietach na oślep :twisted: Z leksza sie wq...wiwszy wróciłem do kajaka. Spływam...

MF
20-10-2005, 13:03
Często słyszałem od ludzi związanych w jakiś sposob z Zalewem Solińskim, że akwen ten słynie ze zmiennych nieprzewidywalnych wiatrów. Rzeczywiście. Tego dnia zaznałem wiatrów ze wszystkich chyba możliwych kierunków Żeglarzom też czasem to dokucza.
Dokładnie. Zwłaszcza w okolicy Rajskiego szlag czasem trafia :)

Jabol
20-10-2005, 13:13
Półgodzinne wczasy na brzegu poskutowały napływem energii. Zaczęłem sobie kombinować jak ją najskuteczniej wykorzystac do napedzania kajaka. Złapawszy system zrobiłem sobie "próbę predkosciową" za cel obierając odległy cypel k chaty Julka spod dębu... Przepłynąłem na dugi brzeg,po mojej lewej stronie zostawiwszy niegościnnie wygladajacą zatoke Victoriniego ozdobioną na brzegu tabliczkami TEREN PRYWATNY WSTĘP WZBRONIONY :? Nie pcham sie tam gdzie mnie chcą...Mam to w rufie :lol: Za to odcinek zalewu pomiędzy zatoka Victoriniego a Chrewtem zachwycił mnie malownicża linia brzegową pełna skał i zatoczek...

lucyna
21-10-2005, 11:00
Jabol zamiast sobie ze mnie kpić to raczej zorganizuj w przyszłym roku spływy kajakowe po jeziorze. Doświadczenie juz masz, klienci sami pchają się. Nie bądz egoistą!

natasha
25-10-2005, 17:25
Nie dość, że się nam Jabol wpieklił na pseudoturystów,to jeszcze go od egoistów Forumowicze wyzywają..no to ja się teraz wcale nie dziwię,dlaczego on tej relacji skończyć nie może...

lucyna
25-10-2005, 17:55
Natasha. Przysięgam, więcej nie będę. Czekam na dalszą częćść relacji. Tym bardziej , że kumpel czytając moje żale obiecał mi spływ w przyszłym roku.

natasha
25-10-2005, 18:53
Natasha. Przysięgam, więcej nie będę.
Ja Ci, Lucyna, wspaniałomyślnie wybaczam :mrgreen: Oby Jabol zrobił to samo :)

Astra:)
25-10-2005, 19:46
Jabol... To ja nigdzie nie wyjechalam, relację czytam z zapalem... A Ty co... znowu wczasy...? :) ;D To co to za robota! :P :) :D

Jabol
26-10-2005, 11:07
Jabol zamiast sobie ze mnie kpić to raczej zorganizuj w przyszłym roku spływy kajakowe po jeziorze. Doświadczenie juz masz, klienci sami pchają się. Nie bądz egoistą!
po pierwsze primo: nie mam uprawnień do organizowania turystycznych imprez masowych...
po drugie primo: żeglarze mogliby sie troszke wpieklic gdyby zalew pokrył sie grubym kozuchem kajaków :lol: :lol: :lol:
po trzecie primo: ja nigdy nie kpie i nawet nie pytam o drogę :lol:

Ja Ci, Lucyna, wspaniałomyślnie wybaczam Oby Jabol zrobił to samo Jasne :lol: U mnie macie odpust zupełny :lol:

Jabol
26-10-2005, 11:11
A Ty co... znowu wczasy...? a... Było sie w Bieszczadach przypadkiem...Ale już zrobiłem niechętnego combacka :? Na osłode powspominam sobie i wam troszku...

Jabol
26-10-2005, 11:41
Walczac z dość dokuczliwym wiatrem przepłynąłem wzdłuż skałek i dopłynąłem do cypelka.Tamże na drzewie przybita byla deska z napisem "gospodarstwo Julka spod Dębu" Słonko wyszło zza chmur więc sięgnałem po Zenka coby fotek kilka pstryknąć.Ten cholerny soliński zefirek wieje w gębe, obraca kajakiem i znosi mnie spowrotem za cypelek. W momencie gdy przestałem wiosłować pozbyłem sie złudzeń, że był to pęd powietrza spowodowany moją predkością :) Fotka-pstryk....chwytam za wiosło- zdryfowao mnie...Ustawiam kajak, chwytam aparat...i kuffa, znów za wiosło...tym razem odpływam dalej by wziąc poprawke na dryf...Choc nie miałem aparatu Zorka pięć, zrobiłem kilka zdjęć...

Jabol
26-10-2005, 12:19
Julka nie zaobserwowałem, choć niewykluczone ze on mnie obserwował gdzieś z krzaczorów, nie zblizałem sie zbytnio do brzegu bo kiedys na bregu wywiesił na brzegu cennik za robienie zdjęc w dolarach :lol: Na ostatniej fotce jakis bogatszy pustelnik też sobie uszykował schron przed deszczem i zimnem, nieco wiekszy...

bertrand236
26-10-2005, 12:39
bo kiedys na bregu wywiesił na brzegu cennik za robienie zdjęc w dolarach Na ostatniej fotce jakis bogatszy pustelnik też sobie uszykował schron przed deszczem i zimnem, nieco wiekszy...

Ja u niego byłem w tym roku i nie było problemów z robieniem zdjęć.. Opisalem to w swojej relacji. Julek nie jest taki groźny jak myslałeś. A ten bogatszy to jakiś prokurator z Krosna czy z Sanoka. Tak mówią. Julek traktuje go jako swojego Pana, bo mieszka na jego terenie. Mówił też, że to dobry Pan...
pozdrawiam

Astra:)
26-10-2005, 15:41
Dla mnie nieodgadnieta jeszcze osobowość... Nie rozmawialam. Obserwowalam... Narazie... "Dziwny Człowiek"...

Astra:)
26-10-2005, 15:44
...

Astra:)
26-10-2005, 16:18
...

