PDA

Zobacz pełną wersję : Kijki trekkingowe



bertrand236
04-12-2005, 20:02
Do tej pory chodziłem po Bieszczadzie podpierając się kijem buczynowym. Od dawna przymierzam się do kupienia kijków trekkingowych. Zapewne macie doswiadczenie w tej materii. Chciałbym się dowiedzieć jakie kupić i dlaczego?

Pozdrawiam

WojtekR
04-12-2005, 20:26
Cześć Bertrand,
Ja też zaczynałem od kija leszczynowego lub też buczynowego (niektóre pewnie jeszcze są schowane w krzakach), ale wyprawa w Czarnohorę niejako "wymusiła" na mnie kupno kijków trekingowych. No i... to jest kapitalna sprawa. Są lekkie, składają się, łatwo je przytroczyć do plecaka a w ukraińskich Karpatach i nie tylko, to ponoć (tak mnie poinformowali rodacy na szlaku) znak rozpoznawczy Polaków (sic!).
Używam kijków włoskich Fizan model LandScape (aluminiowe Alu 5083-F45), bez amortyzatorów. Były najtańsze w ofercie sklepu e-horyzont (zapłaciłem ok. 85PLN) za parę) i spisały się znakomicie. Polecam je. Na pewno będziesz zadowolony.
Chyba, że chcesz coś ekskluzywnego, to są też i z różnymi bajerami...
Pozdrawiam Cię serdecznie

bertrand236
04-12-2005, 20:51
to są też i z różnymi bajerami...
Przynajmniej jestem pewien, że nie muszą miec klimatyzacji :D
Dzięki za informację.

Pozdrawiam

Duch_
04-12-2005, 23:10
Używam kijków włoskich Fizan model LandScape (aluminiowe Alu 5083-F45), bez amortyzatorów.
Ja też mam takie i jestem z nich zadowolony. Teraz nie wyobrażam sobie wędrówki bez kijów. Pozdrawiam Duch_

joorg
04-12-2005, 23:20
bez amortyzatorów.

Ja też mam takie i jestem z nich zadowolony.

Cześć Rob -- rozumie Cię ,że bez .... -- to mamy na codzień :) :wink:

lucyna
05-12-2005, 11:53
Kijki to rzecz wspaniała. Sprawdzaja się w Bieszczadach. Ja jestem miłosniczką tych z amortyzatorem. Jedno mnie zastanawia . Ceny sprzetu. Dla mnie są przerażające. Mam kijki podobnie jak większośc moich kolegów kupione w Lesku w sklepie sportowym za 120 zł para. Nigdy nie zastanawiam sie nad marka. Nie wiem kto je wyprodukował. Lekkie, praktyczne, oczywiście składane, nie musze chyba mówić, że jestem z ich bardzo zadowolona. Służą mi wprawdzie dopiero kilka miesiecy ale są bardzo czesto używane.

Ezechiel
07-12-2005, 22:39
http://ngt.pl/?p=akcesoria

Pod powyższym adresem znajdziesz testy kilku modeli kijków. Ze swojej strony polecam kije, z możliwością nałożenia plakietek (talerzyków) wtedy zimą są nie do zastąpienia. Inne bajery, umilające życie, acz nie niezbędne to:

a) amortyzator, odciążąjący mięśnie nadgarstków i zmniejszający możliwość urazów.

b) korkowe rączki , nie chłonące potu, mniejsza szansa na odciski na dłoniach.

Jeśli chodzi o moje spostrzeżenia to dobre kije z oboma bajerami kosztują koło 140 zł / 160 zł. Sam używam kijków firmy "Masters" z korkową rączką i jestem z niej mocno zadowolony. W zimie korek jest przyjemniejszy w dotyku niż plastik, a w lecie nie robią mi się bąble podczas długiego używania.

Drobiazgiem, ułatwiającym transport , są gumowe nasadki na końcówki kijów. Warto o nie dopytywać, gdyż zwiększają bezpieczeństwo transportu i przechowywania kijów.

http://ngt.pl/forum/?p=readTopic&nr=874&page=1
http://ngt.pl/forum/?p=readTopic&nr=1271

Tutaj dyskusje odnośnie przydatności kijów. Jeśli chodzi o moje wrażenia poznasz je tutaj :

http://forum.bieszczady.info.pl/bieszczady1487.html&highlight=kijki

Jakby co służę pomocą na PM.

Doczu
07-12-2005, 23:29
Bertrandzie - proponuję kup sobie na początek jakies kije bez bajerów a potem zdecydujesz czy amortyzatory sa Ci potrzebne. Ja posiadam kijki takie same jak WojtekR i równiez jestem z nich bardzo zadowolony. Teraz nie wyobrażam sobie chodzenia bez kijków. Pewnie gdyby nie kije, to nie udawałoby mi się pokonywać tras, które pokonywałem, z tej prostej przyczyny, że przy zejściach moje kolana niestety bez kijków nie wyrabiają :-(
Myślę, że na poczatek nie ma się co szarpać na modele topowe, bo niekoniecznie musi Ci przypaść do gustu przechadzka z kijkami, choć z Twojej "Króekiej relacji" wynika, że raczej spodobało Ci się. Mój kumpel np. kupił kijki, i o ile przed zakupem podobało mu się chodzenie z kijkami, o tyle jak zakupił swoje, to chodzi teraz z jednym. tak mu wygodniej.

Barnaba
08-01-2006, 03:26
tata też chodził zimą z jednym, i mama z jednym. No i jeden się pogiął. Nie wiem który, i co i jak, ale jak ktoś ma zamiar dopiero kupić, to niech pamięta że para kijków, nie są dla zakochanej pary, tylko dla jednego turysty.

A sam jak mam sie wywrócić, to wole być pewien że się nie skrzywdzę żadnym kijkiem...

bertrand236
08-01-2006, 23:11
Mój kumpel np. kupił kijki, i o ile przed zakupem podobało mu się chodzenie z kijkami, o tyle jak zakupił swoje, to chodzi teraz z jednym. tak mu wygodniej.
Zauważyłeś synu? " Tak mu wygodniej" :D Znaczy można chodzic z jednym. Jakby był przymus chodzenia z dwoma to sprzedawano by je na pary tak jak łańcuch na koła, a nie na sztuki. .


tata też chodził zimą z jednym, i mama z jednym. No i jeden się pogiął
:lol: :lol: :lol: Zanim wziąłes je do ręki w Łopience były bez zarzutu. Nie twierdzę, że Ty go pogiąłeś, ale..... ważysz tyle prawie co ja i mogło się to Tobie przytrafić. :lol: :lol: Mama sie przyznała, że to jej sprawka, ale jak przypuszczam/ i chyba Ty też/ tylko dla "Świętego spokoju"
Pozdrawiam Cię, a jak masz ochotę jeszcze ze mną podyskutować to zapraszam do siebie /wszak mieszkamy razem/ i pogadamy w realu :wink: :D

Barnaba
09-01-2006, 00:12
Jakby był przymus chodzenia z dwoma to sprzedawano by je na pary
Ja tak tylko napiszę dla tych co nie kupili kijków a mają zamiar. Kijki były kupowane w zestawie, nie pojedynczo. Wszelkie dalsze przemyślenia, dlaczego kijki są sprzedawane parami, który do prawej, a który do lewej dłoni, i czy chodzić z nimi czy nosić w plecaku i wszelkie innepozostawiam wam samym- dla Waszej wygody

don Enrico
19-12-2011, 18:54
No i co tam Bertrandzie ?
Minęło parę miesięcy i masz już jakieś doświadczenia a propos kijków ?
A może zrobiłeś doktorat ?
Jeśli tak to podziel się ze społeczeństwem, ( a oczywiście społeczeństwo jeśli zechce to też powie swoje )

bertrand236
19-12-2011, 20:37
Archeolog się znalazł. ;) Taki stary wątek odkopał…

