PDA

Zobacz pełną wersję : Rajd papieski



Henek
27-03-2007, 19:48
.... to jest zwiastun relacji...
Parę dni temu na jednym z bieszczadzkich portali przeczytałem informację o organizowanym rajdzie papieskim. Własciwie ma być to rajd w rocznicę śmierci papieża. Wieczorowo-nocne wyjście na Tarnicę.
Przecież to nie ma najmniejszego sensu- pomyślałem. Jaki jest sens chodzić po górach w ciemnościach.
Ale, już tak jest że jak coś nie ma sensu to zaczyna intrygować. A może by tak spróbować ?
Macie jakieś doświadczenia w chodzeniu po górach po ciemku ?
Czy to ma jakiś sens ?
Czy musi mieć sens ?
... tak się składa że, dwa lata temu , dokładnie w ostatnim dniu ziemskiej wedrówki papieża - dokonywałem wędrówke z Bukowca na Nandag. Jak to o tej porze w Bieszczadach bywa brnęliśmy po śniegu zalegającym na poziomie lasów aby po wyjściu na połoniny poruszać się po odsłoniętych, pożółkych trawach zmierzając na najwyższy bieszczadzki szczyt. Słoneczko wówczas radośnie uśmiechało się. I zostało w pamieci niesamowite uczucie gdy ze szczytu zjeżdzaliśmy na du.. po zmarzniętych od północy łachach śniegu. Ależ to była frajda.
Tam odchodził Wielki Człowiek a my cieszyliśmy się zabawą. Samo życie.
.
Spróbuje się wybrać na ten rajd. Wówczas opowiem jak było.

lucyna
27-03-2007, 20:00
Nie wiem czy takie przejścią są legalne. Nie wiem czy mają pozwolenie dyrekcji Parku. Istnieje zakaz porusznia się nocą po szlakach w obrębie BdPN. Skoro wyjaśniliśmy sobie, że to nielegalne to czas na wspomnienia. Moje ulubione wędrówki po Bieszczadach. Najbardziej lubię wczesnoporanna wędrówkę i taką o zmierzchu. Letnią nocą, taką rozgwiaźdźoną, księżycową także wspaniale się łazikuje. Najwspanialsze wschody słońca są na Dwerniku Kamieniu więc dobrze wspominam nocne oczekiwania na czarujące poranki, gdy nasza gwiazda budzi się do "źycia".

buba
27-03-2007, 20:06
ja nie lubie chodzic w ciemnosci- wydaje mi sie to bez sensu- mecze sie a nic nie widze... ale lubie przebywac w gorach w nocy, sluchac odglosow lasu, nocnych ptakow, chrupania galezi w lesie, patrzec w gwiazdy i w ciemnosc. Kiedys postanowilam spedzic noc na tarnicy- wieczorem bylo fajnie ale noca przyszla jakas grupka i zapuscila techno.. zwijalismy sie noca, trzeba bylo isc po ciemku.. pare dni pozniej spedzalismy noc na haliczu- bylo rewelacyjnie, najbardziej lubie widoki tuz przed zapadnieciem zupelnych ciemnosci :) bylo to latem oczywiscie :))

robines
27-03-2007, 20:08
Wschód słońca na szczycie to piękne uczucie...Zaliczyłem kilka takich wschodów w Tatrach(Krywań,Kasprowy,Kościelec).Najmilej wspominam ten ostatni.Było to jakieś 10 lat temu.Wyszliśmy z kumplem o 23 z Kuznic by na szczyt dotrzec o 4g (jakąś godzinę przed wschodem).Było cholernie zimno(ok -2C)jak na sierpień.Wtuliliśmy się w siebie(jak zakochana para)no i...zasnęliśmy. Obudził mnie Michał krzykiem "Patrz!!!" Granaty płonęły.Tego widoku nigdy nia zapomnę tak jak...smaku minutę pozniej otwartej czekolady.
Henek to ma bardzo duży sens...szczególnie zaś z takiej okazji(śp.JP II).

