PDA

Zobacz pełną wersję : "warunki b.trudne" ?



Alexandra
14-08-2006, 11:06
Mili moi, którzy wrócili...jak z pogodą w tym sierpniu ?
Przeczytałam u GOPR-owców, że warunki "b.trudne".
Dajcie znać jak to wygląda.

wojtek legionowo
14-08-2006, 11:30
Właśnie w tej chwili jestem w Cisnej i pada deszcz.
ale i tak jest cudownie.
Pozdrawiam

salamandra
14-08-2006, 13:03
bardzo mnie ta pogoda zmartwiła :cry:
jutro będę w Bieszczadach i mam tylko dwa dni na doładowanie baterii

Alexandra
14-08-2006, 14:48
bardzo mnie ta pogoda zmartwiła :cry:
jutro będę w Bieszczadach i mam tylko dwa dni na doładowanie baterii

I ja się martwię, tym bardziej, że to będzie samotny wyjazd i wyjście...
Ale na Matki Boskiej Zielnej (15.08 ) a tym bardziej w Bieszczadach musi być ładnie ;)
Do zobaczenia więc. Do wyjazdu kilka godzin...

naive
14-08-2006, 15:06
Mili moi, którzy wrócili...jak z pogodą w tym sierpniu ?
Przeczytałam u GOPR-owców, że warunki "b.trudne".
Dajcie znać jak to wygląda.

Ja byłem wczoraj na Caryńskiej. Szlak miejscami bardzo śliski, ale w sumie lepiej iśc go góry niz schodzić. Chmurki wedruja dośc nisko, ale jak się ma szczęście to w takich warunkach można trafic na chwile dobrej widoczności. Ja szczęścia nie miałem, gdy byłewm na górze widać było na 20-30 m, ale gdy byłem juz na dole , widać było Połoninę Caryńską w całej okazałości. Przy takiej często zmiennej pogodzie najgorzej jest zazwyczaj na Rawkach, tam chwilami chmurki wiszą tuż nad dachem schroniska. Ale zanosi sie na poprawę pogody, deszcze maja byc przelotne albo nawet nie będzie ich wcale. Mimo że warunki bywają chwilami mało zachęcające, jest tam bardzo dużo turystów, z tym że raczej takich bardziej "masowych". Ale skoro dla nich warunki nie są za trudne by wędrować w obuwiu "adidasopodobnym", warunki te nie moga żadną miarą zrażać stałych bywalców.

naive
14-08-2006, 15:39
Może zilustruję wczorajsze warunki. Tak to tam wyglądalo :
- o 9.20 widok z parkingu w kierunku schoniska pod Rawkami
- o 11.00 na Caryńskiej
- o 12.30 gdy byłem na jakichś 950 m n.p.m.

Alexandra
14-08-2006, 15:40
No dobra,to jadę (jeśli zmieszczę się do PKS-u)
Byleby jeszcze jakaś sucha "gleba" gdzieś na mnie czekała:)

Aleksandra
14-08-2006, 18:03
Szukaj, szukaj a napewno znajdziesz :)

i pokłoń się pięknie połoninom, od tych co na razie zostają na nizinach

buba
14-08-2006, 18:20
widze ze pogoda w bieszczadkach taka jak zawsze w wakacje ;)

wojtek legionowo
14-08-2006, 18:56
Jestem w tym samym miejscu co rano i pogoda jak marzenie cudowna,słoneczko świeci że hej.
Więc nie ma na co czekać tylko ruszać wBieszczady.
Pozdrawiam

bertrand236
14-08-2006, 23:54
Dzisiaj rano lało, a od 12:00 była piękna pogoda. Pozdrawiam

salamandra
17-08-2006, 20:15
witam

właśnie wróciłam
co do warunków - powiedziałabym , że wystarczajace
jeśli miało się odpowiednie obuwie to nie było za ślisko nie przeszkadzał też potok , który płynął po szlaku - to relacja z wtorku

przy Chatce Puchatka widziałam nawet panią w klapkach , nie wiem jak zeszła w tych butach na dół ale powinna dostać albo opieprz albo order :wink:

pozdrawiam

robines
17-08-2006, 21:06
W świąteczny wtorek(15)byłem na Rawkach.Deszczu,wiatru i błota było mnóstwo,widoków-zero. W pamięci mam mój jesienny(zaszłoroczny)wypad na Rawki,przy pięknej słonecznej pogodzie i milionach kolorów królowej pór roku-jesieni...Chociaż błotko też ma swój urok...:-D

malo
17-08-2006, 21:18
Warunki trudne
Miałem okazję słyszeć sposób redagowaniu komunikatu przez GOPR-owców właśnie o treści: WARUNKI TRUDNE (w dniu 13sierpnia).
Wyglądało to tak, że ja będąc w Kolibie i patrząc wygodnie o 8 rano na połoniny przy lekkiej mżawce i średnim zachmurzeniu, i przy zasłoniętych chmurą jedynie szczytach - goprowcy ustalali warunki dla miejsca stacji.
Więc jeśli właśnie na połoniny weszła chmura i zasłoniła stację GOPR w Chatce Puchatka obniżając widocznośc do 50m - to warunki przez radiotelefon ustalano jako: TRUDNE.
Więc komunikat GOPR-owców o ile niby podaje prawdę, to jednak jest to prawda fragmentaryczna - i tak właściwie trzeba samemu zobaczyć jakie są warunki w interesującym nas miejscu. Bo mogą one być znacznie lepsze.
Wspomniany dzień okazał się generalnie jednak bardzo słoneczny i pogodny (trafiłem tylko na 10 minutowy deszcz w południe, do końca dnia była dobra pogoda).