Więc tak (pamiętajcie moi drodzy, że, od więc nie rozpoczyna się zdania):
1. Doktoratu nie zrobiłem z kijków, ani z niczego innego też nie, ale wszystko przede mną jest.
2. Z kijkami chodzę od kilku lat. Nie tylko po górach, ale i po nizinach też. Pięćdziesiąta siódma Pyra może to potwierdzić. Fakt, najpierw chodziłem z jednym kijkiem, ale szybko zmieniłem obyczaj i wziąłem po jednym do każdej ręki.
3. Pierwsze kijki były firmy Leki, czy jakoś tam, ale się jeden wygiął. Jeszcze mam oba, ale chyba z sentymentu, bo jeden jest popsuty i niczemu już nie może służyć. Można spojrzeć na to z innej perspektywy JEDEN JEST DOBRY!!!
4. Następne kupiłem w markecie za 30 PLN. Dobrze mi się z nimi chodziło do momentu, kiedy jeden się nie złamał. Kijki mają to do siebie, że jeżeli siła nacisku na kijek nie jest zgodna z osią wzdłużna kijka to ulegają one wygięciu lub złamaniu. (to zdanie pasuje mi do doktoratu, muszę je zapamiętać). Złamałem go usiłując wyciągnąć nogę, która wpadła do bobrowego M ileś tam. Gdzie to było nie napiszę, bo znowu niepotrzebne dyskusje będą.
5. Od tego czasu kupiłem dwa komplety kijków w markecie. Były trzy częściowe, z amortyzatorem i z rączką z tworzywa sztucznego. Miały one opaski ( czy jak to się tam nazywa na stałe przymocowane do Kijków. Lubiłem je...Kiedyś je pożyczyłem i już do mnie nie wróciły. W zamian dostałem od pożyczkobiorcy inne. Nie marketowe, może nawet markowe one są. Dwu częściowe i z opaskami takimi fikuśnymi odpinanymi od kijków. Ino nijak nie mogę ich odpiąć. Nie dają się odpiąć, czyli „odłączenie” kijków od rąk jest bardziej upierdliwe niż przy tych marketowych. Mają one amortyzatory i korkowe rączki.
Szybkie wnioski nieusystematyzowane od najważniejszego do najmniej ważnego, ino jak lecą i do łba wpadają:
1. Chodzenie, wchodzenie i schodzenie z kijkami jest łatwiejsze niż bez nich.
2. Znawca tematu /Instruktor Nordic walking/ ręce załamuje widząc mój styl chodzenia, ale niewiele sobie z tego robię, bo chodząc stylem bertrandowym mniej się męczę niż chodząc stylem klasycznym.
3. Kiedyś chodząc nie po płaskim bolały mnie kolana. Od czasu, kiedy podpieram się kijkami tylko wiem, że mam kolana jednak ich nie czuję.
4. Amortyzatory w kijkach są niepotrzebne tak jak klimatyzacja w rowerze. Możecie mieć inne zdanie na ten temat. Nie będę polemizował z prostej przyczyny – bo nie!
5. Korkowe rączki są o niebo lepsze, niż te z tworzywa sztucznego. Dłonie się pocą i na skórze mającej kontakt z tworzywem mogą powstać odparzenia.
6. Kupując kijki z odpinanymi opaskami sprawdzajcie, czy aby się odpinają. Bo jak nie, to przepłacacie.
7. Trzy częściowa zajmują mniej miejsca po złożeniu niż dwu częściowe.
8. Dla Starego Dziada /który jeszcze nie ma zamiaru nigdzie spieprzać/ nie ma znaczenie waga kijków. Ja podjeżdżam na miejsce wyjścia na szlak /albo gdzieś indziej - Boże broń nie do rezerwatu jakiegoś/, połażę albo pochaszczuję sobie i wracam do auta po kilku godzinach. Nie noszę na plecach namiotu, śpiwora, moskitiery, kuchenki turystycznej, piły łańcuchowej i innego niezbędnego wyposażenia turyście chodzącemu kilka dni w terenie. Ja po kilku godzinach spędzonych w górach, dolinach, czy na cmentarzach w lasach wracam do cywilizacji /czytaj do pokoju z łazienką, do której się wchodzi bezpośrednio z pokoju/ Kłaniam się nisko Pastorowi!

Ot i tyle Bertrandowych przemyśleń po wezwaniu do tablicy.
Pozdrawiam

don Enrico
19-12-2011, 22:01
Bertrand 236 :

Archeolog się znalazł. ;) Taki stary wątek odkopał…(...)
Nie archeolog tylko człowiek w rozterce potrzebuje rady bardziej doświadczonego.
Jakiś czas temu też połakomiłem się na ten wynalazek i co ?
Złamałem go na pierwszym podejściu (zimowym) na połoninę.
Najpierw się wściekłem - do dupy z tymi kijkami -
a potem, po zastanowieniu stwierdziłem że taniej wychodzi złamanie kijka na oblodzonym podejściu niż złamanie nogi.
A może jest trzecie rozwiązanie ?
Niech wypowiedzą się osoby trzecie.

don Enrico
19-12-2011, 22:06
a jeszcze jedno :

4. Amortyzatory w kijkach są niepotrzebne tak jak klimatyzacja w rowerze. Możecie mieć inne zdanie na ten temat. Nie będę polemizował z prostej przyczyny – bo nie!
A może są potrzebne , tylko na inne górki ?
Więc chętnie wysłucham opinii dotyczących chodzenia po Bieszczadach i podobnych

Browar
19-12-2011, 22:44
Jako osoba trzecia się wypowiem.
Kije wręcz niezbędne są podczas wychodzenia z worem w śniegu,schodzenia oblodzonymi/zaśnieżonymi żlebami,stokami zwłaszcza z obciążeniem,przy schodzeniu tam gdzie ślisko.Jak kolana są w złej kondycji to mocno przydają się podczas schodzenia długimi stromiznami np z Koziego,z Krzyżnego,z Wagi itd Na pewno warto mieć kije podczas schodzenia piarżystymi lub skalistymi pionowymi żlebami.
Generalnie podczas schodzenia z obciążeniem lub bez,a podczas wchodzenia z obciążeniem.
A w Bieszczadach przydają się (głównie) jako broń przeciw straszliwym wilkom i niedźwiedziom :twisted:

długi
19-12-2011, 23:52
Ty Browar nie bądź taki ekspert. Do trzech nie potrafi liczyć. Dopiero drugi jesteś, trzeci jestem ja. To ja jestem tą trzecią osobą. Tylko co mam powiedzieć jak osoba pierwsza i druga już wszystko powiedziały? No dodam, że przy wejściu i zejściu, z garbem i bez kijki mnie ratowały przed upadkiem w bieszczadzkim błocku. Na wszelkie śliskości zamiast ręką i pazurami łapałem przyczepność i równowagę za pomocą kijków.
Pozwalały też zrobić zdjęcie mniej poruszone, gdy zaparłem aparat o skrzyżowane kijki.
Pozdrawiam
jak zwykle serdecznie
Długi

Konrad783
20-12-2011, 10:26
W Bieszczadach kijki przydają się zwłaszcza podczas deszczu, lub ogólnie gdy jest błoto. Raz schodząc we wspomnianych warunkach wspomagałem się kijkami, ale prawie przy końcu trasy obok nowego deszczochronu pod którym siedziała spora ilość osobników płci piękniejszej stwierdziłem że nie nie będę pajacował zwłaszcza że było już prawie płasko. Dawno takiego orła nie wyciąłem jak wtedy. Widownia chyba przez litość wybuchła śmiechem dopiero gdy znikłem za zakrętem, a echo niosło się jeszcze długo po bieszczadzkich dolinach.

diabel-1410
20-12-2011, 10:30
Kije dobra rzecz zawsze i wszędzie:-)dla wygodnickich polecam jednak laski trekingowe.Pozwalają na stabilniejsze podparcie ciała na zejściach.Dobrze jeśli są trzyczęściowe.Łatwiej je transportować po przytroczeniu do plecaka,no i nie przeszkadzają kiedy idziemy ze zbuchtowaną liną

buba
20-12-2011, 12:51
Na pewno warto mieć kije podczas schodzenia piarżystymi lub skalistymi pionowymi żlebami.


