Zobacz pełną wersję : Nalewki czas zacząć!! Robić :D
bertrand236
20-11-2009, 20:37
Nalewki są takie dobre, że czasami w krzaki trza z nimi uciekać, żeby zbyt dużo narodu nie było chętne na "krzywy ryj" ;) :lol:
Pozdrawiam
Bertrand nie bądź taki ... bo jak zobaczę, że biegniesz w chaszczory to pomyślę, że idziesz spożywać.
agnieszkaruda
25-11-2009, 16:08
Właśnie dostałam transport Pigwy prosto z Borów Tucholskich może ktoś ma jakiś smakowity przepis na nalewkę bo szkoda takich ładnych owoców przerabiać na dżem ??? ;)
bertrand236
25-11-2009, 16:23
1 kg pigwy
1 kg cukru
1 l spirytusu
Owoce umyć, osuszyć, usunąć nasiona, pokroić, zasypać cukrem, zostawić na 10 dni. zlac syrop, połączyć go ze spirytusem. Pozostałe owoce można zalać 1 l wódki i zostawić na pół roku.
Wyszła bardzo dobra, mocna. wyszło około 2 litry.
Owoce na wódce stoją....
http://www.google.pl/search?hl=pl&source=hp&q=nalewka+z+pigwy+przepisy&lr=&aq=4&oq=nalewka+z+pigwy
Pozdrawiam
agnieszkaruda
25-11-2009, 16:39
Dzięki to chyba do pracy się zaraz zabiorę.... już mam na nią smaka ;)
bertrand236
25-11-2009, 17:48
Właśnie derenia zlałem...
Marku, jak tylko wydobrzeję to się spotkamy. Na SDM chyba nie pójdę.
Mam wolne między świętami a Nowym Rokiem. Jakiś wypad do lasu? Koło Międzychodu jest ładnie ;)
pozdrawiam
Mi w tym roku obrodziły dość dobrze maliny więc popełniłem trochę nalewki malinowej. Szczerze mówiąc smakuje troszkę jak syrop na kaszel dla dzieci, ale w sumie może być.
Ostatnio dostałem trochę pigwy. Nienawidzę jej. Dwa tygodnie temu spędziłem niemal cały dzień na jej krojeniu i wybieraniu pestek, które do tej pory znajduję w różnych częściach mieszkania :).
Owoce macerują się w spirytusie, na razie bez cukru. Nalewka będzie gotowa czyli zdatna do picia w lutym, może w marcu.
Czekając na nią zająłem się robieniem piwa. Mam już dość tych pasteryzowanych koncernowych sikaczy. Robię swoje: jasne, ciemne, pszeniczne. Wychodzi taniej niż ze sklepu, a jaka satysfakcja :)
agnieszkaruda
25-11-2009, 18:55
Mi w tym roku obrodziły dość dobrze maliny więc popełniłem trochę nalewki malinowej. Szczerze mówiąc smakuje troszkę jak syrop na kaszel dla dzieci, ale w sumie może być.
Jak smakuje podobnie do syropu to ja mogla bym sprawdzić czy pomaga na kaszel :) mogę się poświecić dla dobra nauki ;)
Koło Międzychodu jest ładnie ;)
Niewątpliwie. Co sądzicie o zimowej eskapadzie po okolicznych „pagórach” zakończonej degustacją nalewek? Ocenicie walory bogato ukształtowanego terenu, a przy okazji spróbujemy sławetnych nalewek.;) Oby zima dopisała, można by o kuligu pomyśleć.
Jakiś wypad do lasu? Koło Międzychodu jest ładnie ;)
pozdrawiam
Niewątpliwie. Co sądzicie o zimowej eskapadzie po okolicznych „pagórach” zakończonej degustacją nalewek? Ocenicie walory bogato ukształtowanego terenu, a przy okazji spróbujemy sławetnych nalewek.;) Oby zima dopisała, można by o kuligu pomyśleć.
Szanowni koledzy popieram Wasze propozycje w całej rozciągłości. I myślę, że będzie to sympatyczne spotkanie.:grin:
1 kg pigwy
1 kg cukru
1 l spirytusu
Owoce umyć, osuszyć, usunąć nasiona, pokroić, zasypać cukrem, zostawić na 10 dni. zlac syrop, połączyć go ze spirytusem. Pozostałe owoce można zalać 1 l wódki i zostawić na pół roku.
Wyszła bardzo dobra, mocna. wyszło około 2 litry.
Owoce na wódce stoją....
Wprawdzie ja to piwny jestem ale moja małżonka robi znakomitą pigwówkę.Ponieważ wszyscy dookoła się na nią czają mlaskając skrycie to pozwolę sobie uściślić powyższy przepis:
na 10 dni można zostawić ale w chłodzie,w cieple 3-4 dnia zacznie fermentować więc trzeba wcześniej zlać.Proporcje cukru do pigwy to ~1 do 2 (1/2 kg cukru na 1kg pigwy) bo inaczej jest za słodka.Sok ze spirytusem leży 3 miesiące,wódka tyleż samo maceruje owoce,po tym czasie należy zlać wódkę i połączyć ze spirytusem.
Ważne! - owoce po zlaniu wódki nie wyrzucamy!!! Używamy po trochu do wieczornych herbatek :-)
"Używamy do wieczornych herbatek"-dokładnie TAK robimy!
,w cieple 3-4 dnia zacznie fermentować więc trzeba wcześniej zlać.Proporcje cukru do pigwy to ~1 do 2 (1/2 kg cukru na 1kg pigwy)
No przy tym stężeniu cukru to dziwne nie jest, że zaczyna fermentować... Przy proporcji 1:1 zapewne 10 dni przestoi nawet niekoniecznie w chłodzie.
a macie lepszy sposób na odcedzanie nalewki z pigwy niż filtry do kawy? bo szybko przemiękają
a macie lepszy sposób na odcedzanie nalewki z pigwy niż filtry do kawy? bo szybko przemiękają
Ja mam dużą prasę koszową i płócienny worek. Po odciśnięciu większości płynu daję mu się ustać w szklanym balonie a potem zlewam znad osadu rurką do zlewania wina.
To co zostaje przelewam do mniejszego pojemnika i jak się ustoi zlewam ponownie. I tak aż zostanie sam osad :)
Dzięki :) ja zlewam tylko raz i to właśnie cedzę ale może rzezcywiście Twój sposób lepszy :-D
PiotrekF
01-12-2009, 22:33
Czas klarowania wykorzystuję do nadania nowej barwy i smaku ("pigwówce").
Wy nie musicie bo to rzecz smaku ,gustu, przyzwyczajenia etc. "Mojej" zadaję :gożdzik (trzy lub cztery 'pałeczki"), cynamon(niewielki kawałeczek) wanilię (w"lasce"ilość podobna co cynamonu).Na ok miesiąc lub półtora.
Jak smakuje ? Towarzystwo Łopiennikowe może ........... jak będą chcieli :wink:
PF
bertrand236
13-12-2009, 00:15
Ufff.
Właśnie zlałem dwie różne dereniówki i nastawiłem 2 różne tarninówki i mi się klawisze trochę mylą ;)
Pozdrawiam
kobieta_bieszczadzka
01-04-2010, 14:11
Nalewka sosnowa
Kwiaty sosny - 1kg,
Cukier - 1kg,
woda - 0,5l,
spirytus - 100ml.
Nazrywać w lesie kwiaty z sosny ( zrywa się w pierwszej połowie maja). Powkładać do słoików. Zalać wcześniej przygotowanym syropem, przyrządzonym z wody i cukru. Słoiki zakręcić. Trzymać w ciepłym pomieszczeniu 2 tygodnie. Scedzić syrop i wymieszać go ze spirytusem. Rozlać do buteleczek.
:mrgreen:
Nalewka sosnowa
woda - 0,5l,
spirytus - 100ml.
:mrgreen:
Te proporcje wody do spirytusu takie jakieś dziwne są. To dla abstynentów?:roll:
bertrand236
01-04-2010, 15:03
Ot, taki przerywnik w pracy zrobiłem i oto co znalazłem...
Wariant I
Sosna wypuszcza młodziutkie zielone pędy-należy zebrać te pędy, opłukać, wysuszyć i ułożyć w słoju przesypując cukrem, potem słój ustawiamy w słonecznym miejscu i czekamy aż cukier rozpuści się i utworzy sok. Po ok 3-4 tygodniach zlewamy sok i dodajemy do soku tyle 60 % spirytusu ile jest soku. Dokładnie mieszamy i odstawiamy w butelkach do leżakowania na okres ok 1 miesiąca, a potem można już pić.
Wersja II
Młode boczne przyrosty sosen zebrać starając się zbyt nie ogołocić jednego drzewka. Fachowcy zbierają po 2-3 ze sztuki. W dużym słoju ułożyć warstwę pędów sosnowych, warstwę cukru, warstwę pędów itd. Aż do zapełnienia słoja lub wyczerpania materiału. Słój odstawić najlepiej na słońce na 10-14 dni (aż cały cukier się rozpuści). Zlać syrop, który jest doskonały na kaszel, do oddzielnego naczynia. Pozostałe przyrosty zalać spirytusem zmieszanym z wódką 40 % w proporcji 1:1. Pozostawić na około 3 tygodnie, zlać, a pędy można zalać alkoholem ponownie. Jest to wersja najprostsza. Istnieją także inne wariacje, można np. dodać jałowiec suszony i wtedy powstanie piniojałowcówka (bardzo polecam), można dosłodzić do smaku, dodać cytryny itp.
Wersja III
Podstawowym surowcem do wyrobu nalewki sosnowej w dobrach łańcuckich jest pyłek kwiatowy sosny. Zebrany w maju podczas pierwszego kwitnienia pyłek zalewa się niewielką ilością miodu na trzy dni. Następnie dodaje się spirytusu rozcieńczonego do 45 %. Po tygodniu należy dodać kilka liści borówki leśnej, łodygę mięty i kilka jagód jałowca. Teraz słój musi powędrować do spiżarni. Jesienią trzeba nalewkę przefiltrować i używać jej z umiarem.
Pozdrawiam
kobieta_bieszczadzka
01-04-2010, 15:55
Generalnie z pędów sosny robi się syropek dla zdrowotności nie typową nalewkę, więc prawdopodobnie stąd takie a nie inne proporcje... Pamiętam, że stała u nas w lodówce i ratowała domowników podczas choróbska ;)... Przepisy Bertranda ciekawe i przednie... Ponieważ się zbliża do nas już ten okres, tak też mnie naszło z tą miksturą :) ... chętnie wypróbuje któryś z przepisów ...
Ku przestrodze!!!Moja babcia dawniej też wszystkim robiła sosnowy syropek.Zrobił niedawno mój kuzyn i..wylądował pod tlenem w szpitalu.Podobno zbyt dużo smółki w pędach to spowodowało.Nie mnie sądzić o przyczynach (może wypowie się ktoś kto więcej wie na ten temat).O szkodliwosci w nalewce nie słyszałam.
Oj,
Wyciągi z sosny i wielu innych iglastych są nafaszerowane terpenami;> To są często toksyczne substancje choć w małych ilościach również lecznicze - np bakteriobójcze. Wysoko stężone wyciągi spirytusowe z sosny lepiej pijać łyżeczką do herbaty, nie szklanicą;)
Ja tam zacznę sezon od smorodinówki. Już mi się we łbie zakręciło;) Może też nalewkę na krokusach wykonam wedle niedawno wyczajonych informacji o takiej produkcji, prowadzonej do niedawna w gospodarstwach położonych na pn stokach gór Izerskich (okolice Kowańca, Małej Kamienicy itd). Obecnie ustalam szczegóły przepisów - się zobaczy.
Onegdaj w każdym gospdarstwie tego rejonu intensywnie wypasano krówki w sadach i na lichych łączkach i do dziś rosną tam łany krokusów na starych wygonach i w podupadłych ogródkach.
Pozdrawiam Opojów Nalewkowych
Derty
Mi się udało w końcu zrobić pigwówkę. Już trochę się robi, bo pamiętam, że razem z dziewczyną obieraliśmy ją (krojenie i wybieranie pestek) 11 listopada.
Jest tego jakieś 17 litrów, jest już ładnie sklarowane i jutro zacznie trafiać do butelek.
Mam troszkę takich małych, szklanych po tymbarkach. Zakapsluje się to, założy termokurczliwy kapturek, naklei jakąś etykietkę i będzie jak ta lala :)
Myślę, że pewna ilość, chociaż nie zupełnie gotowa, zostanie ujawniona na KIMBie.
Hero,
Twoja malinówka spisała się wyśmienicie:P Wychlałem ją z Czarcikiem w jeden wieczór. Pyszotka:)
D.
PiotrekF
26-07-2010, 20:53
Z myślą o przyszłorocznym łopiennikowaniu dziś (już) warzyłem brzeczkę . Teraz pozostaje czekać i mieć nadzieję na ..... udane zakończenie (bo eksperymentalnie tym razem z porzeczką czerwoną)
PF
darkangel79
26-07-2010, 21:03
Jeżeli ta agrestówka którą piłam będąc w maju w Bieszczadach była Twojego wyrobu,to chcę powiedzieć,że pyszna była i że eksperyment na pewno się powiedzie:))))
bertrand236
26-07-2010, 21:51
Była Jego wyrobu...
Pozdrawiam
PiotrekF
27-07-2010, 21:48
Jeśli pozwolicie - sprostuję nieco . To był Agrestniak . Teraz muszę zastanowić się jak nazwać ten nowo powstający:-)
PF
darkangel79
28-07-2010, 22:09
Ja będę robić nalewkę z cytryny...PYSZOTKA:)
bertrand236
11-09-2010, 00:02
Z bieszczadzkich jerzyn i derenia nastawione. Tarnina się mrozi. ;)
pozdrawiam
Dzisaj zlałem wiśniówkę, teraz zostrało tylko czekać aż nabierze mocy.
Hej, Pyro! Nie spróbowałeś nawet? hy,hy! Pozdrawiam mocno!
bertrand236
12-09-2010, 21:43
Hej, Pyro! Nie spróbowałeś nawet?...
Przecież wie, że jeszcze mocy nie ma ;)
pozdrawiam
No, jeśli tylko "zostrało" czekać, to pewnie masz rację!
agnieszkaruda
12-09-2010, 23:13
ja nalewkę na śliwkach nastawiałam :) już smakowicie wygląda ;)
WUKO nie omieszkałe zasmakować wiśni które moczyły się w destylacie. Jeżeli nalewka będzie tak dobra jak wiśnie to będzie miodzio.
PiotrekF
14-09-2010, 21:55
:-):smile zbierałem dziś .......
PF
Odświeżam wątek, bo mam prośbę o poradę. Nastawiłem nalewkę z gruszków i niedługo przyjdzie mi ją do butelek przelewać. Doświadczenia mam zero, więc chciałem zapytać przez co najlepiej toto przefiltrować? Taki papierowy filtr do kawy na przykład?
Przefiltrować możesz także przez gazę. Zawsze tę sama czynność można powtórzyć aż do skutku!
... Taki papierowy filtr do kawy na przykład?
Przy filtrze od kawy musisz ćwiczyć cierpliwość bo kapie bardzo wolno. A przy nalewce z gruszek fusów jest sporo i trzeba często zmieniać filtr. Ale trud się opłaci bo nalewka będzie klarowna.
z gruszek nie próbowałam ale pigwówka przez filtry kawowe wychodzi śliczna (ale troszkę cierpliwości rzeczywiście potrzeba;))
No właśnie farfocli w tych gruszkach jest mnóstwo, dlatego zacząłem się zastanawiać co będzie, jak przyjdzie co cedzenia. Kolor też ma toto nie zachęcający, ale to zdaje się wina błędu popełnionego przy krojeniu. No nic. Na błędach się człowiek uczy. Mam nadzieję, że chociaż smak będzie przyzwoity. Takie gruszki to potem do czegoś nadają się(w sensie w kuchni)?
Wszystkie owoce "ponalewkowe" są pyszne same w sobie (szczególnie np.wiśnie) Można je też z powodzeniem używać do deserów.Jeśli jest to jakaś maź paskudna to raczej nie.Słyszałam o pijanych gęsiach, które takie resztki zjadły!!!
bertrand236
25-01-2011, 23:10
Właśnie zlałem dereniówkę /na pierwszy sposób/. Pyszności.... ;)
pozdrawiam
No to mam nadzieje, że przy następnym pyrlandzkim spotkaniu dojdzie do degustacji.
Witam chciałem się podzielić przepisem na Nalewkę z pokrzywy jak wiadomo jednej z najbardziej wartościowych roślin oto on:
Korzenie wykopane wiosną lub jesienią dobrze umyć, drobno pokroić i napełnić nim butelkę aż po szyjkę. Zalać 38-40 % żytniówką i pozostawić na 14 dni w ciepłym miejscu. Pić 1 łyżkę stołową dziennie.
aż dziw że ten temat spadł na 3 stronę. Duch w narodzie ginie!!!
Dostałem przepis na nalewkę kawowo cytrynową. Banał. Jedną cytrynę nacinać i upychać ziaren kawy ile sie da. Wetknąć ją do litra b.... bardzo mocnego alkoholu i moczyć aż nam sie cierpliwość skończy. Koniec.
Wyszedł ciekawy zajzajer. Dość klarowny, nieco cierpki. W sam raz co by pokosztować 30g i odstawić.
