PDA

Zobacz pełną wersję : Bar Piekiełko w Dwerniku



domina
24-07-2007, 15:44
Może ten wątek ktoś poruszał, ale ja nic nie wiem.
Tydzień temu schodząc z Otrytu głodna jak otrycka Miśka, postanowiłam zjeść w Piekiełku to co zwykle. Przyprowadziłam ze sobą innych głodnych i spragnionych, a tu kie licho!? Piekiełko zamknięte, zabite, prawie zamurowane i bankomatu nima. Co się dzieje?

buba
24-07-2007, 16:03
cooooooooooooooooooo???????? jak to???? rok temu bylo czynne i mialo sie calkiem dobrze... najwspanialsza knajpa jaka mozna spotkac w bieszczadach.. i te przewspaniale pierozki jak prosto z babcinego pieca... co sie dzieje?!?!?!?!?!?!?!?!

Stały Bywalec
24-07-2007, 19:41
To stawia pod znakiem zapytania nasze sobotnie dyżury tamże.

Czy zamknięcie owej uroczej, niepowtarzalnej knajpki (bieszczadzki klimat, i to taki sprzed lat !) jest definitywne czy tylko przejściowe ?
Osobiście będę mógł wyjaśnić to dopiero we wrześniu.

Teraz zatem proszę o to tych, którzy przebywają w pobliżu Dwernika i może już posiedli jakąś informację w tej sprawie.

J.OLA
24-07-2007, 20:43
Dwa tygodnie temu jechalem wyremontowana droga z Dwernika i wygladalo ze trwa tam remont.Czy i kiedy bedzie czynne to trudno powiedziec.Pozdrowienia

buba
24-07-2007, 20:46
nie dosc ze droge wyremontowali to jeszcze knajpe psuja...dokad ten swiat zmierza...:(

Stały Bywalec
26-07-2007, 12:45
nie dosc ze droge wyremontowali to jeszcze knajpe psuja...dokad ten swiat zmierza...:(

Bardzo celnie to ujęłaś !
Za parę lat ten odcinek (Dwernik - Nasiczne - Berehy Górne) stanie się stanowczo zbyt cywilizowany.

Derty
26-07-2007, 12:56
Hej:)

Chyba otworzę w Bieszczadach najpaskudniejszą knajpę, jaką widziały te góry, jeśli w 'Piekiełku' zapachnie nowością-świeżością:D Będzie w tej knajpie jak wtedy, gdy wesoły zespół z czatu stawił się w nieprzebranych ilościach u wrót 'Piekiełka' na pamiętne pierogi bez pierogów:D
A droga do tej knajpy będzie wyboista, bagnista, kamienista i w ogóle mało kto i rzadko kiedy dotrze tam autem. Nawet już nazwę wydumałem.

Pozdrawiam,
Derty

buba
26-07-2007, 21:58
ciekawam nazwy i chetnie odwiedze ta twoja knajpe :)

domina
27-07-2007, 16:42
Niestety - w Kolibie dowiedziałam się, że to nie remont Piekiełka, ale przebudowa pod inną działalność. Niepamiętam jednak jaką...a może się mylę...niech ktoś powie, że się mylę!

wojtek legionowo
27-07-2007, 17:15
Chyba otworzę w Bieszczadach najpaskudniejszą knajpę, jaką widziały te góry, jeśli w 'Piekiełku' zapachnie nowością-świeżością:D Będzie w tej knajpie jak wtedy, gdy wesoły zespół z czatu stawił się w nieprzebranych ilościach u wrót 'Piekiełka' na pamiętne pierogi bez pierogów:D
A droga do tej knajpy będzie wyboista, bagnista, kamienista i w ogóle mało kto i rzadko kiedy dotrze tam autem. Nawet już nazwę wydumałem.

Derty zrób to tylko pomyśl tez o jakimś polu namiotowym bo ja mimo wszystkich chorób które mnie ostatnio dopadły nie wyobrazam sobie spania w jakichś hotelach w dalszym ciągu wolę namiot strumyk do umycia itd
No i najważniejsze zawsze bedzie bliżej do Twych nalewek
.

naive
27-07-2007, 17:15
Niestety - w Kolibie dowiedziałam się, że to nie remont Piekiełka, ale przebudowa pod inną działalność. Niepamiętam jednak jaką...a może się mylę...niech ktoś powie, że się mylę!


Dzis tamtędy przejeżdżałem, nie zauważyłem by tam sie cokolwiek działo, wygląda jak jakiś upadły PGR.

domina
27-07-2007, 17:41
Tylko, że ten upadły PGR ma już nowe okna i drzwi...

dorota z krakowa
26-08-2007, 15:39
Zapewne starzy bieszczadnicy dobrze znają to miejsce; pierogi, piwo wypite z Jurkiem 2000, Jędrkiem Połoniną czy innymi legendarnymi postaciami. Latające kufle, opowieści drwali i cała historia tego miejsca, wpisująca się w Bieszczady. Byłam tam w czerwcu. Bar zamknięty na głucho. Jakiś facet remontował dach. Gość okazał się bardzo kontaktowy, wpuścił do środka - tam totalna rozpierducha - słynne "freski" na ścianach częściowo zamalowane, meble w kącie rozbite, a pod ścianą stary szyld baru, zakurzony, pochlapany wapnem. Facet był wynajęty przez nowego właściciela. Podobno ma powstać na tym miejscu ekskluzywny dwupiętrowy pensjonat (gość pokazał plany).:!:
Straszne.:!: Jakieś połączenie gargamela z tym, jak warszawiacy (z całym szacunkiem), wyobrażają sobie biznes w Bieszczadach. Chciałam nawet zabrać porzucony stary szyld, ale jakoś mi było głupio. Ów pracujący tam robotnik powiedział, że pracuje, bo właściciel na razie mu płaci...
Ponownie odwiedziłam Bieszczady w tzw. długi weekend 14-19 sierpnia. Postanowiłam wypytać jeszcze tego faceta o szczegóły, zabrać (na przechowanie) historyczny szyld. Niestety. Wszystko było zamknięte, po robotniku ślad nie został, a kominy, które zaczynał stawiać pozostały w takim stanie, jak w czerwcu. A nie było to święto - jakiś czwartek czy piątek.
Czy ktoś może mi powiedzieć, co z tym "Piekiełkiem" się dzieje? Co tu jest grane? Czy ktoś się tym interesuje? Był tam nie tak dawno zjazd internautów. Było fajnie, prawie jak przed laty. Gdzie są teraz ci internauci, fani "Piekiełka" - kultowego miejsca? Może na innej stronie, na innym forum.
W każdym razie żal, że Bieszczady, te Bieszczady które kocham i do których ciągle wracam, powoli przemieniają się w komercyjny ośrodek dla turystów z kasą - że wspomnę kuriozalny pomysł budowy luksusowego hotelu na Kaczmarewce w Lutowiskach.

