PDA

Zobacz pełną wersję : Głupie pytanie ale ktoś kiedyś powiedzial że takowych nie



dyfre
23-06-2006, 19:13
jak sie zachowac jade w biesy z moją kobitką i bierzemy kamere ze sobą i tu pytanie czy jak bedziemy nocowac w schroniskach czy jak dołączymy do jakies grupy do ogniska czy wypada np kręcic to kamerą na wsponienie sobie w długie jesiene wieczory czy raczej nie wypada , czy tylko zostawic w głowie te piękne wspomnienia może to troche dziwne pytanie ale co tam 8)

malo
23-06-2006, 19:45
Ależ dobrze ze pytasz. Myślę że przede wszystkim powinieneś wyczuć klimat z kim przebywasz. Jednym to nie przeszkadza, a inni jadą w Bieszczady żeby właśnie odpocząć od technicznej cywilizacji (np jak ja). To drugie bardziej prawdopodobne w tych miejscach i schroniskach bardziej na uboczu, gdzie dochodzą wytrwalsi "bieszczadnicy" stroniący od tłumu.
Zawsze jak masz wątpliwość możesz zapytać towarzystwo - takie zachowanie będzie chyba najmilej widziane.
A osobiście jednak myślę że wbrew pozorom łapanie chwil przy pomocy aparatu, a nie kamery ma coś bardziej ulotnego w sobie.

Doczu
23-06-2006, 19:46
na to pytanie trudno odpowiedzieć. Wszystko zalezy od towarzystwa i stopnia zażyłości. Niemniej nie zaszkodzi najzwyczajniej zapytać, czy współtowarzysze nie będa mieli nic naprzeciw. Z pewnością spojrzą łaskawszym okiem niż gdybyś nagle wyjął kamerę i kręcił bez pytania.

Doczu
23-06-2006, 19:47
A osobiście jednak myślę że wbrew pozorom łapanie chwil przy pomocy aparatu, a nie kamery ma coś bardziej ulotnego w sobie.
Zdecydowanie tak :!: Ja jakoś nie przepadam za obrazkami ruchomymi, a za fotografiami owszem.

zillo
23-06-2006, 22:34
Również miałem taki dylemat przed majową wędrówką. Nie zabrałem kamery tylko ze względu na dodatkowe "kilogramy" w plecaku, a mieliśmy zaplanowane ciężkie przejście. Też szukam w Bieszczadach ucieczki od cywilizacji, co nie znaczy, że przeszkadzaloby mi, gdyby ktos utrwalał wieczorne spotkania na kamerze.
Dalej wydaje mi się, że film lepiej pokazuje piękno np. panorem górskich. Poza tym mozna robić artystyczne zdięcie tak samo jak artystyczny film, a dodatkowo jest przecież jeszcze dżwięk.
Nie obraźcie się, ale mnie bardziej drażnią w Bieszczadach rózne GPSy niz kamera.

Niemniej nie zaszkodzi najzwyczajniej zapytać, czy współtowarzysze nie będa mieli nic naprzeciw. Z pewnością spojrzą łaskawszym okiem niż gdybyś nagle wyjął kamerę i kręcił bez pytania.
W 100% racja, jestem pewien, że zawsze wiara się zgodzi.
Udanego filmowania.

Doczu
24-06-2006, 06:31
Nie obraźcie się, ale mnie bardziej drażnią w Bieszczadach rózne GPSy niz kamera.
A dlaczegóż to ? Sam teraz chodziłem z GPSem i bardzo sobie chwaliłem to ustrojstwo. Zwłaszcza w miejscach gdzie nie idzie się szlakiem, czy drogą zrywkową, a zwyczajnie przez las. Bardzo miło jest potem wrzucić sobie taką przebytą trasę do Google Earth i powspominać zimą.
Wprawdzie ja potrzebuję GPSa jako rejestrator trasy i ciekawych miejsc, ale nie widzę nic zdrożnego w stosowaniu gpsa z trasami. Sam miałem zaplanowane traski, ale po kilkunastu minnutach znudziło mnie trzymanie w ręku urządzenia, a wyciąganie go co chwila z kieszeni też było męczące.

