PDA

Zobacz pełną wersję : I znowu ja



Barnaba
23-07-2006, 05:31
Nie raz relację zaczynałem od planów. Tak też będzie tym razem, tym bardziej że wyjazd jest dość długi, jadę sam, i kto wie, kto wie, może ktos się zachęci, choć którymś odcinkiem, i będzie mi mówił jak to ładnie jest na szlaku (znaczy sie bedzie ze mną choć kawałek szedł [szła?])

Dobrze wiem, że trasa jest zbyt piękna [ambitna] by ją w pełni zrealizować, ale gdybym chciał się obijać.... zostałbym w Polańczyku :) Prawdopodobnie część się przesunie, z powodu wolnego marszu rano (po wieczornym spotkaniu), pogoda, jakieś tam niedociągnięcia natury (obtarcia, otarcia bąble i inne historie).

Oto RAMOWY plan, czy ktoś chętny?
29 lipiec: Dojazd, i nocleg w okolicach Baligrodu
30 lipiec: Dojscie z noclegu do Baligrodu
31 lipiec: Akcja Kirkut
1 sierpień: Akcja Kirkut, nocleg albo w Baligrodzie, albo...
2 sierpień: Dojazd w okolice Mucznego, odnalezienie ruin młyna, nocleg z Popielicami
3 sierpień: Grób Hrabiny, może Opołonek?, nocleg z Popielicami
4 sierpień: Tarnica, Wołosate, Rawki, Cisna :) Nocleg w Cisnej....
5 sierpień: Falowa, Jaworzec, Smerek. O noclegu nie powiem :)
6 sierpień: Krywe, Tworylne, Zawóz
7- 10 sierpień: Zalew...... Noclegi: Teleśnica, Paniszczów (okolice), Werlas, Zawóz
11 sierpień: Bukowiec, Baligród, Rabe :)
12-14 sierpień: Łażenie po Chryszczatej, szukanie gieo keszów, i innych miejsc..
15 sierpień: Dojście do Łupkowa (schronisko)
16- 18 sierpień: Dojście granicą do Wetliny

Powtarzam ponownie, wiem że niektóre odcinki są bardzo ambitne.... jak się nie uda- będę mógł przynajmniej stwierdzić "póbowałem- uda się za rok:) "

wojtek legionowo
23-07-2006, 10:36
Plan naprawdę ambitny na łażenie się nie zdecyduję,ale zawsze możesz liczyć na podwózkę.
W Biesach będę powtórnie od 6 do 24 sierpnia.
Tak,że machaj na nissana którego już znasz lub na czarną mazdę MX-3
Pozdrawiam.

wojtek legionowo
08-08-2006, 00:11
wszystko spakowane rano wyruszam,nareszcie na dłuzej.
Pozdrawiam

__andzia
08-08-2006, 23:43
nareszcie na dłuzej.


Ale zazdrozczę!! ja jadę w piątek i bede albo do niedzieli albo do wtorku oczywiscie w zależności od poniedziałkowego urlopu

Pozdrawiam

sauronet
09-08-2006, 00:49
Ale zazdrozczę!! ja jadę w piątek i bede albo do niedzieli albo do wtorku oczywiscie w zależności od poniedziałkowego urlopu

Juz zagadywałem, ale bez odzewu forumowiczów. Tez szukam ludzi. Jade w piatek w nocy pociagiem z Łodzi.

joorg
15-08-2006, 20:07
15 sierpień: Dojście do Łupkowa (schronisko)
16- 18 sierpień: Dojście granicą do Wetliny
:) "
A nie prawda.... 15.08 godz ok 12 30 skrzyżowanie drogi z Zagórza na Sanok
przed mostem na Osławie --patrzę.... stoi Barnaba i wraca.... -- Bardzo mi przykro nie mogłem Cię zabrać(chyba że spowrotem) bo jechałem w przeciwnym kierunku w Bieszczady, sprawdzić czy po długim weekend'zie "coś " tam jeszcze :-P pozostało???

wojtek legionowo
16-08-2006, 12:53
A ja z Harnasiem odwiozłem Barnabę do Zagórza z tego co pisał bardzo szybko złapał stopa do Krakowa szczęściarz.

Barnaba
16-08-2006, 15:44
to ja zacznę relację..... Generalnie na wstępie powiem, że plany w znacznej części nie zostały zrealizowane, choć ........ ahhh cudownie było.

Dzień pierwszy
Całą drogę spałem sobie spokojnie, z przerwą na odebranie Nataszy z Krakowa. Kolejna chyba przerwa to sklep hmmm Nowosiółki chyba albo gdzieś tam. Zakup piwa i kichy na 2- 3 dni i hajda na chatkę z cieknącym dachem.
Pogoda piękna, ale upał straszny bardzo. Z początku ambitnie zabrałem się za „to co tygryski lubią najbardziej” czyli za ciupanie drewna. Cholibka, upał jak diaski, zająłem się rozmową z Gosią. Chyba nie ma lepszego miejsca na świecie na rozmowy niż tamte ławki… Wieczorem spacer do kruszarki i na zad- tak tylko po zasięg. Ależ muchy cięły- świeżo z miasta byłem to wadziło mi to niebywale. Wnet pojawiła się Anyczka a później Harnaś. Stało się. Od rozmowy do rozmowy i pękła pierwsza jednostka mojego destylatu o powiewie mięty…. Później jeszcze Harnaś coś wynalazł i tak przy stole zeszło czasu do późna…. Jak zawsze w niesamowitej atmosferze, ot cudowny wieczór, cudowna noc, cudowne przebywanie…..

Barnaba
16-08-2006, 16:40
a oto dwa zdjęcia.... z pierwszego dnia

wojtek legionowo
16-08-2006, 18:36
No no tak szybko wywołałes zdjęcia?
Pisz chetnie poczytam.
Pozdrawiam

joorg
16-08-2006, 22:36
a oto dwa zdjęcia.... z pierwszego dnia

Pierwsze zdjęcie to nie Bieszczady ,ale po drodze i blisko , plusy dla Was za to że odwiedzacie takie miejsca jadąc w Bieszczady.
Zdjęcie przedstawia(chyba dobrze widzę ??) wnętrze modrzewiowego kościoła z końca XIV wieku , zabytek klasy "0" wpisany na listę UNESCO,
a drugie zdjęcie - to już "kultowa" chatka w najjjj.. piękniejszym rejonie Bieszczadów.

Barnaba
16-08-2006, 23:51
czy ja wiem czy "najjj" ? Miejsce zacne- to prawda, ale kwestia miejsc "naj" to już chyba zalezy od osobistego podejścia.....

Drugi dzień

Ranek po wieczorze wybitnie alkoholowym był niespodziewanie pogodny. Pogoda nieco się pogorszyła. Gorąco jak poprzedniego dnia, ale jednak jakoś tak lepiej- zbierały się chmury. Wyszedłem z Nataszą na bobry…. Zaczęło padać. Dobrze że stała wiata! W wiecie może i niezbyt ciepło, ale sucho w miarę, a i na pogawędce czas leciał szybciej. Dalej poszliśmy szukać gieo kesza. Bezskutecznie bo bez namiarów GPS, bez niczego. Tak ot sobie połaziliśmy. Znalazłem jednak coś, co od razu się przydało! Kawał drewna (gałąź jakaś) która niemal po 100m posłużyła jako statyw (załączone foto). Gałąź nietypowa, bo przypomina kształtem stopę/ pęcinę końską. Niebawem stanie u mnie w pokoju gdzieś, gdzieś między innymi ciekawymi takimi…. Po powrocie do samego wieczora siedzieliśmy już gawędząc przy moim już chyba ulubionym Leżajsku…. Moje gadulstwo zakończyło się czytaniem opowiadań przyniesionych przez Rafała kiedyś tam… Opowiadania te są niesamowite, rewelacyjnie się je czyta, i podobno super się słucha jak je czytam (ach ta skromność)- ponoć to prawda. Dla nie wtajemniczonych… opowiadania są autorów:
Władysław Krygowski „Wspinaczka po tęczy”, „O kiju który był odmieńcem”, Sandor Marai „Księga ziół”- O wszelkich lasach, O zwierzętach, Mirosław Nevrly „Gra w wędrowca o lekkim sercu”- to ostatnie moje ulubione…..

Barnaba
17-08-2006, 02:37
_._

Barnaba
17-08-2006, 03:10
_._

Anyczka20
17-08-2006, 11:31
Potwierdzam, czytanie opowiadań przez Barnabe..to najlepsze usypianie...prawie jak u mamy :-) A jeśli chodzi o "ucieczke" z kirkutu...to hmmm... swoje odrobiłam, a wolne mi sie należało....no i w ogóle fajnie się wędruje z Barnabą :)

wojtek legionowo
17-08-2006, 12:09
Nie tylko wędruje,ale i przebywa w jego towarzystwie.
Pisz pisz póki co jeszcze jestem w Bieszczadzie.
Imimo pewnych zdarzen dość nieprzyjemnych mnie sie i tu itam podoba.
Pozdrawiam

malo
17-08-2006, 12:12
No ja żadnych ucieczek nie odnotowałem z ArbeitLagerBaligród. Wszyscy pracowali należycie, a opuszczali w momencie gdy już ich inne okoliczności wzywały.

Barni, ja jestem zadowolony z Twego wkładu pracy. A jeśli uważasz że coś można było lepiej rozplanować, to zawsze jestem otwarty na sugestie w trakcie prac. Sam nie mam doświadczenia w takich akcjach, czasem pozostaje mi uczyć się na błędach i być wyrozumiałym na wykonawstwo przez innych zarządzonych prac (oj, czasem sam oczekiwałbym że hoho - ale starałem się być wyrozumiały). Oczywiście jako animator akcji czasem zdarza się zarządzić decyzje które nie wszystkich muszą zadowolić, ale kogoś muszę wyznaczyć do każdej koniecznej pracy.
Ciebie wtedy wysłałem bo po prostu poprzedniego dnia zobaczyłem że sprawnie idzie Ci poruszanie się szybciej niż PKS. A dodatkowo w tamtej wyprawie miałeś przydzielony zakres zadań, którego -z szacunkim dla płci pięknej- ale dziewczynie bym nie przydzielił: przytachanie kanistra z 20 ltr benzyny.

(PS: dzięki za częściowe wyręczenie mnie w relacji. Ja nie mam do tego talentu.)

Barnaba
17-08-2006, 12:49
_._

natasha
17-08-2006, 14:55
Nie chwalcie tak tego Barnaby,bo wpadnie w samouwielbienie.O ile już tego nie zrobił:) W sporej większości relacja się zgadza,oprócz może tylko koncepcji wygody w namiocie, w którym zamiast jednej spały trzy osoby (Barnabie musiało być wygodnie,skoro rozłożył się w środku jak basza :) ), oprócz tych ilości wypitych procentoof ( poważnie było tego tak dużo? :) ) i oprócz definicji organizacji pracy na kirkucie: takowa w ogóle na kirkucie nie istniała :D a mimo to nie było tak źle :))
Tymczasem,borem,lasem ... :)

Barnaba
17-08-2006, 15:05
wcale nie jak basza! Leżałem sobie i spokojnie pławiłem się w rozkoszy kimania pomiędzy dwoma wspaniałymi dziewczynami- nic to że kazdy w osobnych śpiworach! Mi tam sie podobało! hihi, a co do procentoof, to jedynie z Harnasiem jakoś tak czułem pełen dosyt, w innym towarzystwie brakowało mi jeszcze ciut- choć może to i lepiej że troche brakuje, niż by miało być trochę za dużo.... Ale o tym później..... Swoją drogą, zostało mi jeszcze litr miętowego uniesienia. O ile uda mi się tego nie wypić do września zapraszam na kolejny wyjazd, kolejne granie, nocowanie, kolejne współ-bycie

UWAGA relacja to relacja. Wpomniałem o kirkucie i napisałem co nieco o tym bo tam byłem, ale proszę aby dyskusje o samym remoncie były prowadzone na właściwym dla tego tematu wątku......

Głupi ja!!! Zapomniałem dodać najważniejszego! Wtedy na Kirkucie piłem najlepszą herbatę na świecie!!! Zwykła ekspresowa, z miętą, cytryną i sokiem malinowym, parzona na ognisku!!! Nie wiem już czy to był pomysł Anyczki czy Natashy, ale za to wykonanie należałaby się jakaś kulinarna nagroda Nobla, albo coś......

malo
17-08-2006, 18:29
Gosiu, ja tam nie mam co szczędzić pochwał. :grin:
Zwłaszcza że i bez Barnaby, i bez Ciebie to nie byłaby ta sama praca.
Gdy spojrzę wstecz to nie było osoby, która by była zbędna. Udział każdej osoby był tam potrzebny. I cieszę się że zmontowaliśmy taką ekipę z każdej tam wystepującej osoby. Każda osoba wzbogacała prace innymi umiejętnościami - bez tego byłoby to wiele uboższe.
A w namiocie... każdy zajmuje tyle miejsca ile mu konieczne...
jeden jak basza, drugi jak Natasha. :mrgreen:

Barnaba
17-08-2006, 19:39
_._

Barnaba
18-08-2006, 03:06
_._

buba
18-08-2006, 13:01
czyli jeszcze teraz potrafi tak super w kolibie bywac... :) ech.. mysmy wybitnie zle trafili w tym maju..

Anyczka20
18-08-2006, 14:24
Oj Barnaba, Barnaba...aleś się dał wkręcić z tym niedźwiedziem ;)

joorg
18-08-2006, 22:16
Sprzedał nam oscypki, i jakiś ser. Ni to biały ni to coś…. jakby półprodukt. Zasmakowało mi. ..... Śmiało wszamałem ser- półprodukt, i bez większych ceregieli poszliśmy wszyscy spać.

Po tylu pobytach w Bieszczadach Ty już chyba nie jestes taki "ceper"???:grin: ,żebyś nie wiedział że ten półprodukt to bundz, (biały owczy ser) a w Smolniku jest najlepszy i na pewno bez dodatku mleka krowiego -- jak to ma miejsce ostatnio w Za'kopanem na Krupówkach.
Tym miedzy innymi obecnie różnią się Bieszczady od Tatr.
A że "latałeś" :wink: w nocy po zjedzeniu kilograma tego sera ,to się nie dziwię, to nie wina sera --tylko czym go przepijałeś ...????:wink:
Podoba mi się Twoja relacja.

Barnaba
19-08-2006, 00:54
Janusz.Dziękuję za wyrazy uznania o relacji. Staram się jak mogę.... Czym to zapijałem? Leżajsk i herbata.... Nic fenomenalnego chyba. Co do kwestii ceperstwa czy nie.... no cóż. Pierwsze widze, pierwsze jem.... no można to ująć, że z wrażenia zapomniałem nazwy. Będę pamiętał- obiecuję.
W sprawie niedźwiedzia, ja tam wierzę Irasowi!

Barnaba
19-08-2006, 02:45
Piszę relację, i juz mylą mi się dni to co się działo.... kurka.... postaram się od rana coś nadesłać. NAUCZKA- trzeba pisać wszystko w notesie, albo co.

Wspólnie z Alą doszliśmy do wniosku że troche sie zakręciłęm- nie ta kolejność, nie ta chronologia.... wykasowałem co było nietak , mam już poukładane (spora konferencja na skype z tego wyszła), ale dzięki pomocy Ali, już jest!

Barnaba
19-08-2006, 18:56
Dzień trzeci….

Tak prawie z rana wyjechaliśmy z Gosią do Cisnej. Stopem do Jabłonek, i dalej do Cisnej. Nadal upał jak 150. Grrr. W Siekierezadzie dziwnie cicho, spokojnie, wdaliśmy się w pogawędkę z Bodziem, chwilę z Rysiem Szocińskim…. Bodzio w pewnym momencie swojej gawędy wypowiedział moim zdaniem bardzo mądre stwierdzenie:

„Nie można? Co nie można? Wszystko można! Tylko z wolna i z ostrożna!”

Naszło mnie na pierogi, no ale jak to w Siekierach pierogi? Hmmm pani sklepowa ze zdziwieniem nalała mi wody do menażki…. Pierogi ugotowałem sobie sam na trawce z boku placu parkingowego. Były pyszne! Nawet Gosia mimo dość kiepskiego humoru zjadła parę z apetytem. Mnie brakowało boczku i kapuchy, ale grunt że się najadłem.
W Baligrodzie zaczęło robić się pochmurno, na niebie i w moim postrzeganiu całej tej akcji. Wysiedliśmy, znaleźliśmy miejsce na kąpiele po pracy w hoteliku niedaleko parku z czołgiem. Obsługa tejże placówki niemal nas nie wyśmiała, że będziemy remontować cmentarz. Na miejscu okazało się, że mimo że akcja miała się zacząć następnego dnia jedynym chyba narzędziem była moja siekiera. Wieczór i noc pod plandeką wspominam bardzo miło! Sam sen- chyba najlepszy w czasie tego wyjazdu!

Dzień czwarty:


Z rana na śniadaniu dowiedzieliśmy się, kto co ma robić. Ja, Anyczka (co doszła poprzedniego dnia wieczorem) i Natasha mieliśmy zająć się wytyczeniem ścieżki do potoku i na kirkut. Malo poszedł do gminy. Do wczesnego popołudnia było zrobione. Co dalej?
Po południu pojechałem z Malo po narzędzia. Hurra! Wreszcie! W sklepach zeszło trochę czasu, wystarczająco na zdrzemkę. Przyjechał Leszczu. Kto by pomyślał, żeby tyle się zmieściło do Golfa. Fajna sprawa takie auto! Poszliśmy sobie pod prysznic i na piwo do knajpy. Po drodze minęliśmy chłopaka …. „Cześć jestem Muflonem”. Pierwszy dzień pracy minął, przybyło kolejnych rąk do pracy. Kolejny dzień minął, a ja nie czułem żebym zrobił coś wielkiego. W nocy za to namiot mój mały (Islandia II) przeszedł dość nietypowy test. Z racji dość chłodnej nocy kimały w nim 3 osoby. Było ciepło, przytulnie, i o dziwo (!) nie było ciasno. Jak na 1,2m max szerokości (w ramionach) to moim zdaniem dość niezły wyczyn. Mi tam się podobało!

Dnia piątego…..


Dzień zaczął się ok. 7 rano słowami „Barnaba za 15 minut bądź gotowy”. W sennych myślach przeanalizowałem, o co chodzi, skwitowałem cicho, że obok na ustach pojawił się uśmiech. Środek Bieszczadów, środek lasu, środek nocy (wg czasu akademickiego) środek namiotu a mnie tu się zrywa ze snu. Wypełzłem z namiotu- no bo cóż robić- podjąłem się pomocy to „jak trzeba to nie ma że boli”. Miałem jechać do Ustrzyk Dolnych po pieczątkę z PTTK, kanister oraz taśmę budowlaną. Wyszedłem łapać stopa przed 10. Szkoda ze nie było mi dane pławić się w ciepłym namiocie choćby do 9. Sam nie wiem, co dziewczyny robiły na miejscu, ale jestem mocno utwierdzony w przekonaniu, że facet, (jaki by nie był) to przy pracach destrukcyjnych lasu byłby bardziej wydajny niż któraś z dziewczyn, co więcej dziewczynie łatwiej byłoby o stopa do UD. Po powrocie nastroje tylko mnie utwierdziły w przekonaniu, że się tam marnuję, szargam nerwy, i nic tu po mnie. Nie chciałem wygłaszać tam tego, co myślę, bo, po co było psuć dodatkowo atmosferę. Namiot zostawiłem dla Nataszy (jakoś tak bardzo chciała zostać), a sam w towarzystwie Anyczki opuściłem Kirkut.

