PDA

Zobacz pełną wersję : [Wetlina] Zaplata calej gotowki za nocleg



galliano78
14-09-2005, 19:01
Bylem na weekend w Wetlinie i spalem w "Zajazd pod polonina". Na poczatku chcialem powiedziec,ze bylo super,wycieczka bardzo sie udala,bede coraz czesciej odwiedzal Bieszczady. Z noclegu rowniez jestem zadowolony,bylo dobrze:pokoj,lazienka....itp wszystko ok. Jedna sprawa mnie nurtuje,a mianowicie gdy poinformowalem o rezerwacji pokoju,powiedziano mi ze musze zaplacic z gory za dwie noce (na tyle bylem w Bieszczadach) i ze nie ma mozliwosci zaplaty za jeden nocleg a nastepnego dnia za drugi. Zaplacilem,ale gdy wrocilem do domu to wtedy przypomnialem sobie o tym i doszedlem do wniosku ze to nie ma sensu! Przeciez jak mozna wymagac od kogos zaplaty z gory za caly pobyt jesli:
-po pierwsze nie wiem czy dozyje ostatniego dnia w ktorym rezerwowalem pokoj
-po drugie rownie dobrze moglbym dojsc do wniosku ze warunki mi nie podobaja i nastepnego dnia chcialbym sobie szukac cos innego
Prosze mi powiedziec czy w Bieszczadach takie sposob zaplaty jest norma? Nie spotkalem sie nigdy z takim zwyczajem. Nie podrozuje duzo,ale bylem pare razy w Pieninach,Tatrach,nad morzem,w kilku wiekszych miastach czesto bralem noclegi i zawsze placilem z gory ale za jeden dzien lub cala kwote na koncu.

Piotr
14-09-2005, 19:21
Prosze mi powiedziec czy w Bieszczadach takie sposob zaplaty jest norma?.
Nie jest żadną normą, po częsci zresztą sam sobie odpowiedziałeś. Zaproponowano Ci takie warunki a Ty się zgodziłeś - w czym problem? Widocznie w tym miejscu mają taki kaprys - zabezpieczają się w ten sposób. Turysta się na to godzi lub nie. Osobiście nigdzie nie spotkałem się z żądaniem zapłaty z góry za cały pobyt, zresztą płacić całą kwotę powinno się za usługę wykonaną, a nie oczekiwaną. Nie mniej - zaakceptowałeś te warunki. Poza tym na pewno wynikło to z tego, że były to 2 noce, gdybyś rezerwował na dłużej nie wydaje mi się,aby żadali apłaty z góry.

galliano78
14-09-2005, 19:59
Zaproponowano Ci takie warunki a Ty się zgodziłeś - w czym problem?
Nie ma problemu. Czy na forum moge pisac tylko jak sa problemy?? Mialem pytanie,wiec zadalem. Poza tym uwazasz ze mialem alternatywe? Wtedy sie nad tym nie zastanawialem. Od razu zaplacilem,ale w domu po przeanalizowaniu zrozumialem ze wyjscia innego nie bylo. Jak wyobrazasz sobie znalezc nocleg o 22:00 ??? Mimo, ze to byl poczatek wrzesnia to bylo duzo turystow. Nocleg znalazlem po wykonaniu okolo 20 telefonow...wszystko pozajmowane, prawie stracilem nadzieje ze pojade,ale udalo sie. Tak wiec o 22:00 nie moglem narazic znajomych, ktorzy ze mna pojechali na szukanie noclegu noca (bylismy juz zmeczeni).

