PDA

Zobacz pełną wersję : Zdobywanie szczytów (głupoty)



Strony : [1] 2

Polej
15-09-2006, 21:58
Wiele na tym Forum mówiło się już nt "niedzielnych turystów", bezpieczeństwa na szlakach, zachowania się w specyficznych warunkach itd. Myślałem, że nic nie może mnie już zaskoczyć - a jednak się myliłem ! Zresztą popatrzcie sami :
http://plfoto.com/992595/zdjecie.html

Doczu
15-09-2006, 23:20
Piękne wyładowania, ale niezłym jełopem trzeba być, aby tam stac w takiej chwili. Nic dziwnego, że co rusz kroniki notują przypadki śmiertelne uderzenia pioruna.

dziabka1
16-09-2006, 00:05
O kurde. Aż mi się nogi ugięły. A na twarzach nie widać śladu emocji. Ciekawe, oni chyba sobie nawet nie zdawali sprawy, jak wielkie jest prawdopodobieństwo, ze trzaśnie w ten krzyż. Piorun wali gdzie chce - widocznie zlitował się nad głupotą idiotów i na ten raz dał im szansę...
Stwierdzenie autora, że była to dla nich trochę ryzykowna zabawa.. Szczyt głupoty i bezmyślności.

Oskar
16-09-2006, 01:47
Piękne zdjecia (pal licho modele):evil:

buba
16-09-2006, 11:00
kurcze , to wyglada jak fotomontaz ;) zlowrogie niebo i pozujace do zdjecia pyski ;) ciekawe czy krecili filmik czy jak- ja kiedys wytrzaskalam caly film i nie uchwycilam zadnego pioruna :( ale moze dlatego ze nie robilam tego w tak odpowiednim miejscu ;)

malo
16-09-2006, 12:22
ja kiedys wytrzaskalam caly film i nie uchwycilam zadnego pioruna

Głupi ma szczęście. Kto chce być mądry ? :mrgreen:
Cóż, pozostanę chyba w kręgu tzw lekzeważących, którzy łeb mają w chmurach, a czasem w piorunach. Czy na przejściu dla pieszych, czy na szczycie od pioruna... Jak dla mnie to tym tropem musielibyśmy tu skrytykowac himalaistów, tam o wiele wieksze ryzyko niż w takich sytuacjach jak na tych na zdjęciach. A ponoć jesteśmy ludźmi gór. Votum separatum

Browar
16-09-2006, 12:38
->Malo
Himalaiści,wspinacze itp niewątpliwie ryzykują,ale jest to ryzyko skalkulowane znacznie lepiej niż wystawianie się na wrażenia z okolic piorunochrona w czasie burzy.A propos zdjęcia,uważam że to jednak fotomontaż lub ew. całkowicie przypadkowe zdjęcie po którym jak walnęło goście dali nogę.Jeden gość ewentualnie może być gierojem lub głupkiem, ale czterech naraz,w to nie uwierzę.

Polej
16-09-2006, 13:00
Nie można porównywać ryzyka zakładanego przez himalaistów, a niewiedzy i braku wyobraźni przypadkowych turystów. Sa to zupełnie odrębne sytuacje.
Wracając do zdjęcia, myślę, że jest autentyczne, choć trudno w to uwierzyć.
Jak świat światem zawsze tacy "turyści" będą się po szlakach pałętać, tego się nie uniknie. Żal tylko odpowiednich służb mających później niepotrzebną robotę.

malo
16-09-2006, 13:30
Himalaiści,wspinacze itp niewątpliwie ryzykują,ale jest to ryzyko skalkulowane znacznie lepiej niż wystawianie się na wrażenia z okolic piorunochrona w czasie burzy.

Nie można porównywać ryzyka zakładanego przez himalaistów, a niewiedzy i braku wyobraźni przypadkowych turystów. Sa to zupełnie odrębne sytuacje.

Odrębne jak odrębne. Ale jakie znaczenie ma ta odrebność? Czemu uważasz że porównanie jest niedopuszczalne? Bo wg mnie zasadnicza różnica jest tylko taka że himalaizm to medialna działalność, która kosztuje kupę kasy i dużo planowania. Po to żeby poigrać sobie ze smiercią.
Browar... skalkulowane ryzyko w himalizmie?
A niby co powazniejszego daje taka kalukulacja jeśli śmiertelność w takim hobby sięga 15% (podaję za wikipedia wejścia na Everest, wszak nie jest to jeszcze najtrudniejza góra). Bo ja nie rozumiem tego powagi "wkalkulowania" ryzyka. Tam jest większy odsetek osierocania dzieci, niż taki spacer z piorunami.

Browar
16-09-2006, 15:07
->Malo
Ale świadomy!
Co do 15% to spróbuj osiągnąć taki niski wynik podczas piorunobicia na Giewoncie,Świnicy czy Tarnicy;-)

KKKrzychoo
16-09-2006, 16:28
Tą fotke napewno poddano obróbce w photoshopie. Nie jest możliwe uzyskanie takiego naświetlenia pierwszego planu mając jednoczesnie pioruny w tle. Aby uzyskać tak czyste i ostre zdjęcie pioruna trzebaby nastawić się tylko na jego fotografowanie. Ludzie na pierwszym planie nie wyszliby dobrze. Fotka zrobiona napewno w czasaie deszczu ale z dorobionym piorunem. Prawdziwy jest prawdopodobie piorun będacy zupełnie w tle po prawej stronie. OCZYWIŚCIE WARUNKI POGODOWE WSKAZUJĄ NA TO ŻE NA ZDJĘCIU SĄ PRAWDZIWE ŚWIRY.
Kiedys spotkałem na uciekając z szlaku grupe młodzieży 16-18 letniej "chowającej" sie przed burzą pod drzewen na szczycie Kremenarosa. Nie mielu kurtek, jedzenia o butach nawet nie wspomnę.... Sprowadziłem ich do w doline pomiędzy kremenarosem a rawkami. Zjedli mi wszystko co miałem. Potem sprowadziłem ich do UG. Trwało to 6 godzin!!!!!! Nie mogli iść byli zziębnięci i głodni.
Boże miej w opiece idiotów na szlaku!

malo
16-09-2006, 18:44
Co do 15% to spróbuj osiągnąć taki niski wynik podczas piorunobicia na Giewoncie,Świnicy czy Tarnicy;-)
Osobiście? Czyli zaliczyć 9 piorunobiciów. :mrgreen:

Polej
16-09-2006, 21:36
Odrębne jak odrębne. Ale jakie znaczenie ma ta odrebność?
W efekcie końcowym, przy najbardziej czarnym scenariuszu oczywiście nie ma znaczenia. Po prostu jedni giną z większą tego świadomością inni bez tejże. I powstaje jak to ktoś powiedział " najbardziej równa i sprawiedliwa społeczność - społeczność cmentarna".
Myślisz, że ci ludzie w foliowych płaszczykach "Made in China" kupionych na parkingu w Wołosatym wiedzą dokładnie o zagrożeniach, o niebezpieczeństwach, o "ciemnej stronie" gór ? Pewnie wysypali się z jednego z wielu autokarów przyjeżdżających do Wołosatego w ramach wycieczki, jak to nazywają "w Bieszczady". Zaliczają górkę, dokumentując to zdjęciem i do autokaru na nocleg do ... powiedzmy Sanoka.
Nie mam nic przeciwko takim wycieczkom, jednak to wszystko powinno się odbywać przy odrobinie zdrowego rozsądku.

malo
16-09-2006, 22:53
Zdrowy rozsądek....
No powyżej KKKrzycho opisał przypadek braku zdrowego rozsadku. Ale jeśli mają choć cokolwiek przeciwdeszczowego - to już połowa sukcesu. Ja zazwyczaj coś zapominam wrzucić do plecaka i w podróży zazwyczaj myślę : czego tym razem zapomniałem? Ostatnio na Jurę zapomniałem wziąć... kurtkę (a miałem spakowane 1,5 plecka z żelastwem).

MikoX
17-09-2006, 16:44
Dziwię się, że tak wiele osób nabiera się na ten fotomontaż.

robines
17-09-2006, 18:06
Dziwię się, że tak wiele osób nabiera się na ten fotomontaż.

Ja też się dziwie.
Zgadzam się też całkowicie z tym co napisał KKKrzycho (odnośnie strony technicznej tj.fotomontażu lub jak ktoś woli "obróbki" tego zdjęcia). Era pospolitości techniki cyfrowej trochę:mrgreen: wypacza tą "prawdziwą" fotografię:-?

Polej
18-09-2006, 01:23
Era pospolitości techniki cyfrowej trochę:mrgreen: wypacza tą "prawdziwą" fotografię:-?
Patrząc na fotkę faktycznie trudno uwierzyć w jej autentyczność.

WojtekR
18-09-2006, 02:38
Zdrowy rozsądek....
Ostatnio na Jurę zapomniałem wziąć... kurtkę (a miałem spakowane 1,5 plecka z żelastwem).

Nie wierzę malo... Ty, który potrafisz zorganizować (a więc jesteś zorganizowany!) takie przedsięwzięcie jak to w Baligrodzie...?
Co do braku rozsądku... No cóż, sądzę, że idiotów drogowych jest 1000 razy więcej, co oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia "tych w górach".
Myślę także, że himalaiści, to jednak inna kategoria...

getson
18-09-2006, 05:30
jak tam w bieszczadkach.... w tym roku.. ja jestem za daleko...

malo
18-09-2006, 09:31
Nie wierzę malo... Ty, który potrafisz zorganizować (a więc jesteś zorganizowany!) takie przedsięwzięcie jak to w Baligrodzie...?

Zdaje sobie sprawę ze swej ułomności. I mając tę świadomość, staram się być daleki od krytykowania innych. Zwłaszcza że... oj mi czasem też strzeli do łba co nieco.
A jeśli pośród mej ułomności uda mi się zrobić coś dobrego, to chwała Najwyższemu że dopomógł.

żubr
18-09-2006, 10:35
zwyczajny fotomontarz i to marnej jakości...od razu widać... wystarczy tylko popatrzeć gdzie uderzają....

Browar
20-09-2006, 19:31
Uwaga!!! Jesteśmy podpatrywani! ;-)
Podaję za dzisiejszymi Nowinami:
http://www.gcnowiny.pl/


" Turyści ze Śląska ryzykowali życiem
BIESZCZADY Zamiast uciekać, stali na Tarnicy i pstrykali sobie zdjęcia

Turyści ze Śląska robili sobie zdjęcia podczas burzy - pod metalowym krzyżem na Tarnicy. - Szaleńcy, mogli w każdej chwili zginąć - komentują internauci na bieszczadzkim forum internetowym.

Na zdjęciu widać trzech uśmiechniętych młodzieńców w kurtkach przeciwdeszczowych. Tuż za nim - papieski krzyż, a w tle - błyskawice.

Uczestnicy wyprawy umieścili fotkę na forum internetowym, żeby się pochwalić, jaka jest oryginalna.

– Stojąc w czasie burzy pod krzyżem na Tarnicy, ryzykowali życiem – pisze internauta. – Moim zdaniem, zdobyli szczyt - głupoty.

- O, kurde, aż mi się nogi ugięły – pisze Zdziabka 1. – Oni chyba nie zdawali sobie sprawy, jak wielkie jest prawdopodobieństwo, że trzaśnie w ten krzyż.

Doczu: - Piękne wyładowania, ale niezłym jełopem trzeba być, aby tam stać w takiej chwili. Nic dziwnego, że co rusz kroniki notują śmiertelne przypadki od uderzenia pioruna.

Polej: - Jak świat światem zawsze tacy „turyści” będą się pałętać po szlakach Żal tylko służb, które potem mają niepotrzebną robotę.

Zdjęcie wykonano we wrześniu. Zdaniem Witolda Goleniowskiego z bieszczadzkiego GOPR, zachowanie turystów było skrajnie nieodpowiedzialne i mogło doprowadzić do tragedii.

– Zawsze uczulamy wędrowców, by w czasie burzy schodzili w niższe partie, ale często nasze przestrogi są lekceważone – mówi. – To samo dotyczy wyłączania telefonów komórkowych, gdy biją pioruny. Ludzie nie stosują się do zaleceń, mimo że w ostatnich latach przez lekkomyślność zginęło kilka osób.
KP
20. Września 2006 04:00"


Ale ani słowa o tym że uważamy(niektórzy?wszyscy?) że to fotomontaż ;-)

Polej
20-09-2006, 20:42
To się narobiło ! :roll:
Miejmy nadzieję, że z tego całego "zamieszania" wynikną jakieś korzyści. Oby udało się uniknąć jak najwięcej nieszczęśliwych wypadków!

KKKrzychoo
20-09-2006, 21:41
Miejmy nadzieję, że z tego całego "zamieszania" wynikną jakieś korzyści. Oby udało się uniknąć jak najwięcej nieszczęśliwych wypadków!

SIC Wyjatkowa racja
:lol:

lucyna
20-09-2006, 21:44
Z głupotą to się na szlaku często spotykam. Ostatnio w czasie załamania pogody przy temperaturze odczuwalnej ok 5 stopni widziałam panie schodzące z połoniny boso. Buty niosły w ręku. Nie muszę mówić, że miały wysoki obcas. Przewodnik tej grupy dzielnie pomagał paniom, kiedy ślizgały się w czasie rzesistegodeszczu.

człowiek z lasu
20-09-2006, 22:37
można powiedzieć że przewodnik sam sobie winny. z góry powinien był im powiedzieć co myśli o obcasach. Przecież to nie chodzi o to żeby jemu było wygodniej tylko im. Nie pwoinien był im pozwolić iśc nawet. Dokładnie to się przydarzyło moim koleżankom jak byliśmy na wycieczce szkolnej w tatrach parę lat temu. Przewodnik powiedział jasno - a panie mają buty na zmianę? - -jakie buty? - -to panie poczekają w autobusie- i koniec. Sprawa prosta i klarowna.

Doczu
21-09-2006, 08:24
można powiedzieć że przewodnik sam sobie winny. z góry powinien był im powiedzieć co myśli o obcasach. Przecież to nie chodzi o to żeby jemu było wygodniej tylko im. Nie pwoinien był im pozwolić iśc nawet. Dokładnie to się przydarzyło moim koleżankom jak byliśmy na wycieczce szkolnej w tatrach parę lat temu. Przewodnik powiedział jasno - a panie mają buty na zmianę? - -jakie buty? - -to panie poczekają w autobusie- i koniec. Sprawa prosta i klarowna.
Dokładnie tak. Co to za przewodnik, który zabiera turystów nieodpowiednio wekwipowanych. Zwykły łapacz kasy a nie przewodnik. Ja rozumiem, że można przymknąc oko na adidasy, czy połbuty, ale kurna nie na buty na obcasie !
A wracając do tematu topica - kurcze jak zwykle pismacy dali ciała. Piszą o kurtkach, a goście są w pelerynach, i ani słowa o fotomontazu, choć jak sadzę po ilości zacytowanych postów artykuł trafił na szpaltę, zanim ktoś wspomnial o fotomontażu.

lucyna
21-09-2006, 19:54
Teorytycznie to macie rację. W praktyce musielibyśmy zrzucić z gór 90 % turystów. Buty górskie ma bardzo niewiele osób. Nawet z tych najzamożniejszych grup. Moim zdaniem jednak wysoki obcas to lekka przesada. Nie mogę komentować zachowanie przewodnika.

Browar
21-09-2006, 22:48
->Lucyna
Dlaczego nie możesz komentować zachowania przewodnika???

Dott
21-09-2006, 23:30
Zdjęcie mi się podoba szczególnie te błyskawice :P
Ale na poważnie to ja bym nie wyszła na szlak w burze... :?

lucyna
22-09-2006, 06:56
->Lucyna
Dlaczego nie możesz komentować zachowania przewodnika???

Odpowiedź prosta. Gdyby zorganizować konkurs na najbardzej niepopularną osobę w środowisku to bym wygała. Nie chcę zaogniać. Mam brzydki zwyczaj mówienia tego co myślę ale prywatnie.Pozdrawiam

Doczu
22-09-2006, 08:19
->Lucyna
Dlaczego nie możesz komentować zachowania przewodnika???

Bo to się chyba nazywa solidarnośc zawodowa.
Szkoda, że taka "solidarność" nie pozwala trzeźwo ocenić postepowania takiego "przewodnika".
Co do obuwia, to tak jak pisałem - Trudno oczekiwać, że ktoś bedzie na jednodniową wycieczkę kupowal buty trekkingowe, ale od tego jest przewodnik, aby wybrał trasę odpowiednią dla ludzi w choćby adidasach czy półbutach. Jednak zabieranie w góry, (nawet w Bieszczady) kobiet na obcacie to IMO bezmyślność i narażanie podopiecznych na niebezpieczeństwo. Sądzę, że odebranie lub czasowe wstrzymanie uprawnień częściowo wyeliminowałoby takich "przewodników"
Nie oszukujmy się - w Bieszczadach, przy dobrej pogodzie można podróżować w sandałach, ale nie na obcasie :/

człowiek z lasu
22-09-2006, 09:06
dokładnie. Sandały są jak zbawienie przy 35 stopniowych upałach. Wiadomo, że trzeba sobie wtedy lzejszą trasę wybrać bo kostek tak łatwo nie wymieniają ;)
mimo wszystko powinny to byc dobre sandały, w których stopy się nie ślizgają, są mocno trzymane itp. wszyscsy o tym dobrze wiemy. a co powiecie o japonkach? wraz z obcasami przodują w rankingu głupoty.
Jeśli chodzi dalej o przewodników to dziwie się, że tak latwo lekceważą pewną etykę chodzenia po górach. to już nie chodzi o bezpieczeństwo, ale jak taki bieszczadnik sobie idzie rozsypańcem i widzi kolesi w obcisłych dżinsach i koszulkach, co chwile pucujących adidaski bo sie zabrudziły, to już klimat się przestraja. Biedny GOPR musi latać do takich. Z drugiej zaś strony gdyby nie oni to GOPRowcy zanudziliby się ;)

lucyna
22-09-2006, 17:52
Drodzy koledzy to był przewodnik goprowiec. Tak solidarność zawodowa istnieje. Ja mogę zwrócić uwagę przewodnikom współpracującym ze mną na niewłaściwe moim zdaniem zachowanie i liczę na to samo. Ale na pewno nie zwrócę uwagi osobie z innej grupy. To etyka zawodowa. Tak nas wyszkolono.
Bezpieczństwo grupy to dla mnie sprawa nadrzędna ale sądzę, że to my sami za nie odpowiadamy.

MF
22-09-2006, 18:57
Drodzy koledzy to był przewodnik goprowiec. Tak solidarność zawodowa istnieje.

A trochę szkoda, Lucyno. Może nie szkoda, że w ogóle istnieje, ale że w takiej formie. Bo wiesz, to trochę taka solidarność jak z popełniającymi błędy lekarzami. Nieważne, że spieprzył robotę, ważne, że kolega, kruk krukowi nie wykole itp.
W ten sposób wiele środowisk zawodowych w tym kraju zamiast eliminować patologię ze swoich szeregów tylko ją konserwuje. Skutek, jaki jest, każdy widzi.
Oczywiście nie ma tu co porównywać błędu lekarskiego z dwoma paniami na obcasach w błocie, to inna skala problemu, ale solidarność zawodowa działa w obu przypadkach podobnie.