Zalety:
łatwość w wykonaniu
składniki dostępne cały rok (no bo alkoholu nam nie brakuje...)
mało brudząca robota
Alkohol który wybitnie stawia na nogi
Czas przygotowywania
Wady:
Nie stwierdzono
Temat super -ale nadszedł już moment:
Nalewki czas zacząć!! Kosztować, sączyć, degustować, pić, chlać
komisaRz von Ryba
21-06-2011, 15:34
kto to powiedział i dlaczego ...Nalewki są dziełami sztuki i tak będę je oceniał na II Konwencie Mistrzów Polskich Nalewek. Lubelska Szkoła Fotografii dokumentuje konwent (http://sulisz.redblog.dziennikwschodni.pl/2011/05/14/tadeusz-myslowski-z-nowego-jorku-nalewki-sa-dzielami-sztuki-i-tak-bede-je-ocenial/)
Cudnie...kręci się biznesik:) A tu czas o smorodinówce pomyśleć...Czernieją powoli jagódki na krzalach:D
D.
Zbliża się V Ogólnopolski Konkurs Nalewek Domowych, jak poszukacie to znajdziecie co jak i gdzie. Ja wysyłam dwa swoje dzieła :)
aż dziw że ten temat spadł na 3 stronę. Duch w narodzie ginie!!!
Już zginął...
A co do tego sklepu lesneoko - czy już sobie nabądłeś lorneteczkę SwarovskyEL coś tam za małe 9180,- zyli?:D Taniocha dla mas:D Albo te koziki po 350,-:O Niech zgadnę - produkcja Ci idzie w tysiące litrów;P
Pzdr
Derty
sir Bazyl
14-12-2011, 16:59
Ale mnie smaki wzięły :-D (akcja znacznie rozwija się po drugiej minucie):
http://www.youtube.com/watch?v=nLUly4N5t7M&feature=related
calanthe
12-01-2013, 09:12
a robił ktoś dzięgielówkę i ma sprawdzony przepis?? :)) będę wdzięczna za takiego :)
Aj, aj!
Znalazłem na strychu gąsioreczek miły ze śliwówką. Skleroza się czasem przydaje...bo to był gąsiorek, o ktorym zapomniałem po przeprowadzce. Czyli 3 letni naciąg na owocach śliwy węgierki o stężeniu początkowym ankoholu 65%. Posmakowałem z drżeniem serca i...mam już nowy patent na trunek, przy którym koniaki wysiadają...Zapisujcie:
śliwki sprawić jak we wszystkich spotykanych przepisach, zalać alkoholem 60-65%, po 6 tygodniach zlać 1 naciąg do konsumpcji, a następnie zacukrzyć i zalać pozostałość ponownie dużą porcją spirtusu, zakorkować szczelnie i ...zapomnieć na 3 lata:D:D Po trzech latach odkorkować, sklarować i pić na zdrowie. A - ponieważ nie wszyscy wiedzą - śliwki się pestkuje ale co 10 zostawia się z pestką. Stężenie końcowe 55-58% mierzone ankoholomierzem, jak trzeba.
Pozdr.
Derty
PS: Niestety trunku był jeno niecały liter, więc nie mogę obiecać, że to dotrwa do jakiejś bieszczadzkiej zawieruchy:D
skoro zalałeś 100% (98%), a osiągnąłeś 55-58 znaczy śliwki masz ochlejskie : - ) Chyba że Ty zapomniałeś, a domownicy regularnie odwiedzali i kontrolowali procesy :) Alkoholomierz działa na zasadzie gęstości, a tu masz i owoc i cukier (nieco, ale jednak), może domownicy nie winni tylko spławik się zaciął? : - )
Dziś odkryto piersiówkę zalaną po uszczelkę dębowym prototypem. Procenty są wszystkie, ino wtedy koncentrat miałem trącający drożdżem i tak zostało :) To tak a proto.... Ciekawe jak tam +P sobie radzi w tym temacie.
Nieco nawiązując, oto jak Włosi radzą sobie w życiu:) Od tamtej pory (film już znam od pewnego czasu), na HASIOK parzę z rozmarzeniem i odpływam z fantazjami :)
http://youtu.be/QNhLpIFKYJs
Ja.ja kociołeczek super jest zaworek bezpieczeństwa,manometr jak w parowozie
bertrand236
23-01-2013, 23:11
...Dziś odkryto piersiówkę zalaną po uszczelkę dębowym prototypem. ....
Napisz, ze znalazłem...
don Enrico
12-09-2013, 22:44
Hej_kum polejkum !
Sezon w pełni , a tu nikt się nie chwali co zalał w słojach ?
PiotrekF
18-09-2013, 19:49
Ekhmmm dochodzi 'czarnoporzeczniak', dopiero zaczął "pracę" 'jabłeczniak' bo to z ostatniego m....brania .
PF
A wiosenna kwiatowo-czarnobzowo-arcydzięgielowa prawie już wypita i do zimy nie doczeka. ;)
Chwalcie się!!!
Więc się chwalę - 2,5 litra wiśniówki z 1 naciągu dojrzewa w mrocznych głębinach szafeczki. Owoc zaś ponownie wysysany jest cukrem i spirolem w odpowiedniej objętości. 1,5 litra malinówki bulgoce we flaszach - wszystko zesłodzone jak należy. 2 litry śliwówki nabiera wciąż mocy w gąsiorze - 1 naciąg. Aroniówka dla pań, mocno słodzona choć słaba w ilości lytra dojrzewa na półeczce. Więcej nie będzie, bowiem urwał się kontakt do taniego spirolu, a własna fabryczka wciąż nie może ruszyć:(
Poza tym resztki śliwówek z poprzednich lat zlałem do jednego gąsiorka - prawie lyter mieszaniny...no...mocno wybuchowej:) Aktualnie w testach:D:D:D
Czyli zapadać na zimowe leże można - do lutego wyrobów wystarczy, o ile Hero nie zajrzy z teleskopem na jesieni;) I czeka mnie starosłowiański obrzęd blachowania, a to z opojami pierwszej klasy i mogą wydoić wiele. Chyba kupię jakiej juchy na ten cel.
Pozdrawiam Wielmożnych Bimbrowników,
Derty
creamcheese
19-09-2013, 11:28
Przede mną to jeszcze wszystko...winogrona dojrzewają dopiero, ale już niedługo winogronówka, bez cukru(!) w słojach, słoikach, gąsiorkach stać będzie (na spirytusie).
Pozdrawiam
calanthe
19-09-2013, 16:28
Też się pochwalę :)
malinowa, truskawkowa, winogronowa, aroniowa, aroniowa z bonusami, rabarbarowa, agrestowa... jejku... aż tyle ich...
ale 3 kg wiśni mi się zepsuło... szczęście w nieszczęściu przed dodaniem % :|
creamcheese
19-09-2013, 16:57
3 kg wiśni mi się zepsuło... szczęście w nieszczęściu przed dodaniem % :|
Po dodaniu % nie zepsuło by Ci się;)
calanthe
19-09-2013, 17:54
Po dodaniu % nie zepsuło by Ci się;)
włochatego grzyba wolałam nie zalewać % :D
don Enrico
19-09-2013, 18:35
Zaintrygowała mnie ta winogronówka, trzeba będzie spróbować , bo jeszcze nie robiłem jej,
natomiast ze zdziwieniem konstatuję , że nie ma miłośników żenichy kresowej, ale na nią jeszcze jest czas. Osobiście polecam.
creamcheese
20-09-2013, 08:58
Heniu! Winogrona (ja mam ciemne, czerwone, własciwie fioletowe) zalewam spirytusem. Bez cukru. Zlewam po 3-4 miesiacach. Nie dosładzam. Nalewka jest cierpka troszkę. Wezmę na przyszłoroczny KIMB na spróbunek. Pozdrawiam
[...], aroniowa z bonusami,[...]
bonusy czyli...?
[...], że nie ma miłośników żenichy kresowej[...]
Don Enrico, a co to za specjał? Znaczy, jaki przepis? Bo chyba sam produkt o tej nazwie widziałem ostatnio w zasobach moich znajomych:) ale z powodów różnych nie było okazji posmakować.
Pzdr
Derty
don Enrico
20-09-2013, 18:06
Żenicha jak wiadomo bazuje na owocach z dzikiej róży, z tegoż powodu prezentuje nie tylko swe niepowtarzalne walory smakowe ale również przebija się wśród konkurencji walorami zdrowotnymi , bo np witaminy C to cytryna już dawno jej zazdrości.
Przepis ? jak wiesz na każdą nalewkę można stworzyć dowolną ilość przepisowych wariacji . Ja bazuję na tej, gdzie zmiękczone owoce z dodatkiem goździków i rumianku zalewa się 75% , a po zlaniu dosładzam przepalonym miodem. Próby dodawania miodu w postaci naturalnej skończyły się zawiesiną bełtu, którego nie szło w żaden sposób odfiltrować. Natomiast , bez dosładzania zawarta ilość witaminy C robi ostry kwasior, dopiero połączenie dało balsamiczny rezultat.
calanthe
20-09-2013, 21:27
bonusy czyli...?
kilka goździków i trochę kory cynamonu i się zastanawiam jeszcze nad dorzuceniem kawałka imbiru...
Liście wiśni są super bonusem do aronii.
don Enrico
02-10-2013, 21:42
Koniec.
Wyciorali mnie przy tej pigwówce , ze mam dosyć
don Enrico
19-10-2013, 15:56
Zastanawiałem się czy to zdjęcie bardziej nie pasowałoby do wątku : jak tam kolorki?
.
32993
od lewej : nalewka z węgierek, potem głóg, pigwówka, dereniówka, mała buteleczka aronii i na końcu śliwowica.
Piękna jest ta polska jesień, szkoda , że tak szybko umyka...
zbyszek1509
19-10-2013, 17:47
Zastanawiałem się czy to zdjęcie bardziej nie pasowałoby do wątku : jak tam kolorki?
Przyznaję, że zdjęcie jest bardzo apetyczne:) a zawartość może nieźle wyostrzyć zmysły. Przynajmniej na początku degustacji.
bertrand236
19-10-2013, 22:29
Bieszczadzkie zbiory....podczas ostatniego pobytu. :-)
Pozdrawiam
tomas pablo
19-10-2013, 23:10
Bieszczadzkie zbiory....podczas ostatniego pobytu. :-)
Pozdrawiam
Brawo ! Gratulacje !:-P
bertrand236
20-10-2013, 16:39
Dziękujemy
Mam prośbę do znawców tematu... podajcie jakiś super przepis na zrobienie nalewki z 2 kg aronii! Jedna uwaga, by nic nie robić na ciepło (jakieś tam gotowanie aronii itp.).
bertrand236
21-10-2013, 17:46
1 kg owocu zalać 1 l spirytusu i 1 l wódki. Zostawić w ciepłym nasłonecznionym miejscu na miesiąc. Po miesiącu zlać nalew, a owoce zasypać cukrem. (yutaj zostawiam swobodę) 1kg owocu 0,5 kg cukru. Cukru moze być wiecej. Będzie słodsza...Po miesiącu oba nalewy połączyć (bez owocu) Zostawić na tydzień, zlać do butelek. Raczyć się.
Pozdrawiam
don Enrico
21-10-2013, 19:32
Jakoś aronia mi nie przypadła do gustu.
Wiem, wiem , lekarstwo nie musi być dobre ;)
Szkutawy
21-10-2013, 21:19
Szczerze to nie piłem nalewki z aronii, ale wino to jest cholerrrrnie ciężkie.:sad:
bertrand236
21-10-2013, 21:30
Jakoś aronia mi nie przypadła do gustu.
Wiem, wiem , lekarstwo nie musi być dobre ;)
Mi też.
Pozdrawiam
Dzięki.
Aronia była darmowa, więc coś trzeba było z nią zrobić, przeca nie jakiś dżem albo sok. Mam i tak zawsze ciśnienie poniżej optymalnej normy a poniższy sok bardziej mi podniesie niż obniży, znaczy się... ciśnienie podwyższy.
Zastosowałem bardziej zmodyfikowany sposób.
Owoce już przetrzymywałem w zamrażalce, zmrożone wczoraj dałem po sam szczyt słoja, zalałem 1 litrem 60% Soplicą do nalewek a że jeszcze aronia zmrożona wystawała ponad zalewę to dolałem ćwiartkę spirytusu 90% by nic nie wystawało. Duży słój typu wecka zamknięty został na około jednego miesiąca. A później... według przepisu "Po tym czasie wszystko przecedzić, a owoce w wysokim słoju zasypać cukrem (chyba dam tak na oko). Pozostawić je tak na około dwa tygodnie. Później syrop z owoców przeleć przez bibułę filtracyjną i dokładnie łączyć z alkoholem.
Taka nalewka przed konsumpcją powinna przegryzać się w ciemnym miejscu przez około pół roku."
Na pół roku to chyba dam gdzieś do skrzyni i zakopię... ooooo nie nie, na pewno nie jako geokaching. :P
Wyszło 2,2 litra nalewki o konsystencji soku, bardzo ciemnej barwie, mocnym aroniowym smaku, lekko cierpkawej w piciu i umiarkowanie słodkiej. Ot do delektowania się w wieczorne zimowe wieczory przy mocnej, liściastej herbacie. 1,7 litra zostaje na pół roku skitrane w ciemność a "połówka" już tak jest na bieżąco. Owoce, które pozostały, zostaną zjedzone by nic się nie zmarnowało.
Pod wołosackim sklepem mówią, że żeby nalewkę z dzięgla przed samym sobą schować na pół roku, trzeba ją upchnąć jesienią do gawry. Może z aronią też zadziała.
calanthe
21-12-2013, 17:08
Pod wołosackim sklepem mówią, że żeby nalewkę z dzięgla przed samym sobą schować na pół roku, trzeba ją upchnąć jesienią do gawry. Może z aronią też zadziała.
Nie robiłam dzięgielówki z żywego arcydzięgla tylko z suszonego niestety ale stoi już prawie rok... i im starsza tym pyszniejsza!! warto czekać :)
Nie robiłam dzięgielówki z żywego arcydzięgla tylko z suszonego niestety ale stoi już prawie rok... i im starsza tym pyszniejsza!! warto czekać :)
Nooo, KIMB bliżej niż się zdaje...
calanthe
21-12-2013, 22:21
Nooo, KIMB bliżej niż się zdaje...
ojojoj... KIMB tak... racja... no coraz bliżej ;P
ale dzięgielówka ma właściwości niesprzyjające KIMBowi ;)
Szkutawy
20-07-2014, 12:20
... odgrzeję trochę wątek, bo jest tego wart... we wtorek nazbieraliśmy malin na Otrycie, a wieczorem lekko rozcieńczyłem spiryt i zalałem je... a od miesiąca z okładem idzie produkcja melisówki (bo nerwowy ostatnio jestem:mrgreen:) i sosnówki... ale straszny koncentrat mi wyszedł... prawie czarny... a jak się całość powącha to w nozdrza tak uderza, że bez picia przewrócić się można.... naczytałem się co Wuka o sosnówce pisała i chyba ta moja to tylko na krople się nada ... zobaczymy... może nie :-D...
don Enrico
20-07-2014, 12:36
Dobrze, że przypomniałeś bo miałem zlać maliny.
Oj tak, jakże ubogi byłby świat bez nalewek :-D Orzechówka się przegryza, wiśniówka naciąga, a ratafia czeka na jerzyny. Żadna zima nam nie groźna. Ma ktoś sprawdzony przepis na cytrynówke? Słyszałem, że jest b. skuteczna przy przeziębieniach.
biesmirek1
21-07-2014, 08:11
Bimbrem o mocy prawie spirytusowej zalałem kwiat lipy.Po dwóch miesiącach w miejsce usuniętego zielska dodam miód lipowy.Zdąży dojrzeć do pażdziernikowych rajz po Bieszczadach.
Szkutawy
21-07-2014, 17:21
... zielsko nie jest takie złe... jak dobrze zalane...:mrgreen: ...ale mówią, że najlepiej w woltażu 55-65% się utrzymywać, bo wtedy alkohol najlepiej aromaty i takie tam wychwyci..... przed chwilą zlałem ... czy tam odciągnąłem superkoncentrat sosnowy ... moc ma ... ale żywica gębę skleja... nie wiem czy to jeszcze rozrobić... czy na małe dawkowanie ma być :roll:... może jakiś fachowiec pomoże....
Ja się nie znam na robieniu alkoholi ale na robieniu syropu sosnowego -mój ojciec robi go od zawsze. Pędy sosny zasypujesz cukrem i masz syrop -smakuje dosłownie jak syrop ze sklepu tylko o smaku sosny (właśnie posmakowałam) -żadna żywica gęby nie skleja -nie wiem czemu u ciebie tak jest. Czemu teraz to robisz? Nie za późno. Mój ojciec już dawno robił syrop sosnowy (na początku maja jakoś). Jeszcze jakby to zalać alkoholem .. hmm cud miód -może w następnym roku
tomas pablo
21-07-2014, 20:11
żadna żywica gęby nie skleja -nie wiem czemu u ciebie tak jest.
obawiam się, że wyszło coś w postaci ...TERPENTYNY:mrgreen: !! też kiedyś coś takiego mi wyszło ..i wylałem w czorta :twisted: nie dało się tego spożyć
Szkutawy
21-07-2014, 20:39
.... Jimi... syrop też robię od lat tak jak piszesz i jest git... nalewkę zacząłem robić w maju... na początku syrop, który lekko zalałem alkoholem, a pędy które zostały zalałem 70% spirytusem i po miesiącu połączyłem te dwie substancje... stały przez pewien czas razem w słoju i dzisiaj je odciągałem, żeby lepiej wyklarować.... zlałem do butelek i już nie jest tak czarne, ale smaku syropu nie ma tylko żywica spotęgowana spirytusem... no słodka żywica... na próbę część filtruję przez filtr od kawy, ale tempo jest tak wolne, że pewnie na mocy straci... coś jak tomas pablo pisze... terpentyna...
tomas pablo
21-07-2014, 21:17
Przemola - nie wiem (gdzieś czytałem) , że to jednak może być nie dość zdrowe ( owszem -bywają tacy co wszystko piją ,nawet lepik !:mrgreen: ) .Ja miałem-jak pisałem -podobnie..nie wiem , co schrzaniłem , póżniej wychodziło OK
Jako, że nalewka z aronii wyszła, z tego zmodyfikowanego bertranda przepisu, przednia a i smak ma niebłahy, a i nabrała fajnego koloru, a i fajnie ją się pije "od święta" po jednym kieliszku (zostało jej jeszcze całkiem sporo bo mocno skitrana), to postanowiłem "walczyć" z nalewkami dalej. Jeśli coś z ciekawych owoców wpadnie mi "na krzywy ryj" z tzw. przydomowych zbiorów (nie z targów), to będę robił i będę się pytał na bieżąco. Teraz jednak chcę zmierzyć się z czymś innym. Mam więc do Was trzy prośby o pomoc:
- korci mnie zrobienie nalewki o kolorze intensywnie zielonym jak nie przymierzając absynt. Kolor musi być uzyskany w sposób naturalny bez sztucznych barwników. Oczywiście smak ma tutaj poważanie, ale kolor jakby większe. Ot kaprys. Pokopałem trochę w necie, ale tam ludziom wychodzą jakieś zielonoherbaciane albo z czasem brązowieją. Macie jakiś sprawdzony(!) sposób?