Nie mniej - zaakceptowałeś te warunki.
To nie o to chodzi czy zaakceptowalem czy nie. Przeciez napisalem, ze bylo fajnie i sie zgodzilem. Po prostu interesuje mnie zdanie forumowiczow czy spotkali sie w Bieszczadach z podobna sytuacja.

szymoneq
14-09-2005, 22:41
Co do płacenia z góry za cały pobyt, to jest to kwestia wzajemnego porozumienia obu stron. Zdarzyło mi sie raz kiedy właściciel domu poprosił o zapłatę z góry za jeden nocleg. Znaleźliśmy go późnym wieczorem schodząc ze szlaku juz. Ucieszyło nas to niezmiernie, że o późnej porze udało się coś zorganizować, tym bardziej, że jedna osoba była skrajnie wycieńczona. Kobieta poprosiła o pieniądze od ręki i tyle. Dodam jeszcze, że sytuacja ta nie miała miejsca w Bieszczadach, ale w Beskidzie Wyspowym. Mnie taka sytuacja nie ruszyła wcale, bo sam często proponuję zapłatę za jeden, dwa dni odrazu. Nie chcę sobie zaprzątać głowy później. Zależy to oczywiście, od charakteru przewidywanej aktywności w terenie. Jeśli chcemy wyjść rano skoro świt, lepiej załatwić wszystko wcześniej.
Spotkałem się natomiast z innym problemem. Poznałem na trasie spod Tarnicy do Ustrzyk Górnych grupkę sześciu osób. Szliśmy razem chwilę. Po niedługim czasie zawiązała sie między nami rozmowa. Okazało sie, że planują zostać dwa dni w Ustrzykach, odpocząć i dopiero pójść dalej. Postanowiliśmy poszukać razem czegoś jak dotrzemy na miejsce. W ustrzykach byliśmy około 21.30. Po kilkunastu minutach znalazło się miejsce do spania. Poszliśmy na nocleg. Zapłaciłem z góry za siebie, bo wiedziałem że rano wyruszę wcześniej. Rano miała miejsce zaskakująca sytuacja. W czasie około 3-4 minut, gdy poszedłem umyć sobię zęby, co by sie lepiej odychało, cała szóstka zdążyła sie zebrać i wyprowadzić. Bez płacenia, bo mieli zapłacić następnego dnia rano.
Zatem takie traktowanie turysty, gościa wydaje się być formą zabezpieczenia, zwłaszcza jeśli gospodarz nie prowadzi "książki meldunkowej".
Pozdrawiam.

WojtekR
14-09-2005, 23:50
Cześć,
Nigdy mi się nie zdażyło żebym musiał zapłacić za nocleg z góry (bez względu czy gospodarz, właściciel, dyrektor czy kierownik prowadzili "książkę meldunkową" czy nie). Jedynym "zabezpieczeniem" było przekazanie dowodu osobistego, paszportu do recepcji. Nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek użyczający noclegu i prowadzący profesjonalnie taką działalność mógł traktować gości jak potencjalnych oszustów czy złodziei. Są określone zasady postępowania w takiej sytuacji i żądanie zapłaty z góry za coś czego nie otrzymałem dyskwalifikuje żądającego jako gościnnego gospodarza. Nie można milcząco zgadzać się na funkcjonujące nadal w naszych kontaktach społecznych "polockie dziadostwo".
Myślę, że jest to przykład jednostkowy a gospodarze zweryfikują swój stosunek do gości.
Pozdrowaśki
PS A tak na marginesie, czego obawiali się gospodarze? Chyba sami nie byli w porządku....

halina
15-09-2005, 04:20
w schroniskach mlodziezowych przyjmuje sie oplate za nocleg z gory.W czasie zakwaterowywania goscia wpisuje sie jego dane z dowodu do ksiazki meldunkowej,a dowod osobisty oddaje sie wlascicielowi tegoz.Czesto turysci wychodza wczesnie na trase,kiedy nie ma jeszcze recepcjonity(ktory pracuje np na cwierc etatu),wracaja z trasy pozno i nie wiadomo,czy trzymac dla niego wolne lozko,badz pokoj.

bertrand236
15-09-2005, 09:55
Nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek użyczający noclegu i prowadzący profesjonalnie taką działalność mógł traktować gości jak potencjalnych oszustów czy złodziei.