Co do samej pogody w sierpniu - nie było łatwo znaleźć dwóch dni pod rząd idealnie dobrej pogody (zawsze trochę mokrego na bardziej zarośniętych szlakach), ale nie było też tak, że ciągle tylko nieustanna chlapa. Ogólnie było znośnie, a nawet ciepło (czyt: jest lato).
Ja używałem obuwia wentylowanego - z wywietrznikami, które jeśli zamokło to szybko podsychało (bardzo fajny typ którego można nie oszczędzać, jak wywołam fotkę to wkleję).

Derty
18-08-2006, 13:22
Hej :D
Warunki b. trudne zdefiniowałbym tak: tęczy z góry nie widać, ino z dołu znad piwka :P

Aleksandra
21-08-2006, 17:48
Oj Derty - to zdjęcie jest fantastyczne. Gratuluje!!!

z lasu
22-08-2006, 10:51
czasem chmury są lepsze od słońca. uwielbiam chodzić po górach jak jest dziko. ludzi mniej. cisza. a widoki niezwykłe. warto się czasem wybrudzić, żeby dotrzeć na szczyt w chmurach.

Derty
22-08-2006, 15:50
czasem chmury są lepsze od słońca. uwielbiam chodzić po górach jak jest dziko. ludzi mniej. cisza. a widoki niezwykłe. warto się czasem wybrudzić, żeby dotrzeć na szczyt w chmurach.

Jak widzę, stosujesz podobną taktykę do mojej sprzed lat, gdy szukałem w Tatrach spokoju i wyłaziłem w deszcz w góry. Jedni się pukali palcem w czoło, a drudzy cichcem szli w moje ślady. Opłaciło się to wiele razy, gdy po podejściu w mgłach wyłaziłem wprost w niesamowite scenerie tkane przez wiatr ze strzępów chmur i diamentowych błysków słońca. A b. trudne warunki to w Bieszczadach chyba tylko w czas burzy i zimą się trafiają. No i te obłocone stromizny tu i tam, po których rzeczywiście można zjechać niebezpiecznie.

MF
22-08-2006, 16:00
Jak widzę, stosujesz podobną taktykę do mojej sprzed lat, gdy szukałem w Tatrach spokoju i wyłaziłem w deszcz w góry.
No proszę, a myślałem, że tylko ja mam to zboczenie :mrgreen:
A jeszcze lepiej wyjść np. o 5 rano - niezależnie od pogody jest pusto.