Tak jak ogolnie lubie chodzic z kijkami (np. nie wyobrazam sobie przejsc głęboki potok bez kijkow) to na takich piargach i osypujacych sie gołoborzach to myslalam ze dostane z nimi szału! Potwornie sie klinują miedzy ruszającymi sie kamulcami.. Chyba polowa energii idzie na wyciaganie kijkow spomiedzy kamieni (a nie zawsze chca wyjsc ;)

Choc ostatnio coraz czesciej rozwazam powrot do kijow buczynowych- maja jedna wielka zalete- nie skladaja sie jak sie silnie na nich wesprzec...

tomas pablo
20-12-2011, 13:10
ja mam takową, solidną lagę...bardziej preferuję ją od kijków. Ale fakt faktem , kijki odciążają kolana i kręgosłup mniej nap....A tobie pewnie kijaszki klinowały się w Gorganach :mrgreen:...? Fakt, męka....

buba
20-12-2011, 13:21
A tobie pewnie kijaszki klinowały się w Gorganach :mrgreen:...? Fakt, męka....

nooooo.... zejscie czyms takim z kijkami to masakra.. po kilkunastu metrach musialam je niesc w rece
https://picasaweb.google.com/110007284959999873490/201106_Gorgany_OsmolodaMolodaHycza#562521594162525 9794

krzychuprorok
20-12-2011, 13:52
Ja już sobie nie wyobrażam chodzenia po górach z kijami. Dawniej, gdy nie miałem jeszcze trekingowych chodziłem ze zwykłymi kijami narciarskimi. Czasem spotykałem się z żartami typu "gdzie masz narty? ha ha ha". Obecnie używam kijków które kupiłem w Auchanie za 32zł. Po tym jak na pierwszej wycieczce pogięły mi się kilka razy droższe markowe kijki stwierdziłem, że nie ma sensu sporo inwestować w tego typu sprzęt.

tomas pablo
20-12-2011, 14:23
rok temu na Czarnohorze też nasza ''kijkowa'' grupa wzbudzała sensację i kupę żartów- że niby narty nam pokradli....

don Enrico
20-12-2011, 14:28
Ja już sobie nie wyobrażam chodzenia po górach z kijami. Dawniej, gdy nie miałem jeszcze trekingowych chodziłem ze zwykłymi kijami narciarskimi. Czasem spotykałem się z żartami typu "gdzie masz narty? ha ha ha". Obecnie używam kijków które kupiłem w Auchanie za 32zł. Po tym jak na pierwszej wycieczce pogięły mi się kilka razy droższe markowe kijki stwierdziłem, że nie ma sensu sporo inwestować w tego typu sprzęt.
No właśnie i doszliśmy do sedna sprawy ,
czyli odpowiedzi na pytanie : kijki , ale jakie ?
Jakie parametry dobrać pod własne potrzeby ?
Betrand wspomniał o niektórych, np o antyszoku jako zbędnym w Bieszczadach (no chyba że ktoś chce powtórzyć wyczyn Zombiego)
Krzysztof szarpnął się na 32 zeta (a co, bogatego nie stać ?) ja poszedłem dalej i kupiłem 4 kijki wychodząc z założenia że co miesiąc jeden mi się złamie.
I co ?
Niestety, rok minął i żaden się nie złamał ( tylko we dwóch się spierdzieliła ta skręcana blokada)

buba
20-12-2011, 14:49
rok temu na Czarnohorze też nasza ''kijkowa'' grupa wzbudzała sensację i kupę żartów- że niby narty nam pokradli....

no to jest naturalna sprawa :) jak sie pojedzie w fajny teren to zawsze bedziesz "wybrakowany narciarz"

krzychuprorok
20-12-2011, 15:50
Ja już sobie nie wyobrażam chodzenia po górach z kijami.

Oczywiście nie wyobrażam sobie chodzenia bez kijków:-D

Browar
20-12-2011, 17:31
Tak jak ogolnie lubie chodzic z kijkami (np. nie wyobrazam sobie przejsc głęboki potok bez kijkow) to na takich piargach i osypujacych sie gołoborzach to myslalam ze dostane z nimi szału! Potwornie sie klinują miedzy ruszającymi sie kamulcami.. Chyba polowa energii idzie na wyciaganie kijkow spomiedzy kamieni (a nie zawsze chca wyjsc ;)


Miałem na myśli taki sypki piarg ew skałę a nie gołoborze/gorgan :)



...Niestety, rok minął i żaden się nie złamał ( tylko we dwóch się spierdzieliła ta skręcana blokada)

Kupuj w Decathlonie,mają dwa lata gwarancji,coś się spieprzy to wymieniasz bez gadania.

coshoo
20-12-2011, 18:53
Oczywiście nie wyobrażam sobie chodzenia bez kijków:-D

Kurde chyba jestem jakiś inny, nie rozumiem jak można chodzić z kijkami. Tylko przeszkadzają. No może w jakichś specyficznych momentach jak przechodzenie przez rwące potoki to się przydają.
:(

bartolomeo
20-12-2011, 19:17
rozwazam powrot do kijow buczynowych- maja jedna wielka zalete- nie skladaja sie jak sie silnie na nich wesprzec...Kija buczynowe mają znacznie więcej zalet:

są doskonałe do sprawdzania głębokości pokrywy śnieżnej, nie zatrzymują się bowiem na jej powierzchni jak kijki stalowe/aluminiowe/węglowe z dużymi talerzykami,
powodują równomierny rozwój wszystkich partii ciała, swoją masą obciążają bowiem również ręce, barki i kręgosłup wyrównując przeważające w wędrówce obciążenie nóg,
służą znacznie lepiej jako środki przymusu bezpośredniego w sytuacji zagrożenia, na wszelki wypadek należałoby nosić jednak dwa (jak powszechnie wiadomo do obrony przed atakującym psem niezbędne są dwa kije - jeden daje się do gryzienia a drugim się okłada atakujące bydle),
w potrzebie można zrobić z nich małe ognisko.

Kijki buczynowe to jest to!

Ja niestety zostałem obdarowany rok temu "nowoczesnymi" kijami :-( Zamknięcia działają zawsze i w każdych warunkach, można je obsługiwać nawet w grubych rękawicach (nic się tam nie przekręca tylko zamyka się je i otwiera), nie składają się nawet pod dużym obciążeniem, mają dodatkową gąbkę poniżej rączki (bardzo wygodne, gdy trzeba przez chwilę chwycić kij niżej, np. przy przejściu w poprzek znacznej pochyłości) i bajerancki, anglojęzyczny napis na boku :mrgreen: No i, ponieważ są dwa, pomagają przy utrzymaniu równowagi zarówno przy poślizgach w lewo jak i w prawo.

Ale ogniska z nich nie zrobię :-(

Pyra.57
20-12-2011, 20:15
Swoje kije nabyłem na stacji benzynowej BP wykorzystując punkty za tankowanie. Z doświadczeń stwierdzam, że są pomocne przy mierzeniu głębokości błota i jego twardości.

Wojtek Pysz
20-12-2011, 20:53
... jak powszechnie wiadomo do obrony przed atakującym psem niezbędne są dwa kije - jeden daje się do gryzienia a drugim się okłada atakujące bydle
A w przypadku obrony przed atakującym bydlęciem, jeden dajemy bydlęciu do gryzienia a drugim okładamy psa?


Kija buczynowe mają znacznie więcej zalet...

Rzadko biorę udział w dyskusjach na temat wyższości Świat Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkanocnymi, ale do tej dyskusji się (na krótko) włączę, gdyż wpadł mi w obiektyw stosowny materiał dowodowy. Otóż, kija buczynowe sporządza się zazwyczaj z jodły, świerka lub leszczyny. Jeśli surowiec był w miarę suchy, mają masę niewiele większą od kijków "sklepowych". Mają też tę zaletę, że rzadko giną a jeśli zginą, to łatwo odtworzyć zasoby. O ginięciu kijków mogą coś powiedzieć uczestnicy wędrówki po G.Rodniańskich parę miesięcy temu. Ostatnio testujemy w rodzinie kije cisowe.

27181

tomas pablo
20-12-2011, 22:19
Wojtku ! cis to jest TO !!! Drewno twarde jak jasna ....

bartolomeo
20-12-2011, 23:21
Błąd Wojtku, buczynowe kije powinny stać w buczynowych sabotach. A o zaletach tych drugich na górskich wyprawach możemy pogadać w następnym wątku :wink:

długi
21-12-2011, 08:38
Wojtku ! cis to jest TO !!! Drewno twarde jak jasna ....

