PDA

Zobacz pełną wersję : Szlakiem starych domów



Wiktoria
08-08-2006, 13:58
Chetnie kupie stary dom do remontu z kawałkiem ziemi. Może znacie jakies urocze miejsce na przezycie starości. Jestem zauroczona Bieszczadami od kilkunastu lat i koniecznie musze kiedyś tam zamieszkać. Podajcie proszę jakieś namiary (w miare niskie ceny, jeśli znacie). Pozdrawiam ciepło

lucyna
08-08-2006, 14:01
Boże co się dzieje. Dostałam ostatnio kilkanaście meili z takim zapytaniem.

Wiktoria
08-08-2006, 14:05
Oj dzieje sie dzieje...
Pracuje w dużym mieście i mam serdecznie dośc tego "biegu". Bieszczady mnie zauroczyły dzikością i wspaniałymi krajobrazami i nie chce przezyc całego życia w korku, smogu i tłumie ludzi. Pewnie wielu ludzi tak jak ja chce wyrwać się tego "szybkiego" świata, stąd te zapytania :-)

lucyna
08-08-2006, 14:14
Rozumiem. Kiedyś pracowałam z grupą zapaleńców pasjonatów Bieszczadów. Ich szef powtarzała to są Bieszczady ale pracujemy jak w ...Nowym Jorku. z miłą chęcia powitam Cię w gronie pracocholików. U nas czas biegnie wolniej tylko dla Gości. Miejscowi w większości gonią uciekający świat. Nawet zakapiorzy starają się być bardzo aktywni. jeżeli mam Ci coś zaproponować na poważnie to proponuję Góry Sanocko-Turczańskie, Beskid Niski lub Pogórze Przemyskie. w Bieszczadach wszystko co miano sprzedać wydaje mi się, że zostało sprzedane.

Wiktoria
08-08-2006, 14:21
Znam okolice Przemysla dośc dobrze, tam się urodziłam, ale jakoś dziwnie ciągnie mnie w Bieszczady. Może gdzieś daleko od szosy ostało sie jakieś siedlisko niezamieszkane, które własnie czeka na mnie :-). Bieszczady mają w sobie magię, którą nie czuje w innym miejscu.
A z innej strony to zaskoczyłaś mnie tym, ze Bieszczady sa juz wykupione, mam nadzieje, że przez fajnych i ciekawych ludzi.

Oskar
08-08-2006, 15:26
Taaaa, bardzo fajni i ciekawi. W większości przypadków mają "fajne" pieniądze a licza na większe jak tylko obcokrajowcy bedą mogli kupować grunty rolne. To już nie te czasy w których sprowadził się w bieszczady Rysiek "Prezes" z Chmiela. W zeszły roku pokazał mi pare takich "fajnych" miejsc. Kiedys tam była tylko cisza i spokój, a teraz budują się hotele gwiazdkowe z basenami czekac tylko jak po Otrycie zaczną śmigać Quady. Aż strach się bać.

Wiktoria
08-08-2006, 15:53
a co na to "wladze"? Juz Białowieże zniszczyli i teraz czas na Bieszczady??? Kurcze ten świat jest chory, strasznie to smutne. Ale może jest jeszcze troche ludzi, którzy będa dbali o te piekne góry i nie poddadzą sie komercji.

lucyna
08-08-2006, 18:12
Marzenie. Pieniądz rządzi światem. Padają bastiony dzikiej przyrody a ja słyszę zejdź na ziemie. Najpierw Jasło potem dolina Sanu itd a my bedziemy mocno stąpać po ziemi.
Fakt Bieszczady są wyprzedawane, a nowi krzyczą, że nie mogą się rozwijać. Natura 2000, konwencja ptasia i siedliskowa przeszkadza. Przecież można wybudować nowy wyciąg, nowy obiekt murowany dom gargamela itd.

leszczu
08-08-2006, 21:51
Szukaj a znajdziesz trzeba pytać szukać aż wreszcie się cos znajdzie.

Ostatnio wybrałem się na Olchowiec to nie poznałem tego miejsca z Bieszczadów zrobili miasteczko, domek przy domku nie ma juz tej ciszy co kiedyś ale cóż pieniądz robi wszystko :(

Oskar
09-08-2006, 00:06
W Rajskim działki letniskowe do 3 arów chodzą podobno po 12 tys za ar. Koniec świata jak w Krakowie

Wiktoria
09-08-2006, 08:22
Ceny są zaskakująco wysokie. To nie dziwne, że zbiera się tam śmietanka polskiego biznesu. Oni chętnie skorzystają z aktywnego wypoczynku i takie atrakcje jak Quady będą miały racje bytu. Ci ludzie muszą byc trendy a widać Bieszczady teraz takie się stały:-( .
Mimo wszystko szukam nadal, może gdzieś jeszcze w głuszy coś znajdę....

naive
09-08-2006, 09:27
Ceny są zaskakująco wysokie. To nie dziwne, że zbiera się tam śmietanka polskiego biznesu. Oni chętnie skorzystają z aktywnego wypoczynku i takie atrakcje jak Quady będą miały racje bytu. Ci ludzie muszą byc trendy a widać Bieszczady teraz takie się stały:-( .
Mimo wszystko szukam nadal, może gdzieś jeszcze w głuszy coś znajdę....

Myśle że łatwiej było by Ci znależć coś w gminach Bircza czy Fredropol. To nie są Bieszczady ale w wielu miejscach jest o wiele spokojniej niż w Bieszczadach, krajobraz także bardzo podobny / nie ma tylko połonin/.

Wiktoria
09-08-2006, 09:40
A masz może jakieś namiary na gospodarstwa/działki w tym regionie do sprzedania? Byłabym bardzo wdzięczna za kontakt. W tych okolicach będe pod koniec września i chętnie bym coś konkretnego zobaczyła. Z góry bardzo dziękuję :-)

marekm
10-08-2006, 00:18
jest pytanie, jest i odpowieź :

http://www.bieszczady.net.pl/ogloszeniaphp/

Wiktoria
10-08-2006, 07:27
Dziękuję, juz się biorę za lekture :-)

bezprzykladny
10-08-2006, 09:26
Jutro wyjeżdżam na 9 dni w B. właśnie w poszukiwaniu miejsca do zamieszkania. Spodziewam się, że pozostanie po tym pobycie mniejsza lub wieksza baza danych (potrzebuję tylko jedną nieruchomość) i chętnie Ci ją udostępnię, jeśli oczywiście chcesz.
Pozdrawiam
bp

Wiktoria
10-08-2006, 11:48
Było by bardzo miło dostac takie żdródło informacji. Ja też potrzebuję tylko jedną nieruchomość lub działkę :-)
Mam nadzieję, że udadzą sie poszukiwania "miejsca na Ziemi" i wrócisz juz z pełnowartościowym zakupem :-)
Pozdrawiam i zyczę udanych łowów

Wiktoria
29-08-2006, 14:13
I jak Twoja podróż w Bieszczady. Udana? Znalazłeś jakieś fajne chatki z kawałkiem ziemi?

człowiek z lasu
29-08-2006, 17:59
straszne rzeczy się dzieją, straszne. jeżeli chcecie, zeby Bieszczady były takie jakie są i jakie was zauroczyły to szukajcie działek na ich granicach w okolicy Ustrzyk Dolnych czy Soliny. Im bardziej się ludziska pchają wgłąb puszczy tym więcej szkody z tego będzie niż pożytku, a przecież nie oto chodzi, żeby samemu mieć spokój i ciszę, a żeby nasze wnuki też mogły sobie usiąsć na łące i słuchać co tam w trawie piszczy. jak tak będą się ludzie na siłe pchali to nic z tego nie będzie. czar pryśnie. znikną stare wioski, małe przytulne hoteliki wygryzą giganty ****. z czasem nie będzie już "tutejszych" bo wszyscy uciekną i jedynie co im pozostanie to wspomnienia po dzikich bieszczadach i zdjęcia z niezwykłych miejsc, po których kiedyś będą biegnąc drogi. Zostaną Warszawiacy, Niemcy, Holendrzy, Krakowianie...przykład? Stebnik. Kilka lat temu nie było tam nic prócz stanicy, starej ambony i charakterystycznej drogi. była rzeczka, w której przyjemnie było nogi zamoczyć. Były polany gdzie ludzie obserwowali wilki, jelenie i niedźwiedzie. byłem tam na rowerze ostatnio. przezyłem szok. co krok to jakiśpłotek, ostrzyżona trawka, tabliczka "private" itp. stojąj uż zalążki przyszłych pałąców. Nawet przy prastarym cmentarzu wykupiono grunty. moje dzieci już tamtędy nie będa jeździły tak jak ja. nie będzie już przytulnej i dzikiej krainy stebnik na krańcu Bieszczadów. nie będzie. tak nie może być. kochani, nie szukajcie działek bliżej Połonin. Nie ważne jest, żeby mieć widok z balnkonu. poszukajcie gdzieś dalej, komu szkodzi podjechac te 40 km?

lucyna
30-08-2006, 10:18
Masz człowieku świętą rację. Stebnik to horrror. Ostatnio wykłóciłam się z pewnym bardzo zamożnym człowiekiem który kupił tu ziemię, ma dużo pieniędzy i wizję zarabiania kokosów. Niestety, Natura 2000 i tacy oszołomy jak my nie pozwalamy mu rozwinąć skrzydeł. A poza tym jesteśmy zaściankowi chce w Bieszczady wprowadzić cywilizację. Na przeszkodzie stają mu wszyscy którzy nie czują biznesu i zarabiają te swoje śmieszne grosze na turystyce zrównoważonej.

człowiek z lasu
30-08-2006, 10:25
i dobrze, parszywa business-burżuazja swoją "cywilizację" niech se kreuje tam gdzie jej potrzeba. u nas jej nie potrzeba :-)
tacy

Goska
30-08-2006, 11:00
Mój dziadek był rolnikiem. Kosił zboże kosą, babcia podbierała. Układali w stogi, zwozili wozem zaprzęgniętym w konia. Było sielsko, anielsko. Moje niezapomniane wspomnienia z wakacji.
Wchodziły kombajny. Dziadek lamentował, że jak taki ciężki sprzęt wjedzie na pole, to ziemie zniszczy, ziarna dobrze nie wymłóci, słomę skołtuni. Niemożliwe, niedobre, same straty, tak być nie może...