Astra:)
27-10-2005, 16:48
Tyle o Julku :) Wczesniej było o Jano... Viktorinim... Jabol, jak będziesz chcial zdjęcia to krzycz :) Pozdrawiam serdecznie

Jabol
31-10-2005, 12:22
...cichutki chlupot fal...Kajak kołysze sie przywiazany do konara na którym sobie przysiadłem...Pstryk! psss... Cóz za piekny dźwięk dla strudzonego wedrowca w upalny dzien: otwieranie puszki z piwkiem :lol: Po walce z przeciwnymi wiatrami wpłynąłem do zacisznej zatoczki naprzeciw pustelni. Chwilka relaxu... Bujam sie na gałęzi i z zamknietymi oczyma smakuję te chwilę...Jesli sie ją dobrze zapamięta, to bedę przy niej jeszcze wiele razy odpoczywał, wspominajac ja gdzieś tam, w szalonym świecie...
Czuje juz lekkie zmeczenie, ale kawał dnia jeszcze przedemna i nikt mnie nie pogania...Po drugiej stronie przy zatoce baranie rogi zatrzymała sie grupa młodzieżowcow...Dziewczyny sie hichraja w głos, a chłopaki dokazują jak szczenieta...Niektórzy wytwarzaja stanowczo za duzo hałasu podczas odpoczynku...Nie szkodzi, zalew jest duzy, poszukam sobie innego miejsca, i tak juz czułem ze pora zobaczyc co tam dalej...

Jabol
31-10-2005, 12:44
Popłynąłem...Mysle, ze pasuje tam jeszcze wrócic specjalnie na plener fotograficzny. Strasznie mi sie tam podoba...Miałem tylko jeden film w aparacie i oszczedzałem go, nie zawsze dokonujac trafnych wyborów...Dlatego posiłkuje sie fotkami wykonanymi później w tejże okolicy...Wypatrzyłem kilka domkow letniskowych, niektóre całkiem zgrabnie ukryte wśrod zieleni...robie sobie krotkie przerwy na smarowanie długopisem po zamoknietej mapie...Słonko coraz nizej. Powolutku zaczynam rozgladac sie za jakimś dogodnym miejscem na nocleg...Pamietałem takie fajne miejsce w zat Czarnego k Chrewtu gdzie drzewiej zdarzało mi sie spedzic kilka nocy.Tam popłyne :lol:

Jabol
31-10-2005, 12:59
Przed dziobem Berestyszcze...Niegdys moje ulubione uroczysko...teraz Polańczyk nr 2 w budowie :evil: Wykoszony kawał lasu, ciasne osiedle domków letniskowych...Dwa razy wiecej terenu przygotowanego pod nastepne domki...Uroczo...Nie ma co...robiłem niedawno mapke tamtych okolic. Niech ktos mnie sprostuje jesli jestem w błędzie, ale mojej uwadze wtedy umknął fakt istnienia oczyszczalni ściekow :? Mniemam że urząd wydajacy pozwolenie na budowę nowej wsi :twisted: powinien przewidzieć w planach juz od podstaw takie ustrojstwo. Po wcieleniu nas do Zwiazku Republik Europejskich na pewno te sprawy sa obwarowane odpowiednimi przepisami norm europejskich, wystarczyłoby poszperać...Ale to chyba temat na osobny post w dziale dyskusji...Nie chciałbym zeby takowa rozwineła sie w tym wątku bo wiadomo w jakim kierunku to sie zawsze rozwija...

Jabol
31-10-2005, 13:21
Wiele sił kosztowało mnie wpłyniecie w zatoke Czarnego. Znak ze na dzisiaj już chyba mi starczy wiosłowania...Zebrałem jednak sie w sobie. juz przeciez niedaleko...Przepływam koło kei na Berestyszczu bacząc coby nie wpakowac sie w labirynt wedkarskich spławików. Gdzies w głebi zatoki jacys adepci zeglarstwa ćwiczą zwroty pływajac jachtem po elipsie...jakies 300 metrów dalej wypatrzyłem swoje dawne miejsce noclegowe...Niestety :? Ktos w miedzyczasie (7 lat :? ) tez je wypatrzył i postawił sobie tam domek letniskowy...No fajnie...Wpłyne jednak dalej, porobie notatki i bede miał z głowy okolice chrewtu...

Jabol
31-10-2005, 13:53
Po chwili przepływam pomiedzy sennie kolebiacymi sie jachtami...Kazdy z nich ma załoge z kilku pliszek na pokładzie. próbuje zrobic im fotke ale zmykją gdy tylko sie zbliżę. Odpuszczam sobie. Po prawej stronie keja, kilka osob krzata sie po niej zerkajac na mnie od czasu do czasu, po lewej łaka i kilka krowek tez zerkających na mnie od czasu do czasu znad hektarów posiłku...Cisza, spokój... Konczy sie sezon...

Jabol
31-10-2005, 14:02
zaczynaja sie mielizny i konary wystajace spod wody...Doskonale pamietam, jak w 1994 roku skracałem sobie droge do chrewtu przechodzac po obecnym dnie, a krowy z luboscia wylegiwały sie w chłodnym błocie...Był wtedy bardzo niski poziom wody...
Teraz brzegi z obu stron zbliżały sie ku mnie...- Kurde...Zalew mi sie konczy :? - powiedziałem sam do siebie. Poczułem jakis taki żal..."to juz? tak szybko?..."mimo to wiosłowałem dalej majac za cel kepę wierzbowych zarosli...Woda była gładka jak lustro, i jak lustro odbijała okoliczne wzgórza...
w tym całym spokoju nagle spostrzegłem jakis ruch i i jakies błekitno turkusowe "cóś" śmignęło w głąb zatoczki. Skadsik zanm takie latajace klejnoty :lol: ani chybi zimorodek :lol: skierowałem kajak w tamta strone i nagle drugi klejnocik przeleciał z furkotem i przyciadł w poblizu pierwszego...Po krotkiej goraczkowej szamotaninie wydobyłem aparat i dokrecilem konwerter...zapomniałem o zmeczeniu :) Lornetka. I tu niespodzianka :lol: To nie zimorodki! To żołny! Alez cudne ptaszyska!!! Bez kompleksów moga konkurować ubarwieniem z papugami... http://www.teams.karpaty.edu.pl/karpatka/ptak/zolnah.htm i jeszcze jedna fotka nie moja http://www.fotografia-przyrodnicza.art.pl/galeria.php?autor=322&zdjecie=295 Długi :lol: moze masz w kolekcji jakieś lepsze fotki żołny?