pioabram
26-08-2007, 15:51
Zapewne starzy bieszczadnicy dobrze znają to miejsce; pierogi, piwo wypite z Jurkiem 2000, Jędrkiem Połoniną czy innymi legendarnymi postaciami. Latające kufle, opowieści drwali i cała historia tego miejsca, wpisująca się w Bieszczady. Byłam tam w czerwcu. Bar zamknięty na głucho. Jakiś facet remontował dach. Gość okazał się bardzo kontaktowy, wpuścił do środka - tam totalna rozpierducha - słynne "freski" na ścianach częściowo zamalowane, meble w kącie rozbite, a pod ścianą stary szyld baru, zakurzony, pochlapany wapnem. Facet był wynajęty przez nowego właściciela. Podobno ma powstać na tym miejscu ekskluzywny dwupiętrowy pensjonat (gość pokazał plany).:!:
Straszne.:!: Jakieś połączenie gargamela z tym, jak warszawiacy (z całym szacunkiem), wyobrażają sobie biznes w Bieszczadach. Chciałam nawet zabrać porzucony stary szyld, ale jakoś mi było głupio. Ów pracujący tam robotnik powiedział, że pracuje, bo właściciel na razie mu płaci...
Ponownie odwiedziłam Bieszczady w tzw. długi weekend 14-19 sierpnia. Postanowiłam wypytać jeszcze tego faceta o szczegóły, zabrać (na przechowanie) historyczny szyld. Niestety. Wszystko było zamknięte, po robotniku ślad nie został, a kominy, które zaczynał stawiać pozostały w takim stanie, jak w czerwcu. A nie było to święto - jakiś czwartek czy piątek.
Czy ktoś może mi powiedzieć, co z tym "Piekiełkiem" się dzieje? Co tu jest grane? Czy ktoś się tym interesuje? Był tam nie tak dawno zjazd internautów. Było fajnie, prawie jak przed laty. Gdzie są teraz ci internauci, fani "Piekiełka" - kultowego miejsca? Może na innej stronie, na innym forum.
W każdym razie żal, że Bieszczady, te Bieszczady które kocham i do których ciągle wracam, powoli przemieniają się w komercyjny ośrodek dla turystów z kasą - że wspomnę kuriozalny pomysł budowy luksusowego hotelu na Kaczmarewce w Lutowiskach.,Niestety kapitalizm dociera nawet do piekiełka,gdzie mozna było spotkac ,władzia nadoptę,jedrka połoninę,ale z tym juz musimy sie pogodzic ze bedzie coraz wiecej osrodkow,dacz,i pensjonatow,poki co nie jest to jeszcze 2-gie podchale!W tym zalewie komercji,w wetlinie jest jeszcze ''wysepka''dawnych czasow,schronisko dla łazikow,u staszka łapy>czas sie tam zatrzymał,przed 20 laty,wspołczesnosc tam nie dotarła,mimo ze gospodarz bywa czasami opryskliwy,duch starych biesow,tam nie zniknął.polecam od 20 lat!

dorota z krakowa
26-08-2007, 16:25
Dziękuję za informację o Wetlinie. Od lat omijam to miejsce wielkim łukiem. Pełno ludzi, straszne ceny itd...
Ale może nie to jest przykre aż tak bardzo. Moja koleżanka z roku, stara bieszczadniczka (wydała zresztą piękny album o Bieszczadach), miała w Wetlinie przyjaciół.
Oni teraz zwykły pensjonat zamienili na ekskluzywny hotel i już nie chcą jej widzieć. Znikają stare przyjaźnie, znikają duchy zmarłch.
Ale to może już tak musi być.

Stały Bywalec
26-08-2007, 17:43
Dorotko, jesteś świeżutka na Naszym Forum (3 posty), więc Cię informuję, że dwernickie "Piekiełko" to także kawał Naszej historii.
Kliknij tu:
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1192

I KIMB 2002 http://twojebieszczady.pl/kimb.php

Jurko
26-08-2007, 20:21
Byłem w Bieszczadach w podobnym terminie co Dorota i tak się złożyło, że przez kilka dni koczowałem w Dwerniku. I mam wrażenie,że przynajmniej część bywalców, z braku "Piekiełka" przeniosła się do baru "Pod blachą". Ten bar to wprawdzie zwykła drewniana buda obita blachą i do tego czynna tylko w sezonie, a z posiłków można tam było dostać tylko zupę chmielową ale co wieczór gromadził się tam niezgorszy tłumek zarówno miejscowych jak i przyjezdnych, których zachowania nie miały nic wspólnego z komercją. Spędziłem tam kilka przyjemnych wieczoro-nocy. A "Piekiełko" rzeczywiście zamknięte na głucho.

Joker
26-08-2007, 22:56
"Piekiełko" nadal zamknięte na głucho - żadnych prac remontowych. Przez ostatnie trzy dni przejeżdżałem tamtędy kilkakrotnie ...

dorota z krakowa
27-08-2007, 17:42
Dziękuję serdecznie za Wasze posty. Jestem faktycznie świeżutka na tym Forum, ale dopiero teraz mam okazję korzystać z internetu w całej pełni, bo w pracy jakoś tak niesporo. Nadrabiam więc zaległości, uczę się. Jest to dla mnie coś wspaniałego, że mogę poczytać o Bieszczadach.
Przyznam szczerze - nie byłam w barze "Piekiełko" kiedy latały tam kufle (znam to tylko z relacji przyjaciół). Oni zostawili tam cały kawał życia i wspomnienia tak bolesne, że nie sposób z nimi o tym teraz rozmawiać.
Na tym Forum mam jednak okazję podzielić się moimi wrażeniami i dziękuję bardzo za to, że mogę przynajmniej napisać o tym co mnie denerwuje, drażni i budzi niepokój.
Od dwudziestu lat jestem w Bieszczadach trzy, cztery razy w roku - jak kasa pozwoli. Kocham Bieszczady

pioabram
27-08-2007, 21:01
Dziękuję za informację o Wetlinie. Od lat omijam to miejsce wielkim łukiem. Pełno ludzi, straszne ceny itd...
Ale może nie to jest przykre aż tak bardzo. Moja koleżanka z roku, stara bieszczadniczka (wydała zresztą piękny album o Bieszczadach), miała w Wetlinie przyjaciół.
Oni teraz zwykły pensjonat zamienili na ekskluzywny hotel i już nie chcą jej widzieć. Znikają stare przyjaźnie, znikają duchy zmarłch.
Ale to może już tak musi być.
czy twoja znajoma to moze eta zaręba???nie znam ale mam jej album.rzeczywiscie chyba najpiekniejszy o bieszczadach!!A ci znajomi to rzeczywiscie,przykre ze "kasa"ludziom tak uderza do głowy,i zeby starych zasiedziałych znajomych zamieniac na na kogos kto,zapłaci wiecej za nocleg,niepojęte!!!!!!

pioabram
27-08-2007, 21:06
Dziękuję serdecznie za Wasze posty. Jestem faktycznie świeżutka na tym Forum, ale dopiero teraz mam okazję korzystać z internetu w całej pełni, bo w pracy jakoś tak niesporo. Nadrabiam więc zaległości, uczę się. Jest to dla mnie coś wspaniałego, że mogę poczytać o Bieszczadach.
Przyznam szczerze - nie byłam w barze "Piekiełko" kiedy latały tam kufle (znam to tylko z relacji przyjaciół). Oni zostawili tam cały kawał życia i wspomnienia tak bolesne, że nie sposób z nimi o tym teraz rozmawiać.
Na tym Forum mam jednak okazję podzielić się moimi wrażeniami i dziękuję bardzo za to, że mogę przynajmniej napisać o tym co mnie denerwuje, drażni i budzi niepokój.
Od dwudziestu lat jestem w Bieszczadach trzy, cztery razy w roku - jak kasa pozwoli. Kocham Bieszczady
Popieram,kocham bieszczady jak życie nad zycie.Ja jezdze do wetliny,ale w pazdzierniku sanieluczni bieszczdnicy,ceny do przyjecia,a u ''stacha''nocleg na materecu 11 zybli da sie zyc,choc generalnie to jednak włoczęga z namiotem.