mateo#
22-08-2006, 16:50
hej witam.
idac z Dukli do Widelek, zawieszony w beskidzo-niskiej czasoprzestrzeni zupelnie zapomnialem o czyms takim jak dlugi weekend. no i stalo sie. 15.08 obudzilem sie glodny na polu namiotowym w Berehach Grn. (a raczej obudzil mnie deszcz). mielismy wyjsc o 6ej na Carynska i zejsc na sniadanie do Ustrzyk bo prowiant wystarczyl tylko na polaskotanie zoladkow ;) niestety przewalaly sie ciemne chmury z ulewami wiec ruszylismy dopiero jak tylko przestalo lac. ale pojawila sie nadzieja - przy takiej pogodzie moze nie bedzie tlumow na gorze? na poczatku nie tak zle, choc pustawo tez nie bylo. jako ze nam sie spieszylo na wymarzone sniadanie ktore juz powoli moglo aspirowac do miana wczesnego obiadu dosc szybko przemklismy na gore zostawiajac innych turystow w tyle, dzieki czemu mielismy przez pewien czas polonine wylacznie dla siebie :) niestety na szczycie pogoda znacznie sie pogorszyla - silny wiatr utrudniajacy chodzenie oraz zacinajacy az do bolu deszczyk. i oczywiscie polknieci przez chmure. no trudno - trzeba znikac. co jakis czas na moment sie przejasnialo - wtedy dopiero bylo widac chmury - nic dobrego z nich nie moglo wyniknac. generalnie - coraz gorzej. mimo to od Ustrzyk ruch coraz wiekszy. no i jak to bywa - okrutne bloto. moje styrane treki sprawialy ze czulem sie jakbym w zimie na letnich oponach po sniegu jezdzil ;) doszlismy do granicy lasu - lyk wody i pierwsze grzmoty - idzie burza. jakas 10 osobowa grupka zareagowala: 'zlego licho nie wezmie' i poszli do gory. no coz powodzenia, my ucieszeni ze nas wczesniej nie dorwalo schodzimy. a ludziska pchaja sie do gory. co poniektorych, na oko bardziej 'niedzielnych' ostrzegamy ze na gorze kiepsko. jedna jedyna dziewczyna, ktora szla sama zapytala sie nas czy jest sens isc dalej. odradzilismy jej a ona jako jedyna z mijanych i ostrzeganych przez nas osob zawrocila! no coz, w sumie chyba tylko ona byla odpowiednio ubrana, widac bylo ze chodzi po gorach... wtedy juz konkretnie lalo. w pewnym momencie uderzylo gdzies calkiem blisko - bardziej u gory. tylko sobie wyobrazilem jak ludzie wyzej w momencie zmieniaja kierunek marszu o 180st. natomiast troche mnie zdziwilo ze ruch od dolu wcale nie maleje, a my idac dosc szybko nikogo nie wyprzedzamy. a juz zagotowalo sie we mnie jak zobaczylem matke z dzieckiem ok. 5letnim maszerujaca w gore. to juz nie bylo ostrzeganie ale silna perswazja. kobieta stwierdzila ze chyba mamy racje, ale poszla w gore, mam nadzieje by kogos dogonic i razem zawrocic...
nie da sie tego inaczej nazac jak glupota ludzka. postawa tych wszystkich ludzi pchajacych sie na szczyt w czasie burzy.
rozumiem, mieli wolny weekend, wyrwali sie z pracy, przejechali te 100-500km zeby zobaczyc piekno Bieszczad, wylezc na te oslawione poloniny, a nie siedziec caly dzien w Ustrzykach, ale w takich warunkach to juz jest bezmyslnosc i ryzykowanie zycia nie tylko swojego, ale rodziny, znajomych, ratownikow!
dodam ze od pierwszych wyraznych oznak burzy minelismy ok 40 osob dzielnie i z usmiechem maszerujacych do gory.
jak gora mowi nie to nie i nalezy odpuscic! niewazne czy ma 753 czy 2301 m npm. i o to apeluje do wszystkich mniej doswiadczonych gorlolazow (moze jakis czasem tu zagladnie i przeczyta, nie mowie o Forumowiczach;)! zawrocic w odpowiednim momencie to nie wstyd, raczej przejaw odwagi i rozumu.
... a po poludniu sie rozpogodzilo
... qrcze sie spisalem, i to w debiucie ;)
z beskidzko-niskim pozdrowieniem, (szczegolnie dla tej samotnej turystki ktora zawrocila)
mateo

salamandra
22-08-2006, 19:52
No proszę, a myślałem, że tylko ja mam to zboczenie :mrgreen:


robi się tłok , ja też lubię gdy pada deszcz -jest tak cicho:grin:

joorg
22-08-2006, 21:59
hej witam.
.... w pewnym momencie uderzylo gdzies calkiem blisko - bardziej u gory. ...sobie wyobrazilem jak ludzie wyzej w momencie zmieniaja kierunek marszu o 180st. .........ludzi pchajacych sie na szczyt w czasie burzy.
.......dodam ze od pierwszych wyraznych oznak burzy minelismy ok 40 osob dzielnie i z usmiechem maszerujacych do gory.
....jak gora mowi nie to nie i nalezy odpuscic! niewazne czy ma 753 czy 2301 m npm. i o to apeluje do wszystkich mniej doswiadczonych gorlolazow (moze jakis czasem tu zagladnie i przeczyta, nie mowie o Forumowiczach;)! zawrocic w odpowiednim momencie to nie wstyd, raczej przejaw odwagi i rozumu.
...
Witaj Krajnie
Dobrze to napisałeś ,ale czy trafi to do świadomości niektórych ,,to wątpię??? --ale niech trafi choć do części to i tak sukces.
"jak góry mówią NIE to NIE i należy odpuścić "(trafnie to określiłeś) powiedziałbym dobitniej należy sp..ć

z lasu
23-08-2006, 09:26
No proszę, a myślałem, że tylko ja mam to zboczenie :mrgreen:
A jeszcze lepiej wyjść np. o 5 rano - niezależnie od pogody jest pusto.