Osobiście uważam tamtą akcję za klęskę w zakresie organizowania pracy ludzi, czego byłem świadkiem. Załatwianie papierkowe nie zależało od nikogo z nas, tak więc i kasa na narzędzia mogła dotrzeć później. W czasie 3 dni, wielokrotnie przekonałem się, że gdzie indziej przydałbym się bardziej…. Jest to moja opinia, jaką sobie wyrobiłem w czasie pierwszych 3 dni. Późniejsze pojawianie się (tam) niczego nie zmieniły. Ktoś może się nie zgadzać ze mną, ale ja tam swoje wiem

Barnaba
19-08-2006, 19:00
Dzień szósty

Boski Barni odpoczywał! Z tą boskością przegiąłem, wiem, ale byczyłem się jak krowa w cieniu drzew! Poprzedniego dnia dotarłem do chatki nad Sanem, z okna, której widać Ukrainę. Piękny widok. Chatka w stanie rażąco lepszym niż ją widziałem ostatnio. Brak flaszek (rzucających się w oczy), drewna na opał do pieca wystarczyłoby na tydzień….. sielanka. Gawęda trwała do wczesnych godzin porannych (wg czasu akademickiego późnonocnych).

foto 1 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/dydiowa/05.htm) foto 2 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/dydiowa/06.htm) foto 3 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/dydiowa/07.htm) foto 4 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/dydiowa/08.htm) foto 5 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/dydiowa/09.htm)

Po odespaniu przemiłej gadaniny zaczęło się pakowanie i droga „na zad”. Droga lasem do drogi zajęła nam 1,5h! Wszystko przez te pyszności, które kłaniały się nam, aby zostały zerwane, zjedzone…. Smakowały!!! W Mucznem chwila pogawędki z rodziną mą, i dalej hajda na chatę na górze. Ciągnęło mnie do niej niesamowicie. Tym bardziej, że zostawiłem w niej zeszyty wpisowe o które niedawno ponoć była draka (i od tej pory miałem lżej). Na miejsce dotarliśmy po zmroku. W momencie wejścia było słychać poruszenie wśród popielicowej rodzinki, później było już spokojnie. W chacie czysto, porządek. Po gadaninie poprzedniego dnia, spożycie piwka i paru kanapek z serem (pycha było) skutecznie mnie uśpiło- zaległem cicho na wyrze. Tu uwaga! Łoże po prawej stronie nieco ryla, deski na których opiera się cielesność spoczywającego mają tendencje do ześlizgiwania się i opadania na podłogę. Dlatego zalecam ostrożne balansowanie masą!

foto 6 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/grandysowa/01.htm) foto 7 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/grandysowa/02.htm) foto 8 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/grandysowa/03.htm)

Barnaba
19-08-2006, 19:01
Dnia siódmego….

Poranek całkiem miły. Przebudzenie, kanapki z obgryzionym przez popielice serem, piwko…. No muszę przyznać, że popielice się sprawiły na medal, gdyby nie ślady na serze gotów byłbym pomyśleć, że ich już tam wcale nie ma. Zeszliśmy do Mucznego jakimś jarem, a następnie drogą zrywkową…. Fajo trasa. Zajrzeliśmy na kirkut…. Nici z planów, aby Nataszę porwać na chatę z cieknącym dachem, i kontynuować przebywanie w początkowym składzie (Harnaś też miał dojechać). Anyczka jechała już do Anyczkogrodu, tak więc odprowadziłem dziewczę na przystanek… Zadecydowałem, że zajadę na chatkę sam. Już w Diabligrodzie złapałem stopa, dość korzystnego, bo w miejsce bardzo nie odległe. W międzyczasie okazało się że Harnaś nie dojedzie w piątek, tylko w sobotę. Posiedziałem sobie trochę na chatce, podumałem…. I wróciłem na kirkut. Poznałem Magurycza. Już po pierwszych jego słowach wywnioskowałem, że wygląd (punkowca) nijak się ma do jego niebywałej solidności i rzetelności. Noc była piękna, wielokrotnie zasłaniane chmurami gwiazdy często pojawiały się, i cieszyły oko całą swoją mocą.

Barnaba
19-08-2006, 19:02
Kolejny dzień ….


Wiem że teraz mógłbym zastosować numerację dni, ale wtedy zaczynałem tracić poczucie kalendarza…. Eh ten las! Rankiem zrobiłem sobie herbatę, taką dobrą z miętą, posiedziałem, połaziłem…. Gospodarz poczęstował mnie ciepłym jeszcze mlekiem, a ja (mieszczuch jeden) sobie obserwowałem jak budzi się życie na gospodarstwie. Po śniadaniu zaczęła się praca. Najpierw z Maguryczem wytyczyliśmy ścieżkę do 3 ciekawych macew. Ja tam się nie znam, ale Szymon był nimi zachwycony…. Potem do południa pomagałem w dokładaniu do ogniska. Niby nic, ale ubrudziłem nieco swoją białą koszulkę. Po południu wróciłem na chatkę (tą co cieknie w niej dach). Siedzę i siedzę. Drewna było naszykowane sporo…. Woda przyniesiona… porządek akuratny…. Co tu robić? A Harnasia nie ma i nie ma. Rozpisałem się wtedy na papierach wszelkiej maści, piwko i nyny.

Barnaba
19-08-2006, 19:06
Niedziela.


Wypadałoby iść do kościoła. Rodzice umyślili sobie pobieżyć do Łopienki. Ponoć miało się zacząć wszystko o 3, znaczy się o 15. Hmmmm wyszedłem wcześniej z chatki. Policzyłem dokładnie. Z Bystrego do Baligrodu jest piechotą ok. 45 sekund. Dalej na Stężnice. Zauważyłem tam piękny dom, marzenie….
foto 9 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/06.htm)

Potem już pastwiłem się fotograficznie nad malowniczymi kaskadami/ wodospadami.
foto 10 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/01.htm) foto 11 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/02.htm) foto 12 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/03.htm) foto 13 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/04.htm) foto 14 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/05.htm) foto 15 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/07.htm) foto 16 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/08.htm) foto 17 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/09.htm) foto 18 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/steznica/10.htm)

Sporo zdjęć zrobiłem, sporo mi się nawet podoba…..
Dalej skręciłem na Tyskową. Pracownicy retortów, utwierdzili mnie, ze idę dobrze. Jednak w momencie kiedy droga utwardzona się kończy najzwyczajniej w świecie pobłądziłem. Odbiłem pod górę w lewo…. Z początku szedłem sobie ścieżką, stopniowo ona nikła, aż na końcu czułem ją tylko stopami…. DOŚĆ! No i dalej już tradycyjnie do potoku, jarem, w nieskończoność…. Gdy już miałem serdecznie dość niesamowicie urokliwego acz uciążliwego terenu (albo kaskady, albo błoto, albo krzaczory, albo powalone drzewa) odbiłem w prawo w górę! Była już chyba 6 – znaczy się 18. Nie wiem, jakim cudem udało mi się wysłać sms do rodziców, że żyję ino trochę chaszczuję niewiedząc gdzie i dokąd, że błądzę. Jakież to szczęście, kiedy udało mi się wyleźć na jakąś już zarośniętą nieco drogę zrywkową. Była ona na tyle zdatna do łażenia, i jeszcze w miarę w dół, że skusiłem się…… W środku lasu znalazłem, alumatę. Nie było wokoło żadnych śladów łażenia, (co by ktoś niby celowo zostawił, i miałby zamiar po to wrócić), więc potraktowałem to jako zdobycz, którą wpisałem w skład dobytku chatki z cieknącym dachem. Niedługo po znalezieniu maty dotarłem do drogi- tuż przed 19stą wyszedłem jakieś 10 minut drogi od parkingu przy Spisówce. Jak na całodniowe niemal łażenie, błądzenie i w ogóle bieszczadzenie uważam to za niezłe dokonanie gdyż w pewnym momencie całkiem straciłem orientację, lazłem na wschód ciesząc się zielenią lasów…. Kiedy dotarłem do Łopienki zdrzaźnił mnie jakiś prostak. Koleś buczy quadem, podjechał dziarsko do mnie, i pyta się mnie czy mam fajki. Myślałem, że mnie za moment porazi! Facet by migiem się dostał do Dołżycy po te fajki- jadąc ATV po drodze Terka – Dołżyca miałby jeszcze niesamowitą uciechę……, ale nie! Musiał buczeć tym buczydłem pod samą cerkwią, kręcił bączki, rozwalił prowizoryczny, ale zawsze płotek- ku uciesze równie prostackiej parze kreatur jemu podobnych. I żeby nie było, nie mam nic przeciwko ATV, bo można się świetnie na tym bawić, ale niech to (…) nie wadzi innym co szukają ciszy i spokoju. Dziur i błota w Bieszczadzie wystarczyłoby dla wszystkich….
Zajechaliśmy do Biesiska. Po raz kolejny utwierdziłem się, ze po zjedzeniu tam żuru- „chłop jak z muru!”, a placek „po bieszczadzku” smakuje za każdym razem lepiej. Na noc zjechałem do chatki z cieknącym dachem. Po drodze dało się słyszeć ujadanie. Na miejscu był Iras. Po piwku zaczęła się opróżniać kolejna jednostka mojego miętowego specyfiku. Wieczór minął na niekończących się opowiadaniach o czarującej Ukrainie, i ogólnie o Karpatach. Przyszła na nas pora, aby się zwlec do snu…. Tak oto zakończył się kolejny dzień w rozśpiewanym i rozzielenionym Bieszczadzie.

Barnaba
19-08-2006, 19:07
Dzień jeszcze następny….


Rano obudziłem się w stanie wskazującym na spożycie- nie koniecznie dnia poprzedniego, z resztą nie tylko ja. Mój napój okazał się bardzo zdradziecki! Jakaś herbata, i Irek podwiózł mnie do Bystrego. Nigdy bym nie przypuszczał że można tak szybko się dostać do bram Zelmeru. Irkowi gratulujemy Witary : ) W Cisnej na rodziców poczekałem u Ryśka. Po piwku zaspokoiłem pragnienie, ale moje ogólne samopoczucie było średnie. Przegryzłem coś, aby mi w brzuchu nie burczało zbytnio. No i pojechaliśmy…. Chyba to Smolnik był…. Cerkiew zwiedziliśmy, potem chwila u gospodarza. Sprzedał nam oscypki, i jakiś ser. Ni to biały ni to coś…. jakby półprodukt. Zasmakowało mi. W drodze ze Słowacji zatrzymaliśmy się w Komańczy na małe „co nieco”. Wieczór spędziłem w drodze do domku z cieknącym dachem. Na miejsce dotarłem po 23. W chacie był Irek, Ayczka i sympatyczny Łukasz- co to go pierwsze na oczy widziałem. Śmiało wszamałem ser- półprodukt, i bez większych ceregieli poszliśmy wszyscy spać. Mi sen nie był dany, ser wymusił na mnie wielokrotne odwiedzenie chyba każdego drzewa w pobliżu chaty. Na koniec zrezygnowałem z ciągłego stukania ławką (w czasie kładzenia się i wstawania), i postanowiłem spać na podłodze. Polecam serdecznie, wygodnie, w miarę miekko, i blisko do wiader z wodą (przydatne rankiem po pracowitej nocy).

Barnaba
19-08-2006, 19:11
Dzień poprzedni nocą płynnie przeszedł w dzień następny

Rano pierwszy obudził się Irek. Wyszedł, po chwili wrócił cały poruszony. Na drodze, przy potoku były ślady wilka (kto wierzy że szedł przede mną, a nie za mną- niech mnie przekona), no a przy drodze drzemał niedźwiedź. Ta wiadomość wywołała ogólne poruszenie, jedynie ja wyczerpany wieczornym łażeniem po lesie leżałem sobie spokojnie. Reszta mieszkańców wyszła z aparatami…. Zdjęcie śladów wilka sam widziałem (nie mój aparat), natomiast niedźwiedź spłoszony poruszeniem, dał susa w las. Łukasz podobno coś próbował uskutecznić z aparatem, ale na zdjęciu niewiele widać- wierzę Irkowi na słowo. Kolejny wyjazd Irkowym pojazdem- tym razem delikatnie, bo była pełna obsada z plecakami. W Cisnej spotkałem się z rodziną. Wyszliśmy na Jasło. Wymęczony nocą wyjątkowo źle znosiłem początkowe podejścia… Na nogi postawiła mnie herbata zaparzona tuż przed Małym Jasłem. Kolejną radością było podobno cudowne źródełko. Mi się widzi że to źródełko jest nie tyle cudowne, co cudownie że jest. Na Jaśle kilka chwil na zdjęcia, i w dół ścieżką do Przysłupia.

foto 19 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/jaslo/04.htm) foto 20 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/jaslo/05.htm) foto 21 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/jaslo/06.htm) foto 22 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/jaslo/07.htm)

Szybki obiadek, i wiele szczęścia miałem,bo zostałem odwieziony do chatki.
Ależ miła była atmosfera….Towarzystwo było tak miłe, że nawet jak się przebudzałem, miałem koło siebie kubek wina, a w chatce rozbrzmiewała przecudowna muzyka. – aż się spać potem nie chciało! No, w końcu definitywnie opadłem na położony podemną kawałek podłogi, i zaczynałem się przygotowywać do dnia następnego..

foto 23 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/87.htm) foto 24 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/88.htm) foto 25 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/89.htm)

Barnaba
19-08-2006, 19:12
Kolejnego dnia…


Zajechałem tym razem (z międzylądowaniem na przysłupiu) do Ustrzyk Górnych, a dalej do Koliby pod Caryńską. Wszystko było podyktowane chęcią poskakania z kangurami…. No tak, już tłumaczę. W zeszłym roku jakaś para ludzi z Australii (właśnie stąd kangury) przyjechali na rowerach aż tu… W tym roku też byli i chciałem razem z Bertrandem się z nimi spotkać. Wchodzę do schroniska i (z racji że kasa mi się kończyła) pytam „za glebę ile się liczy?”, odpowiedź mnie nieco zaskoczyła i rozbawiła: „dychę Pyrusie jeden”. Hahaha, znają mnie tam. W maju chciałem te dyche odpracować rżnąc drewno:). Okazało się, że na miejscu jest wieczór kawalerski Tomka- prowadzącego schronisko. Było tam sporo osób, grający na gitarze, grający na wszystkim, zwykli turyści, i jedna para z innej bajki zupełnie. Tak czy owak, grajkowie grali, oj dali czadu. Grali tak, że sdm, powinno co najwyżej w Pszczelinach siedzieć i słuchać jak się powinno porządnie grać! Jak zaszedłem tam przed 18stą, to do 3 w nocy praktycznie cały czas towarzyszyła mi muzyka. W szacownym gronie były dwie dziewczyny, które zwróciły na siebie moją szczególną uwagę- nie ze względu na urodę. Jedna, hmmm ze Semereka podobno, miała tak cudowny głos, że jak zaczynała śpiewać- reszta milkła w zadumie. Podobno parę lat temu wygrała na BA, nie dziwię się, w ogóle zamiast Myszkowskiego mogłaby śpiewać, i wcale bez szkody dla poziomu muzyki. Druga dziewczyna zdradziła wszystkim tajemnicę….. Jak ocenić czy wakacje były udane? Ano wakacje są udane, kiedy wracasz do domu, i po wstaniu z klapy nie szukasz spłuczki. Bardzo mnie zadziwiła jej definicja, z którą się całkowicie zgadzam. Tak się zastanawiam, czemu takich ludzi poznaje się dopiero w Bieszczadach, że tu, w Poznaniu nie ma takich? Cóż, może wtedy bym nie jeździł w Bieszczady…. Może i lepiej, że jest jak jest. W pewnym momencie, przy stole nieco opustoszało, chwilę sam pograłem coś niecoś z pamięci…. Zaległem pod kominkiem późno, rozmarzony, zachwycony kolejną nocą pełną niesamowitych zdarzeń, uśmiechów, zadumy…. Teraz wiem, ten wieczór będę jeszcze długo pamiętał, chciałbym się kiedyś jeszcze spotkać w tym gronie…. bo warto!

Barnaba
19-08-2006, 19:14
Kolejny dzień....


Z Koliby bez większych ceregieli dotarłem do domku z cieknącym dachem. Dzień minął mi na spotkaniu z kangurami (chwila tylko) resztę dnia spędziłem z mamą i tatą… ograłem ich w karty. Dziecko szczęścia i radości- nie ma co! W tym dniu podobno widział mnie Rysio Szociński. Wnioskuję, ze w tym czasie po bardziej komercyjnej części Bieszczadu kręciła się podobna do mnie brodata osoba….

Na mecie w chatce był Malo, i grupa 4 osób, wnioskuję że para i 2 facetów. Co tu dużo mówić, mam mieszane uczucia. Jak już Malo sam poruszył w innym wątku- wywalił popiół z popielnika. Może i z dobrych chęci, ale niech to gęś kopnie. Cały żar spada teraz w dół i lipa…. Cóż stało się, pewnie ja też niejedno głupstwo wyprawiłem na chacie. Pierwszy raz zdarzyło mi się, aby pękło wino, rozmowa dalej się nie kleiła. Sam raczej nie uzależniam swoje towarzyskości od promili, ale takie zjawisko jak wypicie wina niemal w milczeniu…. Nowe doświadczenie ot co. Muszę z przykrością stwierdzić, że średnio mi to wszystko przypadło do gustu. Może jako drwal amator, inaczej na to patrzę. Wieczorem zaproponowałem wyjście do lasu po drewno. Czułem w moczu (takie powiedzenie) że będzie padać, więc im prędzej się drewno zniesie tym lepiej. W odpowiedzi usłyszałem…. Eee rano. No to poszedłem spać, tak samo jak Malo i reszta ekipy których imion nie pamiętam. Ekipa rano miała iść na BA. Zaiste dziwny jest ten naród… ale bez tego jakże byłoby nudno…

Barnaba
19-08-2006, 19:16
We śnie zaakceptowałem rzeczywistość i rano…..

