PDA

Zobacz pełną wersję : Moje Bieszczady 2005. Impresje ogólne.



Stały Bywalec
22-10-2005, 22:58
I znów TAM byłem. Od 15 września do 8 października. Czyli 24 dni, z tego pełne 22 dni pobytu.
A teraz, 2 tygodnie po powrocie, czuję się jak wygnany z raju. Moja kotka też nie lepiej. W Sękowcu złowiła 3 myszki - ryjówki, a tu, w Warszawie, nawet much już nie ma.

Kum z Radomia też jest wściekły. Odgraża się, że albo kupi sobie siedlisko w Bieszczadach, albo się wżeni w jakąś bieszczadzką familię. Dobrze mu - jest kawalerem (z odzysku i już bez zobowiązań). A chłop jest bez nałogów i robotny ! W razie czego służę za swata.

Łącznie zrobiliśmy 12 pieszych, całodniowych (lub prawie całodniowych) wycieczek.

Parlament wybieraliśmy w Lutowiskach. Byliśmy zaopatrzeni w zaświadczenia o prawie do głosowania. Ja głosowałem na SLD, a kum na LPR. Niezły rozrzut, prawda ?

W ciągu całego okresu pobytu zdenerwowałem się tylko raz. I to bynajmniej nie wynikami wyborów. Tylko tym, że Piotr był w Sękowcu i podobno mnie szukał. A Basia raczyła mnie o tym powiadomić dopiero po Jego wyjeździe. Pobyt Piotra w Sękowcu przypadł na kilka (nielicznych na szczęście) dni deszczowych. A do pogody „gastronomicznej” też specjalnie się przygotowaliśmy, czyniąc odpowiednie zakupy u Ukraińców na targu w Lesku i Ustrzykach Dln.
Abyście nie myśleli, że tylko gorzałę i piwo kupowałem, pochwalę się, że w Tarnawie Niżnej (!) nabyłem książkę pt. „Akcja „Wisła””, wydawnictwo IPN, Warszawa 2003. Polecam zainteresowanym.Szkoda, Piotrze. Co się odwlecze, to nie uciecze. Wódkę za to piłem z Asiczką, Barszczem, Irasem i jeszcze chyba dwoma kolegami, których pseudonimów z forum nie pomnę.

W tej chwili o mało co kotka mi się nie zrzygała na biurku, obok monitora. W ostatniej chwili wyrzuciłem ją do przedpokoju. Jak widać, też ma chandrę.

Swoją relację z pobytu podaję w odcinkach - tematycznie. Jak się któraś wycieczka komuś z czymś skojarzy, chętnie poczytam o jego wrażeniach.

Piotr
23-10-2005, 01:18
Szkoda, Piotrze. Co się odwlecze, to nie uciecze. .
Jasne. A powiem Ci szczerze że sie widzieliśmy - tylko coś Cie nie poznałem. W czwartek póxnym wieczorem (chyba 29 wrzesnia), przyjechalem do Sękowca przed 23:00 i polazłem do baru po klucze - zdaje sie tam siedziałeś z gospodarzami i paroma innymi osobami. No ale cóż, od 2002 mogłeś sie lekko zmienić ;) Potem w sobote siedzialem wieczorem w minibarze (bo w piątek był zamknięty), ale Cie nie było,w niedziele też już od rana auta nie było - pewnie do Łopienki na odpust pojechałeś :)

Stały Bywalec
24-10-2005, 13:39
W czwartek póxnym wieczorem (chyba 29 wrzesnia), przyjechalem do Sękowca przed 23:00 i polazłem do baru po klucze - zdaje sie tam siedziałeś z gospodarzami i paroma innymi osobami.
Nie, to nie byłem ja.
W ogóle w tym barku mało co bawiłem. W ciągu całego pobytu byłem w nim chyba tylko 2 razy.

w niedziele też już od rana auta nie było - pewnie do Łopienki na odpust pojechałeś
Dokładnie tak. Kum by się na mnie pogniewał, gdybym go nie zawiózł do Łopienki. Trzeba się było z nami zabrać. Pogoda już się w niedzielę poprawiła. Ten dzień (2.X.) chyba opiszę oddzielnie.