dyfre
24-06-2006, 08:40
własnie ja też wole filmik a kamera moja nie jest ciężka dzięki za wszytykie sugestie

malo
24-06-2006, 10:14
Nie obraźcie się, ale mnie bardziej drażnią w Bieszczadach rózne GPSy niz kamera.
Żeby się tylko każdemu nie narazić... Ja pod względem techniki jestem - minimalistą, (choć w dążeniu do wybranych celów - maksymalistą). Nawet tradycyjny aparat wyjąłem dopiero specjalnie po kilku latach, gdy różnica zdań w sprawie Cz.M. wymagała uprawdopodobnienia relacji oraz okazji dokumentacji odnawianego obiektu.
GPS ? Tu będę nieskromny....
Do Cz.M. chodziły osoby z tym urządzeniem i robiły pomiary - a jednak wyszła nieprawda w sensie lokalizacji - szacowano dopuszczalny błąd na ok. 30m, a de facto błąd wynosi ok. 250m. Rozumiem że idąc od dołu od Wołkowyjki łatwo dać się nabrać na błąd odległości (choć nie zauważyć specyfiki ukształtowania dolin - to już mniej zrozumiałe). Jednak urządzenie okazało się zawodne właśnie w dokumentowaniu miejsca. Przy czym tamtejszy błąd nie koniecznie może wynikać z błędnego wskazania GPS, ale być może z błędnego wrysowania siatki w mapę - na jedno wychodzi w skutkach. Więc żadna technika nie zastąpi do końca podstawowych umiejętności. Zazwyczaj mam wrażenie że technika nieco ogłupia i osłabia czujność.
A kamera, aparat....?
Pamięć ludzka jest najbardziej obszerna ze wszystkich urządzeń. Natomiast gdy będę odtwarzał tylko wybrane utrwalone fragmenty, to pozostałe zostają wyparte pamięci. Kiedyś Marek Kamiński powiedział: "Kończę jeździć z wykładami, bo z każdym relacjonowaniem coraz bardziej tracę tamten rzeczywisty obraz Antarktydy."

Doczu
24-06-2006, 10:37
Do Cz.M. chodziły osoby z tym urządzeniem i robiły pomiary - a jednak wyszła nieprawda w sensie lokalizacji - szacowano dopuszczalny błąd na ok. 30m, a de facto błąd wynosi ok. 250m.
No właśnie to mnie dziwi. Jak można się tak okrutnie pomylić. Ja zacząłem nawet podejrzewać że to było celowe działanie.
Rozumiem że może jak robiono mapę poziom urządzeń GPS był trochę inny, poza tym nie wiem w którym roku robiono mapę, ale dopiero bodaj 2 lata temu USA wyłaczyło urządzenia celowo obniżające dokładność GPSów. Obecnie dokładność na poziomie 10-15 m to jest standard.
Fakt przy samym Cz.M na dole moj GPS gubi satelity, ale urządzenia najnowszej generacji z chipem SIRF III już powinny być wolne od tych wad.
Podsumowując - jeśli mapę opracowywano przed 2004 rokiem lokalizację Cz.M można zrzucić czesciowo na satelity GPS (celowo obniżona przez USA dokładność), jeśli zaś robiono to później, to ewidentnie zawinił człowiek. Fizycznie nie ma możliwości, aby GPS zarejestrował slad z takim błędem.

Więc żadna technika nie zastąpi do końca podstawowych umiejętności.
A to jest akurat prawda.
Generalnie ja tez myślałem, że jak kupie GPS to już mapa i kompas nie będą potrzebne - jesli ktoś tak myśli, to jest w duzym błędzie. Pewne wynalazki sa niezastąpione - od wieków.