Astra:)
01-11-2005, 16:17
Ładnie sloneczko uśmiecha sie w skalkach :)

Astra:)
01-11-2005, 16:18
Kurka, do tych zdjęć z poprzedniej strony :) wypowiedź się odnosiła :)

natasha
01-11-2005, 18:57
Jak go nie ma,tak wszyscy za nim tęsknią i upominają się o cd relacji.A jak już się pojawi,to...nie wiadomo,czy przeznaczyć sobie kilka dni na czytanie opowieści czy po prostu zaparzyć mocną kawę i machnąć to w jedną noc :lol:

teraz Polańczyk nr 2 w budowie Wykoszony kawał lasu, ciasne osiedle domków letniskowych...Dwa razy wiecej terenu przygotowanego pod nastepne domki..
Czemu nad morzem nie budują sobie osiedli letniskowych??Mieliby się w czym taplać a przynajmniej drzewka nie zostałyby przerobione na papier..

długi
02-11-2005, 09:19
Długi Laughing moze masz w kolekcji jakieś lepsze fotki żołny?
W mojej okolicy żołny nie występują. To bardzo rzadki ptak. Kilka kolonii lęgowych w części południowo - wschodniej Polski. Nie dane mi było widzieć w "naturze". :(
Długi

Jabol
02-11-2005, 09:31
to juz wiesz gdzie szukac :lol: Żołny i cudne Kraski widywałem tez na roztoczu nad Tanwią...

lucyna
02-11-2005, 10:17
Mamy na Pogórzu Przemyskim rezerwat chroniący żołny. Niestety, ich populacja zmiejsza się. Cieszę się zatem, że pojawiły się w Bieszczadach. Tylko na jak dłudo. obawiam się, ze pod wpływem presji antropologicznej opuszczą to stanowisko.

długi
02-11-2005, 13:32
Cieszę się zatem, że pojawiły się w Bieszczadach.
Generalnie to nie jest ptak naszych ziem. Nigdy nie był powszechny. To co widział Jabol, to przeloty. Można wtedy zaobserwować wiele gatunków, które nie mają stanowisk lęgowych w Polsce.
Długi

Jabol
07-11-2005, 09:47
To co widział Jabol, to przeloty. zdecydowanie były to przeloty :lol: na bardzo krótkich dystansach :lol: :lol: :lol: - o czym za chwile...

lucyna
07-11-2005, 12:54
Ty to Jabol potrafisz budować napięcie. Czekamy z utęsknieniem na dalsze opowieści. Przeczytałm całe relacje Bertranda. Ciekawe. Ale ona tak nad nami się nie znęca. Skończyły mi kropelki na uspokojenie więc proszę coś napisz.

bertrand236
07-11-2005, 13:15
Przeczytałm całe relacje Bertranda.


Ale ona tak nad nami się nie znęca

Mam syna o imieniu Barnaba. Zdarza się, że niektórzy mówią o nim "ona", ale żeby o Bertrandzie..... myślę jednak, że to błąd literowy :lol: :lol:
pozdrawiam

lucyna
07-11-2005, 13:21
Przepraszam literówka.

bertrand236
07-11-2005, 13:42
:D :wink:
Pozdrawiam

Jabol
07-11-2005, 19:43
...ptaszyska nie dały sie długo podziwiac.Jedno po drugim zerwały sie i podleciały 50m dalej(przelot pierwszy :lol: ) hmmm...Aparat na kolana...wiosła...Powoli, bez gwałtownych ruchów podpływam. Niestety żołny tylko rozmiarami sa podobne do gołębi na krakowskim rynku...w przeciwienstwie do i nich nerwy maja słabiutkie :? Zerwały sie znów (przelot kolejny :lol: ) i znów podleciały kawałek...Tym razem przygotowłem sie lepiej: ustawiłem wczesniej czas i przesłone, zły na siebie ze uzanłem swój teleobiektyw za zbedny balast- został w samochodzie. Teraz by sie bardzo przydał w połaczeniu z konwerterem :? Spróbowałem innej taktyki:kilka silniejszych machnięc wiosłem, i siła rozpedu usiłowałem zmniejszyc dystans z aparatem przy oku...Efekt podobny do zabawy magnesami o tych samych biegunach, znów podleciały dalej...(przelot kolejny :lol: ). Tym razem za zakret-szansa dla mnie...Podkradłem sie pod osłona krzaków duzo blizej...Są!!! Zbyt długo jednak zwlekalem z nacisnieciem migawki...K..&*%#@*&!!! Furkot skrzydeł i dwie turkusowe kropki znówkusza na gałęziach w oddali...AAA... poleciałyby w cholere , a nie kusiły wodnych wedrowców :? Jednak nie odpuszczam. Byłem tak blisko sukcesu. jeszcze raz! I jeszcze...i jeszcze...i jeszcze...i ,kurde jeszcze...i psiakrew, znów jeszcze :twisted: Jakis konar czy kamien zazgrzytał o dno kajaka... To juz potok Czarny :? dale sie nie da, chyba ze na piechotę...Miałe ochote krzyknąć:"TE! ŻOŁNY!!! NU PAGADIII !!!!" :lol: :lol: :lol: Jednak co oczy widziały to moje :D Wycofałem kawałek i zawróciłem ostroznie...Nademna sklepienie olchowo wierzbowych zarosli... Zdawać by sie mogło ze płyne poswoich mokradłach przy ujściu Odry...Naparłem na wiosła i po kilku chwilach już nic sie nie zdawało :lol: Wróciłem na Zalew Soliński :lol:

natasha
08-11-2005, 16:40
Ech...życie Cię,Jabolek,nie rozpieszcza...najpierw konie robią Cię w konia,teraz żołny bawią się z Tobą w kotka i myszkę..Nic tylko się pociąć :mrgreen:

Bison
09-11-2005, 19:22
Zdawać by sie mogło ze płyne poswoich mokradłach przy ujściu Odry... A masz co by ci bracie smutno nie bylo za twoimi dawnymi terenami ... :D

Astra:)
10-11-2005, 01:00
O Kurka! Bizon! :) Pozdrowienia expresowe! Mówisz, że macie tam takie nastrojowe zachody?... To ja idę zobaczyć rozklad PKP :)

Jabol
11-11-2005, 18:16
Wypłynąwszy z chaszczowego milutkiego cienia z miejsca dostałem na odlew po oczach od nisko stojącego słońca. Wymiękłem...Nagle gdzieś w głowie włączyła mi się czerwona alarmowa kontrolka rezerwy...Mus odpocząć...Po prawej i lewej burcie błotniste brzegi...A co tam...Położyłem się w kajaku...Nasunąłem bardziej kapelusz na oczy i pozwoliłem się kołysać drobnym falom...

