PDA

Zobacz pełną wersję : Bieszczady?a co to w ogole jest?



irmina 1
30-09-2006, 11:44
hehehe....w tym roku we wrzesniu bylam pierwszy raz w Bieszczadach...poza wiadomosciami z lekcji geografii i opowiadaniom kolegi Bizona nie mialam zadnego obrazu jak to moze wygladac i czego mam sie tam spodziewac. stwierdzilam ze trzeba skonczyc z domyslami i wybrac sie tam, w ramach odpoczynku po pracowitym lecie i znalezienia odpowiedzi na pytanie co to jest i jakt to wyglada. na "wycieczke" zabral mnie Bizon ktory ma zdecydowanie wieksze pojecie o Bieszczadach niz ja. wyruszylismy z ustrzyk dolnych w niedziele. dom i zycie nosilismy w plecakach (Bizon mial tak potwornie ciezki plecak , ze powaznie mowiac jestem pelna podziwu dla jego sily fizycznej!). pierwsze podejscie Gromadzyn...bylo wesolo, same emocje...na poczatku smiech, pozniej "ok jeszcze tylko kilka metrow" a pozniej "o Boze co ja tu robie?" . kondycja po wakacjach kiepska , zero formy...:)nocleg pod chmurka w okolicach Rowni. ognisko, nalewka babuni, krotka wymiana zdan, smiech i spac. nastepnego dnia pogoda dopisala i mozna bylo ogladac bogactwo natury w calej okazalosci. wyruszylismy na szlak - Pasmo Żukowa, droga do Czarnej, Moklik, Rosolin (jaskinia) i Polana. widoki byly naprawde mile. slady niedziwdzia na drodze, zimna woda w potoku...bylo bardzo pozytywnie( pomijam emocje zwiazane ze sladami misia!!!!!:shock: )dzien mina bardzo szybko, a piwo smakowalo tak dobrze ze nie da sie tego opisac...klimat byl niesamowity. Bizon mial maly problem z przekonaniem mnie do wody ze zrodelka i do tego bym nie wpadala w panike na widok niedzwiedzich lapek...:)ale w koncu mu sie udalo:) namiot rozbilismy w okolicy Polany. w nocy bylo rykowisko..niegdy czegos takiego nie slyszalam..bardzo fajna sprawa..głosna..hehehe w okolicy naszego namiotu byly 4 ryczace stworzenia. jeden był młody bo nie kumal bazy i nie szlo mu najlepiej. szczerze mowiac to jak go uslyszalam to zapytala m BIzona co to za ptak:) rano mgla i sliczny wschod slonca... zamglony ale uroczy. zjedlismy sniadanie, zebralismy klamoty i ruszylismy dalej. Pasmo Otrytu, Chata Socjologa, Dwerniczek. dzien byl pogodny i wesoly. szlo sie bardzo dobrze i niedzwiedzich lapek nie bylo za wiele;)w schronisku byli ludzie ktorzy milo nas przyjeli. w spokoju pochlonelismy potrzebne kalorie i uzupelnilismy zapas wody. w Dwerniczku upragniony nektar- piwo( Reds jablkowy swietnie sie przyjmuje po wysilku!!!!)i planowanie kolejnych dni wedrowki. zebralo nam sie na wspominanie starych ZHPowskich czasow i rozmyslaniach co do przyszlej pracy, nauce itd.zdecydowalismy ze pojedziemy do ustrzyk gornych i tam bedziemy wychodzic na szlaki bym mogla poznac rowniez te wyskoie bieszczady. na nasze szczescie zlapalismy stopa do Mucznego. w okolicy znalezlismy nocleg i spotkalismy znajomych Bizona-Harnasia i Wojtka. przy kominku przegadlismy caly wieczor. a rano ruszylismy z chlopakami na poszukiwanie jaskin, jam...mozna powiedziec ze poznawalam bieszczady doglebnie..heheh:)niestety przy 2 podejsciach lipa, nic nie znalezlismy, ale mimo to bylo bardzo milo. pogoda niestety nie byla najlepsza i nie dalo sie zobaczyc krajobrazu...przenocowalismy w kolejnym bardzo klimatycznym miejscu...Wojtek ugotowal jakas zupke-sklad: grzyby, cebula, fasolka, ryz, przyprawy....jadlo bylo boskie. we 4 caly wieczor sie zajadlismy!!! i z ogromnego gara nic nie zostalo na rano:) kolejnego dnia nasze drogi sie rozeszly. chlopaki udali sie do ustrzyk dolnych my do gornych. znalezlismy z Bizonem miejsce na noleg, zostawilismy rzeczy w schronisku i podreptalismy na Wielka Rawke...trase pokonalismy w 1h30min szlo sie bardzo dobrze. pogoda byla extra. wiatr byl silny ale to nie przeszkadzalo. widoki byly niesamowite. powaznie!!!!uroczo slicznie i w ogole pozytywnie!!!:-D !!!!wszystko to doprowadzilo do tego ze mielismy bardzo dobry humor. ostatniego dnia mojego pobytu postanowilismy zdobyc Tarnice...poniewaz bylismy ograniczeni czasem wyszlismy na szlak z Wolosatego. pogoda pikna!!!krajobraz cieszyl oko. po drodze mijalismy stado koni. ktore chyba potraktowaly Bizona za jakiegos pastucha i szly za nim az do plotka..hihhihihihi tego dnia szlo sie nieco gorzej..nie znamy przyczyny...ale weszlismy i tak bardzo szybko a widok wart byl tego by sie spocic!!!wiatr-silny i meczacy nie byl w stanie odstraszyc nikogo.ok 15 wyjechalam do domu( okolice Bialegostoku). podsumowujac: jak na pierwszy pobyt w bieszczadach zobaczylam bardzo duzo!!!Bizon postaral sie bym poznala bieszczady z "kazdej" strony i udalo mu sie!!!jestem bardzo zadowoloona i z przyjemnoscia tam wroce!!!ale nastepnym razem bede grzecznie chodzic po szlakach. to byl tydzien dobry na przemyslenia, wyciszenie sie i podjecie waznych zyciowych decyzji. teraz chyba (troche) rozumiem ludzi ktorzy kochaja Bieszczady!!! znalazlam odpowiedz na swoje pytanie. pozdraiwam brata Bizona i Jego zone!!!