Nie jest to zwiazane z Bieszczadem, ale spróbuj Wojtku zamieszkać w którymkolwiek z hoteli sieci Ibis. Jak nie zapłacisz to nie zamieszkasz. nie ma takiej możliwości. poza tym uważam, że hotele są prowadzone profesjonalnie :lol: :lol:
pozdrawiam

Polej
15-09-2005, 10:01
Będąc ostatnio w Bieszczadach płaciłem gospodarzowi za kwaterę pod koniec pobytu i to właściwie ja dopominałem się o uregulowanie należności. Na pożegnanie gospodarz postawił nam nawet obiad i piwo w barze.
Natomiast w tym roku rezerwowałem lipcowy pobyt nad morzem już w lutym, płacąc sporą przedpłatę z zastrzeżeniem, że w razie niestawienia się w okreslonym terminie przedpłata przepada. Zaraz po przyjeździe trzeba było zapłacić całą resztę należności. Jednak był to mój wybór i moja decyzja, podobało mi się miejsce i przystałem na stawiane warunki.
Myślę, że jest to kwestia wyłącznie umowy między stronami i oczywiście pozostaje problem wywiązywania się z niej.

lucyna
15-09-2005, 10:43
Obtśmy mieli tylko takie problemy.

szymoneq
15-09-2005, 14:03
Amen Lycynko. Amen.

Derty
15-09-2005, 14:24
spróbuj Wojtku zamieszkać w którymkolwiek z hoteli sieci Ibis. Jak nie zapłacisz to nie zamieszkasz. nie ma takiej możliwości. poza tym uważam, że hotele są prowadzone profesjonalnie :lol: :lol:
pozdrawiam
eee....no ja mieszkałem w Ibisach w Belgii, Holandii, Francji, Szwecji i Niemczech. Bardzo sobie cenię tę firmę za jakość, ceny i dobrą obsługę. ale nigdy nie kazano mi w tych hotelach bulić przed. Zawsze po okresie pobytu. Może polskie hotele tej sieci mają inne zwyczaje? :)
Pozdrawiam

bertrand236
15-09-2005, 14:43
Może polskie hotele tej sieci mają inne zwyczaje?

Miejsce Warszawa Ibis-Stare Miasto, czas- lipiec 2005
"Albo Pan płaci, albo Pana nie zameldujemy". Zrobiłem dużą awanturę /a wierzaj mi, że potrafię/ ale nic to nie pomogło. Wyglądałem inaczej niz wyglądam w Bieszczadzie :lol:

Pozdrawiam

szymoneq
15-09-2005, 16:24
To może Ibis w bieszczadzie? Widać niektórzy gospodarze też spali w tym hotelu. Światowy biznes pod połoninami?

galliano78
15-09-2005, 21:16
Myślę, że jest to kwestia wyłącznie umowy między stronami i oczywiście pozostaje problem wywiązywania się z niej.
Zgadzam sie z Toba. Trudno jednak mowic o nawiazaniu umowy gdy stalem przed faktem dokonanym. Oczywiscie moglem przed wyjazdem ustalic przez telefon wszystkie szczegoly i rozwiac moje potencjalne watpliwosci. Tego nie zrobilem. Moj blad. Chociaz na swoje usprawiedliwienie :) moge powiedziec,ze ostatni raz na jakiejkolwiek wycieczce bylem 7 lat temu i nie przyszlo mi do glowy,ze spotkam sie z taka sytuacja. Myslalem raczej o planowaniu tras i o tym jak pieknie bedzie w Bieszczadach :D

galliano78
15-09-2005, 21:22
Obtśmy mieli tylko takie problemy.
Jak pisalem nie traktuje tego epizodu z wycieczki jako problemu,ale jako pewne doswiadczenie. Czlowiek cale zycie sie uczy :D
Jesli jednak faktycznie rozpatrywac to jako problem to zgadzam sie z Toba. Chcialbym miec w zyciu tylko takie problemy. Zapewne bylbym mlodszy i piekniejszy (mniej zmarszczek) :D

Doczu
15-09-2005, 22:34
Ja tam zawsze płacę z góry, zwłaszcza, że zazwyczaj nocuje jedną noc, i zwijam się wczesnym rankiem, dlatego zapłata z góry jest dla mnie wygodna, bo nie muszę czekac aż ktoś mnie skasuje.

