PDA

Zobacz pełną wersję : Astrowo-Anyczkowe bajanie i co to z tego wyszło...?? ;D



Anyczka20
22-11-2005, 14:47
6 rano. Otwieram oczy wbrew sobie :roll: … coś mi powiedziało, żeby jednak zmienić plany. Ach ten magnez huczwicki. Szybki sms do Astry i jeszcze mam dwie godzinki spania 8) Jakimś tam cudem (tutaj muszę nadmienić, że straszny śpioch ze mnie) zebrałam się w sobie, wstałam, dotarłam na dworzec i nawet zabrałam ze sobą plecak. Na dworcu pustki… hmm…dzwonię do Astry. Nie pamiętam przebiegu rozmowy, ale koniec brzmiał mniej więcej tak:
- Astra to gdzieś jest teraz?
- Anyś, a masz może dwa warkoczyki?
- yyy…(zdurniałam, co ona mi tu o warkoczach nawija). Po chwili odwracam głowę lekko w prawo a tu Astra stoi nade mną…ciekawe jak długo :?: :wink: O ja ślepa :shock: Powitania, uściski i ogromna radość z ponownego spotkania. Znamy się dopiero od niedawna, ale okoliczności poznania i inne takie różne bieszczadzkie przygody :mrgreen: (ach ten Horodek!!) sprawiły, że mam wrażenie że znam ją „kope lat”. Zresztą my harcerki… :lol:
Nadjechał autobus, bilet do Bystrego i w drogę. Muszę tu dodać, że czasem na niektórych biletach zamiast nazwy Bystre widnieje jeszcze Karolów, sama widziałam. Ledwo zdążyłam usiąść a tu telefon:
-Cześć Anyczka tu Długi. Jestem przed Sanokiem, czy zaproszenie na kawę nadal aktualne?
- ŁUPS!!!!! :oops: :( :oops:
Cholerka, całkiem zapomniałam. Tłumaczę się głupio, że „kurcze no zaproszenie aktualne, ale ja w drodze w Bieszczady właśnie”. Proponuje spotkanie gdzieś w Biesach, albo w drodze powrotnej w Sanoku. Mam nadzieję Długi, że wybaczasz…bo trochę mi głupio :oops: Ale tak sobie pomyślałam, że może następnym razem jak zagościsz w Anyczkogrodzie to ja się do tego czasu nauczę robić pierogi :D W każdym bądź razie zapraszam ilekroć będziesz w Sanoku. Autobus jedzie dalej…i znów telefon…mama!!! :roll:
- No jak tam Alunia?
- Dobrze mamuś, nawet nie pomyliłam autobusu.
Ach ta mama :? …no martwi się kobieta pewnie, tak to sobie tłumaczę po czym wyłączam telefon co by mnie już więcej nie denerwował. Dalsza droga mija na pogawędkach z Astrą (ona mówi ja słucham :wink: ). Jest dobrze, jest pięknie bo nie mamy planu. Jedziemy do lasu!!! Witaj przygodo!!! :mrgreen:

bertrand236
22-11-2005, 15:30
Coś w sobie Kobieto masz, że trudno sie z Tobą spotkać w Anyczkogrodzie. Ciekawe, że w Bieszczadzie już nie jest to takie trudne. :wink: :lol: :lol: :lol:

Pozdrawiam

długi
22-11-2005, 16:15
Mam nadzieję Długi, że wybaczasz…bo trochę mi głupio
Noooo pewnie
Pisz dalej, bo w krótce będzie moja relacja
Długi

Astra:)
22-11-2005, 16:43
Dalsza droga mija na pogawędkach z Astrą (ona mówi ja słucham Wink ). Jest dobrze, jest pięknie bo nie mamy planu. Jedziemy do lasu!!! Witaj przygodo!!! Mr. Green
_________________


hiehie... Korci mnie, żeby pouzupelniać, byłby ubaw (medalu sa dwie strony) :)

joorg
22-11-2005, 18:07
Korci mnie, żeby pouzupelniać, byłby ubaw
pisz, pisz to będzie dopiero ciekawe --to "samo" widziane z dwóch stron, ale piszcie tak ,żeby jedna nie wiedziała co druga pisze i nie sugerowała sie relacjami -- np o jednej godzinie wysyłać na forum dzień po dniu -- może być np w takim stylu

(pisze Astra )" Siedze i siedze na tym pustym dworcu już od 2 godzin , a ludzie którzy tam są i tak patrzą na mnie jak bym całą noc tam była , nagle tel . patrze a to Anyczka dzwonie - pytam sie czego sie spóżnia , a ona ze musiała sie wracać do domu po plecak ,bo zapomniała ...pytam sie jej Any coś se takie warkoczyki strzeliła --cisz , tak tak widzę cie ale słabawy głosik coś masz dzisiaj .... "i td no może w takim stylu haaaah
a do tytułu dodać....


Astrowo-Anyczkowe bajanie - widziane oczami Astry i Anyczki ,a co to z tego wyjdzieee... nono ??

pozwoliłem sobie do cytatu już dopisać (to moja propozycja)

Astra:)
23-11-2005, 02:20
"... Kukurykuuuu... kukurykuuuu.... ku..."- zdusiłam "gada"... leniwym ruchem spojrzałam na komórkowy "Clock"... 6 rano... Cholerka, trzeba wstawać, jeszcze się spakować... Przymrużyłam oczka... "Eeee... jeszcze minutkę...". Nastała 20sto minutowa pauza w świadomości.
"kukurykuuuu, kukurykuuu...kuku..."- jasny gwint! Gdzie on jest... Jest. Telefon z porannym budzikiem pod poduszką... Co za głupota. Nie ma rady trzeba wstawać. pakowanko, śniadanko i w drogę... Już na stacji smsik od Anyczki, że zmiana planów i żeby kupić bilecik tylko do Sanoka. "oki". To jadę... I jadę do tego Anyczkogrodu całe 2h... Jest! SANOK pisze :D :) "Ciekawe czy Ala się spóźni"- przemknęło mi w myśli pospiesznej przy zabieraniu swoich szpargałów z autobusu. Idę obejść stację. Jeszcze dobrze nie pomyślałam...Ala dzwoni :) :) :D
- "Cześć Astra"!
-" No cześć Ala"- kontynułując zwiedzanie stacji widzę jak siedzi na ławeczce sobie taka mała, słodka "Dżindżiana" z warkoczykami i gada do komórki :D
- "No gdzie jesteś Astra? ja już na stacji jestem"
-" :D :) A masz fajne warkoczyki może'?
... konsternacja Ali, szok może na myśl mojego telepatycznego jasnowidzenia chyba :D :) poczym odwraca głowę "lekko w prawo" i :D... Aż Alę zmroziło bo się wzdrygnęła na mój widok :) I mnie tez wzdrygnęło bo Alę wzdrygnęło! (człowiek się zawału w Anyczkogrodzie na stacji PKS może nabawić!:D)
Szeroki uśmiech "... Oż Ty! Astra!"- krzyknęła i padła mi w ramiona :) :) :)
No chwilę nam zajęło zanim oderwałyśmy się od siebie :) (tu proszę nie folgować fantazjom, bo to szkodzić zdrowiu może :)) Ale jak się już oderwałyśmy to Ala się przemogła i coś zaczęła mówić... Nieśmiało najpierw, tak delikatnie... Ale w autobusie do Bystrego to tak się Ala rozgadała (jak nie z Długim to z mamą :)), że dojść do słowa (nawet po szkoleniu z technik negocjacji) nie można było. "To Ci Ala! :) Szczęście, ze tam gdzie jedziemy nie ma zasięgu :D".
No, Bystre. Nareszcie potuptamy sobie trochę. Na samą myśl mi się buźka uśmiechnęła... patrzę a Ala zwalnia kroku... "kurcze... Chyba nie chce wracać...? Rozmyśliła się...?... Zaglądam nieśmiało przez ramię Ali, żeby delikatnie zapytać co jest grane... A tu widzę Alę.... "No jasne! Zwolniła kroku bo smsy pisze!"...;D :P :D
CDN...