WueM
30-08-2006, 23:31
Nie myl środowiska przekształconego przez gospodarkę rolną z tym zagospodarowanym przez samą naturę.
Co do rolnictwa, to zagospodarowywanie nieużytków, osuszanie bagien, mokradeł, torfowisk, regulacja rzek i strumieni, likwidacja miedz razem z wycinaniem drzew na nich rosnących i jeszcze inne podobne prowadzi do wyjaławiania gleby, przesuszania jej, też zubożenia świata roślin i zwierząt, co w konsekwencji prowadzi do obniżenia plonów. Jeśli chcesz, mogę to opisać szerzej. Właśnie szachownicy pól zazdrości nam Zachód. (Jednak bez przesady - działki 5 metrów szerokie i 700 metrów długie wydają mi się jednak nieco niekształtne).
Co do świata przyrodniczego Bieszczadów, to jest to jeden z ostatnich takich zakątków w Europie, właściwie to wyjątkowy - przyroda zagospodarowuje te tereny po raz drugi po bytności człowieka. Warto to zachować. Można na tym zarobić, tylko trzeba pomyśleć. Wybudowanie hotelu daje szybkie pieniądze i nie trzeba się zbytnio męczyć, ale czy za kilka lat będzie chciał ktoś przyjechać na zdewastowane tereny?
No cóż, mamy kapitalizm rodem z XIX wieku - kto gra ostrzej, nie licząc się z niczym poza zyskiem, ten wygrywa. Tylko czy dzisiaj stać nas na tak niską świadomość?...

Hej, dopiero przedwczoraj wyschły mi buty po deszczu w Bieszczadach (po 4-ch dniach schnięcia na balkonie). Trochę Połonin zabrałem ze sobą do domu na spodniach - błotko było takie trochę brązowawe. Teraz siedzę i oglądam zdjęcia (kiepsko wyszły). Według mnie ten świat powinien zostać taki jaki jest - bez wyciągów, domków letniskowych, hoteli. Tylko czy to jest realne?

yanuszka
31-08-2006, 00:29
tak bardzo się boję, że to już nie jest możliwe.. tak się boję..

będąc w tym roku poznałam człowieka pewnego, który po Bieszczadach chodzi od jakichś 15 lat, troche z nim także chodziłam i obserwowałam.. nie tylko góry, ale i jego reakcje na nie, chyba zwłaszcza jego reakcje..
samoobsługowy w Wetlinie.. rower na szlaku? pani w obcasach? żółte domki w Ustrzykach (dlaczego one wszystkie są tego samego koloru?).. jakis paskudny dworko-pałac szkaradny w Dwerniku.. dużo tego było, dziwnych takiech rzeczy..

no i pani mnie jedna na stopa zabrała z Cisnej, co narezkała, że ta Natura2000 nie pozwala im wybudowac jeszcze jednego wyciągu, ale oni znajda na nią sposób..

smutne to, ale jak to sie mówi "świad idzie do przodu", szkoda że ten cały przód oznacza jedynie jakąś szalona konsumpcję, szalone mieć, dla siebie tylko i wyłącznie, bo co sie będe martwić o innych, o to, co dzieciom, co wnukom zostawię.. nie że dom swój murowany, ale połoniny piekne.. czy im zostawię?

potem tego człowieka zabrałam w Karkonosze - a niech zobaczy dlaczego kocham Bieszczady.. bo w Karkonoszach jak stoisz przed jednym schroniskiem to juz widzisz kolejne lub prawie wiedzisz, jeszcze większe od tego, a idąc grania wyprzedza Cie samochód, bo tamtędy przecież asfaltówka do schroniska biegnia.. a na Przełęcz Karkonoska to autobus jeździ, na razie tylko czeski chyba, ale przystanek jest..

taaa, przyszłość, przyszłość.. brrrrrrrrr:-(

człowiek z lasu
31-08-2006, 10:23
jeżeli będzie tak jak jest do tej pory to da się to uratować. Ludzie od przyrody w poszczególnych gminach bieszczadzkich sa dośc konsekwentni na szczęście ... jeszcze. byle tak dalej. a ta pani z cisnej to niech pomyśli o czymś innym a nie o wyciągu :)
w każdym bądź razie jakby co to protesty mogą czynić cuda.

banana
31-08-2006, 12:05
Mnie też nie podoba się, że Bieszczady zrobiły się taki "modne", i że ze wszystkich stron zjawiają się tam ludzie, którzy patrząc nie widzą drzew, gór, strumyków, itd. tylko - pieniądze. Zupełnie jakby na oczach mieli okulary, w których zamiast szkiełek ktoś wstawił euro, czy dolara - nie wiem.
Jednak mam nadzieję, że te moje ukochane, stare Biesy jakoś się obronią... mam nadzieję....

Wiktoria
06-09-2006, 10:56
Owszem, zgadzam się z wszystkimi, którzy ostatnio napisali o "nieciekawej" sytuacji w Bieszczadach. To bardzo smutne co ślepa cywilizacja wyprawia z uroczymi zakątkami świata, ale niestety jest to tak duża machina, która rozpędza się coraz szybciej. Możemy jedynie stać z boku i nie włączać sie do "gry". Myślę, że za mało nas jest i jesteśmy równie za mało wpływowi w różnych lobbingowych środowiskach, aby ten proces przynajmniej zatrzymać. Róbmy swoje, dbajmy o Bieszczady i szanujmy jej najlepiej jak potrafimy i miejmy nadzieje, że Ci "inni" kiedyś sie ockną...byle nie było za poźno.

Goska
07-09-2006, 00:59
W Rajskim działki letniskowe do 3 arów chodzą podobno po 12 tys za ar. Koniec świata jak w Krakowie
Ale to ten piękniejszy koniec świata... I nie powinna dziwić cena. Tanio było, 10-20 lat temu. Kto z Was, tak naprawdę, mając ziemię do sprzedania, sprzedałby za grosze, a kryterium wyboru nabywcy byłoby... zapewnienie, że będzie ....? Zapewnienie...
G

Derty
07-09-2006, 13:31
Hej :D

Na tym polega ten przebrzydły 'postęp', że ludzie wciskają się tam, gdzie nie powinni. Bo się im podoba, bo tam romantycznie itd. Na nic utyskiwania zromantyczniałych wielbicieli ciszy, na nic powtarzanie, że za tym pierwszym, który zasiedla malownicze miejsce przyjdą następni i w kilka lat zaczną tęsknić za malowniczym miejscem. Ponoć każdy ma prawo do realizacji swych marzeń. I dobrze. Niech tylko nie liczy na to, że inni z nich zrezygnują;> Ślady cywilizacji na Ziemi rozrastają się w tempie coraz to szybszym. To jest pochodna jednostkowych wyborów. 'Muszę uciec z miasta' i...i za chwilę mieszka w kolejnym kołchozie, zatłoczonym, śmierdzącym, paskudnym. Widać to np w okolicach stolicy. Piękne, zielone i co ciekawe, podmokłe błonia w kierunku pn-wsch od miasta wpierw nieśmiało, a teraz wręcz lawinowo obstawiają ludziska klockami ohydnych gargamelowych domostw (dzięki Lucyno za skojarzenie - jest w sam razik). Już pomiędzy nimi wyrastają jakeiś pawilony, magazyny, hurtownie wszelkiego gówna, zanikają ciągnące się wzdłuż rowów szpalery wierzb, karczowane są krzole. Ginie stary mazowiecki krajobraz, giną i inne krajobrazy. Giną z nimi biocenotyczne układy, które choć w wielu przypadkach są po części efektem ekstensywnej gospodarki rolnej, to jednak przedstawiają bogactwo niezwykłe. Wszystko zastępuje urawniłowka cywilizacyjna. To samo czeka wszelkie góry i Mazury w tym i innych krajach. Chyba najdłużej ostaną się pustynie, ale i tam zniszczenia naturalnych układów przybierają często zatrważające rozmiary. Nie bedę tu wyciągał końcowych wniosków. Niech każdy sobie wyciągnie swoje własne, bo moje są nader drastyczne i ktoś by mnie tu przestał lubić :(
Tym, którzy mi powiedzą, że po to tu jesteśmy, by brać z tej skarbnicy cudów, bo tak zapisano w Biblii, odpowiem, że niebawem będziemy czerpać nie z Sezamu, a z nocnika;> I nie da się przekonać ludzi, by podejmowali inne życiowe wybory w imię ratowania tak ulotnych wartości, jak cisza i spokój w pustych dziedzinach, czy jakaś tam bioróżnorodność...
Ja się cieszę tymi resztkami, które zostały...sycę się ich widokiem, zapamiętuję, fotografuję, bo wiem, że już niedługo kolejny miłośnik ciszy i spokoju wyleje na nie pierwszą kupę betonu, posadzi w to miejsce jakże naturalny, piękny i potrzebny żywotnik zachodni f. gigantea/columnea itd.
I nie piję tu wcale do nikogo szczególnego. Tylko piszę o prawidle ogólnym;>

PS: W Bieszczadach obecnie sprzedawane są łąki nie do odrolnienia. Ale gdy masa posiadaczy tych łąk urośnie, a wśród nich pojawi się kilku typków zwanych politykami, to zaraz Sejm ropieprzy mur zakazów i na bieszczadzkie łąki wjadą rozradowani miłośnicy tych gór. Będą jechać na gruchach pełnych betonu i wyć radośnie, że oto spełniają swe marzenia. Dobrego samopoczucia im życzę....

buba
07-09-2006, 18:51
ja kiedys tez myslalam o zamieszkaniu w dzikich bieszczadach..jakies 8-9 lat temu.. jednak teraz mysle ze to strach kupowac dzialke w dzikim miejscu bieszczad- bo za lat 10 wcale moze juz dzikie nie byc.. moze lepiej kupic dzialke i domek do zamieszkania na starosc w innym miejscu polski, mniej gorzystym, pozornie wogole nieatrakcyjnym, i wlasnie przez to majacym szanse dluzej byc dzikim i pieknym.