Teresa45
28-08-2007, 21:16
Piekiełko nie spodobało się sanepidowi i trzeba było się wziasc za remont jednak podobno(wiedza od mieszkanców) nie ma kto pracować bo wiekszosc ludzi zdolnych do pracy wyjechała i własciciel wszelkimi siłami remontuje.Wspomniany bar pod blachą niestety nie zastąpi PIEKIEŁKA,chociaz

pioabram
28-08-2007, 21:59
Dziękuję za informację o Wetlinie. Od lat omijam to miejsce wielkim łukiem. Pełno ludzi, straszne ceny itd...
Ale może nie to jest przykre aż tak bardzo. Moja koleżanka z roku, stara bieszczadniczka (wydała zresztą piękny album o Bieszczadach), miała w Wetlinie przyjaciół.
Oni teraz zwykły pensjonat zamienili na ekskluzywny hotel i już nie chcą jej widzieć. Znikają stare przyjaźnie, znikają duchy zmarłch.
Ale to może już tak musi być.
Dla mnie bieszczady oprocz ,dzikiej przyrody ,"polskiej canady",były zawsze oaza wolniosci,a za nieboszczki komunyto juz wogole.Tu własnie poznałem wielu niezłomnych,wspaniałych ludzi,tu przyjezdzalismy z kumplami, zeby swobodnie poodychac,gdy wokoł była tylko szarosc,komuna i beznadziea,tu sie oddychało wolnoscia ,swoboda,a dzis wkracza tu komercja,coz,miejscowi maja widac jakies wypaczone pojecie o wrtosciowaniu spraw i ludzi,ale zeby odwracac sie os starych zazyłych znajomych,to jaks chanba!!!!

Alusia
28-08-2007, 23:45
Widzę, że jacys forowicze siedzili pod blaszakiem w tych samych dniach, co ja :) Otóż, mnie poinformowano, że Piekiełko jest remontowane w tym roku, a miejscowi jakos na tyle pogodnie o tym mówili, że chyba końca świata nie będzie i w końcu remont się skończy.

calanthe
28-08-2007, 23:46
no szkoda że tak się dzieje że teraz niestety liczy się tylko kasa dla większości... z jednej strony rozumiem tych ludzi... dla niektórych to jedyne źródło utrzymania podnieść ceny noclegu i załatwione... ale żeby "olewać" starych przyjaciół... coś tu jest nie tak
też jeżdżę w Bieszczady i mam nadzieję że jeszcze długo pozostaną taką oazą spokoju... gdzie człowiek może odpocząć, pobyć sam na sam ze swoimi myślami z dala od miasta i spraw życia codziennego...
oby jak najdłużej...
pozdrawiam!!

Oskar
29-08-2007, 10:40
Piekiełko nie spodobało się sanepidowi i trzeba było się wziasc za remont

no to koniec dzikich miejsc skoro sanepied bierze się za bieszczadzkie bary

dorota z krakowa
29-08-2007, 16:47
To jest faktycznie Eta Zaręba. Studiowałyśmy na jednym roku w krakowskiej ASP. Aż żal, że taki piękny album ukazał się w takim małym formacie. Ale Eta chciała, by zmieścił się do plecaka... Nie będę Ci tu opisywać ile Eta miała przykrości od strony wydawnictwa tego albumu - to w końcu nie moja sprawa.
Powiem tylko, że postąpili z nią podle - krytykowali okładkę, zwlekali z płatnościami - dystrybucja nawaliła itp. W końcu po kilku latach nieprzyjemnych przepychanek, rzucili jej jakieś grosze argumentując, że książka się nie sprzedaje.
Ja od lat, kilka razy do roku jestem w Tarnawie, maleńkim hoteliku BPN, tuż przy ukraińskiej granicy. Jest tam też sklepik z książkami, mapami i różnymi bieszczadzkimi pamiątkami. I oto, kiedy byłam tam zeszłą jesienią, zobaczyłam wyeksponowany albumik Ety. Okropnie mnie to ucieszyło, a jednocześnie zadziwiło, bo skoro to się nie sprzedaje, skoro wydawnictwo poniosło straty i w ogóle należy zmienić okładkę - to do jasnej cholery ten album po tylu latach tu robi?!. Pani Dorota Czarnik - obecny dzierżawca hoteliku, wyjaśniła mi, że dostawcą książki jest przedstawiciel owego wydawnictwa, który dostarcza wciąż nowe i nowe egzemplarze, ponieważ właśnie ten album, właśnie z uwagi na format, właśnie z uwagi na okładkę, no i oczywiście cenę świetnie się sprzedaje. Byłam w Tarnwie 14-20. sierpnia; książeczki już zabrakło.
Próbowałam to opowiedzieć Ecie, ale dla niej rozdział "Bieszczady" jest już niestety zamknięty. Zmarł Jurek 2000, zmarli wszyscy przyjaciele, wydawnictwo zrobiło ją w konia...
Może właśnie dlatego jestem na tym Forum, aby pogadać o Bieszczadach. Bo z Etą jest to już niemożliwe. To temat dla niej zbyt bolesny - a to przecież ona zaraziła mnie Bieszczadami, to ona na pierwszym roku naszych studiów pokazywała mi czarno białe zdjęcia rozwalanych cerkiewek. Ona tym żyła i to dokumentowała. Mam do dziś drewnianą kuleczkę z cerkwi w Paniszczewie.

pozdrawiam

Dorota

Quentin
29-08-2007, 18:57
Ostatnie 1,5 tygodnia spędziłem w Blaszaku...(nie wiem czemu tutaj mówi się o tym miejscu ,,Pod Blachą"). Nigdy nie miałem przyjemności wypić w Piekiełku, ale do Blaszaka nie mam żadnych zastrzeżeń. Było świetnie, tam idzie się napić browara, posiedzieć i pogawędzić, a nie zjeść, zjeść można więcej w namiocie. A o tym, że jedzenie (chemiczna bułka za 5zł) jest denne to informują sami sprzedający czyli Kuba i Dorotka :]
Jeśli ktoś tam jest w tym momencie to niech pilnuje Żwirka i nie dawajcie mu fajek: Prawdziwy żołnierz zawsze ma naboje! :) kiedy tak mu powiecie to przestanie wyłudzać i wyjmie własną paczkę :] Pozdrawiam wszystkich Bieszczadników. I wspieram wszystkich zdołowanych którzy wrócili do swoich wielkich zasyfionych miast i czują się jak w klatkach. trzymajcie się! niedługo znowu pojedziemy!

lucyna
29-08-2007, 19:27
Może właśnie dlatego jestem na tym Forum, aby pogadać o Bieszczadach.

