PDA

Zobacz pełną wersję : Samotnie w góry



monali2
08-12-2005, 16:21
Uważacie że samemu w góry też warto pojechać. Hm.. Może i macie rację. Ja wybrałam się raz sama. Na szlakach było bardzo fajnie. Ale wieczorem to już mniej przyjemnie. Siadasz, pijesz piwko, a tu jakiś napalony gościu chce na siłę załapać się na darmowy seks. Bo skoro dziewczyna sama wybiera się w góry, to przecież nie po to, żeby spędzić fascynujące chwile na jakiejś górce.
Czy ja miałam pecha, czy standardem jest spotkanie takich typów na swej drodze?

Monika

Thorgus
08-12-2005, 19:02
Siadasz, pijesz piwko, a tu jakiś napalony gościu chce na siłę załapać się na darmowy seksczemu odrazu oceniasz mężczyzn że im tylko jedno w głowie? - może gościu chciał tylko miło porozmawiać

Bo skoro dziewczyna sama wybiera się w góry, to przecież nie po to, żeby spędzić fascynujące chwile na jakiejś górce.
w takim razie po co? - uważam, że jeśli kobieta czy mężczyzna wybiera się samotnie w góry to świadczy to o tym iż chce "oderwać" sie od świata , zaznać spokoju lub przemyśleć kilka spraw

monali2
08-12-2005, 20:07
No właśnie chodzi mi o to, że człowiek jedzie w góry po to, żeby od czegoś się oderwać, przeżyć coś, może coś przemyśleć czy zrozumieć... Fragment, który napisałam dotyczył tego kogoś, kto zaczepia dziewczynę samotnie siedzącą gdzieś na szlaku. Masz rację, że akurat w górach można spotkać wielu ciekawych ludzi, ale, niestety, zdarzają się też tacy, któzy jadą w zupełnie innym celu. Siedzą w knajpie i szukają ofiary. Nie ruszają w góry. Właśnie ja miałam "przyjemność" spotkać kogoś takiego. I daję słowo, nie oceniam na tej podstawie wszystkich. Twierdzę tylko, że kobiecie jakoś trudniej wybrać się samej...

Monika

Thorgus
08-12-2005, 20:22
Twierdzę tylko, że kobiecie jakoś trudniej wybrać się samej...
pewnie tak, dlatego najlepiej wybierać się w towarzystwie przyjaciół czy znajomych, gdyż wtedy napewno żaden typek się do Ciebie nie "przyczepi" - w kupie raźniej :twisted:

Piotr
09-12-2005, 14:07
Czy ja miałam pecha, czy standardem jest spotkanie takich typów na swej drodze?
No cóż, już dość dawno ktos wysnuł teorię, że jedni sa bardziej a inni mniej podatni na pewne zdarzenia. Zwłaszcza ci pierwsi mogą nieco łagodzić skutki, np. poprzez stosowanie odpowiednich zabezpieczeń...
Byc może zatem, warto do listy niezbędnego ekwipunku, (która gdzies sie przewija na tym forum) dopisać moherowy beret wersja for woman z dopalaczem*


* - starannie wyszyte na boku, staropolskie: spieprzaj dziadu.

ATSD przy okazji, powyższym zapodaje sposób na niezły, sezonowy biznes:
sklep online "Moherowy Serwis", www twojeberety.pl
Sukces i spora sprzedaż gwarantowane ;)

Marcowy
09-12-2005, 15:22
Twierdzę tylko, że kobiecie jakoś trudniej wybrać się samej...
pewnie tak, dlatego najlepiej wybierać się w towarzystwie przyjaciół czy znajomych, gdyż wtedy napewno żaden typek się do Ciebie nie "przyczepi" - w kupie raźniej :twisted:

Tylko skoro ktoś wybiera się w góry samotnie, to raczej nie po to, żeby wędrować "w kupie".
Ale do knajp faktycznie chodź w jakimś sympatycznym towarzystwie, które poznasz w schronisku czy na kwaterze. Bo zakładam, że do pubu nie idziesz po to, żeby się alienować ;)

robines
09-12-2005, 16:36
[quote="Piotr"]No cóż, już dość dawno ktos wysnuł teorię, że jedni sa bardziej a inni mniej podatni na pewne zdarzenia. Zwłaszcza ci pierwsi mogą nieco łagodzić skutki, np. poprzez stosowanie odpowiednich zabezpieczeń...
Byc może zatem, warto do listy niezbędnego ekwipunku, (która gdzies sie przewija na tym forum) dopisać moherowy beret wersja for woman z dopalaczem*


* - starannie wyszyte na boku, staropolskie: spieprzaj dziadu.

ATSD przy okazji, powyższym zapodaje sposób na niezły, sezonowy biznes:
sklep online "Moherowy Serwis", www twojeberety.pl

Piotrze czy Twój post nie powinien wylądowac w koszu???
Co on ma wspólnego z Bieszczadami? I to Ty moderator takie bzdury wypisujesz?A z "beretów" się nie śmiej bo to one wygrały demokratyczne wybory :lol:

Piotr
09-12-2005, 17:46
[b]Piotrze czy Twój post nie powinien wylądowac w koszu???
Powinien, razem z pozostałymi w tym wątku, ale sam siebie nie wywale :)


Co on ma wspólnego z Bieszczadami?
Mniej więcej tyle co reszta :)


I to Ty moderator takie bzdury wypisujesz?

:oops: Podam się do dymisji


A z "beretów" się nie śmiej bo to one wygrały demokratyczne wybory :lol:]
Ale nie mają poczucia humoru. Nawet bym się nie śmiał śmiać... To była tylko dobra rada :) Dajesz głowe że nieskuteczna? :lol:

p.s. - żeby nie że nie na temat to: zamykaj znaczniki na końcu tekstu, który cytujesz [/quote] :lol:

robines
09-12-2005, 21:24
Podam się do dymisji
No co ty...nie żartuj...

