PDA

Zobacz pełną wersję : Relacja-obiecana...



KAHA
16-09-2005, 16:25
29.07.
Swoja podróż zaczynamy w Lublinie, koło 14 z minutami wsiadamy do PKS do Tarnobrzegu. Tam czekają na nas już Bob i Marysia. Podróż mija bez żadnych sensacji. Dojeżdżamy na miejsce ok. 21. Na Piotrowej Polanie czeka na nas silna grupa pod wezwaniem PeteRa i Hani. Wieczorem rozpalamy ognisko, pijemy piwko i ustalamy, co będziemy robić następnego dnia. Wersje są różne, od takich że wstajemy o 6 i idziemy w górki po takie, że śpimy o bólu… Zastanawiam się co z tego wszystkiego wyjdzie… Ja z Piotrkiem wymiękamy i idziemy spać.
30.07.
Rano dowiadujemy się że plan jest taki że koło 10 wychodzimy na Wetlinę. I tak też robimy.
Pogoda jest nie ciekawa… w lesie skwar że się nie da iść, a już na samej górze tak wieje, że głowę urywa. Gdy już widzimy szczyty… to dech nam zapiera.. Trawa układa się jak falujące morze… to było coś niesamowitego… Niestety jako ci ze słabą kondycja docieramy, prawie ostatni (ale nie ostatni :D ). <Piotrek jakby szedł beze mnie to pewnie już dawno był na górze.> Na szczęście nikt nie marudzi, że inni się opóźniają. Każdy jest szczęśliwy, że w końcu udało nam się dojść. Ci, co doszli pierwsi do Orłowicza decydują się na dalszą wędrówkę. My (koło 5 osób) chcemy trochę odpocząć i umawiamy się na następny punkt – Chatka Puchatka. Robimy pare fotek, zaspokajamy pragnienie i z powodu silnego wiatru decydujemy się również na dalszą trasę (trochę za zimno było żeby siedzieć). Idąc pochłaniam masę jagód (jest ich bardzo dużo i takie słodziutkie… co tam bąblownica)
W pewnym momencie słyszymy dość „ciekawą” rozmowę telefoniczną: „ Tak, tu jest cudownie. Szkoda, że Was tu nie ma. Tak roimy dużo zdjęć… Jest dużo ludzi i jest z kim porozmawiać……” w tym momencie nie wytrzymujemy… i parskamy śmiechem. No cóż dla jednych atrakcją jest jak jest mało turystów, a dla innych wręcz przeciwnie. Z uśmiechem na twarzy dochodzimy do Chatki Puchatka. Czekają tam już na nas Peter z Hani i Bob z Marysią. Dziwi mnie tylko jedno... jakoś mało ludzi jak na Chatke...?? Reszta towarzystwa już poleciała na dół i zmierzają ku Piotrowej Polanie. Wypijamy (Piotrek i ja) herbatkę z cytrynka i również schodzimy na dół żółtym szlakiem. Gdy dochodzimy do Przełęczy okazuje się, że na PKS czekają również Hania z Peterem. Z naprzeciwka jedzie busik. Większość wysiada (zostają 2 osoby). Busiarz pyta dokąd chcemy jechać. Gdy słyszy, że aż 9 osób chce jechać do Wetliny to zawraca i wiezie nas na miejsce noclegu (swoją drogą, biedni Ci ludzie, co byli również w busie i chyba chcieli do Ustrzyk Górnych… no cóż troszkę sobie pojeździli).
Gdy już jesteśmy na miejscu – robimy małe zakupy, no i odpoczywamy przy piwku. Prawie że w tym samym momencie przychodzi na piwo Bob. Chwilkę później dołącza reszta grupy – Janek, Sylwia i Kasia (którzy schodziła chwilkę po nas). Siedzimy, odpoczywamy i wysyłamy semesa do Dertego, który ma też przyjechać z Dorotą i ich 16-letnim maleństwem (zwanym dalej Julkiem lub Misiem). Okazuje się, że na miejscu będą koło 20-21. Ustalamy że o tej porze zrobimy ognisko. Kilka osób mówi, że już by cos zjedli. Zastanawiamy się czy nie dałoby się trochę przesunąć obiadokolacji. Można i tu pełnia szczęścia. Ok. 19 jemy obiadek. Zupa pieczarkowa i ruskie… Ale jakie ilości tego żarcia… wow… Jedna dziewczyna zjada aż 17 pierogów :)
Wieczorem docierają Derty, Dorota i Julek. Znów ognisko, piwo, śpiew.. jednym słowem sama radość.
c.d.n. ale już po niedzieli

