PDA

Zobacz pełną wersję : Jesiennie i poślubnie.....



kobieta_bieszczadzka
28-09-2006, 14:44
Witam .....

jak to u mnie bywa, znów po dłuższym milczeniu, zebrałam się w sobie i chyba coś skrobnę ...:-P ... Chciałabym jakos przekazać Wam jak było nam cudnie z Łyskiem w naszej poślubnej wędrówce.... zobaczymy co z tego wyjdzie.... a narazie wrzucę kilka fotek.... oczywiście z ubiegłego tygodnia..... :mrgreen:

do przeczytania

kobita

ps. postaram się bardziej niż słowami okraszac ten temat fotkami :)

Derty
28-09-2006, 15:15
Hej :D
Ah widzę KB, że ślicznie cyzelujesz tematy wodne. To chyba od Ciebie się nimi zaraziłem :) Pięknie, pięknie focisz...
I gratuluję udanej zmiany w życiu :)
Pozwolę sobie na Forum raz: :*:*:* dla Ciebie na dalszy czas :)

i 2 malućkie foty jako skromny prezencik... :D

KKKrzychoo
28-09-2006, 19:24
hmmm....

kobieta_bieszczadzka
28-09-2006, 20:23
dzieki Derty i buziak :) :*

KKKKK >>>>>hmmmmmmmmmmmm????

bertrand236
28-09-2006, 20:28
Witam .....


ps. postaram się bardziej niż słowami okraszac ten temat fotkami :)

Ładna mgiełka w Mucznem....
Pozdrawiam

kobieta_bieszczadzka
28-09-2006, 20:31
:mrgreen: i sauna jak z bajki :) ;-) ;-) ....jak tylko je dostosuje do potrzeb forum...wrzucę więcej ... :) będzie miło się podzielić :)....

bertrand236
28-09-2006, 20:37
Dziel się, dziel. Już nie mogę się doczekać. Też tam byłem ale w sierpniu.
Pozdrawiam

KKKrzychoo
29-09-2006, 09:57
hmm... wiozłem z Wetliny w ten weekend dwoje nowożeńców... byli tydzień po ślubie. i Tak mi sie tylko skojażyło ale tylko przez chwilę.
Pozdrawiam

kobieta_bieszczadzka
29-09-2006, 11:46
No niestety nie bylismy to my.... nasz brum brum powiózł nas do domku w niedzielę..... też z Wetliny, więc prawdopodobnie istnieje opcja, że gdzieś mijaliśmy się.... ;)

KKKrzychoo
29-09-2006, 13:11
Oni tez wracali w niedziele też z Wetliny, tez po ślubie i tez do Lublina. Róznica to tylko ta że oni byli bez samochodu i Alek podał im herbate bez słowa komentarza.. dlatego pisałem że skojażenie miałem tylko przez chwilę. Zapewne też się gdzies mijaliśmy. Jak nie na trasie samochodowej to na szlaku jak nie na szlaku to w Wetlinie :)
Pozdrawiam

PS. Ale pogoda była zaj.... Piekna. Prawda?

kobieta_bieszczadzka
29-09-2006, 13:14
PS. Ale pogoda była zaj.... Piekna. Prawda?



PRAWDA :mrgreen: spełniły się nasze prośby .... :) .....


Ps. No tak nam Alek nie podałby nawet szklanki wody ;) ..... bez komentarza 8)

KKKrzychoo
29-09-2006, 13:22
PRAWDA :mrgreen: spełniły się nasze prośby .... :) .....


Ps. No tak nam Alek nie podałby nawet szklanki wody ;) ..... bez komentarza 8)
Taaak pogoda wymodlona i mam nadzieję że pozostanie taka do 20-24 . 10 wtedy tez chyba pojadę.
Co do SS. Dyskusja jako ze była zamknieta to i nie dyskutowałem o tym więc nie wiem czy by ci podał szklankę wody... Myślę że tak choć napewno chciałby sobie conieco wyjasnić. ;-)

kobieta_bieszczadzka
29-09-2006, 13:26
nie wiem czy by ci podał szklankę wody

nie no..... ja nie wątpię, że by mi podał......ja tylko zaznaczyłam, że nie bez komentarza :razz: :twisted: ...

kobieta_bieszczadzka
29-09-2006, 16:43
:-P Wracając do głównego temtu owego postu.....