Ale nie mają poczucia humoru
Ty też nie masz poczucia humoru? :lol:

żeby nie że nie na temat to: zamykaj znaczniki na końcu tekstu, który cytujesz Oczywiście,postaram się :roll:

Piotr
09-12-2005, 22:30
Ty też nie masz poczucia humoru? :lol:
Nie mam bo już sobie kupiłem. Przezorny zawsze ubezpieczony :)

Zosia samosia
10-12-2005, 19:45
.....och.............. :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
No proszę nie dawać wątku do kosza, bo jest... no podziałał na mnie leczniczo i jutro mogę w górki sie wybrać - no znacznie, znacznie lepiej się poczułam :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ale moherowy beret sie nie nada - jest chyba zbyt przewiewny, no chyba że dopalacz nadaje jakieś szczeglne własciwości :lol:
pozdrawiam

lucyna
12-12-2005, 10:07
* - starannie wyszyte na boku, staropolskie: spieprzaj dziadu.
Świetny sposób. Muszę go wykorzystać. Natrętnych śmieci na szlaku nie brak.

Ezechiel
12-12-2005, 21:18
Na temat samotnego chodzenia w góry był już wątek tutaj : http://forum.bieszczady.info.pl/bieszczady1238-0-asc-0.html

Brzytwa Ockhama się kłania :-) .

Co do intencji mężczyzn chodzących po górach, zapewniam Cię, że szukanie "przygód", jest raczej wyjątkiem, niż regułą. Tłumacząc wszystkich bieszczadołazów popędem myślisz równie stereotypowo jak owy podchmielony facet.

Jeśli chodzi o moje doświadczenia to są one bardzo pozytywne. Wystarczy unikać głównych szlaków, i niebezpieczeństwa społeczne znikają. Zamiast pchać się do baru w UG, wolę raczej ową herbatę wypić w Kolibie, czy w Mucznem.

Lupino
11-01-2007, 13:19
Witam.
Odświeżam wątek bo kolega (TOPR) opowiadał o wypadku w Tatrach. Gość wyszedł na Orlą Perć samotnie bo podobno miał marzenie żeby ją zdobyć w zimie. Miał pocoć sprzęt za kilka tysięcy... ale był sam!

..."W dniu 9.01. odnalezionow w Świnickiej Kotlince 40-letniego turystę z Katowic, który dzień wcześniej wybrał się z Murowańca prawdopodobnie na Świnicę. Podchodząc wsch stromymi stokami Pośredniej Turni spadł około 100 m przez pas skał do Świnickiej Kotlinki doznając śmiertelnych obrażeń. Turysta był bardzo dobrze wyposażony. Miał dwa czekany, na nogach raki i dobre zimowe buty. Prawdopodobnie moment nieuwagi lub zahaczenie rakiem o rak były przyczyną utraty równowagi i upadku po stromych zalodzonych ściankach . Turysta wychodząc rano 8.01. ze schroniska na samotną wycieczkę nie pozostawił żadnej informacji o tym gdzie się wybiera. Jego nieobecnośc odkryto dopiero dnia 9.01 rano i powiadomiono TOPR."

Brak dobrej asekuracji w tym przypadku był wyrokiem dla gościa.

pozdrawiam

J.Lupino

Krysia
11-01-2007, 14:03
eeee ale w Biesach chyba nie ma az tak niebezpiecznego szlaku jak Orla Perc???ja uwielbiam sama chodzic po gorach, i dlatego zamienialm Tatry na Biesy, bo w Tatry samemu sie nie powinno na szlak wychodzic jest to wlasnie zbyt niebezpieczne,a w Biesach???ciutke mniej

Anyczka20
11-01-2007, 14:08
Nie Ma Łatwych Gór !!!

bertrand236
11-01-2007, 14:19
Orsini!
Idź sobie sama po śliskich kamieniach wytyczoną ścieżką w Sinych Wirach. I niech Ci się noga omsknie i uderz głową o inny kamień. Jak tam się trafi jeden turysta na tydzień po sezonie to huk. W listopadzie nigdy tam nikogo nie spotkałem. I co wtedy zrobisz?
Nie chcę tu wypisywać zasad bezpieczeństwa ale Anyczka ma rację. Jeszcze tak nie było, żeby ktoś nawet osoba całkowicie mi obca nie wiedział dokąd się udaję w góry. Bywało, że dzwoniłem do Jabola i jemu mówiłem... ;-)
Pozdrawiam

Browar
11-01-2007, 14:20
-> Lupino
Gość spadł bo warunki śnieżno - lodowe są makabryczne:nie związany z podłożem śnieg,raki w czymś takim tylko przeszkadzają.Jakby poszedł z kimś drugim byłoby 2:0 i tyle.Gdyby zaś się asekurowali(dobrze) to by im z tydzień zeszedł.

MF
11-01-2007, 14:30
Zgadzam się z Browarem. Towarzystwo nie gwarantuje bezpieczeństwa, chociaż w razie "W" dobrze, jeśli ma kto zadzwonić po pomoc. Chodzę po górach głównie sam, bo tak lubię. Po Orlej Perci też, choć jestem świadom, że w jakimś tam stopniu zwiększa to ryzyko - każdy ma wolny wybór.

Krysia
11-01-2007, 14:30
Nie Ma Łatwych Gór !!!
nie ma, ale sa trudniejsze tak?:lol: :lol:

Krysia
11-01-2007, 14:33
Orsini!
Idź sobie sama po śliskich kamieniach wytyczoną ścieżką w Sinych Wirach. I niech Ci się noga omsknie i uderz głową o inny kamień. m
a bedziesz szedl w miescie po chodniku oblodzonym, a niech Ci sie noga powinie i uderz glowa o beton-to samo:)))jak masz pecha to masz pecha, to i dachowka Ci na glowe spadnie i do Bozi

MF
11-01-2007, 14:35
Orsini, można bez bólu przejść parę razy Orlą wte i wewte, a dla odmiany wpakować się w kłopoty w Bieszczadach. Kroniki GOPR pełne są wzmianek o takich, co Bieszczady uważali za większe pagórki. Góry potrafią nauczyć pokory.

bertrand236
11-01-2007, 14:39
To mnie ludzie znajdą i tu jest ta różnica, ale skoro jej nie widzisz.... :-(.
Pech, pechem a zdrowy rozsądek i przestrzeganie pewnych zasad to drugie. Życzę Ci, żeby Twoje "źródlane oczy"nigdy nie były "tknięte szronem przerażenia" przede wszystkim w górach...

