toudik
02-02-2006, 22:41
Czesc ponizej podaje namiary na moja stronke z zdjeciami z Bieszczad ... i nie tylko
www.wozniakos.prv.pl
...ale rowniez na propozycje najciekawszej przygode z bieszczad ... ja opowiem historie wezowa ;)
W Bieszczadach bylem we wrzesniu pogode mielismy sliczna, pojechalem z Aga - osoba ktora poznalem dzieki forum - dalem ogloszenie ze szukam kogos i "ktos" sie znalazl :). Po gorkach "biegalismy" z plecakami nocowalismy za kazdym razem gdzie indziej ... ostatnego dnia postanowilismy jeszcze pomaszerowac kilka godzin tak aby nie marnowac czasu i korzystac ile sie da z piekna gor... po kilku godzinach chodzenia... dotarlismy na przystanek autobusowy. Kolo godziny 15 mielismy autobus do Sanoka postanowilismy go troszke zwiedzic ... pewnie kilka osob sie zastanawia gdzie ta przygoda ... jeszcze chwilke cieprliwosci .. :) Ostatecznie wsiedlismy w pociag okolo godziny 19 .... pociag jedzie ... Aga drzemie ja ... cvzytam ksiazke ... sielanka ... spogladam do gory .... i co widze ... na polce na bagaze cos przepelza z plecaka Agnieszki na torbe pasazera... co robic ... budze Age budze goscia i im mowie ze mamy weza w przedziale ... no to uslyszalem
"po co mnie budzisz na zarty sie zebralo tobie" jednak po namowach ... zerkaja do gory a tam skubaniec w pokazuje im jezyk.... nie uwierzycie jak szybko czlowiek potrafi zmienic miejsce w przedziale .... :)
Szybka narada ... co dalej robic ... uznalismy ze kto jak kto ale konduktor pomoze w koncu waz jedzie na gape :) ide do konduktora i zaczynam z nim rozmawiac ....
Ja. Dziendobry nie wiem jak to Panu powiedziec, ale mamy weza w przedziale .., wracam z Bieszczad i musial nam jakos schowac w plecaku podczas postoju...
Konduktor: nieeeee Pan sobie chyba zartuje .... (mysli- przynajmniej tak to wygladalo ;) ) hmm no to niech Pan go zlapie i wyrzuci bo ja sie na wezach nie znam ....
Ja. Noo wie Pan ale ja na wezach rowniez sie nie znam ... i nie wiem czy to zaskroniec czy zmija i lapal nie bede ....
Konduktor: dobrze przyjde i zobacze co da sie zrobic
(po 5 min przychodzi do naszego rpzedzialu konduktor - a waz jak to waz siedzi na tobrbie wystawia jezor)
Konduktor: dobrze nooo faktycznie waz jest ... to prosze isc do kierowniczki odna powiadomi najblizsz stacje tam nam pomoga....
najblizsza stacja byl Rzeszow do ktorego jechalismy jeszcze z 2 godziny oczywiscie z wezem w przedziale .. boo waz okazal sie bardzo strachliwy wystarczylo lekko torba poruszyc i sie chowal, w dodatku uznalismy ze to zaksroniec bo nie mial zygzaka i mial fajne zolte plamki za glowa :)
wjezdzamy na stacje w Rzeszowie a tam ....
- radiowoz policji + 3 policjantow
- 4 sokistow
- sporo kolejarzy
- weterynarz sztuk 1 :)
...wpadaja do przedzialu niczym rambo na pole walki w wagonie slyszymy juz plotki ... zmije wiezli i im uciekla ....