Malenki_Aniolek
22-09-2006, 21:35
apropo tego przewodnika to chciałabym podać pewmien przykład. Otórz od 3 lat jeżdżę w Biesy z harcerzami i zawsze gdy szliśmy w góry były sprawdzane buty. Nigdy nie wyszedł nikt kto miał tylko adidasy, ba, na spotkaniu przedobozowym było mówione że obowiązkowe są buty górskie lub inne za kostki. Ja zawsze chodziłam w glanach. I tu ukazuje się subtelna różnica. Opiekunom obozów harcerskich się nie płaci, robią to co lubią, co kochają, czują ogromną odpowiedzialność za tych, którym pokazują Bieszczady. Natomiast przewodnicy górscy przywykli do tego, że ktoś do nich dzwoni, umawia się, płaci, a jak płaci to wymaga i idzie w sandałkach albo na obcasach... Taka troszkę znieczulica, bo prowadzą wycieczki okrągły rok już nawet kilka lat...

vm2301
23-09-2006, 10:01
Tak zarabiają na chleb, jeśli jest dylemat:

odpuścić grupę = zrezygnować z tej kasy
czy
przymknąć oczy i ciągnąć te lalunie na koturnach do Chatki Puchatka, czy Tarnicę

...to myślę, że wszyscy wybierają tę druga opcję, jedynie informując, że niebezpiecznie jest chodzxic w takim obuwiu.

Buisiness is business - proszę nie traktować tego jako ataku na przewodników, jak wspomniałem na początku, rozumiem, że jest to ich praca, ideałami rodziny sie nie wykarmi.

Problem jest też to moim zdaniem niewielki, bo przeca dotyczy tylko kilku łatwych tras. Gdzie pewnie i tak niedługo kostkę brukowa położą.
Nikt kto jest tak nieprzygotowany do górskich wędrówek nie myśli o kilkunastogodzinnych marszobiegach.

pozdrawiam

człowiek z lasu
23-09-2006, 10:12
wstrząsa fakt, że tym trefnym przewodnikiem był goprowiec. W zasadzie takim podejście sprzeciwia się idei GOPRu. Przyznam szczerze, że niektórzy "prof." ratownicy nie mają pojęcia co się robi. Ja jeżdżę na nartach w młodzieżowej grupie ratowniczej. Pomagamy GOPRowcom. raz przyjechał na dyżur taki starszy, co wyglądał na doświadczonego, ale jak przyszło co
do czego ... Jeżeli ktoś się skarży po upadku na silny ból nogi czy to w kolanie, czy w łytce, nigdy, ale to nigdy nie należy ściągać narciarskich butów! Może to zrobić jedynie lekarz po dokłądnych oględzinach.c Ten GOPRowiec własnie zanim wogóle zapytał się chłopaka gdzie go boli, jak upadł od razu zabrał sięza ściąganie butów. Myślałem, że mu kijem jeb... on sobie wogóle nie zdawał sprawy jak wielką kszywdę mógł małemu zrobić. Innym razem to sięjedna pani z Ukrainy wywróciła na Gromadzynoiu. Na jej nieszczęście był ten pseudo GOPRowiec. Mocno walnęła tyłkiem o twardy śnieg. Skarżyła sięna silny bół w okolicy kości ogonowej. Zamiast wezwać nas z akją i pomalutku ściągnąc kobietę, to ten wziął ją za ramię i sprowadził na dół. baba aż wyła z bólu. Dodam jeszcze że się poślizgnął i mało na nią nie poleciał! Wsadził ją do samochodu i polecił wraqcać do domu i leżeć w łóżku. noż k... mać! ! ! to jest ratownik! ? jeżdże już 5 lat w grupie i wiem, że nawet mały ból w kostce może okazać się czymś godnym gipsu. takich rzeczy się po prostu nie robi!!! strach pomyślec co się w górach musi dziać z tym typem.

człowiek z lasu
23-09-2006, 10:20
nie sądze żeby ktoś kiedyś kostkę w Bieszczadach położył na trasie. Za dużo będzie sprzeciwów. To raz, a dwa nie po to ktoś sięchlubi być w GOPRze, gdzie słowo OCHOTNICZE ma spore znaczenie, zeby tak lekceważyć pewne zasady. Pwinno siętakie praktyki karać i to bardzo surowo. Popatrzcie tylko na ten wątek jaką tłustą plamę zostawił na wizerunku GOPRu. Ratownik ochotnik ma dawać przykład, a nie iść na łatwiznę i szybką kasę. Jeśli tak nie jest to niech zrezygnuje ze służby i zostanie zwyczajnym przewodnikiem. Wówczas to co robi nie będzie się odbijać na GOPRze który reprezentuje.

Doczu
23-09-2006, 19:58
...to myślę, że wszyscy wybierają tę druga opcję, jedynie informując, że niebezpiecznie jest chodzic w takim obuwiu.
I tu wlasnie jest problem. W takim mysleniu i obojetnosci.
I nie chodzi o fakt, ze kilka osób znalazło się w górach w obuwiu nieprzystosowanym - chodzi o swiadomość ! Kto jak nie przewodnik jest w stanie uzmysłowić jakie niebezpieczeństwo sprowadzają sobie na głowę osoby nieodpowienio wyekwipowane. Dziś Bieszczady - jutro Tatry.
No ale jakby taka jedna z drugą przy np. skręceniu czy złamaniu nogi (nie życze nikomu) pozwała przewodnika, że nie ostrzegł, co i jak, to drugi raz już by takiego błedu nie popełnił.
Najgorsze jest to, że to równiez był goprowiec. To już jest żenujące. W mediach mówia jedno a sami mają gdzieś co sami mówia. Moralnośc Kalego ?
I nie chce tu oceniac calego srodowiska przewodnicko-goprowskiego, ale Na Boga - kto ma uświadamiać ludzi ? Miś Puchatek ?

WojtekR
23-09-2006, 20:32
No ale jakby taka jedna z drugą przy np. skręceniu czy złamaniu nogi (nie życze nikomu) pozwała przewodnika, że nie ostrzegł, co i jak, to drugi raz już by takiego błedu nie popełnił.

Ależ oni, Doczu, ostrzegają, tylko odpowiedzialności zero! Kiedy, nie daj Boże dojdzie, do takiej tragedii jak w Tatrach, kiedy zginęło kilkoro młodych ludzi pod lawiną, wtedy będzie krzyk... Ale minie trochę czasu i znów będzie to samo!
Jeżeli będzie właściwa selekcja, zero tolerancji dla "kolegów", odpowiedzialność za tych, nad którymi sprawują opiekę to może coś z tego będzie... Póki co jest tak, jak widziałem na parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej: grupa z autobusu - panie w bucikach typu półtrampki, panowie w półbucikach - rzadko w adidasach, ale Pan Przewodnik, a jakże, buty trekingowe, kijki, kurtka z jakimś -texem, stuptuty..."Proszę Państwa wejście na Wielką Rawkę zajmie nam około 2 godzin, mam nadzieję, że wszyscy są w formie (tu śmiech!)...No więc idziemy...." To jest życie... (ja określam to mianem "poloctwo").

Doczu
23-09-2006, 20:45
grupa z autobusu - panie w bucikach typu półtrampki, panowie w półbucikach - rzadko w adidasach
Aż tak drobiazgowy bym nie był. Sam chadzam w półbutach, które mają bieznik nie gorszy niz niejedne trekkingi, a szlak na Rawki z Wyżniańskiej do jakiś specjalnie trudnych nie należy. Gorzej jesli w grę wchodzą obcasy. Obcasom w górach mówimy - NIE !

człowiek z lasu
23-09-2006, 21:37
he, ja dzisiaj byłęm na tym parkingu. Pojechałem se po południu. Dojeźdźamy gdzies koło 14 30 a tu tłok. ledwo znaleźliśmy miejsce na tym parkingu! Ba! przyjeżdża pełen autobus i wychodzą "górołazy" - trampeczki, sandałki, kruciutkie kurteczki - niemcy mówiąc prościej i przewodnik mi znajomy (pozwólcie ze nazwiska nie wspomnę) który ubrał się jak na spacer do miasta. i mówi - Tam są Rawki. Jak zdążymy to może na kremenaros zdążymy. Zachciało mi się śmiać. Oczywiście żadna z tych osób nie wyszła na szczyt. Wycieczka skończyła się na bacówce :) no czy to nie jest śmieszne? potem chwalą się cąłemu światu że w Bieszczadach bylli i są jak górale. ale mniejszza o to.

Doczu
23-09-2006, 21:48
Oczywiście żadna z tych osób nie wyszła na szczyt. Wycieczka skończyła się na bacówce :)
I całe szczęście... dla nich.
A potem niech się chwalą że byli w Bieszczadach - nie przeszkadza mi to. Dzięki temu mniej ich w miejscach bliższych memu sercu. 8) 8)

lucyna
23-09-2006, 22:36
A propos butów górskich. Mam kilka par. Sama najczęściej chodzę w leciutkich salomonach przed kostkę na antypoślizgowych podeszwach.Zdrowy umiar i odpowiedzialność to jest to. Zgadzam się z Doczem w pełni.

Barnaba
24-09-2006, 05:03
Jako nieudolny fotograf, i doskonały kombinator miłośnik corel photo paint uważam że na kompie można wszystko! Jest możliwe z jednej klatki uzyskać takie zdjęcie. wystarczy wyselekcjonować obiekty (tło, piorunołap, i modeli) oraz dla obiektów wyregulować światło, ..... no da się!

Co do piorunów, nie raz szedłem w czasie ulewy, itd. Nie od dziś wiadomo ze w Biesach pogoda zmienna jest- mogli wychodzić kiedy było jako tako, na siodło wejść w ulewie, a trzasło tak niespodziewanie.... Duże prawdopodobieństwo, że do niedawna padało, chłopaki zrobili zdjęcie, i w tym momencie trzasło - piorun rozświetlił niebo, i wyszło cacy zdjęcie! Po czym z prędkością lawiny zapieprzali w dół!

Rozsądni czy nie, ale nikt nie powie że fotograf nie miał szczęścia!!! Długo będziemy czekać na takie następne ujęcie.

nexus
24-09-2006, 13:16
Co do butów w jakich się chodzi po górach to mószę poruszyć jeszcze jedną sprawę ponieważ niewiem czy zostało to gdziekolwiek napisane.
A mianowicie chodzi o używanie innego rodzaju butów niż trekingowe, trepy itp. a mianowicie adidasów czy innych "nienadających się na góry".
Moim celem jest stwierdzenie że niestety niekażdy może bezproblemowo chodzić w obuwiu teoretycznie najbardziej nadającym się na góry i niektórzy chodzą np. w adidasach z przymusu, nie dlatego ze im sie tak widzi i nieznają się na górach kompletnie są tu pierwszy raz czy jeszcze coś innego.
Fakt że przesada takze niejest wskazana jeżeli chodzi o używanie butów na szpilkach co się zdarza wśród pań czy wspinaczka w klapkach co czynią niekiedy faceci, jeżeli chodzi o to drugie to robi to raczej "jeden typ tychże".
Ale wracając do moich wywodów to ja także często używam adidasów i to dlatego że są dla mnie wygodniejsze anieżeli inne buty najczęściej używane w górach.
Fakt że idę w nich tylko w "pewną" ładną pogode (bywa zmienna, ale to już inny temat), bo zmuszam sie na buty wojskowe jeżeli wiem ze będzie większe błoto, ślisko itp.
A teraz wreszcie napisze dlaczego tak robie a mianowicie są to jedyne buty ("adidasy" przypominam) które niepowodują u mnie dużych strat w piętach (obcieranie), poprostu jedyne buty które nieprzeszkadzają mnie w pokonaniu większych odległości, już nieraz wybrałem się we właściwych butach na dwudziesto i więcej kilometrowe trasy w Bieszcadach i powiem jedno była to droga przez męke, co nieznaczy ze nielubie wysiłku czy czegoś innego ale najzwyczajniej w świecie po max. kilku kilometrach niebyłem w stanie normalnie chodzić (w trakcie bardzo długiego leczenia już w jakichkolwiek butach), co prawda niewiele osób ma aż taki problem ale to oznacaa że adidasy niezawsze oznaczają dresiarza który niewie jak się w góry wybrać, trochę wyrozumiałości.
Czy dało sie to krócej napisać pewnie tak, ale jak zaczołem to się kończyć niechciało, a ucinać taki apel szkoda :)

Doczu
24-09-2006, 13:27
Między innymi dlatego pisałem, żeby nie dyskredytować adidasów czy półbutów. Ale obcasy to już przesada.

WojtekR
24-09-2006, 19:45
Sam chadzam w półbutach, które mają bieznik nie gorszy niz niejedne trekkingi, a szlak na Rawki z Wyżniańskiej do jakiś specjalnie trudnych nie należy

Ja też chadzam, ale po dolinkach...:-D
W wysokie góry, gdzie można spotkać się z sytuacjami ekstremalnymi, nagłym załamaniem pogody, różnym stanem szlaku chodzę w wysokich trekkingowych butach. Namawiam do tego wszystkich udających się w wysokie góry! Takie buty plus kijki pomagają oszczędzić kostki, kręgosłup i kolana (a z tym niektórzy mają problemy, nieprawdaż? - zresztą ja też!). Półbuty nawet z bieżnikiem typu vibram (lub podobnym) zostawmy sobie na spacery dolinkami... Ostrożności nigdy za wiele a i nasze stawy dłużej nam posłużą...
Co do szlaku na Rawki... no cóż nie jest to na pewno K-2 :-D , ale wiele osób i tak nie da sobie z nim rady :?

naive
24-09-2006, 20:51
Co do butów - przy pewnej pogodzie mozna iść nawet w tzw. adidasach / nie mylic z tym czyms co jest w takich dużych skrzyniach w hipermarketach/.Trzeba też pamietać - lepsze są uzywane adisasy niz nowe buty trekingowe.. Ja sobie cenie buty trekingowe, tak mi dobrze służą iz od jesieni do wiosny chodzę w takich na co dzień. Oczywiście da się w klapkach wyjśc na Tarnicę czy Wetlińską, ale w takim "obuwiu " wielokrotnie wzrasta ryzyko doznania przykrej kontuazji, za którą płaci nie tylko bezposrednio poszkodowany. Dla mnie przewodnik tolerujący nieodpowiednie wyposażenie ludzi którzy mu płacą za m.in. opiekę, jest amatorem nie godnym miana przewodnika. Jak jest każdy z częściej bywających w Bieszczadach wie - nie jest z profesjonalismem przewodników, oglednie mówiąc , najlepiej.

KKKrzychoo
24-09-2006, 21:15
Jako nieudolny fotograf, i doskonały kombinator miłośnik corel photo paint uważam że na kompie można wszystko! Jest możliwe z jednej klatki uzyskać takie zdjęcie. wystarczy wyselekcjonować obiekty (tło, piorunołap, i modeli) oraz dla obiektów wyregulować światło, ..... no da się!

I czekać na piorun? :razz:

Doczu
25-09-2006, 08:48
Wojtku >>> ja w góry (każde) zawsze chodze w trekkingach (choć mogło to wyglądać inaczej), a pisząc że sam chodzę w półbutach z bieżnikiem miałem na mysli, że niejedne półbuty (dajmy na to takie otmętowskie) mają lepszą podeszwę niż trekkingi kupione w markecie.
Ja wychodze z zalożenia, że buty trekkingowe kupiłem po to aby w nich trekkingować, takoz trekkinguję ;-)
Oczywiście nikogo nie namawiam do chodzenia w WYSOKIE góry w połbutach, czy adidasach, ale na bieszczadzkie ściezki, może nie jest to obuwie idealne, ale wystarczające (dla kogoś kto nie ma treków) Ofc warunkiem jest sensowna pogoda i trasa pomyślana z głową.
Co do kijków to polecam wszystkim. Niekoniecznie tylko tym, którzy już mają problemy ze stawami czy więzadłami. Na szczęście kijek trekkingowy coraz częściej staje się wyposażeniem turysty nawet tych niedzielnych, i nie budzi juz usmiechow politowania innych turystów.

WojtekR
25-09-2006, 19:06
No i o to chodzi, Doczu, ...

Jadja
25-09-2006, 22:53
zauwazyłam, ze teraz bardzo popularne jest zabieranie ze sabą na szczyty piwa, w sobote na Tarnicy to niemalze kazdy siedział z piwem, no ale panstwo na Smerku wyciagneli flaszeczke.... i teraz nie wiem , czy to jakas akcja typu " piwne góry" była, czy jak? czy to poprostu brak udziału swiadomosci.... ale to załosne mimo wszystko.... hmmm dobrze ze chociaz na Wetlinskiej był ktos kto te puszki zbierał...

Browar
25-09-2006, 23:15
zauwazyłam, ze teraz bardzo popularne jest zabieranie ze sabą na szczyty piwa, w sobote na Tarnicy to niemalze kazdy siedział z piwem, no ale panstwo na Smerku wyciagneli flaszeczke.... i teraz nie wiem , czy to jakas akcja typu " piwne góry" była, czy jak? czy to poprostu brak udziału swiadomosci.... ale to załosne mimo wszystko.... hmmm dobrze ze chociaz na Wetlinskiej był ktos kto te puszki zbierał...

A co ma piernik do wiatraka??
A zostawianie po sobie puszek czy innych śmieci gdziekolwiek to czyste chamstwo a nie głupota.

olka_olka
25-09-2006, 23:17
Opatrzność czuwa :mrgreen:

WojtekR
26-09-2006, 00:22
Opatrzność czuwa

....i wszystko jasne...:mrgreen:

leszczu
26-09-2006, 01:17
Opatrzność czuwa :mrgreen:
No co wy chcecie żeby jutro w nowinach wyszedł materiał że cud na Tarnicy był hi hi:roll:
Pozdrawiam

człowiek z lasu
26-09-2006, 08:32
[quote=Jadja;33004] i teraz nie wiem , czy to jakas akcja typu " piwne góry" quote]
piwko dobra rzecz, zwłaszcza po spacerku na szczyt ;) To tak samo jak z czekoladą - jeśli ktoś nie umie zabrać ze sobą papierka ...

Dott
26-09-2006, 11:29
Heh, i zaczną się pielgrzymki... i zamiast turystów "szukających siebie", na szlaku będzie można spotkać zastępy moherowych beretów :)

robines
26-09-2006, 14:05
zauwazyłam, ze teraz bardzo popularne jest zabieranie ze sabą na szczyty piwa, w sobote na Tarnicy to niemalze kazdy siedział z piwem, no ale panstwo na Smerku wyciagneli flaszeczke.... i teraz nie wiem , czy to jakas akcja typu " piwne góry" była, czy jak? czy to poprostu brak udziału swiadomosci.... ale to załosne mimo wszystko.... hmmm dobrze ze chociaz na Wetlinskiej był ktos kto te puszki zbierał...

Nie wiem o co ci chodzi i co lub kto tu jest żałosny...Ja nie jestem modny ani "trendy".Ja po prostu lubię piwo!:lol: Inną sprawą jest umiar w piwkowaniu na szlaku.Ja swoje możliwości znam.

robak
27-09-2006, 11:19
Stary.........
miałeś fuksa :)
że Cie nie "walnął" ten piorun :)

malo
27-09-2006, 12:17
kijki pomagają oszczędzić kostki, kręgosłup i kolana (a z tym niektórzy mają problemy, nieprawdaż? - zresztą ja też!).
Na kursie taternickim instruktorzy wykładali mi informację że kijki nie są polecane właśnie ze względów fizjologicznych. Dlatego że w sposób nienaturalny odciążają organizm, co powoduje osłabienie zdolności organizmu i przez to może się zdażyć że w niektórych sytuacjach orgaznizm "nie wydoli". Rozumiem to w taki sposób, że wg tego wskazania organizam powninien sam pokazywać ile wytrzyma.
Nie ukrywam że pod względem wyposażenia jestem minimalistą, pod względem osiągów maksymalistą (wolę wydać wolne pieniądze na kolejny wyjazd więcej w góry, ale pozostać w "średnich" butach). No i staram się słuchać swego organizmu, czasami próbując dotrzeć do granic jego indywidualnych wytrzymałości, a jednocześnie w ten sposób poszerzając te granice (lub choćby utrzymując z wiekiem).