Wiktoria
11-09-2006, 10:48
...to co napisał /Derty/ jest jak najbardziej prawdziwe.
Owszem mieszkałam kiedyś w tej zatłoczonej stolicy i wyprowadziałam się poza jej granice i teraz "tu" też jest wielkie skupisko "snobów", choć i trafiają się fajni, zdrowo-rozsądkowi ludzie.
Niestety tych miejsc gdzie homo sapiens jest jak na lekarstwo jest coraz mniej i co maja zrobić Ci, którzy chcieli by sie naprawdę oderwać od tych "kołchozów" i prawdziwie zżyć się z przyrodą. To jest pytanie , które zadaje i sceptykom i entuzjastom Bieszczd i innych jeszcze dzikich terenów.
Zapraszam do duskusji :-)

Derty
11-09-2006, 15:05
...moze lepiej kupic dzialke i domek do zamieszkania na starosc w innym miejscu polski, mniej gorzystym, pozornie wogole nieatrakcyjnym, i wlasnie przez to majacym szanse dluzej byc dzikim i pieknym.

O to, to...tak samo sobie obmśliłem, ale co z tego. Miejsce w górach, które mi się podobało, a zrezygnowałem z niego - nie jedno wcale - wykupili inni. Można by powiedzieć, żem frajer i trudno. Z uwagą obserwuję rozrost tych 'kołchozów' i czekam z niekłamaną satysfakcją na kolejne ogłoszenia przerażonych amatorów ciszy 'dom sprzedam na osiedlu'. A tak ładnie zaczynali:evil: w głuszy nad potoczkiem:P Myślę, że te niespodziane efekty, które niestety dosięgają wielbicieli dziczy co raz częściej, są skutkiem dennego prawa o ochronie ziemi, czy jak kto woli, o zagospodarowaniu przestrzennym. Dziwadła prawnicze w stylu - można odrolnić niemal dowolny grunt jeżeli jest w sąsiedztwie już zabudowanego i przy czymś do drogi podobnym. I mamy całe połacie gruntów już nie tylko przyrodniczo cennych, ale i rolnych, poszatkowane i pozastawiane chaotyczną plątaniną 'rezydencji', 'posiadłości'. Przy okazji - jakże zdewaluowały się te dwa pojęcia ten wie, kto zna choćby 'rezydencję' położoną na granicy lasu sękocińsko-magdaleńskiego k/Wawki po prawej stronie w kierunku na Piaseczno. Pałac, którym nie pogardziłby król francuski, stoi na działeczce o powierzchni paru tysięcy m2, zalesionej. Drzewa wycięto tylko w planie zabudowy, jak przepisy każą. Do okazałego frontonu prowadzi bodaj 7 metrów alei od bramy, równie okazałej, co okalający płot z żeliwa i ceramiki. Skadinąd ładna budowla szpeci las, a sama jest sytuacją oszpecona. Dodatkowo - do frontonu od szosy z tirami jest jakieś 15 metrów;> Jakiś obłąkany urzędniczyna, podlany być może sowitym giftem, dał zielone światło tej inwestycji. Kilometr dalej, w Lesznowoli, Bank Czegoś Tam wystawił w szczerym polu budowliszcze między stajniami chłopa, a magazynem eternitu i blachy, stylem nawiązujące do wszystkich epok świata. Podjazd po żużlu najprawdziwszym :D Koshmar. A kto był np na Węgrzech ten wie, jak tam chroni się ziemię, rolną, bagienną, jakąkolwiek. Wsie nie zatraciły sewgo charakteru, architektura jest jednolita i sensowna. Miło jest być w takich miejscach, widzieć, że ktoś myśli o było nie było, otoczeniu dla ludzi.
A u nas? Wprowadzono pomysł 'projektów typowych'. Zwróćcie uwagę na gargamelową konstrukcję z basztą pod stożkowym dachem pleniącą się po wsiach i podmiejskich osiedlach. Zero urody, zero architektonicznej ogłady. Budujemy, bo projekt tanio sprzedawali;> I to zdaje się zasługa 'Muratora'. Ani to styl jakiś, ani co...buda z ozdóbkami, jak z fatalnego, cukierkowego Disneylandu. Chyba nawet w Bieszczadach już z kilka takich cukiereczków ustawiono. Nikt nie protestuje, nikt nie mówi inwestorom, żeby gonili się na Księżyc z takim g... A ludzie muszą na to patrzeć.
Smutno mi więc i często sobie myślę, że może nie warto w ogóle na tę wymarzoną wieś uciekać, bo pozbawionych krzty poczucia piękna 'inwestorów' w tym kraju jak mrówków. Ze smutkiem czytam o dawniej panujących w Europie prawach dotyczących 'zagospodarowania przestrzennego', których skutkiem był Rottenburg nad Taubrem, Paryż, dolina Loary, stary Kraków z Błoniami, a nawet przedwojenna Wawka i przyległości....

PS: W tym miejscu chciałbym zapytać, czy może warto byłoby ogłosić konkurs na najbrzydszą i najładniejszą budowlę Bieszczad? Każdy chętny by zamieścił fotulkę i zagłosowalibyśmy. Ciekawym, jakie są Wasze odczucia w kwestii estetyki budownictwa bieszczadzkiego :)

Browar
11-09-2006, 19:49
Ech,szkoda gadać o zagospodarowaniu przestrzennym...
Tak swoją drogą może powinniśmy rozliczyć z tych "gargamelowatych" konstrukcji architektów gminnych,to w końcu oni wydają pozwolenia na budowę.
Na początek proponuję powiesić ich za jajca ;-)

wtak
12-09-2006, 08:59
...Na początek proponuję powiesić ich za jajca ;-)

to jest chyba jedyna skuteczna metoda ;)

Wiktoria
12-09-2006, 10:47
Paskudztwo wokół nas staje się trendem ostatnich kilku lat. Widuje coraz więcej domów, rezydencji czy jak kto woli hacjendy jak kiedyś śpiewał Rysiek Riedel i mam poczucie, ze Ci ludzie nie wyściubiają nosa poza swoje ogrodzenia z kutego żelaza. To, że mieszkają pod Warszawą daje im tylko lepszy statut społeczny, ale ich wogle nie interesuje wieś i jej dobrodziejstwa. Znam kilku sołtysów, którzy chcąc nie chcąc bywają u nich w domu i z pewnością nie widac u nich krzty tradycji. Tylko modny minimalizm lub coś na wzór Ludwika XVI. Koszmar! I właśnie tacy ludzie mają kasę i oni kupują posiadłości w modnych zakątkach Polski po to tylko, żeby przy kolejnym bankiecie pochwalić się swoja nową zdobyczą...a jak juz jadą do swojego "domku letniskowego" o powierzchni 300m2 to również nie wychodzą poza granice swojej działki bo jeszcze wdepnęli by w g.... jakiegoś zwierzaka butami za 700zł. Ott cała rzeczywistość. Ale z drugiej strony są nie groźni dla miłośników przyrody, jednio jest pewne na szlaku górskim na pewno ich nie spotkamy :-)

banana
12-09-2006, 11:02
Może i tak Wiktorio, nie spotkamy ich na bezdrożach, ale też może być tak, że ten wszystkomający człowiek, zechce posiadać i ten szlak górski. No wiesz zawsze można z kumplami postrzelać do zwierzyny. Przestiż i splendor... A wtedy może się okazać zabraknie tych ścieżek do deptania dla nas, bo wszędzie zęby będą na nas wystawiać płoty, tudzież tabliczki: teren prywatny - zakaz wstępu.

Wiktoria
12-09-2006, 11:15
tak tak, zapomniałam o polowaniach :-(
...ale mam jeszcze cichą nadzieję, że "państwo" nie pozwoli sprzedawać ziemi parków krajobrazowych, rezerwatów, czy innych miejsc chronionych szczególnymi przepisami. Może jestem naiwna w swoim myśleniu, ale nie wyobrażam sobie, że wszystko zdominuje ślepy pieniądz i chęć bycia skomercjalizowanym snobem. (przecież im wiele z tych rzeczy nie sprawia przyjemności, zamiast polowania wolą siedzieć przed TV, tyle że trzeba sie pokazać żeby nie wypaść z "środowiska"... ) Jak widać na forum jest sporo ludzi, którzy myslą i czynią odmiennie a najważniejsze, że zgodnie z przyrodą i nie wszystko jeszcze starcone. Mylę się?

Oskar
12-09-2006, 12:09
Parę lat temu usłyszałem, że istnieją plany "odbudowy" niektórych miejscowości w Bieszczadach. Usmiałem się wtedy setnie, ale chyba dwa lata temu jadac z Carnej za polaną zobaczyłem tablicę Wydrne i mnie zamurowało. Pamiętam Wydrne jako nazwę na mapie umieszczoną w nawiasie. Potem zobaczyłem krowy na wypasie i pomyslałem jest ok - Chrewt to potężne pastwiska. W tym roku mina mi zrzedła stoją tam już dwa domy. Boję się, że to z czego śmiałem się parę lat temu może być prawdą. Takich miejscowości w nawiasach i nie będących na terenie parków i rezerwatów w Biesach jest więcej.

buba
12-09-2006, 12:33
na suwalszczyznie mimo ze jest tam park krajobrazowy jest co chwile tabliczka "teren prywatny" i jak chce sie wejsc to trzeba pytac wlsciciela i placic! paskudztwo!