Anyczka20
23-11-2005, 13:42
Uż my som. Wysiadły z autobusu i dalej piechotą. Chwilka na smski, bo potem nie ma zasięgu :wink: Właśnie sobie uświadamiam, że po raz pierwszy w tym roku przebywam tą drogę pieszo…hehe…ale burżuj ze mnie, zawsze ktoś się trafił z samochodzikiem 8) Miesiąc temu przydarzyła mi się fajna historia w tym miejscu. Otóż stoję sobie na stopa w Hoczwi, szybko dostałam się do Baligrodu, wchodzę do sklepu, a tam jakiś pan od progu krzyczy do mnie: „O to pani już tutaj! Przepraszamy, że pani nie zabraliśmy, pani się tak ładnie uśmiechała! Teraz podwieziemy panią gdzie pani zechce, co by uspokoić sumienia” :shock: :D Eee…zdurniałam….hehe….Po chwili namysłu, bo różne licho w ludziach siedzi skorzystałam z okazji. Jakoś tak dobrze im z oczu patrzyło.
Tak więc tym razem idziemy, w końcu idziemy, jest ciepło jak na połowę listopada. Liście już opadły, troszku pustawo i jakoś tak łyso się zrobiło, ale przyjemnie…bardzo przyjemnie. Ruch niewielki, praktycznie znikomy, turystów brak. Dreptamy od czasu do czasu rozmawiając (Astra mówi ja słucham raz na jakiś czas wydobywając z siebie dzwięki :lol: )
Dochodzimy tam dokąd mamy dojść…troszkę zmieniona okolica od ostatniego razu…kilka nowych dróg zrywkowych, pościnana olsza szara...dziwnie jakoś. Już z daleka widzimy przemieszczające się postacie w okolicach chatki, więc niestety oznacza to to, że nie będziemy same :roll: Myślę, myślę…patrzę, patrzę…no nie znam ich. Ktoś nowy? Po bliższym poznaniu dowiadujemy się że to trójka ( 2 dziewczyny + facet) „fizjolofów” :wink: z Lublina. Przywieźli ze sobą dużo książek. Wybierając to, a nie inne miejsce z góry założyłam że nikogo tu nie będzie. Totalna naiwność z mojej strony.
Szybkie obejście wokół chatki…stoi sobie nadal „cała i zdrowa” , Żubr dorobił kilka nowych świeczników i podłogę za kominkiem. A propos…. Bertrandzie twoja latarenka, cudnej urody zresztą oprócz tego że ładnie wygląda wisząc przy suficie, to niestety cosik mało światła daje…ale może właśnie o to chodziło :twisted: :) Zaglądamy do zeszytu, okazuje się że Iras był przed nami, ale kilka godzin wcześniej się zmył. Ładnie to tak nie poczekać na koleżanki :?: Z jego wpisu dowiadujemy się również, że właśnie w tej chwili jesteśmy w chacie pod Haliczem i że jutro wszyscy spotykamy się „Pod Rawkami”… hehehe… dobre :mrgreen: No popatrz Astra….chyba znów zbłądziłyśmy….ach te baby, zawsze jakieś ścieżki pomylą :) Jak cudnie jest błądzić, zwłaszcza kiedy drogi prowadzą w takie miejca.
Jako, ze na zewnątrz było jeszcze widno, dziewczynki udały się na spacerek na pewną pobliską górę w celu bliżej nieokreślonym. Gdzieś tam podświadomie chciałam się przywitać z górami. Przeszły potok i teraz pod górę łąką…cudną łąką…pustka. Z góry wszystko wygląda inaczej. To nie to, żebym się czuła wielka będąc na górze, tylko z góry te małe, nieistotne rzeczy są niewidoczne, nie mają żadnego znaczenia :lol: Cudne to uczucie kiedy tylko ja i góry, właściwie to my, bo Asterix był ze mną...ale z nią właśnie dlatego fajnie się wędruje, że mam świadomość jej obecności, ale mimo to czuję że jestem tu sama. Dobrze jest kiedy jest z kim pogadać, pomilczeć, dzielić się radością czy smutkiem, po prostu przeżywać razem góry :D Doszły do ambonki i na tym poprzestały. Weszłam sobie na górę…ech jak pięknie, cudowne pastelowe barwy późnej jesieni dobrze robią dla ciała i umysłu. TRACH!!!!!! Co jest cholerka :?: :shock: Wychylam się…hahahaha…na tak….. :mrgreen: Astra a mówiłam Ci, nie jedz tyle krakersów. :twisted: Drabina uszczupliła się o jeden złamany szczebelek. Nie ma co….jak na drabiniarę przystało, nie poddała się i dalej pnie do góry :lol: Troszku tam sobie posiedziałyśmy rozmawiając o tym i owym (tu uwaga: Astra mówiła i Anyczka też mówiła), troszku pomilczały….cisza w takich miejscach jest cudowna…przeszywa się na wskroś, wnika w Ciebie, ze jest Ci tak dobrze, że boisz się odezwać. Zerwał się zimny wiatr więc zaczęłyśmy wracać pomalutku, trzeba jeszcze pomóc drewna nazbierać zanim się ściemni. Wieczór zapowiadał się spokojny, jasny, nawet ciepły, księżyc pokazał się nad chatką…istne cudo…<marzyciel> :lol:

bertrand236
23-11-2005, 14:09
Bertrandzie twoja latarenka, cudnej urody zresztą oprócz tego że ładnie wygląda wisząc przy suficie, to niestety cosik mało światła daje…ale może właśnie o to chodziło
Ona miała dawać nastrój, a nie być żródłem oświetlenia chatki. A tak przy okazji cieszę się, ze mój 500 post jest odpowiedzią dla Ciebie. :D No dobrze obiecuję, że po mojej następnej wizycie w chatce będzie druga.Ty sprzątasz, ja uzupełniam sprzęty :D :lol:

pozdrowienia

Astra:)
23-11-2005, 14:46
TRACH!!!!!! Co jest cholerka Question Shocked Wychylam się…hahahaha…na tak….. Mr. Green Astra a mówiłam Ci, nie jedz tyle krakersów. Twisted Evil Drabina uszczupliła się o jeden złamany szczebelek.


:evil: :roll: bez pogrubień by się obyło :evil: :roll: a tak... aż podskoczyłam z wrażenia co się stało! :P :D ... Zaraz mi wystawią tabliczkę z napisem "DRABINIAROM NA DRABINY WSTĘP WZBRONIONY" :roll: :oops: :lol:

bertrand236
23-11-2005, 15:04
Się dziwię, ze nie pospadałyście obie z tej ambony. :lol: :lol: Podłoga na górze jest tak licha, że szkoda gadać. Ja z moja postura nie zaryzykowałem. a może to ja w sierpniu nadwyrężyłem szczeble tej drabiny.

bertrand236
23-11-2005, 15:08
Jeszcze raz oglądam te zdjęcia Wasze i moje i stwierdzam, że chyba jednak to nie ta sama ambona. /Poręcz raz z lewej raz z prawej.

Pozdrawiam i póki co się nie wtrącam to tego wątku

Anyczka20
23-11-2005, 15:15
hehe...nasza jest pod Huczkiem :mrgreen: ...Nie ma co, Astra nie zwali winy na Ciebie za polamany szczebel :lol: :twisted: :lol:

Bison
23-11-2005, 17:59
Cudne to uczucie kiedy tylko ja i góry, właściwie to my, bo Asterix był ze mną... Asterix! :lol: Dobre! Bardzo ładnie dziewczynki Bardzo ładnie to sie chwali i czekam na ciąg dalszy...Byle nie tyle co na Jabolowa relacje :P

Astra:)
23-11-2005, 18:14
Asterix! Laughing Dobre!


:evil: :evil: :evil: :? A który był grubszy? :evil:

Doczu
25-11-2005, 09:33
Ten Asterix, to riposta jak mniemam za Półchrapkowego Krasnala :twisted: :twisted: choć niezbyt trafna bo Asterix wcale nie był gruby. Aterix to ten mniejszy z postaci.
Ten gruby to Obelix.
No a teraz dziewczyny do klawiatur i czekamy na ciąg dalszy :-)

Doczu
26-11-2005, 06:35
Tak właśnie przeczytałem to co napisalem powyżej, i kurka widzę, że trochę nie teges wyszło, bo wygląda to tak, jakbym uważał, że kolezanaka Astra jest gruba, a ja tego powiedzieć o niej nie moge, bo jej nie znam z "wizji". Tak więc nie nalezy mojego powyzszego postu odczytywać w ten sposób.
Chciałem tylko wyjaśnić kwestię Asterixa (jako postaci bajkowej), ze to ten mniejszy, zarówno wzrostem jak i tuszą i nicc ponadto. Żadnych podtekstów. Ja prosty człowiek jestem, i pisze w sposób prosty, co czasami doprowadza do niezręcznych sytuacji. Wybaczcie więc jeśli to zabrzmiało nietaktownie.
Najchętniej usunąłbym powyższego posta, ale mogłoby to być poczytane jako próba manipulacji, stąd to sprostowanie.
A tymczasem dziewczyny - napiszcie ciąg dalszy.

bertrand236
26-11-2005, 16:10
:shock: Wysłany: 05:35, 26.11.2005
Doczu! Dospać nie możesz :?: :?:
Dziewczyny Ci chodzą po głowie :wink: :?:
pozdrawiam

Astra:)
26-11-2005, 18:33
Tak właśnie przeczytałem to co napisalem powyżej, i kurka widzę, że trochę nie teges wyszło, bo wygląda to tak, jakbym uważał, że kolezanaka Astra jest gruba, a ja tego powiedzieć o niej nie moge, bo jej nie znam z "wizji". Tak więc nie nalezy mojego powyzszego postu odczytywać w ten sposób.
Chciałem tylko wyjaśnić kwestię Asterixa

:D :D :D No to sprawa wygląda tak, Doczu :twisted: Faktycznie powiedzieć nie możesz, że mnie znasz na wizji i to trzeba jak najszybciej nadrobić! :) (to kiedy i gdzie się spotykamy?- sprawa dla mnie raczej jasna, że gdzieś w Bieszczadach :))

A co do tuszy... No cóż, mój dziadzio powtarza mi ciągle..: "Wnusiu, ja Cię proszę, zjedz coś, bo strasznie coś bidnie wyglądasz..." :) :wink:

A postem się nie przejmuj, odkupisz się kidyś. Na biwaku siakimś ;D Będziesz herbatki robił Asterixowi :D :) :) :) Pozdrowionka! :wink:



Dziewczyny Ci chodzą po głowie Wink Question

:oops: :lol: Oj, Bertrand...! :roll: :D No ba! A co ma Doczowi chodzić po głowie!? :D Pozdrawiam!