Opamiętajcie się, Cis jest chroniony, wpisany do czerwonej księgi

Wojtek Pysz
21-12-2011, 10:21
Opamiętajcie się, Cis jest chroniony, wpisany do czerwonej księgi
Mój cis pochodzi z mojej osobistej uprawy ogrodowej, z cięć pielęgnacyjnych.

buba
21-12-2011, 10:35
i bajerancki, anglojęzyczny napis na boku :mrgreen: (

to niestety jest problem z wiekszoscia kijow, z jakiegokolwiek sklepu i ile by nie kosztowaly.. idzie czlowiek i wyglada jak chodzaca reklama.. brrrrrrrrrrrr... zeby tam jeszcze co fajnego pisalo... w poprzednich kijach napis zwalczylam papierem sciernym ale od tego dnia przestaly sie dobrze skrecac ;) No ale po dlugich bardzo poszukiwaniach udalo sie nabyc takie ze napisy sa prawie niewidoczne :-D zwlaszcza jak sie troche poobijaly!

buba
21-12-2011, 10:43
Kija buczynowe mają znacznie więcej zalet:


mozna im tez fajnie podrzezbic rozne kawalki! moj dziadek zawsze ozdabial kije roznymi wizerunkami mord zębatych, a koncowke kija zatapiał metalem wiec sie nie scieraly i stawaly sie dobra bronia na bydleta wszelakie :-) i kij drewniany mozna zapuscic jakas bejca albo ropą i wtedy ladnie pachnie!


Ostatnio testujemy w rodzinie kije cisowe.
]

widze ze kijek najbardziej z prawej ma nawet sznureczek! to wlasnie byla dla mnie zawsze wada kijow drewnianych ze nie mozna ich puscic zeby zwisaly na sznurku np. robiac zdjecie (kazde przewiercenie otworu na sznurek konczylo sie wczesniej lub pozniej pęknieciem kija...

Marcowy
08-05-2013, 11:09
A po co mi kijki... (http://www.pza.org.pl/download/1896362.pdf) ;) (Uwaga, załaduje się PDF!).

archie
18-09-2013, 17:16
No proszę, musiała zebrać się międzynarodowa komisja, żeby stwierdzić, że kijkiem można zbadać głębokość bagna ;-) .

tolek banan
18-09-2013, 19:38
32666

Marcowy
18-09-2013, 21:49
Serio serio: dziś widziałem fajne kijki w Lidlu. "Fajne", czyli z przyzwoitą relacją cena/jakość - 75 zł, gwarancja na 3 lata. Cena oczywiście za 2 sztuki :-D Są dwa rodzaje: z rękojeścią z gumy i korka, składane i teleskopowe. Były jeszcze jakieś trekkingowe ciuchy, ale się nie przyglądałem. Może warto zajrzeć.

TQT
19-09-2013, 01:09
Wołosate? stare to :)

32666

Recon
19-09-2013, 13:17
A jak złamię zakaz to jaka czeka mnie kara?
To teraz mam na swoją laskę mieć w plecaku też nasadkę? Moja laska nie lubi nasadek!!!!
A odbiegając od tematu to prywatnie powiem, że ja też nie lubię nasadek!

tolek banan
19-09-2013, 13:29
Wołosate? stare to :)
Manhattan z sierpnia tego roku.
W drodze na Wołosate nie widziałem.

bigun
02-11-2013, 16:49
A ja się zastanawiam nad takim (http://www.conrad.pl/Statyw-trekkingowy-Hama-Alpenstock-4103,-monopod,-zintegrowany-kompas,-wysokość-141-*.htm?websale7=conrad&pi=954555)statywem trekkingowym, wygląda dość praktycznie, może służyć jako pomoc, albo statyw na aparat. Ktoś z tego korzystał?

diabel-1410
02-11-2013, 18:27
A jak złamię zakaz to jaka czeka mnie kara?
To teraz mam na swoją laskę mieć w plecaku też nasadkę? Moja laska nie lubi nasadek!!!!
A odbiegając od tematu to prywatnie powiem, że ja też nie lubię nasadek!
Ale nasadki czasem się przydają:-)

Miejscowy
04-11-2013, 11:51
jako że moje stare kilki leżą (na pewno!) w rowie pod wiaduktem w Wołosiance
i jako że miałem ochotę na tatara,
to stałem się posiadaczem nowych wypasionych kijków za 35 zł, trochę drogo, ale nie wiedziałem np. że kijki mogą mieć w opcji mocowanie takich niby-rękawiczek.
zarówno tatar, jak i przy okazji kupione kijki, z Biedronki.

delux
04-11-2013, 16:14
jako że moje stare kilki leżą (na pewno!) w rowie pod wiaduktem w Wołosiance
i jako że miałem ochotę na tatara,
to stałem się posiadaczem nowych wypasionych kijków za 35 zł, trochę drogo, ale nie wiedziałem np. że kijki mogą mieć w opcji mocowanie takich niby-rękawiczek.
zarówno tatar, jak i przy okazji kupione kijki, z Biedronki.
Też jestem miłośnikiem tatara i....
..mam kijki z Bidronki....:mrgreen:

stasiuvino
01-12-2013, 18:11
jako że moje stare kilki leżą (na pewno!) w rowie pod wiaduktem w Wołosiance.

Uwielbiam turystów wyrzucających śmieci do rowu...

bartolomeo
01-12-2013, 18:16
Uwielbiam turystów wyrzucających śmieci do rowu...A skąd wiesz, że wyrzucił? Może najnormalniej w świecie zapomniał, zdarza się.

Uwielbiam forumowiczów w gorącej wodzie kąpanych :wink:

Miejscowy
01-12-2013, 20:44
Uwielbiam turystów wyrzucających śmieci do rowu...

Przyznam, że nie przyszło mi do głowy, że ktoś może w ten sposób interpretować mój wpis..
Te kijki, to nie były żadne śmieci - to były dobre kijki, tyle że jeden się akurat zaciął i bez kombinerek nie dałem rady odkręcić.
Zostawiłem je w rowie, ale nie wiedziałem, czy będziemy wracać tą trasą, więc zostawiłem je na widoku (a mogłem je schować i zgeocośtamkoczingować), były tanie, więc nie było mi ich bardzo szkoda (myślałem nawet, by dać je jakimś dzieciom do zabawy), ale gdybyśmy wracali tą samą trasą, to popatrzyłbym za nimi w rowie, wiedząc jednak, że prawdopodobieństwo, że ktoś ich w międzyczasie nie znalazł, jest praktycznie zerowe.

stasiuvino
18-12-2013, 06:11
A skąd wiesz, że wyrzucił? Może najnormalniej w świecie zapomniał, zdarza się.

Uwielbiam forumowiczów w gorącej wodzie kąpanych :wink:

Dobra, dobra, masz rację.
Nic już na to nie poradzę, że jestem wyczulony a nawet lekko skrzywiony w tym temacie. Ja chodząc tu i ówdzie zawsze mam foliówkę w kieszeni do której wkładam swoje kiepy. Stąd mój ironiczny wpis.

A wracając do tematu - byłem, jestem i będę zadeklarowanym przeciwnikiem kijków.

Wiem, że się wielu narażam to pisząc, ale uważam, że gro użytkowników tego gadżetu to zwykli pozerzy podążający jedynie za modą. Oczywiście rozumiem, że są uzasadnione przypadki używania kijków (u starszych ludzi, schorzenia stawów, warunki atmosferyczne...) ale jak widzę w miastach 20-letnich młodzieńców popitalających po chodniku do biedronki i z powrotem z kijkami w ręku to....

Ja jednak wolę trzymać w ręku lornetkę, ewentualnie aparat fotograficzny a w ostateczności dobre piwko...

Pozdrawiam

wadera
18-12-2013, 07:53
To ja już wolę tych młodzieńców widzieć z kijami w ręku idących do biedronki niż z byczących się z pilotem od telewizora.A każdy kto jeździ z ciężkim plecakiem to wie jak zbawienne jest ich używanie.