Marcowy
15-09-2005, 22:55
Jak widać po postach, "życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz na jaki smak trafisz"... Albo jakoś tak. Copyright by Forrest Gump. Pewnie, że warto minimalizować ryzyko zasięgając wcześniej języka o adresie noclegu, ale dopóki się nie przekonamy na własnej skórze o jakości usług, pewności nie ma.
Patrząc na problem w drugiej strony - mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nie ma bardziej kontrowersyjnych usług, niż turystyczne i nigdy w życiu nie zostanę hotelarzem. No bo jeśli nocujesz w pensjonacie, a pod oknem ryczy napite stado, to jest kilka możliwych, jednak kłócących się ze sobą scenariuszy:
1. Jesteś sam, wypoczęty, więc przyłączasz się do trzody i spędzasz fantastyczny wieczór, okupiony porannym kacem-gigantem.
2. Jesteś sam, zmęczony, ale tolerancyjny, więc owijasz się kocem i próbujesz w embrionalnej pozycji przetrwać do rana.
3. Jesteś sam, zmęczony, ale nietolerancyjny, więc co pół godziny schodzisz na dół i próbujesz łagodnie perswadować, by śpiewali odrobinę ciszej. Mimo obietnic poprawy masz wrażenie, że chór dopiero się rozkręca.
4. Jesteś z żoną i małym dzieckiem, które nie może spać w tych warunkach, więc o godzinie 22.02 schodzisz na dół i robisz karczemną awanturę o zakłócanie ciszy nocnej.
Nie zazdroszczę właścicielowi chaty, który musi w tej sytuacji wykazać się taktem i elastycznością, godząc zamiłowanie do zysku z chęcią zapewniania dobrych wspomnień.
Jutro jadę testować agroturystykę na odległych mi geograficznie i mentalnie Mazurach. Ciekawe, jak ten przemysł ewoluował przez ostatnie 10 lat, gdym to bywał tam ostatnio. Trzymajcie kciuki :mrgreen:

galliano78
16-09-2005, 16:16
Mimo obietnic poprawy masz wrażenie, że chór dopiero się rozkręca.
Ale sie ubawilem czytajac to zdanie,faktycznie bywa i tak :)

BebeK
19-09-2005, 13:27
Jak na razie w każdym gospodarstwie agroturystycznym w jakim przyszło mi mieszkać płaciłem całą kwotę z góry i mi akurat to nie przeszkadza. Inna sprawa, że chyba nie miałbym sumienia wyjeżdżając do domu budzić gospodarzy o jakiejś 4.00 rano i siadać z nimi do stołu aby się rozliczyć, tym bardziej, że wszyscy na których ja trafiłem okazywali się ludźmi bardzo w porządku.
Takie mechanizmy stosowane są coraz częściej z jednego powodu. Coraz więcej ludzi po prostu nie płaci za nocleg wynosząc się cichaczem w nocy albo na koniec robiąc awanturę, że w sumie te warunki to miały być zupełnie inne. Niestety... są ludzie i... "parapety".
Mnie w to lato uderzyła inna sprawa. Zamawiałem dla siebie i rodzinki obiado-kolacje i co ciekawe nikt nie chciał ode mnie żadnych pieniędzy przed posiłkiem. Argumentem gospodyni było to, że jak nie będzie nam smakowało to nie będziemy musieli płacić! :) Co więcej to za koniki też płaciłem dopiero na koniec i to jeszcze dostałem spory rabat na posiłki i na te konie. I żeby było tak na koniec jeszcze śmieszniej to jednego dnia pomimo nie zamawianego posiłku zostaliśmy napchani przez gospodynię pysznymi naleśnikami z serem :)
Nie liczę tu też imprezy zorganizowanej dla gości przez gospodarzy na której było tyle żarcia na ruszcie, że nie było komu pozjadać do końca tego wszystkiego.