Co do butów - przy pewnej pogodzie mozna iść nawet w tzw. adidasach / nie mylic z tym czyms co jest w takich dużych skrzyniach w hipermarketach/.
Cóż, Naive... ja jednak zaopatruję się w hipermarkecie. Takie pseudotrepiaste adidasy lub śpiwór z hipermarketu. Chyba nigdy nie kupiłem butów droższych niż 80pln. Nigdy tym tytułem nie stworzyłem niebezpieczeństwa swoimi możliwościami, a raczej bywało że to ja prowadziłem grupę która miała znacznie lepsze buty ode mnie.
Co do sandałów - ostatnio doszedłem w sandałach do źródła Sanu. Na dalszą drogę (nie powiem gdzie, bo tu nie propagujemy) włożyłem rozwalające się trepy po pracach na kirkucie, które swym stanm już niewiele różniły się od sandałów.
Na tle tutejszej dyskusji o odpowiedzialnym podejściu do kwestii butów - tu byłbym zdecydowanie nieodpowiedzialny. Ale z tą swoją "nieodpowiedzilnością" złaziłem niejedne góy, w niejednym kraju. Więc gdy jest temat jakie to buty są ważne - przypominam sobie indian południowoamerykańskich którzy w swym jakimś prymitywnym obuwiu umieli chować zmarłych na zboczu Aconcagui.

Browar
27-09-2006, 13:16
->Malo
Nie przejmuj się butami,każde wygodne są dobre.Ja bardzo się zdziwiłem jak przyszło mi chodzić na łojarkę do tatrzańskich jaskiń z kolegami klubowymi,którzy już wtedy mieli na liczniku eksplorację w jednej z najtrudniejszych jaskiń świata Lamprechtsofen,później najgłębszą,wyjścia w Pamirze itp-jednym słowem górna półka.Otóż oni preferowali w Tatrach trampki,adidaski itp.Jak padało to przebierali się w gumiaki-i tak po jaskiniach daje się w gumiakach,nawet wspina tak do trudności 5+.Oczywiście wtedy przejąłem ten system i stosowałem lata.
Innym razem w Bieszczadzie szlag mi w zimie trafił buty przez inwersję.Co było robić,ubrałem dwie pary wełnianych skarpet i założyłem za duże półtrampki.Tydzień tak dymałem,całe szczęście był mróz -15 i puszysty śnieg więc było ok.
Teraz mam plastikowe Koflachy pod raki,ciężkie skórzane Dachsteiny na błocko,dwie pary lżejszych treków i płytkie treki.Ale nie dam sobie wmówić że to warunek(chyba że marketingowy) bezpiecznego wyjścia w góry.Trampki czy adidasy + odrobina zdrowego rozsądku i powinno całkowicie wystarczyć,najwyżej skończy się przeziębieniem.Oczywiście to wszystko nie dotyczy lodowca,trudnego śniegu.
No i naturalnie wysokim obcasom stanowcze,żołnierskie nie! ;-)

człowiek z lasu
27-09-2006, 14:15
zgadzam się całkowicie z kolegami. Buty na obcasie i japonki jest niczym innym tylko wyrazem nierzsądku i ,co tu dużo gadać, głupoty. Inne buty - jak kto woli. W sandałach przelazłem niejeden szlak. Obecnie mam trepy co kosztowały 250 zł. Każdy but się kiedyś rozwali i przemoknie. nie ma bata we wsi. Kwestia doboru buta to kwestia miejsca, możliwości i pogody. W lipcu kiedy było 35 st. na Tarnicy widziałem grupkę charcerzy w glanach. coż ... jakie mieli miny sami sobie wyobraźcie. ważniejsza od wygody była wysokość buta. Absurd i głupota.

malo
27-09-2006, 15:03
W lipcu kiedy było 35 st. na Tarnicy widziałem grupkę charcerzy w glanach. coż ... jakie mieli miny sami sobie wyobraźcie. ważniejsza od wygody była wysokość buta. Absurd i głupota.
Ale czemu absurd i głupota???
Ja to nazywam: wolność wyboru. Jak sam zauważyłeś ich preferencje skupiały się na czym innym (tu: wysokość buta). Może właśnie to stwarzało im poczucie wygody (na którą się wszak powołujesz).
Czy to źle? Czy wszysy muszą dążyć do "jedynego poprawnego" modelu?

człowiek z lasu
27-09-2006, 17:41
nie to miałem na myśli. po ich minach i tym co mówiły (bo to głównie młode dziewczyny były) wyraźnie było widać, że wysokie buty, w dodatku glany to był zły wybór. Wiatru było mało, a jak był to bardzo ciepły co niekiedy utrudniało sprawę. przy takim upale głany nie moga być dobrym wyborem i pewne zasady należy zweryfikować. nie istnieje coś takiego jak "poprawny model". Jest to jakiś wymysł. To co pisał Browar najlepiej o tym świadczy. Trzeba mieć pewną świadomosć w co się ubrać i co się chce zrobić. Przy takim skwarze na połoninach w glanach stopy stają się jak masło. To nie może być wygodniejsze od ubezpieczonych kostek. Wspomniałem już wcześniej, że wiele zależy od tego gdzie się chce iść. Jak ktoś chce łazić po skałach i kalmulcach wiadomo, ale połoniny? Bieszczady przecież to bardzo łatwe góry i nie wymagają specjalistycznych przyrządów. Dla tego tym bardziej dziwi mnie fakt, że na siłę ludziska wkładają trepyi bardzo często wmawiają sobie, że jest im wygodnie, podczas gdy prawda jest taka, że stopy są już całe odpażone.

malo
27-09-2006, 20:01
nie istnieje coś takiego jak "poprawny model". Jest to jakiś wymysł.
Właśnie, nie istnieje. Ale jednak w kolejnych zdaniach taki właśnie model nakreślasz:

1.pewną świadomosć w co się ubrać i co się chce zrobić.
2.Przy takim skwarze na połoninach w glanach stopy stają się jak masło. To nie może być wygodniejsze od ubezpieczonych kostek.

A kto tego nie realizuje, ten Ciebie negatywnie zadziwia. I to jest właśnie nakreślanie modelu, jako brak akceptacji odstępstwa od Twoich wskazań.
Co więcej, starasz się za nich decydować:

wmawiają sobie, że jest im wygodnie, podczas gdy prawda jest taka, że stopy są już całe odpażone.

A ja tam do końca nie wiem, co jest priorytetem dla takich osób. Jeśli mimo "nienajlepszego" obuwia idą w góry, to dla mnie znaczy że oni chcą się zmagać może z czymś więcej niż tylko podejścia. Niektórzy mają nieco masochizmu w sobie. Czy to źle? To ich wolna wola. I ja to akceptuję, nic mi tutaj do dezaprobaty. A może nawet bym podziwiał za wytrwałość.
Wiesz, daleki jestem od krytykowania zwłaszcza młodzieży, podczas gdy nie wiem czy to może ich jedyna para terenowych butów, na którą odkładali swoje kieszonkowe. A przyjechali z tym w góry i co... teraz mają wysłuchiwać pouczeń, bo im się stópki nieco zagrzeją? No nie róbmy z siebie zrzędzących rodziców. Przyjechali na wakacje, a niech się nieco pozmagają.
Kurde, no... a ja w ogóle jakie zagrzybione nogi mam, gdy przez ileś dni łażę w mokrych butach, i nawet tego nie widzę bo zdejmuję buty już zazwyczaj w półmroku pod koniec dnia wędrówki (zobaczyłem dopiero gdy raz nocowałem gdzie była elektryczność po zmroku). A w lutym wybrałem się w góry w szmacianych pseudotraperach z hipermarketu za 40pln, na dodatek robiłem nocne solowe trasy po połoninach po wykańczjącym śniegu. Łamiąc tym sposobem wszelki zdrowy rozsądek, powinienem wobec tego być już dawno trupem.:mrgreen:

lucyna
27-09-2006, 21:25
Sądzę, że macie rację. Wygodne buty dostosowane do pogody i warunków. Każdy przy min doświadczeniu wie w czym może chodzić.
A propos glanów. Mogę je porównać w upale do butów na wyższym obcasie.

człowiek z lasu
28-09-2006, 00:22
właściwie ta dyskusja o glanach i modelach nie ma jakiegoś konstruktywnego sensu. To co pisałem o wygodaci i niewygodach jest tylko wynikiem moich pewnych obserwacji i subiektywnych przypuszczeń. To że krytycznie patrzyłem na to co te dziewczyny miały na nogach jest efektem mojego współczucia, bo na serio widziałem, że nie był to dla nich przyjemny wypad na Tarnicę. Nie mam do nich pretensji że złamały jakieś "zasady", bo przecież takowych nie ma. Ubiór w góry zależy w sporej części od rozsądku. I z mojej ówczesnej obserwacji doszedłęm do wniosku, że ja na ich miejscu w zyciu bym glaniorów w tamten dzień nie ubrał nie dla tego, że są jakieś"zasady" ale dla tego, że wg mnie byłoby to nierozsądne właśnie ze względu na wygodę, a właściwie jej brak. Ale jeśli ich ponury nastrój i narzekania były efektem czegoś innego niż okropna niewygoda stóp, to ćóż. Każdy ubiera sięjak chce i sam za to odpowiada. Ja radzę wprost - przy upałach powyżej 30 st nie ubierajcie glanów w góry. Weźcie adidasy, sandały, lightowe treki, ale nie ruszajcie glanów. Nie bo "się nie nosi" tylko bo sobie zaszkodzicie. Jeżeli to są wasze jedyne buciory trudno, poczekajcie, może się ochłodzi.

WojtekR
28-09-2006, 01:52
Na kursie taternickim instruktorzy wykładali mi informację że kijki nie są polecane właśnie ze względów fizjologicznych. Dlatego że w sposób nienaturalny odciążają organizm, co powoduje osłabienie zdolności organizmu i przez to może się zdażyć że w niektórych sytuacjach orgaznizm "nie wydoli". Rozumiem to w taki sposób, że wg tego wskazania organizam powninien sam pokazywać ile wytrzyma.

Ale z tą swoją "nieodpowiedzilnością" złaziłem niejedne góy, w niejednym kraju. Więc gdy jest temat jakie to buty są ważne - przypominam sobie indian południowoamerykańskich którzy w swym jakimś prymitywnym obuwiu umieli chować zmarłych na zboczu Aconcagui.

No cóż... widocznie instruktorzy nie mieli "powiązania" z producentem/dystrybutorem kijków trekingowych :grin: (co nawet jest zrozumiałe z uwagi na niewielkie powiązanie taternictwa z trekkingiem
-"Taternictwo wspinaczka uprawiana w Tatrach. Niegdyś termin ten oznaczał każdą działalność w Tatrach polegającą na wchodzeniu na ich szczyty. Obecnie obejmuje on wyłącznie wspinaczkę górską, prowadzoną poza wyznaczonymi szlakami turystycznymi. <Wikipedia>")
Ja jestem zwolennikiem wykorzystywania "zdobyczy techniki" do każdej działalności człowieka (dlaczego mam katować np. swoje nogi dla dziwnych nieraz pseudo idei lub "sprawdzania wytrzymałości swojego organizmu"?). Idę w góry dla przyjemności i chcę z tej przyjemności korzystać jak najdłużej...
Co do twojej, malo, jak nazwałeś "nieodpowiedzialności"... gratuluję szczęścia i życzę ci go na dalsze wędrówki! Myślę, że jednak chyba nie jesteś "południowoamerykańskim indianinem "...;-) Można chodzić boso, ale mieć ostrogi, nieprawdaż? To przecież takie polskie...

lucyna
28-09-2006, 06:45
Mam iPlusa nie mogę zaznaczć.
Glany= wypadki. Nie wiem dlaczego ale osoby chodzące w tego rodzaju butach często glebują. Nigdy nie miałam tego rodzaju butów na nogach więc nie mogę stwierdzić dlaczego.

naive
28-09-2006, 08:53
[quote=Jadja;33004] i teraz nie wiem , czy to jakas akcja typu " piwne góry" quote]
piwko dobra rzecz, zwłaszcza po spacerku na szczyt ;) To tak samo jak z czekoladą - jeśli ktoś nie umie zabrać ze sobą papierka ...

Mnie się do tej pory wydawało że żłopanie napojów wyskokowych w miejscach publicznych świadczy o kulturze a raczej jej braku u spożywających. Czyz ostatnio coś się zmieniło ? A Tarnica, Smerek itp. to jak najbardziej miejsca publiczne.

człowiek z lasu
28-09-2006, 10:15
jedno piwko na szczycie trudno nazwać "żłopaniem", co innego kilka piwek i tego efekty ( nie wspomnę już o wódce)- zwłaszcza w ciepłe dni i po wyczerpujących wspinaczkach. To już jak najbardziej można nazwać brakiem kultury osobistej i rozwagi. Podobie jest z pozostawianiem po sobie puszek. Jeśli nie ma mrozów zawsze mam dla siebie jedną puszeczkę, ale tylko jedną.

Polej
28-09-2006, 11:14
Mały "sznapsik", czy inny " rozweselacz" nie zaszkodzi :smile: Sam w chłodne dni zabieram do plecaka piersióweczkę z własną nalewką ;-)

MF
28-09-2006, 11:32
Glany= wypadki. Nie wiem dlaczego ale osoby chodzące w tego rodzaju butach często glebują. Nigdy nie miałam tego rodzaju butów na nogach więc nie mogę stwierdzić dlaczego.

Z powodu wyjątkowo ślizgającej się podeszwy. To nie są buty turystyczne, tylko miejsko - szpanerskie.
Adidasy w górach - w Bieszczadach OK. Ale już np. w Tatrach na mokrej skale bardzo blisko do nieszczęscia, większość podeszw takich butów jeździ jak po lodzie, nie wspomnę o trzymaniu kostki.
Ale z drugiej strony wychwalany pod niebiosa Vibram też jeździ, o czym się niedawno osobiście przekonałem :mrgreen:

Dott
28-09-2006, 13:05
A ja w glanach chodziłam i gleby nie zaliczyłam =P
A co do 'miejskich turystek' to czasem wymiękam widząc taką 'miss' w japonkach czy SZPILKACH!!
Tak, tak raz widziałam!!
Ja wiem że moda, modą ale taki 'szpan' na szlaku to raczej wywołuje śmiech i politowanie =)

Piwko dobra rzecz byle by puszek nie wywalać byle gdzie :)

Derty
28-09-2006, 16:16
Mały "sznapsik", czy inny " rozweselacz" nie zaszkodzi :smile: Sam w chłodne dni zabieram do plecaka piersióweczkę z własną nalewką ;-)

Z ankoholem jest tak, że póki się nie sięgnie granic swojej wytrzymałosci, to w trakcie łazęgi dodaje nieco mocy i ciepełka. Ale ja już mam za sobą doświadczenie pt gul wódeczki przy wychłodzeniu i skrajnym wyczerpaniu. Nie radzę sprawdzać nikomu, co się wtedy dzieje ;> ale zapewniam, że moc znika z człeka całkowicie:( Dlatego zupełnie mnie nie dziwował obyczaj na kursie przewodnickim, że nawet kropelki piwka nie wolno było łyknąć w trakcie wyczynów terenowych.

Derty
28-09-2006, 16:26
Ale z drugiej strony wychwalany pod niebiosa Vibram też jeździ, o czym się niedawno osobiście przekonałem :mrgreen:
Bo z Vibramem jest tak: właścicielem znaku i patentu jest zdaje się LaFuma. Chwalą się, że mają tego coś koło 50 odmian i rodzajów, projektowanych do różnych warunków. Lód i zima, skała i zima, lato i glina, lato i piach itd, itp. Zwykły śmiertelniak się nie połapie :D Ale wszystkie Vibramy maja jedną wadę :/ - łatwo się ścierają na betonowych podłożach.
I tak oto, gdy nie dobierze się właściwej struktury i rzeźby podeszwy do warunków, to bywa, że nas buty zawodzą.
U sprzedawców jakoś nie udało mi się uzyskać nigdy informacji o typei Vibramu na danym obuwiu. Czy to do tego czy do owego terenu... Pozostaje nam jedynie iść, iść bez końca i o każdym przypadku zaskakującego poślizgu informować innych, gdy przymierzają się do zakupu bucików:D
Moje LaSportivy jeżdżą na wszystkim :P Lubię moje łyżewki....

malo
28-09-2006, 16:31
Dlatego zupełnie mnie nie dziwował obyczaj na kursie przewodnickim, że nawet kropelki piwka nie wolno było łyknąć w trakcie wyczynów terenowych.
JESTEM ZA.
Nie tylko podczas kursu przewodnickiego.

muflonpl
28-09-2006, 16:48
hmm jesli chodzi jeszcze o glany to wrzuce swoje 3 grosze mianowicie kupilem swoje juz jakies 5 lat temu przeszly bardzo wiele trzymaja sie bardzo dobrze do dnia dzisiejszego w nich chodze.Zazwyczaj caly rok rzadko kiedy ubieram inne.I wcale na nie nie narzekam nigdy nie mialem problemu ze stopami.W gorach jak dal mnie sprawdzaja sie rewelacyjnie stopy mam juz przyzwyczajone moge chodzic wiele godzin nawet w mokrych butach a i tak brak jakichkolwiek odparzen czy odciskow/obtarc nie zamienilbym ich na nic innego no moze z wyjatkiem butow wojskowych.Nie sa to zle buty wszystko zalezy o wlasnych upodoban i predyspozycji

MF
28-09-2006, 17:31
Bo z Vibramem jest tak: właścicielem znaku i patentu jest zdaje się LaFuma. Chwalą się, że mają tego coś koło 50 odmian i rodzajów, projektowanych do różnych warunków. Lód i zima, skała i zima, lato i glina, lato i piach itd, itp. Zwykły śmiertelniak się nie połapie :D Ale wszystkie Vibramy maja jedną wadę :/ - łatwo się ścierają na betonowych podłożach.
I tak oto, gdy nie dobierze się właściwej struktury i rzeźby podeszwy do warunków, to bywa, że nas buty zawodzą.


W moim przypadku chodzi o podeszwę Vibram New Bifida - na sucho trzyma jak rzep, nawet na bardzo stromych skałach. Szorstki wilgotny granit- jeszcze jakoś. Ale na mokrej, wyślizganej płycie tragedia - raz wyrżnąłem aż zagrzmiało.

KKKrzychoo
28-09-2006, 19:11
Nawet raki mogą sie poslizgnąć. Ja sie uprę i nie dam przekonać. Dobre buty to w górach podstawa. Ciekaw jestem jak właściele lekkich "addidasków" wychodzą cało w wypadku nagłej ulewy. Nie ma chyba nic gorszego niż mokre buty i stopy. Momentalnie robia sie pęcherze. Oczywiście w addidaskach chodzic można i chodzi sie (na płaskich bieszczadzkich szlakach)nawet lepiej niz w mocnych trekkingowych butach... Ale do czasu. Ja osobićie też jestem minimalistą jeśli chodzi o sprzęt ale w buty to zainwestowałem dużo (są warte 2 razy więcej niz cała reszta gratów). Mocna skóra licówka, przktycznie jeden kawałek (tylko napietek doszyty), do tego membrama gore-tex i oczywiście podeszwa VIBRAM. Jestem naprawdę zadowolony. Buty trzymają sie nawierzchni naprawde dobrze (wyjatek mokre korzenie i lód ale na tym nic sie nie trzyma) i NIGDY (!) nie przemokły.