- czy ktoś robił krambambulę po staropolsku albo Benedyktynkę, ma jakieś wnioski, pomysły, zalecenia? Jak np. zdobyć/zebrać arcydzięgiel?
- czy w nalewkach, w całej fazie tworzenia , można unikać dolewania wody (np. w postaci syropu), pomijam już naturalne jej połączenie ze spirytusem (60, 70 czy 95%). Wolę gdy rozcieńczenie nastąpi w wyniku np. puszczania soków przez owoce lub miód, cukier itp. Jestem też świadom, że będą miały większą moc, ale chcę unikać wody. Może są jakieś przeciwwskazania o których nie mam pojęcia?
Szkutawy
22-07-2014, 15:51
... arcydzięgiel jest rośliną ściśle chronioną, więc z literą prawa pozostaje tylko uprawa w ogródku, albo kupno od kogoś kto uprawia....
.... przecież można zasypać owoce, czy pędy cukrem bez użycia wody i robienia syropu... tylko trząchać tym trzeba...
.... zielona intensywnie to nie wiem... robiłem melisówkę... miała barwę zielonkawą... nawet fajną, ale delikatną... trzeba ją w odpowiednim czasie zlać, bo zbrązowieje, dosładzać cukrem i przechowywać w ciemnym... wtedy szansa na dłuższą barwę jest... ja dosładzałem miodem, więc straciła swą barwę w oczywisty sposób...
calanthe
22-07-2014, 16:28
też chciałam kiedyś zrobić zieloną... myślę sobie, kiwi, jest zielone więc może to... niestety, z czasem zrobiło się żółtawe a smak był taki se, ale się nie poddałam i dodałam kilka ziarenek kawy... wyszło pysznie :)
arcydzięgiel... kupiłam suszony korzeń gdzieś w necie, przepis znalazłam gdzieś w necie, pamiętam że dodawałam coś tam jeszcze, ale nie jestem w stanie sobie teraz tego przypomnieć a niestety wtedy jeszcze nie robiłam notatek z moich eksperymentów..
staram się nie dolewać wody, lubię jak się osadza na ściance szkła... :) jak owoce zasypie cukrem i puszczą sok zlewam go, mierzę objętość i dodaje tyle spirytusu żeby wartość % była taka jaką sobie wymyśliłam :) owoce oczywiście jeszcze też wrzucam do słoika.
i z eksperymentów proponuję jeszcze migdały z cynamonem :) pyszna jest! :)
don Enrico
22-07-2014, 20:35
Piłem kiedyś zielone piwo, wyglądało jak popularny płyn Ludwik i tak samo smakowało.
Zrobiłem w tym roku zieloną nalewkę, ale alkohol zeżarł wybarwienie i została w kolorze zielonkawym. Boję się próbować, bo może smakować jak Ludwik. Niech czeka na ciężkie czasy.
don Enrico
23-07-2014, 22:42
Warto przypomnieć , że ponad rok temu weszły w życie unijne wskazania odnośnie gospodarowania odpadami.
Stosujmy je również przy przerabianiu owoców.
Przykładowo jeśli żona robi sok z malin to nie wyrzucajmy tych owoców pozbawionych soku, tylko zalejmy je alkoholem średnioprocentowym (typu wódka) , a po paru tygodniach otrzymamy właśnie wódkę malinową. Nie będzie się ona równać z nalewką malinową ani aromatem, ani gęstością, ani zapachem, .....ale będzie się świetnie nadawać do konsumpcji.
Podobnież, jeśli zrobimy jakąś aromatyczną nalewkę owocową to nie wyrzucajmy owoców w których jest jeszcze sporo procentów i kwintesencji.
Ja osobiści wiśnie wykorzystane do nalewki zalałem zalewem 40-sto procentowym i gwarantuję że uzyskany płyn znajdzie swoich fanów (bo nie wszyscy lubią gęste, ciężkie nalewki)
Czy można wielokrotnie powtarzać ten manewr ?
Ja "kresówkę" zalewałem w ubiegłym roku siedmiokrotnie
calanthe
24-07-2014, 13:44
Warto przypomnieć , że ponad rok temu weszły w życie unijne wskazania odnośnie gospodarowania odpadami.
Stosujmy je również przy przerabianiu owoców.
Przykładowo jeśli żona robi sok z malin to nie wyrzucajmy tych owoców pozbawionych soku, tylko zalejmy je alkoholem średnioprocentowym (typu wódka) , a po paru tygodniach otrzymamy właśnie wódkę malinową. Nie będzie się ona równać z nalewką malinową ani aromatem, ani gęstością, ani zapachem, .....ale będzie się świetnie nadawać do konsumpcji.
Podobnież, jeśli zrobimy jakąś aromatyczną nalewkę owocową to nie wyrzucajmy owoców w których jest jeszcze sporo procentów i kwintesencji.
Ja osobiści wiśnie wykorzystane do nalewki zalałem zalewem 40-sto procentowym i gwarantuję że uzyskany płyn znajdzie swoich fanów (bo nie wszyscy lubią gęste, ciężkie nalewki)
Czy można wielokrotnie powtarzać ten manewr ?
Ja "kresówkę" zalewałem w ubiegłym roku siedmiokrotnie
u mnie zawsze znajdzie się jakiś chętny na zjedzenie owoców :) więc raczej nie wyrzucam :)
Witam, jakże cieszy oko wątek żyjący tyle czasu, a jeszcze bardziej, że wciąż idzie produkcja:)
To co tydzień temu napisałem może sobie poczekać. Tym razem złapałem smaka na zrobienie nalewki z agrestu. Jakieś dziecięce wspomnienia przywiały mi smak i zapach agrestu a z tego zrobił się smak p łapanie smaka to dobry początek, kupiłem spirytus i wódkę, cukier też, bo to zawsze się przyda, tylko z tym agrestem jakaś totalna bida, no nie ma go nigdzie, ani na targu nikt nie widział, ani w sklepach, ani ulicznych straganach, ani na działkach... zebrało się na swój użytek. Pytam się o agrest ludzi sprzedających z trotuaru... panie zjadło się z krzaka, obsypało się, bidnie w tym roku zakwitł. Temat przez znajomych poszedł w świat... potrzeba tak na cito 1-2 kg agrestu!!! Dziś poszukiwaczka "na cito", jak mi zdała relację, została zaczepiona przez pana sprzedającego z trotuaru... pani, mam piękne i smaczne renklody!... eeee tam renklody, potrzebuję agrestu tak 1-2 kilo... och kurcze, wczoraj tu syn Zośki sprzedawał 1 kilogram, pani czeka to się spytam, bo teraz sprzedaje coś tam dalej z 20 metrów... Waaaaldek, masz dziś aaaaagrst... nie mam, ale skooooooczę do maaaaamy bo zabrała do sklepu kilogram, to blisko... przybiegł... mama poszła do samochodu , ale agrest już sklapuciał i się go wywaliło, ale jeśli potrzeba to tak z dwa kilo jeszcze się dozbiera jutro z rana, pani da telefon to zadzwonię ile go będzie... ale kilo po 8 zeta! Jak jutro wreszcie będzie, to jeszcze przed debiutem nalewka zaczyna mieć swoją historię. To się porobiło z tym agrestem a kiedyś taki popularny. Cóż, czekam do jutra a dziś zadam pytanko... macie jakiś ciekawy przepis na agrestówkę? Trochę tego jest w necie, ale... ale... tutaj też jest net :)
Szykujcie też przepis na ciekawą nalewkę z wiśni bo muszę ją też popełnić, jutro mam mieć owoce. Pomału zaczynam zagłębiać się w odkrywanie "nalewkowego kamienia filozoficznego", swoistego panaceum i eliksiru nieśmiertelności a pozostała masoneria niech mi trochę pomaga ;)
Ps. mam nadzieję, że Legia wprawi mnie dziś w dobry humor ku jutrzejszej alchemii nalewkowej.
don Enrico
30-07-2014, 18:58
A u mnie nalewki agrestowe i wiśniowe już dawno zlane i dojrzewają. Widocznie na Podkarpaciu wcześniej dojrzewają.
Dziś przyszedł czas na "czarnosmorodinę"
Szkutawy
30-07-2014, 19:02
... Recon z agrestu nie robiłem, ale podzielę się pewnymi doświadczeniami ogólnymi... z owoców.... 1,2 kg owoców zasypujesz cukrem... po kilku dniach puszcza to sok... jak dasz 1 kg cukru to będzie generalnie słodka... można dać 0,6 kg... stawiasz na kilka dni w kuchni na parapecie w słoju i tak ze dwa razy dziennie trzeba potrząchać i pobawić się słojem....po kilku dniach sok zlej... przecedź i rozrób w zależności ile tam wyjdzie tego soku ze spirytusem, aby otrzymać tak z 40- 50%...można też i słabiej... zabutelkuj to i postaw w ciemne i raczej chłodne miejsce.... rozrób następne 0,5l spirolu z 350 ml wody i zalej owoce w słoju i też odstaw na 6 tyg... do ciemnego i chłodnego miejsca... dobra jest piwnica... po 6 tyg odcedź płyn ze słoja i połącz z tym w butelkach... wszystko to odstawić do dojrzewania na ok średnio 6 miesięcy, ale czas zależy też od użytych owoców... niektórzy wszystkie te składniki razem bełtają i odstawiają na ok 6 tyg.... ale wydaje mi się, że nie jest to najlepszy sposób.... po pewnym czasie gdy nalewka zacznie się klarować to ściągam klarowną część cieniutkim wężykiem z góry do butelek, a trochę mętny spód filtruję tak z dwa, trzy razy przez gazę... im dłużej stoi tym lepiej... ale kto tam za długo wytrzyma.... jednak silną wolę trzeba trenować :mrgreen:... robiłem też na odwrót z malinami, że na początku zalewałem spirytusem rozrobionym, a po ok tygodniu zasypywałem cukrem... po odcedzeniu oczywiście... jeśli nie robiłeś z jakiegoś owocu to proponuję pierwszy raz zrobić bez dodatków typu goździki, wanilia itp.... jak jej spróbujesz to później można eksperymentować i sam będziesz wiedział czy cukru dosyć i czy w ogóle jakieś dodatki są potrzebne... są tacy co potrafią np macerować owoce po pół roku, ale ja tego jakoś nigdy nie robiłem... uważać należy natomiast z ziołami, aby nie przedobrzyć, bo po jakimś tam piciu można sobie zaszkodzić, a nie pomóc... oczywiście po większym piciu.... ja wyciągnąłem sedno z sosny i dupa blada, bo za dużo jej miałem... nie idzie tego pić... sama słodka żywica... kalafonia... i terpentyna... na spirytusie... ale z owocami to nie przesadzisz... po prostu nalewka będzie bardziej, lub mniej owocowa... ogólne proporcje, aby mocno słodkie nie było to kilogram owoców, 0,5 kg cukru, 1,25 l spirolu o niecałych 70 woltach... to tak jak ja generalnie robię, ale daję też często więcej cukru....jak się ma fantazję...nie jestem, aż takim fachowcem... są pewnie tacy co robią nalewki od wielu lat...
Szkutawy
30-07-2014, 19:08
A u mnie nalewki agrestowe i wiśniowe już dawno zlane i dojrzewają. Widocznie na Podkarpaciu wcześniej dojrzewają.
Dziś przyszedł czas na "czarnosmorodinę"
...Smorodinę też muszę zlać w pierwszej połowie sierpnia :-P...
Oki, jak czytam tutaj i w necie, to są dwie szkoły "robienia z owoców". Jedni wolnomularze jak nie przymierzając przemolla radzi najpierw zrobić sok a później go połączyć z alkoholem w jakimś tam %, inna szkoła radzi, opiszę w skrócie, by zalać rozgniecione owoce procentami a po jakimś czasie i po odcedzeniu zrobić z tych owoców sok przesypując oczywiście cukrem i tak powstały sok zmieszać z tym pierwszym bardziej procentowym. Jaka jest różnica i która lepsza?
Ps. Przepraszam za błąd ortograficzny powyżej... może poprawią bo zgłosiłem.
bartolomeo
30-07-2014, 20:49
może poprawią
Ostatnio edytowane przez Mamcia DwaChmiele; Dzisiaj o godzinie 20:18
Może już poprawili.
don Enrico
30-07-2014, 22:02
(...) Jaka jest różnica i która lepsza?
(...).
tylko i wyłącznie szkoła druga !!!
Uzyskujemy kwintesencję a w ramach zagospodarowania odpadów wtórnych za pomocą cukru odzyskujemy wyciąg.
W najstarszych znanych mi przepisach - zalewamy owoce pół na pół wódką ze spirytusem. Po 3 miesiącach zlewamy i zasypujemy cukrem. Potem oba gąsiorki łączymy i odstawiamy na pół roku. Im dłużej stoją tym lepsze. Mieszanie syropu z wódką to tzw "tata z mamą", dość popularna metoda na "szybką wódkę" dla pań.
I ten właśnie sposób mi najbardziej się podoba i odpowiada. Też neguję sposoby z podgotowywaniem lub nawet gotowaniem, w moją wczesną jak na razie praktykę, wpisałem też twardą zasadę zero dolewania wody. Czyli jako uczeń, ale już nie profan, w inicjacji masońskiej nalewkarzy, dzierżący w dłoni nieociosany kamień a starający się dostać ociosany (jednak do tego upłynie zapewne sporo czasu), zaczynam czerpać nauki i mądrości od mistrzów a i poprzez swoje odkrywanie dochodzę poprzez praktykę do najlepszych (czytaj najsmaczniejszych) tajemnic nalewek. Ale jak wcześniej napisałem, sporo zapewne to potrwa!
Waldek, ten od Zosi dziś zadzwonił i... nie ma już nigdzie na wsi agrestu! I to mnie uczy by na przyszłość stworzyć kalendarz nalewkarza, wtedy nie umkną mi zacne owoce do wsadu. Ot nauka przez praktykę!
Po wczorajszym wprawieniu mnie w dobry humor przez Legię, dzisiaj będzie robiona jedna nalewka z wiśni a druga, sporo mniejsza, z jeżyn. Mistrzów się spytam... czy wszystkie wiśnie mają być wydrylowane czy jakaś ich ilość ma być z pestkami a może kilka samych pestek ma być wrzuconych?... czy i ewentualnie kiedy dodać jakieś dodatki (niektórzy dodają kardamon, laski wanilii itp. cuda), chociaż intuicja podpowiada by nic nie dodawać bo smak ma być prawdziwy, no oprócz oczywistego cukru. No i sposobem " wyłącznie szkoły drugiej", jak bezwzględnie doradza mistrz don Enrico.
Ps. widzę, że już poprawili dzięki :)
Szkutawy
31-07-2014, 14:36
... z pestkami bym uważał... szczególnie przy długiej maceracji jaką proponuje Długi... :grin:.....nawet z niewielką ilością ... raczej dodałbym kilka rozgniecionych migdałów.... a co do szkoły pierwszej i drugiej to można się spierać.... malina np lepiej mi podchodzi jak na początku jest zalana gorzałką, a wiśnia akurat odwrotnie.... ale to to chyba tak jak wyższość brzmienia fendera, czy gibsona.... nie mam z tym problemu, bo fajnie się gra na jednym i drugim...
creamcheese
31-07-2014, 17:08
no oprócz oczywistego cukru.
Tu bym się spierał z tą oczywistością...od lat robię nalewkę na wiśniach bez odrobiny cukru. Jest wytrawna, a słodyczy na jak w sam raz, sama z siebie. Spróbuj choć mały saganek takiej zrobić a zdziwisz się jaka wyjdzie dobra
Oki, to będzie bez pestek i innego badziewia poprawiającego smak.
Przemolla nie mam słuchu muzycznego i na niczym nie gram, chociaż nazwy tych gitar kiedyś chłonęło ucho a dobre kawałki lubię posłuchać.
Niejakiemu grajkowi Steven Gene vel Seasick Steve chyba był obojętny Gibson czy Fender bo grał na czym miał (miał tego trochę) a że jeszcze przytupywał sobie w trekingowych butach i to mi nawet pasowało ;)
Więc ustawiony (nie wstawiony!) jestem po wczorajszym w dobry humor i chyba sobie puszczę "Stiwa" przy robieniu nalewek, w tym nalewki z wiśni bez pestek (sic!). Muzyka chyba nawet będzie pasowała a Wam daję próbkę (muzyki... muzyki!), słuchajcie sobie, ja za jakiś czas też będę tego słuchał i... zagłębiał się w alchemię nalewkową.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=S-vSZFEWHlo
No dobra, było trochę nie na temat ;)
Do miłego
Szkutawy
31-07-2014, 18:14
...to taka alegoria.... jak dobre to nie istotne, czy cukier prędzej, czy później.... i czy w ogóle z cukrem.... ale muzyki nigdy za wiele;)...ha, ha ,ha ale gość o którym piszesz owszem miał kolekcję różnych dziwnych instrumentów.... jednak najbardziej z tego co słyszałem był przewiązany do zdewastowanego Fendera.... fakt, uosabia ten muzyk wszystkie cechy dobrej nalewki....