Browar
28-03-2007, 00:01
Na Babiej Górze wschody są genialne-jeszcze całkiem ciemno a tu nagły błysk odbity od najwyższych szczytów tatr...Miodzio.A na zdjęciu "przedzachodzie"

Duch_
28-03-2007, 14:22
Nie wiem czy takie przejścią są legalne. Nie wiem czy mają pozwolenie dyrekcji Parku. Istnieje zakaz porusznia się nocą po szlakach w obrębie BdPN.

Ale skoro to organizują "Goprowcy", to myślę że postarali sie o odpowiednie pozwolenia. Pozdrawiam Duch_

Henek
30-03-2007, 22:06
Jak widzę z innych postów nie tylko ja pakuję dzisiaj plecak.
Plecak w podróż do mojego świata.
Pakowanie marcowe na przeżycia nowe.
Może spotkam kogoś z forumowiczów na szlaku, wieczornym szlaku na Tarnicę ?
Niech się odezwie.
Odpowiem Hey !

Henek
02-04-2007, 12:37
Poranek. Ostatni marcowy poranek. Słońce schowane za horyzontem wysyła pierwsze przebudzone promyki. Wrzucam manele do samochodu i ruszam na południe.
Czy można czerpać radość z jazdy samochodem ?
Można. Pod warunkiem że jedziemy w Bieszczady moją ulubioną droga przez Birczę. Spokój o tej porze dnia jest szczególnie spokojny. Pusto.
Zakręty jakie wywija droga są jak kołysanka. Pojazd wspina się serpentynami na Góry Słonne aby na szczytowym parkingu powitać wschód słońca (foto).
To jest pierwsze miejsce skąd można patrzeć na góry. Teraz zamontowana została tam tablica z rozpisaną panoramką ułatwiającą identyfikację poszczególnych górek.
Szybko udało się załatwić firmowe tematy w Dolnych i odwiedzić miejscowy bazar słynący z zagranicznych trunków.
Czy wiosna już przyszła w Biesczady ?
Postanowiłem znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Jak? To proste. Wystarczy skręcić do miejscowości z najsłynniejszymi tutejszymi bocianami. Od wielu lat gnieżdżą się nieopodal tej pieknej cerkwii (foto) . Niestety. Gniazdo było puste. A więc wiosna jeszcze nie dotarła.
Kolejny postój przed Lutowiskami. Tu,(foto) patrząc na masyw Bukowego i Tarnicy staram się ocenić pokłady śniegu. Widać że jest , ale nie za dużo. Dominuje ciemny kolor traw.
A swoją drogą , to tym miejscem widokowym ktoś się zainteresował. Stojąco obok koparka dokonuje sukcesywnej niwelacji terenu. Parking ? A może elegancki pensjonat ? Miejsce jest naprawdę kasiaste.
Docieram wreszczcie do Górnych. Zostawiam samochód i idę do GOPR-ówki zapytac o sytuację na szlakach. Informację jakie otrzymałem nie potwierdziły się później.
Pytam też o rajd papieski. Ale tu nikt o takimś czymś nic nie słyszał.
Wytrącony z równowagi wrzucam plecak i idę do Lacha aby ją (równowagę) odzyskać. Gospodarz kręci się po obejściu przygotowując na przyjęcie pierwszych gości (foto).
Po drugim piwie już wiem co chcę.
Nie ma się co szczypać. Będzie ten rajd albo i nie będzie ?.
Po prostu trzeba iść w góry. Przede mną kryguje się malownicza, przyśnieżona postać. Robię jej zdjęcie (foto) i idę na nią. Rawki.

lucyna
02-04-2007, 18:01
W Lutowiskach powstało ekomuzeum trzech kultur, piękna nazwa kryjąca zwykła scieżkę spacerową. To rozkopane miejsce to przyszły punkt widokowy. Samą ścieżkę polecam, szczególnie tę część pod Otrytem.