* TRWAŁO TO JAKIS KWADRANSIK...W TYM CZASIE DROGI CZYTELNIKU * MOŻESZ RÓWNIEŻ ZROBIĆ SOBIE PRZERWĘ NA KAWKĘ LUB INNY NAŁÓG...

Kołysanie ustało...Zdryfowałem na trawiasta mieliznę. A co tamJ poleżę jeszcze sobie...
Bertrand wykazał się wyczuciem chwili. Zadzwonił akurat wtedy, gdy włączyłem na chwilę komórkę. Pogawędziliśmy sobie chwilkę, jeden drugiemu zdał krótka relację z przebiegu mijającego dnia...Tylko skończyliśmy rozmowę, telefon znów zadzwonił. Myślałem że to Bertrand jeszcze przypomniał sobie o czymś ważnym...To nie był Bertrand. Dzwonił Adam z Rzeszowa. Kurcze! Na śmierć zapomniałem, ze planował wypad rowerowy w Bieszczady, i że dał mi do auta swój biwakowy ekwipunek, ażeby się zbytnio nie przeciążać na trasie... No tak, “Houston! Mamy problem…”- samochód stoi sobie na parkingu w Polańczyku, kluczyki są u mnie w kieszeni... a ja na mieliźnie przy ujściu Paniszczewskiego potoku...Ustaliliśmy wstępnie, że spotkamy się jutro w agroturystyce u Koncewiczów w Rajskiem...Hmmm... Nie bardzo pasowało mi czekanie tam aż przypedałuje do mnie przez góry i doliny. Rzuciłem propozycję, żeby przyjechał tam rano autem, a rower sobie odpuścił albo wziął ze soba do bagażnika...Chwila kłopotliwego milczenia...Zastanowi się i oddzwoni...
No! To mam już plan działania...Rzut oka na mapę, potem czy słonko jest dość wysoko...Podpłynę dziś ile się da w stronę Rajskiego...Przy wyjściu z zatoki widziałem dogodne miejsce na nocleg...Przepłynąłem wzdłuż prawego brzegu obok domków i już z daleka ujrzałem łódkę akurat w „moim” miejscu. Wędkarze właśnie szykowali się do nocnego połowu. Ukłoniłem się im grzecznie kapeluszem, pomachali przyjaźnie – tak jak ja miłośnicy świętego spokoju J W tym momencie w pełni zrozumiałem zachowanie żołnJ Też potrzebowałem jakiegoś dystansu od ludzi...Z tym że gdyby pływałby za mną jakiś namolny paparazzi to przy pierwszej okazji oberwałby jakimś kamieniem czy innym drągiem. Pełne zrozumienie...
Trzeba płynąć dalej...Niby jest już po sezonie, a prawie każda dogodna do noclegu zatoczka jest obsadzona przez co najmniej jednego ichtiołapa :/ Nawet nie próbuje sobie wyobrazac jak tu jest w pełni sezonu...jeszcze trochę i niedługo żeglarze będą wyposażać swoje jachty w armaty i przed każdym biwakiem będą rozgrywać się malownicze bitwy o zatoki...
Po drugiej stronie wypatrzyłem całkiem miłe miejsce na Berestyszczach, łagodna plażyczka, miejsce po ognisku, łódki do góry dnem niczym wielkie skorupy żółwi z Galapagos...To ja sobie przy tych żółwikach zrobie postój...

Jabol
12-11-2005, 02:52
Jak dobrze rozprostować kości... Zapaliłem pecika, siadłem w trawie, otworzyłem ostatnie piwko-paliwko. – przyda mi się teraz mały doping przed finiszowym odcinkiem...Bo jednak stwierdziłem ze CHYBA dam rade dopłynąć do cerkwiska na Rajskiem...Hehe...Jak to mówią w niektórych regionach: chyba - to się kajak na fali. Postawiłem Zenita na pieńku. Pstryk-fotka samowyzwalaczem...Na pamiątkę...A co! Zadzwonił Adam. Decyzja zapadła: własnie wyjeżdża z Rzeszowa. Rower zostawia w domu choć z ciężkim sercem, bardzo go kusił...Poprosiłem go jeszcze o zakup filmu do aparatu i baterii do czołówki, resztę zkupów zostawiłem jego domyślności. No! Czółno na wodę, Jabol do czółna!
Perekopy...Po prawej i po lewej burcie na wzór i podobieństwo czapli, wędkarze czychają na swą zdobycz...Zaniechałem notatek, brakło mi sił i czasu. Zresztą i tak jutro będę wracał tą sama trasą. Prawy brzeg jest mi doskonale znany z okresu stażowania w Ndl Baligród...Woda gładka jak stół. Z przyjemnoscia patrzę na równe odkosy od dzioba...Oto już półwysep Łokieć, naprzeciwko domki na Olchowcu i opuszczona kolonia czapli...Słonko schowało się już jakiś czas temu za Bałandą ale wciąż jeszcze było jasno. Na stromym brzegu Łokcia miedzy olchami wypatrzyłem nowiutki domek – nie było go jeszcze gdy chodziłem tam na początku lipca...Znów naszła mnie myśl że przemija jakaś epoka...Coś się kończy...Ludzie kochani. Jeśli chcecie jeszcze jezioro takim, jakim ja je ujrzałem, śpieszcie się! Za dwa-trzy lata brzegi obrosną domkami letniskowymi i wszędzie będą tabliczki zabraniające wstępu...Cudne odludzie zostanie zlikwidowane przez nadmiar miłośników odludzia...Ech...Niedawno jedna pani z Rzeszowa, pochwaliła mi się, że mają z mężem domek nad zalewem Solińskim, ale nie lubi tam jeździć, bo to takie „zadupie”. Bez komentarza...Łokieć opłynięty. Przedemną Horbek i cerkwisko w Rajskiem. Ostatnia prosta...