Z całym szacunkiem ale Twoje posty napawają mnie niesmakiem. Dlaczego publicznie rzucasz oskarżenia? Jesteś pewna, że osoby które obrażasz mają szanse na obronę? Czytają to forum?

pioabram
29-08-2007, 21:59
To jest faktycznie Eta Zaręba. Studiowałyśmy na jednym roku w krakowskiej ASP. Aż żal, że taki piękny album ukazał się w takim małym formacie. Ale Eta chciała, by zmieścił się do plecaka... Nie będę Ci tu opisywać ile Eta miała przykrości od strony wydawnictwa tego albumu - to w końcu nie moja sprawa.
Powiem tylko, że postąpili z nią podle - krytykowali okładkę, zwlekali z płatnościami - dystrybucja nawaliła itp. W końcu po kilku latach nieprzyjemnych przepychanek, rzucili jej jakieś grosze argumentując, że książka się nie sprzedaje.
Ja od lat, kilka razy do roku jestem w Tarnawie, maleńkim hoteliku BPN, tuż przy ukraińskiej granicy. Jest tam też sklepik z książkami, mapami i różnymi bieszczadzkimi pamiątkami. I oto, kiedy byłam tam zeszłą jesienią, zobaczyłam wyeksponowany albumik Ety. Okropnie mnie to ucieszyło, a jednocześnie zadziwiło, bo skoro to się nie sprzedaje, skoro wydawnictwo poniosło straty i w ogóle należy zmienić okładkę - to do jasnej cholery ten album po tylu latach tu robi?!. Pani Dorota Czarnik - obecny dzierżawca hoteliku, wyjaśniła mi, że dostawcą książki jest przedstawiciel owego wydawnictwa, który dostarcza wciąż nowe i nowe egzemplarze, ponieważ właśnie ten album, właśnie z uwagi na format, właśnie z uwagi na okładkę, no i oczywiście cenę świetnie się sprzedaje. Byłam w Tarnwie 14-20. sierpnia; książeczki już zabrakło.
Próbowałam to opowiedzieć Ecie, ale dla niej rozdział "Bieszczady" jest już niestety zamknięty. Zmarł Jurek 2000, zmarli wszyscy przyjaciele, wydawnictwo zrobiło ją w konia...
Może właśnie dlatego jestem na tym Forum, aby pogadać o Bieszczadach. Bo z Etą jest to już niemożliwe. To temat dla niej zbyt bolesny - a to przecież ona zaraziła mnie Bieszczadami, to ona na pierwszym roku naszych studiów pokazywała mi czarno białe zdjęcia rozwalanych cerkiewek. Ona tym żyła i to dokumentowała. Mam do dziś drewnianą kuleczkę z cerkwi w Paniszczewie.

pozdrawiam

Dorota
Strasznie to smutne ,o czy m piszesz i jak postapiono z etą.Jak kupiłem jej album od jednego z "zakapiorow",Ktorzy zresztą są,na tym forum szeroko opisywani,od Ryszarda szocinskiego,i powiedział mi,to jest album ety,"tej"ety,,od jurka 2000 tysiece,od cerkwi w paniszczewie,poprostu historia.Rzeczywiscie podłosci straszne jej wyrzadzono,rozumiem jej rozgoryczenie<sam tego tez w bieszczadzie doswiadczyłem ,mieszkałem tam 2 lata na jaworcu,ale z czasem czas goi rany,wiele rzeczy idzie w niepamiec,wielu odchodzi na niebieskie połoniny,a biesy są nadal,mimo najazdu "hunów",z wawy,w wypasionych brykach,a poloniny ciesza swym bezkresem.Odchodzą znajomi,zakapiory,przyjaciele,niektorzy zachorowali na nieulaczalną chorobę ,posiadania kasy,kasy,jeszcze wiecej kasy,a biesy trwają w swej odwiecznosci,i zawsze spotkasz tam ludzi ,z ktorymi poprostu sie dogadasz,bo taka jest "Prawda starowieku",własnie tam,i tylko tam!!!

sturnus
30-08-2007, 18:46
nie bedzie piekiełka niestety... nie będzie... będzie PENSION... albo jakis inny HOTEL'ik... co to te drogi unijne robią... :(

pewna wiadomość od autochtona...


pozdrawiam

satyr
30-08-2007, 22:05
Piekiełko nie istnieje ale życie towarzyskie kwitnie w barze na skrzyżowaniu w Dwerniku.

Derty
31-08-2007, 11:49
Hej:(

Strasznie smutny wątek... Po raz pierwszy poczułem ukłucie w sercu...

Derty

chris
31-08-2007, 17:28
Hej:(

Strasznie smutny wątek... Po raz pierwszy poczułem ukłucie w sercu...

Derty

chyba czas do piachu ;-). Pozdro mimo sytuacji :)

Derty
31-08-2007, 18:58
Hej:)
Ciekawym był, kto pierwszy to podłapie. Chris, masz piwko za refleks:P

Derty

chris
31-08-2007, 19:11
Hej:)
Ciekawym był, kto pierwszy to podłapie. Chris, masz piwko za refleks:P

Derty

ROTFL - wzajem ;)

stary zgred
31-08-2007, 23:23
Właśnie wróciłem z Sękowca.Widziałem ekipę siedzącą obok blaszanego baru na skrzyżowaniu.Żałuję że się nie zatrzymałem na browarka:???:Mój Matiz musiał górkę pokonywać z rozpędu:wink:inaczej się nie dało.Następnym razem wypiję tam piwko i pójdę piechotą:-)

Stały Bywalec
01-09-2007, 11:27
Nie znam przyczyny zamknięcia "Piekiełka". Być może kropką nad "i" był jakiś wymóg formalno - prawny, np. sanepid, bhp, ppoż., mobbing, molestowanie, czy coś tam jeszcze (może UKŁAD ?).

Ale zaglądając tam w ubiegłych latach (we wrześniu, po 2 - 3 razy) widziałem, jak ów lokal stopniowo podupada. Najpierw pierogi przestały być takie smaczne, później w ogóle przeszły do historii, a jeszcze później już tam zupełnie nic nie było do jedzenia.
Podobnie z napojami, których wybór stawał się coraz mniejszy.

Ta "agonia" trwała parę lat, zaczęła się chyba w 2004 r. Nic o tym nie pisałem na Naszym Forum, nie chcąc robić antyreklamy. Wręcz przeciwnie, raczej sławiłem "Piekiełko" (co można odgrzebać w moich postach).

Piotr
03-09-2007, 08:29
Ta "agonia" trwała parę lat, zaczęła się chyba w 2004 r.
Dokładnie tak było - a bywalcy zaglądali tam już chyba tylko z przyzwyczajenia.

dorota z krakowa
03-09-2007, 14:58
Niestety oglądałam ten obrazek na własne oczy w maju, czerwcu i ostatnio w sierpniu. Zdaje się, że ten widok będziemy oglądać jeszcze wielokrotnie podczas kolejnych wypadów w Bieszczady.