Nasza jesienna podróż rozpoczęła się jak to u mnie zwykle bywa, ze znaczym opóźnieniem i na miejsce, tzn. do "Wilczej Jamy" w Mucznem dojechaliśmy już późną nocą.... Pierwyj raz zawitałam w te progi, więc szczerze nie wiedziałam co jest dookoła mnie.... dostaliśmy mały domek nad stawami.... no nie dało się nie zauważyc, że jest nad stawami, gdyz szum spadająccej wody był powalający, szczególnie dla mieszczuchów, wyrwanych z codziennego pędu miastowego, spotegowanego przygotowaniami do ślubu..... A jakie niebo, a jak się fantastycznie oddycha...... normalnie kicałam jak małe dziecko ....... W pomieszczeniach, które słusznie przyjeliśmy za karczmę, jeszcze się świeciło, więc koniecznie i natychmiast trzeba było wypić pierwsze piwo ..... po pierwsze w Biesach, po drugie po długim okresie wstrzemięźliwości, co by zmieścić się w ślubne fatałaszki 8-)..... Wejście było trudne, o mały włos nie wywinełam orła po ciemnku, przez smacznie chrapiącego Aleksa, który rozwalił się akurat na środku przejścia no i oczywiście w najciemniejszym miejscu ..... :-) .... taka pora już była, że raczej pustawo, ale piwko dla nas się znalazło .... I tak oto dotarliśmy i byliśmy i siedzieliśmy WKOŃCU w Bieskach..... a :mrgreen: "niby" wilki wyły całą noc...... /no co nie wiedziałam, że to psy ..../

Ptak
07-10-2006, 18:35
Pozdrowienia!!!!
Przypomnę się...byłem z Wami w bani:oops: :-P .

kobieta_bieszczadzka
09-10-2006, 09:54
hyhyhy wspaniała niespodziewanka :lol: to kiedy powtórka z rozrywki ? :wink: Mam nadzieje, że przyjdzie nam jeszcze spotkać się w Wilczej Jamie :) ..... pozdrawiam

kobita i łysek

KAHA
09-10-2006, 09:55
to co kiedy ciag dalszy opowiesci...?? i nastepne zdjecia...

kobieta_bieszczadzka
09-10-2006, 10:27
no postaram się dziś.... zdjęcia sa juz przygotowane ....

banana
09-10-2006, 11:11
Kobieto, cudnie fotografujesz...taka wrażliwość... muszę się powtórzyć .... po prostu.... orgazm estetyczny... czekam na jeszcze, pozdrawiam cieplutko... i liczę, że spotkamy się kiedyś w Bieszczadach... ;D

kobieta_bieszczadzka
09-10-2006, 15:51
Nie bardzo mam czas aktualnie, aby opisać dalsza część wyprawy, ale z przyjemnością wrzucę jeszcze kilka foteczek, bardzo mi miło, że podobaja się i do zobaczenia nie na szlaku .....


kobita

kobieta_bieszczadzka
13-10-2006, 12:28
Niestety szara codzienność i upierdliwość dopadły mnie z pełna mocą i może i bym znalazła chwilkę, żeby coś naskrobać, ale jak juz siadam to mi sie wena kończy .... Zresztą komu by się to chciało czytać .... :twisted: ..... chciałabym te wszystkie zdjęcia, które wstawiam opisać.... ale zasadniczo po co...... wystarczy spojrzeć i wszystko jasne :) .... A czy komuś się podobał zad......? :mrgreen: Prawda, że to piekny rudy zad :grin: .......

Kb

kobieta_bieszczadzka
18-10-2006, 10:47
Dzień drugi przywitał nas pieknym mglistym porankiem, z promieniami słońca, nieśmiało wyglądajacymi gdzies pomiedzy drzewami..... czym prędzej złapałam za aparat i hej... na zwiedzanie nieznanego..... Oczywiście odrazu zweryfikowałam swój pogląd o wyciu wilków, gdyż okazło się, że mamy domek tuz przy zagrodzie Wolfiego i Sharon /zdjęcia gdzieś powyżej/..... natknełam sie tez na rezerwę /czyli sliczne i smierdzące stado dziczków/.... A poranek był naprawdę cudny.... Bania wyglądała pieknie w promieniach jesiennego słońca..... /aktualności: bania spłoneła jakis tydzień temu :-( /








