PDA

Zobacz pełną wersję : Wjazd do sklepu



ludwik
13-12-2007, 18:41
Pierwszy raz na tej "karcie", a więc trochę starsza historia.
Parę lat temu (2000r.), przegadując z moim wielkim kumplem
"Miętowym" (Suche Rzeki) oraz jego bezpośrednim pryncypałem Edkiem
(leśniczy z Zatwarnicy) dowiedziałem się, że w latach siedemdziesiątych, pewien człowiek założył się o "dużo wódki", że konno wjedzie do sklepu (wtedy GS) w Zatwarnicy i nie zsiadając kupi i wypije piwo, a potem wyjedzie.
Zakład wygrał.
Człowiek ów nie znał "Pulpitowych historii", a wjazd na koniu do tego sklepu ( w 2000r jeszcze nie był przebudowany) był technicznie, w zasadzie niemożliwy.
Niezłe co?
Ale to dopiero początek.
Prosto od Miętowego (Arek z Suchych Rzek, podleśniczy), jadąc do Opola, nie mógłbym nie odwiedzić starych przyjaciół na Podhalu (min.Bańska Wyżnia); Już w dniu przyjazdu na Bańską, odwiedzam Władka Jarząbka (super gawędziarza) i opowiadam Mu tę historię, wiedząc, że z Niego też niezły numerant. A On, spokojnie wstaje, wygrzebuje coś zza kolejnego świętego obrazka, podaje mi do przeczytania i mówi: "To byłem ja".
Okazało się, że to faktycznie był On (pracował sezonowo przy wyrębie lasu); ówczesny nadgorliwy leśniczy, jedyny posiadający telefon w Zatwarnicy (chyba) uparł się, że odnajdzie tego "chuligana" ipoda na kolegium.
To co czytałem, to druk z kolegium d/s wykroczeń nakładający na (jak zawsze uśmiechniętego) Władka straszną grzywnę. Oczywiście, grzywna nie została uiszczona, a Władek zostawił sobie druk na pamiątkę.
O całej tej historii, najładniej opowiadał Władek Jarząbek - cieśla, gawędziarz z Podhala.
Jaki morał?
Dokumenta trza zatrzymać, ale urzędom się nie poddawać. Hej.

Barnaba
13-12-2007, 20:52
Wetlina, Baza ludzi z mgły, maj 2007

lucyna
13-12-2007, 21:03
Z całym szacunkiem ee tam. Różowego konia alkoholika, którego eksmitował za pijaństwo ze stajni nijaki Ciombora z Dwernika nic nie pobije. Tamten nie dość, że waletował obok Piekiełka to jeszcze ściągał facetom kapelusz z głowy aby miec z czego pić piwo.

ludwik
13-12-2007, 23:12
Wetlina, Baza ludzi z mgły, maj 2007
Szczerze mówiąc niezbyt rozumiem kontekst cytatu, ale zdjęcia ekstra;
jak zaznaczyłem - Władek wykonał to dawno, gdzieś około 1977r.;
wtedy było inaczej...; poza tym, sam "wjazd na koniku" to nic, wiadomo,
że chodzi o to co dalej pisałem i o niesamowity zbieg okoliczności;
Ja zawsze, będąc w Suchych Rzekach - napotykałem "odmienione"
sytuacje: ze cztery lata temu, niechcący zbałamuciłem włochów (z telewizji), którzy przyjechali do dr Śmietany w sprawie wilków. Przerobiłem ich trochę, bo znam angielski (przynajmniej wtedy) chyba trochę lepiej niż w/w dr
i swobodnie z Nimi przegadałem. Wtedy tylko w/w dr i tłumacz (nt. równy gość) mieli w S.Rz. "dostęp" do włochów, z wiadomej przyczyny.
Przyznaję, że "poszedłem" w przeciwnym kierunku niż zwolennicy całkowitej
ochrony wilka, mimo, że jestem fanem Wilka.
Póki co, pozdrawiam.

ludwik
14-12-2007, 17:45
Z całym szacunkiem ee tam. Różowego konia alkoholika, którego eksmitował za pijaństwo ze stajni nijaki Ciombora z Dwernika nic nie pobije. Tamten nie dość, że waletował obok Piekiełka to jeszcze ściągał facetom kapelusz z głowy aby miec z czego pić piwo.