Doczu
27-11-2005, 17:16
Faktycznie powiedzieć nie możesz, że mnie znasz na wizji i to trzeba jak najszybciej nadrobić! (to kiedy i gdzie się spotykamy?- sprawa dla mnie raczej jasna, że gdzieś w Bieszczadach
No mooowa, że w Bieszczadach. Najbliższa okazja najprawdopodobniej nadarzy się już tej zimy, bo planuje przyjechać na kilka dni do chaty koło Baligrodu :-)

A postem się nie przejmuj, odkupisz się kidyś. Na biwaku siakimś ;D
Skoro tak mówisz... :-)

No ba! A co ma Doczowi chodzić po głowie!?
A choćby popielice :-)
No ale prawdą jest, że ostatnio niedosypiam bez jakiejś widocznej przyczyny, zresztą nigdy nie lubiałem spać do 8.00. Zazwyczaj zrywam się "z kurami"

Anyczka20
03-12-2005, 19:16
Wchodzimy do chatki…oooo…..szok… :shock: Jakoś tak ludniej zrobiło. Harnaś, Żubr, Kasiula…fajnie. No to zapowiada się wesoły wieczór. :wink: :mrgreen: Przywitania, rozmowy, grzaniec już wstawiony do kominka, minuty zaczęły szybciej płynąć. W między czasie pojawiło się jeszcze kilka innych osób, między innymi Cichy z Nanuką (pozdrawiam serdecznie :D ). Spokojna i cichutka zazwyczaj chatka przepełniła się gwarem jednocześnie nic nie tracąc na swojej magiczności. Koniowe wino poszło w ruch, ale żeby nie było…myśmy tylko sprawdzali „czy ono aby nie mdłe” :lol: :twisted: …hehe…tzw. degustacja. O jak miło się zrobiło, w każdym kącie chaty toczyły się rozmowy na ważne i mniej ważne tematy. Nawet Anyczka się rozgadała. :wink: Dobrze mi tam tak było. Zresztą od pewnego czasu przyjeżdżam tam jak do domu :arrow: jakoś tak czuje się „jak u siebie”. Tylko grajka jakiegoś z gitarą brakowało. Mówisz i masz :!: Jak w bajce, czary mary i zjawił się Manowiec z ekipą. :mrgreen: Powitaliśmy ich chlebem i solą i czymś tam jeszcze %-owym. Pięknie…jest pięknie, sami znajomi się zjechali. Manowiec „zaraz” zabrał się do roboty i gitara tudzież inne instrumenty poszły w ruch. Przycupnęłam sobie razem z Astrą w kąciku i z bocznej perspektywy obserwowałyśmy cały ten cudny, magiczny wieczór. „W rozstrzelanej chacie rozpaliłem ogień;” zabrzmiałao najsampierw i moje ciało przeszedł przyjemny dreszczyk :D Ech, jak bardzo słowa tej piosenki pasują do tego miejsca, wszystko jest akurat, tu i teraz. Myślami przeniosłam się prawie rok wstecz, gdzie w podobnym gronie, w podobnym klimacie spędzaliśmy sylwestrową noc. Ech!!! Niech żyje spontaniczność. :D Wszystko nagle stało się takie piękne, przyjazne, ciepłe. Kocham Cię życie!!! Jak mi tam dobrze było, dźwięki gitary łagodziły moje wnętrze, uspokajały myśli, wyciszały jeszcze bardziej…magia… Cieszę się że są jeszcze, „takie” miejsca, „tacy” ludzie z którymi można przeżywać „takie” chwile. :mrgreen: Potem jakoś łatwiej jest gdy się wraca do szarej codzienności.

Anyczka20
03-12-2005, 19:25
Po cudnym wieczorze, gdzie ukołysała mnie gitara, jeszcze piękniejszy poranek…bo w Bieszczadach. 8) Nocka spokojna, bardzo ciepła ino troszku ciasno było i żubrowy łokieć wbijał mi się w plecy. :roll: Wstawać nie wstawać-oto jest pytanie?? Hmm…jako dyżurny śpioch jeszcze troszku poleżę. :twisted: Astra poszła w moje ślady. Po „pewnej” chwili znów otwieram oczy, fajnie budzić się dwa razy jednego poranka. :lol: Pierwsza myśl jaka mnie „naszła” tego pięknego dnia to taka, że czas iść. Cudne to miejsce ale ja przyjechałam odpocząć, a tu za głośno się zrobiło. Zdecydowanie za głośno. Jak zwykle ciężko było nam ruszyć…tam zawsze tak jest…jeszcze rozmowy z nowopoznanymi, jeszcze kawka, potem druga…nic to…”ruszmy się Astra!” Zdjęcia na pożegnanie i poszłyśmy. Jakkolwiek to zabrzmi to z wielką ulgą…bo chcemy trochę pobyć w ciszy i spokoju, pójść tam gdzie nas jeszcze nie było… :D
- Hmm…Astra, to dziś jest ten wieczór z Czarnohorą pod Rawkami? Jedziemy?
Spojrzały po sobie, po czym jednocześnie:
- Eeeee…nieee!!!
No i wszystko jasne. 8) :lol: No to idziemy. Na razie drogą, długo drogą…..

Bison
05-12-2005, 16:24
PIknie... piknie... :mrgreen:

Doczu
05-12-2005, 17:18
PIknie... piknie...
Tylko tak jakoś krótko :-(

Astra:)
05-12-2005, 19:32
Tylko tak jakoś krótko Sad

A bo to jeszcze nie koniec :D

Astra:)
05-12-2005, 20:46
Eeeechhh... Nie będę łatać dziur w całej opowieści, bo wyszłaby z tego zupełnie nowa historia :) :D Pokontynułuję od momentu (rejestr pamieciowy Anyczki) :


Tylko grajka jakiegoś z gitarą brakowało. Mówisz i masz Exclamation Jak w bajce, czary mary i zjawił się Manowiec z ekipą. Mr. Green Powitaliśmy ich chlebem i solą i czymś tam jeszcze %-owym. Pięknie…jest pięknie, sami znajomi się zjechali. Manowiec „zaraz” zabrał się do roboty i gitara tudzież inne instrumenty poszły w ruch. Przycupnęłam sobie razem z Astrą w kąciku i z bocznej perspektywy obserwowałyśmy cały ten cudny, magiczny wieczór.

No tak... Zjawił się Manowiec, niejaki "Milimetr" (facet miał ponad 2m wzrostu) i Sławek,, który zdarł buty na wędrówce :)... Gitarę faktycznie mieli, co zwrócilo moją uwagę od samego początku... Postawili gitarę w kącie i wzięłli się najpierw za przygotowanie posiłku co rzeczą raczej zrozumialą jest... Przycupnelam więc na rozlożonym juz posłaniu i zatopiłam myśli w roztańczonym ogniu paleniska... Pięknie.. trochę głośno ale gwar, raczej, o sensowne "nauki" wzbogacał a conajmniej można było się zadziwić różnorodnością, jaką Bozia obdarzyła nasz Ludzki Gatunek... Z zadumki wyrwala mnie Ala, która cichaczem, bojąc się chyba narazić zadumanej Astrze :), zapytała niewinnie: "Co tak siedzisz cichutko" (albo coś bliskoznacznego :))... Odpowiedzialam, że na dźwięki gitary czekam ponad godzinkę... Odpowiedziala :" Nieeee no... Napeeeewno zagrają... Jedzenie robią narazie..." :) :) :) Otuchy dziewczyna, w oczekiwaniu na pierwsze dźwięki gitary, chciala mi dać :)... Czekałam więc cierpliwie.... nastepne... z 1,5h... Suma sumarum zagrali w końcu... Zgrali kolo północy... I aż mnie przestraszyli, bo po 2h oczekiwania rozgadalam się z Alą w kącie i zapomnialam na co tak czekam :) Aż tu nagle...: "dum....dururu dum..."... Zabrzmiala... Cisza jak makiem zasiał... I zwiódł nas Manowiec na manowce swoim cudnym śpiewograniem :)...
Żubr poszedł spać, wszyscy pokladli się do śpiworów i słuchali (Żubr chrapał prawie w rytm :D... Tak pospalismy i spaliśmy do rana... Przebudzając się w nocy (...)
:mrgreen: Słyszeć można było duet pochrapywania na głosy Żubr kontra Ala (Anyczka) :twisted: :lol: ech...

Poranek.... Zwinnie się pozbierałyśmy, porobiłyśmy zdjęcia, doznałysmy szoku ilości szkła przed chatą... I stwierdziłyśmy że czas iść... Pożegnania, życzenia szczęścia i spotkania w przyszłości... i ufff... idziemy... Idziemy... Pogoda cudna... Słychać potrącane pod butami kamyczki... Rozglądamy się dookoła jakbyśmy chciały wybadać czy aby przypadkiem nic się nie zmieniło od ostatniego razu... I zmieniło się, kurka... Wyrąbali parę drzewek wokół "garażu"(tam gdzie zwykle parkowali bywalcy... Już nie będzie taki... intymny, jak dotychczas...:( Od czasu do czasu wtrącałyśmy coś na zmianę i raczetylko po toj, by upewnić się, że "jesteśmy" :) Potrzeba małomówienia albo nie mówienia wcale bywa na takiej wędrówce zbawienna :) Zauważyłam u Ali cechę podobną do swojej i bez okadzania mogę rzec, ze rozumiałyśmy się niemal bez słów :) Dlatego też bez mrugnięcia zbieram Alę na następne siakieś wędrowanie :) jeśli takowe zaplanuję (albo i nie zaplanuję :) :) :) )
Po drodze oczywiście złapałyśmy swoje zasięgi :mrgreen: :roll: coby komuś przerywane "hello" powiedzieć czy napisać zadługiego eska i wywolać uśmiech np.Przyjaciela, idącego po mieszczańskim bruku... Ala aż przycupnęła, wyjęła batoniki, chętnie częstowała :D(chyba chciala mnie przekupić ;p ;)) Zagryzala slodkości jedną ręką a drugą stukała, stukała... i stukala aż wystukala karygodną ilość sms'ów (mało mi wiadomo do kogo (???)) wkońcu, zrywając się padło wspaniałe pytanie..: "To idziemy Astra?" :lol: :roll: :roll: :o :lol:

joorg
05-12-2005, 21:16
Przycupnelam więc na rozlożonym juz posłaniu i zatopiłam myśli w roztańczonym ogniu paleniska...
no tak ale nie ma tego posłania ??? tylko siedzisz "zatopiona w myślach " jak widać na "załączonym obrazku" -- naprawde czuć TEN "KLIMAT" -- ładnie i oryginalnie to opisujecie Dziewczyny -- proszę dalej....