przyjemne to zboczenie. bardzo fajne są wyprawy nocne. wyjść po zmroku. ubezpieczyć się w światełko. Taki nocny marsz przez ciemną bukowinę jest dość ciekawy zważywszy na odgłosy jakie dobiegają z ciemności. naturalnie nie polecam iśc samemu. po tej leśnej podróży wyleźdź na szczyt, czy to na jakąś łąke pod szczytem, czy glebnąć się na skałach i czekać - czekać na wschód słońca. oglądac gwiazdy. przewidywać pogodę, wypić piwko, zjeśc czekoladkę. rano (jeżeli jest się w odpowiednim miejscu) na pewno czeka nagroda. w szczególności polecam dwernik kamień - jest łątwy do wyjścia, szybko sięidzie, pułki skalne wygodne do spania ;) i widok niesamowity. rewelacja. niestety kiedy byłem ostatnio wschód był strasznie rozmleczony i nie wygldało to tak jak kiedyś, ale i tak było warto. z pewnością następnym razem niebiosa bardziej się uśmiechną :)

z lasu
23-08-2006, 09:39
a jeżeli chodzi o nieroztropnych turystów - są jak komary na mazurach. padał deszcz. szlak na rawki od bacówki jest śliski. kamienie się osuwają spod nóg - nietrudno o wypadek, a ten w sandałach. owszem sandały to najbardziej nieprzemakalne buty ;) ale gość miał jeszcze skarpetki! i to czerwone w dodatku. taki sobie niemiec (tj. polak, ale nie mający pojęcia o chodzeniu po górach. takie sobie nasze okreslenie). dobra pal licho skarpety. człowiek albo ma stalowe kostki i wie że mu nic nie grozi, albo myślał że mu kto schdy z betonu wylał na sam szczyt. tymbardziej fakt przeraża, jeśli weźmie się pod uwage, że tamta trasa jest dość stroma. no głupota ludzka nie zna granic.
macie jakieś przygody z takimi niemcami (bez urazy do rzeczywistych obywateli Niemiec :()?
raz, pewnego ciepłego dnia idąc szerokim wierchem widzimy laski w miniówach idące od górnych na Tarnicę zapewne. na nogach - japonki. mieliśmy wówczas dobry chumor czego efektem było nabijanie się z tych niemek. nikt z nas jezyka niemieckiego nie znał dobrze, więc ze znanych nam słów powstały sploty nieznaczących zdań prześmiesznie w dodatku akcentowane przez kolegę. franz beckenbauer, ratxzinger guttentag, ja ja, naturlich, in ortnung, ja, deutsche nach hause. co się okazało? jedna z dziewczyn do nas podchodzi i się pyta czy my też jesteśmy z Niemiec - po niemiecku. szok.

Derty
23-08-2006, 17:07
Hej :D
Czy ja kiedyś już tego nie pokazywałem tutaj? Pokażę - Wy też pewnie o tym teraz marzycie :)

Derty
23-08-2006, 17:32
"jak góry mówią NIE to NIE i należy odpuścić "(trafnie to określiłeś) powiedziałbym dobitniej należy sp..ć

:D:D:D Taaaa... kiedyś zacząłem sp... z przełęczy Goprowców. Dopadło mnie już za siodełkiem pod Tarnicą. Takie tam sp...nie. Burza była szybka jak sokół, ja nie... :P Ale rzeczywiście włażenie na piki pod nadchodzącą burzę, to przejaw skrajnej głupoty. Ile to natrąbili się w literaturze górskiej na ten temat, ile trupów zaścieliło szlaki. I nic.
Ja mówiąc o wychodzeniu w deszcz miałem na myśli deszcz siąpiący/lejący monotonnie-jednostajnie z szarej chmury na niskim pułapie, bez widoków na szybkie zakończenie :D Taki typowy dzionek kondycyjny...

malo
23-08-2006, 18:02
:D:D:D Taaaa... kiedyś zacząłem sp... z przełęczy Goprowców. Dopadło mnie już za siodełkiem pod Tarnicą. Takie tam sp...nie. Burza była szybka jak sokół, ja nie... :P Ale rzeczywiście włażenie na piki pod nadchodzącą burzę, to przejaw skrajnej głupoty. Ile to natrąbili się w literaturze górskiej na ten temat, ile trupów zaścieliło szlaki. I nic.
Jak widać Derty, sam to najpierw zrobiłeś a teraz napominasz:razz: :twisted: :twisted:
Ja od razu powiem: tak, zdażyło mi się leźć w burzę i po pikach. Byłem w takiej sytuacji że nie miałem innego szlaku do zaopatrzenia w żywność. A do zaopatrzenia w żywność miałem kilka dni drogi i nie miałem nadmiernych zapasów. Przy czym nie znałem nawet odległości (bo korzystałem z prymitywnej mapy aksonometrycznej bez skali) jaką muszę pokonac zanim skończy mi się żywność. Więc nie było co wybierać. Było to w jednym z krajów demoludów, gdzie normalnej mapy tych gór wtedy nie uraczyłbyś. Szczerze.... olałem tę burzę, choć w portkach miałem niemało ciężaru. Pewnie i jestem małorozsądny, ale taki już jestem że się pcham naprzód jak trzeba w każdą burzę.