Rano jakieś poruszenie…. Nic to, śpię dalej! Spałem już chyba z przyzwyczajenia na podłodze przed kominkiem. Wygodnie mi tam! Miejsce ma jedną wadę, jak się człowiek wypnie tyłkiem do kominka, to otwarcie drzwi oślepia biednego śpiącego- czyli mnie. Niczym Archanioł jakiś na tle oślepiających promieni światła (otwartych drzwi) pojawił się Wojtek (ten z Legionowa), a ja. jak taka sierota nie poznałem…. Dopiero po głosie… Zdziwiłem się nieco, no, bo jak? Skąd? Jakaś kanapka (chyba) herbatka. Przebrałem się w kolejna białą koszulkę, i wspólnie z Wojtkiem próbowaliśmy poderwać towarzystwo po wypad na metrówki. Ponoć pod silnym przymusem zerwał się jeden tylko. Przynieśliśmy dwie, wszystko skrzętnie pociupałem- bo towar był znaczony…. Później tak jakoś….. zaczęło się moje podróżowanie z Wojtkiem. Na początek „na stopa”, do Przysłupia. Tam przesiadłem się do tatowej skodziny, i hajda do Anyczkogrodu. W Sanoku „obiegłem” skansen- będzie trzeba tam wrócić przy czasie. Ogólnie kto nie był- niech weźmie to co ma tępe (hihihi) bo jest kamień gdzie można sobie fajowsko naostrzyć np. scyzoryk. Ja tak zrobiłem. Kolejny punkt wycieczki to bar SMAK, i pierogi. Zawsze jak tam byłem, to rozmowa przypominała te ze znanego
Klient: - A jest?
Sprzedawca: - Nie ma!
Klient: - A jest?
Sprzedawca: - Nie ma!
Klient: - A co jest?
Sprzedawca: - Ja jestem….
Pewnie to wynikało z późnej pory, i zmuszony byłem wybrać te pierogi co były (znaczy się jedyne), tym razem miałem wybór….. były jagodowe. Wstępnie posiliwszy się rozpoczęliśmy szturm, na pałac/ zamek, w którym to (zależnie od zainteresowań) była wystawa ikon, prac Beksińskiego. Rodzinnym fanatykiem sztuki sakralnej jest mój tata, więc, miał całe dwa piętra do podziwiania, mi zostało pół jednego…. Warto było! Parę prac mam ciągle przed oczami! Czy są straszne? Kiedyś oglądałem wywiad z samym autorem, Tenże stwierdził, że nie ma nic bardziej strasznego niż rzeczywistość- na tym stwierdzeniu się opieram oceniając prace, bądź co bądź ulubionego mojego malarza. BASTA. Z Sanoka „uderzyliśmy” na klasztor w Zagórzu. Postój naprzeciwko kościoła…. Kolejne wesele.
(o wcześniejszym zapomniałem napisać. Było w Oberży Biesisko na Przysłupiu. Sprawa o tyle ciekawa, ze auto Państwa Młodych było ozdobione miętą. Mięta była przyczepiona dosłownie do wszystkiego: lusterka, wycieraczki, klamki…. Obłęd)
Nie żebym się podmawiał, ale stwierdziłem, że chętnie bym się „wbił” na jakieś wesele. Młoda para, tańce hulanki… Zaszliśmy do klasztoru. Bez zmian. Ot, parę nowych zdjęć zrobiłem. Po klasztorze zajechaliśmy pod skocznię- na zjazd motorów zabytkowych. Impreza jak impreza. Mi się najbardziej podobało sunięcie tyłkiem po igielicie skoczni! Zabawa znana mi jeszcze z Wielkiej Krokwi. Tyłek miałem ciut mokry, ale radość była niebywała. Później jakaś inscenizacja walki naszych z Germanami. Długo się nie mogli zdecydować chłopaki, kto ma co robić. Generalnie wszystko sprowadziło się do odpalania petard i wrzeszczenia „hurraaa”. Osobiście muszę stwierdzić, ze żeńska część publiczności była o wiele bardziej atrakcyjna niż samo widowisko. Wieczorem powrót na dobrze już znaną mi chatę- z cieknącym dachem. Wieczorem zawitał Wojtek. Dobrze. Było, z kim pogadać, z nie byle, kim. Człowiek wieku już bardziej zaawansowanym niż ja, jednak w rozmowie nie dało się tego odczuć, w ogóle bardzo miło wspominam wspólnie spędzony czas. Wojtek radził sobie w chatce równie dobrze, co niejeden w moim wieku, a przy tym wszystko z uśmiechem i dobrym słowem- serio byłem pod wrażeniem. Wspólnie rozpaliliśmy w kominku, a reszta wieczoru zeszła na rozmowach. Już pierwszego dnia doszedłem do wniosku, ze to jest chyba najlepsze miejsce na rozmowy…. Wtedy się to potwierdziło.

foto 26 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/90.htm)

Barnaba
19-08-2006, 23:09
Kolejny ranek…..

Spałem sobie spokojnie, nagle Wojtek zaczął się energicznie krzątać… Okazało się, ze zniósł już trochę drewna z lasu, że butla z gazem i zupą tylko czeka na moje wywleczenie się ze śpiwora…. Żyć nie umierać! Po moim nieco przeciągłym chyba przebudzeniu, poszliśmy po drewno do lasu. Ściągnęliśmy sporo żerdzi… od razu pociupałem. W tym czasie Wojtek posprzątał akuratnie „sadybę”. Bardzo mi się podobało, obaj nie patrzeliśmy na siebie, każdy wiedział co robić, często aczkolwiek nie zawsze tak bywa. Z pomocą Wojtka zajechałem do Cisnej…. W Cisnej zasiedliśmy z Wojtkiem w siekierach. Tak samo jak byłem tam z Gośką- cisza, spokój, nawet niewiele ludzi. Herbata nie smakowała tam jak na kirkucie, czy w innych równie ciekawych miejscach, ale człowiek rozkoszował się i cieszył oczy patrząc na dekorację lokalu. Tak, mam tam swój ulubiony obraz, za każdym razem jak na niego spoglądam przestaje mi wadzić smak herbaty, ciepłe piwo i w ogóle... Tylko ta szafa. Ja to czuję, kiedyś stanie się katastrofa tej szafie..... Znów przesiadłem się do tatowej skodziny, i razem naparliśmy na Moczarne. Nawet prof. Miodek nie znalazłby słów aby opisać piękno tejże doliny!

foto 27 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/01.htm) foto 28 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/02.htm) foto 29 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/03.htm) foto 30 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/04.htm) foto 31 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/05.htm) foto 32 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/06.htm) foto 33 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/07.htm)

foto 35 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/08.htm) foto 35 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/09.htm) foto 36 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/10.htm) foto 37 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/11.htm) foto 38 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/12.htm) foto 39 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/13.htm) foto 40 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/14.htm)

foto 41 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/15.htm) foto 42 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/16.htm) foto 43 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/17.htm) foto 44 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/18.htm) foto 45 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/19.htm) foto 46 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/20.htm) foto 47 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/21.htm)

foto 48 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/22.htm) foto 49 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/23.htm) foto 50 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/24.htm) foto 51 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/25.htm) foto 52 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/moczarne/26.htm)

Absolutny wypas, odlot i w ogóle! Dodam tylko że jest to rezerwat ścisły, wstęp surowo wzbroniony, silnie patrolowany przez SG- czego doświadczyliśmy. Niemniej nie będę ukrywał, że warto było! Droga idzie cały czas jako tako utwardzona aż nagle pojawiają się zabudowy dawnych stacji kolejowych, i w ogóle fajne miejsce (jeziorka bobrowe, moty wąskotorówki…). Doszliśmy aż na Muchową Polanę, tiaaaa bez mapy było wiadomo ze muchowa! W drodze powrotnej natrafiliśmy na wspomnianą SG. Gadka szmatka a chłopaki dążyli do swojego, no i co tu dużo gadać- chcieli ukarać to ukarali. Zgadnijcie gdzie kimałem w nocy? Tak właśnie- by padało to by ciekło hihihi. Wieczorem, ledwo po rozpaleniu w kominku pojawił się uśmiechnięty Wojtek. Wieczorne rozmowy i ciach- Wojtek na ławy na przygotowane wcześniej legowisko, a ja….. do parteru, niedaleko wiaderka z wodą.
Samo wiaderko z wodą jest bardzo fajną sprawą. Z początku miało mi chłodzić zmrożone pierogi, potem piwo, na końcu wyszedł z tego punkt p- poż, względnie obiekt pożądania spragnionych rankiem mieszkańców. Z wcześniejszych rozmów Wojtek do owego dość prymitywnego punktu p- poż, dorzucił jeszcze gaśnicę. Niechaj gęś kopnie tego, co ją stamtąd zabierze! Myślę że to dobry pomysł z tą gaśnicą- Chatę Socjologa odbudowano w rok- ale tam to inne realia. Szkoda by stracić te chatę, nawet z tym cieknącym dachem.

bartolomeo
20-08-2006, 11:13
przesiadłem się do tatowej skodziny, i razem naparliśmy na Moczarne

Wyprowadź mnie proszę z błedu, bo odnoszę wrażenie, że naruszyliście granice rezerwatu ścisłego. I to nie byle jak, na piechotę, ale samochodem...

Bartek

Barnaba
20-08-2006, 12:52
hmmmm Weszliśmy tam na piechote. Samochodem nie byłoby to samo- wiele uszło by naszej uwadze.... Brama do rezerwatu uniemożliwia wjechanie samochodem- leży żerdź przy ziemi. A na Muchową Polane to też nie byle jakim autem .... bo krzaczory niebywałe i w ogóle.....

naive
20-08-2006, 14:10
hmmmm Weszliśmy tam na piechote. Samochodem nie byłoby to samo- wiele uszło by naszej uwadze.... Brama do rezerwatu uniemożliwia wjechanie samochodem- leży żerdź przy ziemi. A na Muchową Polane to też nie byle jakim autem .... bo krzaczory niebywałe i w ogóle.....

Nie wiem czy zauważyłeś, ale tutaj nie propaguje sie postaw wskazujacych na przejawy braku szacunku dla przyrody. Więc po pierwsze nie powinienes chodzić na obszar objęty ścisłą ochroną, a skoro już to zrobiłeś to przynajmniej się tu tym nie chwal bo niestety możesz znależć licznych "naśladowców".

bartolomeo
20-08-2006, 16:32
Nie wiem czy zauważyłeś, ale tutaj nie propaguje sie postaw wskazujacych na przejawy braku szacunku dla przyrody.

Niestety takie postawy coraz częściej pojawiają się na forum.

Barnaba, gdzie teraz powędrujesz? Jakiego rezerwatu ścisłego jeszcze nie spenetrowałeś? Jak już tam wleziesz to nie omieszkaj napisać o tym na forum, wkleić zdjęcia i napisać jak tam pięknie. Wstyd Barnabo, wstyd Bertrandzie.

Pozdrawiam
Bartek

Barnaba
20-08-2006, 18:21
Wlazłem tam, owszem, ale razem z Bertrandem zostaliśmy za to ukarani (przez SG). Swoją drogą..... Zrobiłem zdjęcia po to aby inni nie musieli tam iść aby zobaczyć jak tam jest. Oglądajcie ale nie idźcie tam ok?
Piszę relację z wyjazdu.... Więc tak, kimanie w lesie - zabronione, picie alkoholu - minister zdrowia ostrzega.... , chodzenie po rezerwatach zabronione itd, itp. To co? Mam napisać jak było na prawdę, czy tylko że przyjechałem, wszedłem na Jasło i wróciłem (choć może i nie, bo nie wpisałem się do Dorn`owego kajetu podróży "przygranicznych)? Idąc tym tokiem myślenia tak bym musiał zrobić.
Wasze uwagi sa podobne do (nie tak dawnej) krytyki osób korzystających z netu w Bieszczadach. Że niby jak to, i w ogóle. Jedni krytykują, a inni dzięki temu mają choć minimalny kontakt z ukochanym rejonem. Swoją drogą niebawem będę pisał (przynajmniej teoretycznie) "pracę naukową", i zezwolenie na "wszędołażenie" będzie (mam nadzieję) kwestią czasu. Tak więc apeluję o odrobinę dystansu do całej sprawy.


"Nie wiem czy zauważyłeś, ale tutaj nie propaguje sie postaw wskazujacych na przejawy braku szacunku dla przyrody."

Czy Twoim zdaniem wejście na teren rezerwatu bez zezwolenia to brak szacunku dla przyrody, a może prawa? Co innego wejść w gawrę niedźwiedzią, poprzestawiać gałęzie i dać nogi za pas.... A co innego iść drogą.... Z resztą to wszystko kwestia zezwolenia. Czyli zatem pan pełniący obowiązki dyrektora.... decyduje kto może wejść na teren rezerwatu a kto nie, co za tym idzie "po gębie" musi rozpoznać kto szanuje przyrodę a kto nie. W Żernicy Wyżnej przypadkiem zdepłem nornicę, chyba wtedy narobiłem przyrodzie więcej krzywdy.... mimo że nie był to rezerwat. Są świadkowie, przeprosiłem bidule, i sprawa rozeszła się "po kościach", a tu takie "larum". Staram się zrozumieć że się to Wam nie podoba, bo macie prawo do swojego zdania. Z innej strony, nie tak dawno na tym forum miała miejsce lawinowa krytyka dyrekcji BdPN, która to nie wyznacza szlaków - które i tak są uczęszczane (Bieszczadzki Worek)- to tam można a tu nie? W imię czego? Czy tam są trawy mniej zielone niż tu i dlatego już można tam chodzić?
Panowie z SG wytłumaczyli mi, dlaczego nie wolno tam łazić.... (mimo że po 2h drogi znajduje się agroturystyka - czyżby ta ona szkodziła już przyrodzie co?). Zrozumiałem to, i na pewno już nigdy tam nie pójdę... ok? Wy też tam nie chodźcie, ale żeby tak przykładnym turystom jak naive czy bmiller, ulżyć w żalu że nie pójdą tam, napisałem jak tam jest. Nie gniewajcie się na mnie proszę, bo zrobiłem to z dobrych chęci.


"chciałem dobrze.... wyszło jak zawsze"

bartolomeo
20-08-2006, 20:42
chodzenie po rezerwatach zabronione itd, itp. To co?

To znaczy, że zabronione. Nie wolno. Precz. Wara. Nie i koniec. Jeśli nadal chcesz wejść to pukaj, pytaj, pisz, proś - dostaniesz zezwolenie, proszę bardzo - idź i badaj. Ale jak długo zezwolenia nie masz to łamiesz prawo. Tylko o to mi chodzi. Nijak się to ma do internetu czy komórek w głuszy, nijak do dyskusji nt. szlaku na Kińczyk - przypominam, że tam dyskusja dotyczyła wytyczenia nowego szlaku, a więc umożliwienia legalnego zwiedzenia tamtej okolicy.


Mam napisać jak było na prawdę, czy tylko że przyjechałem, wszedłem na Jasło i wróciłem

Może z innej, nie tej najważniejszej strony: dlaczego pisząc o bieszczadzkich chatkach unikasz podania ich lokalizacji? Nie chcesz, żeby pojawiły się tam tłumy. A jak sądzisz, jaki efekt może mieć umieszczenie zdjęć z Moczarnego z całym szeregiem ochów i achów? Skoro podanie na forum lokalizacji chatki "w której dach cieknie" może stanowić dla niej zagrożenie, to czy nie może stanowić zagrożenia dla ciszy i spokoju Moczarnego opis Twojej wycieczki? Przypuszczam, że dla wielu ludzi Moczarne jest pusto brzmiącą nazwą rezerwatu i nic ich tam nie ciągnie. Po Twojej relacji może się to zmienić. I nic nie zmienią prośby takie jak ta:


Swoją drogą..... Zrobiłem zdjęcia po to aby inni nie musieli tam iść aby zobaczyć jak tam jest. Oglądajcie ale nie idźcie tam ok?


Czy Twoim zdaniem wejście na teren rezerwatu bez zezwolenia to brak szacunku dla przyrody, a może prawa?

(przepraszam naive, że się wpycham przed Ciebie) I jedno i drugie! Bo nie chcesz chyba powiedzieć Barnabo, że wejście na teren rezerwatu szkody przyrodzie nie przynosi? Skoro wlazłeś tam Ty, może wejdę ja, naive, kilku moich kumpli, kumple moich kumpli, itd. Moim zdaniem naruszanie granicy rezerwatu ścisłego przynosi większą szkodę, niż nocowanie w lesie (poza rezerwatem), jazda rowerem na szlakach, wprowadzanie psów na połoniny i wiele innych drobnych wykroczeń, o których czasem tu piszemy.


Z resztą to wszystko kwestia zezwolenia.

Tu się z Tobą zgadzam. Masz zezwolenie - idziesz. Nie masz - nie idziesz.


Czyli zatem pan pełniący obowiązki dyrektora.... decyduje kto może wejść na teren rezerwatu a kto nie

Tak. Bo kto inny? Ja? Ty? Każdy sam daje zezwolenie sobie?


nie tak dawno na tym forum miała miejsce lawinowa krytyka dyrekcji BdPN, która to nie wyznacza szlaków - które i tak są uczęszczane (Bieszczadzki Worek)- to tam można a tu nie? W imię czego?

Inną sprawą jest krytykowanie, a inną włażenie bez zezwolenia tam, gdzie nie wolno. Nie widzisz różnicy?


Wy też tam nie chodźcie, ale żeby tak przykładnym turystom jak naive czy bmiller, ulżyć w żalu że nie pójdą tam, napisałem jak tam jest.

Ironię możesz sobie darować. Bez zezwolenia do rezerwatu ścisłego nie pójdę. Jeżeli będzie okazja aby się tam dostać legalnie - będę się starał z tej okazji skorzystać. Uważam, że jeżeli dyrekcja praku zdecyduje, że wpuszczenie do rezerwatu pojedynczych naukowców, pracowników parku, strażników czy innych ludzi (ja pewnie wyłącznie jako ten "inny" :-) ) nie zaszkodzi przyrodzie to będę się starał być w tej grupie.

Pozdrawiam
Bartek

Barnaba
20-08-2006, 20:42
Ostatnia niedziela….


Dzięki uprzejmości Wojtka łatwo i szybko dostałem się do Cisnej. Nie będę oszukiwał, „po drodze” zahaczyliśmy o jeziorko bobrowe. Ładnie tam, i całkiem spokojnie- to, czemu nie? Dzięki tej wizycie w poczet dobytku chaty wpisaliśmy część wędki- tę bez kija. Wojtek –Sokole Oko wypatrzył spławik (taki z korka po winie i gwoździa), z żyłką i haczykiem. Zwinęliśmy łup i leży teraz w chacie. W Cisnej z Wojtkiem przesiedliśmy się do tatowego auta. Latarnia Wagabundy…. Szybkie oględziny, bezskutecznie szukaliśmy „speca” od drezyny. Kolejnym punktem podróży była „chata za górą”. Ja tam zawsze mówiłem że tam trzeba iść środkiem. Srodek ścieżki nam się z lekka przesunął i trochę pobłądziliśmy. Ostatecznie wyszło na moje- choć fajno było troche chaszczować. W chatce czysto, spokojnie, pusto. Na zewnątrz gemyla! W palenisku puszki, coś… Ja tam nie wiem, że kto potrafi konserwe przynieść, zjeść- a opakowania zabrać ze sobą nie ma siły? To już szczyt lenistwa i obiboctwa! Sam jako ten chętny do pracy pociupałem jedną żerdź na kawałki…. Chwilowa sesja zdjęciowa z chatą… z okolicznym detem…
foto 53 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/chryszczata/17.htm) foto 54 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/chryszczata/18.htm) foto 55 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/chryszczata/19.htm) foto 56 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/chryszczata/20.htm)

Po dojściu do auta wyruszyliśmy na poszukiwanie rzekomych resztek potrąconego Żubra. Nic nie znaleźliśmy.
Z Przysłupia zabrałem się do Krzywego stopem. W Krzywem czekał już na mnie Wojtek, i dalej już na chatę (tak, tę z cieknącym dachem). Na miejscu był Gabriel z żoną i córką, Ariel z psem jego, i Piotr. Godni polecenia grajkowie, i towarzysze w chatce. Tak jakoś w międzyczasie wyszło, że nie chciało mi się wszystkich jednostek alkoholowych nosić – bo po co. Wyskoczyłem do lasu, i po chwili przyniosłem to co las krył w sobie. Ariel chyba czy Piotr też coś tam mieli – jakiś poczęstunek. Było wesoło, śpiewająco….

Barnaba
20-08-2006, 20:57
w kwestii Moczarnego. Wiadomo jaka jest sytuacja z wejściem. Zabronione, nie i koniec itd. Rogata dusza jednak ciągnie w las.... Ryzykowałem karą, no i "dostałem po uszach"- nie mam tu na myśli forum tylko SG. Swoją drogą, i tu wcale nie ściemniam- tak to jest zrobione, że jak się tam wejdzie to na SG tak czy tak się napatoczy.

irek
20-08-2006, 21:21
Moczarne jesienia http://www.bieszczady.net.pl/coppermine_dir/thumbnails.php?album=13 bylem z pozwoleniem ;) choc bywalem tam czesto w latach 80 teraz jest piekniej natura odzyskuje to co jej zabrano. To nie reklama zeby tam wszyscy chcieli isc ale by mogli zobaczyc :).
Pare fotek jeszcze jest tu http://www.bieszczady.net.pl/coppermine_dir/thumbnails.php?album=11 i tu http://www.bieszczady.net.pl/coppermine_dir/thumbnails.php?album=14

bertrand236
20-08-2006, 22:43
Wstyd Barnabo, wstyd Bertrandzie.

Pozdrawiam
Bartek
__________________
To nie tak jak myślisz. Masz sporo racji ale... Może przeczytasz o tym w mojej relacjii....
Pozdrawiam

bartolomeo
20-08-2006, 23:11
Wstyd Barnabo, wstyd Bertrandzie.

To nie tak jak myślisz. Masz sporo racji ale... Może przeczytasz o tym w mojej relacjii....