Astra:)
05-12-2005, 21:22
No było joorg i posłanie i roztańczony ogień, zadumka była i... Ala tez tam była :)

joorg
05-12-2005, 21:40
i roztańczony ogień, zadumka była i... Ala tez tam była
no to widać .. super przeżycie .. a Ala "obrazki"robiła w tym czasie ? a to ,że nie mówiłyście dużo rano (no i dobrze też tak trzeba ...) -- to też rozumie... :wink:
"je to krasne "

długi
05-12-2005, 22:15
To dobrze, że są jeszcze ludzie z którymi można przyjaźnie pomilczeć.
Długi

Anyczka20
05-12-2005, 22:51
To dobrze, że są jeszcze ludzie z którymi można przyjaźnie pomilczeć.

Masz prawdu :mrgreen:
W myśl zasady "...cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy dobrze się ze sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. Oto wielki paradoks."
(Nicholas Sparks)

Jabol
05-12-2005, 23:35
...ładnie :)

Anyczka20
06-12-2005, 15:19
Droga jak to droga…kilometry uciekały niezauważone…można by rzec od słowa do słowa. :wink: Na temat małomówienia nie będę już się rozpisywac….myślę że dla tych którzy czuja podobnie i mają taką potrzebę w górach jest to jak najbardziej zrozumiałe. Mijając opuszczoną dolinę Rabego po raz pierwszy zauważyłam jej pustkę, tzn. widziałam ją ilekroć tam byłam, odkąd pamiętam były tam tylko łąki….ale jak człowiek sobie uświadomi, że to kiedyś całkiem słusznych rozmiarów wioska była…to jakoś tak żal w serduchu ściska. :( Przypomniał mi się post forumowicza obecnie zamieszkałego w „Hameryce”, dawnego mieszkańca wsi….nie mógł uwierzyć, że po jego rodzinnej wsi została tylko rozwalając się stodoła…smutno…. :cry:

Podczas drogi Astra zdobyła się na pewne wyznanie, oświadczenie czy jak by go tam zwał… :lol: .Nie wiedząc jak zareaguję, zaczęła delikatnie: „Anyś, wiesz dziś się w nocy przebudziłam i tak patrzę na Ciebie a Ty tak słodko sobie pochrapujesz, nie tak głośno i mocno tylko tak jak dziecko.. no i śmiać mi się chciało".... :mrgreen: (coś w tym stylu w każdym razie) Tak oto tym sposobem zostałam przechrzczona z Anyczki na Półchrapka. :roll: :wink: Wbrew swojej woli i wiedzy na temat rzekomego chrapnia :evil: :roll: :wink: Potem ktoś zapytał czy Półchrapek to jeden z krasnoludków…..Hahaha…. :D :lol: ja już więcej nic nie mam do dodania w tym temacie……. :wink:

Podejście pod Żebrak poszło szybko, Astra włączyła napęd na cztery koła :wink: …jejku jak ona tymi nogami przebierała, ledwo nadążałam za nią. :oops: Na górze lekka mgiełka, zaczęło kropić…smeski od znajomych, no to trza odpisać i chwilkę odpocząć…Astra coś nie ma ochoty…łap batona…..zatrzymała się….dobra moja. :twisted: Zizimno się zrobiło, więc zmykamy na dół.... poszło nam z górki. 8) Przypomniałam sobie, że przecież po drodze mijamy geocache, wiec wstąpimy zobaczyć co za skarb ukryty: http://forum.bieszczady.info.pl/bieszczady2213-0-asc-18.html Wzieły to co znalazły, cosik zostawiły i polazły dalej...ale już nie bitą drogą... :mrgreen:

Astra:)
06-12-2005, 20:48
W sprawie chrapania:
Polej napisał:
"Trzeba było wykorzystać gwizdek Gwizdanie pomaga"

No taaaak... Ale gwizdek oddałam komuś, kto go znajdzie na geocasche'u... Bylby gwizdek na KRASNALE PÓŁCHRAPKI a nie na niedźwiedzie. Tam pikuś niedźwiedzie przy KRASNALKACH PÓŁCHRAPKACH :D :D :D

Ehahahahaha... No tak... Mamy Krasnala Półchrapka i z Tymże oto Krasnalem, 12 listopada 2005 roku, powędrowałam w kierunku pewnej chatki pod Chryszczatą :) Z miejsca, gdzie ukryty jest bieszczadzki geocasche, to już tylko rzut beretem :) Poszłyśmy więc leśną drogą w górę potoku, który szumnie dawal znać o sobie. Pogoda przyjazna, Cisza cichsza była niż zwykle, tak, że wszystko słychać było... najmniejszy szelest, kropelki szronu spadająde z jednego liścia na drugi, najlżejszy podmuch... Ocieranie się naszych supratexowych kurtek też było slychać... Od czasu do czasu przystawałyśmy w bliżej nieokreślonym celu... jak zwykle rozglądając się dookoła badawczo... Jak każdemu wiadomo podejście badawcze do spraw Natury niesie ze sobą pewne reakcje skutkowe :) Czemu więc u nas miałoby byc inaczej? :D... Wypatrzyłyśmy bowiem dwa pojazdy sporych gabarytów hehehe... I kurcze, aż mi się zamarzyło przez moment znaleść kluczyki gdzies pod siedzeniem (nawet się rozglądałam, ale ani huhu...:()... nic to... szkoda... Choć w pojęciu Ali to chyba "całe szczęście"... (nie mam prawa jazdy nawet kat. B co tu mówić o kat.C :oops: :roll: :lol: :lol: :lol: ). Mimo wszystko, by złagodzić uczucie rozgoryczenia brakiem reakcji pojazdów naszą obecnością... Powłaziłyśmy do środka tak czy siak :D ... CDN... :lol:

joorg
08-12-2005, 22:19
... CDN...
chyba już czas pisać dalej :roll: ( to tyczy się Jednej i Drugiej , )- na CDN dwa dni wystarczy :wink:
milczenie jest dobre .. ale do czasu, kiedyś trzeba się "odezwać"

bertrand236
08-12-2005, 23:34
milczenie jest dobre .. ale do czasu, kiedyś trzeba się "odezwać"
Przyganiał kocioł garnkowi.... :D Przejrzałem Twoje posty :roll: . Sądząc z tego, że mieszkasz w Krośnie w Bieszczadzie bywasz często :P . Napisz proszę jakąś własną relację... :D Wiem, że czyta się dobrze.... :D Ale Twoje posty takie króciutkie
:wink: Pozdrawiam

joorg
09-12-2005, 00:48
Wiem, że czyta się dobrze..
Bertrand co ja poradzę jak ja wolę czytać -- a jeszcze bardziej wole rozmawiać -- a propozycja KIMB6 w Szwejkowie jest OK - do rozmowy i mam nadzieje że porozmawiamy , o ile tez masz taką wole

bertrand236
09-12-2005, 09:25
a propozycja KIMB6 w Szwejkowie jest OK


Szwejkowo jest moim zdaniem za małe dla takiej grupy osób, ale może się mylę.


o ile tez masz taką wole
mam
pozdrawiam

Anyczka20
10-12-2005, 00:52
Ano ideme v pered. Droga zrywkowa strasznie rozjeżdżona…ale to nie ważne. Jest las, późna jesień, cicho potok gada, jeszcze widno a my już prawie w domku. :lol: Po drodze spotkałyśmy małżeństwo z dzieckiem, którzy postanowili sobie skrócić drogę z Chryszczatej do Mikowa. O pobliskiej chacie prawdopodobnie nie mieli pojęcia. :lol: Dzień dobry, krótka wymiana zdań, pytanie czy daleko jeszcze do drogi… i idziemy dalej. Jedyna zmiana jaką zauważyłam to taka, że mostek mechowy (jak go sobie nazwałam) się zawalił. :cry: I tak był stary i nikt po nim nie chodził…ale ślicznie wyglądał…mostek do raju…można się zadumać….ale to już takie moje bajanie. :wink: Wracając do rzeczywistości która nas otaczała…zza zakrętu wyłoniły się dwa „samochodziki”. :twisted: :lol: Jeden duży drugi mały. Astra jak to na drabiniare przystało zaraz zrzuciła plecak, wdrapała się na górę i zaczęła rozpracowywać automobile. Hehe…w sumie nic przeciwko bym nie miała gdyby znalazła kluczyki…poszalałoby się. :mrgreen: Ja też nie mam prawka, ale kiedyś trzeba spróbować. Powłaziły, pozaglądały z każdej strony…hehe.. fajnie się siedziało za kierownicą tego wielkoluda… 8)