PS: ale ogólnie jestem z cukru, nie lubię moknąć :razz:

Derty
23-08-2006, 18:11
Jak widać Derty, sam to najpierw zrobiłeś a teraz napominasz:razz: :twisted: :twisted:

Sugerujesz, że miałem wiać przez Bukowe Berdo?:O No może... :P Albo przez Halicz, na wolność, za Bukowską....:D Fakt że nieco wyszedłem burzy na powitanie, ale to naprawdę była próba ucieczki :D W ulewie najmilszy był fragment poniżej obecnego lądowiska dla 'wiertalotów' - to było coś jak chodzenie po wielkim mydle.

A co do burzy w ogóle - w Bieszczadach jest się bardziej narażonym na trafienie piorunem niż np w Tatrach, gdzie są liczne miejsca mogące nieźle chronić przed doładowaniem. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego zagrożenia, nawet słyszałem, że 'Panie, w Tatrach to może trzepnąć, ale tu, na łące?'.

Są różne reguły i przesądy w sprawie ochrony przed piorunami. Jedna z nich mówi, że pierony chętniej uderzają w drzewa liściaste niż iglaste, a więc jeśli już, to stawajmy pod świerami. Czy zdarzyło się Wam spotkać z taką opinią?

z lasu
23-08-2006, 19:56
burza w górach to straszna rzecz. w domku jak jestem otwieram żaluzje, firany rozsówam i oglądam z podziwem, ale na zewnątrz to też sp... :-)
kilka lat temu szlismy z tarnicy na halicz. pod krzyżem było dość spoojne niebo - bielutkie z odrobinką słoneczka. dodam jescze że było poczatek kwietnia, toreż śniegu jeszcze było. będąc na przełęczy ni stąd ni sowąd niebo zrobiło się czarne. niespodzianka - jak to w Bieszczadach. Potężny burzowy mrok deptał nam po piętach. strachu było nieco. jakby zamieć przyszła z wiatrem silniejszym od nas nie byłoby miło. na szczęście przeszło bokiem strasząc nas tylko. Stary Woju miał rację mówiąc że nas ominie, ale i tak włączył 4,5 bieg :-) poza tym to nie miałem zbytnich pogodowych problemów w górach prócz deszczu.

z lasu
23-08-2006, 20:23
derty, to drugie zdjęcie to co, bo wyznać się nie moge.

Yoolia
24-08-2006, 11:41
nikomu nie polecam burzy w górach. Mi przydażyło się niestety kilka razy. Raz w Tatrach na Kościelcu, burza przyszła nagle niewiadomo skąd, ale to już chyba takie miejsce w Tarach. Bedąc na szczycie już mieliśmy schodzić ale jeszcze ostatnia fotka i wtedy piorun walnął między nas, aż mi się ciepło zrobiło a włosy stanęły dęba. Zbiegałam z Kościelca ile sił w nogach a co najdziwniejsze kilka osob zamiast schodzić w dół spokojnie sobie wchodziło. Niebo zrobiło się sine, pioruny co chwila waliły grzmiało niesamowicie.
Od tamtego czasu panicznie boję sę burzy.
W bieszczadach jednak nas dopadła na Kremenarosie. I co tu robić czy iść 5-godzinnym szlakiem na Rabią Sakałę a stamtąd do Wetliny, czy wracać odkrytym szczytem Rawek?? Wybraliśmy drugą opcję, najgorszą część burzy z gradem przeczekaliśmy w lesie, potem dołączyliśmy się do Słowaków którzy podążali do bacówki pod Rawką.
Burze dalej mnie przesladują, ostatnio złapała nas na spływie kajakowym rzeką Krutynią na Mazurach a pozniej podczas rejsu statkiem po j. Nidzkim a kilka dni temu podczas przejażdzki na rowerze lubelską ścieżką rowerową. Może to ja ściągam te burze???

z lasu
24-08-2006, 11:46
ubiór trj osoby na I planie wydaje mnie się znajomy. czy to nie jest czazsaem wyprawa z soboty, 5.08?

Derty
24-08-2006, 12:37
derty, to drugie zdjęcie to co, bo wyznać się nie moge.
To na Wetlińskiej blisko P. Orłowicza. tfu, co za błocko i deszcz były... ale ten spokój... :D



Mrykaśne chmureczki Yooolio :D Właśnie takie są najlepsze....

Yoolia
24-08-2006, 13:54
ubiór trj osoby na I planie wydaje mnie się znajomy. czy to nie jest czazsaem wyprawa z soboty, 5.08?

niestety nie, to czerwiec tego roku :)

robines
24-08-2006, 17:17
Ja zaliczyłem burzę w Tatrach jakieś 10 lat temu,pod samym szczytem Świnicy, na ok.2280 m. Byłem z gościem który schodził góry prawie w całej Europie i troche w Azji.Widział i przeżył wiele a wtedy nie wytrzymał i....pierwszy raz w górach autentycznie się modlił.Nikomu nie polecam tego typu adrenaliny.