OK, w takim razie zaczekam z następną salwą ;-) W sumie to szczęśliwie się składa, bo już napisałem wszystko co miałem do napisania :-D

Pozdrawiam
Bartek

Barnaba
21-08-2006, 01:34
Rankiem obudził nas Wojtek. Przyniósł chleb. Super, będzie śniadanko pomyślałem. Po chwili znalazłem się na Przysłupiu. Tak, Wojtek mnie podwiózł. Na miejscu dowiedziałem się, że dzisiaj „lajcikowy dzień”. Najpierw moczenie tyłka w chlorze Zelmeru (bo chyba chloru już tam więcej niż wody), potem małe co nieco, i na koniec brykanie po bobrowisku powyżej. Razem z Bertrandem, wujem i kuzynem obeszliśmy jeziorko dookoła.

foto 57 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/91.htm) foto 58 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/92.htm) foto 59 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/93.htm) foto 60 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/94.htm) foto 61 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/95.htm)
foto 62 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/96.htm) foto 63 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/97.htm) foto 64 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/98.htm) foto 65 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/99.htm) foto 66 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/100.htm)

Śmiesznie było i wesoło, ładnie, zielono, i w ogóle frajda nie z tej ziemi. Wieczorem wyskoczyłem jeszcze na Przysłup- po filmy foto. Okazało się że wuj mój zapomniał kapelusza więc podwiózł mnie pod chatę….. Wieczorem odwiedził nas Wojtek, przyniósł piwo- wielce miły gest godny nasladowania. Wojtku- serdecznie dziękuję w imieniu swoim, i całej reszty! Później doszedł Harnaś.
foto 67 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/101.htm) foto 68 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/102.htm) foto 69 (http://www.icpnet.pl/~barnaba/05bie/foto/huczwice/103.htm)

To ja już wiem, że o 4 na PKS nie wstanę! Tak też się stało…. Grunt że było wesoło i melodyjnie!

Z relacji Bertranda wiem, że Wojtek rano określił sytuację tak „śpiwory ich przygniotły”. O 10 rano wiedziałem że na 6 na PKS nie zdążę- to też mozoliłem się ile się da, aby opóźnić wyjście. Tuż przed 11 rozpocząłem podróż powrotną. „Stopem” do Baligrodu, potem dalej do Zagórza. Pożegnałem się z Wojtkiem i Harnasiem i dalej kiwałem (kartką z napisem "Kraków" uzyskaną w sklepie) na Kraków. W Krakowie byłem nieco ponad godzinę później niż bym wyruszał z Zagórza PKP. Poszwędałem się po Krakowie to tu to tam, chwilkę widziałem się z Natashą, na koniec wylądowałem w kafejce internetowej. I nikt mi nie powie ze jestem nałogowcem….. tylko hobbystą hahaha Przeszło 2 tygodnie praktycznie bez komputera!!! Sam sobie winszuję nawet, o! Podróż pociągiem… lipa. Taką rozpiskę dostałem od Bertranda, że … powiem wprost. Jechałem przez Łódź i Konin! (Kraków Poznań). Na miejscu nie miałem zbytnio wyboru, ale w praktyce to za taki bilet do Poznania mógłbym kupić powrotny, ale nie do Krakowa tylko Zagórza (przepłaciłem jakieś 30%). Jeszcze żeby jakieś miłe... hmm towarzystwo w przedziale, rozmowne dziewczyny coś.... Ale nie! Musiało być sennie nudno, duszno i w ogóle "pod górkę"! Ot przygoda się zakończyła, a w moich myslach już się czai cosik nowego.

bertrand236
21-08-2006, 09:51
A nie przyszło Ci do głowy sprawdzić połączenia samemu przed wyjazdem w Bieszczad albo przynajmniej w Krakowie zapytać w informacji PKP?
Dziwne....

Barnaba
21-08-2006, 12:04
Skoro ktoś robi coś raz (w domyśle dobrze) to po co robić to ponownie? Z resztą nie moją kasą przeprłacałem więc mi to .... piszę jednak ku przestrodze innych.

Wrócę jednak do burzliwej reakcji dot Moczarnego. Bmiller w czasie korespondencji na PW wskazał mi cytat.... oto jego źródło:
Prosze o szczególną uwagę na post Marcina Kawki z 9 maja zeszłego roku.
pl.rec.gory (http://groups.google.pl/group/pl.rec.gory/browse_thread/thread/bfd8258a7105e3bd/15e65eef94bfb363?lnk=gst&q=Ide+sobie+w+wakacje+do+zakazanego%3Ao%5D+Moczarn ego&rnum=1#15e65eef94bfb363)
Wątek ten wcale mnie nie tłumaczy, ale znacznie pogrąża działanie BdPN, i stawia pod znakiem zapytania celowość rezerwatu Moczarnego.

MF
21-08-2006, 13:19
Wątek ten wcale mnie nie tłumaczy, ale znacznie pogrąża działanie BdPN, i stawia pod znakiem zapytania celowość rezerwatu Moczarnego.
Jak wielu innym, mnie też zakaz wstępu na Moczarne się nie podoba. Co nie znaczy, że wolno mi go naruszać (choć pokusa olbrzymia). Obawiam się, że tych, którzy mimo to mają ochotę się tam udać, relacja jedynie do tego zachęci . I nie zadziała na pewno na zasadzie "obejrzałem sobie zdjęcia, to nie muszę iść". Wręcz przeciwnie, raczej będzie "ale super, olać zakaz, idziemy, w razie czego zapłacimy mandat, trudno".
Wielkiej szkody co prawda dla Moczarnego z tego nie będzie, ale i chwalić się nie ma czym.

bertrand236
21-08-2006, 14:20
"Skoro ktoś robi coś raz (w domyśle dobrze) to po co robić to ponownie?"

Z notatek, jakie dostałeś jasno wynikało, które połączenia są z przesiadkami, a które nie. Jeżeli wybrałeś te z przesiadkami to trzeba było sprawdzić gdzie one są. Zresztą cena biletu już coś na ten temat mówiła. Czyżby świeże bieszczadzkie powietrze umysł Ci przytępiło? a może cóś innego... albo Któś?

Michał
21-08-2006, 14:21
Witaj

Skoro ktoś robi coś raz (w domyśle dobrze) to po co robić to ponownie? Z resztą nie moją kasą przeprłacałem więc mi to .... piszę jednak ku przestrodze innych.

Wrócę jednak do burzliwej reakcji dot Moczarnego. Bmiller w czasie korespondencji na PW wskazał mi cytat.... oto jego źródło:
Prosze o szczególną uwagę na post Marcina Kawki z 9 maja zeszłego roku.
pl.rec.gory (http://groups.google.pl/group/pl.rec.gory/browse_thread/thread/bfd8258a7105e3bd/15e65eef94bfb363?lnk=gst&q=Ide+sobie+w+wakacje+do+zakazanego%3Ao%5D+Moczarn ego&rnum=1#15e65eef94bfb363)
Wątek ten wcale mnie nie tłumaczy, ale znacznie pogrąża działanie BdPN, i stawia pod znakiem zapytania celowość rezerwatu Moczarnego.

Barnaba - lepiej zamilcz - nie dość, że pogrążasz siebie coraz bardziej, to wciągasz jeszcze w to innych. Jesteś w tym momencie beznadziejny.
A już szczytem jest zwalanie winy za Twoją głupotę na BdPN. Idąc Twoim tokiem rozumowania? po co pozostałe rezerwaty?!!! W chu... z nimi!!!
Ja, Barnaba muszę być tam, gdzie innych nie było!

Pozdrawiam

Michał
22-08-2006, 10:51
Witajcie

Zamiast walnąć się we własną pierś, coniektórzy wolą walić w cudzą. Otrzymałem taką wiadomość, którą pozostawie bez komentarza (i nie zamierzam brac udziału w ewentualnej wymianie opinii):


1. Wpieprzasz się mi w wątek ubliżając mi.
2. Oskarżasz mnie że pogrążam innych, kiedy to o Tobie nie wspomniałem nawet słowem, a inni nie zgłosili mi jakiś pretensji...
3. Po raz kolejny mi ubliżasz, posądzając mnie o głupotę.
4. Sugerujesz wulgarne słownictwo.
5. Swoje bezzasadne wypowiedzi opierasz o losowo wyciągnięte moje wypowiedzi.

Ponieważ nie jest to już pierwszy raz, proszę Cię, o nie wypowiadanie się w moich wątkach. Jeśli już coś tak bardzo Cię drażni, powstrzymaj się proszę od czytania rażących wątków. Apeluję o kulturę i opanowanie. Po raz kolejny pokazałeś że jesteś klasą sam dla siebie.

Pozdrawiam

muflonpl
22-08-2006, 11:27
halo ! czegos nie rozumiem ?! przeciez wlasnie do tego sluzy forum.... min.do wyrazania i wymiany wlasnych opinii,pogladow na pewne tematy jak rowniez i do krytyki.I nikt nie ma prawa zabronic wypowiadania sie na nim z wyjatkiem administratora/moderatora.

Barnaba
06-10-2006, 14:17
Nie zakładam już kolejnych wątków, bo i po co? Wojtek jest mi świadkiem (a ja Jemu) że jeszcze nie wyszliśmy na drogę (z lasu) a już kombinowaliśmy jak tu znów wrócić.....
Tak czy owak, zrażony opiniami o łażeniu w sierpniu postanowiłem już tu nie pisać relacji. Nie chcę jednak pozbawiać wielbicieli mojego pióra (hahaha) przyjemności z czytania, tak więc podaję do informacji, że na http://www.barnaba.com.pl jest już relacja z pirszego dnia wrześniowego szlajania się... zapraszam.....

buba
07-10-2006, 11:26
barnaba! dlaczego masz przestac pisac bo takiemu jednemu sie cos nie podoba?? tak samo ty masz prawo pisac jak jemu "sie nie podobac". Ja na moczarne probowalam juz isc i napewno jeszcze sprobuje. A relecja ani mnie do tego zacheca ani odstrasza. Milo poogladac sliczne zdjecia ale i tak wiedzialam ze tam jest ladnie :)

Barnaba
07-10-2006, 13:51
dzień drugi szlajania się- opisany mimo wszystko zapraszam do siebie. Tekst jest łatwo (mam nadzieje) dostępny, a polemikę można ciągnąć dalej na forum.

Co do uwag w zawiązku z moim łażeniem po Bieszczadach, to o ile mnie pamięć nie myli jeszcze nigdy nie skrytykowałem kogoś za to że polazł tam czy owam, zrobił to czy owo. Jestem zdania że tzw "róbta co chceta" na całym obszarze Bieszczadów zrobi mniej szkód niż chodzenie po wyznaczonych szlakach- choćby ze względu na koncentrację i intensyfikację ruchu turystów (patrz Jez Duszatyńskie). W gruncie rzeczy w dolinie Solinki "pierwszak" nie znajdzie nic ciekawego (i nie pójdzie tam bo wybierze np Rawki) , wybiorą się tam ludzie którzy serio pokochali te góry. Jednakowoż użeranie się nie jest moim celem i dlatego jest jak jest...

malo
07-10-2006, 14:26
Jestem zdania że tzw "róbta co chceta" na całym obszarze Bieszczadów zrobi mniej szkód niż chodzenie po wyznaczonych szlakach- choćby ze względu na koncentrację i intensyfikację ruchu turystów
Ale chyba zgadzasz się z praktyką ograniczenia pisania o lokalizacji chatek? Chyba jednak nie do końca hołdujesz zasadzie "róbta co chceta" ?
Oczywiście dyskusyjną kwestią jest już gdzie i jak odstępować od tej zasady dobrowolnie (umowne obyczaje) lub pod przymusem (przepisy prawa).

Barnaba
07-10-2006, 15:44
Bo widzisz Malo, jeśli na chatki trafiali by ludzie którzy wyszli nieopodal z krzaków, patrzą "o chatka, ale fajnie", to byłoby ok. Natomiast już w sierpniu byłem (Ty też wtedy tam byłeś) w chacie "z cieknącym dachem" gdzie część mieszkańców wyprawę po drewno traktowała jak nie lada wyzwanie i nie ma co, nie garnęli się do roboty.
Jeśli ludzie by nie propagowali takich miejsc, las sam by je ochronił no ale w necie siła tego jest, jakiś informacji o miejscach itd.

Byle prostak, który umie pisać i czytać tam trafi, "nasra gówno nogą rozgarnie" śmieci zostawi, no i potem jak tu się dziwić że chata ma być rozebrana? Ja się nie dziwię

Barnaba
07-10-2006, 16:48
relacja z kolejnego, 3 dnia już jest, i 4 dzień...... czyli łażenie po Wetlińskiej. Fajne zdjęcia.... heh

Barnaba
08-10-2006, 00:10
Koniec relacji. Całość u mnie na www. Kto był i czytał początkowe dni, wie jak trafić, dla reszty podaję bezpośredni link:
RELACJA (http://www.au.poznan.pl/knos/off/05bie/rel/0609/index.htm)

buba
08-10-2006, 23:02
wiec moze zamiast "moczarne" pisac "rezerwat pod rawkami" ;) ? kurcze bo czytajac takie watki zaczynam sie zastanawiac o czym mozna pisac a o czym nie... kwestie chat rozumiem. Ale nie wiedzialam ze jak bylam w rezerwacie to mam napisac ze nie bylam i czemu to sluzy. Zastanawiam sie jakie sa jeszcze wewnetrzne cenzury uzytkownikow...z ciekawosci pytam

Barnaba
09-10-2006, 00:50
Trzeba będzie się spotkać przy winku i wspólnymi siłami dojść do tego co można a co nie można na forum...
Swoją drogą na googlach znalazłem ostatnio coś katastroficznego, w związku z tym do serca sobie biorę los chatek, a reszty niech strzegą leśne Biesy i Czady- wszystko oczywiście w ramach propagowania, omawiania, nazywania, i tego wszystkiego co jest na forum krytykowane

Browar
09-10-2006, 11:18
A co katastroficznego znalazłeś??

buba
09-10-2006, 13:12
no wlasnie co??

a wracajac do "cenzury" najlepiej jakby wspolnymi silami wyszedl jakis regulamin co na forum jest milo widziane a co nie. Bo ciezko pisac jak nie wiadomo jaka informacja kogo urazi. A ktos nowy np. moze nie wiedziec ze o chatkach sie nie pisze i np. walnie opisy dojscia bo jest dumny ze udalo mu sie trafic i chce sie podzielic ;)

malo
09-10-2006, 14:13
a wracajac do "cenzury" najlepiej jakby wspolnymi silami wyszedl jakis regulamin co na forum jest milo widziane a co nie. Bo ciezko pisac jak nie wiadomo jaka informacja kogo urazi. A ktos nowy np. moze nie wiedziec ze o chatkach sie nie pisze i np. walnie opisy dojscia bo jest dumny ze udalo mu sie trafic i chce sie podzielic ;)
No dobrze by było.... Zwłaszcza że widzę na podobną kwestię natrafiła biedronka_buba na jednym jeszcze innym forum.

bertrand236
09-10-2006, 14:38
A co katastroficznego znalazłeś??

Znalazł namiary GPS na jedna z chatek. I to tą do której się idzie obok kapliczki przybitej do drzewa z Twojej zagadki
Pozdrawiam

Browar
09-10-2006, 22:31
Skwituję nieodkrywczo: fuck the duck :-(

buba
10-10-2006, 00:03
no pewnie ze ja wchodzac pierwszy raz na forum nie wiedzialam o tych zasadach! moj pierwszy tutejszy post zostal wyedytowany i zmieniony na wrzask (sluszny) innych uzytkownikow.. i to tylko z niewiedzy.. nie ze zlej woli ;) fakt ze po samych nazwach malo kto tam trafi ( tak myslalam- ale lepiej na zimne dmuchac ;)

buba
10-10-2006, 00:08
chcialam jeszcze powiedziec ze juz kiedys wczesniej wlazlam na lokalizacje tej chaty na necie.. jak jeszcze w niej nie bylam- ucieszylam sie wiec bardzo , wzielam mape i zaczelam szukac. Tylko ze namiary byly calkowicie bledne.. moze te tez sa???

naive
10-10-2006, 09:22
Ja nie jestem akurat zainteresowany chatkami, ale nawet gdyby, uważam że słusznie nie piszecie tutaj otwartym tekstem o ich lokalizacji/ zgadzam się z przytaczaną tu po wielokroć argumentacją/. Ale nie należy tego łączyć z autocenzura dot. buszowania w miejscach do tego nie wyznaczonych. Bo najzwyczajniej etyka wędrownika powinna hamowac przed łamaniem rygorów ochrony przyrody, więc nie było by czego cenzurować.

Barnaba
10-10-2006, 10:56
po częsci..... racja. Z innej zaś strony nie do końca się z Tobą naive zgadzam. Wędrowanie, szlajanie się, chaszczowanie, czy jak by tego nie nazwać, moim zdaniem nijak ma się do granic jakichkolwiek chronionych obszarów. I wcale tu nie propauję tego czy owego, natomiast najzwyczajniej w swiecie dla mnie się to wyklucza. Nie da się już ogrodzić lasu, i zrobić tak żeby nie było w nim śladu obecności człowieka, a więc udawanie że np w Parku Narodowym (np Bieszczadzkim) jest tak jak by nigdy człowieka nie było to trochę "nie tak". Swoją drogą w te cichsze i spokojniejsze dni wielokrotnie słychać piłę, i jakoś nie wierzę że to chrapie niedźwiedź. Taka przykra prawda. Ale jeśli człowiek rozumny chodzi sobie po lesie i chce poznac Bieszczady, to wątpię zeby swoją obecnością robił krzywdę przyrodzie (człowiek i przyroda to jedno i tylko od nas zależy czy ma to dobre czy złe skutki) no tak to zrobione że nie da się człowieka odizolować od przyrody, co więcej- im głębszy kontakt człowieka z przyrodą tym lepiej. OK pewnie się naraziłem jednemu, część pewnie kiwa teraz głową i nic nie powiedzą, ale w gruncie sprawy to każdy wie swoje i chyba to samo :)
Osobną kwestią jest to że kiedyś można było łazić wszędzie, a teraz nie. Ktoś paręnaście lat temu mógł gdzieś iść, a teraz nie bo to czy tamto. Osobiście uważam to za krzywdzące (takiego mnie na przykład) i wg mnie nijak się tu ma etyka wędrownika (ta prędzej powinna dotyczyc samego zachowania się w lesie).

A tak na prawdę to każdemu z nas chodzi o to żeby w Bieszczadach było czysto i zielono jak najdlużej.....