Ostatni Mohikanin
19-12-2013, 18:30
Ja nigdy nie używałem kijków, ale jak przebiegłem pierwszego Rzeźnika bez wspomagania, to zacząłem używać i drugiego już było fajniej pokonać, zawsze to napęd na cztery.
Mam stare kije narciarskie i najlepiej się spisują, firmy COLT, bez amortyzacji rzecz jasna, za to bardzo lekkie.

felek89
19-12-2013, 22:21
Dobra, dobra, masz rację.
Nic już na to nie poradzę, że jestem wyczulony a nawet lekko skrzywiony w tym temacie. Ja chodząc tu i ówdzie zawsze mam foliówkę w kieszeni do której wkładam swoje kiepy. Stąd mój ironiczny wpis.

A wracając do tematu - byłem, jestem i będę zadeklarowanym przeciwnikiem kijków.

Wiem, że się wielu narażam to pisząc, ale uważam, że gro użytkowników tego gadżetu to zwykli pozerzy podążający jedynie za modą. Oczywiście rozumiem, że są uzasadnione przypadki używania kijków (u starszych ludzi, schorzenia stawów, warunki atmosferyczne...) ale jak widzę w miastach 20-letnich młodzieńców popitalających po chodniku do biedronki i z powrotem z kijkami w ręku to....

Ja jednak wolę trzymać w ręku lornetkę, ewentualnie aparat fotograficzny a w ostateczności dobre piwko...

Pozdrawiam

Młodzieńcy idący do biedronki to faktycznie kabaret ale mnie akurat kije czasem się przydają w górach, a poza tym zawsze ożna je złożyć i do plecaka przyczepić, nie traktuje tego jako szpan itp. Można więc znaleźć kompromis i dla aparatu i dla kijaków ;)

TQT
19-12-2013, 22:38
Moje kijaszki sa strasznie ciezkie i byly strasznie drogie. Ale mam nadzieje ze idzie to w parze z jakoscia. Wspomniane wady akceptuje. Szkoda tylko ze takie dlugie sa... ale wierze ze wytrzymale ;) bd contuor elliptic za 35 mieszkow

tolek banan
19-12-2013, 23:20
Z kijkami czy bez powiem tak: Co kogo obchodzi,że dwóch do jednej chodzi. Jak się zgodzą niech so chodzą.:razz:

Mi kijki by przeszkadzały.

don Enrico
04-01-2014, 19:19
Z kijkami ? czy bez ? - oto jest pytanie.
Bazując na własnych doświadczeniach, czyli chodzeniu po górkach głównie bieszczadzkich znalazłem odpowiedź na to pytanie.
Otóż w 1/3 trasy kijki są wielce pomocne, w 1/3 obojętne , a 1/3 przeszkadzają w chodzeniu i trzeba je targać jako zbędny balast.
Tyle tytułem wstępu , a teraz krótki dialog jaki wywiązał się gdy spotkałem ostatnio na mieście znajomego, który poruszał się o kulach.
- Cześć ! A skąd masz takiego ładnego buta ? - zapytałem, chcąc trysnąć dowcipem na widok ortopedycznego potwora na nodze.
- Hej! Bieszczady jakie cudne .... usłyszałem w odpowiedzi
- No nie !? - wyrwało mi się z niedowierzaniem - skąd o tym wiesz ?
- Bo jak się patrzy na te góry z okienka śmigłowca wezwanego przez GOPR, to wydają się takie cudne - wyjaśnił.
- ŁoŁ !! - westchnąłem , niby z zazdrości - to latałeś sobie nad Bieszczadami ? A skąd cię zabrali ?
- Bukowe Berdo (z Mucznego), to wiesz że jesienią nie jest to jakiś wyczyn, ale jak się doda trochę błotka ...
- Czyli to od jesieni kuśtykasz o tych kulach ?
- Tak, mam za sobą dwie operacje i długą rehabilitację.
-------------------------------------------------------------------------------
Kilka dni później stałem się posiadaczem nowej pary kijków.

don Enrico
06-01-2014, 21:32
Jako nowy posiadacz nowej pary kijów chciałem się podzielić tym: czym kierowałem się przy decyzji zakupu.
To były dwie kwestie: własne doświadczenie, oraz wnioski wyciągane przez kolegów i koleżanki.
Pierwsza kwestia która dała mi się we znaki to system skracania długości kijków, ten najpopularniejszy czyli metoda skręcana nie sprawdzała się w warunkach zimowych
Więc pierwszą kwestią jaką brałem pod uwagę przed zakupem to to, aby był koniecznie system zaciskowy, np taki jak przedstawiony tu.
(ci którzy chodzą w zimowych warunkach wiedzą doskonale o co chodzi)
.
33310

Taki system ma plusy opisywane prze Bartolomeo

:sad: Zamknięcia działają zawsze i w każdych warunkach, można je obsługiwać nawet w grubych rękawicach (nic się tam nie przekręca tylko zamyka się je i otwiera), nie składają się nawet pod dużym obciążeniem
a następny element brany pod uwagę to

mają dodatkową gąbkę poniżej rączki (bardzo wygodne, gdy trzeba przez chwilę chwycić kij niżej, np. przy przejściu w poprzek znacznej pochyłości)
33309
.
Następna sprawa, to uchwyt (ta obejmka) na dłoń , w tej wersji którą zakupiłem daje się łatwo regulować.
A propos spostrzeżeń Bertranda

kijki z odpinanymi opaskami sprawdzajcie, czy aby się odpinają. Bo jak nie, to przepłacacie.

Korkowe rączki są o niebo lepsze, niż te z tworzywa sztucznego. Dłonie się pocą i na skórze mającej kontakt z tworzywem mogą powstać odparzenia.
Zgadzam się ale .......
sdn

Dlugi
07-01-2014, 08:56
Kijki z korkiem są OK, tyle że trzeba zwrócić uwagę, jak jest doklejony ten dodatkowy chwyt - mam go z pianki i po kolejnej (mocniejszej) próbie wykorzystania go po prostu przesunął się po kijku :-)

vinylka
08-01-2014, 13:02
Kijki z korkiem są OK, tyle że trzeba zwrócić uwagę, jak jest doklejony ten dodatkowy chwyt - mam go z pianki i po kolejnej (mocniejszej) próbie wykorzystania go po prostu przesunął się po kijku :-)

Zgadzam się, trzeba to sprawdzić, też mi się to przydarzyło ;)

don Enrico
08-01-2014, 14:42
Kijki z korkiem są OK, tyle że trzeba zwrócić uwagę, jak jest doklejony ten dodatkowy chwyt - mam go z pianki i po kolejnej (mocniejszej) próbie wykorzystania go po prostu przesunął się po kijku :-)
My tu gadu, gadu teoretycznie, ale wszystko wychodzi w praktyce. Nawet najlepsze zaciski są do niczego gdy pękną na mrozie.

Jako nowy posiadacz nowej pary kijów chciałem się podzielić tym: czym kierowałem się przy decyzji zakupu.
(...)
Kierowałem się również ekonomią. Wydałem kwotę rzędu 120 złotych (bez żadnych promocji) i jest dużo lżejszy wydatek niż gdybym chciał mieć napis "leki" lub 'black diamont"

TomekG
08-01-2014, 15:45
My tu gadu, gadu teoretycznie, ale wszystko wychodzi w praktyce. Nawet najlepsze zaciski są do niczego gdy pękną na mrozie.

Cześć!

O zaciski bym się nie bał. Mnie się, przynajmniej do tej pory, taka historia nie zdarzyła.
Ze słabych elementów (tzn. takich które mi już parę razy padły) wymieniłbym:
- przede wszystkim (w sensie ważności a nie awaryjności) końcówki elementów - tam, gdzie zaciski się zaciskają na rurce - MSZ to jest miejsce dość dość sporego męczenia materiału
w domu jest to łatwe do naprawienia samodzielnie przez niewielkie skrócenie, w terenie być może niezrównana srebrna taśma dałaby radę (ale nie próbowałem);
- druga MSZ bolączka to widiowe końcówki, urwanie się takiej powoduje, że już po +/- 2 dniach kijek robi się krótszy o 2-3 cm
- w moich kijkach słabym punktem jest ten dynks ze sztucznego tworzywa łączący pętlę z kijkiem, jednocześnie do regulacji długości pętli.
- i, o dziwo, wkręt wewnątrz rękojeści, który został zwyczajnie ścięty.