Fiaa
28-09-2006, 20:02
Co do glanów, to złaziłem w nich wiele kilometrów w górach i mam takie uwagi:
Pozytywne:
1. Rozchodzone glany są bardzo wygodne, usztywniają kostkę i o to chodzi.
2. W dobrych glanach można chodzić po kostki w wodzie i nic się nie dzieje - stopy suche.
3. Podeszwa na dobrym protektorze dobrze trzyma nawierzcnię, nie wiem skąd te gleby o których mówiła Lucyna, ale pewnie więcej turystów niż ja widziała, więc nie neguję.
Negatywne:
1. Rzeczywiście gorąco w duży upał.
2. Ciężkie i słabo amortyzują przy schodzeniu.

malo
29-09-2006, 11:51
Hej, KKKrzychoo. Raczej nie chodzi o przekonywanie. Każdy ma swoje własne zdanie, doświadczenie, swoją rację - którą nalezy uszanować. Fajnie by tylko było aby osoby o innych preferencjach nie były uznawane jako bleee... (co tu się przejawiało) bo mają w czymś tam nieco inny standard, nawet jeśli nieoptymalny.
Ja akurat nie zamierzam negować wartości butów. Ale patrzę na tę kwestię jako jeden z wielu czynników tworzących jakość chodzenia: - jakość butów, - wytrzymałość ich nosiciela, - umiejętność poruszania się, - subiektywny gust w obuwiu dający osobiste zadowolenie, - możliwości niezależne (np.finansowe, zdrowotne), - warunki atmosferyczne i podłoża. I oczywiste jest dla mnie że lepsze buty przesuwają granice moich możliwości. Raz zdarzyło mi się że musiałem założyć LEPSZE buty - gdy postawiono mi zadanie 100pkt GOT w 36h (duża część poza szlakami turyst.), bo jakoś tak mi się trafia że w góry czasem dojeżdżam w rozwalających się tanich butach. Ale jeśli nie mam tak ostrych celów to spokojnie radzę sobie na tanim sprzęcie, znam swoją wydolność i obniżenie wygody traktuję jako trening utrzymania formy. Może to nieco masochistyczne, ale za to dokładnie wiem na co mnie stać. Także dzięki takiemu podejściu mogłem przejść z córką i plecakiem przez bieszczadzkie szlaki i szczyty.
Zresztą podobnie z innym sprzętem - np. śpiworem. Mógłbym bez problemu kupić nieco lepszy (np. do -5 C), ale wybieram nieco przechłodzić organizm przez kilka dni. A potem to już się przyzyczajam, a nawet mogę spać bez śpiwora.

lucyna
01-10-2006, 18:48
Niby masz rację. Można uszanować każde zachowanie i ubiór. Niestety mam z tym dziś pewien problem. Widziałam bowiem panią przewodnik biorącą grupę z Soliny ubraną w: czerwone spodnie płócienne wyprasowane do kanta, czerwony golf z włóczki, sznury korali conajmniej trzy, duże zwisające kolczyki podobne do korali, czerwony polar stowarzyszenia Karpaty i eleganckie, skórzane pólbuty na wysokim aczkolwiek szerokim obcasie. :roll:

deszcz1
01-10-2006, 19:20
Nie straszcie mnie.Właśnie zakupiłem buty.Wydałem 1/3 niewysokiej pensji na nienajdroższe buty.Dotąd łaziłem w butach "sportowych".Wiecie, takich po 50 złociszy.Tak wyekwipowany przeszedłem dwukrotnie w tygodniu z Rajskiego na Wetlińską, raz stokówką przez Zatwarnicę, a raz Zielonym i dalej przez Smerek.Acha, polazłem w tych "pantofelkach";przez Tworylne, Krywe do Chmielu.W końcu pociąłem karimatę i zrobiłem z niej wkładki( niczego sobie).Buty rzecz jasna po przowrocie lądują na śmietniku.Bolało ale było super.

człowiek z lasu
02-10-2006, 10:04
ja sobie kupiłem buty Hi-Tec za 250 zł. Jestem z nich bardzo zadowolony - są super wygodne!! dodam, że to cena promocyjna. Może nie są idealne ale jak dotad się sprawdzają. Jak ktoś jest zainteresowany to promocja wciąż trwa w sklepie "Azymut" (Alpinus) w Ustrzykach Dolnych.

yasiolek
02-10-2006, 21:07
ja mam lafumy - i bardzo dobrze mi sie w nich łazi - choć powiem ze początkowo troche obtarły ale tak to jest jak sie ubrało przypadkiem cienkie skarpetki - zapomniałem przebrać jak wysiadałem z autobusu i szedlem Lubogoszcz w Beskidzie Wyspowym

WueM
02-10-2006, 21:57
Ja sobie kupiłem takie buty za ileś tam set złotych (dokładnie nie pamiętam, bo to było kilka lat temu) i teraz w nich chodzi mój syn. Ma niestety taką samą nogę jak ja, ale mam nadzieję, że mu jeszcze urośnie. Mnie zostały buty takie sprzed 25-ciu lat. Kiedyś były tylko w góry, teraz używam ich do chodzenia w terenie. Latem, jak przychodzę do biura w sandałkach, to buciory zakładam na oklep. Chodzę tak 8 godzin i nic, żadnych otarć, tylko w bucie lekko wilgotno. Jaki z tego wniosek? Otóż jak masz nogi wrażliwe, to nie pomogą żadne puchy, żadna marka ani skarpety. Trzeba utwardzić sobie stopki i tyle. Będziecie sobie mogli wtedy chodzić w sandałkach i po Orlej Perci. (Przepraszam za ten wtręt z obcych stron).

Hej.

Karolina
02-10-2006, 22:07
Ja osobićie też jestem minimalistą jeśli chodzi o sprzęt ale w buty to zainwestowałem dużo (są warte 2 razy więcej niz cała reszta gratów). Mocna skóra licówka, przktycznie jeden kawałek (tylko napietek doszyty), do tego membrama gore-tex i oczywiście podeszwa VIBRAM. Jestem naprawdę zadowolony. Buty trzymają sie nawierzchni naprawde dobrze (wyjatek mokre korzenie i lód ale na tym nic sie nie trzyma) i NIGDY (!) nie przemokły.
zdradzisz jaka firma i model? szukam butów na cały rok i na łażenie non stop koniecznie skórzanych nie dam się juz nabrać na nabuk bo moje chiruca po 2 latach popękały i nadaja się na złom poza tym przemakają
Pozdrawiam

lucyna
02-10-2006, 22:12
Tylko nie kupuj salomona na wyprzedaży w Ustrzykach. Mam 3 pary ostatnio zakupione i muszę kupić nowe.Fatalne. Chodzę w rozpadających się lafumach. Są świetne, szalenie wygodne, nieprzemakalne i dobrze trzymają grunt chociaż mają rok.

Derty
03-10-2006, 10:24
Tylko nie kupuj salomona na wyprzedaży w Ustrzykach.

A który to model Salomonów taki mierny? Ja przez 7 lat próbowałem zdewastować jeden zestaw tej firmy i powiem, że porzuciłem go jeno z powodu zapachu :razz: Nie pomogło pranie ani gotowanie ani nic:P
Ale nawet protektorów nie udało mi się tak zryć, jak w Lasportivach. Salomonwy contagrip okazał się całkiem odporny na ścieranie, co przy mojej masie z plecakiem, równej conajmniej 2krotnej masie Lucyny, jest nie małym sukcesem:D

KKKrzychoo
03-10-2006, 10:27
zdradzisz jaka firma i model? szukam butów na cały rok i na łażenie non stop koniecznie skórzanych nie dam się juz nabrać na nabuk bo moje chiruca po 2 latach popękały i nadaja się na złom poza tym przemakają
Pozdrawiam

Jasne! O ile Amin nie bedzie miał nic przeciwko :razz: te moje buty to Trezeta Sappada GTX. Dla mnie są naprawdę extra, ale to oczywiste że takie buty trzeba nałożyć żeby wiedzieć że są to własnie te jedyne. Można je zobaczyć i kupić na allegro (http://allegro.pl/item128784975_buty_trekingowe_trezeta_sappada_gtx_ rozm_43.html) i kosztują ok 350 zł )w sklepie nawet 499 zł), ale osobiście odradzam zakup internetowy. Lepiej zapłacić troche więcej w sklepie niż żałować źle dobranych butów.

KKKrzychoo
03-10-2006, 10:30
A i jeszcze jedno. W ostatnich dwóch numerach NPM są testy butów trekkingowych. Wprawdzie modele są po nawet 899 zł ale warto zerknąć na co testujący zwracali uwagę nosząc buty.

bertrand236
03-10-2006, 12:01
Wiem, że nie ma głupich pytań więc pytam: Czy mógłbyś rozwinąć skrót NPM?



Przepraszam już wiem

Pozdrawiam

lucyna
03-10-2006, 12:07
Właśnie szukam pudełek salomonów. Nie znam nazw na pamięć. 1 to prosticky mid2w, 2 to antero w+ a 3 pudełko Borys zeżarł.Te 2 muszę oddać po 2 miesiącach do reklamacji, popekał szew. Noszę buty na zmianę więc mogłam je mieć coś z 30 x na nogach i to nie w górach. Patrzyłam się na pudełka obie pary butów wyprodukowane w Chinach. Może to jest na różnica w naszej ocenie.
Jeżeli mam też ostrzec przed złym produktem to muszę wspomnieć o polarze Campusa. Mam go miesiąc, a już przy szyi pruje mi się. Koszt ok 250 zł. jeszcze wiekszym szajsem okazał sięplecak K2, który po 3 miesiącach poprzecierał mi się. Najpierw rozwarstwił się, a poptem poprzecierał materiał. Już ponad 2 tyg czekam na rozstrzygnięcie reklamacji.

Polej
03-10-2006, 12:09
Myślę, że chodzi o to:
http://www.npm.pl/

KKKrzychoo
03-10-2006, 13:53
Wiem, że nie ma głupich pytań więc pytam: Czy mógłbyś rozwinąć skrót NPM?



Przepraszam już wiem

Pozdrawiam

Myślę, że chodzi o to:
http://www.npm.pl/

NPM to magazyn turystyki górskiej. Niestety w formie internetowej nie ma całości artykułów. Trzeba nabyć je w wersji papierowej.

człowiek z lasu
03-10-2006, 19:03
eh Salomon. Jedyne buty, które kupiłem i byłem (jestem) z nich zadowolony to narciarskie W tej dziedzinie nie mają sobie równych. Kiedyś kupiłem sobie sandały Salomona, które miały być niezniszczalne. w rezultacie obtarły mi stopy, a podeszwa starła sie migiem. Może na zły model trafiłem. w Ustrzykach widziałem buty salomona na promocji. próbowali mi je wcisnąć bo pewnie sięich pozbyć nie mogą, ale wystarczył jeden rzut okiem i wiedziałęm, że nic z tego nie będzie. one strasznie dziwnie wyglądają. A swoje też kosztują.

Polej
03-10-2006, 23:12
[QUOTE=lucyna;33282]
Jeżeli mam też ostrzec przed złym produktem to muszę wspomnieć o polarze Campusa. Mam go miesiąc, a już przy szyi pruje mi się.QUOTE]
Z Campusem dzieje się coś niedobrego, słychać sporo negatywnych opinii nt sprzętu. Ja chyba dobrze trafiłem - mam kurtkę Campusa wraz z wpinką polarową, używam tego oddzielnie oraz w komplecie. Nie mogę powiedzieć złego słowa, jestem bardzo zadowolony z tego sprzętu.
Ogólnie mówiąc jednak o sprzęcie "renomowanych" firm można powiedzieć, że jakość, trwałość, żywotność produktów spada. Może jest to spowodowane szukaniem niskich kosztów produkcji i przenoszeniu zakładów produkcyjnych do krajów Dalekiego Wschodu ? Wydaje się, że pomimo stosowania wręcz kosmicznych technologii w produkcji wspólczesnego sprzętu, często przegrywa on ze starymi, solidnymi, ręcznie robionymi egzemplarzami. Oczywiście jest na rynku sprzęt wytwarzany wg ostrych rygorów z dużym udziałem ręcznej pracy, jednak prócz wysokiej jakości posiada także bardzo wysoką cenę :-(
Trzeba pamiętać, aby nie nastąpił "przerost formy nad treścią" - ważne, by cieszyć się górami :razz:

Góral
03-10-2006, 23:21
Pozwólcie że zapytam czy ktoś chodzi może w butach Meindl lub Hanwag? Są cholernie drogie, zastanawiałem się czy ich nie kupić ale to spory wydatek i nie wiem czy są tego warte.

Browar
04-10-2006, 11:08
Jak chcesz chodzić tylko po szlakach to szkoda Twojej kasy chyba że masz jej za dużo ;-) Ale ogólnie to świetny sprzęt-do chaszczowania listopadowego idealny-wtedy warto.

Barnaba
04-10-2006, 12:25
Tańszy zamiennik Meindl`a to Chiruca. Są niższe, ale mają dobry krój, są modele z membraną (gore) i bez. Podeszwa chwyta się wszystkiego.... Ogólnie dobre buty do lasu (obuwie myśliwskie też robią). Jeśli nie chodzi się jarami, oraz po jeziorkach bobrowych (błoto) to są całkiem dobrym kompromisem między jakością (marką, materiałami wykonaniem), a ceną

JarekBartek
04-10-2006, 13:22
Pozwólcie że zapytam czy ktoś chodzi może w butach Meindl lub Hanwag? Są cholernie drogie, zastanawiałem się czy ich nie kupić ale to spory wydatek i nie wiem czy są tego warte.

Moje pierwsze Hanwagi (model Classic) mają już 13 lat, gładkie spody i dalej dobrze się spisują chociaż już nie w górach, bo zrobiły się zbyt śliskie. Następny model Futura to już 7 lat razem i sytuacja podobna – gdyby nie podeszwa, to prawie nie widać zużycia. Jeśli oczekujesz opinii, to moja jest taka – but do najlżejszych nie należy, ale jest znacznie powyżej przeciętnej w wielu dziedzinach, a jego trwałość robi się z czasem wręcz nudna. Ile można chodzić w jednych butach?
Odnośnie omawianego wcześniej Salomona, to napiszę tylko, że stosowana w tych butach podeszwa Contagrip jest wprawdzie bardzo miękka i szybko się ściera, ale na skale trzyma rewelacyjnie. Za to na błotnistych stokach lub stromych, żwirowych usypiskach jest znacznie gorzej. Z własnego doświadczenia - Hanwag i Scarpa (te ze średniej półki) mają bardziej uniwersalne podeszwy od Salomona. Mam nadzieję, że fatalna jakość, opisana wcześniej przez Lucynę, to tylko jednorazowa wpadka firmy Salomon, bo ja ją bardzo chwalę, chociaż nie na Bieszczady.
Patrząc jeszcze na membrany stosowane w butach, to wydaje mi się, że po bliskim kontakcie z typowym bieszczadzkim błotkiem (odmiana złośliwie przylepna), żadne płukania, czy nawet pranie w pralce, nie przywracają butom pełnej oddychalności (wodoodporność oczywiście zostaje).

lucyna
04-10-2006, 13:46
Chiriki wspominam dobrze. Wersja damska, lekkie, wodoodporne, przyczepne podeszwy, ładne ale jeden potworny mankament. Są szybko niszczące się. Noobuck popekał po 4 miesiącach, po roku były dziury. Muszę jednak stwierdzić, że swoje buty traktuję w sposób ekstremalny. Najbardziej niszczy buty wędrówka po mokrych trawach na połoninch.. Przejście kilka razy w takich warunkach i buty są na poły zniszczone. Podonie jak Karolina szukam butów trwałych ale lekkich. Te nieszczęsne salomony są lekkie i to jest ich plus. Idealne są salomony służące do biegów przełajowych ale w górach się nie sprawdzą.

lucyna
04-10-2006, 13:47
Chiruki wspominam dobrze. Wersja damska, lekkie, wodoodporne, przyczepne podeszwy, ładne ale jeden potworny mankament. Są szybko niszczące się. Noobuck popekał po 4 miesiącach, po roku były dziury. Muszę jednak stwierdzić, że swoje buty traktuję w sposób ekstremalny. Najbardziej niszczy buty wędrówka po mokrych trawach na połoninch.. Przejście kilka razy w takich warunkach i buty są na poły zniszczone. Podonie jak Karolina szukam butów trwałych ale lekkich. Te nieszczęsne salomony są lekkie i to jest ich plus. Idealne są salomony służące do biegów przełajowych ale w górach się nie sprawdzą.

Derty
04-10-2006, 17:39
hej :D
Co do Hanwagów, to jedne z najlepszych na świecie. Ja nie użytkuję takich, bo jeszcze nie wygrałem w lotto :P ale kilka znajomych osób mocno zachwala tę markę. Wiele dobrego słyszałem o modelu Yukon - około tysiąca kosztują, ale są ponoć na lata. W zasadzie wszystkie Hanwagi mają oklejone noski i boki przyszwy gumą, która dobrze się spisuje w marszu po skisłym śniegu lub w mokrym trawsku. To zaleta większości modeli trekingowych i serii alpejskiej. Mało szwów w Yukonie. To też zaleta.
Modelu Classic nie widziałem już od dawna w sprzedaży w Polsce. To buty, które ma wielu znanych mi przewodników górskich.
Ale jest tteż model Bergell - takie są najpiękniejsze, moje marzenie :)

Co do Meindlów, to ludziska chwalą Borneo Pro, ale ja myślę, że nie ma porównania;> Lepsze by były Engadin, które sobie dotykałem w sklepie i baaardzo mi pasowały:D Skórzane, wysokie cholewki, fajoskie wkładeczki przeciwpotne, no cycuś i to za bodaj 800-850 zyla, co w porównaniu z Hanwagami robi dużą różnicę. A jakość wydaje się zbliżona.

Ciężko tak radzić, bo trza wiedzieć, na co Tobie te buty...Czy chcesz w Bieszczady, czy w Alpy.

Derty
04-10-2006, 17:47
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Moje pierwsze Hanwagi (model Classic) mają już 13 lat, gładkie spody i dalej dobrze się spisują chociaż już nie w górach, bo zrobiły się zbyt śliskie. Następny model Futura to już 7 lat razem i sytuacja podobna – gdyby nie podeszwa, to prawie nie widać zużycia.

Dawniej można było zakupić oryginalne podeszwy Vibram i dać do podkeljenia u szewca. W ten sposób ratowaliśmy Himalajki i Zawraty zbytnio wyślizgane:D
Teraz to pewnie tylko bajka...
Salomony na contagripach 'jechały' na śliskim błotku, ale mniej niż wcześniejsze Skarpy i późniejsze Lasportivy. Innych porównań do współczesnego obuwia nie mam. Długie lata łaziłem na Himalajkach, ale głównie w Tatrach, a w Beskidzie okazjonalnie. Himalaje na błocku trzymały raczej dzielnie, choć, gdy było więcej tego specjału na szlaku, to orzełki mi się zdarzały :D

WojtekR
04-10-2006, 20:00
No i zrobił się wątek o butach... Skoro tak, to ja chodzę już 3 sezony w góry (także Ukraina) w "zwykłych" campusach oregon i... nie zawiodły mnie zarówno w mokrych trawskach ani w śniegu! Wydałem na nie ok. 400 PLN-ów dodatkowo zawoskowałem i zaimpregnowałem tak, że nie przemakają szybko a i dobrze odprowadzają pot (konieczne dobre skarpety np. roenery!). Chwalę sobie chodzenie w nich, bo nigdy mnie nie poraniły i nie zawiodły. Zapewne są lepsze i takowe muszę sobie sprawić na kilkutysięcznokilometrową trasę wokół Polski...ale to już inna historia. Gdyby jednak ktoś miał doświadczenia w tak długich wędrówkach (sprzęt, buty, uzyskiwanie sponsorów i inne sprawy) proszę o kontakt na prive. Będę wdzięczny i z góry dziękuję...:-D

człowiek z lasu
04-10-2006, 23:27
to widzę, ze wyprawa się szyzkuje że hej! pozostaje mi tylko pogratulować odwagi i życzyć powodzenia.

lucyna
05-10-2006, 04:52
No i zrobił się wątek o butach... Skoro tak, to ja chodzę już 3 sezony w góry (także Ukraina) w "zwykłych" campusach oregon i... nie zawiodły mnie zarówno w mokrych trawskach ani w śniegu! Wydałem na nie ok. 400 PLN-ów dodatkowo zawoskowałem i zaimpregnowałem tak, że nie przemakają szybko a i dobrze odprowadzają pot (konieczne dobre skarpety np. roenery!). Chwalę sobie chodzenie w nich, bo nigdy mnie nie poraniły i nie zawiodły. Zapewne są lepsze i takowe muszę sobie sprawić na kilkutysięcznokilometrową trasę wokół Polski...ale to już inna historia. Gdyby jednak ktoś miał doświadczenia w tak długich wędrówkach (sprzęt, buty, uzyskiwanie sponsorów i inne sprawy) proszę o kontakt na prive. Będę wdzięczny i z góry dziękuję...:-D
A jak się woskuje buty. Nigdy tego nie robiłam.

lucyna
05-10-2006, 04:57
Chciałam zaznaczyć. Niestety nie mogłam wysłąć.Jak się woskuje buty? Nigdy tego nie robiłam. Tylko stosuję impregnat.