Ps. I rozumiem, że nikomu nie podobał się rudy zad :P...... Biorąc pod uwagę, ciszę jak tu nastąpiła, wnioskuje, że temat umiera smiercią naturalna ...;( .........

bertrand236
18-10-2006, 11:10
Zad się podobał, ale czy godzi sie opisywać piękno zadu tak ogólnie na forum? Toż to indywidualne odczucie Twoje ;-) /bo zrobiłas zdjecie tegoż zadu/ i nas nieśmiałych jego ogladaczy ;-)))). Tak, czy siak Weno wróć.....
Pozdrawiam

banana
18-10-2006, 12:51
Kobieto, zawsze będę Twoją fanką... ;)))

kobieta_bieszczadzka
18-10-2006, 14:07
:oops: hyhy dziękuję bałdzo, nawet nie przypuszczałam, że mam fanów :-D ;-) .....

kobieta_bieszczadzka
18-10-2006, 17:22
Piękny poranek przerodził się w równie piękny dzionek, już troszeczkę jesienny ale jeszcze pełny letniego ciepła, letnich barw i zapachów ..... Postanowiliśmy z moją "małżowinką" czyt. Łysym, że dzień pierwszy będzie super hiper lajtowy ...:mrgreen: ...czyli robimy sobie szlak cerkwi.....a co.... początek - oczywiście nie od cerkwi.... Sanktuarium Matki Boskiej Bieszczadzkiej ..... oczywiście wszystko zamknięte na cztery spusty, ale miejsce bardzo urokliwe i pełne pysznych jabłek w otaczającym kościół sadzie ....
I dalej w trasę .... autko bardzo przydaje sie na takich lajtowych wyprawach....ileż więcej mogliśmy zobaczyć, dzięki szybkiemu przemieszczaniu się przestrzennemu..... Kolejno odwiedzaliśmy cerkwie w Hoszowie, Rabem, Żłobku i Smolniku .... Wgramoliwszy się do ostatniej, zalegliśmy błogo na łąkach w pobliżu co by sie widokiem nacieszyć i chłonąc sobie...
Naprawdę nie wiem co nas podkusiło do odwiedzenie ruin synagogi w Lutowiskach, ale na takim śmietniku to dawno nie byłam, na szczęście nie obudziliśmy „rezydentów” owego przybytku ....

Łysek koniecznie uparł się, na pstrąga w Wilczej Jamie, bo wszyscy mu mówili, że najlepszy w Polsce.... ja to tylko mogę powtarzać opinie zjadaczy, gdyż z ryb to ja tylko czekoladę.... :-P ... no co innego gdyby to grzybki, boczuś i takie tam inne roztaczające niebiańska woń pyszności.... I właśnie co by miło zakończyć dzionek, wybrałam sie na rydze. Bogata we wskazówki od Pani Ani, co do ewentualnego występowania grzyba owego, ruszyłam lekką szarówką w chaszcze. Oczywiście nie dość, że młodniki rosną na dość pochyłym terenie, dywany zieleni, pomiędzy nimi okazały sie pokrzywskami sięgającymi minimum 150 cm, to jeszcze zaczęło siąpić.... normalnie żyć nie umierać.... jedynym wyjściem było fantazyjne przedzieranie sie na czworaka pod świerczkami, niekiedy przechodzące w pełzanie..... obraz prawdopodobnie przekomiczny, dla ewentualnego obserwatora, aczkolwiek miałam wszystko tak poparzone, że chyba bardziej mnie piekło to co bąbli nie miało..... :-P ..... Ale...... grzybów było masę....... mogłabym się czołgać, zbierać i robić przetwory na zimę.....bez końca..... niestety, suchość letniej pory wpłynęła na ilość zasiedlenia grzybków......... normalnie czysta rozpacz.......prawie wszystkie robaczywe..... ;-( .... mniej więcej w 1/3 młodnika dałam sobie spokój, wyczołgałam się na drogę i mokra i poparzona ruszyłam w drogę powrotną, wypraszając gości z mojej czupryny.
Co prawda moje zbiory były cokolwiek mizerne z tymi, które zamierzałam wtachać pełna glorii, ale cały smutek prysł, gdy skosztowałam pasztetu z dzika z żurawiną .... pyyyyyycha........i polecam.... jako straszny łasuch co zresztą widac :-P....