PDA

Zobacz pełną wersję : Psy - bezpańskie, zdziczałe, sfory.



friber
31-12-2005, 00:09
Nie Nie Nie i jeszcze raz nie to nie były psy bo ślady są i wskazują na wilki. Potwierdzone przez eksperta.
No to cos taki uparty tam nie bylo ani pól wilka,nawet nie wiesz jakie sa niebezpieczne psy,jaki expert moze ten wielki mysliwy ze sredniego,widziales te slady?Bzdury,bzdury,bzdury to jest moja odpowiedz.

Pawciosnk
03-01-2006, 16:23
No wiadomo że nie my pisaliśmy artykuł ani nie my byliśmy bohaterami, lecz tak samo może być małe prawdopodobieństwo że to wygłodniałe psy, bo one nie wzięły się „od zaraz”... Musiały sobie żyć wcześniej i dlaczego wcześniej nie zanotowali żadnego protokołu o pogryzieniu bądź o grasujących tego typu zwierzętach. One gdzieś musiały sobie żyć i ktoś je musiał widzieć, a gdyby ktoś widział mógłby obalić te myśli o wilkach. A co do psów to raczej nie chodzą w grupach 6 osobowych tylko pojedyncze sztuki. Bo mi się jeszcze nie zdarzyło żebym Minoł watahę psów chyba że szły za suczką „w pewnym okresie”.

Piotr
03-01-2006, 17:31
A co do psów to raczej nie chodzą w grupach 6 osobowych tylko pojedyncze sztuki. Bo mi się jeszcze nie zdarzyło żebym Minoł watahę psów chyba że szły za suczką „w pewnym okresie”.
Bardzo trafna uwaga, zwłaszcza w dobie tworzenia nowego stereotypu o sforach zdziczałych psów grasujących w Bieszczadach, o których można przeczytać m.in. w komentarzach w róznych portalach i gazetach, ale nie tylko. Sfory zdziczałych psów to w Rumunii, albo gdzies pod Kaukazem a nie w Bieszczadach - kompletne bzdury. Również nigdy nie widziałem żadnej watahy psów, ani też nikt mi nie opowiadał o takim zjawisku - a na przestrzeni tylu lat to nierealne nie zauważyć takiego problemu. Jedyne psy jakie mnie pogoniły to pilnujące owiec, owczarek przy bacówce PMR (jakiejś właścicielki typu "fiu-bździu") i szwendające się po wsiach kundle, którym czasem nie spodoba się przechodzący człowiek. Owszem biegają sobie pieski tak jak piszesz za suką, ale i nie tylko. Mogą nawet pozywić się czasem łatwym łupem w postaci dzikiej zwierzyny, ale to są (bo są - nie mozna obiektywnie stwierdzić że nie) przypadki baaardzo sporadyczne i raczej spowodowane smutnym losem tych zwierzaków. Dlaczego smutnym? Moim zdaniem dlatego, że psy o których mowa to są psy, które zazwyczaj mają właścicieli, tylko ich właściciele mają ich gdzieś. Pałetają sie całymi dniami po wsiach, łakach a czasem lasach bo nikt ich nie pilnuje a i często nie ma kto dać jesć, więc jedzą co znajdą albo co sobie wywalczą. Dodatkowo mnożą się bez żadnej kontroli (niestety sterylizacja tania nie jest), bo to normalka, a potem jednego sie zostawia (lub wcale) a reszta o ściane, do wiadra, albo do oddania, jak sie ktos ulituje. I tak to sie kręci. Bidne psiaki i tyle, a nie watahy psów polujących na wszystko co się rusza.

Pawciosnk
03-01-2006, 18:30
No wreszcie mnie ktoś poparł. Dziękuje Piotrze. A to co mogę jeszcze dodać to ta „wataha psów” to musiała być jednej rasy no wypadało by żeby były owczarkiem bo z nimi raczej można niby się pomylić. Ale w tej wiosce jest 2 do 3 owczarków a skąd nagle sześć? A ten chłopaczek mieszka pod lasem trochę lat i potrafi odróżnić psa od wilka bo to nie mieszczuch żaden tylko z krwi i kości Bieszczadnik. Ja mieszkam niedaleko bo w Sanoku i jeszcze nie usłyszałem o przypadku że psy wygłodniałe zaatakowały człowieka, bo raczej tutaj takich nie można spotkać, zawsze ktoś dzwoni po policję i zastaje dostarczony do weterynarza.