Szkutawy
31-07-2014, 21:08
... tak sobie po schodach poszedłem do piwnicy, aby pomieszać w butelkach i słojach.... oto moje produkty w różnej fazie... przepraszam za poruszone zdjęcia, ale światło w piwnicy tylko z lichej żarówki ... następnym razem się poprawię i zrobię ze statywu...wszystkie produkty w naczyniach z białego szkła....
... malinówka z otryckich malin...
35191
.... wiśniówka....
35192
...po lewej malinówka z malin ogrodowych, a po prawej smorodinówka...
35193
...po lewej melisówka na miodzie, a po prawej sosnówka:mrgreen:...
35194
Oki, to będzie bez pestek
co do wiśniówki, to mi bardziej smakuje ta "na pestkach", coś w tym kwasie pruskim więc być musi smakowitego. ;)
żeby było smacznie i zdrowo to chyba najlepiej zalać z pestkami a po jakimś czasie drylować. Jest też taka szkoła, że zalać bez pestek a pestki osobno i później ten zalew pestkowy trzeba podgrzewać, co ma pozbawić wyciąg kwasu pruskiego, a pozostawić tylko ten "smaczek" pestkowy. Ale tego sposobu nie próbowałam.
Smakowicie wygląda ta Twoja piwniczka Przemolla...;) :)))
Tak jak napisałem wczoraj, tak i się stało... 1/2 l 95% lubelskiego + 1/2 l 40% żytniej czystej zostało porządnie zmieszane w jednym naczyniu... do jednego słoja zostało wsypane 1,5 kg wydrylowanych wiśni... do drugiego (trudno mi ocenić wagę) wsypałem jeżyny do słoika po jakimś litrowym soku... zalałem to wymieszanymi procentami i szczelnie pozamykałem... wstawiłem na szafkę i teraz czekam 6 tygodni, czyli gdzieś tak do połowy września.
Wieczorem złapałem smaka by spróbować naparstek zeszłorocznej mojej pierwszej nalewki, aroniówki i... nic dodać nic ująć, to jest to "coś" co musi mieć każda nalewka. Trzymana jest w ciemnościach i może dlatego ma bardzo ciemny kolor, chociaż w kieliszku kryształowym potrafi oddać swój kolor. Podczas "startu" ma wyczuwalny smak i zapach aronii i lekko jej cierpki smak ze sporą nutką słodyczy, na finiszu czuć jej startowe walory, ale są one mocniej wyczuwalne i dochodzi jeszcze procentowa moc, chce się ten smak zachować na dłużej na języku bo intryguje zmysły... cierpkość i słodkość, moc i smak z delikatną nutką jagód, czarnej porzeczki, soku z aronii no i ta delikatnie intrygująca cierpkość, która jest chyba istotą tej nalewki. Strasznie się cieszę, że z nieba mi w tamtym roku spadła aronia i zrobiłem z niej nalewkę, moją pierwszą. Przepisu na nią już nie zmienię bo czemu miałbym, jak dał taki finał a i popchnął w alchemię. Polecam, zróbcie nalewkę z aronii, chociaż trochę i za rok spróbujcie.
A teraz jak zwykle w tym wątku mam pytanie do mistrzów... na straganach lub w słoikach na trotuarze widzę sprzedawaną żurawinę też i leśną, nada się na nalewkę? Zrobiłbym ją w taki sam sposób jak z aronii czyli wcześniej zamroził?
krzychuprorok
01-08-2014, 16:41
Narobiliście mi smaka. Po kilku latach przerwy (kiedyś robiłem z wiśni i truskawek), możne znowu coś wyprodukuję. Wiśnie, agrest i porzeczki już oberwane, poszły do kompotów. Będzie jeszcze aronia. Robił ktoś z aronii?
partyzant
28-09-2014, 13:44
Trochę za cicho na stronie więc podtrzymam go chwaląc się, że wczoraj dostałem regionalne wydawnictwo w którym jest parę przepisów np. na Janowską nalewę miodową, Jabłkówkę z Mikołajówki i jeszcze kordiał żurawinowy kraśnicki, krupnik pszczelowolski, malinóweczka, różne miody pitne, nalewka gruszkowa z Kraśnika, nalewka ziemiańska, nalewka z płatków róży a z wypieków intryguje mnie choćby kulebiak Generałowej Kickiej, kwas chlebowy sapieżyński kodeński, jest tego sporo. Dostałem to w skansenie lubelskim na spotkaniu sołtysów, było nas ze siedem setek luda... wybory blisko. Z ciekawostek to jeszcze spotkałem dziewcze- Łemkinię, która przywędrowała tu zza Gorlic i rzeczy ciekawe opowiada. Jak kogos interesuje jakiś przepis to przeklepię.
Petefijalkowski
28-09-2014, 16:43
U mnie wczoraj rozdziało się ostateczne połączenie z ostateczną ilością % wiśniówki i pigwówki,a także miodówki, wyszło sporo tego, jestem przyszykowany na zimę stulecia, hłe hłe :D
P
A teraz jak zwykle w tym wątku mam pytanie do mistrzów... na straganach lub w słoikach na trotuarze widzę sprzedawaną żurawinę też i leśną, nada się na nalewkę? Zrobiłbym ją w taki sam sposób jak z aronii czyli wcześniej zamroził?
Nieco spóźniona info nt nalewki żurawinowej. To jest jedna z najsmaczniejszych nalewek, choć niektórzy twierdzą, że jej aromat jest nieco 'sztuczny' albo 'mydełkowy'. No nie mogę się zgodzić z tymi krzywdzącymi opiniami. Nalewkę należy naciągać od razu z cukrem po uprzednim 2-3 tygodniowym mrożeniu owoców. Ale tylko z około 1/4 planowanej jego ilości. Pierwszy naciąg ja robię przez około 2 miesiące. Żurawina musi być lekko niedojrzała, bo z tej przejrzałej nie wychodzi później taki aromat. Dusza nalewki do naciągu powinna mieć ~55-60% Po 1 naciągnięciu dosypujemy cukeru ile planowaliśmy (polecam jednak jego wyższą zawartość w tej nalewce) i ciągniemy aż do pełnego wybarwienia płynu - około 1-2 miesiące. W tym czasie nie pijemy 1. nastawu tylko chowamy go w ciemnej szafce lub butli z bardzo ciemnego szkła. Później oba nastawy łączymy w jedność, ewentualnie poprawiamy duszę, choć straty tu są niewielkie z uwagi na niską zawartość soku w owocach żurawiny. Po zmieszaniu trwa przegryzanie, które kończymy jak najpóźniej, cały czas w ciemności - najlepiej tak >10 dni. Idealnie odstana żurawinówka po około roku od zmieszania dla mnie jest najsmaczniejsza. Powstaje głęboko nasycony aromatem trunek, pięknie wybarwiony i z działaniem dla zdrowotności niepodważalnym:) Uwaga: nie stosować żurawiny sprzedawanej czasem na straganach w postaci scukrzonej melasy/masy/brei. Świństwo.
A u mnie słabiej niż zazwyczaj, bo czasu było mało. Jednakże jeżynówka wali aromatem niczym perfuma. Będzie miła w zimie:) A obok wisieneczki utopione i śliwówka masywnie złota. To znak, że będą śniegi i mrozy...
Pozdrawiam Wytwórców
Derty
TJak kogos interesuje jakiś przepis to przeklepię.
No mnie zaintrygowała ta naleweczka ziemiańska...co to za roztwór?:D
D.
Tu bym się spierał z tą oczywistością...od lat robię nalewkę na wiśniach bez odrobiny cukru. Jest wytrawna, a słodyczy na jak w sam raz, sama z siebie. Spróbuj choć mały saganek takiej zrobić a zdziwisz się jaka wyjdzie dobra
Nalewki wytrawne są jak najbardziej odpowiednie do picia:) Tyle, że efekty są czasem niebezpieczne - cukier w nalewce znosi odczucie pieczenia w ustach przy piciu. Niektórzy tego nie lubią. Po drugie - cukier dostarcza kalorii niezbędnych do trawienia alkoholu. Dzięki niemu zagrożenie kacem jest mniejsze;) Mało cukru w alkoholu oznacza większe zagrożenie kacenjamerem. Oczywiście uwagi te dotyczą osób o niskiej zdolności wchłaniania alkoholu w ogóle. Starzy wyjadacze nie pękają i piją każdy rodzaj nalewki zachwycając się barwą, smakiem i...własnymi, coraz bardziej genialnymi myślami spływającymi wraz z kroplami trunku do głowy...
Derty
Jednakże jeżynówka wali aromatem niczym perfuma. Będzie miła w zimie:) A obok wisieneczki utopione i śliwówka masywnie złota. To znak, że będą śniegi i mrozy...
Pozdrawiam Wytwórców
Derty
Po doświadczeniach ubiegłorocznych i zachwytach, nie tylko własnych, nad nalewką z aronii, w tym roku ponownie robię z tego owocu. Na razie się mrozi, ale w niedzielę jej czas zimowej syberiady się kończy a zacznie "robota" nad procentami.
Na dniach zlewam nalewkę z jeżyn. Gdy zobaczyłem panią jak sprzedawała tak z kilogram jeżyn leśnych to decyzja była błyskawiczna i jedyna. Wczoraj nie omieszkałem jej spróbować, ale wcześniej, jak to Derty ładnie ujął, w nozdrza "aromat walnął niczym perfuma".
Czas też już odcedzić "zatopione" wisienki, nalewkę zlać a wisienki?... mmmmmm a z wisienkami to... to... będzie taka retrospekcja z dzieciństwa... wisienka a może dwie, a co tam, może i będą trzy na raz, bo jest ich trochę przecież, podelektuję się ich smakiem w ustach i zagryzę bardzo gorzką czekoladą (już nawet jest), posmakuję, mmmmmm, zabiję czekoladą smak nalewkowych wiśni i znowu wisienki, i znowu czekolada, i powtórka, i powtórka, aż mnie zemdli a może nie zemdli???? Takie są plany, będę się go trzymał i nic tego nie zmieni! Aaaa i stracha już nie będzie przed mamą :P
Myślicie, że takie podjadanie bez stracha to mniej smakuje?
Szkutawy
03-10-2014, 19:27
... pod strachem wszystko smakuje lepiej....
partyzant
03-10-2014, 20:10
Niestety Derty, będziesz rozczarowany tak jak ja. Okazuje się że część niby przepisów to tylko opisy bez podania dokładnych receptur. O tej nalewce piszą, że przepis należy do Koła Gospodyń Ziemianek z Przegalina(1932) i że jest przyrządzana z wody, miodu, pigwy, wanilii i spirytusu(dawniej bimbru). Miodu nie wolno zagotować max42st, bo powyżej traci swoje walory lecznicze i smakowe. Nalewka powstaje na bazie alkoholu, z wyciągu owoców, ziół i przypraw w procesie maceracji. Posiada ona intensywny winny smak, ciemnożółty kolor i zawartość alkoholu 40%.
Aha... i piszą że dawniej w szlacheckich dworach nalewkę przygotowaną na chrzciny dziecka, należało podać do stołu w czasie jego ślubu. Sorry, niektóre przepisy sa dokładniejsze.
Niestety Derty, będziesz rozczarowany tak jak ja.
Spoko...wykonam na wyczucie. Często tak robiona nalewka, choć może nieco odległa od oryginału, jednak powala userów na glebę i walorem smakowym i, ma się rozumieć, duszą o słowiańskiej mocy:D
Pozdr,
Derty
don Enrico
06-10-2014, 21:29
Na próżno dziewcze wdzięczy się
i aronia wyciąga szyję
nadeszła już godzina ta
czas śliwki się zaczyna
bertrand236
06-10-2014, 21:31
....Starzy wyjadacze nie pękają i piją każdy rodzaj nalewki zachwycając się barwą, smakiem i...własnymi, coraz bardziej genialnymi myślami spływającymi wraz z kroplami trunku do głowy...
Derty
Oj tak. Oj tak.
Pozdrawiam Stary Wyja Wypijaczu ;-)
... pod strachem wszystko smakuje lepiej....
Stracha nie było, wisienek trochę zjadłem, czekoladą zagryzałem i nie zemdliło bo z wiekiem to jadłem jakoś tak z... rozsądkiem.
Cukier do robienia soku dawałem też jakoś tak z rozsądkiem i na oko, ale wyszło tak, że owoce (wiśnie i jeżyny) na słodkość są w sam raz a nalewce według mnie tej słodyczy brakuje.
Robiłem tak jak wcześniej aronię. Najpierw owoce zalałem spirytusem, później odcedziłem i z odcedzonych owoców zrobiłem sok. Teraz sok połączyłem z tą wcześniejszą nalewką. Wyszła niezbyt słodka na mój gust. Teraz pytanie na już. Czy po połączeniu można jeszcze dosładzać czy już raczej nie?
Trochę teraz postoi by się razem przegryzło, później to przefiltruję i zostanie na rok skitrane.
Ja czasem dosładzam, choć raczej stosuję taki sposób, że rozpuszczam we wódce cukier i dolewam ten 'syrop'. Gdy stężenie wyjściowe nalewki jest np blisko 60 Mach, to cukeru nijak nie chce się rozpuszczać. Syropek jest wówczas sposobem w miarę niezawodnym. Przy niższych stężeniach C2H5OH rozpuszczalność cukeru wzrasta...
Tak w ogóle to na targu widziałem dorodne żurawiny, chyba zainwestuję:O
Pzdr
Derty
Dziś kupiłem od jakiejś babci "tak z ręki" dobre ponad pół kilo leśnej borówki brusznicy... panie dziś o świcie zbierana w lesie, patrz pan jaka pachnąca, ooooo jeszcze nawet mam gałązki, oooo proszę świeżo urwane a na nich czerwone borówki, z gałązkami też dam by w domu pokazał, trudno się zbiera... 10 złotych za torebkę, tyle dziś uzbierałam, mam jeszcze bagno... na mole dobre" .
Chcę z niej zrobić nalewkę, znaczy się z borówki nie z bagna, dajcie jakiś sprawdzony przepis. Mrozić czy nie? Przed postawieniem na sok zgniatać owoce czy nie? Bo cukru więcej to na pewno.
Petefijalkowski
15-10-2014, 07:57
ja kiedys po prostu zasypalem troche cukrem, dolalem po jednym dniu % i odczekalem. Bez filozofii, a goscie na moim weselu cmokali ;)
Wczoraj musiałem się zająć tymi brusznicami, poczytałem więc trochę w necie. Odrzucałem od razu wszelkie przepisy gdzie coś się gotuje i po swojemu coś wykombinowałem. Borówki dokładnie umyłem, przebrałem z jakiś leśnych farfoclów i całkiem zielonych owoców. Obsuszyłem a następnie lekko je ponadgniatałem i takie wsypałem do słoja. Zalałem 250 ml (tyle wyszło) mieszanką alkoholu 40% i 95% w stosunku 1:1, tak do równa z borówkami. Postoją teraz 30-40 dni, później odcedzę, owoce zasypię mocniej cukrem i poczekam z 2 tygodnie aż puszczą słodki sok. Ponownie wszystko połączę i tak postoją około tygodnia. Następnie to już tylko odcedzenie i skitranie nalewki hmmmm... na rok, owoce do lodówki (zje się je jakoś, jak też i inne tak uzyskane). Muszę dodać, że już dziś pokazał się ładny czerwonoróżowy kolorek!
Mam jeszcze jedno pytanie, bo jakoś o tym informacji chyba tutaj nie było... jak filtrujecie do "kryształu" nalewki?
Szkutawy
15-10-2014, 15:45
... Recon.. ja najnormalniej w świecie ściągam cieniutkim wężykiem ... jak oczywiście dobrze się odstoi, a resztę mętną filtruję przez filtry do kawy, które po jednym napełnieniu zmieniam... idzie to wolno, ale klarownie...
Szkutawy
19-10-2014, 13:17
... sezon na nalewki trwa... w zasadzie to może on trwać cały rok... pochwalę się co udało mi się wyprodukować w tym roku i tym co jest w fazie produkcji...
- melisówka
- dwa rodzaje malinówki
- trzy rodzaje wiśniówki
- trzy rodzaje smorodinówki
- śliwkówka
- trzy rodzaje pigwowcówki
- pigwówka
...w planach...
- cytrynówka na miodzie
- jarzębinówka... ale chyba za rok, bo ptaszyska wszystko po chamsku obżarły
... porażka roku...
- sosnówka...wykorzystam ją pewnie w części do dosłodzenia czegoś i kupażowania...
.... a teraz wypijam naparsteczek wiśniówki i zaraz zażyję tabaki za Wasze zdrowie....
don Enrico
20-10-2014, 07:39
... sezon na nalewki trwa... w zasadzie to może on trwać cały rok... pochwalę się co udało mi się wyprodukować w tym roku i tym co jest w fazie produkcji...
- melisówka
- dwa rodzaje malinówki
- trzy rodzaje wiśniówki
- trzy rodzaje smorodinówki
- śliwkówka
- trzy rodzaje pigwowcówki
- pigwówka
...w planach...
- cytrynówka na miodzie
- jarzębinówka... ale chyba za rok, bo ptaszyska wszystko po chamsku obżarły
... porażka roku...
- sosnówka...wykorzystam ją pewnie w części do dosłodzenia czegoś i kupażowania...