Jabol
18-11-2005, 13:33
ech...Te przerwy w relacji nie są zamierzonym chwytem w celu budowania napiecia :) Sprawy codzienne i rózne obowiązki nie pozwalają mi za często nurzać się we wspomnieniach...Aaa...Dam nura w przeszłość...

...byłem już spokojny. Płynąłem powolutku i rozgądałem się po zatoce...W miare rozglądania kurczyła sie moja lista dogodnych miejsc do biwakowania, którą ułożyłem sobie w pamięci podczas wiosłowania. Tu i tam, i jeszcze tam, i tu, i tu... Wszędzie wędki, namioty, ogniska i wędkarze :? Nawet u stóp kapliczki pod skałą, w miejscu którego nawet nie brałem pod uwagę, całkiem spory namot przylegał do skarpy niczym jaskółcze gniazdo. Na szczęście miejce na Łokciu było wolne, gdy je mijałem...Tam wrócę już w nocy jak spotkam się z Adamem...

Jabol
18-11-2005, 13:59
No to tani nocleg mam załatwiony :) Oddałem się więc rozmyślaniu co też Adaś przywiezie interesującego do jedzenia :) temat całkiem na miejscu o tej porze dnia.
Omijając spławiki i podwodne konary podpłynąłem do maleńkiej wysepki (która czasem bywa półwyspem) przy cerkwisku dziwiąc sie, ze jest wolna. Nie musiałem wysiadać żeby poznać przyczynę :evil: . Kawałki papieru toaletoego tu i ówdzie znaczyły wiadome miejsca. Cos jak pole minowe :? Miny chemiczne typu repelent :twisted: No to w takim razie zmuszony jestem zakłócić spokój pobliskim wędkarzom. Spodziewałem sie chłodnej ignorancji i milczacej niechęci dla intruza. Podpłynełem do plazyczki powolutku w stylu "mnie tu prawie nie ma..." coby nie płoszyć im potencjalnych ofiar i przycumowałe do pniaka.Na moje "dobrywieczór" nie oberwałem żadnym kamieniem ani złym słowem :) Wedkarze okazali sie dwoma sympatycznymi panami Z Krosna w wieku "Bertrandowym", a tymi słowami rozpocząłem długą wieczorną pogawędkę pod bieszczadzkimi gwiazdami przedzielaną długimi wedkarskimi "myślnikami". Muszę jednak czasem popracować nad moim podejsciem do ludzi...Czasem za bardzo "dzikuję"...

natasha
18-11-2005, 14:06
Te przerwy w relacji nie są zamierzonym chwytem w celu budowania napiecia
Oczywiście,że nie są :mrgreen: i do tego strasznie żałujesz tych,którzy z "ręką na myszce",przebierając nogami czekają na dalsze odcinki Twojego bajania. :D


W miare rozglądania kurczyła sie moja lista dogodnych miejsc do biwakowania
No widzisz.Gdybyś plywał tratwą nie miałbyś problemów natury biwakowo-noclegowej :D

Astra:)
18-11-2005, 14:27
Wedkarze okazali sie dwoma sympatycznymi panami Z Krosna w wieku "Bertrandowym",


:mrgreen: :D :D :D :mrgreen: Czy to znaczy, ze tylko Bertrandowi jest znany wiek Bertranda? :D

Jabol
18-11-2005, 14:43
i do tego strasznie żałujesz tych,którzy z "ręką na myszce",przebierając nogami czekają na dalsze odcinki Twojego bajania.
Jasne :lol: Z tego powodu opracowałem nawet skrócona wersję mojej relacji dla wyjatkowo niecierpliwych:
Dzień1 Wypłynąłem i pływam po Solinie:)
Dzień drugi strasznie długi: pływam pływam pływam, czasem schodzac na ląd
Dzień trzeci jakoś zleci... :lol:
Dzień czwarty: Wracać pora, lecz pływam do wieczora...Osiemnasta z minutami, powróciłem z oporami... 8) The End :lol:


Gdybyś plywał tratwą nie miałbyś problemów natury biwakowo-noclegowej
Jakis czas później wraz z braciszkiem mieliśmy spontaniczny projekt, ażeby powedrować po wodzie odcumowana keją :lol: Dałoby sie tam spać :wink:


Czy to znaczy, ze tylko Bertrandowi jest znany wiek Bertranda? Naszym wiekiem jest przełom wieków XX i XXI 8)

Astra:)
18-11-2005, 14:52
Naszym wiekiem jest przełom wieków XX i XXI Cool


:twisted: :lol:

natasha
18-11-2005, 15:02
Dzień1 Wypłynąłem i pływam po Solinie:)
Dzień drugi strasznie długi: pływam pływam pływam, czasem schodzac na ląd
Dzień trzeci jakoś zleci...
Dzień czwarty: Wracać pora, lecz pływam do wieczora...Osiemnasta z minutami, powróciłem z oporami... The End
No!nareszcie jakoś konkretnie godosz :D

powedrować po wodzie odcumowana keją
a jakby sie do Was inni documowywali? :lol: skończyłaby się wtedy wędrówka a zaczęła wewnątrzna solinska impreza :mrgreen:

Jabol
18-11-2005, 15:12
jakby komuś sie chciało obejrzeć to od str 22 powrzucałem kilka fotek których wcześniej nie było... :lol:
p.s. i na 20-tej tyż cos wrzuciłem :lol:

Bison
19-11-2005, 15:18
Jakis czas później wraz z braciszkiem mieliśmy spontaniczny projekt, ażeby powedrować po wodzie odcumowana keją Dałoby sie tam spać
Heh! Keje byla zamknieta na kłódke za to posesja milo kołysała sie na wodzie.. :twisted: :twisted:

Jabol
20-11-2005, 18:40
...Dokonałem z panami wedkarzami kurtuazyjnej wymiany fajek. W ciemności w górze lsniły gwiazdy, a pod wiazdami nierównym światłem żarzyły sie trzy czerwone ogniki...Od strony wędek co jakis czas słychać było pikanie czujników brania...Panowie wyjaśnili mi ze spokojem że to tylko takie "esemesy" od leszczy...Wciągnąłem resztki chleba z kajaka, rozstawiłem kuchenke, zaparzyłem herbatkę i poczestowałem panów...Pozostało mi czekać na sygnał od Adama żeby wyjsc mu naprzeciw do Berlingówki...Jako że zmrok zapadł juz dawno wysłałwm meldunek do Jana-kapitana że wszystko jest ok, jestem w Rajskiem i siedzę z wędkarzami którzy byli zdziwieni ze nie mam ze sobą zadnego sprzętu do łapania fiszów. Odpowiedź: "Ucz się! Ryba z ogniska-pycha! Pozdrawiam. Jan"... :lol: hmm... Więc patrzę w ciemność, słucham pikania i ni czorta nie moge pojąć króre pikanie powoduje że co rusz któryś z nich chwyta wędkę i funduje małym leszczykom podróż podniebną... :wink:
Po jakiejs godzinie z jakichś tam niejasnych przyczyn meteorologicznych zatokę zaczęły wypełniać tumany mgły, które stopniowo połączyły się w jedną wielką zagęszczającą sie mgłę niewidkę...Na szczęście w pewnym momencie przestała sie zagęszczać boby nas podusiła :D Świecąc latarką miałem widocznośc na jakieś 2-3 metry...Planowane podpłynięcie na Łokieć stanęło pod solidnm znakie zapytania... :? Tel od Adama...Jest już w Polańczyku...Zostawiam dobytek od opieka dobrych ludzi i ruszam w mglistą ciemną nicość...Obchodzę Horbek raczej czując polna drogę pod nogami niz ja widząc...U państwa Koncewiczów pytam się czy mozna postawić u nich adamowe autko na noc. Jak zwykle nie ma problemów...Chyba już przywykli do moich pojawień w późnych godz wieczornych :D Nie pytali o nic. Kurka, jak tu ich nie lubić :) Idę dalej w strone asfaltu. Synchronizacja idealna. Zza zakrętu pojawiają się światła "pełgeota". Krótka rozmowa, pecik, i jedziemy do Polańczyka...W aucie odkrywam ze zdumieniem ze moje ręce odmawiają posłuszeństwa i nie mam siły siegnąc po pasy żeby sie zapiąć...ciepełko samochodowe też zadziałało...Poczułem rozleniwienie i odpływ sił... :)

bertrand236
20-11-2005, 19:03
Wedkarze okazali sie dwoma sympatycznymi panami Z Krosna w wieku "Bertrandowym"


:lol: :lol: :lol: :lol:
Pozdrawiam Cię Jabol

bertrand236
20-11-2005, 19:11
Mr. Green Very Happy Very Happy Very Happy Mr. Green Czy to znaczy, ze tylko Bertrandowi jest znany wiek Bertranda? Very Happy


:lol: Mie mam nic do ukrycia. Barnaba ma 23 lata. To juz pisałem. Obchodziłem z Renatką niedawno Srebrne Wesela. To też juz pisałem. Łatwo policzyć. Urodziłem sie jeszcze za życia Stalina
:(
Pozdrawiam

Jabol
20-11-2005, 19:26
Pozdrawiam Cię Jabol Hehe :lol: I ja Ciebie też pozdrawiam :lol: :lol: :lol:

natasha
25-11-2005, 20:22
bertrand236 napisał:
Pozdrawiam Cię Jabol
Hehe I ja Ciebie też pozdrawiam
no to ja tez Was w takim razie pozdrawiam :mrgreen:

Bertrandzie drogi,mnie tam wcale Twój wiek nie interesuje i nic nie będę liczyć,mimo,że to bardzo proste zadanie matematyczne :) Po pierwsze kazdy ma tyle lat na ile się czuje.A po drugie- na zdjęciach i w relacjach wyglądasz mi na młodego,silnego i najbardziej nakręconego na tym Forum czlowieka.Calkiem niczego sobie.I tej wersji się 3mam.

Jabolku,a Ciebie pożarły bieszczadzkie wilki czy udusily 1,5 metrowe żmije skaczące do gardeł bezbronnym turystom?.. :D

bertrand236
25-11-2005, 21:17
A po drugie- na zdjęciach i w relacjach wyglądasz mi na młodego,silnego i najbardziej nakręconego na tym Forum czlowieka.
Bo taki właśnie jestem :!: :lol: :lol:
Dziękuję i pozdrawiam

Jabol
28-11-2005, 14:38
Zza zakrętu pojawiają się światła "pełgeota". Krótka rozmowa, pecik, i jedziemy do Polańczyka...W aucie odkrywam ze zdumieniem ze moje ręce odmawiają posłuszeństwa i nie mam siły siegnąc po pasy żeby sie zapiąć...ciepełko samochodowe też zadziałało...Poczułem rozleniwienie i odpływ sił...
...Odwykłem od bycia pasażerem w Bieszczadach, więc na nowo odkryłem uroki relaksu podczas jazdy. Polańczyk nocą...Łajt Lajtning czeka cierpliwie na parkingu nie tkniety przez lokalnych Janosików.Wypakowałem Adamowi co Adamowe i dorzuciłem jeszcze namiot...Przyda sie na dzisiejszą mglisto mokrą noc...Potem kilka zakrętów, kilka prostych, za siedem potoków za siedem gór...I spowrotem zajechalismy do Rajskiego. Powrót piechotą przez mglistą nicość. Na azymut przez łąki. Buty rzecz jasna mokre :? Panowie wedkarze lekko rozczarowani, gdyż powierzyli mi pewną misję... Wszystkie sklepy z tinkturami były zamkniete, a pewien gospodarz wyczerpał asortyment... :? Mnie też to nie cieszyło...Ale co tam...Adam zawziął się żeby rozpalić ogień, uzyskał moja bierna akceptację :lol: Nie chciało mi się biegać po nocy za drewnem...Ci co znają moje wpisy z pewnego domku wiedzą że jestem minimalistą i że wrześniowe chłody to dla mnie nie chłody 8) Siadłem sobie przy wedkarzach i odbierałem z nimi leszczowe esemesy a gdzies z krzaczorów niosły sie chrzesty i trzaski buszującego Adama...Hmm...Zapomniałem mu powiedzieć o minach...A po co go stresowc na zapas :wink:

Jabol
28-11-2005, 14:49
...Miałem rację. Nie wlazł w repelenty...Wrócił cało z konkretnym naręczem paliwa do ognia...Podziw za wytrwałość :lol: Chwilke potem przyrządzalismy "bieszczadzkie hot dogi" na ogniu: Kiełbacha z ognicha miedzy dwoma kromkami i pifencjo...Potem doglądnąłem jeszcze kajaka czy dobrze uwiązany. Namiot i sen...