friber
03-01-2006, 19:36
Ja wrecz przeciwnie nie jestem tylko pewien,ze takie sfory istnieja sam sie o tym przekonalem,i to nie raz.Jak chcecie wiedziec w czasach kiedy na wilki mozna jeszcze bylo polowac to wlasnie wrogiem nr.1 byly dziko walesajace sie psy,i to wcale nie byly przypadki sporadyczne.Czy jestescie wstanie sprawdzic co te same kundle robia wnocy? Napewno nie,nie wszystkie sa uwiazane.Dla mnie juz 3 psy to sfora mogaca zrobic komus krzywde.Skad wiesz,ze tam bylo szesc,bylbys w stanie w takim ciezkim szoku jak rzekomo byl ten chlopak policzyc ile tam bylo tych zwierzat,a moze ten co nadjezdzal to akurat zajal sie liczeniem a potem pomoca.Od dawna byl to problem w calej Polsce i nie raz bylo o tym w telewizji,tylko z ta róznica ze w osrodkach miejskich,bylo to zaraz naglasniane,a w Bieszczadach to zaraz wszystkiemu winne wilki.Dziwi mnie Piotrze,ze nigdy o tych sforach nie slyszales

Pałetają sie całymi dniami po wsiach, łakach a czasem lasach bo nikt ich nie pilnuje a i często nie ma kto dać jesć, więc jedzą co znajdą albo co sobie wywalczą. ,ale widze,ze ten wlasnie problem nie jest Ci obcy. Pozdrawiam

Pawciosnk
03-01-2006, 19:47
Psy… Chyba ktoś na oglądał się filmów. Żyję tutaj już trochę lat i mam wielu znajomych. W tym Tatę który zajmuje się tymi sprawami. I jakoś się go pytam a on się śmieje jak zobaczył to forum. Mówi że to bzdura co tutaj niektórzy Pisza właśnie wygłodniałe psy niedługo może przejdziemy na koty … :D Chodzę długo po Bieszczadach i jeżdżę rowerem i nigdy nie spotkałem watahy psów wygłodniałych próbujących atakować ludzi. I jak już pisze setny raz to musiały być psy typu owczarek żeby go pomylić z wilkiem choć to mało prawdopodobne i z kąt się biorą nak nagle jak na wiosce jest o wiele mniej Mozę mi powiecie że one się przemieszczają od was z Głębi kraju :D Bo tutaj w naszym rejonie nie spotykane takie zjawisko…

Pawciosnk
03-01-2006, 19:50
Jak chcecie wiedziec w czasach kiedy na wilki mozna jeszcze bylo polowac to wlasnie wrogiem nr.1 byly dziko walesajace sie psy,i to wcale nie byly przypadki sporadyczne.

A jakie to były lata 20 30 lat? i może wtedy to było nie wiem bo mnie jeszcze nie było na świecie... Ale ludzi starszsi nic sobie nie przypominają. Może jakieś wilki które sobie ludzi pomylili z psami i można od drugiej strony ...

Piotr
03-01-2006, 20:15
Dziwi mnie Piotrze,ze nigdy o tych sforach nie slyszales

Pałetają sie całymi dniami po wsiach, łakach a czasem lasach bo nikt ich nie pilnuje a i często nie ma kto dać jesć, więc jedzą co znajdą albo co sobie wywalczą. ,ale widze,ze ten wlasnie problem nie jest Ci obcy.
Nie słyszałem. Nie znam ani jednej konkretnej relacji z takiego zdarzenia. Psy o których wspominam wyżej to zwykłe małe "burki", groźne tylko dla tych, którzy mają na nie alergie psychiczną i reagują histerycznie nawet na yorka , który się krzywo popatrzy. Większe tego rodzaju "bezpańskie" psy włócza się w pojedynkę. Nadal uważam problem za fantazję. Zapodaj linka do wypowiedzi jakichś ekspertów w tym temacie, do jakichś opisanych wiarygodnych przypadków, może jakieś zdjęcia - cokolwiek, chociaz jakis ślad. Może sam widziałeś jak coś/kogoś atakowały, pstryknałeś fotke, itp bo nie sądzę aby to wszystko było na podstawie opowieści. Nie sprowadzajmy tego do tego, że niby nie ma bezpańskich psów - nie ma jedynie sfor zdziczałych, które polują w sposób zorganizowany. Jeżeli np. w Średnim to psy a nie wilki napędziły strachu jakiemus chłopakowi to jest to jak najbardziej mozliwe. Niemozliwe jest natomiast że chciały na niego zapolować i że była to jakaś sfora, ktora grasuje w okolicy. Nie grasuje bo nie istnieje - proste. Od tego czasu żadne psy (ani wilki) na nikogo tam nie napadły (a Jabol chyba miał nie po drodze;)), nie napadły tez wczesniej - nie wydaje Ci się to dziwne?
I jeszcze jedno: niech będzie że ja pisze bzdury, mniejsza z tym, ale dlaczego nikt z piszących na forum nie wspomniuał o tym ani słowem? Ludzie przeszli Bieszczady wzdłuż i wszerz i nic takiego nie zauważyli. Gdyby zauwazyli chyba by coś wspomnieli? Taka wataha to zapewne większe wydarzenie niż jakieś motylki, popielice czy sarenki.