Krysia
11-01-2007, 14:42
To mnie ludzie znajdą i tu jest ta różnica, ale skoro jej nie widzisz.... :-(.
Pech, pechem a zdrowy rozsądek i przestrzeganie pewnych zasad to drugie. Życzę Ci, żeby Twoje "źródlane oczy"nigdy nie były "tknięte szronem przerażenia" przede wszystkim w górach...
byly:))na Zawracie w sniegu:))))))))w zyciu sie tak nie balam jak wtedy:)))))))))))
ale zyje, a i nie szlam sama:))))co w sumie tylko pogorszylo sytuacje, bo jeszcze o te drugo osobe musialam dbac a nie tylko o siebie

Krysia
11-01-2007, 14:43
To mnie ludzie znajdą i tu jest ta różnica, ale skoro jej nie widzisz.... :-(.
...
no jak Ci dachowka na glowe spadnie to bedziesz martwy to co z tego , ze Cie znajda od razu????szybciej Cie pochowaja????:))

Krysia
11-01-2007, 14:43
Orsini, można bez bólu przejść parę razy Orlą wte i wewte, a dla odmiany wpakować się w kłopoty w Bieszczadach. Kroniki GOPR pełne są wzmianek o takich, co Bieszczady uważali za większe pagórki. Góry potrafią nauczyć pokory.
tak
ale chyba statystycznie wiecej jest wypadkow i smierci w Tatrach niz w Biesach nie uwazasz?????

MF
11-01-2007, 14:48
W Tatrach jest więcej wypadków, bo jest pewnie z 10 razy więcej ludzi. I wypadki zdarzają się często w banalnych miejscach, w czołówce statystyk np. Giewont.

Krysia
11-01-2007, 14:49
W Tatrach jest więcej wypadków, bo jest pewnie z 10 razy więcej ludzi. I wypadki zdarzają się często w banalnych miejscach, w czołówce statystyk np. Giewont.
no banalna gorka:)))
wprost tak samo banalna jak np. Tarnica:)))i tez ma krzyz:))prawie sa takie same no:))))))

Krysia
11-01-2007, 14:53
dobra ide do domu, i tak mnie nie przekonacie. Uwazam Tatry za najniebezpieczniejsze gory w Polsce i statystyki to potwierdzaja i nie chodzi tylko o ilosc odwiedzajacych, bo chyba w Biesach nie ma takich przepasci jak w Tatrach???nie ma takiej Orlej Perci, Koziel Przeleczy, Kozich Wierchow i innych tego typu???i nie mowimy o wypadkach poslizgniecia sie(ale nie takiego na Orlej Perci gdzie sie nie uderza glowa o kamien a leci w dol a fruwac jak na razie nie potrafimy), zawalu serca, uderzen piorunow i innych tego typu, ktore sa wszedzie tylko o konkretnych przypadkach a wiec np. odpadniecie ze sciany. Ile bylo w Biesach takich odpadniec???ile ludzi schodzac w dol zakonczylo te droge smiercia bo poszli zlebem itd.W tatrach bez liku, a w biesach?????????????

MF
11-01-2007, 14:54
Oczywiście, że banalna, w porównaniu do wielu innych miejsc w Tatrach, gdzie wypadków nie ma tyle. Wybacz, nie mam czasu Cię dłużej przekonywać. Odnajdź sobie na forum wątek z wyprawy Ezechiela (bodajże zimowy trawers Jasła). Ludzie byli super przygotowani, pewni siebie, a GOPR ich musiał na dół sprowadzać.

Krysia
11-01-2007, 14:56
Odnajdź sobie na forum wątek z wyprawy Ezechiela (bodajże zimowy trawers Jasła). Ludzie byli super przygotowani, pewni siebie, a GOPR ich musiał na dół sprowadzać.
ale zyja tak?????
a w Tatrach teraz ofiary smiertelne
no serio masz co porownywac, ot tak samo sa niebezpieczne Tatry jak Biesy-wprost toczka w toczke:))

MF
11-01-2007, 14:59
Jeśli o mnie chodzi, THE END. Nie lubię odbijać się od ściany.

Krysia
11-01-2007, 15:03
Oczywiście, że banalna, w porównaniu do wielu innych miejsc w Tatrach, gdzie wypadków nie ma tyle. .
banalna, a idz tam po deszczu albo jak lod bedzie, albo w burze-no prostacka goreczka normalnie!!banalna!!!a zrozumiesz dlaczego tylu ludzi zginelo na Giewoncie i nie bedzie juz taka banalna jak piszesz!

Krysia
11-01-2007, 15:04
Jeśli o mnie chodzi, THE END. Nie lubię odbijać się od ściany.
czemu???
argumentow Ci brakuje??????
ILE MASZ SMIERTELNYCH WYPADKOW W BIESACH A ILE W TATRACH w skali roku????nie ma co porownywac nawet!!!Tatry byly, sa i beda bardziej niebezpieczne.

pieter
11-01-2007, 15:14
banalna, a idz tam po deszczu albo jak lod bedzie, albo w burze-no prostacka goreczka normalnie!!banalna!!!a zrozumiesz dlaczego tylu ludzi zginelo na Giewoncie
O wypadek nie trudno jeśli wielu ludzi chodzi po górach w klapkach i nie przestrzega ogólnie przyjętych zasad bezpieczeństwa.

długi
11-01-2007, 16:21
http://www.gopr.info/
Znajdziesz tam krótkie ralacje z akcji w Bieszczadach.
Tam, gdzie pomoc wezwali współuczestnicy wyprawy wstaw sobie samotnie.
Umrzeć można w domu i w górach, tylko poco umierać?
Długi

włóczykij
11-01-2007, 19:36
Witam


Echhhh. Samotna wędrówka ma swój niepowtarzalny smaczek :razz:
Kiedyś załapałem bakcyla. W pojedynkę widzisz więcej, słyszysz więcej i czujesz więcej. Zupełnie inne nastroje. A te noclegi gdzieś w górach ... Szum ognia i rózne odgłosy z lasu ... to jest niepowtarzalne !!! Szczególnie pierwsza noc w lesie ;-) . Tak mi się to spodobało, że kiedyś celowo rozbiłem namiot na dziko i leniłem się 3 dni :lol: tylko po to, aby dłużej posłuchać lasu. Trudno to porównać do wędrówki w towarzystwie. Raczej nieporównywalne. Towarzystwo jednak "tłumi" pewne wrażenia. Coś zabiera.