Jabol
03-12-2005, 08:41
DZIEŃ TRZECI...

...Ta noc bieszczadzka była jakoś wyjątkowo długa. Gdy zerwałem się wczesnym rankiem okazało się że jest już 10:00 :wink: doprawdy, byłem zaskoczony tym że może świtać tak późno :lol: Ale ranek jak ranek, wstałem, pozdrowiłem panów wędkarzy (których notabene podziwiam za upór i wytrwałosć). Dmuchnąłem w popiół, o :) jest żar...Kilka drobnych patyczków i nad ogniskiem zaczęła się wić cienka smużka dymu wijąca sie jak tańcząca kobra z kosza hinduskiego zaklinacza...Nie zwróciłem uwagi czy Adam wstał wcześniej...Rano mój umysł nie rejestrował zbyt wiele szczegółów, skupiając sie na sprawach pierwszorzędnych :) Zarejestrowałem jego obecność juz przy ognisku gdy podał mi cudnie chłodna butelke chmielowej tinktury...

Jabol
03-12-2005, 08:56
Podczas śniadania narada...Co dalej? Koniec końców zdecydowano, że popłyniemy razem...Po sniadanku zaczęliśmy szybko i sprawnie zwijać biwak, w miedzyczasie zdążyliśmy odnieść zbędny nadmiar ekwipunku do auta i przy okazji dostaliśmy od państwa Koncewiczów drugie wiosło do kajaka- tutaj głęboki ukłon w Ich stronę :lol: Nie pierwsza i nie ostatnia uprzejmosc jaką zaznałem od Nich wtym roku... :D
Powrót nad wodę, zwinięcie biwaku i spakowanie sie w kajaku zajęło nam raptem jakieś trzy...godziny 8) Nie bede się tłumaczył...Pozwoliłem czasowi płynąć swoim rytmem...Przyszedł jednak czas że wsiedliśmy do kajaka...

Jabol
03-12-2005, 13:01
...Wsiadłem ostatni odepchnąłem sie mocno od pnia przy którym cumowaliśmy. NO! TO TERAZ SOBIE POPŁYNIEMY! :) - Pomyślałem przepełniony nadzieją, Przeca co dwi pary wioseł to nie jedne. W końcu to własnie ten argument zaważył za zabraniem załoganta...Nawet obawiałem się żeby teraz za wcześnie nie zakończyć tej wyprawy, bo we dwójke to bez wysiłku przepłyniemy trasę do polańczyka... :lol: Hehehe...Rzeczywistość w mig rozwiała moje obawy...Miast pędu powietrza, odkosów od stewy dziobowej i spienionego kilwateru za rufą - usłuszałem szczęk zderzających się wioseł ...No tak, załoga musi się zgrać... :? Odruchowo chciałem zaprzeć się wiosłem w wodzie od dziobu do rufy, co wczoraj dawało tak piękne efekty...Zapomniałem że przed soba mam jeszcze jeden "napęd" i to dopiero na dotarciu... 8) Trasa do zakrętu na Łokciu była mordęgą okrutną. Musiałem zająć się głównie utrzymaniem kierunku...Słonko grzało jeszcze w trybie letnim. Adam nie miał żadnej czapki, więc trzymaliśmy się prawego brzegu gdzie panował zbawczy cień...Sięgnąłem po swój mapowy brudnopis, by nanieść to, czego nie naniosłem wczoraj wieczorem. Hmm... gdzie mam długopis? Roentgen po wszystkich kieszeniach...K...a! Ani chybi utopiłem go gdzieś :evil: Nie miałem innego...Nie chciałem polegać na swojej pamięci przez najbliższe dwa dni więc podpłynęliśmy do najbliższego wędkarza, moze uda sie załatwić choć kawałek ołówka. Wedkarz owszem, miał długopis, ale niespecjalnie miał ochotę sie go pozbyć. Kiepska sprawa co chwila żebrać na brzegu o jakieś pisadełko :? Dla pewnosci rozejrzałem sie po kajaku...Jest! :lol: Przeprosilismy ze zawóciliśmy panu głowę i powleklismy sie dalej...Nie ukrywam ze na tym etapie żałowałem, że nie jestem sam. meczyło mnie to ciągłe nakierowywanie kajaka na własciwy kurs. W po jakiejs godzince chlapania wiosłami pierwszy objaw zgrania załogi. Razem zdecydowalismy wpłynąć do zatoczki i napić sie herbaty. :)

Jabol
03-12-2005, 14:01
Uff...Kuchenka, garnek woda...ja mogłem sobie spokojnie posciągac azymuty na interesujace mnie miejsca, i rozejrzeć sie po okolicy.W łagodnym zboczu nad zatoczka ktoś wykopał wygodne płaskie tarasy na trzy namioty, te tarasy to dosyć powszechna praktyka nad Soliną. Biwakował tu ktos dobrze wychowany, nie zauważyłem żadnego smietniska :) Gdzieś w pobliżu rozległ się charakterystyczny chrapliwy skrzek i za chwilkę ujrzeliśmy ptaszydło które od przodu wygladało jak latająca litera "m"...
-Czapla- ni to poinformowałem, ni to stwierdziłem fakt...
za chwilę słysze:
-Patrz Jabol! tutaj leci jakis wiekszy!
-Haha :lol: to też czapla, tylko bliżej :lol: :lol: :lol:

joorg
03-12-2005, 14:48
Patrz Jabol!
b.dobrze sie to czyta i przeżywa --jak bym tam był.....
ale dobrze ,że sie pojawiłeś na forum , bo myślałe , że spotkałeś watahe wilków (jeden samotny wilk nie problem ) i już miałem skrzyknąć "pospolite ruszenie" na odsiecz Tobie

joorg
03-12-2005, 15:18
ktoś wykopał wygodne płaskie tarasy na trzy namioty,
nooo to kiedy sie ukaże nowe wydanie mapy razem z przewodnikiem z zaznaczonymi tarasami ? oby jak najszybciej .. (Barszczu a Ty co tak milczysz) żeby było szybciej to nastepne relacje proponuje "jak Jabol na łyżwach wędrował "