friber
03-01-2006, 20:18
Twoja wiejszczyzna jest nawet niezla.Nawet "CHOPIE "nie wiesz do kiedy mozna bylo polowowac!

Jabol
03-01-2006, 21:41
(a Jabol chyba miał nie po drodze;)), miał 8)

pozdrawiam... :)

Jabol
03-01-2006, 21:54
A watahy wilków wciąż nie miałem szczęścia ujrzeć... :( Moze na podstawie wypłacanych odszkodowań stworzyc mapę wystepowania Bestii kimkolwiek ona jest...Jest snieg...Zima...Klimaty jak z "Braterstwa Wilków"...Przydałby sie rzetelny reporter i detektyw w jednym...Bo mozna tak gadać i gadać i k*..a gadać... 8)

MF
03-01-2006, 22:06
W woj. śląskim, w lasach blisko aglomeracji, również notowano przypadki zagryzienia saren przez sfory zdziczałych psów. Na pewno przez nie, ponieważ wilków na tych obszarach niet. I nie są to plotki tylko fakty potwierdzone przez leśników. Więc moim zdaniem potrafią polować w sposób zorganizowany (jak bardzo zorganizowany, to już inna sprawa). Nie wiem, jak to wygląda w Bieszczadach, pewnie liczba bezpańskich bądź niepilnowanych psów jest wprost proporcjonalna do liczby ludności w danym rejonie. Sam parę takich stadek widziałem i wcale nie były to małe burki.
Żeby było jasne - nie mam na tym tle fobii, mój pies przybłąkał się do nas 7 lat temu wychudzony do cna, ze sznurkiem na szyi. Może też był członkiem sfory... I każdemu życzę tak wiernego i bystrego zwierzaka.
Natomiast co do ataków takich "psich gangów" na ludzi - z jednej strony też nie chce mi się wierzyć, z drugiej - skoro zdarzają się przypadki pogryzień przez pojedyńcze duże psy, to niby dlaczego nie w stadzie? Skoro da się zagryźć sarnę... Kaliber zwierzyny mniej więcej ten sam... :lol: Mimo wszystko wątpię w tego rodzaju atak, prędzej osoba wystraszona samą obecnością tych psów tak odbiera całą sytuację.

Pawciosnk
03-01-2006, 22:07
No i myślę że na tym skończymy rozważanie na temat Wilków i dzikich psów. Bo Wkońcu Bieszczadnicy nie powinni się kłucić. Dalej lecimy z tematem Bieszczady zimą ... No to pewnie jedzenie mamy już omówione lecz kwestia napojów... Ktoś tu podsunoł mi pomysł herbaty z jabułkiem i nawet zasmakowała :) Będe ją brał w Bieszczady :) A może jeszcze inne propozycje ...