Zazwyczaj mam wrażenie że technika nieco ogłupia i osłabia czujność.
Stosowana ze ślepą wiarą - na pewno.

andrzej627
24-06-2006, 22:50
Nie obraźcie się, ale mnie bardziej drażnią w Bieszczadach rózne GPSy niz kamera.
Dlaczego wlasciwie Cie to drazni? Jezeli moje pytanie nie jest zbyt niedyskretne, to moze bys ten temat rozwinal?

zillo
24-06-2006, 23:46
We wczesniejszych wypowiedziach koleżeństwa ( Malo i Doczu) wyczułem lekką niechęć do kamery w Bieszczadach, jako nowinki technicznej, powiedzmy, niegodnej prawdziwego Bieszczadnika, który takowych nowości powinien unikac. Wiadomo że obaj biegają po górach z GPSem i chciałem tylko wskazać niekonsekwencje w ich rozumowaniu, dlatego pisalem "nie obrażcie się", bo było to do nich.
Może powinienem napisać "drażnią", bo tak samo "drażni" mnie wszystko co ułatwia wędrówkę: róznego rodzaju oddychające membrany, superlekkie namioty, buty, no i także GPS. Używam wielu z tych wynalazków, bo rzeczywiście ułatwiają zycie na wędrówce, ale tkwi we mnie tęsknota za czasami, gdy tego ustrojstwa nie było, a człowiek po górach latał tak samo, tylko był MŁODSZY.
Pozdrawiam.

Doczu
24-06-2006, 23:52
We wczesniejszych wypowiedziach koleżeństwa ( Malo i Doczu) wyczułem lekką niechęć do kamery w Bieszczadach, jako nowinki technicznej, powiedzmy, niegodnej prawdziwego Bieszczadnika, który takowych nowości powinien unikac.
Źle wyczuwasz. Doszukujesz się jakiś ukrytych sensów, a odpowiedziałem prosto - nie przepadam za rejestracją video jako taką, a nie tylko w Bieszczadach.
Może czasem zamiast dopatrywać "drugiego dna" wystarczy na coś spojrzeć wprost ?

malo
25-06-2006, 01:16
Czuję się wywołny do odpowiedzi, więc...

We wczesniejszych wypowiedziach koleżeństwa ( Malo i ....) wyczułem lekką niechęć do kamery w Bieszczadach, jako nowinki technicznej, powiedzmy...
Owszem, ale lekką...

...powiedzmy, niegodnej prawdziwego Bieszczadnika, który takowych nowości powinien unikac
...na tyle lekką jednak, aby nie narzucać swego zdania innym.
Owszem, lubię dzikość okolicy. Ale jeśli każdy napotkany turysta będzie już chodził z GPSem i kamerą, no cóż... nie przegonię ich, nie będę walczył z wiatrakami. Znajdę sobie inne miejsce wolne od takiego natłoku techniki.

...Malo i .... Wiadomo że obaj biegają po górach z GPSem i chciałem tylko wskazać niekonsekwencje w ich rozumowaniu, dlatego pisalem "nie obrażcie się", bo było to do nich.
Pudło. GPSa nie używam, choć czasem sie do niego ustosunkowuję. Piszę z pozycji osoby nieużywającej, nieco nieufnej do takiej techniki. Więc tu`m konsekwentny.