WojtekR
05-10-2006, 10:37
Dostałem kiedyś w prezencie nikwax (ale wosk, nie impregnat, w płynie!)...Teraz jestem na etapie "polowania" na ten preparat, ale nie widzę go w żadnym sklepie zarówno obuwniczym jak i turystycznym (górskim) itp. Z konieczności ostatnio używam "zamiennika" (o ile można mówić o zamienniku? ;-) ) impregnatu nikwax -tkanina i & skóra.. Też nieźle zabezpiecza (trzeba tylko uważać, by nie stosować go na suchą powierzchnię - tylko na wilgotną, co ma duże znaczenie - widocznie głębiej wnika przy wilgoci!)... Ja jestem zadowolony: przy intensywnym chodzeniu po rosie buty trochę wilgotnieją po 7-8 godz. To chyba niezły "wynik" ...8-)

człowiek z lasu
05-10-2006, 14:32
śpieszę z informacją: Nikwax wosk jest dostępny w Ustrzykach Dolnychw sklepie Azymut na przeciwko kina Orzeł. nie widziałęm ale ktoś mi mówił że kupił.

długi
05-10-2006, 14:56
Zerknij też tutaj
http://www.e-horyzont.pl/site/?p=produkty&katid=77&offset=12
Stosuję pastę Nikwax i jestem zadowolony. Miałem też pastę norweską na bazie tłuszczu z wielorybów. Ale to była jednorazowa okazja, więcej jej nie widziałem, a szkoda, bo była dobra.
Kiedyś robiłem sam pastę - płyn woskowy. Skład był taki: wosk pszczeli, parafina w płynie rozrobione w gorącej wodnej łaźni. Nakładane na ciepło i jeszcze dogrzewane suszarką do włosów. Tak zaimpregnowałem swoje himalaje i do dziś mi służą. Przy pierwszym pastowaniu nowych butów czynność powtarzałem 3-4 razy w odstępach kilkudniowych.
Pozdrawiam
Długi

Góral
05-10-2006, 22:00
Dzięki wszystkim za porady. Chyba będę musiał jednak trochę zaoszczędzić i kupić sobie te butki. Łaże głównie po Beskidach (Mały, Śląski, Żywiecki, okolice Babiej Góry) a dwa razy do roku wypad w Bieszczady. Nie są to więc jakieś ekstremalne warunki ale dobre buty by się przydały. do tej pory chodziłem w Salomonach ale wytrzymywały najwyżej 3 lata.

JarekBartek
06-10-2006, 13:24
Góral, Derty i inni Bieszczadnicy zainteresowani cenami niemieckiej technologii obuwniczej powinni odwiedzić http://www.globetrotter.de/de/shop/rubrik.php (http://www.globetrotter.de/de/shop/rubrik.php)
Zastrzegam, że nie korzystam z tego adresu, bo buty kupuję tylko osobiście. Ceny warto jednak znać... i wiedzieć ile zarabiają importerzy.
Pozdrowienia

Góral
06-10-2006, 13:50
JarekBartek, dzięki za ten adres. Naprawdę niezły sklep, nie znałem go do tej pory. Na pewno coś tam kupię, niekoniecznie buty.:razz:

Polej
06-10-2006, 13:55
Tu są polskie strony:
http://sklep.hanwag.pl/
http://meindl.pl/

agula_ka
08-10-2006, 19:11
Niedawno dostałam maila z zestawem zdjęć. Zestaw zatytułowany "ostatnie zdjęcia w życiu". Czyli takie robione tuż przed śmiercią. Było tam np. zdjęcie robione przez okno pociągu. Pociąg na wiadukcie. Wiadukt w połowie zburzony, lokomotywa i pierwszy wagon już pionowo w dół lecące w przepaść. No i wiele innych zdjęć. To by się również nadawało... Nie wiecie tak w ogóle, czy panowie tę przygodę przeżyli?
A swoją drogą, poniekąd zgadzam sie z malo odnośnie innych ryzykujących życie ludzi. Też szaleńców, ale z dorobioną ideologią. Niekoniecznie himalaistów. Każdy kto chce w jakiś sposób zmierzyć sie ze swoim strachem, słabością ryzykuje. Jeden bardziej świadomie, inny mniej. Jeden rozbija sie samochodem na oczach milionów ludzi, inny uprawia ekstremalny sport.
Ja przeżyłam niespodziewaną burzę na Tarnicy i przyznam, że nie w głowie były mi zdjęcia. To była panika i ucieczka. Nigdy więcej nie chciałabym tego przeżyć.
No i dzieciom zamierzam wbić do głowy, podstawowe zasady.

damian
12-10-2006, 02:03
[QUOTE=lucyna;33282]
Jeżeli mam też ostrzec przed złym produktem to muszę wspomnieć o polarze Campusa. Mam go miesiąc, a już przy szyi pruje mi się.QUOTE]
Z Campusem dzieje się coś niedobrego, słychać sporo negatywnych opinii nt sprzętu. Ja chyba dobrze trafiłem - mam kurtkę Campusa wraz z wpinką polarową, używam tego oddzielnie oraz w komplecie. Nie mogę powiedzieć złego słowa, jestem bardzo zadowolony z tego sprzętu.

Ja niestety też muszę ostrzec przed Campusem... Kupiłem plecak, nietani, bardzo ładny i pakowny, świetny system nośny... ale jakość gorsza niż chińska... plastikowe sprzączki puszczają przy naciągnięciu, ta przy pasie biodrowyn wogóle nie trzymała, i pękła po 2 godzinach marszu, komora dolna rozpruła się od razu po włożeniu śpiwora, sprzączki przy paskach na ramiączkach popękały po tygodniu bieszczadowania... niestety gwarancji już nie miałem bo kupiłem na wyprzedaży i przez rok nie używałem...
Teraz powoli udoskonalam ten plecak wszywając aluminiowe sprzączki...

A buty... od 5 lat chodzę w Alpinusach nie pamiętam jaki model...(skóra, goretex, Vibram, kosztowały 600) i jeszce drugie tyle chyba pochodzę, a nie jestem z tych co chuchają i dmuchają na sprzęt...szkoda że tej firmy już nie ma, albo inaczej że to już nie ta sama firma...
Pozdro

człowiek z lasu
12-10-2006, 09:28
campus to pic na wodę. Jużmi nie raz się skarżono, że wydali kupe kasy na coś co nie jest tego warte. Mój brat na przykłąd kupił sobię buciki campusa. Goretex i takie tam ,ale co sięokazało? Ani gore ani skóra nic nie przeszkodziło wodzie rosie dostać się do środka. Zwykła, malutka, spokojniutka roska o pranku co się wygrzewa na trawce wystarczyłą, żeby koleś w sklepie w Rzeszowie nie uznał gwarancji, bo - "chodził pan po rzece". tak to już z tymi gwarancjami jest w naszym kraju niestety.

bartolomeo
12-10-2006, 09:52
koleś w sklepie w Rzeszowie nie uznał gwarancji, bo - "chodził pan po rzece". tak to już z tymi gwarancjami jest w naszym kraju niestety.

Zupełnie odbiegamy od tematu wątku, ale skoro już rozmawiamy o butach to ja także reklamowałem w Rzeszowie buty campusa (pęknięta podeszwa na pięcie) i wczoraj dostałem zwrot gotówki. O ile się nie mylę to jeżeli Twój brat kupił campusa w autoryzowanej sieci to o uznaniu (lub nie) gwarancji nie decyduje sklep. Sklep przyjmuje zgłoszenie i wraz z butami wysyła do centrali i stamtąd przychodzi decyzja. Jeżeli Twojemu bratu odmówiono uznania gwarancji już w sklepie to chyba coś jest nie tak.

Pozdrawiam
Bartek

chris
20-12-2006, 13:52
Może wrócimy na tor wątku i pozwolicie, że zagadnę... czy nie lepiej zamiast krzyżyka, jak zauważyłem, z nierdzewnej stali, czy nie lepiej byłoby wyrazić zgodę (BPN) na maszt telefonii komórkowej w tym miejscu?

Piotr
20-12-2006, 15:33
czy nie lepiej zamiast krzyżyka, jak zauważyłem, z nierdzewnej stali, czy nie lepiej byłoby wyrazić zgodę (BPN) na maszt telefonii komórkowej w tym miejscu?
O krzyżykach rozmawialiśmy na forum sporo - znajdziesz. Co do zgody, to o ile dobrze pamiętam BdPN nie wyrażał zgody na żaden (Tarnica, Smerek, Halicz). Mało tego - jak tłumaczył na łamach GC Nowiny jeden z poprzednich dyrektorów, nie może zdjąć takiej samowolki (chodziło o Halicz, bo poprzednie są poza dyskusją - zbyt długo stoją), gdyż musi się zwrócić o zgodę (!) do diecezji przemyskiej. Oczywiście łgał z premedytacją.

Jabol
14-06-2007, 11:50
Znajomy mówił ze to zdjęcie powinno sie tu znaleźć8-) Wyglada na wykonane ułamek sekundy po pierwszym uswiadamia jak wiele niebezpieczeństw czycha na wędrowców w tych górach zagubionych gdzies w ogromnej galaktyce...:mrgreen:

Tasiek
17-06-2007, 16:01
[quote=człowiek z lasu;33720]campus to pic na wodę.


chyba wszysko zależy od tego czy trafiliśmy na campus czy wyrób campusopodobny.Kurtkę ścieram czwarty rok po Biesach i Karkonoszach i trzyma sie super za to o śpiworze nic dobrego powiedzieć nie mogę szkda było wydawać kase i targać w góry to dziadostwo:smile:
Tasiek

kufel
20-07-2009, 01:16
Ciekaw jestem jak właściele lekkich "addidasków" wychodzą cało w wypadku nagłej ulewy.

W czerwcu byłem ze znajomymi, którzy pierwszy raz byli w Bieszczadach. Ja w trekingach, dwie dziewczyny w glanach, kolega w wojskowych (nikt nie narzekał na otarcia), a drugi kolega - pierwszy raz w jakichkolwiek górach, z braku obuwia cięższego kalibru, w adidasach. Na czerwonym do Ustrzyk Górnych z Tarnicy zaskoczyła nas ulewa. Jak wyszedł ten właściciel lekkich "addidasków" w wypadku wspomnianej nagłej ulewy?


Brązowo ;) Walczył dzielnie, ale w końcu zjechał kawałek.

// Jabol - geniusz :D

// Apropo Campusa, to mam od nich buty trekingowe i po 2,5 roku użytkowania w sezonie jesienno - zimowym + po Bieszczadach jestem z nich zadowolony. Najwyższą półką może nie są, ale na wygodę w nich nie narzekam, a to przecież najważniejsze. Drugą rzeczą jest plecak, zwykły 30 litrowy i faktycznie, pojawiają się przetarcia, ale też ma już ponad 3 lata i jest użytkowany prawie codziennie. Jak narazie mój kontakt z Campusem jest więc raczej pozytywny.

czternastak
20-07-2009, 01:38
A ja za gowniarza w Chinskich tenisowkach wbiegalem wszedzie w kazda pogode i tez siem da hehehehe

Karola
20-07-2009, 03:21
A jak się woskuje buty. Nigdy tego nie robiłam.


Witam,

ja impregnuję buty - można rzec, - bardzo prymitywną, lecz skuteczną metodą, - nacieram je zwykłą, białą święcą, sprawdza się to w 100%:grin:

shrek
20-07-2009, 15:16
swego czasu kolego powiedział mi swój sposób na impregnacie butów (glanów ewentualnie desantów), a mianowicie:
1. kupuje 2-3 "puszki" pasty czarnej (dozwolony każdy kolor) :pp
2. rozpuszcza w gorącej wodzie pastę w misce/wiadrze - kto co ma pod ręką i wejdą buty
3. zanurza buty tak żeby do środka nic się nie wlało
4. czeka kilka/kilkanaście godzin
i to wszystko - dobrej zabawy z pastą :D

rafcinek
22-07-2009, 00:02
Wiele na tym Forum mówiło się już nt "niedzielnych turystów", bezpieczeństwa na szlakach, zachowania się w specyficznych warunkach itd. Myślałem, że nic nie może mnie już zaskoczyć - a jednak się myliłem ! Zresztą popatrzcie sami :
http://plfoto.com/992595/zdjecie.html
Dobry fotograf- dobre ujecie
lub ....
dobry program do fotomontażu :)

POZDRAWIAM

Derty
24-07-2009, 11:02
Ale starożytny temat ożył:)

Cati
24-07-2009, 12:47
A ja jestem młoda i jeszcze chyba trochę głupia i zbyt dużo w życiu nie złaziłam i z tego właśnie powodu w najbliższym czasie nie kupię sobie superhiper dobrych i drogich butów, póki co chcę miec tylko wygodne, za kostkę itp. Pytacie czemu? To tak jak z samochodami, gdyby ludzie zamiast poduszek powietrznych mieli wyskakujące prosto w serce sztylety podczas zderzenia to by jeździli 1000% ostrożniej a Ci "niedzielni" pewnie wcale. Tak samo jest ze mną, na tym etapie doświadczenie w górach, nie chcę mieć czegoś czemu bym bardziej zaufała niż własnemu rozsądkowi. Tak samo, jak na "dzień dobry" nawet gdyby było mnie stać nie kupiłabnym sobie Ferrari.Tani sprzęt=uważaj bardziej i nie szalej, jeszcze bedziesz miała okazję się sprawdzić.

PaweleS
24-07-2009, 13:49
Cati.
Ja widzę jak to się wszystko zmieniło na przestrzeni już około 20 lat.
Kiedyś gdy było trudno zarówno o dobre buty ,plecaki i inną odzież jakoś ludzie sobie radzili z tym co mieli.
I wcale nie najgorzej.Tak więc spokojnie sobie poradzisz w miarę normalnych butach.I wcale nie jestem przeciwnikiem postępu w sprzęcie do wędrowania,ale zdaję sobie sprawę ,że nie każdego stać na buty za 400,300 albo nawet 200 zł,plecak za równie duże pieniądze.
Każdy chodzi w tym co ma.
Najważniejszy jest rozsądek.

Może niekoniecznie taki jak na tym zdjęciu z plfoto.:shock:

ludwik
26-07-2009, 20:38
I słusznie.
Dawno, dawno temu, wykonaliśmy z kumplem specjalistyczne "ochraniacze"
na łydki, czy też golenie. Ochraniacze "przeciwwilgociowe" :)))
Wykonane były z rękawów kurtek ortalionowych, zakładane w ten sposób,
że dół rękawa (koniecznie z gumką!) zachodził na but, a górna część
miała wszytą sznurówkę i delikatnie wiązaną tuż pod kolanem.
Wtedy uważaliśmy, że jesteśmy genialnymi odkrywcami
profesjonalnego szprzętu :)
Sprawdzał się faktycznie.
Jeszcze kilka lat temu - spontanicznie wykonałem takie ochraniacze
(jednorazowo, na wypad) i było o.k.
Faktycznie - czasy mamy inne, podobne urządzenia to spory wydatek.
Z drugiej strony - porządny sprzęt (np. buty) to wygoda.
Pozdrawiam

Łapi
26-07-2009, 21:19
swego czasu kolego powiedział mi swój sposób na impregnacie butów (glanów ewentualnie desantów), a mianowicie:
1. kupuje 2-3 "puszki" pasty czarnej (dozwolony każdy kolor) :pp
2. rozpuszcza w gorącej wodzie pastę w misce/wiadrze - kto co ma pod ręką i wejdą buty
3. zanurza buty tak żeby do środka nic się nie wlało
4. czeka kilka/kilkanaście godzin
i to wszystko - dobrej zabawy z pastą :D


shreku, w podręczniku harcerskim z lat 20tych było o impregnacji butów w tenże sposób szelakiem, czyli sposób stary...

Łapi
26-07-2009, 21:26
To tak jak z samochodami, gdyby ludzie zamiast poduszek powietrznych mieli wyskakujące prosto w serce sztylety podczas zderzenia to by jeździli 1000% ostrożniej a Ci "niedzielni" pewnie wcale.

Jestem twym fanem :) Właśnie wysprzedaje 197 konne auto, z kopem jak amerykanski prom kosmiczny (bank kredytopijca sie zapłacze z żalu). No autozajefajne, tylko czlowiek długo w nim nie pożyje... brakuje na wyposażeniu tych twoich sztyletów :)))

Łapi
26-07-2009, 21:35
Dobry fotograf- dobre ujecie





Złapała mnie taka burza kiedyś za Popem Iwanem, biegiem, za najbliższy najbliższy karb zbocza, bo waliło naokoło bardzo blisko często i gęsto, przenikliwie i gromko... Bez żadnego zalewania śmiertelnie blisko byłem jądra burzy. Niedaleko były wielkie stalowe tyczki, wiec nie był to tam ewenement. W Biesach takich burz chyba jednak nie ma, kilka przeżyłem, a tej się zacząłem bać jak dzieciak.

Po burzy wstałem, patrzę... i zgłupiałem. Siedziałem obok kłębu drutu kolczastego z wojny.... Głupi ma szczęście jednak :)

Albertina
31-07-2009, 19:17
o kurde:shock:

żubr
04-08-2009, 09:34
Archeologii ciąg dalszy. Pech czy głupota?

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Porazeni-przez-piorun-gdy-wedrowali-po-gorach,wid,11371498,wiadomosc.html

WUKA
04-08-2009, 17:02
Witaj Filipku ponownie!Myślę,że nigdy dość przypominania o zasadach bezpieczeństwa.Niby każdy wie co i jak,a wypadki sie zdarzają.
Taką , świetnie przypominającą o przezornosci,jest ksiażka Edwarda Marszałka "Wołanie z Połonin".Przyznam,że po lekturze troszke straszno było z domu sie ruszać!

WUKA
04-08-2009, 17:31
http://www.mati.com.pl/pinkwart/zneokolic/bezpiecz.htm

WUKA
04-08-2009, 17:32
Link dotyczy gór "wysokich"ale poczytać nie zawadzi!

żubr
04-08-2009, 18:02
Tutaj też cosik na ten temat.

http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090804/BIESZCZADY/907838900

chris
04-08-2009, 22:45
w dobrego człeka piorun nie trzepnie, jako to dziś posłyszałem w formie komentarza do zdarzenia :-D
* "dobry", znaczy też: z jakimś instynktem, choćby śladowym... :mrgreen:

Basia Z.
04-08-2009, 22:57
Czytając o tym, co powyżej mam propozycję. Ponieważ na forum często zaglądają osoby, które po raz pierwszy w życiu wybierają się w góry i szukają tu najważniejszych info m.in. nt zachowania się w górach, może warto byłoby, aby osoby z Forum doświadczone w górskich wędrówkach sporządziły takie „X przykazań dla turystów, których burza zaskoczy na szlaku”.