Z nocowaniem w lesie wiąże się pewne zabawne zdarzenie, ale to może innym razem napiszę.

TQT
11-01-2007, 20:23
Troszkę się naharcowałem i spania w lesie się nie boję, wręcz uwielbiam :) raz zdarzyło mi się spędzić 24h na sośnie.. mało wygodne to łoże (taka pionowa, jak zapałka), ale fajnie było.. a jak pojadę w Biesy sam, to będzie ktosik zawsze znał moje szlaki :) asekuracja.. nawet z Pozka!
wszyscy macie rację!
Nie ma łatwych gór - si. Ale Biesy są lżejsze. Tego się nie da zaprzeczyć.
Przedewszystkim SZACUNECZEK dla każdej GÓRY :)

Barnaba
11-01-2007, 20:46
:) hehehe co za wątek każdy wie swoje ha ha ha ha, fajno że ludzie mają swoje preferencje, stateczni kroczący, i odważni śmiałkowie, oraz cała masa im pośrednich.... pozdrawiam wszystkich :)

Lupino
11-01-2007, 21:16
Umrzeć można w domu i w górach, tylko po co umierać?
Długi

Witam.

Długi! I o to mi chodziło.
Nie ważne czy to Tatry czy Bieszczady albo jaskinia na Jurze.
Wiem, że Bieszczady są pieszczotliwie nazywane "kapuścianymi górami" i nie można ich porównywać pod względem ilości wypadków z Tatrami, ale chciałem uświadomić, że nawet najbardziej wypasiony sprzęt nie daje gwarancji przeżycia. Właśnie to kumpla poruszyło, że im więcej kasy na człowieku, tym mniej rozumu w głowie. Są co prawda ludzie pokonujący nie takie przeszkody ale robią to głównie dla sławy i pieniędzy. Inaczej tego nie nazwę.
http://www.national-geographic.pl/national3/index.jsp?place=Lead02&news_cat_id=668&news_id=1403&layout=2&forum_id=438&page=text
całość w wydaniu papierowym.

pozdrawiam, życząc rozwagi na wyprawach, jednocześnie polecam "Wołanie z połonin".

J.Lupino

ps.
Asekuracja ZAUFANEGO partnera to czasami gwarancja przeżycia!

Derty
12-01-2007, 00:43
Ale do knajp faktycznie chodź w jakimś sympatycznym towarzystwie, które poznasz w schronisku czy na kwaterze. Bo zakładam, że do pubu nie idziesz po to, żeby się alienować ;)

Np idź ze Zbokami:D Ostatnio Marcowy świetnie się w tej roli spisał:P
Pozdrawiam Bieszczadzkich Zboków

Krysia
12-01-2007, 08:45
Nie ma łatwych gór - si. Ale Biesy są lżejsze. Tego się nie da zaprzeczyć.
Przedewszystkim SZACUNECZEK dla każdej GÓRY :)
masz absolutna racje!!!
a tak jeszcze co innego mozna porownac-ilosc smiertelnych wypadkow wsrod GOPRowcow, tych chyba nie mozna posadzac o brawure czy glupote jak bardzo wielu turystow.
Sama bylam swiadkiem jak 2 mlodych chlopakow w sniegu po kolana sie wybieralo na Koscielec-jak oni chcieli tam wejsc jak szlaku widac nie bylo???ale pewnie wlezli i nawet zlezli co nie zmienia faktu, ze dla mnie glupota totalna. Wyprawa na Orla Perc samemu o tej porze roku to tez glupota-nie mowcie ze nie. Ale jakby koles poszedl o tej porze roku na p.Wetlinska np to na 99,99999% by zyl...

MF
12-01-2007, 10:04
Kościelec przy dobrych warunkach zimą to nie jest coś niemożliwego, oczywiście trzeba mieć trochę sprzętu (raki, czekan), dobre ubranie i (co najważniejsze) - doświadczenie zimowe. Że nie było widać szlaku, to akurat bez znaczenia, warianty zimowe akurat często są prowadzone inaczej niż szlaki wykorzystywane latem, ze względu na zagrożenie lawinowe. I akurat na Kościelec zimą samotnie bym się nie wybrał. Natomiast Orla zimą to już w zasadzie wyprawa taternicka.
A na Wetlińskiej owszem, nie spadniesz, ale jak Cię zadymka złapie, o co nietrudno, to łatwo zabłądzić i noc może złapać. A do rana na mrozie nie każdy przetrzyma.
Żeby już skończyć porównania wypadkowe Tatry - Bieszczady: Owszem, w tych drugich nie ma praktycznie przepaści powodujących w razie poślizgu natychmiastowy i definitywny skutek. Poza kilkoma stokami nie zdarzają się tam lawiny. Co nie znaczy, że można sobie Bieszczady lekceważyć i mówić, że to łatwe górki. Stracić zdrowie lub życie można nie tylko w wyniku upadku.

Krysia
12-01-2007, 10:53
aj sorki nie dopisalam-ci 2 kolesie nawet dobrych butow nie mieli za to byli pelni radosci:)))i z pifkiem w reku. Mnie szlag trafia na takie cos, bo oni niech sobie i spadaja w dol, ale pozniej na ratunek ida inni ludzie ryzykujac wlasne zycie!!!

robines
12-01-2007, 11:33
W zimie w górach wszystko zależy od wielu czynników.Tatry w zimie przeszadłem prawie całe,właśnie z wyjątkiem Orlej...był już problem z podejściem na Krzyżne.Z tamtej wyprawy najmilej wspominam zjazd na dupci do Czarnego Stawu.W górę szliśmy 3 godziny a zjazd trwał jakieś 10 minut! MF praktykujesz takie numery? Na Kościelcu w zimie byłem tylko raz i łatwo nie było.W następnym roku z Kościelca spadł mój znajomy ksiądz...była to jego ostatnia wyprawa w góry.Bieszczady w zimie to moje wyzwanie na ten rok i ciągle czekam na prawdziwą zimę...