Wiktoria
12-09-2006, 12:48
pytanie, czy jest to zgodne z prawem? Można podrążyć sprawe i może się okazać, że tabliczka będzie musiała zniknąć. Znam skąd inąd taki przypadek a prawa własności do ziemi w parku są sporem w sądzie, szczególnie pod adresem gminy, która wydała pozwolenie na zakup i budowe. Ktoś wziął w łapę, teraz tylko trzeba mu to udowodnić.

naive
12-09-2006, 16:35
pytanie, czy jest to zgodne z prawem? Można podrążyć sprawe i może się okazać, że tabliczka będzie musiała zniknąć. Znam skąd inąd taki przypadek a prawa własności do ziemi w parku są sporem w sądzie, szczególnie pod adresem gminy, która wydała pozwolenie na zakup i budowe. Ktoś wziął w łapę, teraz tylko trzeba mu to udowodnić.

Na terenie parku krajobrazowego tereny moga należeć do osób prywatnych. I jeśli np. jest to las , to właściciel może zabronic wejścia do niego. Parki krajobrazowe to pewne ograniczenia mające na celu ochrone przyrody, ale nie ograniczające prawo do korzystania z wlasności. Inaczej natomiast jest w parkach narodowych - tereny prywatne nie wchodzą do parkow. Np. Cisna w calości należy do parku krajobrazowego,co nie oznacza że można od tak rozgoscić sie na prywatnej posesji.

Wiktoria
13-09-2006, 09:06
... być może tak jest jak piszesz. Nie znam sprawy dokładnie i o jaki park chodzi, ale skoro sprawa trafiła do sądu to oznacza, że były jakieś nieprawidłowości.

Oskar
13-09-2006, 11:36
Cyrki sa wszędzie np. w dolinie kobylańskiej k/Krakowa ktoś na szlaku turystycznym postawił tabliczkę (przybił gwoździem do drzewa - wrrrr) "teren prywatny zakaz wstępu" i trzeba obchodzić na dziko przez las.

Gawra
26-09-2006, 19:50
Cyrki sa wszędzie np. w dolinie kobylańskiej k/Krakowa ktoś na szlaku turystycznym postawił tabliczkę (przybił gwoździem do drzewa - wrrrr) "teren prywatny zakaz wstępu" i trzeba obchodzić na dziko przez las.

Jeszcze taki mur nie stanął, ani płot, ani dom, ani takie prawo żebym musiał obchodzić. Idę zawsze gdzie chcę i przed siebie a domów w Bieszczadzie jest sporo tylko trza wiedzieć gdzie. Od 19 lat jestem w Bieszczadzie i co roku zimę w innym spędzam. Fakt, ze tej sitwy wielkomiejskiej jak stonki się nabrało ale to nie długo, Bieszczad rachunki wyrówna i wygładzi. Słyszałem już, że z dymem będą ich puszczać i gonić z połonin i pozostaną Bieszczady dla bieszczadników.

człowiek z lasu
26-09-2006, 20:06
ta ...
póki co na zakolu przy kiczerze didiowej jakiś doktorek se działkę potężną kupił i ostatnio strzelał do turystów. Sprawa idzie do sądu.

lucyna
27-09-2006, 06:20
Ta informcja o ostrzelanu jest prawdziwa?

człowiek z lasu
27-09-2006, 07:05
nie wiem. Ja to słyszałem z którejś tam ręki. Możliwe, że to bujda, ale mołżiwe że nie.

Gawra
27-09-2006, 11:53
ta ...
póki co na zakolu przy kiczerze didiowej jakiś doktorek se działkę potężną kupił i ostatnio strzelał do turystów. Sprawa idzie do sądu.

Hmm, spalą go albo żmijami obrzucą...dziś piękna pogoda idę na połoniny aby polityki nie słuchać i Warszawskiej sitwy dorobkiewiczów nie oglądać.
Słyszałem, że jakies wściekłe lisy koło Cisnej ktoś widział?

biernas
12-10-2006, 14:15
Taaaa, bardzo fajni i ciekawi. W większości przypadków mają "fajne" pieniądze a licza na większe jak tylko obcokrajowcy bedą mogli kupować grunty rolne. To już nie te czasy w których sprowadził się w bieszczady Rysiek "Prezes" z Chmiela. W zeszły roku pokazał mi pare takich "fajnych" miejsc. Kiedys tam była tylko cisza i spokój, a teraz budują się hotele gwiazdkowe z basenami czekac tylko jak po Otrycie zaczną śmigać Quady. Aż strach się bać.

niestety juz śmigaja- dwa tygodnie temu przechodzac przez san z krywemgo na otryt natknelismy sie ze znajomymi na pedzace dwa quady droga birgnaca poludniem otrytu wzdluz sanu- mam na mysli te zamknieta!!

Derty
13-10-2006, 16:10
Hej :D

Nie narzekajcie na quady. Są lekkie zwinne i stosunkowo czyste ;> Ostatnio w Gorcach gość na szlaku turystycznym usiłował mnie rozjechać jeepem czy czymś takim. Pewnie by tak dziarsko nie gnał, ale z tyłu grata miał zainstalowaną panienkę-blondynkę.
A jeszcze nieco szlifując antyczny wątek terenów prywatnych powiem, że w cywilizowanych krajach praktycznie zawsze jest dostęp do obiektów zabytkowych, rezerwatów itp, jeżeli są otoczone gruntami prywatnymi. To raz, a dwa - w USA i Kanadzie czasem zamykane są całe doliny dla obcych. Ale jak donosi mój znajomy, to są zwykle bramy na drogach wjazdowych, aby ograniczyć ruch aut pod oknami rancz.
Co do kultury w górach: nigdy nie zostałem pogoniony na prywatnych włościach góralskich, ba, zachęcano mnie bym nie lazł szlakiem tylko 'pojdziecie panocku hań na holę i u samiuśkiej góry jest ściezynko tako mała, to biyndziecie szybciej na górze'. Ale zdarzało mi się usłyszeć 'won', gdy wlazłem na property jakiegoś mieszczucha z Kraka lub Wawki;> Wniosek: chyba ci wychowani w górach mają jakiś niepisany kodeks postępowania z przybyszami. Jaki kodeks mają przybysze to inna sprawa. Wg mnie obowiązuje hierarchia: kodeks PRAWDZIWYCH, RDZENNYCH MISZKAŃCÓW GÓR ponad kodeksami przybyszów. Polecam zastanowieniu. Święte prawo własności, to nic innego, jak przejaw egoizmu. Społeczeństwa lepiej uładzone od naszego ograniczają nieco jego moc, aby ludzie czuli się lepiej wśród siebie;> W związku z tym wymyślono pewne strefy prywatności. Amerykanie nawet ich nie oznaczają płotami, a tylko jakims krzaczkiem, bordiurką itp, bo tak powszechne jest uznanie faktu ich istnienia i szacunek dla niego.
Reakcje pana z Hulskiego rozumiem jednak - mój znajomy ma 'pałac' z pięknym parkiem, wpisane do rejestru zabytków, miejsce śliczniutkie i, niestety, ściągające ludzi od wiosny do jesieni. Włażą jakby nigdy nic watahami, pomimo tego, że ktoś tam np siedzi i ucztuje na trawce, pierze gacie w miednicy albo zwyczajnie op...ala się na leżaczku. Jeden na stu wizytujących wysyła 'giermka z białą flagą', aby ustalić warunki zwiedzania obiektu. Reszta uważa, że brak płotu jest wystarczającym powodem, aby wejść. Razu pewnego spod drzewa, na którym hamaczyłem, pewien milusiński sąsiad zaczął zbierać chrust na ognisko. Nawet dzieńdoberka nie usłyszałem. Więc nie denerwujcie się drodzy forumowicze na tabliczki...

lucyna
13-10-2006, 19:36
W pełni się z Tobą zgadzam. W dużej mierze nasze zachowanie wpływa na zachowanie innych osób. Nigdy mnie nie spotkała nieprzyjemność ze strony właściciela. Nigdy także nie wchodziłam na teren prywatnej własności bez pozwolenia. Święte prawo własności.

Wędrowiec
16-10-2010, 23:14
Hej :D

... a dwa - w USA i Kanadzie czasem zamykane są całe doliny dla obcych. Ale jak donosi mój znajomy, to są zwykle bramy na drogach wjazdowych, aby ograniczyć ruch aut pod oknami rancz. ...

Witam!
Pozwolę sobie 'odgrzać' nieco tego kotleta.. Minęły dokładnie 4 lata i Polska wyprzedziła Amerykę, niestety chyba nie mamy powodu do dumy.. Zainteresowanym polecam wycieczkę do doliny Paniszczewa. Na własną odpowiedzialność.

maciejka
16-10-2010, 23:28
Co się dzieje? łaziłam tam bez przeszkód, chociaż wiem, kto się za tym kryje...

Wędrowiec
17-10-2010, 00:06
jest zakaz wstępu do doliny - 'private'. Za cerkwiskiem stoi pomarańczowy dom (o ile mnie oczy nie myliły), dalej nie chciałem się pchać..
Wielka szkoda, piękne miejsce.

kufel
19-10-2010, 17:35
No nie, już nawet tam :/

buba
19-10-2010, 18:54
No nie, już nawet tam :/

nooo, smutne...zwlaszcza biorac pod uwage kto jest wlascicielem paniszczewa i jak chamsko sie zachowywal wobec turystow na swoich wczesniejszych wlosciach.. niestety mialam okazje sie z tym typem spotkac..

jedyne moge sie cieszyc ze sobie polazilam po paniszczewie do woli za starych lepszych czasow..