Jabol
10-10-2006, 11:03
nie panikujta tylko sprawdźcie :D wspórzędne sa do d... :))) nie wiem czy specjalnie ale to jest fakt :D ten punkt wychodzi gdzieś w okolicach Mucznego... Podrawiam i niech juz wam cisnienie opada:)))

bertrand236
10-10-2006, 11:37
Wiem o tym od lata, bo byłem tam z GPS ;-)
Pozdrawiam Cię Jabol

długi
10-10-2006, 13:10
Osobną kwestią jest to że kiedyś można było łazić wszędzie, a teraz nie. Ktoś paręnaście lat temu mógł gdzieś iść, a teraz nie bo to czy tamto. Osobiście uważam to za krzywdzące (takiego mnie na przykład) i wg mnie nijak się tu ma etyka wędrownika
Miej pretensje do Taty. Kiedyś szlak szedł przez Moczarne i łaziłem tam, teraz jest rezerwat i nie łażę. Dość krzaczorów znajdę na Otrycie lub Dziale, nie wspominając Jam i Durnej. Piły słychać , bo tną do granicy Parku, a głos się niesie. W okolicach Beniowej też rżnęli, zanim Park się powiększył.
Więc odpuść, Park to Park, rezerwat to rezerwat i to odkrywcze stwierdzenie przyjmij przynajmniej do świadomości. Bo inaczej wyjdzie, że białe to białe albo na odwrót :)
Pozdrawiam
Długi

bertrand236
10-10-2006, 13:19
[/COLOR][/I]
Miej pretensje do Taty. Pozdrawiam
Długi[/QUOTE]

Zgłasza sie Tata. :?: :?: :?: Możesz mi to wyjaśnić. Wolę odpowiedź na PW. Nie chcę prowokować niepotrzebnych moim zdaniem dyskusji.
Byłem w tym roku przy żródłach Sanu. Poszedłem sobie też drogą od Negrylowa do potoku Niedźwiedziego. Starym szlakiem. To co tam zobaczyłem to trudno opisać. Ścinka, Ścinka, Ścinka. teraz wiem dlaczego zmieniono trasę szlaku. po prostu żeby sie nie wydało ile w BPN sie wycina
Pozdrawiam

MF
10-10-2006, 13:21
A 150 lat temu to w ogóle można było wszędzie łazić, wszędzie las wycinać, prawie do wszystkiego strzelać i nikt się nie czepiał. To co, też mam mieć żal, że ja nie mogę?
Mam wchodzić np. na Kominiarski Wierch, bo kiedyś prowadził tam szlak? Mam łazić Orlą Percią od Krzyżnego do Wołoszyna bo do 1932r było wolno? Kusi mnie, na Moczarne również, nie do końca widzę sens tamtejszego rezerwatu, ale dopóki jest to zabronione to nie idę. To po cholerę byłoby robić te parki i rezerwaty, skoro będziemy sobie uzurpować prawo włażenia do nich wedle własnego uznania i poglądów?
Jakież to nasze, polskie: prawo się nam nie podoba, to można je olać.

buba
10-10-2006, 13:33
czyli jak ide chaszczami po otrycie to mam szacunek do przyrody a jak ide chaszczami po moczarnym to szacunku do przyrody nie mam?? ja jestem ta sama i przyroda jest ta sama. Moze nie mam szacunku do prawa, z tym sie zgodze. Nazywajmy rzeczy po imieniu ;)

MF
10-10-2006, 13:40
Moze nie mam szacunku do prawa, z tym sie zgodze. Nazywajmy rzeczy po imieniu ;)

No cóż, przynajmniej szczerze, choć moim zdaniem nie ma się czym chwalić.
Prezentujesz podobny (z całym szacunkiem) pogląd, jak np. gość, który Ci podprowadzi radio z samochodu, obrobi mieszkanie czy co tam wolisz. On też nie ma szacunku do prawa i ma swoje argumenty, że mu wolno.

malo
10-10-2006, 16:31
Miej pretensje do Taty. Kiedyś szlak szedł przez Moczarne i łaziłem tam, teraz jest rezerwat i nie łażę.

Zgłasza sie Tata. Możesz mi to wyjaśnić.
Jesli dobrze zrozumiałem chodzi o czas narodzin Barnaby, że się nie załapał na brak zakazów. Ale chyba trzeba by do odpowiedzialności pociagnąć jeszcze jedno pokolenie wstecz. Nie wiem czy dałbyś radę Bertrandzie "zmieścić się czasowo".:roll: :roll: :roll:

bartolomeo
10-10-2006, 19:34
czyli jak ide chaszczami po otrycie to mam szacunek do przyrody a jak ide chaszczami po moczarnym to szacunku do przyrody nie mam?

Moim zdaniem nie masz. Przy obecnej liczbie turystów odwiedzających parki narodowe nawet "przyuczenie" każdego z nich do pozostawiania po sobie idealnego porządku nie rozwiąże problemu. Nawet jeżeli turyści zaczną zachowywać się rozsądnie, przestaną śmiecić i będą podziwiać przyrodę w absolutnym milczeniu to trawa na szlaku (drodze?) na Wetlińską nie wyrośnie... Pal licho tę trawę - niech każdy łazi po Bieszczadach jak mu się podoba, po Moczarnem, po torfowiskach, wszędzie. Nawet jak każdy będzie czesał po sobie trawę, z towarzyszami wędrówki będzie się porozumiewał na migi a (przepraszam co delikatniejszych) potrzeby fizjologiczne będzie załatwiał do woreczka i zabierał ze sobą to nie zostanie żadne miejsce, w którym jakiś zwierzak większy od żuczka mógłby się na chwilę przed człowiekiem schować.

Buba, jestem przekonany, że nie zostawiasz śmieci w lesie, nie deptasz salamander ani nie rzucasz kamieniami czy kijem w zygzakowate żmije. Mogę śmiało założyć, że jesteś osobą, która robi wszystko żeby miejsce po biwaku zostwić po sobie jak to tylko możliwe w idealnym porządku. Musisz sobie jednak zdawać sprawę, że takich jak Ty jest więcej. Czy uważasz, że wizyta 10 (100? 300?) takich wzorowych turystów dziennie w Moczarnem pozostanie bez echa? Że zwierząta Was polubią i przyzwyczają się do tego? Czy może wyniosą się dalej? Oby tylko miały jeszcze gdzie się wynieść.

Może jednak zostawmy przyrodzie jakieś enklawy, których naruszać nie będziemy? I nie chodzi wyłącznie o Moczarne... Od razu pojawia się pytanie jak decydować, które to enklawy mamy zostawić przyrodzie. Kto ma nam pokazać: tu wolno, tam nie. Aż mnie korci, żeby krzyknąć: JA! będę decydował za siebie! Chcę zejść z Halicza przez Wołowe? Idę! Wszak ja szanuję przyrodę, szkód nie narobię. Ale za mną pójdą inni, bo dlaczego nie? Najpierw podobni mnie, potem tacy troszkę inni a wreszcie zupełnie inni a z nimi papierki, butelki, hałas i wszystkie inne tego typu atrybuty. Może więc to nie ja powinienem decydować? Może zostawić to władzom parku narodowego? Chyba mogę założyć, że wiedzą o ochornie przyrody więcej ode mnie, inżyniera budownictwa?

To, że ktoś inny nie podporządkowuje się przepisom, łamie je bezczelnie albo skrycie w żaden sposób nas nie usprawiedliwia i nie uprawnia do takiego samego postępowania. Kilka razy widziałem z Tarnicy "turystów" na grani Krzemienia, czy to mnie upoważnia, żebym też tam szedł? Wąchałem smród spalin motocyklowych na Małej Rawce, czy mogę też kupić sobie takiego samego smroda i wyjechać nim na Caryńską?

Jeżeli uważamy, że nam wolno bo my jesteśmy Ci co "szanują przyrodę" to stawiamy siebie ponad innych. My, lepsi, możemy. Wy śmiecicie, hałasujecie, przeszkadacie niedźwiedziom w prokreacji a po naszej wizycie w lesie liczba niedźwiedzi wzrasta dwukrotnie...

Jak zwykle się rozpędziłem i doprowadziłem całą sprawę do absurdu, ale może jednak mam trochę racji?

Pozdrawiam
Bartek

naive
10-10-2006, 19:37
Kusi mnie, na Moczarne również, nie do końca widzę sens tamtejszego rezerwatu, ale dopóki jest to zabronione to nie idę. To po cholerę byłoby robić te parki i rezerwaty, skoro będziemy sobie uzurpować prawo włażenia do nich wedle własnego uznania i poglądów?

Do tego co powiedział MF nic dodać, nic ująć. Oczywiście można kwestionować sens niektórych zakazów a nawet walczyc o ich zniesienie, ale póki są trzeba do nich stosować. Warto czasem pomyśleć - a może ja czegoś nie wiem i jakiś tam zakaz jest akurat uzasadniony ? Może więc i objęcie ochrona Moczarnego ma głębszy sens ? A jak nie ma, to usiłujmy to zmieniać, ale nie metodą faktów dokonanych bo to najkrótsza droga do anarchii. Mnie tez irytuje wycinanie lasu na granicy parku w nadleśnictwie Stuposiany, uważam że tamte tereny powinny być dawno włączone do parku. To że tam warkoca piły, nikogo nie upoważnia by sobie skracać droge np. na Bukowe Berdo . A tak robia nie tzw. masowi turyści, ale ci co sie maja za elite bieszczdzkich łazików.

Barnaba
10-10-2006, 20:18
hihihi ale Wam stanęło w oku to Moczarne. A ja tylko tak ogólnie.... hahahaha

Generalnie to mój tok myślenia jest zbierzny z tym Bubowym, chyba oboje takie rogate dusze jesteśmy hahahah.

Bmiller poruszył bardzo ciekawą kwestię, mianowicie ruchu turystycznego. 10, 100 300 turystów dziennie? Gdyby nie mój wątek, a raczej zamieszanie w wątku, pewnie niewiele osób miałoby świadomość istnienia tego miejsca. Atrakcyjność turystyczna Moczarnego moim zdaniem jest niższa niż Doliny Sanu.... Ciekaw jestem czy średnio- rocznie np w Tworylnem czy Studennym jest choćby 10 turystów dziennie !!!! W sezonie może czasem tam trafi 100 osób, ale w przliczeniu to na obciążenie przyrody w skali roku..... no i popatrzcie sobie jak przyroda sobie radzi! Aż miło patrzeć!

Naive poruszył inną sprawę, mianowicie patrząc na poczynania ogółu rodaków którzy uświadczyli przyjemności władania (a w szczególności naszego monarchy) to deklaruję się fanatycznym anarchistą! A co!

Na koniec zacytuję tu..... "Nade wszystko powinniśmy być ludźmi, dopiero zaś potem obywatelami." Tę myśl pozostawiam Wam do refleksji i kątem-plucia na dzisiejszy wieczór....

malo
10-10-2006, 21:01
Atrakcyjność turystyczna Moczarnego moim zdaniem jest niższa niż Doliny Sanu....
Hmmm.... no raczej ze względu na bliskość Wetliny i urokliwość którą już jednak tu poznałem z fotek to chyba atrakcyjność tego konkretnego miejsca jest dość znaczna. Atrakcyjność tutaj = dostępność (b.dobra) + urokliwość (tez nie aż tak mała). Myślę że w momencie udostępnienia tego miejsca szybko zaczęły by tam się robić wieczorne imprezki z Wetliny.

buba
10-10-2006, 21:31
ja sie podpisuje pod cytatem barnaby :)

Aleksandra
13-10-2006, 12:15
Wbrew pozorom sporo ludzi wie o Moczarnym. Ponieważ szlak graniczny na tym odcinku należy do moich ulubionych tras, to śmiało zaryzykuje stwierdzenie, że 80% osób, które tam się wybiera - umie odnaleźć wejście na stary szlak i zejście do Moczarnego.


Atrakcyjność tutaj = dostępność (b.dobra) + urokliwość (tez nie aż tak mała). Myślę że w momencie udostępnienia tego miejsca szybko zaczęły by tam się robić wieczorne imprezki z Wetliny.


Bardzo duzo w tym racji!

pozdrawiam
Aleksandra

Barnaba
01-11-2006, 07:55
Kołkiem w oku Wam ten mój wypad hihih,la la la
tak czy tak jest tam agroturystyka i kto chce niech sobie poszuka, i tam jedzie (oczywiście dostanie wtedy zgodę BPN leśniczego czy samego Ministra OŚ)

A ja wróciłem z kolejnego wyjazdu. I muszę spieszyć z relacją, bo jutro jadę znowu. La la la!

lucyna
01-11-2006, 08:07
No nie znowu byłeś w Moczarnem. Wstyd Panie Barnabo wstyd. A wogóle to od dłuższego czsu zastanawiam się dokąd to wędruję ten Twój ludzik. Zaczynam mu zazdrościć takiego łażenia non stop.

bertrand236
01-11-2006, 11:34
Z tego co wiem to był w Bieszczadzie ale nie w Moczarnem

Barnaba
01-11-2006, 17:39
Lucyno :) ! Mój ludzik wędruje na wschód, póki co w Bieszczady, ale tego do końca nigdy nie będzie wiadomo dokąd. Rozpędza się na nizinach. Bo jak przebywam w Biesach to jest wątek ten właśnie, no i zdjęcia odpowiadające opisowi- a czasem nawet i nie.

Barnaba
01-11-2006, 20:22
I już jest relacja z pierwszego dnia. Zapraszam do czytania!
http://www.barnaba.com.pl -> Bieszczady i odpowiednia relacja

Barnaba
02-11-2006, 01:10
I jest już drugi dzień.....

Barnaba
06-11-2006, 15:54
No tak, relacja poprzednia dokonczona.... chyba zawiodła trochę pamięć, albo znów las sprawił że zapomniałem kalendarza.... Tak czy owak, jest już kolejna listopadowego browarzenia z Browarem i Teodorem..... na świerzo, dokładnie bajecznie.... ehhh
LINK (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/rel/0611/index.htm)

Barnaba
07-11-2006, 01:27
Drugi dzień relacji zakończony.....

LINK (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/rel/0611/index.htm)

banana
07-11-2006, 12:31
Barnabo, czemu się uparłeś pisać wszystkie relacje na swojej stronie? ;D

Barnaba
07-11-2006, 12:48
Zaczęło się od Moczarnego:) ale ok ok, poprawię się.

Barnaba
07-11-2006, 13:00
„Świat zaludniają jednostki”

Henry David Thoreau


Dzień pierwszy.

24h wytrzymałem w Poznaniu. O 6 rano w czwartek wyruszyłem....trasa była długa i nużąca, grunt że dotarłem do celu. W okolicach Leska, odebrałem telefon od Harnasia z informacją, że go nie spotkam tym razem, ale prawdopodobnie niejaki Browar i Teodor będą na miejscu. Droga od Sanoka była oblodzona, a od Diabligrodu biała... Bertrand miał jechać do Cisnej, jednak podwiózł mnie na miejsce noclegowe.

Te co bardziej odludne miejsca, a więc i miejsce mojego noclegu było zupełnie zasypane śniegiem- miejscami do kolan. Potok schował się pod lodem i śniegiem, gdzieniegdzie tylko ciemne pola wskazywały na to że lód nie jest gruby. W świetle czołówki błyskawicznie odnalazłem przysypaną ścieżkę, i rozpocząłem „taneczne” manewry na krętym i śliskim przejściu. Było dokładnie wedle Harnasia słów- na miejscu był Browar i Teodor.

W lot pojąłem o co chodzi z tą ksywą Browara.... Wieczór był co najmniej sympatyczny. Gospodarze upichcili jakąś zupę, miałem okazję zaobserwować chwalonego przez Browara colemana. Jak na mój gust dość skomplikowana obsługa, ale liczy się że jadło było ciepłe i dobre- to zawsze poprawia samopoczucie (a i tak nie było na co narzekać). Liczne przygody wspominane przy kominku zawsze nadają chwilom niepowtarzalnego wymiaru. W lot pojąłem, że w preferencjach uprawiania turystyki jesteśmy identyczni, i choć bagaż moich doświadczeń w tych kwestiach żaden, wiem już to i owo.

W chacie mimo że opału nie brakowało, wewnątrz panował chłód. Na zewnątrz ok 10, a w środku 8 oczywiście odpowiednio po przeciwnych stronach zera. Noc spędziłem na ławie dość blisko paleniska- w pełni świadom że to mogłaby być moja ostatnia noc w śpiworze, że uszkodzenie od iskry.... bla bla bla, a życie swoje- zimno mi było to trzeba sobie radzić!

Barnaba
07-11-2006, 13:15
Świat zaludniają jednostki
Henry David Thoreau

Dzień drugi.

Poranek! Godzina 6 z minutkami paroma. Moja cierpliwość się skonczyła. Ileż można leżeć w śpiworze, obracać się na boki, wiercić, kombinować.... nawet całkiem zakrycie się i ściągnięcie sznureczka.... no nic. Po nogach telepie i spać nie daje. DOŚĆ! Wylazłem i po chwili dzierżąc topór mój cudowny szukałem rozgrzewki w lesie. Nieopodal, jak gdyby nigdy nic stało sobie drzewo, na moje mieszczańskie oko- iglak, ale bez igieł. Może świerk? No jak świerk bez igieł to suchy. Pewnie stukot mojej siekiery po za Browarem i Teodorem nie zbudził nikogo w lesie. Siekiera, moja wierna towarzyszka wędrówki w mig mnie rozgrzała, a łomot opadającego pnia wywołał we mnie pewne podniecenie. A niech to! Moje przewidywania okazały się liche, i znów mnie życie zaskoczyło- drzewko oparło się o jabłoń.... Do 10 było mi już całkiem ciepło, i gotowe były 3 spore odziomki i cała masa chrustu. Na śniadanko dostało mi się w udziale zupy z tradycyjnie już wspólnego gara. Po śniadaniu wspólnie dokończyliśmy przerabianie świerka.

Udałem się na Jeziorko Bobrowe i Huczek. Dość mało ambitna trasa, ale dobrze zrobiła w oczy. Jeziorko zamarznięte, pokryte śniegiem i w ogóle wszędzie biało.

foto 1 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/152.htm) foto 2 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/153.htm) foto 3 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/154.htm) foto 4 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/155.htm) foto 5 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/156.htm) foto 6 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/157.htm)

Droga na Huczek niby banalna, ale ileż radości miałem kiedy zobaczyłem to co było widać!!! Zima, brak liści, mimo chmur znośna widoczność... no nie byłbym sobą, gdybym nie zrobił paru zdjęć!

foto 7 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/01.htm) foto 8 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/02.htm) foto 9 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/03.htm) foto 10 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/04.htm) foto 11 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/05.htm) foto 12 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/06.htm) foto 13 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/huczek/07.htm)

Po powrocie na miejsce naszą szczególną uwagę zwrócił pewien zielony maluch. Napierał drogą to w jedna, to w drugą stronę, przystawał, obserwował....

Po południu wybraliśmy się do Cisnej. Gwoździem programu miały być zaduszki organizowane w Atamanii. Byliśmy wcześniej, ze średnim entuzjazmem zorientowałem się że prawie wszystko pozamykane: kiosk z pocztówkami i ładną ekspedientką, gs, poczta... W sklepie ciężko było nabyć nawet jabola, w końcu się udało- będzie grzaniec na wieczór (przypraw już nie mieli). Tak jakoś się stało, że wylądowaliśmy w Siekierach. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu atmosfera bardzo mi odpowiadała. My, Bodzio Sikorka, jakieś trzy sikorki ot i cała klientela. Chyba słusznie Bodzio stwierdził, że trzeba przyjechać w Bieszczady, aby zobaczyć przy stole 3 brodaczy jednocześnie. Miał rację, czy nie dobrze nam się gaworzyło. Od dawna narastała we mnie chęć wypicia wina grzanego w Siekierach, tak wieczorem, tak po ludzku, na spokojnie. Nigdy nie miałem okazji, bo albo tłok, albo daleko... no udało się! Mówcie co chcecie, ale pusta, cicha Siekierezada po zmroku nie ma sobie równych. Po chwili doszli szanowni tubylcy, a po paru kolejnych Bertrand (mimo że bez brody i czerwonego nosa chyba też tubylec hyhy) Ludzi to przybywało, to ubywało ale trzeba było iść obadać co u Ryśka w Atamanii.