Marcowy
12-01-2007, 12:24
Ostatnio Marcowy świetnie się w tej roli spisał:P


Ad vocem - w roli Zboka czy Sympatycznego Towarzysza? :P

MF
12-01-2007, 14:00
.Z tamtej wyprawy najmilej wspominam zjazd na dupci do Czarnego Stawu.W górę szliśmy 3 godziny a zjazd trwał jakieś 10 minut! MF praktykujesz takie numery?

Aż takich numerów to nie:-D
Nie jestem specjalnie mocny zimą. Umiem się mniej więcej bezpiecznie poruszać, ale brakuje mi doświadczenia. Nie potrafię np. w miarę pewnie ocenić pokrywy śnieżnej, więc jak nie ma super warunków i pogody, to poza doliny się nie pcham. Powyżej lawinowej II nigdzie nie łażę. Poza tym czasu brak ostatnio a zimą dzień jest za krótki, żebym bez noclegu, wychodząc rano np. z Kuźnic dał radę choćby Kościelec zrobić i wrócić przed zmrokiem.

Derty
12-01-2007, 15:40
Ad vocem - w roli Zboka czy Sympatycznego Towarzysza? :P

I tego i tego:D Co za pytanie...:)

robines
12-01-2007, 18:11
MF u mnie z wolnym czasem na wyprawy to teraz też swoista tragedia(chociaż robię u siebie),to moje wspomnienia, jakieś 10 lat do tyłu.A z tą jazdą na dupie to muszę Ci powiedzieć że nikt z nas nie sprawdzał jak ten śnieg jest zwiazany z granią.Głupio się przyznać ale szliśmy w tzw.żywioł...Oj ta młodość!

TQT
12-01-2007, 19:09
ha! mam WAS! właśnie się znalazł kompan na moją wycieczkę w marcu. ziom z harc. teraz już będzie bezpieczniej nieco :D

jastrzab
29-01-2007, 10:13
gdybym sam nie jezdzil w bieszczady,prawdopodobnie w ogole bym nie jezdzil..no w kazdym razie bardzo rzadko.tak sie jakos sklada,ze gdy ja mam czas ewentualni kompani sa zajeci itd.nie mam z kim..
poza tym samotne wedrowki sa dla mnie najlepsze.slow brak zeby to wyrazic;nie chce mi sie teraz wierszy pisac,bo tylko poezja moze oddac te chwile w gorach.nie poswieca sie czasu i uwagi drugiemu czlowiekowi -jeno sobie i bieszczadom..
czytam tu rozne wzmianki o niebezpieczenstwie,niektorzy az w tatry zaszli :) kochani nie ma o czym gadac.odludzie dla czlowieka to ryzyko.zycie albo smierc;ale jakie zycie!!smierc pewnie tez lepsza niz w kapciach przed telewizorem.

Krysia
29-01-2007, 10:41
"...cegła nigdy nikomu nie spadła na głowę ni z tego, ni z owego..."

Ezechiel
29-01-2007, 17:03
Samotnie nie wyszedłbym na jakąkolwiek zimową wędrówkę. Połoniny, ze względu na ekspozycję, są mocno niebezpieczne w momencie zalamania pogody. Wiatr, deszcz ze śniegiem i problemy gotowe.

Odnośnie trawersu Jasla. Głupotą jest realizować dłuższe wyjścia zimowe bez rakiet (tego się nauczylem), w niesprawdzonym towarzystwie (to już wiedziałem) i bez doświadczenia (w toku). Akurat nauka wyniesiona z tamtej akcji mówi: "Dobry zespół jest niezbędny w zimie". Sam wysiłek torowania, noszenia sprzętu etc. sprawia, że solowe przejście zimowe jest ryzykanctwem. O ile w pozostałych porach roku, samotność stanowi dla mnie dpuszczalny margines ryzyka, to zimą nosi ona tylko cechy głupoty. Może mam za mało doświadczenia na solówki zimowe, i za kilka lat dojdę do etapu wyżeraczy. Na razie radzę zimowanie zacząć od łatwych tras pokonywanych w zespole.

http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=2555&page=2 - relacja z trawersu. Można wynieść trochę nauki z naszych błędów.

http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1191 - temat o samotnym wędrowaniu

klopsik
29-01-2007, 22:22
A ja z tego wszystkiego wypije za tych co polegli na posterunku i za tych co zostali w lesnej gluszy i za tych co zeżarli wilcy i niedziwiedzie. Za piekne kobiety i szybkie qady. Wypije za tych odwaznych co ida w las nie zwazajac na nic poswieca sie na kazde ryzyko byle by tylko isc przed siebie dalej i dalej wiciaz i wciaz jak i zaciaz i z ta mysle spuszcze sie do jakies dziury kanalizacyjnej.

[Moderator]: Nie na temat!