Henek
03-09-2007, 20:47
Pod koniec 2004 roku pozwoliłem sobie użyć na tym forum niewybrednego
określenia "speluna" w odniesieniu do Piekiełka.
http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=1580
...za co zostałem rozjechany,
a teraz okazuje się żem prorokiem był.

buba
03-09-2007, 22:02
jakos bylismy w piekielku w maju 2006 i byly pierogi, bardzo dobre, domowe, do wyboru ruskie i z miesem, ze skwarkami. Obsluga mila, babka z nami gawedzila o bieszczadach i wogole o zyciu... nie widac bylo zadnych oznak podupadania ani spelunowania (chyba ze tubylec siedzacy nad piwkiem swiadczy o spelunowatosci...)

Alusia
05-09-2007, 02:00
Ludzie, pomyście o zamykaniu takich miejsc, jak onormalnym przemijaniu... umierają Wasi przyjaciele, ale rodzą się przyjaciele innych ludzi. Możecie załozyć, że gorsi przyjaciele, ale niestety nie będziecie mieli racji.

Nie ma piekiełka, jest blaszak z Kubą i Dorotką. Kiedyś zamkną blaszak i powstanie coś, gdzie będą przychodzić nowi wędrowcy. Tak jest skonstruowany świat. ;)

[A jak ktoś przy blaszaku spotka Lesia, to niech pozdrowi od Alicji, coz Patrykiem była]

dorota z krakowa
05-09-2007, 17:42
Dzięki Alusiu. Otrzeźwiłaś mnie. Masz rację. Gdybym pomyślała nad tym trochę dłużej, to pewnie doszłabym do takich samych refleksji. Niestety, my zgredy ciągle chcemy, aby wszystko było tak jak kiedyś, wymazujemy ze swojej pamięci chwile złe, nieprzyjemne. Dla nas wszystko co minęło staje się sielanką do której tak okropnie chcielibyśmy powrócić. A przecież to jest tylko nasze rozpaczliwe pragnienie powrotu do tamtego siebie, do zdobywcy Biesów, do czasów, kiedy za jednym podejściem zdobywało się obie Rawki, Kremenaros i jeszcze Wetlińską i Caryńską. I tak cholernie nas boli, że może już nigdy nie dotkniemy prawdziwych gór. Jako pretekst naszej słabości, wypasionych bryk którymi czasami udajemy się w Bieszczady, całą winę zwalamy na "Piekiełko" i jego koleje losu.
Teraz widzę, dzięki Tobie, że może niepotrzebnie zainicjowałam ten wątek.
Masz rację Alusiu. Dziękuję.

Derty
06-09-2007, 01:17
Hej:)
Zaraz się wnerwię;P To nie wolno mi postękać nad przemijaniem!?:O Toż najmilej jest sobie postękać wpierw, a następnie udać się znów w góry i zauważyć, że POPRZEDNIM razem było tam fajniej:P:P I znów zasiąść przy tym cholernym klawikordzie i zatęsknić i wylać na ekran żale i stękać, wspominać, nie zgadzać się na zmiany i planować wypad w góry:D Ot, taki sobie modus viendi:D:D:D

Pozdrawiam,
Derty

pioabram
06-09-2007, 19:10
Hej:)
Zaraz się wnerwię;P To nie wolno mi postękać nad przemijaniem!?:O Toż najmilej jest sobie postękać wpierw, a następnie udać się znów w góry i zauważyć, że POPRZEDNIM razem było tam fajniej:P:P I znów zasiąść przy tym cholernym klawikordzie i zatęsknić i wylać na ekran żale i stękać, wspominać, nie zgadzać się na zmiany i planować wypad w góry:D Ot, taki sobie modus viendi:D:D:D

Pozdrawiam,
Derty
Stętać zawsze mozna,ale to nic nie pomoze ,przemijanie wpisane jest w los człowieka,i nic tu nie da sie zrobic,no chyba ze zamrozic,oprocz dwernikowej knajpy,było kiedys np,bardzo "klimatyczne","ranczo",jeszcze wczesniej pod berdem,a teraz jest mgiełka,kawiarnia stere sioło,zajazd czrny dwor,
coz,jakie czasy takie knajpy w bieszczadzie!

Stały Bywalec
04-10-2007, 12:31
Chyba się wszyscy pomyliliśmy i za wcześnie pożegnaliśmy "Piekiełko".

Podczas już drugiego tegorocznego pobytu w Bieszczadach (9-29.09.) zasięgnąłem języka u miejscowej, sękowiecko-zatwarnickiej elity.

I dowiedziałem się, co następuje:
- lokal bynajmniej nie zmienił właściciela,
- właściciel przeprowadza aktualnie remont lokalu połączony z modernizacją,
- problemy finansowe i organizacyjne nieco tylko przedłużają prace budowlane i instalacyjne,
- charakter tej placówki gastronomiczno-handlowej zostanie utrzymany, a nawet uzyska ona wyższy standard,
- nie wiadomo, czy zostanie utrzymana dotychczasowa nazwa ("Piekiełko").

Wraz z nową, bez porównania lepszą drogą nadchodzi NOWE. Lokalizacja jest wspaniała. Myślę, że wyremontowanie lokalu i podniesienie jego standardu opłaci się właścicielowi. Przecież, na dobrą sprawę, w całej tej okolicy nie ma żadnej innej knajpy ! Obecnie, aby coś zjeść, trzeba by stamtąd jechać aż do Lutowisk, Ustrzyk Grn. lub Wetliny.

pioabram
04-10-2007, 22:40
Chyba się wszyscy pomyliliśmy i za wcześnie pożegnaliśmy "Piekiełko".

Podczas już drugiego tegorocznego pobytu w Bieszczadach (9-29.09.) zasięgnąłem języka u miejscowej, sękowiecko-zatwarnickiej elity.

I dowiedziałem się, co następuje:
- lokal bynajmniej nie zmienił właściciela,
- właściciel przeprowadza aktualnie remont lokalu połączony z modernizacją,
- problemy finansowe i organizacyjne nieco tylko przedłużają prace budowlane i instalacyjne,
- charakter tej placówki gastronomiczno-handlowej zostanie utrzymany, a nawet uzyska ona wyższy standard,
- nie wiadomo, czy zostanie utrzymana dotychczasowa nazwa ("Piekiełko").

Wraz z nową, bez porównania lepszą drogą nadchodzi NOWE. Lokalizacja jest wspaniała. Myślę, że wyremontowanie lokalu i podniesienie jego standardu opłaci się właścicielowi. Przecież, na dobrą sprawę, w całej tej okolicy nie ma żadnej innej knajpy ! Obecnie, aby coś zjeść, trzeba by stamtąd jechać aż do Lutowisk, Ustrzyk Grn. lub Wetliny.
Hurrra ,no to zyjemy!!tylko zeby pierogi sie nie zmieniły,ten smak....

lucyna
05-10-2007, 05:22
Hurrra ,no to zyjemy!!tylko zeby pierogi sie nie zmieniły,ten smak....

