PDA

Zobacz pełną wersję : I jak to zatytułować? Po prostu szaleństwo!!!!



Barnaba
18-05-2006, 19:22
Przygotowania do kolejnego wyjazdu zaczęły się wczoraj rozmową z Zillo.....
"Jak stop to stop"
Więc jadę w sobotę o 6 rano- troche wcześnie, ale co mi tam- warto!
Po drodze mam zamiar poznać szanowną koleżankę z Forum, której jeszcze nie poznałem, no i nie wiem gdzie będę kimał i w ogóle.....
Mimo że będzie krótko i szybko, już wiem że choćby nie wiem co- będzie fajnie, no bo czy w Bieszczadach może być niefajnie?

robines
18-05-2006, 19:59
Przygotowania do kolejnego wyjazdu zaczęły się wczoraj rozmową z Zillo.....

Barnabo sprzadaj mi trochę wolnego czasu... :cry: Ja też chcę w Bieszczad pojechac :!:
Wracaj szczęśliwie i stukaj w klawiaturę,poczytam sobie...chociaż tyle...

zillo
18-05-2006, 23:22
Więc jadę w sobotę o 6 rano- troche wcześnie, ale co mi tam- warto!
Możesz spac w samochodzie, tylko powiedz jaką muzyczkę zorganizować?

no bo czy w Bieszczadach może być niefajnie?
nie przeżyłeś jeszcze drogi ze mną :wink:

Barnaba
18-05-2006, 23:34
jaką muzyczkę zorganizować?

Dużo toleruje, o ile nie jest w nadmiarze, jeśłi nie wtrafię się w gust Kierowcy, to bynajmniej poznam coś nowego. Ja tam w aucie- o ile nie kieruje mógłbym przespać nawet wypadek, więc nie ma obaw że będę marudził albo co.
Choć ostatnio jak śmigałem Toyotą Yaris z Jabłonek do Cisnej, to z wrażenia nie mogłem wydobyć z siebie słowa.... tak kobitka pędziła, jak by ją diabeł gonił. Tak czy owak ja tam się spodziwam relacji z wypadów i takie tam. A w Krakowie to to gdzie się zatrzymujemy? Postojem w Krakowie jestem żywo zainteresowany (i tego nie prześpię) podobnie jak jedna Zacna Dama, co rad ją poznam.

Dla dobra przejazdu zdjęć nie zabieram

zillo
19-05-2006, 00:04
Będziesz zmuszony słuchać non-stop "trójki". Umów się z nią na Rynku np. przed wejsciem do Koscioła Mariackiego. Ok. 11.00 chyba tam będziemy.
Zadzwonię zawtra.

Astra:)
19-05-2006, 00:42
A jedziecie przez Rzeszów?... :) :)

Pozdro

Barnaba
19-05-2006, 09:22
:) Ale jaja.... ja będę wracał przez Rzeszów, a co? Wybierasz się w Bieszczady Astro?

A tak swoją drogą.... uświadomiłem sobie, że będę na miejscu wieczorem, a rano czas będzie jechać do domu, do pracy. hmmm Cokolwiek bym nie robił- będzie to późny wieczór, noc, i świt. Szykuje sie wspaniała przygoda

Barnaba
22-05-2006, 07:19
Dzień Pierwszy - Przedpołudnie
O 6 rano, wsiadłem do pojazdu Zilloo. Późno w nocy skonczyłem się pakować i byłem nieco senny, no ale jak tu spać, skoro można pogadać o Bieszczadach.... nie często się trafia taka okazja. Rozmowy schodziły na różne tematy bardziej i mniej związane z Bieszczadami. Zbliżał się Kraków. Tak jak to już wcześniej na PW ugadałem, spotkałem się z Natashą. W dechę kobitka z tej Natashy. Poszliśmy sobie do jakiejś super kawiarni, czy coś w tym guście. Najpierw czekolada- bomba, po chwili kawa- dokładnie taka sama jak w Polańczyku. O namiary na kawiarnię prościę Natashę, bo ja nie umiem opisać gdzie to jest....
Przyznam że byłem mile zaskoczony zachowaniem Natki (Natashy) ot spokojna dziewczyna- nie tak jak to nieraz na forum odnoszę wrażenie ....
Po spotkaniu z Natashą, po poznanych ludziach w czasie moich ostatnich wypadów w Bieszczady, nie muszę się już chyba martwić, że będę w Bieszczadach łaził sam.... że po drodze w obcym mieście będę sam. To dość pozytywne uczucie, bo 6h siedzenia w maku przy herbacie (czekając na przesiadkę) jest dość mało atrakcyjne.