Ech, no właśnie sztuką jest aby nie zaskakiwała.
Ale to się tym bardziej doświadczonym zazwyczaj (nie zawsze) udaje.

Bo trzeba obserwować chmury, zwracać uwagę na to jak zachowują się zwierzęta, np. ptaki i owady.

W każdym razie ja osobiscie bardzo boję sie burzy i kiedy widzę chmurę w kształcie kowadła, lub słyszę nawet odległe grzmoty lub widzę gdzieś daleko błyski to nie czekam tylko spie... lam na dół aż się kurzy.

Pozdrowienia

Basia

Łapi
04-08-2009, 23:05
Archeologii ciąg dalszy. Pech czy głupota?

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Porazeni-przez-piorun-gdy-wedrowali-po-gorach,wid,11371498,wiadomosc.html


To nie żart niestety, w Bieszczadach w okolicach Wetliny, mój dobry znajomy zginął od uderzenia piorunem, wcale nie w górach, a na spacerze z żoną, młody fajny człowiek, osierocił dziecko. Nie ma reguły, niepojęte i strasznie przykre...

W wysokich górach jest znacznie niebezpieczniej, kiedy jest burza. Nie ma co udawać hieroja, tylko trzeba spadać, najlepiej w las.

chris
04-08-2009, 23:07
spacer z żoną, jak czytamy, niekiedy szkodzi 8)

Łapi
04-08-2009, 23:14
zaraz, zaraz, tak to było : tam gdzie diabeł nie może tam babę pośle :)

znaczy baba, w górach w czasie burzy ? Ja to chyba pisałem, uciekać do lasu...

:)

żubr
06-08-2009, 11:56
ech te baby...
Ku przestrodze ciąg dalszy losów ostatniego porażenia.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090805/SANOK/280644439

konik
06-08-2009, 12:14
Panowie, też lubię pożartować, ale tu mam wątpliwości, czy wypada.

Łapi
06-08-2009, 22:56
mea culpa, masz rację

Malenki_Aniolek
09-08-2009, 16:42
w tym roku burza zaskoczyła nas (mnie i ok 30 młodzieży) w poniedziałek na siodle przy Tarnicy. Niby te ciemne chmury zaczeły się oddalać jednak po chwili z dołu od strony Szerokiego Wierchu zaczeły iść na nas. No więc nogi za pas i jak najszybciej do wiaty która stoi przy zejściu do Wołosatego. Cali i zdrowi jednak totalnie przemoczeni wróciliśmy na górę i zeszliśmy tak jak planowaliśmy do Ustrzyk. Przeraziło mnie to, gdy czekaliśmy w wiacie przechodziły osoby, które chowały się pod parasolami lub szły w sandałkach i bez żadnego przeciwdeszczu... Ja wiem że trasa z Wołosatego na Tarnice nie jest jakaś wyczynowa ale jeśli prognozy zapowiadają popołudniowe burze to można się poświecić i zabrać ze sobą płaszcz...

konik
09-08-2009, 18:20
Niedawno idę sobie z Prełuk do Komańczy. Rano przeszła taka ulewa, że na Polanach błoto po pachy. Mam dobre buty, ale muszę omijać szerokim łukiem, iść krzakami, skakać jak rusałka... pardon: jak konik, a i tak buty i spodnie mokre i brudne do kolan. Wychodzę z Polan, schodzę w dół do Komańczy, nagle z naprzeciwka dochodzi kolonijna grupa ok. 30 dzieci w wieku średnio 10 lat. Dzieci lekko przestraszone i zmęczone. Z grupą 2 panie wychowawczynie. Wspinają się pod górę. Wszyscy, łącznie z paniami, mają klapki i sandałki na bosych stópkach. Nawet adidasa, trampka, nic... same klapki i sandałki. Zatrzymałem się i mówię do dzieci, że mają trochę niedobre buty, a panie: przepraszamy, gdzie prowadzi ten szlak? Mówię, że jeszcze trochę pod górę, dalej płasko i schodzi się do Prełuk, ale - mówię - proszę tam nie iść, bo potopicie się w błocie. Panie: naprawdę? Dziękujemy, dobrze że pan nam powiedział. Oj, pomyślałem, dobrze że moje dzieci nie jeżdżą na kolonie. A jak to się stało, że panie rano nie zauważyły ulewy, to zostanie ich tajemnicą.

piotrrz
09-08-2009, 21:48
szczytem głupoty jaki ostatnio widziałem był "" turysta"" w trampkach i z reklamówką z Biedronki(a w niej woda mineralna) w Tatrach Zachodnich.

Powiem wam ,że oglądając takich bezmyślnych ludzi coraz bardziej jestem zwolennikiem wprowadzenie opłat za akcje GOPR.

Malenki_Aniolek
09-08-2009, 22:42
I jeszcze jedno podpatrzone na Szerokim Wierchu: Rodzina w sandałkach z mineralną w rękach z na oko pięcioletnim chłopcem i na oko roczną dziewczynką na rękach... :/ Zrezygnowali po wyściu z lasu... Moze i lepiej.

kufel
10-08-2009, 21:40
szczytem głupoty jaki ostatnio widziałem był "" turysta"" w trampkach i z reklamówką z Biedronki(a w niej woda mineralna) w Tatrach Zachodnich.

Powiem wam ,że oglądając takich bezmyślnych ludzi coraz bardziej jestem zwolennikiem wprowadzenie opłat za akcje GOPR.

Wczoraj mijałem reklamówkarza w sandałach zaraz za wiatą pod Tarnicą na niebieskim....


I jeszcze jedno podpatrzone na Szerokim Wierchu: Rodzina w sandałkach z mineralną w rękach z na oko pięcioletnim chłopcem i na oko roczną dziewczynką na rękach... :/ Zrezygnowali po wyściu z lasu... Moze i lepiej.

Taaa... dwa tygodnie temu z kolei szedłem z Komańczy do Cisnej i za Wołosaniem już zatrzymało mnie małżeństwo z malutkim dzieckiem w nosidle (zero plecaka, kobieta miała tylko zwykłą torebkę). Nie pamiętam dokładnie która godzina była, ale orientacyjnie około 15-16. Mężczyzna dopytywał mnie czy daleko mają do Rabego jeszcze, na co ja tłumaczę, że na Wołosań mają jeszcze dobrą godzinę, a stamtąd sporo drogi przed nimi do Rabego. Zabiło mnie pytanie: a w Wołosaniu jest jakieś schronisko albo przystanek PKS? Ok, rozumiem, jest pierwszy raz, nie wiedział, że to szczyt, a nie wioska, czy jakikolwiek inny powód, ale wybierać się z małym dzieckiem bez żadnego przygotowania, z zerową - jak widać znajomością szlaku? Paranoja.

Polej
10-08-2009, 22:13
Co do kobiety z torebką, poniżej sfotografowałem wesołą rodzinkę wypoczywającą na Siodle przed atakiem szczytowym na Tarnicę.

WUKA
10-08-2009, 22:26
"O! w morde"-chciałoby sie powiedzieć.

kufel
11-08-2009, 00:31
Widzę, że nie tylko ja się wczoraj w podglądacza bawiłem ;)

http://img403.imageshack.us/img403/1240/podglad.jpg

http://img6.imageshack.us/img6/7958/podglad2.jpg

Klapkowcy przymusowo zniknęli z karty w chwili jej zapełnienia.

vm2301
11-08-2009, 00:56
Trampki, czy klapki przy takiej pogodzie i na takiej trasie...boso by mógł tam leźć. Ni ma co się ekscytować.

Wrzućcie panią w szpilkach i w kapeluszu z piórkiem wywijającą parasolką , to szczena opadnie;)

kufel
11-08-2009, 01:14
Trampki, czy klapki przy takiej pogodzie i na takiej trasie...boso by mógł tam leźć. Ni ma co się ekscytować.



A w przypadku załamania pogody ;>


Kapelusz i parasolkę widziałem - co prawda bez szpilek i piórka. Nie liczy się? ;)

vm2301
11-08-2009, 09:40
Nie liczy się niestety;)

W przypadku załamania pogody myślę, że równie szybko przed burzą można uciekać w trampkach, adidasach, czy tych brązowych sporto-lakierkach, czasem szybciej i wygodniej niż w obuwiu trekkingowym.
Jeśli ktoś klapki nosi na takie wycieczki, to pewnie innego letniego obuwia nie posiada, że o odpowiednim sprzęcie turystycznym nie wspomnę...a z wycieczki rezygnować, gdy już się tam jest?;)

Jabol
11-08-2009, 10:18
A niech łażą i łamią giry, wcale mi ich nie żal.Tylko niech płacą za akcje ratunkowe. Szkoda mi tylko GOPRowców którzy muszą po nich ganiać potem... Widziałem na szlaku ludzi pijanych, śpiących pełnym słońcu, prowadzających pieski różnego kalibru. Połoniny obecnie to cyrk i widowisko...
Ktoś was kiedys skontrolował na szlaku? Nie ma żadnych tablic informacyjnych na wejściach co nalezy mieć ze sobą na szlaku... Najlepiej wielkimi literami i tak nisko żeby uderzali głowani o nią. Napis powinien byc na odwrocie żeby przeczytali kiedy sie odwrócą mamrocząc pod nosem "k...mać co to było"...

WUKA
11-08-2009, 10:22
100% racji! A nawet 150%!

vm2301
11-08-2009, 10:27
Zgadza się Jabolu, ja nieco jedynie ironizuję "oburzenie" wynikające z powszechnego zjawiska, którego się nigdy nie zmieni.

Myślę, że bardziej od "nieodpowiedniego obuwia" winna jest mentalność ludzi wzywających ekipy ratownicze z byle powodu...niebawem śmigłowiec latać będzie by sraczkę tamować.
No bo ile z tych akcji, to wynik zwichnięcia, czy złamania nogi podczas "połoninowego" spaceru w klapkach?

No cóż znak czasów...i "nowoczesnego" modelu turystyki w ramach zrównoważonego rozwoju. Bo w chodząc do tego "cyrku" wydaje im się, że pomoc czeka za każdą kępą trawy...a jak nie, to przyleci;)

konik
11-08-2009, 10:38
Ktoś was kiedys skontrolował na szlaku?

Hehehe, mnie kontrolował i o mało nie zapłaciłem mandatu. To było w czasach (dawne to były czasy) gdy szlak na Halicz i Rozsypaniec przebiegał przez Krzemień, a nie tak jak teraz przełęczą. Na Krzemieniu ścieżka przechodziła tuż pod skałami, więc chciałem zobaczyć co jest po ich drugiej stronie. Wyszedłem na skałki, a tu z drugiej strony... siedzieli panowie, którzy grzecznie, acz stanowczo powiedzieli, że należy się mandat. Oczy zrobiłem takie:shock: Ostatecznie skończyło się polubownie, z obopólnym zadowoleniem, tzn. ja wróciłem na ścieżkę a oni nie dali mi mandatu. Od tamtej pory nikogo więcej z kontrolujących nie widziałem, choć bileciki kupuję sumiennie i czasem chciałbym je komuś pokazać:wink:

Derty
12-08-2009, 11:39
Hm...

Bo to jest tak z tymi łazęgami w klapkach. Wielu z nich w ogóle nie wie, po kiego lezie na te tam pagóry. Niedawno wychwyciłem kilka szlakowych tekstów 'turystów' i 'turystek'. Powtórzę dwa.
1. Droga jezdna do schroniska pod Łabskim Szczytem: 'Jak mi Kazik jeszcze raz powiesz, że mam jechać w góry, to ci k... przysięgam, że rozwód!'. Odpowiedź Kazika: 'To k... był mój pomysł?! To ty sie k... napierałaś, żeby się tu pchać po coś! Ja to p...! Wracam!'. I zawrócili:D Dobra decyzja:D Niestety rzadko podejmowana przez innych takich łazików.

2. Mamuś do syneczka: 'Ostatni raz! Pamiętaj! Ostatni raz jedziem w góry! Jak se tak porobisz w fabryce jak ja, to ci odejdzie ochota na szwendanie!!'

A właściwie to jeszcze trzeci dodam. Z ust nowotarskiego górala, który ciężką pracę przy chudobie zamienił na 'pańskie' życie mieszczucha i łąki z ojcowizny użył na 'ośrodek wypoczynkowy' dla siebie i rodziny, stawiając brzydki szałas blisko szlaku na Turbacz. Siedział przed swym 'letniakiem', zasłonięty nieco 'hajluxem' od panoramy gór i pomstował mniej więcej tak:
' Ja to przedam te bude, bo tu ni zjeść ni wódki dokupić, po wsyćko trza na dół jechać! Sie letniska zakciało!'.

I te kilka zdań z ust tych ludzi tłumaczy tak na oko 75% frekwencji w górach. Turystyka jest modna, jest w dobrym tonie wleźć na 'koronę' polskich gór, wypełniając resztę pobytu już to libacjami, już to użeraniem ze znudzonymi dzieckami. Na topie też jest mieć chatkę z widokiem. Itd, itp...
I będzie gorzej, bo gminy w wyciągach widzą 'szanse na rozwój'.

I co tu gadać? Może więcej takich cytatów ze szlaków?:D Przynajmniej robi się wesoło:P
Pozdrawiam,
Derty

robines
12-08-2009, 14:23
Oj Derty, ja w niedziele też nasłuchałem się podobnych tekstów na Krupowej. Młode małżeństwo(chyba)i ona jego opierd...niemiłosiernie: "To sa wakacje,to ma być wypoczynek? A gdzie są moje fajki w ogóle,co z nimi zrobiłeś? Nie będe nic jadła,picia też nie chce.Już nigdy z toba nie pójde w żadne góry" itp,itd.Moja dwuletnia córka mierzyła ją tak niemiłosiernie wzrokiem że po chwili zreflektowała się chyba i troszkę przycichła a po chwili mojemu dziecku...pokazała język!

malinka74
12-08-2009, 18:20
Dla mnie szczyt głupoty dał się "widzieć "w drodze na Połonine Wetlińską .Mama dała do rączki 3 letniej dziewczynce drożdzówkę i kazała iśc dalej jedząc w klapkach - a kamyki na szlaku były mokre .Nie wiem jak można ubrac tak nieodpowiedni dziecko i wymagac jedzenia w marszu pod górę .

hwat
12-08-2009, 22:54
powiem Wam szczerze, że te achy i ochy które roztaczacie nad obuwiem szwędaczy pagórskich trochę mnie irytują. Sam wielokrotnie, w deszcz, błoto, gradobicie chodziłem w nie lepszych laczkach gdyż nie było mnie wówczas stać nie tylko na buty za 500zł ale nawet na drugą parę lepszych butów do kościoła. Nie popadajmy w jakiś radykalny, pełno-butowy korporacjonizm. Naprawdę, na Tarnicę można wejść bezpiecznie i bez strat, w półbutach.

don Enrico
12-08-2009, 23:31
Naprawdę, na Tarnicę można wejść bezpiecznie i bez strat, w półbutach.
Fakt.
ale nie ubrałbym dzieciaka w klapki przed wyjściem na połoniny

hwat
13-08-2009, 00:48
przecież ta dziewczynka - ponoć 3-letnia - nie wyszłaby nawet w "superlaczkach" o własnych siłach na połoninę. Nie widzę nic złego w tym, że 3-latek je bułę i chodzi po mokrych kamieniach w sandałkach w drodze na wetlińską.

Ludzie, przecież to nie Himalaje! Widzicie jakieś tam statyczne zdarzenie i wysnuwacie jakieś daleko idące wnioski. Tekst zabrzmiał co najmniej, jakby wyrodna matka goniła trzylatkę batem po mokrych kamieniach nad przepaścią i dla utrudnienia włożyła jej do buzi bułę, żeby było ciekawiej.

diabel-1410
13-08-2009, 11:33
to nie Himalaje ale takie twierdzenie ze mozna przejsc w klapkach bezpiecznie te góry jest pieprzeniem w bambus.jeśli nie wierzysz zadzwon do GOPR i zapytaj o ilośc wyjsc do takich /klapkowiczow/.pewnie ze nie sa to jakies spektakularne akcje opisywane w prasie,ale sa codziennie.wiec wiecej szacunku dla tych gor i pracy GOPR prosze

malinka74
13-08-2009, 12:01
Dokładnie zgodzę się z Diablem - o wiele łatwiej skręcić nogę , pośliznąc się na kamieniu -no i po porwrocie z trasy po klapakach napewno więcej nogi bolą .W dodatku gruba podeszwa trekkingów ochroni nas przed odczuwaniem kamieni i jest nieśliska - pewno ze takie butki kosztują ponad 400 pln ale to wydatek na lata

vm2301
13-08-2009, 13:51
Mam wrażenie, że polemizujecie z osobami, które wcale nie polecają klapków, a nawet je potępiają...jedynie za przesadę uznają nazywanie "szczytem głupoty" jeśli ktoś nie ma na nogach "specjalistycznego obuwia"...

Nie demonizujmy problemu.

EDIT.

Nie chce mi sie szukać dogłębniej, na stronie GOPR Grupy Beskidzkiej piszą:
http://www.gopr-beskidy.pl/?page=showp&pd=32&PHPSESSID=b5c021f772d6352f6edf5a7128afde46



Wypadki, których pomocy udzielał GOPR zakwalifikowano w następujące kategorie: turystyka piesza (49; 10,6%), narty przy wyciągu (339; 73,2%), narty - turystyka (18; 3,9%), rower (4; 0,9%) spadolot / lotnia (1; 0,2%), inny (46; 9,9%), niewypełnione (6; 1,3%)

Znakomita większość to narciarze, nie dziwota, tylko 10% to wypadki podczas turystyki pieszej, a których, na chłopski rozum nie wszystkie były wynik noszenia klapków, czy innego niedoskonałego obuwia, trzeba brać pod uwagę i nieuwagę, brawurę, czy choćby bycie zwykłą lebiegą.

Więc może trza by apelować do narciarzy o szacunek do wysiłku GOPRowców?;)

diabel-1410
13-08-2009, 18:58
latem w bieszczadach buty za 400pln nie sa nieodzowne zwlaszcza na wypad jednorazowy.byłby to przerost formy nad trescia. jednak najzwyklejsze adidasy z wysoka cholewka juz zapewniaja komfort i wzgledne bezpieczenstwo ale o klapkowiczach zdanie mam wyrobione i raczej go nie zmienie(nie jest to zdanie pochlebne)

vm2301
13-08-2009, 19:14
Drogi Diable,

Pewno, że bez sensu jest maszerować w klapkach kilka kilometrów, choćby i po płaskim asfalcie, bo to niewygodne, czasem naraża nas na jakieś urazy, gdy się człek poślizgnie na krowim placku choćby, ale nikt tego nie kwestionuje.

Zapewne za głupców można by uznać niektórych niezważających na pioruny, czy nieznających terenu lub choćby celu podróży, co to lądują się w gęstwinę z dziecięciem na ręku i to kole wieczora.

Ale zaraz szczytem głupoty nazywać obrazki człeka w trampkach na jakimś deptakowym szlaczku latem, przy pięknej pogodzie?

Marcin
13-08-2009, 19:16
Nie wszyscy wzywają GOPR. Spora grupa poszkodowanych przychodzi ze szlifami rowerowymi, kontuzjami i urazami na podstacje pogotowia ratunkowego (co nie jest brane w tych statystykach pod uwagę). W Bieszczadach jest ich trzy: Ustrzyki Górne (w Straży Granicznej - tylko sezon letni), Cisna (w dawnej SG czynna cały rok), Tarnawa Górna (w przychodni - czynna cały rok).