Mnie osobiście sprawa korkowych lub nie - rękojeści, zdecydowanie lotto.
Pomimo (a może właśnie dlatego), że czasy młodzieńczych fascynacji mam już dość daleko za sobą.


Kierowałem się również ekonomią. Wydałem kwotę rzędu 120 złotych (bez żadnych promocji) i jest dużo lżejszy wydatek niż gdybym chciał mieć napis "leki" lub 'black diamont".

Argument na pewno ważny, a Twoja decyzja nie do dyskusji :-)... ale
jest jeszcze sprawa serwisu.
(Akurat wymieniłeś dwie marki, które miałem przyjemność przetestować pod tym względem i słowa "przyjemność" używam bez ironii).
Jak Ci się, na przykład, ułamie widia, to możesz wymienić końcówkę?
Jeśli tak - to poproszę na priv o namiar. Serio.

Pozdrawiam, Tomek

bartolomeo
08-01-2014, 18:00
jest jeszcze sprawa serwisuProblem w tym, że nawet drogie marki nie mają rozsądnego serwisu w Polsce :-( Części zapasowe są dostępne wyłącznie do aktualnie sprzedawanych modeli, przy czym nowy model pojawia się rok w rok. Ja miałem kije dwuletnie i w Polsce nie znalazłem potrzebnych części. Marketingowe zapewnienia, że "są dostępne części zamienne" traktujcie więc z pewną rezerwą.

Petefijalkowski
08-01-2014, 19:32
Miałem ciut szczęścia że jednak znaleźli u mnie brakującą część do BD eliptic coś tam coś tam. Trwało to... 4miesiące, ale w końcu załatwili. Przy okazji dowiedziałem się jak wygląda sprawa przy np złamanym elemencie(ja złamałem środkową część). Po prostu dystrybutor pilotuje/czeka na reklamacje kijka na gwarancji, dostaje go i "rozdziela" części na takich potrzebujących ludzi jak ja, oczywiście
jak sklep odpowiednio ich przyciśnie, a klient dostaje często nowego kijka.

Tak czy siak - uważam to za cud że dostałem brakującą część...

P.

Basia Z.
08-01-2014, 20:27
Problem w tym, że nawet drogie marki nie mają rozsądnego serwisu w Polsce :-( Części zapasowe są dostępne wyłącznie do aktualnie sprzedawanych modeli, przy czym nowy model pojawia się rok w rok. Ja miałem kije dwuletnie i w Polsce nie znalazłem potrzebnych części. Marketingowe zapewnienia, że "są dostępne części zamienne" traktujcie więc z pewną rezerwą.

Mi się raz zdarzyło, ze w kijkach Hi-Mountains (a tak na prawdę były to włoskie Masters, tylko z naklejką Hi-Mountains) ułamał się całkowicie dolny segment. Wymiana na nowy (po okresie gwarancji) kosztowała 15 zł. To było jakoś na początku 2009 r.

TomekG
08-01-2014, 20:49
Problem w tym, że nawet drogie marki nie mają rozsądnego serwisu w Polsce :-(

Na ogólne rozważania o systemie sprzedaży sprzętu w PL jestem za cienki. Intuicyjnie podejrzewam, że wiele zależy od marki, modelu, przedstawiciela w kraju, a pewnie czasem i dnia ;-)
Jednak w moim jednostkowym przypadku: w marcu zeszłego roku wszedłem z 3 i 1/3, uszkodzonymi (jedna para była z 2007-2008), a wyszedłem z czterema "prawie jak nowe". Ale zgadzam się - niestety nie ma pewności, że za hipotetyczne pół roku znów się uda.

pozdr

piwus
01-04-2014, 14:17
Witam,

Przepraszam, że odkopuję stary temat, ale myślę, że to lepsze niż zakładanie nowego. Jakie kijki trekkingowe polecacie dla osoby początkującej? Wiem jak dobrać rozmiar, ale nie wiem na co jeszcze zwrócić uwagę.
Wiele osób poleca kijki KingCamp jako kijki dla osób początkujących. Podpowiedzcie czym się kierować i co wybrać.
Zastanawiałam się nad ... [wyedytowano]
Proszę o odpowiedź doświadczonych użytkowników.

delux
02-04-2014, 09:48
A ja mam aluminiowe z amortyzatorami,korkową rękojeścią,talerzykami ,nakładkami,i dwoma rodzajami tz pętli dzięki której nie wysuwa się dłoń w czasie marszu, kosztowały w Biedronce koło 40 zł,i sprawdzają się świetnie...:razz:

don Enrico
01-06-2015, 21:12
ale teraz poleci komecha , ale trudno, kto nie ryzykuje ten nie siedzi w pierdlu
Pisałem ponad rok temu, że zakupiłem optymalne kije

Jako nowy posiadacz nowej pary kijów chciałem się podzielić tym: czym kierowałem się przy decyzji zakupu.
To były dwie kwestie: własne doświadczenie, oraz wnioski wyciągane przez kolegów i koleżanki.
Pierwsza kwestia która dała mi się we znaki to system skracania długości kijków, ten najpopularniejszy czyli metoda skręcana nie sprawdzała się w warunkach zimowych
Więc pierwszą kwestią jaką brałem pod uwagę przed zakupem to to, aby był koniecznie system zaciskowy, np taki jak przedstawiony tu.
(ci którzy chodzą w zimowych warunkach wiedzą doskonale o co chodzi)
.
33310

Taki system ma plusy opisywane prze Bartolomeo

a następny element brany pod uwagę to

33309
.
Następna sprawa, to uchwyt (ta obejmka) na dłoń , w tej wersji którą zakupiłem daje się łatwo regulować.
A propos spostrzeżeń Bertranda


Zgadzam się ale .......
sdn

Kije te firmowane są nazwą Viking co sugeruje że mają coś wspólnego z Norwegią
Nie wiem czy w tym kraju chodzi się tylko po płaskim , ale w chodzeniu pod górę nie sprawdziły się, bo pierwszy złamał się w miejscu mocowania rączki do zasadniczego kija już po kilku dniach
a drugi po następnych paru dniach (przy moich wyjazdach jednodniowych oznacza to ... że po paru miesiącach)
Cóż nie był to zakup trafiony, postanowiłem spróbować kolejny raz . Teraz wybrałem inną firmę w wersji z rączką korkową
Cena w sklepie internetowym była poniżej 100 zł
Mają te kijki za sobą już dwie krótkie wędrówki i jak na razie jestem zadowolony.
.37794
.
a może ktoś jeszcze używał je ?
niech się podzieli swoimi spostrzeżeniami .... :idea:
Coś ostatnio niewiele osób chce się dzielić swoimi przemyśleniami, może są zbyt cenne ...?

p.s. oczywiście pozostałe warunki krytyczne te kije spełniają

sir Bazyl
01-06-2015, 22:03
Hmmm, no cóż Heniu, ja myślę, że dwie krótkie wycieczki to troszkę za mało by móc je w miarę obiektywnie ocenić. Ja też przez kilka lat testowałem różne takie i jedno jest pewne, nigdy bym się nie decydował na inne mocowanie niż takie jak u tych Twoich, gdyż wszystkie te działające na zasadzie wewnętrznego trzpienia rozporowego były doniczegowate (w tym nawet firmy Leki). Wszystkie przy wędrówce w topniejącym śniegu czy obfitych opadach składały się pod ciężarem człowieka a te tańsze służyły do pierwszego mocniejszego ich dokręcenia. Od kilku lat katuję najtańszy model Black Diamondów - Trail (już drugi - pierwsze zgubiłem :)) i nie mam do nich żadnych uwag. W promocji jak się poszuka można je kupić za 210 - 230 zł. Mam je kilka lat, wytrzymały kilkadziesiąt dłuższych wyjazdów i tyleż krótszych o każdej porze roku i w różnych warunkach atmosferycznych.