Sprawa wyglądała tak: przed lokalem rozpalone było ognisko, ustawione ławki, głośniki.... W środku ludzie siedzący na wszystkim co bardziej lub mniej poziome i w stanie utrzymać dupska, sporo stojących, łażących i Wodzirej Rychu Denisiuk z krówką w ręce, polewał płyn, ale głównie chyba tylko sobie- delikatnie mówiąc, tego wieczora nie wnosił nic pozytywnego. Przez ogólny gwar próbował przebić się pewien koleżka, pięknie śpiewał, super grał na gitarze, siedziałem na splunięcie od głośnika, tom słyszał dokładnie. Reszta gawiedzi gapiła się chyba po ścianach i z irytacją spoglądała to co zachodzi, co by nie było chyba jako jeden z nielicznych byłem świadkiem kunsztu i zaparcia młodego artysty, reszta najzwyczajniej w świecie miała to w dupie. Prawdziwa cisza zapadła kiedy Krzychu zaczął częstować bigosem! Całe tałatajstwo, ja też, zaczęliśmy rozkoszować podniebienie bigosem chyba w obawie się ozor przygryzie nastała cisza. Puszczono nagrania, ładne to było i znane.... Kiedy ciszę chciał przerwać Wodzirej, został przegoniony a gwar powstał na nowo, kiedy skończył się bigos. Wspólnie z Browarem pożegnaliśmy Bertranda, Gospodarza (co by nie mówić to postarał się, i chwała mu za pomysl), gdzieś przepadł Łysy z Czarnej, Asiczka, a reszta stanowiła dla mnie paletę nie znanych twarzy- nie witałem się z nimi to i bez pożegnania poszliśmy do baru ze stołami przebitymi siekierami. Piwko gładko spływało do brzuchów, a naprzeciwko dość przykry widok siedzącego Burego Wodzireja obok 3 sikorek wyraźnie mających dość gadania gdzie on to nie ma Szocińskiego, Atamanię i co on nie zrobi.... Z pewną satysfakcją wspominam siekiery tej nocy, acz bez większego żalu zrezygnowaliśmy z dalszego udziału w Atamańskich zaduszkach.

foto 14 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/12.htm) foto 15 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/13.htm) foto 16 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/14.htm) foto 17 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/15.htm) foto 18 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/16.htm) foto 19 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/17.htm) foto 20 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/18.htm) foto 21 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/19.htm) foto 22 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/20.htm) foto 23 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/cisna/21.htm)

Na miejscu noclegu było już dość zimno, migiem jednak w kominku zaczęły strzelać płomienie, a na klocach drewna posadziłem menażkę z grzańcem. Przyprawa znalazła się na miejscu, została po moim przesiadywaniu z Wojtkiem. Zaduma, zagapienie się w kominek, w żar, przerywana rozmowami, opowieściami.... Kolejny dzień przechodził do przeszłosci, zapadała bieszczadzka noc, pełna niespodzianek, choć może dla bywalców do przewidzenia. Ale nie tu i nie teraz o tym. Dobranoc.

foto 24 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/158.htm) foto 25 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/160.htm) foto 26 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/161.htm) foto 27 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/162.htm) foto 28 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/163.htm) foto 29 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/164.htm) foto 30 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/165.htm) foto 31 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/166.htm)

Krysia
07-11-2006, 14:45
Barnaba a gdzie Ty spales??bo sie nie doczytalam:(((fakt z e w pracy jestem i nie moge czytac dokladnie a tylko po lebkach...

iza
07-11-2006, 14:57
Orsinie toc napisał wyrażnie że na ławie przy palenisku , a gdzie ta ława stoi to raczej publicznie nie powie .

Piotr
07-11-2006, 15:06
chyba jako jeden z nielicznych byłem świadkiem kunsztu i zaparcia młodego artysty, reszta najzwyczajniej w świecie miała to w dupie.
Podobny efekt udało mu się uzyskać na "Madonnach bieszczadzkich" w październiku. Cóż - śpiewać każdy może, ale Jasiu Bryndza robi to chyba zdecydowanie za długo... (efekt Edyty Górniak w końcówce hymnu w Korei)
A może po prostu powinien głosniej grać? ;)

Barnaba
07-11-2006, 16:00
Barnaba a gdzie Ty spales??
W lesie spałem. W środku lasu, gdzie była ława i palenisko:) Generalnie las jak każdy w Bieszczadach.... trochę buka, trochę świerka, potok i dzikie łąki.... Więcej nie powiem

...
Czyli ten blond wokalista to Jasiu Bryndza.... no widziałem że się stara, widziałem że reszta tego nie zauważa, ale żebym swoją opinię wyrobił- no to musze trochę poczekać. Fakt faktem, jak byłby jakimś KIMŚ, to cisza by była jak makiem zasiał.....

Krysia
07-11-2006, 16:06
Orsinie toc napisał wyrażnie że na ławie przy palenisku , a gdzie ta ława stoi to raczej publicznie nie powie .
a wlasciwie dlaczego nie powie?:(((

Barnaba
07-11-2006, 16:12
Nie powie bo nie wie! Zostałem porwany przez zbłąkany oddział UPA i przetrzymywany pod strażą tamtejszego kapelana. Grozili mi żebym nic nie mówił i nie powiem!
Tu patrz! Jak było strasznie! Sie nie dziw że nie chce nic mówić! (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/129.htm)

Tu patrz! Nie spuszczał ze mnie oczu! (http://www.icpnet.pl/~jacek54/pilnuje.jpg)

"nie wiem, nie umiem nie znam sie, i w ogóle to zarobiony jestem!!!"
DLATEGO NIE POWIEM! BASTA

DUCHPRZESZŁOŚCI
08-11-2006, 12:14
Barnaba jestem pełen podziwu dla twojej fantazji, pomimo tego że jestem starszy od ciebie o pokolenie zaczynam się uczyć od młodszych. Orsini przejżyj archiwum o "chatkach" a zrozumiesz barnabę.

Barnaba
08-11-2006, 17:33
a ja tylko tak se.... jak widzę notorycznie powracający problem gadania i nie gadania o miejscach pięknych.... no co? Siekierą w bloku nie pomacham, a tak mnie fantazja ruszyła....

Barnaba
08-11-2006, 19:18
Świat zaludniają jednostki
Henry David Thoreau

Dzień trzeci.

Rano obudziłem się znów z zimna. Wyskoczyłem z mojego mroźnego śpiwora, szybka herbata, zacząłem rozkoszować się fotografowaniem. Fajnie tak, nie mieć na sobie presji czasu, patrzeć na las, i kombinować jak tu najlepiej popełnić jakąś fotografię. W międzyczasie przyjechał Bertrand. No i się zasiedzieliśmy. Plany Teodora, co by wymknąć się z chaty o 6 rano okazały się nierealne. Rozmowy nie miały końca, a dowiedziałem się tam np że ziemia jest wklęsła. Poparte to było dość mocnymi argumentami i wieloletnimi doświadczeniami. Przy piwie kiedyś się może dowiecie, ale faktycznie coś w tym jest!

foto 32 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/167.htm) foto 33 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/168.htm) foto 34 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/169.htm) foto 35 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/170.htm) foto 36 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/171.htm) foto 37 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/172.htm) foto 38 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/173.htm) foto 39 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/174.htm) foto 40 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/175.htm) foto 41 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/176.htm) foto 42 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/177.htm) foto 43 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/178.htm) foto 44 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/179.htm) foto 45 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/180.htm) foto 46 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/181.htm) foto 47 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/182.htm) foto 48 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/183.htm) foto 49 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/184.htm) foto 50 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/185.htm)

Czas było wyruszyć. A tak sobie po lesie łaziliśmy z Bertrandem, ładnie było, a kształty kory drzew staną się chyba moją pasją. Sporo się nałaziliśmy, tak jak lubię najbardziej: niespiesznie rozglądając się do okoła tak w ogóle, ale i wypatrując całkiem ciekawych zjawisk.

foto 51 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/16.htm) foto 52 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/17.htm) foto 53 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/18.htm) foto 54 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/19.htm) foto 55 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/20.htm) foto 56 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/21.htm) foto 57 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/22.htm) foto 58 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/23.htm) foto 59 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/24.htm) foto 60 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/chryszczata/25.htm)

Wszystko zaczęło się od opowieści Harnasia o topilakach. Teraz patrzę na drzewa, i widzę więcej niż tylko pień i gałęzie. Mam nadzieje że mnie pamięć nie zawiedzie, kiedy błądząc będę szukał schronienia, może wtedy w lot pojmę gdzie i którędy iść; a może nie i będę miał całkiem inne przygody do opisania. Kiedy miałem już całkiem mokro w prawym bucie wyszliśmy z lasu i dojechaliśmy na Kiczerę koło Kamionek.

foto 61 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/01.htm) foto 62 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/02.htm) foto 63 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/03.htm) foto 64 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/04.htm) foto 65 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/05.htm) foto 66 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/06.htm) foto 67 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/07.htm) foto 68 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/08.htm) foto 69 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/09.htm) foto 70 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/kamionki659/10.htm)

Ładne miejsce, ale wiało nieziemsko. Całkiem już przemarznięty, pewien zarazy jakiejś, pojechałem z Bertrandem na mały objazd- czyli wstąpiliśmy do pana Pękalskiego. Cała moja uwaga skupiła się na małym, czarnym kocie. Niesamowite zwierzęta z tych kotów! Trasa powoli się konczyła.... W Cisnej w moim ulubionym kiosku (to chyba zasługa ekspedientki) nabyłem pocztówki, posililiśmy się w Zaciszu. Na koniec pozostało mi dostosować swoją cielesność do standardów stopowicza- szybki prysznic w pokoju u Bertranda. Droga do kominka okazała się niesamowita. Śnieg sypał jak spod pługa! Droga bieluśka cała, w powietrzu jak w mleku, opad śniegu pełną gębą! Pięknie było!
Na miejscu w chacie 2 stopnie, na zewnątrz tyle samo- ale już poniżej zera. Rozpalenie to była już formalność. Jedynie gafę popełniłem. Ruszt, który był w kominku wyjmując.... no spadł garnek z wodą- na ten mój żar ukochany. DUPA! Zawsze wiedziałem ze to kiepski pomysł z tym rusztem!!! Grrr, a może to i troche moja wina że nie pomyślałem.... Cóż, stało się, trzeba sobie radzić. Skrzętnie dbałem o to, aby powietrze nie uchodziło zbędnie z chaty, ale dymówa się zrobiła niebywała. Tu podpatrując Harnasia, otworzyłem klapę na strych, zrobiłem kurną chate- takie proste i skuteczne! Byłem tam sam, samiuteńki. Jako typowo stadny egzemplarz z początku czułem się nieco nieswojo, ale zacząłem czytać zaległe wpisy z zeszytu i jakoś tak czas mijał. O dziwo, ostatni wpis nie był nikogo z opuszczających razem ze mną chatę, był to wpis strażnika łowieckiego. Ogólna treść wpisu była taka:
Zgodnie z artykułem (numer) za nocowanie grozi .... Myslę, główkuję, wertuję kartki ... hahaha Ala sobie jaja ze mnie robi. Zignorowałem sprawę, zająłem się czytaniem opowiadań, które sam przywiozłem. Czas mijał w piękny sposób. Przeczytanych zdań parę, chwila zadumy i zawiecha z wlepionym wzrokiem w kominek, spojrzenie na buty (jak schną), podgrzanie grzańca- i tak cały czas. Przeczytałem sobie trochę, wino się skonczyło, a napakowawszy do kominka nieco opału zaległem na ławie i pozwoliłem aby strzelający iskrami świerk pogrążył mnie w kolejnym Bieszczadzkim śnie


foto 70 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/185.htm) foto 71 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/186.htm) foto 72 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/187.htm) foto 73 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/188.htm) foto 74 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/189.htm) foto 75 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/190.htm) foto 76 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/191.htm) foto 77 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/192.htm) foto 78 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/193.htm) foto 79 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/194.htm) foto 80 (http://www.icpnet.pl/~jacek54/05bie/foto/miejsce03/195.htm)

Barnaba
10-11-2006, 02:51
Świat zaludniają jednostki
Henry David Thoreau

Dzień ostatni.

Zimno! To pierwsza myśl jaka nasunęła mi się po przebudzeniu. Jednak było lepiej niż kiedyś- była godzina 8, a nie 6. Sam nie wiem czy to dlatego że przywykłem, czy że bliżej kominka spałem. Patrzę.... drewna jeszcze sporo jest- dużego. Polazłem i przyniosłem trochę mniejsze- co by z rozpaleniem było ok. Herbata robiona już na kocherze smakowała prawie jak z ognia. Kociołek cały czarny, wyglądał jak wyciągnięty diabłu z dupy, pogięty jak bym nim walczył o jedzenie miał w sobie wszystko to, czego nie miał w czasie wyjazdu z Poznania. Przeszedł dymem, i miał resztki poprzedniej herbaty. Tak więc sobie siedzę spokojnie i piję herbatę, całkiem pewien byłem że nie najdzie mnie sanepid.... ale kontrola jednak była! Okazało się, że wpis do wpisownika to nie była ściema Anyczki. Przyszedł mości strażnik i już chciał coś powiedzieć, alem mu przerwał:
- Dzień dobry, zapraszam, może herbaty ciepłej... taki mróz!
Jegomość zdębiał, było to widać na jego twarzy. Pewnie spodziewał się jakiejś pijanej chołoty. Rozglądając się uważnie po chałupie, zaczął nawijać, że on to nie, ale odgórnie ma nakaz, i ze nie wolno i takie tam pierdoły. Jak na moje minimalistyczne pojęcie higieny i porządku w Bieszczadach to w chacie lśniło czystością. W istocie to poprzedniego dnia Ala dokładnie zadbała o ład, a ja starałem się nie nabrudzić. Facet opowiadał, że się policja interesuje, bo wypadek był, że pili, że hałasowali, że drzewa piłą wycinali (wow), że w ogóle źle się dzieje. Cały czas starał się przygotować mnie do wręczenia mandatu- za naruszenie dóbr.
- O zmroku chatę zobaczyłem, pusta była, to się rozgościłem na noc. Co ja mam, na śniegu spać jak chata pusta stoi?
Na te słowa facet całkiem zaniemówił, znów zaczął bąkać pod nosem, ze on wie, ze też chodzi po górach......a niech se chodzi, bylebym miał spokój! Popytał jeszcze o tych co tu półki robią, że w ogóle po co ten syf – tu wskazał na kuchnie. No i nie wytrzymałem! Kto co może zostawić, to zostawia, dla tych co może nie mają, a potrzebują: ryż, herbata, sól, cukier, zupy chińskie- niby żaden majątek, a nieraz bezcenne. Będzie mi tu mówił że źle że jest takie coś! Na koniec stwierdził że ma tu nikt nie przychodzić (jak bym ja tam woźnym był) bo oni (myśliwi) na sylwestra chcą przyjść.
- Jak pan potrzebuje z kolegami intymnej sytuacji to mogę iść na strych zawsze, albo ..... gdzieś indziej.
Facet widział ze spokój jest, a ja już swoje zdanie mam, i nie przekona mnie..... pojechał sobie. Chwila sprzątania, ostatni wpis do zeszytu i czas wyruszać!

Okazało się, ze przygoda dopiero się zaczęła! 20 minut drogi w stronę asfaltu usłyszałem wycie. Nie wiem czy wilk, czy pies- ale głodne w dupe ugryzie tak samo boleśnie. Słychać było szczekanie i wycie, lekki dreszcz, ale chwilę posiedziałem sobie i posłuchałem. Kto wie kiedy będę miał znów okazję. Wycie to narastało, to cichło, piękna melodia do tych widoków. Koło leśniczego widziałem zielonego malucha którym przyjechał mój poranny gość, kawałek dalej minął mnie jakiś myśliwy – lufa mu przez okno sterczała, skinąłem głową na „dzińdybry”, uśmiech nic nie kosztuje a zyskać można sporo. Facet się uśmiechnął, jak by mnie znał skąś, może to ten co u niego w styczniu gacie zostały, co to je w maju znalazłem w krzakach (patrz relacje). Po chwili myśliwy znów mnie mija. Uśmiech zaowocował dojazdem do większej miejscowości. Tam wyciągnąłem moją tajną broń- sutanne, i hajda do domu!

Zaczęło się. Złapałem wana, chewrolet jakiś. 2 facetów, jeden chłopak i jedna sikorka młoda. Kierowca łudząco podobny do jednego znanego naszego aktora. Nie mam pamięci do nazwisk, i dobrze, bo nawet jeśli, to facet chciał zapewne odpocząć od wszystkiego.... Chwila rozeznania, i okazało się że nie jadę do Sanoka, ale do Krakowa. A co mi tam.
- A wie pan, bo ja żaden ksiądz. Od wuja dostałem, co by na stopa łapać.
Ten tekst całkowicie rozbroił wszystkich w aucie. Tak się to im spodobało, że pod Krakowem załapałem się na obiad. Jakaś wieś, piękne miejsce, stara wielka chata, wystrój jak z muzeum. Portrety rodzinne, święte obrazy, no obłęd! Obiad też pycha! W Krakowie wlazłem sobie na autostradę...... macham podjechałem sobie na rozjazd na Katowice. Dalej się zaczęła jazda!
Zatrzymało się coś, zapakowane strasznie, no ale cóż.... byle do przodu! Wsiadam..... temat nr 1- objawienia, temat nr 2- cuda uzdrowienia. Nie ma nic gorszego niż religijni fanatycy- i chyba wolę już tych islamskich- bum, i człowiek się nie męczy.
- A ksiądz z jakiej parafii?
Już chciałem ściemniać: „Krywe”, hehehe, ale co mi tam, powiedziałem prawdę o wuju. Nagle w aucie zaczęło grzmieć, kierowca o dość tępym wyglądzie zaczął mi „po katolicku” ubliżać typu „ty szczwany lisie” i w ogóle, z trudem zachowałem się poważnie. Po 3 latach przebywania z klerem, dobrze wiem, że można albo przyznać im rację, albo doprowadzić ich do furii, żadnych szans na dialog- w tym przypadku w lot pojąłem że z „mojej reguły” nie ma wyjątków.
- To za pokutę w czasie podróży będziesz słuchał naszych opowieści o Matce Teresie!
Łomatko!!! Sporo się o niej nasłuchałem, oczywiście same superlatywy, „a w Warszawie to te Tereski to klawe babki”. Tyle mi przychodziło na myśl pomysłów, co by nawiązać rozmowę.... wiadomo, inteligentny zawsze się dogada, choćby i z osłem. Tu jednak chodziło o moją własną dupe- aby ją zawieźć na noc do domu- nie ma miejsca tu na pomyłki obyczajowe! Morda w kubeł i jadę dalej! Ileż można słuchać o dobroci, miłosierdziu itd. Usnąłem. Zostało to uznane za nie dotrzymanie umowy z mojej strony (miganie się od pokuty). Jeden z ideologicznych zboczeńców przedstawił mnie przed dość konkretną (jak na tę grupę zawodową) propozycją- albo miałem oddać kieckę i jechać dalej, albo nie. Tyle radości czerpię z tej kiecki (że o obiedzie nie wspomnę).... ci ludzie nie wiedzieli jaką to ma wartość. Burżuje jechali autostradą 90km/h więc nie miałem żalu opuszczając bądź co bądź zatłoczone auto. Zimno, mokro, ale przynajmniej z dala od dziwaków (sam sobie stanowię normę). Na odchodne:
- A to nie podziękujesz nam że cię tyle kilometrów przewieźliśmy?
Spojrzałem na wschód, na zachód (tak na oko, po asfalcie), no nie! Kolesie przegięli pałe! Ani bramki, ani zjazdu, jedynie że pod wiaduktem stałem i nie mokłem. Mogli mnie na Tarnawę wywieźć równie dobrze! Dałem upust swojej wulgarności, tak aby wiedzieli dobrze, że źle zrobili! Do zjazdu miałem pół godziny drogi. W deszczu, pokonałem cały odcinek, i doszedłem do wniosku, że jeśli ktoś uszyłby kiecke z polaru, albo z podszewką z membraną zrobiłby na tym złoty interes. Woda siąkła od dołu strasznie i spodnie były przemoczone. Dalej juz bez wiekszych sensacji dotarłem do Wrocławia. Przez Wrocław przewiózł mnie pewien młodzieniec, który świadom że wiezie księdza czerwone światło interpretował jako „avanti avanti”, pędziłem przez środek miasta zupełnie jakby obwodnicą, może i głupie, ale ciekawe przeżycie- usłyszałem
- Jak by co, to z ostatnią posługą!
- Ok.
Na wylocie rachu ciachu i już grzałem swe przemarznięte nogi w jakimś dostawczym......
Czas przejazdu 10h.

DUCHPRZESZŁOŚCI
10-11-2006, 16:01
Barnaba super relacja. Twoja tajna broń też mi się podoba, tylko uważaj "mochery" Cię ukamienują.