Są to nie tylko ludzie w klapkach...
Demonizować można wtedy gdy taki klapkowicz sobie coś zrobi...,
Ani GOPR, ani Pogotowie Ratunkowe nie jest od oceniania, jest od ratowania.
Głupota nie jest uleczalna (zawsze będzie istniała), więc nie ma co lamentować. Poza tym wyżej wymienione instytucje istnieją gdyż ludziom ciągle dzieje się krzywda. Tak już po prostu jest.

Łapi
13-08-2009, 22:45
przez całe lata łazilem w dobrych butach po gorach, teraz to nawet trzy pary mam na konkretne stany przyrody. Wbrew pozorom nie ma w tym przesady :)
Jadę w gory autem i mogę taki magazyn ciągnąć.

Ale któregoś razu zachciało mi się łazic w klapkach po gorach, akurat nie w Polsce a w Chorwacji, wszyscy łażą, ja tez spróbuje...

Jak w tych klapkach wyryłem orła! Spadłem parę metrów w dół. Mało nie złamalem nogi, rozwaliłem sobie głowę i rozciąłem stopę. Ślizga się podeszwa klapka na błocie i stopa na klapku od potu. Klapki to potencjalnie mordercza zabawa.

Derty
14-08-2009, 11:03
Heh:)
Przyznam się, że też raz spróbowałem...może nie w klapkach ale w takich marnych sandałkach z delikatnej skóry. No, ale usprawiedliwiają mnie nieco okoliczności. Bo to było w Tatrach, ja na wielkim poście górskim z moim małym synkiem w Kuźnicach czas trwoniłem i moja małżonka zmieniła mnie przy pilnowaniu raz, a ja jak stałem, tak pognałem - na Skupniów Upłaz tylko i na Gąsienicowa z daleka zerknąć. Tylko tak troszeczke...i też fajtnąłem orła:P A może, Łapi, to nasz brak wprawy w posługiwaniu się klapami i sandałami w górach?:O Może to nasza głupota?:O Bez treningu tak wzuć laczki i na perci iść?:P
Zresztą...daleki jestem od nazywania ludzi głupimi tylko za obuwie. Zgadzam się z VM że raczej ci, co to w czas nadchodzącej burzy nie przerywają wspinaczki w górę, nie ratują się, zasługują na takie miano.

Lecz te texty ze szlaku, którem zacytował, są przejawem pewnej postawy wobec gór. Wynikającej z braku wiedzy, nieświadomości. Człek zaczyna się uczyć gór, gdy po raz pierwszy staje na jakimś podejściu uzbrojony po zęby w szorty, pstrykadło i klapki. Gdy go ta dziwaczna zabawa wciągnie, to po iluś tam sezonach zapragnie kupić zacne buciszcza, goretexowe wdzianko itd. To pewne. Będzie z każdym wspomnieniem stłuczeń na dupsku i mokrych gaci przyklejonych do skóry, jeszcze bardziej pragnął uniknąć tamtych niemiłych chwil. No i wreszcie...trafi na ten wątek Forum:P To też go do czegoś może zobliguje?
Ja swoje pierwsze zimowe przejście w Tatrach też zaliczyłem bez raków:P Następne było już jak trzeba... 2 kg złomu przypięte do buciorów, pękające łączniki itp, itd. wszystko jak trzeba...

Pozdrawiam Bieszczadołubów i Górołazów
Derty

Derty
14-08-2009, 11:15
[...].Mama dała do rączki 3 letniej dziewczynce drożdzówkę i kazała iść dalej jedząc w klapkach[...]
To tak, jak z tym tekstem z jednego obozu wędrownego. Postój na jakichś górskich ścieżynkach, gorąco, pocisko się leje i ktoś pyta 'Ma ktoś coś do picia?', a odpowiedź 'Nie, ale mam kanapki z żółtym serem, chcesz?'.
Pozdrawiam,
Derty

asia999
27-08-2009, 20:28
właśnie całkiem niedawno wchodziliśmy na jedną z Połoninek tak całkiem po stonkowemu - w sandałach lub adidaskach (w tym dziecko i moja mama po 60-tce) :mrgreen: i tak szczerze powiedziawszy, to biliśmy na głowe w tym wchodzeniu niemałą częśc uzbrojonych po zęby w te różne super, hiper ubrania, obuwie i kijki turystów co się zowie. Niestety zwały tłuszczu, karmione w fastfoodach i wożone na codzień autkiem pupy (żeby nie powiedziec brzydko...;)) nawet odziane wg najnowszych i najbardziej wskazanych kanonów mody i wygody turystycznej nie zastąpią zwykłej ostrożności, szacunku do przyrody i odrobiny kondycji. A gdy na szczycie pewien obuty i ubrany odpowiednio młodzieniec z westchnieniem ulgi stwierdził, że chyba mu nogi odpadną, moja mama tylko się pięknie do niego uśmiechnęła...

nogę można skręcić i na chodniku i na posadzce i nawet wstając z fotela.
a ludzie w bieszczadach mieszkali, żyli i chodzili po górach na długo przed współczesnym obuwnictwem...;)

co nie oznacza jednak, że zawsze, wszędzie i o każdej porze roku można się w tych przysłowiowych sandałach wdrapywac:mrgreen::mrgreen:

pozdrawiam

piotrrz
30-08-2009, 23:52
A co powiecie na maszerującego jegomościa w skórzanej kurtce i adidasach po Bukowym Berdzie z wielką parasolką :shock:

Jabol
31-08-2009, 00:18
A co powiecie na maszerującego jegomościa w skórzanej kurtce i adidasach po Bukowym Berdzie z wielką parasolką :shock:

że ukradł mój pomysł? ja miałem zamiar we fraku i cylindrze i parasolką przez ramię...

malinka74
31-08-2009, 09:49
A co powiecie na maszerującego jegomościa w skórzanej kurtce i adidasach po Bukowym Berdzie z wielką parasolką :shock:
Ja widziałam gościa tylko z ogromną parasolką - niósł ją na wierzchu niewielkiego plecaka

asia999
03-09-2009, 18:27
a czy parasolka też jest notowana przez GOPR jako główna przyczyna wypadków?:shock:

vm2301
03-09-2009, 22:13
Już wcześniej sporo pisałem, że przykłady tu prezentowane absolutnie nie są adekwatne do tytułu wątku.
Pisząc o tych różnych pierdołach totalnie dezawuuje się słowo "głupota".

Jestem ciekaw, jakiego słowa autorzy relacji z bliskich spotkań 3 stopnia z parasolnikiem, czy gostkiem w adidasach użyliby w sytuacji, gdy ludzka głupota narażałaby życie dzieci na ten przykład?
Idiotyzmem? Mało! Może wzmocnimy przymiotnikiem "zajebisty"?


Zacznijcie jeszcze pisać o łażeniu w jeansach, zwykłych skarpetkach frotte
i nietermooddychalnej bieliźnie, że o głupocie zakładania reklamówki na łeb, gdy pada nie wspomnę...



Powinno się ten wątek połączyć z innym, istniejącym gdzieś tam pod nazwą bodajże "Bieszczadzki obciach"...

...bo wątek o głupocie takim właśnie obciachem się staje;)


Pozdrawiam:)

asia999
04-09-2009, 22:17
Gdybym wiedziała dokąd to bym wysłała VM-owi czekoladki za ten post :mrgreen:

że selekcja ubraniowa jest w modnych klubach wielkomiejskich to słyszałam, ale że dotarła w Bieszczady to bym się w życiu nie spodziewała.:-?:cry:

vm2301
05-09-2009, 09:38
Zjemy gdzieś w Bieszczadach...;)

asia999
06-09-2009, 17:43
Odważny ten VM...;):razz:
A jeśli ja zrobię taki numer, że przyjdę w sandałach i z parasolką a czekoladki będą w obciachowej bombonierce z małym białym kotkiem na okładce?:mrgreen:
czy masz wystarczająco mocne nerwy, żeby temu podołać?

pozdrawiam pozdrawiam pozdrawiam :grin:

vm2301
07-09-2009, 21:16
To ja sobie wtedy ubiorę szpilki, kapelusz i jeszcze piórko w dupkę wetknę...;)

włóczykij
08-09-2009, 21:42
To ja sobie wtedy ubiorę szpilki, kapelusz i jeszcze piórko w dupkę wetknę...;)
zara, zara, sądząc na podstawie opisywanej "kreacji" ... ty chyba planujesz jakąś parade równości na Wetlińskiej .... :mrgreen:

konik
08-09-2009, 22:27
To ja sobie wtedy ubiorę szpilki, kapelusz i jeszcze piórko w dupkę wetknę...;)

A fotki będą?

asia999
08-09-2009, 22:38
aaa tam zaraz parada równości :mrgreen:
po prostu I Bieszczadzkie Jedzenie Czekoladek w Stroju Mało Odpowiedzialnym;)

chris
08-09-2009, 23:42
i tak to, "Bieszczadnikom", moment chemii netowej, odwala, LOL ... :-P

PaweleS
09-09-2009, 08:37
Ale za to jak fajnie odwala :)
Lubię jak tak odwala :)

A z drugiej strony jak to inaczej pod względem tzw. ubioru turystycznego wyglądały Bieszczady jakieś 20 lat temu.
Wtedy o ile pamiętam nikt się specjalnie nie zastanawiał kto jakie ma buty ,kurtki etc.
Miał to co mozna było dostać w sklepie a że mało można było dostać w sklepie
to i mało miał.
Nie,wcale nie tęsknie za tamtym czasem.
Troszkę czasem mierzi mnie ta "turystyczna moda" bo nie zawsze chodzi tu tylko i wyłacznie o bezpieczeństwo tudzież wygodę turysty.
Cóż jak śpiewał Dylan "... times they are a changing..."
Pod każdym wzgledem.

Jeszcze nie stary piernik :)

Pozdrawiam

PaweleS
09-09-2009, 08:38
Ale za to jak fajnie odwala :)
Lubię jak tak odwala :)

A z drugiej strony jak to inaczej pod względem tzw. ubioru turystycznego wyglądały Bieszczady jakieś 20 lat temu.
Wtedy o ile pamiętam nikt się specjalnie nie zastanawiał kto jakie ma buty ,kurtki etc.
Miał to co mozna było dostać w sklepie a że mało można było dostać w sklepie to i mało miał.
Nie,wcale nie tęsknie za tamtym czasem.
Troszkę czasem mierzi mnie ta "turystyczna moda" bo nie zawsze chodzi tu tylko i wyłacznie o bezpieczeństwo tudzież wygodę turysty.
Cóż jak śpiewał Dylan "... times they are a changing..."
Pod każdym wzgledem.

Jeszcze nie stary piernik :)

Pozdrawiam

asia999
10-09-2009, 22:36
hmm....no już się cieszyłam na to jedzenie czekoladek z VM w szpilkach i piórkiem w...;)a tu chris, że bieszczadnicy, że odwala, ze chemia, że LOL...a tak się cieszyłam, tak się cieszyłam....:cry::mrgreen::mrgreen:

no dooooobra, to wypowiem się najpoważniej jak umiem:wink:

Zgadzam się z PawlemeS, że w "turystycznej modzie" nie zawsze chodzi tylko i wyłacznie o bezpieczeństwo tudzież wygodę turysty. Naprawdę znam i doceniam wygodę chodzenia w górach w butach do tego przeznaczonych. Ale znam i doceniam też przyjemnośc (tak!tak! przyjemność) chodzenia po nich w sandałach i zwykłym ubraniu. Zresztą wielu w tym wątku (i nie tylko w tym) też się jakoś tak kategorycznie przed butami "nizinnymi" w górach nie broni. Ale mam czasami wrazenie że te gadki niektórych o butach (nie tylko tu na forum) to z jakiejś dziwnej dla mnie chęci podniesienia rangi chodzenia po tych pięknych górach. (no bo jakie to góry na które można się w sandałach wdrapać, nie?;)).Gdybym nigdy w górach nie była to po przeczytaniu niektórych postów z tego forum albo posłuchaniu "dobrych rad" niektórych turystów na szlaku stwierdziłabym, że bez tych super butów nie mam się co w Bieszczadach pokazywac bo na sam mój widok Biesy z Czadami będą pluć na kamyki pod moimi stopami, żebym się poślizgnęła w tych zwyczajnych bucikach a wszystkie deszcze i burze z całego południowego wschodu nadciągną nad moją głowę nie przyodzianą w super kaptur od super nieprzemakalnej kurtki. Natomiast jeśli te super buty i tę super kurtkę założę to będę po prostu niezniszczalna. A w dodatku od razu stanę się prawdziwym i mądrym bieszczadnikiem. A tak naprawdę bardziej boję się, że zrobi sobie krzywdę nie ten, który w tych sandałach czy innych mało górskich butkach z pierwszymi kroplami deszczu się wycofa z wchodzenia, ale ten, który po zainwestowaniu kupy pieniędzy w super buty i inny przyodziewek będzie lazł dalej licząc na to, że ten piorun z nieba szybciej trafi tego śmiesznego gostka w sandałach niż jego - super przygotowanego do wyprawy. Na pewno Wy też takich super bohaterów spotkaliście. Bo odnosząc sie do tytułu wątku to trochę krzywię się jeśli ktoś nazywa kogoś głupim wyłącznie z tego powodu, że ktoś nie jest ubrany wg dzisiejszych przykazan co do ubioru "prawdziwego górołaza-bieszczadnika". Bo moim zdaniem rozwaga i odpowiedzialność nie mieści się w podeszwie buta ale w głowie tego co te buty nosi. I zgodnie z tym moim własnym poglądem dzielę niezmiennie tych, których spotykam na ludzi i na buraków, niezaleznie od tego co noszą i czy lubią chaszcze czy wolą deptak nad wodą. I podczas gdy ludzi czasami cechuje niewiedza, nieostrożność i nierozwaga, burak nieodłącznie kojarzy mi się z arogancją, egoizmem, samouwielbieniem i głupotą właśnie.

tym niemniej pozdrawiam wszystkich :razz:

WUKA
11-09-2009, 08:29
Zgadzam sie z Tobą Asiu co do joty.Przemysł turystyczny musi się rozwijać jak kazda branża.Zaspakaja i snobów i zwykłych ,czyli praktycznie nastawionych na zakup,ludzi.Teoretycznie,lepsze wyposażenie daje większe bezpieczeństwo,ale gdzie głowy brak tam d..a ucierpi.

Polej
11-09-2009, 12:00
Jeśli ktoś posiada pewne doświadczenie i potrafi w zmiennych górskich warunkach zachować bezpieczeństwo własne oraz nie narażać cudzego, to nieważne jak będzie ubrany, co będzie miał na nogach. Najważniejszy jest właśnie ten aspekt bezpieczeństwa, no i oczywiście wygoda, trzeba się dobrze czuć w tym, w czym się chodzi (zdjęcie poniżej :lol:).

Marcin
11-09-2009, 13:05
Coś jest jednak w tych rozmowach o butach... :razz:
W tym momencie pojawiają się podobne problemy interpretacyjne jak w wątku "bieszczadzki obciach"... czasami dyskusja prowadzi na manowce.
ostatnio modne wśród młodych powiedzenie "daj kamienia" ( http://www.miejski.pl/slowo-Daj+kamienia ) pasuje tu jak ulał.
http://www.youtube.com/watch?v=C4C5KSnoHN8&NR=1&feature=fvwp

dorota z krakowa
11-09-2009, 17:47
Będąc w sierpniu w Tarnawie, paskudnie przecięłam stopę; w fatalnym miejscu (owej stopy) - mniej więcej w połowie. Fontanny krwi, pogotowie, szpital w Ustrzykach Dolnych, szycie mojej nieszczęsnej nogi (wielkie ukłony dla Oddziału Ratunkowego tego szpitala, oraz załogi karetki pogotowia ratunkowego z Lutowisk).
Cały następny dzień spędziłam na Tarnawie unieruchomiona uzupełniając zaległości w lekturze, zazdroszcząc wszystkim zmierzającym do Bukowca, wędrujących w butach.
W butach! Wszystko jedno w jakich - ale w Butach!!!
Ja na swoją biedną stopę nie mogłam nałożyć niczego, poza biednymi sandałkami kupionymi za grosze na targu w Dukli. Była środa. W czwartek opatuliłam moją stopę i w tych sandałkach przeszłam trasę z Tarnawy Niżnej do Sokolik. I była to najpiękniejsza, najbardziej cudowna wyprawa moja tegoroczna. Niebo błękitne po horyzont - szklana niebieska bania bez jednej chmurki, szaleństwo kolorów i zapachów kwitnących łąk. Żywego ducha. Szłam po świeżych tropach niedźwiedzia (który zapewne obserwował mnie z bezpiecznej odległości)...
I tak sobie myślę, co powiedziałby o mnie bieszczadzki turysta w luksusowych górskich butach, z całym szpanownym ekwipunkiem, gdyby mnie spotkał w tych sandałkach, na końcu świata, i w takim pejzażu.
Zdobywanie szczytów (głupoty)?

coshoo
11-09-2009, 18:18
Trzeba było chodzić w pr0 górskim obuwiu to byś nogi nie rozcieła http://www.freesmileys.nl/Emoticonspagina's/EMOTICONS/smillies/gevoelens/36_1_13[1].gif

dorota z krakowa
11-09-2009, 19:06
Trzeba było chodzić w pr0 górskim obuwiu to byś nogi nie rozcieła http://www.freesmileys.nl/Emoticonspagina%27s/EMOTICONS/smillies/gevoelens/36_1_13[1].gif
Ja niestety rozcięłam nogę w hoteliku na Tarnawie następując nieostrożnie na worek ze śmieciami (okropnie prozaiczne); w owym worku była puszka po konserwie, którą spożyliśmy na obiad.

Polej
11-09-2009, 19:42
Skoro tyle mowy o obuwiu, Tygodnik Podhalański sprawdził w jakich bucikach chodzi się po tatrzańskich szlakach:
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/index.php?mod=news&strona=1&kat=31&id=&typ=g&id=5258

PaweleS
12-09-2009, 10:59
Mimo wszystko uważam ,że jest jednak ogromna róznica miedzy Tatrami a Bieszczadami.
Po pierwsze rozsądek.
Po drugie rozsądek.
Po trzecie rozsądek.
Na końcu zaś umiar w osądzaniu innych.
Są miejsca gdzie można chodzić w prawie każdym obuwiu,nawet w górach.
Są też takie w których buty powinny spełniać określone wymogi i niekoniecznie
to muszą być "buty do chodzenia po górach".
Choć sandałki na nogach turystki na przełęczy Świnickiej jednak raziły .
I to nie w kontekście mody ale jednak bezpieczeństwa.

Pozdrawiam.

malinka74
12-09-2009, 11:10
Dorotko dzieki Bogu ,że w nieszczęściu pomogli ludzie .Zaintrygowałaś mnie ta drogą - chętnie bym się wybrała - ale wielki szacunek dla Ciebie - ja gdybym zobaczyła tropy niedzwiadka zwiałabym do hotelu na skrzydłach - po prostu się boję .

asia999
12-09-2009, 17:34
no właśnie o to chodzi, że rozmawiamy tu o Bieszczadach a nie o innych górach, bo na tatrzańskie szczyty raczej bym się w sandałach nie wybrała.


Coś jest jednak w tych rozmowach o butach... :razz:
W tym momencie pojawiają się podobne problemy interpretacyjne jak w wątku "bieszczadzki obciach"... czasami dyskusja prowadzi na manowce.
ostatnio modne wśród młodych powiedzenie "daj kamienia" pasuje tu jak ulał.