malo
30-09-2006, 12:01
Bardzo fajnie opowiedziane Twój pierwszy raz.
Dla przypominenia sobie na odległość polecam widoki LIVE z kamer na Rawki i cerkiew w Równi, tam gdzie miałaś okazję być:
http://83.18.111.82/view/index.shtml
http://www.ustrzyki-dolne.pl/ (<-tam link na cerkiew)
:-) :-) :-)

bertrand236
30-09-2006, 22:32
Witaj na forum. Wiem, że to drugi post ale witam. Cudownie mi sie czytało ponieważ poznałem osobiscie wszystkie spotkane przez Ciebie osoby włącznie z Towarzyszem Twojej wedrówki.
Ciebie i całą resztę serdecznie pozdrawiam

lucyna
01-10-2006, 06:22
Czuje sie pomijana.Nikogo nie znam.Witam i pozdrawiam

bertrand236
01-10-2006, 15:23
No niee.... Harnaś jest z Ustrzyk Dolnych, o ile dobrze się orientuję. Toż to ino spacerek od Ciebie....

Bison
05-10-2006, 15:07
było tak jak irmina napisała... Szkoda tylko że nie napisała że usilnie starała sie mnie zabic ( takie miała tempo chodzenia po górach:) biegała jak mała kozica :)
pozdrawiam

Doczu
05-10-2006, 16:33
No tak ten garnek, krzywizna stołu oraz sam stół sugeruja mi, że to "chata która ma zostać rozebrana". Jeśli to ona, to czy dowiedzieliście się czegoś nowego w jej sprawie ?

lucyna
05-10-2006, 21:27
No niee.... Harnaś jest z Ustrzyk Dolnych, o ile dobrze się orientuję. Toż to ino spacerek od Ciebie....

Tak przez przypadek go poznałam gdy z Madzią szukałyśmy pewnego potwora[nie odbierała telefonów] o imieniu zaczynającym się na A i pochodzącego z A...grodu i chatki. Co najdziwniejsze Madzia chodziła z nim do klasy ale nie mogła sobie przypomnieć jak ma na imię.

Bison
06-10-2006, 08:54
No tak ten garnek, krzywizna stołu oraz sam stół sugeruja mi, że to "chata która ma zostać rozebrana". Jeśli to ona, to czy dowiedzieliście się czegoś nowego w jej sprawie ?

Akurat to nie jest ta chata która ma być rozebrana:) Ale również przeurocza:) A co do wspomnianej przec ciebie chaty dalej stoi i ma sie calkiem niezle....

irmina 1
06-10-2006, 12:03
Bizonie moj drogi! dobrze wiesz ze wcale nie usilowalam cie zabic!!!!nawet zmeczyc cie nie chcialam bo wiedzilam ze i tak bys sie nie dal!:)a poza tym jak sam dobrze wiesz to podkoniec naszej wyprawy to Tobie w koncu udalo sie mnie zmeczyc...:)pozdrawiam

Bison
06-10-2006, 14:09
Jassne...:) Nie pisz takich rzeczy bo ci jeszcze ktoś uwierzy...:) Jak będe miał trochę wiecej czasu to dopisze cosik jeszcze o dalszym moim bieszczadołażeniu...

Barnaba
12-11-2006, 02:23
Co do kociołka.... to typowo w stylu Wojtka, co mu wpadnie w oko to wrzuci do gara, zaczaruje hokus pokus, i wychodzi pycha zupa. Choćby zrobił zupe z pokrzyw i błota z buta opychalibyśmy sie wszyscy i prosili o dokładkę! Gość ma jeszcze tę zaletę, ze sporo zbiera w lesie, więc z plecaka można wyciągnąć jedynie kiełbache dalej poradzi sobie sam. Topowym jego popisem był majowy kocioł pełen niewiadomo czego. Kto co miał, to dał, ryż, makaron, majonez kiełbasa, zamsta vietcongu (czyli zupa chńska z Radomia), ja tam nie wiem jak on to zrobił, ale wszystkim smakowało, każdy wsuwał ile się dało z apetytem, każdy się najadł, i jeszcze zostało, a było nas chyba z 6 osób..... Ciekawe skąd tak ksywa "Klopsik".

Doczu, co do krzywizny stołu, to nieco ZA WYSOKO typujesz, z tego co mi wiadomo, to ten stół jest przepalony na wylot i wydrapana szachownica jest (stan z końcówki września)