Ogólnie opłata "z góry" za noclegi wcale mi nie przeszkadza bo to nie jest jakiś poważny problem, który uniemożliwiałby wyjście rano na połoniny :)

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
Maciek

Syl
20-09-2005, 12:10
A ja musze powiedziec, ze zycie nauczylo nas brac zaplate z gory za noclegi. Uprzedzamy o tym telefonicznie przy rezerwacji.
Wiem, ze nie nalezy traktowac turystów, jak potencjalnych złodzieji, ale niestety wśród turystów również takowi się zdarzają. Wyjechali wcześnie rano i nie zaplacili.

Poza tym sezon letni jest naprawde jedynym momentem, kiedy można w Bieszczadach zarobić (dla niektórych jest to jedyne źródło utrzymania). Jeśli ktoś chce zapłacić tylko za dwa dni z góry, mówię mu: OK nie ma problemu - ale jeśli będzie ktoś inny chciał zarezerwować pokój na trzeci dzień, to mu zarezerwuje.
Robimy tak, bo już nie raz sporo straciliśmy na niezdecydowanych gościach.

Poza tym, jak już ktoś wcześniej napisał, takie zasady mogą komuś odpowiadać, albo nie. Nikt nikogo nie zatrzynuje na siłe.

Pozdrawiam

galliano78
20-09-2005, 18:14
Co więcej to za koniki też płaciłem dopiero na koniec i to jeszcze dostałem spory rabat na posiłki i na te konie. I żeby było tak na koniec jeszcze śmieszniej to jednego dnia pomimo nie zamawianego posiłku zostaliśmy napchani przez gospodynię pysznymi naleśnikami z serem :)
Nie liczę tu też imprezy zorganizowanej dla gości przez gospodarzy na której było tyle żarcia na ruszcie, że nie było komu pozjadać do końca tego wszystkiego.

Czy mozesz powiedziec mi gdzie spales? Nocleg ktory opisujesz wydaje sie byc rajem na ziemi :) Jesli bedziesz tak dobry i zdradzisz mi te informacje to jeszcze w tym roku pojade w Bieszczady :)

WojtekR
20-09-2005, 22:51
Cześć,


takie zasady mogą komuś odpowiadać, albo nie. Nikt nikogo nie zatrzynuje na siłe.

No i mamy problem z głowy! "Gościu siądź pod mym liściem a odpocznij sobie..." niestety w Polsce współczesnej coraz rzadziej można spotkać! Gościu, albo się zgadzasz albo nie i...nie masz wyboru (a coraz częsciej można się z tym zetknąć zwłaszcza w kochanych Bieszczadach)! Nie odpowiada mi takie podejście do "gościa". Przecież można sie dogadać: na ile dni ktoś przyjechał, kiedy odjeżdża (nigdy mi się nie zdażyło, budzić kogoś o 4 nad ranem, bo wyjeżdżałem - płaciłem wieczorem poprzedniego dnia) czy przedłuża pobyt itd., itp. Poza tym nie lubię być stawiany pod ścianą! Jeżeli ktoś tak robi, z zasady omijam to miejsce z daleka!!!!
Pozdrowaśki

BebeK
21-09-2005, 12:24
Czy mozesz powiedziec mi gdzie spales? Nocleg ktory opisujesz wydaje sie byc rajem na ziemi :) Jesli bedziesz tak dobry i zdradzisz mi te informacje to jeszcze w tym roku pojade w Bieszczady :)
No dobra... popełnię tutaj reklamę. Mieszkałem w gospodarstwie agroturystycznym "Pod Łopiennikiem" państwa Jadwigi i Stanisława Wethacz.
Czy to jest raj na ziemi? Nie wiem. Wiem, że następnym razem też tam się zatrzymam :) Było bardzo sympatycznie, miło i smacznie.

