PDA

Zobacz pełną wersję : Opowieści różnej treści :)



Sebstis
21-03-2006, 17:25
NIe zauwazylem zadnego watku, gdzie moznaby sie podzielic swoimi (starymi badz tez i nie ;) ) wspomnieniami z pobytu/ow na Otrycie. Osobiscie trafilem tam niejako z przypadku lapiac sie niemal na "last minute" :P w 1991 roku na Oboz filozoficzny wlasnie organizowany w Chacie Socjologa. Jechalismy wszyscy w nieznane w sile 8 chlopa plus jedna woman :) Pierwsze podejscie na Otryt odbylo sie w starsznej ulewie a w duszy sobie pomrukiwalem ze zadna sila mnie z tej gory w dol nie sciagnie az do dnia wyjazdu. Trwalem w tym postanowieniu jakies pol dnia (do pierwszego browarka) Zeszlismy sobie wowczas na dol nad San i w tamtejszej knajpce minely wszystkie traumatyczne wspomnienia zwiazane z tak niefortunnym dziewiczmy podejsciem. Otryt otworzyl sie bynajmniej dla mnie wowczas tak naprawde. Dwa tygodnie obozu (choc to raczej byla wolna amerykanka :P) minely bardzo szybko. W calej ekipie obozowej udalo sie zebrac calkiem sympatyczna grupke, z ktora wertowalismy okolice Otrytu wspolnie. W tej grupie zagoscily przesympatyczne dziewczyny z Wloclawka a takze olsztynianie (choc nie wszyscy) Dlugo by opowiadac o tych wieczorach w Chacie. Jakos po powrocie cos siedzialo we mnie i dwoch moich freundach, ze nawiazalismy z poczatku niesmialo kontakt z Wloclawkiem co sie przyczynilo do ponownego wypadu w roku 1992 tym razem juz w grupie wybranych. Oczywiscie czas spedzony byl jakby mniej rozrywkowo, aczkolwiek bardziej duchowo wowczas odkrywalem Bieszczady poprzez Otryt i nie tylko. W polowie pobytu dojechali dwaj wspomniani przyjaciele no i skonczylo sie chodzenie po gorach a zaczelo sie chodzenie do Czarnej via Lutowiska po browar ;). Rok 1993 takze przyniosl mi w prezencie okazje przebywania w ChS niemal w tym samym towarzystwie. Czas szybko zlecial na wyprawie nieoszlakowanej w tzw "worku bieszczadzkim" i nie sadzilem, ze to bedzie az do 2005 roku moj ostatni pobyt w Bieszczadach :( Rok pozniej zaplanowany wyjazd skonczyl sie niemal pod domem powaznym wypadkiem samochodowym moich znajomych do ktorych mialem dojechac kilka dni pozniej. Wypadek mial miejsce niemal na godzinke przed odjazdem pociagu a w auto wsiedli aby podjechac zalatwic cosik na szybkiego przed ruszeniem w podroz. Szczescie w tym nieszczesciu, ze wszyscy wyszli z tego calo nie liczac pozniejszych rekonwalescencji a skonczylo sie "tylko" na kasacji materialnej. Wiele by sie chcialo opisac bo i w duszy gra, ale poki co tylko tyle sie zebralo - moze ktos to przeczyta ....

domina
24-03-2006, 16:13
Przeczytałam :).
pozdrawiam

PiotrekF
26-03-2006, 22:47
:) Też przeczytalem . Kazdego cos ciagnie w te okolice i kazdego coś innego . I to coś (choć inne) jakimś czarodziejskim sposobem lączy (każdego choć innego) :)

Pozdrawiam PF

Julo
29-03-2006, 19:06
Nie odpowiem Ci teraz, bo nie mam czasu, ale wiedz, że czytamy. Wszyscy. A takie wątki już były i ciągle się pojawiają. Poczytaj Biuletyny Otryckie. Pozdrawiam.

smart
04-05-2006, 23:17
Witam
właśnie dziś w nocy wróciłem z Bieszczad, na Otrycie w chacie spędziłem czas na "fizolofaniu", "dłubaniu dziada" i "bynajmowaniu się" było miło, sympatycznie, ciepło a i widoki przepiękne.Byłem pierwszy raz w Bieszczadach i czym prędzej chce tam powrócić, żeby pogrążyć się w powolnym rozmyślaniu
nad sensem palenia papierosów w życiu czy pobić rekord w podejściu na góre
pozdrawiam gospodarzy i wszystkich bywalców !!!
Do zobaczenia na górze :)
Seba

Sebstis
06-05-2006, 13:44
W sumie to chyba kazdy "debiutant" Bieszczadow ma w planie szybko tam powrocic, ze o Otrycie nie wspomne ;) Zal tylko, ze z kazdy rokiem wiecej pojawia sie tych "plastikowych" turystow w wypasionych furach ;/ ktorzy kompletnie nie pasuja do tamtych rejonow i ich krajobrazu, aczkolwiek ciagle sa tam "bieszczadzkie klimaty". Dosc powiedzec, ze podczas jednej z tych wczesniej wspomnianych moich wypraw wypuscilismy sie na 3 dniowa nieoszlakowana trase po tzw "Worku Bieszczadzkim". Przez te pare dni spotkalismy doslownie kilku ludzi - coz to bylo za przezycie - kompletna glusza i dzika przyroda. Swoja droga mielismy swietnego "prowadzacego" - jezeli "Wicherek" kiedys tu zjarzysz to serdecznie pozdrawiam. Chlop prowadzil nas po tych kniejach niemal koncertowo :-)