AnkaWawa
16-09-2005, 19:50
Chol..., ze tez ja nigdy nie mam mozliwości być z Wami wszystkimi razem w górkach....buuuuuu. :cry:
Proszę Kasieńko o więcej zdjęć.
AnkaWawa

bertrand236
16-09-2005, 22:24
z niecierpliwością czekam do po niedzieli. Obyto nie była sobota... :D

Pozdrawiam

KAHA
17-09-2005, 20:57
Obyto nie była sobota...

no dobra... w piatek :D :lol: :lol: :lol:

joorg
17-09-2005, 21:08
no dobra... w piatek
wiesz ?? piatek już był -- napisz dziś , jeszcze masz 4 godz -a jak Ci sie nie chce dziś, to moga być zdjęcia a napiszesz jurtro --czekamy!!!!

KAHA
17-09-2005, 22:57
niestety jestem u AniWawy na malej imprezce... (szczegoly innym razem) i raczej daleszego opisu nie moge zrobic... szczegolnie ze zdejcie są w pracy
Buziaczki i do uslyszenia w poniedzialek :) :lol:

joorg
20-09-2005, 19:16
niestety jestem u AniWawy na malej imprezce... (szczegoly innym razem
myśle ,że stety dobra musiała być impreza :lol:


do uslyszenia w poniedzialek
bo dziś jest już wtorek i dalej Cię nie "słychać" :roll:

joorg
20-09-2005, 21:51
cd. jw.


i raczej daleszego opisu nie moge zrobic...

KAHA
21-09-2005, 15:35
teraz znow mam problemy z netem... i :( szkoda gadac...

AnkaWawa
24-09-2005, 20:38
Kasia po parapetówce u mnie "zaniemogła" i nic nie pisze......he he he.
Pozdrawiam wszystkich.
Ania

joorg
24-09-2005, 22:07
Kasia po parapetówce u mnie "zaniemogła" i nic nie pisze......he he he.
Ania ale musiała być impreza .......????-- , KAHA pewnie po ..zapomniała wszystko i teraz nie pisze , poczekamy może odzyska pamięć -- to do Niej nie podobne
pisze ,że ma problemy z netem --- a od kiedy to sie nazywa net ?

AnkaWawa
25-09-2005, 22:35
Joorg.
Nie mnie chwalić moja parapetówkę, niech się wypowiedzą inni.
Co do odświeżenia pamięci Kasi przyda się piwne spotkanie w najblizszym czasie. :)
Ania

KAHA
26-09-2005, 09:27
oj tak oj tak ;)

obiecuje poprawe w pisaniu... ale robota mnie za bardzo przygniotla (na razie ją odrzucilam :D )

Pozdrawiam
K.

KAHA
03-10-2005, 14:41
Przepraszam za mały przestój... ale juz się poprawiam

31.07.
Tego dnia już nie było tak zgodnie; Piotrek i ja postanowiliśmy, że idziemy na Rawki, ale od Przełęczy Wyżniańskiej. Reszta postanowiła wspinać się Działem. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. Tego dnia już nie było tak łatwo nam wyjść z miejsca obozowania. No i w końcu kole 12 zebraliśmy się i poszli w trasę. Do Przełęczy dojechaliśmy w sumie bez problemów (oprócz tego, że nasz busiarz co chwilę się zatrzymywał… bo spotkał kogoś znajomego i chciał z nim pogadać…). W końcu dotarliśmy do Bacówki pod Rawkami i tu było nasze pierwsze zdziwienie… Samochody, które stoją pod bacówką..;?? Ale dlaczego krótka rozmowa z osobami, które akurat tam nocowały, i dowiedzieliśmy się, że trochę się pozmieniało… i w rezultacie dużo osób może podjeżdżać pod sama bacówkę własnym autem… ehhh..; Posiedzieliśmy chwilkę, napatrzyliśmy się na Caryńską i stwierdziliśmy, że nic tu po nas i idziemy dalej. Dzień był paskudny (ale nie dlatego że padało, wręcz przeciwnie słońce było takie; że aż źle się szło). W związku z tym co chwilkę stawaliśmy w celu uzupełnienia zbiorniczków wodnych ;) Po drodze mijaliśmy wycieczkę polsko-ukraińską, która również zmierzała w tym samym celu co i my, czyli Wielka Rawka. Jakież mieliśmy miny (uśmiechnięte od ucha do ucha) gdy naszym oczom ukazał się widok małej Rawki :) Na samo wspomnienie, uśmiecham się do siebie :D Zrobiliśmy postój robienie zdjęć. Poczym udaliśmy się na nasz cel podróży. Tam, spotkaliśmy ludzi, którzy jak się okazało, też mieli kontakt z Lublinem (dwie z czterech osób mieszkają w Lublinie lub pod Lublinem). Pogawędziliśmy trochę, uzupełniliśmy akumulatorki pożywieniem i skierowaliśmy się ku UG. Reszta podróży odbyła się bez sensacji. Do Piotrowej Polany dostaliśmy się stopem. Wieczorkiem zmieniliśmy kwaterę na mniejsze lukszusy – pole namiotowe PTTKu. Całkiem miłe miejsce, jak nie pada ;)