I to mi się podoba. Przy okazji podeślę Ci zdjęcie ...kozy, która podkradała piwo ogniskowym biesiadnikom: podbiegała z tyłu, przewracała butelkę
i tyle ile zdążyła wypić zanim "dostała w rogi", tyle było jej.
Pozdrawiam

Basia Z.
14-12-2007, 18:28
I to mi się podoba. Przy okazji podeślę Ci zdjęcie ...kozy, która podkradała piwo ogniskowym biesiadnikom: podbiegała z tyłu, przewracała butelkę
i tyle ile zdążyła wypić zanim "dostała w rogi", tyle było jej.
Pozdrawiam

Ludwiku.

Skoro bywasz w Bańskiej Wyżniej - czy znasz może Staszka - obecnie nauczyciela w tamtejszej szkole, który wcześniej pomieszkiwał też w Bieszczadach - o ile się nie mylę to w Ropience.

Jeśli znasz i masz bieżący kontakt - przekaż ode mnie serdeczne pozdrowienia.

Pozdrowienia

Basia

lucyna
14-12-2007, 18:45
I to mi się podoba. Przy okazji podeślę Ci zdjęcie ...kozy, która podkradała piwo ogniskowym biesiadnikom: podbiegała z tyłu, przewracała butelkę
i tyle ile zdążyła wypić zanim "dostała w rogi", tyle było jej.
Pozdrawiam
Nie słyszałam tej historii. Nie mów, że znałeś konia Ciombory. Długo myslałam, że to taka typowa bieszczadzka opowiastka. Kiedyś natrafiłam na artykuł w "Gazecie Bieszczadzkiej" opisujący perypetie koniska z właścicielem i leśniczym. Opowiedz proszę coś jeszcze. O ekipie włoskiej słyszałam coś niecoś. Mieliśmy wtedy takie zwariowane szkolenie na Otrycie. Włosi poszukiwali wilków w lesie, a wilki w tym czasie łaziły obok Chmiela i Zatwarnicy. Z tego copamiętam nawet poczęstowały się cielakiem lub kozą. O ile nie pomyliły mi się ekipy filmowe.

ludwik
15-12-2007, 01:53
Ludwiku.

Skoro bywasz w Bańskiej Wyżniej - czy znasz może Staszka - obecnie nauczyciela w tamtejszej szkole, który wcześniej pomieszkiwał też w Bieszczadach - o ile się nie mylę to w Ropience.

Jeśli znasz i masz bieżący kontakt - przekaż ode mnie serdeczne pozdrowienia.

Pozdrowienia

Basia
JAAAAASNE!!! Stachu Bielecki! Wejdż na naszą-klasę, znajdż Stacha albo mnie i dotrzesz do "klasy specjalnej": Bańska Wyżnia; tam pozdrów Go osobiście; ROPIENKA! Stasiu pracował tam w szkole, potem wypad na Podhale; obecnie: Bańska Niżna (p-ta Szaflary) nauczyciel; Jutro przekażę pozdrowienia; odpisz i ujawnij się-przekażę adres mailowy do Stacha i wszelkie inne namiary; Pozdrawiam; L.

ludwik
15-12-2007, 02:21
Nie słyszałam tej historii. Nie mów, że znałeś konia Ciombory. Długo myslałam, że to taka typowa bieszczadzka opowiastka. Kiedyś natrafiłam na artykuł w "Gazecie Bieszczadzkiej" opisujący perypetie koniska z właścicielem i leśniczym. Opowiedz proszę coś jeszcze. O ekipie włoskiej słyszałam coś niecoś. Mieliśmy wtedy takie zwariowane szkolenie na Otrycie. Włosi poszukiwali wilków w lesie, a wilki w tym czasie łaziły obok Chmiela i Zatwarnicy. Z tego co pamiętam nawet poczęstowały się cielakiem lub kozą. O ile nie pomyliły mi się ekipy filmowe.
Słowo daję, o Tym koniu-nie słyszałem, ale dzięki za "wejście". Z tą kozą-serio,ona miała 7zmysł i wiedziała kiedy zaatakować butelkę, ale nikt by nie uwierzył, jak to robiła. Włosi? NAPRAWDĘ! RAI Uno - dojechałem do S.Rz. przecierając dwa ślady przed jakimś busem na włoskich rejestracjach. To było to. Dziś, jak się uda, dołączę fotki z NIMI,(skanowałem dzisiaj! u kolegi,); sprawdzę dokładnie kiedy to było (odwoziłem 2 kumpli do JURY przeglądu teatralnego w Sanoku, stąd mogę ustalić datę dokładnie).
Kurcze, fajnie, że zaskoczyłaś temat; Historie? Trochę się boję, są zbyt ostre i musiałbym (na poparcie) cytować znane urzędowo nazwiska (kumple) pracowników etatowych BPN. Powiem tyle: kocham Wolfy, znam je,znam dr-a i jego zaprzeszłe wychowywanie podhalanów (fuj! szanujący się góral dupnął by mu ze dwa razy)itd. Z drugiej strony: jestem nowy na tym for., ale śledzę od dawna i dlatego tu wszedłem. Sorry, męczy mnie typ
bieszczadzkiego agenta w stylu ZZ.Top. Dla równowagi, jeśli się uda, podeślę nie mniej zacne wizerunki. Byłem dumny, kiedy mogłem usiąść z Nimi do zdjęcia. Są mniej medialni, ale z-ście prawdziwi i naprawdę mają coś do powiedzenia.