Henek
03-04-2007, 11:49
Nasączony energetycznym napojem z pod znaku żubra (ponoć występuje w Bieszczadach) sunę śmiało asfaltem patrząc za niebieskimi paskami które zezwolą na wejście w las. Las wita mnie kolorami jesieni (foto). Przebijające słoneczko jednocześnie dogrzewa a zarazem wydobywa barwy pożółkłych liści.
Ścieżka jest sucha jak nigdy. Kto szedł to wie jakie piękne błotko można tu spotkać.
Ale nie dzisiaj. Samotna wędrówka pozwala zauważać o wiele więcej niż gdy idziemy w grupie.
Po odcinnku łagodnym zaczyna się podchodzenie. Na wysokości ok. 900 m npm wchodzę na zalegający śnieg. Jest twardy i suchy.
Ponieważ nigdzie się nie śpieszę z ciekawością chłonę scenerię wokół (foto).
A właściwie to dlaczego wokół pni drzew nie ma śniegu. Czyżby drzewa miały własne ogrzewanie ?
Zajęty myślami i otoczeniem nie wiedzieć kiedy dochodzę do górnej granicy lasu. Jest tak ciepło i zacisznie że nie namyślając się zbytnio zrzucam odzienie aby na rozłożonym śpiworku wyciągnąć się do pierwszej kąpieli słonecznej.
Utulony widokami szczytów Rawki (foto) wpadam w stan błogości sennej.
Ale sen zaczyna się kręcić w złą stronę. Oto wydaje mi się że jestem na wyścigach na 1/4 mili. Street racers na swych podrasownych maszynach wydobywają maksymalną moc przy potężnym huku.
Podnoszę się z przebudzenia.
Kurde, to nie sen.
Po łachach śniegu zalegających szytowe partie posuwa się pięć skuterów śnieżnych. Wycinają ósemki, podskakując na muldach. Jescze jeden nawrót i kolejna gonitwa kto kogo dogoni.
Patrząc z dołu nie jestem w stanie dostrzec kto to. Czyżby Straż Graniczna urządzała sobie takie manewry ?
Nie , niemożliwe. Przecież jestem w parku narodowym.
Szybko zbieram manatki i pakuję się.
Dziwnie wygląda to zdjecie gołej stopy na śniegu.(foto)
Ja tu chodzę boso a nade mną szalejące maszyny.

Henek
04-04-2007, 15:01
Ostre, zdecydowane podejście po widocznych śladach maszyn i ludzi (fot) przybliża do szczytu. Tu chwila oddechu aby zaczerpnąć widoków. Zatrzymać w pamięci te wszystkie Tarnice i okolice. Pogoda sprzyja.
Poruszając się sprawdzona metodą DFO (dłuuuugich-forsownych-odpoczynków) docieram do skalnej grzywy za którą spotykam pierwszych ludzi. Dołączam do nich , aby w zaciszu jakie dają skały spokojnie trawić rozległe przestrzenie.
Dla lepszego trawienia wyciągam puszkę z głową żubra, co spotyka się z pozytywnymi komentarzami napotkanych turystów. Dowiaduję się , że ponoć ta marka jest znakiem rozpoznawczym prawdziwych bieszczadników.
Czasami trzeba wyjść na góre aby dowiedziec się co jest modne na dole.
W oddali na przełączce z Kremenarosa też widać schodzących ludzi. A więc nie jestem sam. Napotkani towarzysze ruszają dalej a ja zostaję z ciszą i bezkresem gór. Ten kocioł leżący u stóp jest o tej porze roku niesamowity. Ogołocone drzewa wyglądają jak zapałki powbijane w śnieg (fot) Jeszcze kilka zdjęć aby innym pokazać że tu jest pięknie.
Na tym forum padały kilkakrotnie pytania : czy warto w marcu ? Pytania padały ale ci co je zadali nie kwapili się aby podzielić się własnymi wrażeniami.
Nic to. Mijam betonowy słup (fot) i sunę dalej.
A właśnie http://forum.bieszczady.info.pl/images/smilies/icon_rolleyes.gif
:roll: Po co stoi tutaj ten słup. Po kiego licha tyle zadano sobie trudu aby go postawić. Według mojej prywatnej teorii , to po to aby było się czego trzymać w czasie ciągle wiejących tu wiatrów. Ale nie wiem czy ta teoria sie utrzyma.
Zejście północnym stokiem w stronę Wyżniańskiej jest utwardzone śniegiem (fot). Dzięki temu szybko docieram do schroniska aby zadać i tutaj to pytanie czy słyszeli coś o organizowanym rajdzie w drugą rocznicę śmierci papieża.
A kiedy ? ..dopytują się
No jutro, czyli 1 kwietnia.
Nie, nikt nic nie słyszał. Jeno to że w tej dacie miści się pryma aprylis.
Nie wiem co robić.
Zostaję na noc. Poranek przyniesie nowe.