Maciek

BebeK
21-09-2005, 12:47
Cześć,
No i mamy problem z głowy! "Gościu siądź pod mym liściem a odpocznij sobie..." niestety w Polsce współczesnej coraz rzadziej można spotkać! Gościu, albo się zgadzasz albo nie i...nie masz wyboru (a coraz częsciej można się z tym zetknąć zwłaszcza w kochanych Bieszczadach)! Nie odpowiada mi takie podejście do "gościa". Przecież można sie dogadać: na ile dni ktoś przyjechał, kiedy odjeżdża (nigdy mi się nie zdażyło, budzić kogoś o 4 nad ranem, bo wyjeżdżałem - płaciłem wieczorem poprzedniego dnia) czy przedłuża pobyt itd., itp. Poza tym nie lubię być stawiany pod ścianą! Jeżeli ktoś tak robi, z zasady omijam to miejsce z daleka!!!!
Pozdrowaśki
Masz oczywiście rację bo to Ty jesteś klientem, który chce nabyć towar odpowiadający Twoim potrzebom ale z drugiej strony może wystarczy zapłacić raz lub dwa razy w tym samym miejscu "z góry" aby gospodarze poznali Cię z tej dobrej strony? W końcu to oni przyjmują pod swój dach nieznane osoby, o których nic nie wiedzą a ludzie są bardzo różni.
Patrząc na to wszystko z zupełnie innej perspektywy można pokusić się o stwierdzenie, że handel w sieci też stawia potencjalnych nabywców pod ścianą. Przeważnie opierając się na fotkach musisz wyłuskać całą kwotę żeby zdobyć upragniony towar. Czasem możesz trafić na oszusta a czasem nie jednak za każdym razem trzeba zapłacić przelewem lub w momencie odbierania przesyłki. Czy w takim razie wchodząc do jakiegoś domu i oglądając dokładnie pokoje, łazienki czy kuchnię nie można zapłacić za to wszystko od razu z góry widząc, że "standard" będzie nam odpowiadał? :)
Każdy oczywiście będzie miał na to wszystko swój pogląd a ja nie mam zamiaru nikogo przekonywać do swoich :)

Pozdrawiam
BebeK

cointreau
21-09-2005, 15:05
wystarczy zapłacić raz lub dwa razy w tym samym miejscu "z góry" aby gospodarze poznali Cię z tej dobrej strony?
Tylko jak dlugo mam sie tak "przymilac"? Moze u jednych osob wystarczy dwa, trzy razy, a u innych ja sie spodobam, a zona juz nie i bede musial sie za nia "przymilac" jeszcze z trzy razy? :D
W normalnych warunkach opartych na zdrowej konkurencji, ktorej za bardzo w Bieszczadach nie ma, to nie klient powinien starac sie o lepsze warunki, tylko osoba oferujaca nocleg. To chyba oczywiste...to Ty placisz wlascicielowi noclegu, a nie on Tobie. To on zyje dzieki Tobie !!


Przecież można sie dogadać: na ile dni ktoś przyjechał, kiedy odjeżdża (nigdy mi się nie zdażyło, budzić kogoś o 4 nad ranem, bo wyjeżdżałem - płaciłem wieczorem poprzedniego dnia)
W zupelnosci sie z Toba zgadzam !! Gospodarz noclegu powinien wykazac sie odrobina zrozumienia i elastycznosci pobierajac oplate za jeden nocleg z gory np. wieczorem. Wtedy mozna wstac rano i wyruszyc na szlak. Wszyscy beda wtedy zadowoleni zarowno turysta jak i gospodarz, ktory uniknie ewentulanego oszustwa. Tak wiec troszeczke inwecji z dwoch stron i nie ma problemu, ale musi byc tu przede wszystkim dobra wola ze strony gospodarza, bo jak ktos mnie stawia przed faktem dokonanym, ze albo place za caly pobyt albo w osatniej chwil mam sie wyprowadzic, to...to juz mi sie nie podoba.