.... a teraz wypijam naparsteczek wiśniówki i zaraz zażyję tabaki za Wasze zdrowie....
No ładnie, ładnie...
A gdzie żenicha kresowa ?
Jeszcze nie jest za późno.
Szkutawy
20-10-2014, 21:04
... a słyszałem, słyszałem Don Enrico .... i nawet wszystkie komponenty mam na wyciągnięcie ręki... ale panny gotowej wyjść za mąż to w moim obejściu nie uświadczysz:mrgreen:
don Enrico
20-10-2014, 21:33
... a słyszałem, słyszałem Don Enrico .... i nawet wszystkie komponenty mam na wyciągnięcie ręki... ale panny gotowej wyjść za mąż to w moim obejściu nie uświadczysz:mrgreen:
Abo to mało świarnych dziewuch na forumowej płaszczyźnie ?
Ostatecznie możemy kawalerskie skonsumować w leśnej głuszy samotnie. A trunek z róży zacny jest i zdrowotny.
Szkutawy
20-10-2014, 22:03
... to prędzej, bo trzech kawalerów w zasadzie na "wydaniu" to posiadam....
partyzant
21-10-2014, 14:01
Nie dalej jak wczoraj łopatę ująwszy poszedłem szukać żywokostu lekarskiego. Powodem szukania ratunku było strzykanie w krzyżu i obolałe kolana. Korzenie starannie oczyścilem i opłukałem, po czem w urządzeniu do tego nieprzystosowanem przemieliłem je na papkę i zalałem 60% alkoholem. Stało to zaledwie jedną noc a już rano użyłem tej oleistej mazi zewnętrznie, bo kolaniska jakby jeszcze gorzej mnie łupały. Teraz, a dochodzi czternasta jestem pewien dobrego działania mikstury i powiadam Wam... co za ulga.:razz:
Z zeszłego roku mam jeszcze sporą butelkę nalewki z aronii. Właśnie zlałem i przefiltrowałem z wiśni i jeżyn. Na różnych etapach "dochodzenia" jest z czarnej porzeczki, borówki brusznicy, malin i aronii. Z tej ostatniej robię najwięcej, ze względu na jej świetny smak, od razu rozpoznawalny aromat i ładną prezencję w kieliszku.
Na przyszły rok muszę przeszkolić się z dendrologii bo spacerując po okolicy widzę dziko rosnące drzewa i krzewy z jakimiś owocami.
don Enrico
30-10-2014, 20:07
Dużo piszę, ....bo właśnie spuściłem królową, znaczy dereniówkę.
spacerując po okolicy widzę dziko rosnące drzewa i krzewy z jakimiś owocami.
widzę Reconie, że masz prawdziwy zapał nalewkowy :)
podpowiadam więc morwę - chociaż osobiście jeszcze nie robiłam.
Szkutawy
09-11-2014, 17:47
Nastały dla niektórych wolne dni.... Ci co mają 100... 200 ..., a nawet 300 kilometrów mogą się na te cztery dni wybrać w Bieszczady... w sumie Ci co mają dalej też mogą, ale niewątpliwie jest to trudniejsze do realizacji w świecie pędzącym do przodu... patataj, patataj.... Tak obserwowałem prognozę pogody i zaglądałem co też aura niesie... targały mną wichry i burze ... ale realia wzięły górę... szedłem, więc sobie wczoraj wieczorem do domu i capnąłem dwie pigwy... wepchnąłem je do prawej i lewej kieszeni spodni... po dwustu metrach sześć dużych śliwek, które upchałem do kurtki, a przed samymi drzwiami zerwałem trzy garście dzikiej róży... z wielkiego żalu i tęsknoty chwyciłem za nóż... i pokroiłem cytrynę (która na szafce sobie leżała) wcześniej sparzoną wrzątkiem.... wszystko to pokrojone i rozdrobnione według konsystencji i podatności na procenty zalałem litrem wódki i pół litrem spirolu 94% ... zakręciłem słój....
36418
... że bardzo byłem rozgoryczony to pod pretekstem dosłodzenia próbowałem pigwowcówkę....
... po sześciu tygodniach zleję płyn, a resztę zaprawię miodem wrzosowym co to z wrzośćców pochodzi we wrześniu... po tygodniu połączę dwa płyny i po sklarowaniu, przefiltrowaniu i dojrzewaniu będę mógł spożyć... oby w dobrym towarzystwie... Takie oto są początki nalewki terenowej do której sporządzenia posłużyły wiktuały co to się pod rękę nawinęły.....
Nie wiem jakim jestem towarzystwem dobrym czy złym ale i tak swoją powsimordzką gębę tam przystawie :mrgreen:
don Enrico
10-11-2014, 23:03
Nastały dla niektórych wolne dni.... Ci co mają 100... 200 ..., a nawet 300 kilometrów mogą się na te cztery dni wybrać w Bieszczady... w sumie Ci co mają dalej też mogą, ale niewątpliwie jest to trudniejsze do realizacji w świecie pędzącym do przodu... patataj, patataj.... Tak obserwowałem prognozę pogody i zaglądałem co też aura niesie... targały mną wichry i burze ... ale realia wzięły górę... szedłem, więc sobie wczoraj wieczorem do domu i capnąłem dwie pigwy... wepchnąłem je do prawej i lewej kieszeni spodni... po dwustu metrach sześć dużych śliwek, które upchałem do kurtki, a przed samymi drzwiami zerwałem trzy garście dzikiej róży... z wielkiego żalu i tęsknoty chwyciłem za nóż... i pokroiłem cytrynę (która na szafce sobie leżała) wcześniej sparzoną wrzątkiem.... wszystko to pokrojone i rozdrobnione według konsystencji i podatności na procenty zalałem litrem wódki i pół litrem spirolu 94% ... zakręciłem słój....
36418
... (...) .
Rzeknę ,że bardzo inspirująca kompozycyja.
Z ciekawości spytowam, czy jakować zaszłóśćn czy intuicyja ???
Wygląda smakowicie. Bardzo ciekawe jak będzie smakował ten Jesienny Spacer (plus cytryna dla zdrowotności)
Szkutawy
10-11-2014, 23:29
.... Michał... jak tylko zakręciłem słój to naszła mnie chęć szybkiego odkręcenia... ale ćwiczę silną wolę...
....Don Enrico....intuicja i zamiaruję iść w tem kierunku... popuszczając wodze ... nie rumakom, a fantazji.....
... jestem zobowiązany edytować, bo jak zwykle nie doczytałem.... a tu Ridol się ukrył przed dwoma postami.... napiszę tak..... jesteś jak kostur, albo gumowiec który jest pod ręką, lub nogą na wędrówce:mrgreen:....więc nic nie zaszkodzi, a nawet może pomóc jak umoczysz swój jęzor w tym napitku.....
36461"...jesteś jak kostur, albo gumowiec który jest pod ręką, lub nogą na wędrówce..."
Tak tak od dawien dawna pozbyć się mnie nie możesz a próbowałeś wiele razy na co dowody przechowuję!
Z Caryńskiej chciałeś mnie zrzucić.....
A żeby nie było że nie w temacie to jutro na działkę ruszam zebrać owoce pigwowca,wiadomo po co...
don Enrico
27-05-2015, 19:36
Nastał nowy sezon.
Narwałem na działce jędrnych liści melisy , wrzuciłem do słoja i utopiłem odpowiednim płynem, co nieco doprawiając
Nie zakładam nowego wątku więc wypadło na ten alkoholowy ;)
W dniu dzisiejszym znalazłem taki większy opis wódki OSTOYA, która ma niby swoje "korzenie" w Bieszczadach. Napisałem "niby" bo jakoś nie zauważyłem w ostatnich czasach jakiś większych bieszczadzkich terenów w z falującymi łanami pszenicy chociaż... dożynki się tutaj odbywają. Wódka zanim jeszcze na dobre ruszyła w Polskę to już uroczyście jest prezentowana za wielką wodą.
Jeśli ktoś chce coś o tej wódce poczytać to tutaj
http://www.sn2.eu/portal-dla-mezczyzn/meski-smak/15965-ostoya-podbija-nowy-jork.html
i tutaj
http://facet.interia.pl/alkohole/news-ostoya-vodka-esencja-polskiej-natury,nId,1709114
Szkutawy
05-07-2015, 13:46
.... no to poszedłem po całości... przedwczoraj sześć literków czerwonej porzeczki nastawiłem... nigdy jej nie robiłem, ale ludziska polecali, a dzisiaj przed chwilą smorodinówki też sześć... co się naprzebierałem... aż plecy mnie bolą... chyba je zaraz natrę... czymś:mrgreen:.... jutro drugą dawkę czarnej porzeczki robię....
W zeszłym roku przegapiłem agrest, więc w tym roku oczy były szeroko otwarte i został nabyty 1 kilogram jasnego. Nie więcej, muszę wcześniej sprawdzić jaki smak wyjdzie. To samo z czarną porzeczką. Zostały osobno zalane mieszanką 50/50 spirytusu i wódki. Wcześniej tych owoców nie mroziłem. Oczywiście agrest i porzeczki dokładnie zostały przebrane i pozbawione zbędnych części.
Z zeszłorocznych zdecydowany smak i zapach owoców ma malinówka, wyraźnie też działa rozgrzewająco. Ciekawy smak ma brusznicówka a jerzynówka ma fajny smak i zapach, lecz trudno doszukać się jednoznacznie jej owocowego charakteru. Rekordy popularności jednak bije aroniówka i staje się flagową moją nalewką.
Czekam na następne owoce zwłaszcza na wiśnie i aronię.
don Enrico
07-07-2015, 12:55
(...). Oczywiście agrest i porzeczki dokładnie zostały przebrane i pozbawione zbędnych części.
(...).
Agrest można dodatkowo ponacinać, co zwiększy wchłanialność aromatów
partyzant
07-07-2015, 13:17
Nie przegapcie czasu na orzechówkę bo teraz orzechy są w odpowiedniej fazie, można je kroić w całości. Bardzo ładnie malują ręce więc lepiej robić to w rękawiczkach. Zalałem pewną porcję rozcieńczonym spirytusem i czekam. Jeszcze nigdy takiej nalewki nie robiłem, więc może ktoś doświadczony podpowie co dalej.
don Enrico, tez o tym pomyślałem, zrobię to gdzieś za tydzień jak skórka zmięknie bo agrest ma ją twardą. Wtedy je odcedzę, delikatnie pogniotę i ponownie zaleję na 2-3 tygodnie. Później znowu odcedzę, owoce zasypię cukrem i zrobię sok. Na koniec odcisnę, zmieszam z odcedzonym wcześniej alkoholem, przefiltruję i skitram w czeluście ciemni do przegryzienia. :roll:
Szkutawy
18-08-2015, 18:53
Wczoraj zlałem do klarowania czarną porzeczkę... oczywiście zapróbowałem... i .....w ubiegłym roku robiłem z bardziej dojrzałej... nie to,że ta jest gorsza ... ubiegłoroczna była pełniejsza... tegoroczna to taka "żyleta".... zobaczymy za trzy miesiące.
Przebierałem też dzisiaj jarzębinę, bo roczek do tyłu czekałem, aż dojrzeje i ptaki wszystko wrypały... tego roku ja ptaszyska w ciula zrobiłem, tym bardziej, że już marszczyć się biedna zaczęła.... włożyłem do zamrażalnika i po jutrze podpiekę na patelni i zaleję spirolem 67%....
Taa... Jakąś Kimbówkę też robisz?
Szkutawy
19-08-2015, 12:46
Taa... Jakąś Kimbówkę też robisz?
Każda może nią zostać... a w tym roczku robiłem z truskawek , porzeczki czarnej i czerwonej, agrestu, jeżyn..w przygotowaniu jarzębina... a w planach jeszcze pigwowiec i może się pokuszę jutro na aronię... tylko trzeba trenować silną wolę, aby do KIMBu dotrwała
Będę też robił eksperyment... czyli ogórkówkę...
don Enrico
19-08-2015, 12:57
(...)
Będę też robił eksperyment... czyli ogórkówkę...
Jak zrobisz ogórkówkę do dotrwa nawet na KIMB 2020 :mrgreen:
Szkutawy
19-08-2015, 17:41
Jak zrobisz ogórkówkę do dotrwa nawet na KIMB 2020 :mrgreen:
Słyszałem już takie opinie, ale jednak po przeszukaniu czeluści internetu znalazłem też pozytywne. Trudno, będę jednak próbował.
Rekordy popularności jednak bije aroniówka i staje się flagową moją nalewką.
Czekam na następne owoce zwłaszcza na wiśnie i aronię.
Aronie mam za płotem,więc też eksperymentuje. Krzewy bardzo ładnie obrodziły,mam nadzieje,że owoce będą wartościowe. W zeszłym roku zrobiłem wersie"light" 40% bez żadnych dodatków i wyszło smacznie, teraz będzie debiut z laską wanilii oraz miodem nawłociowym.
calanthe
11-09-2015, 18:13
No i dostałam przed chwilą wiadro śliwek w prezencie :)
powideł mi się nie chce robić... więc będzie napój wysokoprocentowy ;) idę mieszać! :)
Od wczoraj "przeżera" się miód z cytryną. 200 ml soku z cytryny, około 200 ml miodu i 150 - 200ml spirytusu 96%.
W tym roku aronia okazała się mało wartościowa,susza zrobiła swoje. Miód poszedł w inną kompozycję i ze smaku na starcie jestem zadowolony.
Nalewka Góralska - 500 ml spirytusu,500 ml wody, 250 ml rumu,szklanka miodu, 3 cytryny,3-4 goździki,pół gałki muszkatołowej.
Agrest, czarna porzeczka i malina zostały odfiltrowane, zlane już do butelek i zakorkowane, teraz nabierają mocy i aromatu. Na etapie kąpania się w alkoholu jest 2 kilo kupionej na targu aronii. Osobno pluska się 1/2 kilo dzikiej róży i też osobno drobno pokrojona pigwa pospolita od tygodnia już puszcza soki i aromaty w podobnej kąpieli. Na pigwę mam trochę inny sposób by ją osłodzić, ale to później. Na innym etapie jest w 3 litrowym słoju polskie winogrono... teraz cukier już puszcza z nich sok by później szybko połączyć się w tańcu z czekającą na osłodę odcedzoną nalewkę. Ciekawostka z tym winem... ot rosło i wspinało się po balkonie znajomych, którzy trochę je tam skubali, ale ucztę, patrząc po ilości latających os i pszczół, to miały raczej te latające owady niż dwunogi chodzące twardo po ziemi. Winogrono, jako owoc sam w sobie, było dość ciekawym doświadczeniem degustatorskim i doznaniowym podczas jedzenia, ot pod skórką miało niezwykle mocno galaretowaty miąższ z niebywałą słodyczą. Dziwnie się je jadło, jakoś tak niczym żelki haribo, tylko ten miąższ był bardziej śliski . Kiedy namoczone w "zalewie" winogrono odcedziłem i przesypałem cukrem, tak na swoje oko, to wtedy dopiero postanowiłem spróbować tego odcedzonego "płynu"... kurcze już samo w sobie było słodkie. Znaczy się, że nalewka będzie bardzo słodka.
By już zakończyć to tylko powiem, że jeszcze mrozi się 8 kg dorodnej aronii, którą Ewa własnoręcznie w niedzielę zrywała, skubała, myła i osuszała. Na rwaniu i oporządzeniu zeszło jej, jak sama policzyła, 6 godzin... "kurcze kupa roboty z tą nalewką!". No cóż by dojść do przyjemności, trzeba trochę się pomęczyć.
Tak więc w tym roku trochę nowości, niektóre tylko tak na smak i ilościowo też będzie więcej na końcu. No cóż... smakoszy przybywa, zwłaszcza na aronię.
------
Odniosę się jeszcze do Slava wpisu powyżej... aronia kupiona na targu była faktycznie taka trochę zmarnowana, ale ta Ewy jest dorodnym, pełnym i soczystym owocem, chociaż jak właściciele drzewka(sic!) twierdzą to poprzedni właściciel aronię zaszczepił na jakimś odmiennie gatunkowo drzewku (ale jakim to nie wiedzą).
don Enrico
15-10-2015, 19:21
No i dostałam przed chwilą wiadro śliwek w prezencie :)
powideł mi się nie chce robić... więc będzie napój wysokoprocentowy ;) idę mieszać! :)
Jak tam śliwki ? powinny już oddać większość swojego aromatu.
Nie wiem czy stosujesz klasykę ? czyli zasyp cukrowy po odlaniu pierwszego zlewu.
Śliwka w tym roku nie bała się suszy i jeszcze jest końcówka dostępna w sprzedaży.
sir Bazyl
15-10-2015, 19:46
Jak tam śliwki ? powinny już oddać większość swojego aromatu.
(...)
Ja liczyłem w tym roku na węgierki z sadu znajdującego się w nieistniejącej obecnie bieszczadzkiej wsi. Tak w sobotę kręciłem esy-floresy żeby dotrzeć do tej doliny i okazało się, że ktoś mnie uprzedził :twisted: A śliweczki co prawda drobniutkie, ale smak i aromat mają zachwycający i niepowtarzalny. Już dwa razy udało mi się zrobić z nich nastaw nazwany z racji przepięknie położonego miejsca ich występowania, z dala od cywilizacji, na polanie otoczonej ze wszystkich stron zalesionymi wzgórzami "nalewką ze śliwek obesranych przez orły" :).
don Enrico
15-10-2015, 20:59
No żesz, znowu zaskoczenie !
Nie spotkałem w bieszczadzkiej krainie opuszczonych węgierek ...
...
Spotkałem natomiast przerośniętą tarninę (pamiętasz ta przy torach na RIMB-ie nr...?)