To raz, a dwa - w USA i Kanadzie czasem zamykane są całe doliny dla obcych. Ale jak donosi mój znajomy, to są zwykle bramy na drogach wjazdowych, aby ograniczyć ruch aut pod oknami rancz.
..

oni sobie chyba bardziej moga na to pozwolic , na zamkniecie paru dolin.. majac taki obszar.. u nas jak tak dalej pojdzie to nie bedzie sie gdzie ruszyc bo wszedzie bedzie zabronione...



mój znajomy ma 'pałac' z pięknym parkiem, wpisane do rejestru zabytków, miejsce śliczniutkie i, niestety, ściągające ludzi od wiosny do jesieni. Włażą jakby nigdy nic watahami, pomimo tego, że ktoś tam np siedzi i ucztuje na trawce, pierze gacie w miednicy albo zwyczajnie op...ala się na leżaczku. Jeden na stu wizytujących wysyła 'giermka z białą flagą', aby ustalić warunki zwiedzania obiektu. Reszta uważa, że brak płotu jest wystarczającym powodem, aby wejść. Razu pewnego spod drzewa, na którym hamaczyłem, pewien milusiński sąsiad zaczął zbierać chrust na ognisko. Nawet dzieńdoberka nie usłyszałem. Więc nie denerwujcie się drodzy forumowicze na tabliczki...

a znajomy nie bral pod uwage kupujac ten obiekt, ze jest to miejsce zabytkowe/popularne/ciekawe turystycznie do ktorego beda sciagac zwiedzajacy?
bo czasem jest naprawde glupia sytuacja - jest jakis obiekt zabytkowy, ktory figuruje na aktualnych mapach, pisza o nim w przewodnikach, ktos sobie zaplanuje tam wycieczke, przejedzie setki kilometrow a potem odbija sie od kraty/bramy/tabliczki...

Wędrowiec
20-10-2010, 16:13
nooo, smutne...zwlaszcza biorac pod uwage kto jest wlascicielem paniszczewa i jak chamsko sie zachowywal wobec turystow na swoich wczesniejszych wlosciach.. niestety mialam okazje sie z tym typem spotkac..

jedyne moge sie cieszyc ze sobie polazilam po paniszczewie do woli za starych lepszych czasow..


ja też się załamałem, wielka strata.. Jeszcze jakiś czas temu tabliczka private była widoczna po przejściu sporego kawałka w głąb doliny. W chwili obecnej tuż przy asfaltówce w Wydrnem stoi tabliczka z napisem "dojazd do posesji prywatnej" albo jakoś tak... Zastawiam się tylko, czy można zabronić turystom wejścia na szlak oraz dojścia do cerkwiska.



oni sobie chyba bardziej moga na to pozwolic , na zamkniecie paru dolin.. majac taki obszar.. u nas jak tak dalej pojdzie to nie bedzie sie gdzie ruszyc bo wszedzie bedzie zabronione...

Dokładnie tak! I nasz "Międzynarodowy Rezerwat Biosfery Karpaty Wschodnie" będzie zamkniętym folwarkiem z jedyną atrakcją w postaci zadeptanego Parku Narodowego... A przykładów nie trzeba szukać daleko. Nie tak dawno temu chciałem wejść na punkt widokowy koło Czarnej, okazało się,że jest ogrodzony 2wu metrowym płotem, a w miejscu gdzie turyści powinni podziwiać piękne panoramy pasą się jakieś egzotyczne krowy. Nad Soliną to samo.. Jeszcze gorzej jest w Smolniku nad Sanem, gdzie "zespół krajobrazowo - historyczny wsi Smolnik" został zamieniony na jedno wielkie pastwisko ogrodzone 3 metrowym płotem pod napięciem!!!!!!
Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować wikipedię, która mówi, że:

W brzmieniu Ustawy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Ustawa) o ochronie przyrody z 2004 (http://pl.wikipedia.org/wiki/2004) roku:
"Zespołami przyrodniczo-krajobrazowymi są fragmenty krajobrazu naturalnego i kulturowego zasługujące na ochronę ze względu na ich walory widokowe i estetyczne." Zespół przyrodniczo-krajobrazowy wyznacza się w celu ochrony wyjątkowo cennych fragmentów krajobrazu naturalnego i kulturowego, dla zachowania jego wartości przyrodniczych, kulturowych i estetycznych. Działalność na terenach objętych tą formą ochrony uwarunkowana jest opracowaniem dla nich planu zagospodarowania przestrzennego, który uwzględni postulaty przyrodników i historyków[1] (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_przyrodniczo-krajobrazowy#cite_note-0).


Pozostawię to bez komentarza...

Aż boję się pomyśleć, co będzie z tymi Bieszczadami za kilka lat..

buba
20-10-2010, 18:03
Aż boję się pomyśleć, co będzie z tymi Bieszczadami za kilka lat..

jak dla mnie to bieszczady przestaly juz istniec jakis czas temu- a jest coraz gorzej...po co tam jezdzic- tylko sie czlowiek na kazdym kroku nastresuje i atakuja go negatywne odczucia.. lepiej zachowac w pamieci bieszczady z dawnych lat a teraz szukac szczescia gdzie indziej- na szczescie na chwile obecna mozna jeszcze troche sie nacieszyc gorami, wsiami, przyroda za wschodnia granica. Gorzej jak nadejdzie taka chwila ze i tam sie zepsuje.. wtedy to juz chyba tylko za ural...


... Zastawiam się tylko, czy można zabronić turystom wejścia na szlak oraz dojścia do cerkwiska.
.

tego chyba nie mozna...ale jak cie pies pogryzie to ty bedziesz mial wiekszy problem niz wlasciciel.. :(

Becia34
21-10-2010, 12:35
Podobnie jest na mazurach. Nowobogaccy budują nie domy a pałace ze stajniami, wykupują połacie ziemi i lasu no i wszędzie zakazy. 10 lat temu była tam dziewicza puszcza, na polach namiotowych nie uswiadczyło się sklepu ( jeździł obwoźny sklep - stary autobus ), człowiek mył sie w jeziorze. Obecnie wypasione sklepy, wyp. sprzętu wodnego, prysznice, kibelki podgrzewane i masa, co tam masa, chmara narodu. szczęście w nieszczęściu że można tam jeszcze wpaść na zagubuioną w lesie i czasie osadę i kupić chałupinę jeszcze można. Biesy odkryłam niedawno. Naczytałam się że tam tak odludnie, spokojnie, pojechałam a tutaj jak w/w.
Niedługo za Uralem też się pewnie zacznie. Zgroza

Wędrowiec
20-11-2010, 13:41
Coś w temacie. Warto zastanowić się, czy taki los nie będzie czekał Bieszczadów za kilka lat...

http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,8674763,Na_gorskim_szlaku_stanela_willa__W ybuduja_kolejne_.html

Derty
24-11-2010, 08:46
Ehhh...
Co tu pisać. Ciemnota dorobkiewiczów, pogarda dla wszystkich i wszystkiego. Przyzwyczaić się trudno do tego. Trudno też nie reagować. ale na narzekaniu sie kończy. Właśnie znów polecieliśmy do urn i wybraliśmy najgorszych spośród tej tzw elyty.
Banda pazernych politykierów znów będzie miała czas na knucie, jak by tu jeszcze 'zrealizować marzenia'. Weźmy takie prezydentunia i jego chciwe dążenie do odzyskania/uzyskania rodzinnego boru. Bo mu sowieciarze zabrali jakieś włości na wschodzie, a przecie 'hrabia' musi mieć las. Mało kto wie, że właśnie decydują się losy polskich lasów. Na początek staną się jednostką budżetową. Model wypracowany jeszcze przed wojną był zły. Zresztą jak wszystko przed wojną. A ludzie w to wierzą i klaszczą radośnie w dłonie. Za chwilę stalowe płoty odgrodzą lasy od społeczeństwa. To kwestia 2-3 lat może... Wówczas takie wylle na gór szczycie to będzie pikuś.
Pozdrawiam i spokojnych snów.
Derty

Basia Z.
24-11-2010, 10:00
Co do tego domu w Beskidzie Małym.
Dobry kolega pracował w pracowni architektonicznej, w której robiono projekt tego domu.
Właściciel kierował budową tego domu ... z więzienia.

Widać przyzwyczaił się do krat i trudno mu się odzwyczaić.

B.

buba
24-11-2010, 10:19
Za chwilę stalowe płoty odgrodzą lasy od społeczeństwa.
pewnie wiekszosc bedzie zachwycona- wreszcie bedzie jak na umilowanym zachodzie.. a tereny panstwowe i ogolnodostepne pozostana tylko wspomnieniem i symbolem znienawidzonej komuny...

Marcowy
24-11-2010, 13:16
Byyyło... :P Temat wałkowany milijon razy, ale mam czas i długopis, to dorzucę swoje 3 grosze, co mi tam...

Pierwsza sprawa - wielkość działki. Nie widzę nic złego w fakcie posiadania przez kogoś na własność dużego terenu. Bo niby dlaczego kupowanie 400-metrowej działki jest OK, ale 400-hektarowej już nie jest?! Gdzie przebiega granica między "przyzwoitym" stanem posiadania a nieprzyzwoitym? Bo gdzieś przebiegać musi. Podajcie mi jakaś wartość graniczną, a ja ją z przyjemnością wyśmieję ;) Własność to własność - "otake Polske", szanującą własność prywatną, żeśmy walczyli 8-)

Druga sprawa - sam proces kupowania, czy też wchodzenia w posiadanie. Jeśli ktoś wszedł w posiadanie ziemi zgodnie z prawem - czyli nie dał w łapę, nie ustawił przetargu, nie ominął przepisów, nie oszukał - to Bóg z nim, niech ma. I z drugiej strony - jeśli samorząd czy państwo sprzedało zgodnie z prawem, to również nie widzę problemu. Przecież gminy potrzebują pieniędzy, rząd tyż :!: Czy "chcącemu" tak trudno ustalić, czy transakcja odbyła się zgodnie z prawem? Ktoś przecież wyraził zgodę na sprzedaż, ktoś uchwalił plan miejscowy dla tego obszaru, ktoś wydał warunki zabudowy i podpisał się pod pozwoleniem na budowę, ktoś zatwierdził projekt ogrodzenia... To nie są jakieś tam anonimowe "władze", ale ludzie z imienia i nazwiska,więc jeśli doszło do jakiegokolwiek naruszenia prawa, to za d*pę i do sądu, czy innej instytucji kontrolnej: PINB, sanepid, straż pożarna... Zdziwilibyście się, ile pracujących tam osób traktuje swoje obowiązki śmiertelnie poważnie i nie przepuściłoby żadnej lipy.

