PDA

Zobacz pełną wersję : Cicho wszędzie, głucho wszędzie...



Anonymous
06-05-2002, 17:56
Drodzy Wy moi!
Dla mnie ten weekend długi dośc pracowity okazał się we dniach gorących a i poprzez noce ciepłe odpoczynku zaznać nie zdołałem, choć akurat na to sam z rozrywki czystej i jakże upragnionej się zdecydowałem! Zazdroszcząc wiem tym co w Bieszczadach, po tygodniu niemal nieobecności na tym szlachetnym miejscu wymiany myśli lotnych niby orlik nad Tarnicą, z niepokojem patrzę - ile to żem stracił. A tu prawie nic! Wszyscy widać w Bieszczady popędzili, barszczyka i duszewoja zostawili... Ale dobrze to, bo chociaż opowiedzą jak było! Ale wpisów Ci ostatnio jak na lekarstwo - znać że ludzie normalni tu bywają - upał i wiolne to z daleka należy trzymac się od komputera, brawo!
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu ostatnio byli i tych, których nie było! A najbadziej ściskam osóbki, co po górkach biegały, tak trzymać!
B
PS. A zadumałem się trochę.... Kassandra aktywna kedyś taka na forum była a ostatnimi czasy coś jakby Jej brakuje.... Kassi, nieznajoma, choć już lubiana - żyjesz???

Szaszka
07-05-2002, 11:54
Ech, ja tez zazdroszcze tym, co mogli sobie w dlugi weekend wyjechac nie tylko w gory, ale i w ogole na łono natury... Ja bylam i w pracy, i w szkole... Siedzialam na cwiczeniach i gapiłam się za okno na kwitnącą gałąź jabłoni, zwieszoną bezwładnie w upalnym powietrzu. I myslalam o tych kwitnacych dziko jabloniach i wisniach wiadomo gdzie...
A po zajęciach wystarczyło tylko przejsc ulice - i bylam nad morzem.. Piasek był goracy, wiatr rozwiewał włosy... Patrzyłam na ten błekitny bezkres, fale lizały mi stopy, wdychałam ten słony zapach - pomyślalam, ze moje serce na zawsze bedzie rozdarte, pomiedzy górami a morzem, północą a południem....
DLACZEGO DO CHOLERY JEDNO OD DRUGIEGO JEST TAK DALEKO???!!!

Szaszka

Anonymous
07-05-2002, 16:21
Szaszka, Ty mi się tu nie rozklejaj, bo i tak w szczęsliwej jesteś sytuacji, skoro nogi w morzu mozesz pomoczyć i słonego powietrza powdychać. Ja wiem, że to niemal nic przy powietrzu orzeźwiającym co na Kremenarosu wieje, niosąc zapach lat miniionych, wspomnienia wsi podczas akcji Wisła spalonych a nawet... buteleczek na szlaku ostatnimi dniami opróżnionych, ale.... nasz dramat jes większy, gdy w dusznej Łodzi trzeba siedzieć i nijakiego ratunku nawet oczekiwać nie można! Łączę się jednak z Tobą w tęsknocie za Bieszcadami i przyznaję, że jeszcze gorzej mają Ci co do matur lub egzaminów z okulistyki muszą się duchowo i umysłowo przygotowywać! Hough!

marekm
07-05-2002, 17:29
Drodzy moi, jak się domyślam jestem ciut od was starszy, co nie zmienia faktu
że STĄD - TAM jest cholernie daleko!!!!!!!
Mnie i Barszczykowi zostały ewenyualnie "wyprawy" do Łagiewnik w okolice Kapliczek gdzie pejzaż ciut , ciut przypomina Nasze Góry.
A Ty, Saszeńko, to i tak masz szczęście, tak mi się wydaje.Masz morze,
wysokie skarpy nadmorskie i Ogród ZOO w Oliwie, którego położenie też mi się
skojarzyło z Małymi Bieszczadami, jak go pierwszy raz ujrzałem.
Pozdrawiam Was gorąco, hej, hej!!

ps. Ja też jestem z Łodzi.