jastrzab
29-01-2007, 22:23
dla mnie to jest doswiadczenie ktore wykracza poza wartosci madrosc,glupota.moze zabrzmi to dziwnie ale to jest jakby kwestia religijna.
jesli dopisuje zdrowie i kondycja po prostu ide.czas na nizinach spedzam dosc aktywnie wiec na ogol jestem przygotowany.stopniuje wysilek,pierwszego dnia ide dwie trzy godzinki i biwak.majac juz pewne doswiadczenie w zimowych wycieczkach (np.w zeszlym roku dukla-polany surowiczne-komancza-cisna-lopienka)wiem ile kilogramow moge dzwigac w zaleznosci od grubosci pokrywy snieznej.aklimatyzuje sie,wczuwam w organizm,bywa,ze sie wycofuje-siedze cztery dni w schronisku i sobie spaceruje po okolicy.nie ponosi mnie ambicja zdobywcy,panuje nad soba.
oczywiscie moze zdarzyc sie cos takiego jak skrecenie nogi czy podobna z pozoru nie grozna usterka,ktora w tych warunkach moze zabic..
takie ryzyko istnieje zawsze gdy czlowiek zmaga sie w samotnosci z zywiolem.uwazam,ze arbitralne stwierdzenia,ze cos takiego to madrosc lub glupota sa nie na miejscu.czesto ludzie wyrazaja ten poglad odnosnie wspinaczki,zeglugi czy innych ekstremow,zwykle powody sa dwa:brak poczucia tematu i strach.ja tez sie boje.strach jest potrzebny.samotne wyjscia zimowe to dla mnie gleboki kontakt z natura,z moja natura,z natura w ogole gdzie zanika poczucie "ja".to jest moj rozwoj.nie wyglaszam prawd uniwersalnych.nie uwazam,na przyklad,ze kazdy powinien tak robic.jesli jednak chce przejsc biegun,przeplynac atlantyk,pojsc w himalaje czy bieszczady,rozumiem,czuje.uff ale sie rozpisalem..pozdrawiam serdecznie

klopsik
29-01-2007, 23:33
Jastrzabku nie wchodzimy na tematy ciutkie eschatologiczne po prostu baw sie dobrze :-) wypije twoje zdrowko i za tych co w afganie zostali.;-)

jastrzab
29-01-2007, 23:47
czemu nie wchodzmy?nie pojmuje..ale dzieki.najlepszego!

klopsik
29-01-2007, 23:49
Bo o tym sie rozmawia przy ognisku patrzac w zar badz wpatrzonym w gwiazdy a nie na tym ugorzoe mentlnym forumowym

jastrzab
30-01-2007, 00:06
jesli taka twoja wola to nie..ja moge i tu i tam.wole pogadac o czyms co wydaje mi sie istotne anizeli tylko se jaja robic.w koncu siadlem do kompa i czas leci,wole go zatem spedzic jakos konkretniej.jaja wole w knajpie czy na imprezce.moge rzecz jasna czasem w dadaizm sie pobawic...

klopsik
30-01-2007, 00:10
Coz ci moge powiedz atawizmy w postaci zakodownych zachowan sprawiaja ze najlepiej sie rozmawia przy ogniu badz przy gwiazdach anie klepiac w klaiwture na sucho piszac banialuki.Poza tym wycinasz sobie caly przekaz werbalny i nawjwazniejszy niewerbalny.

Ezechiel
30-01-2007, 10:14
To kwestia indywidualnego poziomu bariery ryzyka. Dla mnie samotnicza wyprawa zimowa to zdecydowane naruszenie owej bariery. Podobonie jak wszystkie wypowiedzi na forum, nie jest to prawda "uniwersalna", ale tylko wnioski z własnych doświadczeń. Ktoś o innych doświadczeniach, możliwościach - może mieć inne. (Metafizyka samotności jest mi znana, od kilku lat chodzę samotnie po B. i BN.) Powodzenia życzę na szlaku.

Odnośnie "wyczucia organizmu", w pełni się zgadzam. Samotnik musi świetne znać swoje odruchy i możliwości.

klopsik
30-01-2007, 11:41
Ja podziwiam wszystkich samotnikow ktorzy wedruja samotnie w gory. Sa to dla mnie wielcy ludzie wielcy duchem jak i zapewne swa aparycja, bo przeciez huherko, nie moze chodzic samo przecie po lesie bo a nuz spotka misia i ten mu zrobi kuku i wymiesza gline...... Ja tak nie potrafie sa to na pewno takze ludzie niesamowicie poetycy przecie samotnosc wzmaga refelksyjnosc tak wiec na pewno jak takiego spotkam to uslysze wiersz. Przepiekny wiersz ktory poruszy mnie i bedzie o bieszczadzkich aniolach badz zakapiorach, a slyszal go bede w gospodzie "Pod krzywym przyrodzeniem czada" bodz u konkurencji "Pod prostym przyrodzeniem Biesa" gdzies Wetlinie.Klimat bedize idealny, wiec swiatlo bedzie w polcieniu atmosfera lekko zadymiona z dalla bedzie sie saczyla muzyka SDmu kawalek "bieszcadzkie anioly na emryturze",nad wszystkim bedzie panowal halas stukajacego szkla o blat drewnianych stolow "nie ludzka reka uczynionych" z wyrezanymi elementami fallicznmi a tlum ludzi bedzie sluchal bieszczadnika Dlugiego VIcka ktory bedzie kazał wsem jak nalezy o swych przewagach i o swych porazka bo przeciez z tlumem pijanych i wscieklych smolarzy kto wygra ? Zplentuje wszystko tym jak dorobil sie ksyswy Dlugi Vicek.... oh jak to musi byc klimatycznie a tak samotnie czlowiek sobie sam nie pochodzi bo strach las taki duzy a ja taki maly mam stracha po prostu. Podziwiam wszystkich ktorzy chodza sami Sa zapewne wielcy ludzie.....

jastrzab
30-01-2007, 15:14
zeby nie zostac zaetykietkowanym w swiecie etykietek nalezy poslugujac sie etykietka wysmiac etykietke..wciaz pozostajac w swiecie etykietkowym...

jastrzab
30-01-2007, 16:05
szanowni panstwo proponuje nie poruszac jalowej kwestii isc czy nie isc samotnie w gory...to bicie piany
jesli ktos praktykuje samotne przejscia (o kazdej porze roku)prosze,niech podzieli sie ze mna swoimi spostrzezeniami.
jako zaprawe i wstep do wyjscia w wyzsze partie stosuje najczesciej taka mniej wiecej zaprawe:(mowa o zimie,bo mamy wreszcie zime)miesiac przed wyjazdem zaczynam 20-40km spacery,dwa trzy razy w tygodniu,jesli mam czas,jesli nie-ruszam nogami na silowni.dwa tygodnie przed wyjazdem zaczynam kurs z 15-20kg plecakiem po klatce schodowej-z dolu do gory i z powrotem.czasem fajnie wypadaja konfrontacje z sasiadami..
dwie,trzy, zdarzalo sie cztery noce przed wyjazdem sypiam na zewnatrz-w ogrodku przed domem:)
no i jade..
zdarzaly sie wyjazdy bez wspomnianego przygotowania i tez bylo fajnie ale nie da sie tego porownac z wyjazdami przygotowanymi.od niemal pierwszego podejscia rowny oddech,rytm,zadnego szoku,cialko juz to zna..czysta przyjemnosc.

