PDA

Zobacz pełną wersję : Trzy razy na Połoninę Wetlińską: 16 i 23 IX .oraz 6 X.



Stały Bywalec
22-10-2005, 22:54
6 września to pierwszy dzień naszego pobytu. Mieliśmy ambitny zamiar przejść z Sękowca aż do Chatki Puchatka. Przeszliśmy triumfalnie przez Zatwarnicę, tam (w sklepie) zrobiliśmy piwny postój. Kum się wzruszył i przepisał wiersz o bukach. Wtajemniczeni wiedzą, jaki to wiersz i gdzie jest napisany (wyryty). Potem przez Suche Rzeki powędrowaliśmy żółtym szlakiem na Przełęcz Orłowicza. Skręciliśmy w lewo i przeszliśmy ok. pół godziny. Aż tu - niebo ołowiane. Załamanie pogody, choć jeszcze nie pada. Decyzja o powrocie na przełęcz, a stamtąd „z górki na pazurki” do Wetliny. Tam, w PTTK u Dworaczków, bardzo obfity i smaczny obiad. A potem przejazd busem obwodnicą do skrzyżowania w Smolniku z drogą do Zatwarnicy. A stamtąd okazją (policyjnym radiowozem !) do Chmiela. Policjanci to też bardzo uczynni ludzie. Z Chmiela do Sękowca już na piechotę.

23 września. Piękny, słoneczny dzień. Dojazd samochodem do campingu BdPN „Górna Wetlinka”. Stamtąd czarnym, potem żółtym szlakiem do Chatki Puchatka. Śmigamy z kumem jak konie huculskie. Doganiamy i przeganiamy wycieczkę ludzi o połowę młodszych, którzy wyszli kwadrans przed nami. Mała refleksja: jesteśmy teraz lepsi, szybsi, ale może my „jedziemy już na rezerwie” ? Bo oni na pewno jeszcze nie.
A przy Chatce Puchatka spotkanie z Irasem, który przybył tam służbowo. Przybył, to nie znaczy, że wszedł pieszo. Może się sam „pochwali”, jak tam dotarł ?
Potem z Chatki Puchatka piękny spacer na Przełęcz Orłowicza. A stamtąd znów zejście do Wetliny. Od razu złapaliśmy busa, którym podjechaliśmy do Górnej Wetlinki. Kum wypił piwo, ja colę (dola kierowcy) i powróciliśmy (już po ciemku) do Sękowca.

6 października. Znów z Sękowca przez Zatwarnicę do Suchych Rzek. Jako wzorowi i przestrzegający przepisów BdPN obywatele chcieliśmy wejść na Przełęcz Orłowicza żółtym szlakiem. Wcześniej jednak w lewo odbija tzw. koński szlak (pomarańczowe kropki). Tam stanęliśmy przy drzewkach „za potrzebą” i ... stała się rzecz straszna. Nasze konie dostrzegły ów koński szlak, wyrwały się nam i popędziły nim na Połoninę Wetlińską. Chcąc - nie chcąc musieliśmy iść za nimi po tych pomarańczowych kropkach, mimo że jest to szlak tylko dla konnych, a nie pieszych, turystów. Ale przecież musieliśmy (jak ja bym się inaczej żonie pokazał po powrocie ?).
Potem, już na połoninie, skręciliśmy w prawo i doszliśmy na Przełęcz Orłowicza. A stamtąd na Smerek (tam i z powrotem). Do Suchych Rzek zeszliśmy już wzorowo - szlakiem żółtym. Jeszcze przystanek w „Ostoi” - tam wypiliśmy herbatę, zjedliśmy własny „suchy prowiant”, a gospodarzy poczęstowaliśmy ukraińskim piwem. Przy świetle latarki doszliśmy do Zatwarnicy, a tam czekał na nas ... ostatni PKS, kurs godz. 20:05. Dojechaliśmy nim do mostu na Sanie w Sękowcu.
CDN

Henek
24-10-2005, 20:03
W swojej relacji Stały Bywalec pisze :

jest to szlak tylko dla konnych, a nie pieszych, turystów

Czy może posiada ktoś tajemną wiedzę dlaczego nie można chodzić po końskicyh pomarańxczowych kropkach ?


Czy jest wymóg unii ??
. czy też brak zgody miejscowej zwierzyny ???
.. a może zupełnie coś innego ???