Tak i tak najlepsze pierogi są u Babci Kuncewiczowej w rajskiem, a na drugim miejscu w ostatnim barze na szlaku w Duszatynie. Pycha, szczególnie smakuja wtedy, gdy głodne grupa zchodzi ze szaku, a atobusu ani widu ani słychu.

pioabram
06-10-2007, 12:44
Tak i tak najlepsze pierogi są u Babci Kuncewiczowej w rajskiem, a na drugim miejscu w ostatnim barze na szlaku w Duszatynie. Pycha, szczególnie smakuja wtedy, gdy głodne grupa zchodzi ze szaku, a atobusu ani widu ani słychu.
Po zejsciu ze szlaku to wszystko smakuje,nawet ,"breja",z nieokreslona zawartoscią,a pierogi ,to nawet i te z biedronki:mrgreen:

iza
06-10-2007, 22:03
A co z tymi co bez grupy ? gorsze dostaną czy jak ?

Piotr
06-10-2007, 22:07
A co z tymi co bez grupy ? gorsze dostaną czy jak ?
Nie bój się - gorszych niż tam nigdzie nie ma - więc wszyscy mają takie same ;)

długi
07-10-2007, 11:10
Nie bój się - gorszych niż tam nigdzie nie ma
Oj, chyba się naraziłeś, strzeż się flinty Andrzeja:-P
Długi

buba
07-10-2007, 15:05
a co nazwa "piekielko" tez im zaniza standard?? jak chca taki ekskuzywny lokal to pewnie pierogow juz tam nie bedzie wypadalo podawac... no chyba ze takie "porcja za 20zl" jako "jadlo chlopskie" z sztucznym siankiem pod talerzem ;) fajnie ze chociaz porobilam zdjecia przed "modernizacja"...

lucyna
07-10-2007, 17:40
Nie bój się - gorszych niż tam nigdzie nie ma - więc wszyscy mają takie same ;)
Wrrrr:evil:
W takim razie dlaczego pewien Admin je wiosną polecał?
Były pyszne i już. :P

Piotr
07-10-2007, 18:07
W takim razie dlaczego pewien Admin je wiosną polecał?
Były pyszne i już. :P
Ależ nic podobnego - on polecał pierogi obok: w Prełukach. Bar w Duszatynie to inna bajka.

lucyna
07-10-2007, 19:07
Aaaaaaa
trzy domy na krzyż to mi się pomyliło. Cieszę się, że jeszcze coś smacznego przede mną.:grin:
A pierogi tak i tak były pyszne.

fab3
12-10-2007, 00:31
aaa

wojtek legionowo
12-10-2007, 07:00
Jadłem pierogi w Duszatynie. Prełukach również w piekiełku.
tylko nic nie zastąpi mnie pierogów w Zajeżdzie pod Caryńską wUG.
Gdy po prawie 500km podróży po wejściu do wspomnianego zajazdu,wita mnie miły głos barmanki z pytaniem ,czy to zwykle i po paru minutach ląduje na stole ogromna porcja pierogów po łemkowsku.

Derty
12-10-2007, 10:37
Hej:)
A ja jadłem pierogi mojej Mamy i...chyba ją namówię, żeby otworzyła 'Piekiełko' w stolycy;)

Pozdrawiam,
Derty

PS: Czyli może jeszcze zobaczę, jak między ławy przed Piekiełkiem wtacza się F126p i wyłazi z niego osobnik na 'rauszyku', żeby polepszyć swój stan tamtejszym Szwoleżerem?:D

wojtek legionowo
12-10-2007, 11:16
Hej:)
A ja jadłem pierogi mojej Mamy i...chyba ją namówię, żeby otworzyła 'Piekiełko' w stolycy;)

Pozdrawiam,
Derty

PS: Czyli może jeszcze zobaczę, jak między ławy przed Piekiełkiem wtacza się F126p i wyłazi z niego osobnik na 'rauszyku', żeby polepszyć swój stan tamtejszym Szwoleżerem?:D

Derty a czy do tych pierogów będzie też nalewka taką jaką dane mnie było skosztować w maju
My z córą już jesteśmy zachwyceni Twoim pomysłem,może i nasza pirannia też się skusi tylko gdzie i kiedy

Rafal_waw
12-10-2007, 11:34
Witam a tu aktualne zdjecie Piekielka z Dwernika

wojtek legionowo
12-10-2007, 11:53
Wygląda smutno .

Derty
12-10-2007, 12:44
Hej:)
Wojtku - za tydzień z haczykiem wracam do Wawki i będę chciał zgonić jak najwięcej ludzi do wspólnego stołu. No nie wiem, czy Rodzicielka zgodzi się pichcić dla bandy ale piwko można nawet w knajpce utulić:)
Pozdrawiam,
Derty

wojtek legionowo
12-10-2007, 14:06
Ja Gośka i nasza Pirannia piszemy się do tego stołu
bo tak dawno się nie widzieliśmy więc należałoby się jakegoś browca wypić,

natkas
05-01-2008, 17:25
potwierdzam że piekiełko będzie istnieć - tylko jeszcze w nieznanym terminie, miało być gotowe już daaawno temu ale plany nie wyszły... właściciel ten sam, przechowuje u mojego znajomego z Dwernika stare piekiełkowe meble w jego stodole więc klimat może też się aż tak bardzo nie zmieni - w każdym razie stare stoły i stołki "z duszą" najprawdopodobniej będą na miejscu.
obecny plan zagospodarowania dwernika dopuszcza tylko domy parterowe z poddaszem użytkowym więc o żadnych dwupiętrowych pensjonatach nie ma na szczęście mowy.
mam nadzieję że kiedy będę tam znów już będzie otwarte ale chyba coś się stało z legendarnym Szwoleżerem - nie pamiętam dokładnie czemu ale już go nie było ostatnio nawet jak było piekło otwarte - ktoś ma może jakieś wiadomości na temat losów tego znakomitego trunku?
co do nazwy - tak osobieście podejrzewam że pozostanie ta sama właściciele wydawali się do niej przywiązani, jak wieść gminna niesie planowali nawet kiedyś zrobienie anty-festiwalu Bieszczadzkie Diabły czy coś takiego ale pomysł ten na razie nie został wcielony w życie;)

Alusia
04-03-2008, 23:00
O, na diabły,to ja bym przyjechała. :) Nie to, co na Anioły :D

dorota z krakowa
06-08-2008, 16:45
Niestety w Piekiełku nic się nie dzieje. Pod koniec lipca kilkakrotnie "nawiedzałam" to miejsce. Jest zamknięte na głucho. W zeszłym roku jakiś człowiek stawiał kominy - obecnie nie ma po nich śladu.
Przykre...

Quentin
20-08-2008, 04:24
Po 12h w pociagu dojechalem do domu, niestety. Wczoraj przechodzilem obok Piekiełka i grzyb. Jakieś cegły nawiezione ale jak zamkniete tak zamkniete. TO juz sie nie odrodzi.

bertrand236
24-08-2008, 20:51
Też byłem, wstawię zdjęcia jak się ogarnę

Stały Bywalec
25-08-2008, 19:24
Po 12h w pociagu dojechalem do domu, niestety. Wczoraj przechodzilem obok Piekiełka i grzyb. Jakieś cegły nawiezione ale jak zamkniete tak zamkniete. TO juz sie nie odrodzi.
Ale w naszej pamięci pozostanie:
I KIMB 2002 http://twojebieszczady.pl/kimb.php

Piotrze, czy mógłbyś na zakończenie tesktu (tego pod ww. linkiem) dopisać, że VII KIMB odbył się w dn. 17 - 19 maja 2008 r. ? Bo na razie to wzmiankę o kolejnych KIMB-ach czyta się tak, jakby było ich tylko sześć.

lucyna
25-08-2008, 19:28
E tam zwykła buda. Nic więcej. Kiedyś zgarnęłam tam Kumpli jeszcze z Kulubu Przewodników. Nie poczuli klimatów. Pierogi jedli lepsze w Sanoku. Imprezowało nam się lepiej pod tą budą koło mostu na Sanie.

bertrand236
25-08-2008, 21:38
Obiecane zdjęcia z 06.08.2008

pozdrawiam

Aleksandra
25-08-2008, 22:10
Serce się ściska... jak się te zdjęcia mają do tych np. z I KIMB-u...
Marnie to widzę.