MF
30-01-2007, 16:32
Kurczę, jak czytam o tych motywacjach to dochodzę do wniosku, że ja prosty chłopak jestem. Bo łażę sam po górach z prozaicznych powodów:
- mam swoje tempo, nikt mnie nie goni ani ja nikogo
- nikt mi dziobem nie kłapie i mogę odpocząć od zgiełku codzienności
- nawet jakby mi 2 powyższe punkty nie przeszkadzały, to najczęściej i tak nie miałbym z kim;-)
- mam czas na myślenie o wielu sprawach

Ale to tylko ja i moje zdanie. Jeśli ktoś odnajduje w samotnej wędrówce coś więcej, mogę tylko pozazdrościć - szczerze.

AniaiDzordz
30-01-2007, 23:04
Sympatycznie tu.
Ja zazwyczaj wybieram się bez ludzkiego towarzystwa w góry, co w zasadzie jest bez znaczenia, jako że podróżuję z psem, który, primo, jest świetnym kompanem nawet w najczarniejszym lesie, a secundo, zawsze pozna mnie z jakimś miłym człowiekiem.
Polecam jako alternatywę dla osób bez zdolności tkackich lub z alergią na moher.

Pozdrawiam

Marcowy
31-01-2007, 09:56
Kurczę, jak czytam o tych motywacjach to dochodzę do wniosku, że ja prosty chłopak jestem. Bo łażę sam po górach z prozaicznych powodów (...)


Witaj w klubie, "prosty chłopaku" :grin: Do Twoich argumentów za samotnym łażeniem dodałbym: nikt nie marudzi, że jest głodny / zmęczony / spragniony / woli inną trasę / chce siku / but go ociera itp. itd.

bertrand236
31-01-2007, 15:48
Witam Anię i Dzordza na forum

Derty
31-01-2007, 17:02
Sympatycznie tu.
Ja zazwyczaj wybieram się bez ludzkiego towarzystwa w góry, co w zasadzie jest bez znaczenia, jako że podróżuję z psem, który, primo, jest świetnym kompanem nawet w najczarniejszym lesie, a secundo, zawsze pozna mnie z jakimś miłym człowiekiem.


Witeczka:) Mam lekarstwo na alergię na moher:D

Derty

TQT
31-01-2007, 17:31
Każdy zna zalety samotnego wędrowania :D
Ja osobiście nie mam nic przeciwko kompanom w podróży, ale fakt! jak jest ich za dużo, to pojawiają się "utrudnienia" (ograniczenia) i nie można już podróżować tak jak się chciała...
Bo np:
- ktoś jest uczulony na sianko i nie bedzie spał w stodole za 5zł
- ktoś z ogniska woli kiełbaskę a nie kurczaka (i trzeba już więcej myśleć przy robieniu zakupów)
- kogoś nie interesuje ostre podejście..
- ktoś nie chce spać pod gołym niebem..
- bo w kilka osób trudniej stopa złapać

Im więcej osób tym więcej "ale" lub "nie"... :D no i gustów jest więcej:P
Ala zawsze można koledze namiot podrzucić, jak się ma gorszy dzień.. lub jakiś inny bagaż, no i słynne bezpieczeństwo :D

Biesować można samemu lub w pojedynkę - to uważam też jest kwestia gustu - nie dyskutujmy na ten temat.. co najwyżej podzielmy się swoimi "za" i "przeciw" :-o

AniaiDzordz
31-01-2007, 19:15
Witam Anię i Dzordza na forum
Witam, Bertrand, bardzo mi miło.
Chyba się tu zadomowię; posłucham sobie, co ludzie myślą o samotnikach/samotniczkach na szlaku.
Osobiście twierdzę, że każdy może sobie wędrować sam, jeśli tylko zachowa wszelkie środki ostrożności. A tyczy się to zarówno własnych sił, wyposażenia jak i otoczenia. Jak sięgam pamięcią, zawsze największą przyjemność czerpałam z samotnych podróży. I jak dotąd nie spotkało mnie absolutnie nic nieprzyjemnego. Aczkolwiek moje wędrówki są przemyślane i skalkulowane właśnie pod względem łazikowania w pojedynkę. Mogę nawet stwierdzić, że mnóstwo nieprzyjemności przydarza mi się raczej w drodze na zakupy po mieście lub w autobusie rano w drodze do pracy. Na szlakach miałam przyjemność poznawania ludzi, którzy byli serdeczni, pomocni i przyjacielscy. Byli to zazwyczaj "tubylcy". Z turystami trochę gorzej...
Jeśli zaś chodzi o warunki ekstremalne - cóż, nie pcham się w ekstrema idąc sama. A nóż widelec w środku puszczy skręcę kostkę, komórka straci zasięg a zegarek wskaże godzinę bliskiego zmierzchu! Nie należę do ludzi zwiększających ryzyko z każdą wyprawą. Raczej zwiększam ilość zachwytów nad przyrodą i krajobrazem i zapisków filozoficznych pisanych pod wpływem cudów tego świata.
Każdy z Was docenia zapewne różnicę między pospiesznym śniadaniem w biegu do pracy a zwykłym chlebem z masłem jedzonym o rześkim poranku, siedząc na kamyku i wpatrując się w ciszy w ogrom przestrzeni naokoło siebie, zastanawiając się, którą by tu drogę wybrać i ile motyli dziś przefrunie przede mną.
Ach, poniosło mnie...
Uważam, że sposób wędrowania ściśle zależy od celu wędrówki. Chcesz usłyszeć swoją duszę - idź sam i zabezpiecz się. Chcesz pobyć z przyjaciółmi, bo to jedyna okazja w roku - idźcie razem i dograjcie się.

Czy dyskusja ma tu sens? Porady na wagę złota, ale chyba nic poza tym.