MF
03-01-2006, 22:19
No i myślę że na tym skończymy rozważanie na temat Wilków i dzikich psów. Bo Wkońcu Bieszczadnicy nie powinni się kłucić. Dalej lecimy z tematem Bieszczady zimą ... No to pewnie jedzenie mamy już omówione lecz kwestia napojów... Ktoś tu podsunoł mi pomysł herbaty z jabułkiem i nawet zasmakowała Będe ją brał w Bieszczady A może jeszcze inne propozycje ...
Pawciosnk... Dobra rada, naprawdę nie przez złośliwość: pisz sobie te posty najpierw w Wordzie z opcją autokorekty, jak masz i później wklejaj... Przepraszam, może nie powinienem Ci tego wytykać, każdy z nas ma jakieś słabości, niektórzy właśnie w kwestii pisowni i nie jest to niby nic strasznego, ale aż mnie w oczy kłuje...
No, chyba, że robisz to celowo bo lubisz taki styl :)

Piotr
03-01-2006, 22:25
Ja widziałem, ale nikt nie pytał 8)
No to przynajmniej jakieś z "zycia wziete" mamy :) Ale nie przekonałes mnie :) Raczej potwierdziłeś że to nie bezpańskie psy ganiaja za zwierzyną. Gdzie te zdziczałe? Pies kowala... Gdyby podlesniczy uważał że to nie jest w porządku że pies wiadomego właściciela gania po lesie za koziołkiem (i to nie sam - przestepczosć zorganizowana ;)), to może coś powinien zrobić...(?) Za koziołkiem czy sarną poleci wiekszość psów, jedne ją zdjedza, inne nie. Dla mnie bardziej istotne jest, aby nie tworzyć z tego nowego (starego?) mitu, bo w wypowiedziach przewijają się sformułowania "większość", "zazwyczaj", "duzym problemem". To jest margines i to sie tez przewija w moich wczesniejszych wypowiedziach. A duzym problemem jest raczej postawa właścicieli tych psów. W sfory zdziczałych uwierze jak zobacze - kto wie.

Pisać newsa do Kuriera Szczecińskiego? Hmmm...
Oczywiście. Jeśli istnieje wiarygodny problem (a to chyba nie jest zjawisko pozytywne) to jakos trzeba z nim walczyć.

Miał Cool
I jak było? :)

MF - owszem psy atakuja ludzi, nawet często - ale zazwyczaj nie tak same z siebie tylko pod wpływem bodźca, impulsu - sprowokowane. Jak przeanalizujesz wypadki pogryzień i zagryzień, ktorych sporo jest w ostatnich latach, to zobaczysz, że to zazwyczaj człowiek zawinił a pogryzieni to albo właściciele, albo członkowie ich rodzin - a znacznie rzadziej przypadkowe osoby. Moje zwierzątko mimo miłego wyglądu dziabnie Cie bez mrugnięcia okiem, jeśli tylko wykonasz wystarczająco mocno prowokacyjny gest, który zmusi go do reakcji - czy jest dziki?
P.S - i co ja mam teraz z tymi postami zrobić? :? Zostawić, czy przeniesc do nowego wątku, hmm..

Jabol
03-01-2006, 23:01
P.S - i co ja mam teraz z tymi postami zrobić? Zostawić, czy przeniesc do nowego wątku, hmm.. spoko :lol: sam sie skasuję... :lol:

Piotr
04-01-2006, 00:17
spoko :lol: sam sie skasuję... :lol:
Ok, ja zrobie to samo :)
Na koniec dodam, że dopiero teraz do mnie dotarło, że główna róznica między tym co ja pisze, a tym co Ty widzialeś lub co inni piszą polega najwidoczniej na innym rozumieniu definicji "sfory zdziczałych psów". Dla mnie sfora zdziczałych psów nie wraca wieczorem do domu do miski i do budy, dlatego sądzę, że takich tam nie ma. Psy potrafią działać w sposób zorganizowany, to nie ulega wątpliwości - kwestia jakie psy i z jakiej przyczyny..

friber
04-01-2006, 01:03
Żyję tutaj już trochę lat i mam wielu znajomych. W tym Tatę który zajmuje się tymi sprawami. I jakoś się go pytam a on się śmieje jak zobaczył to forum. Mówi że to bzdura co tutaj niektórzy Pisza właśnie wygłodniałe psy niedługo może przejdziemy na koty …
No to twój stary niezle fantazjuje myslisz,ze ja gdzie mieszkam chyba troche blizej bieszczad niz ty,ale szkoda slów zaczynamy sie sprzeczac a nie o to tu chodzi,niech kazdy mysli co chce,moze i po trosze racji macie skoro nikt nie widzial i nie slyszal to dla niego sprawa zakonczona