Podobną spotkałem tej jesieni w Niskim (dokładnie w Cigelce)
Ty pewnie nie zdradzisz gdzie natknąłeś się na węgierkę ( bo na forum najlepiej pisać bez opisywania)
sir Bazyl
15-10-2015, 22:00
...
Ty pewnie nie zdradzisz gdzie natknąłeś się na węgierkę ( bo na forum najlepiej pisać bez opisywania)
No oczywista sprawa, przecież nie napiszę, że tu i tu, bo jeszcze pójdziesz, pobłądzisz :mrgreen: i mi się potem oberwie! O, co to - to nie! Musimy tam pójść razem, wziąć namiocik, nalewkę i wtedy będzie wszystko jasne...
bieszczadzka kuna
15-10-2015, 22:13
Jaką węgierkę, jaką nalewkę....jaki namiocik? No ja nie wiem, nie wiem czy ty się gęsto nie będziesz musiał tłumaczyć
Szkutawy
18-10-2015, 20:18
Właśnie rozdziewiczyłem malinówkę i napiszę tak.... z tych ogrodowych malin jest do niczego w porównaniu z malinami bieszczadzkimi. W ubiegłym roku miałem 1,5 literka naturalnej bieszczadzkiej malinówki... aromat, smak... poezja (jeśli ktoś ją lubi)... ta ogrodowa to niestety popłuczyny... no może mocne popłuczyny, ale jednak popłuczyny. Tylko malina naturalna z nad potoku Jamniczny....
Podobnie z poziomkami.. jak kto lubi poziomki. Te leśne, drobne, a aromat..
Ja liczyłem w tym roku na węgierki z sadu znajdującego się w nieistniejącej obecnie bieszczadzkiej wsi.(...)
He, he, czyli lasy tną żeby kapustę zasadzić bo to dobrze działa na zatrzęsienie śliwek :mrgreen:
Bazylu - Ty się zastanów w końcu - czy lasy czy śliwki, bo jak już Bartolomeo tu już w innym temacie wspomniał - nie można zjeść ciastka i mieć ciastka :mrgreen:
Wczoraj nadszedł czas na zlanie "nalewki z winogron Marty" (to od imienia ofiarodawczyni). Wyszła jedna pełna litrowa butelka po żubrówce i 2 takie małe piersiówki. Jedną otrzymała ta co ofiarowała. Nalewka z winogron balkonowych ma taki wyrazisty owocowy smak i mocną słodycz, ale gdy sobie kilka miesięcy postoi we względnej ciemności to może nabierze jakiejś wyrazistości z winnych gron. Każda butelka jest obklejana "unikatową" stosowną naklejką drukowaną na drukarce z nazwą, rokiem i stosownymi inicjałami i grafiką, tak, tak... tak rodzi się manufaktura.
Gdy rozeszła się wieść, że z Ewą robimy nalewki to grono jej znajomych zaczyna nas obdarzać owocami na zasadzie "to też dobre" i tym sposobem dostaliśmy sporo owoców pigwy. A gdy je otrzymaliśmy to zauważyłem, że są inne niż pigwowce, które się już kąpią w procentach. Myślałem, że są tylko jedne a tu jest i pigwowiec (Chaenomeles superba) i pigwa (Cydonia oblonga). W jednym 1 litrowym słoju zalałem obydwie a w 2 następnych 1 litrowych te Cydonia oblonga. Mówią, że to ma mieć dużo witaminy C. Mam zamiar później je osłodzić prawdziwym(!) miodem. Nie wiem tylko co zrobić później z owocami... może do herbaty będą? Inne owoce po nalewkach, idealnie nadają się do lodów i deserów, najszybciej schodzą wiśnie, maliny, jeżyny, później porzeczki czarne i inne a najgorzej aronia.
Z "kupionych" 2 kg aronii wczoraj pierwszy zlew został odlany a owoce zasypane cukrem. Nalew procentowy super wyciągnął sok, był aż gęsty. Te "własnoręcznie zebrane" przez Ewę kąpią się nadal w % w dwóch słojach 5 litrowych i w jednym 2 litrowym. Na te słoje 5 litrowe czekają w zamrażalce następne czarne owoce.
I teraz całkowita nowość, bo nie słyszałem by ktoś na Forum z tych owoców robił. Wczoraj zalałem mieszanką procentową półlitrowy słoik z suszonymi jagodami goji (kolcowój chiński).
I jeszcze coś powiem, ni cholery nie mogę zdobyć owoców derenia jadalnego więc... zostały 3 drzewka zasadzone na podwórku. Nim zaowocują zapewne trochę czasu minie, ale jakiś początek jest.
Jeśli ktoś ma zbędne owoce derenia jadalnego to jestem gotowy na etykiecie butelki z nalewką z tego owocu umieścić napis "Nalewka z derenia ..." W kropki wpiszę imię, nazwisko, ksywkę lub wszystko co kto zechce. A i jakiś % napitku też na pewno się znajdzie! I co? :-P Jak to określił don Enrico, trzeba wreszcie samemu... "spuścić królową", bo co to za nalewkowicz bez królowej?
don Enrico
04-11-2015, 18:19
(...)
I jeszcze coś powiem, ni cholery nie mogę zdobyć owoców derenia jadalnego więc... z(...)
W tym roku było mało owoców derenia, ponoć z powodu suszy.
Ja polowałem przez dwa tygodnie, ale to było we wrześniu (2-ga połowa). W październiku jeszcze jakieś końcówki się pojawiały a teraz to już pozamiatane.
Teraz czas na żenichę nadszedł
No tak, żenicha... ta nalewka z dzikiej róży cały czas mi chodzi po głowie, tym bardziej, że w pełnym słoiku 0,8 l jeszcze owoce kąpią się w %. Zastanawiam się cały czas jak tą nalewkę zrobić, bo sposobów też jest sporo, chociaż przewijają się te same składniki. Jak już wcześniej napisałem moje założenie do nalewek nie przewidują dolewek wody i nie przewidują podgrzewania jakiś roztworów. Tylko na maksa ma być z owoców ściągnięty sok, dodany cukier lub miód prawdziwy no i równa mieszanka 45% i 90/95%, nic więcej. Może jeszcze dam się przekonać na te goździki, zioła rumianku i mięty... myśl dojrzewa a jak osiągnie cel do zrobię klasyczną żenichę tylko qrcze... córki brak :P
Sam owoc dzikiej róży towarzyszy mi od dzieciństwa. Mój ojciec był zamiłowanym wytwórcą domowego wina a dzika róża to była dla niego jakąś taką owocową perełką, zaś wino tajemną złotą miksturą. Dla mnie katorgą był dzień, kiedy jako najstarszy z rodzeństwa musiałem z nim jechać na zamknięte tereny wojskowe w Zegrzu na zbiory. Czasami jakiś strażnik podszedł, ale ojciec miał zawsze "coś" na taką okazję by zamglić oczy. Mogłem się wtedy nasłuchać opowieści z jego dzieciństwa i z czasów wojny co jako chłopaka ciekawiło najbardziej a ojciec chyba kumał, że trzeba opowiadać bym nie marudził na wchodzące kolce, zranienia, doskwierające słońce. Z kilkoma sporymi workami wracaliśmy do domu by nie wspomnieć o stanie rąk.
Dokąd mi pamięć sięga zawsze podczas obiadu w niedzielę do rosołu i pieczonej bazarowej kury (nie jakiegoś tam sklepowego kurczaka!) lub schabowego smażonego na smalcu, ojciec po przekomarzaniu się z mamą, zadbał by każde z nas, w odpowiednich proporcjach do wieku, otrzymało dla zdrowotności wino z róży i koniecznie w kryształowych kieliszkach. Pamiętam jedną opowieść ojca, podczas gdy robiliśmy zbiory a pamiętam dlatego, że jako młodemu chłopakowi mocno zadziałała na wyobraźnię. Opowiadał mi jak on, jeszcze jako chłopak przed sobotnimi zabawami otwierał te owoce róży i rozsypywał ze środka owocu ten meszek po parkiecie... "tata a dlaczego... a dlaczego rozsypywałeś?"... "hmmm, jakby ci tu powiedzieć, a co tam, jak już były tańce to ten meszek się unosił do góry i wdzierał się w różne miejsca... hmmm a musisz wiedzieć, że jak już się dostanie gdzieś (tu puścił oko) to cholernie swędzi". Oj buzowała wyobraźnia, oj buzowała mi wtedy! Ot wspomnienia :)
I jeszcze wam moi drodzy coś powiem... tak po cichu i tak po lekku i jeszcze raz po lekku... jątrzy mi się w głowie pomysł :idea: nabycia urządzenia firmy Al-Ambiq. Jak już manufaktura ruszyła to czas na własne % a nie te jakieś sklepowe. Hmmmm tylko czy wtedy "powiew" wytworu z alembiku nie zabije bukietu? I to jest pytanie!
PiotrekF
06-11-2015, 21:12
dla zdrowotności wino z róży i koniecznie w kryształowych kieliszkach .
... dla zdrowotności : zgoda .... w kryształowym dla smaku (ma mieć 'lepszy' smak)
"powiew" wytworu z alembiku nie zabije bukietu? I to jest pytanie!
... "powiew" ów wykorzystaj do 'wyciągania' bukietu z nalewkowego materiału .... kolega zmajstrował sobie taki ('ruski patent'), bez problemu taki 'sklepowy' % (96) ... ale do nalewek to mus toto rozcieńczyć ...
PF
PiotrekF czy Ty czasami nie spod patronatu św.Ambrożego? :)
Szkutawy
07-11-2015, 00:59
Recon ... sorry, że się wpieprzam, ale jeśli spirtu nigdy nie robiłeś.. to pierwsze początki doradzał bym, pod czujnym okiem tych bardziej doświadczonych zrobić... ktoś tam pewno się znajdzie... to tak ku przestrodze, aby sobie i innym bałaganu nie narobić, bo wiesz jak to jest z tym eksperymentem na ludzkim organizmie;).... a jak dobrze zrobisz to nic niczego nie zabije:mrgreen:....tylko jak wybije 90% to czas przerwać proceder...
przemolla nie musisz "sorry", trochę wiem na ten temat a i mam znajomych co w temacie siedzą tylko nigdy nie robili "z tego" podkładu żadnej nalewki. Spytałem się o bimber, bo jednak subtelnie da się go wyczuć. Jedynym destylatem, którego już finalnie był zrobiony, nie wyczułem, był destylat wina ze śliwek a było go do przerobienia 25 litrów, które kazał tak potraktować mój ojciec, bo mu smakowo nie leżało. Wyszła idealna śliwowica, chociaż ja ją ochrzciłem jako palinkę z 66% do której spożywania zakupiłem ówczas stosowne dla niej kieliszki. I powiem tak, nie rozcieńczałem jej, piło się wybornie i jak żyję lepszego mocnego trunku nigdy nie piłem. No... kiedyś degustowałem samodzielnie zrobioną śliwowicę u jednego znajomego koło Wisły i też była niczego sobie.
Po tej próbie śmiem nawet twierdzić, że najlepsze destylaty powstają z już zrobionego wina niż z samego zacieru. Więc bardziej ten kierunek by mi odpowiadał, chociaż roboty z tym więcej. Ale może kiedyś będę miał więcej czasu i własnie na ten czas są plany ;)
bogdaneg
08-11-2015, 18:53
W tym roku było mało owoców derenia, ponoć z powodu suszy.
Ja polowałem przez dwa tygodnie, ale to było we wrześniu (2-ga połowa). W październiku jeszcze jakieś końcówki się pojawiały a teraz to już pozamiatane.
Teraz czas na żenichę nadszedł
Początkiem października zanabyłem drogą kupna owoc derenia jadalnego. Taki miętki, paplawy już. NAJLEPSZY! Drogi jak czort. 28zł/kg.
Potrząsam słoikami czasem. Stoi se.8)
bogdaneg
08-11-2015, 18:57
Dzisiaj nadałem dzikiej róży. Też taka już paplawa, po przymrozku. Pierwszy raz eksperyment z tym owocem. Robił ktoś ,coś? Podpowiecie?
Szkutawy
08-11-2015, 19:17
Dzisiaj nadałem dzikiej róży. Też taka już paplawa, po przymrozku. Pierwszy raz eksperyment z tym owocem. Robił ktoś ,coś? Podpowiecie?
Dzika róża jest zdrowotna... czyli jak na jeden kieliszek dziennie to można zrobić kondensat... zalać tak po przemrożeniu, aby ze trzy centymetry nad nią spirol dryfował. Jeśli na spożycie w większych ilościach ( również zdrowotna) to o połowę mniej jej trzeba dać i jakąś jedną cytrynę... bez tych białych farfocli, a skórkę sparzyć i zetrzeć, albo jednego, góra dwa pigwowce. Trzeba ją lekko zakwasić. Później po maceracji i odlaniu płynu owoce zasypać cukrem... a jak się rozpuści po bełtaniu to połączyć dwa płyny i sklarować. Cukru tyle ile się lubi. Osobiście dodaję jeszcze kilka śliwek, ale to już wedle upodobania. Nic po za cytryną , lub pigwowcem agresywnego nie powinno się dawać, tak aby nie zdominowało. Cytrynę i pigwowca też z umiarem. To co napisałem to tak mniej więcej na 3 l alkoholu. Znam takich co płatki róży dodają, ale o tym trzeba by było wcześniej pomyśleć.
PiotrekF
08-11-2015, 19:52
PiotrekF czy Ty czasami nie spod patronatu św.Ambrożego? :)
Slav ależ oczywiście żem z spod rzeczonego "patronatu" jako i TY :wink::wink:
... co jakiś czas 'widujemy' się .... pod 'patronatem'
PF
przemolla pisze o nalewce bo żenicha ma sprecyzowane składniki.
Ja dziś do moczących się owoców róży dodałem po pół łyżki na słoik 0,8 l suszu z mięty i rumianku i chyba z 5 goździków, bo to ma być klasyczna żenicha kresowa. Posmakowałem i przyjemnie już czuć różany smak a i kolorek też całkiem niezły jest. Po odcedzeniu zmieszam to wszystko ze świeżym lanym miodem, ale bez dodawania wody, czyli inaczej niż tutaj https://nalewkownia.wordpress.com/2012/10/07/zenicha-kresowa-czyli-nalewka-na-owocach-dzikiej-rozy/
W większości przepisów skład jest taki sam, różnią się łączeniem miodu... jedni go gotują brrrr, drudzy mieszają z przegotowaną wodą a ja nie uznaję żadnej wody więc zmieszam miód bezpośrednio z nalewem.
Napisałem wcześniej, że nastawiłem z goji i widać... nasiona piją %, nalew złapał już kolorek, jest niesamowicie smaczny, aromatyczny i już lekko słodkawy, później też dodam tylko miodu http://apetytnaogrod.blog.onet.pl/2013/10/13/nalewka-z-owocow-goji/
Szkutawy
09-11-2015, 20:43
przemolla pisze o nalewce bo żenicha ma sprecyzowane składniki.
Ja dziś do moczących się owoców róży dodałem po pół łyżki na słoik 0,8 l suszu z mięty i rumianku i chyba z 5 goździków, bo to ma być klasyczna żenicha kresowa. Posmakowałem i przyjemnie już czuć różany smak a i kolorek też całkiem niezły jest. Po odcedzeniu zmieszam to wszystko ze świeżym lanym miodem, ale bez dodawania wody, czyli inaczej niż tutaj https://nalewkownia.wordpress.com/2012/10/07/zenicha-kresowa-czyli-nalewka-na-owocach-dzikiej-rozy/
W większości przepisów skład jest taki sam, różnią się łączeniem miodu... jedni go gotują brrrr, drudzy mieszają z przegotowaną wodą a ja nie uznaję żadnej wody więc zmieszam miód bezpośrednio z nalewem.
Napisałem wcześniej, że nastawiłem z goji i widać... nasiona piją %, nalew złapał już kolorek, jest niesamowicie smaczny, aromatyczny i już lekko słodkawy, później też dodam tylko miodu http://apetytnaogrod.blog.onet.pl/2013/10/13/nalewka-z-owocow-goji/
... no pewno, że o nalewce....a gdzie napisane ,ze o żenisze....Recon sukcesów.... jak pięć goździków, będziesz trzymał w 0,8 l to za sześć tygodni będziesz miał goździkówkę:mrgreen:... a jak napiszesz, że czuć po tych sześciu tygodniach różę ... to po prostu nie uwierzę:evil:...
ps... a rumianek i mięta to oprócz tego da kolorek.... taki lekko sraczkowaty..... znam to z autopsji...tylko trochę to potrzymaj, aby " dojrzało"....
Slav ależ oczywiście żem z spod rzeczonego "patronatu" jako i TY :wink::wink:
... co jakiś czas 'widujemy' się .... pod 'patronatem'
PF
Niestety miodu pitnego nie nastawiłem.Odwirowany miód był z dodatkiem amitrazy,więc zaniechałem dalszych prac.
Tak ogólnie odnośnie dzikiej róży:Wiemy już, że w róży jest witamina C, wiemy, że jest jej bardzo dużo i zawartość może się różnić, ale powinniśmy wiedzieć jeszcze jedną rzecz. Witamina C jest wybitnie niestała i bardzo łatwo podlega rozkładowi, min. pod wpływem utleniania.
W praktyce oznacza to, że każde przetworzenie dzikiej róży wiąże się z jakimś spadkiem jej zawartości (tutaj dodam, że jeśli chcecie jeść na surowo, to jemy bez nasion, ponieważ mogą spowodować swędzenie dolnej części jelita grubego, dość nieprzyjemna sprawa).