Anyczka20
10-12-2005, 02:32
Hurrraaaa!!!! Chatka pusta. :mrgreen: Szok po wejściu….idealny porządek, spory zapas drewna, cały worek rozpałki, firanki w oknach, biała cerata na stole…..no po prostu piknie. Jak u mamy. :lol: Na dobry początek usiadłyśmy przed chatką na ławce i rozkoszowałyśmy się resztkami dnia oraz totalną ciszą przeplataną szelestem liści…. krótka-długa chwila ma to do siebie że się kończy. :roll: Astra zabrała się za rozpalanie ogniska na zewnątrz, a ja postanowiłam rozpalić w piecyku w środku, co by było nam cieplutko w nocy. Szarówka szybko przemieniła się w ciemność…przyjemną ciemność, tylko ognisko dawało ciepłe i jasne światło. Zjadłyśmy jakiegoś chińskiego wynalazka :wink: , kanapeczki a na deserek pieczone jabłka i herbatka z prundem. Ciepły napój rozgrzał nas od wewnątrz. :P Przyjemnie się siedziało przy ogniu w nocy…tylko taki maleńki niepokój mnie ogarnął…. Gdy podchodziłyśmy drogą leśną do chatki spotkałyśmy robotników leśnych, którzy spytali „Czy idziemy do budki”? Ja głupia odpowiedziałam, że tak :evil: …No i moja dziewczęca wyobraźnia zaczęła działać….a bo to różne licho w ludziach siedzi. Dobrze że można się zamknąć od środka- pomyślałam i już więcej nie zaprzątałam sobie głowy robotnikami. Resztę cudnego wieczoru spędziłyśmy w chacie na przemian dokładając drewna do piecyka. Astra wzięła ze sobą książkę, to rzecz zrozumiała…ale nie wiedzieć czemu były to „Rozmówki polsko-francuskie”??? :wink: Zagłębiła się w lekturze tej ksiażki, powtarzając na głos różne tam bonżury i orewuary :lol: . Hahaha…no jak ja ją lubie….nawet w środku lasu w ciemną noc można podszkolić swój francuski. Po wyczerpującej lekcji ułożyłyśmy się w cieplutkich śpiworach…i długo jeszcze rozmawiałyśmy…W końcu sen nas opętał…..

wojtekbieszczad
10-12-2005, 03:42
...no i czemu mnie tam nie ma, kurczę, najchętniej dziś, w tej chwili - spakowałbym dobytek na plecy i hej...)

Astra:)
10-12-2005, 11:50
Ożesz Ty Ala! :P :D Ja Ci zaraz luki połatam.... Bo zapominasz o ważnych wątkach :) Które dziwnym trafem dotyczą Ciebie ;p :D Najpóźniej jutro będzie łatanko :)

Doczu
10-12-2005, 11:58
Tak nawiasem mówiąc - Dziewczyny - mogłybyście podlinkować te obrazki na np. Imageshack lub innym hostingu.
Chetnie pooglądałbym sobie te ciężarówki w oryginalnym rozmiarze. Lubie te klimaty bieszczadzko-samochodowe.

joorg
10-12-2005, 12:35
dziewczyny Bonda ;D
ślicznie i jak miło to sie czyta i ogląda -- a" mape Barszcza" Any masz otwartą na tej stronie gdzie w dole jest zdjęcie satelitarne ?

Anyczka20
10-12-2005, 14:19
Ożesz Ty Ala! Ja Ci zaraz luki połatam.... Bo zapominasz o ważnych wątkach Które dziwnym trafem dotyczą Ciebie ;p

:twisted: :mrgreen: 8) ....ale o sooo chodzi :?:

Jabol
10-12-2005, 20:22
Lubie te klimaty bieszczadzko-samochodowe. było mówić wcześniej :lol: Tobym pstrykał je specjalnie dla Ciebie :lol: Tu masz dla przykładu chwilowo porzuconego "moto-zakapiora" którego uwieczniłem podczas poszukiwania pewnej chaty na północnym zboczu otrytu...Wybaczcie dziewczynki tą dygresję :lol: Piszcie i łatajcie...Jesteście sledzone... :lol:

joorg
10-12-2005, 21:05
Piszcie i łatajcie...Jesteście sledzone...
i tak wiem gdzie .... śledzone przez robotników leśnych .. :) ???

Astra:)
11-12-2005, 03:00
zza zakrętu wyłoniły się dwa „samochodziki”. Twisted Evil Laughing Jeden duży drugi mały. Astra jak to na drabiniare przystało zaraz zrzuciła plecak, wdrapała się na górę i zaczęła rozpracowywać automobile. Hehe…w sumie nic przeciwko bym nie miała gdyby znalazła kluczyki…

No nie znalazłam, chciałam coś z finką i kabelkami pokombinować, ale już raz kombinowałam tyle, że przy łódkach jakiś czas temu :D i nie wyszło.... Odpuściłam. Sumienie czyste wciąż:D

Poszłyśmy dalej. w górę... I już miałam zapytać czy "daleko jeszcze Papo Smerfie, bo na moje oko to gdzieś tu..." no i aż podskoczyłam... Śliczna, mała chateczka wyrosła nagle niewiadomo skąd, stojąc skromnie w kępie zieleni... "Jaaaacież... jak to mało do szczęścia mi trzeba..." Cisza, spokój, chatka, góry, las... i Ala :P :D :) "... Pusto w środku, drzwi na oścież otwarte w gości zapraszają...

Szybko uwinęłyśmy się z ogniem, herbatką i smaczną kolacyjką. Przez chwilę nic nie mówiłyśmy, chłonąc ciepło przyjaznego ogniska... Dość łatwo zatopić się w ognikach i tanecznym rozbłysku... "Cudny dzień, cudna noc..."- Przemknęło gdzieś w niewypowiedzianym zwrocie. Ala napaliła w piecu.... A właściwie... to chciała mnie zaczadzić. Tak nawaliło dymu jakby siaka dziura w kominie była. Otworzyłam drzwi, choć piorun jeden, zimno takie, że jasny szlag... Ale niech będzie! Otworzyłam... i zaczęłam łzawiący dym wyganiać... Ale zabawa: Ja dym z chaty a Ala dym do chaty...:roll: :roll: :roll: :evil: :mrgreen: Dobra Ala. Poddaję się. Pali w oczy, ciężko oddychać, niewiadomo czy przeżyjemy do rana... Ale niech Ci będzie :P :) To ja może książkę jakąś poczytam... Przypomniało mi się, co ze sobą wzięłam... Miałam zrezygnować z tego pomysłu, ale pomyślałam, ze jak będę rozmówki francusko- polskie uskuteczniać to Ala "da se siana" i przestanie "ogrzewać" chatę do 7 stopni w plusie (tyle maxymalnie chyba mogła wygrać)... "Dala se siana" :D :D :D i wzięła się za sesje zdjęciową... autoportretową (tak w zamyśle miało być a widzę, że mnie też przyłapała spryciara :evil: :shock: :roll: :mrgreen: )...

Poukładałyśmy się w końcu do śpiworów i w zażyłej rozmowie (nie pamiętam jak) zasnęłyśmy... Budziłam się kilkakrotnie tej nocy z zimna. Śpiwór kiepski, wysłużony... Temperaturka pt. "kupuję nowy puchowy śpiwór!"... Budziłam się... słysząc miarowe pochrapywanie bieszczadzkiego Krasnala, śpiąc z nim "głowa w głowę" :D :lol: :roll: :o :o :o

Astra:)
11-12-2005, 12:20
Poranek (około 6 rano)... Łagodne światełko łaskocze po policzkach dostając się przez milimetrowe szczeliny... "Ale zimno, cholera... Jak wstanę to może szybsze krążenie podniesie mi wewnętrzną temperaturkę"- pomyślałam nie otwierając jeszcze oczu. "Raz, dwa, trzy... Wstaję"- ... Ala chrapie smacznie... Porozglądałam się w półmroku siedząc na brzegu pryczy przez chwilę... Pozwoliłam owemu krążeniu się przebudzić i potuptałam w kierunku drzwi. Trzaaaaaask wydłużone otwieraniem (jak najciszej), rozbudził Alę na tyle, że przewróciła się na drugi bok i... zaczęła miarowo chrapkać sobie dalej :D... "Śpi, ok."- wyszłam z chaty i zaciągnęłam świeżego powietrza. Mgliście, bezwietrznie a szumnie... W dole lasu mgły, nie czuć wiatru na poruszenie się choćby włosów... To liście koron drzew, wysoko, rozbrzmiewały szumnym "Dzień Dobry"... pospacerowałam troszkę wokół chaty, rozpatrzyłam parę zaczepnych myśli apropos dnia poczym ziewnym "idę jeszcze do śpiworka" odpowiedziałam koronom i zawróciłam do chatki. Ala ciągle spała. Tego byłam pewna (dźwięczne chrap chrap ;D)... Wskoczyłam szybciutko do śpiworka i zasnęłam...

"kukurykuuuuu... kukurykuuuuu... Kuku..."- "choleeeerka, gdzie on jest!..."- mam. Patrzę na zegarek i nie mogłam własnym oczom uwierzyć, jak twardy sen można mieć z samego rana. Wydawało mi się, że nie dalej jak 5 minut wcześniej byłam przed chatką i mgły widziałam a tu... godz. 9.00!.. Ala przebudza się nieśmiało, ale jeszcze nic nie mówi... Dopiero za parę minut (przewracała się z boku na bok w między czasie :)) zabrzmiało cichutkie "czeeeeść"... :)

Doczu
11-12-2005, 12:46
Dzięki Anyczka za fotki. hhh, jak ja lubie te bieszczadzkie pojazdy. Jabolowi tez dziękuje :-) Mam takiego Ziła "ustrzelonego" http://plfoto.com/zdjecie.php?picture=673149

Astra:)
11-12-2005, 22:08
Ooo... Działasz na plfoto...? No ładnie :) Jeszcze nie miałam okazji Cię tam przyuważyć :) Fajne autko :)

Doczu
12-12-2005, 07:50
Działasz na plfoto...?
"Działasz" to chyba za dużo powiedziane. Ot - czasm zrobię jakies foto, które bardziej mi się spodoba i wrzucam do oceny innym. Ale najczesciej to pstrykam zdjęcia tzw."urodzinowo-wycieczkowe" pozbawione jakiejś wartości artystycznej, za to mające dla mnie wartość sentymentalną.