marekm
04-04-2007, 19:08
Po co stoi tutaj ten słup. Po kiego licha tyle zadano sobie trudu aby go postawić. Według mojej prywatnej teorii , to po to aby było się czego trzymać w czasie ciągle wiejących tu wiatrów. Ale nie wiem czy ta teoria sie utrzyma.
.

Jeżeli mnie pamięć nie zawodzi to ów słup został "postawiony" przez kartografów CK . Jaśnie Nam Panujący wówczs Cesarz dał rozporzadzenie, aby ziemie nad którymi miał piecze, planami zilustrować. Aby w zaciszu gabinetu nadnimi się pochylać, i plany przeróżne snuć, nie tylko o potędze, ale i o przyziemnych sprawach także.

Henek
04-04-2007, 21:59
No i dobrze.
W owych czasach (jeśli mnie pamięc nie myli) wykorzystywano do tych pomiarów matematyczne właściwości trójkąta (trianula?)
Gdzież się podziały co najmniej dwa pozostałe słupy ?
No bo aby zrobić trójkąt to potrzeba trzech punktów.

Henek
05-04-2007, 13:04
Życie schroniska koncentruje się głównej izbie zwanej czasami jadalnią. To tu można się dowiedzieć jak wygląda sytuacja na szlakach, tu można posłuchać smętliwej gitary, to wreszcie tu można usłyszeć aktualne plotki przy porannej kawie.
*Dowiaduje się więc, że te ryczące skutery na szczytach Rawek to nie SG tylko zwyczajnie "złota młodzież" która w ten oto sposób realizuje własny pomysł na prawdziwą przygodę. A że nie wolno, a że to park, a kogo to ....
*Dowiaduję się równiez że właśnie tej nocy którą tu spedzałem inna złota młodzież w Sanoku rozpędziła Hondę prawie do 200 km/h (4 osoby na miejscu)
*Dowiaduje się ze są chetni do wyjścia na Carynkę.
Skrzyknieta zostaje ad hoc trzyosobowa gruba singli.
Jest wśród nas dziewczyna chodząca samotnie po górach. Słoneczny poranek rozwija przed nami widoki na lekko przymglone gniazdo Tarnicy.
Południowymi zboczami wspinamy sie wspólnie z Przełęczy Wyżniańskiej do góry. Drogę opóźniają zaklete obrazy kolejnych odsłaniających się pasm. Wkrótce osiągamy grań. To czas wzmożonego fotografowania (foto)
Przy kolejnym słupku znakowskazu roztajemy się z naszą studentką która samotnie odbija na Kolibę. A my na luziku schodzimy w strone UG. Jest czas na oglądanie kwiatów (foto) i strumyków które w dole wycinają głębokie jary (foto) a wszystko to przy pełnej aprobacie słoneczka.
W budach u Lacha uroczyście spełniamy toast za spotkanie i rozwiązujemy grupe.
Jadę do Wołosatego dalej podszyty niepewnością czy rajd na który sie wybrałem wogóle zaistnieje. Oczywiście na miejscu nikt nic nie wie.
Zalegam więc. Pozostaje czekanie.
Wyjście planowane było na 18-stą . Pozostało więc trzy godziny.