Tak więc tracimy jakąś część witaminy C (oraz bioflawonoidy, też są dosć ulotne):
gotując dziką różę
mrożąc dziką różę
susząc różę
I raczej nie ma od tego ucieczki. Ile witaminy stracimy? Trudno dokładnie określić metodami domowymi, ale można szacować, że gotując i pasteryzując owoce dzikiej róży około 50-70% pójdzie na straty, część również zniszczy się w zamrażarce. Stosunkowo dobrym pomysłem jest suszenie poprzez mrożenie czyli liofilizacja (w domu tego nie zrobimy), gdzie straty są niewielkie (np. Rosa canina może nadal zawierać jakieś 500mg witaminy C). W róży suszonej tradycyjnymi metodami może witaminy C nie być prawie wcale.
ps. jest jeszcze jedna kontrowersja, czy wyciągać nasiona. Ja jestem leniwa i jeśli gotuję albo nastawiam nalewkę, nasion nie usuwam bo i tak będę przecedzać przez gazę i szkoda mi życia na takie zabawy. Gdybym natomiast jadła różę na surowo, koniecznie bym ją obrała!
http://klaudynahebda.pl/dzika-roza-zbieramy-owoce-dzikiej-rozy/
przemolla, dzięki za cenną uwagę z tymi goździkami! Natychmiast po Twoim wpisie usunąłem z nalewu 4 sztuki i 1 został, w smaku jeszcze nie było goździkówki. Korciła mnie ta żenicha by ją zrobić, ale myślę, że następne nalewy z dzikiej róży to będą tylko z samego owocu.
Czytając wyjaśnienia Slav to chyba dobrze zrobiłem, że intuicyjnie nie zmroziłem wcześniej róży. To jednak mnie też zastanawia czy dobrze się robi mrożąc wcześniej aronię i inne owoce? Co w sumie daje wcześniejsze mrożenie, jak się witaminę C traci?
Ogólnie patrząc, to nalewkarstwo jest fajnym hobby dla faceta ;) Mi się już podoba i jest trochę jak z chodzeniem po Bieszczadach... można wracać tam gdzie się już było a jest jeszcze trochę do odkrycia. Idealny temat na to Forum :)
To jednak mnie też zastanawia czy dobrze się robi mrożąc wcześniej aronię i inne owoce? Co w sumie daje wcześniejsze mrożenie, jak się witaminę C traci?
Ogólnie patrząc, to nalewkarstwo jest fajnym hobby dla faceta ;) Mi się już podoba i jest trochę jak z chodzeniem po Bieszczadach... można wracać tam gdzie się już było a jest jeszcze trochę do odkrycia. Idealny temat na to Forum :)
Przemrożenie poprawia smak (garbniki,cukry,kwasy).
Przypomniały mi się pewne słowa " W przyszłym roku trzeba nastawić więcej".:wink:
http://pracownianalewek.blogspot.com/2015/01/kilka-sow-przestrogi.html
Szkutawy
10-11-2015, 20:51
Są owoce, które trzeba przemrozić... najlepiej naturalnie na krzaku, ale często to jest niemożliwe i trzeba się posiłkować zamrażarką. Należy do tych owoców jarzębina, tarnina i dzika róża. Pozostałych nie przemrażam, cokolwiek by to nie oznaczało. Jarzębinę dodatkowo przesmażam na patelni, bo jest wyjątkowo wredna i gorycz lubi przekazać. Pamiętacie takie cukierki jarzębinki? Przed chwilą zlałem pierwsze dwa i pół litra pigwowcówki... kondensat:mrgreen: . Najlepsze jest drugie zalanie tych samych owoców. Trzeba tylko do nich dodać rodzynek i trochę cukru. Nigdy nie odmierzam ilości owoców i alkoholu. Zawsze tak zalewam owoce, aby alkohol 2 do 5 cm. był ponad ich powierzchnią. Ważne też jest, aby owoce były w ostatniej fazie dojrzałości... czyli co niektóre w rękach mają się rozwalać. Z tych wychodzi najpełniejsza nalewka, ale to też zależy z czego robimy. Wszystko zależy od wielu czynników i dlatego to jest fajne, bo prawie zawsze efekt końcowy jest trochę inny. Wasze zdrowie!!! ... kondensatem
Są owoce, które trzeba przemrozić... najlepiej naturalnie na krzaku, ale często to jest niemożliwe i trzeba się posiłkować zamrażarką. Należy do tych owoców jarzębina, tarnina i dzika róża.
Jarzębina,Tarnina ok ale dzika róża ? Dlaczego trzeba ją przemrozić ?
Szkutawy
10-11-2015, 23:02
Jarzębina,Tarnina ok ale dzika róża ? Dlaczego trzebazego do robienia niż łuskanie tych ziarenek ją przemrozić ?
...lubią oddać goryczkę... garbniki które w sobie mają... szczególnie jarzębina, a róża to chyba , że byś pestkował, ale sukcesów życzę, bo pewnie ktoś ma coś lepszego do roboty niż drylować te maleństwa...;)... no chyba, że w 0,8 litra idziesz... zalej jeżynę, która gorzka wcale nie jest na trzy miesiące... mordę wykręca... fakt ktoś powie przetrzymane... ale tak działają pestki, choćby najdrobniejsze były... truskawka góra na trzy tygodnie, bo później też goryczkę łapie. Oczywiście można ją zniwelować przez większy dodatek cukru, ale kto ulepek lubi? Chyba, że ktoś lubi. Trzymam już cztery miesiące czerwoną porzeczkę i nie mogę się zabrać do zlania... bo tego nie jest mało... tak ze sześć litrów i też nie wiem co z tego wyjdzie... choć pesteczki głęboko schowane. Produkcja nalewek jest jak kiedyś Recon napisał trochę alchemią... przynajmniej każdy nalewkowicz, by tak chciał8-)
krzychuprorok
11-11-2015, 08:28
Piszecie i o tych nalewkach, smaka robicie, więc postanowiłem też jeszcze coś zrobić. W szafce leżakuje wiśniówka i czarna porzeczka a zrobiłbym jeszcze z dzikiej róży lub z tarek. Specjaliści! Którą mi bardziej polecicie? no i czy tarki trzeba też drylować? Pewnie odpowiedzi na moje pytania są już w tym wątku, tylko trzeba by to wszystko od początku przeczytać:smile:
Szkutawy
11-11-2015, 09:18
Za specjalistę w tej dziedzinie się nie uważam... chyba, że o spożywanie idzie:mrgreen:, ale tarniny zdecydowanie nie drylować . Zrób dwie.
...lubią oddać goryczkę... garbniki które w sobie mają... szczególnie jarzębina, a róża to chyba , że byś pestkował, ale sukcesów życzę, bo pewnie ktoś ma coś lepszego do roboty niż drylować te maleństwa...;)... no chyba, że w 0,8 litra idziesz...
Czyli można ale nie trzeba :) Posłużę się jeszcze Hebdą.
Kiedy zbierać dziką różę?
Opinie są podzielone.
Jedni mówią, że teraz, inni, że jak jest miękka i dojrzała, jeszcze inni, że trzeba przemrozić.
Tymczasem prawidłowe pytanie powinno brzmieć: do czego jest mi potrzebna dzika róża?
Jeśli chcesz zrobić syrop, leczniczą nalewkę czy coś dla zdrowia to zbieraj wtedy, kiedy jest w pełni dojrzała, o pięknej, czerwonej barwie, napiętej, błyszczącej skórce (czuli teraz!), twarda. Nie przemrażaj niczego, bo po pierwsze nie ma raczej takiej potrzeby (róża to nie kalina, jest smaczna!) a o drugie, stracisz część substancji czynnych, które i tak stracisz podczas dalszej obróbki.
Jeśli jednak chcesz zrobić coś dla smaku to poczekaj, aż róża zmięknie, lekko przefermentuje na krzaczkach, może się nawet troszkę przymrozi i podskoczy koncentracja cukrów.
don Enrico
11-11-2015, 10:38
(...)! Którą mi bardziej polecicie? (...)
Co kto woli. Tarnina ma lekki smaczek cierpkości za co wielu ją ceni (a mnie nie podchodzi)
p.s. Piękne krzewy z dziką różą znajdziesz opodal krzyża milenijnego w Niechobrzu.
Za specjalistę w tej dziedzinie się nie uważam... chyba, że o spożywanie idzie:mrgreen:, ale tarniny zdecydowanie nie drylować . Zrób dwie.
...
Pozwolę sobie doradzić jednak coś przeciwnego! Kwas pruski w pestkach tarniny jest faktem i albo drylujemy albo skracamy okres maceracji owocu (do około miesiąca). Smak cierpkości lekko łagodziłem dodając daktyle i figi.
.......................................Pozdrawiam, +Pastor ręką własną
Szkutawy
19-11-2015, 02:04
Maceracja zawsze nie dłużej jak 6 tygodni... choć różnie bywało.... fakt ... ja garść rodzynek dawałem czasami. Pastor... dalej się upieram .... nie drylować. Ile tego kwasu pruskiego? Choćbyś tonę zalał... to i tak co najwyżej na bólu głowy się skończy:mrgreen: i ten kwas to nic wielkiego nie zrobi;)... a nawet na pewne dolegliwości pomoże...
Maceracja zawsze nie dłużej jak 6 tygodni... choć różnie bywało.... fakt ... ja garść rodzynek dawałem czasami. Pastor... dalej się upieram .... nie drylować. Ile tego kwasu pruskiego? Choćbyś tonę zalał... to i tak co najwyżej na bólu głowy się skończy:mrgreen: i ten kwas to nic wielkiego nie zrobi;)... a nawet na pewne dolegliwości pomoże...
...
Zapewne masz rację i jeżeli miałbym polemizować to raczej niechętnie! Tarniówka nie jest moją ulubioną nalewką i składałem ją zaledwie trzykrotnie. Nigdy nie drylowałem owocu już choćby dlatego że nie jest to łatwe. Uważam jednak że warto zwracać uwagę na pewne zagrożenia a vice versa nie warto.
Dwóch moich znajomych postanowiło złożyć piniówkę, z młodych pędów sosny z niewielkim dodatkiem jałowca. Moja opinia była taka że nie warto tracić czasu na taką nalewkę a już na pewno nie warto jej pić z powodu olejków eterycznych w niej występujących. Znajomi jednak sprawdzili że moja opinia była przesadzona (była, w rzeczy samej) i nalewkę poskładali a następnie zabrali się za degustację. Po dwóch butelkach wylądowali w szpitalu z zablokowanymi nerkami a ja tylko przez wrodzoną nieśmiałość nie nazwałem się Prorokiem pozostając przy skromnym: Pastorze.
I dlatego między innymi uważam że lepiej lekko postraszyć niż zanadto ośmielić.
.................................................. .................................................. ............... Pozdrawiam +Pastor.....ręką.......wiadomo...
Szkutawy
19-11-2015, 19:22
Ok.... masz rację.
Sosnówka może być niebezpieczna ze względu na coś w stylu terpentyny. Mi chyba ze dwa lata temu taka wyszła i stoi do dziś, ale to wszystko zależy od tego w jakiej fazie zbieramy pędy. Zebrałem je trochę późno. Syrop, czy nalewka z bardzo młodych jest jasny, a jeśli się robi kolor bursztynowy to nie bardzo to idzie w dobrym kierunku. Czuć to w smaku, bo nie jest delikatny, tylko mocno żywiczny z goryczą, a na zębach,aż czuje się żywicę
bogdaneg
19-11-2015, 21:51
Co kto woli. Tarnina ma lekki smaczek cierpkości za co wielu ją ceni (a mnie nie podchodzi)
p.s. Piękne krzewy z dziką różą znajdziesz opodal krzyża milenijnego w Niechobrzu.
Do krzyża na Matysówce masz bliużej. Zostało tego sporo. Aż zal dupe ściska, że nie jestem w stanie tej róży przerobić...
Służę przewodnictwem, oraz zbieractwem.
I degustacją. Hej!
komisaRz von Ryba
28-12-2015, 22:28
nie wiem czy to najlepsze miejsce ale nie bardzo wiem gdzie lepsze, jak coś proszę przenieść
taka nowość
http://www.facetemjestem.pl/wp-content/uploads/2015/07/ostoyavodka.jpg
więcej zapewne tutaj
http://ostoyavodka.com/
Szkutawy
28-12-2015, 22:57
Piłeś to to?
Już tutaj w tegorocznym majowym poście #411 o wódce Ostoya wspomniałem. :)
Klasyczna żenicha zlana do butelki. Smak nie powala, może jak się przegryzie w ciemności to coś się poprawi. Jako, że nie mam córki na wydaniu to nie wystawię jej we frontowym oknie a raczej poczeka w barku na jakąś degustację.
Zlałem do większych butelek i zmieszałem z miodem nalewkę z pigwy i pigwowca. Jeszcze powoli wyciskam owoce, które zostały i są też nasączone miodem.Gdy wszystko już odsączę i wycisnę to przefiltruję i zleję do specjalnych butelek. Może być całkiem niezła bo owoców było tyle co nalewu, co dało kwaskowatości a miód dodał jej słodkości. Ta kwaśno-słodka lecznicza nalewka jest dla zdrowotności, ze względu na duże bogactwo witamin zawartych w owocach i w miodzie. Piszą, że umiarkowane jej picie wzmacnia i wspomaga leczenie przeziębień i grypy. Jak zachoruję to sprawdzę a jeśli nie zachoruję to też sprawdzę co dobitnie mnie wtedy utwierdzi w leczniczych właściwościach.
Owoce goji nadal się moczą w nalewce chociaż dodałem już do nich miodu. Było ich równo co nalewu więc na pewno jeszcze doleję trochę procentowej mieszanki i wtedy dopiero odstawię w butelce. Kolor jest ładnie koralowy a i smak też dość ciekawy. Goja to najzdrowszy owoc świata więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć... nalewka z goji to najzdrowsza nalewka świata :roll:
Oczywiście miodu nie rozpuszczam w żadnej wodzie a dodaję bezpośrednio do nalewki i mieszam do rozpuszczenia.
Rekordowo w czasie trzymam aronię, w tym tygodniu zmieszam już sok z pierwszym nalewem. To ta zrywana własnoręcznie przez Ewę, długo puszcza się sok z owoców, którego jest sporo i nie chcę go marnować. Tegoroczna aronia ma wyjątkowy smak i zapach. W zamrażalce czeka jeszcze następna, ot tak będzie z 6 kilo.
don Enrico
29-12-2015, 18:18
Tak z ciekawości : czy ktoś wie gdzie w Bieszczadach uprawiana jest pszenica ?
Etykietka sugeruje jakąś połoninę ....?
Heniek -forumowicz roku! Bardzo lubię Twoje posty :D
don Enrico
29-12-2015, 20:57
Heniek -forumowicz roku! Bardzo lubię Twoje posty :D
Hej ! Forumowiczko roku !
Ty nie kadź , tylko wyteż wyobraźnię, bo ja korzystając z definicji ustalonej przez Wojtka
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/9134-Czy-ca%C5%82e-Bieszczady-s%C4%85-bieszczadzkie-czy-tylko-kawa%C5%82ek?highlight=
przeleciałem zapamiętane wioski poczynając od Prełuk, przez Zubeńsko, Telesnicę, Tarnawę, aż skreciłem na południowe stoki do Runiny i Sedlicy,
aby potem przerzucić się myślami na wschód na Wołcze, Rozłucz aż do Libuchory i .... i nigdzie nie przypominam sobie łanów pszenicznych.
Gdzieś tam pewnie sobie rośnie niczym poletko konopi indyjskich.
Może ktoś się na nie natknął ?
Hej ! Forumowiczko roku !
Ty nie kadź , tylko wyteż wyobraźnię, bo ja korzystając z definicji ustalonej przez Wojtka
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/9134-Czy-ca%C5%82e-Bieszczady-s%C4%85-bieszczadzkie-czy-tylko-kawa%C5%82ek?highlight=
przeleciałem zapamiętane wioski poczynając od Prełuk, przez Zubeńsko, Telesnicę, Tarnawę, aż skreciłem na południowe stoki do Runiny i Sedlicy,
aby potem przerzucić się myślami na wschód na Wołcze, Rozłucz aż do Libuchory i .... i nigdzie nie przypominam sobie łanów pszenicznych.
Gdzieś tam pewnie sobie rośnie niczym poletko konopi indyjskich.
Może ktoś się na nie natknął ?
Ja widziałem tak z pół hektara pszenicy w Michniowcu. Sołtys posiał i zebrał (nawet był kombajn) - ale chyba nie na płyn OSTOYA tylko dla stadka swoich kur.
Więcej pszenicy w tej cudnej krainie sobie nie przypominam.
partyzant
29-12-2015, 22:28
Pszenica zasadniczo jest uprawiana na glebach najlepszych, zaliczanych do kompleksu pszenno-buraczanego. Łatwo namierzyć ten obszar bo gdzieś blisko powinny być cukrownie.
Z jednej strony od Rzeszowa jest takowa w Werbkowicach a z drugiej były a może jeszcze gdzieś są np. w Przeworsku. Możliwe, że komuś pomylił się Strzyżów ten od Krosna z innym, gdzie była cukrownia.
Głupia sprawa, bo widzi mi się, że w kontynentalnej Polszcze dla wielu Bieszczady zaczynają się za Rzeszowem, jeszcze głupsza to taka,że mam znajomych z młodego pokolenia, którzy coś o Bieszczadach słyszeli ale trudno powiedzieć gdzie dokładnie leżą. Co innego gdyby chodziło o trunki. Nawet przez myś im nie przejdzie, że z tą ostoją to totalna lipa(przepraszam szlachetne drzewo).
Widać idzie nowe, szeroką ławą, szerokimi schodami, nowym asfaltem. Idzie ku ostoi, ku Ostoi idzie!
Pytanie co się ostoi?
- - - Updated - - -
Koło Rzeszowa W Ropczycach a nie Werbkowicach. Sorry.