AniaiDzordz
31-01-2007, 19:19
Witeczka:) Mam lekarstwo na alergię na moher:D

Derty

Ciao,

sprawdza się? Może warto upublicznić? :wink:

AniaiDzordz
31-01-2007, 19:25
Opowiem jeszcze Wam o dodatkowym ubezpieczeniu podczas samotnych tras. Jeśli widzę, że zbliżające się homo sapiens nastawione jest nieco przekornie, biorę psa do nogi, udaję, że nie mogę go utrzymać na smyczy i głośno wołam "Bandzior, spokój!"
Działa w każdym przypadku jednakowo: osobniki agresywne w milczeniu przechodzą dalej odsuwając się na odległość min. 5 metrów...

lucyna
31-01-2007, 19:43
Z całym szacunkiem ale wędrujesz we dwoje. Najlepszym towarzyszem łazikowanie jest dla mnie właśnie pies. Z nieżyjącym Buranem przewędrowałam Bieszczady i okolice. Wybierał drogę lepiej ode mnie. Witam was oboje na forum.

eldoopa
31-01-2007, 19:55
Witam,
Wydaje mi się że kłopot chodzenia samemu dotyczy wybieranej drogi. Bieszczeady nie są to specjalnie trudne góry, nie trzeba poręczować, brak łańcuchów itp sprawia że są to góry dla przeciętnego śmiertelnika mającego jakieś pojęcie na temat chodzenia po górach. Nie mówie, ze dla każdego bo żeby iść samemu trzeba mieć jakąś wiedzę na ten temat, tym bardziej w bieszczadach, gdzie szlaki bywają bardzo różnie znakowane, czasami wogóle brak oznaczeń (niebieski szlak z Sanoka), hehe.
Sprawa zaczyna się komplikować gdy chcemy połazic sobie na dziko, bez ścieżek, chcemy skorzystać ze strumyków, jarów itp. Kiedy zaczynałem swoja przygodę z chodzeniem na dziko, przez 2 sezony chodziłem ze znajomymi, którzy byli bardziej obyci w temacie - teraz w zasadzie wolę pochaszczować sobie niż wspinać się na połoniny. Nie dlatego, że nie lubie ludzi ale jest to dla mnie zawsze jak jakieś wyznanie, nigdy nie wiadomo co się przydaży, nie wiadomo czy sie trafi (zapraszam do relacji 'Na dziko przez Łopiennik').

PS. Kiedys to były czasy jak nie było komórek! Ale namawiam do ich noszenia, nie wiadomo kiedy się przydadzą !!

MF
31-01-2007, 20:03
Jak już mówimy o ryzyku samotnych wędrówek poza szlakiem lub po szlakach trudniejszych, niż bieszczadzkie... OK, trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Ale znacznie bardziej niebezpiecznie czuję się przemierzając samochodem polskie drogi jadąc w góry, (wśród różnej maści furiatów, zestresowanych, pijaków, ścigantów za dychę czy kapeluszników) niż nawet na najbardziej niebezpiecznych szlakach w niepewną pogodę. Na szlaku jak mnie coś (odpukać) trafi to przynajmniej będę wiedział że z własnej winy.

jastrzab
31-01-2007, 20:06
ja z psem nie chodze bo w przypadku spotkania z misiem moze napytac biedy..

klopsik
31-01-2007, 20:32
Drodzy bieszczadnicy samotnicy wasze rady sa nieocenione wrecz, dzieki nim bede mogl chodzic bezpieczniej po szlakach w dzikich i niebezpiecznych gorach. Dzis spokojniejszy pisze te slowa wyszalalem sie w jamie, troche miesnie poprezylem sobie i wystarczy mi. Pamietajcie ze punkt myslenia zalezy od punktu stania. Acha jezeli szukacie prawdziwej wiedzy to nie na tym forum dla grzecznych dziewczynek.

lucyna
31-01-2007, 20:36
Witam gigaprzewodnika na forum dla grzecznych dziewczynek. Mam nadzieję, że podzielisz się z nami swą fenomenalną wiedzą.

klopsik
31-01-2007, 20:39
Witam gigaprzewodniczke alez chetnie tylko nie pytania o dupie pani maryni, bo jak narazie to jest tylko to w tym watku.Mam nadzieje ze takze Lucyno skapniesz swojej wiedzy.

naive
31-01-2007, 20:42
Kurczę, jak czytam o tych motywacjach to dochodzę do wniosku, że ja prosty chłopak jestem. Bo łażę sam po górach z prozaicznych powodów:
- mam swoje tempo, nikt mnie nie goni ani ja nikogo
- nikt mi dziobem nie kłapie i mogę odpocząć od zgiełku codzienności
- nawet jakby mi 2 powyższe punkty nie przeszkadzały, to najczęściej i tak nie miałbym z kim;-)
- mam czas na myślenie o wielu sprawach

Ale to tylko ja i moje zdanie. Jeśli ktoś odnajduje w samotnej wędrówce coś więcej, mogę tylko pozazdrościć - szczerze.

Także moje zdanie. To "coś więcej" ja i pewnie Ty przeżywamy mówiąc językiem klasyków , w sposob "nie uświadomiony". A takich samotnie wędrujacych pań jak nasza nowa kolezanka z forum - witam - / i to bez psa/ spotkać można wiele.

klopsik
31-01-2007, 21:39
Ot konkretne pytanie, zapraszam do ksiazek Setona badz "lato lesnych ludzi" rodziewiczowny.

eldoopa
31-01-2007, 22:19
Drodzy bieszczadnicy samotnicy wasze rady sa nieocenione ...wyszalalem sie w jamie, troche miesnie poprezylem sobie i wystarczy mi...

A ile będzie trzeba czekać zeby ciebie - przeniegrzecznykozaku kiedys przysypało ? :twisted:

klopsik
31-01-2007, 23:16
4 dni temu przysypalo a co ? w jamie snieznej nie spalas eldupo?

klopsik
31-01-2007, 23:17
przepraszam eldoopo

eldoopa
01-02-2007, 01:05
Tylko chiałem zeby tak skutecznie...