Henek
06-04-2007, 14:33
Czekam nerwowo spoglądając na czasomierz. Minęła 17-sta.
Jest.
Zajeżdża pierwsza osobówka. Idę po języka. Tak, wiedzą o rajdzie i dla niego tu przyjechali. No to kamień odpadł. Sens dojrzewa.
Za chwile pojawia się bus w wiekszości wypełniony młodzierzą. Wyciągnięta zostaje okolicznościowa flaga na której uczestnicy składają podpisy (foto).
Główny trzon grupy stanowią ludzie gór z Jarosławia. To oni są organizatorami i komandirami. Zaprezentowany zostaje plan i zasady poruszania się.
Na górę ma byc wyniesiona wspomniana flaga oraz specjalne serce (foto) jako symbol pamięci i miłości do naszego papieża.
Ta wspinaczka na najwyższą bieszczadzką górę ma mieć charakter religijny. Tak więc zamiast zabawy i piwa ma dominować refleksja i zaduma.
Ruszamy. Po drodze ma być odprawiona droga krzyżowa prowadzona przez świeckich (przewodników). Ksiądz idzie gdzieś w ogonie i nie przeszkadza.
Pierwsze stacje drogi maja miejsce na polanie. Przed chwilą zaszło słońce , ale jeszcze oświetla masyw Tarnicy (foto) w czasie postoju. Od wschodu wspina się na niebo księżyc który będzie nam towarzyszył w czasie podróży. Jest pełnia.
Zmrok ogarnia nas wokół. Kolejne stacje drogi krzyżowej czytane są w świetle czołówek. Cisza. Niesamowita cisza.
Idziemy w grupie ale tak jakby każdy szedł osobno. Nie ma gwaru, nie ma zgiełku rozmów, co najwyżej delikatne szepty. Ścieżka jest sucha , nie ma tak charakterystycznego blota. Księżyc dość mocno przebija się przez bezlistne gałęzie drzew. Praktycznie można iść przy jego oświetleniu.
Wychodzimy powyżej granicy lasu. Jest śnieg, twardy zmrożony. Tu bedzie ostatnia stacja d.k.
Nad nami olbrzymi masyw góry z widocznym krzyżem.
Ostatni odcinek jest dość intensywny, mamy zdażyc na czas.
Gdy wybija ta pamiętna godzina 21.36 wszyscy stojąc wokół krzyża odśpiewują tak lubianą przez Niego pieśn "Arka".
Krąg tworzony przez ludzi stojących tu i teraz o tej porze łączy nas we wspólnych hołdzie oddawanym temu Wielkiemu Człowiekowi.
Przenikliwy, ujemny wiatr nie pozwala zbyt dlugo siedzieć. A klimat jest naprawdę niesamowity. Pogodna noc, uśmiechnięty księżyc i szczyt góry tak cichej o tej porze.
Podane zostaje hasło do odwrotu i nim północ wybiła byliśmy już we Wołosatym.
Pożegnania i obiecywania że powrócimy tu za rok.

Henek
06-04-2007, 14:40
To już koniec opowiadania na temat tego nietypowego rajdu o nietypowej porze roku , o nietypowej porze dnia. Dziękuje wszystkim za cierpliwość w czytaniu. Natomiast chętnych do oglądania zdjęć powstałych w tym czasie zapraszam pod link
http://marfot.pl/gallery/
.
To jest moja 13-sta relacja z wyjazdów zamieszczona na tym forum.
13-sta i ostatnia. Wiecej już nie będzie. Trzeba zrobic miejsce innym.

marekm
06-04-2007, 18:01
Henek wielkie dzieki za tą trzynastą i za pozostale dwanaście relacji z Twoich dreptań po Bieszczadzie. Fajnie sie je czytało, a i fotki też, trzeba przyznać piekne. Tylko proszę nie zarzekaj się, że to ostatnie, daj się odwieź od tego zobowiązania. Sam też podjąłem niegdyś taką decyzję /i myślę, że nie tylko ja / , a obecnie sie z niej wycofuję. Czekam tylko na następny wyjazd i do klawiatury.

lucyna
06-04-2007, 20:46
:evil: Jakim innym? Protestuję. Zakładasz fajne wątki, piszesz takie relację i wycofujesz się. To nie fear. Masz za to diabołka.

WUKA
06-04-2007, 22:09
Skąd taka decyzja?Wzruszyła mnie bardzo ta relacja.Mogę nawet powiedzieć,że mentalnie głęboko w niej uczestniczyłam.Pozostałym też niczego nie brakowało.Prrrroszę-pisz ciągle,dla tych co nie mogą tak często jakby chcieli,wędrować!Pozdrawiam!I dziękuję!