Henek
27-02-2006, 15:15
Dobiega końca karnawał 2006 roku. Na ostatki , w ostatnim tygodniu lutego przemierzaliśmy bieszczadzkie połoniny.
Dołączone zdjęcia mają pokazać , jakże różne oblicza ma zima w górach.
Oblicze NR 1 - sobota : utwardzony śnieg z wyrażnie prowadzącymi śladami powodował że podejście pod Caryńską było łatwiejsze niż latem.
W wyższych partiach lasu szadź wytworzyła krainę królewny śnieżki. delikatne promienie słońca oswietlały ten bajkowy krajobraz. Na szczytach rozciągające się krajobrazy .
Oblicze NR 2 - niedziela : Wetlińska otulona chmurami. W nocy spadł śnieg zakrywając dokładnie wszelkie ślady. Idąć w chmurze po bielutkim śniegu z widocznoscią kilku metrów nie wiadomo gdzie co jest. Momentami wszystko jest białe . Nie ma horyzontu Nie ma żadnego elementu który wzrok mógłby rozróżnić.
Nie ma pewności że trafimy tam gdzie tyle razy już szliśmy.
Dla zwiększenia atrakcji co chwila zapadamy się powyżej kolan (pod spodem borowina)
Udało się wróciłem.
Dołączone zdjęcia mają pokazać , jakże różne oblicza ma zima w górach.
Oblicze NR 1 - sobota : utwardzony śnieg z wyrażnie prowadzącymi śladami powodował że podejście pod Caryńską było łatwiejsze niż latem.
W wyższych partiach lasu szadź wytworzyła krainę królewny śnieżki. delikatne promienie słońca oswietlały ten bajkowy krajobraz. Na szczytach rozciągające się krajobrazy .
Oblicze NR 2 - niedziela : Wetlińska otulona chmurami. W nocy spadł śnieg zakrywając dokładnie wszelkie ślady. Idąć w chmurze po bielutkim śniegu z widocznoscią kilku metrów nie wiadomo gdzie co jest. Momentami wszystko jest białe . Nie ma horyzontu Nie ma żadnego elementu który wzrok mógłby rozróżnić.
Nie ma pewności że trafimy tam gdzie tyle razy już szliśmy.
Dla zwiększenia atrakcji co chwila zapadamy się powyżej kolan (pod spodem borowina)
Udało się wróciłem.