lucyna
04-01-2006, 10:28
Dotykacie panowie tematu, który mnie żywo interesuje mianowicie bezpańskich psów. Moze pozwolicie, ze ustosunkuje się do wszystkich.
1.w okolicach Niebieszczan została zastrzelona hybryda krzyżówka psa i wilka która podporzadkowała sobie bezpańskie psy tworząc sfore. polowała w okolicy na inne psy ponoc nie obawiała sie ludzi i na odpedzanie reagowała warczeniem i pokazywaniem kłów.
2. kilkakrotnie widziałam polujące a raczej kłusujące psy w okolicy Olszanicy. Polowały na sarny. Były to psy wyszkolone przez człowieka pomagały mu naganiając zwierzynę. Mój Buran miał z nimi rozprawę broniąc saren. Przerażone sarny uciekały w nasza stronę, wydałam komende ratuj sarny i Buran zaatakował wilczury. Za chwile wypadł z krzaków myśliwy kłusownik. Awantura o mały włos a zastrzelił by mojego psa.
3. problem bezpańskich psów w Bieszczadach istnieje. Kilka razy ratowałam je sprowadzając z gór. W Olszanicy kilka razy widziałam jak psy były wyrzucane z samochodów. We wsi jest kilka psów ocalonych przez nas. Nie wiem, czy widzieliście w ub roku biednego psa na Wetlińskiej. Piękny pies wyrzucony w okolicach połoniny który jesienią biegał za każdym czerwonym samochodem szukając właściciela. Nie chciał opuścić wetliny chociaż prosiłam go aby wszedł do autokaru.
4. najbardziej bezwzględny sposób pozbywania się psa zdarzył sie kilka lat temu. Koledzy uratowali wilczura który na stalowej lince był przywiązany do dzewa. Aby nie słychać było pisków pyszczek zakleblowano mu tasmą. Przygarnął go KIiju w Woli Michowej. Przez miesiące widać było ranę na szyi.
5. pomysłowośc ludzi w znecaniu się ludzi nad zwierzętami nie zna granic. w Olszanicy dwa psy wyrzucone zaprzyjaźniły się i razem chodzą na spacery. Zostały przygarnięte przez jednego człowieka. kilka razy narozrabiały i to nieźle strasząc ludzi.

MF
04-01-2006, 12:59
najbardziej bezwzględny sposób pozbywania się psa zdarzył sie kilka lat temu. Koledzy uratowali wilczura który na stalowej lince był przywiązany do dzewa. Aby nie słychać było pisków pyszczek zakleblowano mu tasmą. Przygarnął go KIiju w Woli Michowej. Przez miesiące widać było ranę na szyi.
Przepraszam, bo w sumie znów nie na temat ale nie mogę się powstrzymać. Jak to było powiedziane w filmie CK Dezerterzy "w słowniku ludzi kulturalnych brak określeń dostatecznie obelżywych", żeby opisać właścicieli tak traktowanych psów. Najchętniej przywiązałbym takiego bydlaka identycznie, jak on psa, do drzewa i zakleił ryj taśmą. Skąd się w tych "ludziach" (chyba nie zasługują na to, by ich tak nazywać) bierze tyle okrucieństwa, nie mam pojęcia. Najgorzej, że pozostają bezkarni...

[Moderator]: Ponieważ zrobiło sie z tego 4 strony, posty o psach zostały wydzielone z "Bieszczady zimą", jako że nie mają z tematem nic wspólnego -tu jeśli jest taka potrzeba mozna kontynuowac wątek do woli.

Polej
05-01-2006, 11:39
Najchętniej przywiązałbym takiego bydlaka
Nie obrażaj bydląt - na pewno by tak nie zrobiły!
Na moim terenie spotykałem podobne przypadki psów, np z wrośniętym w ciało sznurkiem od snopowiązałki, odrąbanymi kończynami oraz innymi śladami "ludzkiego" postępowania. Skąd to bierze się w ludziach? Przerażająca jest skala w jakiej ludzie okazują okrucieństwo ! :( To nie dotyczy tylko zwierząt - zobaczcie jak mało warte jest obecnie życie ludzkie !

wojtek legionowo
05-01-2006, 16:31
Mieszkam w pobliżu schroniska dla zwierząt widzę wałęsające się psy ,w pobliżu szczególnie zjawisko to występuje w czerwcu oraz jesienią.Pracownicy schroniska mówią,że wiele psów muszą usypiać tak są okaleczone i to przez ludzi.Sam mam kaukaza,który był porzucony w pobliżu ,gdy był małym pieskiem miał dom(był bardzo zadbany).Co kierowało ludżmi,że go podrzucono w pobliżu schroniska,które znajduje się w lesie.pozdrawiam Wojtek