KAHA
03-10-2005, 14:43
jeszcze pare fotek z tego dnia

KAHA
03-10-2005, 14:44
01.08
Wstaliśmy rano i dzięki wymyślnemu urządzeniu jakim jest telefon okazało się że w Piotrowej Polanie został tylko Derty, Dorota i Misio... Dogadaliśmy się że może tego dnia pojechalibyśmy do Leska celem uzupełnienia zasobów pieniężnych. Pogoda tego dnia była bardzo zdradliwa... Niby ciepło, ale co raz z nieba spadał deszcz. Będąc w Lesku – Derty wykonał mały telefonik do Asiczki, która okazało się że tego dnia jest w domu i nas zaprasza do siebie. Z miłą ochotą odwiedziliśmy ją. Nawet nie wiem ile żeśmy przegadali, ale tematy same się nasuwały. Asiczka ma fajne zwierżatka :) A od niej samej dostaliśmy dyspozycje, gdzie warto jeszcze pojechać. Ponieważ tego dnia i tak już byśmy niegdzie nie weszli (na żadną górkę) to postanowiliśmy zastosować się do dyspozycji. I tak najpierw odwiedziliśmy Galerię Barak w Czarnej, a potem Łysego. U Łysego przesiedzieliśmy z godzinę może więcej, ale było warto. Poopowiadał nam trochę, trochę pośpiewał piosenek. Na koniec pokazał własną biżuterię... ehhhh, gdyby nie to że jeszcze mieliśmy w planach jakieś 10 dni pobytu w górach, to może byśmy coś kupili, a tak skończyło się na popatrzeniu. Następne dyspozycje dotyczyły Jadłodajni. I tak zaraz za Łysym, mieliśmy jeść zupę cebulową w chlebku w Czarnym Kogucie. I okazało się że właśnie chlebek się skończył; No cóż jak pech to pech. W efekcie zjedliśmy zupę cebulową lub żurek w kociołku. Też było dobre i taką porcją to można się nieźle najeść. Potem mieliśmy jechać na naleśniki (hmmm nie pamiętam już jak się nazywała ta knajpa) i...; znów okazało się że mamy pecha...; W poniedziałki jest zamknięte :( Obyliśmy się ze smakiem. Co prawda większość już miała dość żarcia, więc nawet bardzo nie posmutnieliśmy. Derty jednak nie mógł przeboleć że tego dnia nie zje naleśników z jagodami...; Dojechaliśmy na miejsce noclegowe bez żadnych problemów. Wieczorem umówiliśmy się jeszcze na odwiedzenie Chaty Ludzi zza Mgły; na małe piwko. Posiedzieliśmy tam do późnych godzin wieczornych i ustaliliśmy plan na dzień następny. Piotrek i ja obijamy się, a Derty i cała reszta idą na Caryńską.

02.08.
Nasze obijanie polegało na tym, że pojechaliśmy do Ustrzyk Górnych. Skonsumowaliśmy jedzono, wypisaliśmy pocztówki do znajomych i zrobiła się godzina dość późnawo; więc odezwaliśmy się semesem do Dertyego i okazało się że oni też za chwil kilka będą w Ustrzykach. Czyli powrót też mamy zapewniony. Tego wieczoru umówiliśmy się na piwo na naszym polu namiotowym. Skontaktowaliśmy się jeszcze z Jabolem i jego też ściągnęliśmy, w wiadomym celu ;)) Spotkanie odbyło się bez żadnych ekscesów :D

c.d.n. tym razem nie piszę kiedy, bo sama nie wiem ;)

joorg
03-10-2005, 21:01
Przepraszam za mały przestój... ale juz się poprawiam
no KAHA --nareszcie poprawiłaś się.....( to chyba po tym ostatnim spotkaniu piwnym )- tylko jak sie "poprawiasz " , to nie spadnij z pieca (tak mawiał mój wychowawca w szkole średniej, jak ktoś mówił że sie poprawi ???? --mówił ,że jak jeden spał na piecu i sie poprawił to spadł z pieca ...)
ale jest OK i poprawiaj sie dalej .... czekamy

Kereip
03-10-2005, 21:46
No i w końcu kole 12 zebraliśmy się i poszli w trasę.