joorg
24-08-2006, 19:48
:D:D:D Taaaa... Takie tam sp...nie. Burza była szybka jak sokół, ja nie... :P
To jak Ty tak piszesz to naprawdę musiała być szybka:-) a imie jej Burza było ???
W większości tu na forum wiemy ,że z tymi burzami w górach jest tak: pierwsze słyszymy pomrukiwanie ,zdaje się nam że gdzieś bardzo daleko ,a kierunek trudny do sprecyzowania. Za niedługą chwilę po tym zaczyna się walenie piorunami i to często na "sucho" - a dopiero następnie wychodzi z najmniej spodziewanego kierunku czarna chmura i zaczyna padać deszcz i to nie zawsze.Chyba najbardziej charakterystyczne jest to w takich "górkach średnich" ok1000m jak w Bieszczadach i Beskidzie.
Pozdrawiam pogodnie 8-)

ps. ale nie ma mocnych i tak każdego kiedyś dopadła burza, a jak nie to dopadnie ,a wtedy byle się nie pchać dalej w "jej objęcia"

z lasu
24-08-2006, 19:57
no mnie jeszcze tak dobrze to nie dopadła. wolę nie przeżyć czegoś takiego. a jak jużto gdzieś gdzie można się schować, chociaż te schowki to czasem gorsze moga być od gołej połoniny :-/

Quentin
24-08-2006, 22:30
Mnie złapała co prawda nie burza ale mocny deszcz i strasznie silny wiatr na Połoninie Wetlińskiej. Widoczności oczywiście ZERO, więc ze szczytu wiele zobaczyć się nie dało. Natomiast schodzenie z Wetlińskiej szlakiem który zamienia się w rwącą rzekę do przyjemnych zejść zaliczyć nie można - oczywiście schodzenie z 23kg plecakiem :) pozdrawiam wszystkie ofiary burzy w Biesach.

mateo#
25-08-2006, 00:41
chyba wywolalem burze z lasu ;)
i mnie sie zdarzylo byc podczas konkretnej burzy poza bezpiecznymi murami tudziez balami jakiejs chatynki, ale na szczescie nigdy jeszcze na jakims konkretnym szczycie.
najgorsze z tych co pamietam - jedna na Pogorzu Przemyskim, w lesie. w lesie tak jakos bezpieczniej podczas burzy ;) ale tam juz isc sie nie dalo, trzeba bylo zamienic sie w male drzewko i przeczekac - gromy lecialy okrutne.
druga tego samego dnia po przerzucie w worek bieszczadzki, na drodze do Beniowej. niebo polaczylo sie z ziemia, potezne grzmoty i bliziutkie uderzenia pioruna. juz nie bylo gdzie nizej uciekac a tu jakos nie chcialo walic po gorach.
i jeszcze nocny desant do Lisznej z Hyrlatej przy pierwszych powaznych oznakach burzy. chyba jeszcze nigdy tak szybko sie nie zwinalem ;)
w sumie to piorun i tak bije gdzie chce ale z reguly wyzej mu blizej toc i sie nie meczy bo po co ;)
fakt, nie ma to jak burze ogladac zza okna :)
pzdr

Derty
25-08-2006, 14:50
To jak Ty tak piszesz to naprawdę musiała być szybka:-)
Dobrze piszesz - wpierw było słychać pomrukiwanie, a niewiele było widać z dołu, bo góra zasłaniała. Jakieś chmury widziałem wcześniej, ale przecież to nie dla nas przeznaczone. Za 15 minut byłem na siodełku pod Tarnicą i już ją widziałem naprzeciw :P A za chwilę już lało - najszybszą zmianę warunków przeżyłem kiedyś w Tatrach, gdy po wspinaniu na Zamarłą wystawiłem twarz na Zmarzłą Przełęcz i zobaczyłem nawałnicę, z której deszcz przesłaniał już okolice Żółtej Turni. Za 5-10 minutek ślicznie mokliśmy wśród piorunów i w strachu, że nam przypali tyłki :D W Bieszczadach kiedyś niemal biegliśmy z kolegą po Dziale słysząc wciąż pomruki wyładowań dookoła. W zasadzie chmury kumulowały się w różnych miejscach nad górami i z każdej większej dobiegłay odgłosy :D Piękne mieliśmy tempo, a żywioł się rozpętał łaskawie dopiero wtedy, gdy doszliśmy do przystanku w Wetlinie. Co ciekawe - to był początek lipca, godzina nie później jak 10-11 rano. Zmienność pogody w Bieszczadach jest naprawdę zaskakująca i wiele by tu pisać o tym...

MF
25-08-2006, 15:12
Ano w Tatrach tak bywa - śliczna czarna chmurka wyłania się zza grani w ostatniej chwili. Jak swego czasu sp...lałem z Zawratu, to zauważyłem, że przy tej okazji zmęczenie mija jak ręką odjął :lol:
W Bieszczadach jakoś mi się udawało, zanim zacząłem je odwiedzać, to miałem już burzowe doświadczenia z innych górek, więc wrzucam wsteczny jak tylko zaczyna pachnieć grzmotami. I prawie zawsze widzę wtedy ludzi w adidaskach i z torebkami zmierzających w przeciwną stronę.