Stały Bywalec
27-08-2008, 12:22
(...)Nie poczuli klimatów. (...)
Oj, Lucyno, nie poczuli.

Pierwszy raz w życiu zawitałem do "Piekiełka" bodajże we wrześniu 1999 r. Wędrowałem trasą Sękowiec - Dwernik Kamień - Nasiczne - Dwernik - Chmiel - Sękowiec (ostatni odcinek nie szosą, lecz stokówką).
Było chłodno, mokro i zdążyłem już porządnie zgłodnieć.
Zjadłem fasolkę po bretońsku i pierogi ruskie. Piopiłem to chyba 3-ma (co najmniej) piwami. Boże, jak mi to wtedy smakowało !
Pomimo dymu papierosowego i nieklasycznej łaciny, królujących w izbie.

I komu to przeszkadzało ?!

lucyna
27-08-2008, 12:36
Oj, Lucyno, nie poczuli.

Pierwszy raz w życiu zawitałem do "Piekiełka" bodajże we wrześniu 1999 r. Wędrowałem trasą Sękowiec - Dwernik Kamień - Nasiczne - Dwernik - Chmiel - Sękowiec (ostatni odcinek nie szosą, lecz stokówką).
Było chłodno, mokro i zdążyłem już porządnie zgłodnieć.
Zjadłem fasolkę po bretońsku i pierogi ruskie. Piopiłem to chyba 3-ma (co najmniej) piwami. Boże, jak mi to wtedy smakowało !
Pomimo dymu papierosowego i nieklasycznej łaciny, królujących w izbie.

:-)
Hmm, gdybym głodna,zmęczona, mokra i zmarznięta znalazła takie ciepłe schronienie to byłąbym pewna, że jestem u Pana Boga za piecem.:mrgreen:

Recon
27-08-2008, 18:08
Nie chce mi się sięgać do notatek, kiedy to było?, ale idąc z Widełek niebieskim do Dwernika skrzyżowanie, po drodze zajrzałem by coś tam zjeść... jednak gdy już zajrzałem do Piekiełka to... wolałem iść dalej, a może głodu determinacja nie była wtedy aż tak silna? Był chyba wtedy dzień wypłaty dla miejscowych bo ludzi było full nawet na zewnąatrz. Istny klimat z filmu Siekierezada... a ja poczułem się jak Janek Pradera.... żal mi się wtedy zrobiło moich płuc, które to co zyskały w Bieszczadach to tutaj by straciły w minutę :)

Stały Bywalec
27-08-2008, 20:11
Przecież to właśnie "bieszczadzkie klimaty".

"Piekiełko" nie było barem mlecznym.

Carrmelita
29-08-2008, 16:32
po drodze zajrzałem by coś tam zjeść... jednak gdy już zajrzałem do Piekiełka to... wolałem iść dalej, a może głodu determinacja nie była wtedy aż tak silna? Był chyba wtedy dzień wypłaty dla miejscowych bo ludzi było full nawet na zewnąatrz. Istny klimat z filmu Siekierezada... a ja poczułem się jak Janek Pradera.... żal mi się wtedy zrobiło moich płuc, które to co zyskały w Bieszczadach to tutaj by straciły w minutę :)
Stały Bywalec napisał, że to są "bieszczadzkie klimaty" ale ja wolę "Siekierezadę" w Cisnej ... Ja nie mam nic przeciwko drwalom ( serdeczni ludzie, wiele razy zabierali mnie z tras ), latającym kuflom, podłym pierogom, itp. ale tej siekiery z dymu papierochów nie toleruję :evil: Ta sama atmosfera wisiała, np. w "Bazie ludzi z mgły" ... sina na twarzy zrobiłam w tył zwrot zaraz za progiem. Nie byłam w stanie nawet zwiedzić lokalu ...

mavo
23-11-2008, 17:50
Pozdrawiam wszystkich Bieszczadnikow. Szczegolnie Dorote z Krakowa (patriotyzm lokalny). Piekielko poznalem w 79 roku kiedy pierwszy raz bylem w Bieszczadach i kiedy milosc do tych gor wybuchla i plonie do dnia dzisiejszego. W piekeilku bylo roznie ale piwo zawsze smakowalo a opowiesci byly niesamowite. Dzisiaj kiedy przejezdzam przez DWernik i widze rozsypujace sie (remontowane) wspomnienie dawnych lat to jest mi smutno. Bar pod blacha nigdy nie zastapi tej atmosfery sprzed lat, chociaz czasami tez jest fajnie.

Biały 13
06-09-2011, 09:33
Wysypisko już nieczynne... Śmieci wożone są do Ustrzyk Dln.

Piekiełko też od dawna nieczynne :( więc miłość już trochę przeterminowana ;) Ale można zasiąść u Doroty na belce. ;)

Pozdrawiam.


u Doroty to musowo :-) - ale co sie tyczy piekiełka to niebyłbym taki pewien ... na wiosne remonty jakies się odbywały ...

bertrand236
06-09-2011, 11:16
... na wiosne remonty jakies się odbywały ...
W ubiegłym roku też...

długi
06-09-2011, 21:38
W sierpniu były jeszcze nie skończone, pierogi jadłem gdzieś indziej..

Biały 13
07-09-2011, 09:31
Kiedyś mi się marzyło wykupić piekiełko i zrobić solidną knajpę ... młody bez kasy ale z zacanymi marzeniami .... teraz jestem stary i bez pieniędzy ... ach to zycie :-P

dorota z krakowa
07-09-2011, 17:32
Widziałam "Piekiełko" tydzień temu. Popada w coraz większą ruinę.
Jakieś trzy, cztery lata temu coś tam się zaczęło dziać - jakiś człowiek stawiał nowe kominy i pokazywał plany odbudowy baru. Teraz nie zostało nawet śladu po owych kominach, główny napis nad wejściem do połowy nieczytelny... Bardzo smutny widok.
Po drugiej stronie szosy powstają nowe domy (letniskowe?).
A może zróbmy jakąś akcję na Forum i wykupmy "Piekiełko". Jest nas wielu Forumowiczów i jeśli każdy da parę złotych, to może uda się ocalić to miejsce od zapomnienia.

Marcowy
07-09-2011, 19:15
A może zróbmy jakąś akcję na Forum i wykupmy "Piekiełko". Jest nas wielu Forumowiczów i jeśli każdy da parę złotych, to może uda się ocalić to miejsce od zapomnienia.