Ech te kobiety... :) Zawsze skłonne do przesady. Koło 12 to my juz podchodzilismy Małą Rawkę :) Rzeczywiście pioruńsko gorąco było wtedy, czego mozna się domyslic ogladając zdjecia.

Kereip
03-10-2005, 22:00
Potem mieliśmy jechać na naleśniki

Owa słynna naleśnikarnia znajduje się w Lutowiskach. Lecz i ja niestety nazwy jej nie pamiętam.. :)
Miłośnicy wszelkich naleśników łaczcie sie!

KAHA
19-10-2005, 11:54
Wlasie sobie uswiadomilam ze Jabola to mysmy sciagneli nast. dnia... po naszej ciekawej wedrowce....

03.08.
Tego dnia zdecydowalismy sie wejsc na Paportną i zejsc gdzies w okilicach Smereka. Dzien był dosc parny, choć na górze dosc dobrze wiało... i mimo że byliśmy w kurtkach to było chłodno... Tym razem tez postanowilismy wspolnie z Dertymi spedzic dzien ;) (a moze to oni postanowili z nami... hihihi) Tym razem udalo nam sie dosc sprawnie zebrac i ruszylismy w traske :D Spotkaliśmy się w sklpeie w Starym Siole - małe zakupy i ruszamy. Zółtym szlakiem przez Paportną, Czaszczowatą, Dziurawiec i Płaszę. Na Czaszczowatej-zastanawiamy się czy wejsc na Riabą Skałę (rezygnjemy) i idzmey dalej. Podziwiamy niesamowite widoki (niestey nie piszę ze swojego komputera w zwiazku z tym zdjecia zostaną zamieszcozne nieco pozniej). Na Dziurawcu robimy maly postoj-na maly obiad.... jagodowy... ehhhh.... Z Dziurawca widzimy juz nasz nastepny punkt-PLASZE. Tam robimy jeszcze dluzszy postoj... Tez na jagody. Takich wielkich to chyba nigdzie nie ma (oczywiscie jagod). Postoj sie wydluza, ale jagod nadal tyle ze... Mija nas jakas grupa ktora decyduje sie isc przez Okrąglik. W koncu i my sie zbieramy... jednak jest troche zimno. Postanawiamy już zejsc jakąs stokowką. Wiemy że jest ona dosc wyrazna, i trudno jej nie zauwazyc... Faktycznie zauwazamy ją bez trudnu... Potem sie troche zmienia... Bo robi sie w droge zjazdowa dla ciezarowek zwozacych drewno... W koncu dochodzimy do zwyklej drogi mijamy trzy wypaly drewna - tu przestroga dla innych tą drogą sie idzie i idzie i idzie.... Ale na szczescie sie w koncu dochodzi... do Smereka ;) stamtąd to juz rzut beretem i jestesmy w Wetlinie ;D
Wieczorem - po kolacji- wybieramy sie do knajpy. I wlasnie tego dnia sciagamy Jabola do nas. Zdzwaniamy sie, okazuje sie ze jest on niedlaeko i ze moze przyjechac... I przyjezdza... po 1,5 h :) :) :lol: :lol: Omawiamy z nim nasze dalsze plany, gadamy na rozne tematy i w koncu pora snu sie zbliza... padamy na twarz i niestety idziemy spac, Jabol jedzie do siebie....

Tego wieczoru zaczyna sie robic zle... Zaczyna padac... Padać to chyba zle powiedziane... Burza z piorunami... leje i leje... A mysmy tyle jeszcze chcieli zrobic... ehhh

Ps. Jak obiecalam zalaczam pare fotek ;)

bertrand236
04-11-2005, 10:06
Myślałem, że po burzy wyszło słońce, a tu nic.... :(
Pozdrawiam

KAHA
04-11-2005, 10:34
poprawie sie po niedzieli - jakos nie mam chyba weny na pisanie.... Pozwiem tylko tyle ze przez caly nast. dzien padalo (z malymi przerwami)...