Jabol
15-12-2005, 03:46
nooo dziewczyny :) wędrujta :lol:

bertrand236
15-12-2005, 20:10
nooo dziewczyny wędrujta
A Ty już dopłynąłeś :?:
pozdrawiam

joorg
15-12-2005, 21:19
A Ty już dopłynąłeś
Bertrand popatrz ?? o której ON dopłynął...... :) i nie może spać

Wysłany: 02:46:55, 15.12.2005

joorg
15-12-2005, 21:25
A Ty już dopłynąłeś
Bertrand popatrz ?? o której ON dopłynął...... :) i nie może spać

Wysłany: 02:46:55, 15.12.2005

Anyczka20
18-12-2005, 00:44
Śliczna, mała chateczka wyrosła nagle niewiadomo skąd, stojąc skromnie w kępie zieleni... "Jaaaacież... jak to mało do szczęścia mi trzeba..."
"I niejeden tu pałac w zagąszczu ci błyśnie.
Godny tego, by nie był niczyją siedzibą!!"

Dobra Ala. Poddaję się. Pali w oczy, ciężko oddychać, niewiadomo czy przeżyjemy do rana... Ale niech Ci będzie
No i przeżyłyśmy :lol: Nocka minęła spokojnie, ataku tubylców nie zanotowano...ech..ta moja nieszczęsna wyobraźnia. :evil:

Budziłam się kilkakrotnie tej nocy z zimna. Śpiwór kiepski, wysłużony...
A jednak dobry śpiwór zrobił swoje...bo mnie było cieplutko 8) ...kurcze...bo mam aż wyrzuty sumienia.

Coś w tym jest, że kiedy już świta i człowiek dojrzy zaspanym okiem przez szparkę w drzwiach, że na zewnątrz już jasno....to jakiś taki spokojniejszy jest :lol: Tylko coś mnie nad ranem niepokoiło skrzypieniem drzwi :wink: Ki diabeł :?: :twisted: Dało się też słyszeć zbliżający się warkot silników tych "naszych" samochodów. Kurcze..no chyba tu nie przyjadą pod samą chatę?A zresztą, wszystko mi jedno..śpie dalej :lol:
Po dłuuuuuuuższej chwili:- "Cześć Astra"...wstaje!!!....jak pomyślałam tak zrobiłam, po czym udałam się w dal.....dalszą dal :wink: Dzionek zapowiadał się cudny, słonko swieciło mi wysoko nad głową, bardzo ciepło, praktycznie nie wieje...no bomba.....teraz tylko szybko zwinąć manele i udać się "gdzie bardziej jest bosko niż ludno "....hmm...gdzie my dziś idziemy??
Gdy wróciłam Astra już rozpaliła ogień, w międzyczasie przyszedł pan robotnik :D , jak się okazało bardzo miły człowiek...a ja sie go tak bałam :oops: Powiedział Dzień dobry, wyraził podziw, że my tu dwie, same dziewczynki, w takim lesie, że sie nie boimy..itp.. :twisted: Hehehe....narcyzm kwitnie :wink: Jak niezauważenie przyszedł tak samo znikł....kurcze no, że też każą im wykonywać taką robote w niedziele.....W tym miejscu mogę powiedzieć tylko jedno, wbrew powszechnie panujacej opini o pracownikach leśnych tudzież innych takich, ja ich bardzo szanuje i podziwiam...to są naprawdę fajowi ludzie. Zresztą tak sobie myślę, że człowiek który pracuje w lesie i spędza tam większość swego życia....musi być dobry i wrażliwy :D

Anyczka20
18-12-2005, 00:57
Zjadły śniadanko, spakowały manele...trwało to i trwało....uprzątnęły chatencję....jeszcze chwilka...to kolejne magiczne miejsce którego nie chce się za szybko opuszczać. Chwilka za chwilką płynęła :lol: Jeszcze sesja zdjęciowa.... Wróce tu na pewno..wróce bo chce, myślę że to wystarczy :D Zarzuciły plecaki na plecy i w drogę....Astra zdążyła jeszcze zauważyć stryszek...na który niestety nie zdążyła wejść :wink: Haha..wybuchnęłam smiechem :mrgreen: i przeczuwając co się może zaraz wydarzyć powiedziałam "Astra, odpusć sobie, następnym razem oki?!!" Poskutkowało :wink:
No to siup..pierw przez potoczek i bardzo stromo pod górę.....

Anyczka20
18-12-2005, 01:03
...a to jeszcze kilka fotek z cudnego poranka :lol:

bertrand236
18-12-2005, 12:28
Cudowne miejsce. Byłem tam tylko chwilę na początku stycznia. Spotkałem tam Gabriela, którego w tym miejscu pozdrawiam

Bison
19-12-2005, 17:26
A Bisona też tam kiedyś przywiało... Niestety nie spotkał wtedy tak przyjaznej gromadki.... ( a szkoda) :shock: Piszcie co by przedświateczny czas nam umilić...

bertrand236
19-12-2005, 22:47
Niestety nie spotkał wtedy tak przyjaznej gromadki
Ale na bębnach Ci grali... :D
Co z tym browarkiem :?: Czekam kiedy się odezwiesz
Pozdrawiam

Bison
25-12-2005, 02:33
Bertrandzie!
Na bebnach grali ale za zamkniętymi drzwiami od chatki... A o piwiepamietam i najprawdopodobniej w poznainiu bede chwile po sylwestrze wiec nie omieszkam sie do ciebie odezwac...:D

Bison
25-12-2005, 02:34
A tak w ogóle to wesolosci i radosci Bisonek zyczy...

Ezechiel
29-12-2005, 00:20
Widzę, że rośnie TWA ! (silnia). No, ale gdybym na swojej drodze spotkał tandem Astrowo-Anyczkowy to też bym pewnie leków na serce szybko zaczął szukać. :oops:

Miła, serdeczna relacja, napisana dowcipnym językiem. Dziękuję, do zobaczenia i opisania

Anyczka20
29-12-2005, 12:37
Miła, serdeczna relacja, napisana dowcipnym językiem. Dziękuję, do zobaczenia i opisania
Wielkie dzieki Ezechiel :D , ale to jeszcze nie koniec...mały zastój świateczno-noworoczny :wink: Ja za chwil kilka uciekam w górki 8) ...ale obiecuje że wszystko uzupełnimy tuz tuz po Sylwestrze :mrgreen:

Anyczka20
04-01-2006, 14:43
Jak obiecałam, tak jestem :lol: Moje postanowienie noworoczne jest takie, co by jak najszybciej dokończyć relacje :wink:

Tak jak mówiłam podejście „dość” strome, ale za to szybciej będzie…zresztą satysfakcja wypływająca ze zmęczenia jest jak najbardziej słuszna. Myślę, że co niektórzy rozumieją o co chodzi. Astra oczywiście wypaliła do przodu…widziałam tylko gdzieś daleko przed sobą czerwony zarys postaci z czarnym „czymś” potarganym na głowie. :wink: :twisted: Doszłyśmy do polanki...hmmm....
- „To co, szukamy cmentarza”?
- „Jasne!!!”
Tak więc w górę, w dół, w bok… cholerka nie ma go. :roll:
- „Astra, ja jestem krótkowidzem”
Ech, trzeba było iść wzdłuż potoku, a nie na skróty, to "cintorin" sam by się znalazł. Nic to… późno już… idziemy dalej. W międzyczasie telefon do Irasa:
-„Przyjedziesz?”
-„Nie”
No tak, wczoraj była impreza pod Rawkami… wszystko jasne. :wink: Kiedy doszłyśmy granią do czerwonego szlaku, moim oczom ukazał się przepiękny widok. Liście z drzew opadły i odsłoniła się panorama na łąki Rabego i na jeziorko bobrowe. W tej chwili nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie czemu nie zrobiłam zdjęcia…ale koniec końców stwierdzam, że pewne rzeczy lepiej i przyjemniej oglądać na żywo. :lol: 8) Po raz pierwszy widziałam jeziorko z góry...wow…duże jest…ach te bobry…szalone. Osobiście wolę odkrywać taaakie widoki, niespodziewane, niestandardowe i pełne uroku. Bo ileż można patrzeć na Caryńską z Wetlińskiej lub odwrotnie. Korci mnie aby w tym miejscu kogoś zacytować, ale się powstrzymam… niech sam napisze. :wink: Na Chryszczatej wiało potwornie, zimny wiatr odwiódł nas od zrobienia sobie postoju… tylko fotki, szybki sms do domu, że nie wracam jeszcze i schodzimy niżej nad urwisko, bo zimno i wieje. Na Astrze urwisko zrobiło ogromne wrazenie. Widok bardziej przestrzenny niż kilka tygodni temu, bo i liści mniej. Dreptamy dalej… droga jak droga… nie ma się co rozpisywać. Las, cisza, wolność dokoła… Astra nic nie mówi, ja też nie mam ochoty. Chłoniemy wszystko co wokół nas. :D Kiedy zeszłyśmy do drogi było jeszcze jasno i właściwie nie bardzo chciało się nam już iść do chatki, tym bardziej, że na pewno ktoś w niej był. No to po batoniku, co by lepsze myślenie było :lol:
:idea: :idea:
-„Astraaaa, posiedźmy nad jeziorkiem i poczekajmy na łyska?”
-„Anyś, ale masz fajne zachcianki, dooobra!!!!”