Może powinienem napisać "drażnią", bo tak samo "drażni" mnie wszystko co ułatwia wędrówkę: róznego rodzaju oddychające membrany, superlekkie namioty, buty, no i także GPS.
Niewiele nas różni Zillo. No może ja nie używałbym tylko słowa "drażni". Po prostu jestem przyzwyczajony do naturalnych warunków, czuję się w tym swobodniej i mniej zepsuty cywilizacją. Ot, takie zboczenie we współczesnym świecie.

ale tkwi we mnie tęsknota za czasami, gdy tego ustrojstwa nie było, a człowiek po górach latał tak samo, tylko był MŁODSZY
A tu mi się nasuwa myśl: A co stoi na przeszkodzie żeby pójść za tęsknotą? - choć w tych krótkich wakacyjnych momentach?
Ja wiem jedno - zestarzeję się, ale w "tych" kwestiach raczej niewiele zmienię. Widzę choćby jak moi rówieśnicy zbijają bąki na wakacjach w Chorwacji, a ja niewiele "wydoroślałem" od czasów liceum. I sam nie wiem czy to właściwe czy nie?

PS: Miejscem gdzie najtrudniej wkracza technika i używa się jej już wyłącznie w niezbędnej ilości jest jaskinia. Tam nie złapią cię satelity, nie dociera fala radiowa. Dla dzikich polecam więc bycie grotołajzą.

WojtekR
25-06-2006, 20:27
Cz.M.
dalej


Do Cz.M.
:?: :?: :?: :roll:
czy ten kod(t) służy do zmylenia rosyjskiego wywiadu (albo amerykańskiej CIA) :?:
A może jest inny "ukryty" cel używania tegoż???!!!

malo
25-06-2006, 21:32
Nie Wojtku, nie dla zmylenia. Ale ten obiekt:
a) ma nieco przydługą nazwę ("wodospad na potoku Czartów Młyn")
b) tak właściwie to trudno tu mówić o własnej nazwie (choć barszczu pisał kiedyś że miejscowi nazywaja go "Huk")
c) i w ogóle to jego nazwa dotychczas używana jest błędna (bo nie jest na potoku Czartów Młyn, a na jego bocznej odnodze).
Więc w trybie tymczasowości ja skrótowo osobiście koduję ten obiekt jako "Cz.M."

Browar
25-06-2006, 23:16
[quote="malo"]PS: Miejscem gdzie najtrudniej wkracza technika i używa się jej już wyłącznie w niezbędnej ilości jest jaskinia. Tam nie złapią cię satelity, nie dociera fala radiowa. Dla dzikich polecam więc bycie grotołajzą.[/quote="malo"]

Chyba jednak jesteś nie na bieżąco,są już krótkofalówki nadające przez nadkład skalny,itp.Tamże wykorzystuje się technikę do oporu,zwłaszcza tą najnowszą...

zillo
25-06-2006, 23:30
Pudło. GPSa nie używam,
W takim razie sorry, niedokladnie wczytałem się w Twoją relację z poszukiwań wodospadu.


A co stoi na przeszkodzie żeby pójść za tęsknotą? - choć w tych krótkich wakacyjnych momentach?
Wygodnictwo i dlatego mi wstyd, dodatkowo w starą kangurkę się nie mieszczę :D

malo
26-06-2006, 03:18
krótkofalówki nadające przez nadkład skalny
Ale jeśli dobrze pamiętam to pod ziemią wchodzą w rachubę tylko długie fale. RMFu nie odbierzesz w jaskini. No ale mogę się mylić.
Pamiętam jaka była historia z odkryciem górnego otworu w Bandziochu, ale czy masz na myśli znacznie powszechniejsze wykorzystanie?

Tamże wykorzystuje się technikę do oporu
Ale kilogramy chyba nadal się oszczędza w ekwipunku?