Jak znam forumowiczów, zbiórka środków i wykupienie obiektu byłoby - pod względem technicznym - wykonalne, a nawet całkiem łatwe.

Ale co dalej? :)

Hero
07-09-2011, 19:44
Wyobrażacie to sobie ?:) Stowarzyszenie, albo spółka akcyjna "Piekiełko" :) Pomysł przedni, ale inwestycja to chyba na minusie by była cały czas. Za to byłby lokal kontaktowy.

długi
07-09-2011, 21:56
Ile trzeba mieć, żeby stracić?
;)
Trochę mogę przeznaczyć na bardzo niepewny interes.

Piskal
08-09-2011, 06:28
Ile trzeba mieć, żeby stracić?

W tym sęk.

agnieszkaruda
08-09-2011, 06:44
...I stożyć taki kawałek piekiełka na Ziemi .... czy jakoś inaczej szła ta piosenka??? :?

Biały 13
08-09-2011, 08:30
A gdzie można dowiedzieć się kto jest właścicielem i jakiś kontakt do niego uzyskac ?
Może ktoś z forum zna tę osobę ?

don Enrico
08-09-2011, 09:36
A gdzie można dowiedzieć się kto jest właścicielem
Wszyscy w okolicy go znają. Skontaktuj się z Dorotą i wszystko będziesz wiedział.

Marcowy
08-09-2011, 10:21
Uprzejma prośba - jeśli ktoś będzie w okolicy albo ma stosowne namiary, niech porozmawia z właścicielem i delikatnie wybada, jakie ma plany względem budy. To, że w nią nie inwestuje, nie znaczy, że chce się pozbyć :)

dorota z krakowa
08-09-2011, 17:42
O ile wiem cena ziemi w Dwerniku jest dosyć wyśrubowana. Ale może uda się negocjować.
Pamiętam projekty nowego właścicela "Piekiełka" (tego z przed paru lat) - miał tu powstać jakiś straszny gargamel kilkupiętrowy.
Najwyraźniej widać, że gość porzucił na szczęście te plany. Może czeka na lepsze czasy.
Niestety w tym roku już nie będzie mi dane pojechać do Dwernika, ale mam nadzieję, że ktoś z Forumowiczów obada sprawę i "Piekiełko" uda się ocalić.
Ze swojej strony deklaruję finansową pomoc przy ewentualnej zbiórce pieniędzy na ten cel.

Biały 13
09-09-2011, 09:14
Można wykorzystać stowarzyszenie które mogło by pozostawić w swej formie piekiełko - i pozyskać środki na remont a przeznaczenie kulturalne :)
koncert/ wernisaże / recytacje

:-P a przy tym wyszynk :-P


Wszyscy w okolicy go znają. Skontaktuj się z Dorotą i wszystko będziesz wiedział.

dzięki za info ...

Piskal
09-09-2011, 19:03
Ja mogę administrować tym naszym bieszczadzkim Piekiełkiem:-P

Hero
30-03-2012, 04:22
Trochę czasu minęło, a mi się akurat temat przypomniał. Coś nowego wiadomo ? Piekiełko nadal trwa w swoim stanie ?

don Enrico
30-03-2012, 08:15
W jakim stanie ?
Parę dni temu nagonka podczas Polowania 1.0 zahaczyła swym ogonem o Piekiełko,
ale wyrastające chaszcze nie zachęcały do dłuższego popasu.

delux
19-09-2013, 04:53
Czy wiadomo co się dzieje aktualnie z Piekiełkiem w Dwerniku....?:-o

Hero
19-09-2013, 06:46
W połowie sierpnia nie działo się zupełnie nic.

delux
19-09-2013, 07:33
Szkoda.:cry:.....będę koło 10 pazdziernika to sprawdzę jeszcze....

Gienia
19-09-2013, 08:27
Jestem w Dwerniku i niestety nic się nie dzieje w Piekiełku :(

Nightwish
19-09-2013, 08:38
Jeszcze rok i ciężko będzie to znaleźć, zarosło to wszystko strasznie:-(

Recon
19-09-2013, 12:05
"Zarosło to wszystko strasznie... niestety nic się nie dzieje w Piekiełku... szkoda... Piekiełko nadal trwa w swoim stanie..."

Nic tylko samemu odkupić lub zrobić spółkę i odkupić a później... prowadzić sprzedaż mydła i powidła także sprzedawać pierogi po bieszczadzku i ruskie a do popitki piwo i wino Apetit, Arizona, Belzebub, Bosmańskie, Bolibrzuch, Byk, Cawalier, Chaetaux de Yabollub albo jeszcze jakieś lepsze dla kiperów a na zapleczu polewać nalewki dostarczane wcześniej przez umyślnego od Forumowiczów. I będzie git, tylko wtedy zostaje żyć spoko a w wolnym czasie jeszcze zakapiorzyć. Historia zwróci miejsce kultowe a Forumowicze ruszą na piwo i pierogi a może też na winko... aaaaa i będą przed barem z właścicielem lub właścicielami robić sobie zdjęcia na pamiątkę. No i bajka.
Będzie koniec nostalgii? No i wątek bardziej ożyje :P
:) :)

delux
19-09-2013, 12:31
:|Oby słowo ciałem się stało.....

dorota z krakowa
19-09-2013, 16:44
Pod koniec sierpnia widziałam tam grupę ludzi robiących pamiątkowe fotki na tle baru, który jest już na prawdę w opłakanym stanie. Ale nowe okna plastikowe są wstawione :)

Biały 13
20-09-2013, 09:19
Pod koniec sierpnia widziałam tam grupę ludzi robiących pamiątkowe fotki na tle baru, który jest już na prawdę w opłakanym stanie. Ale nowe okna plastikowe są wstawione :)

Te śmieszne okienka są tam wstawione od .... długiego czasu. Pamiętam jak rozmawialiśmy że ktoś to musiał kupić i zaraz ruszy ...

a znany jest właściciel ?!

don Enrico
20-09-2013, 09:58
Te śmieszne okienka są tam wstawione od .... długiego czasu. Pamiętam jak rozmawialiśmy że ktoś to musiał kupić i zaraz ruszy ...

a znany jest właściciel ?!
Znany, znany.
Tak się w życiu zdarza , że gdy dopadnie tragiczne doświadczenie życiowe, to odechciewa się wszystkiego. Rzeczy materialne odchodzą na dalszy plan jako nieistotne.

Biały 13
23-09-2013, 08:47
to pewnie chętny do sprzedaży ?!

tolek banan
02-04-2015, 17:31
Przechodziłem tam w sierpniu 2014 , pierwszy raz , szkoda ,że nie poznałem klimatu tego baru o którym piszecie.
Ale rozpoznałem tam Sir Bazyla :-D. 37393 37394 37395
Będzie jeszcze "chleb z tej mąki"?

sir Bazyl
02-04-2015, 22:12
(...)
Ale rozpoznałem tam Sir Bazyla :-D.
Będzie jeszcze "chleb z tej mąki"?
Wszędzie człowieka wyśledzą! "Permanentna inwigilacja!!!" :twisted:
Wciągnąłby tam podwójne ruskie z potrójnym browcem :) Oj, wciągnął...