Anyczka20
04-01-2006, 14:57
Nad jeziorkiem słonko nieśmiało chowało się za góry. Robił się całkiem sympatyczny wieczór. No i oprócz nas i bobrów nie było tam nikogo. Pobiegałyśmy w te i nazad :wink: wokół jeziorka… bobrów nie zauważono. Skubane bestie. Miło tak się poszwędać bez celu, donikąd i gdziekolwiek czerpiąc satysfakcję z samego łażenia i chłonięcia otaczającego Cię świata. Moim celem było sfotografowanie łyska w pełni nad jeziorkiem, ale ponieważ był jeszcze daleko trzeba było na niego poczekać, co też z miłą chęcią uczyniłysmy :D

Anyczka20
04-01-2006, 14:59
Achaaaa!!!!.....no i zapomniała dodać że Astra była tak bardzo zauroczona tym miejsce, za aż ja powaliło :twisted: :lol: :twisted: ...ach te bobry :wink:

Astra:)
04-01-2006, 19:17
Astra oczywiście wypaliła do przodu…widziałam tylko gdzieś daleko przed sobą czerwony zarys postaci z czarnym „czymś” potarganym na głowie.

:D :twisted: No dobra Ala! Była czupryna rozczochrana, wiem, ale to może dlatego, że porząsałam głową w rytm Twojego nocnego półchrapania :P :D :twisted:

Tak. To jesteśmy na Chryszczatej i Urwisku. Wow! Tak blisko szczytu (jakieś 50m na północ) a tak mało ludzi o tym wie.
Przyjemnie się schodziło ścieżką po krawędzi urwiska. Pamiętam, że opowiadałam Ali jak to kolega (jeden z harcerzy), nie wiedział co to jest huba :D Historia była taka: Pewnego dnia drużynowy i jego dobry kolega poszli do lasu szukac czegoś fajnego do harcówki (byl taki zwyczaj u nas). Chodzili i szukali, znaleść nie mogli. Zaświtała drużynowemu myśl, żeby może jakąś hubę dużą, ładną znaleść i zrobić na świecznik. Mówi więc do "Yellow'a" (taką miał ów kolega ksywkę): -"Yellow, uważaj na huby"... A Yellow z wyraźną obawą w oczach, sciszając głos, pyta: - "...Łukasz, a one mogą zaatakować?" :D :D :D

I tyle było mówienia :) Potem już w ciszy schodziłyśmy, aż pod Chryszczatą.Przy drodze, Ala poczęła zdejmować plecak i szukac tam czegoś. Zanim zdążyłam zapytać czego tak szuka, wlepiła mi batona w łapkę i nakazala zagryzac :) :roll: :lol: Dobra. Usiadłyśmy na pieńku i schrupałyśmy każda swojego batona do połowy a potem wymienilyśmy się tymi smakołykami :D Dobrze wiedziec na przyszłośc, jakie Ala zapasy ze sobą wozi (w masakrystycznych ilościach :D :roll: :lol: :D ) Króciutko siedzialyśmy na tym pieńku pod Chryszczatą bo zaraz poderwałyśmy się do drogi nad Jeziorko Bobrowe. Był wspanialy, cichy, pogodny wieczór... Łysek miał duże szanse by sobie pozaglądać w lustro jeziorka, tak więc zapaliłyśmy ognisko, zrobiłyśmy sobie wspaniałą herbatkę z "prundem" (który to znalazłyśmy poprzedniego dnia na geocasche'u :) :) :)) i.... czekałyśmy... W międzyczasie oczywiście, wspaniale nam się ze sobą na przemian milczało i rozmawiało... Kiedy Ala zadzierała kontrolnie głowę do góry, to ja też, ale Łysek był jeszcze za nisko bo korony drzew zazdrośnie go przed nami skrywały. Ciepło ogniska, stoickie jeziorko, widokiem przypominające kanadyjskie krajobrazy i rozświetlający mrok Łysek w pełni... Od czasu do czasu, zimny, wyraźnie jesienny wiatr zagwizdał przecinając zadumkę w pół slowa. Cudownie swojsko minęły nam te 3 godzinki nad jeziorkirm. Łysek jednak wyjatkowo uparty był tego wieczora i nie wylazł z lasu choć świecił łuną jak "głupi". Zaczęło nam się trochę zimno robić. Wiatr się rozochocił i zaczął tańczyć wirażem, aż poiskrzyło na świata cztery strony z naszego ogniska. Ala spojrzala jeszcze raz na niebo, pomamrotała coś z niezadowoleniem do Łysego Urwisa i jak na umówiony sygnał zaczęłyśmy zbierać nasze szpargały do plecaków. Trudno. Innym razem Go dorwiemy :) Po zatarciu śladów naszego bytowania nad Jeziorkiem, potuptałyśmy w świetle głównego bohatera wieczoru do chatki. Słychać było tylko wiatr, który świrował pomiędzy drzewami. My nie mówiłyśmy nic...

Niemożliwe! O kurcze! W chacie nie ma nikogo! I jaki porządek!... Wprost nie moglyśmy dać wiary na to, co zobaczyłyśmy. A jeszcze wczoraj był tu taki gwar! Tyle ludzi, myśli w glos wypowiadanych, brzęk wszechstronnych czynności, ogień, który płonął aż dudniło i czadziało w chacie... A teraz... taka cisza i Żywej Dszy, choć tych Dusz z niewidzialnego wymiaru pewnie mnogość na nas patrzała. Taka cisza... Jedyny towarzysz Potok, do głosu dziś szumnie doszedł i szumiał...
Pozdejmowalyśmy plecaki, napalilyśmy w piecu... Herbatka, cisza, potok, cisza, ogień, cisza, zadumka... i cisza... ta oczarowala nas bardzo i dłuższa chwila minęła, zanim zaczęłyśmy dyskusję...

Anyczka20
04-01-2006, 21:52
Dodam tylko, że cudnie się dumało, bajało nad ogniem. Co ja Wam będę mówić… takie chwile dzielenia ognia na dwoje, przepełnione spokojem dobrze robią na duszy, sprzyjają rozmową o treściach różnych. Słychać tylko jak jezioro ciszę wdycha. Herbatka- rozgrzewajka ku polepszeniu i tak już radosnego samopoczucia. Nocka przy pełni księżyca bardzo jasna, droga oświetlona jego blaskiem.. wycia wilkołaków niestety nie odnotowano :wink: … jest coś wspaniałego, czego nazwać nie umie w wędrowaniu nocą…ech… szczególnie taką jasną nocą.

joorg
04-01-2006, 22:27
No i oprócz nas i bobrów nie było tam nikogo.
a co ja "widze " na tym pierwszym zdjeciu -- z górki na jeziorko ?? to drzewo??? ( ale długo musiałem sie wpatrywać zeby widzieć drzewo a nie ....)wyglada jak żubr, albo inna" rogacizna z aren Hiszpńskich" jak patrzy z dumą na bobry.. super ujęcie
o i jeszcze Astra jak w "dybach bobrowych"-- ale te bobry musiały być "bestie ", jak "piłowały" na wysokości ok.metra

Astra:)
05-01-2006, 03:46
;)

Astra:)
05-01-2006, 03:52
... Bardzo przepraszam za jakość zdjęć. Czasowe problemy z programem...

długi
05-01-2006, 10:19
Zadumka wyszła ostro i wyraźnie, Ala schowała się w mroku :lol:
Długi

wojtek legionowo
05-01-2006, 16:38
Cudne zdjęciia, piękne Wasze bajanie .Ech tyle jeszcze do urlopu.Piszcie dziewczyny to choć sobie poczytam.pozdrawiam Wojtek L-wo

Anyczka20
05-01-2006, 19:13
Cudny wieczór, cuda chata...klimat sam się wytworzył....było tak pięknie, że nawet Łysek zakukał do nas przez okno :lol: Po całej serii herbatek z prundem zrobiłyśmy z Astrą pycha kolacje, czyli najogólniej mówiąc, wszystko to co nam zostało wrzuciłysmy do gara :lol: Mniamniuśne wyszło...a na deser pieczone jabłka...no i brzucha napchane :wink:
Astra zaczęła coś smarować w zeszycie :wink: ....kurka ale ma kreskę dziewucha jak sie potem okazało...zdolniacha jedna. :lol: Ładne jej to to wyszło....no Asterix, mam nadzieje, ze sie pochwalisz i wrzucisz tu fotke :wink: Ja zaczęłam coś dłubać i skrobać w desce...ale szybko mi się znudziło.Wieczór upływał leniwie, aczkolwiek bardzo przyjemnie...i ta cisza towarzysząca nam od samego początku...

marcingd
06-01-2006, 11:52
Witam,

wiem co masz na mysli. W tym roku udalo sie nam spedzic w tej chatce prawie 5 dni bez zadnego towazystwa. cich i spokojnie. wychodzilismy w las i jak wracalismy dalej nikogo nie bylo.

Jedna rzecz mnie tylko zastanawia - ten piec ?!
Jak tam bylem byl taki zeliwny popsuty ktory glina klilismy zeby nie dymilo za mocno.
Na tych zdjeciach jest jakis inny ?! :shock:

bertrand236
06-01-2006, 12:21
Jedna rzecz mnie tylko zastanawia - ten piec ?!
Jak tam bylem byl taki zeliwny popsuty ktory glina klilismy zeby nie dymilo za mocno
:D :D :D
Chyba pomyliłeś chatki. W tej od kilku lat jest tak samo. Przeczytaj cały wątek. Jest tam też zdjecie innej chatki, z innym piecem. Czy o ten piec Ci chodziło :?:
Pozdrawiam

marcingd
06-01-2006, 12:31
aaa

rzeczywiscie. moja chatka jest na str. 10.