Przeważnie opierając się na fotkach musisz wyłuskać całą kwotę żeby zdobyć upragniony towar. Czasem możesz trafić na oszusta a czasem nie jednak za każdym razem trzeba zapłacić przelewem lub w momencie odbierania przesyłki. Czy w takim razie wchodząc do jakiegoś domu i oglądając dokładnie pokoje, łazienki czy kuchnię nie można zapłacić za to wszystko od razu z góry widząc, że "standard" będzie nam odpowiadał?
Po czesci masz racje, ale nie uwzgledniles wielu sytuacji, ktore moga wyniknac po Twoim zdecydowaniu sie na nocleg. W zyciu nie wszystko jest biale i czarne :)
Byl tutaj wczesniejszy watek o osobach oferujacych nocleg w Ustrzykach Gornych. Turysci sie wprowadzili i z gory zaplacili, bo z pozoru warunki im odpowiadaly. Wrocili wieczorem ze szlaku, chcieli sie umyc, a tu okazalo sie ze prysznic jest caly brudny, pelno wlosow...itp Poproszono gospodarzy o zajecie sie ta sprawa, a oni oburzeni odpowiedzieli, ze to nie ich interes, ze takie warunki pozostawili inni i jak komus cos nie pasuje, to...prosze sie wynosic !!
Mozna takich sytuacji mnozyc, np. mozesz wrocic wieczorem z nart, a tu sie okaze, ze w zimie np. ogrzewanie dobrze nie dziala albo jest letnia woda albo wlasciciele okaza sie bardzo niekulturalni w stosunku do Ciebie, tak bez powodu albo bedzie im przeszkadzal placz dzieci albo klotnie z zona :shock: albo pies na ktorego wczesniej sie zgodzili.
Nawet jak dojdziesz do wniosku, ze warto probowac szukac czegos w nocy, to musisz miec pewnosc, ze zaplaciles za faktyczny okres pobytu, czyli za tyle dni z ilu skorzystales. To jest podstawa. Nie wszystko jest sie w stanie przewidziec !!
Kto zdecyduje sie na nowy nocleg, jesli zaplacil np. za tydzien z gory przeznaczajac tym samym caly swoj budzet na spanie? Teraz z powodu zachcianki gospodarzy pozostaje tylko wytrzymac tu gdzie sie jest albo wrocic do domu (skoro pieniedzy juz nie wroca)... Ciekawa alternatywa :twisted:

WojtekR
21-09-2005, 20:12
Mieszkałem w gospodarstwie agroturystycznym "Pod Łopiennikiem" państwa Jadwigi i Stanisława Wethacz.
Czy to jest raj na ziemi? Nie wiem. Wiem, że następnym razem też tam się zatrzymam Było bardzo sympatycznie, miło i smacznie.

No właśnie! Mieszkałem tam kilka dni i gospodarze nie żądali ode mnie kwoty z góry... A nawet rezerwując noclegi (w sezonie!) Pani Jadzia nie żądała ode mnie zaliczki - a byłem tzw. obcym. Ci Państwo wiedzą na czym to wszystko polega i nie widzą w gościu potencjalnego złodzieja czy oszusta.


handel w sieci też stawia potencjalnych nabywców pod ścianą. Przeważnie opierając się na fotkach musisz wyłuskać całą kwotę żeby zdobyć upragniony towar.

Czy nie widzisz różnicy?! :shock:

A tak w ogóle, wydaje mi się, że chodzi tu przede wszystkim o zasady. Tym, którzy żądają zapłaty z góry, polecam "lekcje" gościnności, jakiej mogą udzielić im gospodarze na Ukrainie i to nie tylko we Lwowie... Nie spotkałem się tam z brakiem serdeczności, uprzejmości, gościnności i chęci pomocy w każdej sytuacji.
Ale cóż, tam nie dotarły (mam nadzieję, że nie dotrą tam nigdy!) opisywane wcześniej zwyczaje, choć ludzie też chcą zarobić...

Pozdrowaśki

BastekM
23-09-2005, 16:26
Mieszkałem w gospodarstwie agroturystycznym "Pod Łopiennikiem" państwa Jadwigi i Stanisława Wethacz.
Czy to jest raj na ziemi? Nie wiem. Wiem, że następnym razem też tam się zatrzymam Było bardzo sympatycznie, miło i smacznie.
No to i ja dodam coś od siebie.
Rok temu spędziliśmy z żoną 1 noc "Pod Łopiennikiem". Było poprawnie, ale nie nadzwyczajnie... Cena 30 PLN za osobę za noc, przy średnim standardzie oraz zamniętych drzwiach zewnętrznych o godz. 22:00 (tak, tak... gospodarz uprzedził nas że musimy wrócić na kwaterę przed 22:00 bo potem drzwi będą zamknięte :shock: ) to trochę za dużo. Resztę pobytu spędziliśmy wtedy w "Przystanku Cisna" gdzie za 5 PLN więcej od osoby dostaliśmy dużo lepsze warunki i niesamowitą atmosferę...