Marcinie...bo z rozmowami tutaj jest jak z łażeniem po Bieszczadach - sto razy byliśmy w jakimś miejscu a i tak z takim samym zapałem pójdziemy tam 101 raz...:-P a schodzenie na manowce bywa i tu i tu równie przyjemne..;)


I tak sobie myślę, co powiedziałby o mnie bieszczadzki turysta w luksusowych górskich butach, z całym szpanownym ekwipunkiem, gdyby mnie spotkał w tych sandałkach, na końcu świata, i w takim pejzażu.
Zdobywanie szczytów (głupoty)?

no pewnie by stwierdził, że ta noga to wina sanadałów i słuszna kara Cię spotkała;)... a ciekawe co miś sobie pomyślał?:mrgreen:
Mam nadzieję, że po kontuzji już nie ma sladu:smile:

pozdrawiam

włóczykij
12-09-2009, 19:21
I tak sobie myślę, co powiedziałby o mnie bieszczadzki turysta w luksusowych górskich butach, z całym szpanownym ekwipunkiem, gdyby mnie spotkał w tych sandałkach, na końcu świata, i w takim pejzażu. (głupoty)?
Wiele lat temu zrobiłem błąd i zabrałem w góry nierozchodzone buty. Efekt był taki, że po przejściu trasy Komańcza - przeł. Żebrak dosłownie nic nie chciało wejść na moje stopy.
Następnego dnia nałożyłem pary długich skarpet i pod kolanami zawiązałem je sznurowadłami, aby sie nie zsuwały. W drodze z przełęczy do Cisnej zużyłem ich 2 pary.
Tak "odziany" wkroczyłem do Cisnej ...

Jarek L
12-09-2009, 20:02
W polowie lat 80tych wybralem sie po raz drugi w Bieszczady. Poniewaz byl pozny wrzesien i zapowiadano deszcze, wzialem dwie pary butow - trampki i kalosze. Po pierwszym dniu trampki byly przemoczone, i w schronisku w Komanczy przez noc nie wyschly. Nastepnego dnia szlismy do Cisnej, wiec zalozylem kalosze. Wieczorem nogi mialem cale w potwornych bablach. Dodatkowo, przez zlosliwosc losu, zgubilismy sie, i wracajac na szlak na przejsciu pojawil sie rwacy i dosc gleboki potok. Przenioslem moja owczesna sympatie na rekach przez potok, niestety, woda wlala sie do kaloszy.

W sumie totalna rozpacz, choc nie do konca. Owczesna sympatia to dzisiejsza malzonka, ponoc to przenoszenie przez potok przelamalo jej ostatnie watpliwosci...:)

WUKA
13-09-2009, 09:27
A ja Ci,Jarku,po raz kolejny, dziękuję za przybliżanie Dalekiego Kraju.Czyta się to z największą przyjemnością.Pozdrawiam.

Jarek L
13-09-2009, 09:38
Dziekuje!

dorota z krakowa
13-09-2009, 16:47
Dorotko dzieki Bogu ,że w nieszczęściu pomogli ludzie .Zaintrygowałaś mnie ta drogą - chętnie bym się wybrała - ale wielki szacunek dla Ciebie - ja gdybym zobaczyła tropy niedzwiadka zwiałabym do hotelu na skrzydłach - po prostu się boję .

Gorąco polecam Ci tę trasę. Trzeba jechać lub iść z Tarnawy w stronę Bukowca do miejsca, gdzie kończy się asfalt. W tym miejscu w prawo droga dalej wiedzie na Bukowiec, a po lewej stronie, zamknięta szlabanem nadleśnictwa - droga na Sokoliki Górskie. Można bez problemu zostawić tutaj samochód.
Dalej po płytach betonowych, jak droga prowadzi. Po lewej stronie jeziorka (z oczywistych przyczyn nie sprawdziłam, czy są tam bobry), no i dalej, coraz bliżej widać cerkiew w Sokolikach. W tym roku oczywiście nie podeszłam bliżej, ale polecam Ci cudowne miejsce; magiczne. Kończy się olszynowy lasek, dziwnie mętny strumyczek po prawej stronie a w lewo jest ścieżka wiodąca aż na brzeg Sanu. Dziwna okololica, dziwne rośliny, spękana ziemia i ten San, który po kilku kamyczkach można przekroczyć...
Po ukraińskiej stronie jakiś budynek i cerkiew w całej swojej okazałości.
Niestety nie odważyłam się w tym roku dotrzeć do brzegu Sanu, ale dalej idąc drogą, cerkiew prezentowała się pięknie.
Doszliśmy do skrzyżowania Sokoliki - Bukowiec.
Tropy niedźwiedzia zauważyliśmy dopiero w drodze powrotnej. Pewno biedak jakoś szedł przed nami. Nie bałam się wiedząc, że bieszczadzkie niedźwiedzie, w przeciwieństwie do tatrzańskich, nie szukają kontaktu z człowiekiem - obserwują go tylko.
No a poza tym byłam z moim towarzyszem, który zawsze gotów jest mnie obronić.
Zawsze w Bieszczady zabieramy bagnet z I wojny światowej, i tak jakoś dziwnie się zdarza, że owego narzędzie nie ma w naszym ekwipunku w czasie, kiedy jest on najbardziej potrzebny.
Malino, koniecznie zobacz te miejsca. Nie typowe dla Bieszczadów.
Ale to Bieszczady prawdziwe.
Tak przynajmniej mi się wydaje.
Wszystkiego dobrego:razz:

dorota z krakowa
13-09-2009, 16:52
Mam nadzieję, że po kontuzji już nie ma sladu:smile:
pozdrawiam

Dopiero w zeszłym tygodniu zdjęli mi szwy, noga OK.
Szykuję się na Tarnawę pod koniec września:razz:

malinka74
14-09-2009, 10:04
Dorotko dzięki za polecenie tej trasy - w sumie dalej poza Tarnawą w stronę doliny Sanu nie podróżowałam - jak ostatnio bylismy miałam ochote na ścieżkę Tarnawa -Dźwiniacz - bo poprzedniego dnia zeszlismy gniazdo Tarnicy i Halicza i nie mielismy sił na więcej - ale i tak padało tak ulewnie ze nic nie wyszło z wycieczki .
A wracajac do tematu -wg mnie jest taki szczyt głupoty zwany czasowością .Ludzie chodzą na szlaki na czas - tzn nie liczą się widoki ,sciezki przyrodnicze - tylko aby zmieścić się w czasie na drogowskazie .Mnie zawsze więcej schodzi - bo robią mnóstwo zdjęć ,obserwuję przyrodę , oznaczam roślinki , podziwiam widoki ,nie chodzę szybko bo rozkoszuje się kazdą chwilą na szlaku .I nawet jak ide koleny raz trasą to zawsze jest inaczej .

Marcin
14-09-2009, 10:37
chodzenie na czas... tzn jak najwięcej zobaczyć, w jak najkrótszym czasie i przy okazji się mocno zmęczyć uważam za jedną z najpiękniejszych bieszczadzkich dyscyplin sportowych. Każdy ma prawo być głupi :razz:

Lithandra
14-09-2009, 11:35
...Zawsze w Bieszczady zabieramy bagnet z I wojny światowej...

Co to za bagnet? (z ciekawosci)

konik
14-09-2009, 11:39
wg mnie jest taki szczyt głupoty zwany czasowością .Ludzie chodzą na szlaki na czas - tzn nie liczą się widoki ,sciezki przyrodnicze

Sprawa jest bardziej skomplikowana - można chodzić szybko i wszystko widzieć, i można dreptać i co chwila przystawać, i nic nie widzieć. Jest jeszcze parę innych wariantów, ale nie o to tu chodzi, by je analizować.
Przechodząc do konkluzji - dajmy każdemu swobodę co do sposobu chodzenia po górach, tak jak jest mu najwygodniej, bez oceniania. Bo w tej ocenie zawiera się de facto stwierdzenie: mój sposób jest najlepszy, inne to szczyt głupoty. A z chodzeniem po górach jest tak, jak w ogóle w życiu: ty lubisz tak, ja lubię tak ;)

malinka74
14-09-2009, 12:55
Konik - miałam na myśli to co dokładnie napisałam - chodzenie aby zaliczyć - niewazne gdzie ale aby zaliczyć .Po prostu to mnie nie rajcuje bo co zostanie z tej wycieczki - pokonalem zegar Pttk-u wokół były jakieś góry ale jakie - no wysokie .

konik
14-09-2009, 13:27
Po prostu to mnie nie rajcuje

Ciebie nie rajcuje, mnie nie rajcuje, ale kogoś rajcuje. Może lubi się sprawdzać, może lubi się porządnie zmęczyć? To też ważne :grin:

Ps. A co powiesz na Bieg Rzeźnika, czyli bieszczady biegiem? Z tego punktu widzenia to dopiero powinien być szczyt głupoty ;)

malinka74
14-09-2009, 15:07
Coż za bardzo mnie Bieszczdy fascynują na tempo biegiem - a co do Biegu -hm chyba bym go traktowała jako sport ekstremalny czy obóz przetrwania niż pobyt turystyczny .Cos w stylu jaskini czy zdobycia Mnicha w Tatrach

dorota z krakowa
14-09-2009, 17:11
Co to za bagnet? (z ciekawosci)

Ten bagnet może nawet jest nieco starszy. Znalazł go? Zdobył? A może odziedziczył ojciec mojego partnera. Historia niejasna.
Bagnet jest osadzony profesjonalnie w oprawce (zamykanej). Jest nieco pordzewiały - ma kilka czerwonych zacieków, co pobudza moją wyobraźnię...
Postaram się dowiedzieć nieco więcej o historii tego bagnetu.
Napiszę na pewno.

włóczykij
14-09-2009, 21:53
Każdy ma prawo być głupi :razz:
Wiem, że trochę nie w temacie, ale napiszę. Bardzo lubię różne sentencje. Mam mały zbiorek.
Dopisuję do zbioru: "Każdy ma prawo być głupi"
Proste i Genialne:mrgreen:

konik
15-09-2009, 12:31
Po prostu to mnie nie rajcuje bo co zostanie z tej wycieczki - pokonalem zegar Pttk-u wokół były jakieś góry ale jakie - no wysokie

Rozumiem Malinko co miałaś na myśli - Bieszczady, i w ogóle góry, są za piękne, by po nich biegać. Nie powinniśmy ich połykać, powinniśmy się nimi delektować - łyk po łyku, kęs po kęsie... noga za nogą, roślinka za roślinką, widoczek za widoczkiem… Dlatego sens chodzenia po górach widzisz tylko wtedy, gdy jest czas na robienie mnóstwa zdjęć, obserwowanie przyrody, oznaczanie roślinek, podziwianie widoków, rozkoszowanie się każdą chwilą na szlaku.
Ale moim zdaniem dokonujesz tutaj dużego zawężenia sensu chodzenia, tak naprawdę Twoja definicja kwestionuje także np. chodzenie w mgle (nic nie widać więc po co), deszczu (podobnie, albo i jeszcze gorzej), w zimie (odpada oznaczanie roślin i praktycznie obserwowanie przyrody bo przykryta śniegiem, trudno się nawet zatrzymać bo zzzzzimmmmnooo! itd.), no i oczywiście odpada pokonywanie długich dystansów, bo szybko…
W Twoim rozumieniu góry winniśmy traktować wyłącznie jako miejsce, gdzie możemy doznawać estetycznych i poznawczych wzruszeń, ale już nie jako miejsce, gdzie także możemy się po prostu sprawdzić. Ale jeżeli nie tu, to gdzie? Właśnie w górach możemy wzmacniać siłę woli, walczyć ze zmęczeniem, zniechęceniem, wygodnictwem. Oczywiście, nikt nie mierzy nam czasu i na końcu nie dostaniemy medalu za dystans, ale też czasami potrzebujemy się po prostu solidnie zmęczyć. Dla zdrowia fizycznego i psychicznego! W górach człowiek się nie tylko sublimuje, ale i hartuje.
Ja chodzę po górach już trochę lat. Chodziłem różnie - noga za nogą, ucinając sobie po drodze drzemki (wiesz jak smakuje na połoninie?), ale i robiąc po 35 km dziennie. Od czasu do czasu wyznaczam sobie taką trasę, by... jak najwięcej zobaczyć. Tak tak, to nie jest sprzeczność.
Podsumowując: uważam, że szybkość chodzenia nie decyduje o wszystkim. Jeśli ktoś po prostu tego nie czuje, nic mu nie pomoże. To trochę tak jak z kimś, kto nie czuje sztuki - choćby stał przed obrazem i 5 godzin, nie będzie wiedział o co chodzi. Za to ktoś inny potrzebuje 15 sekund i jest pod wrażeniem.

Na koniec mała historyjka - wyszedłem kiedyś na długą trasę o 5 rano. Mgła była taka, że ledwo widziałem własne buty. Zimno, wiał silny wiatr, który przeganiał tą mgłę i niskie chmury w tę i wewtę. Dodatkowo 99% trasy wiodła lasem. Jako taka widoczność pojawiła się dopiero około południa, trwała z godzinę, po czym spadł ulewny deszcz. Szedłem w nim kilka kolejnych godzin. Według Twojego rozumienia popełniłem w tym dniu same szczyty głupoty: musiałem iść szybko, musiałem kontrolować czas, nic nie widziałem bo szedłem w mgle, potem deszczu. Prawie nie było jak się zatrzymać. Ale jak myślisz, czy ta wędrówka dostarczyła mi wrażeń? Dostarczyła, i to jeszcze jakich!

PS. Przepraszam za przydługi wpis, ale jest i dobra wiadomość – nie musi się tego czytać :razz:

WUKA
15-09-2009, 12:46
Ale czyta się z ogromną przyjemnością , bo Twój wywód jest jak najbardziej słuszny!Potwierdzają to moje doświadczenia!

malinka74
15-09-2009, 13:16
Koniku - długie trasy jak najbardziej - mój rekord 11 godzin na szlaku - dłużej nie mogłam bo dzień był już z tych krótszych .A co do chodzenia we mgle - to samo w sobie jest cudownym i niepotarzalnym przeżyciem - góry są dla mnie czymś cudownym wręcz świętym - stąd każda chwila na szlaku ma swój smak .No i klimat bycia bliżej nieba - mnie po prostu nastraja melancholijne ale nie smutno .Cóż są ludzie którym nie dajesie tego czuć .
Co do deszczu - hm to są góry i on sie zdarza ale to też dla mnie cudne gdy stuka o kaptur , kapie z buków czy świerków - no i ta wilgoć , mgly ,parujące lasy .
A co do zimy - przyroda w zimie nie znika - jakże ciekawe są tropy na sniegu ,czapy na świerkach ,szadz na wszystkim - przecież to piękne i też mnie zachwyca .
A co do sprawdzania - samo przejście jakiejś załozonej trasy jest już sprawdzeniem kondycji - ze dalismy radę , choć pod koniec bolą kolana :!:

iaa
15-09-2009, 13:23
No i góry pogodziły. Pax vobiscum. Przyjemne te Wasze dywagacje. Dziękuję za jesienne klimaty - niepowtarzalne, podobnie jak wszystkie inne :-).

malinka74
15-09-2009, 13:34
Iaa ale mysmy się nie kłocili aby godzić - ot wymieniamy poglądy jak przy ognisku przy schronisku z piwkiem w ręce wieczorem ;)

piotrrz
19-09-2009, 23:51
eeee tam
co tam adidaski, czy sandały.
Najnowszy trend mnie rozwalił. Jak zobaczyłem tłum emerytów wychodzących na M.Rawkę w czymś podobnym do drewniaków (klapki) tylko że z plastiku, w żarówiastych kolorach :shock:

WUKA
20-09-2009, 00:38
Ale weszli i..zeszli o własnych siłach?No i dobrze!

Konrad783
30-09-2009, 11:48
A mnie ostatnio ubawiła całkiem ładna dziewczyna na bukowym berdzie zaraz przy zejsciu do mucznego, nie chodzi o buty czy sandały, uparcie szła w stronę tarnicy w spódnicy mini. Strasznie żałowałem że nie miałem siły sie wracac i popatrzec jak sobie radzi z wystającymi graniami.

Lithandra
30-09-2009, 14:13
Hmm, az sie milo robi jak sie o te "granie" wyobrazi... ;)

Jabol
30-09-2009, 14:24
...a Wy dalej jak fetyszyści o tych butach:)))
kiedyś znajoma poprosiła żebym zrobił mały przgląd roweru jej syna.Przyjechał... ogladam maszinu...-chłoopie! ty wogóle nie masz hamulców-mówię ze zgrozą
a młody filozoficznie: -a co to za sztuka jeździc z hamulcami? ;)
moze ci od butów maja takie same podejście?

trzykropkiinicwiecej
30-09-2009, 14:37
..ano.. zgadzam sie z przedmówcą... próbowaliście na boso?

włóczykij
03-10-2009, 10:35
[quote=trzykropkiinicwiecej;87337próbowaliście na boso?[/quote]
Tak.
Na szlaku wszystkie kałuże z ciepłym błotem są wtedy powodem wielkiego szczęścia.

agnieszkaruda
03-10-2009, 10:59
Tak.
Na szlaku wszystkie kałuże z ciepłym błotem są wtedy powodem wielkiego szczęścia.


Zgadzam się z tym i takie fajne odgłosy daje ;)

buba
03-10-2009, 16:29
...a Wy dalej jak fetyszyści o tych butach:)))
kiedyś znajoma poprosiła żebym zrobił mały przgląd roweru jej syna.Przyjechał... ogladam maszinu...-chłoopie! ty wogóle nie masz hamulców-mówię ze zgrozą
a młody filozoficznie: -a co to za sztuka jeździc z hamulcami? ;)
moze ci od butów maja takie same podejście?

no wlasnie! ja to samo slyszalam o gitarze- ze nie sztuka grac na nastrojonej ;)

Wojtek1121
03-10-2009, 19:40
W tym wątku najczęściej porusza się temat obuwia , więc pozwolę sobie umieścić zdjęcie człowieka nóg zbiegającego z Dwernika Kamienia w fajnym obuwiu , który zostawiał za sobą ślady jak Yeti. Co sądzicie o takich butach? obciach czy szpan czy też mądry wybór.

WUKA
03-10-2009, 20:01
Bo fantazja,fantazja,fantazja jest od tego...!

trzykropkiinicwiecej
03-10-2009, 22:12
..oj.. ja też coś takiego chce.. będe miał na zimę...

andrzej627
03-10-2009, 22:20
..oj.. ja też coś takiego chce..
Proszę bardzo:
Vibram Five Fingers: Discover the Barefooting Alternative (http://www.vibramfivefingers.com/index.cfm)

buba
03-10-2009, 22:52
Proszę bardzo:
Vibram Five Fingers: Discover the Barefooting Alternative (http://www.vibramfivefingers.com/index.cfm)

mozna to kupic jakos wysylkowo? rewelacja!!!! ja chce taaaaakie buty!!! koooniecznieeeeee!!!

one maja gume na podeszwie???? normalnie nigdy nie bylam jakims specjalnym "sprzeciarzem" ale w tych butach to sie zakochalam od pierwszego wejrzenia!!!

ile to cudo kosztuje??

Polej
03-10-2009, 23:21
Od 70 do 100$
http://www.e-potpourri.com/index.php/2007/07/06/barefoot-performance-footwear-by-fivefingers/

andrzej627
04-10-2009, 00:16
mozna to kupic jakos wysylkowo? rewelacja!!!! ja chce taaaaakie buty!!! koooniecznieeeeee!!!

Buba, tu masz duży wybór:
http://shopvibram.aicad2.acocms.it/shop_default.asp

buba
04-10-2009, 16:15
Buba, tu masz duży wybór:
http://shopvibram.aicad2.acocms.it/shop_default.asp

wolalabym jakas polskojezyczna wersje i ceny w zlotowkach.. ;)

andrzej627
04-10-2009, 16:35
wolalabym jakas polskojezyczna wersje i ceny w zlotowkach.. ;)
Proszę bardzo:
http://www.e-busola.pl/lizard-obuwie-five-fingers-lizard-o_l_822.html

buba
04-10-2009, 21:32
Proszę bardzo:
http://www.e-busola.pl/lizard-obuwie-five-fingers-lizard-o_l_822.html

dzieki :D ale cene to zapodali- ja nie moge..