Jabol
03-12-2005, 17:08
bo myślałe , że spotkałeś watahe wilków (jeden samotny wilk nie problem ) i już miałem skrzyknąć "pospolite ruszenie" na odsiecz Tobie
To troche nieładnie by było niepokoić dzikie zwierzęta przy posiłku :lol: :lol: :lol:

nooo to kiedy sie ukaże nowe wydanie mapy razem z przewodnikiem z zaznaczonymi tarasami ?
hmm... Na mapie bedą zaznaczone tylko dogodne miejsca do wędkowania...A jak wędkarz będzie chciał sie chwilke zdrzemnąć, to juź sobie poradzi...

natasha
04-12-2005, 16:27
żeby było szybciej to nastepne relacje proponuje "jak Jabol na łyżwach wędrował "
Lepiej nie.Bedzie co chwilę wpadał w poślizg, tłukł sobie zadek i potem rekonwalescencjował się tygodniami.Wtedy już go ani widu ani słychu nie będzie.I po co nam to? :wink:

To troche nieładnie by było niepokoić dzikie zwierzęta przy posiłku
ja bym tam jednak zaniepokoiła :mrgreen: nawet gdyby miały nabawić się wrzodów wilczych żołądków.

A jak wędkarz będzie chciał sie chwilke zdrzemnąć
wędkarze nie drzemią gdy lowią.A może na odwrót?....
:wink:

Jabol
05-12-2005, 17:00
Lepiej nie.Bedzie co chwilę wpadał w poślizg, tłukł sobie zadek i potem rekonwalescencjował się tygodniami.Wtedy już go ani widu ani słychu nie będzie.I po co nam to?
Zgadzam sie...ani czytu czytu, ani piszu piszu :lol:

wędkarze nie drzemią gdy lowią.A może na odwrót?....
...i przy tej zagadce mózg mi sie zapętlił :wink: Zagmatwałem się :lol: ... chyba musze się zresetować...Ech... jak ja dawno się nie zresetowałem żadym piwkiem czy inną tinkturą... :)

Jabol
05-12-2005, 17:30
...Płyńmy dalej z tą relacją :)

Po herbatce, rzecz jasna popłyneliśmy dalej...Niby to był leśny i odludny odcinek drogi, ale odgłosy pobliskich budów na Berestyszczach przypominały nam, że to odludzie niebawem sie zaludni... :? Powolutku też łapaliśmy wspólny rytm wiosłowania, odkryliśmy też, ze te trudnosci z utrzymaniem kursu zwiazane były z wywazeniem kajaka, eśli adam usadowił się bardziej po prawej , to kajak również dążył do wykonywania prawostronnych kółek...Po tym wielkopomnym odkryciu ekonomiczniej wydatkowaliśmy energię. Płynęło nam sie na tyle dobrze że gdy będąc miedzy wejściem do zat Czarnego, a Zahumijczykiem padło pytanie "płyniemy na piwko?"- odpowiedź była zgodna. Skierowaliśmy dziób kajaka w stronę spodziewanego piwnego źródełka... Kurs na Chrewt.

Jabol
05-12-2005, 20:45
Chrewt nie jest (chyba na szczęście) dynamicznie rozwijającą się metropolią tętniącą życiem, toteż niespecjalnie (też na szczęście?) jest co opisywać w temacie pobytu tamże. Dopłynelismy za jachtklub do campingu. Tam przycumowaliśmy do jakiejś szkaradnej blaszanej łodzi kabinowej, która sylwetką trochę przypominała pierwszy pancernik "monitor" z amerykańskiej wojny secesyjnej. Przydał się nam ten "pancernik": posłuzył nam jako pomost, dzieki czemu uniknelismy niechybnego brodzenia przez płyciznę. :) Adam poszedł do sklepiku po "zaqpy" a ja oddałem się bezmyślnej wegetacji...Chrewt po sezonie...Kraina pliszek i wędkarzy...Miło...
Chwile potem było jeszcze milej, bo mój przełyk i podniebienie było chłodzone przepływem chłodnego, musującego "napoju bogów"... Adam stwiedził ze musi popływać. Mus to mus, choć mimochodem oceniłem wysokość słońca nad horyzontem...
On był na urlopie, a ja w pracy i mieliśmy jednak dość odmienne podejście do sprawy...
Hmm...To co? Jeszcze chwilka bezmyślnej wegetacji...

Jabol
05-12-2005, 22:14
Poczekałem aż załogant się wyszaleje, poczekałem aż wypije swoje pifencjo...I z radością powitałem moment odcumowania, bo łapy świerzbiły do wiosłowania...Przy wyjściu z zatoki powitał nas dość mocny wiatr, wiejący akurat w sprzyjającym nam kierunku...Jakoś jednocześnie naszła nas myśl o zmajstrowaniu czegoś w rodzaju żagla...Dopłyneliśmy do najbliższego brzegu, znalazłem leszczynke odpowiedniej długości i kalibru, do tego niby szoty i niby maszt z wiosła...i jeszcze peleryna przeciwdeszczowa... Małe abrakadabra... i oto mamy żagiel łaciński :lol:

Jabol
05-12-2005, 23:28
Takielunek do kajaka i spowrotem na wode :lol: Znów we łbie świta mi nadzieja: "Haha! To teraz trzymać kapelusze! Nadrobimy stracony czas :lol: Bez wysiłku :D wypływamy na środek jeziora... Ustawiamy sie plecami do wiatru...
-Dobra... Stawiamy żagiel :lol: -mówię
Adama dopadły jednak wątpliwości:
-Kurde, trochę obciach...
-Dawaj! Co sie przejmujesz :lol: Kto cie tu zna? :lol: :lol: :lol:
Z całą pewnością ten i ów wędkarz zerkal od czasu do czasu na nasze żółte czółno, a co tam :lol: niech się dzieje coś na tym akwenie! Niech sie dziwują :lol:
Z pewną nieśmiałością i zerkaniem na boki wsunął Adam koniec wiosła w kaptur peleryny...

joorg
05-12-2005, 23:41
Z pewną nieśmiałością i zerkaniem na boki wsunął Adam koniec wiosła w kaptur peleryny...
ale to jest dobre - a ja zerkam tu przed spaniem i tak sie pośmiałem... ze nie wiem czy teraz zasnę -- Jabol OK "dajesz z wiatrem"