Barnaba
10-11-2006, 16:17
hehehe będę musiał się mieć na baczności. nie ma nic gorszego niż ideologiczni zboczeńcy i fanatycy religijni!!!

buba
10-11-2006, 18:17
ja tylko chcialam zauwazyc ze szkoda ze nie masz zdjec w kiecce i z tymi roznymi typami co cie wozili! myslalam ze tu dokumentacja tez bedzie...;)

Anyczka20
10-11-2006, 19:01
Specjalnie dla Buby... wielebny Barnaba :mrgreen: :twisted:

DUCHPRZESZŁOŚCI
10-11-2006, 19:52
Wielebny w takiej wygniecionej kiecce to chyba z niezłej bibki żeś wracał. A z tą czołówką to jak duszpasterz górników.

wojtek legionowo
10-11-2006, 23:35
Szkoda,że Ala nie przesłała zdjęć ze sklepu w Cisnej.
Oj byłby ubaw.
Pozdrawiam

Barnaba
11-11-2006, 16:18
Anyczka! ProsiiiiIImy

buba
13-11-2006, 13:32
dzieki anyczka!!! suuuuuuuuuuuuuper!!! :D

Barnaba
27-11-2006, 07:24
Buba! Dałaś ciała! Szkoda, bo była okazja..... może innym razem się dasz namówić....
Ja właśnie przyjechałem do domu.... jak się wyśpię (a może i umyję) to napiszę jak fajno było!
Na wstępie jeszcze chciałem podkreślić istotną rolę Wojtka. Dziękuję!

buba
27-11-2006, 13:28
wiem, wiem :(... co ja poradze ze ja w zimie jestem w pol-snie zimowym ;) ;) ale pogoda ci sie zajebiscie udala!!!! lepiej nie mogles trafic w ta pore roku :) czekam na zdjecia i opisy !!!!

Barnaba
27-11-2006, 14:00
Zdjęć będzie skromnie, nie miałem aparatu.... może Wojtek wesprze tu relację... pstrykał conieco...

bertrand236
27-11-2006, 14:25
To może narysuj ;)

Barnaba
03-12-2006, 02:02
chyba mnie z Jabolem pomylono. Ja pstrykam, Jabol rysuje :) a widziałem widziałem.... świeczkę ostatnio ładną zmajstrował, ale gdzie ona narysowana.... chyba część z Was już wie :)

Barnaba
06-12-2006, 04:20
:twisted:

Barnaba
06-12-2006, 04:23
:twisted: A relacja u mnie na www:)

Barnaba
22-02-2007, 03:12
relacja luty 2007 (http://www.jacek54.user.icpnet.pl/05bie/rel/0702/index.htm)

Barnaba
06-05-2007, 18:24
Relacja maj 2007 (http://www.jacek54.user.icpnet.pl/05bie/rel/0705/index.htm)
Będę w miarę możliwości dodawał relacje z kolejnych dni

Barnaba
07-05-2007, 19:35
w powyższej relacji... opisany już dzień 4 wędrowania.

Barnaba
19-08-2007, 18:21
Jest już pierwsze 6 dni relacji z wyjazdu lipcowo - sierpniowego.
http://www.jacek54.user.icpnet.pl/05bie/rel/0707/index.htm

Barnaba
27-08-2007, 23:59
Zaczyna się relacja wyjazdu sierpniowego. Polecam. W relacji będzie błądzenie po Bieszczadzkim Worku, oraz trasa od Źródeł Sanu, do Wołosatego "po słupkach"
http://www.jacek54.user.icpnet.pl/05bie/rel/0708/index.htm

Barnaba
11-09-2007, 01:03
Tym razem coś innego. Zawsze brakowało mi czegoś do relacji, teraz jest tekst, są zdjęcia, i jest muzyka. Zapraszam serdecznie:

http://www.jacek54.user.icpnet.pl/05bie/rel/0708v2/index.htm

calanthe
11-09-2007, 14:16
całkiem fajnie Ci to wyszło:)

bertrand236
11-09-2007, 15:17
Swoje uwagi przekażę Ci w realu /nie mam na myśli supermarketu/, bo znowu przeczytamy uwagi;) o tym, że razem nie rozmawiamy... :lol: :lol: :lol:

buba
11-09-2007, 16:13
super filmik :) zreszta juz ci pisalam :)

ciekawe czy znow co niektorzy beda sie doczepiac "zakazanego miejsca M." czy z papierem w rece juz mozna ;)

włóczykij
11-09-2007, 18:34
qrczę !!!
Piszę to bez wazeliny: pełen profesjonalizm. Ciekawie i z humorem :razz:

DUCHPRZESZŁOŚCI
11-09-2007, 19:03
Barnabo!
Super filmik, dobrze się ogląda, i chce się więcej i więcej. Moje szczere gratulacje.

sir Bazyl
11-09-2007, 19:55
Barnabo, pozwolisz, że wytknę jedną jego wadę (jego, znaczy się filmu, a nie jego twórcy Barnaby, i tu z kolei nie chodzi mi o realnego twórcę Barnaby lecz o scenarzystę i reżysera w osobie jego, czyli o tego, o którego jak wcześniej napisałem się nie rozchodzi, lecz o jego dzieło):
on za krótki jest! Chylę czoła i pozdrawiam.

Michał
11-09-2007, 22:02
Heh


ciekawe czy znow co niektorzy beda sie doczepiac "zakazanego miejsca M." czy z papierem w rece juz mozna ;)
Zaparłem się i obejrzałem do końca - gdzie ten "naukowy" wątek. Kolejna okazja do zadeptania tego teoretycznie chronionego.
Żenada!!!???

Czekamy na wyniki badań - ile roślin zgnieciono, ile robaczków ugryzło w dupę, a ile nas olało, itp

Buba - doczepiać czy czepiać?

Feee

Barnaba
12-09-2007, 02:55
Barnabo, pozwolisz, że
Jak tak tylko powiem.... to co napisałeś szalenie mnie rozbawiło. ot co.\
Co do Twojej uwagi dotyczącej, nie mojej, a skądże długości.
Odpowiadam, bajać, snuć opowieści, śpiewać, można do rana. Film ten mógłby nie mieć końca, tak samo jak moje wyjazdy.
ALE Imperialistyczna technologia zachodu, ogranicza naród, określając maksymalną długość animacji do 10 minut. Uważam to za śmieszne, i będę się staral omijać za każdym razem kiedy się tylko da.
Niestety moja strona jest na grzecznościowo udzielonych serwerach, więc jakoś nie mam głowy na szukanie darmowego serwera, bez reklam, co by mi pozwolił wsadzić np 40 MB plik video, a do tego byłby na tyle szybki, aby odtwarzanie było w miarę płynne.
Reasumując, pewnie kijem rzeki nie zawróce, bede musiał się dostosować (znowu!!! grr). Chyba że ktoś ma jakieś pomysły?


Do wypowiedzi Michała ustosunkuję się później.

Michał
12-09-2007, 07:46
Witaj

Do wypowiedzi Michała ustosunkuję się później.

Mam tylko nadzieję, że wziąłeś "poważnie" moją wypowiedź i skrobniesz już zupełnie poważnie, co tam fajnego porozdeptywałeś:-D
Dawaj wyniki!!!

Pozdrawiam

andrzej627
12-09-2007, 17:59
Chyba że ktoś ma jakieś pomysły?

Na YouTube dluzszy film trzeba podzielic na odcinki o maksymalnej dlugosci 10 minut a potem zrobic "playlist" calosci. Widz moze ogladac pojedyncze odcinki albo calosc.

Barnaba
12-09-2007, 19:23
Na YouTube dluzszy film trzeba podzielic na odcinki o maksymalnej dlugosci 10 minut a potem zrobic "playlist" calosci. Widz moze ogladac pojedyncze odcinki albo calosc.
Dzięki serdeczne. Puki co, przetestuję jeszcze serwis video google. Tam można dłużej, albo nie doczytałem... choć Youtube jakoś tak mi się spodobało... hmmm. W sumie ograniczenie 10 minut to takie zapewnienie, że nie będzie dłużyzny...

Barnaba
12-09-2007, 20:46
Heh
Zaparłem się i obejrzałem do końca - gdzie ten "naukowy" wątek.

Nigdzie nie pisałem że będzie naukowy wątek. Przykro mi że Cię rozczarowałem.


Kolejna okazja do zadeptania tego teoretycznie chronionego.

Michale, po drodze tam śmigają bynajmniej nie z buta, panowie z SG. Jest tam zarastająca droga, którą spokojnie można sobie iść, nie obawiając się o rozdeptanie jakiejś rośliny. Nie bój. Znam różnicę między rozdeptywaniem, a przejściem.


Żenada!!!???

Michale, nic na siłę, nie ciągnę Cię na Moczarne, mimo że zezwolenie moje obejmuje 2 osoby towarzyszące. Jeśli irytuje Cię ten wątek, możesz przestać go czytać, no chyba że znajdujesz w nim coś godnego uwagi, wtedy zapraszam do dalszej lektury.


Czekamy na wyniki badań - ile roślin zgnieciono, ile robaczków ugryzło w dupę, a ile nas olało, itp

Michale, nie prowadzę takich badań, może choć Ty, na jakimś ciekawym obszarze... Moje badania dotyczą czystości wód w potokach. Jest to praca magisterska, robiona przy większym projekcie naukowym mojego promotora. Podobną pracę piszą też studenci z Rzeszowa. Z racji tego że cenię sobie spokój, mogę zapewnić jedynie, że po obronie pracy (o czym z pewnoscią czytelnicy forum się dowiedzą) na prośbę prześlę mailem wyniki badań.

Dla Twojej informacji Michale, rośnie tam sobie Dziewięćsił bezłodygowy np. I nie rozdeptałem, nie przeszedłem nawet po nim.... bo po co. Zdjęcie u mnie na www :)

Aby co upierdliwszym zamknąć usta, informuję, że zgodę na prowadzenie badań uzyskałem od Dyrektora BdPN, z zaznaczeniem, że będę te badania uzgadniał z odpowiednimi Leśniczymi. W istocie sprawy, moje działania na rzecz pracy mgr w Bieszczadach sprowadzają się do pobrania prób wody w wybranych miejscach(też skonsultowanych z miejscowymi specjalistami interesującej mnie dziedziny), określenie składu gatunkowego cieku, oraz jego budowy morfologicznej.



Buba - doczepiać czy czepiać? Feee
Tak jest Michale, feee, nie rób prosze ani jednego ani drugiego.

andrzej627
12-09-2007, 21:44
W sumie ograniczenie 10 minut to takie zapewnienie, że nie będzie dłużyzny...
Masz rację. 10 minut to bardzo dużo. Jeżeli masz długi materiał filmowy, musisz się bardziej wysilić, aby dokonać wyboru i zmieścić się w 10 minutach. Jeżeli nie dasz rady, podziel materiał na odcinki, a z nich zrób "listę odtwarzania".

Michał
12-09-2007, 22:00
Witaj

Nigdzie nie pisałem że będzie naukowy wątek. Przykro mi że Cię rozczarowałem.
No mnie także jest przykro:sad:

I jeszcze mi przykro, że śmigają tam wózki SG i służb leśnych i inne. No ale którędyś muszą i fertig.

I jeszcze mi przykro, że nie ciągniesz mnie na Moczarne. Jakoś przeżyję - w końcu od zeszłego roku chyba niewiele się tam zmieniło.


Moje badania dotyczą czystości wód w potokach. Jest to praca magisterska, robiona przy większym projekcie naukowym mojego promotora. Podobną pracę piszą też studenci z Rzeszowa.

Ciekawym kryteriów oceny czystości i wniosków


W istocie sprawy, moje działania na rzecz pracy mgr w Bieszczadach sprowadzają się do pobrania prób wody w wybranych miejscach(też skonsultowanych z miejscowymi specjalistami interesującej mnie dziedziny), określenie składu gatunkowego cieku, oraz jego budowy morfologicznej.

Hmmm, jak sobie radzisz w takim razie - oznaczenie pewnych parametrów wody wymaga wykonania badań w ciągu 4h lub 24h. A jak z utrwalaniem prób? transportem? (temeperatura).
No toś prawie mnie strącił z krzesła:shock:


Tak jest Michale, feee, nie rób prosze ani jednego ani drugiego.
A gdzież bym śmiał:!: Ja:?: A w życiu.

Pozdrawiam
i czekamy na wnioski i trzymamy kciuczyska za powodzenie

Barnaba
13-09-2007, 02:53
Widzę, ze dialog się rozwinął, więc wyjaśniam....
Kryteria oceny czystości wód obejmują .... mnóstwo wskaźników :
fizyczne- temp barwa zapach
tlenowe- tlen rozp, BZT5
biogenne- amoniak azotany, fosforany
zasolenia- przewodność, zasadowość siarczany
met ciężkie- As Ba Zn Cu
zaniecz. przemysłowych- cyjanki, pestycydy
biologiczne- saprobowość, fitoplanktony
mikrobiologiczne- miano coli.

Ja badam BZT5, tlen rozpuszczony, azotany, azot amonowy, fosfor ogólny.

Tyle jeśli chodzi o aktualne badania monitoringowe. Sprawa ma jednak drugie dno. Wedle obecnego monitoringu wód, taka rzeka jak Biebrza (chyba), jest wedle oceny stanu wód ściekiem, i najlepiej byłoby ustawić tam oczyszczalnie wód. W istocie jest to jedna z najczystszych rzek w tej częsci Europy, i wielu naukowców śmiga tam ją badać. Ona taka tam po prostu jest, taka naturalna, i chyba nie należałoby poprawiać natury.

W tym celu opracowano (co nie jest nowością na świecie), system oceny wód na podstawie tego co tam rośnie Wszystko jest w odniesieniu do określonych gatunków wskaźnikowych. Jest to o tyle lepsze, że np słoneczne popołudnie w sierpniu, w wodzie było ileś tam tlenu, przyjmijmy 115 %, podczas gdy powtórzone badanie dnia następnego, mniej więcej o tej samej godzinie, ale już w dzień pochmurny wykazało ok 80% tlenu. Parametr zmienił się znacznie, a woda taka sama. Tak samo jest z całą badaną chemią, wszystko zależy od pogody, pory dnia, wszystkiego co wpływa na życie w wodzie- na ilość tlenu ma wpływ np tempo fotosyntezy roślin.

Tak więc stąd te określenie składu gatunkowego cieku, budowy morfologicznej itp... Badania wody będą 2 metodami.

Co do tempa samych badań, zgadzam się, czas ma istotne znaczenie, ale nie zawsze. Np fosfor po odpowiedniej obróbce odczynnikami daje się cały oznaczyć (określić ilość) nawet po roku. Do dziś zalegają na uczelni jeszcze próbki z końcówki sierpnia. Co do BZT5 to są do tego szklane butle (prawie jak aptekarskie), i tam stosunki tlenowe się nie zmieniają. Co do związków azotu.... to muszę się spieszyć. Czas to 24- 48h. W praktyce wyglada to tak, ze jednego dnia pobieram wodę, drugiego jade do miasta, a trzeciego siedze w labolatorium.
Aby podgodnić nieco robotę, był w sierpniu wyjazd naukowy (w Tarnawie -> patrz relacja) mieliśmy tam spektofotometr (takie małe labolatorium) i robiliśmy analizy po nocach. Powtórzenie tego planuje się na jesień. Tak więc sprawa nie wygląda aż tak tragicznie.

Sam z siebie chce jeszcze przeforsować pestycydy i miano coli- czyli co ludzie tam broją. Od Tadka Kwolka (leśniczy z Negrylowa) dowiedziałem sie że Ukraińcy mają w zwyczaju coś czasem spuszczać do Sanu- jeszcze powyżej Niedźwiedziego.... W ogóle to co tam sie na potokach dzieje, to chyba sie tyle nie dzieje na takim samym odcinku mojej rodzimej Warcinki.... cyrk na kółkach. Znalazłem np głębie na Sanie ok 2,5m!!! I to jeszcze przed Stuposianami......

O a propos Stuposian, ponoć tam na Sanie, gdzieś właśnie na wysokości Stuposian, wybija spod dna ropa. Ktos wie, gdzie?

Michał
14-09-2007, 10:35
Witaj

.....?
Barnaba - bój się matki i ojca!!
Co Ty wypisujesz?
Kto Ci naopowiadał takich dziwolągów?
Alebo wpuszczają Cię w jakiś kanał, alebo to jakiś lewy program!

Daj no mnie jakieś namiary na ten program - niech no się oświecę!

Pozdrawiam

Barnaba
14-09-2007, 14:32
jakich dziwolągów znowu?
Co do nowej metody monitoringu wód, to jest to już "dopinane" i zaklepane przez MOŚ jako obowiązująca metoda od przyszłego roku. Nie czytałem jeszcze, ale ma to też ścisły związek z Ramową Dyrektywą Wodną- mniemam że ujednolicenie metodyki. (W monitoringu wyniki badań muszą być porównywalne- a wiec i metodyka badań musi być jednakowa w UE)

Michał
14-09-2007, 14:55
Witaj

jakich dziwolągów znowu?
Co do nowej metody monitoringu wód, to jest to już "dopinane" i zaklepane przez MOŚ jako obowiązująca metoda od przyszłego roku. Nie czytałem jeszcze, ale ma to też ścisły związek z Ramową Dyrektywą Wodną- mniemam że ujednolicenie metodyki. (W monitoringu wyniki badań muszą być porównywalne- a wiec i metodyka badań musi być jednakowa w UE)

Nie ma czegoś takiego jak "metoda monitoringu wód". Badania poszczególnych wskaźników wykonywane są w oparciu o normy (aktualnie dostosowane do wymogów europejskich) z zalecanymi metodami referencyjnymi.
Według RDW możesz, a raczej musisz dokonać oceny stanu na podstawie wyników badań.
Dlatego nie dziw się, że woda praktycznie "czysta chemicznie" będzie zakwalifikowana jako ściek ze względu na miano Coli - i odwrotnie. Decydują kryteria.
Stąd moje pytania o to i zastrzeżenia co do sensu pobierania prób w sposób jaki podałeś (vide normy).
Dlatego także jeży mi się na plecach włos, jak piszesz, że "fosforany' możesz sobie utrwalić chemicznie i po np roku ponownie, albo dopiero co wykonać oznaczenie. Poczytaj normy.
Poza tym - jaki przyjęto punkt odniesienia?

P.s.
w zasadzie to jest zdecydowane OT i jeżeli masz ochotę, aby cosik wyjaśnić - pisz na priv.

Pozdrawiam i życzę powodzenia

Barnaba
14-09-2007, 22:10
Witaj

P.s.
w zasadzie to jest zdecydowane OT i jeżeli masz ochotę, aby cosik wyjaśnić - pisz na priv.


chylę czoła....
ale jednak.....
Co do fosforanów, są metody obliczenia fosforanów na podstawie ilości fosforu ogólnego. Pobierając próbkę, cały fosfor zostaje w wodzie- nie tworzą się pęcherzyki gazu ze związkami fosforu- dzięki temu można oznaczyc ten cały fosfor w dowolnym czasie. Może nie jest to zgodne z metodyką, ale w praktyce nie ma to znaczenia na wynik (czyli ilość mg/l). Koniec kropka.

Co do azotanów- robię co mogę aby zminimalizować czas do badania, i wyniki też są miarodajne. W istocie tylko ispektorzy OŚ i inni, co codziennie kursują do labolatorów i w teren są w stanie zrobić to idealnie- a nawet nie, bo np ciężko zrobić trasę, aby w każdym punkcie pobierać wodę w tym samym czasie, tej samej pogodzie itd...

W sprawie kryteriów badań zgadzam się z Tobą, i wlaśnie to jest chore, i ulega od przyszlego roku zmianom. Woda będzie oceniana na podstawie tego co w niej żyje (bardzo ogólnie ujmując). Przyznasz chyba, że rośliny są bardziej odporne na chwilowe zmiany chemii wody, a dzięki temu stanową lepszy punkt odniesienia do oceny tychże wód. Przykladowo po deszczu, czy w czasie suszy stężenia substancji w wodzie mogą się szalenie wachać a nie o to tu chodzi aby oceniać wodę w bardzo nietypowych warunkach.