Trzecia sprawa - udostępnianie własności. Powtórzę: własność to własność. Jak ktoś che się dzielić, to miło, ale jak nie - wara każdemu intruzowi! Absolutnie rozumiem rozterki (mieszkających w pałacyku) znajomych Derty'ego, bo moi przyjaciele mieli podobne ze zwykłym wiejskim domem. Chata stoi tuż przy sudeckim szlaku, a na działce, tuż przy jej krawędzi, była nieczynna, ręczna pompa, którą znajomi - w szlachetnym porywie - postanowili udostępnić społeczeństwu, coby się zdrożony wędrowiec mógł napić. Studnię oczyścili, pompę uruchomili, a obok umieścili tabliczkę z prośbą o zachowanie czystości, bo dla mieszkańców domu to jedyne źródło wody. Ale zdrożeni wędrowcy mieli to generalnie gdzieś, bo pod pompą uskuteczniali kompletne ablucje z przepierkami łącznie, zostawiając po sobie śmieci i błoto. Znajomi pękli dopiero wtedy, gdy się okazało, że z ich działki przechodnie zrobili sobie także kibel. No i serce na dłoni trza było schować za płot.
BTW - dość naiwne jest przekonanie, że jeśli ja jeżdżę w Bieszczady i zachowuję się OK, to wszyscy przyjeżdżający w Bieszczady będą zachowywać się OK. Wystarczy sobie poczytać niektóre wątki na tym forum, zwłaszcza o niszczonych chatkach czy palonych schronach. Albo wątek o "dowcipach spoza szlaku", w którym panna jest zaskoczona, że ludzie lubiący soczysty dowcip jeżdżą w Bieszczady. Przecież wszyscy wędrowcy to prawdziwe bieszczadzkie janioły, posługujące się na co dzień językiem Bellona i Myszkowskiego... :lol:

Wędrowiec
24-11-2010, 18:50
Byyyło... :P Temat wałkowany milijon razy, ale mam czas i długopis, to dorzucę swoje 3 grosze, co mi tam...

Moim zdaniem ten temat jest na tyle istotny, że warto go nawet milijard razy powtórzyć ;)


Pierwsza sprawa - wielkość działki. Nie widzę nic złego w fakcie posiadania przez kogoś na własność dużego terenu. Bo niby dlaczego kupowanie 400-metrowej działki jest OK, ale 400-hektarowej już nie jest?! Gdzie przebiega granica między "przyzwoitym" stanem posiadania a nieprzyzwoitym? Bo gdzieś przebiegać musi. Podajcie mi jakaś wartość graniczną, a ja ją z przyjemnością wyśmieję ;) Własność to własność - "otake Polske", szanującą własność prywatną, żeśmy walczyli 8-)

Możesz wyśmiać wszystko co napiszę poniżej :)
Studiuję architekturę krajobrazu otwartego. Przy wyborze kierunku nie kierowała mną "żądza pieniądza", tylko fascynacja i zamiłowanie do krajobrazu Polski. Stąd też mam bardzo ortodoksyjne podejście, jeśli chodzi o takie tematy. Poniższe wywody są moim poglądami, nie musicie się z nimi zgadzać.

Krajobraz jest dobrem i dziedzictwem narodowym, tak jak np spuścizna w postaci dzieł sztuki, zabytków architektury czy utworów muzycznych itd. Świadczy on o przeszłości kraju, jego bogactwach, tradycji i kulturze. Jednocześnie urozmaicony pejzaż, będący za razem bardzo atrakcyjnym wizualnie, wskazuje na dużą różnorodność biologiczną, dzięki wielu siedliskom wchodzącym w jego skład.
Z tej racji powinien być on obiektem szczególnej troski, tak samo jak inne wymienione wcześniej przeze mnie dobra, niestety póki co tak nie jest. Ktoś może powiedzieć, że są parki krajobrazowe, które "utrudniają życie", ale tak na prawdę jeśli inwestor się uprze, to postawi na swoim i zrobi co mu się spodoba. W tej kwestii nasze prawo jest dziurawe jak sito i daleko mu do doskonałości. Szkoda, że w naszej modnej "pogoni za zachodem" nie bierzemy przykładu z troski o krajobraz, która w wielu innych krajach jest niezwykle ważnym elementem polityki i życia codziennego.

Odnosząc się do tych 400 hektarów powiem tak: krajobraz ma swoją wartość. Nie będę się rozpisywał na ten temat, osobom zainteresowanym polecam wpisać w google pojęcie "waloryzacja krajobrazu". Niestety, nie jest ona ujednolicona i przytoczonych jest wiele różnych sposobów oceniania, nie mniej jednak wszystko sprowadza się do jednego: krajobraz ma swoją WARTOŚĆ. Jest dobrem narodowym o określonej wartości, niekoniecznie finansowej ale jednak nie mniej ważnej! Niezaprzeczalnie. Przed wojną polska szkoła architektury krajobrazu była jedną z najlepszych w europie. Obecnie wszystko odradza się w bólach, a naród (z pewnymi wyjątkami) jakoś nie przywiązuje zbytniej uwagi do otoczenia i zmian w nim zachodzących. Nie mam nic przeciwko prywatnym, ogrodzonym 400 hektarowym działkom, ale niech będą one kupowane na nizinach, na jakiś nieużytkach, które mają niską ocenę. Krajobraz górski, o jakim mówimy w waloryzacji zajmuje jedną z najwyższych pozycji, czyli jest najcenniejszy i powinien być objęty szczególną troską. Inwestycje wielkoobszarowe, które właściciel planuje ogrodzić, oraz wielkość działki pod takie działanie powinny być moim zdaniem regulowane uzasadnieniem tejże inwestycji. Jeżeli potrzeba ogrodzenia tych 400 hektarów będzie logicznie uzasadniona, to ok. Ale jeśli właściciel grodzi sobie taką ziemię z argumentem "bo tak, bo to moje i tu mi się podoba i nikt chodził nie będzie po moim" to tu jest coś nie w porządku. Jak już wspominałem są to jedne z najcenniejszych naszych krajobrazów, które są dziedzictwem i dobrem wspólnym i każdy powinien mieć do niego dostęp, niezależnie od grubości posiadanego portfela. Zgodnie z tym co mówisz, można całe nasze góry podzielić na -set hektarowe działki, sprzedać tym, których na to stać, niech sobie ogrodzą, a cała reszta niech nacieszy się widokami z publicznych dróg i parków narodowych.
Pomijam fakt, iż takie wielkoobszarowe działania mają nie tylko estetyczny wpływ na jakość krajobrazu. Bezpośrednio wpływają one również na środowisko - przecinają szlaki migracyjne zwierząt (korytarze ekologiczne). Dodatkowo zazwyczaj właściciel kosi sobie centymetrowy trawniczek dookoła domu, a na pozostała część jego majątku zarasta w skutek wtórnej sukcesji, co również nie wszędzie jest pożądane, zwłaszcza w parkach krajobrazowych. To jest fakt autentyczny, który mogę pokazać na konkretnym przykładnie, podpierając się punktem w operacie ochrony parku krajobrazowego. Kolejnym tematem wartym poruszenia jest działalność właściciela na takiej działce. Bo o ile tłumaczenie potrzeby posiadania tak dużej ilości gruntu tylko dla siebie często motywują "miłością do miejsca, krajobrazu i przyrody", o tyle działania większości z nich nie są już takie piękne jak te słowa. Tutaj też mogę podeprzeć się przykładami z życia wziętymi i pokazać jak "miłośnicy" natury walczą z nią (wbrew prawu) na swoim gruncie. Poczucie estetyki jest również pojęciem względnym i dla niektórych różowy pałacyk z białymi kolumienkami i gipsowymi lwami przed wejściem postawiony na szczycie górki będzie kolejnym cudem świata. Niestety jak już wspominałem krajobraz jest dobrem narodowym i na wyjątkowo cennych obszarach projekt budowlany powinien być konsultowany ze specjalistami, a inwestor powinien zrezygnować w pewnym stopniu z własnego "widzimisię" w imię wyższego dobra.



Druga sprawa - sam proces kupowania, czy też wchodzenia w posiadanie. Jeśli ktoś wszedł w posiadanie ziemi zgodnie z prawem - czyli nie dał w łapę, nie ustawił przetargu, nie ominął przepisów, nie oszukał - to Bóg z nim, niech ma. I z drugiej strony - jeśli samorząd czy państwo sprzedało zgodnie z prawem, to również nie widzę problemu. Przecież gminy potrzebują pieniędzy, rząd tyż :!: Czy "chcącemu" tak trudno ustalić, czy transakcja odbyła się zgodnie z prawem? Ktoś przecież wyraził zgodę na sprzedaż, ktoś uchwalił plan miejscowy dla tego obszaru, ktoś wydał warunki zabudowy i podpisał się pod pozwoleniem na budowę, ktoś zatwierdził projekt ogrodzenia... To nie są jakieś tam anonimowe "władze", ale ludzie z imienia i nazwiska,więc jeśli doszło do jakiegokolwiek naruszenia prawa, to za d*pę i do sądu, czy innej instytucji kontrolnej: PINB, sanepid, straż pożarna... Zdziwilibyście się, ile pracujących tam osób traktuje swoje obowiązki śmiertelnie poważnie i nie przepuściłoby żadnej lipy.