Browar
01-06-2015, 22:25
Ja mam takie najprostsze z Decathlona, zielone, skręcane. Używam tylko w zimie w górach do transportu - z ciężkim worem. Mają już z 6-7 lat i są ok.

sir Bazyl
01-06-2015, 22:32
Ja mam takie.... zielone, skręcane. (...) ...i są ok.
Wiadomo, że zielone są najlepsze :mrgreen: , moje niestety są czerwone :evil:

Browar
01-06-2015, 22:34
Czerwone jest wredne :twisted:

krzychuprorok
02-06-2015, 01:24
Kije te firmowane są nazwą Viking co sugeruje że mają coś wspólnego z Norwegią

Nie mają nic wspólnego z Norwegią. Produkowane w Chinach dla polskiej firmy Viking.

długi
02-06-2015, 08:43
Ja swoich nie wybierałem pieczołowicie jak Don. Po prostu dostałem ze słowami "masz i spróbuj, nie oddawaj".
Były podejrzanie czerwone.
Teraz gdy biorę je w góry, to darczyńcę wspominam ciepłym słowem.
Takie zwykłe, skręcane, dobre bo polskie (nie wiem gdzie produkowane ;) )
Po raz kolejny firma Fiord Nansen mnie nie zawiodła.
Podarunek nie zobowiązywał mnie do reklamy produktu.
Odpowiadam jedynie na apel Enrico by dzielić się doświadczeniem

don Enrico
07-06-2015, 21:43
(...)
Takie zwykłe, skręcane, dobre bo polskie (nie wiem gdzie produkowane ;) )
Po raz kolejny firma Fiord Nansen mnie nie zawiodła.
(...)
Utwierdzasz mnie w przekonaniu , że wybierając się na lekką traskę każde kijki mogą być pomocne ułatwiając podchodzenie i asekurując schodzenie. Nie ma co się wysilać na zbędne wydatki i robienie doktoratu. Ot wpadamy do sklepu, kupujemy i mają nam służyć.
Temat staję się istotniejszy , gdy wybieramy się na wędrówkę na ciężko (pełny plecak = pełne obciążenie) w dodatku system skręcany który doskonale sprawdza się letnią porą zimą jest mocno zawodny.
Dlatego pozwolę sobie o sugestie ; dokonując wyboru kupowanych kijków weźcie pod uwagę jak będą użytkowane, aby zbędnie nie przepłacać. Ale gdy ciężki los każe Wam wędrować zimą w dodatku z załadowanym plecakiem to lepiej zdać się na sprawdzone rozwiązania w ekstremalnych warunkach.
Browar napisał

Używam tylko w zimie w górach do transportu - z ciężkim worem
Jak rozumiem używa ich gdy pełni rolę św. Mikołaja z ciężkim worem pełnym prezentów , ale Browarku ! lepiej byś się prezentował z pastorałem (nie mylić z Pastorem)

diabel-1410
08-06-2015, 21:46
Będąc na kursie zimowym w Tatrach spotkałem się z opinią iż k kijki dobre są ale ich używanie może doprowadzić do poważnych urazów.Tłumaczył instruktor to tak że bez kijków idziemy wolniej,bardziej się męczymy ale w razie W nasze stawy i mięśnie szybciej zareagują na zagrożenie niż w przypadku gdy kijków używamy.

Mamcia DwaChmiele
21-06-2015, 01:29
Ja używam kijów praktycznie odkąd chodzę z ciężkim plecakiem. Choć nie, wcześniej, chodząc z lekkim też używałam. W każdym razie używałam ich zanim jeszcze to zaczęło być modne. Powód prosty - chodząc bez kijów bolą mnie kolana tak bardzo, że niesposób zrobić kroku po kilku godzinach marszu po górach. Z kijami nie mam tego problemu.

Ale do rzeczy. Pierwsze moje kije były no name - jakieś takie z tych tańszych. Zwykłe, skręcane w 2 miejscach, gumowa rączka, zwykły regulowany pasek na nadgarstek. Kije te służyły mi przez kilka lat. Raz nawet (ku uciesze sir Bazyla i krzychuproroka) osunęła się pode mną ziemia i potoczyłam się w dół, niechcąco aczkolwiek skutecznie wbijając kij w ziemię. Kij się wygiął, ale zatrzymał mnie przed dalszym spadaniem. Krzychuprorok wraz z Bazylem kij naprostowali i choć nie składał się do końca, służył mi dalej przez kolejny rok. Aż ukradziono mi te wysłużone kije spod Chatki Puchatka.

Kolejne kije nabyłam na stacji BP za punkty z programu lojalnościowego. No name. Używałam ich kilkanaście razy, mój (większy) brat również. Nadal działają.

I po tych kilku latach nie wydałabym na kije więcej niż 100 zł.

Mamcia DwaChmiele
23-06-2015, 14:21
Zdradzę Wam jeszcze jeden patent. Wiadomo, że większość kijków dostępnych na rynku, jest produkcji chińskiej. Nie mówię o tych "z metkami", bo tu się nie orientuję. Mówię o większości - o tych tańszych. Nauczyłam się już, że wiele rzeczy (nie tylko kijki) produkcji chińskiej, warto kupować u źródła. Po co opłacać tych wszystkich pośredników, sklepy, sprzedawców, marketerów, jeśli można kupić detalicznie w Chinach, bezpośrednio od producenta. Za przesyłkę się nie płaci (ja wybieram oferty z FREE SHIPPING). Wiele rzeczy już w ten sposób kupiliśmy, często za połowę polskiej ceny, a czasem wręcz korzystniej.

Oferta kijków:
http://www.aliexpress.com/wholesale?catId=0&initiative_id=SB_20150623031604&SearchText=trekking+poles

Szkutawy
03-07-2015, 20:26
Korzystając z okazji, podepnę się do tematu i przedstawię swój ranking, test i opowieść kijkową, ale tyczyć się to będzie w głównej mierze innego surowca niż sztuczny. Jeśli uzna ktoś ten tekst za przydługi, to wcale nie musi go czytać, bo nic nie straci, ani nic nie zyska.
Pierwszy raz z tego urządzenia korzystałem w Tatrach osiem lat temu....

Kijek znaleziony prosto w krzakach....


Kiedy jeszcze wydawało mi się, że wszystko mogę, udałem się na Czerwone Wierchy. Pogoda wspaniała, a droga wejściowa minęła błyskawicznie. Obrałem kierunek na Kasprowy Wierch i kiedy pokonywałem przewyższenia poczułem nasilający się ból w lewym kolanie. Później zaczęło boleć prawe, a wszystko nasilało się podczas zejść. Jakoś dawałem radę, ale im bliżej Kasprowego tym gorzej. Kiedy doszedłem do celu musiałem już z godzinę posiedzieć. Rozważałem nawet możliwość zjazdu kolejką, ale jakoś się nie zdecydowałem. Pokuśtykałem powoli na dół. Bolało jak cholera i po jakimś czasie kiedy to szczątkowa roślinność drzewiasta się pojawiła, zanurkowałem w krzaki i wyciągnąłem z nich mój pierwszy drewniany kijek trekingowy. W Olczy pojawiłem się gdy było całkiem ciemno i jestem pewien, że bez tego kijaszka nie wiem kiedy bym dotarł na miejsce. Po powrocie nie myślałem już o tym i kij wyrzuciłem do rowu.

Pierwsza kijkowa konstrukcja (model 2013)...


Po niedługim czasie pojechałem w Karkonosze, co by sprawdzić jak tam kolana. Zaplanowałem powolne wejście i częste odpoczynki. Wszedłem Kotłem Łomniczki, a później grzbietem do Przełęczy Sowiej i z niej zejście. Nie było tak źle, ale coś tam w kolanie czułem. Rozpocząłem raczej wolne chodzenie po górach i wszystko dość długo było ok.
Kiedy we wrześniu 2013 roku wchodziłem na Bukowe Berdo od strony Mucznego, znowu lekko poczułem lewe kolano. Mając wcześniejszą nauczkę od razu zacząłem szukać kija i nic konkretnego nie mogłem znaleźć. Złapałem więc zleżałą trzymetrową gałęź i trzymając w rękach za cieńszy koniec przywaliłem w pień. Później powtórzyłem akcję z drugiej strony skracając tym lagę i takim sposobem zostałem konstruktorem kija trekingowego. Wiele pracy to mnie nie kosztowało. W końcu tylko dwa szybkie ruchy i jeden balans ciałem, co by w łeb odłamkami nie dostać. Fajnie sobie wszedłem i zszedłem i nic mi nie było. Od tej pory bez kijaszka po górach nie chodzę, a tego z Bukowego Berda jak i inne mam na pamiątkę....