Nawet laik się kapnie, jak uszłyszy "w tym lesie żyją niedźwiedzie"- daje to obraz trwałego czystego i spokojnego siedliska. Jeśli by się powiedziało o tym samym, że np materia organiczna gleby to ileśtam procent, a skład czegoś innego w powietrzu to ileś tam mg/m3, a natężenie hałasu ...... powstaje bardzo konkretne wyobrażenie chwilowego stanu jakiegoś obszaru. Podobnie jest z wodą i roslinami co w niej żyją, a także mikroorganizmami, rybami itp.

Ustalmy proszę, ze po obronie, wystawię linka do pracy i narażę się na kolejne pytania w temacie ok?

Michał
15-09-2007, 00:28
Witaj

....Ustalmy proszę, ze po obronie, wystawię linka do pracy i narażę się na kolejne pytania w temacie ok?

OK

Barnaba
18-09-2007, 18:20
...

Barnaba
28-09-2007, 00:59
Z wolna, acz nieuniknionym zbliża się kolejny wyjazd. Znów mapy walają się w klopie, na stole i mam pytań parę. Pytania o porady.

1. Pas graniczny od Cymira (lub jak kto woli Beskid Wołosacki, do słupka nr 50 ktoś szedł? Istotne informacje jakie mnie interesują, do ścieżki aby dojść z Wołosatego jakoś, i zejść do stokówki. Ciekawi mnie też czy stokówka jako taka przedstawia w sobie coś a tyle ciekawego aby zrezygnować z granicy?

2. Czy scieżka z Magury Stuposiańskiej przez Pawłową Łuke do wypału jest widoczna , czy jest widoczna tylko na mapie?

3. Toż samo pytanie dotyczy ścieżki z Dwernika na Wetlińską.
4. Czy drogą, która idzie ze Smereka w stronę granicy mozna potem dojść na Okrąglik? W sensie czy jest jakaś ścieżynka, czy chaszczować trzeba?

Barnaba
10-10-2007, 04:30
wiedziałem!!! Plany swoje, a rzeczywistość....
Miały iść zdjęcia na zagadki, poszły na relacje! Siedziałem non stop sporo czasu, i popełniłem takie to o... Coś czego w tej relacji nie znajdziesz.... wyjazd ten był dla mnie osobiście wyjątkowy. Jak było? Zapraszam:
http://pl.youtube.com/watch?v=JOgMbMRkmdI&feature=PlayList&p=347A2BB0504611AD&index=0&playnext=1

Barnaba
10-10-2007, 16:46
a jak ktoś nie chce w kawałkach to dałem też na video google- niby testowo, ale jest ok.
http://video.google.pl/videoplay?docid=-6479265388307836132&hl=pl

Browar
10-10-2007, 22:21
No niezłe,gratulacje

Barnaba
01-12-2007, 02:19
wracam do "korzeni" czyli teks pisany, a niech sobie ludzie słuchają co tam tylko chcą. Wyjazd był taki, że i zdjęć niewiele.

ot ralacja z pierwszego dnia u mnie na www, a oto bezpośredni link:
http://www.jacek54.user.icpnet.pl/05bie/rel/0711/index.htm

buba
01-12-2007, 08:18
zdjec niewiele tzn.wogole jakies sa????

Barnaba
01-12-2007, 13:24
jest, ale tylko parę, i nie ma widoków..... z resztą sama zobaczysz :)

Barnaba
12-03-2008, 18:37
Moja produkcja z marca 2008.
http://www.barnaba.user.icpnet.pl/05bie/rel/0803/index.htm

Barnaba
09-05-2008, 17:45
Kolejna relacja maj 2008 zapraszam - dzień pierwszy
http://www.barnaba.user.icpnet.pl/05bie/rel/0805/index.htm

Barnaba
19-05-2008, 23:26
relacja z majowego wypadu zakończona.... (link powyżej)
lada chwila zacznę pisać Polejowo- Kimbowe - Bertrandowe melanżowanie ups, podróżowanie :)

joorg
20-05-2008, 00:10
Kolejna relacja maj 2008 zapraszam - dzień pierwszy
http://www.barnaba.user.icpnet.pl/05bie/rel/0805/index.htm

Wiesz co Barnaba ...?? jesteś młodym człowiekiem , ale takiego marudy już dawno nie czytałem .. cała Twoja relacja to jedno wielkie narzekanie i marudzenie....to psy sikają , to żurek zimny itd.
To jest pierwsza Twoja taka pesymistyczna relacja... a weż Ty się w garść, a "olej" te psy i zimny żurek,jak widziałeś co się dzieje to trzeba było się tam nie zatrzymywać i zabierać stamtąd ... są przyjemniejsze chwile w życiu i szkoda czasu .

vm2301
20-05-2008, 00:17
Eee marudą raczej straszna nie jest. Takie tam przesilenie wiosenne przeżywa;) no i delikatny to chłopak z miasta...

Ja bym natomiast (skoro Joorg psioczenie rozpoczął to i ja sie przyłączę) radziłbym sie zastanowić nad kolorystyką stronki, bo ta jest tak niemiłosiernie oczojebna, że po każdym fragmencie trza długo dawać oczom odpocząć. Ten kontrast jest bolesny.

Pozdrawiam:)

Barnaba
20-05-2008, 01:12
Joorg, nie to że maruda, tylko pisałem co uważam za stosowne. Kwestia odbioru- koleżankę dziś to rozbawiło.
vm2301 kolorystyka stronki się nie zmieni, bo musiałbym zmienić arkusz stylów a wtedy miałbym dużo dużo zabawy- na którą nie mam teraz czasu ani ochoty. Proponuje skopiować tekst do notatnika, albo jak masz wrażliwe oczy zmienić obraz na bw

vm2301
20-05-2008, 09:49
Coś wypróbuję, bo czyta się fajnie:)

Barnaba
20-05-2008, 18:52
i znów w nowoczesnej formie zapraszam na relacje z najnowszego łazikowania
http://www.barnaba.user.icpnet.pl/05bie/rel/0805v2/index.htm

Pyra.57
20-05-2008, 19:57
Barnaba bój się najwyższego toć zamęczysz to biedne zwierze. Ale swoją drogą te nowoczesne formy przekazu mnie osobiście się podobają. Czekam na ciąg dalszy.

pozdrawiam
Marek

joorg
20-05-2008, 21:27
i znów w nowoczesnej formie zapraszam na relacje z najnowszego łazikowania...

Barnaba , to jest rewelk, 3 w jednym ..zdjęcia ,opis i muzyka -też dobra, no i nie marudzisz;).
ps.ale osła to zajeżdziłeś chyba.

Michał
20-05-2008, 22:02
Witaj

... kolorystyka stronki się nie zmieni, bo musiałbym zmienić arkusz stylów a wtedy miałbym dużo dużo zabawy- na którą nie mam teraz czasu ani ochoty. Proponuje....

Nie pitol Barnaba - ja se tak z nudów ten Twój plik "styl.css" oblukałem. Jeden wpis i wyszła śliczna stronka w łagodnym odcieniu szarego.
Proponuję Ci więcej szacunku dla odwiedzających witrynę. Walenie po gałach to chyba przesada.
I nie leń się - czekam na obiecane materiały.

Pozdrawiam

Polej
20-05-2008, 23:35
Barnaba, teraz żałuję, że nie poszedłem z Tobą pierwszego dnia :-( .

Barnaba
31-05-2008, 12:02
zapraszam wszystkich na drugą część relacji,
http://www.barnaba.user.icpnet.pl/05bie/rel/0805v2/index.htm

Pyra.57
31-05-2008, 14:41
Barnaba ale towarzystwo opieki nad zwierzętami zajmie się Twoim przypadkiem. Masz to jak w banku. Z relacji wynika, że na KIMB-ie się działo .... i już żałuję, że w tak zacnym towarzystwie nie uczestniczyłem w obradach.

pozdrawiam
Marek

Barnaba
31-05-2008, 16:12
Barnaba ale towarzystwo opieki nad zwierzętami zajmie się Twoim przypadkiem. Masz to jak w banku.

pozdrawiam
Marek

eee Tak serio to ja na nim nie jechałem nigdzie... No co innego jak bym galopem ze Stuposian do Tarnawy zajechał... Polubiłem tego osiołka zanim jeszcze na niego wsiadłem :) Taki osioł wydaje się być idealny do noszenia czteropaków- po dwa z obu stron.

pioabram
31-05-2008, 22:52
boze!! i ten osiłek to wytrzymal!ale cona to ,:Towarzystwo opieki nad Zwierzętami"???

pioabram
31-05-2008, 22:57
Bo Jezus...wiadomo,ale .....Barnaba na osiołku???To jakas prowokacja,na tym forum??

pioabram
31-05-2008, 23:12
eee Tak serio to ja na nim nie jechałem nigdzie... No co innego jak bym galopem ze Stuposian do Tarnawy zajechał... Polubiłem tego osiołka zanim jeszcze na niego wsiadłem :) Taki osioł wydaje się być idealny do noszenia czteropaków- po dwa z obu stron.


Barnaba ale towarzystwo opieki nad zwierzętami zajmie się Twoim przypadkiem. Masz to jak w banku. Z relacji wynika, że na KIMB-ie się działo .... i już żałuję, że w tak zacnym towarzystwie nie uczestniczyłem w obradach.

pozdrawiam
Marek
Poprostu zamieszczanie takich fotek,na biezczadzkimforum jest co najmniej nie smaczne!!biedne zwierzę!i jeszcze wszczy sie zachwycaja,nad bohaterskim Barbabą!

pioabram
31-05-2008, 23:16
eee Tak serio to ja na nim nie jechałem nigdzie... No co innego jak bym galopem ze Stuposian do Tarnawy zajechał... Polubiłem tego osiołka zanim jeszcze na niego wsiadłem :) Taki osioł wydaje się być idealny do noszenia czteropaków- po dwa z obu stron.


Miałes tupet!i co na to Bertrand??to chyba nie w stylu, u, Arkadiego Fidlera??

vm2301
31-05-2008, 23:29
Proponuję jeszcze zamieścić 35 postów kolejno powołując się na WWF, Greenpeace, LOP i Wojciecha Cejrowskiego.

Ewentualnie w 36 wspomnieć o relacji, hehe

Masz chłopie zdrowie;)

Barnaba
31-05-2008, 23:33
Poprostu zamieszczanie takich fotek,na biezczadzkimforum jest co najmniej nie smaczne!!

Pierwsze primo:
Zamieszczane zdjęcie nie jest na forum bieszczadzkim.

Drugie primo:
Nikt Ci nie każe jeść przy komputerze!

Trzecie primo (najważniejsze):
Na przyszłość poczekaj do następnego dnia z pisaniem posta i przemyśl dokładnie co chcesz napisać- albo używaj opcji "edycja".


Prośba do Zielonych:
Czy dałoby się sklecić posty tego jakże wrażliwego czytelnika forum (pioabram) do jednego posta? Tak aby porządek był, bo wypowiedzi z kolejnych postów nie wnoszą wiele nowego do dyskusji i nie zakłócają jej biegu.

pioabram
31-05-2008, 23:48
Do jakiej dyskusji?Na temat,twojego ,"bochaterskiego"ujezdzania osIołka".a moze ?Wskocz ,dla rozwiniecia tematu na Krowe,a moze poprostu,na konia!!Ot tak,dla rozwinięcia dyskusji,ptt.np,"Barnaba na osiołku",Barnaba na osle",
<KON i Barnaba"

pioabram
31-05-2008, 23:57
Ale fotke,jak ujezdzasz Zółwia z galapagos tez, bym,chętnie zobaczyl,(Izapewne nie tylko ja), ciekawe co na to,forumowicze??Jak to napisał pastor??........troche wychamuj.....

Barnaba
01-06-2008, 00:21
Ale fotke,jak ujezdzasz Zółwia z galapagos tez, bym,chętnie zobaczyl,(Izapewne nie tylko ja), ciekawe co na to,forumowicze??Jak to napisał pastor??........troche wychamuj.....

Kolega broni osła jak by sie z nim całkiem identyfikował. Cytowanie "wyrwane z kontekstu" , skądinąd lubianego przeze mnie Pastora, mógłbyś sobie wsadzić w kieszeń. Nie chcę tu ferować jego oceny w sprawie mojego zdjęcia, ale Ty też nie powinieneś.

Jak masz krytykować to idź już dzisiaj spać. Jutro będzie lepiej

Krysia
01-06-2008, 02:39
zieloni zielonymi ale mi też szkoda osiołka.
To w ogóle zabawne nie jest, a że Ty Barnaba wpadłeś na taki genialny pomysł,żeby wsiaść na niego to już w ogóle...
Może nie wiesz ile ważysz?
Dużo za dużo!!!oczywiście na to, żeby jeździć na osiołkach.
I dużo za dużo, żeby się ładować na np. konia huculskiego-tak piszę, żebyś w przyszłości nie wpadł na równie genialny pomysł.
Tu nie chodzi o zielonych czy innych nawiedzonych ekologów, ale o sumienie i myślenie.
Barnabo ono nie boli,więc następnym razem poprostu pomyśl i nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe, bo to jakby na Ciebie wsiadł nosorożec-chyba miłe by to nie było.
PS-i pomyśleć, że JA w zeszłym roku jak jeździłam na hucułkach to miałam wyrzuty sumienia, że jestem dla nich za ciężka...na koniu huculskim co i większy od ośliczka i wytrzymalszy...ehhhh

Pyra.57
01-06-2008, 10:13
Jestem zdziwiony dyskusją, która rozwineła się wokól jednego zdjęcia zamieszczonego przez Barnabę. W tej dyskusji zapominamy tylko o jednym, że osły były i są używane jako zwierzęta juczne. Nie jest dla nich wielkim problemem dzwiganie ciężarów i to w trudnych terenach górskich (wykorzystwane nawet w wojsku swego czasu). Uważam więc za niezasadne wieszanie psów na Barnabie. A zdjęcie traktuję jako niezły żart gdzie zderzono przeciwieństwa. A wiele wypowiedzi można odbierać jako fanatyzm ekologiczny, moim zdaniem nieuzasadniony. Uważam, że ocenić należ całość zamieszczonej relacji a tak pod względem formy i treści załuguje na uznanie. Moim zdaniem chapeau bas przed Barnabą, za wykorzystywanie nowoczesnych technik prezentacji, które ożywiają dyskusję na forum.

pozdrawiam
Marek

PawPL
01-06-2008, 21:18
Polecam obejrzeć zdjęcia...

http://rzehak.blox.pl/2005/08/Komu-w-dorge-temuOsiolAfganski-cd.html

A w naszmy pięknym kraju jak jeszcze pojawi się trochę wrażliwych i inteligentnych osób to zarówno konie jak i osły będą jeździć na człowieku. :-P

PawPL

lucyna
01-06-2008, 21:41
I dużo za dużo, żeby się ładować na np. konia huculskiego-tak piszę, żebyś w przyszłości nie wpadł na równie genialny pomysł.
Tu nie chodzi o zielonych czy innych nawiedzonych ekologów, ale o sumienie i myślenie.
Barnabo ono nie boli,więc następnym razem poprostu pomyśl i nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe, bo to jakby na Ciebie wsiadł nosorożec-chyba miłe by to nie było.
PS-i pomyśleć, że JA w zeszłym roku jak jeździłam na hucułkach to miałam wyrzuty sumienia, że jestem dla nich za ciężka...na koniu huculskim co i większy od ośliczka i wytrzymalszy...ehhhh
Ło Matko. Ciągle człowiek się czegoś uczy. Do tej pory bilolodzy i koniarze z Hodowli Zachowawczej Konia Huculskiego mówili mi, że hucuły mogą dźwigać ciężary do 150 kg.
Coby nie było, że broniąc Barnaby dopuszczam do znęcania się nad hucułami podaję nr tel do Tarnawy 509315050. Tam powidzą Wam ile konie ras prymitywnych mogą unieść na grzbiecie.

chris
01-06-2008, 22:16
Może naskoczcie najdrożsi na permanentnego ujeżdżacza osiołków, czyli tego, na którego figurkę gapicie się najmniej razzz w tygodniu ... w domku pewnie u powały też wisi :neutral:
Swą drogą osioł inteligentniejszy od konia...

Barnaba
02-06-2008, 01:55
Do tej pory bilolodzy i koniarze z Hodowli Zachowawczej Konia Huculskiego mówili mi, że hucuły mogą dźwigać ciężary do 150 kg.

Znaczy sie mieszczę się w limicie. Ba nawet piwo mogę wziąć!


Może naskoczcie najdrożsi na permanentnego ujeżdżacza osiołków, czyli tego, na którego figurkę gapicie się najmniej razzz w tygodniu ... w domku pewnie u powały też wisi :neutral:
Swą drogą osioł inteligentniejszy od konia...
Oj tak, a jaki pokorny!:-P

Krysia
02-06-2008, 08:47
Ło Matko. Ciągle człowiek się czegoś uczy. Do tej pory bilolodzy i koniarze z Hodowli Zachowawczej Konia Huculskiego mówili mi, że hucuły mogą dźwigać ciężary do 150 kg.
.
Lucyna, a ja mogę dzwigać ciężar o wadze 50kg i co to zmienia?myślisz, że to zdrowe?że kręgosłup koński czy ośli zbudowany jest z żelaza?że nie powstają mikrourazy?co mam Ci dokładnie rozpisać co i jak się dzieje w organiżmie zwierzaka?po co?

Barnaba
02-06-2008, 09:28
Weś Ty Orsini odpuść. Osły, Konie, Woły były od zawsze wykorzystywane do pracy dla ludzi, skoro dożyły dzisiejszego dnia to znaczy że nie było im aż tak źle. Skoro tego nie możesz zrozumieć polecam Tobie plener w najbliższej stadninie lub w jakiejś biedniejszej wsi i masę obserwacji. Tak czy owak nie wierzę żeby ktokolwiek mógł na tym forum napisać coś co wybije Tobie z głowy ten Twój tok rozumowania. Powiedziałaś co sądzisz na tmat jednego zdjęcia, i skoro krytykanctwo ogranicza Cię do pisania tylko na jeden temat uważam że wyczerpałaś temat i zachęcam Cię do aktywnego czytania wątku.

Krysia
02-06-2008, 09:51
Jestem lekarzem weterynarii i instruktorem jeździectwa, jeśli wątpisz w moje kompetencje to je właśnie wymieniłam.
I jestem w ciężkim szoku, że do Ciebie dalej nie dociera, że poprostu źle zrobiłeś. Najwyraźniej Cię cała sytuacja bawi...
cóż...
gratuluję wrażliwości i już.

Barnaba
02-06-2008, 13:59
Jestem lekarzem weterynarii i instruktorem jeździectwa,
na ośle? hyhy

lucyna
15-06-2008, 10:42
Lucyna, a ja mogę dzwigać ciężar o wadze 50kg i co to zmienia?myślisz, że to zdrowe?że kręgosłup koński czy ośli zbudowany jest z żelaza?że nie powstają mikrourazy?co mam Ci dokładnie rozpisać co i jak się dzieje w organiżmie zwierzaka?po co?
Byłam w dwóch stadninach. W Tarnawie rozmawialiśmy o koniach huculskich i o ciężarach noszonych przez konie. W rozmowie brali udział: biolog, instruktorzy jazdy konnej, weterynarz? i pracownicy BdPN.
Koń huculski może nosisz ciężary do 150 kg bez uszczerbku dla swojego zdrowia. Oczywiście w ten sposób pracuje nie non stop. Nie może nosić tak dużych ciężarów po 18 godz dziennie przez 7 dni w tygodniu.
Na pewno nie mogą być to młode konie ale tylko te, które ukończyły 5 lat. W przypadku gdyby młodego np. 3 latka dosiadała osoba o dużej masie ciała mogłoby dojść do urazów kręgosłupa. Jeden z instruktorów waży ponad 100 kg i pracuje z hucułami. Ma swego ulubieńca. Byłam, widziałam, koń piękny i nic mu nie dolega. Ponoć nawet potrafi kłusować z ciężarem 100 kg na grzbiecie.