Tu też się nie zgodzę. Inwestor kupując grunt na którym jest szlak turystyczny/cerkwisko/pozostałości po wsi/grodzisko itp nie może zabronić dojścia/przejścia ludziom przez swój teren i powinien się z tym liczyć kupując sobie działkę. Niestety znam wiele przykładów, gdzie mają oni to w d*pie, o czym była mowa powyżej. A prawda jest taka, że niekiedy sprawy wielkich działek i wielkich pieniędzy to również wielkie układy, gdzie bój o cenne obszary przegrywały całe grupy walczących o nie ludzi. Tutaj też mogę palcem pokazać taką inwestycję w Bieszczadach. Temat powinno rozstrzygnąć jednoznacznie surowe i klarowne prawo, które ograniczyłoby wiele takich "akcji". Tutaj straż ani sanepid nie pomogą. Poza tym, skoro inwestor ma kasę na wywalenie chałupy na wielohektarowej działce, to kogo będzie stać na to, żeby społecznie go ciągać za to po sądach, nawet jeśli właściciel rzeczonego gruntu działał wbrew prawu? Takie procesy ciągną się latami i najczęściej kończą umorzeniem.
A sprzedaż takich gruntów pod prywatne inwestycje, żeby załatać dziurę budżetową, to najgorszy scenariusz jaki można sobie wyobrazić... W myśl tej zasady można siąść z linijką nad mapą Bieszczadów, podzielić na działki co się da i sprzedawać tym, których na to stać. Pomijam fakt, iż byłby to jednorazowy dopływ grubszej gotówki, bo w sumie znając życie podatki z tego mogą być niewielkie albo żadne.


Trzecia sprawa - udostępnianie własności. Powtórzę: własność to własność. Jak ktoś che się dzielić, to miło, ale jak nie - wara każdemu intruzowi! Absolutnie rozumiem rozterki (mieszkających w pałacyku) znajomych Derty'ego, bo moi przyjaciele mieli podobne ze zwykłym wiejskim domem. Chata stoi tuż przy sudeckim szlaku, a na działce, tuż przy jej krawędzi, była nieczynna, ręczna pompa, którą znajomi - w szlachetnym porywie - postanowili udostępnić społeczeństwu, coby się zdrożony wędrowiec mógł napić. Studnię oczyścili, pompę uruchomili, a obok umieścili tabliczkę z prośbą o zachowanie czystości, bo dla mieszkańców domu to jedyne źródło wody. Ale zdrożeni wędrowcy mieli to generalnie gdzieś, bo pod pompą uskuteczniali kompletne ablucje z przepierkami łącznie, zostawiając po sobie śmieci i błoto. Znajomi pękli dopiero wtedy, gdy się okazało, że z ich działki przechodnie zrobili sobie także kibel. No i serce na dłoni trza było schować za płot.
BTW - dość naiwne jest przekonanie, że jeśli ja jeżdżę w Bieszczady i zachowuję się OK, to wszyscy przyjeżdżający w Bieszczady będą zachowywać się OK. Wystarczy sobie poczytać niektóre wątki na tym forum, zwłaszcza o niszczonych chatkach czy palonych schronach. Albo wątek o "dowcipach spoza szlaku", w którym panna jest zaskoczona, że ludzie lubiący soczysty dowcip jeżdżą w Bieszczady. Przecież wszyscy wędrowcy to prawdziwe bieszczadzkie janioły, posługujące się na co dzień językiem Bellona i Myszkowskiego... :lol:

Własność własnością, ale są dobra wyższe, które powinny stać ponad interesami jednostek mogących sobie pozwolić na trochę więcej niż "przeciętny Kowalski". Bo tak jak już wcześniej pisałem - nic nam z tych gór nie zostanie. Ma ktoś działkę? Ok. Ale po co grodzi hektary, skoro nic oprócz domu na niej nie ma? Niech sobie strzeli płot w promieniu 30m od domu, tak, żeby ludzi nie musiał oglądać, ale zabranianie wejścia do całej doliny bo jest taki a nie inny kaprys jest najzwyczajniej w świecie przegięciem.
Ogólnie temat rzeka, można by dużo polemizować, ale praktyka jest praktyką i niestety źle się dzieje... Tak będzie, dopóki znaczna grupa ludzi nie podniesie sprzeciwu, co niestety może nigdy nie nastąpić.

Derty
25-11-2010, 11:16
1. Moim zdaniem ten temat jest na tyle istotny, że warto go nawet milijard razy powtórzyć ;)


2. Krajobraz jest dobrem i dziedzictwem narodowym, tak jak np spuścizna w postaci dzieł sztuki, zabytków architektury czy utworów muzycznych itd.


3. Ogólnie temat rzeka, można by dużo polemizować, ale praktyka jest praktyką i niestety źle się dzieje... Tak będzie, dopóki znaczna grupa ludzi nie podniesie sprzeciwu, co niestety może nigdy nie nastąpić.

Ad 1. Dokładnie tak - powiem nawet, że 2 miliardy razy to za mało;) Poziom tzw świadomości ekologicznej Polaków jest żenujący. Ciągłe powtarzanie pewnych oczywistych prawd, to konieczność. Ludzie w ogóle nie pojmują związku pomiędzy stanem przyrody a stanem zachowania krajobrazów. Po co dumać nad takimi sprawami, przecież to takie akademickie duperele. A my chcemy mieć domki, pałace, dworki 'szlacheckie' itp. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przeciętny Rodak krzyczy o konieczności doganiania w dziedzinie postępu cywilizacyjnego państw Zachodu, a już nie chce zauważyć, że składnikiem tego postępu tam jest m.in. zupełnie inny stosunek społeczeństw do Przyrody. Wydaje się, że nastąpiła tam równowaga pomiędzy postawami 'ja chcę' a postawami hamującymi lub odrzucającymi takie egoizmy. Ludzie Zachodu potrafią się chwalić storczykiem na swojej łączce i nie wyrwą go, żeby usunąć ten cholerny powód do odmowy zgody na inwestycję. Sam widziałem to na własne oczy w Niemczech, w Holandii, w Szwecji. Ludzi myślących 'proekologicznie' jest tam zdecydowanie więcej niż w Polsce. U nas raczej przeważa mentalność zakapiora. Jest problem, trzeba go np wyrwać/spalić/zastrzelić. Przypadki celowego niszczenia stanowisk roślin chronionych i zwierząt są w kraju codziennością. Niemcy wytrzeszczają oczy słuchając takich opowieści. Oczywiście to wszystko to po pierwsze skutek braku odpowiedniego wychowania ludzi. Nadto zakazy z PN-ów i rezerwatów kojarzy się z minionym systemem i już. Teraz jest wolność czyli zakazy są dla idiotów/niewolników z urodzenia itp itd. Trzeba ten stan umysłów ludzi zmieniać, trzeba powtarzać. Głęboka wiedza o ekosystemach nie jest tylko wiedzą dla wiedzy. Teorie o możliwym załamaniu ekosystemu Ziemi nie są tylko teoriami. Mądre rządy, mądre narody biorą taką ewentualność pod rozwagę i starają się stworzyć jakiś system ochrony. Nasze rządy, w imię źle pojętej wolności, walczą z regulacjami na rzecz ochrony ekosystemu. Zobowiązania międzynarodowe traktują jak zło konieczne. Inżynieria środowiska traktowana jest u nas jak kula u nogi rozwijającej się gospodarki. Zachód zrobił z tego niezły przemysł i w dodatku z wyraźną korzyścią dla Przyrody.
Ad 2. Krajobraz, a raczej ziemie zagospodarowane w określony sposób, są dobrem/zasobem nieodnawialnym - to trzeba dodać:) Chyba, że wojną zdobędziemy sobie nowe przestrzenie, usuwając miliony innych ludzi. Wtedy jakiejś grupie przybędzie gleby i dobuduje sobie kratowanych posesji po 500 ha każda. Ale bez wojny ziem zdatnych do żywienia ludzi i zwierzyny tylko ubywa. Polityka 'wszędzie wolno wszystko' oznacza zagładę tego jakże skromnego zasobu. Bo żarcie kupimy sobie za granicą. Takie myślenie to nic innego jak głupota. Krótkowzroczność. Sami sobie być może kopiemy grób. Bo zawsze może się zdarzyć, że nikt nam tego żarcia nie sprzeda:> Z takich lub innych powodów. Aż boli, gdy się ogląda najlepsze ziemie Dolnego Ślaska zastawiane gigantycznymi halami zachodnich koncernów. W Niemczech koncerny nie przebiły się przez przepisy. Ale są przecież mądrzy Polacy... Zmiana krajobrazu, jego estetyki, to pikuś. Strata kolejnych ha rzadkich i cennych gleb rolniczych, to wręcz zbrodnia. Ale co tam... Na tym polegał pomysł ochrony krajobrazu, że chroniąc pewną wartość estetyczną, kulturową, chroniło się wartości przyrodnicze. Bez totalnego zakazu działalności gospodarczej. To chyba jeden z najlepszych konceptów wcielających w życie idee zrównoważonego rozwoju.
Ad 3. Końcowy wniosek może być inny jeśli będziemy realizować pkt 1:)

Pozdrawiam,
Derty

Marcowy
27-11-2010, 17:06
Mam wrażenie, że mamy zbieżne poglądy na sprawę, ale problem omawiamy pod różnymi kątami :)


Możesz wyśmiać wszystko co napiszę poniżej :)

Napisałem, że wyśmieję każdą liczbę, którą podasz jako wartość graniczną miedzy moralnym i niemoralnym stanem posiadania. Nie podałeś żadnej, więc z czego mam się kpić? Nie mam zwyczaju wyśmiewać poglądów, ale polemika - proszę bardzo :-D


tak na prawdę jeśli inwestor się uprze, to postawi na swoim i zrobi co mu się spodoba. W tej kwestii nasze prawo jest dziurawe jak sito i daleko mu do doskonałości.