28-05-2015, 14:02 Nie zakładam nowego wątku więc wypadło na ten alkoholowy ;)
W dniu dzisiejszym znalazłem taki większy opis wódki OSTOYA, która ma niby swoje "korzenie" w Bieszczadach. Napisałem "niby" bo jakoś nie zauważyłem w ostatnich czasach jakiś większych bieszczadzkich terenów w z falującymi łanami pszenicy chociaż... dożynki się tutaj odbywają. Wódka zanim jeszcze na dobre ruszyła w Polskę to już uroczyście jest prezentowana za wielką wodą.
Jeśli ktoś chce coś o tej wódce poczytać to tutaj
http://www.sn2.eu/portal-dla-mezczyzn/meski-smak/15965-ostoya-podbija-nowy-jork.html
i tutaj
http://facet.interia.pl/alkohole/news-ostoya-vodka-esencja-polskiej-natury,nId,1709114
W maju rosną bzy i rośnie też... zboże, ale wtedy nikt tego nie zauważył a gdy "skosili" to się pojawił. Długo czekała ta wódka na "szersze" odkrycie na Forum.
komisaRz von Ryba
29-12-2015, 23:46
Piłeś to to?
dopiero odkryłem w świecie wirtualnym
Już tutaj w tegorocznym majowym poście #411 o wódce Ostoya wspomniałem. :)
a myślałem że odkrywczy jestem ;)
Tak z ciekawości : czy ktoś wie gdzie w Bieszczadach uprawiana jest pszenica ?
Etykietka sugeruje jakąś połoninę ....?
najlepsze że oni chyba do Zielonej Góry tą pszenicę wożą
cytat za
http://spirits.com.pl/ostoya-nowa-wodka-z-pszenicy-z-bieszczad/
...Z linii butelkującej w zakładzie Wyborowa SA w Zielonej Górze zeszły pierwsze testowe rozlewy nowej wódki Ostoya, która za ok. dwa tygodnie trafi do sprzedaży. Wykorzystana do niej została pszenica z Bieszczad, górska z nieskażonego cywilizacją regionu. Rektyfikowana w Janikowie, destylowana w dwóch gorzelniach rolniczych. – Z wielką starannością sprawdzaliśmy nie tylko jakość surowca, ale także gotowego spirytusu zanim zdecydowaliśmy się zestawić tę wódkę – mówi Karol Korulczyk, specjalista ds. technologii w Wyborowej. Jest to pierwsza stuprocentowo pszeniczna wódka z Wyborowej...
january168
30-12-2015, 10:43
Ciekaw jestem Waszych doświadczeń z nalewkami kwiatowymi. Ja w tym roku po raz pierwszy zrobiłem nalewkę na kwiecie czarnego bzu. Przy okazji świąt była skosztowana i uzyskała bardzo wysokie uznanie. Jednak ze względu na bardzo małą ilość - około litra - obawiam się, że nie zdąży się zestarzeć. Dotychczas moją ulubioną nalewką była głogówka (na owocach głogu jednoszyjkowego), ale kwiat czarnego bzu jest daleko bardziej delikatny i wysublimowany w smaku i aromacie.
Kuledzy i koleżanki..
a ma ktoś może dostęp do spirytusu w większych ilościach i przystępnych cenach?
Ciekaw jestem Waszych doświadczeń z nalewkami kwiatowymi. Ja w tym roku po raz pierwszy zrobiłem nalewkę na kwiecie czarnego bzu. Przy okazji świąt była skosztowana i uzyskała bardzo wysokie uznanie. Jednak ze względu na bardzo małą ilość - około litra - obawiam się, że nie zdąży się zestarzeć. Dotychczas moją ulubioną nalewką była głogówka (na owocach głogu jednoszyjkowego), ale kwiat czarnego bzu jest daleko bardziej delikatny i wysublimowany w smaku i aromacie.
Potwierdzam - z kwiatu bzu nalewka jest doskonała :) Trzy lata temu wyszło na próbę też ok. litra i długo nie postało ;)
najlepsze że oni chyba do Zielonej Góry tą pszenicę wożą
Polska importuje całkiem sporo pszenicy ze Słowacji - może to o słowackie Bieszczady chodzi? W cytatach jest mowa o dwóch gorzelniach - ale nie wiadomo gdzie, więc destylat rolniczy mógłby być wyprodukowany gdzieś w gorzelniach rolniczych w Polsce a dopiero potem dostarczony do Janikowa i po rektyfikacji już do Zielonej Góry. Ale może to jakaś tajemnica handlowa skąd ta pszenica i gdzie destylacja.
Wszystkie nalewki zlane do nabrania mocy, jeszcze 2x5 litrowy nalew mieszanki nalewkowej wyciąga soki z aronii. To ta ostatnia zmrożona i czekająca w zamrażalce w stopniu -18. Po poczytaniu, zwłaszcza po sygnale tutaj już nic nie będę zamrażał. Ta jest ostatnia.
Muszę przyznać, że nalewka z czerwonych brylantów, znaczy się z goji, zaskoczyła wspaniałym smakiem i kolorkiem, chociaż zmącił ją trochę miód. Długo, oj bardzo długo filtrowałem by była klarowna, po nabraniu mocy będzie coś wykwintnego.
I zaraz będzie pytanko, no może nie o nalewkę a raczej likier. U znajomych podano na spróbowanie "nalewkę" z kawy. Zaskoczony byłem smakiem, klarownością, barwą i przede wszystkim smakiem. Był bezmleczny, że jeszcze dodam. I też zapragnąłem go zrobić. Dostałem przepis, ale zanim... no zanim zrobię to tutaj, może jakiś kawiarz to robił... i jak to robił, i jakieś wskazówki tajemne i bez wody proszę i bez gotowania, i bez smażenia (styknie że kawa palona), i też bez mrożenia. Zalać wódką czy może rumem i słodzić cukrem trzcinowym? Ha?
Tak wyszło, że sam sobie zadaję pytanie i odpowiadam :-P
Znalazłem najbardziej sensowny dla mnie przepis http://nalewki-przepisy.pl/nalewki-kawowe/nalewka-z-kawy/
Przekonano mnie tutaj do zastosowania czystej glukozy zamiast czystego cukru, no i kardamonu zielonego(sic!) i oczywiście czystej wódki w miarę(!) dobrego gatunku, ale bez przesadnie bardzo wysokich lotów... Wyborowa zapewne wystarczy. Likier, jak mniemam, będzie miał czystą moc kawy i moc %. Innymi słowy kawa + % i... https://youtu.be/-kMELI_tGFE?t=1m51s
marmota_m
10-02-2016, 11:28
Recon, jak już nabierze ta kawowa nalewka mocy to napisz czy dobra i czy warto robić. "Kolekcjonuję" dobre nalewki ;)
Szkutawy
10-02-2016, 16:44
Recon... proponuję przewertowanie pewnego forum pełnego sensownych przepisów, radzenia sobie w przypadku, gdy się coś spieprzy. Jest tam sporo przydatnych porad. Często korzystam i tam w zasadzie znajduję odpowiedzi na nurtujące pytania. Wcale nie trzeba pytać tylko dobrze poczytać. Piłem taką nalewkę o której piszesz, jednak była z dodatkiem pomarańczy. Przeczytaj dokładnie ten wątek z forum o którym pisałem, a znajdziesz fajny przepis:
http://wino.org.pl/forum/showthread.php?tid=14998
Powiem tylko tyle na wstępie... robi się.
Ciekawy opis o kardamonie jest tutaj http://www.przyprawowy.pl/kardamon.html ja znalazłem w szczelnym pudełeczku kilkadziesiąt ziaren, ale czy on jest ten malabarski Elettaria cardamomum (L.) tego nie wiem. Następnym razem będzie właśnie ten. Poszło się godzić ze sobą 0,6 l wódki, 50 ziarenek starannie wyselekcjonowanych ziarenek kawy Lavazza Crema E Aroma Espresso i 9 też wyselekcjonowanych ziarenek zielonego kardamonu. Teraz na 2 tygodnie zostało to coś skazane na pełne ciemności i dopiero później dosypię glukozy.
PS W szafie leży u mnie kilka tabliczek czekolady kawowej z kawałkami skórki pomarańczowej, leży sobie i leży i gdyby mi smakowała to... już by nie leżała. Ma jeszcze gwarancję, ale przed trzeba ją skonsumować a w dobroci nie o to idzie. :roll:
kobieta_bieszczadzka
10-02-2016, 19:30
:mrgreen::mrgreen::mrgreen: 39970
Ja tak nieśmiało zapytam o nalewkę bławatkowa ...może ktoś już powalczyl ? Jakaś taka bladoróżowa na razie ;) ...
Zaskoczeniem tegorocznym są dla mnie czereśnie ....Ale na rumie :mrgreen: ...naprawdę szczerze polecam, bo nawet sam zapach upaja ;)...
marmota_m
10-02-2016, 19:36
Czereśnie robiłam bez rumu, za to z jakimiś przyprawami typu goździki czy cynamon - wyszła cudo. Z rumem (no i spirytusem) i przyprawami ubełtałam gruszki - na razie stoi zlana i dojrzewa - ale pierwsze testy wypadły bardzo obiecująco.... :mrgreen:
kobieta_bieszczadzka
10-02-2016, 19:45
W tej czeresniowej również dodałam korzeni i takich tam... I ech.... Co tu dużo mówić ...może dotrwa do wiosny ;) ... Z gruszkami na razie jakoś się omijamy, ale zobaczymy co przyniesie przyszłość .... Ale tak z rumem...może może ...
Jak ktoś cierpi na niedostatek kwiatu czarnego bzu to mogę zaprosić na moje bagna w sezonie kwitnienia :)
marmota_m
10-02-2016, 23:19
W sezonie kwitnienia? Z kwiatków coś się robi poza sokiem? U mnie się produkuje sok z owoców (na grypę jak znalazł) i likier również z owoców.
kobieta_bieszczadzka
10-02-2016, 23:56
Z kwiatów Panowie wcześniej opisywali nalewkę ...zakladam, że z cytyna i korzeniem arcydziegiela ... Dodatkowo syrop z kwiatu... Musujące winko .... Kwiaty w cieście (chyba się nie łapie do nalewek ;) ) ... A i susze sporo do zaparzania ... A nie ma jak kwiat prosto z poleskich bagien ;) ...
january168
11-02-2016, 09:44
Do nalewki z kwiatów czarnego bzu warto wybierać baldachy kwiaty dobrze rozwinięte, o dużej zawartości żółtego pyłku, ale bez kwiatków już zaczynających brązowieć.
Zbiór najlepiej robić przy rosnącym księżycu, w dzień słoneczny, przed lub koło południa, ale nie po dniu deszczowym.
Arcydzięgla nie dodawałem, tylko cytrynę. Nalewka jest nadzwyczaj smakowita, ale dużo kwiatów trzeba nazbierać, żeby się ostała do następnego zbioru.
"Flos Sambuci" czyli kwiat czarnego bzu. Miałem okazje pić sok z kwiatów bzu i jest naprawdę dobry, jaka będzie nalewka? . Dziś był dobry dzień na zbiór surowca :)
40812
Przepis na stronie "Pracownia Nalewek"
30 baldachów kwiatu czarnego bzu
3,5 cytryny
1/2 l wody
300 g cukru
1/2 l spir
diabel-1410
18-07-2016, 18:41
Straciłem cnotę bo mi się przepis spodobał i pierwsza orzechówka rozpoczęta.Orzechy umyłem,wysuszyłem i pokroiłem.Zalałem 0,5 litra spirytusu dodałem jedną laskę wanilii i kilka ziarenek ziela angielskiego.Za kilka tygodni lub miesięcy ( wszystko zależy od czasu wolnego ) rozrobię wodę z miodem i połączę wyroby.Potem będzie tylko cedzenie butelkowanie i leżakowanie.Czyli konsumpcja gdzieś na kolejne Boże Narodzenie
że też macie tyle cierpliwości....."Czyli konsumpcja gdzieś na kolejne Boże Narodzenie"......u mnie cholerka jakoś czas szybciej chyba leci ;-)))
pewnie dlatego robię "szybką"cytrynówkę ;-))))
calanthe
04-08-2016, 16:48
U mnie w tym roku jakiś pech... co zasypałam owoce cukrem żeby sok puściły to musiałam gdzieś wyjechać i zanim wróciłam tomi fermentowały... i trzeba było przerabiać na wino ;)
marmota_m
06-08-2016, 12:15
U mnie w tym roku jakiś pech... co zasypałam owoce cukrem żeby sok puściły to musiałam gdzieś wyjechać i zanim wróciłam tomi fermentowały... i trzeba było przerabiać na wino ;)
I dlatego robie z przepisów gdzie najpierw ida procenty, a dopiero po zlaniu idzie cukier - nic się nie dzieje. A dodatkowo owoce zachowują jędrność i nadają się do ciasta :-D
calanthe
28-10-2016, 17:55
Ja tak nieśmiało zapytam o nalewkę bławatkowa ...może ktoś już powalczyl ? Jakaś taka bladoróżowa na razie ;) ...
Walczyłam :) też bladoróżowa ładna i pyszna :)
tylko tych płatków co się trzeba było nazbierać ;) ale warto było :)
don Enrico
14-09-2017, 21:12
Obudzę wątek. Wszyscy miłośnicy wszystko wiedzą i przelewają mikstury aby nabierały aromatu.
Do obudzenia wątku sprowokowało mnie dzisiejsze zajęcie zlewania nalewki, którą popełniłem pierwszy raz w życiu i jestem zaskoczony pozytywnymi rezultatami.
Materiałem wyjściowym były suche pająki, przynajmniej tak to wyglądało. Mój znajomy Ukrainiec zapewniał mnie że to są dobroczynnie działające korzenie sekretnej rośliny.
Przez miesiąc leżały na parapecie nie wzbudzając entuzjazmu, aż wreszcie nastąpił ten dzień gdy zalałem je 70% -owym roztworem , a niech tam- powiedziałem sobie.
Gdy po miesiącu (może dwóch) wyciągnąłem słój ze spiżarki zdziwiłem się jaki piękny kolor pojawił się.
Kolor, kolorem , ale trzeba było spróbować smaku tych zatopionych pająków.
Smak dorównał kolorowi, delikatny aromat niby-ziołowy o lekko goryczkawym odcieniu, ale to nic dziwnego , bo nie łamałem płynu żadnymi cukrami.
Tylko ta procentowość !
Można się delektować na krótkie chwile,
... i dalej nie wiem z czego zrobiłem nalewkę....
3 słoje(!) z aronią, 1 wielki z pigwowcem (będzie na prawdziwym miodzie - sprawdzone lekarstwo jak zaczyna mnie coś brać), 800 ml z kawą i nowość u mnie 1,5 l nalewka ze świeżego ananasa... to wszystko na razie moczy się w %.
No i wypadłem z tematu:) Taki widać los genialnych pomysłodawców;P Ale pomimo braku kontaktu z jedynym akceptowalnym forum na świecie produkcja jak co roku utrzymuje się na niezłym kilku litrowym poziomie. Żyć nie umierać...ehhh...wreszcie na czerwiec umówiliśmy się z Czarcikiem na wielką wyprawę w Bieszczady, zabieram flachy, a niech tam. Może spotkam kogo znajomego?:)
Ten rocznik jednak standardowy, a chciałoby się coś nowego, a nie tylko śliwkowizna, wiśnie i smorodina. Ktoś tu kilka postów nazad wspomniał o nalewce bławatkowej - osssschoziii Szanowni Państfoo? Jakiś przepisik, tajne wskazówki?
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Bieszczadoluby:)
Derty
muflonpl
04-01-2018, 18:16
U mnie standard nalewki aronia,pigwa, wino z głogu i tarniny
don Enrico
04-01-2018, 20:12
(...)
Materiałem wyjściowym były suche pająki, przynajmniej tak to wyglądało. Mój znajomy Ukrainiec zapewniał mnie że to są dobroczynnie działające korzenie sekretnej rośliny.
(...)
... i dalej nie wiem z czego zrobiłem nalewkę....
Teraz już wiem .
Jest to korzeń jakiegoś pięciornika o nazwie kałgan (калган) dla zainteresowanych znalazłem stronkę (http://karpaty-ua.org.ua/kalgan.htm) korzeń kałganu - karpacki żeń-szeń
Ciekawe czy występuje też w polskich Karpatach
Smak kolor i aromat wyśmienity. Jeśli wierzyć internetom to pomaga na wszystko a szczególnie tam gdzie niebieskie tabletki są za słabe.
Sprawdzę :lol:
Kto był na KIMB-ie mógł organoleptycznie sprawdzić poskładaną przeze mnie nalewkę na korzeniu galgantu z dodatkiem imbiru i dzikiego kardamonu chińskiego (wszystko korzeń, broń boże proszek).
Jako ciekawostkę podam info z przepisu że "nalewka poprawia nastrój" :-D Nosz qrva, każda poprawia, jedyną niejasną kwestią jest ilość jaką trzeba wypić.
partyzant
23-06-2018, 12:11
Jak robicie orzechówkę?
Pytam bo teraz orzechy włoskie mają normalną wielkość, łatwo można je przekroić nożem i dają wodnisty "sok".
Czy lepiej zrobić ekstrakt na miodzie czy cukrze? Czy od razu zalać alkoholem? Trzymać w cieniu?
ps:
teraz jest wysyp wszelkich ziół z piołunem włącznie. Przyroda przyspieszyła w tym roku tak, że niektóre lipy kwitły w końcu maja a akacje przekwitły na miesiąc jak zaczęły się wakacje.
Dostatek miodu i owoców olbrzymi. Agrest został u ludzi na krzakach(30 gr za kilo), czereśnie po 3 - 4 złote, maliny po 2,5 zł, czarna ma być za bezcen, jabłek dużo.
Cukier poniżej 2 zł.
Wygląda, że to idealny rok dla robiących nalewki!
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.