Yoolia
25-08-2006, 16:08
Ano w Tatrach tak bywa - śliczna czarna chmurka wyłania się zza grani w ostatniej chwili. Jak swego czasu sp...lałem z Zawratu, to zauważyłem, że przy tej okazji zmęczenie mija jak ręką odjął :lol:

oj skąd ja to znam :) nogi już tak nie bolą ale jak tylko zagrożenie mija ból nagle z powortem przychodzi


W Bieszczadach jakoś mi się udawało, zanim zacząłem je odwiedzać, to miałem już burzowe doświadczenia z innych górek, więc wrzucam wsteczny jak tylko zaczyna pachnieć grzmotami. I prawie zawsze widzę wtedy ludzi w adidaskach i z torebkami zmierzających w przeciwną stronę.

ja po górskichj przygodach z burzą gdzy tylko zobaczyłam małą chmurkę postanawiałam wracać z powortem, jak na starej reklamie Żywca :D (kilku chłopów nocuje w górach w chatce przy strumyku, rano chcą wyjść w góry, jeden wychodzi przed chatkę widzi na niebie 1 małą chmurkę i stwierdza, że nie bedzie pogody, wraca do chatki gdzie popijają browara :D a chmurka oczywiście była tylko pretekstem :)

domina
25-08-2006, 22:09
błyskawice są...piękne...to za słabe, one są urzekające, magiczne, nieludzkie, a boskie!
...i najpiękniejsze gdy podziwia się je w deszczu...choć i z za szyby nie tracą na uroku
spotkałam burzę w Bieszczadach i bardzo cieszę się z tego spotkania (ciuchy suszyłam przez dwa dni, ale fajnie było) :)
jak ma mnie coś trafić to i tak mnie trafi, a narazie czekam na piorun kulisty...

Quentin
26-08-2006, 02:02
jak ma mnie coś trafić to i tak mnie trafi Masz racje:), to jest przeznaczenie każdego górołaza. Przed burzą nie uciekniesz:) A jeśli chodzi o kulisty, to mam nadzieje, że tez go kiedyś zobaczę. Jeśli Tobie się to uda, to łap kamerę i kręć dziewczyno, podziel się cudem natury ze wszystkimi:) pozdrawiam.

człowiek z lasu
26-08-2006, 10:46
tacy w adidaskach to najczęściej ofiary. nie myślą nic a nic. kiedyś zchodziłem z tarnicy do wołosatego. słońce juz zachodziło. prawie przy dole idą jakieś typki z kamera. pytają się: długo jeszcze na szczyt trzeba iść? chcemy zachód słońca nakręcić. i zgadbnijcie co im powiedziałem.

Quentin
26-08-2006, 21:17
Ahahahaha, boskie. A Ty zapewnie kulturalnie ich przekonałeś, że powinni posadzić dupska w knajpie:) No, chyba, że zasługiwali na noc w lesie i powiedziałeś, że szczyt już tuż tuż...

człowiek z lasu
27-08-2006, 00:16
hihihihihi odrzekłem im tak:
szczyt nie daleko, jak pobiegniecie to zdążycie hehehe
a te głąby pobiegły. nie mam pojęcia czy przeżyli te wyprawę ;-)
w każdym bądź razie jak w "niedźwiadku" o tym powiedziałem to śmiechu było co nie miara. chyba najdziwniejsza rzecz jaka mnie w górach spotkała :)

Quentin
27-08-2006, 12:57
Dobrze tych bandytów potraktowałeś:) Potem kiedy siedzi się obok namiotu i pije piwko, to bardzo ciekawie wyglądają światełka latarek na szlakach...a jak wolno się poruszają... heh. Jednakże miejmy nadzieję, że Twoim ,,znajomym" nic się nie stało :) pozdrowienia z Łodzi.

MF
28-08-2006, 15:31
Dobrze tych bandytów potraktowałeś:)
No nie wiem. Czym innym jest traktowanie z przymrużeniem oka specyficznych zwyczajów tego rodzaju turystów, a czym innym świadome wprowadzanie ich w błąd w sytuacji, gdy może się to skończyc nieciekawie. Osobiście nie pouczam dorosłych ludzi, co mają robić na szlaku, mają swój rozum. Ale jak już ktoś taki pyta, to w sytuacjach podobnych do wyżej opisanej radzę zawracać - choć i tak zrobią, jak zechcą.

człowiek z lasu
28-08-2006, 19:32
racja, dzisiaj bym tego nie zrobił, ale mimo to zawsze z uśmiechem wspominam tamta sytuację. "bandyci" to trochę za dużo. chłopcy pomylili sięw obliczeniach. nie mogli pobiec daleko. musieli by być dość głupi żeby się nie zorientować że nie zdążą.

Quentin
29-08-2006, 08:46
Ok, masz rację MF.

misiekjakub
12-09-2006, 10:54
Hej :D
Warunki b. trudne zdefiniowałbym tak: tęczy z góry nie widać, ino z dołu znad piwka :P

I nie tylko znad piwka :-P

MKi
23-09-2006, 22:37
Witam Wszystkich.