Derty
06-01-2006, 15:42
Hej :)
Jak zwykle znów wiele wątpliwości i zagadek... Psy mogą gromadzić się w kupy w kilku przypadkach:
- gdy pędzą za sunią
- gdy jakiś młody wilk lub mieszaniec psio-wilczy 'ustawi' sobie sforkę

Tak przynajmniej twierdzi osoba będąca kynologiem z zamiłowania. Osoba ta nie potrafiła odpowiedzieć jednoznacznie, że takie sfory atakują na sposób wilczy ludzi. Gdy rzekłem o ataku wilków na tego chłopaka usłyszałem, że strach ma wielkie oczy i raczej to mógł być pies. Nie wiem, na ile te stwierdzenia są prawdziwe. Ale przynajmniej jednego jestem pewien na 100% Łaziłem czasem przełajami po KPN ( :oops: ) i czasem zdarzało się, że moje drogi krzyżowały się z 'watahą' psów. Zazwyczaj nasze spotkania polegały na tym, że psy obchodziły mnie z dala. Jednak w 3 przypadkach niektóre z psów usiłowały mnie dziabnąć. Zawsze w sposób, jaki czynią to podwórzowce, czyli doskakując do nogawek. Nie były to bardzo groźne ataki, choć raz musiałem użyć drąga, żeby krewkiego pieska odpędzić. W trakcie ataku inne psy spokojnie olewały wyczyny tych agresywnych sztuk i zajmowały się innymi sprawami. Atak zawsze miał miejsce na otawrtej przestrzeni. W gęstym lesie psy na mój widok uciekały. Możliwe, że znały już 'smak' śrutu w karku. Nie wiem.
Zapytałem Internet o ataki wilków na ludzi. Dość bogata literatura o wilczych zachowaniach wspomina, że wilki mogą!! atakować ludzi w przypadku, gdy są bardzo głodne. Ponadto ataków dopuszczają się pojedyncze !! sztuki, chore na wśceikliznę. Takie zwierzęta opuszczają watahę!! A częściej zarażają się łażąc gdzieś samotnie i później do grupy nie wracają.
Poza tym ludzi mogą atakować wilki oswojone!! Np uciekinierzy z zoologów.
I 4 przypadek - wilk może atakować w obronie gniazda i w obronie łupu!!

Znany i bardzo tragiczny był przypadek w Alwernii w regionie Gevaudan, kiedy to wilki w okresie 3 lat zabiły około setki ludzi, a wielu poraniły. Analiza trupów zabitych wilków wykazała, że najprawdopodobniej nie są to czystej krwi wilki, ale raczej mieszańce z psami. Ponieważ rzecz miała miejsce w połowie XVIII wieku, trudno teraz poddać ten przypadek solidnej analizie. Nie ustalono nawet bespornie, czy zabójstw dokonywał jeden, czy kilka wilków.
Raporty o atakach wilków na ludzi pochodzą z całego zasięgu występowania gatunku. Np w Indiach tylko w latach 80-tych XX wieku wilcy ubiły około setki ludzi!! Rosyjskie źródła donoszą również o śmiertelnych atakach na ludzi. Wymienia się często fakt, że wilki atakujące są chore. Równie liczne są ataki na innych obszarach Azji, np w Chinach, Iranie.
W USA i Kanadzie ataki są rzadsze, a zwłaszcza rzadsze są te zakończone obrażeniami człowieka lub śmiercią. Tłumaczy się to tym, że na kontynencie PnAmerykańskim w powszechnym użytku jest broń palna! Czyli ludzie mają się czym bronić. A wilki mają behawior dostosowany do zagrożenia.
To tyle na razie :D
Wniosek - wilk to jest predator z instynktem i behawiorem hamującym ataki na ludzi, ale nie do końca. Cóż - zupełnie jak my w stosunku do siebie samych :P

długi
06-01-2006, 17:52
Należy też, analizując dane historyczne, brać pod uwagę częstość występowania wścieklizny. Wobec powszechnego szczepienia psów, kotów, dzikich lisów, nie wiem czy też wilków, częstotliwość występowania wścieklizny wyraźnie spadła. Jest to przyczyną wyraźnego wzrostu liczebności lisów. Drugą przyczyną jest cena skóry. Nie opłaca się strzelać, a honor żaden.
Długi

vm2301
08-01-2006, 19:00
Po pierwsze chciałbym sie przywitać, czytuje to forum od jakiegos czasu i pomyslałem, że warto by było sie zarejestrować.