Sebstis
09-05-2006, 11:47
Jak to nieraz z rana przy dobrej kawce wracaja rownie dobre wspomnienia. Dobre a zarazem humorystyczne. Podczas wywolywanego jakze czesto przeze mnie obozu filozoficznego nie omieszkalismy zawitac w okolice malej odnozki zalewu solinskiego ;) Dotarlismy w okolice bodajze Chrewtu. Oczywiscie odpiero rok pozniej sie dowiedzialem, ze mozna bylo smignac tam pasmem otryckim ladujac niemal w samej Polanie - ale madry bieszczadnik po szkodzie :P. Wyprawa miala charakter "pekaesowsko-autostopowy". ;) W Czarnej nastapilo "zatankowanie" karnistra z jakze ulubionym zlocistym napojem i mozna bylo isc w droge asfaltowa azymutem na Polane ;) Oczywiscie w pierwszej kolejnosci przy udanym zatrzymaniu wszelkiej masci pojazdow wyekspediowalismy nasze Panie wraz z wybrana ochrona. Plejada 19 letnich chlopow :P (wowczas) sztuk 7 upodobala sobie ten marsz i zaprzestala wylawiac jakiekolwiek pojazdy ;) Piwo smakowalo dobrze ;) W koncu po ilus tam godzinkach dotarlismy w okolice wspomnianego Chrewtu gdzie ponownie polaczylismy nasze sily z reszta ekipy ;) Oczywiscie poleniuchowalismy troche nad woda i zrobilo sie lekko pozno. Pomysl byl jeden: szukamy siana i gospodarza, ktory nam owe uzyczy w celu malego wypoczynku. Pierwej jednak w Chrewcie zakupilismy jak na tamte czasy ekstrawaganckie piwo w puszce :shock: i to caly potezny karton, aby nam na tym sianku sie zbytnio nie nudzilo ;) Ktoz by tam chcial spac :P W miedzyczasie dobrodziej gospodarz w ramach rewanzu zaproponowal nam aby dwoje chlopa pomoglo mu przy zbiorze jakichs plodow rolnych - mialo to byc jakies pol godzinki. Wytypowani Panowie lekko musieli byc zdziwieni bowiem wrocili po bodajze 4 godzinkach ;) Cala reszta na czele z moja osoba raczyla sie dobrotliwym piwkiem ;) I tutaj jest caly hit. Otoz po spozyciu przez kazdego obecnego przy stodolce mniej wiecej 3 szt owego napoju zaczelo sie nam cosik niepodobac. Jakos tak nam nastroj sie nie chcial zmieniac ;) W koncu ktos wyczytal, ze na puszce jest napisane, iz to piwo bezalkoholowe :D Wtedy raczej nie bylo nam do smiechu, ale cala pozostalosc tego asortymentu zwinelismy i poszlismy do owego sklepu, aby wymienic to na jakies ciekawsze trunki - udalo sie dyplomatycznie wytargowac w zamian dwie butelczyny czeskiej gorzalki :P Dodam do tego, ze w sumie nastroje nam dopisywaly choc owi Panowie dwaj, tudziez pomocnicy Pana gospodarza nie zjedli kolacji. Ta oczywiscie zostala przygotowana dla tych ciezko pracujacych kolegow - tylko nikt nie pomyslal, aby to jakos zabezpieczyc przed latajacymi ptaszkami - no i bylo w tym troche nerwow. Smiechu jednak przez dlugie lata mielismy z tego cale mnostwo. Dosc rzec, ze kierownictwo obozu na Otrycie zamartwailo sie wielce o nasze losy bowiem nic nie wiedzialo, iz nie bedzie powrotu tego samego dnia (ach te komorki). A ktoz to wtedy zakladal? ;) Takie historie jednak sie doskonale pamieta nawet po tych 15 latach ... i to w takich szczegolach ... Jak przy jakiejs kawie cokolwiek mi sie przypomni godnego uwagi postaram sie napisac wiecej o innych przygodach bo tych nie brakowalo ;)

janio
09-05-2006, 13:24
Fajna historia. Naprawde smaczna jak mawiaja.

Piekne jest to, ze ludzie mieli kiedys wiecej wolnego czasu (a juz studenci w szczegolnosci).

Mozesz Sebstis jeszcze dokladnie powiedziec kiedy sie dziala ta historyjka??

Pozdro

Jasio

Sebstis
09-05-2006, 13:43
Rok 1991 - druga polowa lipca :) - w tym czasie trwal nasz pobyt na Otrycie jako bazie wypadowej przewaznie nad San i "Zyda" ;) aczkolwiek udalo sie zwiedzic nieco wiecej (co w jakims tam stopniu opisalem) choc najwieksza zdobycza tamtego pobytu byly pozniejsze zanjomosci.