weterynarz ubral fartuch rekawice - zlapal wezyka wrzucil do pudla i tu by sie historia skonczyla ... gdyby waz byl wolniejszy albo wterynarz szybszy ... bowiem nim on zatkla pokrywa pudlo waz wypelznal i schowal sie za opieradlo i wpelznal na dol tam gdzie jest grzejnik ... my mielismy przesiadke wlasnie w Rzeszowie wiec mowimy grzecznie ze ... zabierzemy sobie plecaki i juz pojdziemy :) nikt nie protestowal booo Age spisali juz wczesniej i to 2 razy .... (uznalismy ze to jej waz bo z jej plecaka wylazl ;) ). Szybko przebieglismy na drugi peron i z drugiego pocigu widzimy .... ze wyganiaja ludzi z wagony do reszty skladu ... i nie wiem co bylo dalej ... ale to wygladalo jak by sie brali za odczepianie wagonu ... :)
Jesli ktos mysli ze bajeruje ... na stronie sa zdjecia glownego bohatera .... :)
Mam nadzieje ze krzywdy mu nie zrobili boooo ta hitorie bede pamieta do konca zycia :)
www.wozniakos.prv.pl
...ale rowniez na propozycje najciekawszej przygode z bieszczad ... ja opowiem historie wezowa ;)
W Bieszczadach bylem we wrzesniu pogode mielismy sliczna, pojechalem z Aga - osoba ktora poznalem dzieki forum - dalem ogloszenie ze szukam kogos i "ktos" sie znalazl :). Po gorkach "biegalismy" z plecakami nocowalismy za kazdym razem gdzie indziej ... ostatnego dnia postanowilismy jeszcze pomaszerowac kilka godzin tak aby nie marnowac czasu i korzystac ile sie da z piekna gor... po kilku godzinach chodzenia... dotarlismy na przystanek autobusowy. Kolo godziny 15 mielismy autobus do Sanoka postanowilismy go troszke zwiedzic ... pewnie kilka osob sie zastanawia gdzie ta przygoda ... jeszcze chwilke cieprliwosci .. :) Ostatecznie wsiedlismy w pociag okolo godziny 19 .... pociag jedzie ... Aga drzemie ja ... cvzytam ksiazke ... sielanka ... spogladam do gory .... i co widze ... na polce na bagaze cos przepelza z plecaka Agnieszki na torbe pasazera... co robic ... budze Age budze goscia i im mowie ze mamy weza w przedziale ... no to uslyszalem
"po co mnie budzisz na zarty sie zebralo tobie" jednak po namowach ... zerkaja do gory a tam skubaniec w pokazuje im jezyk.... nie uwierzycie jak szybko czlowiek potrafi zmienic miejsce w przedziale .... :)
Szybka narada ... co dalej robic ... uznalismy ze kto jak kto ale konduktor pomoze w koncu waz jedzie na gape :) ide do konduktora i zaczynam z nim rozmawiac ....
Ja. Dziendobry nie wiem jak to Panu powiedziec, ale mamy weza w przedziale .., wracam z Bieszczad i musial nam jakos schowac w plecaku podczas postoju...
Konduktor: nieeeee Pan sobie chyba zartuje .... (mysli- przynajmniej tak to wygladalo ;) ) hmm no to niech Pan go zlapie i wyrzuci bo ja sie na wezach nie znam ....
Ja. Noo wie Pan ale ja na wezach rowniez sie nie znam ... i nie wiem czy to zaskroniec czy zmija i lapal nie bede ....
Konduktor: dobrze przyjde i zobacze co da sie zrobic
(po 5 min przychodzi do naszego rpzedzialu konduktor - a waz jak to waz siedzi na tobrbie wystawia jezor)
Konduktor: dobrze nooo faktycznie waz jest ... to prosze isc do kierowniczki odna powiadomi najblizsz stacje tam nam pomoga....
najblizsza stacja byl Rzeszow do ktorego jechalismy jeszcze z 2 godziny oczywiscie z wezem w przedziale .. boo waz okazal sie bardzo strachliwy wystarczylo lekko torba poruszyc i sie chowal, w dodatku uznalismy ze to zaksroniec bo nie mial zygzaka i mial fajne zolte plamki za glowa :)
wjezdzamy na stacje w Rzeszowie a tam ....
- radiowoz policji + 3 policjantow
- 4 sokistow
- sporo kolejarzy
- weterynarz sztuk 1 :)
...wpadaja do przedzialu niczym rambo na pole walki w wagonie slyszymy juz plotki ... zmije wiezli i im uciekla ....
weterynarz ubral fartuch rekawice - zlapal wezyka wrzucil do pudla i tu by sie historia skonczyla ... gdyby waz byl wolniejszy albo wterynarz szybszy ... bowiem nim on zatkla pokrywa pudlo waz wypelznal i schowal sie za opieradlo i wpelznal na dol tam gdzie jest grzejnik ... my mielismy przesiadke wlasnie w Rzeszowie wiec mowimy grzecznie ze ... zabierzemy sobie plecaki i juz pojdziemy :) nikt nie protestowal booo Age spisali juz wczesniej i to 2 razy .... (uznalismy ze to jej waz bo z jej plecaka wylazl ;) ). Szybko przebieglismy na drugi peron i z drugiego pocigu widzimy .... ze wyganiaja ludzi z wagony do reszty skladu ... i nie wiem co bylo dalej ... ale to wygladalo jak by sie brali za odczepianie wagonu ... :)
Jesli ktos mysli ze bajeruje ... na stronie sa zdjecia glownego bohatera .... :)
Mam nadzieje ze krzywdy mu nie zrobili boooo ta hitorie bede pamieta do konca zycia :)