Spędzam w Bieszczadach przynajmniej 10 tygodni rocznie, od paru lat, i muszę powiedzieć, że tzw. sfora napadła na mnie tylko raz. W liczbie jednego wilczura w stanie wskazującym na "smród, brud i ubóstwo". Byłem razem z 3-letnią wtedy córką i najadłem sie nieco strachu. Psina agresywna nie była, nawet powlokła za nami do naszej "wakacyjnej bazy".

Co do wilków czy zdziczałych psów, to tak jak z niedźwiedziami. Gdzieś tam są, ale tak na prawdę, to spotkać je niezmiernie trudno

pozdr :D wionka

Browar
14-05-2009, 18:25
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090514/BIESZCZADY/264827458

Sfory psów polują w bieszczadzkich lasach na dziką zwierzynę
Krzysztof Potaczała

Sfora psów goniła rogacza. Zapędziła go do potoku na obrzeżach Stańkowej, gdzie padł z wyczerpania. - To nie pierwszy taki przypadek - mówi myśliwy Andrzej Wronowski. - W okolicy coraz więcej psów poluje na dziką zwierzynę.

Andrzej Wronowski natrafił na martwego samca sarny po telefonie mieszkańca Stefkowej, który słyszał ujadające w lesie psy.

- Szkoda tak pięknego kozła, miał ponad pięć lat - żałuje myśliwy. I zastanawia się, ile podobnych sztuk pada każdego roku z powodu ataków wałęsających się psów.

Problem nie jest nowy, ale w niektórych rejonach przybiera na sile. Koło Łowieckie "Ryś” w Ustrzykach Dolnych podjęło uchwałę, wedle której wystosuje do sołtysów pisma w tej sprawie.

- Chcemy, by zwołali zebrania z mieszkańcami i poinformowali ich, że wypuszczanie psów z zagród, by mogły sobie swobodnie biegać po lesie, jest niedopuszczalne - mówi Stanisław Kaczmaryk, prezes KŁ "Ryś”.

Kaczmaryk nie wskazuje palcem konkretnych gospodarzy, bo takiej wiedzy nie ma. Ale poprzez publiczną informację próbuje uniknąć mogącego nasilić się konfliktu między właścicielami psów a myśliwymi. Bo nie jest prawdą, że po lasach biegają tylko bezpańskie psy.

- Ich jest zdecydowanie mniej od tych gospodarskich - twierdzą myśliwi.

Andrzej Wronowski opowiada, że nie ma dnia, by na zalesionym szczycie dzielącym Paszową i Stańkową nie było słychać ujadania psów. I zawsze wtedy należy się spodziewać, że dopadną sarnę czy młodego jelenia. Jeśli danej sztuki nie zagryzą, to zagonią ją na śmierć.

- W Ustawie Prawo Łowieckie z 1995 r. jest zapis mówiący o obowiązku zwalczania przez myśliwych kłusownictwa i szkodnictwa łowieckiego, ale nie ma zapisu, jakie zwierzęta są szkodnikami - tłumaczy prezes Kaczmaryk. - W ustawie z 1971 r. były nimi psy i koty.

Ustęp 4 art. 44 obowiązującej ustawy mówi, że listę takich zwierząt i sposoby ograniczania ich populacji ustali osobnym rozporządzeniem minister środowiska po zasięgnięciu opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody oraz Polskiego Związku Łowieckiego. Lecz dotąd takich ustaleń nie ma, więc myśliwi nie mogą strzelać nawet do najbardziej agresywnych psów biegających w łowiskach.

W kilku regionach Polski zdarzyło się, że jednak komuś puściły nerwy. Skutek? Napiętnowanie w mediach.

- Właściciele psów podawali myśliwych do sądu i tłumaczyli się tym, że ich pupil akurat się zgubił lub zerwał ze smyczy - mówi Kaczmaryk. - Czasem może tak być, ale w większości przypadków są to psy, które z winy ludzi nauczyły się zdobywać pożywienie w lesie.

vm2301
15-05-2009, 13:17
Taki pies to chyba jedyne bydlę jakiego można się na poważnie obawiać

mirusz
22-05-2009, 18:53
Ten był wyjątkowo przyjazny.