Browar
26-06-2006, 17:40
Kilogramy oczywiście się oszczędza i właśnie głównie przez postęp techniczny.Już w połowie lat 80-tych w naszym klubie (KKTJ) wszyscy (i kursanci i łojanci)używali polary,puchy,oddychające "wnętrza",NRC-ty,zaawansowane oświetlenie(oczywiście Petzl ale też akumulatory srebrowo-cynkowe),wiertarki akumulatorowe i inną kupę wtedy cholernie nowoczesnego szpeju.A teraz są wiertarki spalinowe,podziemne radia(oczywiście że fale długie,krótkofalówki to nazwa zwyczajowa,pewnie powinno być długofalówki),mierniki laserowe,laptopy(pomiary i opisy) itp,itd
Te wszystkie szpeja są tylko do przesunięcia granic eksploracji i bezpiecznego działania.Tak samo w Bieszczadzie-fajnie chaszczować sobie nie przejmując się deszczem czy temperaturą,zrobić filmik,tysiąc zdjęć czy zakiblować pod drzewkiem(na sucho!) no i mając przy sobie piwko w lekkim(!) pojemniku.Temat o kamerze więc skorzystam i się wypowiem.Zawsze robiłem zdjęcia ale od 1986 roku również kręcę gdzie i jak popadnie - w jaskiniach,na imprezach,w górach, choć gdzie.Ale jeżdżę ze znajomymi którzy wiedzą że nie ma litości,wszystko na taśmę
:twisted: .Spotykamy się czasem np w zimie,w kominku buzuje ogień,skrzyneczka pod ręką,laptop na stół no i oglądamy!!! :D Wyrypy,imprezy,wyjazdy,buszowania do wyboru,do koloru setki filmów,tysiące zdjęć i wszystko w jednej saszetce na płyty :!:
Mniaaam... :D A i samemu jak chandra tłucze i zima zła też można pogapić.Nic to że człek wygląda czasem jak Japończyk - w jednej ręce kamera a w drugiej aparat :twisted: A ztym wspomnianym zapominaniem reszty nieutrwalonych szczegółów to mam wrażenie że jest odwrotnie,raczej się podczas oglądania przypominają.

Doczu
27-06-2006, 07:38
Zawsze robiłem zdjęcia ale od 1986 roku również kręcę gdzie i jak popadnie - w jaskiniach,na imprezach,w górach, choć gdzie.Ale jeżdżę ze znajomymi którzy wiedzą że nie ma litości,wszystko na taśmę
No właśnie najlepsze jest to, że mamy taką możliwość.
Ja nie lubię oglądać obrazów kreconych, bo nie i już :twisted: Jak ktoś coś puści, to obejrzę, ale generalnie bez emocji, zwłaszcza gdy ja również jestem jednym z kręconych.
Nawet nie obejrzałem I Komunii Św. mojej córki, a w tym roku była już pierwsza rocznica tego wydarzenia.
Swój ślub obejrzałem raz - teraz żona mi tylko czasem pusza, żeby porównac jaki chudy byłem :twisted: :twisted: :mrgreen:

bertrand236
27-06-2006, 10:31
żeby porównac jaki chudy byłem
Nie rozumiem Cię chudzielcu. To co? Kiedyś musiałeś biegać pod przysznicem, żeby woda w Ciebie trafiła?

Doczu
27-06-2006, 13:30
Nie rozumiem Cię chudzielcu.
Dzięki za komplement :-)

To co? Kiedyś musiałeś biegać pod przysznicem, żeby woda w Ciebie trafiła?
No może nie, ale musiałem się kłaść w brodziku, żeby coś na mnie spadło :-)

lucyna
27-06-2006, 16:31
Wracając do pytania to sądzę, że co najmniej jest nietaktem filmowanie bez zgody. Ja to uważam za bezczelność z którą się non stop spotykam. Rozumiem, że nasi Goście kamerują. Nawet mi się to podoba, to są ludzie z którymi wedrowałam po górach. Potwornie mnie jednak denerwują obcy. Jestem w cerkwi wpada inna grupa. Przewodnik na mój widok się wycofuje, a grupa bez mojej zgody zaczyna fotografować i kamerować mnie. Zwracam uwagę a oni są oburzeni. To wczorajsze doświadczenia. Podobnych mam dużo.Czy tak trudno zachowywać się przyzwoicie. Moja twarz jest moją sprawą. Trochę poszanowania dla prywatności.