Tak to jest jak ktos nie doczyta tylko tak sie w polowie wcina.
Ale to przez to ze Biesach bylem ..... i nie jestem na bieaco :lol: :D

bertrand236
10-01-2006, 20:22
Nie popędzam ale.... chcę poczytać o koncercie na fujarkę i wiatr w kominie :D

pozdrawiam

Bison
11-01-2006, 19:48
Nie popędzam ale.... chcę poczytać o koncercie na fujarkę i wiatr w kominie
Spokojnie Bertrandzie 8) Tych kobietek nie wolno popedzać... Jeszcze sie w sobie zamkną i wyjada gdzie badz.... :mrgreen:

Astra:)
13-01-2006, 02:54
Astra zaczęła coś smarować w zeszycie


no Asterix, mam nadzieje, ze sie pochwalisz i wrzucisz tu fotke

:lol: Proszę :o :roll: :lol: Żeby nie było, że się wstydam swoich maźnych kresek :P :oops: :D :o

Astra:)
13-01-2006, 03:32
Tak... To już wiemy, ze ALi się nudziło , stąd też zdjęcia zeszytu od pierwszej linijki :) Pstrykała i pstrykała... :lol: :o :lol:

Noc minęła spokojnie... (Ala chrapała z pewnością, choć tej nocy odpłynęłam w Krainę Snu niemal Wiecznego :lol: :D Tak twardego... :oops: :D ... Musiała, zdaje się, półchrapkiem chrapać i nie zdołała mnie obudzić :D

Rankiem, jak zwykle, wszystko stokrotnie się w czasie wydłużało... Wstać wstałyśmy, bo słoneczko w noski łaskotać poczęło zaczepnie... (wiwat szpary drzewne, leśne i słoneczne! :)) Ale potem... hmmm... Śniadanko leniwe acz smaczne, herbatka w "hektolitrowych" kubkach sączona zbyt długo, wesołość prześwitnych promieni na trawie... Zadziwieniom końca nie było... Czas zmieścił się w Czasie to i żal odchodzić, żegnac się, za siebie oglądać... Ciężka sprawa...

Wyjęłam flecik i pofleciłam łamaną irlandczyzną (potok się nie zakasłał, nie wstrzymał plusków... Ala też dzielna była i wytrzymała :lol: :lol: )...

No to co... Zbieramy się... Rzut kontrolnie okiem na chatkę, czy wszystko gra... I w drogę... Do bruków... :(

Astra:)
13-01-2006, 04:46
Aż tu nagle... (CDN...)

bertrand236
13-01-2006, 09:15
(potok się nie zakasłał, nie wstrzymał plusków... Ala też dzielna była i wytrzymała
Te dźwięki bardzo szybko dotarły do Poznania :!: :!: Dzwięki i świadomość skąd one się wydobywają ukoiły moje serce tego dnia. :D O kurcze! Niech nikt się nie waży szukać jakiś podtekstów.... :lol: :lol: :lol:
Pozdrawiam

irek
13-01-2006, 10:20
Proszę Surprised Rolling Eyes Laughing Żeby nie było, że się wstydam swoich maźnych kresek

Te akty w zeszycie, wolanie Iras. Co wam po glowie chodzilo to tylko moge sie domyslec :lol: zaluje ze siedzialem wtedy pod Rawkami :lol: :lol: :lol:

Astra:)
17-01-2006, 18:14
Te akty w zeszycie, wolanie Iras. Co wam po glowie chodzilo to tylko moge sie domyslec zaluje ze siedzialem wtedy pod Rawkami

Iraaaaas! Żałuj! Oj, żałuj chłopie! :D :lol: :D
Następnym razem prosze bez zabłądzeń, Psze Pana! :lol: :lol:
Pozdrowionka!

bertrand236
19-01-2006, 21:22
Rozmarzyły się dziewczyny o Irasie i im się wątek urwał :lol: :lol: :lol: Przywołuję Panie do pisania.....
pozdrawiam

Astra:)
20-01-2006, 01:43
Rozmarzyły się dziewczyny o Irasie

No ba! :)

Astra:)
20-01-2006, 02:10
Aż tu nagle... (CDN...)

"brum bruuuuum...."- warkotnęło coś silnikiem spalinowym...
"Ki diabeł"... Chwilka zastanowienia, kto ma białego malucha i.... Żubr! :) "Czeeeeść Żubr! Znowu Ty!? :D" Znowu :) Ale nie sam, z koleżanką :D (zamężna była :))
No to jeszcze pogaduchy z Żubrem, jeszcze sprzątanko (wzięlam za miotłę :)) I koniec końców Żubr pojechal z koleżanką a nam się zaczeło już późnawo robić... Idziemy!..

Poszłyśmy....

I szłyśmy...

Aż doszłyśmy do Baligrodu na autobusik, który wg obliczeń Ali miał być o czasie, w którym to jednak Czasie go nie było... :shock: :o :shock: :lol: No cóż... Sklepik, ciacho... i łapiemy stopik :lol:
My sobie nie poradzimy? :roll: :lol: :D :D :D
Złapałyśmy superowy Stopik: duży wygodny, (miły pan :), chętny do rozmowy) i najważniejsze, że zawiózł do Zagórza :lol: :D gdzie przesiadłyśmy się w MPK do Anyczkogrodu (czyt. SANOK) :D
Pamiętam, że Ala w tym Anyczkogrodzie przez cmentarz prowadzila, potem blokowisko i po klatce schodowej kazala się wspinać... Ale potem, w nagrode za te "męki", poczęstowala pysznym rosołkiem :)
Mniamik :) taki dobry!
U Ali Czas płynie niezauważalnie... Zgadalyśmy się, zasiedzialyśmy się... Aż wkońcu mówię "Alu, zmykam, bo spóźnię się na autobus do Rzeszowa".
Niechętnie mnie wypuściła, ale nie miala innego wyjścia :D Na dodatek, żeby mało było tego, że garba dźwigam.... Wcisnęla mi gitarę! :lol: "Zwariowala! ja grać nie umiem! Naprawdę nie umiem!"...
"Bierz Astra! Będziesz sie uczyć!"

Cóż....
Gitara jest u mnie do dnia dzisiejszego... I gram :D :o :D Paznokci nie mam, ale gram :oops: No uczę się. Ala mi kazała! :D :lol: :D

Astra:)
03-02-2006, 02:29
Ala się zawzięła i nie chce skończyć historii :( Ala!? Do raportu! :D

Anyczka20
08-02-2006, 13:42
Jest lutowe, leniwe południe…za oknem zadymka śnieżna...przed chwilką znów posłuchałam Asteriksowych flecików i jakoś tak cieplej na sercu na samo wspomnienie tych jesiennych dni….no i te powiedzmy irlandzkie dźwięki :wink: …. Postanowiłam, że czas już dojrzały by z tym skonczyć.

Nie chce się powtarzać…pouzupełniam co nieco Astre. Nocka minęła spokojnie.. zasypiając postanowiłyśmy wstać bardzo wcześnie, bo że niby Astra ma w planie być o 15 w Rzeszowie…hehe…ciekawe dlaczego nie potraktowałam tego serio. :lol: Rano pamiętam tylko że jak otworzyłam oczy to słonko było już wysoko….baaardzo wysoko :wink: „Ups…eee tam…” powiedziała Astra…i nie spiesząc się nigdzie zabrałyśmy się za „poranny obchód chatki”. Tam zawsze czas płynie wolniej, dużo wolniej i o wiele przyjemniej. Na poranną kawę załapał się jeszcze Żubr…zresztą w pogoni za żubrem. :D I tak sobie upływały kolejne godzinki...ostatnie godzinki naszej wędrówki. Świadomość tego nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy. :cry: Na koniec Astra wyciągnęła swój magiczny flecik.. i popłynęły na całą dolinkę cudne dźwięki….melancholia w parze z radosnymi, skaczącymi nutkami…no cudo… Jak sobie tego dzisiaj słucham to aż człowiekowi lżej na duszy. :mrgreen: 8) Niestety nie da się filmików umieścić na forum ( a szkoda, bo była by niezła gratka) .. wiec poniżej kilka fotek.
Zebrało nam się i w końcu poszłyśmy… I to nie tak, że Anyczka złe obliczenia wykonała…bo autobus był prawdopodobnie o czasie…tyle tylko że z innego przystanku sobie pojechał….dziad jeden.. :evil: :wink: Astra swoim urokiem w mig zatrzymała samochodziki i dotarłyśmy do Sanoka… na rosołek maminy. No i to by było na tyle…. Uff… :shock: :oops: 8) :twisted: :lol:

Teraz tak sobie myślę, że ja Ci Astruś drabinę powinnam przystawić do okna, a nie po siakiś schodach Cię ciągać. Dodam jeszcze, że jedyne co wyniosłyśmy z tej wycieczki…hmm.. yyyy… no Astra na pewno wyniosła mi gitarę z domu… :wink: hehehe ..niech się uczy dziewucha ..będzie przygrywać na raz następny. A tak serio to chciałam jej bardzo podziękować za to, że była i jest fajnym towarzyszem wędrówki. Za ciszę, za humor, za cierpliwość…dobra tyle ..bo w piórka obrośnie. Eej Rzeszowianka to kiedy zabierasz manatki i robimy deja vu?

Przepraszam za wszystko…co złego to nie ja :oops:

Astra:)
10-02-2006, 20:55
:)

Anyczka20
11-02-2006, 23:33
yhym....a zdjęcie samo się zrobiło :roll: :wink:
Pozdrawiam serdecznie

Astra:)
12-02-2006, 17:25
No nieee... Jasne, że nie... Ty powinnaś pójść na jakie studia dziennikarske czy coś :)