ludwik
15-12-2007, 02:35
Uff...udało się. Są fotki. Ten wystraszony nocą na hucułku - to ja. Właśnie przywiozłem piwo na ognisko. To było 8 lat temu. Natomiast trzej królowie, to Rai Uno i moja skromna osoba, częstująca ich póżniej gorzołecką, w tajemnicy przed dr-em (nie mylić z lekarzem). Jakie 4 lata temu, może pięć. Obiecałem - sprawdzę dokładnie. Ale jak już sprawdzę, to trochę dowalę tematu. Trzymaj się, póki co.

ludwik
15-12-2007, 02:43
Albo jeszcze lepiej: jeśli masz kontakt z "Ropienką" i innymi ludźmi stamtąd-
potwierdź, nagadam Staszkowi, coby wszedł TUTAJ, no i się odnajdziecie;
myślę, że Stasiu jak dowie się, że Stąd ma pozdrowienia - wejdzie.
Pozdrawiam.

lucyna
15-12-2007, 10:51
Uff...udało się. Są fotki. Ten wystraszony nocą na hucułku - to ja. Właśnie przywiozłem piwo na ognisko. To było 8 lat temu. Natomiast trzej królowie, to Rai Uno i moja skromna osoba, częstująca ich póżniej gorzołecką, w tajemnicy przed dr-em (nie mylić z lekarzem). Jakie 4 lata temu, może pięć. Obiecałem - sprawdzę dokładnie. Ale jak już sprawdzę, to trochę dowalę tematu. Trzymaj się, póki co.
Tak mnie zaciekawiła ta Twoja opowieść o Zatwarnicy, że zapomiałam powiedzieć: witaj na forum. Co za wejście.
Dzięki ale niespodzianka. Nareszcie "autentyczne" zdjęcia z Bieszczadów.Tak właśnie wyglądają "nasi" bez tej pozy bieszczadnicko-zakapioraskiej, bez stwarzania iluzji "życia w Bieszczadzie".
Trzymam za słowo i czekam na zdjęcia. Mam nadzieję, że sportretowani Panie i Panowie nie będą mieli za złe "publikacji". Jakby co to służę ukraińską 52 %mediacją przy najblizszym spotkaniu.

ludwik
15-12-2007, 14:26
Tak mnie zaciekawiła ta Twoja opowieść o Zatwarnicy, że zapomiałam powiedzieć: witaj na forum. Co za wejście.
Dzięki ale niespodzianka. Nareszcie "autentyczne" zdjęcia z Bieszczadów.Tak właśnie wyglądają "nasi" bez tej pozy bieszczadnicko-zakapioraskiej, bez stwarzania iluzji "życia w Bieszczadzie".
Trzymam za słowo i czekam na zdjęcia. Mam nadzieję, że sportretowani Panie i Panowie nie będą mieli za złe "publikacji". Jakby co to służę ukraińską 52 %mediacją przy najblizszym spotkaniu.
:grin: Już Cię lubię. Obawiałem się gradu ze strony "skórzanych bieszczadników" (z pełnym szacunkiem, jak zawsze).
A za publikacje - Oni -absolutnie. Są normalni, i naprawdę w porządku.
Póżniej coś Ci jeszcze skrobnę, chciałaś fajne historie - aż mnie świerzbi, żeby coś wrzucić, ale póżniej, Pozdrawiam
Ludwik