Barnaba
22-05-2006, 08:01
Dzień pierwszy- reszta dnia
Do peugeota (białego- jak by ktoś się na stopa czaił) odprowadziła mnie Natka, Po chwili z Zillo, i dwoma innymi turystami (nie mam pamięci do imion, ale jak tylko ZIllo wróci...) wyruszyliśmy dalej. Ta kawa co ją piłem z Natką, hmmm dobra ona była, jednak 3h snu w nocy... co tu dużo gadać- nawet nie wiem czy chrapałem. Obudziłem się za chwila przed Sanokiem. W samą porę.
Po drodze pokazałem podróżnym gdzie warto w Hoczwi zajrzeć, pokazałem gdzie Pan Pękalski tworzy, wystawia, i mówi o swoich pracach.
Złożyliśmy wizytę w miejscu gdzie spałem tydzień temu. Porządek. Drewna trochę ubyło. Przy drodze znalazłem "strój kąpielowy" Anki, który to zostawiła u myśliwego w samochodzie w czasie sylwestrowego wyjazdu. Ciekawe co na ten strój powiedziała szanowna pani małżonka zacnego myśliwego:) W chacie byliśmy tylko chwilę....
Cisna, Wetlina, Berechy..... Hurra!!!!
W Berechach tuż przed 19 wystartowałem na Caryńską. Pogoda na dole była średnia. Niby ciepło, niby jakieś słoneczko od czasu do czasu, ale wiedziałem że, na grzbiecie będzie ciężko. Na "cycku" byłem po 40 minutach!!! Po drodze kląłem tylko, i złożeczyłem tym baranom, co to zniszczyli szlak. Później dowiedziałem się, że to była sprawka wycieczek konnych- poniszczone niemal wszystkie mostki. Po kiego czorta te gamonie konno nie szli obok tychże mostków i pomostów? Po raz kolejny głupota i brak wyobraźni ..... normalnie szkoda gadać. Na grzbiecie wiało że hej! Miałem na sobie bluzę BDU, ale czułem się jak bym nago tam był. Wiatr wychładzał organizm, a chmury ograniczały widoczność na ok 50m. Ani ładnie, ani przyjemnie- pobiegłem sobie więc grzbietem, aby jak najszybciej odbić na północ do koliby. Plecak może i nie jest lekki, ale z Alicją (alice) super się biega. Po chwili szlak odbijał do koliby. Do schroniska dotarłem ciutkę po zmroku. Mimo że było już ciemno- było pięknie, a rozdeptana ścieżka upewniała mnie w przekonaniu że nie zbłądzę.
Ostatnio w Bacówce byłem bardzo dawno, od tamtego czasu zmienili się gospodarze- teraz gospodyni jest z Poznania, nie ma juz umywalni poniżej bacówki, nie ma kozy...
Na miejscu była jakaś wycieczka z gimnazjum w Bochni. Od słowa do słowa przy ognisku rozwinęła się rozmowa... gadulstwo przeciągnęło się do późna, i zakonczyło nocną grą w bierki ROTFL.

Barnaba
22-05-2006, 15:33
Dzień ostatni przedpołudnie jeszcze w Bieszczadach, a potem....

Obudziły mnie jakieś dialogi, GOPRowców chyba. Spałem na podłodze na parterze, tak więc słyszałem wszystko dobrze.... Było grubo przed 8 rano. Jako że śpiwór mam wąski, nie chciałem przedłużać męczarni, i szybko wyskoczyłem. Jacyś dziwni ci gimnazjaliści- część z nich zeszła się pożegnać i życzyć "szerokiej drogi". Nie spodziewałem się takiego gestu do dzieciaków i było mi bardzo miło. Tuż po 8 spod butów ślumprało błoto, niestety nie udało mi się wywołać tego cudownego dźwięku kiedy to wyciągając but z głębokiego błota zasysa się powietrze- czy dlabi wie co tam- ale dźwięk byłby fajny. Do Stuposian doszedłem jak bym z procy wystzrelił. Mimo że słoneczko wyszło już ponad góry, nie było jeszcze gorąco. Zachwycałem się ostatnimi widokami Bieszczadów.... Nie zwalniałem marszu, jednak w Stuposianach dorwał mnie PKS. W Czarnej przerwa na szluga dla Pana Kierowcy... heh dobrze że nie palił w autobusie. W Sanoku okazało się że gdzieś w moich rachunkach wcięło mi ciut gotówki. Nie chciałem ryzykować, jednak doszedłem do wniosku, że stopem byłoby lepiej.
Jakiś ukrainiec zatrzymał dla mnie TIRa. Co za koleś, miły gość, ale klął na jakiegoś tam kierowcę- nie znam ukraińskiego, byle do przodu. 9km przed Miejscem Piastowym złapałem znów stopa- do tejże miejscowości. Ostatnim pojazdem, tym którym wjechałem do Rzeszowa był Land Rover pickup! Jejku ale frajda była.... do dziś czuje na tyłku wszystkie nierówności drogi, ale dojechałem na czas- i to się liczy!
W Rzeszowie spotkałem się z Agatą, dziewczyną poznaną już jakiś czas temu. Chwile wspólnej rozmowy minęły zbyt szybko. Moje gadulstwo, i ciekawość nie zostały zaspokojone, następnym razem .... kiedy to będzie?

Zdjęcia dołączę, jak wywołam.

Barnaba
25-05-2006, 02:21
Jako że foty odebrałem, przyszedł czas się pochwalić. Warte pokazania są dwie. Jest to widok z Caryńskiej (tuż ponad granicą lasu) na Dział DIŁ (wg Ruthenusa), no chyba że coś pokręciłem, to mnie poprawcie.
Zdjęcia były robione ok 19:20 - 19:30. Był zachód słońca- mimo krótkiego czasu, i małej przesłony słońce trochę przepalone i zlewa się z niebem.... ale foto w mojej ocenie i tak ładne