A co do tematu właściwego - mam nadzieję że w przeciągu 3-4 lat będę właśnie takim wynajmującym pokoje. Więc będę stał po tej drugiej stronie barykady. Ale dzięki temu że sam przez całe życie jeździłem na wczasy, wiem czego mogą oczekiwać goście. Chętnie poczekam na tych którzy na swój upragniony urlop przyjadą w środku nocy bo inaczej nie dadzą rady dojechać, rozliczać się za pobyt mam zamiar zdecydowanie ostatniego lub przedostatniego dnia ich pobytu, itd... Nie wolno gościa który płaci i chce maksymalnie wypocząć traktować jak intruza, jak zło konieczne... :wink:

Stały Bywalec
26-10-2005, 18:33
No to może i ja wtrącę tu swoje trzy grosze.
Uważam, że turysta może i powinien płacić z góry, ale oczywiście nie za kota w worku. :idea: Należy wcześniej dokładnie sprawdzić nie tylko oferowany pokój, ale i cały budynek oraz liczbę i funkcjonalość sąsiednich pomieszczeń. A także spojrzeć okiem psychologa na oblicze gospodarza (tzw. 1-sze wrażenie). To oczywiście przy zaplanowanym dłuższym pobycie.

Wśród turystów zdarzają się bowiem różni cwaniacy, którzy potrafią nagle skrócić pobyt pod wpływem prognozy złej pogody, motywując to oczywiście inaczej, np. jakimiś nadzwyczajnymi wydarzeniami w rodzinie lub w pracy. I w ogóle ich nie obchodzi, że gospodarz poniesie wtedy stratę. A mógłby nie ponieść, gdyby termin Waszego wyjazdu zgadzał się z jego grafikiem.

Uważam też, że rezerwacji dłuższego pobytu nie należy robić w ciemno. Oczywiście nie zawsze jest czas i możliwość na osobiste sprawdzenie kwatery i charakteru gospodarza. Ale od czegóż tzw. referencje, chociażby z tego naszego forum. Internet to w ogóle bardzo uprościł.

A co do krótszych pobytów (jedno i kilkudniowych), to rzecz jest moim zdaniem bezdyskusyjna - też płaci się z góry i już. Strony tej ustnej umowy się jeszcze nie znają, więc nie dziwię się ostrożności gospodarzy. A pozostawiać "w zastaw" dowodów osobistych nie radzę. Czym się w razie czego wylegitymujecie w strefie nadgranicznej, gdzie obowiązują trochę inne zasady niż w głębi kraju ?

Jest jeszcze jedna zaleta zapłacenia za pobyt z góry. :) Można wówczas dokładnie rozplanować pozostałe pieniądze, beż obawy, że ich zabraknie w dniu rozliczenia się za kwaterę. Może ktoś tu napisze, że są różne przegródki w portfelu, bankomaty w Lesku i Ustrzykach Dln., kredyt odnawialny, itd. itp., ale wierzcie mi, w praktyce to różnie może wyglądać. Czasem człowiek (niekoniecznie tylko młody) lubi poszaleć na urlopie. A następnego dnia drapie się po głowie i męczy się z ołówkiem (lub kalkulatorem) w ręku. I różne głupie myśli, co do zaoszczędzenia pieniędzy, przychodzą mu wtedy do głowy.

Z autopsji. Jeżdżę w Bieszczady od 1986 r. prawie corocznie. Niegdyś na pobyty dwutygodniowe, a od kilku lat - na trzytygodniowe. Zdarzały mi się też bieszczadzkie majowe tzw. długie weekendy. Zawsze płacę z góry. I nigdy tego nie żałowałem.
Uważam to wręcz za normalne.