38223

Solidny i wytrzymały kij marszowo-bojowo-asekuracyjny (model 2014)...


Kiedy nastała zima pomyślałem, że bardziej się przyłożę i dopracuję temat, żeby sęk nogawki nie rozdzierał i zadziory się na dłoniach nie robiły od nieobrobionego drewna, a czas zimowy przyjemniej płynął.
Wyszukałem w lesie bukowy odcinek i delikatnie go ręczną piłką przyciąłem z naddatkiem, a następnie powoli okorowałem. Miał fajne guziołki i sęki co chwyt dobry i pewny miały uczynić, a mało tego, regulacja nie była potrzebna, bo pewność i ergonomiczność w chwycie była i wyżej i niżej. Pieczołowicie i lekko wyostrzyłem cieńszy koniec i zabrałem się do obróbki grubym papierem ściernym, a następnie bardzo drobnym. Kijek był gładki jak pupcia niemowlęcia. Lekko go przyozdobiłem, żeby nikt nie myślał, że to taki zwykły kij i był gotów. Waga jego niemała (ale nie bardzo uciążliwa), oraz gatunek drewna pozwalały na funkcje nawet obronne, bo można było kogoś po plecach zdzielić nie obawiając się o połamanie, a lekko łukowate jego wygięcie mogło świadczyć o dobrej aerodynamice na wietrze. Kij sprawdził się wyśmienicie i przez rok intensywnego użytkowania wygląda prawie jak nowy. Stępiła się tylko lekko jego końcówka, ale cóż ....w końcu to drewno.

38224

No, a może jednak kijek fabryczny z czegoś tam....


W kwietniu, na tydzień przed „majowym zawaleniem gór” jedziemy w Karkonosze. Pakujemy się na lekko, na dwa dni... i kolejny dylemat... a może zabrać ten kijek Rockcośtam co to leży w domu. Nie chodziłem z nim, ale sobie kalkuluję, że kij to może kij i tyle, a człek bardziej wkomponuje się w tę współczesną turystykę i z drewnianą lagą nie będzie wzbudzał aż takiej sensacji wśród Czechów, Niemców i naszych rodaków preferujących szybkie, zdrowe i modne przejścia górskie na znanych, lubianych i obleganych szlakach. Po krótkiej kalkulacji wybrałem tan wariant. Kiedy ruszyliśmy, to sobie coś tam wyregulowałem i dalej idziemy. Najbardziej wkurzał mnie ten pasek co to rękę (czytaj dłoń) tam się wsadza. Poirytowany tym... raz wkładam, a raz wyciągam... zupełnie jak nowicjusz. Po chwili syn mówi... ojciec pokaż tego kijaszka. Przymierzył się i mówi... eeeee ... mogłeś swoją lagę wziąć.... No ładnie myślę, ale cóż zrobić. Idziemy. Zaczął się śnieg, a ja nie wziąłem tego helikoptera co to się go na koniec kijaszka zakłada, żeby w śnieg się nie zapaść. No i wpada on później raz po raz, a jego gładka powierzchnia to aż nadaje poślizgu i szybkości w tym wpadaniu. W końcu i ja razem z nim nabrałem pędu i w okolicach genitaliów się zatrzymałem. Dobrze, że jest skręcany (oczywiście nie o genitalia mi idzie, a o kijek)... włożyłem go do plecaka i to na tyle. Może komuś pasuje... mimo wszystko potrafię to zrozumieć, ale tylko jak nie ja z tym idę....
3822638227

Lekki wszechstronny kijek szybkochodzący (model 2015)...


Posiadając pewien bagaż doświadczeń w tym temacie zapragnąłem nowego modelu. Łaziłem po lesie dosyć długo i koniec końców znalazłem pewien półfabrykat kruszynowy do obróbki. Miał on zapewnić lekkość, a dodatkowo jego smukłość zdecydowanie miała obniżyć wagę. Dzięki temu moja prędkość wzrosła z 2,5 km/h na 3km/h. Końcówkę mocno zaostrzyłem, aby jednak zachować funkcje obronne, bo przecież po uderzeniu w plecy może się połamać, a tak to chociaż dźgać przynajmniej wroga można. Nie było tak źle (na serio), ale produkt okazał się jednowyjazdowy z powodu ścieralności. No cóż ... miękkie drewno i kijaszek kruszynowy po jednym wyjeździe wyglądał jak bukowy po roku użytkowania.

38225

Przyszłość, marzenia, plany....


Jesienią jest planowana premiera nowego modelu łączącego niebywałą wytrzymałość z lekką wagą, co umożliwi przyjemne rozkoszowanie się wędrówką w każdych warunkach, a zimą moja manufaktura rozpoczyna prace z materiałem brzozowym i grabowym...aby zaspokoić najbardziej wybredne gusta w roku 2016...

Czego oczekują użytkownicy kijków „drzewniannych”...


Ludziska mają różne preferencje... lekkość, szybkość, korkowata rękojeść, kolor, wielkość i wydajność tego helikoptera,a niektórzy to nawet piwo z „kija” lubią. Na ten przykład proszę zerknąć na zdjęcie tych jegomościów z kijaszkami...

38228

Niby podobne w swej ciękości, lekko ortodoksyjne poprzez nie okorowanie, ale zdradzające swym rozmiarem różne preferencje swych użytkowników. Poprzez ich długość widać, że Piskal ma dłuższy kijek, który służy mu do odciążenia prawego ramienia na którym podynduje plecaczek. Zbyszek natomiast, potrzebuje jako użytkownik GPSa i aparatu fotograficznego odciążenia rąk podczas operowania tym sprzętem i preferuje kijek krótszy, który wygodnie można oprzeć w zagłębieniu między pachwiną, a biodrem.
Inni łapią kijem równowagę co by w zmęczeniu i utrapieniu nie runąć na glebę...

38229

Ważne są też związki emocjonalne. Tu na zdjęciu jest czterech ludków..... no i co? Koło każdego kijaszek jak najlepszy kompan leży...który zrozumie, pocieszy i nie będzie krzyczał...

38230

Na koniec napiszę o kiju z Balnicy. Widziałem, jak jakiegoś dusiołka Duchprzeszłości dziargał na tym kiju przy ognisku. Później stał tam opuszczony, aż przygarnął go Piotrek i wziął na wędrówkę (a w końcu zabrał do Będzina). Był krótki... trochę taki krasnoludkowy, ale i on oprócz swych artystycznych walorów miał też bardzo praktyczne. Można z nim się wspinać po bardzo stromym zboczu, gdzie stanowi wspomaganie napędu 4x4, lub poganiać Żubra, albo pomóc sobie dźwignąć Tatrę....

38231

Sorry za te ciągnące się wywody, ale cały dzień na słońcu swoje zrobił...:mrgreen:

asia999
04-07-2015, 00:28
Piękne kijki :) Przecież tak naprawdę to te współczesne są naśladowcami tych naturalnych.
Ja miałam okazję kiedyś wędrować z prototypem współczesnych kijków typu "curve" :mrgreen:

Kurdybanek
07-07-2015, 03:20
Zakup moich pierwszych kijków trekkingowych dopiero przede mną, więc zawarte w tym wątku spostrzeżenia na pewno okażą się pomocne.
Choć raz też byłem zmuszony przetestować model zaprojektowany przez naturę, gdy na śródstopiach pojawiły mi się piękne pęcherze, a buciki okazały się nie do końca rozchodzone :neutral:
A cytując klasyka to Łatwiej kijek pocienkować, niż go potem pogrubasić. :-)

uszatek_mis
07-07-2015, 08:17
Poczytałem wszystkie wasze (skądinąd piękne) opowieści co jak i dlaczego taki a nie inny naturalny kijek, ale mimo wszystko nadal się nie mogę nadziwić jak taki "natural wood & hand made" kijek może być wygodny. Nie wspominam o ciężarze.
Nie jestem ortodoksą kijowym, raczej chodzę bez, oprócz zimy. I skręcanym kijom mówię stanowcze - raczej nie. Za dużo razy mnie kiedyś zawiodły.