Nie zgadzam się. Zazwyczaj jest tak, że jeśli inwestor "robi, co mu się podoba", to nie dlatego, że prawo jest dziurawe, ale że osoby odpowiedzialne za jego egzekwowanie mają to gdzieś (albo zostały przekonane, że powinny mieć :) ), a dodatkowo zaspała "kontrola społeczna". Niedoskonałe prawo niewątpliwie utrudnia życie, ale działa jak miecz obosieczny. Znasz pewnie sporo historii - skutecznego i zgodnego z prawem - wieloletniego blokowania inwestycji przez osoby prywatne, stowarzyszenia czy fundacje. To także efekt niedoskonałego prawa, a od punktu widzenia zależy, czy efekt jest korzystny czy nie. Jedno jest pewne - trzeba mieć odpowiednią wiedzę i determinację, żeby ta słabość stała się atutem.


Niestety jak już wspominałem krajobraz jest dobrem narodowym i na wyjątkowo cennych obszarach projekt budowlany powinien być konsultowany ze specjalistami, a inwestor powinien zrezygnować w pewnym stopniu z własnego "widzimisię" w imię wyższego dobra.

A ja myślałem, że KAŻDY projekt budowlany musi być konsultowany ze specjalistami :-D I każdy z tych specjalistów może zakwestionować każdy projekt zagospodarowania działki, projekt architektoniczno-budowlany czy projekt wykonawczy, jeśli nie będzie on spełniał warunków określonych przez dziesiątki ustaw i rozporządzeń.

Nie liczyłbym na działanie inwestora "w imię wyższego dobra", bo jego nadrzędnym obowiązkiem jest korzystne zainwestowanie pieniędzy, a nie ochrona przyrody. Macie z Derty'm rację, że kultura ekologiczna w Europie Zachodniej jest na znacznie wyższym poziomie, ale obaj przedstawiacie jej dość idylliczną wizję. Mógłbym przedstawić dziesiątki przykładów świadczących o tym, że także tam inwestorzy skutecznie obchodzą prawo i nie mają specjalnie wyrzutów sumienia :-) Ale fakt - im jest zdecydowanie trudniej, bo instytucje kontrolujące są skuteczniejsze i na ogół mniej przekupne, a świadomość społeczna i związana z tym czujność są lepiej rozwinięte.


Inwestor kupując grunt na którym jest szlak turystyczny/cerkwisko/pozostałości po wsi/grodzisko itp nie może zabronić dojścia/przejścia ludziom przez swój teren i powinien się z tym liczyć kupując sobie działkę.

To w końcu może czy nie może? ;) Jeśli nie może, to kto zatwierdził projekt ogrodzenia?


Temat powinno rozstrzygnąć jednoznacznie surowe i klarowne prawo, które ograniczyłoby wiele takich "akcji". Tutaj straż ani sanepid nie pomogą. Poza tym, skoro inwestor ma kasę na wywalenie chałupy na wielohektarowej działce, to kogo będzie stać na to, żeby społecznie go ciągać za to po sądach, nawet jeśli właściciel rzeczonego gruntu działał wbrew prawu? Takie procesy ciągną się latami i najczęściej kończą umorzeniem.

Skąd takie wiadomości? :shock: Może i procedury trwają długo, a PINB i straż pożarna nierychliwi, ale sprawiedliwi, wystarczy ich o nadużyciu poinformować. Kary za samowolę budowlaną są wysokie nawet dla zamożnych ludzi, opłaty legalizacyjne też. Poza tym są radni, są organizacje proekologiczne, są media...


praktyka jest praktyką i niestety źle się dzieje... Tak będzie, dopóki znaczna grupa ludzi nie podniesie sprzeciwu, co niestety może nigdy nie nastąpić.

Znam przykłady takich małych wiktorii, które świadczą o tym, że niepotrzebne są wielkie rewolucja ani ponowne wymyślanie prochu, wystarczy umiejętnie stosować te narzędzia, które są. Nie traktuj tego jako osobisty przytyk, ale w sumie to dość smutne, że przyszły architekt krajobrazu ma takie spojrzenie na przyszłość. Kto miałby cokolwiek zmienić, jeśli nie tacy ludzie jak Ty? Pozdrawiam :)

Wędrowiec
27-11-2010, 18:53
Mam wrażenie, że mamy zbieżne poglądy na sprawę, ale problem omawiamy pod różnymi kątami :)
Nie zgadzam się. Zazwyczaj jest tak, że jeśli inwestor "robi, co mu się podoba", to nie dlatego, że prawo jest dziurawe, ale że osoby odpowiedzialne za jego egzekwowanie mają to gdzieś (albo zostały przekonane, że powinny mieć :) ), a dodatkowo zaspała "kontrola społeczna". (...)

Niestety, jesteś w błędzie... W ramach "poszerzania horyzontów" rozpoznawałem sytuację w jednym z parków krajobrazowych, gdzie walka o bardzo cenne tereny (projektowany zespół przyrodniczo - krajobrazowy) trwała kilka lat i ostatecznie park przegrał, ponieważ znalazł się przepis umożliwiający inwestorowi obejście operatu ochrony i postawienie budynku "zgodnie z prawem" (skorzystał z luk prawnych, by wkroczyć na ten teren ze swoją zabudową).


A ja myślałem, że KAŻDY projekt budowlany musi być konsultowany ze specjalistami :-D I każdy z tych specjalistów może zakwestionować każdy projekt zagospodarowania działki, projekt architektoniczno-budowlany czy projekt wykonawczy, jeśli nie będzie on spełniał warunków określonych przez dziesiątki ustaw i rozporządzeń.

Nie liczyłbym na działanie inwestora "w imię wyższego dobra", bo jego nadrzędnym obowiązkiem jest korzystne zainwestowanie pieniędzy, a nie ochrona przyrody. Macie z Derty'm rację, że kultura ekologiczna w Europie Zachodniej jest na znacznie wyższym poziomie, ale obaj przedstawiacie jej dość idylliczną wizję. Mógłbym przedstawić dziesiątki przykładów świadczących o tym, że także tam inwestorzy skutecznie obchodzą prawo i nie mają specjalnie wyrzutów sumienia :-) Ale fakt - im jest zdecydowanie trudniej, bo instytucje kontrolujące są skuteczniejsze i na ogół mniej przekupne, a świadomość społeczna i związana z tym czujność są lepiej rozwinięte.

zastanawiam się, czego dotyczą te dziesiątki ustaw i rozporządzeń, skoro powstają u nas takie "cudeńka":
http://raider55.blox.pl/resource/Poznan_1.jpg
http://raider55.blox.pl/resource/otwock1.jpg
http://raider55.blox.pl/resource/bydgoszcz.jpg
http://raider55.blox.pl/resource/sokolow_podlaski.jpg
http://raider55.blox.pl/resource/kowary1.jpg
więcej tu: http://raider55.blox.pl/html
tu: http://www.tok.hajnowka.com.pl/index_m.htm
i tu: http://bryla.gazetadom.pl/bryla/0,85300.html

Problem polega na tym, że przy rozpatrywaniu projektu "dobro krajobrazu" stoi w ponad 90% na ostatnim miejscu, o ile w ogóle jest brane pod uwagę. Ciekawe w ilu urzędach gmin na terenie Polski pracują architekci krajobrazu?



Skąd takie wiadomości? :shock: Może i procedury trwają długo, a PINB i straż pożarna nierychliwi, ale sprawiedliwi, wystarczy ich o nadużyciu poinformować. Kary za samowolę budowlaną są wysokie nawet dla zamożnych ludzi, opłaty legalizacyjne też. Poza tym są radni, są organizacje proekologiczne, są media...

http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85300,6880969,Najbrzydszy_budynek_Warszawy_do_ro zbiorki_.html rozbierają już kilka lat
w miejscowości w której mieszkają moi znajomi restauracja jest już "rozbierana" 10 lat i nadal nieźle się trzyma

a tu "rozwiązanie problemu" po najmniejszej linii oporu: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/419657,wlasciciel_samowoli_budowlanej_latwiej_ja_z alegalizuje.html
nie wiem, czy ten przepis przeszedł, czy nie.. Ale na zdrowy rozsądek, czy taki zapis jest normalny!?:

"Po wejściu w życie nowych przepisów inwestorzy będą więc mogli występować o wydanie warunków zabudowy nawet po zakończeniu prac budowlanych. Wójtowie, burmistrzowie lub prezydenci miast nie będą mieli podstaw do odmowy ich wydania. Na podstawie uzyskanej decyzji właściciel samowoli będzie mógł wystąpić o jej legalizację."

Takie coś tylko u nas..


Znam przykłady takich małych wiktorii, które świadczą o tym, że niepotrzebne są wielkie rewolucja ani ponowne wymyślanie prochu, wystarczy umiejętnie stosować te narzędzia, które są. Nie traktuj tego jako osobisty przytyk, ale w sumie to dość smutne, że przyszły architekt krajobrazu ma takie spojrzenie na przyszłość. Kto miałby cokolwiek zmienić, jeśli nie tacy ludzie jak Ty? Pozdrawiam :)

Chciałbym coś zmienić i robię pewne kroki w tym kierunku. Niestety jest jak jest i pojedyncze jednostki mają bardzo ograniczone pole działania. Aktualnie obowiązujące narzędzia są zdecydowanie niewystarczające do skutecznej walki.

Polecam na zakończenie bardzo ciekawą publikację:

http://www.sarp.org.pl/pliki/ppa-www.pdf