Aleksandra
07-05-2002, 20:57
Chyba zwariowalam....właśnie wróciłam do domu, plecak niewypakowany stoi, oczki mi sie kleją, nawet jeszcze nie obdzwoniłam wszystkich znajomych, ze cała i zdrowa do domu wróciłam, zaglądam na forum...niemogąc doczekać się jak tam na dyżurze byylo i nie tylko..................a tu: cicho wszędzie,głucho, tylko niektórzy z tesknoty "umierają"... Więc dla tych co nad morzem i w Łodzi ( nie uwierzycie jak Niemcy wypowiadają nazwe waszego miasta "łocz") śpiesze donieść, że o was wspomniałam...choc z dala od Dwernika i Bieszczad.
Buziaczki .

Anonymous
08-05-2002, 12:45
Ja też w Bieszczadach nie byłam i w dodatku cały Długi spędziłam w Warszawie i to przed komputerem, bo trzy rozdziały magisterki musiałam na wczoraj oddać...I nie pojadę w maju ani w czerwcu... I tęsknię, ale się cieszę. Bo dobra to rzecz mieć do czego tęsknić. I przyjemnie jest sobie zrobić krótką przerwę i pomyśleć, że tam wszystko takie piękne, że na świecie nie tylko takie warszawy czy łodzie są, ale i Bieszczady, i Bieszczady...I może jeszcze to trochę potrwa, ale i tak tam wrócę. A nowiutką mapę poleconą tu przez forumowiczów, która przyszła tuż przed majowym weekendem pożyczyłam znajomej, której udało się uciec z W-wy. I dzisiaj na piwo się umówiłyśmy i mi będzie o Bieszczadach opowiadać. Już się cieszę na spotkanie i słuchanie i rozmawianie. Bo to jeszcze jedna przyjemność wielka z Bieszczad, że bratnie dusze odnajdywać pomagają nawet w takich miejscach jak Warszawa. Pozdrawiam wszystkich i gratuluję niektórym talentów poetyckich! Może kiedyś coś sama wstukam...

Szaszka
08-05-2002, 15:46
Otoz to, Dagmaro!
Kiedys opowiadalam komus o Bieszczadach, i ten ktos powiedzial: "To wez sie tam przeprowadz!". A ja na to: "Nie, bo czlowiek musi miec o czym marzyc".
I o to wlasnie chodzi...
Szaszka

duszewoj
08-05-2002, 16:05
Bezbrzeżna, wielka, nieopisana, niewypowiedziana, straszna tęsknica za Bieszczadami mnie chwyta, ogarnia i nęka, pożera, szarpie, i trawi, ściska mi serce. a ja chory z jej powodu omdlewam i umieram...

agajotek
08-05-2002, 18:00
Ach...tesknota za Lez Padolem sciska i serce moje, ja w dlugi weekend tam bylam, po gorach chodzilam i zimne piwko pilam, ale tesknota juz doskwiera i doczekac sie nie moge kiedy znowu stane na bieszczadzkim szlaku...tylko ja, moj Skarbek, co to w pierogach gustuje ( tych najlepszych jeszcze nie bylo mu dane probowac) i te wzniesienia, ktore zdobywac pragne jak malo co ostatnio. Rozumiem tesknote tych, co poczatek maja na nizinach musieli spedzic, mam nadzieje ze wkrotce i wam bedzie dane powdychac bieszczdzkie powietrze, posluchac spiewu ptakow i szmerow strumieni...trzymam kciuki.

Anonymous
10-05-2002, 16:44
A mi sie udalo byc w Bieszczadkach juz tej wiosny, choc tez mieszkam w...Gdansku. Rozumiem jednak w pelni Twoj bol. Ja po prostu musialam wyjechac i zatopic sie w bieszczadzkie poloninki. Choc sesja za pasem i mnostwo kol, udalo mi sie spakowac plecak i wyjechac. Gdyby nie ten leczniczy wyjazd, pewnie by mi serducho peklo i leb od miastowej pustyni...
Pozdrawiam