Trudne warunki nie muszą oznaczać burzy na szlaku. Oto moje wspomnienie z tegorocznego pobytu...

Już od paru lat regularnie we wrześniu odwiedzamy z żoną Bieszczady. W tym roku wymyśliliśmy sobie na początek nową trasę, z dala od typowego zgiełku.
Wyjście z Majdanu do Roztok Górnych, następnie granicą do Balnicy przez Czerenin, a później zejście do Maniowej. Stamtąd mieliśmy ambicję złapać stopa i dostać się z powrotem do Majdanu, do samochodu zostawionego rano na parkingu.
Mapy tudzież przewodniki oceniały całość na ok. 6-7 godzin. Ponieważ chodzimy zazwyczaj szybciej niż to, co twierdzą wydawnictwa, stwierdziliśmy: 6 godzin max, akurat na pierwszy dzień!
Zapewne naszym błędem było zignorowanie przeszłości - przez cały sierpień padał deszcz - szlaki były romoczone, gliniaste, śliskie...
Pierwszy kawałek - asfaltem do Roztok - to był pikuś. Standardowo, szybciej niż mapa. Ale potem się zaczęło. Faktem, że po drodze były pyszne jeżyny (po raz pierwszy widziałem takie - większe od malin, aż przejrzałe, super-słodkie!), ale ten Czerenin się odsuwał i odsuwał, minęły obiecane 2 godziny z Roztok i nic, a szlak śliski, nieprzyjemny. Na dodatek nasza gospodyni kpiąco na nasz wyjście stwierdziła "będziecie pewnie ten szlak przecierać" - a tu mnóstwo zdeptanej gliny, urobinej niczym masło w nieprzechodnią maź... Nie wiem skąd te ślady - przez cały dzień nie spotkaliśmy nikogo, to z nas, które prowadziło, zrywało pajęczyny (twarzą najczęściej).
Osiągnęliśmy Czerenin godzinę później, niż mówiła mapa. No cóż, jeżyny itp - nie ma problemu, idziemy dalej.
Zaraz za Czereninem nadzialiśmy sią na wyyspisko grzybów. I to był chyba nasz największy błąd - zebraliśmy je. Nie, żeby błąkać się po lesie szukając grzbów - po prostu rosły na szlaku. Zebraliśmy jakieś 2 - 3 kg.
Zaraz za grzybami zaczęło się. Kto wytyczał ten szlak? (Wiem, szlak graniczny, no to kto tyczył tę granicę!) Szlak prowadzi w poprzek wielu dość głębokich jarów. Po sierpniowych deszczach było to zsuwanie się w błocie w dół jaru, szukanie brodu, aby przejść przez rzeczkę płynącą jarem, a następnie desperackie wspinanie się wyślzganym błotem w górę... I tak znowu, i znowu... z 2-3 kg workiem grzybów w jednej ręce i kijem w drugiej.
Balnicę zaliczyliśmy z opóźnieniem 3-godzinnym względem planu. Pozostało dość łatwe (drogą) zejście do Maniowej. Utrzymaliśmy czas +3 godziny. Na szosie zaczęliśmy machać. Jako ostateczność mieliśmy PKS, jadący za dwie godziny, ale byliśmy pewni, że ktoś nas wcześniej zgarnie.
I tu kolejna przykrość... coś się pozmieniało od zeszłych lat. Kiedyś w Bieszczadach kierowcy po prostu stawali na pierwsze machnięcie, a tu nic. Faktem jest, że tłumów samochodowych nie było, ale jednak sporo pustawych samochodów (i to z nietubylczymi rejestracjami) przejechało nie reagując. Wreszcie! po godzinie zlitowało się nad nam jedno małżeństwo (tu pozdrowienia serdeczne dla nieznajomych dobroczyńców!) i podrzuciło nas do naszego samochodu (nadkładając własnej drogi - o cześć Wam, dobroczyńcy raz jeszcze!).
Morał: Góry uczą pokory...

WojtekR
23-09-2006, 23:08
I tu kolejna przykrość... coś się pozmieniało od zeszłych lat. Kiedyś w Bieszczadach kierowcy po prostu stawali na pierwsze machnięcie, a tu nic.

Znam ten ból... Kiedyś po przejściu z Bereżek przez Przysłup Caryński na Poł. Caryńską i zejściu na Wyżniańską nikt na trasie do Ustrzyk Górnych nie zatrzymał się choć prowadziłem kontuzjowanego kolegę (okazało sie że miał silne stłuczenie kolana - po wywrotce!) i musieliśmy dotrzeć piechotą do Ustrzyk...
Ja zawsze zatrzymuję się aby podwieźć wędrowców bo wiem ile to nieraz dla nich znaczy...
Kierowcy zatrzymujcie się w górach aby podwieźć piechurów!!!